Zapewne każdy, lub prawie każdy, ma swój wypróbowany i sprawdzony sposób na naukę. Myślę jednak, że warto dzielić się tymi sposobami z innymi i wciąż wypróbowywać nowe. Oczywiście każdemu odpowiada coś innego, dlatego proponuję potraktować przytoczone przeze mnie sposoby na naukę raczej jako inspirację do stworzenia własnych niż jako gotowe recepty na sukces. ;-)
Jednym z egzaminów, który niedawno zdawałam, był egzamin z filozofii. Nie był to przedmiot, który mnie specjalnie interesował, a w związku z tym nauka nie szła mi łatwo. Aby jakoś "się przełamać" zastosowałam kilka sposobów:
- zapoznanie się z poglądami filozofów przedstawionymi w prostszej formie. W tym przypadku była to książka "Świat Zofii", którą gorąco polecam.
- skojarzenie poszczególnych filozofów z tekstami piosenek, np. "i nie zmienia się nic, dalej trzeba żyć" - Parmenides; "wszystko się zmienia, to już nie jest ten świat" - Heraklit; "może jest to jakby gra i tworzymy to coś w nas, na ekranach dusz jak treść ciągle przesuwamy się (...) w moje głowie, w twojej głowie" - Berkely
Wspólna nauka i "wymiana" sposobów na naukę.
Moja dobra koleżanka poleciła mi pewną ciekawą mnemotechnikę. Do każdego filozofa tworzyła skrót, w którym każda litera była pierwszą z najważniejszych założeń jego filozofii. Np. Tomasz z Akwinu - DOHERIU (D - dualizm Boga i człowieka, O - obiektywizm, H - hilemorfizm, E - empiryzm, R - racjonalizm, I - intelektualizm, U - uniwersalizm).
Przed egzaminem ze statystyki opowiadaliśmy sobie ze znajomymi modne ostatnio żarty o Chucku Norrisie. W pewnym momencie stwierdziłam, że można by tak ułożyć statystyczne żarty o Chucku. Np. dystrybuanta jest jak klon Chucka Norrisa - przyjmuje wartości mniejsze lub równe Chuckowi Norrisowi. :-)
Inną metodą bardzo często przeze mnie stosowaną jest szukanie w notatkach, książkach etc. odpowiedzi na konkretne pytania. Skąd takie pytania wziąć? Ja biorę je od studentów starszych lat lub od znajomych, którzy dany egzamin czy kolokwium mają już za sobą. Często pytania powtarzają się na egzaminie, a nawet jeśli nie to na pewno więcej można się nauczyć aktywnie poszukując odpowiedzi niż biernie czytając notatki.
Poza tym moje notatki muszą być kolorowe, z mnóstwem dopisków na marginesach i między wierszami. Nie brak w nich też zabawnych sformułowań używanych przez niektórych profesorów. Dla mnie są swego rodzaju zachętą do zaglądnięcia w notatki. ;-)
Niektórzy moi znajomi przepisują notatki i nawet przynosi to dobre rezultaty. Ja jednak jestem nastawiona do tego sceptycznie. Jeśli mam napisać coś raz jeszcze to obowiązkowo w innej formie, np. mapy myśli, żartów o Chucku Norrisie, odpowiedzi na konkretne pytania.