Wywiad z prof. Brianem McCall o kryzysie w Kościele
TRADCATKNIGHT INTERVIEWS BRIAN MCCALL ON THE CRISIS IN THE CHURCH
Prof. Brian M. McCall z University of Oklahoma
dyrektor Law Center
Proszę powiedzieć nam więcej o sobie i dlaczego jest pan katolikiem?
Urodziłem się i zostałem ochrzczony w 1970 tuz po zmianie na nową Mszę. Przez 12 lat uczęszczałem do katolickiej szkoły. Filadelfia gdzie dorastałem była łagodną diecezją (przez wiele lat opóźniała udzielanie Komunii na rękę). Ale moje doświadczenie Wiary było powierz-chowne. Doktryna była nadmiernie uproszczona i nie kładziono na nią nacisku. Liturgie były światowe i brakowało im inspiracji. Studiowałem w kolegium w Yale i na University of London i skupiałem się na średniowiecznej literaturze i historii. Fascynowały mnie poglądy i bogac-two liturgiczne/kulturowe w tamtych czasach. Ale wtedy nie widziałem ich związku z moim życiem. Kościół jaki pojawiał się w literaturze tego okresu nie był takim samym bytem jak ten który widziałem w niedziele. Nie widziałem powiązania. W późniejszych latach uczestniczy-łem w Tradycyjnej Mszy. To uderzyło mnie jak piorun: współczesny KK powinien być taki sam jak ten w przeszłości. Coś wewnętrznie go zmieniło. Zacząłem czytać wszystko co mogłem o II SW i zmianach liturgicznych i doktrynalnych. Pod posoborową fasadą znalazłem ukrytą prawdę i piękno Kościoła. Do tej pory byłem kulturowym katolikiem. Miałem pewne oznaki katolickiej kultury i niejasne elementy szczątkowe Wiary, ale nie miałem życia wew-nętrznego i te oznaki nie miały realnego wpływu na moje życie moralne. Im więcej czytałem, tym więcej głębi znajdowałem w Wierze. Dzięki przewodnictwu świętych tradycyjnych księży w ostatnich 20 latach pokierowano mną tak, że zacząłem prawdziwe życie wewnętrzne.
Jak katolicy mają postrzegać II SW?
Jest on faktem historycznym, choć tragicznym. Jest to rzeczywistość której nie da się zigno-rować. Jeśli nie jest się przeciwko jego błędom, to jest się z nimi. Jest to rewolucja francu-ska w Kościele. Był to koń trojański dzięki któremu niebezpieczeństwa dla Wiary wprowadzo-no w życie intelektualne i praktykę Kościoła. Sobór musimy postrzegać takim jaki był histo-rycznie, przesunięcie władzy od tradycyjnych autorytetów do modernistów, których wszyscy papieże od Piusa X do Piusa XII próbowali trzymać pod kontrolą. Tę sprawę powinno się rozróżniać od dokumentów II SW. Co do dokumentów, katolicy muszą wierzyć we wszystko co jest w dokumentach, co jest wyraźnie powtórzeniem depozytu Wiary jak zawsze i wszę-dzie uważano, i powinien z ostrożnością unikać jako niebezpieczne wszelkie niejednozna-czne czy niejasne oświadczenia, które mogą lub faworyzują błędne koncepcje lub pomysły.
Dlaczego w Kościele jest tak dużo konfuzji?
W celu realizacji modernistycznego programu, autorzy dokumentów powszechnie używali niejednoznacznego i niejasnego języka. Nie mogli zdobyć zgody ojców na modernistyczną
czy błędną doktrynę. Musieli uciec się do niejednoznaczności. Ona z definicji wywołuje kon-fuzję bo jest ona otwarta na wielorakość interpretacji. Dwuznaczność w doktrynie zrodziła od nowa Babel doktryn, dlatego nie ma kanonu czy zasady Wiary uznawanych przez wszyst-kich. Żeby bronić soboru władze musiały uciec się do naruszenia zasady braku sprzeczno-ści. Oni uważają, że nauczają tego samego czego Kościół nauczał od zawsze, i że liturgia jest tą samą liturgią w istocie jaką zawsze praktykowano, ale to twierdzenie zaprzecza rzeczywistości jaką wszyscy widzą. Ta sprzeczność rodzi konfuzję tak jakby pokazano ci kompas wskazujący że idziemy na północ, a powiedziałbym że idziemy na południe. Ta sprzeczność między moją opinią i twoim postrzeganiem rzeczywistości może zawsze prowadzić do konfuzji.
Jak katolicy mają postrzegać kierunek w jakim podąża Franciszek?
Jest to tylko naturalny i logiczny wniosek o nowej orientacji Kościoła. On tylko realizuje wy-brany kierunek. On robi to w sposób bardziej przyspieszony niż jego poprzednicy, i porzucił szaradę twierdzenia, że niczego nie zmienia. W pewnym sensie on jest najbardziej uczciwy z posoborowych papieży, bo nie udaje tego co zamierza i robi.
Czy tradycjonaliści mogą w ogóle z tym się zgadzać? Czy będzie to bezowocna walka między wszystkimi różniącymi się obozami?
Chrześcijanie zawsze mierzyli się z pokusą walki i grzechów przeciwko miłosierdziu. Św. Paweł już koryguje i ostrzega wczesny Kościół. Ale kiedy uderzy się w pasterza rozproszą się owce. Rozproszone owce nieuchronnie będą się ze sobą zderzać. Dlatego pokusa do walki i niezgoda jest radykalnie większa kiedy jest upadek władzy, czego doświadczamy od soboru. Jedyną nadzieją ukrócenia tej tendencji jest żeby wszyscy tradycjonaliści zjednoczyli się pod legalną władzą. Gdyby wszyscy tradycjonaliści pozostali zjednoczeni pod autoryte-tem abpa Lefebvre, nie byłoby wielu z tych problemów. To dlatego władze rzymskie przez dziesiątki lat pracowały żeby utrzymać tradycyjne grupy podzielone i ustawione przeciwko sobie. Oni wiedzą, że gdyby byli zjednoczeni pod jedną władzą, to mieliby niesamowity wpływ w Kościele.
Uwzględniając to, że papież św. Pius X, ks. Malachi Martin, kard. Biffi i abp Lefebvre wszyscy oświadczyli, że antychryst był blisko, dlaczego katolikom było tak trudno uznać tę deklarację?
Akceptacja rzeczywistości często jest przerażająca, a negowanie i złuda są łatwiejsze emo-cjonalnie. Fakt jest taki, że od przyjścia naszego Pana, każdy dzień przybliża nas do dni ostatnich. Jak bardzo oddalone są konkretnie? Żaden z tych wielkich duchownych nie wie-dział na pewno. Co wiedzieli to że duch antychrysta, duch który byłby konieczny dla świata żeby dał się mu uwieść stale wzrastał od XVI wieku. Im więcej ducha antychrysta, tym bar-dziej przygotowany jest świat żeby go przyjąć. Właśnie to katolicy powinni zaakceptować, a nie tylko sensacyjny millenaryzm. [pogląd religijny głoszący bliskie nadejście tysiącletniego pano-wania Królestwa Bożego]
Dlatego wielu katolików wpada w rozpacz. Co oni mogą zrobić żeby zachować Wiarę i wytrzymać do końca?
Znaleźć dobrego tradycyjnego kierownika duchowego. Tylko dzięki rozwojowi głębokiego i mocnego życia wewnętrznego, jeśli możliwe w tym kryzysie, przez Sakramenty, możemy uniknąć pułapki rozpaczy. Rozwój głębokich relacji z Panem jest jedynym sposobem dzięki któremu możemy dalej być zakorzenieni w prawdzie, którą jest Jego Kościół, i zwolennicy błędu którzy go grabią robią to tak długo jak On im pozwoli. Bez umocowania życia wew-nętrznego pod kierownictwem tradycyjnego dyrektora duchowego jesteśmy w poważnym niebezpieczeństwie duchowym. Musimy dołożyć wszelkich starań, włącznie z rozsądnym wykorzystaniem nowoczesnych technologii, które można wykorzystać do przekraczania przestrzeni, żeby znaleźć i umieścić się pod kierunkiem tradycyjnego kierownika duchowego.
http://tradcatknight.blogspot.com/2017/10/tradcatknight-interviews-brian-mccall.html#more