Apel do ojców i matek - Ks. James Doran FSSPX
Zastanówmy się nad słowami Pisma św.: „I będą dwoje w jednym ciele” (Gen 2, 24). Ustęp ten jest dobrze znany, przytacza go też sam Zbawiciel, jego kontekst i sens pozostają jednak dla większości ludzi ukryte. Tekst ten pochodzi z 2 rozdziału Księgi Rodzaju, gdzie znajdujemy go zaraz po opisie stworzenia pierwszej niewiasty:„«To teraz kość z kości moich i ciało z ciała mego; tę będę zwać Mężyną, bo z męża wzięta jest». Przeto opuści człowiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do żony swojej, i będą dwoje w jednym ciele. A byli oboje nadzy, to jest Adam i żona jego, a nie wstydzili się”.
Zauważmy najpierw, iż ustęp ten poprzedza opis grzechu pierworodnego oraz upadku Pierwszych Rodziców. Mężczyzna oraz kobieta stworzeni zostali niejako jako jedność. W opisie stworzenia czytamy „mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Taki też był pierwotny zamysł Boga i w takim też sensie cytował ów tekst Chrystus Pan – małżeństwo miało być związkiem trwałym i monogamicznym. Z tego powodu Kościół mówi, iż Chrystus przywrócił pierwotną jedność małżeństwa.
Znosząc rozwody Zbawiciel usunął skutek grzechu oraz egoizmu, który pojawił się w wiekach po Upadku. Pierwszym mężczyzną, który wziął sobie dwie żony był Lamech, człowiek bardziej zepsuty niż zabójca – Kain (Gen 4, 18-24). Lamech był synem Metuszaela i ojcem zarazem Noego, zauważmy też, że wzięcie sobie przez niego więcej niż jednej żony odnotowane zostało jako wydarzenie bezpośrednio poprzedzające potop.
Oprócz przywrócenia pierwotnej jedności i nierozerwalności małżeństwa, Chrystus wyniósł je do roli źródła uświęcenia. Z tego powodu nazywamy je sakramentem. Oznacza ono i wyraża udzielaną łaskę: tj. jedność. Dla Adama i Ewy małżeństwo było zasługujące i uświęcające w tym sensie, że było dla nich obowiązkiem stanu, zostali w nim stworzeni. Choć chrześcijanin i chrześcijanka również zdobywają zasługę poprzez wierność swemu stanowi, poprzez sakrament małżeństwa powołani zostają też do powiększania Mistycznego Ciała Chrystusa – tj. Kościoła. Doprowadza nas to do pierwszego punktu rozważania: proroczego aspektu wspomnianego wyżej ustępu z Księgi Rodzaju.
Tekst ten, odnoszący się do wydarzeń poprzedzających grzech pierworodny, uważany jest za proroctwo mesjańskie. Zwróćmy uwagę na słowa: „Przeto opuści człowiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do żony swojej”. Tekst ten jest równie osobliwy, co inny ustęp, który mówi o „nasieniu niewiasty”. Obu ich nie sposób zrozumieć literalnie.
Nigdy nie było zwyczajem hebrajskim (ani europejskim), by mężczyzna zawierając małżeństwo opuszczał swą rodzinę. Wręcz przeciwnie: to kobieta opuszczała swą rodzinę i stawała się członkiem rodziny męża. Z tego właśnie powodu zmieniała ona nazwisko – i tak jest po dzień dzisiejszy. Współczesna praktyka zachowywania nazwiska panieńskiego wynika raczej z kryzysu instytucji rodziny niż z docenienia roli kobiety.
Zauważmy również, że owo opuszczenie rodziny nie odnosiło się do Adama: nie miał on rodziców i nikogo nie opuszczał by poślubić Ewę; została ona utworzona z jego ciała, stanowiła więc niejako jego przedłużenie. Adam nie opuścił nikogo aby połączyć się ze swą żoną. Teologowie widzą w tym tekście obraz Chrystusa oraz Jego Oblubienicy – Kościoła.
Słowo Boże „opuściło” Ojca, przyszło na ten świat poprzez Wcielenie i połączyło się ze swą Oblubienicą – Kościołem – w Boskich Godach, Epifanii. Tak więc gdy Mesjasz cytuje ten ustęp przeciwko broniącym rozwodów Żydom, nie tylko pragnie wskazać na pierwotną jedność i nierozerwalność małżeństwa (oraz monogamię), ale też przytacza go jako proroctwo odnoszące się do Niego samego. Małżeństwo jest nie tylko monogamiczne, jest ono Chrystusem obecnym w świecie.
Przed przyjściem Chrystusa małżeństwo stanowiło zapowiedź Wcielenia, a skoro już podniesione zostało do godności sakramentu – stało się urzeczywistnieniem Jego obecności. W tym kontekście łatwo jest zrozumieć pierwszy cel małżeństwa, jakim jest przekazywanie wiary.Tak więc waszym obowiązkiem stanu jest starać się, by Chrystus obecny był w tym świecie poprzez sakrament małżeństwa.
Dalsza część wspomnianego tekstu: „A byli oboje nadzy, to jest Adam i żona jego, a nie wstydzili się” oznacza, że małżeństwo nie było początkowo skażone pożądliwością. Pierwsi Rodzice zjednoczeni byli w miłości wzajemnej. Jednoczyła ich przede wszystkim łaska, spajająca ich umysły i serca – a ich fizyczne zjednoczenie było po prostu skutkiem owej głębokiej miłości. Przyjemność związana ze zjednoczeniem ciał była nie tylko ukierunkowana na duchową miłość małżonków, ale też była przez nią uwznioślana. Dlatego właśnie Pismo mówi, że nie odczuwali oni wstydu.
Oczywiście sakrament małżeństwa nie przywraca małżeństwu tej pierwotnej integralności. Odbudowuje ją jedynie w tym stopniu, że leczy skutek grzechu pierworodnego – pełne odrodzenie przyniesie dopiero Zmartwychwstanie, nie oznacza to jednak, iż małżeństwo nie jest skuteczne w leczeniu (do pewnego stopnia) nieuporządkowania wywołanego pożądliwością. Do tego konieczna jest dla małżonków współpraca z Bożą łaską.
Zrozumienie owego mesjanicznego aspektu małżeństwa, który posiada ono od początku stworzenia, konieczne jest wam do właściwego poznania waszego miejsca w świecie, jako katolickich ojców oraz matek. Waszym pierwszym obowiązkiem jest dążenie, we współpracy z łaską Bożą, do odbudowy pierwotnej jedności małżeństwa. Można nawet powiedzieć, że waszym obowiązkiem jest odzwierciedlanie doskonałej jedności pomiędzy Chrystusem a Jego Kościołem.
Mąż i żona stanowią niejako przedłużenie związku Chrystusa oraz Kościoła, związku miłości zrodzonego podczas chrztu Zbawiciela w Jordanie i dopełnionego w Ofierze Kalwarii oraz w utożsamieniu się Chrystusa z Jego Ciałem Mistycznym. Trzeba tu wspomnieć o drugim obowiązku rodziców, zawartym niejako w pierwszym, którym jest nim nauczanie dzieci miłości wedle Najświętszego Serca Jezusowego.
Pierwotnym celem stworzenia Ewy było danie towarzyszki życia Adamowi, jednak sakrament małżeństwa czyni coś więcej, daje małżonkom zarówno pomoc jak i dopełnienie. Mąż oraz żona mają się wzajemnie uzupełniać na każdym poziomie życia: na poziomie duchowym, intelektualnym, moralnym oraz fizycznym. Każdy z tych aspektów mógłby być tematem osobnej konferencji, tutaj ograniczymy się jedynie do jedności małżeństwa. Wszelkie sprzeczne z naturą i antychrześcijańskie odstępstwa od prawdziwej koncepcji małżeństwa zrodziły się z lekceważenia lub odrzucenia wspaniałego ładu i harmonii, jaką zapewnia tej instytucji mądrość samego Zbawiciela. Małżeństwo jest przede wszystkim związkiem dusz.
Jako katoliccy ojcowie oraz matki musicie starać się tworzyć w waszych domach niejako wspólny front. Nie jesteście jedynie mężczyzną i kobietą żyjącymi wspólnie, zostaliście ze sobą połączeni dla wzajemnego ubogacania w waszej wspólnej naturze – jako istoty ludzkie, i w waszej wspólnej wierze – jako katolicy, takie właśnie jest pełne znaczenie sformułowania „dwoje w jednym ciele”.
Powinniście zawsze pamiętać, że celem jedności będącej skutkiem sakramentu małżeństwa jest wzajemne ubogacanie się i coraz ściślejsze zjednoczenie waszych dusz. Jedność ta jest rzeczywistością komplementarną, w której osiągniecie wasze zbawienie, musicie się też o nią starać ze względu na wasze dzieci.
Przejdźmy teraz do kilku konkretnych uwag.
Kiedy mówimy o rodzicach jako głównych wychowawcach dzieci, nie mamy bynajmniej na myśli, że mają oni obowiązek nauczania swych dzieci wszystkiego. Nie chodzi o instruowanie ich w jakichś konkretnych dziedzinach wiedzy. Znaczy to, że waszym pierwszym obowiązkiem jest usposobić i nakłonić swe dzieci do nauki. Chodzi o formację umysłów oraz serc.
Bóg jest pierwszym nauczycielem człowieka i nikt nie może zastąpić Chrystusa w roli naszego jedynego Mistrza. Współpraca między domem a szkołą jest wspólnym przedsięwzięciem, a celem wszelkiej edukacji jest osiągnięcie zbawienia. Powiedziałbym nawet, że edukacja powinna prowadzić nas do kontemplacji Stwórcy. Św. Bernard w poetycki sposób nazywa rozprawę kontemplacyjną theoricus semo. Rozważmy teraz warunki, w jakich możliwe staje się urzeczywistnienie tego celu.
Jest bardziej niż pewne, że jeśli w waszych domach panować będzie nieustannie ruch i hałas, osiągnięcie go będzie niemożliwe. Wasze dzieci nie mogą prowadzić uporządkowanego życia wewnętrznego, jeśli całe ich otoczenie będzie je rozpraszać. Przeszkodami są tu telewizja, komputery i media elektroniczne, jednak głównym utrudnieniem jest brak ładu i uporządkowania w życiu domowym. Pierwszym co musicie zrobić, jest ustanowienie stałego porządku dnia i ścisłe jego przestrzeganie. Nie mówię tu o ścisłym harmonogramie, jakbyście kierowali klasztorem, ale o uporządkowanym porządku dniu, w którym znajduje się miejsce na ciszę. Nie musicie iść tak daleko jak św. Tomasz More, który wprowadził czytania duchowe podczas posiłków, w domu waszym panować musi jednak ład, musi on być miejscem, w którym słyszalny stanie się głos Chrystusa. Jest to zadanie trudne – i nie sposób osiągnąć tu sukcesu bez wysiłku i wyrzeczeń.
Jeszcze ważniejsze jest zaprowadzenie w waszych domach ładu duchowego. Tam gdzie nie ma dyscypliny nauka jest niemożliwa, Chrystus zaś nie może być słyszany tam, gdzie nie ma miejsca na regularną modlitwę. Modlitwa musi zajmować główne miejsce w życiu rodziny jako wspólnoty. Nie do przyjęcia jest, by rodzinne modlitwy odmawiane w całkowicie dowolnych porach – zależnie od okoliczności i upodobań. Godziny wspólnych modlitw powinny być jasno określone, by nadawać rytm waszemu życiu, a główne miejsce musi zajmować w nim Różaniec.Doświadczenie miłości Bożej da rodzinie nowy entuzjazm, a to z kolei zaowocuje większą wiernością.
Życie modlitewne nie jest jednak możliwe tam, gdzie brak jest dyscypliny i umartwienia. Tak więc starając się uporządkować życie domowe i pozbyć się rozpraszającego was elektronicznego hałasu, musicie również zastanowić się nad zaprowadzeniem dyscypliny. Pamiętajmy, że słowo dyscyplina pochodzi od discere, czyli uczyć się. Ład w waszym domu wymaga również, byście rozważyli środki umartwienia dla jej poszczególnych członków.Z pewnością nie wszyscy członkowie rodziny mogą praktykować te same umartwienia, jednak to właśnie rodzice muszą dawać pod tym względem dobry przykład.
Musicie więc pouczać i zachęcać wasze dzieci oraz nakładać na nie umartwienia odpowiednie do ich wieku i możliwości. Wymaga to ze strony rodziców roztropności oraz mądrości, jednak sam fakt, iż zadanie to nie jest łatwe, nie zwalnia was jeszcze od odpowiedzialności za nie. Musicie pamiętać, że sens umartwienia i dyscypliny, których uczycie wasze dzieci, nie tylko pomoże im w życiu duchowym, ale też przyniesie im korzyść w nauce. Jedną z największych trudności przed jakimi stają nauczyciele jest właśnie brak dyscypliny u uczniów. Rozproszenie dziecka jednoznacznie dowodzi chaosu i nieuporządkowania, jakie panują w jego domu.
Jedność, ład, dyscyplina, umartwienie i dobry przykład są głównymi obowiązkami rodziców. Wszystkie one wypływać mają ze zjednoczenia dusz, będącego skutkiem sakramentu małżeństwa, możliwe są jednak jedynie przy stałej współpracy z łaską.
Czy byliście dotąd wierni waszemu powołaniu? Co moglibyście jeszcze poprawić w swym życiu rodzinnym? Wychowanie dzieci jest głównym celem, dla którego zawarliście małżeństwo, nie może być spychane na dalszy plan, (…).
Wiara, duchowość i uporządkowane życie domowe: te trzy rzeczywistości nie mogą być rozdzielone w życiu autentycznie katolickiej rodziny. Nie będąc wiernymi wychowawcami nie możecie być dobrymi katolickimi mężami i żonami, jednak doświadczając nieustannie miłości Bożej nie będziecie jedynie starali się o zachowanie tej wierności – stanie się ona waszym najgorętszym pragnieniem.
Zarówno wy sami jak i wasze rodziny nie będziecie już jedynie starać się poznać Boga, ale też prawdziwie Go doświadczycie.
tłum. Scriptor
za:scriptorium361.wordpress.com/…/apel-do-ojcow-i…
https://gloria.tv/article/yJVKsz1A1Mxq1v3dhibCG4KDT