Mity będące podstawą sprzeciwu wobec liberalnego dostępu do broni
Na początek chciałbym wyjaśnić jeden temat będący podstawą
nieporozumień w takiej dyskusji. Rozwinę go później, jednak muszę
go wyjaśnić od razu, byś, Drogi Czytelniku, nie rzucił mi się do gardła
po przeczytaniu pierwszych punktów.
Wyjaśnić chciałbym co rozumiem przez pojęcie liberalizacja dostępu do broni.
Otóż nie oznacza to:
niczym nie skrępowanego dostępu do broni
braku ograniczeń w rodzajach broni i amunicji.
Od razu wyjaśnię że zależy mi na:
1. jasnych i przejrzystych przepisach dotyczących pozwoleń
na posiadanie broni
2. zlikwidowaniu uznaniowości w wydawaniu decyzji
3. unowocześnieniu zapisów prawa w temacie posiadania broni i jej
użycia.
Chciałbym też wyjaśnić, że w dyskusji podaję skrajne przykłady - takie,
które zdarzają się znikomemu procentowi ludzi. Takie, z którymi się raczej
nie spotkasz. Ale takie jest prawo dyskusji – żeby przykład był dobry musi być
wstrząsający. ;)
Skoro juz sobie wyjaśniliśmy o czym mówimy, przejdźmy do bardziej
merytorycznej dyskusji (demagogii).
Większa ilość broni spowoduje że strzelaniny będą na porządku
dziennym, jak w Ameryce (USA). Drogi Czytelniku ! Argument ten opiera
się głównie na wizerunku Stanów Zjednoczonych wyniesionych z filmów.
Przecież wiadomo że w Ameryce w każdym mieście codziennie są napady
na bank, strzelaniny, co drugi gliniarz jest skorumpowany, a za wszystko
są odpowiedzialni Obcy. Acha, i wiadomo że Wspaniali Amerykańscy Chłopcy
uratują znowu świat przed śmiertelnym zagrożeniem...
No, ale zakładam że jesteś Czytelniku na takim poziomie, że doskonale
wiesz że świat Hollywoodu nie ma dużo wspólnego z rzeczywistością
otaczającą przeciętnego Amerykanina. I jeśli masz jakiegokolwiek znajomego
w USA spytaj go jak tam jest naprawdę.
Tylko nie zapominaj że USA to kraj pod względem terytorium i ludności
odpowiadający Europie. Jak często są strzelaniny w Europie ? Na porządku
dziennym. Ba, nawet kilkadziesiąt dziennie. Jak często dzieciak strzela
do kolegów w szkole ? Porównywalnie jak w USA. Żeby nie być gołosłownym,
to poszukaj jak często dochodzi do użycia broni w Warszawie i okolicach. Być
może zdziwisz się, ale jest to coś powszechnego.
Większa ilość broni to więcej wypadków z bronią. Tak samo
jak większa ilość samochodów oznacza więcej wypadków. Ba, rzekłbym
że samochody są bardziej niebezpieczne - więcej samochodów oznacza że ilość
wypadków będzie rosła geometrycznie, co broni już nie dotyczy. Dlaczego ?
Ano, broń nie wymaga przepustowych i dobrej jakości dróg. A powiedz
mi szczerze, Drogi Czytelniku, jak często słyszysz o wypadkach z bronią ?
Mówimy o ponad 300 tysiącach sztuk broni w rekach prywatnych ! Do tego
dolicz Policję, wojsko, przeróżne służby czy chociażby ochroniarzy.
Więcej broni w domach oznacza że więcej dzieci będzie miało z nią
kontakt i będzie mogło wynieść ją żeby pochwalić się kolegom na podwórku
czy w szkole. I żadne zamknięcia nie pomogą, bo dzieciak i tak sobie da radę.
... i oczywiście krew się będzie lała strumieniami. Bardzo mi przykro
(ale jestem obłudny), ale praktyka pokazuje, że dzieci które mają ciągły kontakt
z bronią posługują się nią w sposób niezwykle odpowiedzialny. Nie raz byłem
świadkiem jak mały dzieciak potrafił zawstydzić starych chłopów zwracając
im na strzelnicy uwagę że postępują wbrew zasadom bezpieczeństwa. I pewien
jestem, ze moje dziecko odpowiednio uczone będzie miało z przestrzeganiem
tych zasad mniej problemów niż ja. Bo mnie nikt ich nie nauczył, w krew mi nie
weszły, a jako stary chłop musze się ich uczyć. W tych paskudnych Stanach
zrobiono serie testów w różnych szkołach - w widocznym miejscu porzucano
rozładowany pistolet. I okazało się że tylko dzieci nie mające kontaktu z bronią
zaczynały się nią bawić, wręcz celowały do siebie - te które wiedziały doskonale
co to jest leciały powiadomić dorosłych. Tylko od rodziców zależy jak
ich dzieci będą traktować broń - czy jako temat tabu, coś zakazanego (aż korci
by spróbować), czy jako niebezpieczne narzędzie (jak kuchenka gazowa,
kontakt elektryczny czy nóż). I powiedzmy to sobie szczerze, jeśli nie jesteś
pewien że zdołasz dziecku wiedzę o broni przekazać, jeśli boisz się że dzieciak
ci broń z szafki podbierze to przecież nikt cię do trzymania jej w domu
nie zmusza. Ale to nie jest powód byś zabronił tego innym. Bo jeśli inny rodzic
się pomyli... to jest jego błąd i on za niego zapłaci. A jeśli myślisz że twoje
dziecko nie będzie miało kontaktu z bronią to żyj w tej ułudzie dalej. Bo zawsze
jego kolega/koleżanka może tą broń przynieść (choćby wiatrówkę), i w tym
przypadku Twoje dziecko ma dużo większą szansę na spowodowanie wypadku -
bo nie wie jak się tym czymś posługiwać bezpiecznie. Jako rodzic jesteś
zobowiązany przekazać dziecku wiedzę o świecie - o narkotykach,
zboczeńcach... i wielu innych zagrożeniach. I tak jak uczysz go bezpiecznie
przechodzić przez jezdnię, unikać nieznajomych, itp., tak naucz go bezpiecznie
posługiwać się bronią. Bo broń jest i będzie, bez względu na starania pacyfistów
i innych idiotów. Warto więc nauczyć dziecko posługiwania się nią - wcale
nie musi z tej wiedzy korzystać. Tak jak wcale nie musi korzystać
z umiejętności zakładania opaski uciskowej. Ale na wszelki wypadek...
A właśnie, czy wiesz że do sekcji strzeleckich przyjmuje się 14-15 latków ?
Jakoś znaczy się nie są za małe i zbyt nieodpowiedzialne (tylko młodsze
nie są w stanie podołać fizycznie oraz uzyskać odpowiedniego skupienia uwagi
na zajęciach)...
Lektura nadobowiązkowa: dlaczego
Więcej broni oznacza dozbrajanie bandytów. Tak. Bo oczywiście
w Magdalence AKM, Skorpion i Glauberyt był ukradziony prywatnemu
właścicielowi. Statystyka jest nieubłagana. Jak podaje
rocznie kradnie się 500 szt. broni - wliczając w to broń skradzioną wojsku,
policji, ochroniarzom i innym podmiotom. A odzyskuje się... ok. 1000
(815 w 2002 roku). Coś się nie zgadza... Nawet jeśli Policja miałaby 100%
skuteczności w wykrywaniu tych przestępstw (co automatycznie by oznaczało
że broń z kradzieży nie dozbraja bandytów), to oznaczałoby że odzyskuje
prawie dwa razy tyle ile jest kradzione. No to skąd ta broń ? Ano nie ma
co ukrywać, przestępcy nie mają najmniejszego problemu z pozyskaniem broni.
I nie muszą jej kraść. Zwłaszcza że taka kradziona broń jest niepewna. Jeśli
zostanie użyta, to Policja ma podwójne szanse na złapanie sprawcy - albo
w śledztwie w sprawie zabójstwa, albo kradzieży. Jeśli cię to jednak nie
przekonuje,
to
popatrzmy
na
problem
z
drugiej
strony.
W 1992 roku w rękach prywatnych bylo
Załóżmy (z dużą górką) że te 500 szt. broni zostało skradzione z rąk
prywatnych.
Oznacza to że zostało skradzione 0.16% broni prywatnej ! Statystycznie
rzecz biorąc, to więcej niż 0.16% broni powinno zostać zgubione...
Statystyka jest nieubłagana - kradzież broni jest zjawiskiem marginalnym. Czyli
aktualny system przepisów dotyczących przechowywania i przenoszenia broni
jest w 99.84% skuteczny. No, żeby każde przepisy były tak skuteczne !
Broń służy do zabijania. Uczenie dziecka posługiwania się bronią
to zachęcanie do zabijania. Czy wyznając taką filozofię korzystasz
samochodu, pociągu, samolotu, noża, siekiery, łopaty... długo by wymieniać
jakie jeszcze urządzenia wymyślone dla dobra ludzkości służyły do pozbawiania
życia. Pytanie nie jest ironiczne - po prostu proszę być konsekwentnym. Jeśli
odrzucasz to co zostało wymyślone by zabijać, to powinieneś odrzucić
to co do zabijania było i jest używane. Inaczej to jest podwójna moralność.
Cóż, samochód nie został stworzony do zabijania. Ale rocznie na polskich
drogach ginie 5 tysięcy ludzi. No, ale to się nie liczy, bo to ryzyko
wkalkulowane w życie...
A czy wiesz że strzelectwo jest elementem kilku dyscyplin olimpijskich ?
Czy wysyłanie dziecka na dodatkowe zajęcia sportowe jest moralne ?
A czy wiesz, że do czasów współczesnych sport był niczym więcej jak tylko
ćwiczeniami mającymi podnieść sprawność wojownika ? Wojownika, czyli
zabójcy - bo był szkolony do zabijania.
Czy moralne jest wysyłanie dziecka na lekcje karate, judo, aikido czy
choćby "samoobrony" ? No tak, przecież ulice nie są bezpieczne i nie zaszkodzi
jak będzie umiało się obronić... Tylko ciekawe jak obroni się przed dwa razy
większym i cztery razy cięższym napastnikiem. Poza tym zapomniałeś drogi
Czytelniku że sztuki walki to są po prostu trochę ucywilizowane umiejętności
zabijania gołymi rękami ?
Do obrony jest policja i sady, a nie broń palna. Należy usprawnić
Policję i sadownictwo a nie dawać ludziom broń. Żaden inny argument
nie pokazuje lepiej idealizmu i braku realizmu u adwersarza...
Odpowiedź sobie szczerze na pytania: Ile czeka się na przyjazd patrolu ?
Nawet zakładając że Policja jest super skuteczna, ile czasu zajmie dojazd
z posterunku do twojego domu/miejsca gdzie zostałeś napadnięty ? 5 minut ?
Po tobie...
Czy jesteś absolutnie pewien że w każdej sytuacji zdążysz wyciągnąć
telefon, wykręcić 997 i przekazać problem ? Ile to trwa ? 5 minut ? To juz po
tobie...
Czy policja będzie stać obok ciebie przez 24 godziny na dobę ?
Przypominam że inne określenie na Policję to organa ścigania a nie firma
ochroniarska... ;)
Czy naprawdę ucieszą cię skuteczne sądy jak będą sądzić sprawców
po fakcie ? Jak już stanie ci się krzywda ? Czy pocieszy to twoją rodzinę
i zastąpi im ciebie ? Czy odda ci utracone zdrowie czy nawet życie ?
Czy naprawdę uważasz że przy skutecznych sądach i policji nie ma
przestępczości ?
Są inne środki by się bronić - nie trzeba do tego broni. Ależ
oczywiście ! Umiejętność walki wręcz bardzo się przydaje. I na pewno
ci nie powiem byś się drogi Czytelniku tych sztuk walki nie uczył.
Tylko ze filigranowa kobietka nie ma dużych szans z dwu metrowym bysiorem
ważącym 100 kg. A naprawdę niewiele jest ludzi którzy mają czas
i samozaparcie by być najlepszym w walce wręcz. Nie zapominaj poza tym
że to nie rycerski pojedynek - tutaj albo ty albo on ! Przeciwnikowi nie daje
się żadnych szans ! Więc jak idzie na ciebie z gołymi rękami czy pałką
to skutecznie pozbawi go szans 9-cio milimetrowy pocisk.
Zawsze można użyć gazu. Tak, ale chyba na psy. Spory procent ludzi,
a szczególnie podpitych czy naćpanych, jest niewrażliwych na taką formę
"ataku". Zauważ że nikt kto ma kontakt z bronią i szeroko pojętą samoobroną
nie doradza posiadania broni gazowej. Użycie jej to bardzo skuteczny sposób
by naprawdę wk...urzyć agresora. To ja już wolę by moja żona nosiła małego
S&W czy Waltherka... to dużo skuteczniej zastopuje każdego agresora.
Są
jeszcze
te
paralizatory,
pałki
czy
inne
narzędzia.
Ale jeśli będziesz chciał drogi Czytelniku użyć ich w obronie... no cóż, lepsze
to niż nic, ale mam nadzieję że będziesz miał jakieś wsparcie.
Ludzie, społeczeństwo nie dojrzało do posiadania broni. To jest
przykład myślenia totalitarnego. Ludzie nie wiedzą co jest dla nich dobre, ludzie
nie umieją podjąć prawidłowej decyzji, więc najlepiej zadecydować za nich.
Należy prawnie zakazać, nakazać, potem egzekwować - jak się nie zastosują
to przed sąd, do więzienia i będzie spokój. Taki sposób myślenia
coś ci przypomina ? To ja proponuje wymienić społeczeństwo.
Jesteśmy (podobno) ludźmi wolnymi. Jako ludzie wolni mamy prawo
do podejmowania decyzji i do błędów - o ile nie szkodzą innym. Ale nikt
nie ma prawa ograniczać mojej wolności tylko dlatego że potencjalnie mogę
się mylić. Że potencjalnie mogę komuś zrobić krzywdę. Potencjalnie to jestem
gwałcicielem, bo mam ku temu odpowiednie "narządy". A czy uważasz
za słuszne by wykastrować wszystkich facetów bo potencjalnie
są gwałcicielami ?
A czy nie uważasz że powinno się rozbroić armię, bo potencjalnie
stanowi zagrożenie ?
W państwie prawa (a w takim podobno żyjemy) nie można ograniczać
czyjejś wolności tylko dlatego że potencjalnie może popełnić przestępstwo.
Do momentu aż faktycznie nie popełnię przestępstwa nikt nie ma prawa mnie
sądzić - a to właśnie robisz mówiąc że jestem zbyt niedojrzały
i nieodpowiedzialny by posiadać broń. Czy to nie dziwne że młodzi chłopcy,
z pryszczami na twarzy, są brani do wojska gdzie uczy się ich zabijać ?
I to w wieku kiedy nie mają nawet prawa ubiegać się o pozwolenie na broń !
Nie, przecież służą w Armii. Armia to miecz i tarcza społeczeństwa. Więc jest
społeczna akceptacja by ludzi uczyć zabijać. Ale dlaczego ja, mając 28 lat, żonę,
dzieci, dom, stałą pracę, będąc zdrowym fizycznie i psychicznie, broni posiadać
nie mogę ? Przecież jak 10 lat temu armia chciała mnie nauczyć zabijać, i to pod
prawnym przymusem ! Nie widzisz tutaj, drogi Czytelniku, jakiegoś braku
logiki ?
Ludzie nie umieją posługiwać się bronią, w odróżnieniu od Anglii czy
USA nie ma tzw. kultury posługiwania się bronią. To prawda.
Nie ma tradycji związanych z bronią. Tzn. były, ale zostały przez ostatnie 50 lat
skutecznie wytępione. Ale czy to powód by te komunistyczne tradycje
kontynuować ? Nie pozwalać ludziom posiadać broni, nawet głupiej wiatrówki,
żeby nie strzelali do władzy ludowej ? O przepraszam, już nie ludowej,
ale jednak władzy.
Kultura techniczna jest to pojęcie mające przedstawiać pewien poziom
obycia społeczeństwa z nowoczesną techniką. Dobrym przykładem jest fakt że
podczas II wojny światowej z Niemiec i RPA pochodziły najlepsze jednostki
zmotoryzowane. To logiczne, bo właśnie w tych państwach było statystycznie
najwięcej pojazdów mechanicznych.
Co to ma do broni ? A no to samo - im więcej jest broni w społeczeństwie,
tym ono skuteczniej, sprawniej i bezpieczniej się nią posługuje. Ale taką
"kulturę" tworzy się latami, pokoleniami. Przed wojną obycie z bronią w Polsce
było bardzo duże - a teraz ? Wstyd mówić... Ale skąd ma się ta kultura wziąć,
jak broni nie ma ?
Dzięki ewidentnej dziurze w Ustawie o broni i amunicji z 1999 r. mamy
wiatrówki na wolnym rynku. Szacuje się że w rękach Polaków znajduje
się od 100 tysięcy do miliona sztuk wiatrówek. Ile było wypadków ? Kilka,
może kilkanaście na tyle głośnych by się przebiły do mediów. Żadnego
śmiertelnego, wbrew temu co twierdzą przeciwnicy tej "śmiercionośnej" broni.
A przecież używają pneumatyków dzieciaki, często bez kontroli dorosłych,
a prawie zawsze bez podstawowych umiejętności bezpiecznego posługiwania
się bronią ! Czyli wychodzi na to że liczba wypadków jest pomijalna ! Już
więcej wypadków powodują ludzie jeżdżący samochodem bez prawa jazdy...
Od 1 stycznia 2004 r. bron czarnoprochowa jest bez zezwoleń. To już
w pełni broń, w pełni śmiercionośna. I jak widać ulice nie spłynęły krwią,
co oznacza że społeczeństwo jest dużo bardziej odpowiedzialne i dojrzałe
do posiadania broni niż krzyczą ci którzy mają interes by broni
w społeczeństwie nie było.
Człowiek który chce posiadać broń to osoba z zaburzeniami w sferze
seksualnej. Czyli trywialnie mówiąc, broń ma być swojego rodzaju substytutem
penisa. Nie wiem co prawda co penis ma do obrony życia, zdrowia
czy majątku... ale spróbuję odeprzeć i ten zarzut. Argument jest typowym
przykładem myślenia uprzedzeniami. Wyobraźmy sobie taką sytuację...
W nocy do domu Kowalskich wchodzą włamywacze. Jest ich trzech. Spokojny
sen rodziny zostaje przerwany. Sterroryzowany nożem, bezsilny Jan patrzy
jak na oczach dzieci bandyci gwałcą jego żonę. Później zrozpaczony tłumaczy
się "Cóż mogłem zrobić ? Mieli noże !" Nie da się ukryć że przeciętny
mężczyzna jest silniejszy od przeciętnej kobiety. To fakt, potwierdzony
nie
tylko
medycznie,
ale
także
udowodniony
na
olimpiadach.
Kulturowo utarło się że obowiązkiem mężczyzny jest zapewnić rodzinie
bezpieczeństwo. Nic dziwnego, w końcu tak go Natura stworzyła, że lepiej
się do tego nadaje od kobiet i dzieci. Czy więc trudno się dziwić kiedy
mężczyzna ćwiczy sztuki walki ? Nie, w końcu musi być przygotowany
że kiedyś, może, będzie musiał stanąć w obronie swojej rodziny. Niewątpliwie
wzbudzi powszechny podziw rozkładając pięciu osiłków na chodniku.
Niewątpliwie jest męski.
Czy można się dziwić mężczyźnie który chce mieć broń ? Można.
W końcu po co mu broń ? Przecież to substytut penisa. A to takie romantyczne
jak rzuci się z pięściami na bandytów uzbrojonych w noże i siekiery.
Walka o życie, zdrowie rodziny to nie pojedynek rycerski. Tutaj nie chodzi
o to by bandycie dać szanse - jemu trzeba każdą szansę odebrać. To jest gra
o stawce najwyższej - albo ja ich, albo oni moich bliskich. Proste ? Jeżeli
mężczyzna nie jest w stanie zabić każdego gnoja który usiłuje skrzywdzić jego
bliskich to jest nikim. Nie jest kochającym mężem, nie jest troskliwym ojcem.
Bo żona i dzieci szukają u niego bezpieczeństwa. Jest ich ostoją - i nie może
tego zaufania zawieść. On nie ma zostać bohaterem - martwym. Ma przeżyć.
Więc zanim powiesz że mężczyzna który chce posiadać broń ma problemy
z erekcja popatrz na przykładowego Jana Kowalskiego. Czy impotentem jest ten
który płacze i płaszczy się przed zdegenerowanymi śmieciami, czy ten który
wyciąga broń i odstrzeliwuje im łeb ?
A na zakończenie dodam tylko świetne stwierdzenie jakie usłyszałem
od kolegi. "Kobiety mają swoją biżuterię, a my, mężczyźni mamy swoją broń."
I myśl luźna an koniec.
Jeżeli ktoś wydaje na pozwolenie i na samą broń kwotę rzędu 3 tysięcy
(lekko licząc), to naprawdę trudno uwierzyć że będzie później z tą bronią latał
po ulicy i strzelał do przechodniów. Zwłaszcza że badania w USA wyraźnie
pokazują że ludzie noszący broń są spokojniejsi – mniej piją, awanturują
się czy chociażby powodują mniej wypadków drogowych. I patrząc na moich
uzbrojonych
kolegów
wnioski
te
w
pełni
się
potwierdzają
A teraz pomyśl drogi Czytelniku. Twój sąsiad robi pozwolenie na broń, kupuje
sobie "klamkę". Czujesz się zagrożony, bo jak popije to będzie strzelał z okna.
Ale będziesz spokojny jak za te same (lub mniejsze) pieniądze kupi nielegalnie
broń. Tak, będziesz spokojny, bo... nie będziesz o tym wiedział.
Gratuluje spokojnego snu !
Drogi Czytelniku ! Jeśli dotarłeś do tego punktu nie tracąc nerwów to
gratuluję !
Nie napisałem tego tekstu by cię przekonać. Służyć on ma tylko temu, byś
mógł się zastanowić nad argumentami jakie wysuwasz w dyskusji, jeśli stajesz
przeciw. Żeby dyskusja z Tobą była choć trochę merytoryczna, a nie tylko
emocjonalna. Bo broń jest narzędziem który budzi emocje... ale nie u mnie.