Pluszowy Miś
Rachel wracała od przyjaciółki. Śpieszyła się, bo miała być w domu o 23.00 a na jej zegarku była 22.22. Wiedziała, że jeśli nie wróci do domu na czas, czeka ją duża awantura, gdyż jej ojczym nienawidzi spóźnień. Stwierdziła, że pójdzie na skróty przez stary komis samochodowy, od dawna już nieczynny. Skręciła w lewo i przeszła przez ogrodzenie. Starała się omijać kałuże, żeby nie zmoczyć nowych jasnych dżinsów, które dostała od cioci na urodziny. Robiło jej się coraz bardziej nieprzyjemnie. Ostatnia lampa była na skraju uliczki, która zakręcała i szła w drugą stronę, więc widziała coraz mniej W pewnej chwili usłyszała dziwny świst jakby ktoś powoli wypuszczał powietrze z ust. Ręce zaczęły jej się pocić i jednocześnie przeszył ją dziwny dreszcz. Przyspieszyła kroku. Jeszcze tylko trochę i już będzie przy wyjściu... znowu usłyszała za sobą dziwny świst. Zaczęła biec. Nagle zauważyła, że przed nią na ziemi coś leży. Podeszła trochę bliżej. To był mały pluszowy króliczek. Podniosła go. Króliczek był różowy i puchaty, nie miał jednego uszka i oczka, a co dziwniejsze wcale nie był mokry. A powinien – przecież pół godziny temu lało jak z cebra! Znowu usłyszała ten przerażający świst tylko dwa razy głośniejszy! Rzuciła maskotkę na ziemię i zaczęła biec. Już niedaleko do domu! I nagle usłyszała bardzo wysoki i przeszywający krzyk. Nawet się nie oglądała za siebie. Biegła szybciej, szybciej, szybciej... nareszcie dobiegła do końca terenu. Brama była zamknięta na kłódkę. Zaczęła się wspinać na ogrodzenie, ale zaczepiła nogawką o wystający pręt. Była tak wystraszona, że szarpnęła z o wiele większą siłą, niż się spodziewała. Nogawka rozdarła się, ale teraz mogła swobodnie przeskoczyć przez ogrodzenie. Popędziła do domu co sił w nogach i zatrzymała się dopiero przy drzwiach frontowych. Spojrzała na zegarek: była 22.46. Weszła do domu. Mama siedziała na fotelu i oglądała swój ulubiony serial. Ojczym robił sobie kolację. Pobiegła szybko na górę, żeby schować rozdarte spodnie. Serce nadal biło jej jak oszalałe a nogi uginały się pod nią. Weszła do pokoju i zrzuciła brudne ubranie i poszła do łazienki. Gdy zapaliła światło w łazience, jej oczom ukazał się straszny widok... Na lustrze było napisane krwią „nikt mi nie pomógł!” a na ziemi leżała gazeta z przed 10 lat. Na pierwszej stronie było zdjęcie małej rudej dziewczynki. Pod zdjęciem napisane: „10 letnia Suzanne zgwałcona i uduszona o godzinie 22.25 przez straszliwego psychopatę, na terenie komisu samochodowego. Ciało znaleziono po 15 dniach, zmasakrowane przez szczury... sprawcy nie odnaleziono” Dziecko na zdjęciu, ściskało w rękach małego, pluszowego króliczka.
Autor nieznany