Przemysław Michalak: Chiny po "kulawej kaczce"
Autor: Przemysław Michalak
11.09.2007.
W ogarniętych kampanią prezydencką Stanach Zjednoczonych warto zwrócić uwagę na to, co
poszczególni kandydaci do fotela prezydenckiego myślą o Chinach, oraz jak wyglądają
stosunki USA - Chiny w ich prezydenckich programach.
W końcu mówimy tu o obecnym światowym hegemonie oraz jego prawdopodobnym następcy.
Nie będzie w dającej się przewidzieć przyszłości ważniejszych relacji politycznych i
gospodarczych niż te pomiędzy USA a ChRL. Obecnie są one trudne do opisania, nie ma jednej
jasnej ich wizji. Z jednej strony administracja amerykańska wyraża zadowolenie z obranego
przez Chińską Partię Komunistyczną kierunku wolnorynkowego oraz dojrzałości w polityce
zagranicznej. Chiny stały się przewidywalnym partnerem w stosunkach międzynarodowych,
uczestniczą aktywnie w regionalnych organizacjach politycznych i gospodarczych (APEC,
ASEAN+1, ASEAN+3, ASEAN FREE TRADE AREA, Rozmów Sześciostronnych w sprawie Korei
Północnej itd). Wielu podaje Chiny za przykład sukcesu globalizacji.
Z drugiej strony sukces gospodarczy Chin budzi niepokój oraz staje się przyczyną wielu
napięć. Głośne były i są domagania się przez USA urealnienia kursu yuana, wrażliwą kwestią
jest ochrona praw autorskich jawnie łamana przez Chiny, wiele kontrowersji wywołują chińskie
subsydia eksportowe, ale najczęściej poruszaną sprawą jest rozmiar długu amerykańskiego
znajdującego się w rękach Chińczyków. Ten ostatni jest bardziej straszakiem psychologicznym
niż realnym zagrożeniem, bezmyślnie wykorzystywanym przez polityków i działaczy
politycznych nie mających najmniejszego pojęcia o makroekonomii.
Część amerykańskiej klasy politycznej jest nadal uwięziona w zimnowojennej mentalności
wroga gdzieś za oceanem bądź w protekcjonistycznej myśli ekonomicznej. USA chce nawet
wykorzystać WTO do rozwiązania kwestii subsydiowania eksportu. Przedstawicielka rządu USA
do spraw negocjacji handlowych Susan Schwab uznaje chińskie praktyki gospodarcze za
szkodzące USA oraz ustanawiające nierówne reguły dla wszystkich uczestników handlu
międzynarodowego (są one również po prostu niezgodne z prawami WTO). Kongres oraz
amerykańskie przedsiębiorstwa zaczęły naciskać na Biały Dom, który zdawał się nie reagować
nawet w obliczu doniesień mówiących o tym, że w 2006 roku deficyt handlowy z Chinami
osiągnął rekordowy poziom 240 miliardów dolarów.
Odstawiając kwestie gospodarcze na bok - niedawno pojawił się nowy punkt zapalny. Według
anonimowego urzędnika rządowego hakerzy powiązani z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą
włamali się w czerwcu na serwery Departamentu Obrony. Było to najbardziej spektakularne i
zakończone największym sukcesem złamanie rządowych zabezpieczeń informatycznych w
historii USA. Pentagon wydał nawet zezwolenie na zamknięcie części systemu na okres aż
jednego tygodnia. Dziennikarzowi Financial Timesa udało się zdobyć informację od byłych jak i
obecnych pracowników Departamentu Obrony, mówiącą o wewnętrznym śledztwie
potwierdzającym powiązanie hakerów z chińską armią. Pentagon nadal ustala szkody, nie
wiadomo ile informacji udało się ściągnąć hakerom. Oficjalnie podaje się, że większość z tych
materiałów nie miała klauzuli tajności. Rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych
Jiang Yu nazwał doniesienia o chińskich hakerach za absurdalne.
Pomimo tej atmosfery postaram się opisać nastawienie głównych kandydatów zarówno Partii
Demokratycznej jak i Republikańskiej do Chin i stosunków USA-Chiny.
Joseph R. Biden (D) uważa, iż USA powinny być przewodnikiem Chin na arenie
międzynarodowej. Priorytetem USA powinno być dalsze integrowanie Chin ze społecznością
międzynarodową, które umocniłoby zaangażowanie Państwa Środka we współczesnych
problemach oraz wyzwaniach świata. USA powinny dokładnie nakreślać Chinom normy, prawa
psz.pl - Portal Spraw Zagranicznych
http://www.psz.pl/content/view/5891/
Utworzono 24 May, 2008, 20:50
oraz obowiązki wynikające z ich pozycji, a także pilnować, aby Chiny brały pełną
odpowiedzialność za swoje czyny. W 2000 roku Biden głosował za US-China Trade Relations
Act, który normalizował stosunki gospodarcze między obydwoma państwami. Joe Biden
wierzy, że uda się stworzyć relacje między USA a Chinami, które przyniosą korzyści obydwu
stronom.
John Edwards (D) podczas przemówienia dla The Asia Society w Nowym Jorku ocenił relacje z
Pekinem za najważniejsze w obecnej działalności dyplomatycznej Waszyngtonu. Były
kandydat do fotela wiceprezydenta uważa, iż USA powinny po prostu zaakceptować fakt, że
Chiny stają się światową potęgą, co nie oznacza, że stosunki z nimi muszą być napięte.
Według Edwardsa chińscy przywódcy pragną stabilnego i spokojnego świata, aby móc skupić
się na dalszym rozwoju gospodarczym. Edwards stara się pokazać Amerykanom, że kwestie
terroryzmu, fundamentalizmu islamskiego, nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, jak
i kwestie surowców energetycznych oraz ogromnego zapotrzebowania na nie łączą obydwa
kraje. Tak jak Joe Biden, Edwards zagłosował za US-China Trade Relations Act w 2000 roku.
Hillary Clinton (D) twierdzi natomiast, że wzrost potęgi gospodarczej Chin doprowadza do
,,erozji'' suwerenności gospodarczej USA. Była pierwsza dama twierdzi, że dobrobyt w USA
jest uzależniony od tego, co dzieje się w Chinach. Chińczycy wykupując deficyt budżetowy i
handlowy stali się bankierami Amerykanów. Clinton licząc na naiwność wyborców dosyć
cynicznie zaadresowała apel do Sekretarza Skarbu oraz przewodniczącego Rezerwy
Federalnej, aby wymusili na prezydencie gwarancję, że zagraniczne rządy nie będą
wykupywały znaczących ilości długu USA. W innym przypadku nieprzychylne rządy mogą
straszyć wywołaniem recesji w Stanach. Clinton odnosi się również do kwestii ochrony praw
autorskich, rządów prawa oraz nie manipulowania walutą dla pomnożenia swoich korzyści.
Wraz z kandydatem do nominacji przez partię demokratyczną senatorem Obamą, Hillary
Clinton w lipcu ogłosiła, że złoży projekt ustawy zmuszającej Chiny do rewaluacji yuana pod
groźbą nałożenia ceł.
Barack Obama (D) upatruje relacje między USA a Chinami nie na zasadzie wrogości czy
przyjaźni, a raczej rywalizacji. Obama stawia na nawiązanie na tyle bliskich relacji, aby nie
dopuścić do destabilizacji regionu. W kwietniu senator z Illinois powiedział, że jeśli zostałby
prezydentem doprowadziłby do bardziej efektywnej współpracy w regionie Azji wschodniej,
bazując na obecnych silnych kontaktach bilateralnych z państwami tego regionu oraz na
przynoszącej sukcesy nieformalnej współpracy ,,Rozmów sześciostronnych w sprawie Korei
Północnej''. Pomimo promowania współpracy z Chinami, według Obamy, USA powinny jasno i
zdecydowanie pokazywać Chinom gdzie i dlaczego dochodzi do nieporozumień. Obama
twierdzi także, że Chiny jako główny beneficjent globalizacji powinny zadbać o większy rozwój
rynku wewnętrznego oraz postępowanie w handlu międzynarodowym zgodne z regułami WTO.
Rudy Giuliani (R) chyba najmniej z wszystkich kandydatów prezydenckich wypowiadał się na
temat Chin. Krytycznie odniósł się do koncepcji Hillary Clinton o ograniczeniu zadłużenia
amerykańskiego wykupywanego przez Chińczyków. Według byłego burmistrza Nowego Jorku
USA powinny skupić się na rozwoju przemysłu oraz wytwarzaniu produktów, które można by z
sukcesem sprzedać na powiększającym się roku na rok ogromnym rynku chińskim.
John McCain (R) co prawda nie mówi o otwartym przeciwstawianiu się rosnącej potędze Chin
ale o umiejętnym budowaniu pozycji oraz zabezpieczaniu wpływów w Azji zabezpieczając się
niejako przed możliwą dominacją przez Państwo Środka w regionie a może i nie tylko. McCain
twierdzi, że wzrost Chin jest obecnie największym i najtrudniejszym długoterminowym
wyzwaniem dla polityki zagranicznej USA. Według byłego weterana wojny wietnamskiej
zacieśnieniu powinny ulec stosunki z Japonią oraz innymi sojusznikami z Azji. Aktywniejsza
powinna być postawa USA w organizacjach takich jak APEC, przez które można by promować
amerykańskie interesy i wartości. Senator McCain zdaje sobie doskonale sprawę, jak trudną
sztuką dyplomatyczną jest utrzymywanie dobrych stosunków z Japonią, Chinami i Tajwanem
równocześnie. Według niego USA wywiązują się z tego zadania wzorowo.
psz.pl - Portal Spraw Zagranicznych
http://www.psz.pl/content/view/5891/
Utworzono 24 May, 2008, 20:50
Tak jak Joseph Biden i John Edwards, McCain zagłosował w 2000r. za US-China Trade
Relations Act.
Mitt Romney (R) twierdzi, że USA powinny pomóc Chinom w nakreśleniu kierunku rozwoju
zgodnym z liberalizmem gospodarczym i społecznym. Po wizycie w Chinach w zeszłym roku
Romney stwierdził, że USA powinny pilnować, żeby rynek chiński pozostał otwarty dla
amerykańskich produktów (zainspirował go widok znacznej liczby Buicków na ulicach w
Pekinie) a także, że Chiny powinny dbać o to, by wprowadzać zasady ochrony własności
intelektualnej. Romney podpiera swoje argumenty wieloletnim doświadczeniem biznesowym
akcentując prowadzenie negocjacji handlowych w Niemczech, Włoszech, Nowej Zelandii,
Ekwadorze i właśnie Chinach. Podczas Detroit Economic Club w lutym bieżącego roku Mitt
Romney ostrzegał przed popadnięciem w samouwielbienie przywołując historię Królowej
Wiktorii sprzed ponad wieku, kiedy to w 1887 podczas obchodzenia Złotego Jubileuszu
panowania nikomu nie mogło przyjść do głowy, że kiedykolwiek, jakiekolwiek państwo zastąpi
imperium brytyjskie w panowaniu nad światem. Wystarczyło 50 lat i miejsce ,,Imperium Nigdy
Nie Zachodzącego Słońca'' zajęły USA.
Tak wyglądają opinie kandydatów na temat Chin i możliwe kierunki rozwoju stosunków
między obydwoma państwami na nieco ponad rok przed wyborami prezydenckimi w USA.
Warto podkreślić stonowaną postawę wobec potęgi militarnej Chin, brak jakichkolwiek obaw
związanych z konfrontacją militarną. Symptomatyczne jest również spychanie kwestii Tajwanu
na dalszy plan. Przewijają się wątki związane z łamaniem praw człowieka, ale związane są one
raczej z doktrynalnymi przemyśleniami danych kandydatów a nie możliwością realizowania
konkretnej polityki wobec Pekinu. Pozostaje nam jedynie czekać na rozwój wydarzeń,
szczególnie w nakreślonych powyżej kwestiach ochrony praw autorskich, rewaluacji yuana,
subsydiowania eksportu czy wykupu amerykańskich obligacji rządowych i innych papierów
wartościowych przez Chińczyków. Źródła: www.marketwatch.com, www.ft.com,
http://thomas.loc.gov, www.joebiden.com, www.asiasociety.org, www.msnbc.msn.com,
http://frwebgate.access.gpo.gov, www1.realclearpolitics.com, http://mccain.senate.gov,
http://www.mittromney.com
psz.pl - Portal Spraw Zagranicznych
http://www.psz.pl/content/view/5891/
Utworzono 24 May, 2008, 20:50