Kim jest szatan?
Próba systematyki biblijne j.
Data: 28.01.2003
http://www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/20030128162716427.htm
Tak się jakoś w naszym "chrześcijańskim" kręgu kulturowym dzieje, że z dwóch
biegunów etycznych nadzwyczaj często bardziej zajmującym okazuje się zło, które
tradycyjnie personifikowane jest pod postacią szatana. Nasza wizja tej osoby pochodzi
najczęściej z legend chłopskich czy kupieckich dawnej Polski, takich jak choćby dobrze
znana baśń o diable Rokicie z Łęczycy.
Diabeł jest więc zawsze niemal otoczony kłębami cuchnącej siarki, obłokami dymu. Ubrany
jest z niemiecka, z czego w głowie pozostał mi teraz jedynie kusy kaftan - stąd zresztą inne,
ludowe imię diabła, kusy - oraz błyszczące lakierki skrywające przed naiwnymi jego końskie
kopyta zastępujące stopy. Miewa też na głowie mały myśliwski kapelusik.
Jakby nie patrzeć są w sumie osobnikami raczej nieszkodliwymi i sympatycznymi. Ich
sukcesy w kuszeniu przyćmiewa znacząca ilość bezmyślnych porażek w starciach z ludźmi,
których mają pogrążyć.
Z drugiej strony zdaje się to wszystko nie dotyczyć Lucyfera, księcia piekła, przywódcy
wszystkich diabłów. On z kolei jest przebiegły i mądry. Nie daje się oszukać i zawsze wie jak
skusić człowieka. Paradoksalnie, w swej diablej mądrości bywa czasem litościwy i pomaga,
darowuje ludziom, którzy znajdują się w sferze jego wpływów.
Diabły, tak jak anioły mają więc swoją hierarchię.
Również Żydowska tradycja, zwłaszcza ta z naszych rejonów geograficznych i czasów
pochrystusowych, przypisuje im hierarchiczność i - poza Lucyferem właśnie - głupotę oraz
niemożność odniesienia zwycięstwa w konfrontacji z pobożnym człowiekiem.
Co istotne diabły, tzn. całe piekło, zdają się być w stałej dwustronnej łączności z niebem.
W najnowszym "Almanachu Żydowskim na 5758 (1997-1998)r."[1] znaleźć można
doskonałe opowiadanie Icchaka Lejbusza Pereca "Z powodu szczypty tabaki", w którym
diabły zaniepokojone nienagannością gasnącego życia chełmskiego rabina (nienaganność
stwierdził jeden z nich - szatan[2] - przebywając w kamerze życia, w niebie), usiłują na różne
sposoby skusić starca do złego. Czynią to tym chętniej, że stawką sukcesu jest awans w
hierarchii piekielnej. W końcu najmłodszy z nich osiąga sukces i awansuje. Ważne jest jednak
nawet nie tyle kto i w jaki sposób zwycięża prawość starego rabina, ile to, że czyni to dopiero
po uzyskaniu aprobaty NIEBA.
To z kolei naprowadza nas na trop, którym pragnę posuwać się dalej, trop wiodący do nieco
innego, aniżeli obiegowe, rozumienia natury szatana.
Zanim jednak do tego dojdziemy zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie. Czy szatan
przedstawiony tak, jak w naszych ludowych legendach, czy jak we wzmiankowanym powyżej
"Almanachu..." wydaje nam się choć trochę przeraźliwy, straszny, niebezpieczny..? Czy
boimy się go?
Może właśnie dlatego, że nie widzimy najmniejszego powodu do strachu, może również
dlatego, że żyjemy w kulturze niewątpliwie zmierzającej w stronę skrajnego hedonizmu,
zaczynamy tworzyć pojawiające się już od jakiegoś czasu teorie - kiedyś obecne jedynie w
satanizujących i satanistycznych sektach - wedle których szatan jest humanistą i kimś w
rodzaju ukaranego przez Boga Prometeusza. W ten sposób, jak w greckim micie, staje się
męczennikiem dla dobra człowieka, któremu pragnie pomagać. To, jak widać, kolejna wizja
nieszkodliwego, poczciwego szatana, który ukarany został nie za co innego, jak tylko za chęć
bycia bardziej humanitarnym od nieludzko dalekiego, oficjalnego, zimnego, wyniosłego
Boga.
Taki szatan przestaje być straszny dla współczesnego, żyjącego w kulcie demokracji i
wspomagania dążeń wolnościowych człowieka. Taki szatan przestaje straszyć, a zaczyna
kusić...
Nie na darmo ktoś powiedział kiedyś, że największym zwycięstwem diabła w dzisiejszym
świecie jest to, że nikt już w jego istnienie nie wierzy.
Wróćmy teraz do Biblii jako gruntu, na którym chcemy obserwować szatana i badać jego
istotę.
Jakiego szatana widzimy w Biblii?
ST, niewątpliwy unikat literatury religijnej starożytnego Wschodu, potwierdził także swoją
unikalność potraktowaniem problematyki demonologicznej. Słuszność takiego stwierdzenia
dostrzeżemy omawiając demonologię ST oraz znajdowane tam ślady praktyk skierowanych
przeciw istotom demonicznym. Kultury ościenne, od których Izrael nie mógł być
odizolowany, posiadały monstrualnie rozwinięte demonologie. ST tymczasem sprawia
wrażenie niezauważania tej problematyki. Niedostrzeganie to nie może być jednak rozumiane
absolutnie, albowiem - jak słusznie zauważył Bent Noack - "szatan i demony także ST nie są
nieznane, a wiara demoniczna i obawa przed demonami w wielu miejscach są zakładane".
Dlaczego tak się działo? Dlaczego autorzy starotestamentowych ksiąg wybrali taką linię
postępowania i tak konsekwentnie pozostawali jej wierni? Jak powszechnie wiadomo,
centralną myślą ST przenikającą wszystkie jego księgi była idea monoteizmu /Pwt 6, 4; Wj
20, 3; 22, 19/. Autorom starotestamentowych wypowiedzi bardzo zależało, aby nie narazić na
szwank tej jakże cennej i oryginalnej idei. Niebezpieczeństwo takie stanowiłaby akceptacja
obok Jahwe istniejących niezależnych albo wrogich mu istot.[3]
Choć ta tendencyjna ostrożność autorów ST nie wydaje mi się pierwszoplanowym powodem
ich powściągliwości w mówieniu o demonach prawdą jest, iż ST nie szafuje wypowiedziami
dotyczącymi demonów nazbyt często. Jest ich jednak na tyle dużo w tradycji i literaturze
około biblijnej - jak choćby Talmud, że łatwo można znaleźć stosunkowo dużo materiału dla
przeprowadzenia próby systematyki.
Talmud prezentuje różne istniejące w okresie jego kształtowania opinie na temat pochodzenia
złych duchów:
"Według jednej opinii stanowią one część Bożego stworzenia. Do rzeczy stworzonych w
wilię pierwszego szabatu zaliczono mazzikin , czyli szkodliwe duchy (Awot 5, 9). Do tekstu:
"Potem rzekł Bóg: Niech wyda ziemia istotę żywą według rodzaju jej." (Rdz. 1, 24) dopisano
komentarz: "Chodzi tu o demony, których dusze stworzył Święty Jedyny (niech będzie
błogosławiony!), jednakże gdy już miał stworzyć ich ciała, uszanował szabat i nie stworzył
ich" (Gen. R. 7, 5). Uważano je zatem za istoty bezcielesne."[4]
Owa bezcielesność demonów zapewniała im możliwość bycia niezauważalnymi dla
człowieka, a przez to o wiele niebezpieczniejszymi. Demony mogły również niekiedy
przybierać zapożyczone od przedmiotów, istot lub ich krzyżówek kształty. Ich oryginalny
wygląd, jak wierzono, był tak straszny, że brak fizycznego ciała odbierano jako wynik Bożej
troski o człowieka, ponieważ gdyby ten mógł je zobaczyć - oszalałby niechybnie.
Jakkolwiek wyobrażano sobie demony, wiara w nie - niezależnie od stanowiska Biblii była
niezmiernie mocno zakorzeniona, stanowiła integralny element rzeczywistości w czasach tak
staro-, jak i nowotestamentowych.
"Wiara w złe duchy była tak mocno zakorzeniona tak pośród ludzi wykształconych, jak i
pospólstwa, że Talmud włączył ją do swego prawodawstwa. Wydając decyzje prawne rabini
formułowali zalecenia, które zakładały realne istnienie demonów. Na przykład przy
omawianiu praw dotyczących dozwolonych i niedozwolonych czynności podczas dnia
szabatu, stwierdzono: "Kto gasi lampę z obawy (że zostanie zaatakowany) przez gojów czy
rabusiów lub ze strachu przed złymi duchami, wolny jest od winy. (Szab. 2, 5). "Jeśli ktoś
zostaje wyciągnięty z domu poza dozwoloną odległość, jaką wolno przebyć w szabat - czy to
przez gojów, czy przez złego ducha - nie powinien przejść dobrowolnie więcej aniżeli cztery
łokcie." (Eruw. 4, 1)."[5]
Jedną z ważniejszych przyczyn popełniania grzechów było opętanie przez złego ducha, który
pozbawiał swą ofiarę panowania nad sobą oraz rozumienia czynów przez nią popełnianych.
Skąd pochodzą demony, złe duchy? Jak wyglądają? Jak się nazywają?
"Pod trzema względami przypominają one usługujące anioły, a pod trzema istoty ludzkie.
Podobnie, jak usługujące anioły mają skrzydła, fruwają z jednego końca świata na drugi i
znają przyszłość. Podobnie jak istoty ludzkie jedzą, piją, rozmnażają się i umierają (Chag.
16a) Niektórzy dodają: Mają moc zmieniania swego wyglądu i potrafią widzieć, przy czym
same są niewidzialne."[6]
Kolejne pytanie, które możemy sobie zadać dotyczy ich liczebności. Ile jest demonów?
"<> - rzekł pewien rabbi; inny zaś oświadczył: <> (Tanhuma Miszpatim par. 19). R. Johanan
rzekł: W Sichnin[7] mieszka trzysta gatunków demonów, lecz co do demona żeńskiego, to nie
wiem jaki on jest. (Git. 68 a). Chociaż normalnie są one niewidzialne, jednak istnieją sposoby,
by wykryć ich obecność, a nawet je zobaczyć.
"Kto chce ujrzeć ślady ich stóp powinien wziąć przesiane popioły i rozsypać je wokół łóżka.
Rano zobaczy coś, co przypomina ślady kogucich łap. Kto chce je ujrzeć powinien wziąć
pozostałość po porodzie czarnej kocicy, potomstwo czarnej kocicy, pierworodnego z
pierworodnego, upiec w ogniu, zetrzeć na proszek, napełnić nim oczy, a wtedy je
zobaczy."[8].
Popioły czarnej kocicy są zresztą często spotykanym - przede wszystkim - w arabskich
księgach środkiem magicznym, kogut natomiast, ze względu na to, iż pieje po ciemku, dla
ludzi Wschodu, reprezentuje siły ciemności. Talmud utożsamia na przykład wymienianych w
II Krl. 17, 29 - 30: bożków pogańskich Sukkot-Benota - z kurą, a Nergala - z kogutem.
" Tworzył sobie jednak każdy z tych ludów własnych bogów i wstawiał ich do świątynek na
wyżynach, jakie pobudowali Samarytanie, każdy w swoich miastach, w których się osiedlił. I
tak Babilończycy stworzyli sobie Sukkot-Benota, Kutejczycy stworzyli sobie Nergala,
Chamatczycy stworzyli sobie Aszimę;"
Demony miały również swoje ulubione miejsca, takie jak woda (studnie, potoki, naczynia z
wodą), ruiny domów, latryny, pustynia, miejsca zacienione, nocna ciemność. Tam
przebywały i w trakcie opętywania ludzi i poza nim.
Talmud wymienia też wiele zaklęć mających uchronić człowieka zmuszonego do
przebywania w pobliżu takich miejsc od niebezpieczeństwa ze strony zamieszkujących je
demonów. Na przykład na te przebywające w latrynie działać miały słowa:
"Na głowie lwa i na nosie lwicy znalazłem demona Bar Szirika Panda; w dolinie, gdzie rosną
pory, biję go, szczęką osła go uderzam (Szab. 7a)."[9]
Znany szeroko - przynajmniej w legendzie - z wielkiej biegłości w układaniu zaklęć mających
wypędzać demony był król Salomon, jego sztuką posługiwało się jednak wielu innych przez
długi czas. Józef Flawiusz na przykład tak o tym pisze:
"Tak wielka była roztropność i mądrość, której Bóg udzielił Salomonowi, że przewyższał on
nią wszystkich ludzi dawnych, a nawet Egipcjanie, którzy ponoć górują nad wszystkimi
ludźmi bystrością umysłu, nie tylko nie dorównywali Salomonowi, ale pozostawali daleko w
tyle za roztropnością króla. [...] Bóg obdarzył go również znajomością sztuki stosowanej
przeciwko demonom w celu wspomagania i leczenia ludzi. Układał więc Salomon zaklęcia
przynosząc ulgę w chorobach i zostawił po sobie formuły egzorcyzmów, za pomocą których
ludzie opętani przez demony mogą je wygnać tak, że nigdy nie wrócą. Taki rodzaj leczenia do
dziś dnia wielką cieszy się u nas powagą. Byłem na przykład świadkiem jak pewien Eleazar,
mój rodak, w obecności Wespazjana, jego synów, trybunów i tłumu innych żołnierzy uwalniał
ludzi opętanych przez demony, a dokonywał tego leczenia w następujący sposób: Do nozdrzy
opętanego przytykał pierścień, pod którego pieczęcią znajdował się jeden z korzeni
określonych przez Salomona, a gdy ów człowiek go powąchał, Eleazar wyciągał zeń demona
przez nozdrza: wówczas uleczony natychmiast padał na ziemię. Eleazar zaś zaklinał demona -
wypowiadając imię Salomona i powtarzając ułożone przez niego zaklęcia - by nigdy już nie
wrócił do tego człowieka. A pragnąc przekonać widzów, że istotnie ma taką moc, stawiał w
pobliżu puchar albo miednicę pełną wody i nakazywał demonowi, wychodzącemu z
człowieka, by przewrócił to naczynie, dając widzom dowód, iż opuścił człowieka. Gdy tak się
działo, w całej pełni objawiała się roztropność i mądrość Salomona."[10]
Wiemy już zatem, w czym demony podobne są do aniołów i do człowieka, wiemy że jest ich
ogromnie wiele, wiemy że dla ludzi Biblii i tych "około biblijnych" były kimś bardzo realnym
i wiemy gdzie przebywały najchętniej oraz, że istnieją formuły którymi można je wypędzać
lub odpędzać. Pora teraz na próbę systematyki.
Zacznijmy od wypowiedzi biblijnych. Wspomnieć tu można przede wszystkim o demonach
posiadających imiona i jednostkową historię, jak choćby demon nocy - Lilit (Iz. 34, 14), oraz
o demonach bezimiennych, jak choćby te które można zgromić / wypędzić jedynie w
specjalny sposób - jak mówił Jezus (Mat. 17, 21):
"... ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post.".
Można mówić o demonach, które występują pojedynczo i o tych, które pojawiają się w
dużych grupach (Mk. 5 1 -13):
"A gdy wychodził z łodzi, oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha
nieczystego człowiek,
Który mieszkał w grobowcach i nikt nie mógł go nawet łańcuchami związać,
Gdyż często związany pętami i łańcuchami, zrywał łańcuchy i kruszył pęta, i nikt nie mógł go
poskromić. [...]
I wołając wielkim głosem rzekł: Co ja mam z tobą Jezusie, Synu Boga Najwyższego?
Zaklinam cię na Boga żebyś mnie nie dręczył.
Albowiem powiedział mu: Wyjdź duchu nieczysty z tego człowieka!
I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu.".
Można wreszcie powiedzieć, że napastują nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, spośród których
najbardziej wystawione na niebezpieczeństwo opętania są psy.
Jako początek przyjmijmy jednak znane z Biblii lub ksiąg deuterokanonicznych i
apokryficznych imiona demonów. Spróbujmy je pokrótce prześledzić.
Pierwszym przedstawicielem tej grupy niech będzie AZAZEL, którego imię nie posiada
żadnych odpowiedników wśród kultur ościennych Izraela, często natomiast pojawia się w
literaturze apokryficznej. Stary Testament wspomina je czterokrotnie w Lev. 16, 8 i 10 i 26.
"Dotychczas ani czas, ani sposób powstania tej nazwy, a przede wszystkim jej znaczenie nie
wydają się definitywnie rozstrzygnięte."[11]
W Słowniku Biblijnym Adolfa Novotnego na temat tego demona możemy natomiast jedynie
przeczytać takie wyjaśnienie: "Azazel, imię złego ducha, którego siedzibą była pustynia. W
dniu pojednania posyłano jednego kozła obciążonego grzechem ludu Izraelskiego na pustynię
do Azazela."[12].
Wiersze biblijne wymieniające imię tego demona zawierają opis czynności, które musi
wykonać Aaron wchodząc do namiotu Pana, do miejsca gdzie trzymana była Skrzynia
Przymierza. Miał on obowiązek złożyć cielca na ofiarę za grzech - posyłając go żywego do
Azazela właśnie i barana jako ofiarę całopalną dla Boga. Ofiara dla Azazela wyglądała jak w
definicji słownikowej.
Drugim przedstawicielem tej grupy demonów jest ASMODEUSZ. Imię to występuje w
deuterokanonicznej księdze Tobiasza 2 razy: Tob, 3, 8 i 17. Jego prawdopodobnym
odpowiednikiem / źródłem w literaturze irańskiej był demon Aeszma Daeva. W księdze
Tobiasza oskarżany jest on o spowodowanie śmierci siedmiu kolejnych mężów Sary, córki
Raguela. Sposób działania tego demona podobny jest do znanego z innych miejsc ST (Hi. 1,
12; 2, 6; I Krn. 21, 1): "Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko co ma jest w twojej mocy,
tylko jego nie dotykaj! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana." (Hi. 1, 12)
Trzecią przedstawicielką tej klasy demonów jest stosunkowo najszerzej znana w literaturze
około biblijnej, choć wymieniana tylko raz w ST LILIT.
W księdze Izajasza - jedynym miejscu w ST gdzie się pojawia, czytamy o niej: "Świstaki
natkną się na hieny i fauny będą się wzajemnie nawoływać, tylko upiór nocny będzie tam
odpoczywał i znajdzie dla siebie schronienie." (Iz. 34, 14).
W oryginale hebrajskim upiór nocny nazywany jest właśnie "hirggijah lilit", gdzie słowo
"lilit" jest rzeczownikiem femininum singularis pochodzącym od słowa "lil" - rzeczownika
oznaczającego "noc", "przeciwieństwo".
Lilit posiada swoje odpowiedniki w demonologii babilońskiej - Lilitu, Ardat Lili. Bardziej
prawdopodobne od zapożyczenia z Babilonu jest jednak hebrajskie, odrzeczownikowe
pochodzenie tego imienia. Istnieje także możliwość, zgodnie z którą Lilit jest zapożyczeniem
z sumeryjskiego, od słowa "lulu" oznaczającego "rozwiązłość". Niezależnie od etymologii
demon nazwany tym imieniem mieszkał głównie w ruinach i na pustyni. Przybierał żeńską
formę i dla przywodzenia do zguby swych ofiar posługiwał się "odwieczną" bronią swej
żeńskiej płciowości. Lilit częściej aniżeli w ST pojawia się w literaturze i tradycji około
biblijnej, czego śladem jest chociażby fragment opowiadania Icchaka Lejbusza Pereca
cytowanego już poprzednio, gdzie czytamy:
"...Lilit powiedziała:
- A ja go dostanę w swoje ręce. Są na to stare sposoby."[13].
Dalej następuje barwny obraz kuszenia starego rabina względami i urodą demona, który
przybrał postać młodej dziewczyny.
Abraham Cohen w swoich wykładach nt. Talmudu pisze o niej:
"Głównym demonem żeńskim jest Lilit, którą wyobrażano sobie jako istotę o długich włosach
(Eruw. 100b). Na jej temat powiedziano: "Zabronione jest człowiekowi sypiać samotnie w
domu; a tego, kto śpi sam w domu schwyta Lilit" (Szab. 151 b). Talmud niewiele o niej
opowiada, jednakże postać ta występuje bardzo często w późniejszym żydowskim folklorze
jako szczególnie groźna dla kobiet rodzących i jako porywaczka dzieci."
Do tej grupy można też zaliczyć inne postacie demoniczne pojawiające się na kartach ST, jak
chociażby: LEWIATAN, pojawiający się w ST pięciokrotnie (Hi. 3, 8; Ps. 74, 14; 104, 26; Iz.
27, 1). Izajasz opisuje go w następujący sposób:
"W owym dniu Pan ukarze swoim twardym, wielkim i mocnym mieczem Lewiatana,
zwinnego węża, Lewiatan węża skręconego i zabije smoka morskiego."
"Leviatan, tajemniczy smok lub stwór morski grożący światu zniszczeniem [...] Jest to w
istocie przeciwnik Pana, który pozostał z wieku chaosu, ale zostanie pokonany. W Ps. 104,
24, Hi. 3, 8; 40, 20 w przekładzie Krala "lewiatan" zastąpiony jest wyrazem "wieloryb".
Literatura rabinacka bardzo często oddaje się fantazjom na temat tajemniczego lewiatana:
Jordan wpływa do jego jamy, jego mięso w czasach Mesjańskich stanie się pokarmem
błogosławionych, z jego skóry zrobiony będzie pas dla wyzwolonych, etc. W NT miejsce
Lewiatana zajął Antychryst."[14]
Następny rodzaj demonów występujących w Biblii i literaturze około biblijnej, to te, które
nazywane są jedynie przy pomocy "nazw gatunkowych" występujących zazwyczaj w pluralis
- co zdaje się sugerować większą liczbę opisywanych nimi złych duchów. Istoty te od
powstania greckiego przekładu LXX określane są zbiorczym terminem "daimonia".
Do tej grupy możemy zaliczyć: SZEDIM (demony) jedynie dwa razy wymienione na kartach
ST (Deut. 32, 17; Ps. 106, 37).
"Składali ofiary demonom, które nie są bogami..." (Deut. 32, 17a).
SZEJIRIM (kosmacze) pojawiają się w ST jedynie cztery razy (Iz. 13, 21; 34, 14; Lev. 17, 7;
II Krn. 11, 15). Ich nazwa najprawdopodobniej pochodzi od hebr. słowa "szajid" - "kosmaty"
nawiązując do postaci kozła.
"...i wyprawiać swoje harce kosmacze." (Iz. 13, 21d).
Ponieważ jednak LXX tłumaczy to słowo jako "daimonia" nie można nie zauważyć jego
"demonicznych" konotacji.
I wreszcie ostatnia grupa demonów to te, których imiona stanowią plagi, choroby lub
zjawiska z nimi utożsamiane.
"Demoniczne rozumienie tych terminów byłoby - zdaniem H. Kaupela - zgodne z
personifikującą tendencją ludów tamtejszych i chyba nieobcą ST."[15]
Do tej grupy można zaliczyć takie postacie, jak: KETEW - demon zarazy / plagi (Oz. 13, 14;
Ps. 91, 6):
"Mamże ich wyzwolić z krainy umarłych, od śmierci ich wykupić?
O, śmierci gdzież są twoje plagi,
o piekło gdzież jest twoja zaraza?..." (Oz. 13, 14)
KETEW MERIRI - demon zarazy południowej (Deut. 32, 24), DEWER - demon śmierci (Oz.
13, 14; Ps. 91,6; Ex. 5, 3; Lev. 26, 25), RESZEF - demon gorączki (Deut. 32, 24 Ha. 3, 5)
dopełniają miary tej grupy istot demonicznych.
To z grubsza wyczerpuje możliwość hierarchizowania złych duchów w ST - poza jednym z
nich, o którym zaraz powiemy. Tym który zgodnie z koncepcją, jaką pragnę tu przedstawić
łączy ST i NT w ich relacjach dotyczących demonów różnego rodzaju jest SZATAN. Dla
lepszego zrozumienia jego roli omówmy najpierw - zanim zajmiemy się nim - demony
opisane w NT.
NT używa wielu określeń dla opisania pojawiających się na jego kartach istot demonicznych.
W sumie określeń ich dotyczących jest 15.
Pierwszymi złymi mocami, które tu wymienimy niech wolno nam będzie uczynić DEMONY.
Słowo "daimonion" najczęściej występuje w formie pluralis (daimonia). Demony często
wspominane są jako służebne moce wobec szatana / Belzebuba (Łk. 11, 18n; Mt. 12, 27),
rozpoznające Jezusa gdy przychodzi by je wyganiać (Mk. 1, 34; Łk. 4, 33, 41; Jk. 2, 19).
Posiadają często specjalną, "szatańską" wiedzę (Jk. 3, 15), są podstępne (Mt. 8, 31), potrafią
też czynić cuda (Obj. 16, 14). Ich głównym celem jest zwodzenie tych, którzy uwierzyli (I
Tm. 4, 1). Działalność demonów i jej okropne skutki widać zwłaszcza u opętanych.
"Demony działają także - co jest być może drobną oryginalnością NT - na polu ściśle
religijnym, skłaniając ludzi do bałwochwalczych kultów (Obj. 9, 20; I Kor. 10, 20n; Dz. Ap.
17, 18)"[16].
Optymistyczne jest to, że demony muszą jednak bezwzględnie podporządkować się woli
Jezusa (Łk. 4, 35), a potem także uczniom Jezusa (Mt. 10, 8; Łk. 9, 1) i wszystkim wierzącym
(Mk. 9, 38; Łk. 9, 49).
Demony są istotami duchowymi z pewnymi cechami indywidualnych osobowości.
Drugi rodzaj złych mocy to DUCHY (pneuma), które samodzielnie i w rozmaitych złożeniach
pojawiają się w NT 52 razy.
Duchy występują przede wszystkim w wielkiej liczbie (Mt. 8, 16) i powodowały zniszczenie
ciała człowieka, którego posiadły (Mt. 9, 20; Łk. 9, 39). Duchy działają w "synach buntu" (Ef.
2, 2) odrzucając i powodując odrzucanie Jezusa (1 Jn. 4, 3).
Duch nieczysty pojawiający się w opisach opętań w NT rzuca opętanymi (Mk. 1, 26), krzyczy
(Łk. 4, 33) i ucieka na pustynię (Łk. 8, 29), a w końcu doprowadza do śmierci opętanego
człowieka (Mk. 5, 13).
Pojęcie "pneuma" - duch, jako jedno z najczęściej stosowanych w NT określeń demonów
zdaje się występować również jako swego rodzaju synonim dla "daimonion" - demon.
MOCE ("dinameis") i POTĘGI ("ekxousiai") to trzeci rodzaj złych istot.
Co ciekawe pojęcia te występują w NT tak na określenie dobrych, jak i złych mocy. Te same
słowa określają dwa różne całkowicie od siebie zjawiska, a to którego właśnie dotyczą w
danym momencie determinowane jest wyłącznie kontekstualnie.
Czwartym przykładem demona w NT jest SMOK ("drakon").
Jego imię spotykamy aż 12 razy. Określa ono istotę tajemniczą i wrogą wobec Boga, którą
autor Objawienia Janowego utożsamia z szatanem i diabłem (Obj. 12, 9; 20, 2). Smok jest
ważnym elementem wizji apokaliptycznej.
WŁADCA, piąte określenie ("arcon"), czasem pojawia się w formie " WŁADCA TEGO
ŚWIATA",
"Ostatecznie więc pojęcie o arcwn tou kosmou toutou i jego warianty pokazują nam
osobowego przeciwnika Boga i człowieka, który stoi na czele jemu podporządkowanych
demonów, aniołów, a także ludzi."[17].
ANIOŁOWIE ("aggeloi"), również i oni, jako szósta odmiana nieczystych duchów pojawiają
się na kartach NT. Tak, jak w przypadku mocy i potęg negatywną konotację determinuje
kontekst. Sam termin "Anioł" oznacza bardziej pełnioną funkcję, aniżeli nazwę własną.
W formie pojedynczej mówi się o "aniele szatana" (2 Kor. 12, 7) i "aniele czeluści" (Obj. 9,
11). Znajdujemy też w NT relację o grzechu aniołów (2 Ptr. 2, 4; Jud. 6).
"Bóg bowiem nie oszczędził aniołów, którzy zgrzeszyli, lecz strąciwszy do otchłani, umieścił
ich w mrocznych lochach, aby byli zachowani na sąd." (2 Ptr. 2, 4).
i:
"Aniołów zaś, którzy nie zachowali zakreślonego dla nich okręgu, lecz opuścili własne
mieszkanie, trzyma w wiecznych pętach w ciemnicy na wielki dzień sądu." (Juda 6).
Siódme określenie to: ZŁY - "poneros"pojawia się w NT 11 razy na oznaczenie diabła przez
określenie tego iż jest on całkowitym przeciwieństwem Boga.
Ósme imię demona to WĄŻ STARODAWNY - "ofis arcaios". W ostatniej księdze NT per
analogiam do pierwszej księgi ST utożsamia się go z diabłem i szatanem. Wąż jest tym, który
zwiódł Ewę. Jego inteligencja jest wręcz przysłowiowa.
BELZEBUB - "beelzeboul" pojawia się jedynie 7 razy (Mt. 12, 24;, 25, 27; Mk. 3, 22; Łk. 11,
15, 18n) w połączeniu z polemiką pomiędzy faryzeuszami i uczonymi w Piśmie a Jezusem,
gdy ten wypędzał demony.
Belzebub uważany jest za imię własne jakiegoś rodzaju przywódcy demonów, a także za
synonim słowa "szatan".
Dziesiąte określenie - WRÓG - "ecthros" występuje w NT dość wiele razy i zazwyczaj nie
odnosi się do istot demonicznych, choć jest chyba jednym z najtrafniej oddających ich istotę
określeń. W kontekście demonicznym pojawia się w zasadzie tylko 4 razy w przypowieści o
pszenicy i kąkolu (Mt. 13, 25, 28, 39). Termin ten wskazuje ostatecznie na osobowego,
pełnego podstępu i skrytości, wroga Boga.
ANTYCHRYST - "anticristos" - określenie jedenaste - występuje jedynie 5 razy i jedynie w
listach Janowych (1 J. 2, 18, 22; 4, 3; 2 J. 7)oznaczając jednostkowe albo zbiorowe istoty
wrogie Chrystusowi.
"Wielu egzegetów w terminie "antychryst" widzi, jeżeli już nie samego szatana, to
przynajmniej jakąś nieokreśloną jednostkę ludzką będącą jego reprezentantem."[18].
Określeniem dwunastym jest KUSICIEL - " peirazon" pojawiający się w podstawowej formie
tylko 2 razy w NT na oznaczenie tego, który kusi, odwodzi od Boga. Wyraźnie zaznaczone są
sfery jego zainteresowań w NT: zwodzenie Jezusa podczas jego życia i działalności ziemskiej
oraz zwodzenie, kuszenie tych, którzy poświęcili swe życie Jezusowi.
Trzynaste określenie - BELIAR - "beliar" - pojawia się tylko 1 raz (2 Kor. 6, 15). Etymologia
tego imienia nie jest jasna, choć niektórzy zakładają, że może wiązać się ono z rdzeniem "blj"
wyrażającym negację.
"Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem,
albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?
Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami?" (2 Kor. 6, 15-16a).
Wreszcie na koniec dochodzimy do najistotniejszych określeń złych mocy pojawiających się
w NT.
Czternastym z kolei, a pierwszym z tych dwóch jest DIABEŁ - "diabolos".
"W grece klasycznej używano tego terminu dla określenia bluźniercy, obłudnika, albo
oskarżyciela. W tym też znaczeniu używano tego terminu w LXX, z jednym jednak
nadzwyczajnym wyjątkiem. Oto w Mdr. 2, 24 terminu diaboloV użyto dla przetłumaczenia
hebrajskiego słowa "szatan"[19].
W słowniku Dufoura o diable czytamy:
"Diabeł, gr, diabolos (od dia-ballo: "dzielić, oskarżać oczerniać"): "ten kto źle mówi". Inne
nazwy: Szatan, Przeciwnik królestwa Bożego. Tu na ziemi dokonuje on różnych machinacji i
organizuje całe podobne sobie zgraje. [...] Diabeł ma władzę uśmiercania, ale w końcu sam
zostanie pokonany."[20].
a Heit dodaje:
"Nazwa ta [...] oznacza szatana - naczelną osobę trójcy szatańskiej. Jemu służą diabli,
demony..."[21].
Diabeł posługuje się podstępem (Ef. 6, 11) i cierpieniem (Obj. 2, 10) aby skłonić człowieka
do grzechu (J. 13, 2). Ci którzy ulegają są nazywani "synami diabelskimi" (Dz. Ap. 13, 10), a
nawet samymi diabłami (J. 6, 70).
I wreszcie dochodzimy do ostatniego, piętnastego już terminu, zarazem kluczowego słowa dla
niniejszego wykładu, do SZATAN-a - gr. "satanas", hebr. "szatan".
"Szatan (hebr. "przeciwnik") Rozumiano go najpierw jako przeciwnika, który knuje przeciw
komuś intrygi (Hi. 1, 6 - 2, 10), następnie jako diabła i w najwyższym stopniu złego
przywódcę upadłych aniołów, który się stara zniweczyć Boży plan zbawienia ludzkości (Mt.
13, 39; Mk. 1, 13; 4, 15; Łk. 10, 18; 13, 16; J. 13, 2, 27). Pan Jezus zganił Piotra i nazwał go
"szatanem" ponieważ się sprzeciwiał Jego cierpieniu (Mk. 8, 33)."[22].
Działanie szatana przyjmuje następującą postać:
1. spotykamy go jako tego, który chce zawrócić Jezusa z Jego drogi już na samym początku
Jego działalności, co widać w scenie kuszenia (Mk. 1, 13; Mt. 4, 10). Ten sam zamiar
przyświeca mu zresztą również, gdy Piotr jest przez Jezusa nazwany "szatanem" (Mt. 16, 23;
Mk. 8, 33) kiedy usiłuje powstrzymać Go przed śmiercią krzyżową, jak również kiedy
posługuje się Judaszem przy wydaniu i pojmaniu Jezusa (Łk. 22, 3; J. 13, 27).
2. szatan stoi na czele swego sui generis królestwa (Łk. 11, 18; Mt. 12, 26) i swoich aniołów
(Obj. 12, 9).
"Jeśli więc szatan sam w sobie jest rozdarty, jak się ostanie jego królestwo..." (Łk. 11, 18a)
"I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny zwany diabłem i szatanem, który zwodzi
cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie." (Obj. 12, 9).
Szatan w NT stoi więc na czele aniołów. O wiele śmielej aniżeli przedstawiano to w ST
występuje też otwarcie przeciw Bogu, czyni wielkie znaki i cuda (2 Tes. 2, 9), podaje się
nawet czasem za anioła światłości (2 Kor. 11, 4) aby zwieść łatwowiernych.
Czasem odgrywa jednak również dość pozytywną rolę: oducza bluźnić przekazanych mu
ludzi (1 Tym. 1, 20), albo zatraca ich ciała by ratować ducha (1 Kor. 5, 5), chroni nawet
Pawła przed grożącą mu pychą (2 Kor. 12, 7). W ew. Łukasza (22, 31) czytamy:
"Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie by was przesiać jak pszenicę. Ja zaś
prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci
swoich." (Łk. 22, 31 - 32).
Ma być więc szatan tym, który poddaje próbie wierzących, egzaminuje ich wiarę, wierność i
wytrwałość w podążaniu za Panem - w tym staje się dość podobny szatanowi opisanemu w
relacji księgi Hioba.
Oprócz wymienionych powyżej lub raczej obok nich istnieje jeszcze jedna koncepcja
wyjaśnienia roli jaką spełnia w Piśmie Świętym szatan. Koncepcja ta odwołuje się do jednej z
możliwych etymologii samego imienia Szatan. Jeżeli bowiem założymy, iż może ono
wywodzić się od hebrajskiego słowa "szytna" oznaczającego "oskarżyciela", "prokuratora",
"prowokatora" wtedy per analogiam do funkcji przez to słowo opisywanej możemy pokusić
się o wyjaśnienie roli, jaką odgrywa szatan na dworze Bożym. Umiejscawia nas to jednak
oczywiście głownie na gruncie ST.
Kim był oskarżyciel, prokurator na królewskich dworach Izraela?
Pełnił podobną rolę do prowokatora znanego nam z czasów carskich, czy nawet z ostatnich
dziesięcioleci komunistycznego reżimu.
Rola oskarżyciela, prowokatora, polegała z jednej strony na śledzeniu wydarzeń i ludzi
niebezpiecznych dla władzy królewskiej, z drugiej jednak strony również na wywoływaniu,
prowokowaniu tych wydarzeń wtedy, gdy były przewidywalne i łatwiejsze do opanowania.
Stara chińska zasada władania państwem uczy, że rodzący się bunt, rokosz, należy
sprowokować do wybuchu nie zgodnie z jego naturalnym rozwojem, ale wtedy i tam, gdzie
zostało to wyznaczone przez władzę, aby tym łatwiej i pewniej doszczętnie go stłumić. W
oparciu o taką zasadę działa oskarżyciel, szatan, na dworze swego króla - Boga.
Stary Testament często przedstawia działania szatana właśnie na takiej zasadzie, jak gdyby
jego rola polegała na wyszukiwaniu złych i "wspomaganiu" ich złości, a także jak gdyby
szukał zarzewi buntu tam, gdzie jeszcze ich nie ma - tu dobrym przykładem wydaje się być
Hiob.
Rola oskarżyciela, prowokatora epoki starotestamentowej polegała również na wdawaniu się
w spór z ewentualnym oponentem króla. Sam król nie mógł bowiem występować
jednocześnie jako sędzia wydający werdykt - którym był ex officio - i strona w konflikcie.
Potrzebny był mu wobec tego ktoś, kto zamiast niego występowałby jako strona konfliktu -
takim kimś był właśnie szatan.
Warto jeszcze wspomnieć o jednym aspekcie funkcji "oskarżyciela", "prowokatora" w epoce
ST, która rzutuje na wyobrażenie szatana w Biblii. Otóż "szytna" - "oskarżyciel" - był osobą
powoływaną doraźnie w ramach potrzeb i indywidualnie do każdej konkretnej sprawy. Nie
istniała stała posada tego rodzaju.
Idąc tym tropem może łatwiej przyjdzie nam zrozumieć słowa Jezusa kierowane do Piotra i
do Judasza, którzy w zgodzie z tą teorią "czasowo" stawali się szatanami Jezusa (Mt. 16, 23;
Jn. 6, 70). To tłumaczy również ich późniejszy żal, kiedy ich rola, jako szatanów dobiegła
końca.
Na gruncie ST możemy dla poparcia tej teorii przytoczyć chociażby przykład Hadada
Edomczyka i Rezona syna Eliady, o którym czytamy, że:
"Był on przeciwnikiem Izraela przez wszystkie dni Salomona..." (I Krl. 11, 25a), gdzie w
miejsce polskiego przekładu "przeciwnikiem" użyte jest słowo "szatanem". Podobnie rzecz
przedstawia się zresztą również w opisie powrotu Dawida do Jerozolimy po buncie
Absaloma, gdy Dawid mówi do Abiszaja syna Serui:
"... Co mam począć z wami synowie Serui, gdy dziś stajecie przede mną jako przeciwnicy.
Czy dziś miałby ktoś ponieść śmierć w Izraelu? Czy miałbym zapomnieć o tym, że dzisiaj
znowu jestem królem nad Izraelem?" (II Sm. 19, 22b), gdzie znowu w miejsce słowa
"przeciwnicy" w oryginale występuje "szatani".
W zasadzie wszystkie starotestamentowe relacje o szatanie, które przejrzałem przygotowując
ten wykład łatwo dają się interpretować w świetle powyższej teorii. Dopiero NT wprowadza
bardziej niezależną od Boga, ale i odrzuconą, zdymisjonowaną osobę szatana. Wygląda to
tak, jak gdyby Bóg w soteriologicznej epoce ST oceniający człowieka na podstawie prawości
Zakonu, w Jezusie Chrystusie zmienił podejście - co przecież rzeczywiście miało miejsce - i
zrezygnował na rzecz łaski z surowości Zakonu. Szatan jednak nie mógł tego pojąć i
zaakceptować. Jego działanie - jak choćby w przypadku kuszenia Jezusa, gdzie zdaje się
usiłować spowodować bunt zanim ten w naturalny sposób sam mógłby się pojawić (co miało
mieć ew. miejsce później podczas modlitwy na Górze Oliwnej i w słowach "Eloi, Eloi, lama
sabachtani[23]") - nosi więc ewidentnie cechy tej samej roli oskarżyciela ST-owego. Bóg
jednak nie potrzebuje już swego szatana, takiego, jak w epoce Zakonu. Zwalnia go, co wyraża
choćby Zachariasz w swoim proroctwie, gdy mówi:
"Potem ukazał mi Jozuego, arcykapłana, stojącego przed aniołem Pana i szatana stojącego po
jego prawicy, aby go oskarżać
Wtedy anioł Pana rzekł do szatana: Nie cię zgromi Pan, szatanie, niech cię zgromi Pan, który
obrał Jeruzalem. Czyż nie jest ono głownią wyrwaną z ognia?
A Jozue był ubrany w szatę brudną i tak stał przed aniołem.
A ten tak odezwał się i rzekł do sług, którzy stali przed nim: Zdejmijcie z niego brudną szatę!
Do niego zaś rzekł: Oto zdjąłem z ciebie twoją winę i każę cię przyoblec w szaty odświętne.
Potem rzekł: włóżcie mu na głowę czysty zawój! I włożyli mu na głowę czysty zawój, i
przyoblekli go w szaty. A anioł Pana stał przy tym.
Potem dał anioł Pana uroczystą obietnicę Jozuemu:
Tak mówi Pan Zastępów: Jeżeli będziesz chodził moimi drogami i będziesz pilnował mojego
porządku, będziesz zawiadywał moim domem oraz strzegł moich dziedzińców, dam ci dostęp
do tych, którzy tu stoją.
Słuchaj więc, arcykapłanie Jozue, ty i twoi towarzysze, którzy siedzą przed tobą.
Są oni mężami dobrej zapowiedzi, że oto ja przywiodę swego sługę, Latorośl.
Bo oto na kamieniu, który położyłem przed Jozuem - a na jednym kamieniu jest siedem oczu
- wyryję napis - mówi Pan Zastępów - I jednego dnia zmażę winę tej ziemi.
W owym dniu - mówi Pan Zastępów - będziecie zapraszali jeden drugiego pod winną latorośl
i pod drzewo figowe." (Zach. 3, 1 - 10)
Ponieważ szatan nie chce, czy nie może w to uwierzyć i z tym stanem rzeczy się pogodzić -
buntuje się, odmawia posłuszeństwa. Odtąd jego przedsięwzięcia nabierają już zupełnie
przeciwnych łasce Bożej cech. Odtąd staje się największym przeciwnikiem i człowieka i
przede wszystkim Boga, któremu kiedyś służył.
Rola szatana - jako Bożego wysłannika - kończy się definitywnie w tym momencie -
powtórzmy to raz jeszcze - gdy Bóg do sądzenia człowieka przestaje wykorzystywać prawdę
"śmierci" (czyli gdy miernikiem prawości przestaje być Zakon), a zaczyna używać prawdy
łaski (punktem zwrotnym jest tu oczywiście krzyż Chrystusa). Ponieważ szatan nie akceptuje
tego faktu i działa dalej w oparciu o poprzednie zasady, które teraz stoją już w wyraźnej
sprzeczności z rozwiniętym etapem Bożego planu zbawienia człowieka, szatan działa już jako
funkcjonariusz w Jego służbie, ale jako wyraźny przeciwnik Boga.
Okresowo do pełnienia jego roli powoływani są wciąż jeszcze ludzie, ostatecznie jednak po
zrezygnowaniu przez Boga z tego rodzaju usług na rzecz łaski skoncentrowanej w krzyżu
Chrystusa, określenie "szatan" dotyczy już raczej wyłącznie złego ducha i ludzi przez niego
zwiedzionych, opętanych, aniżeli funkcjonariuszy działających dla dobra Bożego Królestwa..
Wizualizację dymisji szatana prezentuje Jan, gdy opisuje zrzucenie węża i jego aniołów z
nieba, a także Łukasz cytujący słowa Jezusa:
"..Widziałem jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba." (Łk. 10, 18b).
W ten sposób nie znajdujemy zupełnie w Piśmie Świętym pożywki dla pojawiających się tu i
ówdzie tendencji do odpersonifikowywania szatana, czynienia z niego raczej nazwy dla
ogólnej zasady zła, aniżeli przypisywania mu konkretnej indywidualności, osobowości. W ten
sposób nie znajdujemy też jednak pożywki dla mitologizowania szatana, a zwłaszcza dla
infantylnych wyobrażeń "kusego" straszących wiejskie dzieci po nocach.
Szatan w Biblii - widać to zwłaszcza po strąceniu z nieba, a więc po jego dymisji - jest bardzo
osobowy, bardzo konkretny i bardzo niebezpieczny. Na szczęście jednak każdy z wierzących
ma doskonały środek obronny przeciwko jego zakusom, a mianowicie:
"W końcu bracia moi umacniajcie się w Panu i potężnej mocy jego.
Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi,
Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze
zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach
niebieskich.
Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym, i dokonawszy
wszystkiego ostać się.
Stójcie tedy opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości
I obuwszy nogi by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju,
A przede wszystkim weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste
pociski złego;
Weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże.
W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu, i tak czuwajcie z
całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych." (Ef. 6, 10 - 18).
Mam nadzieję, że powyższy wywód zdołał choć trochę pomóc nam w zrozumieniu roli
szatana, usystematyzowaniu wizji demonów przedstawianych tak w Starym, jak i w Nowym
testamencie oraz choć trochę wszystkich zainteresował.
______________________________
Przypisy:
[1] Perec Icchak Lejbusz, Z powodu szczypty tabaki [:w] Almanach Żydowski 1997 - 1998, Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP., ss. 43
- 53.
[2] Szatan tu oznacza naczelnego diabła, gdzie indziej nazywanego Lucyferem.
[3] Flis Jan, Jezus a demony na tle antydemonicznych praktyk starożytnego wschodu, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1990, ss. 49 - 50.
[4] Cohen Abraham, Talmud. Syntetyczny wykład na temat Talmudu i nauk rabinów dotyczących religii, etyki i prawodawstwa, Wydawnictwo
Cyklady, Warszawa 1995, s. 266.
[5] o. c., l. c.
[6] o. c., s. 267.
[7] Sichnin - miasto w Galilei.
[8] Cohen Abraham, o. c., ss. 267-268.
[9] o.c., s. 269.
[10] Flawiusz Józef, Dawne Dzieje Izraela, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 1997, 8, 2, 5, s. 372.
[11] Flis Jan, o. c., s. 52.
[12] Novotny Adolf, Biblicky Slovnik, Kalich, Praha 1956, s. 50.
[13] Perec Icchak Lejbusz, o. c., s. 49.
[14] Novotny Adolf, o. c., s. 375.
[15] Flis Jan, o. c., s. 55.
[16] o. c., s. 87.
[17] o. c., s. 99.
[18] o. c., s. 106.
[19] o. c., s. 94.
[20] Dufour Xavier Leon, Słownik Nowego Testamentu, Księgarnia świętego Wojciecha, Wyd. II, Poznań 1986, s. 221.
[21] Heit, O., Słownik terminów biblijnych, Zjednoczony Kościół Ewangeliczny, Warszawa 1983, s. 57.
[22] O'Collins Gerald, Farrugia Edward G., Zwięzły Słownik Teologiczny, Wydawnictwo WAM, Księża Jezuici, Kraków 1993, s. 250.
[23] Cytat pochodzi z Mk. 15, 34 co jest z kolei analogią do Ps. 22, 1
"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił..?
Czemuś tak daleki od wybawienia mego, od słów krzyku mojego?"
Ostatnie uaktualnienie: 24 Października 2010
Napisano: 15 Października 2010
Ostatnie uaktualnienie: 24 Października 2010