W Wielki Piątek woła nas Miłość (10.04.2009)
- o. Krzysztof Osuch SJ
Niezliczoną ilość razy spoglądaliśmy na krzyże w naszych domach i kościołach... Czy naszym
spojrzeniom na krzyż towarzyszą głębsze myśli i żywsze uczucia? Być może tak, zwłaszcza w
Wielkim Poście, gdy odprawiamy Drogę Krzyżową. Może „coś” więcej wydarzy się dziś, w
Wielki Piątek, gdy Kościół zaprasza nas do udziału w przejmującej Liturgii. W centrum uwagi
stawia zbawczą Mękę naszego Pana i Jego Śmierć na Krzyżu jako ofiarę za nasze grzechy.
Dokąd z Krzyżem?
Każdy Wielki Piątek onieśmiela nas. Nasze myśli raczej bezradnie kołują wokół Misterium
Krzyża. Ledwie przeczuwamy, że Jezus przez ludzi skazany na mękę i za nas wszystkich
umierający na krzyżu – to wielki Dar. Dar tajemniczy, niezgłębiony i niewymowny. Pragniemy go
przyjąć, licząc na pomoc Ducha Świętego.
Kiedy wpatrujemy się w Jezusa, który tak bardzo cierpi, a po niecałych trzech dniach
zmartwychwstaje i zaznaje wielkiej chwały oraz uwielbienia ze strony Boga Ojca, to myślimy
sobie, że nasza droga nie może być inna. Że będzie podobna: w cierpieniach i w chwale
zmartwychwstania.
Gdy rok po roku kontemplujemy Mękę Pana Jezusa, to myślimy też sobie – stosując dziecięco
proste rozumowanie –, że najwidoczniej innej drogi nie ma, skoro sam Boży Syn przeszedł taką
właśnie drogę.
Widok Jezusa na drodze krzyżowej i na Golgocie oswaja nas z faktem cierpienia, którego na tej
Ziemi jest ogrom. Im dłużej wpatrujemy się w Drogę Krzyżową Jezusa, tym więcej w nas pokoju
i ufności, która pozwala podejmować i dźwigać krzyż, dany nam na każdy dzień i na całe życie.
Nasze krzyże
1 / 4
W Wielki Piątek woła nas Miłość (10.04.2009)
Nasz krzyż, co dzień od nowa brany na ramiona – to zwykłe i uczciwe życie, które domaga się
wysiłku i wielu walk duchowych, by być wiernym ładowi moralnemu, nadanemu nam przez
Stwórcę.
Nasz krzyż to także wszystkie codzienne wyrzeczenia, którymi okupujemy rozwój osoby,
wierność obowiązkom stanu, prawdziwą miłość małżeńską, życie rodzinne, wychowanie dzieci,
uczciwe zarabianie na życie.
– Nasze życie jest bezcennym darem Boga, który przede wszystkim cieszy i wzbudza
wdzięczność. Ten dar ma jednak, jak każdy medal, drugą stronę; a jest nią zużywanie się i
wyczerpywanie naszych sił oraz stopniowe wyniszczenie. To ostatnie bywa czasem gwałtowne,
przyspieszone. Dotykają nas nieraz poważne choroby czy wypadki. W końcu wszyscy osobiście
odkrywamy, że życie jest drogą z krzyżem, i że wszystkim pisana jest jakaś własna Golgota
śmierci. A ta (śmierć) zawsze jest wstrząsem i wywołuje wielki ból, bo rwą się serdeczne więzi –
rodzinne i wszelkie inne... Umieraniu i śmierci zawsze towarzyszy cała gama najtrudniejszych
uczuć i emocji: od sprzeciwu i oporu, poprzez pokusę rozpaczy i buntu, a na uznaniu radykalnej
bezradności i poddaniu się kończąc.
Czy to jest jednak koniec i wszystko?
Nie. Na pewno nie; i to co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze nasze najgłębsze
pragnienia serca i tak zawsze świadczą o skierowaniu nas ku pełni życia, a po drugie,
objawiający się Bóg zapewnia nas, że to On daje człowiekowi to wielkie pragnienie życia, i że
On nie pozwoli, by było ono daremne!
W Biblii i w całej Historii Zbawienia – Bóg Stwórca daje się poznać jako niezmordowany
„miłośnik życia” (Mdr 11, 26). I jako Ten, dla którego nie ma nic niemożliwego (por. Jr 32, 27; Łk
1, 37). Stwórca i Władca Kosmosu zapewnia, że wszystkie procesy obumierania i samej śmierci
są dla Jego wszechmocnej woli jedynie czymś przejściowym; czymś wkomponowanym w Jego
wielkie dzieło Stworzenia i Odkupienia.
Krzyż i śmierć – bramą do Domu Ojca
Nie bylibyśmy tacy pewni tego, że Bóg – „miłośnik życia” – ocali nas i da nam życie wieczne,
gdyby nie Wcielenie Syna Bożego i Jego Pascha, czyli Jego, rzec można, manifestacyjne
przejście z tego życia – przez śmierć – do Zmartwychwstania.
Pełne ofiarnej miłości zstąpienie Syna Bożego w ludzką naturą i zabranie jej w obręb życia
Boskich Osób – pozwala nam wierzyć, że i dla nas ostatecznym celem życia jest wejście do
Chwały Ojca i nowe Życie w Bogu. Ta wielka prawda zmienia naszą mentalność i sposób
działania.
Tracenie życia doczesnego, by zyskać życie wieczne – staje się czymś prawie oczywistym.
Czujemy się też uwolnieni od rozpaczliwego konserwowania ziemskiego życia. Gotowi jesteśmy
roztropnie tracić je w aktach miłosnej służby i tak przybliżać się do nowego życia w Bogu. Im
jest nas mniej w ziemskim kształcie, tym bliżej nam do okazania się Chwały Boga w nas.
Tak, być przy Jezusie umierającym na Krzyżu, to przenieść się w miejsce święte i, w sensie
duchowym, wybitnie wysokie (por. Ba 5, 5). Z tego wysokiego miejsca wszystko widać w nowy
sposób. Godzina Zmartwychwstania pozwala widzieć w godzinie Golgoty moment, w którym
Miłość Boga odnosi pełne zwycięstwo nad szatanem, śmiercią i całą logiką grzechu.
W to miejsce i w ten czas warto często powracać zarówno w Eucharystii, jak też w osobistych
medytacjach i w kontemplacji ewangelicznej.
2 / 4
W Wielki Piątek woła nas Miłość (10.04.2009)
Niech, na koniec, św. Bonawentura pokaże nam, jak pięknie i owocnie można rozważać o Panu
Ukrzyżowanym.
Woła nas Miłość
„Odwagi, duszo moja omdlała i przybita, wznieś się ku górze na skrzydłach wiary i nadziei,
ulatuj do raju miłości, zbierz swe rozproszone siły, ulatuj ku głębiom serca na wyżynach, bo oto
Ten, który został wywyższony, zniżył się ku tobie. Został wywyższony na krzyżu, ale nie utrudnił
dostępu do siebie, przeciwnie, tym łatwiej można Go tam odnaleźć. Zbliż się z ufnością, w
rozwartych ramionach rozpoznaj wołającą cię miłość Ukrzyżowanego. Mówi On do ciebie:
Powróć, porzuć złe czyny i złe dążenia, otrząśnij się z rozpaczy, przełam złą wolę. Nawróć się
do Mnie, bo odwróciłeś się ode Mnie, a w mej łaskawości wejrzę na ciebie, jak wejrzałem na
grzesznicę i na łotra ze Mną ukrzyżowanego.
Przystąpić nam więc trzeba do tego pokornego serca Jezusa podniesionego na krzyżu, zbliżyć
się ku Niemu przez bok otwarty włócznią. Tam są ukryte niewysłowione skarby miłości, której
pragniemy, tam zrozumiemy Jego poświęcenie, tam zostanie nam dana łaska serdecznych łez,
tam się nauczymy cierpliwie i z poddaniem znosić przeciwności, tam będziemy podźwignięci z
upadku i dane nam będzie serce skruszone i pokorne. Tego On wyczekuje od ciebie, na takiego
czeka, aby go przygarnąć. Pochyla ku tobie głowę uwieńczoną cierniami i mówi: Oto, co ze Mną
uczynili, oto jak Mnie sponiewierano i umęczono, abym cię mógł wziąć na swoje ramiona, moja
zagubiona owco, i przyprowadzić do niebiańskich zagród raju. Niech cię wzruszą moje rany, na
które spoglądasz. «Połóż Mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu», a
będziesz mógł się do Mnie upodobnić we wszystkich dążeniach twego serca, we wszystkich
poczynaniach rąk twoich. Uczyniłem cię na obraz mojego Bóstwa, gdy cię stwarzałem;
uczyniłem siebie na twój obraz, gdy przyjąłem ludzką naturę, aby cię odtworzyć. Bo stałem się
człowiekiem, i możesz Mnie dojrzeć i ukochać ty, który Mnie niewidzialnego w mym Bóstwie i
nie dostrzeżonego ukochać nie zdołałeś. Bądź Mi nagrodą za moje wcielenie i moją mękę, bo
dla ciebie przyjąłem ludzkie ciało i zostałem umęczony. Oddałem się tobie, ty oddaj się Mnie” (Z
traktatu św. Bonawentury, biskupa, Vitis mystica, za Liturgią Godzin z 25 września,
wspomnienie bł. Władysława z Gielniowa).
Niech przy adoracji Krzyża i w całym Triduum Paschalnym dźwięczą nam w uszach słowa
choćby te ostatnie św. Bonawentury:
„Bądź Mi nagrodą za moje wcielenie i moją mękę, bo dla ciebie przyjąłem ludzkie ciało i
zostałem umęczony. Oddałem się tobie, ty oddaj się Mnie”.
Częstochowa, Wielki Piątek, 10 kwietnia 2009
AMDG et BVMH
3 / 4
W Wielki Piątek woła nas Miłość (10.04.2009)
Jeżeli Syn umarł za ciebie
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Czegóż ci Ojciec odmówić może?
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Czegóż chcesz więcej, mój bracie?
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Odwagi! Bądź cierpliwy.
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Rozjaśni ci drogę jasność wspaniała.
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
O duszo wygnana na ziemskim padole,
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Nadejdzie dla ciebie dzień pełen światła.
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Niech się umacnia twoja wiara w Niego.
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
będzie On wiedział, dokąd cię prowadzić.
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
On, który jest twoją nadzieją,
Jeżeli Syn umarł za ciebie,
Uwierz w Jego miłość.
(Anonimowy mnich z Afryki)
4 / 4