JAN
PAWEŁ II
Karol
Wojtyła
urodził się 18 maja 1920 r. w Wadowicach. Od śmierci matki w
1929 wychowywał go ojciec - emerytowany oficer. Karol, nazywany
Lolkiem, był najlepszym uczniem w mieście, sportowcem i aktorem
amatorem.
"Tygodnika Powszechnego"
JAN PAWEŁ II WIELKI Człowiek, którego odejście opłakiwał cały świat, KAROL WOJTYŁO. Dziewięcioletni Karol przeżył wielka tragedię. 16 kwietnia 1929 roku zmarła jego matka, Emilia. Po latach właśnie matce poświęcił jeden ze swoich pierwszych wierszy:
EMILII
MOJEJ MATCE -
jak później wspominał - w wieku 20 lat utracił już
wszystkich, których kochał. Jego Droga do Boga zawierzenie się
Maryjii stanowi do dnia dzisiajszego można by rzec kult.
Ludzie
znający dobrze Jana Pawła II powiadają,że Papież nawet w
najgorszych sytuacjach nie traci poczucia humoru. Słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: Zanim
stąd odejdę, proszę was... Miarą dojrzałości i wielkości jest stawanie się "maluczkim" i uznanie siebie za sługę wszystkich.
Nie
ulegajcie słabościom! Piękne słowa i tyle w nich mądrości
ZNACZENIE LICZBY "13" np:
-
Zamach na Jego życie: 13 maja TRZYNASTKA
wprawia w ruch wszystko, co jest odrętwiałe. Może więc
uruchomić coś, co w dramatyczny sposób zmieni bieg wydarzeń
(np.
odejście Papieża i odzew świata). Aby
wykluczyć ewentualne wątpliwości związane z wiekiem Papieża
(numerologiczna 12 czy 13?), wyjaśniam, że:
Reszta
należy do nas.
Odszedłeś do Domu Ojca, "w ostateczną przejrzystość i światło"– gdy rozpoczynało się liturgiczne święto Bożego Miłosierdzia. Taka była wola Boga, więc się nie buntujemy, nie lękamy. Dziękujemy, że mogliśmy być świadkami łaski Boga, która promieniowała z Ciebie, Namiestnika Najwyższego. I nie przestajemy dziękować Wszechmogącemu za to, że byłeś z nami, że wytrwale i cierpliwie zabiegałeś o to, byśmy byli chociaż trochę lepsi. Teraz jest czas płaczu, ale też czas spełniania obowiązku, który na nas nałożyłeś: obowiązku dorośnięcia do zadań przed nami stojących. Bacz z góry, byśmy zanadto nie błądzili. |
CUDOWNE
UZDROWIENIA JANA PAWŁA II
W
Watykanie istnieje już pokaźna dokumentacja licznych cudownych
uzdrowień, które się dokonały za pośrednictwem Ojca Świętego
Jana Pawła II. Znalazłam w necie dwie historie które chciałabym
Wam przekazać
|
BIAŁY
GOŁĄB
Dzisiaj
poszedłem nad kamieniołom na Zakrzówku, gdzie pracował niegdyś
Karol
Wojtyła.
Znajdują się tam teraz białe urwiste skały i przepiękne
jezioro o kryształowo czystej wodzie odbijającej błękit nieba
i zieleń drzew. Pływają tam ludzie mimo oficjalnego zakazu.
Jest to jezioro głębokie i wielka frajda dla płetwonurków. W
niedzielne popołudnie grupki przyjaciół przychodzą, by
wypocząć. Radek |
ŚW.
TERESA Z AVILA: JAN PAWEŁ II
(Virtutis
exemplum et magistra)
List
apostolski Ojca Świętego Jana Pawła II do Przełożonego
Generalnego Karmelitów Bosych z okazji Jubileuszu
Czterechsetlecia śmierci św. Teresy z Avila z dnia 14
października 1981 r.
Wołając w chwili śmierci: "Jestem córką Kościoła", święta Teresa wyraziła otwarcie ten trwały stan swego ducha, dzięki któremu kontemplacja Boga w Chrystusie staje się miłosną kontemplacją Jego Kościoła, pragnienie poświęcenia się Bogu - pragnieniem poświęcenia się Kościołowi, a złożona Jezusowi ofiara z samej siebie przemienia się w dopełnienie na własnym ciele tego, czego "nie dostaje Męce Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół". Droga doskonałości, księga do której pisania przystąpiła ze wzrokiem utkwiony w Jezusa i Jego Kościół, kończy się tym samym, wyżej przytoczony okrzykiem, który oznacza całkowitą wolę przejęcia się duchem Kościoła, żywego w nim uczestnictwa i współdziałania jako owoc pełni życia mistycznego.
1.
Dokładnie czterysta lat od śmierci ta przesławna dziewica
ukazuje się nam jakby opromieniona światłem Kościoła. Kiedy
nasz poprzednik Paweł VI ogłosił ją w roku 1970 Doktorem
Kościoła, wysunął na pierwszy plan przekazane nam przez nią
wezwanie do gorliwości w modlitwie, tak "by mogła ona z tym
większym autorytetem wypełnić swe zbawcze posłannictwo w
swojej Rodzinie zakonnej, w modlącym się Kościele i w świecie".
W okresie odnowy po Soborze Watykańskim II czterechsetna rocznica
śmierci świętej Teresy tym bardziej nas przynagla do zwrócenia
się ku tym najwyższym dobrom, dla których spełniło się jej
życie i które tenże Sobór powszechny przedłożył ludziom
naszej epoki. Ta wyjątkowa kobieta, żyjąc w czasach Soboru
Trydenckiego, duchem oddała się tak bardzo Kościołowi, że
należy to oddanie nazwać charyzmatem. Uważała mianowicie
Kościół za sakrament zbawienia, działający w liturgii przez
pośrednictwo Hierarchii i kapłanów, którzy mają być
"światłem Kościoła". Dlatego pragnęła, by
wszystko, czego doświadczyła i co napisała, zostało poddane
aprobacie Kościoła tak ażeby jej córki przyjmując tę
doktrynę trwały w pełnej wspólnocie i w posłuszeństwie
Kościołowi. Czyniąc to, czego nauczała, mogła powiedzieć o
sobie samej, że "zawsze była i jest posłuszna świętej
wierze katolickiej, dla której wzrostu podejmowała swoje
modlitwy i zakładała klasztory". Oto
jej słowa: "Miłość nie polega na odczuciach duchowych,
lecz na tym, byśmy coraz usilniej pragnęli we wszystkim podobać
się Bogu i z największą, na jaką nas stać, uwagą starali się
Go nie obrażać; byśmy Go też gorąco prosili o wzrost chwały
i czci Jego Jednorodzonego Syna oraz o rozszerzanie się granic
Kościoła katolickiego". Z tego też powodu w księdze
Życia, po słowach poświęconych osobom rzeczywiście służącym
Kościołowi, woła: "Szczęśliwe życie tych, którzy
oddają się temu dziełu". Równocześnie, chociaż troską
i obawą napawa ją podział Ciała Chrystus duch jej cieszy się
widokiem nowych pól pracy misyjnej, otwierających się w
Ameryce. Z całą pewnością kontemplować Chrystusa znaczy dla
niej kontemplować Kościół, który istniejąc w czasie, w swoim
życiu wyraża Jego czyny i Jego misterium. Święta Matka, która
sama gotowa była "tysiąc razy życie oddać dla uratowania
i zbawienia jednej duszy", pragnie, by jej córki dobrowolnie
zgadza się znosić utrapienia, by Pan "ochraniał swój
Kościół", i aby ku temu celowi zwracały swoją gorliwość.
Tak się do nich zwraca: "Jeśli nie będziecie podejmować
modlitw, wysiłków, umartwień i postów dla tego celu, o którym
mówiłam (to jest dla Kościoła i świętej Hierarchii), bądźcie
pewne, że nie spełnicie tego zadania, dla którego Pan
zgromadził was na ty miejscu".
Stąd
też pragnie, by modlitwa była wielkodusznym postępowaniem za
Tym, który "tak bardzo nas umiłował", by nie była
"niczym innym, jak rozmową przyjaciół, rodzinną
zażyłością z Bogiem, z którym przestajemy w ukryciu, wiedząc,
jesteśmy przez Niego ukochani". W modlitwie powierzamy się
tej miłości, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach,
gromadząc nas jako braci i przyjaciół Jezu wołającego: "Abba,
Ojcze!". Teresa była przekonana, że kiedy modli w Duchu
Świętym, modli się w niej cały Kościół. Stąd więc każda
właściwa forma kontemplacji pobudzanej wiarą i miłością, czy
to w świętej Liturgii, czy w słuchania wielbieniu Boga, czy też
w milczącej adoracji - przez którą uwielbiany jest Ojciec i
przez którą nawiązuje się wspólnota z Jezusem Chrystusem jest
jednocześnie "pomocą memu słodkiemu Jezusowi"
podejmowaną w Kościele - jak sama święta i mistrzyni to wyraz.
Zgodnie
z zaproponowaną przez samą Teresę definicją modlitwy, według
której jest ona jakby rodzinną zażyłością i rozmową z
Bogiem, przyjąć trzeba, że modlitwa poprzedzona jest pewni żywą
obecnością, obecnością Tego, który jest źródłem owej
zażyłości, który sam daje nieustannie jej początek jako
przyjaciel, który przemawia "bez dźwięku słów" i
staje się darem w sposób niewypowiedziany. Święta Teresa uważa
bowiem życie modlitwy za najwyższy wyraz życia teologicznego
chrześcijan, którzy wierząc Bożej miłości, wyzbywają się
wszystkiego, aby zyskać pełną miłości obecność samego Boga.
Doświadczenie Boga jest tą cudowną z Nim wspólnotą, w której
duch ludzki w pełni otwiera się na Jego działanie, a Duch
Święty napełnia go wyborną mądrością, w której dusza i
serce lgną do Wcielonego Słowa, do "słodkiego Jezusa",
,,bramy", przez którą mamy przystęp dc Ojca i przez którą
Ojciec pozwala nam na rodzinną z sobą zażyłość: "przez
tę bramę należ wejść - mówi Teresa - jeśli chcemy, by
najwyższy Majestat otwarł przed nami swoje wielkie ukryte
tajemnice. Innej drogi nie szukaj, choćbyś nawet osiągnął
szczyty kontemplacji: tą bowiem drogą osiągniesz wszystko w
sposób pewny. Pan nasz jest tym, przez którego zyskujemy
wszelkie dobra". Dlatego też mistrzyni modlitwy wewnętrznej
ani na chwilę nie opuszcza tego oparcia, jakim jest Chrystus, Syn
Boży, który stał się człowiekiem; Jego przyjaźń i bliskość
opromienia drogę życia duchowego i prowadzi do najwyższego
doświadczenia tajemnicy Trójcy Świętej, w którym stworzenie
"doświadcza, że Święte Osoby nie są gdzieś daleko poza
nim, lub je opuszczają, ale widzi z największa oczywistością,
że przenikają One do głębi jego duszy; schodząc w głąb
siebie, poznaje, że Bóg w nim mieszka i czuje Go w
sobie".
2.
Czasy, w których żyjemy, odznaczające się nowym zrozumieniem
sensu Kościoła i modlitwy, należy uważać za czas łaski, w
którym nauka i doświadczenie Teresy okazują szczególnie
przydatne. Wzywa ona bowiem wszystkich, tą mocą, która płynie
z praktyki życiowej, do tego, by miłowali Chrystusa i Jego
Mistyczne Ciało i aby w ten sposób poddając się działaniu
ożywiającego je Ducha Świętego, "skosztowali i zobaczyli,
jak dobry jest Pan. "Od początku naszego pontyfikatu
nieustannie przedkładaliśmy to wezwanie zarówno w pierwszym
przemówieniu wygłoszonym w Kaplicy Sykstyńskiej, jak i później
zachęcaliśmy do dochowywania wierności Kościołowi,
nawoływaliśmy też jego synów, aby nie ustawali w modlitwie,
adoracji, w słuchaniu Boga przemawiającego w ludzkim wnętrzu, w
kontemplacji; w encyklice zaczynającej się od słowa Dives in
misericordia, uznaliśmy za prawo i obowiązek Kościoła modlitwę
i wzywanie Bożej dobroci. Naświetliliśmy tam też, jako pewnego
rodzaju pierwszorzędny obowiązek, nawiązywanie wspólnoty wiary
i miłości, która rodzi się z modlitwy i z doświadczenia
Miłosierdzia, a następnie wyraża się w nieustannym wielbieniu
Miłosierdzia Bożego, jak to było w przypadku świętej
Teresy.
Karmelici
Bosi natomiast, którzy zgodnie z pragnieniem Teresy, mieli być
"eremitami kontemplatywnymi" i "mężami
niebieskimi", za jej także zachętą podjęli drogę
działalności według tej samej Reguły, by głosić Ewangelię
maluczkim i ubogim i aby jednocześnie bardziej oddawać się
teologii i dziełu misyjnemu. Z tego też powodu pragnęła, by
byli wśród nich "nauczyciele i profesorowie", była
przekonana bowiem, że mąż uczony nie zaniedba niczego w
kierownictwie dusz, wiedziała też, że wiele znaczy
Jan
Paweł II, papież |