930 14




930 - Max Freedom Long - "Dążenie ku światłu"









Wstecz /
Spis Treści /
Dalej




Rozdział 14
PROBLEM ZŁA
Zawsze był taki ktoś, kto podnosił głos i pytał: „Jeśli Bóg
jest wszystkim, co istnieje, a jest On dobry, to skąd bierze się
zło?"
W prymitywniejszych religiach ludzie wynaleźli pojęcie mniejszego
boga czy Diabła, który spowodował wszelkie zło i walczył z
Bogiem o rządy nad ziemią.
Mędrcy próbowali tłumaczyć istnienie zła bardzo różnie
i może najchętniej uznawanym wytłumaczeniem jest to, że ludzie są
źli, ponieważ pozostają w niewiedzy. Niektórzy utrzymywali, że
wszystkie rzeczy mają dwie strony, a więc i w przypadku dobra musi
istnieć zło, które je zrównoważy.
W Księdze Rodzaju diabeł, czyli szatan, pojawiający się w formie
węża, wprowadza grzech do Ogrodu Edenu. Kościelny dogmat
chrześcijański ślepo przyjmując tę opowieść za „Słowo Boże",
potraktował ją dosłownie; naucza się, że wszyscy ludzie, jako
potomkowie Adama i Ewy, są z natury grzeszni, a zatem muszą zostać
„zbawieni„ dzięki boskiej interwencji.
W starożytnych naukach Huny są klucze do bardziej rozumowego
pojmowania zła. Przede wszystkim Huna mówi nam, czym
rzeczywiście jest zło. Jest nim każde działanie, albo brak działania,
powodujące skrzywdzenie samego siebie, innych osób albo
społeczeństwa w ogólności. Złem jest KRZYWDZIĆ i jest to
jedyny prawdziwy grzech. Nie jest to grzech przeciwko Bogu, ludzka
moc krzywdzenia nie może Go bowiem dosięgnąć. Jest to grzech
przeciwko ładowi ciągłego rozwoju, czyli ewolucji ludzkości.
Grzech KRZYWDZENIA popełnia najczęściej niższe Ja. Zwierzęce
instynkty w niższych Ja są tak różne, iż prowadzi to do
podejrzeń, że w biegu ewolucji dzikie zwierzęta rozwinęły się w
ludzkie niższe jaźnie, w wielu przypadkach zachowując swe okrutne
instynkty. Ludzie mają morderczą naturę wilka, który zabija
więcej owiec, niż może zjeść, po prostu dla radości zabijania. U
niektórych dostrzegamy cechy tchórzliwego i
podkradającego się szakala albo hieny, u innych żarłoczność wieprza.
We wszystkich społeczeństwach różnice wydają się nie mieć
końca.
Nie wiemy, czy w miarę postępu ewolucji zwierzęta dżungli
inkarnują się w ludzkie niższe Ja, ale dla celów praktycznych
życia pośród zła i zwalczania go, możemy przyjąć na podstawie
niegodziwości, jakie widzimy wokół nas, że w wielu przypadkach
ludzie przejawiają najgorsze cechy zwierząt.
Z drugiej strony człowiek powinien nauczyć się gorliwie naśladować
niektóre dobre cechy niższych gatunków zwierząt.
Pszczoły „mają wolę ku Bogu" i współpracują w ulu,
wypędzając każdego złego intruza. Ludzie, obdarzeni wolną wolą, muszą
zdecydować się na wspólną pracę i obronę przed złem dobrej z
natury większości społeczeństwa. Na tym polegała jedną z
najwcześniejszych form współpracy ludzkiej od zarania
historii. Rodziny łączyły się w obronie przeciwko atakom innych
rodzin. Plemiona łączyły się na polu bitwy, by bronić się przed
grabieżcami. Jest prawdą, że grabieżcy także się organizowali, lecz w
miarę postępu ludzkości zło jest coraz bardziej opanowywane. Mamy
policję, więzienia i sądy. Usilniej niż kiedykolwiek pracujemy nad
tym, w jaki sposób powstrzymać grabieżcze narody albo ich
despotycznych przywódców przed naruszeniem pokoju na
świecie.
Religie starały się ustanowić prawa moralne dla jednostki, mające
jej pomóc przeciwstawić się złu w sobie i w innych ludziach.
Ponieważ jednak prawda o trójjaźniowej budowie człowieka
została zagubiona, prawa większości wielkich religii są
niepraktyczne. Aby zrozumieć, jak realizować nasz obowiązek dążenia
do nieczynienia krzywdy, bycia pomocnym i pobudzania osobistego
rozwoju, musimy spojrzeć na problem zła tak, jak robili to kahuni,
pod kątem trzech Ja.
Przyjrzyjmy się najpierw niższemu Ja. Wiemy, że uzbrojony bandyta,
gotowy zabić, jeśli mu się przeciwstawić, znajduje się niemal
całkowicie pod władzą swego niższego Ja. Nie uzbrojona ofiara ataku
jest zwykle bezradna. Jej niższe Ja reaguje strachem i gniewem. Albo
potulnie oddaje pieniądze, albo opiera się i daje się zabić.
Ale zanotowano przypadki, kiedy zamierzonej ofierze udało się
„namówić bandytę" do odstąpienia od złych zamiarów.
Mowa tu o człowieku, u którego rządzi średnie Ja, który
opanował strach niższego Ja. Jest w kontakcie z Wyższym Ja i płynie
przez niego moc. Nie może to nie zrobić wrażenia na niższym Ja
bandyty. Zanotowano także przypadek łagodnej starszej pani, która
z uniesieniem wyrecytowała 23 Psalm – i włamywacz wymknął się
chyłkiem.
Chrześcijanie zwykle nie stosują się do upomnienia Jezusa, by
„nastawić drugi policzek", ponieważ biorą je dosłownie.
Czują, że takie zachowanie czyniłoby ich tchórzami w oczach
innych. Znając wiedzę Huny, Jezus mógłby doradzić, aby
nastawić przeciwko atakującemu pozostałe jaźnie. Kiedy trzy Ja
działają jako zespół, człowiek jest niezwyciężony.
Tymczasem, dopóki nie nadejdzie pora, kiedy więcej osób
osiągnie jedność dającą moc i ochronę, społeczeństwo ustanowiło
policję, sądy i więzienia. Nie potrafią one zapobiec przestępczości,
ale w pewnej mierze stanowią ochronę przed złoczyńcami.
Dzisiejsi socjologowie poważnie badają możliwości zapobiegania
warunkom rodzącym przestępczość. Ich pracę można porównać do
walki z malarią. Nie tak dawno temu ta straszliwa plaga pochłaniała
tysiące ofiar w wielu krajach. Medycyna niewiele mogła zdziałać
przeciwko zajadłym atakom tej choroby. Wreszcie odkryto, że
roznosicielem jej zarazków jest komar widliszek i osuszono
bagna, gdzie te komary się rozmnażały. Socjologowie wierzą, że
usunięcie slumsów, nauczanie rodziców o ich
obowiązkach, dostarczenie gangom nowych, zdrowych celów
działania będzie „osuszeniem bagien".
Nas, Amerykanów, coraz bardziej interesuje możliwość
rehabilitacji więźniów. Jest to próba reedukacji tych,
którzy albo nie rozróżniają między dobrem a złem, albo
są do tego stopnia powodowani zwierzęcymi instynktami niższego Ja. że
stosują zwierzęce metody zdobycia pożądanych rzeczy.
U podstaw działań przestępców leży ich motywacja. Gdyby to
sobie uświadomiono, wydobyto złe pobudki na jaw i usunięto,
przestępcę można byłoby odmienić. Kara bez korekty podstawowych
motywów działania to rzadko właściwa droga, by zmienić złego
człowieka w dobrego. Gdybyśmy potrafili spojrzeć na złych ludzi
oczyma Ojca-Wyższego Ja, dostrzeglibyśmy zachodzący w nich powolny
proces ewolucyjny, który, w powiązaniu z darem wolnej woli,
pozwala im nauczyć się lekcji, jaką wszyscy muszą umieć lekcji
niewyrządzania krzywdy i niesienia pomocy.
Zatem spotykając się w życiu ze złem, musimy mu zaradzić na trzech
poziomach naszego Ja. Musimy uświadomić sobie, że przestępcy nie są
„straconymi duszami" albo demonami, nawet jeśli się takimi
wydają. Z czasem zaczną żyć we właściwy sposób. Tak jak
postępujemy z dziećmi zabieramy im zapałki, wsadzamy ich do kojca,
gdzie nie mogą niszczyć mebli – podejmujemy kroki, aby
uporządkowane życie społeczeństwa mogło toczyć się dalej. Czy ich
kochać? Tak, z poziomu średniego albo Wyższego Ja, ale nie niższego,
trudno ich bowiem kochać, kiedy ranią.
To Wyższe Ja, unoszące się nad każdą występną jednostką, możemy
kochać. Średniego Ja, które nie potrafi zapanować nad
niegodziwym niższym Ja, nie należy tak bardzo kochać, ile żałować.
Jest ono gościem w domu rządzonym przez niższe Ja, ciągle jeszcze
dzikie i przebiegłe. Z czasem wychowa ono i uczłowieczy tę krnąbrną
istotę. Dla nas zasadniczą sprawą jest zrozumienie tej prawdy.
Rozumienie jest pokrewne miłości; poza tym średnie Ja podejdzie do
problemu spokojnie i z rozsądkiem, a nie z gmatwaniną nieprzydatnych
myśli.
Ponadto, w większości z nas jest coś z kota, kojota i wilka i
kiedy codziennie sprzątamy dom naszego umysłu, musimy zważać na ich
legowiska. Zjadliwe uwagi, jakie wypowiadamy o bliźnim, drobne
rzeczy, o których najpierw myślimy, a potem robimy – nie
pomocne, lecz raniące – wszystkie je można wywieść od
zwierzęcia ciągle jeszcze kryjącego się w naszych niższych Ja.
Wspięcie się z poziomu zwierzęcego na ludzki to dla niższego Ja
bardzo powolny proces, wymagający od nas bardzo dużego wysiłku:
musimy mu pomóc w nauce i rozwoju.
Największy pojedynczy krok w kierunku osobistej ewolucji w światło
dokonuje się wtedy, kiedy uświadamiamy sobie, że niższe Ja spycha na
średnie Ja wszelkie pobudki drapieżnych albo bojaźliwych zachowań
zwierzęcych. (Niektórzy z nas, dalecy od bycia przebiegłymi
albo grabieżczymi, są jak bojaźliwe owce i króliki.) Z chwilą
gdy uświadomimy sobie wrodzoną naturę naszego osobistego niższego Ja
i w ten sposób dostrzeżemy, jakie przeważają w nim pobudki
życiowe albo co je pcha do celu, możemy rozpocząć korektę jego
zachowań.
Średnie Ja musi nauczyć się uwalniać od przymusów płynących
z niższego Ja. Musi umieć postrzegać każdą z pobudek jako to, czym w
istocie jest – emocjonalnym zalewem złości czy pragnienia. Musi
potrafić stać niewzruszenie, stosując siłę woli i zachowując pełne
opanowanie wszystkich bez wyjątku wewnętrznych przepływów
emocji.
Jeśli poprosimy Wyższe Ja, by stało za nami i pomagało ustanowić
oraz sprawować kontrolę nad potężnym niższym Ja, zbrojnym w swoją
zwierzęcą siłę życia, czyli bogactwo mana, wówczas wszystko
pójdzie dobrze i rozwój ku Światłości będzie szybki,
radosny i prawidłowy.
Żadna dyskusja na temat ludzi i zła nie może być pełna, jeśli nie
wziąć pod uwagę, że wiele osób słabej woli jest zmuszonych do
czynienia zła przez jednostki nimi rządzące. W literaturze religijnej
wiele jest wzmianek o niebezpieczeństwach zejścia na manowce. Jako
chrześcijanie uczymy się modlić: „i nie wódź nas na
pokuszenie". W naszych protestanckich kościołach śpiewamy prośby
o pomoc w „unikaniu pułapek kusiciela".
Ostatnio wstrząsa narodem fala przestępczości wśród
młodzieży. Częściowo wyjaśnia się to zjawisko podatnością młodzieży
na sugestię. Sugestia stwarza motywację, a motywacja działanie. W
gangach młodzieżowych motywem jest często wykazanie się „odwagą"
albo zdobycie uznania u kolegów. Jeżeli ideałem osiągnięć jest
odwaga przestępcy, a nie coś dobrego, niższe Ja zachęca się do
przejęcia władzy i robienia najgorszego.
W wielu przypadkach zmuszanie do obecności w szkole sprawia, że
nauczanie wywołuje opór, a ponieważ symbolem narzucanego na
siłę nauczania jest nauczyciel, w antymoralnych i destrukcyjnych
zachowaniach uczniów widoczny jest bunt przeciwko
nauczycielowi, szkole i moralności nauczanej w szkołach. Gdyby
wykształcenie trudno było zdobyć i gdyby było bardzo pożądane przez
ucznia, miałoby siłę przyciągania, jakiej mu teraz brak, i
nauczycieli oraz naukę postrzegano by w zupełnie innym świetle.
Badając złe wpływy, trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną
możliwość. To, co nie tak dawno temu uważano za ciemny zabobon z
czasów ewangelii, widzi się obecnie jako bolesną prawdę.
Chodzi o obsesje, czyli wpływ, jaki wywierają na żyjących przywiązane
do ziemi duchy.
Najgorszą formą ingerencji duchów jest obłęd „obsesyjny".
Ofiara może dokonywać czynów złych bądź tylko irracjonalnych.
Formy najłagodniejsze to takie, kiedy ofiary wydają się normalnymi
ludźmi, którzy tylko czasami ulegają złym albo bezrozumnym
impulsom.
W szpitalach psychiatrycznych, chociaż nadal według oficjalnej
„nauki" zaprzecza się istnieniu duchów albo ich
wpływom, dotąd stosuje się stare, tradycyjne leczenie torturami, aby
zmusić ducha do opuszczenia ciała pacjenta. W czasach biblijnych
opętanych torturowano, zwykle kamienowano, aby z nich „wypędzić
diabły". Dzisiaj stosujemy torturę zwaną terapią wstrząsową, w
wielu przypadkach z powodzeniem.
Nam, którzy oczyszczamy dom z wszystkiego, co uniemożliwia
nasz szybki rozwój po prostej ścieżce, wystarczy, jeśli
będziemy uważnie wypatrywać najlżejszych oznak, czy odczuwane przez
nas impulsy, złe myśli, które tłoczą nam się w głowie, albo
bezwolne działania wykonywane jakby pod fizyczno-psychicznym
przymusem mogą kryć za sobą takie złe wpływy. Duchy, które
oddziałują na żyjących sugestią, by zmusić ich do pożądanej reakcji,
nie mogą nie być złe. Jeśli rzeczy, do których nakłaniają, są
bardzo niegodziwe, to duchy te można nazwać diabłami, tak jak
nazywano je w czasach Nowego Testamentu.
W związku z tym nie ma jednak powodu do paniki. Jeśli poprosi się
o ochronę Wyższe Ja i nie będzie reagować na złe myśli i impulsy,
takie duchy szybko odejdą, aby poszukać kogoś o niedobrych
skłonnościach. O wiele łatwiej jest złemu duchowi wpłynąć na osobę
niegodziwą z natury niż na osobę dobrą.
Gdyby jakiś nasz czyn albo ciąg myśli wydawały nam się złe czy
choćby nas niegodne, powinniśmy uznać możliwość, że pochodzą one od
duchów. Ale czy są to duchy, czy nie, musimy się takiej
sytuacji zdecydowanie przeciwstawić i przestać myśleć i postępować
niezgodnie z przekonaniem. Nie ma potrzeby wiedzieć, czyjemu akurat
wpływowi ulegamy, aby trzymać się środkowej drogi normalnego i
pobudzającego nasz rozwój życia. Być dobrym to dla większości
zdrowych psychicznie osób bardzo prosta sprawa –
sumienie mówi im, co jest dobre, życzliwe, pożyteczne, a co
nie. Nie należy też obawiać się żadnego wpływu, jeśli jesteśmy pod
kierownictwem Wyższego Ja.
Kahuni mieli trzy różne słowa oznaczające grzech. Jednym
było ino, czyli „krzywdzić inną osobę". Jest to grzech
dzikusa, czyli naszej zwierzęcej sfery. Drugie słowo hewa znaczyło
„zrobić błąd albo pójść złą ścieżką". Jest to
grzech poziomu średniego Ja, kiedy ludzie mają błędne pojęcia zła i
dobra i brak im dostatecznej wiedzy, która pomogłaby im wieść
normalne, pożyteczne życie. Trzecie słowo to hala, oznaczające
„nietrafienie do celu". Rdzenie ha i la lub ala oznaczają
głębokie oddychanie w celu zgromadzenia dodatkowej ilości many i
posłania jej po widmowej nici do Wyższego Ja. Nić symbolizuje ścieżkę
i na tę właśnie ścieżkę osoba nie trafia, jeśli „schodzi na
manowce". W przypadku grzesznego czynu oznaczonego tym słowem
mara nie zostaje posłana do Wyższego Ja z powodu poczucia winy
niższego Ja, które sprawia, że odmawia ono z nim kontaktu. W
ten sposób opisany jest tutaj trzeci poziom, poziom Wyższego
Ja, a grzech, o który tutaj chodzi, jest raczej ciężkim
grzechem zaniedbania niż uczynkiem.
Grzechu krzywdzenia bliźniego należy jak najbardziej unikać,
musimy jednak przyznać, że aby powstrzymać osoby raniące innych,
trzeba użyć siły. Zamknięcie przestępcy w więzieniu jest dla niego
krzywdą, ale wyrządzenie mu takiej krzywdy przez ogół
obywateli nie obarcza ich grzechem.
Ta sama zasada obowiązuje w przypadku żołnierza posłanego do walki
z wrogiem zaborcą. Dogmaty religijne doprowadzające wyznawców
do uchylania się od służby wojskowej nie są dane od Boga. Stworzył je
człowiek i są rezultatem nielogicznego myślenia i ślepego błądzenia
poplątanymi ścieżkami umysłu. Żołnierz ma do spełnienia najwyższej
wagi, ponadosobisty obowiązek dla dobra wielkiej liczby ludzi.
Przyjmowane ślepo dogmaty mogą sprawić, że dobry człowiek będzie
postępował źle. Przykładem jest dogmatyczna nauka niektórych
zaborczych narodów, że człowiek ginący w walce dla swego kraju
idzie natychmiast do lepszego nieba. Podczas II wojny światowej
Japończycy usiłowali zająć siłą duży obszar Dalekiego Wschodu.
Bataliony samobójców składały się prawdopodobnie z
przeciętnie dobrych ludzi, których zwiodły przyjęte dogmaty
religii państwowej.
W przypowieści o bogatym młodzieńcu, który zapytał Jezusa,
co ma uczynić, aby zostać zbawionym, tkwi źródło dogmatów
powstałych wskutek niezrozumienia jej prawdziwego sensu. Tysiące
szczerych chrześcijan przechodziło katusze wierząc, że muszą sprzedać
wszystko i rozdać pieniądze ubogim, tak jak to poradził Jezus
młodzieńcowi.
Jednak w świetle mądrości Huny widać, że Jezus uderzał prosto w
pobudki kierujące tym konkretnym młodym człowiekiem. Wiemy z
przypowieści, iż do tego stopnia rządziła młodzieńcem miłość
posiadania, że wybrał już raczej potępienie niż rozdanie swych
bogactw. Gdyby mógł jasno widzieć szkodę, jaką wyrządza mu
jego chciwość, zacząłby bezzwłocznie pracować na swoje zbawienie;
walczyłby ze swoją pożądliwością, zrozumiałby, że tylko zarządza
posiadanymi dobrami i mógłby ich mądrze użyć dla dobra ogółu,
a także na swoje utrzymanie.
Aby rozwijać się zgodnie z ewolucją, musimy codziennie przyjrzeć
się paru naszym przekonaniom i zbadać je w świetle Huny i zdrowego
rozsądku. Powinniśmy także zbadać dziury w tkaninie naszych wierzeń.
Zbyt często nauki nowoczesnych religii mają takie dziury. Powszechną
praktyką jest odrzucanie wszelkiego zła jako nierzeczywistego albo
jako błędu wynikającego z wadliwego postrzegania śmiertelnego umysłu.
Zaprzeczanie istnieniu różnych odmian zła to pewna oznaka
niedojrzałego i pokrętnego rozumowania.
Jeśli jakieś wierzenie, stare czy nowe, nie pasuje do faktów
życia, które nas zewsząd otacza, nadeszła pora odrzucenia go
albo ponownego przemyślenia, by uzyskać rozsądniejszy punkt widzenia.
Chwytliwe powiedzenie: „Myśl tworzy rzeczywistość„ nie
dotyczy w ogóle zła, kiedy staramy się, by znikło ze świata,
myśląc, że jest nierealne, nie istnieje, a zatem nie wymaga
przeciwdziałania.
Rozważając problem zła, nie należy zapominać o własnych dzieciach.
Nie wolno pozwolić, by miłość rodzicielska sprawiła, że przegapimy
albo będziemy tolerować złe skłonności u dzieci. Zauważywszy, że
dziecko w rodzinie stwarza problemy, mądry rodzic zrobi dobrze,
zdobywając się na obiektywizm, jaki tylko leży w ludzkiej mocy.
Trzeba odnaleźć pobudki kierujące antyspołecznym zachowaniem dziecka.
Powinno się przeprowadzić badania lekarskie, aby ustalić, czy w
wyniku jakichś wad fizycznych, na przykład wzroku, słuchu czy
koordynacji mięśniowej, nie powstała motywacja kompensacyjna. Być
może konieczna będzie reedukacja dziecka przy pomocy psychologa
dziecięcego. W rzadkich przypadkach trzeba się uciec do środków
represyjnych albo prostych środków ograniczających swobodę
dziecka, jeśli jest to jedyny sposób dotarcia do jego niższego
Ja. Tak czy inaczej należy rozwiązać problem jak najszybciej, by
dziecko mogło bez przeszkód rozwijać się dalej. I tu znowu
powinno się wezwać nasze Wyższe Ja do współpracy z Wyższym Ja
dziecka w prowadzeniu i pomocy.
ĆWICZENIE
Codziennie rozważ kilka twoich wierzeń, badając, czy są rozsądne.
Wprowadź poprawki, jeśli tak nie jest. Powoli wyobraź sobie
okoliczności, w których spotykasz osoby o złych zamiarach, i z
pomocą i ochroną Wyższego Ja zniwecz ich próby skrzywdzenia
cię. Ze swej niedosięgalnej dla ciosów pozycji pod pełną
miłości ochroną spróbuj wyobrazić sobie, co tymi osobami
powoduje i jak można by zmienić ich niewłaściwą motywację.
Każdy krzywdzący czyn, jaki zdarzy ci się popełnić, zrekompensuj
pomocnym. (To zdziała więcej dla oczyszczenia twego niższego Ja z
przekonania o winie i dla otwarcia ścieżki do Wyższego Ja niż
przeczytanie tysięcy kazań, jak być dobrym.) Jeśli będzie okazja.
spróbuj pomóc komuś nauczyć się niekrzywdzącego i
pomocnego działania. Pomóż innym nauczyć się szukania w sobie
ich własnych ukrytych pobudek.
 
AFIRMUJ: Dzielę zło na trzy rodzaje: to płynące ze
zwierzęcego poziomu niższego Ja, to mające swe źródło w
średnim Ja na poziomie umysłu oraz zło przez zaniedbanie, czyli brak
nawiązania normalnej współpracy z Wyższym Ja. Przyznaję, że o
tyle, o ile pozwalam sobie być złym, przyciągam do siebie złe myśli.
Codziennie będę badał siebie, wszystko, co czynię, myślę i w co
wierzę, dążąc do skorygowania mojej motywacji i wierzeń, tak aby nie
krzywdziły, lecz pomagały budować moje osobiste dobro, dobro rodziny,
społeczeństwa i świata.
 
MÓDL SIĘ: Proszę o kierownictwo we wszystkim, co czynię.
Prowadź mnie tak, abym unikał pokus, i chroń mnie od zła. W zamian za
Kierownictwo i Pomoc przyrzekam czynić, co w mojej mocy, by unikać
popełniania wszystkich grzechów z trzech poziomów –
tych krzywdzących inne osoby, tych sprawiających, że pozwalam się
zwodzić nauczycielom nierozsądnych dogmatów oraz grzechu
zaniedbywania kontaktu z Wami, umiłowani Ojcze-Matko, i dzielenia się
z Wami daną mi od Boga siłą życiową.
 
AFORYZM VII: Dobrze jest posłuchać wskazania: "Poznaj samego
siebie", ale aby to uczynić, konieczne jest poznanie niższego Ja
i jego tajemnych pobudek. Równie koniecznie należy poznać
własne dziecko, rodziców, współmałżonka i sąsiadów.
Człowiek nie żyje sam.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
930 14
T 14
Rzym 5 w 12,14 CZY WIERZYSZ EWOLUCJI
ustawa o umowach miedzynarodowych 14 00
990425 14
foto (14)
DGP 14 rachunkowosc i audyt
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
022 14 (2)
index 14
Program wykładu Fizyka II 14 15

więcej podobnych podstron