1
Sir Winston zaciąga kurtynę
Sir Winston Leonard Spencer Churchill (1874-1965) w swym długim i bogatym życiu poli-
tycznym nie raz zmieniał przynależność partyjną, teki rządowe i poglądy polityczne. Pozostał
jednak niezmiennie wierny wobec „pokrewnego narodu” anglosaskiego z drugiej strony Atlanty-
ku i zdecydowanie antykomunistyczny. Dawał temu wyraz zarówno wtedy, kiedy pełnił funkcje
rządowe, jak wówczas, kiedy znajdował się w opozycji.
Jako szef brytyjskiego gabinetu wojennego w dniu najazdu hitlerowskiego na Związek Ra-
dziecki 22 czerwca 1941 roku przyznał na falach BBC: „nikt nie był w ciągu ostatnich 25 lat bar-
dziej zawziętym przeciwnikiem komunizmu ode mnie”. Potem jako były premier, którego wy-
borcy brytyjscy w dniach konferencji poczdamskiej posłali na ławy opozycji, 19 września 1946
roku w przemówieniu wygłoszonym na Uniwersytecie w Zurychu rzucił hasło tworzenia „Stanów
Zjednoczonych Europy”.
Wiosną 1946 roku, kiedy zaczęło narastać napięcie między niedawnymi zwycięzcami w II
wojnie światowej, Waszyngton przygotowywał zasadniczą zmianę swojej strategii politycznej w
świecie. Słynny z lat wojny jeden z przywódców „wielkiej trójki”, przebojowy konserwatysta i
antykomunista brytyjski, który marzył o tym, aby osłabione imperium podbudować trwale soli-
darnością Stanów Zjednoczonych Ameryki, mógł być do tego celu przydatny. Zaproszono go
więc na uroczystość nadania mu doktoratu honorowego w Westminster College w miasteczku
Fulton (w stanie Missouri). Wybór uczelni świadczył o nie ukrywanej intencji gospodarzy. Przed
laty kończył ją bowiem prezydent Harry Truman, którego administracja kultywowała monopol
atomowy USA, a który sam przybył na uroczystość wraz z doktorantem, prywatną przecież oso-
bą. Intencji tej dowodziło także przemówienie prezydenta, który jakby z góry wiedział, co powie
Winston Churchill.
Doktor honoris causa nie zawiódł gospodarzy. Mówił o cierpieniach wojennych, o straszli-
wych zniszczeniach w Europie i Azji, o potrzebie zabezpieczenia ognisk rodzinnych, o konieczno-
ści umacniania ONZ i utworzenia międzynarodowych sił zbrojnych tej organizacji. W imieniu
Anglików i Amerykanów deklarował zamiar ułożenia przyjaznych stosunków ze Związkiem Ra-
dzieckim. Ale jednocześnie wypowiadał się za „solidną gwarancją zbrojeń narodowych” i za
„mięśniami pokoju”.
W tymże przemówieniu Winston Churchill proklamował w imieniu Anglosasów kampanię
oceniania wolności i demokracji w innych krajach wyłącznie według wzorów anglosaskich. Od-
woływał się przy tym do wewnętrznych aktów prawa angielskiego z XIII wieku i do Deklaracji
Niepodległości USA z 1776, chociaż Londyn ciągle odmawiał takich praw wielu narodom kolo-
nialnym i zależnym. Za słuszne uznał jedynie te przemiany w świecie, które dokonywały się pod
nadzorem państw zachodnich, lecz całkowitym potępieniem obciążył wszelkie oddziaływania
międzynarodowe Związku Radzieckiego i ruchu komunistycznego.
Kilka spraw poruszonych w mowie fultońskiej Churchilla wymaga dziś szerszego skomento-
wania.
Przede wszystkim godzi się zauważyć, że Winston Churchill był pierwszym, który użył obra-
zowego terminu „żelazna kurtyna” w odniesieniu do stosunków międzynarodowych. Termin ten
wszedł niebawem do języka politycznego „zimnej wojny”. Stąd przemówienie to słusznie uważa
się za pierwszy powiew tej wojny oraz za początek działań zmierzających do zawieszenia takiej
„kurtyny”, która uchroniłaby Europę zachodnią przed przemianami rewolucyjnymi.
Po drugie, Churchill mijał się z prawdą, kiedy mówił o „sferze radzieckiej” w Europie połu-
dniowo-wschodniej. Albowiem już w czasie swojej wizyty moskiewskiej w październiku 1944
roku i w toku następnych rozmów na temat zakończenia wojny z byłymi sojusznikami państw
„osi” sam uznał istnienie takiej sfery. Co więcej, to właśnie on proponował szefowi rządu ra-
dzieckiego 90 proc. Wpływów ZSRR w Rumunii, 75 proc. W Bułgarii oraz po 50 proc. W Jugo-
sławii i na Węgrzech.
Po trzecie, oskarżenie Polski o dokonanie „olbrzymich i niesłusznych wtargnięć do Niemiec”
oraz „masowych wydaleń milionów Niemców” było wręcz kłamliwe i sprzeczne z uchwałami
poczdamskimi, choć zbieżne ze stanowiskiem Churchilla w Poczdamie w dniu 25 lipca 1945 ro-
2
ku. Trzy mocarstwa uzgodniły przecież w rozdziałach IX i XIII uchwał poczdamskich przejęcie
przez państwo polskie obszarów po Odrę i Nysę zachodnią oraz przesiedlenie z tych obszarów
ludności niemieckiej.
Po czwarte, Churchill oskarżał również ZSRR o popieranie sił lewicowych w radzieckiej strefie
okupacyjnej w Niemczech. Warto więc dodać, że były to jedyne zdecydowanie antyfaszystowskie
siły, na których można było się oprzeć, aby realizować konsekwentnie demilitaryzację, denazyfi-
kację i demokratyzację tego kraju. Anglosasi opierali się z kolei na siłach prawicowych i przy ich
pomocy sabotowali realizację uchwał poczdamskich. To w ich strefach rodził się nowy problem
niemiecki.
Po piąte, Churchill miał pretensje do marszałka Josipa Broz-Tito o to, że był komunistą oraz
że nie pozwolił ustanowić w Belgradzie prolondyńskiego rządu, przekreślając tym samym chur-
chillowskie ambicje odgrywania wielkiej roli na Bałkanach. W sporze włosko-jugosłowiańskim o
Triest i krainę Julijską państwa anglosaskie popierały Włochy, zaś ZSRR opowiadał się po stro-
nie Jugosławii. Spór ten był więc jednym z elementów narodzin „zimnej wojny”. Został rozwią-
zany dopiero w 1975 roku, kiedy w stosunkach międzynarodowych zwyciężyło odprężenie.
I po szóste, Churchill potępił w Fulton dawną anglosaską doktrynę „równowagi sił”, która za-
kładała przeciwstawianie się mocarstwu zmierzającemu do hegemonii. Nie wspomniał jednak, że
sam był niegdyś wyznawcą tej doktryny, zaś aktualnie zmierzał do hegemonii Anglosasów w
świecie. Jeśli stwierdził, że możliwe było zapobieżenie II wojnie światowej, to ukrył własną i
Londynu działalność, która uniemożliwiała zorganizowanie zbiorowego bezpieczeństwa w Euro-
pie. Jego propozycja zawarcia „dobrego porozumienia” między światem anglosaskim a Moskwą
świadczyła już o utracie wiary w potęgę samego imperium brytyjskiego oraz mimo woli zapowia-
dała uznanie wiodącej roli ZSRR i USA w świecie. Trzeba przyznać, że w tym ostatnim doświad-
czenie i intuicja starego konserwatysty nie zawiodły go.
Prof. JÓZEF KUKUŁKA
Winston Churchill
(Fulton, 5 marca 1946)
Prezydencie Mc Cluer, Panie i Panowie. Prezydencie Stanów Zjednoczonych.
Jestem doprawdy bardzo rad, że przybyłem tego popołudnia do Kolegium Westminsterskiego
i pochlebia mi, że nadacie mi stopień w imieniu instytucji, której renoma jest tak trwale ugrun-
towana. (…)
Pozwólcie mi jednak stwierdzić wyraźnie, że nie występuję w jakiejkolwiek misji urzędowej
ani w innym charakterze, ale tylko we własnym imieniu. Poza tym co widzicie, nie ma nic ukry-
tego. Mogę więc, korzystając z doświadczenia całego życia pozwolić mojemu umysłowi z całą
swobodą zastanowić się nad zagadnieniami, które stanęły przed nami nazajutrz po naszym cał-
kowitym zwycięstwie orężnym; oraz spróbować podkreślić z całą siłą, na jaką mnie stać, że to co
osiągnięto za cenę tylu poświęceń i cierpień, musi być zachowane dla przyszłej chwały i bezpie-
czeństwa ludzkości. (…)
Dla zapewnienia bezpieczeństwa tym niezliczonym ogniskom rodzinnym, muszą one być
osłaniane przed dwoma rabusiami – wojną i tyranią. Wszyscy znamy straszliwy wstrząs, jakiego
doznaje zwykła rodzina, gdy klątwa wojny spadła na człowieka zarabiającego na chleb i na tych
dla których on pracuje i mozoli się. (…)
Naszym największym zadaniem i obowiązkiem jest osłonić ogniska rodzinne szarej masy
ludzkiej od okropności i klęsk nowej wojny. Wszyscy zgadzamy się na to.
Utworzono już organizację międzynarodową, mającą za najpierwsze zadanie niedopuszczenie
do wojny. O.N.Z., następca Ligi Narodów ale z decydującym dołączeniem Stanów Zjednoczonych
i tego wszystkiego, co z tego faktu wypływa, już przystąpiła do pracy. (…)
Przechodzę teraz do drugiego rabusia, do drugiego niebezpieczeństwa, które zagraża ogni-
skom domowym przeciętnych ludzi, mianowicie do tyranii.
Nie możemy zamykać oczu na fakt, że wolności, z których korzystają poszczególni obywatele
w całych Stanach Zjednoczonych i w całym Imperium Brytyjskim, nie istnieją w znacznej liczbie
3
krajów, z których niejedne są bardzo potężne. W tych państwach zwykli ludzie podlegają nadzo-
rowi różnego rodzaju wszystko ogarniających rządów policyjnych w stopniu nadmiernym i
sprzecznym z wszelkimi zasadami demokracji. Państwo wykonywa swą władzę bez żadnego
ograniczenia, bądź przez dyktatorów, bądź przez zwarte oligarchie, działające za pośrednictwem
partii uprzywilejowanych i policji politycznej.
Nie należy do naszych obowiązków teraz, gdy stoimy w obliczu tylu innych trudności, wtrąca-
nie się z użyciem siły do spraw wewnętrznych krajów, których nie podbiliśmy w wojnie, ale nigdy
nie powinniśmy zaprzestać głoszenia nieustraszenie wielkich zasad wolności i praw człowieka,
które są wspólnym dziedzictwem świata języka angielskiego i które, poprzez Wielką Kartę, Bill
praw. Habeas Corpus Akt, sądy przysięgłych i angielskie prawo zwyczajowe, znalazły swój naj-
słynniejszy wyraz w amerykańskiej Deklaracji Niepodległości. (…)
Cień padł na sceny, tak niedawno rozjaśnione i oświetlone przez zwycięstwo sojuszników.
Nikt nie wie, co zamierza uczynić w najbliższym czasie Rosja Radziecka i jej komunistyczna or-
ganizacja międzynarodowa, ani gdzie są granice, jeżeli w ogóle istnieją, dla ich dążeń ekspan-
sywnych i nawracających na swoją wiarę.
Żywię wielki podziw i poważanie dla dzielnego narodu rosyjskiego i dla mojego Kolegi z cza-
sów wojny, Marszałka Stalina. Głęboka sympatia i dobra wola panuje w Brytanii, a nie wątpię, że
i tutaj, względem ludów Wszechrosji, oraz silne postanowienie wytrwania w usiłowaniach stwo-
rzenia trwałej przyjaźni, bez względu na wiele nieporozumień i odtrąceń.
Pojmuję potrzebę Rosji zapewnienia sobie na swych granicach zachodnich bezpieczeństwa,
przez usunięcie wszelkiej możliwości napaści ze strony Niemiec. Witamy zajęcie przez Rosję na-
leżnego jej miejsca pośród przodujących narodów świata. Witamy jej banderę na morzu. A nade
wszystko witamy, a przynajmniej powinniśmy witać stałe, częste i zwiększające się stosunki po-
między narodem rosyjskim i naszymi narodami po obu stronach Atlantyku.
Jest jednak moim obowiązkiem, a jestem przekonany, że nie chcielibyście, żebym ukrywał
przed wami fakty tak jak je widzę, jest więc moim obowiązkiem postawić wam przed oczami
pewne fakty w związku z obecnym stanem rzeczy w Europie.
Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem opuściła się żelazna kurtyna w po-
przek kontynentu. Poza tą linią znajdują się wszystkie stolice byłych państw środkowej i
wschodniej Europy: Warszawa, Berlin, Praga, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia –
wszystkie te sławne miasta i zamieszkująca wokół nich ludność leżą, że się tak wyrażę, w strefie
radzieckiej i wszystkie, w takiej czy w innej formie podlegają nie tylko wpływom radzieckim ale
kontroli z Moskwy w bardzo wysokim, niekiedy rosnącym stopniu.
Rządy policyjne przenikają z Moskwy. Ale tylko Ateny, ze swą nieśmiertelną chwałą mogą
swobodnie decydować o swej przyszłości w wyborach pod nadzorem brytyjskim, amerykańskim i
francuskim.
Zachęcono Rząd Polski, będący pod wpływem rosyjskim, do dokonania olbrzymich i niesłusz-
nych wtargnięć do Niemiec i teraz jesteśmy świadkami masowych wydaleń milionów Niemców
w stopniu bolesnym i o jakim nigdy się nie śniło.
Partie komunistyczne, które były bardzo małe w wszystkich państwach Europy Wschodniej,
otrzymały stanowisko nadrzędne i władzę, o wiele przewyższające ich liczebność i dążą wszędzie
do zdobycia wpływów totalistycznych.
Prawie wszędzie panują rządy policyjne i, z wyjątkiem Czechosłowacji, nie ma tam prawdzi-
wej demokracji. Turcja i Persja są głęboko zaalarmowane i poruszone z powodu żądań, wysunię-
tych pod adresem tych obu państw, oraz z powodu nacisku wywieranego na nie przez rząd mo-
skiewski.
Rosjanie w Berlinie próbują stworzyć partię guasi-komunistyczną w swej strefie okupacyjnej
w Niemczech przez udzielanie specjalnych korzyści grupom przywódców lewicowych. Po zakoń-
czeniu walk w czerwcu ubiegłego roku, armie amerykańska i brytyjska wycofały się, stosownie do
poprzedniego porozumienia na zachód w pewnych punktach na głębokość 150 mil wzdłuż frontu
ciągnącego się prawie 400 mil, żeby umożliwić naszym sprzymierzeńcom rosyjskim zajęcie tych
rozległych terytoriów, zdobytych przez zachodnie demokracje.
Jeżeli obecnie rząd radziecki usiłuje, na własną rękę stworzyć na tych obszarach Niemcy pro-
komunistyczne, wywoła to nowe poważne trudności w strefie amerykańskiej i brytyjskiej i da
4
możność pokonanym Niemcom stania się przedmiotem przelicytowywania się demokracji ra-
dzieckiej i zachodniej. Jakiekolwiek wnioski moglibyśmy wyciągnąć z tych faktów – a są to fakty
niewątpliwe – to jedno jest pewne, że nie jest to Europa oswobodzona, o którą walczyliśmy. A
nie jest to także Europa, która by posiadała zasadnicze warunki trwałego pokoju. (…)
Przed żelazną kurtyną, która zawisła w poprzek Europy, są jeszcze inne powody do niepokoju.
We Włoszech działalność partii komunistycznej jest poważnie skrępowana przez to, że musi ona
popierać pretensje wyszkolonego przez komunistów Marszałka Tito do byłych terytoriów wło-
skich, leżących na północy Adriatyku. Niemniej jednak przyszłość Włoch waży się na szali.
Nikt również nie może sobie wyobrazić odrodzonej Europy bez silnej Francji. W ciągu całego
mego żywota publicznego pracowałem dla silnej Francji i nigdy nie straciłem wiary w jej prze-
znaczenie w najcięższych nawet chwilach. Nie stracę tej wiary i teraz.
Jednakowoż, w bardzo wielu krajach na całym świecie, leżących daleko od granic Rosji, piąte
kolumny komunistyczne istnieją i działają w zupełnej jedności i bezwzględnym posłuszeństwie
dla instrukcji otrzymywanych z centrali komunistycznej. Poza Brytyjskim Związkiem Narodów i
Stanami Zjednoczonymi, gdzie komunizm znajduje się jeszcze w powijakach, partie komuni-
styczne i piąte kolumny stanowią coraz większe wyzwanie i niebezpieczeństwo dla cywilizacji
chrześcijańskiej. To są dla każdego fakty ponure, które trzeba przytaczać nazajutrz po zwycię-
stwie osiągniętym dzięki wspaniałym koleżeńskim wysiłkom dokonanym w walce orężnej i w
służbie wolności i demokracji; bylibyśmy jednak bardzo nierozsądni, gdybyśmy, póki jeszcze
czas, uchylali się od spojrzenia im prosto w oczy. (…)
Z drugiej strony, Panie i Panowie, odrzucam myśl, że nowa wojna jest nie unikniona, a tym
bardziej, że jest bliska. I właśnie dlatego, mając po temu okazję i sposobność, uważam za mój
obowiązek przemawiać, że jestem pewny, iż nasze losy ciągle jeszcze są w naszych rękach, w na-
szych własnych rękach, i że mamy siłę, żeby uratować przyszłość.
Nie sądzę, żeby Rosja Radziecka pragnęła wojny. Pragnie ona tylko wyciągnąć zyski z wojny i
rozszerzać bez granic swoją potęgę i swoje doktryny. Dopóki jest jeszcze czas, to powinniśmy
obecnie zastanowić się nad stałym zapobieżeniem wojnie i stworzeniem możliwie najprędzej we
wszystkich krajach warunków dla wolności i demokracji. Nie usuniemy naszych trudności i nie-
bezpieczeństw przez zamykanie na nie oczu. Nie będą one również usunięte przez samo wycze-
kiwanie tego co się stanie, ani nie będą one usunięte przez politykę uspokajania.
Potrzebne jest załatwienie spraw spornych i im dłużej będzie się to układało tym będzie ono
trudniejsze i tym większe będą nasze niebezpieczeństwa.
Z tego com widział podczas wojny u naszych przyjaciół i sojuszników rosyjskich, doszedłem
do przekonania, że niczego bardziej nie podziwiają oni niż siłę, i niczego bardziej nie lekceważą
oni niż słabość, a zwłaszcza słabość militarną.
Z tego powodu dawna doktryna o równowadze sił jest błędna. Jeżeli będziemy tylko mogli, to
nie powinniśmy pozwolić sobie na operowanie wąskimi marginesami sił, stwarzając pokusę pró-
by sił.
Jeżeli demokracje zachodnie będą się trzymały razem i twardo stały przy zasadach Karty Na-
rodów Zjednoczonych, to wpływ ich na popieranie tych zasad będzie olbrzymi i trudno przypu-
ścić, żeby znalazł się ktoś, kto chciałby je dręczyć. Jeżeli jednak będą one poróżnione albo zanie-
dbają swe obowiązki i jeżeli pozwolą na to, żeby przeminęły te ważne ponad wszystko lata, to
wtedy zaiste katastrofa może nas wszystkich ogarnąć. (…)
Nigdy nie było w historii wojny, do której łatwiej było nie dopuścić przez akcję w odpowied-
nim czasie, niż wojna, która tylko co spustoszyła tak wielkie obszary kuli ziemskiej. Moim zda-
niem, można było nie dopuścić do niej bez jednego wystrzału, a Niemcy mogły być dziś potężne,
kwitnące i szanowane; nikt jednak nie chciał słuchać i jednego za drugim pochłonął nas wszyst-
kich straszliwy odmęt.
Osądźcie sami, Panie i Panowie, czy powinniśmy dopuścić, żeby coś podobnego przytrafiło się
ponownie! Osiągnąć to można w tym 1946 roku pod tym tylko warunkiem, że zawrze się z Rosją
na wszystkich punktach dobre porozumienie pod powagą Organizacji Narodów Zjednoczonych, i
że to porozumienie będzie utrzymane w ciągu wielu lat pokoju, przy czym porozumienie to po-
winno być zawarte w formie aktu światowego i poparte całą potęgą świata mówiącego po angiel-
sku i krajów z nim związanych.
5
Tu leży rozwiązanie, które z należnym szacunkiem wam przedkładam w tym przemówieniu,
zatytułowanym przeze mnie „mięśnie pokoju”.
Niechaj nikt nie lekceważy wewnętrznej potęgi Imperium Brytyjskiego i Brytyjskiej Wspólno-
ty Narodów. (…)
Jeżeli dodamy do ludności mówiącej po angielsku wspólnoty narodów ludność Stanów Zjed-
noczonych ze wszystkimi konsekwencjami jakie taka współpraca pociąga za sobą w powietrzu,
na morzu na całej kuli ziemskiej, jak również w dziedzinie wiedzy i przemysłu i pod względem
siły moralnej, to nie będzie mogło być mowy o jakiejś chwiejnej i niestałej równowadze sił, która
by mogła stanowić pokusę dla ambicji i awanturniczości. Przeciwnie, bezpieczeństwo będzie
wtedy zapewnione dzięki ogromnej przewadze sił.
Jeżeli stać będziemy wiernie przy Karcie Narodów Zjednoczonych i posuwać się naprzód w
poczuciu spokojnej i trzeźwej siły, nie pożądając niczyjej ziemi ani skarbów i nie dążąc do narzu-
cenia ludziom samowolnej kontroli nad ich myślami, jeżeli wszystkie siły moralne i materialne
Brytyjczyków i ich przekonania złączą się z waszymi w związku braterskim, drogi przyszłości bę-
dą jasne nie tylko dla nas, ale dla wszystkich, nie tylko w ciągu naszej epoki, ale i w przyszłym
stuleciu.
Magazyn RAZEM