Klaudia Śmieszniak
Portret „zbiorowy” na północ od Alp
W epoce renesansu zwiększyło się znacznie zapotrzebowanie na portrety. Pojawił się portret mieszczański, ponieważ już nie tylko arystokraci, ale także kupcy, uczeni i rzemieślnicy pozowali malarzom. Portret zbiorowy pojawił się jednak nieco później, około XVIIw., kiedy przede wszystkim mówimy o malarstwie barokowym.
W Holandii w okresie renesansu tworzą znakomici artyści, jest to dla tego kraju „złoty wiek”. Jeśli jednak chodzi o ujęcia wielopostociaciowe, to najwcześniej możemy mówić o Janie Van Scorelu, który około połowy XVIw stworzył niderlandzki portret zbiorowy, malując kilka serii portretów członków Bractwa Pielgrzymów Jerozolimskich. W tych dziełach umieścił postaci jedna obok drugiej, ich głowy znajdują się na jednym poziomie. Malował jeszcze dosyć płasko, wrażenie drugiego planu stworzył poprzez układ dwórz rzędów postaci, ujętych w popiersiu z półprofilu, z widocznymi dłońmi. Jedne twarze spoglądają wprost na widza, inne patrzą przed siebie.
W Hiszpanii w tym czasie tworzył Diego Velázquez, obo van Dycka i Rembrandta najwybitniejszy portrecista XVII w. Malował też obrazy religijne i mitologiczne, a także sceny rodzajowe. W 1623 został malarzem nadwornym króla Filipa IV. Zarzucił tematykę rodzajową i zajął się przede wszystkim portretem. Wykonywał portrety reprezentacyjne i dworskie, głównie króla Filipa IV (ponad 30) i członków jego rodziny, dworzan (seria karłów i błaznów) oraz znanych postaci bywających na dworze hiszpańskim. Były to najczęściej figury pojedyncze, całopostaciowe i dość statyczne. Artysta unikał patosu, gwałtownych ruchów i wyszukanych póz. Malując członków rodziny królewskiej nawiązywał do schematu portretu reprezentacyjnego, wypracowanego w XVI w. przez takich portrecistów, jak Alonso Sánchez Coello i Juan Pantoja de la Cruz. Do najbardziej reprezentatywnych jego płócien należą portrety konne, choć artysta słabo sobie radził z przedstawianiem koni. Jego konie są niezgrabne, nieforemne, równie słabe jak konie. Najbardziej poruszające, najgłębsze od strony psychologicznej są portrety karłów i błaznów królewskich, powstałe głównie w latach 30. i 40. XVII w.
Panny dworskie (Diego Velázquez, 1656r.). Obraz przedstawia pięcioletnią infantkę Małgorzatę Teresę, jedyną córkę króla Filipa IV i jego żony Marianny, w uroczystym stroju w otoczeniu dworzan. Scena przedstawiona na obrazie rozgrywa się w Madrycie. Jedna z dwórek, Dona María Agustina Sarmiento, klęcząc podaje napój na tacy, druga, Dona Isabel de Velasco, w ukłonie pochyla się ku infantce. Z boku znajduje się para karzełków stojących przy potężnym, znoszącym cierpliwie dziecięce zabawy psie. Na drugim planie znajdują się jeszcze dwie niezbyt wyraźnie widoczne postacie zajęte rozmową. Po lewej stronie przy sztalugach z paletą i pędzlem w ręce stoi malarz w stroju Zakonu Santiago, którym jest sam Velázquez. Uwagę przyciąga niezauważony w pierwszej chwili odbijający się w lustrze w głębi obraz pary królewskiej. W głębi obrazu po prawej widać stojącego w otwartych drzwiach majordomusa odsłaniającego kotarę, jakby w oczekiwaniu na kogoś. Na ścianach w tyle sali wiszą znacznych rozmiarów obrazy ukazujące sceny mitologiczne.
We Francji tworzyli bracia Le Nain. Byli synami Jeanne Prévost i Isaaca Le Nain, drobnego urzędnika, sergent royal au grenier à sel w Laon. W 1629 roku przenieśli się do Paryża, do dzielnicy Saint-Germain-des-Prés, niepodlegającej wówczas jurysdykcji miejskiej. W Paryżu mieli dobrze prosperującą pracownię, a znani byli zwłaszcza jako malarze portretów. W 1632 roku otrzymali od miast zlecenie na wykonanie dużego portretu ośmiu urzędników miejskich.
Rodzina chłopska (ok. 1640-1645, Luwr, dzieło przypisywane Louisowi lub Antoine’owi) to jeden z najlepszych obrazów „chłopskich” w dorobku braci Le Nain. Rodzinę zgromadzona w pomieszczeniu z żarzącym się w głębi kominkiem. Starszy mężczyzna i młoda kobieta siedzą przy małym stole, kierując wzrok na widza, podobnie jak starsza kobieta, siedząca bliżej ognia, z dzbankiem na kolanach i kieliszkiem wina w ręce. Nie jest to jednak wyobrażenie prawdziwego posiłku, bo na stole znajdują się tylko chleb, wino i sól. Na skraju płótna, po prawej stronie, stoi odwrócona bokiem dziewczynka, a u jej stóp siedzi chłopczyk, z nogami wyciągniętymi w stronę kotka, ciekawie wyglądającego zza postawionego na podłodze garnka. Pośrodku nieco starszy chłopiec gra na flecie, w blasku kominka można dojrzeć jeszcze trójkę innych dzieci. Malarz odtwarza codzienność wieśniaków, nie upiększając jej, ale jednocześnie nadaje swoim postaciom rys niezwykłej godności. Pięknie modeluje kształty, wykorzystując różne źródła światła .