Włodzimierz Iljicz Lenin
Kartki z dziennika203
Napisane: 2 stycznia 1923
r.
Źródło: Włodzimierz Iljicz Lenin, "Dzieła
Wszystkie" tom 45 strony 356-361
Wydawca: Książka
i Wiedza Warszawa, 1989 rok
Po raz pierwszy opublikowane:
„Prawda" nr 2, 4 stycznia 1023 r. Podpis: N. Lenin
Wersja
elektroniczna / adaptacja: Polska
Sekcja MIA - lipiec 2004
Wydana w tych dniach praca o stanie piśmienności ludności Rosji według danych spisu z 1920 roku („Piśmienność w Rosji". Moskwa 1922 r., Centralny Urząd Statystyczny, Wydział Statystyki Oświaty) jest bardzo ważnym wydarzeniem.
Poniżej przytaczam zaczerpniętą z tej pracy tabelę, obrazującą stan piśmienności ludności Rosji w roku 1897 i w roku 1920:
|
Na 1000 mężczyzn liczba piśmiennych |
Na 1000 kobiet liczba piśmiennych |
Na 1000 całej ludności liczba piśmiennych |
||||
1897 r. |
1920 r. |
1897 r. |
1920 r. |
1897 r. |
1920 r |
||
1. Rosja europejska |
326 |
422 |
136 |
255 |
229 |
330 |
|
2. Kaukaz Północny |
241 |
357 |
56 |
215 |
150 |
281 |
|
3. Syberia (Zachodnia) |
170 |
307 |
46 |
134 |
108 |
218 |
|
Ogółem |
318 |
409 |
131 |
244 |
223 |
319 |
W tym czasie, kiedy my zajmowaliśmy się gadaniną o kulturze proletariackiej i o jej stosunku do kultury burżuazyjnej, rzeczywistość dostarcza nam liczb, które dowodzą, że nawet z kulturą burżuazyjną jest u nas bardzo kiepsko. Okazało się — czego należało się spodziewać — że do powszechnej piśmienności jeszcze nam bardzo daleko i że nasze postępy nawet w porównaniu z czasami carskimi (1897 rokiem) są zbyt powolne. Jest to groźne ostrzeżenie i zarzut pod adresem tych, którzy bujali i bujają w obłokach „kultury proletariackiej". Wskazuje to, ile jeszcze paląco niezbędnej, czarnej roboty pozostaje nam do wykonania, aby osiągnąć poziom przeciętnego cywilizowanego państwa Europy Zachodniej. Wskazuje to następnie, jak ogromną. pracę musimy obecnie wykonać, aby na gruncie naszych zdobyczy proletariackich rzeczywiście osiągnąć jaki taki poziom kulturalny.
Trzeba, żebyśmy nie ograniczali się do tego bezspornego, ale zbyt teoretycznego twierdzenia. Trzeba, żebyśmy podczas najbliższej rewizji naszego budżetu kwartalnego również w praktyce przystąpili do dzieła. Rzecz jasna, przede wszystkim zmniejszone powinny być nie wydatki Ludowego Komisariatu Oświaty, lecz wydatki innych resortów, tak aby uzyskane w ten sposób sumy zostały zużytkowane na potrzeby Ludowego Komisariatu Oświaty. Nie trzeba skąpić chleba na zwiększenie przydziału dla nauczycieli w takim roku, jak ten, kiedy stosunkowo znośnie jesteśmy weń zaopatrzeni.
Ogólnie biorąc, nie można mówić, że prowadzona teraz praca w dziedzinie oświaty ma wąski zakres. Wcale niemało robi się w tym celu, aby rozruszać stare kadry nauczycielskie, przyciągnąć je do wykonywania nowych zadań, zainteresować je nowym ujęciem zagadnień pedagogiki i zainteresować takimi kwestiami, jak kwestia religii.
Ale nie robimy tego, co najważniejsze. Nie troszczymy się, albo troszczymy się w sposób zgoła niedostateczny, o takie podniesienie poziomu nauczyciela ludowego, bez jakiego nie może być mowy o żadnej kulturze: ani o proletariackiej, ani nawet o burżuazyjnej. Powinniśmy się zająć tą półazjatycką ciemnotą, z której dotąd nie wybrnęliśmy i bez poważnych starań wybrnąć nie zdołamy — chociaż mamy możliwość wybrnięcia, ponieważ masy ludowe nigdzie się tak nie interesują prawdziwą kulturą, jak u nas; nigdzie zagadnienia tej kultury nie są ujmowane tak głęboko i tak konsekwentnie, jak u nas; nigdzie, w żadnym kraju, władza państwowa nie znajduje się w rękach klasy robotniczej, która w swej masie doskonale uświadamia sobie swoje braki pod względem, nie powiem, poziomu kultury, ale pod względem piśmienności; nigdzie klasa robotnicza nie jest w takim stopniu, jak u nas, gotowa do ponoszenia tak wielkich ofiar w celu poprawienia swego stanu w tej dziedzinie i nigdzie takich ofiar nie ponosi.
Robi się u nas jeszcze zbyt mało, niezmiernie mało, aby przestawić cały nasz budżet państwowy na zaspokajanie przede wszystkim potrzeb elementarnej oświaty. Nawet w Ludowym Komisariacie Oświaty na każdym kroku napotykamy skandalicznie rozdęte etaty jakiegoś wydawnictwa państwowego, a brak wszelkich starań o to, żeby państwo przede wszystkim dbało nie o wydawnictwo, lecz o to, żeby miał kto czytać, żeby więcej było umiejących czytać i żeby działalność wydawniczą w przyszłej Rosji cechował większy rozmach polityczny. Wciąż jeszcze zgodnie ze starym (kiepskim) przyzwyczajeniem poświęcamy znacznie więcej czasu i sił kwestiom technicznym, w rodzaju sprawy wydawnictw, niż ogólnopolitycznej kwestii piśmienności ludu.
Jeżeli weźmiemy Główny Zarząd Szkolenia Zawodowego, to i tutaj — jesteśmy tego pewni — można znaleźć bardzo wiele rzeczy zbytecznych, które rozdęto ze względu na interesy resortowe, wiele rzeczy nie przystosowanych do potrzeb ogólnej oświaty. Bynajmniej nie wszystko w Głównym Zarządzie Szkolenia Zawodowego da się usprawiedliwić słusznym pragnieniem, by z początku położyć główny nacisk na praktyczne szkolenie naszej młodzieży fabrycznej. Jeżeli uważnie przejrzymy etaty Głównego Zarządu Szkolenia Zawodowego, to okaże się, że z tego punktu widzenia jest tam bardzo wiele etatów rozdętych i fikcyjnych, które należy skasować. W państwie proletariacko-chłopskim można jeszcze bardzo wiele zaoszczędzić i należy zaoszczędzić na rozwój piśmienności ludu kosztem likwidacji wszelkich czy to zabawek na wpół wielkopańskiego typu, czy też instytucji, bez których jeszcze możemy i długo będziemy mogli, i musimy się obejść przy tym stanie piśmienności ludu, o którym mówi statystyka.
Nauczyciel ludowy powinien u nas mieć tak wysoką pozycję, jakiej nigdy nie miał, nie ma i mieć nie może w społeczeństwie burżuazyjnym. Jest to prawda, która nie wymaga dowodów. Do takiego stanu rzeczy musimy zmierzać systematyczną, wytrwałą, uporczywą pracą zarówno nad jego rozwojem duchowym, jak i nad wszechstronnym przygotowaniem go do jego rzeczywiście zaszczytnej roli oraz — co jest najważniejsze, po trzykroć najważniejsze — nad poprawą jego sytuacji materialnej.
Należy systematycznie wzmagać pracę nad organizowaniem nauczycieli ludowych, żeby z ostoi ustroju burżuazyjnego, jaką są dotąd we wszystkich bez wyjątku krajach kapitalistycznych, uczynić z nich ostoję ustroju radzieckiego, by z ich pomocą odciągnąć chłopstwo od sojuszu z burżuazją, a przyciągnąć do sojuszu z proletariatem.
Zaznaczę pokrótce, że szczególną rolę powinny w tym odgrywać systematyczne wyjazdy na wieś, które zresztą już organizujemy i które należy planowo rozwinąć. Na takie przedsięwzięcia, jak te wyjazdy, nie szkoda pieniędzy, które na każdym kroku wyrzucamy niepotrzebnie na prawie że całkowicie związany z dawną epoką historyczną aparat państwowy.
Do mojego nie wygłoszonego przemówienia na zjazd rad w grudniu 1922 roku zbierałem materiały o patronacie robotników osiedli miejskich nad mieszkańcami wsi. Pewnych materiałów z tej dziedziny dostarczył mi tow. Ghodorowski, i zlecam teraz opracowanie tego tematu towarzyszom, jako że sam nie zdążyłem go opracować i podać do powszechnej wiadomości za pośrednictwem zjazdu rad.
Chodzi tu o podstawowe zagadnienie polityczne — zagadnienie stosunku miasta do wsi, które ma decydujące znaczenie dla całej naszej rewolucji. Podczas gdy państwo burżuazyjne systematycznie kieruje wszystkie wysiłki na to, by ogłupiać robotników miejskich, dostosowując do tego całą literaturę wydawaną na koszt państwa, na koszt carskich i burżuazyjnych partii, my możemy i powinniśmy wykorzystać swoją władzę do tego, by naprawdę uczynić robotnika miejskiego krzewicielem idei komunistycznych w środowisku proletariatu wiejskiego.
Powiedziałem „komunistycznych" i od razu muszę się zastrzec nie chcąc wywołać nieporozumień albo być zrozumianym zbyt dosłownie. Nie należy żadną miarą rozumieć tego w ten sposób, że powinniśmy od razu nieść na wieś idee czysto komunistyczne w ścisłym znaczeniu tego słowa. Dopóki nie mamy na wsi materialnej bazy dla komunizmu, dopóty będzie to, rzec można, szkodliwe, będzie to, rzec można, zgubne dla komunizmu.
Nie. Rozpocząć należy od ustanowienia więzi między miastem a wsią, bynajmniej nie stawiając sobie z góry za cel zaszczepienia komunizmu na wsi. Taki cel nie może być w tej chwili osiągnięty. Taki cel jest teraz nie na czasie. Wytyczenie takiego celu przyniesie sprawie zamiast pożytku szkodę.
Ale ustanowić więzi między robotnikami miasta a ludźmi pracy wsi, ustanowić między nimi tę formę braterstwa, którą łatwo można między nimi zawiązać — to nasz obowiązek, to jedno z podstawowych zadań klasy robotniczej, stojącej u władzy. Aby to osiągnąć należy stworzyć szereg zrzeszeń (partyjnych, zawodowych, specjalnych) robotników fabrycznych, które by stawiały sobie za cel systematyczne pomaganie wsi w jej rozwoju kulturalnym.
Czy potrafimy „przypisać" wszystkie komórki miejskie do wiejskich w tym celu, aby każda komórka robotnicza, „przypisana" do odpowiedniej komórki wiejskiej, starała się systematycznie o wszelką okazję, o wszelką sposobność, by zaspokoić tę czy inną kulturalną potrzebę swojej współkomórki? Gdy uda się wynaleźć inne formy łączności? Ograniczam się tu jedynie do postawienia zagadnienia, aby zwrócić na nie uwagę towarzyszy, aby wskazać na doświadczenie Syberii Zachodniej (na doświadczenie to zwrócił mi uwagę tow. Chodorowski) i aby uwydatnić w całej rozciągłości to olbrzymie, epokowe zadanie kulturalne.
Poza naszym oficjalnym budżetem albo poza naszymi oficjalnymi stosunkami nie robimy dla wsi prawie nic. Co prawda, stosunki kulturalne między miastem a wsią przybierają u nas same przez się i nieuchronnie odmienny charakter. Za czasów kapitalizmu miasto dawało wsi to, co powodowało jej rozkład pod względem politycznym, ekonomicznym, moralnym, fizycznym itp. U nas miasto, samo przez się, zaczyna oddziaływać na wieś wręcz odwrotnie. Ale wszystko to dzieje się właśnie samo przez się, żywiołowo, i wszystko to może być spotęgowane (a następnie i ustokrotnione) przez wniesienie do tej pracy świadomości, planowości i systematyczności.
Dopiero wtedy zaczniemy posuwać się naprzód (a wówczas będziemy się na pewno posuwali stokroć szybciej), kiedy zbadamy tę kwestię, kiedy zaczniemy tworzyć wszelkie możliwe zrzeszenia robotnicze — ze wszystkich sił unikając ich zbiurokratyzowania — aby móc postawić tę kwestię, rozważyć ją i wcielić w czyn.
2 stycznia 1923 roku
W piątym wydaniu rosyjskim wydrukowana według zapisu sekretarza (maszynopis), porównanego z tekstem gazety.
203 Artykuł „Kartki z dziennika" W. Lenin dyktował prawdopodobnie na dwie raty. W Centralnym Archiwum Partyjnym Instytutu Marksizmu-Leninizmu przy KC KPZR znajduje się maszynopis artykułu podyktowanego za pierwszym razem; ten tekst nie zawiera tabeli obrazującej stan piśmienności w Rosji i kończy się ustępem, który rozpoczyna się od słów „Nauczyciel ludowy..." Po przejrzeniu podyktowanego tekstu Lenin zaplanował cztero punktowe uzupełnienie: „1) dodać wskaźniki o piśmienności według danych spisu z 1920 r. w porównaniu ze spisem z 1897 r., 2) dodać o patronacie miejskich komórek robotniczych nad wiejskimi, 3) dodać, że należy redukować w pierwszym rzędzie nie wydatki Ludowego Komisariatu Oświaty, lecz wydatki innych komisariatów na rzecz Ludowego Komisariatu Oświaty, 4) dodać, że należy wzmóc pracę i zwiększyć środki na organizowanie nauczy cieli ludowych, żeby uczynić z nich niezawodną ostoję ustroju radzieckiego, co jest u nas możliwe w odróżnieniu od ustroju burżuazyjnego (szczególną uwagę zwrócić na wyjazdy na wieś i związane z tym koszty, aby wykorzystać okres letni do podniesienia poziomu wykształcenia nauczyciela ludowego)" (wszystkie cztery punkty sekretarka napisała odręcznie na tym samym egzemplarzu maszynopisu). Tego samego dnia, 2 stycznia, Lenin podyktował wszystkie zamierzone uzupełnienia. W tekście maszynopisu brak tytułu artykułu. W „Prawdzie" artykuł ukazał się pod tytułem „Kartki z dziennika".
Artykuł W. Lenina wywołał wielki entuzjazm wśród pracowników oświaty. Wywarł on bezpośredni wpływ na oświatę w kraju. Ludowy Komisariat Oświaty w radiogramie do wydziałów oświaty z 10 stycznia 1923 r. zaproponował szerokie rozpowszechnieniu „Kartek z dziennika" i opracowanie konkretnych posunięć zmierzających do realizacji zawartych w artykule Lenina wskazań, Została wzmożona praca ideowopolityczna wśród nauczycieli, Na początku 1923 r. Wydział Agitacji i Propagandy KC partii sporządził i rozesłał do organizacji terenowych tezy „Praca par tyjna wśród mas nauczycielskich", w których wysuwano, zgodnie ze wskazaniami Lenina, konkretne zadania w zakresie komunistycznego wychowania nauczycieli. XII Zjazd RKP(b) podkreślił w swych uchwałach, że „należy nieugięcie kontynuować i wzmagać rozpoczętą pracę nad polepszeniem sytuacji materialnej nauczycielstwa, rozwijać pracę polityczną i oświatową w tym środowisku oraz umacniać jego więzi ideologiczne i organizacyjne ze społecznością radziecką i partyjną" („Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego w rezolucjach i uchwałach zjazdów, konferencyj i posiedzeń plenarnych KC", cz. I. Warszawa 1956, s. 870).