4
Drzwi do pomieszczenia są uchylone - najprawdopodobniej po wizycie Chada i P.J-a. Zostawiam je otwarte na oścież i włączam światło na schodach. Nagły rozbłysk żarówki huśtającej się tuż nad moją głową razi mi oczy i sprawia, że głowa zaczyna znów pulsować bólem. Schodzę po skrzypiących schodach, mówiąc sobie, że niczego się nie boję; jeżeli okno jest otwarte, to poprostu zamknę je z powrotem na kłódkę.
Na dole biorę głęboki wdech. Wtedy to wyczuwam. Coś jest nie tak. Sięgam po sznureknad głową i szarpię mocno, żeby zapalić światła. Z niewykończonego sufitu spływają wąskie, fluorescencyjne promienie, oświetlając całą kotłownię.
Czuję chłód na karku i na ramionach. Rozglądam sie po wszystkich kątach pomieszczenia, żeby się upewnić, że jestem sama. Pod ścianą stoi jedno na drugim kilka biurek. Podchodzę bliżej, żeby zobaczyć, czy nikt nie chowa się za nimi. Zaciskam pięści, przygotowując sie na najgorsze. Pusto - nikogo tam nie ma. Wypuszczam powietrze, rozliuźniam się trochę i ruszam w stronę zbiornika - do okna.
Kiedy się zbliżam, czuję chłód, lekką bryzę owiewającą moje ramiona. Chłód dostaje się do środka przez uchylone okno. Staję za zbornikiem i czuję, jak krew zamarza mi w żyłach. Widzę teraz całe okno. Ale bardziej niepokojące jest to, co na nim - litera M, niestarannie wymalowana na szybie ciemnoczerwoną farbą. Dokładnie jak w moim koszmarze.
Mam wrażenie, jakby drzwi w moim sercu się zatrzaskiwały, ale szybko uświadomiłam sobie, że to drzwi na górze, którymi weszłam, te do kotłowni. Ize światło na schodach zgasło. Liczę do dziesięciu, przygotowując się w duchu na to, co nastąpi. Po kilku sekundach czuję, jak sama robię kilka kroków do tyłu, wciąż wpatrując się w M. Obawiam się, że dokładnie wiem co to znaczy.
Wreszciue udaje mi się zrobić w tył zwrot, wziąć się w garść i pobiec jak najszybciej na schody i do góry, przeskakując po kilka stopni. Otwieram gwałtownie drzwi, słyszę jak z hukiem uderzają o ścianę, i biegnę z powrotem do pokoju. Zamykam za sobą zamek.
- Co się stało? - Drea włącza lampkę przy łóżku.
- Coś się dzieje. - Cała drżę. Krzyżując ręce na piersi, próbując powstrzymać dreszcze.
- Stace, jesteś blada jak mój tyłek - mówi Amber - Co się stało?
- Na dole... - Krztuszę się. - Na oknie.... Litera M
- Co? - pyta z naciskiem Amber.
- M? - Drea podnosi się i siada na brzegu łóżka.
Kiwam głową
- M jak co? - pyta Amber. - O czym ty mówisz?
- M jak Maura. - Podnoszę głos. - M jak morderstwo.
- Co takiego? -wykrztusza Drea.
- Dlaczego znowu byłaś w kotłowni? - dopytuje się Amber.
- Czy wy mnie nie słuchacie?! - Chwytam się za obolałą głowę.
- Czekaj - mówi Drea. Wyskakuje z łóżka i staje przede mną. Zacznij od początku.
- Po prostu chodźcie ze mną do kotłowni. Same zobaczycie.
Drea obejmuje mnie ramieniem i z mojego gardła wydobywa się ciche łkanie. Amber też wstaje z łózka i dołącza do nas. Włączam znowu światło na schodach - na dole wciąż jest zapalone - prowadzę Dreę i Amber po betonowej podłodze za zbiornik z wodą. I nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Albo czego nie widzę. M zniknęło.
- Okno - szepczę.
- Tak? - chrząka Amber. - Masz rację, tam jest okno.
- Nie - syczę, wpatrując się w czystą szybę.
Amber dotyka okna i sprawdza kłódkę..
- Jest nawet zamknięte... wyobraź sobie. - Obraca się do mnie.
- Nie. - powtarzam. - Była tam litera M. A okno było uchylone!
- Jesteś pewna? - pyta Drea. Kładzie dłonie na moich ramionach, próbując mnie uspokoić, a może spojrzeć mi w oczy i zrozumieć.
Kiwam głową, a usta drżą lekko. To bez sensu.
- A jeżeli rzeczywiście tam była? - rzuca Amber - Pewnie była tam od miesięcy.
- Nie - odpowiadam, robiąc krok w strone okna. - Zauważyłabym ją wcześniej.
- Co to za różnica? Teraz jej nie ma, a na wypadek gdybyś zapomniała: twoje imię zaczyna się na S.
- Nie rozumiesz.
- No więc wyjaśnij mi, bo jak na razie, to myślę, że ci zupełnie odbiło.
Patrzę na Dreę. Widzę, że chce mi uwierzyć, i może częściowo mi już wierzy.
- Zapomnij o tym - mówię w końcu, być może w takim samym stopniu sobie, jak jej. Nie wiem, czy potrafiłaby sobie poradzić z tym, co dzieje się w mojej głowie, z tym, co znowu przeczuwam... nie po zeszłym roku. - Może muszę sie po prostu wyspać.
-I to wszystko? - Amber sie krzywi. - a " M jak Maura, M jak Morderstwo?" Czy robisz sobie z nas jaja?
- Przepraszam - próbuję skończyć rozmowę, chociaż wiem, że M tam było, że było prawdziwe. Że mój koszmar to przepowiedział. Ostatni raz spoglądam na okno i wracamy na górę...
...cdn