GRA¯YNA SAWICKA
Wy¿sza Szko³a Pedagogiczna w Bydgoszczy
Mi³oæ niejedno ma imiê
(Jêzykowe i pozajêzykowe interakcje
miêdzy matk¹ a dzieckiem)
1. Wprowadzenie
Dziecko ma tyle uczucia, ile zmieciæ siê mo¿e w przestrzeni miêdzy dwo-
ma MM Matk¹ i Mi³oci¹. Tylko tyle i a¿ tyle...
Czy mo¿liwe jest wype³nienie przestrzeni codziennoci mi³oci¹? Czy mo¿-
na zmieciæ j¹ w s³owach? Jeli tak, to w jaki sposób kryjemy jej wiat za s³o-
wami?
Te pytania prowokuj¹ odpowiedzi twierdz¹ce i zwyczajne. Tak jest bowiem,
¿e okazywanie uczuæ w interakcjach dnia codziennego jest w nas zinterioryzo-
wane i nieuwiadomione. Oddychamy tymi reakcjami niezauwa¿enie, przyjmu-
jemy je jak oczywistoæ. Czerpiemy w ten sposób si³ê do ¿ycia i do bycia kim,
gdzie tam, w jakim wiecie. Dopiero brak mi³oci lub nieumiejêtne jej okazy-
wanie wywo³uje w nas wiadom¹ kontrolê w³asnych zachowañ, a zw³aszcza za-
chowañ naszych bliskich. Mi³oæ jest zatem czym tak naturalnym w ¿yciu cz³o-
wieka, jak powietrze, i czym jak powietrze niezbêdnym.
Zagadnienie to by³o rozpatrywane w filozofii ju¿ od najdawniejszych cza-
sów. Bliski jest mi szczególnie Platoñski model mi³oci, w którym odnajdujemy
wszelkie jej aspekty koniecznoci (jednoczesnoæ pragnienia obiektu i zale¿no-
ci od niego) i bezinteresownoci, zwrócenie siê ku dobru i piêknu, jej relatyw-
ny charakter oraz aspekt najistotniejszy nadawanie sensu ¿yciu cz³owieka. Ten
wielki filozof bowiem, nie pozostawiaj¹c w¹tpliwoci, wskazuje, ¿e wszelki brak
mi³oci stwarza w nas pustkê, mi³oæ natomiast pozwala cz³owiekowi przekra-
czaæ samego siebie i dziêki temu przekraczaniu stawia go ponad czasem (por. Pla-
ton 1993:104-105)
1
.
Echa Platoñskiego pojmowania mi³oci odnajdujemy tak¿e u Anny Wierz-
bickiej w semantycznym opisie tego pojêcia. Uwa¿a ona, ¿e kochamy wtedy, gdy
Acta Universitatis Wratislaviensis No 2229
JJêêzzyykk aa K
Kuullttuurraa
tom 14 Wroc³aw 2000
1
Szczególnie przekonuj¹ce s¹ s³owa Diotymy w Uczcie (204 d, 206 d-e).
pragniemy (trwale) powodowaæ d o b r o
2
drugiego cz³owieka (Wierzbicka 1971:
94) i ujmuje to za pomoc¹ wzoru: X kocha Y = X pragnie (trwale) powodowaæ
dobro Y. Tak pojmowana mi³oæ musi byæ wówczas dope³niana cz³onem differen-
tia specifica, np. mi³oæ ojcowska, mi³oæ ojczyzny itp., co mo¿na podstawiæ pod
wzór, np:
Ojciec kocha dziecko = Ojciec pragnie powodowaæ (trwale) dobro dziecka
lub
Ryszard kocha ojczyznê = Ryszard pragnie powodowaæ (trwale) dobro ojczyzny
S¹dzê, ¿e definicja Anny Wierzbickiej jest okreleniem mi³oci na poziomie
wolicjonalnym, mówi o s t a n i e gotowoci cz³owieka do czynienia dobra, do
dawania dobra, do stawania siê czyim dobrem, a wiêc do ofiarowania siebie ko-
mu/czemu (1971). Definicja ta ujmuje mi³oæ z punktu widzenia nadawcy (N),
bez uwzglêdnienia roli odbiorcy (O). Tymczasem oprócz bycia s t a n e m mi³oæ
jest przede wszystkim r e l a c j ¹, zw³aszcza gdy jest wzajemna. To w³anie wza-
jemnoæ warunkuje jej relatywny charakter w ci¹g³ej wymianie pomiêdzy (N)
i (O) (w interakcji).
Takim na pewno szczególnym rodzajem uczucia jest mi³oæ m a t k i (Ma)
do dziecka i d z i e c k a (Dz) do matki. Traktujê je równorzêdnie, uznaj¹c tym
samym ich wzajemn¹ determinacjê, gdy¿ ten w³anie typ uczucia, moim zdaniem,
charakteryzuje siê zawsze wzajemnoci¹. Wydaje siê, ¿e nie mo¿e byæ niewza-
jemnej mi³oci Ma <=> Dz, poniewa¿ opiera siê ona na instynkcie, instynkt za
nigdy siê nie myli, jest bowiem wrodzon¹ si³¹, zdolnoci¹ do mi³oci dan¹ nam
przez naturê. Dlatego mo¿na przypuszczaæ, ¿e jeli damy owemu instynktowi
pierwszeñstwo przed refleksj¹ rozumu, determinantami kulturowymi i w³asnymi
s³abociami, to mamy szansê w owej mi³oci z wzajemnoci¹ siê spe³niæ.
2. Czynniki determinuj¹ce relacjê Ma <=> Dz
Od momentu poczêcia siê dziecka w wiadomoci matki rozpoczyna siê nie-
ustaj¹cy ju¿ dla obojga proces relacji wzajemnej wymiany: uczuæ, myli, s³ów,
dzia³añ itp. Poniewa¿ prymarne (a nawet rzec by mo¿na pierwotne) jest czu-
cie, ono dominuje nad wszelkimi interakcjami i determinuje je, gdy¿ jest biolo-
giczne, tak jak biologiczny jest impuls budz¹cy instynkt macierzyñski w odpo-
wiednim czasie, gdy zaistnieje biologiczno-psychologiczna gotowoæ matki do
posiadania dziecka.
Najistotniejsze s¹ jednak u w a r u n k o w a n i a p s y c h o l o g i c z n e ,
gdy¿ dziêki nim (lub za ich przyczyn¹) kszta³tuje siê osobowoæ dziecka i jego po-
154
GRA¯YNA SAWICKA
2
Wed³ug Anny Wierzbickiej d o b r o = to, czego bymy chcieli (1971: 238). Jest to sformu-
³owanie równie¿ nawi¹zuj¹ce do Platona, który okrela³ d o b r o jako to, do czego d¹¿y ca³a na-
tura, czego pragn¹ [...] wszyscy ludzie (1971: 237).
czucie to¿samoci. Wed³ug Heinza Kohuta jedynie pozytywna (psychicznie) relacja
miêdzy dzieckiem a matk¹, wype³niana zachowaniami aprobuj¹cymi i podziwiaj¹-
cymi, ze wskazywaniem ewentualnych zagro¿eñ i nieprawid³owoci, prowadzi do
ukszta³towania siê w³aciwej (nie patologicznej) osobowoci (Kohut 1977; 1984).
Kolejnym czynnikiem warunkuj¹cym jakoæ omawianej relacji jest kultura
i jej wzory przejête oraz zinterioryzowane przez matkê w procesie wychowywa-
nia jej w macierzystej dla niej rodzinie.
Wreszcie relacja ta wpisuje siê w bardzo szeroki kontekst spo³eczny,
gdy¿ dziecko z indywiduum musi staæ siê istot¹ spo³eczn¹, rol¹ za matki jest
w miarê bezbolesne wprowadzenie dziecka w ¿ycie spo³ecznoci, w której jako
doros³y cz³owiek bêdzie musia³o kompetentnie funkcjonowaæ.
Mimo wiêc, ¿e mi³oæ Ma<=>Dz ma charakter instynktowny, jest jednak
zdeterminowana wieloma czynnikami, które mog¹ ten instynkt upiæ, zag³uszyæ
lub nawet zabiæ. Szczególnie wspó³czenie, gdy matki pracuj¹, robi¹ kariery
(a wiêc nie maj¹ czasu, tak wa¿nego dla prawid³owego przebiegu relacji), frustra-
cje dzieci rozpoczynaj¹ siê ju¿ w niemowlêctwie.
Wa¿ne jest tak¿e, aby matka nie da³a siê zdominowaæ stereotypom spo-
³ecznym, kulturowym, modelom/wzorcom, które s¹ spo³ecznie wymuszane. Ide-
alna matka musi byæ wolna od stereotypów (poddawaæ je weryfikacji), mieæ w³a-
sny obraz mi³oci do swojego dziecka, ale uwarunkowany przede wszystkim je-
go indywidualnymi predyspozycjami i potrzebami, które powinna powoli poma-
gaæ mu wpisywaæ w szersze t³o kontekst kulturowo-spo³eczny.
Czynnikiem dominuj¹cym nad pozosta³ymi, bêd¹cym przede wzystkim real-
nie istniej¹cym, sta³ym kontekstem owej relacji, jest rodzina jej typ (pe³na,
rozbita, z jednym dzieckiem, wielodzietna; patriarchalna, partnerska... itp.) oraz
preferencje osobowociowe i wszelkie inne. Relacja Ma<=>Dz wpisana jest
w kontekst rodziny i zawsze, w wiêkszym lub mniejszym stopniu, jest pod
wp³ywem oddzia³ywañ jej cz³onków, zw³aszcza ojca.
Ponad wszystkimi tymi determinantami jest jednak empatia specyficzna
zdolnoæ warunkuj¹ca pomylny przebieg interakcji w okrelonej sytuacji spo-
³ecznej (Szmukier 1989: 861); w tym wypadku chodzi oczywicie o permanent-
n¹ sytuacjê wspó³istnienia matki i dziecka. To w³anie ta szczególna zdolnoæ po-
zwala matce pozytywnie wp³ywaæ na dziecko, gdy¿ jedynie ona mo¿e zneutrali-
zowaæ wp³yw innych czynników. Dla interakcji Ma<=>Dz szczególne znaczenie
ma empatia emocjonalna, a wiêc taka zdolnoæ, która prowadzi do: dowiad-
czania cudzych emocji i uczuæ jako w³asnych (Szmukier 1989: 862). Empatia jest
wiêc w rzeczywistoci nonikiem emocji, pozwala na przenoszenie ich przy
zastosowaniu wszelkich dostêpnych do tych celów cz³owiekowi rodków jêzy-
kowych, a zw³aszcza pozajêzykowych.
A zatem czynniki determinuj¹ce relacjê Ma<=>Dz stanowi¹ zarazem jej gra-
nice i kontekst, które wype³nia siê przekazami, zachowaniami werbalnymi i po-
zawerbalnymi, przenosz¹cymi uczucie ³¹cz¹ce matkê i dziecko. Jak mo¿na wy-
pe³niæ tê przestrzeñ? odpowiedzi na to pytanie spróbujê udzieliæ w tym tekcie.
Mi³oæ niejedno ma imiê
155
Do egzemplifikacji wykorzystam materia³ jêzykowy i pozajêzykowy zebra-
ny od moich czworga dzieci w najwczeniejszym okresie ich ¿ycia (od narodzin
do oko³o 3 lat). Okres ten wybra³am dlatego, ¿e w tym w³anie czasie (co wyni-
ka z moich dowiadczeñ jako matki) dominuje w kontaktach miêdzy matk¹
i dzieckiem emocjonalnoæ, która wyra¿ana jest wielokana³owo i niekonwencjo-
nalnie. Po opanowaniu systemu jêzykowego i konwencji innych kodów wyra¿a-
nie uczuæ miêdzy matk¹ i dzieckiem nigdy ju¿ nie ma tak spontanicznego cha-
rakteru i tak ró¿norodnych wyk³adników. Z tych powodów uzna³am, ¿e omawia-
ny okres ¿ycia dziecka jest najw³aciwszy do zilustrowania zapowiedzianego
w tytule zjawiska.
3. Matka <=> Mi³oæ <=> Dziecko
Mi³oæ matki i dziecka od pocz¹tku wykazuje znaczne ró¿nice. Mimo i¿ re-
lacja ta u obojga bierze siê z instynktu, ró¿ni siê g³ównie z powodu wiadomo-
ci, któr¹ matka ma od pocz¹tku, u dziecka za pojawia siê ona dopiero w wyni-
ku d³ugotrwa³ych dowiadczeñ. Dla matki wiadomoæ jest elementem determi-
nuj¹cym jej wybory w relacji z dzieckiem, elementem czêsto zag³uszaj¹cym in-
stynkt, który dochodzi do g³osu najczêciej w sytuacjach intymnych.
Od pocz¹tku nawi¹zania z sob¹ kontaktu matka i dziecko startuj¹ ze zgo³a
ró¿nych punktów na skali pomiêdzy instynktem a wiadomoci¹. U matki in-
stynkt wywo³uje potrzebê posiadania dziecka, a póniej utrzymuje j¹ w stanie go-
towoci do ci¹g³ego i bezwarunkowego dawania mi³oci. W jej dzia³aniach
znaczn¹ rolê pe³ni wiadomoæ. U dziecka natomiast instynkt nakazuje mu bycie
jak najbli¿ej matki i sta³e egzekwowanie kontaktu z ni¹. Nie s¹ to jednak dzia³a-
nia wiadome, lecz instynktowne (Hurlock 1985).
Ale i dzia³ania w tych interakcjach s¹ ró¿ne, maj¹ odmienny charakter. Dzia-
³ania matki polegaj¹ g³ównie na d a w a n i u, a dziecka na b r a n i u mi³oci.
Wi¹¿e siê to z traktowaniem matki przez dziecko w pocz¹tkowym okresie ¿ycia
jak czêci siebie (matka i dziecko w jego postrzeganiu s¹ ca³oci¹) (Freud 1965).
Mo¿na wiêc przedstawiæ relacjê Ma <=> Dz na skali:
MATKA:
instynkt wiadomoæ dzia³anie (dawanie)
DZIECKO:
instynkt dzia³anie (branie) wiadomoæ
Przekazywanie mi³oci w relacji Ma<=>Dz odbywa siê wielokana³owo w ak-
tach komunikacyjnych i wszelkich zewnêtrznych zachowaniach. Schematycznie
mo¿na interakcje opisaæ tak: Kiedy komunikujesz siê z drug¹ osob¹, odbierasz
156
GRA¯YNA SAWICKA
jej odpowied i reagujesz swoimi mylami i uczuciami. Twoje bie¿¹ce zachowa-
nie generowane jest przez wewnêtrzn¹ odpowied na to, co widzisz i s³yszysz.
Nastêpuje dziêki zwróceniu uwagi na drug¹ osobê, co powoduje, ¿e wiesz, co
masz nastêpnie powiedzieæ czy zrobiæ. Twój partner odpowiada na twoje zacho-
wanie w ten sam sposób. Komunikujesz siê s³owami, brzmieniem g³osu i cia³em:
jego postaw¹, gestami, ekspresj¹. Nie mo¿esz siê nie komunikowaæ. Przekazujesz
pewne informacje nawet wtedy, gdy nic nie mówisz lub pozostajesz w bezruchu
[...] Komunikacja to znacznie wiêcej ni¿ s³owa, które wypowiadamy. Te formu-
³uj¹ tylko ma³¹ czêæ naszej ludzkiej ekspresji. Badania wykazuj¹, ¿e w wypo-
wiedzi przed grup¹ ludzi 55% efektu uzyskuje siê jêzykiem cia³a postaw¹, ge-
stami i kontaktem wzrokowym, 38% tonem g³osu [i w ogóle prozodi¹ mowy
dop. G.S.] i tylko 7% treci¹ naszej wypowiedzi (OConnor, Seymour 1996: 37-
38).
Interakcje Ma<=>Dz odbywaj¹ siê tym bardziej przy zastosowaniu wieloka-
na³owej komunikacji, gdy¿ kana³ werbalny od pocz¹tku nie ma pe³nego zastoso-
wania, dopóki bowiem dziecko nie zacznie odkrywaæ znaczeñ s³ów, co dzieje siê
oko³o 9-10 miesi¹ca (a w odniesieniu do pojêæ abstrakcyjnych dopiero po odkry-
ciu przez nie symbolicznej funkcji jêzyka, a wiêc na prze³omie 2 i 3 roku ¿ycia),
jego interakcje z otoczeniem, a zw³aszcza matk¹, zachodz¹ poza jêzykiem
(w znaczeniu systemu) (Sawicka 1993: 97-112). Do przekazywania siebie, swo-
ich uczuæ, odczuæ, pragnieñ, oczekiwañ matka i dziecko u¿ywaj¹ ca³ej gamy
rodków pozawerbalnych, które ujmuj¹ w postaæ wszelkiego rodzaju zachowañ
zewnêtrznych.
Proponujê zatem nastêpuj¹cy wzór dla okrelenia relacji (w mi³oci)
Ma<=>Dz, oparty na magicznym krêgu komunikacji Josepha OConnora i Joh-
Mi³oæ niejedno ma imiê
157
Magiczny kr¹g komunikacji wg J. OConnora i J. Seymoura (1996: 37).
na Seymoura.
Wymiana uczuæ, podobnie jak w innych rodzajach komunikacji, odbywa siê
wiêc bezustannie. Interpretuj¹c wykres, mo¿na opisaæ j¹ nastêpuj¹co: zachowanie
matki wywo³uje wewnêtrzn¹ odpowied dziecka, która z kolei powoduje jego reak-
cjê w postaci zachowania (pozajêzykowego lub jêzykowego), nastêpnie wewnêtrz-
na odpowied matki motywuje jej zachowanie zewnêtrzne (gest, umiech, s³owo,
ruch cia³a itp.), to za otwiera/uruchamia nastêpn¹ wewnêtrzn¹ odpowied dziecka
wywo³uj¹c¹ jego reakcjê w postaci zachowania itd. Istotnie, magiczny to kr¹g!
4. Uczenie siê siebie w relacji Ma<=>Dz
Wszystkiego w ¿yciu uczymy siê, a rezultat tej nauki zale¿y zarówno od na-
szych osobowociowych predyspozycji, jak i naszych umiejêtnoci interioryzo-
wania ¿yciowej przestrzeni/¿yciowego kontekstu. Niezale¿nie jednak od nich,
w ka¿dym uczeniu siê wyró¿niæ mo¿na pewne etapy, na przyk³ad:
1) niewiadomej niekompetencji (w którym dominuje tzw. b³ogi spokój);
2) wiadomej niekompetencji (tu zachodzi najintensywniejsze uczenie siê);
3) wiadomej kompetencji (gdy zdobyte umiejêtnoci s¹ doskonalone);
4) niewiadomej kompetencji (kiedy zdobywane dot¹d umiejêtnoci prze-
kszta³caj¹ siê w nawyki) (wg OConnor, Seymour 1996: 29).
Nie inaczej rzecz siê ma ze stawaniem siê matk¹. Uczenie siê dziecka jest pro-
cesem bardzo skomplikowanym i wielop³aszczyznowym. Przede wszystkim dziec-
ko wyra¿a swoje uczucia wielokodowo, równoczenie za wci¹¿ dodaje nowe ele-
menty strukturalne, charakterystyczne dla danych kodów, co tworzy strukturê nie-
zwykle zró¿nicowan¹, w której poszczególne warstwy nak³adaj¹ siê na siebie niere-
gularnie. Przy tym etapy uczenia siê jednych zachowañ nak³adaj¹ siê na etapy
uczenia siê innych, zachodz¹ tak¿e ró¿nice w trudnoci przyswajanych elementów,
dodatkowym czynnikiem jest wp³yw stale zmieniaj¹cych siê konsytuacji.
Jak zawsze, ucz¹c siê nowej roli, pozostajemy na pocz¹tku w stanie b³ogiej
niewiadomoci lub, jak nazywaj¹ to J. OConnor i J. Seymour, na etapie nie-
wiadomej niekompetencji . Kiedy pojawia siê (poczyna siê) dziecko
w ¿yciu kobiety wita je ona z radoci¹, eufori¹, zachwytem, promiennymi na-
strojami, a wszystko za spraw¹ empatii (Szmukier 1989: 866). Zygmunt Freud
zak³ada³, ¿e empatia wymaga identyfikacji, ta z kolei przejawia siê u dziecka
i u matki w introjekcji, czyli pierwotnie uwarunkowanej tendencji do fizycznej
inkorporacji innych obiektów do ego (Freud, za: Grzywak-Kaczyñska 1971).
Na tym etapie matka jeszcze niczego nie wie, lecz wszystko przeczuwa. Mat-
ka i dziecko w pierwszych miesi¹cach nie mog¹ byæ roz³¹czeni, bo s¹ winkor-
porowani w siebie nawzajem. Roz³¹czenie wywo³uje, w zale¿noci od charakte-
ru i temperamentu dziecka, albo apatiê, albo agresjê. Z moich czworga dzieci
najstarsze Patrycja i Paulina, zgodnie z obyczajami panuj¹cymi wówczas
w szpitalach, zosta³y odizolowane ode mnie zaraz po urodzeniu. Patrycja po przy-
158
GRA¯YNA SAWICKA
niesieniu jej do mnie (na widzenie) le¿a³a obok z wyran¹ przyjemnoci¹ (ogar-
nia³ j¹ b³ogi spokój), ale nie poszukiwa³a bliskoci. Paulinka przeciwnie kiedy
przyniesiono j¹ do mnie po 24 godzinach, rozpaczliwie, wykonuj¹c mnóstwo
w³aciwych noworodkowi, nieskoordynowanych ruchów (jednak, jak siê okaza-
³o celowych), stara³a siê znaleæ jak najbli¿ej mnie; uspokoi³a siê dopiero wte-
dy, gdy przytuli³am j¹ ca³ym cia³em, i zaraz zasnê³a.
Ma³gosia (mimo wczeniactwa) zaraz po urodzeniu zosta³a umieszczona na
moim brzuchu i od razu zaczê³a wydawaæ gard³owe dwiêki, podobne do g³u¿e-
nia
3
. Nawet odosobnienie w inkubatorze znosi³a dobrze, lecz gdy poczu³a moj¹
bliskoæ, wyranie siê o¿ywia³a.
Sergiusz by³ du¿y i silny, i gdy po narodzinach po³o¿ono go z dala ode mnie
(w celu przygotowania go do ¿ycia), tak gwa³townie krzycza³, ¿e natychmiast za-
¿¹da³am przeniesienia go do mnie. Pozwolono nam tak pozostaæ w bliskoci przez
oko³o dwie godziny. Nie spa³, wci¹¿ mia³ oczy otwarte, by³ absolutnie spokojny.
Dzieci w tych reakcjach, mimo indywidualnych ró¿nic, d¹¿¹ do egzekwowa-
nia prawa do czêci siebie do cia³a matki. Matka natomiast zachowuje siê in-
stynktownie, czyni¹c gesty w³¹czaj¹ce dziecko w obszar swojego cia³a.
Kolejne przejawy niewiadomej niekompetencji u matki pojawiaj¹ siê bardzo
szybko gdy dziecko p³acze, a wiêc w pocz¹tkowej fazie okresu sygna³u-apelu
4
,
matka uczy siê zgadywaæ jego potrzeby przez powtarzalnoæ reakcji. Na przy-
k³ad Sergiusz w wieku oko³o 2 miesiêcy u¿y³ po raz pierwszy krzyku w funkcji
¿yczenia; krzycza³ po wyjêciu go z k¹pieli, uspokoi³ siê, gdy trafi³ ponownie do
wanienki. Powtarzaj¹c to zachowanie (pozajêzykowe), przypisa³ mu w³anie tê
funkcjê. Sytuacyjny kontekst decydowa³ o przedmiocie po¿¹danym mówi³ na
przyk³ad: k¹pcie mnie jeszcze, chce mi siê piæ, proszê o jedzenie, Mamu,
przytul mnie (to we wspó³pracy z kodem wzrokowym) krzycza³, zmieniaj¹c ro-
dzaj krzyku, a ju¿ na pewno jego natê¿enie, co by³o swoistym aktem illokucyjnym.
Etap niewiadomej niekompetencji matki oprócz dzia³añ adekwatnych przy-
nosi tak¿e pora¿ki, na przyk³ad u dwuipó³miesiêcznej Paulinki, która przez wie-
le nocy krzycza³a rozpaczliwie, dopiero po up³ywie oko³o 2 tygodni odkry³am,
¿e ona po prostu nie potrzebowa³a smoczka do usypiania, lecz chcia³a jedynie,
aby le¿eæ obok niej i patrzeæ na ni¹, do czasu a¿ zamknê³a oczy i zasnê³a.
wiadoma niekompetencja (2 etap) pojawia siê u matki najpierw w p³aszczy-
nie haptics, gdy¿ dotyk jest wa¿nym nonikiem bliskoci we wzajemnych rela-
cjach Ma<=>Dz. Wybór elementu strukturalnego (np. dotkniêcie czo³a, d³oni, trzy-
manie r¹czki, g³askanie itp.) jest zdeterminowany wymaganiami dziecka. Jego
oczekiwania dotycz¹ równie¿ sposobów dotykania. Na przyk³ad Patrycja w nie-
mowlêctwie zasypia³a zawsze z czyj¹ rêk¹ na czole. Jeli wiêc nie by³o przy niej
Mi³oæ niejedno ma imiê
159
3
G ³ u ¿ e n i e to samorzutne, bez wp³ywu otoczenia, wydawanie dwiêków, które pojawia
siê u zdrowego dziecka mniej wiêcej w drugim, trzecim lub czwartym miesi¹cu ¿ycia, zawsze wte-
dy, gdy dziecko czuje siê dobrze i bezpiecznie (Kaczmarek 1982:19).
4
Okres s y g n a ³ u - a p e l u (zwany tak¿e okresem m e l o d i i) trwa przez ca³y pierwszy
rok ¿ycia dziecka (Kaczmarek 1982; Sawicka 1993).
kogo bliskiego sama k³ad³a sobie r¹czkê na czole, by zasn¹æ.
Interakcje Ma <=> Dz staj¹ siê z czasem bardziej rozbudowane. Dziecko do-
daje coraz to nowe elementy komunikacyjne. Do jêzykowych zachowañ niewia-
domej niekompetencji zaliczyæ mo¿na g ³ u ¿ e n i e wydawanie dwiêków
tylnojêzykowych, np. k lub g(h), co trwa oko³o 3-4 miesiêcy po okresie noworod-
kowym. G a w o r z e n i e natomiast nazwa³abym przejawem wiadomej nie-
kompetencji. Dwiêki i ich kombinacje bowiem to równie¿, oprócz chêci prze-
kazania siebie, wielokrotne próby uzyskania w³aciwej formy.
Kombinacje typu e
ide, ete, mum, be, tata, kuηge, hei, aia, anam, hubu,
gei
, had´aadiin, paue daue (odnotowane miêdzy 0;5;13-0;7;20
5
) s¹ przyk³ada-
mi poszukiwañ dziecka, które j u ¿ w i e (a wiêc ma wiadomoæ!), ¿e istnieje
kod werbalny, wie, ¿e s³u¿y on komunikacji, wie, ¿e nie umie siê nim jeszcze po-
s³ugiwaæ, nie wie tylko jak to uczyniæ. Poszukuje wiêc
W póniejszym czasie matka musi nauczyæ siê odró¿niaæ znaczenia, jakie
dziecko przypisuje swoim przedziwnym tworom jêzykowym, które ³¹cznie z pro-
zodi¹ pomagaj¹ mu wyra¿aæ siebie. Ma³gosia (8-miesiêczna) wyra¿a³a zadowo-
lenie sylabami u
e, ua,ηga (z intonacj¹ wznosz¹c¹), niezadowolenie za sylabami
au
, aua, aue, au (z intonacj¹ przypominaj¹c¹ zawodzenie).
Radoæ przekazywa³a kombinacj¹ zreduplikowanych wyra¿eñ typu bababa-
ba lub dadadada (czasem zmiêkczaj¹c spó³g³oskê). Gdy mia³a 9 i pó³ miesi¹ca
stosowa³a bardziej rozbudowane formy, tak¿e wspomagaj¹c je intonacj¹; dodat-
kowo jeszcze piszcza³a i wyci¹ga³a r¹czki. Na przyk³ad formê ñe-de-ahe aaa
w po³¹czeniu z pozosta³ymi elementami prezentowa³a, gdy mia³a radosny nastrój
i chcia³a siê przytuliæ, czyli wyegzekwowaæ bliskoæ.
Etap wiadomej niekompetencji w jêzykowych i pozajêzykowych interak-
cjach Ma<=>Dz trwa przez kilka lat, wszystkich form dziecko uczy siê tak d³u-
go (zawsze przez wielokrotne powtarzanie), jak to jest konieczne, aby pe³ni³y one
adekwatnie swoje funkcje, a wiêc niektóre opanowuje wczeniej, inne póniej.
Matka musi towarzyszyæ mu w tej drodze, aby nie zgubiæ z nim kontaktu.
Na przyk³ad Ma³gosia mia³a ulubione s³ówko kaka (od oko³o 11 miesi¹ca),
którym okrela³a bardzo pozytywny stan czy stosunek do osoby (a wiêc uczu-
cie!), g³aszcz¹c przy tym tê osobê lub, jeli dzieli³ j¹ od niej dystans, g³aszcz¹c
siebie po policzku. W póniejszym czasie 13-14 miesiêcy w podobnej sytu-
acji mówi³a gimbilibi lub pedepede i ca³owa³a mamê lub swoje zabawki.
Formy dzieciêce ewoluuj¹ tak szybko, ¿e w³aciwie na krótko goszcz¹ jako
elementy noniki uczuæ (odczuæ równie¿), tak ¿e matka nie zdo³a jeszcze przy-
zwyczaiæ siê do jakiej formy, a ju¿ dziecko wprowadza nastêpn¹. Wszystko to,
oczywicie, w celu dotarcia do w³aciwego znaku jêzykowego spo³ecznie/ro-
dzinnie akceptowalnego.
Goa lob
′i powiedzia³a Ma³gosia, maj¹c 2 latka i 2 miesi¹ce, wtulaj¹c siê
160
GRA¯YNA SAWICKA
5
W przytoczonej notacji pierwsza cyfra oznacza kolejny rok, druga miesi¹c, trzecia dzieñ
¿ycia dziecka.
równoczenie we mnie, co mogê uznaæ za wiadomie sformu³owane zdanie,
w którym dziecko zawar³o wyznanie mi³oci, nieadekwatne jêzykowo, ale wspar-
te kodem dotykowym.
Maj¹c niemal 2 i pó³ roku, Gosia przybiega³a czêsto do mnie, wyci¹ga³a
w górê r¹czki i mówi³a Goa plul
′i mamy
ÿGosia przytuli siê do mamy, potem
ca³owa³a, szczebiota³a, nareszcie cich³a przytulona. Na krótko, ale tak w³anie
wyra¿a³a mi³oæ. Niechêæ za przytulenia okazywa³a mówi¹c Ñe lu m
′i. Jetem
ama ÿNie ruszaj mnie, chcê byæ sama.
Kiedy oko³o 2 lat i 7 miesiêcy rozumia³a ju¿, ¿e mo¿e sprawiæ mamie przy-
kroæ, na moj¹ probê nie chcia³a przytuliæ siê do mnie i powiedzia³a: amñom-
ñau
am lub′e mamue ÿZapomnia³am, ¿e lubiê mamusiê. W póniejszym okre-
sie (oko³o 2,9) mówi³a wprost: otaf m
′e, ñe æe lub′eña. Towarzyszy³o tym for-
mom operowanie przestrzeni¹, gdy¿ Ma³gosia odsuwa³a siê wówczas na tzw.
bezpieczn¹ odleg³oæ lub nawet ucieka³a.
Dziecko mo¿e te¿ wyznaæ mi³oæ, opowiadaj¹c mamie (lub tacie) bajkê. Pra-
wie trzyletnia Gosia na poczekaniu wymyli³a tak¹ dla pi¹cego taty: Kotek je
malutk
′i i ma koudelke f kf′atk′i, i ma poduske v malutk′e kf′atusk´i i koxa m′e. Go-
a koxa p´oncego tatua. Jest to oczywicie tekst wykreowany, fabularyzowany,
lecz oprócz wyra¿enia mi³oci wprost, dziecko wyznaje mi³oæ tacie, opowiada-
j¹c mu (zmêczonemu) bajkê, tak jak jej siê opowiada. Dziecko traktuje wiêc tê
formê kontaktu jako dawanie mi³oci.′
Równie¿ w zabawie dziecko korzysta ze sposobnoci, aby daæ/wzi¹æ mi³oæ.
Gosia (3 latka i 2 miesi¹ce), bawi¹c siê z mam¹ na pod³odze w przewracanki, wy-
powiedzia³a takie zdanie: Soñce xo?i po vidñe, kêzyc xo?i po æemñe, Goa
xo?i po mamui po bzuku i uka stukaca.
Ma³gosia (trzyipó³letnia) mia³a równie¿ swój prywatny czasownik do wyra-
¿ania pozytywnych emocji, którego u¿ywa³a przez ponad pó³ roku m
′ilovaæ
ÿczyniæ co mi³ym, g³askaæ, g³adziæ, na przyk³ad: M
′iluie sob′e roncke, Mamuñ.
M
′iluie tfui puacyk lub (dotykaj¹c policzka mamy) mówi³a: M′iluie æeb′e Ma-
muñ.
Wszelkie zachowania mi³osne dziecka akceptowa³am bez zastrze¿eñ, ucz¹c
siê jego kodów, i stara³am siê mu odwzajemniaæ, daj¹c mi³oæ wszelkimi mo¿li-
wymi kana³ami.
Jest to oczywicie proces, który nigdy siê nie koñczy, tak i¿ chyba nigdy rów-
nie¿ w uczeniu siê mi³oci nie osi¹gniemy etapu niewiadomej kompeten -
cji, czyli nawyków. Mi³oæ miêdzy matk¹ a dzieckiem nie mo¿e i nie powinna
siê zrutynizowaæ, zawsze zd¹¿y przekazaæ siê dziecku stereotypy (po weryfika-
cji oczywicie!). Natomiast pierwsze lata ¿ycia powinny byæ latami pozytywnych
interakcji, w których dziecko uczy matkê swojego j a w mi³oci, matka za prze-
kazuje dziecku:
1) w³asn¹ mi³oæ (w³asne zachowania w mi³oci),
2) recepcjê jego zachowañ (dziêki czemu mo¿e zachodziæ odwzorowywanie),
3) swoj¹ konceptualizacjê mi³oci,
Mi³oæ niejedno ma imiê
161
4) spo³ecznie akceptowalny model mi³oci (stereotyp).
Aspekty te wymagaj¹ oddzielnego rozwiniêcia i omówienia. Niepodobna
jednak opisaæ je wszystkie w tak krótkim tekcie. Mi³oæ jest ponadto tak skom-
plikowanym obszarem ¿ycia wewnêtrznego cz³owieka, ¿e wymyka siê opisom,
zw³aszcza sformalizowanym.
W swojej pracy pragnê³am jedynie pokazaæ, jak mo¿na wype³niæ interakcyj-
n¹ przestrzeñ Ma<=>Dz, ograniczon¹ ró¿norodnymi determinantami, jak wype³-
niæ j¹ znakami nonikami empatii, jakimi mo¿liwociami przekazu tych dwo-
je, czasem troje, czworo itd. interlokutorów dysponuje.
Bibliografia
Freud A. (1965), Normality and Pathology in Childhood: Assessment of Development, New York,
International University Press.
Grzywak-Kaczyñska M. (1971), Rola empatii w psychoterapii i wychowaniu, Zagadnienia Wycho-
wania w Aspekcie Zdrowia Psychicznego, z. 1-2.
Hurlock E.B. (1985), Rozwój dziecka, t. 1, Warszawa.
Kaczmarek L. (1982), Nasze dziecko uczy siê mowy, Lublin.
Kohut H. (1977), The Restoration of The-self, New York, International University Press.
(1984), How Does Analysis Cure?, University of Chicago Press, Chicago.
OConnor J., Seymour J. (1996), NLP wprowadzenie do programowania neurolingwistycznego,
Poznañ.
Platon (1993), Uczta, [w:] tej¿e, Dialogi, Warszawa.
Sawicka G. (1993), Ewolucja kodu i jêzyka w procesie kszta³towania siê mowy ma³ego dziecka,
Socjolingwistyka, nr 12/13, Katowice, s. 97-112.
Szmukier T. (1989), Z rozwa¿añ nad regulacyjn¹ rol¹ empatii, Przegl¹d Psychologiczny, nr 4,
s. 861-876.
Wierzbicka A. (1971), Kocha, lubi, szanuje. Medytacje semantyczne, Warszawa.
Different Names of Love
(Linguistic and Extra-linguistic Interactions Between
Mother and Child)
Summary
The paper discusses the problems of emotional communication between mother and her baby
(between 0 and 3 years of age) that has not been dealt with very often in linguistic literature so far.
The authoress presents miscellaneous forms of expression of mothers affections within this par-
ticular kind of interaction, and describes those affections in their psychological context.
The first part of the paper deals with the Platos ideal of love and contains an interpretation of
Anna Wierzbickas description of the notion love in the relation between mother and child. The
second part enumerates the factors that determine this kind of relation; among them are the fol-
lowing ones: psychological conditions, culture and patterns of culture, social context (including that
162
GRA¯YNA SAWICKA
of family) in its wide interpretation and, finally, the stereotypes. However, the most important in
the authoresss opinion is the factor of empathy the unique human ability conditioning the suc-
cessfulness of social interactions which can be defined as the ability of understanding entering into
emotions of the others. In the authoresss opinion, the factors mentioned above create the limits
and the context for the interactional space.
The third part has been devoted to the interpretation of multiple emotional communication
between mother and child. The final fourth part is the exemplification of the authoress preliminary
assumption according to which linguistic and extra-linguistic interactions between mother and child
are permanent processes of teaching each other. Those processes can be expressed through dif-
ferent uttered units of language (being formed in a childs mind) assisted by the paralinguistic para-
meters.
Amour ne porte pas qu’un seul nom
(Les interactions verbales
et non verbales entre la mère et son enfant)
Résumé
Cet article traite de la problématique de la communication émotionnelle entre la mère
et son enfant (de 0 à 3 ans), qui n’a pas été, jusqu’à présent, abordée dans la littérature lin-
guistique. Son auteur se donne pour objectif de présenter des formes variées de manifesta-
tion des sentiments en ce genre spécifique d’interaction dans un contexte psychologique.
La première partie du texte contient la présentation du modèle platonicien de l’amour
et l’interprétation sémantique de la description de ce terme selon Anna Wierzbicka. Cette
interprétation est rapportée à la relation entre la mère et son enfant. Dans la deuxième par-
tie, on distingue les facteurs déterminant cette relation, notamment les conditionnements psy-
chologiques, la culture et ses modèles, le contexte social au sens large du mot (contexte famil-
ial inclus) et les stéréotypes. Parmi les facteurs précités, l’essentiel est l’e m p a t h i e – une
capacité spécifique chez l’homme qui conditionne le déroulement positif des interactions
sociales. Elle consiste à savoir ressentir les émotions de l’autre. Selon l’auteur, les facteurs
précités cernent les limites et le contexte de l’espace d’interaction.
La troisième partie est consacrée à la présentation de la spécificité de la communication
émotionnelle entre la mère et son enfant, qui s’effectue à travers plusieurs canaux. Enfin, la
quatrième est une exemplification de la thèse préliminaire de l’auteur qui définit les interac-
tions verbales et non verbales entre la mère et son enfant en tant qu’un p r o c e s s u s contin-
uel de pénétration spi-rituelle réciproque. Ce processus se réalise à travers les unités linguis-
tiques appliquées (chez l’enfant, elles sont en train de se constituer), soutenues par des élé-
ments non verbaux.
Mi³oæ niejedno ma imiê
163