jak napisac ksiazke w rok


Z cyklu: Jak napisać powieść w rok



Ktoś kto wchodzi na ten blog (z powodów przyjacielskich lub ęrandomalnychł
biorę to nieznane, a zauważone na onecie w zakładce ęrandomalny blogł słowo w cudzysłów, bo nie przypomina znanej mi polszczyzny) może mieć wrażenie, że żaden z wątków, które się tu rozpoczęły, nie jest w żaden sposób kontynuowany. Wrażenie to jest słuszne, aczkolwiek
mam nadzieję
przelotne. Powstające wątki stanowią wyraz nie swoistego niezdecydowania (ani
mam nadzieję
mózgu, w którym ęrandomalnieł współistnieją różne elementy), lecz raczej chęci napoczęcia różnych paczek ciasteczek jednocześnie. Jesteście z tych, którzy zjedzą do końca, zanim otworzą następną paczkę? Bo ja niekoniecznie. A jednak pora chyba na jakieś wyjaśnienie.

Znajdziecie w tym blogu ćwiczenia rozwijające kreatywne myślenie, ćwiczenia dla inspiracji, ćwiczenia codzienne (jak ęStrumień świadomościł) i bardziej wyszukane oraz różne (chciałabym napisać randomalne, ale nie chcę utrwalać tego słowa w naszym języku) refleksje o pisaniu (na przykład, że warto kupić sobie notes). Znajdziecie cykl o formach, takich, jak pantum. Znajdziecie wreszcie cykl ęo niczymł, czyli brudnopis, którego może wcale czytać nie trzeba.

A dzisiaj z nowego cyklu, który nazwałam szumnie: Jak napisać powieść w rok.



Powieści bardzo dobrze zaczyna się w styczniu. Jeśli nie dlatego, że ęwreszcie napisać powieśćł niebieszczy się na liście noworocznych postanowień, to choćby po to, żeby łatwiej było ułożyć sobie grafik. Zapytacie, po co w ogóle układać takowy. Powieść powinna wszak płynąć z serca i natchnienia. Geniusze czasu nie liczą, a dobra powieść może powstawać latami
i na pewno bez patrzenia w kalendarz. Przykro mi, jeśli kogoś rozczaruję. Prawdziwy geniusz nie czyta takich blogów. Prawdziwy geniusz, przybity do twardego krzesła gwoździem pasji tworzy o kromce chleba, przy akompaniamencie lamentujących dzieci. Czasy prawdziwego geniusza się skończyły, a nawet dobry pisarz patrzy w kalendarz. Jak kogoś wydają, to musi się zgodzić na określone terminy. A jak nie wydają, to żeby wydali, musi jednak książkę skończyć. Każdy, komu walają się początki różnych powieści po przestrzeniach Windows wie, że zacząć nie jest trudno. Nie jest nawet trudno skończyć. Najtrudniej jest napisać środek. Gdy pierwsze achy i ochy miną, bywają momenty zwątpienia a nawet znudzenia. I nie chodzi tu wcale o znudzenie własną książką, raczej tym, że aby akcja się posuwała, trzeba to wszystko tak mozolnie wstukiwać.

Termin może być wyznaczony w konkursie, w którym chcemy wziąć udział, ale nawet jeśli nie
warto sobie go wyznaczyć. Ja się trzymam terminów w pracy i to z redaktorskiej roboty zaadaptowałam pewne nawyki, co okazało się naprawdę przydatne. Jak się tego nie robi, to okazuje się, że atakują nasz zapał pisarski prace może i niezbędne, ale w ostatecznym rachunku na pewno nie priorytetowe. Układanie DVD w odpowiednich pudełkach. Pranie zasłonek. Zakupy w centrum handlowym. Wydaje się, że jeśli nie stawiamy sobie celów, to dlatego, że nie traktujemy pisarstwa jako potencjalnego zawodu. Jest to raczej cos w rodzaju wstydliwego hobby, takiego jak hazard czy licytacje na allegro. Mimo całej świadomości, że pisarstwo to przecież też rzemiosło, boimy się często powiedzieć: chcę zostać pisarką. A powinniśmy to robić jak najczęściej.

Nie: Ach, piszę sobie takie tam dyrdymałki, wiesz, takie głupie hobby, ale nie wiem, czy coś w ogóle z tego wyjdzie.

Lecz: Zaczęłam pisać powieść. Planuję skończyć ją w listopadzie.

A jak planować, żeby skończyć?

U mnie najlepiej działały plany tygodniowe. Znam osoby, które założyły sobie, że napiszą stronę dziennie. U mnie to nie działa, nie zawsze mam czas. Łatwiej napisać siedem stron tygodniowo. Najwyżej siedzi się w niedzielę do nocy, żeby wyrobić normę. Jeśli taka jest nasza norma, to w rok napiszemy 365 stron. Jak na początek
całkiem fajna powieść! Jeśli nasza powieść ma części lub rozdziały, należy wyznaczy daty powyższych. Ukończenie rozdziału w określonym terminie daje poczucie satysfakcji.

Mamy szanse zostać pisarzami jeśli zdarzy nam się z czegoś zrezygnować, żeby pisać. Trzeba nauczyć się takich zwrotów:

- Niestety, kino odpada. Dzisiaj cały dzień piszę.

- Nie, kochanie, dziś nie pójdę z tobą do zoo, muszę pisać, bo nie zmieszczę się w terminie.

(tak, wiem, że to drugie zabrzmiało wyrodnie, ale takie jest życie, jak chcesz dziecko mieć matkę sławną pisarkę, to musisz czasem pocierpieć).

Powiem wam, że zdarzyło mi się wziąć parę dni urlopu, żeby coś dokończyć, mój urlop, to mogę robić co chcę, a robię to, na czym mi najbardziej zależy. Nie wzięłabym natomiast urlopu, żeby licytować trampki na allegro. I tym to się różni.
AJ (20:20)


Z cyklu - jak napisać książkę w rok: fabuła i ucieczka od kalki

Przed chwilą pytałam moja uczennicę, jakie książki czyta, dlaczego te, a nie inne. Dziewczyna w wieku późnogimnazjalnym wymieniła Sto lat samotności, Grę w klasy, ale też powieści Pratchetta. Podkreślała, że Cortazar wspaniale operuje językiem, a Marquez wprowadza ciekawe postaci. Pratchetta chwaliła za wyobraźnię i za poczucie humoru. Wydało mi się to wszystko dość dziwne, bo żaden Zmierzch nie padł w tej rozmowie, ani też żadna powieść sensacyjna czy detektywistyczna. Jednak Dagna na pewno jest specyficzną osobą i jej gusta można nazwać bardziej wyszukanymi
ale i bardziej dorosłymi niż gust tak zwanego ogółu (młodzieżowego rzecz jasna).

Pytanie, co to jest ogół. Otóż, mogę się mylić, ale ogół czytelniczy reprezentuje moja córka Julka, która jest dokładnie w wieku Dagny i kiedyś zachłystywała się Harrym Potterem, a teraz połknęła Zmierzch. Czyta też Larssona i Cień wiatru. Kiedy na topie była Seria niefortunnych zdarzeń, kupowałam wszystkie tomy. Na półce stoi też czworoksiąg Century oraz Atramentowa Śmierć, Krew i cos tam jeszcze trzeciego Cornelii Funke.

Podkreślam, że moja córka reprezentuje jak figuryna z Sevres, nie ogół, tylko ogół czytelniczy. Ogół to czyta streszczenia szkolnych lektur w internecie, i tyle. Czytelnik popularny, którym jest moja córka, połyka bestsellery. A jak ją zapytać, dlaczego, to powie prosto.

To jest świetna historia.

Porywająca fabuła.

Klucz do sukcesu.

Będziemy tu mówić w tej chwili nie o sukcesie Cortazara czy Marqueza, bo to jest jakby inna liga, lecz o sukcesie Funke, Snicketta i Rowling. Oraz oczywiście Larssona, choć biedak nie do końca dożył. Wszystkie te książki łączy jedno: pomysł na fabułę.

Wielokrotnie myślałam, ze trzeba być swojego rodzaju geniuszem, żeby wpaść na oryginalny pomysł na fabułę, szczególnie, jeśli pociągnie on nie jeden, lecz kilka tomów. Czy można jakoś wykształcić w sobie tę umiejętność? Powiem szczerze
nie wiem. Gdybym wiedziała, jak, już bym pisała bestseller. Na pewno jednak są metody, które otwierają nasze kreatywne ęjał. Pierwszy z nich nazwę UCIECZKA OD KALKI i o nim tu dzisiaj.

Cała literatura, jak mówili postmoderniści, w sumie już była. Już Arystoteles w Poetyce wyróżniał uniwersalne tematy, jak zemsta, władza, miłość. Mózg ludzki wybiera schemat, bo dąży do ekonomiczności działania, a podążanie utartą ścieżką kosztuje mniej energii. A ponieważ dużo już się żeśmy naczytali, mózg
bo najprościej
wybiera te schematy i kalki, które ma już dobrze opracowane. Na przykład w miłości znamy przykład z Harlequina, jak to ją piękną, biedną, dobrą, ratuje rycerz posażny i dzielny. Ona samotna i on też, zaraz ślub. Współistnienie przekalkowanych zarówno postaci, jak i akcji powieściowej nadaje się tylko do Harlequina, gdzie indziej spowoduje natychmiastową niestrawność. Jeśli natomiast uda się nam uciec od któregoś z ważnych elementów tego schematu, będzie to już zupełnie inna opowieść. Niech kochankowie poznają się na wysypisku śmieci. Niech to panna uratuje rycerza. Niech ona będzie po trzech rozwodach, a on podwójnym bigamistą. Niech urodzi im się dziecko z Downem.

Pisałam ostatnio opowiadanie, którego akcja toczy się w saunie. Zniechęcona małżeństwem kobieta, zabrana przez męża w prezencie walentynkowym do sauny, poznaje tam fascynującego mężczyznę.

Pamiętam, jak zatrzymałam się w tym momencie opowiadania, zastanawiając się, co może się zdarzyć dalej, i co scenariusz, to miałam poczucie, że złowrogie macki kalki oplatają mnie. Bo tak
mogłoby się skończyć tak, że ona zdradza męża z saunowym kochankiem. Mąż mógłby się nie dowiedzieć (a ona po tym wybryku zbliżyć do męża). Mógłby się dowiedzieć i ją rzucić. Mogłaby zajść w ciążę z kochankiem i wmówić mężowi, że to jego. Albo zostać sama, bo mąż by ją wtedy wyparł, a kochanek, okazałoby się, tez nie wolny. Jezu, im bardziej o tym myślałam, tym bardziej zdawało mi się, że już źle zaczęłam, bo sytuacją, w której gdziekolwiek pójdziesz, rodzi się jakaś kalka. Postanowiłam świadomie odejść od kalki. A robi się to tak. Idziemy zgodnie z kalką (czytelnik się rozluźnia, zna to dobrze), a potem następuje TWIST. Ona szuka pięknego w Strefie Saun, znajduje i idą do niego. Ale nie zdradza męża, bo ON NIE CHCE.

Podniecona śpi z mężem i zachodzi z NIM w ciążę (tu w kalce byłby koniec). Ale nie ma happy endu, kończy się źle. Mąż odkrywa, że żona tam poszła i przekonany, że zdradziła go, wsiada w samochód i ginie w wypadku.

TWIST polega na tym, że ona wtedy myśli, cholera, jakbym cię naprawdę zdradziła, to nic by się nie stało, bo lepiej bym zatarła dowody zbrodni.

W kalce piękny teraz by się pojawił, zastąpił męża i byliby happy, a że to nie kalka, nie ma już pięknego, strzelba nie wystrzela.

To przykład świadomej próby ucieczki od kalki, bardziej, czy mniej udanej, ale świadomej. Musicie być świadomi, pisząc różne historie, kalek, w które można wpaść jak w sidła.

A najlepszym ćwiczeniem na odchodzenie od kalek i wymyślanie fabuły jest: CO BY BYŁO GDYBY.

Bierzemy gazetę b. popularną, np. FAKT. Czytamy cokolwiek. I zadajemy sobie pytanie. Co by było gdyby? Tworzymy siatkę historii. Takie pytanie zadała sobie pewnie autorka Zmierzchu. A co by było gdyby młoda dziewczyna zakochała się w wampirze?

No i wygrała całe zastępy wiernych czytelników. Bo język, narracja, opis
to wszystko jest ważne, ale podstawowa prawda to to, że literatura opowiada dobre historie. I tego się trzymajmy, przynajmniej na poziomie beginner.











Z cyklu: jak napisać powieść w rok. Garderoba, plan mieszkania i linia życia...



Główna różnica między opowiadaniem a powieścią jest moim zdaniem taka, że aby objąć, kontrolować opowiadanie wystarczy głowa, natomiast powieść umysłowi przeciążonemu zobowiązaniami, pracą i bogactwem bodźców zewnętrznych w pewnym momencie zaczyna się wymykać. Kiedy zaczynamy pisać książkę, wszystko fajnie. Pierwsze dwadzieścia czy pięćdziesiąt stron
miodzio. Ale na stronie pięćdziesiątej pierwszej, gdy ponownie wspominamy ciotkę bohaterki, nie mogąc przypomnieć sobie jej imienia, musimy przekartkować cały maszynopis, trochę rzednie nam mina. A jeszcze bardziej, gdy szukamy nie na pięćdziesięciu stronach, tylko dwustu. Mam słabą pamięć? Może.

Żeby nie musieć za każdym razem szukać gorączkowo szczegółów, które zdążyliśmy wspomnieć i o których udało się nam już zapomnieć, tworzymy mapę bohatera i rozszerzamy ją o powieściowe niezbędniki.

Linia życia
to długa linia przez kartkę A3 na której zaznaczamy wydarzenia z życia bohaterów. Zostawiamy miejsce, żeby uzupełniać ją o różne szczegóły, o których wspominamy w powieści. Dajmy na to, że wspomnieliśmy, że bohater w liceum chodził do klasy mat-fiz. Ręczę, że jeśli nie miało to wielkiego znaczenia dla rozwoju postaci, możemy o tym szczególe zapomnieć. Pół roku później ten sam bohater może powiedzieć, że kogoś tam poznał w technikum. Albo, że był słaby z matmy i był w humanie. Z pamięcią o szczegółach powieściowych jest dokładnie tak, jak z pamięcią, co jedliśmy wczoraj na śniadanie, lub co śmiesznego powiedziało nasze dziecko. W danym momencie wydaje nam się, ze na pewno będziemy pamiętać to świetnie. A potem jest tak, jak z moją pamięcią do kryminałów
nie pamiętam nawet, kto zabił. Tyle, że nasza powieść pisaną przez rok czytelnik przeczyta w trzy dni i zauważy wszystkie nieścisłości.

Drzewo genealogiczne
niezbędnik, obok linii życia. Imiona członków rodziny oraz informacje, o których wspominamy. Obok
przyjaciele, znajomi, ważni dla powieści.

Plan mieszkania i innych pomieszczeń (na przykład szkoły, gdy tam toczy się akcja). Możemy sobie oczywiście wyobrazić, że to mieszkanie jest mniej więcej takie jak nasze. Jeśli nie, lepiej je narysować i pisząc scenę, w której na przykład z kuchni widać pokój, albo z pokoju wychodzimy na balkon, dbać, żeby na przykład nie był to raz duży pokój, a raz pokój dziecinny.

Garderoba nie jest aż tak niezbędna jak pozostałe wspomniane elementy, a to z prostej przyczyny
ubrań można mieć bardzo dużo i raczej się nie wykluczają, tak jak różne daty urodzenia. Wspomniałam o garderobie, bo ubrania to jedna z płaszczyzn, na której możemy uzyskać koherencję postaci. Jest ona (garderoba znaczy) wspólnym słowem dla wszystkich innych szczegółów, które postać tworzą. Oczywiście są postaci, o których przyodziewku autor w ogóle nie wspomina i to niekoniecznie dlatego, że są nagie. Są również takie, które zdają się chodzić cały czas w jednym ubraniu (niehigieniczne). Ale przypomnijcie sobie Lisbeth Salander z trylogii Millenium Larssona. Dla tej postaci ubrania (i wygląd w ogóle) mają duże znaczenie. Dobrze jest, gdy wyposażymy bohatera w pewne szczegóły ubrania, czy tez zachowania, charakterystyczne zwyczaje. W końcu gdy patrzymy dookoła, widzimy ludzi często przez pryzmat tego, że noszą szpilki, jąkają się, są uzależnieni od fitnessu, mają pedantyczny porządek na biurku... Nieważne szczegóły? A może właśnie kluczowe... Pamiętajcie, że gdy wprowadzamy na scenę naszego wypieszczonego w głowie bohatera, liczy się pierwsze wrażenie, jak w życiu. I (niekoniecznie jak w życiu) w literaturze wygrywa wyrazistość. A kiedy już nadamy bohaterce te wyraziste szpilki i krwiste pazury, nie chcielibyśmy, żeby w dalszej części bez słowa wyjaśnienia zmieniły się w krótki French manicure i balerinki.




Z cyklu
Jak napisać powieść w rok
MAPA BOHATERA



Zastanawiam się czasem, dlaczego jedni bohaterowie zapadają nam w pamięć, są wyraziści i nie da ich się pomylić z nikim innym, a inni zlewają się w jakąś szarą masę... Tworzenie bohatera to trudna sztuka. Nauczyłam się z literatury, że bohater epizodyczny lub drugoplanowy może być barwny, przejaskrawiony. Świrująca mamuśka Bridget Jones albo (to co prawda z filmu, ale tu tez działa) odnoszący sukcesy agent nieruchomości, z którym romansuje żona głównego bohatera American Beauty. Tacy bohaterowie nadają powieści kolorytu, są często ęnośnikiemł humoru, ale i krytyki obyczajowej. Jednak nasz główny bohater powinien być zwyklejszy, żeby czytelnik mógł się z nim zidentyfikować. Taka Bridget ze swoją nadwagą lub Lester z American Beauty, pięknie zagrany przez Kevina Spacey zresztą.

Popatrzmy na Lestera: facet po czterdziestce, z niesatysfakcjonującą pracą i nudnym życiem rodzinnym. Żona oddaliła się od niego, z córką nie może się dogadać. Ilu takich facetów znajdziemy dookoła? Mnóstwo. Autor scenariusza oparł się na pewnym prototypie, z którym możemy się utożsamiać. Tak samo jak z liczącą kalorie Bridget. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie powieści za bohaterów mają przeciętniaków. Bohater może być również ętakim jak ty, któremu się coś strasznego wydarzyłoł, ętakim jak ty, który zaszedl dalekoł, ętakim, jak ty, który spadł na dnoł. Jednak, szczególnie gdy piszemy literaturę popularną, bohater nie powinien być od czytelnika zupełnie inny, bo wtedy nie trafimy w target. Po prostu.

Co zrobić, żeby ten nasz przeciętniak ożył? Jak sprawić, żeby czytelnik zobaczył w nim ęprawdziwął postać? Dobrze stworzony bohater ma ciało, umysł, emocje, przyzwyczajenia no i własną historię. Kiedy mamy już bohatera, warto usiąść i zrobić poniższe ćwiczenie.



Mapa bohatera
ćwiczenie:

Weź dużą kartkę papieru. Używaj do rysowania i notatek kolorowych mazaków. Niech powstanie mapa bohatera.



1) Ciało

Ciało to wygląd, włosy, budowa ciała, koloryt, ciuchy. Narysuj swojego bohatera na środku kartki. Nadaj mu cechy fizyczne. Ubierz w ulubione rzeczy. Obok narysuj szafę. Co jest w tej szafie? Czy bohater jest zadowolony ze swoich ubrań? Co ma w kosmetyczce? Jakiego zapachu używa? Gdyby miał 1000 zł do wydania na potrzeby cielesne, co by kupił? Ciało to tez ewentualne choroby i dolegliwości. Mało jest ludzi, którym nic nie jest. Ma astmę? Problemy z trzymaniem moczu? Źle sypia? Czy lubi ćwiczenia fizyczne czy jest to typ kanapowca?



2) Zmysły

Ciało to także zmysły. Które zmysły bohater ma rozwinięte, a które nie? Jeśli węch, co lubi wąchać? Jeśli wzrok, na co lubi patrzeć? Czy jest osobą zmysłową? Czy lubi seks? Zrób odpowiednie adnotacje używając strzałek odchodzących od oczu, nosa, ust, ucha i dłoni.



3) Osobowość

Każdy z nas jest złożoną osobowością, jednak, gdy rozmawiamy o przyjaciołach czy dzieciach, zwykle jesteśmy w stanie podsumować czyjąś osobowość w paru słowach. Na przykład mówimy: ęona jest bardzo ambitna i zawsze musi postawić na swoim, ale nie można się z nią nudzićł. Podsumuj w jednym zdaniu swojego bohatera. Napisz to zdanie nad rysunkiem. Dobrze, żeby bohater miał zarówno dobre, jak i złe cechy.



4) Rodzina pochodzenia

Z jakiej rodziny pochodzi? Jakie było jego/jej dzieciństwo? Jakie miał/ma stosunki z matką, ojcem, rodzeństwem? Narysuj mini drzewo-genealogiczne.



5) Historia

Jakie były najważniejsze wydarzenia w jego życiu? Na dole kartki narysuj linię czasu. Jej początkiem jest rok urodzenia bohatera. Zaznacz na linii wszystkie ważne momenty w życiu
z datami. Np. skończenie szkoły, śmierć członka rodziny, małżeństwo.





6) Praca i sytuacja finansowa

Gdzie pracuje? Na czym dokładnie polega jego praca? Czy jest zadowolony/a? Ile zarabia? Czy chciałby zmienić pracę?



7) Dom

Jak wygląda teraz jego sytuacja domowa? Z kim mieszka? Gdzie? Jak wygląda to mieszkanie / dom? Jakie jest wnętrze? Zrób szkic mieszkania bohatera, z wszystkimi pomieszczeniami. Zaznacz ważne elementy wystroju wnętrza (np. duży pokój
czerwona sofa
długi stół z Ikei
balkon
ściany beżowe).



8) Związki
wszystkie ważne miłości
kto i kiedy. Jaka była? Dlaczego się rozstali? Jeśli teraz jest w związku, jak on wygląda? Jaka była jego historia?



9) Umysł i zainteresowania

Ścisły umysł, czy artystyczny? Czy lubi czytać i co? Jakie lubi rozrywki? Czy lubi sztukę? Sport?



10) Rozkład dnia. Napisz typowy rozkład dnia oraz tygodnia swojego bohatera. Jakie ma zwyczaje?



11) Jedzenie, picie, nałogi. Ulubione i znienawidzone potrawy. Alkohol, papierosy.



12) Sekrety

Czy bohater ma jakiś sekret? Cos, o czym nikomu nie powiedział? Czego się wstydzi?



13) Podsumowujące. Jak w filmie Amelia. Po jednej stronie: Lubi...; po drugiej Nie lubi... I ile się da.



Założę się, że jak będziecie robić to ćwiczenie, to przyjdą wam do głowy różne rzeczy, których tu nie ma. Wszystko notujcie.

Już słyszę głosy oburzenia, że bohater to nie jest jakiś produkt, żeby go tak w szczegółach wymyślać. Ale sama zrobiłam kiedyś to ćwiczenie, wymyślając bohaterkę mojej książki dla młodzieży i była to świetna zabawa, a najważniejsze, że była początkiem tej powieści. I nie jest to tak, że użyjemy wszystkich tych szczegółów w książce, oczywiście, nie zrobimy tego, bo byśmy zanudzili czytelnika na śmierć. Wiedzieć o czymś nie oznacza, że musimy to sprzedać, ale ponieważ sami zaczynamy widzieć bohatera w wielu wymiarach, postać ożywa przynajmniej w naszej głowie, a z tego już blisko do kartki. Tworzymy postać, która potem ewoluuje i się zmieni, ale mamy bazę. A po co te wszystkie szczegóły, garderoba, plany mieszkania i linia życia
to już następnym razem.
AJ (22:00)





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak napisać książkę metoda płatka śniegu
Jak napisać książkę Fantasy HUMOR ale przydatne
Jak napisać dobrą ofertę
50 jak napisac wlasna oferte
Jak napisac biznesplan
Jak napisac plan marketingowy
Jak napisać Artykuły Jak napisać bibliografię
Jak napisać recenzję naukową
Jak napisac i wyglosic prezentacje maturalna

więcej podobnych podstron