Laurie A Faria Niebieski płomień na koszmary 02 Biały płomień na Magię [Rozdz 3]

3


Kiedy Amber i Drea z powrotem zasypiają, ja leżę i gapię się w sufit. Nie ma sensu spać, skoro nie dokończyłam mojego czaru. Nie chcę znów obudzić się z ustami pełnymi wymiocin. Zwłaszcza, że zostało tylko kilka godzin, zanim i tak będę musiała wstać.

Zamiast tego staram sie skupić na Maurze, małej dziewczynce, którą kiedyś niańczyłam. Próbuję odgadnąć, dlaczego znowu o niej śnię, dlaczego moja podświadomość wywołuje dawne duchy.

Czuję, że moje myśli odpływają, a powieki robią się ciężkie, obracam się, żeby spojrzeć na zegar przy łóżku. Już prawie szósta. Zastanawiam się, czy nie zadzwonić do Chada, ale wiem, że jeszcze śpi. Naprawdę nie mam pojęcia, co miałabym mu powiedziec, nawet o dzisiejszej nocy. Ale ostatnio czuję się, jakbym go odpychała. Myślę, że to z powodu Drei. To znaczy, kocham Dreę jak siostrę i bardzo się cieszę, że postanowiła wrócić do Hillcrest na ostatni rok. Ale to jednak takie dziwne, że chodzę z jej byłym chłopakiem.

Kiedy Chad i ja zaczęliśmy się spotykać, zaraz po tym, jak skończyła się sprawa z Donovanem i zabrano go z tąd, było dużo łatwiej, bo Drea wyjechała. Resztę tamtego roku spędziła w domu, próbując pozbierać się do kupy. To nie tak, że chciałabym, żeby tam została. Po prostu było łatwiej, zanim wróciła. To znaczy, wiem że dała nam swoje błogosławieństwo; mówiła, że nie ma nic przeciwko, ale nie mogę sie pobyć wrażenia, że wciąż jest w nim zakochana. A nawet jeśli jest, czuję, jakbym łamała jakąś niepisana regułę o nieumawianiu się z byłym najlepszej przyjaciółki.

Rana na kolanie boli. Ciekawe, czy to dlatego, że nie użyłam wanilii. Rozważam wspólne przeszukanie spiżarni; może znajdzie się tak jakaś butelka schowana w jednej z szafek. Ale potem przypominam sobie o moim własnym zapasie - ukrytym w torbie, którą matka kupiła mi jakieś cztery lata temu, kiedy przyjęto mnie do Hillcrest. Czasem wrzucam tam rózne rzeczy, których nie używam często - błyskotki i drobiazgi, które znajduję i myslę, że mogą sie później przydać, jak na przykład pudełko cebuli w proszku, które kupiłam na wyprzedaży, albo muszelka w kształcie liścia, którą znalazłam latem na plaży.

Wyciągam torbę z szafy, otwieram i przyglądam się zawartości. Butelka z wanilią leży na samym wierzchu - wiedziałam, że gdzieś ją mam. Cebulowy proszek i muszelka też wciąż tam są. I biała świeca, którą babcia dała mi na dwunaste urodziny, kilka miesięcy przed śmiercią. Zupełnie o niej zapomniałam.

Jest robiona recznie, długa na dwadzieścia pięć centymetrów i gruba jak moja pięść. Wciąż pamietam, jak ją dostałam. To było w nocy, po tym, jak moi znajomi już poszli i po tym, jak odłożyłam już wszystkie prezenty. Babcia i ja siedziałyśmy na werandzie pod okryciem ciemnego nieba. Nad nami wisiał tylko tłusty księżyc w pełni. Położyła mi na kolanach błyszczącą srebrną paczuszkę.

- Otwieraj ostrożnie - powiedziała.

Pamiętam, jak odwinęłam pomarszczony papier i zachwyciłam się jasnym kolorem wosku na tle mojej skóry. Dziewicza świeca, nigdy nieużywana, z czystym, białym knotem.

- Biała? - zdziwiłam się.

- Biały to kolor magii - wyjaśniła. - Przy najbardziej niezwykłych okazjach powinnaś używać tylko białych świec. Tę powinnaś zapalić dopiero wtedy, kiedy poczujesz, ze przyszła właściwa pora.

- Kiedy to będzie? - zapytałam, wąchając wosk, z nadzieją na zapach kokosa lub wanilii.

- Kiedy poczujesz w swoim sercu najprawdziwszy, najbardziej znaczący aspekt magii.

- Co jest najprawdziwszym, najbardziej znaczącym aspektem magii? - zapytałam, nieco rozczarowana brakiem zapachu świecy.

Babcia uśmiechnęła się, a jej policzki poróżowiały.

- Kiedyś się dowiesz... poczujesz to.

Czy nie możesz mi po prostu powiedzieć? - jęknęłam.

Pokręciła głową.

- Gdybym ci powiedziała, znałabyś to tylko swoim umysłem, a nie sercem. To duża różnica.

Oczywiscie jako dwunastolatka, nie miałam bladego pojęcia, o co jej chodzi. Wciąż nie mam. Ale chociaż nigdy nie zapaliłam tej świecy, używałam wcześniej innych białych - kiedy tylko chciałam uzyskać magiczny efekt, kiedy tylko uważałam, ze czar albo lekarstwo potrzebuje dodatkowego uroku.

Problem w tym, że nie o takich okazjach mówiła babcia. Biorę świecę w dłoń i unoszę ją do mojego policzka, przypominając sobie miękką i gładka skórę mojej babci i to, jak jej głos znizał sie do szeptu, kiedy mi tłumaczyła to wszystko.

Zamiast odłozyc świecę do torby, postanawiam zostawic ja na wierzchu. Stawiam ja na nocnym stoliku, przyrządzam świeżą porcję cytrynowo- waniliowej mikstury i nakładam ją na ranę. Od razu czuję się lepiej.

Co teraz?

Chwytam za telefon oraz podręcznik do angielskiego i idę do salonu, gdzie nikogo nie obudzę. Może poczekam do siódmej i zadzwonię do Chada. Wbijam się w limonkowy fotel w kącie zamiast usiąść na jednym z tych krzeseł, które wymuszają wyprostowanie pleców. To duży błąd, bo zaczynam przysypiać. Miękkie jak aksamit sztruksowe poduszki tula mnie jak ulubiony sweter. Włączam lampę i otwieram książkę na opowiadaniu Raymonda Carvera, które mam przeczytać na dzisiejsze lekcje.

Właśnie mam zacząć przeglądać zadania do testu, kiedy słyszę jakiś dźwięk, chyba kroki, od strony holu. Wstaję z fotela i idę powoli w tamtym kierunku. Dźwiek dochodzi zza drzwi od kotłowni. Jakby ktoś wchodził po schodach. Biorę głęboki wdech i po cichu liczę do dziesięciu, mówiąc sobie w duchu, że to pewnie tylko jakaś dziewczyna, która zapomniała klucza. A wtedy słyszę głosy - męskie głosy - szepczące za drzwiami.

Biorę parasol ze stojaka przy wejściu i ustawiam się przy drzwiach na dół. Wiem, że zachowuję się jak jakaś paranoiczka, że przypuszczalnie jest tak, jak przypuszczała Amber - pewnie chłopak którejś z dziewczyn próbuje się wślizgnąć. Tylko że sama myśl o kimś włamującym się i zakradającym o tej porze pcha mnie w podróż do przeszłości. Kiedy miałam dobre powody do paranoi.

Podnoszę parasol wysoko nad głowę i patrzę jak klamka się przekręca i drzwi zaczynaja sie otwierać.

To Chad.

- Co tutaj robisz? - Upuszczam parasol i przyciskam dłoń do serca - Jak się tu dostałeś?

Drzwi otwierają się na oścież. Ukazują też P.J.-a, który trzyma w palcach wykręconą wsuwkę do włosów.

- Widzisz, ona by nas wpuściła. - mówi Chad.

- Cześć, sikoreczko. - P.J. całuje powietrze przy obu moich policzkach. - Dostanie się do piwnicy to była bułka z masłem, ale główne drzwi? Zapoomnij.

- To jak się dostaliście? Przez okno na dole? - Myślałam, że Keegan je zamknęła.

- Nie mogę zdradzać wszystkich tajników sztuki - odpowiada i robi gest, jakby zamykał usta na kłódkę. - Sekret mistrza.

- Nie byliście tam wcześniej, prawda?

- A co za różnica? - pyta, krzywiac sie do mnie.

- Przyszliśmy ledwie parę minut temu - wyjaśnia Chad. - Wyluzuj. O co chodzi?

- Chodzi o to, że ludzie nie powinni móc się po prostu włamywać do budynków kampusu, kiedy im się to tylko podoba. Jak w ogóle udało wam się wydostac z waszego budynku? Czy kampusowa policja nie pracuje?
- Błagam - mówi P.J. - O północy zamykają cukiernię i oni też kończą pracę.

- Uspokój się. - Chad głaszcze mnie po plecach. - Obudzisz wszystkich.

- To straszne, że tak łatwo można się tu wślizgnąć. Jak widać, w internacie powinno być więcej... zabezpieczeń.

- Tu mam antyzabezpieczenie. - P.J. szeleści w kieszeni banknotem.

- Słuchaj - zaczyna Chad - przepraszam, że cie wystraszyliśmy. Nie pomyślałem. Ewidentnie nie pomyślałem. Chciałem po prostu się z tobą zobaczyć. - Bierze z mojej dłoni parasol i odstawia go na miejsce.

- Chyba wariuję. - wzdycham.

- Na moim punkcie, mam nadzieję. - Uśmiecha się i obejmuje mnie. Pachnie tak miło. Cynamonem i pieczonymi jabłkami. Trudno mi się dalej gniewać. Wkładam dłoń w jego włosy w kolorze piasku i wtulam noc w kołnierz kurtki.

- Zaraz zwymiotuję - rzuca P.J.- To zdecydowanie zbyt słodnie dla mnie. Gdzie jest moja przytulanka? - Kładzie dłoń na piersi, co pozwala mi zobaczyć małe biedronki, które namalował sobie na czarnych paznokciach ( xDD ).

- To już nie jest do końca twoja przytulanka - odpowiadam, puszczając Chada.

- Nie pozwój, żeby jej rutynowe scenki "trzymam się z dala i zadzieram nosa" przyćmiły ci oczy, mała. Dziewczyna mnie uwielbia. - Przeczesuje dłonią ufarbowane na śliwkowo włosy ułożone w długie kolce i idzie zapolować na Amber w naszym pokoju.

Tymczasem ja i Chad przenosimy się do salonu i wciskamy razem w wygodny fotel.

- Nie powinno cię tu być,wiesz - mówię. - Zostaniemy zawieszeni.

- Tylko, jeśli nas przyłapią.- Przyciska swoje czoło do mojego, co sprawia, że niemal zapominam, że drzwi Keegan są po drugiej stronie holu. Jest taki przystojny. Widzę zielononiebieskie oczy za drucianymi okularami, półuśmieszek przechylony na lewo. Czuję mięciutki bawełniany sweter, mocno opinający tors.

- Dlaczego nie śpisz, tak poza tym? - pytam.

- Drea do mnie zadzwoniła.

- Tak? Kiedy?

- Chwilę temu. Nic wielkiego. Dzwoniła tylko, żeby zapytać mnie o coś w sprawie testu, który dziś zdajemy, a potem powiedziała mi, co się z tobą działo wcześniej. Ktoś cię nastraszył w kotłowni? W każdym razie, pomyślałem, że wpadnę zobaczyć, co się dzieje i zrobię ci niespodziankę. W porządku, mam nadzieję?

Kiwnęłam głową, chociaż nie znoszę niespodzianek. Trochę mnie wkurza, że jeszcze tego nie zauważył. A jeszcze bardziej, że Drea do niego zadzwoniła. Tylko wyszłam z pokoju, a ona zrobiła cos takiego za moimi plecami pod jakimś głupim pretekstem o nauce. Ta bajerantka ostatni raz otworzyła książkę wczoraj przed kolacją.

- Przepraszam - mówi.

- Okej - odpowiadam, biorąc głęboki wdech i przypominając sobie, że to całkiem nowy rok.

Chad przytula mnie do piersi i całuje w czubek głowy.

- Musisz odpocząć. Tu jest bezpiecznie. Wszystko będzie dobrze.

- Wiem - szepczę, przygryzając dolną wargę.

- Donovana już nie ma. Czas o tym zapomnieć.

- To nie ma nic wspólnego z Donovanem - podnoszę się.

- Myślę, że może mieć.

- A ja myślę, że nie rozumiesz.

Drzwi do pokoju otwierają się. To Drea, z poduszką w prążki pod pachą, ciągnąca kołdrę za sobą.

- Och, przepraszam - mamrocze. Czy przeszkodziłam wam? Chciałam się tu po prosu zdrzemnąć. Amber i P.J. ciągle się kłócą.

- Przepraszam, że cie obudziliśmy. - odpowiada Chad. P.J. chyba powinniśmy już sobie pójść. Chciałem tylko zobaczyć, jak się miewa twoja współlokatorka... zrobić jej niespodziankę.

-Jakie to słodkie - piszczy Drea.

- Tak właśnie pomyślałem. W kazdym razie nie chcę, abyście miały kłopoty.

- Nie, w porządku. Mogę zdrzemnąć się w holu. - Wydaje z siebie długie westchnienie i idzie w tamtą stronę. Doskonały grymas jej drętwych warg pasuje do jeszcze doskonalszych nóg supermodelki. Mam ochotę wypchnąć ją za drzwi. Wiem, że ona wie, co robi. Wiem też, że to nie przez pomyłkę weszła tutaj taka rozgogolona. - Zadzwonię później. - Chad całuje mnie w policzek w babciny sposób, po czym wyciąga P.J. z pokoju.

- Na razie moja brązowa krówko - żegna się P.J. - A, i następnym razem, odpuść sobie straszydła.

- Hm..?

- No, te straszne filmy...- wyjaśnia z lekką irytacją. - Po prostu powiedz nie. - Nuci kilka taktów tematu Haloween, posyła mi buziaka i rusza za Chadem do wyjścia.

- Cóż, chyba mogę teraz wrócić do łóżka.- mów Drea. Uśmiecha się do mnie szeroko, tak że mam ochotę powyrywać jej wszystkie zęby po kolei. Ale ponieważ moja wściekłość wciąż skupiona jest na Chadzie - i na ochronie niepotrafiącej wywiązać sie ze swoich obowiązków, nawet po tym wszystkim, co stało sie w tym kampusie - postanawiam jej odpuścić. Poza tym muszę pójść na dół i osobiście sprawdzić okno w kotłowni.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Laurie A Faria Niebieski płomień na koszmary 02 Biały płomień na Magię [Rozdz 1 2]
Laurie A Faria Niebieski płomień na koszmary 02 Biały płomień na Magię [Rozdz 4]
Laurie A Faria Niebieski płomień na koszmary
Laurie A Faria Niebieski płomień na koszmary Cała
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary 01 Niebieski płomień na koszmary
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary [rozdz 1 24]
Faria Laurie Niebieski płomień na koszmary
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary [rozdz 1 33]
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary 01 Niebieski płomień na koszmary
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary [rozdz 1 27]
Faria Laurie A Niebieski płomień na koszmary
Laurie A Niebieski Płomień na koszmary
Biały płomień na magię Laurie A Faria
Laurie Faria Stolarz Blue is for Nightmares 02 White is for Magic
Biały płomień na magię
Laurie Faria Stolarz [Touch 02] Deadly Little Lies
Jak w niebie, tak i na ziemi
WITAMY W NIEBIE-scenariusz na zakończenie szkoły, konspekty, scenariusze
niebieska okno na morze

więcej podobnych podstron