930 14


930 - Max Freedom Long - "Dążenie ku światłu" Wstecz / Spis Treści / Dalej Rozdział 14 PROBLEM ZŁA Zawsze był taki ktoś, kto podnosił głos i pytał: „Jeśli Bóg jest wszystkim, co istnieje, a jest On dobry, to skąd bierze się zło?" W prymitywniejszych religiach ludzie wynaleźli pojęcie mniejszego boga czy Diabła, który spowodował wszelkie zło i walczył z Bogiem o rządy nad ziemią. Mędrcy próbowali tłumaczyć istnienie zła bardzo różnie i może najchętniej uznawanym wytłumaczeniem jest to, że ludzie są źli, ponieważ pozostają w niewiedzy. Niektórzy utrzymywali, że wszystkie rzeczy mają dwie strony, a więc i w przypadku dobra musi istnieć zło, które je zrównoważy. W Księdze Rodzaju diabeł, czyli szatan, pojawiający się w formie węża, wprowadza grzech do Ogrodu Edenu. Kościelny dogmat chrześcijański ślepo przyjmując tę opowieść za „Słowo Boże", potraktował ją dosłownie; naucza się, że wszyscy ludzie, jako potomkowie Adama i Ewy, są z natury grzeszni, a zatem muszą zostać „zbawieni„ dzięki boskiej interwencji. W starożytnych naukach Huny są klucze do bardziej rozumowego pojmowania zła. Przede wszystkim Huna mówi nam, czym rzeczywiście jest zło. Jest nim każde działanie, albo brak działania, powodujące skrzywdzenie samego siebie, innych osób albo społeczeństwa w ogólności. Złem jest KRZYWDZIĆ i jest to jedyny prawdziwy grzech. Nie jest to grzech przeciwko Bogu, ludzka moc krzywdzenia nie może Go bowiem dosięgnąć. Jest to grzech przeciwko ładowi ciągłego rozwoju, czyli ewolucji ludzkości. Grzech KRZYWDZENIA popełnia najczęściej niższe Ja. Zwierzęce instynkty w niższych Ja są tak różne, iż prowadzi to do podejrzeń, że w biegu ewolucji dzikie zwierzęta rozwinęły się w ludzkie niższe jaźnie, w wielu przypadkach zachowując swe okrutne instynkty. Ludzie mają morderczą naturę wilka, który zabija więcej owiec, niż może zjeść, po prostu dla radości zabijania. U niektórych dostrzegamy cechy tchórzliwego i podkradającego się szakala albo hieny, u innych żarłoczność wieprza. We wszystkich społeczeństwach różnice wydają się nie mieć końca. Nie wiemy, czy w miarę postępu ewolucji zwierzęta dżungli inkarnują się w ludzkie niższe Ja, ale dla celów praktycznych życia pośród zła i zwalczania go, możemy przyjąć na podstawie niegodziwości, jakie widzimy wokół nas, że w wielu przypadkach ludzie przejawiają najgorsze cechy zwierząt. Z drugiej strony człowiek powinien nauczyć się gorliwie naśladować niektóre dobre cechy niższych gatunków zwierząt. Pszczoły „mają wolę ku Bogu" i współpracują w ulu, wypędzając każdego złego intruza. Ludzie, obdarzeni wolną wolą, muszą zdecydować się na wspólną pracę i obronę przed złem dobrej z natury większości społeczeństwa. Na tym polegała jedną z najwcześniejszych form współpracy ludzkiej od zarania historii. Rodziny łączyły się w obronie przeciwko atakom innych rodzin. Plemiona łączyły się na polu bitwy, by bronić się przed grabieżcami. Jest prawdą, że grabieżcy także się organizowali, lecz w miarę postępu ludzkości zło jest coraz bardziej opanowywane. Mamy policję, więzienia i sądy. Usilniej niż kiedykolwiek pracujemy nad tym, w jaki sposób powstrzymać grabieżcze narody albo ich despotycznych przywódców przed naruszeniem pokoju na świecie. Religie starały się ustanowić prawa moralne dla jednostki, mające jej pomóc przeciwstawić się złu w sobie i w innych ludziach. Ponieważ jednak prawda o trójjaźniowej budowie człowieka została zagubiona, prawa większości wielkich religii są niepraktyczne. Aby zrozumieć, jak realizować nasz obowiązek dążenia do nieczynienia krzywdy, bycia pomocnym i pobudzania osobistego rozwoju, musimy spojrzeć na problem zła tak, jak robili to kahuni, pod kątem trzech Ja. Przyjrzyjmy się najpierw niższemu Ja. Wiemy, że uzbrojony bandyta, gotowy zabić, jeśli mu się przeciwstawić, znajduje się niemal całkowicie pod władzą swego niższego Ja. Nie uzbrojona ofiara ataku jest zwykle bezradna. Jej niższe Ja reaguje strachem i gniewem. Albo potulnie oddaje pieniądze, albo opiera się i daje się zabić. Ale zanotowano przypadki, kiedy zamierzonej ofierze udało się „namówić bandytę" do odstąpienia od złych zamiarów. Mowa tu o człowieku, u którego rządzi średnie Ja, który opanował strach niższego Ja. Jest w kontakcie z Wyższym Ja i płynie przez niego moc. Nie może to nie zrobić wrażenia na niższym Ja bandyty. Zanotowano także przypadek łagodnej starszej pani, która z uniesieniem wyrecytowała 23 Psalm – i włamywacz wymknął się chyłkiem. Chrześcijanie zwykle nie stosują się do upomnienia Jezusa, by „nastawić drugi policzek", ponieważ biorą je dosłownie. Czują, że takie zachowanie czyniłoby ich tchórzami w oczach innych. Znając wiedzę Huny, Jezus mógłby doradzić, aby nastawić przeciwko atakującemu pozostałe jaźnie. Kiedy trzy Ja działają jako zespół, człowiek jest niezwyciężony. Tymczasem, dopóki nie nadejdzie pora, kiedy więcej osób osiągnie jedność dającą moc i ochronę, społeczeństwo ustanowiło policję, sądy i więzienia. Nie potrafią one zapobiec przestępczości, ale w pewnej mierze stanowią ochronę przed złoczyńcami. Dzisiejsi socjologowie poważnie badają możliwości zapobiegania warunkom rodzącym przestępczość. Ich pracę można porównać do walki z malarią. Nie tak dawno temu ta straszliwa plaga pochłaniała tysiące ofiar w wielu krajach. Medycyna niewiele mogła zdziałać przeciwko zajadłym atakom tej choroby. Wreszcie odkryto, że roznosicielem jej zarazków jest komar widliszek i osuszono bagna, gdzie te komary się rozmnażały. Socjologowie wierzą, że usunięcie slumsów, nauczanie rodziców o ich obowiązkach, dostarczenie gangom nowych, zdrowych celów działania będzie „osuszeniem bagien". Nas, Amerykanów, coraz bardziej interesuje możliwość rehabilitacji więźniów. Jest to próba reedukacji tych, którzy albo nie rozróżniają między dobrem a złem, albo są do tego stopnia powodowani zwierzęcymi instynktami niższego Ja. że stosują zwierzęce metody zdobycia pożądanych rzeczy. U podstaw działań przestępców leży ich motywacja. Gdyby to sobie uświadomiono, wydobyto złe pobudki na jaw i usunięto, przestępcę można byłoby odmienić. Kara bez korekty podstawowych motywów działania to rzadko właściwa droga, by zmienić złego człowieka w dobrego. Gdybyśmy potrafili spojrzeć na złych ludzi oczyma Ojca-Wyższego Ja, dostrzeglibyśmy zachodzący w nich powolny proces ewolucyjny, który, w powiązaniu z darem wolnej woli, pozwala im nauczyć się lekcji, jaką wszyscy muszą umieć lekcji niewyrządzania krzywdy i niesienia pomocy. Zatem spotykając się w życiu ze złem, musimy mu zaradzić na trzech poziomach naszego Ja. Musimy uświadomić sobie, że przestępcy nie są „straconymi duszami" albo demonami, nawet jeśli się takimi wydają. Z czasem zaczną żyć we właściwy sposób. Tak jak postępujemy z dziećmi zabieramy im zapałki, wsadzamy ich do kojca, gdzie nie mogą niszczyć mebli – podejmujemy kroki, aby uporządkowane życie społeczeństwa mogło toczyć się dalej. Czy ich kochać? Tak, z poziomu średniego albo Wyższego Ja, ale nie niższego, trudno ich bowiem kochać, kiedy ranią. To Wyższe Ja, unoszące się nad każdą występną jednostką, możemy kochać. Średniego Ja, które nie potrafi zapanować nad niegodziwym niższym Ja, nie należy tak bardzo kochać, ile żałować. Jest ono gościem w domu rządzonym przez niższe Ja, ciągle jeszcze dzikie i przebiegłe. Z czasem wychowa ono i uczłowieczy tę krnąbrną istotę. Dla nas zasadniczą sprawą jest zrozumienie tej prawdy. Rozumienie jest pokrewne miłości; poza tym średnie Ja podejdzie do problemu spokojnie i z rozsądkiem, a nie z gmatwaniną nieprzydatnych myśli. Ponadto, w większości z nas jest coś z kota, kojota i wilka i kiedy codziennie sprzątamy dom naszego umysłu, musimy zważać na ich legowiska. Zjadliwe uwagi, jakie wypowiadamy o bliźnim, drobne rzeczy, o których najpierw myślimy, a potem robimy – nie pomocne, lecz raniące – wszystkie je można wywieść od zwierzęcia ciągle jeszcze kryjącego się w naszych niższych Ja. Wspięcie się z poziomu zwierzęcego na ludzki to dla niższego Ja bardzo powolny proces, wymagający od nas bardzo dużego wysiłku: musimy mu pomóc w nauce i rozwoju. Największy pojedynczy krok w kierunku osobistej ewolucji w światło dokonuje się wtedy, kiedy uświadamiamy sobie, że niższe Ja spycha na średnie Ja wszelkie pobudki drapieżnych albo bojaźliwych zachowań zwierzęcych. (Niektórzy z nas, dalecy od bycia przebiegłymi albo grabieżczymi, są jak bojaźliwe owce i króliki.) Z chwilą gdy uświadomimy sobie wrodzoną naturę naszego osobistego niższego Ja i w ten sposób dostrzeżemy, jakie przeważają w nim pobudki życiowe albo co je pcha do celu, możemy rozpocząć korektę jego zachowań. Średnie Ja musi nauczyć się uwalniać od przymusów płynących z niższego Ja. Musi umieć postrzegać każdą z pobudek jako to, czym w istocie jest – emocjonalnym zalewem złości czy pragnienia. Musi potrafić stać niewzruszenie, stosując siłę woli i zachowując pełne opanowanie wszystkich bez wyjątku wewnętrznych przepływów emocji. Jeśli poprosimy Wyższe Ja, by stało za nami i pomagało ustanowić oraz sprawować kontrolę nad potężnym niższym Ja, zbrojnym w swoją zwierzęcą siłę życia, czyli bogactwo mana, wówczas wszystko pójdzie dobrze i rozwój ku Światłości będzie szybki, radosny i prawidłowy. Żadna dyskusja na temat ludzi i zła nie może być pełna, jeśli nie wziąć pod uwagę, że wiele osób słabej woli jest zmuszonych do czynienia zła przez jednostki nimi rządzące. W literaturze religijnej wiele jest wzmianek o niebezpieczeństwach zejścia na manowce. Jako chrześcijanie uczymy się modlić: „i nie wódź nas na pokuszenie". W naszych protestanckich kościołach śpiewamy prośby o pomoc w „unikaniu pułapek kusiciela". Ostatnio wstrząsa narodem fala przestępczości wśród młodzieży. Częściowo wyjaśnia się to zjawisko podatnością młodzieży na sugestię. Sugestia stwarza motywację, a motywacja działanie. W gangach młodzieżowych motywem jest często wykazanie się „odwagą" albo zdobycie uznania u kolegów. Jeżeli ideałem osiągnięć jest odwaga przestępcy, a nie coś dobrego, niższe Ja zachęca się do przejęcia władzy i robienia najgorszego. W wielu przypadkach zmuszanie do obecności w szkole sprawia, że nauczanie wywołuje opór, a ponieważ symbolem narzucanego na siłę nauczania jest nauczyciel, w antymoralnych i destrukcyjnych zachowaniach uczniów widoczny jest bunt przeciwko nauczycielowi, szkole i moralności nauczanej w szkołach. Gdyby wykształcenie trudno było zdobyć i gdyby było bardzo pożądane przez ucznia, miałoby siłę przyciągania, jakiej mu teraz brak, i nauczycieli oraz naukę postrzegano by w zupełnie innym świetle. Badając złe wpływy, trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną możliwość. To, co nie tak dawno temu uważano za ciemny zabobon z czasów ewangelii, widzi się obecnie jako bolesną prawdę. Chodzi o obsesje, czyli wpływ, jaki wywierają na żyjących przywiązane do ziemi duchy. Najgorszą formą ingerencji duchów jest obłęd „obsesyjny". Ofiara może dokonywać czynów złych bądź tylko irracjonalnych. Formy najłagodniejsze to takie, kiedy ofiary wydają się normalnymi ludźmi, którzy tylko czasami ulegają złym albo bezrozumnym impulsom. W szpitalach psychiatrycznych, chociaż nadal według oficjalnej „nauki" zaprzecza się istnieniu duchów albo ich wpływom, dotąd stosuje się stare, tradycyjne leczenie torturami, aby zmusić ducha do opuszczenia ciała pacjenta. W czasach biblijnych opętanych torturowano, zwykle kamienowano, aby z nich „wypędzić diabły". Dzisiaj stosujemy torturę zwaną terapią wstrząsową, w wielu przypadkach z powodzeniem. Nam, którzy oczyszczamy dom z wszystkiego, co uniemożliwia nasz szybki rozwój po prostej ścieżce, wystarczy, jeśli będziemy uważnie wypatrywać najlżejszych oznak, czy odczuwane przez nas impulsy, złe myśli, które tłoczą nam się w głowie, albo bezwolne działania wykonywane jakby pod fizyczno-psychicznym przymusem mogą kryć za sobą takie złe wpływy. Duchy, które oddziałują na żyjących sugestią, by zmusić ich do pożądanej reakcji, nie mogą nie być złe. Jeśli rzeczy, do których nakłaniają, są bardzo niegodziwe, to duchy te można nazwać diabłami, tak jak nazywano je w czasach Nowego Testamentu. W związku z tym nie ma jednak powodu do paniki. Jeśli poprosi się o ochronę Wyższe Ja i nie będzie reagować na złe myśli i impulsy, takie duchy szybko odejdą, aby poszukać kogoś o niedobrych skłonnościach. O wiele łatwiej jest złemu duchowi wpłynąć na osobę niegodziwą z natury niż na osobę dobrą. Gdyby jakiś nasz czyn albo ciąg myśli wydawały nam się złe czy choćby nas niegodne, powinniśmy uznać możliwość, że pochodzą one od duchów. Ale czy są to duchy, czy nie, musimy się takiej sytuacji zdecydowanie przeciwstawić i przestać myśleć i postępować niezgodnie z przekonaniem. Nie ma potrzeby wiedzieć, czyjemu akurat wpływowi ulegamy, aby trzymać się środkowej drogi normalnego i pobudzającego nasz rozwój życia. Być dobrym to dla większości zdrowych psychicznie osób bardzo prosta sprawa – sumienie mówi im, co jest dobre, życzliwe, pożyteczne, a co nie. Nie należy też obawiać się żadnego wpływu, jeśli jesteśmy pod kierownictwem Wyższego Ja. Kahuni mieli trzy różne słowa oznaczające grzech. Jednym było ino, czyli „krzywdzić inną osobę". Jest to grzech dzikusa, czyli naszej zwierzęcej sfery. Drugie słowo hewa znaczyło „zrobić błąd albo pójść złą ścieżką". Jest to grzech poziomu średniego Ja, kiedy ludzie mają błędne pojęcia zła i dobra i brak im dostatecznej wiedzy, która pomogłaby im wieść normalne, pożyteczne życie. Trzecie słowo to hala, oznaczające „nietrafienie do celu". Rdzenie ha i la lub ala oznaczają głębokie oddychanie w celu zgromadzenia dodatkowej ilości many i posłania jej po widmowej nici do Wyższego Ja. Nić symbolizuje ścieżkę i na tę właśnie ścieżkę osoba nie trafia, jeśli „schodzi na manowce". W przypadku grzesznego czynu oznaczonego tym słowem mara nie zostaje posłana do Wyższego Ja z powodu poczucia winy niższego Ja, które sprawia, że odmawia ono z nim kontaktu. W ten sposób opisany jest tutaj trzeci poziom, poziom Wyższego Ja, a grzech, o który tutaj chodzi, jest raczej ciężkim grzechem zaniedbania niż uczynkiem. Grzechu krzywdzenia bliźniego należy jak najbardziej unikać, musimy jednak przyznać, że aby powstrzymać osoby raniące innych, trzeba użyć siły. Zamknięcie przestępcy w więzieniu jest dla niego krzywdą, ale wyrządzenie mu takiej krzywdy przez ogół obywateli nie obarcza ich grzechem. Ta sama zasada obowiązuje w przypadku żołnierza posłanego do walki z wrogiem zaborcą. Dogmaty religijne doprowadzające wyznawców do uchylania się od służby wojskowej nie są dane od Boga. Stworzył je człowiek i są rezultatem nielogicznego myślenia i ślepego błądzenia poplątanymi ścieżkami umysłu. Żołnierz ma do spełnienia najwyższej wagi, ponadosobisty obowiązek dla dobra wielkiej liczby ludzi. Przyjmowane ślepo dogmaty mogą sprawić, że dobry człowiek będzie postępował źle. Przykładem jest dogmatyczna nauka niektórych zaborczych narodów, że człowiek ginący w walce dla swego kraju idzie natychmiast do lepszego nieba. Podczas II wojny światowej Japończycy usiłowali zająć siłą duży obszar Dalekiego Wschodu. Bataliony samobójców składały się prawdopodobnie z przeciętnie dobrych ludzi, których zwiodły przyjęte dogmaty religii państwowej. W przypowieści o bogatym młodzieńcu, który zapytał Jezusa, co ma uczynić, aby zostać zbawionym, tkwi źródło dogmatów powstałych wskutek niezrozumienia jej prawdziwego sensu. Tysiące szczerych chrześcijan przechodziło katusze wierząc, że muszą sprzedać wszystko i rozdać pieniądze ubogim, tak jak to poradził Jezus młodzieńcowi. Jednak w świetle mądrości Huny widać, że Jezus uderzał prosto w pobudki kierujące tym konkretnym młodym człowiekiem. Wiemy z przypowieści, iż do tego stopnia rządziła młodzieńcem miłość posiadania, że wybrał już raczej potępienie niż rozdanie swych bogactw. Gdyby mógł jasno widzieć szkodę, jaką wyrządza mu jego chciwość, zacząłby bezzwłocznie pracować na swoje zbawienie; walczyłby ze swoją pożądliwością, zrozumiałby, że tylko zarządza posiadanymi dobrami i mógłby ich mądrze użyć dla dobra ogółu, a także na swoje utrzymanie. Aby rozwijać się zgodnie z ewolucją, musimy codziennie przyjrzeć się paru naszym przekonaniom i zbadać je w świetle Huny i zdrowego rozsądku. Powinniśmy także zbadać dziury w tkaninie naszych wierzeń. Zbyt często nauki nowoczesnych religii mają takie dziury. Powszechną praktyką jest odrzucanie wszelkiego zła jako nierzeczywistego albo jako błędu wynikającego z wadliwego postrzegania śmiertelnego umysłu. Zaprzeczanie istnieniu różnych odmian zła to pewna oznaka niedojrzałego i pokrętnego rozumowania. Jeśli jakieś wierzenie, stare czy nowe, nie pasuje do faktów życia, które nas zewsząd otacza, nadeszła pora odrzucenia go albo ponownego przemyślenia, by uzyskać rozsądniejszy punkt widzenia. Chwytliwe powiedzenie: „Myśl tworzy rzeczywistość„ nie dotyczy w ogóle zła, kiedy staramy się, by znikło ze świata, myśląc, że jest nierealne, nie istnieje, a zatem nie wymaga przeciwdziałania. Rozważając problem zła, nie należy zapominać o własnych dzieciach. Nie wolno pozwolić, by miłość rodzicielska sprawiła, że przegapimy albo będziemy tolerować złe skłonności u dzieci. Zauważywszy, że dziecko w rodzinie stwarza problemy, mądry rodzic zrobi dobrze, zdobywając się na obiektywizm, jaki tylko leży w ludzkiej mocy. Trzeba odnaleźć pobudki kierujące antyspołecznym zachowaniem dziecka. Powinno się przeprowadzić badania lekarskie, aby ustalić, czy w wyniku jakichś wad fizycznych, na przykład wzroku, słuchu czy koordynacji mięśniowej, nie powstała motywacja kompensacyjna. Być może konieczna będzie reedukacja dziecka przy pomocy psychologa dziecięcego. W rzadkich przypadkach trzeba się uciec do środków represyjnych albo prostych środków ograniczających swobodę dziecka, jeśli jest to jedyny sposób dotarcia do jego niższego Ja. Tak czy inaczej należy rozwiązać problem jak najszybciej, by dziecko mogło bez przeszkód rozwijać się dalej. I tu znowu powinno się wezwać nasze Wyższe Ja do współpracy z Wyższym Ja dziecka w prowadzeniu i pomocy. ĆWICZENIE Codziennie rozważ kilka twoich wierzeń, badając, czy są rozsądne. Wprowadź poprawki, jeśli tak nie jest. Powoli wyobraź sobie okoliczności, w których spotykasz osoby o złych zamiarach, i z pomocą i ochroną Wyższego Ja zniwecz ich próby skrzywdzenia cię. Ze swej niedosięgalnej dla ciosów pozycji pod pełną miłości ochroną spróbuj wyobrazić sobie, co tymi osobami powoduje i jak można by zmienić ich niewłaściwą motywację. Każdy krzywdzący czyn, jaki zdarzy ci się popełnić, zrekompensuj pomocnym. (To zdziała więcej dla oczyszczenia twego niższego Ja z przekonania o winie i dla otwarcia ścieżki do Wyższego Ja niż przeczytanie tysięcy kazań, jak być dobrym.) Jeśli będzie okazja. spróbuj pomóc komuś nauczyć się niekrzywdzącego i pomocnego działania. Pomóż innym nauczyć się szukania w sobie ich własnych ukrytych pobudek.   AFIRMUJ: Dzielę zło na trzy rodzaje: to płynące ze zwierzęcego poziomu niższego Ja, to mające swe źródło w średnim Ja na poziomie umysłu oraz zło przez zaniedbanie, czyli brak nawiązania normalnej współpracy z Wyższym Ja. Przyznaję, że o tyle, o ile pozwalam sobie być złym, przyciągam do siebie złe myśli. Codziennie będę badał siebie, wszystko, co czynię, myślę i w co wierzę, dążąc do skorygowania mojej motywacji i wierzeń, tak aby nie krzywdziły, lecz pomagały budować moje osobiste dobro, dobro rodziny, społeczeństwa i świata.   MÓDL SIĘ: Proszę o kierownictwo we wszystkim, co czynię. Prowadź mnie tak, abym unikał pokus, i chroń mnie od zła. W zamian za Kierownictwo i Pomoc przyrzekam czynić, co w mojej mocy, by unikać popełniania wszystkich grzechów z trzech poziomów – tych krzywdzących inne osoby, tych sprawiających, że pozwalam się zwodzić nauczycielom nierozsądnych dogmatów oraz grzechu zaniedbywania kontaktu z Wami, umiłowani Ojcze-Matko, i dzielenia się z Wami daną mi od Boga siłą życiową.   AFORYZM VII: Dobrze jest posłuchać wskazania: "Poznaj samego siebie", ale aby to uczynić, konieczne jest poznanie niższego Ja i jego tajemnych pobudek. Równie koniecznie należy poznać własne dziecko, rodziców, współmałżonka i sąsiadów. Człowiek nie żyje sam.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
930 14
T 14
Rzym 5 w 12,14 CZY WIERZYSZ EWOLUCJI
ustawa o umowach miedzynarodowych 14 00
990425 14
foto (14)
DGP 14 rachunkowosc i audyt
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
022 14 (2)
index 14
Program wykładu Fizyka II 14 15

więcej podobnych podstron