Rozdział 31.
PIELĘGNIACJA I WYCHOWANIE MAŁEGO DZIECKA.
Rola wychowania w okresie niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa.
Różne koncepcje.
Na wstępie trzeba odpowiedzieć na podstawowe pytanie: od jakiego momentu życia dziecko podlega oddziaływaniom wychowawczym?
Jeżeli prześledzimy poglądy pedagogów i psychologów w tej sprawie, to zauważymy, że z biegiem czasu coraz bardziej ważną rolę przypisuje się wychowaniu i jego skutkom psychologicznym w odniesieniu do dzieci coraz to młodszych i do okresów rozwoju ontogenetycznego coraz wcześniejszych.
Wiąże się to ze wzrostem zainteresowań badaczy ekzlogią człowieka, a w szczególności czynnikami społeczno-kulturowymi warunkującymi jego rozwój.
Dopóki traktowano małe dziecko jako istotę przede wszystkim biologiczną przyznając dojrzewaniu jego organizmu, a zwłaszcza układu nerwowego, najważniejszą funkcję w rozwoju różnorodnych form zachowania się, kształtujących się-w myśl koncepcji natywistycznych-niezależnie od wpływów środowiska, dopóty nie interesowano się wcale lub zajmowano się w niewielkim tylko stopniu problemami wychowania małego dziecka.
W kontekście spraw rodziny i instytucji społecznych funkcjonujących w jej zastępstwie lub powoływanych do niesienia jej pomocy stosowano tak w nauce, jak i w praktyce szerokie pojęcie, opieka nad dzieckiem".
W stosunku do małego dziecka funkcje opiekuńcze rodziny, a w przypadku jej braku-funkcje odpowiednich instytucji, uważano za najważniejsze, przy czym obejmowały one głównie troskę o zaspokojenie biologicznych i materialnych potrzeb dziecka oraz pieczę nad jego zdrowiem i rozwojem fizycznym.
Kierowanie rozwojem psychicznym dzieci sprowadzano do organizowania im warunków, w których mogłyby bezpiecznie zdobywać pierwsze doświadczenia motoryczne i sensoryczne, stanowiące podstawę spontanicznego rozwijania bardziej złożonych czynności i wzrostu umiejętności orientacji w otoczeniu.
Nawet wówczas, gdy pod naciskiem koncepcji socjologicznych zaczęto doceniać rolę środowiska w rozwoju jednostki, niełatwo było wyzwolić się naukom pedagogicznym z tradycyjnych, naturalistycznych poglądów na okres wczesnego dzieciństwa jako fazę życia, w której dziecko wzrasta i dojrzewa pod opieką rodziców.
Rodzina jako środowisko wychowawcze stawała się przedmiotem zainteresowania pedagogów zazwyczaj dopiero od chwili, gdy dziecko zaczynało uczęszczać do szkołgy, ewentualnie nieco wcześniej-do przedszkola.
Zachodziła wtedy konieczność praktycznej konfrontacji procesu wychowania naturalnego, toczącego się od niejasno określonego momentu życia dziecka, z wychowaniem instytucjonalnym, realizowanym według ustalonego z góry programu i zmierzającym do uzyskania przewidzianych wyników.
Zwolennicy empiryzmu w pedagogice skłonni byli również przypisywać wychowaniu w rodzinie czy też-szerzej-środowisku rodzinnemu dominujący wpływ na dziecko w przypadkach tzw.trudności wychowawczych różnego rodzaju i o różnym stopniu nasilenia.
Przyczyn występowania w wieku przedszkolnym i szkolnym zachowań odbiegających od normy dopatrywano się więc w negatywnych wzorach osobowych lub w nieodpowiednich sposobach kierowania postępowaniem dziecka przez rodziców, którzy nie potrafili wdrożyć go dostatecznie wcześnie, , od małego dziecka", do zachowań zgodnych z normami i zasadami obowiązującymi w danej społeczności i kulturze.
Można zaryzykować twierdzenie, że to najpierw dziedzina patologii społecznej stała się terenem penetracji pedagogiki w sprawy wychowania w rodzinie, a dopiero potem rozpoczęto badania nad sposobami wychowania dzieci w rodzinie normalnej.
Wynikało to jednak prawdopodobnie z potrzeb praktyki, a wiadomo że w medycynie profilaktyka rozwinęła się później od terapii.
Poglądy behawiorystów i psychoanalityków.
Środowiskiem rodzinnym i jego wpływem na rozwój dziecka od najwcześniejszych okresów życia, pośrednio zaś także oddziaływaniami wychowawczymi rodziny, wcześniej od pedagogiki zainteresowała się psychologia w ramach dwóch przeciwstawnych kierunków teoretycznych, z których każdy podejmował tę problematykę z innych motywów i przyczyn.
Dla klasycznego behawioryzmu wczesne dzieciństwo było najlepszym okresem do badania prawidłowości uczenia się i warunkowania, ponieważ istota ludzka w chwili urodzenia się jest wyposażona tylko w stosunkowo niewielką liczbę odruchów bezwarunkowych: psychoanalitcy i inni przedstawiciele psychologii głębi szukali z kolei we wczesnym dzieciństwie źródeł rozwoju osobowości.
Jedni i drudzy, jakkolwiek z odmiennych punktów widzenia, przywiązywali bardzo dużą wagę do kontaktów małego dziecka z rodzicami, a szczególnie z marką: dla behawiorystów była ona osobą sprawującą bezpośrednią opiekę nad niemowlęciem, które może się niemal wszystkiego wyuczyć, jeżeli jest odpowiednio przez nią pokierowane: psychoanalitcy zwracali natomiast uwagę na uwarunkowaną biologicznie i popędowa więź emocjonalną dziecka z matką, a naruszenie owej więzi powoduje, ich zdaniem, nieuchronne i nieodwracalne zakłócenia w rozwoju osobowości dziecka.
Z inspiracji psychoanalityków prowadzono też pierwsze badania nad układem wzajemnych stosunków w rodzinie, nad rywalizacją rodziców o względy dziecka oraz dzieci o miłość rodziców, nad skutkami rozłąki dziecka z matką itp.
Trening a zaspokajanie potrzeb uczuciowych.
Upraszczając nieco zagadnienie możemy najogólniej stwierdzić, że w pierwszej połowie naszego stulecia zarysowały się w psychologii, obok licznych poglądów pośrednich, dwa główne stanowiska odnoszące się do wychowania małego dziecka w rodzinie.
Zwolennicy pierwszego z tych stanowisk, wywodzącego się z behawioryzmu, doceniali znaczenie oddziaływań wychowawczych na dziecko od pierwszych dni jego życia, rozumiejąc jednak te oddziaływania przede wszystkim jako mechaniczny trening, uczenie i oduczanie zachowań.
Dla drugiego stanowiska, wywodzącego się z psychoanalizy(w tym głównie z poglądów Freuda), najistotniejsze było zaspokajanie potrzeb emocjonalnych dziecka przez matkę i innych członków rodziny.
Wychowanie w rodzinie sprowadza się, w tym ujęciu, przede wszystkim do kontaktów między dzieckiem a jego rodzicami oraz rodzeństwem i właśnie w toku tych interakcji dokonuje się proces socjalizacji dziecka.
Żaden trening i świadomy plan wychowawczy nie jest konieczny ani nawet wskazany, gdyż małe dziecko przejawia w sposób wyrazisty swoje potrzeby i pragnienia, a rodzice intuicyjnie je wyczuwają i odczytują starając się je spełnić.
A zatem samo dziecko narzuca sposób, w jaki należy z nim postępować w danym okresie rozwojowym.
Wychowanie całkowicie liberalne, pozostawiające dziecku maksymalną swobodę, jest wychowaniem najbardziej sprzyjającym rozwojowi osobowości dziecka: natomiast wszelki przymus, podobnie jak utrata przywilejów są przyczyną długotrwałych urazów.
Żadne z tych stanowisk nie utrzymało się w postaci skrajnej, jednakże poprzez liczne prace popularyzatorskie, publikowane w różnych krajach, wywarły one wpływ na praktykę wychowania w rodzinie.
Podejmowano także z mniejszym lub większym powodzeniem-próby wiązania niektórych neobehawiorystycznych koncepcji uczenia się z pewnymi założeniami teoretycznymi psychoanalizy(Dollard, Miller, 19673.
Tragiczne następstwa drugiej wojny światowej i pozbawienie wielu dzieci opieki rodziny macierzystej spowodowały konieczność zorganizowania w wielu krajach placówek opiekuńczych dla dzieci całkowicie lub częściowo osieroconych.
Niedobory w rozwoju fizycznym i psychicznym dzieci wzrastających w instytucjach opiekuńczych stały się poważnym problemem społecznym, potwierdzającym zarówno potrzebę więzi emocjonalnej dziecka z matką i innymi osobami dorosłymi, silną od pierwszych miesięcy życia, jak też znaczenie zorganizowanego wychowania instytucjonalnego w okresie wczesnego dzieciństwa
Opieka a wychowanie małego dziecka.
W procesie wychowania dziecka, zależnie od fazy rozwoju, w jakiej się ono znajduje, wyodrębniamy charakterystyczne cechy i różnice jakościowe.
Dla okresu wczesnego dzieciństwa szczególnie znamienne jest to, że wszelkie poczynania wychowawcze są integralnie włączone w proces opieki nad dzieckiem, w czynności pielęgnacyjne, w organizowanie warunków i trybu życia zapewniających niemowlęciu bezpieczeństwo i ochronę zdrowia, a jednocześnie sprzyjających jego rozwojowi psychomotorycznemu.
Istnieje ścisła współzależność między zdrowiem fizycznym i psychicznym, między dobrym stanem somatycznym dziecka a jego samopoczuciem i aktywnością w okresach czuwania, jedno i drugie zaś zależy w znacznej mierze od cech środowiska wychowawczego, w którym dziecko od pierwszych dni swego życia natrafia na stymulacje sensoryczne i społeczne, niezbędne do prawidłowego rozwoju.
Naturalnym środowiskiem wychowawczym dziecka w wieku niemowlęcym jest dom rodzinny.
Jak wynika z danych przedstawionych w poprzednim rozdziale, środowisko to bynajmniej nie jest jednolite: zależnie od typu rodziny i liczby jej członków(rodzina mała-średnia-duża), jak również od kolejności urodzenia dziecka, od tradycji rodziny i od szerszego kontekstu kulturowego dziecko wzrasta w rodzinie w odmiennych warunkach i otrzymuje inne wzorce zachowania.
Niemniej-wyłączając w tym miejscu przypadki należące do patologii rodziny-dom rodzinny jako środowisko wychowawcze ma pewne istotne i swoiste cechy wspólne, odróżniające go od każdego nawet najlepiej zorganizowanego i przystosowanego do pełnienia funkcji opiekuńczo-wychowawczych zakładu, w którym małe dzieci wzrastają i wychowują się.
Kontakty dziecka z rodzicami.
Najważniejszą właściwością wychowania w rodzinie jest silne nacechowanie emocjonalne kontaktów między dzieckiem a dzrosłymi z jego najbliższego otoczenia, wyciskające swoiste piętno na wszystkich sytuacjach wychowawczych, a w szczególności na tych, których rdzeniem jest komunikowanie się matki z dzieckiem.
Już w okresie ciąży kształtują się specyficzne postawy macierzyńskie mające swoje uwarunkowania biologiczne, psychologiczne i społeczne.
Prawdopodobnie w stadium oczekiwania na dziecko również u mężczyzn wytwarzają się określone nastawienia dotyczące przyszłej roli ojca.
Gdy tylko partnerów łączą pozytywne stosunki uczuciowe, godzą się oni przeważnie z perspektywą posiadania dziecka nawet jeżeli ciąża nie została w danym czasie zaplanowana-i przygotowują się do pełnienia ról rodzicielskich.
Po przyjściu na świat dziecko staje się ośrodkiem zainteresowania całej rodziny: tryb życia rodziców i innych domowników zmienia się i dostosowuje do potrzeb niemowlęcia.
Matka nie pracująca zawodowo koncentruje się niemal wyłącznie na opiece nad dzieckiem i jego wychowaniu.
Jeżeli utrudniają jej to obowiązki zawodowe, to stara się rak zorganizować pracę, aby mogła pzświęcać dziecku jak najwięcej czasu a podczas nieobecności matki opiekę nad dzieckiem sprawują inni członkowie rodziny(ojciec, babcia, krewni).
Kierowanie rozwojem małego dziecka w rodzinie.
Osobiste i ciągłe kontakty społeczne i uczuciowe dziecka z marką i innymi domownikami stanowią istotne przesłanki realizacji celów wychowania w okresie wczesnego dzieciństwa.
Ulwzględniąjąc podstawowe funkcje wychowawcze rodziny, omówione w poprzednim rozdziale, cele te można najogólniej rzecz biorąc-sprowadzić do kierowania rozwojem dziecka w taki sposób, aby przebiegał on prawidłowo, tj.harmonijnie i bez zakłóceń zgodnie z właściwościami wieku niemowlęcego i poniemowlęcego oraz z indywidualnymi cechami jednostki wyznaczającymi granice jej osiągnięć.
Ten Taki układ jest najbardziej korzystny.
Mniej zaufania budzi powierzenie upieki nad dzieckiem osobie obcej(np.odpłatnej gosposi), chyba że jest to wypróbowana i doświadczona niania.
Ze żłobka korzystają rodzice niechętnie nie tyle z braku zwołania do rej instytucji, ile z uwaęi na niedogodności związane z dojazdem i odbieraniem dziecka z ubawy przed nuwżeniemgo na choroby.
Matkom przysługują urlopy macierzyńskie i wychowawcze, tak że często podejmują one pracę zawodową ponownie dopiero wówczas, gdy dziecko zaczyna uczęszczać do przedszkola.
podstawowy cel wychowania rodzice uświadamiają sobie przeważnie mniej lub bardziej wyraźnie, rozumiejąc troskę o rozwój dziecka rozmaicie, w zależności od tradycji wyniesionych z rodzin pochodzenia i od nabytych poglądów, opinii i doświadczeń.
Niekiedy stawiają oni sobie w procesie wychowania małego dziecka także cele szczegółowe, odnoszące się np.do konkretnych sprawności i umiejętności lokomocyjnych i manipulacyjnych, jakie, ich zdaniem, dziecko w danym wieku powinno już posiadać, lub dotyczące nawyków czystości i higieny, prostych form zachowania się społecznego itp.
Składniki stymulujące rozwój dziecka w rodzinie.
Naturalne środowisko wychowawcze, jakim dla małego dziecka jest dom rodzinny, odznacza się bogactwem składników stymulujących rozwój, i to w wielu kierunkach oraz dziedzinach.
Urozmaicony jest zbiór przedmiotów, na których niemowlę ćwiczy swoje czynnzści sensoryczne i motoryczne, poznając stopniowo, za pośrednictwem dorosłych, społeczne i użytkowe funkcje tych przedmiotów.
Własna aktywność eksploracyjna i pierwsze przejawy inteligencji dziecka zyskują uznanie i aprobatę rodziców, gotowych do udzielania mu pomocy i do współdziałania z nim w razie potrzeby.
Nabywanie nowych doświadczeń odbywa się pod ich stałą i czujną kontrzlą.
Matka i ojciec, nie tłumiąc dążenia dziecka do działania i ruchu, stwarzają mu poczucie bezpieczeństwa przez swą ciągłą opiekę i dyskretny nadzór nad wszystkimi jego poczynaniami: organizują jego świat, dokonując selekcji bodźców, które powinny dotrzeć do dziecka: jednocześnie, wrażliwi na wszelkie oznaki zmęczenia i znużenia lub niepokoju, chronią dziecko od nadmiaru wrażeń i doznań, regulując w ten sposób dog(yw stymulacji do optymalnego według ich mniemania, jej poziomu.
Zwyczajne czynności matki i innych członków rodziny przy gospodarstwie domowym poszerzają horyzonty poznawcze dziecka i skłaniają je do naśladownictwa.
Podobne okazje stwarza zajmowanie się niemowlęciem w okresie czuwania i zabawiania go przez domowników.
Potrzeby dziecka i wymagania rodziców.
Wychowanie małego dziecka w rodzinie nie sprowadza się do zaspokojenia jego potrzeb biologicznych i materialnych, lecz wychodzi daleko poza ich krąg, przyczyniając się od pierwszych tygodni życia do rozwijania psychicznych potrzeb afiliacji, zależności, bezpieczeństwa.
W procesie wychowania kształtują się też u dziecka nowe potrzeby, zarówno indywidualne, jak i społeczne.
Jego dążenia popędowe zostają przez dorosłych odpowiednio ukierunkowane przez stawianie mu konkretnych wymagań: tak np.ustalenie trybu życia, określonego rytmu snu i czuwania, dnia i nocy, pory karmienia i zabiegów higienicznych to wymagania narzucane niemowlęciu bardzo wcześnie, do ktżrych musi się ono od początku przystosować.
Zetknięcie się z wymaganiami nie narusza jednak trwale stanu równowagi psychicznej dziecka, gdyż rodzice dzstarcząjąmu zarazem środków potrzebnych do jej przywrócenia.
Częsty kontakt fizyczny z matką i stała jej obecność usuwają u dziecka poczucie zagrożenia.
Niemowlę które uczy się stawiać pierwsze kroki, uprzytamnia szbie w jakiejś mierze to, że w niedużej od niego odległości znajdują się matka lub ojciec, którzy w każdej chwili mogą je podtrzymać i ustrzec od upadku.
Ustawiczna zachęta do działania i wzmacnianie(nagradzanie)przez rodziców pożądanych zachowań się dziecka sprzyjają postępom w rozwoju jego aktywności ruchowej i poznawczej, dając podwaliny prawidłowego rozwoju osobowości.
Różne koncepcje opieki nad dzieckiem w rodzinie.
Dotychczas uwydatniliśmy pewne specyficzne cechy środowiska wychowawczego, tkwiące niejako imywizire w samym pojęciu rodziny.
Jest jednak rzeczą oczywistą, że cechy te w różnym stopniu i w rozmaity spzsób przejawiają się w konkretnych warunkach.
Istnieje reż wiele różniących się zdecydowanie wariantów roztaczania opieki nad małym dzieckiem, stylów jego pielęgnacji i wychowania.
Trudno orzec, które z nich są najbardziej typowe dla współczesnej rodziny polskiej.
Oprócz fragmentaryczmch informacji na ten temat, uzyskanych przy okazji innych badań, np.badań porównawczych nad rozwojem psychicznym dzieci wzrastających wyłącznie w domu rodzinnym oraz wychowywanych w rodzinie i w żłobku dziennym(Przełącznikowa, Buterlewicz.
Chrzanowska, i 963), nie mamy danych do charakterystyki wzorów wychowania małego dziecka w rodzinie miejskiej i wiejskiej lub w rzdzinach różniących się tradycjami obyczajowymi i społeczno-kulturowymi.
Nie wiemy też, jakie są efekty różnych sposobów opiekowania się małym dzieckiem w rodzinie i co skłania rodziców do przyjmowania takiego właśnie, a nie innego stylu wychowania w okresie wczesnego dzieciństwa.
Wyników rozległych badań amerykańskich, jakie podjęła w latach pięćdziesiątych ekipa psychologów z Instytutu Rozwoju Człowieka w Uniwersytecie Harvarda(Sears, Maccoby, Levm, l 957), nie można przenieść na nasz teren, jakkolwiek niektóre wykryte wówczas zależności mają charakter ogólniejszy.
Dotyczy to związku między pozytywnymi efektami treningu i wychowamia małego dziecka a takimi czynnikami jak ogólne dobre przystosowanie matki do życia w rodzinie i zgodne współżycie z mężem, troska o zdrowie i dobre samopoczucie dziecka, odpowiedzialny stosunek rodziców do podejmowanych zabiegów i środków wychowawczych, umiarkowane stosowanie kar, a także tolerancja dla wykroczeń w zachowaniu się dziecka.
Od czasu powstania psychologii ekologicznej podejmuje się próby analizy różnych środowisk, w tym także środowiska rodzinnego, w sposób dynamiczny, uwzględniając całość zachodzących w nim interakcji społecznych oraz zmiany w makrostrukturach otaczających rodzinę.
Te ostatnie, których konsekwencją są mJn, takie zjawiska jak praca zawodowa matek, wysoki wskaźnik rozwodów, wzrost liczby matek samotnych, rzutują także na problemy wychowania dzieci, powodując rozmaite specyficzne trudności, szczególnie wśród rodzin wielkomiejskich o niskim statusie ekonomicznym.
Trudności te występują dość powszechnie, aczkolwiek zgodnie z polityką społeczną w krajach demokratycznych podejmuje się wiele skutecznych środków zmierzających do umożliwienia matkom pracującym czy to ze względu na konieczność zaspokojenia potrzeb materialnych rodziny czy też z uwagi na własne aspiracje zawodowe-opieki nad dziećmi i wychowywania ich w rodzinie, przede wszystkim w okresie wczesnego dzieciństwa.
Interakcje społeczne.
Wczesne dzieciństwo jako okres wstępnej socjalizacji.
W wychowaniu w wieku niemowlęcym i poniemowkcym na pierwszy plan wysuwa się problem socjalizacji, którą rozumiemy w tym przypadku jako proces stawania się dziecka członkiem społeczności, zdolnym do interakcji z innymi ludźmi i porozumiewania się z nimi za pomocą mowy.
Okres wczesnego dzieciństwa można uznać za stadium wstępnej socjalizacji
Okresy krytyczne dla stadium wstępnej socjalizacji.
Na biologiczne źródła tego procesu wskazują przede wszystkim badania w dziedzinie etologii porównawczej
Formy zachowania się społecznego oparte na naśladowaniu pierwowzorów występują nie tylko u ludzi, ale również w świecie zwierząt.
Opisana po raz pierwszy przez Konrada Lorenza w 1935 r.reakcja podążania małych piskląt za marką znana jako zjawisko imprintingu, jest przykładem wytwarzania się długotrwałego przywiązania społecznego, które dokonuje się w ciągu bardzo krótkiego czasu, będącego zarazem okresem krytycznym dla powstania tej więzi
Badania nad czynnikami wywierającymi wpływ na proces socjalizacji u wyższych gatunków zwierząt, np.psów, małp, potwierdziły istnienie okresu optymalnego dla kształtowania się więzi emocjonalnej z utoczeniem, tak przedmiotowym, jak i społecznym: u psów przypada on na okres od 4 do 10-14 tygodnia życia, a apogeum osiąga między 6 a b tygodniem
Jeżeli szczenięta są chowane tylko z innymi psami, a nie stykają się indywidualnie z ludźmi, to wzrasta u nich wtedy wyraźnie lęk przed człowiekiem.
Jeżeli natomiast szczenię przechodzi pod opiekę swego, pana"wkrótce po urodzeniu, to w okresie optymalnym dla szybkiej socjalizacji wytwarzają się u psa pozytywne zachowania w stosunku do swego opiekuna: zabawy z nim, skakanie na jego widok itp.
Spośród eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach szczególnie interesujące z punktu widzenia genezy procesu socjalizacji są badania ILF.
Harfowa(I 96 l), których celem było wykrycie czynników oddziałujących na wytworzenie się więzi emocjonalnych między młodymi małpami a ich matkami.
Hadow wysunął tezę, że podłożem tej więzi jest bezpośredni kontakt fizyczny matki z jej potomstwem, zapewniający niemowlęciu przyjemne doznania emocjonalne.
Przyrządy, skonstruowane tak, aby dostarczyć małpkom określonych bodźców, spełniały funkcje matek zastępczych.
Okazało się, że, matki włochate", sporządzone z miękkiego materiału, były dla małpek w różnych sytuacjach bardziej pociągające niż, matki druciane".
Małe małpki makaki lgnęły do matek z materiału nawet wtedy, gdy ich biologiczna potrzeba pokarmowa była zaspokajana przez matkę z drutu, wyposażoną za pomocą odpowiedniego uchwytu w butelkę z mlekiem.
U matek włochatych małe małpki szukały przytulnego legowiska i schronienia przed niebezpieczeństwem: przywieranie całym ciałem do tych matek usuwało natychmiast lęk wzbudzany np.przez nie znany duży przedmiot.
Po opanowaniu strachu małpki-trzymając się jedną ręką, matki"-zbliżały się do takiego obiektu, próbując go zbadać i poznać
Znaczenie wczesnej więzi społecznej i uczuciowej w świecie zwierząt uwydatnia też zjawiskz tzw.deprywacji społecznej.
Zauważono poważne traumatyzująceskutki zarówno izolacji zwierzęcia tuż po urodzeniu od innych przedstawicieli gatunku i zd ludzi, jak też rozłąki z otoczeniem społecznym.
Jeżeli rozłąka przypadała na okres optymalny dla szybkiej socjalizacji, to zwierzę doznawało szczególnie dotkliwych urazów.
Syndrom poizolacyjnyprzejawiający się-najogólniej rzecz biorąc-w dezorganizacji zachowania osobnika, był raczej odwracalny: z biegiem czasu, przy zapewnieniu troskliwej opieki, można było objawy zaburzeń osłabić.
Nasuwa się pytanie, czy i w jakiej mierze prawidłowości procesu socjalizacji, które wykryto w wyniku badań nad zwierzętami znajdującymi się na różnych szczeblach drabiny ewolucyjnej, odnoszą się także do człowieka, a jeśli tak, to czy występowanie u zwierząt i u ludzi podobnych zachowań można przypisać analogicznym mechanizmom psychofizjulogicznym*Odpowiedź na to pytanie ma duże znaczenie dla psychologii wychowawczej, dostarcza bowiem wskazówek przydatnych do organizowania środowiska wychowawczego w okresie wczesnego dzieciństwa, który może okazać się krytyczny dla socjalizacji w szerokim tego słowa znaczeniu.
Jakkolwiek brak dotychczas danych upoważniających do ostatecznych rozstrzygnięć, to jednak warto wskazać na wspólne, uniwersalne składniki w zachowaniu się zwierząt i ludzi, a zwłaszcza w zachowaniu osobników należących do rzędu naczelnych, oraz uwydatnić elementy odrębne i zdecydowanie różne.
Wydaje się, że rozwój myśli teoretycznej w tej dziedzinie prowadzi właśnie od stanowisk skrajnych i jednostrunnych do bardziej umiarkowanych w których bierze się pud uwagę także dane interdyscyplinarne: z psychologii, socjologii, biologii, antropologii.
Tak np.współczesna etologia zmierza właśnie do poszukiwania zarówno pzdobieństw, jak i różnic między zwierzętami i człowiekiem, wykraczając poza ramy dawniejszych badań nad efektami i funkcją sygnałów typu morfologicznego.
Analizuje się znaczenie zachowań społecznych w całokształcie działania jednostki oraz bada skutki jej oddziaływań społecznych na inne jednostki danego gatunku(Freedman, l 976).
Jeszcze w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych obecnego stulecia, pod wpływem badań etologów, interesowano się przede wszystkim instynktowymi reakcjami nadawania i odbierania swuistych sygnałów pełniących funkcję, wyzwalaczy społecznych".
Reakcje te miały dojrzewać u niemowlęcia-podobnie jak w świecie zwierząt w naturalnych warunkach bezpośredniego kontaktu z matką, wyposażoną również w instynktową gotowość do wymiany sygnałów z potomstwem.
Teoria przywiązania.
Najbardziej rozwinięta i rozpowszechniona jest teoria przywiązania sformułowana przez angielskiego psychiatrę Johna Bowlb*_egu, krżry analizował procesy przywiązania do matki(wwcAmem)właśnie w kategoriach instynktowych reakcji dojrzewających w wieku niemowlęcym.
Przywiązanie stanowi pierwotną potrzebę, a zarazem typ zachowania się wrodzonego.
U niemowlęcia wyraża się ono za pomocą takich reakcji jak ssanie piersi matki, które zaspokaja nie tylko fizjologiczny głód, lecz także potrzebę bezpieczeństwa.
Inną reakcją zaspokajającą tę samą pzuzebę jest przywieranie, które daje matce poczucie spokoju o dziecko: ma je ona przy sobie blisko i nie musi lękać się, że stanie mu się czś złego.
Podobna do zaobserwowanej u ptakżwreakcji podążania za dojrzałym osobnikiem jest reakcja, nieodstępowaniaprzez niemowlę matki wzrokiem(tj.stałego wodzenia za nią oczami), a potem, gdy dziecko zaczyna raczkować i chodzić, trzymanie się u jej boku, chodzenie za nią krok w krok.
Inne instynktowe zachowania, typowe dla stadium przedwerbalnegu, służące sygnalizowaniu potrzeb niemowlęcia i wyzwalające u rodziców instynkty macierzyński i opiekuńczy, to krzyk i śmiech.
Śmiech stanowi-zdaniem Bowlb*_ego-przykład, wyzwalacza społecznego"specyficznego dla człowieka, a wywołuje go u niemowlęcia przede wszystkim widok ludzkiej twarzy.
Za pomocą krzyku dziecko przekazuje najrozmaitsze swe potrzeby, matka zaś, wiedziona instynktem, odczytuje, czego mu potrzeba, z jego ruchów pantomimicznych i mimicznych oraz z rodzaju wydawanych dźwięków.
Charakterystyczny dla przywiązania jest monotropizm: reakcje niemowlęcia nie są skierowane na jakąkolwiek oszbę w uroczeniu, lecz na matkę-postać wyodrębnioną z tego otoczenia.
Już noworodek nawiązuje z matką kontakt dotykowy podczas karmienia: wkrótce potem zaczyna za nią wodzić wzrokiem i przysłuchiwać się jej głosowi, a pod koniec 3 miesiąca u większości niemowląt kształtuje się kompleksowa reakcja ożywienia, zawierająca składniki motoryczne(poruszanie całym tułowiem i kończynami), mimiczne(uśmiech)i dźwiękowe(wokalizacja, gruchanie), gdy matka nachyla się nad dzieckiem i przemawia do niego.
Wprawdzie reakcja ożywienia pojawia się także przy zerknięciu się dziecka z innymi osobami dorosłymi, lecz jest ona szczególnie długa i intensywna w przypadku kontaktu z matką.
W następnych miesiącach życia niemowlę czraz lepiej odróżnia matkę od innych osób, na które reaguje zaniepokojeniem lub odruchem orientacyjnym.
Hebb(1969)uważa, iż lęk przed obcymi jest wynikiem wczesnych doświadczeń, być może, wyniesionych z okresu płodowego, ponieważ nie ma żadnych powodów do przypuszczania, że jest to reakcja warunkowa: przecież z tymi obcymi osobami dziecko nie powiązało żadnego nieprzyjemnego zdarzenia.
Niezależnie jednak ci genezy lęku przed osobami nieznajomymi, jego wystąpienie świadczy o tym, że niemowlę dokonało już pierwotnej klasyfikacji emocjonalnej bodźców społecznych na nie znane i znane, a spośrńd tych drugich wyzdrębniło matkę, u której przede wszystkim szuka schronienia i ucieczki przed niebezpieczeństwem.
Stwarza to podstawy wszelkich oddziaływań wychowawczych z jej strony.
Jak podkreśliły współpracowniczki Bowlby'ego i kontynuatorki jego teorii, trzeba odróżnić pojęcie przywiązania od jego wskaźników behawioralnych
Przywiązanie można określić jako więź emocjonalną między dwoma osobnikami tego samego gatunku.
Stanowi ono proces mediacyjny, rodzaj wewnętrznej organizacji zachowania.
Natomiast behawioralne wskaźniki przywiązania to szukanie i utrzymywanie łączności z obiektem przywiązania, przy czym dystans może być rozmaity: od bezpośredniego kontaktu fizycznego do interakcji lub komunikowania się na odległość.
Przywiązanie jako wewnętrzna organizacja jest czymś stałym, gdy tymczasem zachowania dziecka i matki, będące jego przejawami, są zmienne i przystosowane do sytuacji: wraz z wiekiem stają się one coraz bardziej ukierunkowane na cel i korygowane poznawczo, podobnie jak inne schematy czynnościowe.
Momentem przełomowym w stosunkach między marką a dzieckiem jest wytworzenie się u dziecka pojęcia stałości przedmiotu.
Początki aktywnego poszukiwania obiektu, który zniknął z pola widzenia, przypadają na wiek 8-10 miesięcy.
Wtedy właśnie lęk dziecka przed zbcymi osobami nasila się, a odejście matki z pola aktywności dziecka wywołuje jego protesty lub czynne dążenie do nawiązania z nią kontaktu.
Wpływ zachowania się matki na aktywność małego dziecka.
Zachowanie się matki można uważać za podstawę oddziaływań wychowawczych.
Istnieją liczne związki między przywiązaniem ujmowanym od strony behawioralnej a zachowaniem eksploracyjnym.
W rodzinie, tj.w środowisku wychowawczym, w którym niemowlę przebywa stale z matką, obserwuje się zazwyczaj dynamiczną równowagę między tymi dwoma typami aktywności.
Jeśli matka przebywa w pobliżu dziecka, bawi się ono spokojnie przedmiotami, jakie ma do dyspozycji, rozwijając swą aktywność poznawczą, a nawet zdarza mu się nie zwracać uwagi na matkę lub też-gdy już raczkuje, a potem chodzi-odejść od niej, aby pobawić się czymś atrakcyjnym.
Zachowanie eksploracyjne cechuje więc jakby wyższy poziom aktywności w porównaniu z zachowaniem w sferze emocjonalna-społecznej.
Jeżeli jednak matka zniknie z pola działania dziecka(np.idzie do kuchni, wychodzi z domu), to mechanizm reakcji przywiązania zostaje od razu uruchomiony dziecko podąża za matką, szuka jej, płacze za nią itp.
Potrzeby ekspresyjne poznawcze.
Trzeba zwrócić uwagę na różnice indywidualne dotyczące zarówno reakcji dzieci, jak i sposobów odbierania przez matki sygnałów emitowanych przez dzieci.
Anna Matczak(19/3 ab)badała te różnice w odniesieniu do psychicznych potrzeb niemowląt w wieku 7-9 miesięcy oraz u tych samych dzieci w wieku 14-15 miesięcy.
W wyniku analizy potrzeb czynnościowych wyróżniła dwie grupy dzieci, z których pierwsza przejawiała silniej aktywność badawczą druga zaś-aktywność ekspresyjną: niektóre dzieci reprezentowały mieszany typ aktywności.
W badaniach dystansowych przeprowadzonych po upływie 6 miesięcy autorka mierzyła osiągnięcia rozwojowe wszystkich dzieci.
Okazało się, że duże nasilenie potrzeby poznawania, występujące u niemowląt w ostatnim kwartale pierwszego roku życia, miało tendencję do utrzymywania się po kilku miesiącach i wpływało na korzystne osiągnięcia rozwojowe w sferze lokomocji, manipulacji, w działaniach na przedmiotach i w eksploracji otoczenia.
Przy przewadze potrzeby ekspresji osiągnięcia rozwojzwe zależały od kierunku aktywności dzieci ujawniających tę potrzebę.
Wyniki badań Matczak są częściowo zbieżne z rezultatami badań Ainsworth.
Gdy aktywność była negatywna(płacz, krzyk, wybuchy złości), wpływało to niekorzystnie na zachowanie poznawcze dziecka, przyczyniając się w umiarkowanym stopniu do jego rozwoju społecznego: przy przcwadze aktywności pozytywnej, ukierunkowanej na dorosłych i inne dzieci(badania były prowadzone w żłobkach dziennych), rozwój społeczny dziecka był przyspieszony, lecz nie działo się to kosztem rozwoju procesów poznawczych , które wykazały, że spośród 26 niemowląt badanych w czwartym kwartale pierwszego roku ich życia-dzieci utrzymujące ścisłą więź emocjonalną z matką przejawiały równowagę między zachowaniem ekspresywnym oraz eksploracyjnym, tzn.obecność matki sprzyjała ich swobodnej aktywności poznawczej.
U innych dzieci występowały rozmaite zakłócenia zarówno w zakresie czynności eksploracyjnych, jak i reakcji przywiązania.
Najbardziej interesuje nas tu jednak zależność od zachowania się matek równowagi między eksploracją a ekspresją.
Autorki oceniały te zachowania w 9-stopniowej skali według kilku wymiarów: 1)czułość-nieczułość, 2)akceptacja-odrzucanie, 3)współdziałanie-kolizja(wreyerewce), 5)przystępność-ignorowanie dziecka.
Różne rodzaje zaburzeń w zachowaniu dzieci korelowały z różnymi rodzajami zachowań matek, jednakże zakłócona równowaga czynności eksploracyjnych i ekspresywnych występowała bez wyjątku u tych niemowląt, których matki były bardzo mało wrażliwe na sygnały emitowane przez dziecko i nie potrafiły się z nim dobrze poroZUDllCWlC.
Na czym polega i w czym przejawia się zdolność matki do prawidłowej percepcji i rozumienia sygnałów, jakich dostarcza zachowanie się niemowlęcia?
Przede wszystkim matka powinna jasno sobie uprzytomnić te sygnały: muszą one docierać do jej świadomości.
Wiąże się to z innymi aspektami postawy matki wobec małego dziecka, a szczególnie z łatwością przyjmowania odpowiednich pobudzeń.
Próg wrażliwości na wszystkie stymulacje, których źródłem jest dziecko, wyraźnie obniża się u matek bardzo czułych, jest zaś dość wysoki u matek mało czułych i słabo podatnych, jakby, zamkniętych"na wiele bardziej subtelnych oznak i sygnałów.
Właściwe rozumienie tych sygnałów zależy z kolei od umiejętności ich odczytywania przez matkę w kontekście całego zachowania się niemowlęcia: nawet bardzo wrażliwe matki, podatne na wszelkie sygnały ze strony dziecka, mogą je nietrafnie interpretować, biorąc np.niespokojne ruchy niemowlęcia, które usiłuje zwrócić na siebie uwagę otoczenia, za oznakę zmęczenia albo też nieco wolniejsze ssanie mleka z butelki przez smoczek za objaw nasycenia.
Ponadto matka, która podświadomie nie akceptuje faktu posiadania dziecka, może mieć skłonność do doszukiwania się w jego zachowaniu oznak odrzucenia lub agresji.
Zdolność do poprawnej interpretacji zachowania się niemowlęcia łączy się u matek z realistyczną oceną własnych nastrojów i pragnień oraz ze świadomością tego, że sposób postępowania z dzieckiem wpływa na jego zachowanie.
Nie mniej ważna niż odbiór sygnałów przez marki, w którym wyróżniliśmy dwa składniki: percepcję i rozumienie zachowania się dziecka, jest ich reakcja na owe sygnały, determinująca-w równej mierze jak poprzednie elementy skuteczność oddziaływań wychowawczych we wczesnym dzieciństwie.
Reakcja matki powinna być adekwatna do sytuacji i do treści emitowanego przez dziecko komunikatu oraz dostatecznie szybka.
Warunkiem tego rodzaju reakcji jest wysoki stopień empatii, który pozwala matce wczuwać się w to, co w danej chwili odczuwa dziecko, uraz zareagować stosownie do jego intencji i do okoliczności.
Empatia jest podstawowym czynnikiem ułatwiającym matce prawidłową interakcję z dzieckiem.
Adekwatność reakcji nie polega jednak na tym, aby spełniać wszelkie życzenia dziecka bezkrytycznie i według jego woli.
W procesie wychowania matka wyznacza granice, w jakich życzenia dziecka mogą zostać zaspokojone, stawiając nieraz celowo opór jego nadmiernym żądaniom.
Im dziecku starsze, tym takich sytuacji jest więcej i matka wykorzystuje owe sytuacje do realizacji celów wychowawczych, np.do tego, aby przekonać dziecko, że w zabawie oraz w toku innych czynności musi traktować współuczestników działania jako partnerów, nie zaś z pozycji despotycznego władcy.
W ten sposób we wzajemnym kontakcie, jeszcze w okresie przedwerbalnegoporozumiewania się matki i dziecka, marka, odpowiadając na różnorodne sygnały tkwiące w jego zachowaniu i dostarczając określonych wzorów reakcji, stawia niemowlęciu pierwsze wymagania społeczne.
Mowa skierowana do dziecka.
Istotnym narzędziem przekazywania i egzekwowania tych wymagań stają się już na przełomie 1-2 roku życia dziecka sposoby werbalnego komunikowania się z dzieckiem, stosowane przez osoby dorosłe z jego najbliższego otoczenia.
Są to sposoby odmienne od sposobów porozumiewania się dorosłgychmiędzy sobą.
Marki na ogół nie przechodzą żadnego, szkolenia"w tej dziedzinie, rozumieją jednak intuicyjnie pztrzebę używania specjalnego języka w rozmowie z dzieckiem.
Mowa skierowana do dziecka różni się zarówno od mowy, oficjalnej"np.od wzorów poprawnej polszczyzny, jak też od mowy potocznej, używanej w rozmowach między dorosłymi lub między dorosłymi a starszym dzieckiem.
Od strony semantycznej i strukturalnej mowa kierowana do małego dziecka jest uproszczona, co nie oznacza jej prymitywizmu lub chaotyczności: przeciwnie, wypowiedzi skierowane do małego dziecka, które uczy się mówić cechuje gramatyczna poprawność.
Dorosły przemawia jednak do dziecka zdaniami burdzu prostymi, uwydatniając te wyrazy, na które pragnie zwrócić jego uwagę.
Pewne wskaźniki, takie jak długość wypowiedzi, używanie zdań podrzędnych, złożonych form czasownika oraz mowy zależnej, wskazują na to, że wypowiedzi matek zwróczne do dzieci Z-letnich mają prostszą strukturę gramatyczną niż wypowiedzi tych samych matek w innych sytuacjach.
Umożliwia to werbalne kierowanie czynnościami dziecka: wydawanie mu poleceń, nakazów i zakazów, regulowanie z zewnątrz jego postępowaniem w różnorodnych sytuacjach życia codziennegoB.
Problem mewy skierowanej do dziecka przez matki i inne osoby opiekujące się nim jest przedmiotem badań prowadzonych z obrębie psycholingwistyki rozwojowej.
Specjalistów w tej dziedzinie nauki, ktżrej celem jest m in.badanie procesu nabywania języka ojczystego w rozwoju ontogenetycznym, interesuje przede wszystkim wzorzec lingwistyczny, zbiór wypowiedzi, jakie dziecko napotyka na wejściu(imwr wnęawge)i przetwarza na wyjściu na własną 01 OWO.
ś Badania korelacyjne, w których zestawiano rodzaje wypowiedzi matek(stwierdzenia pytania, rozkazy, powtarzanie po dziecku, poszerzanie jego wypowiedzeń itp)z takimi wskaźnikami poziomu mowy dzieci w wieku 1: 6 i 2: 6 jak liczba słów w wypowiedzeniu(ILU), częstość i długość frazy rzeczawnikowej i frazy czasownikowej(NP i VP), używanie modalności i in., nie dały jasnego obrazu zależności(Gleirman, Newport, Gleitman, l 984).
Można przypuszczać, że w procesie przyswajania języka dziecko dokonuje podwójnej selekcji.
Strategie rozmowy: dorośli-dziecko.
Znamienna jest też strategia rozmowy z małym dzieckiem.
Oprócz tendencji do poszerzania tego, co powiedziało dziecko, o nowe składniki oraz nadawania temu wypowiedzeniu formy kompletnej, obserwuje się stałe odnoszenie wypowiedzi do konkretnych czynności i zdarzeń.
Mowa matki i innych osób z najbliższego otoczenia stanowi jednocześnie jakby komentarz do zachowania się dziecka: rodzice nazywają i wyjaśniają wszystko, co się wokół dzieje.
Zwrócił na to uwagę S.
Szuman(1957)akcentując następujące sposoby doskonalenia mowy dziecka w rodzinie, w naturalnych sytuacjach stałego kontaktu społecznego z dorosłymi i starszym rodzeństwem: osoby z najbliższego otoczenia dziecka stwarzają sytuacje dynamizujące potrzebę, a nawet konieczność posługiwania się słowami: na tle takich sytuacji wyodrębniają rozmaite przedmioty, czynności i ich nazwy, demonstrując je dziecku wielokrotnie: zachęcają dziecko do powtarzania słów i zwrotów, wiążąc mowę z jego własnymi czynnościami lub z czyimś działaniem: dostosowują budowę swoich wypowiedzi i sposób zwracania się do dziecka do jego wieku i możliwości ujmowania systemu językowego(struktur gramatycznych językakwzmacniają słownie pożądane sposoby zachowania się dzieci, używając jako kar i nagród określeń wartościujących działanie.
Niezależnie od tego, czy będziemy uznawać za istotne instynktowne przesłanki wymiany sygnałów i społecznego komunikowania się, uwydatnione w teorii przywiązania uczuciowego, czy też przyjmiemy, że więź biologiczna między matką a dzieckiem nie jest tu momentem decydującym, lecz ważniejszą rolę odgrywa rzeczywisty, długotrwały i ciągły kontakt niemowlęcia z osobą zaspokajającą jego potrzeby, biologiczne zaś podłoże więzi staje się kwestią drugorzędną-nie ulega wątpliwości, że szeroko rozumiana wstępna socjalizacja dziecka jest pierwszoplanowym zadaniem wychowania w wieku niemowlęcym i poniemowlęcym.
Dokonuje się ona najłatwiej, bo w sposób naturalny i nie zakłócony, w środowisku rodzinnym, które wydaje się w tej dziedzinie niezastąpione i zdecydowanie przeważa nad środowiskiem instytucjonalnym: domami małego dziecka i innymi zakładami opiekuńczo-wychowawczymi, gdzie przebywają dzieci do lat 3.
Czy i w jakiej mierze środowisko pozarodzinne, a zwłaszcza żłobki dzienne których celem jest udzielanie matkom pracującym zawodowo pomocy w opiece nad małym dzieckiem i w jego wychowaniu, potrafią spełnić funkcję socjalizacji dziecka w tym okresie życia?
Czy w tej sytuacji nie nastąpi od razu deprywacja społeczna, związana z brakiem bezpośredniego kontaktu i interakcji osoby dorosłej z dzieckiem, a cz za tym idzie-czy nie nastąpią zachwianie poczucia bezpieczeństwa, zaburzenia emocjonalne i utrata zdolności przyswojenia podstawowych doświadczeń społecznych?
Ze względu na duże znaczenie tego zagadnienia rozważamy je oddzielnie w następnym podrozdziale.
danych na wejściu: 1)wybiera z nich pewne elementy oraz 2)używa ich zależnie od tego, jakie konstrukcje gramatyczne potrafi z, nich wytworzyć.
Problemy rozwoju i wychowania małego dziecka w środowisku instytucjonalnym.
Sytuacja małego dziecka wychowywanego poza rodziną.
Przy zestawianiu form opieki i warunków wychowania małego dziecka w rodzinie i w instytucjach różnego typu musimy wystrzegać się porównań niewspółmiernych.
Rodziny i instytucje wychowawcze można prawdopodobnie uszeregować na skali ocen jakości środowiska wychowawczego w różnych jej punktach lub obszarach zależnie od tego, jaki reprezentują rodzaj i poziom opieki nad dzieckiem.
W obszarze miernej jakości oddziaływań wychowawczych mogą znaleźć się rozmaite zakłady: domy małego dziecka i żłobki, których kierownictwo nie poradziło sobie z wieloma problemami organizacyjnymi i pedagogicznymi, zapewniając dziecku niewiele więcej niż fizyczne bezpieczeństwo, opiekę nad zdrowiem i dostosowane do wieku racje żywnościowe.
Do podobnego obszaru należą rodziny znajdujące się w specjalnie ciężkiej sytuacji materialnej, które z trudem zaspokajają podstawowe potrzeby niemowlęcia, albo też rodziny, gdzie zdemoralizowana, nieodpowiedzialna lub psychopatyczna matka, nastawiona do dziecka obojętnie, a nawet niechętnie lub wrogo, nie jest w stanie wytworzyć prawidłowych więzi uczuciowych i społecznych.
Na przeciwległym obszarze skali będziemy mogli umieścić te placówki dla małych dzieci, które nie tylko noszą nazwę zakładów opiekuńczo-wychowawczych, lecz takie funkcje istotnie sprawują, znajdując optymalne formy i rozwiązania organizacyjne dla zapewnienia dzieciom prawidłowego rozwoju psychomotorycznego i kształtowania zalążków osobowości.
Te zakłady właśnie będziemy mogli porównać z warunkami, w jakich wzrasta i wychowuje się dziecko w przeciętnej, pełnej rodzinie, gdzie rodzice, a zwłaszcza matka, zajmują się indywidualnie jego pielęgnacją i kierują jego zachowaniem się.
Zestawienie różnych składników procesu wychowania w, dobrej"rodzinie i w, złym"zakładzie, albo na odwrót, prowadzi do banalnych stwierdzeń lub nieporozumień.
Nie można też sugerować się utartymi opiniami o bezwzględnej szkodliwości dla rozwoju małego dziecka wszelkich form pozarodzmnegowychowania instytucjonalnego: u podłoża tych opinii tkwi obraz starodawnego sierocińca dla biedaków, dysponującego bardzo skromnymi, często niewystarczającymi środkami materialnymi.
Istotne jest też rozróżnienie dwóch form instytucji: tych, które sprawują opiekę stałą, stanowiąc jedyne środowisko wychowawcze dla przebywających w nich niemowląt i małych dzieci, oraz tych, gdzie dziecko przebywa tylko określoną liczbę godzin, a na pozostałą część dnia powraca do rodziny.
Mimo że w obu przypadkach dzieci wzrastają w grupie rówieśniczej, ich sytuacja życiowa i wychowawcza jest całkowicie odmienna.
W domach małego dziecka znajdują się dzieci, którym matki nie mogą lub nie chcą zapewnić opieki w rodzinie wskutek różnorodnych zdarzeń losowych.
W żłobkach dziennych przebywają w ciągu pewnej liczby godzin dzieci matek pracujących zawodowo, istnieje jeszcze forma pośrednia: żłobki tygodniowe, do których oddają swoje dzieci matki pracujące na zmiany, obarczone licznym potomstwem, mieszkające w bardzo złych warunkach itp.
Kontakt dziecka z matką jest wówczas stały, lecz rzadki: matka zabiera dziecko do domu w dni niedzielne i świąteczne.
Z punktu widzenia teorii przywiązania każda z wymienionych trzech sytuacji jest w zasadzie dla rozwoju dziecka niekorzystna, ponieważ proces socjalizacji przebiega prawidłowo tylko przy utrzymaniu instynktownie zdeterminowanej więzi emocjonalnej między matką a dzieckiem, przejawiającej się przede wszystkim w umiejętności wzajemnego komunikowania się: nadawania i odbierania specyficznych sygnałów.
Z tego względu każdą rozłąkę z matką, także tę krótkotrwałą, lecz uporczywie powtarzającą się codziennie trzeba by uznać za naruszenie relacji przywiązania, mogące spowodować ujemne konsekwencje dla przebiegu socjalizacji.
Podkreśla się też na poparcie takiego stanowiska, że małe dziecko nie ma jeszcze poczucia czasu, wskutek czego przeżywa silnie każde rozstanie z matką, ponieważ nie uprzytamnia sobie, czy i kiedy znów ją zobaczy.
Można jednak podać wiele kontrargumentów.
Zasadnicza kwestia wiąże się z naturą i genezą mechanizmu przywiązania.
Jeżeli nawet ma ono podłoże biologiczne, to jednak sam tylko instynkt macierzyński czy opiekuńczy wydaje się niewystarczający do pełnej realizacji więzi między matką a dzieckiem i dla postępów w zakresie socjalizacji dziecka.
Już z poprzednio przytoczonych badań Ainsworth.
Beli i Stayton(1974)wynika, że nie wszystkie matki są w jednakowej mierze czułe i wrażliwe na sygnały emitowane przez niemowlę i nie wszystkie reagują na te sygnały w odpowiedni sposób.
Czy zależy to od ukształtowania się postawy macierzyńskiej w jej fazie genetycznej-w stadium ciąży, a nawet w okresach poprzedzających ciążę-czy też od doświadczenia matki, łatwości, z jaką przyswaja ona wzory zachowań macierzyńskich, czy od innych jeszcze czynników, dokładnie nie wiadomo: w każdym razie można przyjąć duże zróżnicowanie indywidualne stosunku przywiązania.
Ponadto wiele przykładów wskazuje na to, że w pewnych okolicznościach powstaje równie silna i trwała więź emocjonalna z matką przybraną lub zastępczą jak z matką naturalną.
Marny wówczas do czynienia z przypadkami przywiązania nie opartego na więzach krwi, jakkolwiek stosunek taki zarówno u kobiety nie będącej naturalną matką, jak i adoptowanego dziecka nie jest pozbawiony biologicznych składników, zaspokaja on bowiem podstawowe potrzeby popędowe obu stron.
Drugi krąg problemów łączy się z następstwami rozłąki dziecka z matką.
Należy tu rozróżnić dwie odmienne sytuacje: całkowite pozbawienie dziecka opieki macierzyńskiej wskutek faktycznego osierocenia lub tzw.sieroctwa społecznego od częściowego przejęcia nad nim opieki przez instytucję.
W pierwszym przypadku dziecko wychowuje się od początku w środowisku zakładowym, w drugim natrafić można na dwa zdecydowanie odrębne układy: a)układ sytuacyjny, losowy", gdy wskutek dłuższej-kilkutygodniowej lub nawet kilkumiesięcznej-nieobecności matki, spowodowanej np.jej przewlekłą chorobą, dziecko przebywa w domu małego dziecka, po czym wraca do domu rodzinnego: b)układ, mieszany"-dziecko przebywa w żłobku przez kilka godzin dziennie w czasie, gdy matka pracuje zawodowo, pozostałą część doby spędza w domu pod opieką rodziców.
Następstwa braku opieki macierzyńskiej.
Najbardziej drastyczne są skutki rozłąki długotrwałej, a w jeszcze większym xaąaw, stopniu-skutki całkowitego zerwania kontaktu dziecka ze środowiskiem 88888 rodzinnym.
Im właśnie poświęcono wiele prac, które ukazują następstwa braku opieki macierzyńskiej, a zarazem efekty instytucjonalizacji tej opieki, prowadzące do choroby szpitalnej, zwanej także chorobą sierocą.
Pionierskie badania w tej dziedzinie przeprowadził LA.
Spitz(1945, 1946)w przytułku w Meksyku, gdzie niemowlęta, karmione w ciągu pierwszych 3 miesięcy życia przez matki, były potem od nich odłączane i przebywały w warunkach szpitalnych(w oddzielonych prześcieradłami przegrodach).
Mimo dobrej opieki lekarskiej, racjonalnego żywienia i pielęgnacji rozwój psychomotoryczny tych dzieci ulegał stałemu pogorszeniu, gdy tymczasem niemowlęta z grupy kontrolnej, wychowywane w żłobku przy zakładzie poprawczym przez matki-pensjonariuszki tego zakładu, lub matki zastępcze, rozwijały się normalnie.
U dzieci pozbawionych opieki macierzyńskiej wystąpiły też swoisteformy zachowania się, nazwane przez autora, depresją anaklityczną", na którą składały się takie objawy jak bierność, maskowata mimika, bezwładna pozycja ciała, wtulanie się w poduszkę, dziwaczne ruchy palców itp.
Uderzająco słaba była też odporność owych dzieci na infekcje, a śmiertelność bardzo wysoka.
Dalsze prace Spitza, oparte na większej próbce dzieci z sierocińców, jak również dane wielu badaczy podejmujących to zagadnienie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych obecnego stulecia wniosły wiele nowych informacji zarówno do przebiegu choroby sierocej, jak też do obrazu następstw rozłąki małego dziecka z matką.
Okazało się, że stany depresji, połączone z ogólnym marazmem: osłabieniem fizycznym i regresją w rozwoju psychomotorycznym, nie występują od razu, lecz narastają stopniowo po rozłące z matką.
Dziecko w sierocińcu narażone jest zresztą na wielokrotne rozstanie z różnymi osobami spośród personelu, do których zaczęło się przyzwyczajać, gdy np.podejmują one dyżury w innej sali, idą na urlop czy też niemowlę zostaje przesunięte do nowej grupy.
Na rozłąkę z matką lub inną bliską osobą dziecko reaguje najpierw protestem, przejawiającym się zarówno w sferze somatycznej, jak i psychicznej.
Utrata łaknienia, niespokojny sen, nadpobudliwość psychoruchowa, negatywizm wobec każdego, kto chce nawiązać z dzieckiem kontakt nasilają się coraz bardziej i dziecko przechodzi w fazę rozpaczy, w której zostają uruchomione takie mechanizmy obronne jak autystyczne formy zaspokojenia głodu kontaktów społecznych: ssanie palca, onanizowanie się, wahadłowe ruchy całego ciała(tzw.kiwanie się)itp.
W fazie rozpaczy obserwuje się, oprócz ustawicznego płaczu, niepokoju i lęku oraz poważnych zaburzeń snu i postępującego wyniszczenia organizmu, jakby ciągłe poszukiwanie matki.
Ponieważ oczekiwanie na jej powrót jest daremne, dziecko po zetknięciu się np.z opiekunką, która pragnie je uspokoić i utulić, odtrąca ją i czuje się jeszcze bardziej nieszczęśliwe.
Właśnie w fazie rozpaczy u dzieci przebywających w sierocińcach zdarzają się najczęściej zejścia śmiertelne wskutek odmowy przyjmowania pokarmu i podatności na choroby zakaźne.
Przy obecnych środkach farmakologicznych udaje się utrzymać przy życiu większość dzieci przechodzących tę fazę choroby sierocej.
Następuje wówczas trzecia, ostatnia faza osierocenia, którą sugestywnie opisało wielu autorów-w Polsce Hanna Olechnowicz na podstawie protokołów obserwacji 11/dzieci przebywających na jednym z oddziałów szpitalnych dla niemowląt, gdzie były one poddawane leczeniu i rehabilitacji.
Dla tej fazy, nazywanej także etapem zobojętnienia, autorka proponuje termin, wyobcowanie", który wydaje się szczególnie trafny, gdyż oddaje istotę powstającychwówczas u dziecka zaburzeń procesu socjalizacji.
Tak więc pozbawione możliwości wytworzenia prawidłowych kontaktów społecznych i emocjonalnych z matką naturalną lub zastępczą dziecko pozornie przystosowuje się do życia w zespole i do stanu osierocenia.
Rozwój psychomotoryczny takiego dziecka nie jest jednak harmonijny, a kształtowanie się osobowości zostaje poważnie zakłócone.
Zachowanie się dzieci pozbawionych trwale opieki macierzyńskiej odbiega też znacznie od normy.
Obserwuje się u nich wiele reakcji paradoksalnych.
Dziecko nie rozładowuje więc napięcia będącego wynikiem doznanej frustracji-np.gdy opiekunka zabiera mu z rąk zabawkę lub odchodzi od niego-w naturalny sposób, za pomocą płaczu lub złości, lecz rzuca się na ziemię i leży tam długo bez cucha albo też wykonuje wahadłowe ruchy stereotypowe(, kiwanie się').
Dzieci w wieku poniemowlęcym podbiegają często do przybyłego do zakładu gościa, wołają do niego, zależnie od jego płci, , tata"lub, mama", szukają z nim bliskiego kontaktu fizycznego, wchodzą mu na kolana, przytulają się do niego, przejawiając jakby patologiczną potrzebę przywierania.
Niekiedy jednak dzieci boją się osób obcych i trzymają się od nich w pewnej odległości, lgną natomiast do przedmiotów-talizmanów, którymi nie bawią się, lecz zaciskają je kurczowo w ręce lub przytulają się do podłogi, ściany poduszki.
Trudnym problemem, który usiłowano zbadać, nie osiągając jednak pewnych i ostatecznych wyników, były dalsze następstwa długotrwałej rozłąki małego dziecka z matką i późniejsze efekty dla rozwoju osobowości jednostki pozostawania w okresie wczesnego dzieciństwa pod wyłączną opieką instytucji wychowania pozarodzinnego.
Obserwuje się mnogość poglądów odnoszących się do zależności owych skutków od wieku życia, w którym dziecko zostało umieszczone w zakładzie, od czasu trwania rozłąki, wreszcie od warunków opieki i wychowania w środowisku zakładowym.
Zdaniem J.Olechnowicz Dobry stan somatyczny, spokojne na ogół, mało absorbujące personel zachowanie, nieznaczne stosunkowo opóźnienie motoryki stwarza dla niewprawnego oka pozory całkowitego zdrowia.
W istocie zaś rzeczy mamy w tym okresie do czynienia z trzecią, najcięższą fazą choroby sierocej, fazą zobojętnienia i wyobcowania.
Mechanizmy ucieczki od kontaktu uczuciowego utrwalają się i stają się integralną częścią struktury osobowości dziecka.
Dzieci te nie cierpią już subiektywnie.
Wnikliwa obserwacja jednak ujawnia w nich silne podłoże lękowe i utajoną gotowość do odnawiania się rozpaczy.
Stan eobqjętności uczuciowej"zagraża szczególnie w wieku krytycznym formowaniu się pierwszych więzów międzyludzkich(koniec pierwszego roku, 2, 3 rok życia).
Dzieci dotknięte tą formą choroby sierocej stanowią kategorię pacjentów najtrudniejszych do rehabilitacji, najbardziej opornych na leczenie"(s.3151.
skutki wczesnych doświadczeń deprywacyjnych są w zasadzie trwałe i nieodwracalne.
Okresem krytycznym dla rozstania się z matką jest wiek chronologiczny między 5 miesiącem a końcem 3 roku życia.
U starszych dzieci tolerancja na rozłąkę jest znacznie większa.
Dzieci wcześnie osierocone przejawiają w okresie adolescencji i w wieku dojrzałym różnorodne zaburzenia osobowości o charakterze neurotycznym i psychotycznym: są niezdolne do nawiązywania i utrzymywania trwalej więzi uczuciowej z ludźmi, mimo że odczuwają silnie potrzebę kontaktów z nimi: obserwuje się też często u tych dzieci tendencje do zachowań aspołecznych: niedojrzałość społeczna łączy się niekiedy z obniżeniem poziomu możliwości intelektualnych: brakiem poczucia orientacji w czasie, osłabioną zdolnością do przewidywania konsekwencji swojego postępowania, trudnościami w myśleniu abstrakcyjnym.
Wiele studiów, na których są oparte przedstawione wyżej wnioski, nasuwa wątpliwości metodologiczne, np.brak starannie dobranych grup kontrolnych niewystarczająca dokumentacja zmian w zachowaniu się zachodzących w późniejszych okresach życia jednostki, nieuwzględnianie w należytym stopniu czynników genetycznych oraz inne niedociągnięcia w sposobie przeprowadzania badań i wysnuwania wniosków.
Zastrzeżenia nasuwa też twierdzenie, że skutki rozłąki z matką są zawsze nieodwracalne: przeczą temu choćby liczne przypadki pomyślnego rozwoju psychicznego i prawidłowego kształtowania się osobowości u dzieci adoptowanych.
Krytyka wcześniejszych prac nad deprywacją społeczną dzieci odizolowanych od rodziny doprowadziła w różnych krajach do podjęcia badań zmierzających do analizy całokształtu warunków i czynników korzystnych lub niekorzystnych dla rozwoju w okresie wczesnego dzieciństwa.
Zagadnieniem, które nas w tym miejscu szczególnie interesuje, jest zakład opiekuńczy dla małych dzieci jako ich środowisko wychowawcze, stałe lub dopełniające dom rodzinny.
Omówimy najpierw pierwszy rodzaj tych instytucji w aspekcie już nie tylko skutków oderwania dziecka od matki i rodziny, lecz także innych składników środowiskowych, jakie należy tu wziąć pod uwagę.
Zakłady opieki stałej, domy małego dziecka.
Zakłady roztaczające stałą opiekę nad dziećmi osieroconymi faktycznie lub będącymi sierotami społecznymi przeszły w ostatnich kilkudziesięciu latach znamienną ewolucję.
W większości krajów nie ciąży już dziś na nich piętno przytułków lub sierocińców dla ubogich, lecz stanowią one instytucje opiekuńczo-wychowawcze, które są odpowiednio zabezpieczone finansowe, mają swoje miejsce w systemie opieki socjalnej i zdrowotnej oraz nad którymi całe społeczeństwo sprawuje kontrolę poprzez kompetentnych przedstawicieli.
Istnieją, rzecz jasna, różne formy organizacyjne takich placówek, począwszy od bardziej tradycyjnych, które skupiają dość dużą liczbę dzieci podzielonych na grupy stosownie do wieku, aż do najbardziej nowoczesnych, którym przyświeca idea przekształcenia domu dziecka w dom rodzinny.
Nowoczesne rozwiązania mają najrozmaitsze warianty: w każdym razie zrywają one z masowością opieki, zmierzając ku temu, by dzieci wychowywały się i wzrastały w warunkach jak najbardziej naturalnych: w małych grupach, niekoniecznie rówieśniczych, i żeby były wychowywane możliwe przez jedną opiekunkę, .pełniącą rolę matki zastępczej i troszczącą się w sposób ciągły o rozwój oddanych pod jej opiekę dzieci.
W taki sposób są np.organizowane domy małego dziecka(residemia(nurseries)w Wielkiej Brytanii, przeznaczone dla dzieci do lat 5.
We wszystkich tych domach obowiązuje podział na grupy mieszane pod względem wieku, złożone z sześciorga dzieci.
Mimo to zauważa się znaczne różnice w strukturze organizacyjnej zakładów, zależnie od stopnia autonomiczności grupy.
Jak podkreślili Jack i Barbara Tizard(19743, którzy przeprowadzili obszerne badania nad wpływem środowiska zakładowego na rozwój dzieci, stopień autonomii grupy wydaje się decydujący.
Na jednym krańcu znajdują się-zdaniem autorów-domy dziecka, w których mała grupa ma znaczną autonomię: opiekunka w grupie jest tu prawdziwą matką zastępczą dla dzieci, zajmuje się nimi według własnego uznania, zabawia je, prowadzi na spacer, do sklepów, dużo z nimi rozmawia.
Nla drugim krańcu można umieścić placówki, w których o wszystkich sprawach decyduje kierowniczka, a swoboda dzieci i ich opiekunek jest silnie ograniczona: nie mogą one opuszczać zakładu bez pozwolenia i muszą podporządkowywać się dość sztywnemu regulaminowi dnia: nie mają okazji do przejawiania inicjatywy, gdyż ich zadania są bardzo ściśle określone, a autorytet niewielki.
Rzutuje to na charakter interakcji personelu i dzieci: kontakty nie są tak bliskie i serdeczne, w rozmowach z dziećmi pada więcej nakazów i poleceń niż wyjaśnień i odpowiedzi na pytania klimat emocjonalny jest chłodniejszy.
W zakładach pierwszego typu sposoby opieki i wychowania są ukierunkowane na dziecko(cAild onemed), w zakładach drugiego typu-na instytucję Muiwion oriemed), jej prestiż, zapewnienie w niej ładu i porządku.
Dzieci otaczane opieką bardziej zindywidualizowaną mają korzystniejsze warunki do rozwoju psychicznego, a w szczególności do podtrzymywania stałej więzi uczuciowej i częstej komunikacji.
Bardzo trudno jest przesądzić, czy środowisko zakładu wychowawczego wywołuje zawsze nieuniknione zaburzenia osobowości, jak również odpowiedzieć na pytanie, czy i w jakiej mierze zaburzenia te są nieodwracalne oraz kiedy, w jakim wieku pojawiają się one najczęściej.
Wyniki badań i opinie badaczy są tu rozbieżne.
Jeżeli podzielalibyśmy przekonanie BowlbyćegoWyniki badań testowych wskazują, że inteligencja bezsłowna utrzymywała się na jednakowym poziomie u dzieci z zakładów o odmiennym stopniu autonomii grup, natomiast poziom rozwoju mowy i języka był zdecydowanie wyższy u dzieci wychowywanych w grupach autonomicznych(llk 9: WOJ).
Dzieci były badane za pomocą skali niewerbalnej Minnesota Preschool Scalę.
Pierwsze badania obejmowały dzieci Z-letnie, dystansowe badania zaś-te same dzieci do lat 5
Badania dystansowe tych samych dzieci nie potwierdziły hipotezy, że opóźnienie w rozwoju mowy będzie z wiekiem wzrastać: wyniki testów wszystkich starszych grup były powyżej przeciętnej dla populacji dzieci angielskich.
Skłoniło to autorów do wniosku, że przy dobrej organizacji środowiska wychowawczego w zakładzie można zapewnić dzieciom możliwość zdobywania wielostronnych doświadczeń i prawidłowy rozwój umysłowy.
Umieszczenie dziecka w zakładzie nie determinuje jeszcze zaburzeń w procesie jego socjalizacji(na co wskazuje wzrastająca umiejętność wymiany sygnałów słownych), jakkolwiek długotrwały pobyt w tym środowisku przyczynia się do powstawania zachowań, które mogą świadczyć o swoistych dewiacjach w kształtowaniu się osobowości, że biologiczne, służące ochronie gatunku, reakcje przywiązania wytwarzające się między dzieckiem a matką są warunkiem prawidłowego jego rozwoju emocjonalnego i społecznego, skłaniałoby to nas do pesymistycznego poglądu na możliwość uzyskania pozytywnych efektów wychowawczych w zakładzie opieki stałej, gdzie dziecko jest pozbawione kontaktu z matką lub kontakt ten jest tak dalece sporadyczny, iż więź emocjonalna i wzajemne porozumienie nie mogą się wytworzyć.
Pesymizm ren musiałby dotyczyć także prognozy rozwoju tych dzieci, które przez jakiś czas, a przede wszystkim w okresie krytycznym dla socjalizacji, przebywały w sierocińcu, a porem albo wracały do własnych domów, albo też były adoptowane.
Wiele badań wykazuje jednak, że pobyt dzieci w instytucji opieki zbiorowej nie pozostawił w ich psychice głębszych śladów.
I tak badania brytyjskie wspomnianych już Tizardów(1974)wykazały, że u większości dzieci przebywających przez pierwsze 2 lata życia w zakładzie, a potem przeniesionych w warunki rodzinne, rozwinęły się prawidłowe związki uczuciowe z członkami rodziny naturalnej lub adopcyjnej.
Podobne wyniki uzyskała Wanda Klominek(19/4)w odniesieniu do 60 dzieci adoptowanych które pozostawały poprzednio pod opieką domu małego dziecka: tylko 23%tych dzieci przejawiało w wieku 5 lat trudności przystosowawcze, a i te przypisuje autorka raczej błędom wychowawczym przybranych rodziców i niewłaściwej atmosferze w rodzinie niż pierwotnemu środowisku zakładowemu, w którym wzrastało dziecko.
Dzieci badane przez Tizardów w wieku 4 i pół lat, które pozostały w zakładzie, przejawiały pewne odchylenia w rozwoju emocjonalna-społecznym mimo starannej opieki wychowawczej.
Piastunki uskarżały się, że dzieci te nie są do nich należycie przywiązane i, idą z byle kim"lub, o nikogo nie dbają", a zatem nie ulega wątpliwości, że zakład(dom małego dziecka)nie stanowi dla dzieci pełnowartościowego środowiska wychowawczego-przede wszystkim ze względu na nieosiągalne, jak dotąd, ścisłe i ciągłe związki między dziećmi a ich opiekunkami.
Nawet w najlepiej zorganizowanych zakładach nie można uniknąć zmienności personelu i pewnych cech profesjonalizmu w jego stosunku do dzieci.
Mimo że są to zazwyczaj osoby w pełni wykwalifikowane i bardzo dobrze przygotowane do swoich funkcji, nie potrafią w pełni zastąpić dziecku jego własnej matki, rodzonej lub przybranej.
Rola matki zastępczej.
O tym, że ten właśnie czynnik-niedobór opieki macierzyńskiej odgrywa tak ważną rolę, utrudniając prawidłowy rozwój dziecka, świadczą także korzystne wyniki rehabilitacji przebiegu choroby sierocej, gdy jako zasadniczy składnik psychoterapii zastosuje się tzw.matkowanie: ciągłe kontakty z jedną osobą występującą w roli matki zastępczej.
Dzięki zastosowaniu takiego sposobu postępowania uzyskano na oddziale rehabilitacyjnym Kliniki Jednakże trzeba nadmienić, że rezultaty badań empirycznych dotyczących dzieci adoptowanych nie są jednolite.
Na przykład w badaniach retrospektywnych wykazano, że u dzieci adoptowanych, w porównaniu z nie adop(zwanymi, obserwowano częściej takie zaburzenia osobowości jak impulsywność, wrogość, tendencje agresywne, negatywizm i nadpobudliwość ruchowa
Niemowląt Akademii Medycznej w Warszawie poprawę zarówno stanu zdrowia, jak też ogólnego stanu psychomotorycznego u wielu dzieci w wieku niemowlęcym i poniemowlęcym(Bielicka, Olechnowicz, Ręczajski, l 96 l).
Rozległe badania longitudinalne, odnoszące się m in.do wpływu opieki matek zastępczych na proces socjalizacji małych dzieci przebywających w Zakładzie Pediatrii Społecznej w Warszawie, prowadziła przez wiele lat Stanisława Lis(19921.
Badaniami objęto ponad 300 dzieci: rozwój psychomotoryczny części z nich sprawdzono już w środowisku rodzinnym, po adopcji dziecka lub po jego powrocie do własnej rodziny.
Okazało się, że mimo indywidualnej opieki nad dziećmi przez matki zastępcze i korzystnego stosunku liczbowego personelu(5: 1)w grupach dzieci środowisko zamknięte powodowało wolniejszy przebieg procesu socjalizacji niż środowisko rodzinne.
Opóźnienia lub li)zaburzenia obserwowano w takich sferach jak umiejętność włączania się w środowisko rówieśnicze, przystosowanie du wymagań szkoły zachowania empatyczne, identyfikacja z własną płcią, samodzielność i niezależność.
Nie negując znaczenia interakcji małego dziecka z osobami dorosłymi, które bezpośrednio opiekują się nim w zakładzie, trzeba jednak zwrócić uwagę także na inne elementy tego środowiska wychowawczego.
Środowisko to jest na ogół uboższe pod względem możliwości stwarzania warunków uczenia się i ćwiczenia reakcji orientacyjnych oraz zakresu bodźców, jakie dziecko może bezpośrednio percypować.
Bodźce spostrzeżeniowe są przekazywane dziecku za pośrednictwem osób dorosłych, a zatem łatwość lub trudność nawiązywania i utrzymywania kontaktów społecznych z osobami z najbliższego otoczenia decyduje o tym, czy odpowiednia ilość stymulacji zostanie dziecku dostarczona.
Jeszcze w okresie po drugiej wojnie światowej zakłady opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci osieroconych przypominały także i w naszym kraju raczej szpitale niż domy małego dziecka, ponieważ punkt ciężkości pracy zakładu spoczywał na opiece zdrowotnej i pielęgnacji dziecka, nie zaś na trosce o jego wychowanie i rozwój psychiczny.
Właśnie w takich sterylnych warunkach, przy systemie niemej niejednokrotnie pielęgnacji i przedmiotowym stosunku do dziecka, dochodziło do częstych objawów choroby sierocej lub szpitalnej(Przełącznikowa 1959, 19683.
Przyczyną zachwiania proporcji między opieką nad zdrowiem fizycznym a psychicznym małego dziecka był w Polsce również fakt, że wszystkie zakłady opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci do lat 3 były podporządkowane wyłącznie Ministerstwu Zdrowia i nie znajdowały się w zasięgu oddziaływań i kontroli resortu oświaty i wychowania.
Personel medyczny zatrudniony w tych zakładach nie był przeszkolony w podstawowych zagadnieniach psychologii i pedagogiki, co powodowało jednostronne ukierunkowanie na stymulację rozwoju fizycznego dzieci.
Zasady organizacji zakładów opiekuńczych.
Jednakże odkąd, mniej więcej od połowy lat pięćdziesiątych, zagadnieniami rozwoju małych dzieci wychowywanych w zespole w różnych instytucjach zainteresowali się psychologowie, a także pediatrzy, zaniepokojeni nikłymi osiągnięciami w rozwoju psychomotorycznym oraz somatycznym dzieci z domów małego dziecka i żłobków tygodniowych, sytuacja zaczęła się powoli zmieniać na lepsze.
Zorganizowanie specjalnych szkół dla opiekunek dziecięcych i systematyczne dokształcanie pielęgniarek i piastunek(salowych)już pracujących w zakładach dziecięcych przyczyniło się do podniesienia kwalifikacji pedagogicznych personelu i-co za tym idzie-do zmiany kierunku pracy całej placówki oraz atmosfery, w jakiej wzrastały dzieci powierzone jej opiece.
Przemianom uległy również niektóre składniki struktury organizacyjnej zakładów, takie jak tryb życia dzieci i rozkład ich zajęć, wyposażenie sal w zabawki oraz pomoce stymulujące rozwój sensoryczny i umysłowy dziecka, w odpowiedni sprzęt wewnątrz i na zewnątrz budynku(kojce, wybiegi, zjeżdżalnie, piaskownice itp).
Uczyniono też wiele, aby domy małego dziecka stały się placówkami jak najbardziej, otwartymi", tzn.by małe dziecko jak najczęściej przekraczało progi zakładu i stykało się z otoczeniem poza domem z parkiem, ulicą, sklepem, z ludźmi reprezentującymi różne zawody aby przestało mu grozić całkowite wyobcowanie ze środowiska.
Rola psychologa.
Niezwykle ważną rolę w przebudowie instytucji opieki nad małymi dziećmi w rzeczywiste środowiska wychowawcze odegrali psychologowie.
Wywarli oni bezpośredni wpływ na reformy przeprowadzone przez resort zdrowia, mJn, jako współtwórcy konkretnych programów działania zmierzającego do przekształcenia postaw personelu wobec dzieci oraz wyuczenia go nawyków i umiejętności nieodzownych w pracy z niemowlętami oraz małymi dziećmi.
Jako inspektorzy do spraw rozwoju i wychowania psychologowie mogli prowadzić systematyczny instruktaż placówek podległych danemu wydziałowi zdrowia oraz czuwać nad odpowiednią w nich atmosferą i organizacją, które by sprzyjały zdrowiu psychicznemu dziecka.
Zatrudniani też na stanowiskach psychologów w domach małego dziecka mogli przyczynić się do poprawy sytuacji dzieci osieroconych, którym zakład miał całkowicie zastąpić rodzinę.
Funkcja psychologa zatrudnionego w domu małego dziecka jest bardzo odpowiedzialna, od niego bowiem w dużej mierze zależy, czy wprowadza się w życie najrozmaitsze słuszne zasady pedagogiki okresu wczesnego dzieciństwa(jeżeli taka dziedzina w ogóle istnieje).
Te zasady to indywidualny kontakt dziecka z piastunką, komunikowanie się z dzieckiem w okresie czuwania oraz w innych sytuacjach, np.przy czynnościach pielęgnacyjnych, współdziałanie z nim podczas zabawy i demonstrowanie w razie potrzeby sposobów działania, serdeczne i czułe odnoszenie się do dziecka, umiejętność radzenia sobie z grupą dzieci, rozładowania konfliktów między nimi i stwarzania im warunków do rozwijania aktywności własnej oraz wiele innych umiejętności.
W tym celu psycholog powinien opanować doskonale metodykę prowadzenia zajęć zarówno indywidualnych, jak i grupowych z małymi dziećmi, musi bowiem pamiętać, że do jego zadań należy nie tylko diagnoza osiągnięć rozwojowych dziecka i kwalifikowanie go do adopcji lub umieszczenia w rodzinie zastępczej(do czego niesłusznie sprowadza się czasami główne funkcje psychologa), lecz-a nawet przede wszystkim-organizowanie wychowania w danej instytucji, łącznie z instruktażem i kontrolą czynności wychowawczych personelu.
Jakkolwiek w ciągu ostatnich kilkunastu lat obserwuje się znaczny postęp w działalności wychowawczej domów małego dziecka, to jednak wiele jeszcze pozostaje do zrobienia w tej dziedzinie.
O ile udało się już usunąć najważniejsze niedociągnięcia związane z niewłaściwym dopływem bodźców i stymulacją psychomotorycznego rozwoju dziecka, o tyle problem nawiązywania i utrzymywania, od początku pobytu dziecka w zakładzie, więzi uczuciowej z jedną osobą, zastępującą matkę, nie został jeszcze rozwiązany.
Przeszkadza temu płynność kadr pracujących w domach małego dziecka, często absencja wyłącznie kobiecego personelu, brak trwałych postaw i wzorów czynnościowych matkowania".
Problemem też pozostaje liczba i jakość kontaktów, komunikacyjnych"-bezpośrednich i werbalnych-między opiekunami a dziećmi.
Wydaje się, że jedynie system mieszanych pod względem wieku grup dziecięcych?i ograniczenie liczby uczestników takiej grupy do sześciorga dzieci pozwoliłyby na dalszy radykalny krok naprzód, nie mówiąc już o innych, bardziej kosztownych rozwiązaniach, takich jak rodzinne domy dziecka model najbardziej zbliżony do normalnej, prawidłowo funkcjonującej, wielodzietnej rodziny, prawdopodobnie niczym nie dający się zastąpić.
Ten model jest coraz szerzej rozpowszechniany w Polsce.
Istnieje u nas wiele tego rodzaju rodzinnych domów dziecka, w których małżeństwa o odpowiednim przygotowaniu pedagogicznym wychowują kilkanaścioro dzieci w różnym wieku.
Żłobki dzienne.
Nieco inne, a może nawet zupełnie odmienne problemy nasuwa żłobek dzienny jako środowisko wychowawcze.
Różnie rozumiane są zadania i funkcje tej instytucji.
Przyjmuje się często, że o ile w domu małego dziecka największa trudność zasadza się na braku lub w najlepszym wypadku-na niedoborze opieki macierzyńskiej, o tyle tutaj, przynajmniej na pozór, nie ma to większego znaczenia, gdyż dziecko wraca ze żłobka do domu rodzinnego, gdzie nastąpi jakby automatyczne skompensowanie niedostatku indywidualnej troski o zaspokojenie jego potrzeb psychicznych.
Przy takim ujęciu zagadnienia istotna trudność tkwiłaby raczej w ustawicznym naruszaniu równowagi układu nerwowego dziecka wskutek tego, że musi ono codziennie dostosowywać się do nowej sytuacji i przeżywać rozstanie z matką, a przebywanie w dość licznej grupie dzieci, w gwarze i hałasie, nie przynosi mu niezbędnego odpoczynku i ukojenia.
Takie i tym podobne opinie, dość często nawet w kręgach speWokresie reorganizacji instytucji opiekuńczo-wychowawczych dla małych dzieci ukazało się wiele książek, mniej lub bardziej popularnych, na temat rozwoju i wychowania w okresie wczesnego dzieciństwa.
Problemy wychowawcze najwcześniejszego dzieciństwa
Przede wszystkim dziecko spędza w żłobku wiele godzin i czas ten zależnie od jego wieku powinien być racjonalnie wykorzystany na sen i wypoczynek oraz na okresy czuwania, wypełnione odpowiednimi zajęciami stymulującymi rozwój ruchowy, umysłowy i społeczny dziecka.
Traktowanie żłobka dziennego wyłącznie jako, przechowalni", w której niemowlęta mają być karmione i przewijane, a poza tym trzeba je zostawić w spokoju w ich łóżeczkach reagując jedynie na ich płacz lub inne oznaki niezadowolenia, jest całkowicie niedopuszczalne, podobnie jak pozostawienie grup dzieci starszych pod opieką salowej, która ma dbać wyłącznie o ich bezpieczeństwo, o to, by nie zrobiły sobie wzajemnie krzywdy przez nieuwagę lub nieostrożność ruchów.
Aby żłobek stał się środowiskiem wychowawczym, sprzyjającym ogólnemu rozwojowi dziecka, jego stmktura organizacyjna musi być dostosowana do charakteru aktywności małego dziecka w wieku niemowlęcym i poniemowkcym oraz do specyficznych potrzeb organicznych i psychicznych dziecka.
Obowiązują tutaj te same zasady co w wychowaniu w rodzinie, rzecz jasna-realizowane w nieco zmodyfikowanej postaci.
Piastunka w żłobku nie pełni np.funkcji matki zastępczej, lecz przyjaznej, cioci"lub, niani", z którą dziecko nawiązuje kontakty uczuciowe oraz stałą komunikację i z którą współdziała lub odwołuje się do jej pomocy.
To właśnie zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa podczas wielogodzinnego pobytu w odmiennych niż w domu rodzinnym warunkach, w kręgu innych zwyczajów i wymagań do których musi się dostosować.
Ukierunkowanie aktywności niemowląt i małych dzieci.
Jak wynika z badań Małgorzaty Jacuńskiej-lwińskiej(1963, l 965), istnieje ścisła współzależność między aktywnością niemowląt i aktywnością sprawujących nad nimi opiekę osób dorosłych.
Fakt, że u niemowląt w wieku 5-/miesięcy aktywność tzw.globalna(ukierunkowane ruchy tułowia i kończyn, w tym także stereotypie ruchowe)przeważała zarówno nad aktywnością ukierunkowaną na własną osobę oraz przedmioty, jak i nad aktywnością ekspresyjną(wyrażanie emocji i wokalizacji), przypisuje autorka swoistym cechom środowiska zakładowego, w szczególności zbyt rzadkim kontaktom z opiekunkami.
Zarówno z danych Jacuńskiej-lwińskiej, jak też z naszych własnych obserwacji i materiałów wynika, że w okresie, gdy rozpoczynano dopiero reorganizację pracy wychowawczej w żłobkach, kontakt fizyczny niemowlęcia z opiekunką bywał rzadki i nikły: przeważnie ograniczała się ona do podejścia do łóżeczka lub kojca i sprawdzenia, czy nie trzeba zmienić pieluszek lub pozycji ciała dziecka.
Matki natomiast biorą często niemowlę na ręce, noszą je i kołyszą, zabawiając w rozmaity sposób.
Jest rzeczą oczywistą, że ud opiekunki, sprawującej nadzór nad całą grupą.
Autorka tego rozdziału zebrała wiele takich materiałów w latach 1956-1964, w okresie współpracy z Departamentem Matki i Dziecka Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej oraz 172 z Wydziałem Zdrowia WRN i MRN w Krakowie.
niemowląt(ok, 10 dzieci), nie można oczekiwać, by zajmowała się dzieckiem tak samo jak matka mająca pod opieką tylko jedno własne: nawet jeżeli matka ma więcej dzieci, to starsze z nich wymagają innych, mniej bezpośrednich, form kontroli zachowania.
Niemniej kontakt indywidualny może być zachowany także w żłobku.
W grupie niemowlęcej powstaje wiele okazji ku temu w sytuacjach pielęgnacji dziecka: karmienia, przewijania, mycia itp: są to właśnie pierwotne, naturalne sytuacje wychowawcze sprzyjające wymianie sygnałów i wzajemnej komunikacji, zwłaszcza że wzmacnia się wówczas reakcję społeczną niemowlęcia poprzez satysfakcję, jakiej doznaje ono z równoczesnego zaspokojenia potrzeby biologicznej: opiekunka dostarcza mu butelkę z mlekiem, usuwa niemiłe wrażenie zimna, przywraca wygodną pozycję.
W wieku poniemowlęcym sytuacje pielęgnacji dają okazję do stopniowego przyuczania dziecka do samodzielności.
Jest to pierwsza szkoła życia.
Dziecko musi opanować i usprawnić wiele rodzajów działanie począwszy od sygnalizowania potrzeb fizjologicznych, aż po skomplikowane płaksie, tzn.czynności codzienne wykonywane za pomocą narzędzi, oraz czynności samoobsługowe.
Jedzenie łyżką, wkładanie bucików, rajstop, płaszcza, posługiwanie się nożyczkami lub ołówkiem-oto przykłady problemów praktycznych, z jakimi saka się małe dziecko i z którymi radzi sobie najpierw przy pomocy dorosłych, a potem samodzielnie.
Ingerencja opiekunek w żłobkach w rozmaite rodzaje czynności samoobsługowych wykonywanych przez dziecko wymaga taktu i cierpliwości.
Łatwiej i szybciej wykonać wiele działań'za dziecko': nakarmić je, przebrać, umyć mu ręce-cele wychowawcze nie zostaną jednak wtedy zrealizowane(Dzierżanka-Wyszyńska, l 972 b).
W zakresie czynności samoobsługowych dzieci przebywające w żłobkach przewyższają na ogół dzieci wychowywane w domu.
Działa tu mJn, mechanizm naśladownictwa, a obserwuje się też pierwsze oznaki skłonności do rywalizacji i osiągnięć: dziecko, które jeszcze nie urnie czegoś wykonać, pragnie dorównać rówieśnikowi bardziej sprawnemu w danej dziedzinie działalności.
Nie mniej ważne jest współdziałanie piastunki z dzieckiem w innych sytuacjach mających znaczenie wychowawcze.
W grupie niemowląt są to okresy czuwania, w których dzieci umieszcza się w kojcach lub-gdy już raczkują-na podłodze, gdzie mogą swobodnie poruszać się, ćwiczyć lokomocję oraz manipulować zabawkami.
Udostępnianie dziecku przedmiotów przesuwanie ich na właściwe miejsce, usuwanie atrakcyjnej zabawki z pola widzenia po to, by skłonić dziecko do aktywnego jej poszukiwania-to ostatnie, oczywiście, dopiero w okresie, gdy kształtuje się pojęcie stałości przedmiotu-sprzyjają aktywizacji niemowląt w okresie czuwania.
Jak wykazały badania Marii Więckowskiej i Eweliny Wmieckiej(l 976), za pomocą odpowiedniego treningu w organizowanych prostych sytuacjach zadaniowych można przyspieszyć u niemowląt rozwój działań na przedmiotach i spowodować wcześniejsze przechodzenie z jednego stadium rozwoju do następnego.
Współdziałanie opiekunki podczas zabawy z dziećmi w 2 roku życia stwarza wiele możliwości stymulacji rozwoju psychicznego.
Niezwykle ważne stają się w tym wieku formy komunikacji werbalnej, ponieważ mowa dorosłego. skierowana do dziecka, w powiązaniu z działaniami, jakie wykonuje ono na przedmiotach, jest dla niego coraz bardziej zrozumiała, najpierw na tle sytuacji, a potem sama przez się.
Dziecko coraz lepiej wyodrębnia ze strumienia wypowiedzi poszczególne słowa oznaczające przedmioty działania oraz czynności, powtarza te wyrazy i włącza je w strukturę własnej krótkiej wypowiedzi.
W mowie dziecka, będącej w tym okresie w większym stopniu narzędziem działania niż instrumentem myślenia, dominuje funkcja pragmatyczna(Shugar, 1977, l 982).
Już w 2, a potem jeszcze bardziej w 3 roku życia mowa dorosłych z najbliższego otoczenia dziecka reguluje jego zachowanie.
Dziecko rozumie coraz więcej wyrazów i zwrotów sygnalizujących mu, że określone czynności są zalecane, inne zaś-zakazane.
Doceniając rolę rozumienia przez dzieci prostych nakazów i zakazów w procesie kierowania ich postępowaniem, zauważmy zarazem, że ograniczanie skierowanej do dziecka mowy do sygnałów imperatywnych powoduje niebezpieczeństwo zubożenia procesu komunikowania wskutek osłabienia jego funkcji ekspresywnej i informacyjnej.
Jeżeli piastunka będzie często używać języka także w tych funkcjach, to zachęci dziecko do mówienia-do wyrażania słowami swych uczuć, doznań i wrażeń oraz do informowania o przedmiotach spostrzeżenia i do zadawania pytań.
Funkcja ekspresywna mowy dorosłych wzmacnia również więź emocjonalną piastunki z dzieckiem.