89
1 914
„Mowa nienawiści” istnieje od zarania ludzkości. Opcja swój-obcy była zawsze. Stereotypy były, są i będą.
Najlepszym tego dowodem jest notoryczne opluwanie Polaków przez demoliberalne media, które za punkt honoru
postawiły sobie zrobienie z nas rasistów, ksenofobów i antysemitów. Taki jest obecnie „tyn trynd”.
Gdy ludzie byli jeszcze w miarę normalni, czyli zanim ich mózgi uprała polityczna poprawność, nikomu do głowy nie
przychodziło, żeby z „mowy nienawiści” zrobić sobie źródło dochodów i wyciągać pieniądze podatników na przelewanie
z pustego w próżne. Jednak ogłupiający neomarksizm, który wyprodukował bandę nierobów-politruków, doprowadził do
tego, że dziś uniwersytety produkują pseudobadaczy pobierających pensje za analizy wypowiedzi w stylu „jedna baba
drugiej babie wsadziła do d…y grabie”. A kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, społeczeństwo.
Jak wygodnie żyć z „mowy nienawiści”? Wystarczy zostać pracownikiem
Centrum Badań nad Uprzedzeniami i chwalić Jana T. Grossa oraz
islamskich imigrantów
Przez Last updated Sie 15, 2017
fot. screen
Na Uniwersytecie Warszawskim w rolę etatowych politruków zarabiających na „mowie nienawiści” wcielili się
członkowie Centrum Badań nad Uprzedzeniami. Towarzystwo to zajmuje się m.in. przeprowadzaniem badań
sondażowych dotyczących polskiej „mowy nienawiści”, a ich działalność oczywiście wspiera Fundacja im. Stefana
Batorego. Oprócz „mowy nienawiści” na tapecie mają takie tematy, jak mechanizmy działania antysemityzmu, seksizm,
uprzedzenia wobec gejów i lesbijek. Produkt finalny wygląda tak: „Około połowa Polaków i Polek nie uważała
przykładów mowy nienawiści za bardzo obraźliwe, około jedna trzecia osób przyznawała się do stosowanie takiej mowy i
prawie dwie trzecie miały z nią kontakt. Wydaje się, że jest jeszcze wiele do zrobienia w Polsce w tym temacie. Mamy
nadzieję, że naciskom na media tradycyjne, jak i media społecznościowe by starały się zwalczać taką mowę, będzie też
towarzyszyło uświadamianie społeczeństwa jak bardzo krzywdzące są nienawistne wypowiedzi. Mowa nienawiści jest
takim typem przemocy, na którym cierpią nie tylko osoby, do których jest ona skierowana, ale wszyscy, którzy są w jej
zasięgu, gdyż osłabia ona ogólne normy harmonijnego współżycia społecznego.”
Podsumowując: bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla. I kasa na stół, bo politruk „popracował”.
O produkowaniu neomarksistowskich blablaczy kapitalnie opowiada Krzysztof Karoń, który – w oparciu o komunistyczne
manifesty i inne dokumenty z epoki – pokazuje, w jaki sposób w Europie zabito etos pracy i w jego miejsce wyhodowano
wrzód na tyłku w postaci grantowych politruków blablających o nowym wspaniałym świecie, w którym nie będzie ”mowy
nienawiści”, bo wszystkich „nienawistników” wyedukuje się tak, żeby gęby trzymali na kłódkę. A jak spróbują te gęby
otworzyć, to najpierw ich się zgnoi, a potem posadzi.
Aby nie było żadnych wątpliwości, kim są politrucy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami, pozwolę sobie zacytować
fragment artykułu opublikowanego przez Krytykę Polityczną. Jest to wywiad z dr hab. Michałem Bilewiczem, czyli
numero uno owego Centrum. Oto, co pan Bilewicz ma nam do powiedzenia: „Mowa nienawiści, czyli język
dyskryminujący różne grupy mniejszościowe, dawno nie była w naszym życiu politycznym tak powszechnie stosowana
jak po roku 2015 – czyli od czasu antyuchodźczej paniki wywołanej zgodnie przez media i polityków. Były to głównie
wypowiedzi skierowane przeciw imigrantom, muzułmanom, które dotąd w polskiej polityce nie miały racji bytu. W
podobnym czasie, choć w nieco bardziej zawoalowany sposób, powrócono do różnego rodzaju wątków antysemickich.
Zaszła przede wszystkim zmiana ilościowa – w polskiej polityce już w latach 90. zdarzały się wypowiedzi antysemickie,
ale jedynie na obrzeżach sceny politycznej. Pewnym katalizatorem było na pewno zachowanie Andrzeja Dudy podczas
debaty prezydenckiej po I turze wyborów, w której wykorzystał wątek Jedwabnego, negując jakąkolwiek
odpowiedzialność narodu za przestępstwa na Żydach. Badacze nazywają to wtórnym antysemityzmem, czyli
bagatelizowaniem przemocy antyżydowskiej i idealizowaniem przeszłego stosunku do Żydów. W ten sposób przekazuje
się niebezpieczny komunikat, że można kogoś krzywdzić, mordować, a potem uniknąć odpowiedzialności. Jedwabne to
skądinąd wątek towarzyszący Prawu i Sprawiedliwości od samego początku.”
Powiem Wam szczerze, że po tym wstępie odechciało mi się dalszej analizy „mądrości” pana Bilewicza. Ale przeczytałam
do końca. Oto resume. Mamy do czynienia z kolejnym fanem bredni wyprodukowanych przez Jana Tomasza Grossa.
Mamy do czynienia z człowiekiem, który dla kasy z grantów porównuje Jarosława Kaczyńskiego do sprawców
ludobójstwa Ormian, do ludobójców z Rwandy oraz – to też jest stały motyw współczesnych politruków – do propagandy
Goebbelsa. Jest też oczywiście o języku „supremacji białej rasy” i taka oto teza: „W 2004 roku zostaliśmy gospodarczo
dopuszczeni do stołu unijnych dobrodziejstw, który powstał między innymi drogą wyzysku państw skolonizowanych.
Temu zawdzięczamy teraz między innymi coraz lepsze drogi, koleje i to, że jesteśmy w miarę zamożni.” Aha, Polacy są
odpowiedzialni za wyzysk w koloniach, bo przystąpili do UE. Pięknie, k…a, pięknie!
Prawdziwa perełka jest na końcu wywiadu. Pan Bilewicz chwali media za to, że zamieściły zdjęcie martwego chłopca-
uchodźcy, co pozwoliło na wzbudzenie empatii wobec muzułmanów płynących do Europy. Pan Bilewicz nie widzi nic
niestosownego w tym, że zdjęcie chłopca zostało upozorowane. Nie widzi nic niestosownego w tym, że do tragedii doszło
nie dlatego, że rodzina chłopca uciekała przed przemocą i szukała schronienia w Europie, ale dlatego, że ojciec chłopca
chciał wykorzystać europejski system ubezpieczeń i zrobić sobie nowe zęby. Wpakował rodzinę na przepełniona łódkę,
dziecko utonęło, a jego zdjęcie, do którego zwłoki dziecka zostały ułożone na plaży, miało służyć do emocjonalnego
szantażu w celu przekonania opinii publicznej, żeby domagała się od polityków otwarcia granic dla niekontrolowanego
napływu islamskich imigrantów.
Panie Bilewicz, jest Pan obrzydliwy. Jaki dostał pan grant za wykorzystanie śmierci tego dziecka do swoich pseudobadań i
politruckiego blablabla?