1.
Porośnięci
czasem strażnicy natury
Korzeniami silnymi sączą życie
ziemi
Świadkowie odejścia prastarych Bogów
Skąpane w
księżyca trupiobladych promieni
Ref.
Las - Serc
Słowiańskich nadzieja
Las - Pełen bólu korzeni
Las -
Wieczna mroczna tajemnica
Las - Ojciec Bogów i cieni
2.
Gdy
nadeszli o zmierzchu bracia nowych aniołów
Co kłamstwem i
ogniem zdobywają tron krwawy
Unieśliśmy chorągiew, ujęliśmy
topory
A drzewa wraz z nami broniły starej wiary
3.
Skąpani
w soku walki trwaliśmy by bronić
Naszych własnych marzeń o
prawdzie i wolności
I warto było polec wśród cudownej
zieleni
Choć zapomniane wśród liści bieleją stare kości
Z
zachodu przybywa wiatr
Niosąc nam fałszywą wiarę
Synu,
powstań i walcz
Tako mówi to twój ojciec
1.
Bierz
swój miecz i chodĽ
Do walki stanąć czas
Pragnienie,
żądza krwi
Przewyższa dzisiaj nas
Dzisiaj w ogniu
staną
Nasza ziemia, nasze lasy
I usłyszą jęki wroga
W
dumę Słowian! Naszej rasy.
Ref.
Niech symbol
Peruna
Uderzy w naszą ziemię
Niech wskrzesi
umarłych
Umocni wiarę w siebie
Niech odgłos Tam
Tamów
Do bitwy nas porywa
A miecz mój co chwilę
Życia
nić urywa
A zaraz po walce
By spożyć me
siły
Wykopię dla mych braci
Na polach mogiły
2.
Wpadłem
w tłum i toczy się
Walka Zajadła
Znów cios na szyję
wroga
Znów głowa upadła
Chrześcijańscy ci
najeźdźcy
Co wtargnęli do ojczyzny
Dumnych Słowian co
po walce
Na ich ciele nie ma blizny
Ref.
-||-
3.
Ta
dzisiejsza walka
Wygrał ją mój Bóg
Nie pozostał
żywy
Ani jeden wróg
Powędruję do gontyny
By
dla mego pana
Na ołtarzu i w ofierze
Złożyć łeb barana
1.
Pod
sztandarem wilka kroczę do zwycięstwa
Po kolana w błocie brnę
po trupach wroga
Naznaczony w walce bliznami honoru
Nie
lękam się śmierci i białego boga
2.
Blade światło
nocy lśni na mym toporze
A kruki me imię niosą pod
niebiosa
Niech ciepło ogniska zastąpi mi miłość
A gdy
w walce polegnę pokryje mnie rosa
Słudzy krzyża z
mieczem w ręku mówią o pokoju
Kto ich kłamstwom ulegnie
stracony na wieki
W imię starych bogów rozszarpię mu ciało
I
na zawsze zgaszę zdradliwe powieki
Ref.
Gdzie jest
magia starej puszczy co śpiewała o śmierci?
Gdzie są mych
przodków kurhany co w mgle skąpane śniły?
Welowie! Stańmy
razem i już nigdy nie pozwólmy
By z nadejściem ery krzyża
tamte czasy się skończyły
3.
I choć polec mi
przyjdzie to polegnę z honorem
Bom mej sprawy bronił ponad
wszelkie inne
Zapomniany przez wszystkich odejdę w ogrody
Ale
w sercach mych braci przenigdy nie zginę
1.
Słońce
tkwiło do połowy za horyzontem
Ostatnie oddechy wroga
przysłaniał całun nocy
Wielu mężnych wojów nie doczekało
świtu
Lecz wicher furii zagłuszał płacz nad zabitymi
braćmi
2.
Szalej_cy w nas gniew prowadził nas do
bitwy
Karmił się strachem wroga, poił jego przed_miertnym
wyciem
Cóż to za widok wspaniały w blasku księżyca
spowity
Taką to śmierć okropną niedrugom naszym
przynosimy
3.
Noc się zachłysnęła wroga krwią
przelaną
Łuna na niebie rozbłysła, to kościoły i domy się
palą
Wicher niósł pieśń o walce przez lasy bory i
gaje
O męstwie dumnych Pogan, o triumfie rodzimej wiary
My
zrodzeni na tej ziemi ojców naszych krainie
My synowie
Swantewita bronić będziem święte stanice
Niosły te
słowa do boju lud nasz zbrojny i dziki
Pod osłoną matki nocy
słychać głośne okrzyki
I nienawiść w sercach grzmiała gdy
wici do wojny wzywały
Gdy chrześcijańska zaraza skaziła
ojczysty dom nasz wspaniały
Miecze i topory w ich rękach
pieśń śmierci grały
Wśród tych co krzyżem naznaczeni
trwogę i śmierć zasiały
"Działo
się to w roku 1037, gdy wrogi i obcy nam porządek
chrześcijański
burzył i niszczył rodzimą wiarę pogańską,
gdy zdradziecka
władza klasy panującej i kościoła
wyzyskiwała chłopów i
ludność niewolną.
Działo się to w roku 1037, w czasie
mężnego zrywu walki
o utraconą dumę Pogan.
Po
upływie przeszło tysiąca lat echa tamtych wspomnień rodzą się
na
nowo. Te same nadzieje i przymierza płoną w naszych sercach.
Walka
się jeszcze nie skończyła..."
(Utwór instrumentalny)