background image

Pod prąd

Bezkarność antypolonizmu 

Jerzy Robert Nowak 

W „Niedzieli” nr 51-52/2003 drukowany był jakże ważny list o. prof. Janusza Zbudniewka OSPPE 
z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. O. prof. Zbudniewek występował 
nader przekonywająco w obronie Księgarni Patriotycznej „Antyk”, którą chcieliby usilnie zamknąć 
„nowi cenzorzy” liberalno-lewicowi. O. prof. Zbudniewek przypomniał w swym liście, że atak na 
Księgarnię „Antyk” ma akurat miejsce w tym samym czasie, gdy niejednokrotnie dochodzi do 
zniesławiania polskiej narodowej przeszłości. Chciałbym tu więc nieco szerzej pokazać jaskrawe 
przykłady zniesławiania naszych dziejów, a generalnie - Polski i Polaków, przy całkowitej, niczym 
niewytłumaczalnej bezkarności polakożerców. 

Eksponowanie niemieckiego polakożercy 

W Magazynie Tygodniowym dziennika Trybuna z 20 grudnia 2003 r. czytamy prawdziwie 
szokujący tekst Piotra Zaborowskiego pt.: Śmigło z mózgu o tym, jak się w Polsce popularyzuje 
skrajną polakożerczą brechtę. Chodzi o wystawioną w centrum Wrocławia przy ulicy Świdnickiej w 
witrynie jednej z największych księgarni miasta książkę zapamiętałego wielbiciela Hitlera, 
niemieckiego pilota Heinza Knokego: Walczyłem dla Führera. W polskiej księgarni nie wahano się 
eksponować książki jednoznacznie oszczerczej i kłamliwej, zrzucającej winę za wywołanie drugiej 
wojny światowej na Polaków i ich niebywałe „okrucieństwo” wobec Niemców. Autor Trybuny 
przytoczył skrajne polakożercze fragmenty książki Knokego, który twierdził, że okrucieństwa 
Polaków w 1939 r. „względem niemieckiej mniejszości stanowią dziś przerażającą lekturę. 
Codziennie na terytorium, które było kiedyś częścią Niemiec, masakrowane są tysiące Niemców. 
Kolejne tysiące napływają każdej godziny do Rzeszy, każdy uchodźca z kolejną straszliwą relacją 
(...). Wyzwalaniu terroryzowanych obywateli niemieckich w Polskim Korytarzu towarzyszą 
głęboko wzruszające sceny. Nasze armie wyciągają na światło dzienne przerażające okrucieństwa, 
zbrodnie przeciwko wszelkim prawom ludzkości. Niedaleko Bydgoszczy i Torunia odkrywają 
masowe groby kryjące ciała tysięcy zmasakrowanych przez polskich komunistów”. Tego typu opisy 
służą Knokemu do usprawiedliwiania „wyzwoleńczych działań” niemieckich agresorów na Polskę 
we wrześniu 1939 r. 
Polakożerca Knoke nie zadowala się tym, lecz otwarcie wysławia w swej książce 
„zachwycającego” Führera, za którego walczył z bezgranicznym oddaniem. Pisze o Hitlerze: „Nie 
przypuszczam, żeby świat miał kiedykolwiek wcześniej znakomitszego mówcę od tego człowieka. 
Nie sposób oprzeć się magnetyzmowi jego osobowości (...). Słuchamy jego słów jak zaczarowani i 
zgadzamy się z nimi całym sercem. (...) Nigdy nie zapomnę zachwytu i uniesienia, które widziałem 
dziś na twarzach wokół mnie”. 
Szokuje fakt, że tak polakożercza i wysławiająca Hitlera książka doczekała się we wstępie do 
polskiego wydania nader przychylnej noty polskich wydawców, przytoczonej we wspomnianym 
tekście Trybuny. Andrzej Ryba i Krzysztof Grynder z wydawnictwa L&L, wchodzącego w skład 
Trójmiejskiej Grupy Wydawniczej, anonsują we wstępie książki Knokego: „Z największą 
przyjemnością oddajemy Państwu w ręce pierwszą książkę z nowej serii wydawniczej”. 
„Największej przyjemności” obu panów: Ryby i Gryndera nie zamąciły, jak widać, ani przez chwilę 
upiorne antypolskie brechty Heinza Knokego. Polaków przyzwyczajono już bowiem do godzenia 
się z największymi nawet upokorzeniami ich kraju. Zapytajmy jednak, czy tego typu godzenia się z 
nagłaśnianiem najbardziej ohydnych polakożerczych bredni nie zasługuje na wytoczenie sprawy 
przez prokuratora. Są przecież jednoznaczne prawne regulacje w takich sprawach... 

Polska – krainą pogromów 

background image

A oto inny przykład dziwnej „tolerancji”. Parę tygodni temu, przechodząc ulicami Szczecina, 
zobaczyłem w witrynie wystawowej jednej z księgarń książkę, która w Polsce powinna być 
obiektem śledztwa prokuratorskiego, a nie szczególnego eksponowania w witrynie – Miłą 18 Leona 
Urisa. Autor książki jest najbardziej osławionym polakożercą z USA. Nazywany przez niektórych 
„żydowskim Sienkiewiczem” – Uris jest autorem licznych grafomańskich czytadeł wydawanych w 
milionowych nakładach. Część z nich wyróżniała się jadowitą, patologiczną wprost nienawiścią do 
Polaków (Miła 18, OB VII, Exodus). Z tak reklamowanej na wystawie szczecińskiej księgarni 
książki Miła 18 można by długo, bardzo długo cytować jawne antypolskie oszczerstwa. Oto parę 
próbek tych kalumni (tłumaczonych przez Andrzeja Szydłowskiego) w książce Miła 18, wydanej w 
1999 r. w Warszawie przez Wydawnictwo Adamski i Bieliński. Na s. 57 czytamy m.in.: „I tak 
Andrzej dowiedział się, że kolejni królowie Polski przyznawali przybywającym z Czech Żydom 
różne przywileje, gwarantujące im swobodę religijną i bezpieczeństwo. Ten stan nie trwał jednak 
długo. Wkrótce rozpoczęły się trwające niemal od tysiąca lat prześladowania Żydów (podkr. J. R. 
N.), które od czasu do czasu przybierały lub traciły na sile, ale nigdy całkowicie nie ustały. Zaczęły 
się one od chwili, kiedy znaczenie Kościoła katolickiego wzrosło, a katolicyzm stał się religią 
państwową. W średniowieczu jezuici wywoływali w Krakowie i Poznaniu pogromy Żydów (...). 
Właśnie w Polsce doszło do utworzenia jednego z pierwszych na świecie gett, czyli specjalnych, 
otoczonych murami dzielnic, w których przymusowo osiedlano Żydów. Nie mogąc brać 
równoprawnego udziału w życiu społecznym i gospodarczym kraju, skazani byli na izolację od 
reszty społeczeństwa”. 
Przypomnijmy tu więc, że tak szkalowaną przez Urisa Polskę nazywano przez stulecia paradisus 
Judeorum (rajem dla Żydów). Tak nazwano ją m.in. w Wielkiej Encyklopedii Francuskiej w XVIII 
wieku. Słynny żydowski myśliciel, rabin krakowski Mojżesz Isserless pisał w XVI wieku: „Jeśliby 
Bóg nie dał nam tego kraju (tj. Polski – J. R. N.) za schronienie, los Izraela byłby nie do 
zniesienia”. Największy XIX-wieczny historyk żydowski Heinrich Graetz, chwaląc Polskę jako 
wyjątkowe schronienie dla Żydów z całej Europy, pisał: „Ku Polsce jako pewnemu schronieniu 
zwracały się oczy Żydów prześladowanych w innych krajach”. 
Współczesny historyk żydowski Barnett Litvinoff ocenił w monumentalnym dziele: The Burning 
Bush. Antisemitism and World History (London 1988), że w czasach średniowiecza i odrodzenia 
„przypuszczalnie Polska uratowała Żydów od całkowitego wyniszczenia”. 
À propos gett – w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, wydawanej w latach 60. pod 
kierownictwem Adama Bromberga (emigranta po marcu 1968 r.), pisano w tomie 4. (Warszawa 
1964 s. 209), pod hasłem „getto”: „Tendencja przymusowego izolowania Żydów, mimo nacisku 
mieszczaństwa, nie znalazła jednak w Polsce oficjalnej sankcji prawnej, zarówno ze względu na 
tolerancyjną politykę władców Polski (przywileje Bolesława Pobożnego – 1264 r., Kazimierza 
Wielkiego 1334 r.), jak i poparcie szlachty, korzystającej z pośrednictwa Żydów między miastem a 
folwarkiem”. 
Na s. 60 przekładu książki Urisa czytamy inne skrajne oszczerstwo, tym razem o roli Piłsudskiego 
wobec Żydów: „Ale marszałek Piłsudski zdradził polskich Żydów, chłopów i robotników, aby 
zdobyć władzę dyktatora (...). Żydzi przeżyli kolejne gorzkie rozczarowanie. Pogromy, represje i 
restrykcje przybrały na sile”. Przypomnijmy więc, że Piłsudski jest powszechnie uważany w 
obiektywnych książkach autorów żydowskich za nader przychylnego dla Żydów. Natychmiast po 
jego zamachu stanu (za rządu Bartla) podjęto liczne działania dla porozumienia z Żydami, m.in. 
likwidację pochodzących jeszcze z czasów zaborów godzących w Żydów ograniczeń prawnych. 
Przyznano prawa obywatelskie dla ok. 600 tys. Żydów, uciekinierów z Rosji po 1917 r. Po śmierci 
Piłsudskiego, wdzięczni za jego politykę wobec Żydów, syjoniści uchwalili zasadzenie na jego 
cześć lasu w Palestynie! 
Pomimo tych i licznych innych tendencyjnych polakożerczych bredni wydawcy polskiego 
przekładu książki Miła 18 nie zdobyli się nawet na jedno zdanie prostujące kłamstwa Urisa. 
Przeciwnie, na tylnej okładce książki zamieścili tylko notkę reklamującą jej „ogromny sukces” za 
oceanem. Wydawcom, jak widać, zabrakło choćby odrobiny polskiej narodowej godności, nie 

background image

mówiąc o zwykłej trosce o prawdę! Dlaczego jednak sprawa polakożerczych kalumni Urisa i 
propagujących go polskich wydawców nie trafiła do żadnej z prokuratur, tak skwapliwie 
zajmujących się donosami na książki broniące prawdy o Polsce i polskiej godności (np. do dwóch 
kolejnych prokuratur: tyskiej i warszawskiej, wszczynających zakończone fiaskiem śledztwa w 
sprawie mojej książki 100 kłamstw J. T. Grossa). Przypomnijmy tu, że jedna z naszych prokuratur 
„wsławiła się” umorzeniem śledztwa wobec komiksu Maus Spiegelmana, w którym Polacy zostali 
przedstawieni jako świnie, uznając to za wyraz nieszkodliwej fikcji literackiej. 
Mógłbym bardzo długo wskazywać rozliczne świadome oszczerstwa na temat Polaków w zakresie 
tematyki polsko-żydowskiej, oszczerstwa, za które winię zarówno autorów, jak i polskich 
wydawców, nie troszczących się o usunięcie nieprawdy. Oto na przykład w wydawnictwie 
noszącym szumną nazwę Polska Oficyna Wydawnicza w 1995 r. ukazała się książka byłego 
niszczyciela polskiej nauki w czasach stalinowskich – filozofa Adama Schaffa (emigranta po marcu 
1968 r.): Notatki kłopotnika. Na s. 257 tej książki znajdujemy zarzut, jakoby Polacy wydali w ręce 
gestapo historyka S. Askenazego, gdy się ukrywał. Przypomnę tu, że Askenazego nikt nie wydał w 
ręce gestapo, bo zmarł już 22 czerwca 1935 r. w Warszawie (!), co bez trudu można znaleźć w 
każdej encyklopedii. Na s. 260 Schaff upowszechnia inną antypolską brednię, twierdząc: „Wiem, że 
po wyzwoleniu z hitlerowskiej okupacji było w kraju jakieś 350 mniejszych lub większych 
pogromów” (!) 

Usprawiedliwianie zbrodni katyńskiej i rzezi wołyńskich 

Antypolskie oszczerstwa upowszechniane są bezceremonialnie w przeróżnych dziedzinach, nie 
tylko w odniesieniu do stosunków polsko-niemieckich czy polsko-żydowskich. W 1992 r. na 
przykład w Warszawie nakładem autora ukazała się szokująca, pełna zoologicznej wprost 
nienawiści do Polski i Polaków książka ukraińskiego autora żyjącego w Polsce Mikołaja 
Siwickiego – Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich (t. I i II). Ze zdumieniem pisał o tej książce 
Józef Lewandowski w paryskiej Kulturze ze stycznia-lutego 1994 r., akcentując, że dla Siwickiego: 
„Cokolwiek Polacy by nie robili, to zawsze są zbrodniarzami, natomiast Ukraińcy toczą wyłącznie 
sprawiedliwą walkę”. Siwicki posunął się nawet do usprawiedliwiania zbrodni katyńskiej na 
polskich oficerach, pisząc w tomie I (s. 68): „Rzecz jasna – w «tępieniu wystąpień zagrażających 
porządkowi publicznemu» osadnicy (polscy – przyp. J. R. N.) strzelali do szowinistów i 
komunistów. Czy można się dziwić, że niebawem ten «wyselekcjonowany, wartościowy element» 
bolszewicy wystrzelali w Katyniu?”. Na s. 19 drugiego tomu swej książki Siwicki usprawiedliwiał 
ukraińskie rzezie na Polakach (a zginęło co najmniej 100 tys. niewinnych, bezbronnych osób, w 
tym tysiące kobiet i dzieci), pisząc m.in. „Głównym zadaniem społeczności wołyńsko-galicyjskiej 
musiała stać się obrona, wypieranie z pola walki – za Bug i San – chociażby najsłabszego wroga, 
który zajął tę ziemię siłą dwukrotnie – w latach 1349 i 1919. Musiało nabrać mocy rosyjskie 
przysłowie: «Jeśli wrag nie sdajotsia, jewo unicztożajut» (...). Tu się toczyła normalna walka dwóch 
narodów o istnienie, w której silniejszy – gospodarz zwyciężał słabszego w tej chwili najeźdźcę”. 
Normalną walką Siwicki nazywał okrutne rzezie na Polakach! Stronę dalej (s. 20) Siwicki twierdzi, 
że: „akcja wyrzucenia Polaków za Bug i fizyczna likwidacja opornych, prowadzona w obronie praw 
gospodarza tych ziem – narodu ukraińskiego, była słuszna i nieunikniona”. Warszawska prokuratura 
początkowo w ogóle odmówiła podjęcia postępowania przeciw Siwickiemu za taką pochwałę 
ludobójstwa na Polakach (!). Dopiero po licznych zażaleniach podjęto sprawę (prokurator 
apelacyjny uchylił odmowę prokuratury). Z dotychczasowych, nie w pełni potwierdzonych 
informacji wynika, jakoby w końcu sprawa Siwickiego była umorzona. Bardzo proszę czytelników 
o dokładniejszą informację w tej sprawie – można przesyłać do Niedzieli. Szczególnym skandalem 
jest fakt, że sprawa oszczerczych polakożerczych działań, usprawiedliwiania ludobójstwa na 
Polakach, była tak ogromnie wyciszona. Porównajmy to z jakże odmiennym traktowaniem różnych 
najbardziej nawet błahych przypadków oskarżeń o rzekomy antysemityzm!