Przełom: warunki, oznaki, omamy
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY • 209
czych w stosunku do tradycji i obyczajowości, kontestujących żywotne w latach osiemdziesiątych mity polskości, odwracających się od polskich problemów. Czy diagnozy tych krytyków były chybione, czy cechował je pośpiech, nadmierne uogólnianie i skłonność do nakładania życzeń na rzeczywistość?
Polityczne, gospodarcze i duchowe oblicza przełomu. Rynek pism, książek i idei po roku 1989
Dawno w historii literatury polskiej nie było warunków tak korzystnych dla radykalnej zmiany, jak w roku 1989 i latach następnych. Oto nastąpił przełom ustrojowy, czyli moment, który — wolnością samookreślenia się, nową pracą albo bezrobociem, nową płacą albo zasiłkiem, członkostwem w nowej partii, udziałem w wyborach, wejściem w świat Internetu albo jedną z dziesiątek innych zmian — odciska się na biografii każdego z nas. Ponadto odzyskanie niepodległości przez polskie społeczeństwo wyprzedziło o miesiące, albo nawet tygodnie, podobne wydarzenia w Europie Środkowej i Wschodniej. Rozmiary przekształceń geopolitycznych widać jasno na mapie, z której w latach dziewięćdziesiątych zniknęły wszystkie państwa graniczące z nami przez czterdzieści lat: przed 1989 rokiem mieliśmy trzech sąsiadów (ZSRR, Czechosłowacja, NRD) i wszyscy — pod względem ustroju — byli jednakowi; dziś mamy sąsiadów siedmiu (Rosja, Litwa, Białoruś, Ukraina, Czechy, Słowacja, Niemcy) i każdy z nich jest inny. A zatem równolegle do zmiany w naszym kraju zmienił się układ sił w Europie i na świecie. Historia, jakby kierowana logiką wolności, na moment przed swoim końcem, powodowanym — jak twierdzi Francis Fukuyama - - przez logikę pieniądza, ukazała wreszcie przyjazne oblicze.
Naturalne, że w tej sytuacji część krytyków, wychwyciwszy pierwsze sygnały zmian w literaturze, zaczęła ogłaszać przełom. Uczynili tak na podstawie prowokacji dostrzeżonych w pismach literackich i nowych tonów w poezji, a także po lekturze powieści o charakterze buntowniczym i satyrycznym, dzieł prześmiew-
„W znaczeniu kulturalnym rok 1989 stanowi dla Polski, podobnie jak w wymiarze politycznym i ekonomicznym, wyrazistą cezurę, datę niezmiernie ważną. Można powiedzieć, że w tym momencie świadomość społeczeństwa polskiego wchodzi na drogi nowoczesnego rozwoju, zaczyna spełniać typową funkcję przypadającą jej w udziale w społeczeństwach o ustroju kapitalistycznym. [...] W tym miejscu zaczyna się opowieść o nowej literaturze. Opowieść o tym, jak zaczęła się wydobywać spod jarzma stereotypu patriotycznego, narodowej symboliki. Jak pielęgnując uzyskaną wolność, tworzyła z niej własny świat, omijając śmietnik zużytych mitów i wyobrażeń. Jak prowokacyjnie nazwała się niechcianą, osobną, barbarzyńską, by nikt już niczego od niej w imię zbiorowych obowiązków nie żądał" (R. Grupiński, I. Kiec, Niebawem spadnie bloto, czyli kilka uwag o literaturze nieprzyjemnej, Poznań 1997, s. 7, 10).
Jest oczywiste, że nie tylko entuzjaści przełomu, ale i znaczna część czytelników oczekiwała zmienionej, nowej, innej literatury. Jednakże entuzjastom przeciwstawili się sceptycy, którzy zżymali się na takie automatyczne łączenie polityki z literaturą, zakorzenione według nich w tradycjach PRL-owskich; cechą charakterystyczną tamtego państwa było bowiem posługiwanie się kulturą jako alibi, jako narzędziem zacierania śladów i stwarzania nowej rzeczywistości: dlatego każdej zmianie ekipy politycznej musiał wtedy towarzyszyć początek nowego okresu literackiego, zaś uzyskana tą drogą „nowa" literatura wkraczała w życie z zadaniem ukazania zmienionej rzeczywistości społeczno-politycznej. Może zatem, mówili krytycy sceptyczni wobec przełomowej pożądliwości, czas rozstać się z takim podejściem do literatury, które nieuchronnie wpycha ją w podrzędność i służebność oraz pozbawia autonomii, czyli potencji samodzielnego, rządzonego wewnętrznymi regułami, rozwoju.
210 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY • 211
„Rok 1989 nie oznacza żadnego przełomu w literaturze także dlatego, że jest on tylko dalszym ciągiem «odwilżogennego» procesu, charakteryzującego się sztucznymi podziałami, wynajdywaniem nie istniejących orientacji, kreowaniem nie różniących się od siebie pokoleń. W jakimś sensie ta krytycznoliteracka gra, której wszyscy byliśmy uczestnikami, stanowiła dla partyjnych wizjonerów doskonałe alibi, że dyrygowanie kulturą jest tylko mitem. W roku 1990 nie było jeszcze widać wyraźnej granicy między jedną a drugą epoką. To był ciągle ten sam świat wypełniony ustalonymi od dawna wartościami.
Być może przesilenie nastąpiło nieco później, gdzieś około 1992 roku, kiedy ukazała się pierwsza seria debiutów poetyckich, wydana przez fundację «bruLionu»" (J. Kornhauser, Mifdzyepoka. Szkice o poezji i krytyce, Kraków 1995, s. 19).
„Parę lat temu koniec PRL prowokował krytyków do ogłaszania bilansów czy to literatury całego czterdziestopięciolecia, czy choćby dziewiątej dekady. [...] Kryło się za tym domniemanie, że zmiany ustrojowe kreować będą zarówno odmienną od dotychczasowej sytuację wokółlite-racką, jak też nowe zjawiska artystyczne. Po kilku latach trudno już było żywić takie złudzenia" (K. Uniłowski, Skądinąd. Zapiski krytyczne, Bytom 1998, s. 5).
Niewątpliwie rację mają ci, którzy uznają oczekiwanie narodzin przełomu literackiego wywołanego przełomem politycznym za przejaw myślenia mechanicznego: nowa historia to zaledwie temat dla literatury, nie zaś wystarczający warunek powstania nowości w jej obrębie. A jednak trudno oprzeć się odmiennej nieco charakterystyce „apetytu na przemianę". Po pierwsze, jeśli literatura po roku 1989 zachowała choć w części swoje dawne — idące z głębokiej tradycji — funkcje poznawcze, jeśli jest choćby przez część czytelników postrzegana jako źródło samowiedzy społecznej i jednostkowej, tedy oczekiwanie, by w zmienionych czasach odzwierciedliła zmiany, wyraziła je, podpowiedziała język, dzięki któremu można zrozumieć nową historię bądź przynajmniej nabrać do niej dystansu, wydaje się jedną z najwartościowszych postaw odbiorcy. Postawa ta podtrzymuje istnienie literatury ambitnej, sprzyja wspólnotowej dociekliwości pisarzy, podsyca tożsamościowe niepokoje, rozbudza dyskusje. I biada literaturze (a także krytyce), która zlekceważy takie oczekiwanie: dając się zreduko-
wać do poziomu rozrywki, amputując sobie szersze ambicje, przygotowuje własną marginalizację.
Po drugie, możemy założyć, że nasze uczestnictwo w kulturze opiera się w równej mierze na niepokoju (poznawczym, moralnym, egzystencjalnym, tożsamościowym), co na snobizmie i poszukiwaniu lekarstw na nudę. W takiej interpretacji oczekiwanie na zmianę wynika po prostu z tęsknoty za nową podnietą estetyczną: czytelnik sięga po powieść Olgi Tokarczuk, ponieważ znudziła go proza Szczypiorskiego, czyta tomik wierszy Swie-tlickiego dlatego, że inni go czytają, szuka prozy postmodernistycznej, ponieważ gdzieś usłyszał, że jest modna. Nieoczekiwanie jednak to - - niechby i snobistyczne - - poszukiwanie nowości staje się jednym z motorów napędowych rozwoju literatury, siłą sprawczą dziejów, zamówieniem, które prędzej czy później zostanie spełnione. Czytelnik — jak stwierdził niemiecki badacz Hans Robert Jauss — jest instancją historii literatury: w krótszej perspektywie rozstrzyga o powodzeniu książki, w dłuższej decyduje o trwaniu gatunków, w najdłuższej — uzasadnia istnienie literatury. W naszej skali natomiast odbiorca ten --co przyznawali nawet sceptycy — czekał na zmianę.
„Bezpośrednio po 1989 roku powszechne stało się oczekiwanie na przełom w literaturze. Choć było to zrozumiałe, z historycznego punktu widzenia nie miało żadnego uzasadnienia" (J. Kornhauser, Mifdzyepoka. Szkice o poezji i krytyce, Kraków 1995, s. 18).
„Od dawna nie było tak przychylnej atmosfery dla młodych twórców, tak powszechnego przekonania, że skończyła się jakaś epoka w literaturze, a na to miejsce powstaje (powstać powinno) coś nowego i odmiennego" (J. Jarzębski, Apetyt na Przemianę. Notatki o prozie współczesnej, Kraków 1997, s. 128).
„Nowe pokolenie czuje, jak jest oczekiwane i pożądane. Błyska tu i ówdzie talentami i epatuje mnóstwem obietnic i prowokacji, ale jak każdy nowy świat zapatrzone jest w siebie. Jego wyobrażenia o poprzedniej formacji literackiej są zdecydowane, lecz wątłe i fantastyczne. Czy to im wystarczy?" (T. Drewnowski, Próba scalenia. Obiegi — wzorce — style, Warszawa 1997, s. 520).
Nie będzie zatem fałszem przekonanie, że przełom w naszej kulturze wywodzi się w znaczne] mierze z postawy odbiorców:
212 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
działa ona jak potężna siła rozwojowa literatury, popychając ją w stronę zmiany środków, tematów i stylów. Jakaś część pisarzy może opierać się tej presji, nie jest jednak prawdopodobne, by w dłuższej perspektywie nie doprowadziło to do poważnych zmian.
Po trzecie, przeciwnicy tropienia przełomu twierdzą, że poszukiwanie zgodności między historią polityki i historią literatury zamienia historię w schemat. W ten sposób, broniąc niepowtarzalności zdarzeń i procesów, dostarczają przecież argumentu twierdzeniu przeciwnemu: jeżeli historia nie jest schematem, tedy to, co do tej pory było jedynie życzeniem bądź manipulacją, może się wydarzyć. Zbieżność przemian we wszystkich obszarach życia nie musi prowadzić do przełomu literackiego, ale stwarza dogodne dla niego warunki. Bo literatura jest uwarunkowana, to znaczy ani zdeterminowana, ani też absolutnie wolna — powiązana w swym rozwoju z życiem politycznym, gospodarczym i duchowym społeczeństwa, ze środkami masowego przekazu i środkami rozpowszechniania informacji, z filozofią i literaturą obcą. Im większa dynamika tych sfer, tym większe prawdopodobieństwo wpływu. Zwłaszcza że wszystkie te zjawiska należą do kultury i gdzieś w jej głębi łączą się ze sobą, podlegając tożsamym przekształceniom duchowym. Przemiana literatury nie jest, w takiej interpretacji, skutkiem rewolucji politycznej, lecz jej kulturowym odpowiednikiem — tyleż przez nią wspomaganym, co wspomagającym, czerpiącym impulsy i dostarczającym ich. Ale dodać trzeba: nawet najżywsza wymiana impulsów i najpotężniejszy przełom ustrojowy nie wyprodukują arcydzieł.
„Dwie daty są dla mnie oczywiste, nie podlega chyba dyskusji ich znaczenie dla najnowszej historii Polski. Pierwsza z nich to 13 grudnia 1981 roku. Data druga to 17 kwietnia 1989 (wtedy Sąd Wojewódzki w Warszawie wpisał ponownie do rejestru związków zawodowych Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność" z siedzibą w Gdańsku, fakty późniejsze, w tym i wybory, czy raczej referendum z dnia 4 czerwca 1989 — były już tylko logiczną konsekwencją). [...] Często irytowało mnie podporządkowywanie periodyzacji najnowszej historii literatury polskiej takim lub innym przetasowaniom na szczeblach władzy. [...] Sytuacja polityczna czy obowiązujący w danym kraju system sprawowania władzy
POLITYKA I MENTALNOŚĆ • 213
ma raczej znikomy wpływ na pojawianie się tak zwanych arcydzieł (co najwyżej decydować może o ich rozpowszechnianiu), na pewno jednak decyduje o obliczu i ilości literatury drugo- i trzeciorzędnej, tworzącej bieżące życie literackie. Wymienione przeze mnie daty w sposób decydujący zaważyły na świadomości zbiorowej Polaków we wszystkich sferach życia społecznego" (M. Adamiec, Bez namaszczenia. Książki i literatura polska, Lublin 1995, s. 10).
A zatem pytanie, czy przełom polityczny ciągnie za sobą przełom literacki, jest i nie jest nierozsądne. Jest, ponieważ — na szczęście — literatura to nie przybudówka życia politycznego. Nie jest, ponieważ literatura jest częścią rzeczywistości, która uległa ogromnej zmianie.
Polityka i mentalność
Właściwie trudno wskazać jakiś obszar, który nie doznałby wstrząsu, a przez to — nie sprzyjał dziełom i działaniom przełomowym. Jako pierwsze wymienić trzeba warunki ustrojowe. Rola roku 1989 jest tu niezaprzeczalna, jako że właśnie wtedy nastąpiła zmiana parametrów naszego życia: w miejsce realnego socjalizmu wszedł kapitalizm (28 grudnia Sejm przyjął pakiet ustaw dotyczących nowego ustroju gospodarczego Polski, przedstawionych przez wicepremiera Leszka Balcerowicza na posiedzeniu Sejmu 17 grudnia), demokrację socjalistyczną zastąpiła demokracja parlamentarna (7 kwietnia Sejm uchwalił Ustawę o zmianie Konstytucji PRL zawierającą m.in. zapisy o wprowadzeniu instytucji Senatu i urzędu prezydenta oraz ustawę o stowarzyszeniach i związkach zawodowych), a wolność dla nielicznych ustąpiła miejsca wolności stowarzyszania się, wyznania i słowa (w grudniu 1990 roku Sejm zatwierdził ustawę o likwidacji cenzury prewencyjnej). A zatem gospodarka, polityka i sfera życia duchowego przeżyły całościowe wstrząsy, które miały stworzyć podwaliny dla III Rzeczypospolitej.
Drugą, niesłychanie istotną dla życia literackiego płaszczyzną sprzyjającą przełomowi w literaturze była sfera - - trudno znaleźć tu odpowiedniejsze słowo - - „duchowości" społeczeń-
214 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
stwa. Duchowość ta przeżywała wyraźne przemiany w okresie „stanu zawieszenia", czyli w latach osiemdziesiątych. Rok 1989 pozwalał wyjść z nieznośnej „pułapki połowiczności", polegającej na tym, iż spora część społeczeństwa nie odnajdywała się ani w oficjalnym, mocno jeszcze zideologizowanym, a przez to zafałszowanym, życiu państwowym, ani też w kodeksie opozycyjnym, który częstokroć okazywał się anachroniczny i skazywał na nie-autentyczość. W roku 1989 na powierzchnię wolnego życia wyłoniło się więc społeczeństwo różne od swoich wyobrażeń o sobie, mocno podzielone, poszukujące własnego oblicza. A społeczeństwo niepewne siebie chętnie przegląda się w lustrach podstawianych przez sztukę — przez film, powieść, malarstwo — i zarazem otwiera się na propozycje nowych narracji wyrażających i projektujących jego tożsamość. Jest także skore do rozważania roli sztuki w ustalaniu nowych identyfikacji. Do takich negocjacji zachęcał odbiorców dyskurs socjologów, politologów, psychologów czy filozofów. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zaznaczył się bowiem w polskim życiu intelektualnym wieloaspektową, prowadzoną w różnych dziedzinach, debatą nad polską tożsamością, wynikającą ze zmiany kontekstu -- zniknięcia dotychczasowych czynników ułatwiających narodowe, religijne, społeczne i polityczne identyfikacje.
„«Ich» («komunistów», «okupantów», «ciemiężycieli») już nie ma — kim więc jesteśmy teraz «my»? Dawna opozycja, intelektualny, społeczny, polityczny opór stały się wspomnieniem, historią; trzeba więc znaleźć nowe zadania, na nowo postawić pytania: «czym jest polskość?» [...]" (K. Mi-chalski, Przedmowa, [w:] Tożsamość w czasach zmiany, przygotował i przedmową opatrzył K. Michalski, Kraków 1995, s. 5).
Polskość jest, albo była, wartością wyznaczaną przez tradycję — głównie romantyczną. Tymczasem u schyłku lat osiemdziesiątych, co opisała Anna Mikołejko w pracy o naszym nastawieniu do autorytetu (Poza autorytetem? Społeczeństwo polskie w sytuacji anomii, Warszawa 1991), gwałtownie ujawnił się proces wyzwolenia „mentalności Polaków [...] spod presji tak zwanej kultury wysokiej — czy też kultury literackiej" (s. 122). Literackiej, po-
POLITYKA I MENTALNOŚĆ • 215
nieważ na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych — jak stwierdziła w głośnym tekście Maria Janion (Kres paradygmatu, „Rzeczpospolita" 1992, nr 63) — odwracaliśmy się od paradygmatu romantycznego, trwającego w naszej kulturze ponad 150 lat, którego fundamentem było powszechne traktowanie sztuki jako autorytetu podsuwającego nam wzorce postępowania i osądzającego nasze czyny. Odwrót nasz o tyle różni się od poprzedniego (w r. 1918), że nie łączy się z akceptacją autorytetów nowych. Jest w tym — według Anny Mikołejko — coś niebezpiecznego, bo wyzwalanie się zaczyna „przekraczać niezbędne społeczne granice, prowadząc niejako do całkowitej destabilizacji wszelkich autorytetów rzeczywistych" (s. 98). Dostrzeganie tej groźby powodowało, że u progu lat dziewięćdziesiątych targały nami sprzeczności. Pierwsza — pomiędzy nagle odnajdywaną wolnością od autorytetów a świadomością, że bez nich nie potrafimy niczego, w tym i wolności, uszanować. Druga — pomiędzy radośnie odkrytą wolnością od państwa a wcale nierzadką gotowością wyzbycia się jej części w zamian za bezpieczeństwo, gwarancję zatrudnienia czy stabilność płacy. Trzecia — pomiędzy wiarą w samoczynne działanie rynku a przekonaniem, że istnieją sfery gospodarki, w które powinno ingerować państwo. Kolejna — pomiędzy uznaniem dla cudzego sukcesu a podejrzliwością wobec lepszych i bogatszych... Przełom rozgrywał się więc wokół nas i w nas — w zmieniających się nastawieniach: do autorytetu, społeczeństwa, władzy, rynku, a także wolności — łączącej te perspektywy, kluczowej dla dzisiejszej sytuacji i stanowiącej fundament wszelkich rozważań o tożsamości.
Najważniejsze publikacje poświęcone przełomowi w życiu społecznym
Teresa Bogucka, Polak po komunizmie, Kraków 1997 Marta Fik, Autorytecie wróć? Szkice o postawach polskich intelektualistów po październiku 1956, Warszawa 1997
Jarosław Gowin, Kościól po komunizmie, Kraków 1995 Roman Graczyk, Konstytucja dla Polski. Tradycje, doświadczenia, spory, Kraków 1997
Marcin Król, Liberalizm strachu czy liberalizm odwagi, Kraków 1996 Józef Kozielecki, Koniec wieku nieodpowiedzialności, Warszawa 1995 PaweJ Kozłowski, Szukanie sensu, czyli o naszej wielkiej zmianie, Warszawa 1995
216 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
Jerzy Szacki, Liberalizm po komunizmie, Kraków 1995 J. Tischner, A. Michnik, J. Żakowski, Między panem a plebanem, Kraków 1995
J. Tischner, Nieszczęsny dar wolności, Kraków 1993 O politycznych i społeczny=h aspektach przełomu, o zagospodarowywaniu wolności i nowych postawach mówiły także publikacje należące do gatunków „szybkiego reagowania", a więc charakteryzujące się
mniejszymi ambicjami i mniejszyri ciężarem gatunkowym np zbiory
wypowiedzi polityków i dziennikarzy: Co zrobiliśmy z naszą wolnością (Warszawa 1995) oraz Zmiana wart?, czyli jak to się stało (Warszawa 1995)
Wolność przytrafiła się także literaturze, co wcale jednak nie oznaczało sielanki bez przymusów i ograniczeń.
Rynek
Równolegle do przemian politycznych i mentalnościowych przebiegały zmiany w dziedzinie najważniejszej dla życia literackiego - - w infrastrukturze. Gdyby owe zmiany skomasować, otrzymalibyśmy obraz machiny zawdzięczającej rozruch przemianom ustrojowym i kulturowym, ale zyskującej coraz pełniejsza samodzielność.
Ryneł pism
Jednym z pierwszych, najbardziej wyrazistych skutków przełomu rynkowego — a zwłaszcza zniesienia systemu centralnego sterowania, likwidacji cenzury prewencyjnej, zmian w finansowaniu wydawnictw - - stał się żywiołowy rozwój rynku czasopiśmien-niczego. W rezultacie przemian w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych istnieje na naszym rjnku ponad 200 pism społeczno--kulturalno-artystycznych, wśród których około 40 ma charakter stricte literacki.
Charakterystyka okresu 198S-1996 ze względu na liczbę powstających pism
— 6
(„Kresy", „Lampa i Iskra Boża", „Metafora",
„Pracow
nia",
„Strych Kultury", „Chałtura")
— 20 (m.in.: „Dekada Literacka", „Ex Libris", „Krzywe Koło
RYNEK • 217
Literatury", „Nowa Fantastyka", „Teksty Drugie", „J^orussia", „NaGłos )
— 15 (m.in. „Arkusz", „Fraza", „Tytuł")
— 16
(m.in. „Topos", „Notes Wydawniczy', .-Magazyn Lite
racki")
-
15 (m.in. „Sycyna", „Bl", „Opcje", -Pełnym
Głosem ,
„Lewą
Nogą", „Krasnogruda") „
1994 -
- 11 (m.in. „Wiadomości Kultura!/16
> "Nowy
'
„Fronda",
„Haiku", „Kurier Czytelniczy")
— 5 (m.in. „Studium", „Dykcja")
— 9 (m.in. „Tygiel Kultury", „Incipit", ,,Machma )
Z wykazu tego (dane za: Ignacy S. Fiut? pisma l^racko-ar-tystyczne w latach 1989-1996, „Dykcja" 1997, nr 6) wyłaniają się prawidłowości, jakim podlegał rynek czasorjism P° ro^u ' Po najbardziej dynamicznym okresie 1990-1^93> kiedy powstała ponad połowa istniejących dziś pism, nastąpił czas redukcji t] łów i wolniejszego tempa przyrostu, ale zaraz^m czas stabilizacji pisma z kilkuletnim stażem weszły już na tr*^3*6 do o telniczego, zyskując - - w wąskim rzecz jasf13 zakresie olę promocyjną i opiniotwórczą, weryfikowaną pf'262 mne me^a-
Te media — czyli przede wszystkim tele^2)3' lecz także wy-sokonakładowe dzienniki ogólnopolskie - - ^kazały się na dzisiejszym rynku nieodzownym transmiterem ^la magazynow 'c tystycznych. Zamieszczone na łamach gazet recenzje czy nawet krótkie noty streszczające zawartość danego rf umeru niskonakJ dowego magazynu utrwalają w świadomość^ czytelnika istn nie pisma, zapoznają z jego charakterem, a Przede wszystkin dokonują swoistego przekładu treści pozorn*e elitarnych r zyk publicystyczny, informując potencjalnego? odbiorcę ( cyjności (czy nawet: doniosłości) i zrozum^oscl danego teriału. Praktyka wskazuje, że właśnie taka ' z konieczności okrężna - - droga do magazynu artystyczne^0 'est na J skute niejsza: ponieważ prasa codzienna i populari^6 tygodnik rolę dystrybutorów informacji, tedy właśnie *ne. zapewniają pismom literackim dopływ nowych odbiorców^- Niestety, w gazetach codziennych działa najczęściej — jako j?°ds wa akceptaq danego materiału - - fantom „przeciętnego c?dbiorcy : wyobi żenię o tym, co może zainteresować mitycz^16?0 »szarego czy-
218
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI)OMAMY
telnika", niezmiernie rzadko dopuszcza do transmitowania treści magazynów literackich. Dlatego też przypominają one w dzisiejszej Polsce archipelagi wysp: jest ich coraz więcej, ale ze stałym lądem łączy je nieregularnie kursujący prom. Wspomniana wcześniej żywiołowość rozwoju prasy literackiej miała zatem swoje proporcje: liczba tytułów pism literacko-artystycz-nych uległa co prawda w ciągu kilku lat potrojeniu, ale w tym samym czasie tyleż samo ra^y spadł przeciętny nakład wszystkich pism, po roku 1989 powstało co prawda około 150 magazynów kulturalnych, ale tylko jedno z nich, tj. „Nowa Fantastyka", przekroczyło nakład 50 tyś. egzemplarzy i osiągnęło finansową samodzielność.
Szczytowe nakłady pism literacko-artystycznych (na podstawie informacji przekazywanych przez iredakcje do różnych ankiet)
„Nowa Fantastyka" — 75 tyś. egz. „Wiadomości Kulturalne" —- 30 tyś. egz. „Literatura na Świecie" — 15 tyś. egz. „Sycyna" — 14,5 tyś. egz. „bruLion" — 10 tyś. egz. „Zeszyty Literackie" — 10 tyś. egz. „Nowy Nurt" — 10 tyś. egz. „Odra" — 4,7 tyś. egz. „Nowe Książki" — 4 tyś. egz. „Czas Kultury" — 2 tyś. egz.
Skala porównawcza — średnie nakłady pism kobiecych }
„Twój Styl" — 430 tyś. egz. '
„Elle" — 185 tyś. egz. „Cosmopolitan" — 137 tyś. eg%.
^.iwrriytU^lC-
^juuyiai,-, iz; publiczność tych pism to 1-2%
_ Jców czytających prasę*, tj. 250-500 tyś. ludzi spośród
25 min obywateli powyżej 14 rokm życia. A mimo to, mimo pro-łmlowego odbioru poszczególnycJh tytułów, bez pism literacko--artystycznych nie sposób zrozumieć przełomu, jaki dokonał się na naszym rynku. Przełom ów, jak każdy z takich procesów, miał
RYNEK • 219
charakter likwidatorski i kreacyjny: spośród około 30 pism istniejących przed rokiem 1980 granicę roku 1989 przeszło zaledwie 13, zaś spośród powstałych po roku 1980 ten sam próg przekroczyło zaledwie 8 (m.in. „bruLion", „Dyskusja", „Fa-art", „Tumult", „Zeszyty Literackie", „Ogród", „Twórczość Ludowa"). Oznacza to, : rok 1989 stał się próbą ogniową dla pism PRL-owskich (prze-ą jedynie dotowane przez państwo pisma-instytucje, trwale zakorzenione w tradycji — np. „Twórczość", „Dialog", „Literatura na Świecie", „Odra", „Pamiętnik Literacki") oraz dla pism dru-goobiegowych (spośród kilkunastu pism literackich wydawanych w P°.dzi,fmiu >edynie kilka — m-in- „bruLion", „Czas Kultury", „Fa-Art - wyszło na powierzchnię życia oficjalnego).
Jaką zatem rolę odegrało i odgrywa owych 150 tytułów wydawanych najczęściej w nakładzie 2 tyś. egzemplarzy? Przede wszystkim uświadamiają one skalę - - rozległość i wielkość -ożywienia kulturowego, jakie przypadło na lata dziewięćdziesiąte. Zasługą tak wielu tak niewielkich pism stała się faktyczna decen-rahzacja życia literackiego, polegająca na wykształceniu się mnogości stosunkowo autonomicznych (choć potrzebujących dotacji Ministerstwa Kultury i Sztuki) ośrodków kulturowych, animują-i życie literackie regionu. W tej wieoloośrodkowej republice smienniczej współistnieją odmienne gusty estetyczne, poglądy kie i koncepcje prowadzenia periodyków. Rezultatem decentralizacji czy regionalizacji życia literackiego stał się też rozpad ohtego systemu kryteriów i stabilnego, łączącego większość lorców, gustu. Sprzyja to rozmaitości literatury, choć przy oka-i rodzi niewinne odmiany grafomanii. Ale przede wszystkim przyspiesza obieg informacji o książce, zwiększa liczbę uczestni-:ow dialogu o niej, nie skazuje autora książki wydanej w małej icyme na jedno z pism centralnych, pomaga małym wspólnotom >rcow dopracować się języka służącego rozmawianiu o wła-tozsamości, czyli w sumie wykształca lokalny obieg komunikacyjny, który wspiera wspólnotę, a zarazem jest przez jej istnienie warunkowany.
isma stały się więc formą aktywności kulturowej, płaszczy-
} wyrażania poglądów na temat tradycji, własnej tożsamości,
:osunku do współczesności, lecz i płaszczyzną zyskiwania dy-
220
PRZEŁOM:
WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
_, „.„ŁT»inr
stansu do własnych czasów. Ponadto stały się one w wielu przypadkach pierwszym ogniwem łańcucha kulturowego, dając początek fundacjom, wydawnictwom i konkursom, a zatem pomnażając komórki infrastruktury i napędzając koniunkturę.
Zestaw wybranych pism literackich, które założyły swoje wydawnictwa
„bruLion" (ponad trzydzieści książek, w tym m.in. cztery serie poetyckie — fioletowa, biała, kolorowa i wertykalna; w serii fioletowej ukazały się pierwsze tomiki poetyckie Marcina Barana, Marcina Swietlickiego, Marcina Sendeckiego, Jacka Podsiadły, Pawła Filasa, Krzysztofa Jaworskiego, Jakuba Ekiera, Grzegorza Wróblewskiego; kasety VHS z nagraniami audycji Dzyndzylyndzy i ultenatwi przedstawia).
„Czas Kultury" (proza: Natasza Goerke, Fractale i Księga pasztetów; Izabela Filipiak, Absolutna amnezja; Andrzej Stasiuk, Bialy kruk; książki poetyckie Marcina Swietlickiego, Macieja Rembarza, Jana Kaspra, Tadeusza Żukowskiego, Ewy Hornowskiej, Mariusza Grzebalskiego, Samanty Kitsch, Pawła Berkowskiego, Piotra Pawlaka, Adama Wiedemanna, Zbigniewa Macheja).
„Fa-art" (Konrad C. Kęder, Antologia twórczości postnatalnej; Andrzej Tuziak, Księga zaklęć; tomik wierszy Wojciecha Kuczoka Opowieści samowite).
„Fraza" (tomiki poezji m.in. Stanisława Dtuskiego, Mariusza Ka-landyka, Grzegorza Kociuby, Alicji Nowosławskiej, Magdaleny Zych).
„Fronda" (tomiki poetyckie Marii Cyranowiicz i Jarosława Zalesiń-skiego; książki publicystyczne: Bernard Nathanson, Ręka Boga; Marek Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć).
„Kresy" (kilkanaście publikacji, m.in. tomiki poezji: Andrzeja So-snowskiego, Andrzeja Niewiadomskiego, Dariusza Foksa, Tadeusza Pióro, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego; seria krytycznoliteracka: Marek Ada-miec, Bez namaszczenia; Piotr Sommer, Smak detalu).
„Lampa i Iskra Boża" (ponad 20 książek, w tyan m.in.: Parnas bis — slownik literatury polskiej urodzonej po 1960 roku; Maciie swoich poetów. Antologia liryki polskiej urodzonej po 1960 roku; tomiki poietyckie Jacka Podsiadły, Wojtka Kozaka, Arka Kobusa, Kazika Malinowskiego, Grabaża, Artura C. Krasickiego, Sławomira Burszewskiego; książ.-ki prozatorskie m.in. Pawła Dunin-Wąsowicza, Jana Sobczaka, Cezarego Diomarusa, Marka Się-prawskiego, Andrzeja Nowaka, Wojciecha Płocharskitego; eseistyka: Jarosław Klejnocki, Zagląda ogrodu).
„Tytuł" (w ramach Biblioteki „Tytułu" ukazaSy się m.in. książki Aleksandra Jurewicza, Zbigniewa Jankowskiego, Zbiigniewa Żakiewicza, Stefana Chwina, Kazimierza Nowosielskiego, Wojciecha Wencla).
RYNEK • 221
Właśnie ze względu na agregatowy charakter — współistnienie z wydawnictwami i fundacjami — pisma mogły wypromować najważniejszych pisarzy młodej literatury, publikując ich najpierw na swoich łamach, potem zaś we własnej bibliotece. W rezultacie dopuszczenia do głosu młodych twórców periodyki stały się poligonem doświadczalnym wszystkich nowych estetyk, ponosząc koszta eksperymentu i czerpiąc tylko część korzyści z ewentualnego sukcesu: dziesiątki młodych debiutowało w pismach, by potem przekazać redakcji swój pierwszy tomik, a w końcu zmienić macierzyste wydawnictwo na jedną z dużych firm bądź -jak Gretkowska, Stasiuk czy Tokarczuk - - założyć wydawnictwo własne.
Wreszcie wspomnieć należy, że pisma te przez kilka lat po roku 1989 jako jedyne spełniały rolę informatorów o regionalnym rynku książkowym. Sprzyjał takiej roli szybki rytm, jednak na rynku zaczynała działać groźna reguła „kto często wychodzi, ten sam sobie szkodzi".
Charakterystyka pism literacko-artystycznych ukazujących się w latach 1989-1996 pod względem częstotliwości wydawania
tygodniki — 2 dwutygodniki — 2 miesięczniki — 42 dwumiesięczniki — 14 kwartalniki i nieregularniki — 58
Okres po roku 1989 pouczał zatem, że najtrudniej utrzymać tygodniki i dwutygodniki. Musiało jednak minąć kilka lat, aby entuzjazm i bezinteresowność zostały wyhamowane przez kalkulacje i dotacje. Jako pierwszy, już w 1991 roku, upadł, niezwykle wartościowy, „Tygodnik Literacki" (1990-1991; 38 numerów), nieco później --w momencie, który można uznać za zamknięcie pierwszego etapu nowego okresu - - jego los podzieliły „Nowy Nurt (1994-1996; 57 numerów), „Ex Libris" (1990-1996; ponad 100 numerów) i „Wiadomości Kulturalne" (1994-1997; 188 numerów). Były to najbardziej dynamiczne pisma literackie, najszybciej reagujące na rynek książki, dopuszczające na swoje łamy
222 • PRZEŁOM. WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
krytyków o różnych poglądach, obficie prezentujące nową literaturę, a przy tym finansowo samodzielne (co nie dotyczy „Wiadomości Kulturalnych" - pisma dotowanego przez państwo, sek-ciarskiego i mocno zideologizowanego). Ich porażki zdawały się dowodzić, że jedyną szansą przetrwania pism krótkiego rytmu jest mecenat dużej, ogólnopolskiej gazety. Bez takiej opieki pismo upada, ponieważ nie istnieje na naszym rynku dostateczna liczba czytelników zainteresowanych bieżącą — zawartą w osobnym piśmie - - informacją kulturalną, jak również prezentacją rozmaitych stylów uprawiania krytyki literackiej. Potwierdzeniem konieczności związku instytucjonalnego pomiędzy magazynem li-teracko-artystycznym a silną gazetą były dodatki kulturalne -kolejny przykład dynamiki i płynności infrastruktury. W 1989 roku żadna z gazet nie miała takiego składnika, podczas gdy w 1994 wkładkę bądź dodatek wydawały: „Rzeczpospolita" (sobotnia wkładka „Plus-Minus"), „Tygodnik Powszechny" (miesięczna wkładka pt. „Apokryf"), „Polityka" (pt. „Polityka-Kultura"), „Gazeta Wyborcza" („Gazeta o Książkach", a od 1995 roku „Gazeta--Książki"), „Życie Warszawy" (dwutygodnik „Ex Libris"), „Głos Wielkopolski" (miesięczny dodatek „Arkusz"), „Czas Krakowski", „Dziennik Poznański" (dwutygodniowa wkładka „LSD"). W czasach „dodatkowego" apogeum, czyli mniej więcej w latach 1992-1995, te niepozorne gazetki stanowiły o dynamice polskiej krytyki, przejmując na siebie rolę spełnianą zazwyczaj przez periodyki długiego rytmu, czyli miesięczniki i kwartalniki. W okresie tym część dodatków — np. „Arkusz", „Ex Libris" - zaczęła się usamodzielniać, oddzielając się od macierzystych gazet (próbę finansowej samowystarczalności przeszedł tylko „Arkusz"). Dlatego lata 1995-1996 uznać można za pierwszą cezurę w nowym okresie, czas bezwzględnego sprawdzianu, jakiemu rynek poddał literackie pisma: ze względu na zmianę formatu „Polityki" przestaje ukazywać się dodatek „Polityka-Kultura", likwidacji ulega dodatek „Czasu Krakowskiego", padają wspomniane wcześniej pisma samodzielne, a nieregularność ukazywania się najważniejszego pisma przełomu, czyli „bruLionu", praktycznie powoduje, że jego historię uznaje się za zamkniętą (nr 28 ukazał się w r. 1996, nr 29 w 1998).
RYNEK • 223
Krótka historia „bruLionu"
ila wielu najważniejsze — literackich
wFrTaMad^sTys^T SHkcesie Tże świadczyć osi^ty
hasło
w najnowsze 6 rL8'-
d°Wodem
rozgtosu
i uznania rangi jest
djuowszej,
6-tomowej EncvklonpH;; p\y/m
„j,.-
*,.'_•.,_
wali: f
Serafin.
Do 1989 '
P^ez
podziemne rakter
literackT Pisarzy
i krytykó rabski),
eseje, wywiady.
Pierwsze
rze
4, gdzie pojawiła
I
P-wszy numer redago-a Krak™iak, Bogusław drug°obieg°wym, wydawanym ' Początkowo pismo miało cha-p publik<™ w nim teksty znanych ' Worosz^ Błoński, Ja-
można w nume-
1v
mowy okazał się jednak n wydanych w drugim obiegu. Przeło-
Bataille'a oraz tekstem ororT ' ^ skandahzu'acą Historią oka Georges'a Pawła II zaliczono ^ obZrUeąCym-W°lnlĆ S£kSUalną' W którym Jana metodycznie kontestować^ K^^°' Od teS° "u^eru „b" począł ™ (zakładając^rStura H Uer3Ckle W P°ISCe' ataku'ac 'e
-S --uły (pewnych
»i-^ŁSŁ!J5£ PlSm^ t0 )ak° Pierw- P-ekształciło się sze w praktyce dSSo iż doTn^ daWmCtW° "^"Lionu"), jako pierw okrężna poprzez Są r^łS,9 f"^ ?1Sma literackleg° wiedzie droga Programy Jfe^aor(f^'e;el;^z,ę gdzie „b" zainstalował swoje
„ -
w
kulturze; jego
realiza-
'
fałań
za
;ó-°p—
~
dokonywała się poprzez prowoka-ŚĆ
wyP°wiedzi,
dopuszczenie
dzi
przez skandal (nzkSS7^
^ ^ dr°ga
d°
mediow
zaś
Prowa-
ślić
można jako maksymaliz, ?" ' ^ ZaPracować)'
Pogram „b" okre-
- nallzac
celową
wieloznac do
głosu skrajnych 7 undergroundu
licznych
z
kulturowego Uważanych
za haniebne l'
homoseksualizm, rasizm), podej-
3lb°
bądź odrażające y rżane
Robe«
niższe
od
224 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
„prawdy Chrystusa" za centrum kultury, od postawienia na jednym poziomie wszystkich form ekspresji i światopoglądów do uznania za wartościowe wszelkich form i języków wyrażających prawdę wiary.
Do 1998 roku ukazało się 29 numerów (z czego 12 w obiegu niezależnym).
Wydaje się zatem, że zasadniczy kierunek rozwoju pism literackich już się ustalił: ze względu na zbyt małą liczbę odbiorców i finansową niesamodzielność są uzależnione od dotacji, ze względu na niską atrakcyjność - - w porównaniu z kulturą masową — są uzależnione od organizacyjnego wsparcia bądź informacyjnego nagłośnienia ze strony potężniejszych mediów, wreszcie ze względu na niemożność konkurowania z powszechnie dostępnymi informatorami kulturalnymi są skazane na rytm nie krótszy niż miesięczny. Tygodniki i dwutygodniki przegrały, skromne zwycięstwo odniosły pisma dłuższego rytmu. Ich roli nie da się jednak przecenić. To one — „Res Publica Nowa", „Fronda", „Kresy", „Znak" i inne — odsłaniają problematyczność współczesności i to one inicjują bądź pogłębiają dyskusje na jej temat: na łamach tych pism rozpoczynają się debaty lub też tam dopiero zyskują należny sobie wymiar dzięki wielości języków. To one utrwalają w nas przekonanie, że kultura jest dialogiem dotyczącym wartości, a nie konsumpcją stereotypów.
Rynek książek
Rynek nasz w ciągu kilku zaledwie lat przeszedł trzy fazy charakterystyczne dla historii kultury masowej. Faza pierwsza, rozpoczęta krótko przed 1989 rokiem, polegała na gwałtownym wchłanianiu literatury rozrywkowej - - taniej, łatwej, komercyjnej -osiągającej u progu lat dziewięćdziesiątych niebotyczne nakłady. Ludlum, Forsyth, MacLean, Forbes — to pisarze, których książki wydawano jeszcze kilka lat temu w 100 tyś. egzemplarzy. Ale rynek nasz odrabiał zaległości we wszystkich dziedzinach literatury popularnej, stąd czytelnik otrzymywał więcej, niż mógł przyswoić. Księgarnie zarzucono literaturą science-fiction ifantasy, horrorami, powieścią detektywistyczną, sensacyjną, szpiegowską,
RYNEK • 225
erotyczną. W krótkim czasie nastąpiło przegrzanie koniunktury: rynek osiągnął stan roztworu przesyconego i począł odrzucać najsłabszych, a potem redukować nawet tych najlepszych. Pomiędzy rokiem 1992 i 1996 nakłady literatury popularnej spadły dziesięciokrotnie, by osiągnąć w końcu przeciętną wysokość 4—6 tyś. egzemplarzy.
Równolegle do procesu depopularyzacji literatury popularnej przebiegała druga faza — odzyskiwanie klasyki. Na rynek trafiały więc wznowienia dzieł wydanych wiele lat wcześniej (Proust, Joyce, Mann), w szybkim tempie dokonywano reedycji najważniejszych książek z postmodernistycznej prozy amerykańskiej i iberoamerykańskiej, niemieckojęzycznej i francuskiej, pojawiły się pierwsze wydania dzieł wcześniej nie tłumaczonych.
Rynek książek rozwijał się zatem jak lawina: w roku 1992 pojawiło się około 14 tyś., a w 1995 --25 tyś. nowych tytułów o łącznym nakładzie 75 min egzemplarzy; w 1993 roku istniało w Polsce około 2 tyś., a w 1996 roku 8 tyś. wydawnictw; pomimo tak ogromnej liczby edytorów, aktywną obecność na rynku przejawia 500-600 firm, uzyskując ze sprzedaży książek — jak podaje doskonały znawca tej problematyki Łukasz Gołębiewski -przychody rzędu 700-800 min zł (największy przychód osiągnęły: WSiP, PWN, Świat Książki, Muza, Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych; największy zysk netto wypracowały: PWN, WSiĘ PPWK, Muza, Arkady). Ta sama czołówka wydawców decyduje o obliczu, rynku, jako że około 3 tyś. wydawców publikuje jedną lub dwie książki rocznie.
Oczywiście rozwój ruchu wydawniczego jest uzależniony od nabywcy. Tymczasem socjologowie wskazują na trzy uwarunkowania hamujące rynek książkowy w Polsce: po pierwsze — brak zwyczaju sięgania po książki rekomendowane jako ważne, po drugie -- atrakcyjność innych rozrywek kulturalnych porównywalnych pod względem ceny lub droższych, lecz oferujących dodatkowe wartości (telewizja, video, gry komputerowe, Internet), po trzecie -- powszechne postrzeganie swoich zarobków jako zbyt niskich w stosunku do cen książek. Zwłaszcza czynnik ostatni powoduje, że książka zajmuje na listach zakupów statystycznego Polaka jedno z ostatnich miejsc.
t*
ydatki
na książki w 1996 r. w wybranych krajach na l mieszkańca (w
dolarach)
Niemcy — 121 Hiszpania — 77 USA — 65
Wielka Brytania — 59 Francja — 56 Japonia — 44 Włochy — 43 Polska — 8 (dane według Euromonitor Market Difection)
W konsekwencji na polskie listy bestsellerów literackich trafiają książki sprzedawane w niewielkim nakładzie 20-30 tyś. egzemplarzy, nakładu 50 tyś. nie gwarantuje nawet uzyskanie najgłośniejszej nagrody krajowej bądź emigracyjnej (Widnokrąg Wiesława Myśliwskiego osiągnął 30 tyś. egzemplarzy po otrzymaniu przez autora Nagrody Nike), przejście granicy 100 tyś. egzemplarzy zaś udało się — spośród twórców literatury wysokiej — jedynie Wisławie Szymborskiej, Czesławowi Miłoszowi i Zygmuntowi Kubiakowi. W porównaniu z nakładami rzędu 350 tyś., osiąganymi przez książki nagrodzone we Francji nagrodą Goncourtów, bądź półmilionowymi nakładami po uzyskaniu Booker Prize, nasze liczby są skromne. Trzeba jednak dostrzec zaznaczającą się z wolna tendencję zwyżkową: po zapaści 1992 roku stopniowo coraz więcej Polaków deklaruje kontakt z książką, rośnie też — w tempie promilowym co prawda — czytelnictwo (w 1996 roku statystyczny Polak przeczytał 0,6 książki, co stanowiło o 0,1 więcej niż w roku 1995, i wypił 10,2 litra spirytusu, co stanowiło o 0,1 mniej niż w roku poprzednim).
Ów powolny wzrost czytelnictwa — przy niebywałym rozroście infrastruktury — doprowadził w krótkim przecież czasie do trzeciej fazy rozwoju rynku: koniunktury na polską literaturę najnowszą. Rozgałęziona, ukorzeniona i dynamiczna infrastruktura zaczęta bowiem wywierać wpływ na literaturę, osiągając stan posiadania, który pozwala na współkierowanie procesem literackim. Doszło zatem do sprzężenia zwrotnego pomiędzy infrastrukturą
rynek • 227
a literaturą. Pierwszym sygnałem sprzężenia był powolny wzrost przeciętnych nakładów: na początku lat dziewięćdziesiątych pozycje z literatury najnowszej, a więc najbardziej niedochodowe, osiągały pułap 800 egzemplarzy, natomiast pod koniec dekady doszły do poziomu 3,5 tyś. egzemplarzy, co oznacza, że książki te przeszły z grupy podwyższonego ryzyka do grupy „prawdopodobnego zysku" i zmierzają, w stronę klasy wysokiego (choć jeszcze nie najwyższego) uprzywilejowania. Taką przeprowadzkę z „parnasu bis" na „parnas prim" zauważyć można na przykładzie rynkowych karier najgłośniejszych autorów młodej prozy. Dla przykładu, pierwsze książki Gretkowskiej (My zdies' emigranty) czy Olgi Tokarczuk (Podróż ludzi Księgi) ukazały się w nakładach 500-800 egzemplarzy. W przeciągu czterech lat nakład ich książek wzrósł co najmniej dziesięciokrotnie: Podręcznik do ludzi Gretkowskiej wydano w nakładzie 10 tyś. egzemplarzy, Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk — 30 tyś., a Panna Nikt Tomka Try-zny, początkowo wydana w 1000 egzemplarzach, przekracza za sprawą trzeciego wydania 40 tyś. nakładu. Osiągnięcie tego sukcesu, czyli zainstalowanie młodej literatury na rynku i zapewnienie jej zbytu, stało się możliwe dzięki wytworzeniu w odbiorcy zapotrzebowania na nową literaturę. Poprzez odwoływanie się do zróżnicowanych motywacji - - obietnicy zaspokojonych potrzeb emocjonalnych, poznawczych i estetycznych, patriotyzmu lokalnego i pokoleniowego, snobizmu na postmodernizm, feminizm, gnostycyzm bądź inny ,,-izm" - udało się wypracować koniunkturę na współczesną literaturę polską. Świadczy o tym i sprzyja temu fakt coraz większego zainteresowania tą literaturą ze strony dużych wydawnictw — PIW-u, Iskier, Zyska, Rebisu, Świata Książki, Wydawnictwa Literackiego, Znaku — które przez pierwszy okres lat dziewięćdziesiątych opierały się raczej na pisarzach o wypróbowanych nazwiskach.
Wszystkie te zjawiska tyleż wynikają z rosnącego popytu na nowe książki, co ów popyt wzmagają. W końcu potrzeba stwarza rynek, a rynek — potrzebę. W sprzężeniu zwrotnym wydawnictwa zaczęły podkupywać sobie nawzajem najgłośniejszych spośród najmłodszych, podpisywać z nimi kontrakty na nie napisane dzieła, a wreszcie uruchamiać serie wydawnicze, poświęcone
228
.
PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
tylko jedna - - otoW* tai*
„Nowa Proza Polska" katowickiego, ? J " ~ "Zlelona seria
wiście inne wydawnictwa Ofi 8 w/dawmctwa AkaP« (oczy-
publikowały *S*S**%StiA^ Wf -R ~ tak*e
chamiania serii). „Nowa Proza Po ka» u " ^T ^ ^ Uru'
kowym szyldem „Twórczości", a o' Se ^ P°d d°dat-
i duchową nad kolejnymi '
gorza Strumyka, Jer^
Bieleckiego, ^S&
oczywisty
i nie do końca prawdzTwy sn- K Y
"T *>
C°
W
wolucją
artystyczną" i niekonTJcS ^T"8*0
S£rię
2
"re-
choć
chroniła ona rodzimą ™£™£^Zal°™
CZytelnik™>
ciekawym
pisarzom i budzą7w7are
' f W13)aC
debiut
kilku
szych.
W 1993 roku Akapit zaD^r J na*ejscie
'esz"e
ciekaw-
„Nową
Prozę Polską" Ł HTOM? WydaW3nia
serii>
a
w 1995
inne
wydawnictwa:' £
?*S
w?/™ W
!"7
r°ku
rusz^
(książki
Wiesława Myśliwskiego And? ^ f "ę
"Sami
swoi"
Nowaka,
Konstantego IldefSo^ rze)ar
Mularczyka,
Tadeusza
nego),
W.A.B. wystStowSTiSa^c^f^0'
Wiesława
D>™-
Magdaleny
Tulli, Manueli [ Gr ^^S^^^^
Wydawnictwo
Zysk i S-ka książka ^
3
Wledemanna)i
gurowało serie poświeconą j^J^ ??**** z*™"-się książki Isaaca Singera, Zd^Saw, n ' ^ )e/ ramach ukazały Srokowskiego i JacjĄ^^^6^ ^ Stanisława
uruchomiło serie,, Współczesna pTLaZs^ P™f.fnski i S-ka ciągu jednego roku książki czterech a k ' Publlku'^ w prze-Jerzy Pakosz, Maciej Krasick Trę dfmtantów ^Marek Wrotny, Znak ograniczyło SrSffSr^fi^T^ Wydawni«wo rej ukazały się m.in. książki Patricka Ro': h p (W ramach któ' do autorów polskich (Izabe Filf„- l ^ ,3 ' Patncka Siiskinda) helmDiChter,Andrzej(Stasfuk A±h ^ Kornhau^r, Wił-Świat Książki uruchomił seri?'z proza f^ Wu?SZde' pOt?żny uznanych autorów (m in TanuL rf P ą' pubhkuW książki ale także i debiutantów (Leon Sw, r\> HcMyk do półmilionowej rzeszy człor^ków^ubu
RYNEK • 229
Tak oto z jednej serii początku lat dziewięćdziesiątych zrobiło się siedem u ich końca. A znaczenie serii — oprócz tego, że jej istnienie zakłada regularność kontaktu i stabilny obieg infor-macyjno-towarowy — jest przecież duże: przyciąga pisarzy, ponieważ stanowi dla nich informację, że dane wydawnictwo traktuje publikowanie nowej prozy polskiej jako przedsięwzięcie długofalowe, a nie jako doraźną inicjatywę; przyciąga czytelnika, ponieważ obiecuje mu zmienność w stałości, a zarazem nakłania go do postawy kolekcjonera, który nawet przy lekkiej obniżce jakości będzie zabiegał o posiadanie kompletu; przyciąga krytyka, ponieważ stanowi rękojmię znawstwa (ktoś dobiera tomy w serii, a więc posługuje się jakimiś kryteriami) i pozwala wejść w rolę znawcy (porównywanie dzieł z różnych lat i z danego roku, wyszukiwanie cech wspólnych i różnych). Zwłaszcza że część serii (Świat Książki, Zysk, Znak) powstała jako zwieńczenie konkursów na prozę.
Konkursy te, i związane z nimi nagrody, to kolejny czynnik kształtujący koniunkturę na współczesną literaturę polską.
Najważniejsze nagrody krajowe ustanowione po roku 1989
Nagroda Georga Trakla („zawieszona" w 1996 r.)
Paszport „Polityki" (od 1994 roku)
Nagrody Konkursu „Promocja najnowszej literatury polskiej" (od
1992 r.) organizowanego przez Fundację Kultury
Nagrody Konkursu Literackiego dla Polaków na Wschodzie (od
1993 r.)
Nagroda „Czasu Kultury"
Nagroda Czesława Miłosza (od 1994 r.)
Nagroda Fundacji „bruLionu" (od 1990 r.)
Łódzka Nagroda Literacka im. Jerzego Kosińskiego (od 1996 roku; 5 tyś. dolarów i trzymiesięczne stypendium do USA; nagroda utworzona przez redakcję łódzkiego miesięcznika „Tygiel Kultury", fundatorką stypendium jest wdowa po Jerzym Kosińskim)
'Nagroda Wydawnictwa Zysk i S-ka oraz Klubu „Świata Książki" (15 tyś. zł) w konkursie na powieść ogłoszonym w 1996 r.
Nagroda Nike — dla najlepszej książki roku (od 1997 r.) Nagroda miesięcznika „Znak" (od 1997 r.) w konkursie na powieść lub zbiór opowiadań
230 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
U schyłku lat dziewięćdziesiątych istnieje, według szacunkowych obliczeń, ponad sto konkursów i nagród, czyli więcej, niż wynosi roczny dorobek prozatorski na polskim rynku wydawniczym. Oczywiście, sprzyja to koniunkturze, ale równocześnie tworzy obraz książki jako obiektu rankingów i może czynić z oceny cel lektury. Jednak taka przewaga infrastruktury nad literaturą zwiększa prawdopodobieństwo, że żadna wartościowa książka nie zostanie pominięta. Ponadto mnogość zasad i/ zróżnicowanie gremiów oceniających prowadzi do zróżnicowania literatury, a rosnąca wartość nagród stanowi — co tu dużo gadać — materialną zachętę do pisania.
Jakie konsekwencje wynikają z takiego stanu infrastruktury? Wprzęgnięcie książki w mechanizmy rynkowe oznacza, że dzieło musi przemawiać do odbiorcy również jako towar, zaś mechanizm medialny zamienia książkę w „wiadomość z ostatniej chwili", skazaną na wyparcie ze świadomości czytelnika przez kolejny news. Ale ten pośpiech żywi się różnorodnością, więc infrastruktura wytwarza różnice niezależnie od literatury. Ponadto machina ta nie jest już, jak za czasów PRL, nastawiona przede wszystkim na arcydzieło, lecz na wieloraką twórczość: poczytną, debiutancką (mde mnogość konkursów i nagród dla debiutantów). Oznacza to współwystępowanie kryteriów, takich jak „sprawność", „rzemieśl-niczość" obok „nowatorstwa", „autentyczności", „niekonwencjo-nalności" czy „świeżości", a także obok -- najtrudniej definio-walnych — mierników właściwych dziełom wybitnym. Być może jednak najważniejszym skutkiem rozrośniętej infrastruktury okazuje się łatwość: łatwiej niż kiedyś być pisarzem, łatwiej napisać coś i wydać, łatwiej doczekać się recenzji czy nagrody, łatwiej trafić do słownika pisarzy. Bo wszystkiego jest więcej, z wyjątkiem przeszkód (a problem polega na tym, że tylko przeszkody są źródłem prawdziwej literatury). Aktualne warunki, tak sprzyjające przełomowi w literaturze, wydają się więc korzystne dla książek, niekoniecznie natomiast korzystne dla dzieł.
Może być zatem i tak, że wyrazista i mocna koniunktura na młodą literaturę, zaznaczająca się od schyłku lat osiemdziesiątych, doczeka się bessy, a nie doczeka arcydzieła. Przyczyny takiego potencjalnego rozminięcia są niebagatelne. Przede wszyst-
PRZEŁOM, CZYLI NORMALNOŚĆ • 231
kim przełom ustrojowy ma swoją prehistorię i swoją legendę, gdy tymczasem młoda literatura za wszelką cenę chciałaby się od tej przeszłości uwolnić, uznając za punkt początkowy swoich dziejów rok 1989, a nie 1981. Okres „Solidarności" i stanu wojennego to czas dojrzewania młodych pisarzy do dorosłości — a więc zyskiwania dystansu do historii; moment debiutu oznaczał poszukiwanie wspólnego języka z odbiorcą pokoleniowym, a to owocowało kreacją bohatera ostentacyjnie „nieprzynależącego", „niezależnego", „obcego". Młodzi pisarze nie chcą zatem wziąć na warsztat tematów epickich, bo osnowa epopei, czyli historia społeczności, jest im raczej obca. Ponadto przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych żywi się wielką sprzecznością -między powszechnym oczekiwaniem na dobrą literaturę a malejącą społecznie rangą literatury. Pisarze zastali więc sytuację, w której jedyną wyczuwalną — co nie znaczy, że jedyną istniejącą — potrzebą odbiorcy było oczekiwanie odmiany. Dodatkową sprzeczność wytwarzało spotkanie wysokich wymagań krytyków z wyraźną sympatią odbiorców dla literatury „dającej się czytać". Literatura zmieniła swoje miejsce w polskim życiu, więc i nowi pisarze prezentują zmienione do niej podejście. Nie obmyślają, czym jest, lecz w czym jest — to znaczy, wobec czego istnieje.
Przełom, czyli normalność
Mówiąc o przełomie kulturowym, nie wolno pomijać dzisiejszych konkurentów literatury. W ich skład wchodzą już nie tylko, jak w latach osiemdziesiątych, ideologia i jej przekaźniki, lecz wszystkie mass media i cały rynek rozrywki, nie dość że odbierający czytelników książce, to jeszcze podpowiadający mu wzorce oczekiwań wobec literatury — wzorce atrakcyjności, modele konsumpcji sztuki i style jej przetwarzania. W potocznym poglądzie kulturowe przemiany stawiają pisarzy przed alternatywą „czytelność -nieważność", prowadzącą do upowszechniania się sztuki zabiegającej o atrakcyjność i rezygnującej z głębszych ambicji. Krytycy zauważają też, że czytelnik obniża swoje oczekiwania, ponieważ inne rozrywki sprzyjają rezygnacji z dawnego myślenia o dzie-
232 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
łach artystycznych jako autorytecie etycznym, źródle prawdy czy drodze osiągania doświadczeń metafizycznych.
„Ale gdzież ona zachodzi — ta przemianaB-Czy naprawdę w samej literaturze, gdzie trudno wszak znaleźć przypadki raptownej odmiany tematyki i sposobów pisania? Owszem, w literaturze — rzecz jasna — również, ale przede wszystkim rewolucja dokonuje się w sposobie czytania i wartościowania, a zatem po stronie odbiorcy. To czytelnicy niemal z dnia na dzień potrafią odwrócić się od jednych autorów, a hołdami obdarzyć innych, to oni — za sprawą często jednej, dwu znaczących wypowiedzi krytycznych — zaczynają nagle pojmować to, co dotychczas z braku zrozumienia odrzucali" (J. Jarzębski, Apetyt na Przemianę. Notatki o prozie współczesnej, Kraków 1997, s. 6-7).
W tej sytuacji literatura szuka swojej tożsamości poprzez upodobnienie do innych mediów albo pojedynek z nimi, przyjmując na próbę role ludyczne, terapeutyczne czy też poznawcze. Podejmuje wybory, na które jest skazana, na przykład rezygnuje z mimetyzmu czy moralizmu, ponieważ zaczyna jej przypadać miejsce na marginesach życia społecznego — w tle polityki, biznesu, seksu i sportu. Odpowiadająca temu świadomość pisarzy i krytyków jest wiedzą o nieistotności i nieważności, jest wyzbywaniem się złudzeń co do rangi sztuki w nowych warunkach. Najbardziej tedy oczywisty wniosek wyłaniający się z rozważań na temat statusu literatury lat dziewięćdziesiątych układa się w formuły utraty: literatura utraciła rangę, jaką miała w latach stanu wojennego czy w czasach PRL, to znaczy rangę autorytetu wyznaczającego wzorce zachowań społecznych i normy ich ocen. Pisarze nie odgrywają już roli społecznego senatu, wybranego w milczącej zgodzie przez społeczeństwo, a społeczeństwo nie rozlicza już pisarza ze słów i nie czeka na znaczące milczenie. Kondycję pisarza, literatury i odbiorcy określa normalność.
„Faktem jest, iż literatura zajmuje współcześnie coraz bardziej marginalne miejsce we współczesnym życiu społecznym [...]" (M. Adamiec, Bez namaszczenia. Książki i literatura polska, Lublin 1995, s. 30).
PRZEŁOM, CZYLI NORMALNOŚĆ • 233
Normalność ta nie jest przecież bezbarwna czy jałowa. Wręcz przeciwnie: zasadnicze mechanizmy jej rozwoju, polegające na mnożeniu różnic i podobieństw, przeciwdziałają jednolitości.
Po pierwsze mieści się w tej nowej kondycji powrót do tradycyjnych miar wartości, atakowanych przez rynkowe kryteria atrakcyjności i alternatywne estetyki nowych formuł artystycznych. Tradycyjne kryteria — niezawisłość pisarskiego osądu rzeczywistości, ideał zgodności między rozwiązaniami kompozycyjnymi, wyborami stylistycznymi i zawartością myślową, oryginalność oraz mądrość - - powodują, że przegrywa doraźność polityczna, skrajne podejście do formy, tzn. z jednej strony ekspe-rymentatorstwo traktowane jako wartość samocelowa, z drugiej zaś kompozycyjna łatwizna, nieautentyczność i nikła wartość poznawcza. Rzadko się zdarza, by krytycy nadawali któremukolwiek z tych kryteriów cząstkowych samodzielność. Występują one służebnic wobec nieprecyzyjnego, ale przecież uprawnionego miernika „dobra literatura", który — jako ruchome aksjologiczne centrum — pozwala dostrzegać zarówno miernotę, jak i dzieło wybitne. Właśnie takie osądzanie literatury zadecydowało o powrocie na Parnas Iwaszkiewicza i Różewicza, przez lata osiemdziesiąte zepchniętych na obszar niechciany ze względu na ich postawy polityczne.
Normalność oznacza również --w ślad za przywracaniem ładu aksjologicznego - - przekształcanie kanonu. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zaowocował dziesiątkami ankiet, w których redakcje pism pytały swoich respondentów o „pisarzy przecenionych i niedocenionych", o zjawiska, które uległy wyczerpaniu i weszły w fazę rozkwitu, o konwencje odchodzące w przeszłość i rokujące na przyszłość.
Najważniejsze ankiety, dyskusje i monograficzne numery pism bilansujące literaturę PRL-u
Literatura PRL-u, „Teksty Drugie" 1990, nr l Pobocza, peryferie, marginesy — dzisiaj, „Kresy" 1990-1991, nr 4-5; 1992, nr 9-10
Komu potrzebna jest literatura polska?, „Arka" 1991, nr 34 Koniec lat osiemdziesiątych, „NaGłos" 1991, nr l, 3
234 . przełom: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
[Ankieta nt. kondycji polskiej literatury], „Czas Kultury" 1991, nr 26-27, 28-29
Pisarze niedocenieni — pisarze przecenieni, „Kultura" 1992, nr 7-8 [Ankieta nt. wartości przemijających, trwałych i powstających w literaturze polskiej], „Kresy" 1993, nr 13,-ł5
Pejzaż po przełomie, ale nie po klęsce, „Kresy" 1995, nr 21 Na powierzchni literatury i w środku, „Kresy" 1995, nr 21
W wyniku tych debat, dyskusji i najzwyklejszych połaja-nek zmianie poczęła ulegać pozycja zajmowana przez wielu pisarzy nie tyle spychanych w literacki niebyt, ile umieszczanych na nowym miejscu. Nowej ocenie poddani zostali twórcy znani i poczytni (np. Kazimierz Brandys, Andrzej Szczypiorski, Tadeusz Konwicki), w pełniejszej zaś formie do głosu doszli pisarze emigracyjni, słabiej znani, trudniejsi w odbiorze (Teodor Par-nicki, Włodzimierz Odojewski, Gustaw Herling-Grudziński, Andrzej Bobkowski, Zygmunt Haupt, Leo Lipski). W działaniach tych dostrzec można dążenie do uporządkowania przeszłości, wyraz znużenia dotychczasową literaturą, reakcję na jej schematyzm i ideową tendencyjność, ale również ustalanie żywotnych tradycji dla literatury współczesnej i próbę wyznaczenia skali porównawczej. Ankiety sondujące teraźniejszość skłaniały bowiem do konfrontacji najnowszych dokonań z dawnymi dziełami.
Bo literatura najnowsza w jakiś szczególny sposób tego właśnie — spojrzenia wstecz — wymaga: jest pełna odwołań i nawiązań do tradycji, mało w niej eksperymentów i artystycznego ryzyka, sporo natomiast wyrachowania i komunikacyjnej samowie-dzy, która podpowiada, że czytelnik zaakceptuje nieznane tylko wtedy, gdy odnajdzie w nim znane. To tłumaczy w jakiejś mierze konserwatywność przełomu, jego zgoła nieprzełomowy charakter w zakresie poetyk i dokonań literackich. Najważniejszym przecież --i prawdziwym -- argumentem przeciwników przełomu okazuje się bowiem empiria, która mówi, że ostatecznym potwierdzeniem zmiany są wybitne dzieła, autentyczne nowości, propozycje nowych konwencji, stylistyczne objawienia — te zaś nie powstały.
IDEE • 235
„[...] od strony zjawisk artystycznych żaden przełom tudzież kariery się nie tłumaczą, z perspektywy socjotechniki — są monstrualne!" (D. No-wacki,Ja£ być kochaną, „Nowy Nurt" 1995, nr 23).
A nawet jeśli doszły do głosu, to stanowią zjawiska na tyle osobne w morzu schematyczności, że nie tworzą nowej postaci literatury. Do omamów należy bowiem zaliczyć przekonanie, że przełom zaowocował mnogością dzieł wybitnych (ale może i przekonanie, że powinno być inaczej).
Idee
Nic w historii kultury nie rodzi się z dnia na dzień. To, co objawia się nagle pod postacią wyrazistego zjawiska, jest zawsze efektem procesów, które na długo przedtem drążyły podskórnie życie, dochodząc do głosu sporadycznie i na prawach niezrozumiałego, najczęściej nieakceptowanego odchylenia.
Pierwsze oznaki przesilenia dostrzec można było w zróżnicowanych, pozornie od siebie odległych, pojedynczych zjawiskach -- w wydarzeniach połowy lat osiemdziesiątych. W 1986 roku ukazał się pierwszy numer „bruLionu"; w tym samym roku odbył się pierwszy uliczny występ Pomarańczowej Alternatywy, wrocławskiej grupy happeningowej, organizującej masowe spotkania oparte na ludycznej akceptacji podstawowych haseł i świąt socjalizmu (model ich postępowania nazwać można prześmiewczym posłuszeństwem albo błazeńską naiwnością); w 1986 roku ukazała się eseistyczna książka Adama Zagajewskiego Solidarność i samotność, stanowiąca pochwałę osobności, krytykę „anty-totalitarnego rozumu" i odwołanie projektów literackich wyłożonych w manifeście Świat nie przedstawiony; w roku 1986 ruszyła pierwsza fala art-zinów, czyli wytwarzanych domowym sposobem i rozpowszechnianych w prywatnym obiegu pisemek artystycznych, które doprowadziły do narodzin trzeciego obiegu — alternatywy względem obiegu pierwszego (pozostającego pod kontrolą państwa) i drugiego (opozycyjnego); w 1987 roku Tade-
236 • PRZEŁOM: WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
usz Komendant ogłosił narodziny Ligi Obrońców Poezji Polskiej przed Herbertem.
Najpierw więc pojawiły się idee. Może nawet mniej niż idee: pomysły, odruchy, intuicje, koncepty. Ale wszystkie miały podobny charakter — wynikały z poszukiwania trzeciej strony barykady, trzecie] drogi, czyli wyjścia ze świata dzielonego przez dwa. Autorzy tych dzieł i działań dążyli do autentyczności w kulturze skazanej na dwojaką, dwustronną nieautentyczność. Z jednej strony kultura znajdowała się pod ciśnieniem oficjalności państwowej, skłamanej, zmuszającej do mówienia nieprawdy, głupiej, skorodowanej, a przede wszystkim ubogiej w środki ekspresji, skazującej każdego na redukcję swojej duchowości. Z drugiej strony wyłaniała się oferta opozycji, która była co prawda wierna wysokim wartościom, ale — jak uważali kontestatorzy — zmuszała do posługiwania się formami hieratycznymi, do mówienia „nie swoim" językiem i sprzyjała tworzeniu fałszywego, także dycho-tomicznego obrazu świata.
„Niepokoi mnie w antytotalitaryzmie, że jednym z najważniejszych źródeł jego wielkiej siły, jego wspaniałego napięcia duchowego jest umieszczenie całego zła świata w jednym miejscu: w totalitaryzmie. Wtedy powstaje schematyczny obraz kosmosu, gdzie zło totalitaryzmu przeciwstawione jest dobru antytotalitaryzmu. Oto cudowna i anielska kuracja, stajemy się lepsi niż naprawdę jesteśmy, gdyż całe zło wessane zostało przez totalitarną bestię. Stajemy się troszkę aniołami. [...] Antytotalitaryzm nie pozwala mi myśleć przeciwko sobie. Ofiarowuje mi wielką wolność, tkwiącą w wyzwaniu, rzuconym potężnemu wrogowi, ale odbiera mi mniejszą, codzienną wolność wymierzania sprawiedliwości sobie samemu" (A. Za-gajewski, Solidarność i samotność, Paryż 1986, s. 46-47).
Wyjście, które znaleziono, było nader proste: przez śmiech, odmowę zaangażowania, skłócenie języków, równoczesne użycie sprzecznych zachowań, kontestację wszelkiej ideologii i ideologicznego patrzenia na dzieje, poprzez podejmowanie działań jawnie anachronicznych bądź lekceważących historię próbowano osiągnąć wolność innego rodzaju niż polityczną — wolność du-
IDEE • 23^
chowa opartą na osobności. Podobieństwo tych zachowań, icl^ mnogość i obrazoburstwo sprzyjały wrażeniu, że mamy do czy\ nienia z przełomem. Jednakże w miarę upływu lat dziewięćdzie^ siątych coraz wyraźniej było widać, że zarówno jedność świato^ poglądu, jak i jego głębia należą raczej do życzeń niż faktóvy W tej sytuacji warto zsumować racje, które przemawiają za tym^ by przeboleć przełom, czyli przemyśleć go pokrótce na nowo. Po pierwsze, zamiast kategorii przełomu --a więc rapto nej zmiany, w ramach której nowym ideom poczynają z dn^a na dzień odpowiadać nowatorskie dzieła, a nowej rzeczywisty ści nowe środki wyrazu -- krytycy coraz częściej posługują s^ę kategorią przesilenia, oznaczającą proces, który zagarnia obsz%r dużo większy niż tylko literaturę, lecz postępuje wolniej, :łs^ dając się z gwałtownych przyspieszeń, nawrotów i zahamowa^ Prawidłowością przesilenia jest nie tyle postęp eliminujący sta^ wartości i odpowiadające im jakości artystyczne, ile powolne w^ łanianie się sztuki, która cząstką własnej praktyki czyni prze! »n^_ nie o niemożności uwolnienia się od form dawnych i stworzeń,^ form własnych. Istota przesilenia wyraża się więc w pogłębiany procesów, które pojawiły się już w awangardzie, choć wynikąjy z opozycji wobec niej. Procesy te polegają na swoistym zarażany literackością całego uniwersum tekstów, czyli stopniowym wch|a^ nianiu przez fikcję gatunków postrzeganych jako dokumentar^, (reportażu, eseju, dziennika), na wykształcaniu się - by spa^, frazować Miłosza - - „stylu pojemnego", mieszczącego w soł wyrafinowaną literackość i podsłuchaną potoczność, a także upowszechnianiu się mieszanek gatunkowych i zanikaniu zistych granic między sztuką wysoką i niską.
Po drugie, zrezygnowano z metafor „pokolenia", „f cji" czy „zmiany warty", które sugerowały, że około 1989 jedna grupa zastąpiła drugą. Przesilenie dokonujące się na szych oczach polega przede wszystkim na tym, że literatura sz swojej tożsamości, rozpoznaje nieznane, to zaś prowadzi do ^ wszechnej osobności, rozproszenia, wielostylowości, sąsiedz|Wd tradycjonalizmu i eksperymentatorstwa, i naprzemiennej do^ nacji pisarzy młodych i najstarszych. Nowość objawia się zaro\vno w tekstach Stasiuka czy Gretkowskiej, jak i Miłosza czy RozęWi,
238 • PRZEŁOM. WARUNKI, OZNAKI, OMAMY
cza. Kto uważa, że po roku 1989 warto czytać tylko „bruLion", ulega omamom.
Po trzecie, należy odnotować rozstanie z ideą arcydzieła jako książki absolutnie oryginalnej. Pisarz dzisiejszy wyzbył się awangardowej intencji stworzenia języka pierwszego, towarzyszy mu bowiem świadomość, że każde dzieło jest kolejnym ogniwem tekstowego łańcucha, dopiskiem na marginesie nie istniejącego oryginału. Arcydzieło, jeśli powstanie, będzie idealnym upodobnieniem do dzieła oryginalnego, doskonałą -- jak np. muzyka Zbigniewa Preisnera, filmy Petera Greenawaya, proza Umberto Eco — stylizacją na nowość.
Wspomniane powyżej rozstanie z koncepcją języka pierwszego oznacza przecież w odniesieniu do światopoglądów rzecz arcypoważną — odmowę uznania dominacji jakiegokolwiek dyskursu. Jeśli wszystko jest tekstem i jeśli żadnemu tekstowi nie przysługuje autorytet określania znaczeń, tedy żaden język -ani ideologia, ani religia, ani historyzm -- nie może objąć roli naczelnej. Wszystko okazuje się przedmiotem negocjacji. Dzięki temu, paradoksalnie, literatura wynurza się ze swojej nieważności i staje gotowa do podpowiadania języków, w których negocjować będziemy najważniejsze sprawy dotyczące naszej wolności i tożsamości.
Proza na przełomie — panorama
Proza lat dziewięćdziesiątych: Polaków portret nowy krainy mityczne, obraz rodziny we wnętrzu; tożsamość loKa i bohater niezakorzeniony; powrót fabuły i jej parodie; nie model prozy i sylwy ponowoczesne
Panorama prozy schyłku lat osiemdziesiątych i lat dziewięć siątych wyłoni się przed nami, gdy dostrzeżemy problemy? bęc których po roku 1989 stanęli twórcy. W największym sxKI>P£a sprowadzały się one do trzech: określić swój stosunek do przedstawić siebie i porozumieć się z czytelnikiem. Były to za problemy rzeczywistości, tożsamości i formy.
Kwestia rzeczywistości
Problem pierwszy wiąże się w znacznej mierze z etyczny1111 ' matami prozy schyłku lat siedemdziesiątych i całego okresu star wojennego. Odsyłając do rozdziału Kłopoty z realizmem, * tylko przypomnimy, że ówczesna sytuacja społeczna blok krytyczne zapędy twórców, skazując na dwuznaczność zai osądzanie społeczeństwa, jak i dystans do powieści, polegają^y na ujawnianiu ograniczeń narracji. Pisarze nie tyle stawał1 pr koniecznością wykreślenia ze swego repertuaru wszelkich ków polemicznych, ile musieli się liczyć z tym, że negatywr o raz społeczeństwa narazi ich na podejrzenia o sprzyjanie wre która — chcąc podzielić się odpowiedzialnością za stan ^crał'l\ • zawsze szukała kozłów ofiarnych i sprawców zastępczych- l ° J rżenia takie spotkały, nie najgorszą przecież, powieść Józefa zińskiego Sceny myśliwskie z Dolnego Śląska (1985), w które) auto zawarł wyjaskrawiony obraz wewnętrznych sporów w „Solidar ści" lat 1980-1981. Obok pochlebnych opinii na jej ternat po