1
Ks. Marek Chmielewski
OJCIEC DUCHOWNY
— W KOŚCIELE I DLA KOŚCIOŁA
Dyrektorium o posłudze i życiu kapłanów Tota Ecclesia —
istotny dla duchowości kapłańskiej, choć trochę zapomniany do-
kument Kongregacji do spraw Duchowieństwa, za posynodalną
adhortacją Jana Pawła II Pastores dabo vobis, zaraz na początku
stwierdza, że „tożsamość kapłana wynika ze szczególnego
uczestnictwa w Kapłaństwie Chrystusa, dzięki któremu wyświę-
cony staje się, w Kościele i dla Kościoła, rzeczywistym, żywym i
przejrzystym obrazem Chrystusa Kapłana, «sakramentalnym
uobecnieniem Jezusa Chrystusa Głowy i Pasterza»” (TE 2; por.
PDV 15). O ileż bardziej to samo można powiedzieć o tożsamości
ojca duchownego. Ma on być przede wszystkim uobecnieniem
Chrystusa Dobrego Pasterza, zatroskanego o wszystkich, a
szczególnie o zagubioną owcę (por. Mt 15, 24; 18, 12). Ojciec du-
chowny w Kościele i dla Kościoła uosabia miłość pasterską
Chrystusa i tak jak On objawia miłosierdzie niewidzialnego Ojca
w niebie (por. Kol 1, 15).
Mówiąc więc o tożsamości ojca duchownego chciałbym za-
trzymać się nad eklezjalnym wymiarem jego posługi, niezwykle
ważnym, ale raczej rzadko podejmowanym w literaturze i może
nie zawsze dostatecznie potwierdzonym w praktyce.
———————
Odczyt wygłoszony podczas Ogólnopolskiego Spotkania Ojców Duchow-
nych nt. „Tożsamość ojca duchownego” w Wyższym Seminarium Duchownym
30 VIII 2006 roku, opublikowany w: „Biuletyn Wychowania Seminaryjnego”
39(2007), nr 48, s. 29-45.
2
Jeżeli sprawę tożsamości w ogóle ująć w formułę: agere sequ-
itur esse, to esse ojca duchownego, zwłaszcza posługującego w
formacji do kapłaństwa, należałoby wiązać z jego genetycznym i
strukturalno-instytucjonalnym zakorzenieniem w Kościele lo-
kalnym, zaś jego agere — z ukierunkowaniem całego jego posłu-
giwania na dobro Mistycznego Ciała Chrystusa, spośród którego
został wybrany i do którego został posłany.
1. Ojciec duchowny „w” Kościele
Gramatyczna partykuła „w”, zastosowana do interesującej
nas problematyki, przywołuje bogatą i wymowną treść. Dość
przypomnieć, że ojcostwo duchowe istniało w Kościele od same-
go początku. Praktyka ta została bowiem przejęta jako po-
wszechne dziedzictwo, obecne zarówno w Starym Testamencie,
w duchowości którego spotykamy liczne przykłady ojcostwa
duchowego w postaci szkół prorockich i rabinackich czy indy-
widualnych relacji mistrz-uczeń (np. Mojżesz i Jozue; Eliasz i
Elizeusz), jak i w antycznej kulturze, o czym świadczą szkoły fi-
lozoficzne skupione wokół mistrza na kształt wspólnoty. Za
przykładem Chrystusa Pana, który indywidualnie formował
swoich uczniów, a w sposób szczególny swego ziemskiego na-
stępcę, Apostołowie, a wśród nich właśnie św. Piotr, jak również
św. Paweł, bezpośrednio czy za pomocą listów, „rodzili” ducho-
we dzieci do życia w łasce (por. Ga 4, 16). I choć ta posługa w
pełni rozwinęła się później w środowisku życia monastycznego,
to liczne świadectwa biblijne i patrystyczne jednoznacznie po-
twierdzają, że ojcostwo duchowe było jednym z podstawowych
sposobów formacji duchowej, aktualizowanej zawsze w środo-
wisku eklezjalnym i ukierunkowanej na to środowisko. Jednak
nie czas i miejsce, aby śledzić genezę oraz rozwój posługi ojco-
3
stwa duchowego, później w Kościele zachodnim zwanego także
kierownictwem duchowym
1
.
Skoro jednak mówimy głównie o ojcostwie duchowym, ma-
jącym za przedmiot formację do kapłaństwa, to warto przypo-
mnieć, że nadanie jej wyraźnej formy instytucjonalnej wynikało
przede wszystkim z troski Kościoła o jakość życia i posługi ka-
płana. Dał temu wyraz św. Pius X, który w encyklice Iucunda sane
(12 III 1904) stwierdził, że głębokie życie duchowe to konieczny
warunek owocnej posługi pasterskiej. Idąc po tej linii, w kolejnej
encyklice Pieni l’animo (28 VII 1906), adresowanej do biskupów
włoskich, tenże papież polecił w każdym seminarium duchow-
nym powołać instytucję ojca duchownego, którego zadaniem by-
łaby pomoc najstarszym alumnom w osiąganiu takiego stopnia
dojrzałości duchowej, aby już jako kapłani mogli stać się praw-
dziwymi „ekspertami na drogach doskonałości”
2
. Od stu lat, ko-
lejni papieże i dykasterie watykańskie nie ustają w zabiegach o
duchową formację duchowieństwa, często przy tej okazji pod-
kreślając doniosłą rolę ojca duchownego, jak tego przykład ma-
my chociażby w soborowym dekrecie o formacji kapłańskiej
Optatam totius (nr 3. 8), w Kodeksie Prawa Kanonicznego (ks. 239
§ 2), czy w posynodalnej adhortacji Pastores dabo vobis (nr 50).
Rzecz znamienna, że w tych dokumentach funkcja kierownika
lub ojca duchownego w seminarium wymieniana jest jedno-
znacznie tuż po rektorze, zaś funkcje wychowawców i wykła-
dowców seminaryjnych potraktowane są bardzo ogólnikowo.
———————
1
Zob. J. Misiurek, Zarys dziejów praktyki kierownictwa duchowego, w: Najważ-
niejsza jest miłość, red. M. Chmielewski, Lublin 1999, s. 427-441; R. Frattallone,
Kierownictwo duchowe dziś, tł. Z. J. Kijas, M. Sternal, Warszawa 2001, s. 34-125.
2
Enchiridion clericorium. Documenta sacrorum alumnis instituendis, Romae
1938, nr 792, s. 434; zob. M. Chmielewski, Teologia duchowości w formacji do ka-
płaństwa, „Roczniki Teologiczne” 49(2002) z. 5, s. 109-124.
4
Wynika z tego, że główny ciężar odpowiedzialności za formację
seminaryjną, oprócz biskupa, spoczywa na rektorze i ojcu du-
chownym. Jego funkcja stanowi zatem ważny element instytu-
cjonalnej struktury życia eklezjalnego w diecezji czy instytucie
życia konsekrowanego. Jest on w pełnym tego słowa znaczeniu
„w” Kościele lokalnym. Mimo iż — jak podkreśla prawo kano-
niczne — „w podejmowaniu decyzji przy dopuszczeniu alum-
nów do święceń lub wydalaniu z seminarium, nigdy nie wolno
żądać opinii kierownika duchowego lub spowiedników” (kan.
240 § 2), to jednak rola ojca duchownego in foro interno jest nie do
przecenienia.
Instytucjonalizacja posługi ojcostwa duchowego, jaka doko-
nała się w Kościele na przestrzeni wieków i — jak wspomnieli-
śmy — została usankcjonowana w odniesieniu do formacji semi-
naryjnej, nie tylko że nie pozbawia tej posługi wymiaru chary-
zmatycznego, ale — wprost przeciwnie — zabezpiecza go i
wzmacnia. Ojciec duchowny nie występuje bowiem we własnym
imieniu i na własne ryzyko. Nie tworzy również własnego śro-
dowiska, realizującego partykularne cele, dla którego mógłby on
być wyłącznym autorytetem — kimś w rodzaju dalekowschod-
niego guru. Lecz on swoją posługę pełni w imieniu Kościoła cie-
sząc się zarazem asystencją Ducha Świętego stale obecnego w
Kościele. Mają tu zastosowanie słowa Jana Pawła II z adhortacji
Pastores dabo vobis, gdzie czytamy, iż „w rozwoju życia duchowe-
go decydującą rolę odgrywa świadomość, że kapłanowi nigdy
nie brakuje łaski Ducha Świętego, będącej darem całkowicie
darmowym i zadaniem wymagającym odpowiedzialności.
Świadomość daru jest źródłem i umocnieniem niezachwianej uf-
ności kapłana pośród trudności, pokus i słabości, które spotyka
na drodze życia duchowego” (nr 33). Ta asystencja Ducha Świę-
tego i moralno-duchowe „zaplecze”, jakie daje mu wspólnota
5
Kościoła lokalnego, z jednej strony łagodzi jego niepokój o to,
czy dobrze wypełnia swoje posłannictwo. Wie bowiem, że to co
w kategoriach zdroworozsądkowych może wydawać się mało
zasadne lub błędne, podniesione na poziom eklezjalny nieraz
może okazać się posunięciem opatrznościowym. I vice versa —
nawet jeśli popełni błąd w działaniach formacyjnych, ma prawo
ufać, że wspólnota Kościoła w porę to zweryfikuje i naprawi. Nie
znaczy to, że istnieje w tym względzie jakaś zbiorowa odpowie-
dzialność za wychowanie alumnów, w ramach której ojciec du-
chowny może czuć się usprawiedliwiony, gdy nie powiedzie się
cały wysiłek formacyjny. Wspomniane wyżej dokumenty Kościo-
ła de nomine wskazują przecież na biskupa, rektora seminarium i
ojca duchownego jako w pierwszym rzędzie odpowiedzialnych
za jakość formacji. Z drugiej jednak strony, mając świadomość
swego zakorzenienia we wspólnocie Kościoła lokalnego i tego,
że działa w imieniu Chrystusa, ojciec duchowny może śmiało
podejmować różne inicjatywy w dziedzinie formacji duchowej,
otwierając się coraz bardziej na inspiracje Ducha Świętego.
Świadomość bycia niejako na przedłużeniu macierzyńskiej misji
Kościoła, jako sługa nieużyteczny (por. Łk 17, 10) pozwala ojcu
duchownemu bez obawy, z całą właściwą tej posłudze sponta-
nicznością i w poczuciu wewnętrznej wolności angażować się w
proces formacyjny. Mimo iż za św. Piotrem nieraz chciałby po-
wiedzieć: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzesz-
ny” (Łk 5, 8), to nieobce mu jest także doświadczenie św. Pawła,
gdy w chwili zwątpienia Pan powiedział do niego: „Wystarczy ci
mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9).
Wobec tego w pełni zasadnie można powiedzieć, że ojcostwo
duchowe jest indywidualną posługą pełnioną w Kościele i w
imieniu Kościoła, której celem jest doprowadzenie chrześcijanina
6
do zjednoczenia z Bogiem i do osobowej dojrzałości
3
. W przy-
padku zaś kandydatów do kapłaństwa należałoby dodać jeszcze
jeden cel, jakim jest rozpoznanie, rozwój i umocnienie łaski po-
wołania.
Bycie „w” Kościele ojca duchownego stawia przed nim okre-
ślone wymagania. Chodzi w pierwszym rzędzie o jego zakorze-
nienie w tradycję i duchowe dziedzictwo tego środowiska ekle-
zjalnego, któremu posługuje. Wprawdzie dokumenty Kościoła,
w których wzmiankuje się o posłudze ojca duchownego, (do-
tychczas bowiem nie było osobnych wypowiedzi Magisterium
Ecclesiae na ten temat), nic nie mówią, z jakiego środowiska po-
winien wywodzić się ojciec duchowny w seminarium. Wydaje
się jednak, że praktyka Kościoła wypracowała w tym względzie
odpowiednie rozwiązania, adekwatne do okoliczności i czasu.
Wiadomo bowiem, że od II połowy XVI wieku, a więc od Soboru
Trydenckiego (1545-1563) zaczęły powstawać diecezjalne semi-
naria duchowne. Wtedy najczęściej opiekę duchową nad alum-
nami powierzano bądź to jezuitom, bądź misjonarzom św. Win-
centego à Paulo, jako najlepiej wówczas przygotowanym intelek-
tualnie i duchowo do pełnienia tej posługi. I choć niewątpliwie
przynosiło to błogosławione owoce kapłańskiej świętości, to jed-
nak — jak się wydaje — własna duchowość zakonna ojca du-
chownego nie pozostawała bez wpływu na duchową i duszpa-
sterską formację przyszłych kapłanów
4
. Powyższą tezę zdaje się
———————
3
Zob. Por. J. W. Gogola, Kierownictwo duchowe, Kraków 1999, s. 17-31;
4
Przykładem tego jest szybkie upowszechnienie się praktyki śpiewania
Gorzkich Żalów, zainaugurowanych przez ks. Stanisława Benika CM w 1707
roku w kościele św. Krzyża w Warszawie. W II połowie XVIII wieku w więk-
szości seminariów duchownych w Polsce ojcami duchownymi byli właśnie Mi-
sjonarze św. Wincentego à Paulo, którzy to nabożeństwo z dużym skutkiem
propagowali wśród seminarzystów, którzy potem jako duszpasterze wprowa-
7
potwierdzać chociażby odnośna literatura z okresu dwudziesto-
lecia międzywojennego w Polsce, w której wyraźnie widać poło-
żenie akcentu bardziej na osobistą świętość kapłana, kształtowa-
ną według wzorców zakonnych, aniżeli na jego troskę o uświę-
cenie powierzonych sobie ludzi. Styl życia według rad ewange-
licznych posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, rytm modlitwy i
rozmyślań, a także szeroko pojęta asceza w niejednym przypad-
ku przypominały duchowość zakonną
5
. Dziś już w Polsce do
rzadkości należy seminarium, którego przynajmniej jeden z oj-
ców duchownych nie byłby kapłanem diecezjalnym, pochodzą-
cym z danego środowiska. Nie chodzi bynajmniej o to, aby de-
precjonować znaczenie i jakość posługi zakonnych ojców du-
chownych w seminariach diecezjalnych, lecz by podkreślić, że
tożsamość ojca duchownego rzutuje na tożsamość wychowan-
ków. Zachodzi tu bowiem analogia do naturalnego porządku ży-
cia społecznego w wymiarze rodzinnym. Otóż tożsamość każde-
go z jej członków określają m.in. dwa faktory: nazwisko i imię.
To pierwsze oznacza zakorzenienie w całym rodowym dziedzic-
twie, wspólnym dla wielu osób, imię zaś specyfikuje oraz indy-
widualizuje to wspólne dziedzictwo, którego uosobieniem jest
ojciec oraz jego nazwisko (tak jest przynajmniej w polskiej oby-
czajowości). To, jakie duchowe dziedzictwo prezentuje w swoim
życiu ojciec duchowny, nie pozostaje więc bez wpływu na toż-
samość przyszłych kapłanów, których on formuje. Jeżeli zatem
ojciec duchowny jest zakorzeniony w dziedzictwie lokalnego
Kościoła, wówczas łatwiej z diecezją czy zakonem identyfikować
———————
dzali je w życie parafialne. — Zob. M. Chorzępa, Gorzkie Żale, ich geneza i rozwój
historyczny, „Nasza Przeszłość” 12(1960), s. 221-258.
5
Zob. M. Chmielewski, M. Krzywicki, Doskonałość kapłańska w świetle teolo-
gii polskiej okresu międzywojennego, w: Kapłan pośród ludu kapłańskiego („Homo
meditans”, t. 14), red. J. Misiurek, Lublin 1993, s. 109-131.
8
się będą jego wychowankowie. I nie chodzi tu tyle o przesłanki
socjologiczne, jak na przykład pochodzenie z terenu danej diece-
zji czy kraju, co przede wszystkim o przesłanki psychiczno-
duchowe, takie jak na przykład dobra znajomość historii i trady-
cji danej diecezji czy zakonu, lokalnych obyczajów, ludzi, a
zwłaszcza kapłanów, nade wszystko jednak o psychiczną i emo-
cjonalną identyfikację z daną wspólnotą eklezjalną. Jeżeli sprawy
diecezji czy zakonu stają się w pewnym sensie osobistymi spra-
wami ojca duchownego, skłaniającymi go do modlitwy wsta-
wienniczej i ekspiacyjnej pokuty, to tym samym na mocy dawa-
nego świadectwa skuteczniejsze będzie jego oddziaływanie na
wykształcenie eklezjalnej wrażliwości swoich podopiecznych.
Podobnie jak ojciec w rodzinie, tak samo ojciec duchowny w die-
cezji czy zakonie jest w pewnym sensie stróżem tego duchowego
dziedzictwa, do służby któremu przygotowuje swoich alumnów.
Tak rozumiana rola ojca duchownego implikuje kolejny po-
stulat, aby był on obecny w sposób czynny w życiu diecezji czy
zakonu, na przykład poprzez zaangażowanie w jakieś formy po-
sługi duszpasterskiej doraźnej czy stałej. Ograniczenie się wy-
łącznie do pracy formacyjnej wśród alumnów, czasem z powodu
zbyt małej liczby ojców duchownych w danym seminarium,
prowadzić może do wyobcowania się z autentycznego życia
duszpasterskiego diecezji. Liczne kontakty kapłanów, w tym by-
łych wychowanków, z ojcem duchownym — wbrew pozorom —
nie dają mu właściwego i kompletnego wglądu w to, czym żyje
diecezja. Poza tym nie chodzi tylko o znajomość zdarzeń diece-
zjalnych (nie wyłączając plotek), lecz o osobiste doświadczenie
bycia niejako na pierwszej linii „duszpasterskiego frontu”, a
więc tam, gdzie w sposób rzeczywisty aktualizuje się Kościół
przez kapłańską posługę przepowiadania, uświęcania i rządze-
nia. Jedynie na bieżąco znając realia pracy duszpasterskiej i
9
związane z tym zagrożenia tożsamości kapłańskiej, ojciec du-
chowny może adekwatnie pomagać w duchowej i pastoralnej
formacji przyszłego duszpasterza. W tym kontekście słowa Jana
Pawła II z Pastores dabo vobis, mówiące o tym, iż „kapłan musi
być świadomy, że jego bycie w Kościele lokalnym stanowi, ze
swej natury, element pozwalający żyć duchowością chrześcijań-
ską” (PDV 31), w odniesieniu do ojca duchownego nabierają
szczególnej wymowy. On swoją zaangażowaną obecnością nie
tylko w seminarium, ale w całym Kościele lokalnym, ma przy-
pominać to, o czym mówi Instrukcja Kongregacji ds. Ducho-
wieństwa pt. Kapłan pasterz i przewodnik wspólnoty parafialnej, że
„życie wewnętrzne jest najważniejszym przedsięwzięciem pasto-
ralnym. Wszelkie duszpasterskie plany, zamierzenia misyjne,
wszelkie wysiłki ewangelizacyjne, nie oparte na pierwszeństwie
duchowości i kultu Bożego, byłyby skazane na porażkę” (nr 11).
W ten sposób ojciec duchowny jest nie tylko „w” Kościele, ale
także staje się darem „dla” Kościoła lokalnego, co potwierdza
słuszność przytoczonej wcześniej metafizycznej zasady: agere
sequitur esse.
2. Ojciec duchowny „dla” Kościoła
Zajmując się teraz drugą częścią interesującego nas zagad-
nienia, ograniczymy się do omówienia głównych kierunków
działań ojca duchownego w jego pracy formacyjnej. Zarówno on
sam, jak i cała jego posługa są „dla” Kościoła, w takiej samej mie-
rze jak życie i posługa wszystkich innych kapłanów. Przypo-
mniał o tym Jan Paweł II w Pastores dabo vobis, ucząc, że „odnie-
sienie do Kościoła wpisane jest w główne odniesienie kapłana do
Chrystusa, «sakramentalne uobecnienie» Chrystusa jest bowiem
podstawą i inspiracją odniesienia kapłana do Kościoła” (PDV
10
16). Zatem „kapłan pełni swój urząd nie tylko «w» Kościele, lecz
również «wobec Kościoła»” (tamże). Wynika to w sposób oczy-
wisty z identyfikacji kapłana z Chrystusem, który „który nie
przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na
okup za wielu” (Mt 20, 28; Mk 10, 45). Tak więc postawa całko-
witej proegzystencji Chrystusa staje się również udziałem każ-
dego, kto partycypuje w Jego kapłaństwie.
Być „dla” to istotny wymiar ojcostwa, tak fizycznego jak i
duchowego. W porządku natury mężczyzna staje się ojcem nie
tylko przez spłodzenie dziecka, ale przede wszystkim przez za-
jęcie postawy opiekuńczej, która wymaga bezinteresownego zre-
zygnowania z własnego „ja” dla dobra dziecka. Nie inaczej rzecz
ma się w porządku duchowym. Tu przede wszystkim w grę
wchodzi służba wobec życia nadprzyrodzonego, wymagająca
nierzadko wiele poświęcenia. W istocie jest to służba Chrystu-
sowi w braciach, na ogół dyskretna, a przez to nie zawsze za-
uważalna i doceniana. I nie chodzi tu o formalne wyróżnienia
czy kościelne godności dla ojca duchownego, lecz o wzmocnie-
nie jego autorytetu i znaczenia jego posługi wśród innych forma-
torów seminaryjnych oraz działań wychowawczych. Temu celo-
wi może służyć także nadawanie ojcom duchownym odpowied-
nich godności kościelnych.
Wzorem postawy właściwej ojcu duchownemu, jest św. Józef
z Nazaretu, odnośnie do którego na przytoczenie zasługują sło-
wa Jana Pawła II z adhortacji Redemptoris Custos. Czytamy tam, że
„Jego ojcostwo wyraziło się w sposób konkretny w tym, że uczy-
nił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy Wcielenia i
związanej z nią odkupieńczej misji; posłużył się władzą, przy-
sługującą mu prawnie w świętej Rodzinie, aby złożyć całkowity
dar z siebie, ze swego życia, ze swej pracy; przekształcił swe
ludzkie powołanie do rodzinnej miłości w ponadludzką ofiarę z
11
siebie, ze swego serca i wszystkich zdolności, w miłość oddaną
na służbę Mesjaszowi, wzrastającemu w jego domu” (RC 8).
Ojciec duchowny, który za przykładem św. Józefa zatroskany
jest o miejsce dla Chrystusa w życiu powierzonych mu osób, tym
samym jest „dla” Kościoła. Poprzez jego posługę Kościół wypeł-
nia bowiem należne mu prawo wychowywania swoich dzieci,
prowadząc ich do doskonałości i dojrzałości w Chrystusie
6
.
Oznacza to, że na ojca duchownego spada szczególna odpowie-
dzialność za kapłańską formację alumnów w duchu eklezjalnym.
Jej brzemię łagodzi jednak nieco świadomość, że są strukturalnie
usytuowani „w” Kościele, a więc duchowo i psychicznie są „nie-
sieni” przez wspólnotę wierzących. Innymi słowy, w tej odpo-
wiedzialnej trosce nie są pozostawieni sami sobie. Nade wszyst-
ko cieszą się asystencją Ducha Świętego i dysponują mocą Chry-
stusa, udzieloną im w sakramencie święceń.
Skoro ojciec duchowny w seminarium jest „dla” Kościoła, to
punktem odniesienia całego jego posługiwania w duchu paster-
skiej miłości jest dobro Mistycznego Ciała Chrystusa, brane nie
tylko w wymiarze lokalnym, choć ten jest bezpośredni i bliższy,
ale jako cały Kościół powszechny. Odnośnie do tego w cytowa-
nym już Dyrektorium Tota Ecclesia czytamy, iż „kapłan, posłany
(missus) przez Ojca za pośrednictwem Chrystusa, należy «w spo-
sób bezpośredni» do Kościoła powszechnego…” (TE 4). Jakie są
wobec tego faktu implikacje praktyczne odnośnie do formacyjnej
posługi ojca duchownego?
Wydaje się zasadnym na pierwszym miejscu postawić sentire
cum Ecclesia, to znaczy umiłowanie Kościoła jako rzeczywistości
personalnej — nie tyle instytucji, co raczej jako wspólnoty miło-
———————
6
Zob. L. M. Mendizábal, La direzione spirituale. Teoria e pratica, Bologna 1990,
s. 50-51.
12
ści oraz dialogu z Bogiem i ludźmi (ES 65-70). Jak uczy Paweł VI
w encyklice Ecclesiam suam „świadomość tajemnicy Kościoła na-
leży do cnoty wiary, którą osiągnęła już dojrzałość i przepoiła ca-
łe postępowanie. Ona bowiem rodzi ów zmysł Kościoła, który
powinien zupełnie opanować prawdziwego chrześcijanina” (ES
36). Zaraz potem tenże Papież dodaje, że „misterium Kościoła
nie jest jednak tego rodzaju prawdą, która by się zamykała w
ramach wiedzy teologicznej, ale winna wejść w samą praktykę
życia, by wierni, zanim jeszcze wyrobią sobie jasno pojęcie o tej
prawdzie, mogli ją poznać niejako doświadczalnie, w sposób
odpowiadający ich naturze” (ES 37). Jest to cenne wskazanie dla
formatorów seminaryjnych, a zwłaszcza dla ojca duchownego.
Mają oni bowiem nie tylko pouczać o misterium Kościoła, ale
prowadzić alumnów do jego doświadczenia i w rezultacie do
umiłowania. Jest to przecież jeden z istotnych wymiarów du-
chowości kapłańskiej, o czym przypomniał Jan Paweł II w Pasto-
res dabo vobis, pisząc, iż kapłan „powinien miłować Kościół jak
umiłował go Chrystus, poświęcając mu wszystkie swoje siły i
oddając się w miłości duszpasterskiej aż do ofiarowania co-
dziennie swojego życia” (PDV 13).
W wielu przypadkach, zwłaszcza obecnie w dobie postępują-
cej laicyzacji czy horyzontalizmu (por. EiE 34), jaki dotyka także
kandydatów do kapłaństwa, kontakt z ojcem duchownym w se-
minarium może okazać się pierwszą, we właściwym znaczeniu
inicjacją eklezjalną. O ile kontakt z rektorem i wychowawcami
seminaryjnymi, a szczególnie z biskupem z uwagi na jego auto-
rytet, daje alumnowi doświadczenie instytucjonalno-formalnego
wymiaru życia Kościoła, to posługa ojca duchownego nabiera
wszelkich cech prawdziwej mistagogii, czyli wprowadzania wy-
chowanka w misterium Kościoła. W życiu rodzinnym z zasady
ojciec jest tym, który stopniowo wprowadza syna w zasady i po-
13
rządek życia rodzinnego i społecznego, matka zaś tworzy klimat,
ducha tego życia. Przez analogię do tej relacji, można powie-
dzieć, że posługa ojca duchownego sytuuje się bardziej po linii
macierzyńskiej, ucząc wrażliwości na to co bezpośrednio niewi-
dzialne w życiu eklezjalnym, a co stanowi o jego dynamizmie i
trwałości przy zmieniających się strukturach i fasadach instytu-
cjonalnego wymiaru Kościoła.
W myśl słów Pawła VI z cytowanej już adhortacji Evangelii
nuntiandi, mówiących o tym, że „człowiek naszych czasów chęt-
niej słucha świadków, aniżeli nauczycieli; a jeśli słucha nauczy-
cieli, to dlatego, że są świadkami” (EN 41), wypada podkreślić,
że drogą do doświadczenia misterium Kościoła przez alumnów
jest osobiste świadectwo ojca duchownego w tym zakresie. By
alumnów uczyć wrażliwości na Kościół, powinien on pokazy-
wać, że Mistyczne Ciało Chrystusa jest dla niego „przestrzenią
teologalną” (por. ChL 26), w której on sam spełnia się w swoim
powołaniu. Mówiąc za Janem Pawłem II o „przestrzeni teologal-
nej” mamy na myśli takie wewnętrzne usposobienie wiary
względem Kościoła, dzięki któremu wszystko, co składa się na
życie eklezjalne jest postrzegane i przeżywane jako przedziwny
plan Bożej Opatrzności. Innymi słowy, dla ojca duchownego nie
ma w życiu Kościoła spraw przypadkowych czy będących wy-
nikiem ludzkich zabiegów, choć na zewnątrz tak by się mogło
wydawać. Wszakże to Duch Święty ożywia Mistyczne Ciało
Chrystusa. Ujmowanie więc wszystkiego w perspektywie żywej
wiary, nadziei i miłości nie jest pobożną naiwnością, ale najbar-
dziej dojrzałą postawą chrześcijanina. Postawa ojca duchownego
„dla” Kościoła wyrażać się będzie zatem w formowaniu takich
właśnie postaw pro-eklezjalnych u swoich podopiecznych.
Szczególnym przejawem eklezjalnej świadomości, nie tylko
kapłanów, jest nastawienie misyjne. „Kapłan — czytamy w Dy-
14
rektorium Tota Ecclesia — powinien mieć pełną i bardzo żywą
świadomość rzeczywistości misyjnej swojego kapłaństwa…” (TE
15). Tak jak Chrystus jest on bowiem posłany do Kościoła i świa-
ta. To posłanie odnosi się zarówno do ojca duchownego, jak i do
jego podopiecznych. Wspomniane wyżej sentire cum Ecclesia mo-
że niekiedy być rozumiane zbyt wąsko i ograniczać eklezjalny
horyzont do swojej diecezji czy zakonu. W skrajnych przypad-
kach może przejawiać się to w krypto-rywalizacji względem in-
nej diecezji, zakonu czy seminarium na zasadzie „nasze lepsze,
bo nasze…”. Przed takim ekskluzywizmem eklezjalnym chroni
postulat misyjności, który — jak się wydaje — w wielu jeszcze
seminariach i diecezjach wciąż pozostaje postulatem, stąd ten
żarliwy apel Benedykta XVI o misyjne otwarcie, skierowany do
polskich kapłanów w warszawskiej katedrze 26 maja 2006 r.
7
Tak
więc to, co ojciec duchowny może i powinien uczynić „dla” Ko-
ścioła poprzez swoją posługę, to uczyć alumnów myślenia w ka-
tegoriach powszechności Mistycznego Ciała Chrystusa.
Wiąże się to ściśle z towarzyszeniem na drodze duchowego
dojrzewania alumna. W świetle ósmego rozdziału encykliki Jana
Pawła II o misyjnej działalności Kościoła, misyjne nastawienie
chrześcijanina jest bowiem funkcją jego duchowości, gdyż „po-
wołanie misyjne ze swej natury wypływa z powołania do świę-
tości” (RMs 90). Z jednej strony im większa dojrzałość duchowa,
tym większe poczucie odpowiedzialności za cały Kościół, z dru-
giej zaś im głębsze zakorzenienie w Kościele jako „misterium
komunii trynitarnej o wymiarze misyjnym”, tym pełniej obja-
wiać się będzie „specyficzna i osobowa tożsamość prezbitera i
jego posługi” (TE 21).
———————
7
Pielgrzymka Benedykta XVI do Polski 25-28 maja 2006 r. Przemówienia i homi-
lie, Kraków 2006, s. 14.
15
Poczucie odpowiedzialności za misyjne posłannictwo Kościo-
ła wyrażać się może na wiele innych sposobów, jak chociażby
modlitwa za misje, akty pokuty w intencjach misyjnych czy róż-
ne formy materialnego wsparcia misjonarzy. W cytowanej ency-
klice Redemptoris missio Jan Paweł II zauważa, że „istotnym ry-
sem duchowości misyjnej jest wewnętrzne zjednoczenie z Chry-
stusem” (RMs 88). Z kolei Dyrektorium Tota Ecclesia podaje dłu-
gą listę praktyk duchowych, dzięki którym aktualizuje się to
wewnętrzne zjednoczenie z Chrystusem (zob. TE 39). Na pierw-
szym jednak miejscu wymienia liturgię, zwłaszcza Eucharystię,
co oznacza, że w centrum misyjnie zorientowanej duchowości
kapłana znajduje się Eucharystia jako źródło i szczyt życia chrze-
ścijańskiego oraz całej ewangelizacji (por. SC 10. 14; PO 5).
Wśród wielu innych środków, jakimi dysponuje ojciec du-
chowny, aby formować postawy pro-eklezjalne alumnów nie
można pominąć duchowości maryjnej, jako niezmiernie ważnego
wymiaru życia i posługi kapłańskiej. Pomiędzy Matką Jezusa —
Najwyższego Kapłana a kapłaństwem Jego sług zachodzi bo-
wiem głęboki egzystencjalny związek. Z tej racji — jak słusznie
zauważa kilkakrotnie cytowane Dyrektorium — „duchowość ka-
płańska nie może być uznana za pełną, jeśli nie bierze poważnie
pod uwagę testamentu Chrystusa ukrzyżowanego, który zechciał
powierzyć Matkę umiłowanemu uczniowi, a przez niego wszyst-
kim kapłanom powołanym do kontynuowania Jego zbawczego
dzieła” (TE 68).
Po Soborze Watykańskim II i po tylu różnych wypowie-
dziach Jana Pawła II odnośnie do pobożności i duchowości ma-
ryjnej, obecnie byłoby anachronizmem podtrzymywanie wśród
alumnów maryjności dewocyjnej, opartej na superlatywistycz-
nych atrybutach Matki Bożej. Natomiast postulowane rozwijanie
mariologii eklezjologicznej, jak chce tego Vaticanum II i doku-
16
menty posoborowe, niesie ze sobą nie tylko szansę na zdrową
duchowość maryjną i odpowiadającą jej pobożność maryjną (por.
RM 48), ale także pozwala głębiej odkrywać misterium Kościoła i
kształtować postawy pro-eklezjalne.
Po tej linii idąc, należy stwierdzić, że w formacji duchowej
alumnów ojciec duchowny ma potężne narzędzie w postaci ha-
giografii i biografistyki. Ukazywanie postaci świętych i wielkich
ludzi, którzy na trwale wpisali się w historię Kościoła, z jednej
strony odsłania wewnętrzną naturę Mistycznego Ciała, a z dru-
giej — jest doskonałym dopełnieniem programu formacyjnego.
Tak więc nie przypadkowo Jan Paweł II programując apostolskie
cele Kościoła na III tysiąclecie w liście Novo millennio ineunte
świętość uczynił perspektywą, „w którą winna być wpisana cała
działalność duszpasterska” (NMI 30).
I na koniec spostrzeżenie niemal oczywiste. Ojciec duchowny
najbardziej jest „dla” Kościoła lokalnego i powszechnego już
przez sam fakt, że w postawie uległości wobec natchnień Ducha
Świętego najlepiej jak potrafi pełni swoją posługę prowadzenia
alumnów po drodze duchowego dojrzewania. Jeśli zasadniczym
celem Kościoła jako „znaku i narzędzia wewnętrznego zjedno-
czenia z Bogiem” (LG 1) jest prowadzenie ludzi do świętości, w
służbie której pozostaje zawsze osobista duchowość każdego
ochrzczonego, to dla kapłana nie może być ważniejszej sprawy
w jego posłudze, jak właśnie życie duchowe własne i powierzo-
nych sobie osób. „Kapłan powinien zatroszczyć się, by dać abso-
lutne pierwszeństwo życiu duchowemu, ciągłemu trwaniu z
Chrystusem” — przypomina cytowane Dyrektorium (TE 37).
Jednocześnie podkreśla, że „troska o życie duchowe powinna
być odczuwana jako radosny obowiązek ze strony samego ka-
płana, ale także prawo wiernych, którzy szukają w nim, świa-
domie czy nieświadomie, człowieka Bożego” (TE 39). Tę samą
17
myśl przypomniał Benedykt XVI przemawiając do polskich ka-
płanów. Powiedział wtedy, że „wierni oczekują od kapłanów,
aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem”. Nato-
miast od każdego z nich oczekuje się, „by był ekspertem w dzie-
dzinie życia duchowego”
8
.
Podejmowanie więc przez ojca duchownego tego „radosnego
obowiązku”, aby przyszłych kapłanów uwrażliwiać na „priory-
tet duchowości” w ich życiu i duszpasterskiej posłudze, jest naj-
cenniejszym i najbardziej znaczącym przejawem jego eklezjalnej
proegzystencji. Innymi słowy, ojciec duchowny jest „dla” Kościo-
ła już przez samo to, że dzięki swemu zakorzenieniu „w” Ko-
ściele jest ojcem duchownym w pełnym tego słowa znaczeniu,
czyli daje przykład osobistej głębokiej, eklezjalnej duchowości, i
z całym poświęceniem służy uświęcaniu tych, którym zostanie
powierzona moc nauczania, uświęcania i rządzenia w we
wspólnocie Mistycznego Ciała.
———————
8
Tamże, s. 12.