Pronzato Alessandro Kobiety które spotkały Jezusa

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 1 -

Kobieta w pu apce

J 4, 1 – 42

spis tre ci

O jakiej to wodzie mówi ten cudzoziemiec?

Po udnie. Mocno zarysowany cie studni, gro ne sylwetki Garizim i Ebal, rysuj ce si na tle bezchmurnego nieba, i ar

rozlewaj cy si dooko a. Kobieta postawi a dzban na cembrowinie. Tak samo chcia aby zrzuci z siebie zm czenie, ci ar,

pustk , jak odczuwa w g bi swojego serca. Mo e ci ar wydaje si tym bardziej przygniataj cy, im wi ksza jest pustka.

Cudzoziemiec jest zm czony tak samo, jak ona; odczuwa pragnienie, jak ona.

Nieco dziwny cudzoziemiec, który pozwala sobie na swobodn rozmow z kobiet . yd, inny od pozosta ych, który poni a

si , prosz c o wod do picia nieprzyjació

, odst pczyni nale

do narodu „b karta ".

ród oporów, nieufno ci i zr cznych wykr tów kobiety z trudem nawi zuje si rozmowa. Obowi zkowym tematem

jest woda.

On jednak bezceremonialnie odwraca role, z prosz cego staje si ofiarodawc , wspomina o tajemniczym darze, do

którego klucz tylko On mia by posiada .

Rozmowa si rozwija. Nadal jest mowa o wodzie, ale wydaje si , e to nie o t wod chodzi. Cudzoziemiec nawi zuje do

jakiego

ród a, które jednak nie ma nic wspólnego z t studni . Dotyka On zagadnienia pragnienia, ale jednak innego

pragnienia.

Pos uguje si potocznymi s owami, ale ona ma wra enie, e s owa te kryj jakie nieznane jej tre ci.

Jego j zyk jest zwyczajny. A jednak odnosi si do czego innego. Pos uguj si tym samym j zykiem, ale co innego maj

na my li. Przede wszystkim za , czego innego chc .

Kobieta, która chce by naturalna, bezpo rednia, prawie e lekcewa

ca; w

nie ona, która popisuje si przebieg

ci ,

w ko cu wpada w pu apk .

Wreszcie mamy ma y krymina zwi zany z porzuconym przy studni dzbanem.

Krótko mówi c, s tu wszystkie potrzebne rekwizyty, by podnieci nasz ciekawo . Jednak e nie jest to kwestia

ciekawo ci. Chodzi bowiem o „niebezpieczne spotkanie".

Ale przyjrzyjmy si wszystkiemu z bliska.

Usytuowanie wydarze

Lubi to spotkanie przy studni; nosi ono znami powszednio ci. Nic zaprogramowanego. Nie ma adnych ladów

dzia alno ci duszpasterskiej wypracowanej w jakim biurze analiz. Co

wie ego niczym woda gdzie tam, na czterdziestu

metrach g boko ci.

Odnosi si te przyjemne wra enie improwizacji. Wszystko odbywa si spontanicznie, pod znakiem przypadkowo ci i

zaskoczenia, bez uprzednio sporz dzonego scenariusza.

Jezus zatrzymuje si nie dlatego, e oczekuje kogo , kogo trzeba nawróci , ale dlatego e jest zm czony, spocony,

odny i dokucza mu pragnienie.

A kobieta przychodzi do studni wcale nie dlatego, e dowiedzia a si , i w okolicach przebywa s ynny Nauczyciel z

Galilei, ale dlatego e musi zaczerpn wody. Jej problemem jest woda, nie wyznanie grzechów.

Niezwyk a wydaje si tylko godzina. W po udnie na Bliskim Wschodzie s

ce grzeje niemi osiernie, a ludzie wol

pozostawa w domu.

Ale kobieta, która by a na j zykach wszystkich mieszka ców miasta, wybra a t niedogodn godzin prawdopodobnie

dlatego, by unikn spotkania z kumoszkami, które nie oszcz dzi yby jej z

liwych docinków. Kto taki, jak ona, jest

atwym obiektem dla plotkarskich j zyków...

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 2 -

Przyjrzyjmy si jednak bohaterom tego spotkania.

Nauczyciel...

Nie waha si przekroczy barier, prze ama schematy, gwizda na konwenanse, wywróci do góry nogami uprzedzenia.

Czym niestosownym dla rabbiego wydaje si by rozmowa z kobiet (i to jeszcze z tak !) na drodze, rozprawianie z ni o

teologii, odpowiadanie na jej pytania.

Jezus, Nauczyciel wolno ci, nie zwraca uwagi na te skodyfikowane przez wieki dyskryminacji regu y. Przekracza

narzucone przez fanatyzm zakazy. Dla ówczesnej mentalno ci Jego zachowanie jest skandaliczne.

Paradoksalne okazuje si i to, e On, nosiciel daru wody ywej, która na zawsze gasi pragnienie, nawi zuje rozmow ,

ebrz c o yk wody od kobiety, która zda si by zaskoczona.

Zawsze tak post puje przeszkadzaj cy Chrystus.

Ka dy Jego dar poprzedza pro ba. Kiedy chce nam co da , zaczyna wyci gni ciem r ki, narzucaj c nam nabranie do

siebie dystansu, pozbawienie czego , domagaj c si po wi cenia, wyrzeczenia.

Wydaje si bawi odwróceniem ról. Bogacz bawi si w ebraka. A je li oka emy si sk pcami, z ca ych si

przytrzymuj c nasz n dzn w asno , oci gaj c si z uwolnieniem od niej, kalkuluj c dary, to pozbawiamy si Jego

wi kszych darów...

...i kobieta

Z pewno ci nie brakuje jej przebieg

ci, zna teologi . Rzeczywi cie, poprawnie mówi o sprawie wi tyni, która

stanowi a jeden z fundamentalnych motywów religijnych za ale mi dzy ydami a Samarytanami.

Od samego pocz tku wyczuwa, e to spotkanie mo e sta si niebezpieczne. Ten Cz owiek nie jest taki, jak inni:

zamierza doprowadzi j tam, gdzie ona nie chcia aby. I kobieta czyni wszystko, by Mu uciec, wymkn

si z Jego side ,

przechytrzy Jego pu apki, skierowa rozmow na niezbyt anga uj ce zagadnienia, uciec od prawdziwego problemu.

Ju sama ironia maskuje l k przed znalezieniem si w potrzasku. W trakcie rozmowy ma si wra enie, e kobieta czuje

si otoczona i na ró ne sposoby próbuje rozerwa obr cz, która zaciska si wokó niej.

Usi uje wynajdowa preteksty, wyszukiwa wybiegi, zapewni sobie drogi ucieczki. A kiedy Jezus przygwa

a j

prawdziwym jej problemem (dobrze powiedzia

: „Nie mam m a". Mia

bowiem pi ciu m ów, a ten, którego masz

teraz, nie jest twoim m em), próbuje ostatecznej obrony, usi uj c wci gn

Nauczyciela w dysput religijn , która cho

bardzo wa na (chodzi o miejsce, gdzie nale y oddawa cze Bogu), to dla niej przedstawia sprytny sposób unikni cia

najwa niejszego, osobistego problemu. Zreszt , ile to razy anga ujemy si w nieko cz ce si rozprawy, zacietrzewiamy

si w dyskusjach na aktualne tematy tylko dlatego, by nie podejmowa zagadnienia prawdziwie zobowi zuj cego...

Jezus nadal zast puje jej drog , bezlito nie odcina mo liwo ucieczki, pospiesznie rozstrzygaj c pseudozagadnienia.

W ko cu wydaje si , e kobieta musi si podda . Ale dostrzega ostatnie wyj cie: Wiem, e przyjdzie Mesjasz, zwany

Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko.

Pocz tkowo Samarytanka uciek a wstecz, pospiesznie schroni a si w przesz

. Próbowa a umie ci Jezusa w

tradycyjnych kategoriach religijnych. Czy Ty jeste wi kszy od ojca naszego Jakuba, który da nam t studni ? I dalej:

Ojcowie nasi oddawali cze Bogu na tej górze... Ale Jezus nie da si uwi zi w schematach przesz

ci, nieodpowiednich

do wyra enia obecnej rzeczywisto ci i jej radykalnej nowo ci.

Teraz kobieta próbuje ostatniej desperackiej ucieczki do przodu: Wiem, e przyjdzie Mesjasz... A kiedy On przyjdzie...

To tak, jak gdyby powiedzia a: Masz racj , uznaj , e jeste prorokiem. Ale oczekuj kogo wi kszego od Ciebie.

Wówczas si zdecyduj . Krótko mówi c, zwleka.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 3 -

Jest to nawrócenie od

one na pó niej. Zdaj sobie spraw , e musz si zmieni , e w yciu jest co , co nie gra. Ale

pozwol sobie to od

. Nie dzi . Jutro. Kiedy nast pi pewne sprzyjaj ce okoliczno ci. W ten sposób nara a si na

niebezpiecze stwo sp dzenia ycia na odk adaniu nawrócenia.

Aby jednak zablokowa t ostatni prób ucieczki, Jezus dokonuje najbardziej zaskakuj cego posuni cia, które oka e si

decyduj ce.

Oczekujesz Mesjasza? Dobrze: Jestem Nim Ja, który z tob mówi .

Oczekiwana przysz

(albo ta, której si obawia) ju si rozpocz a.

Jezus zmusza kobiet , a wraz z ni i nas, do spotkania z tera niejszo ci , tu i teraz.

Istnieje decyzja, któr musisz podj teraz, nie jutro. Istnieje odpowied , której musisz udzieli dzi , nie nie wiadomo

kiedy.

Cierpliwy rabbi, który potrafi d ugo czeka , któremu si nie spieszy, który uwzgl dnia ludzkie trudno ci, kiedy tylko

nadarzy si sprzyjaj ca chwila (któr nie jest chwila przez nas zaplanowana), okazuje si niecierpliwy wobec oci gania si ,

nie zgadza si na dalsze odk adanie. Kapitulacja ma nast pi „natychmiast".

To On, tak zazdro nie strzeg cy swojej mesja sko ci, nie waha si objawi swojej to samo ci kobiecie posiadaj cej

pi ciu m ów (i jednego nielegalnego), byleby tylko z ama jej opór.

Porzucony dzban

ród bohaterów spotkania jest te dzban. Kobieta stawia go na cembrowinie studni i biegnie do miasta, by

poinformowa wspó mieszka ców o spotkaniu, które i dla nich jest mo liwe.

Tymczasem nadchodz uczniowie z po ywieniem. Jezus jednak w zaskakuj cy sposób o wiadcza, e nie chce je .

Odrzucone jedzenie. A przecie Nauczyciel by g odny.

Porzucony dzban. A przecie kobieta przysz a do studni, by zaczerpn wody: by a to dla niej najpilniejsza sprawa.

Teraz odkry a najwa niejsze zadanie, któremu ma si po wi ci .

Oto niepowtarzalne oznaki spotkania. Oto konsekwencje spotkania. Spotkania, które nigdy nie jest oboj tne. Spotkania,

które nie pozostawia rzeczy w takim samym stanie, jak przed nim.

Samarytanka wyczu a to od samego pocz tku. Dlatego próbowa a si wymkn .

Teraz nie pozostaje nic innego, jak odmienia a po najdalsze konsekwencje, s owo „zmieni ".

owo niewygodne, które zmusza, by pozostawi to, co wcze niej wydawa o si zasadnicze i zauwa

rzeczywisto ,

która dotychczas by a s usznie zakryta.

owo zobowi zuj ce, wymagaj ce, które lubi towarzystwo przys ówka „natychmiast".

ledz c tekst

Warto zatrzyma si przynajmniej nad niektórymi zdaniami.

Jezus zm czony drog siedzia sobie przy studni. Wymówi droga, to tak jak wymówi zm czenie. Przychodzi na my l

zdanie z Dies irae: Quaerens me sedisti lassus. Bóg nadal poszukuje cz owieka. A cz owiek jest wysi kiem Boga.

Tutaj spotykaj si dwa zm czenia: zm czenie Jezusa i zm czenie kobiety, cho oba spod innego znaku.

Daj Mi pi ... Spotkanie rozpoczyna si od pro by Jezusa, który oczekuje oznaki solidarno ci w podstawowym ludzkim

wymiarze, ponad wszelkimi murami podzia ów, jakie wznosz si mi dzy lud mi.

Podanie wody, czyli czego , czego brakuje w tych okolicach, a wi c czego cennego, jest znakiem przyj cia i

go cinno ci.

Jezus nie waha si prosi , zaprzeczaj c w ten sposób przys owiowej wy szo ci ydów nad Samarytanami. Stawia si w

sytuacji zale no ci, przyznaje, e potrzebuje drugiego cz owieka.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 4 -

Gdyby zna a dar Bo y i wiedzia a, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi si napi - prosi aby Go wówczas, a da by ci

wody ywej. Niespodziewanie role si odwracaj . Prosz cy staje si ofiarodawc .

To tak, jakby Jezus b aga : „Pro mnie o napój". Tak samo post puje z nami. Najpierw niczym ebrak wyci ga r

, aby

co dosta . Nast pnie wyci ga r

nie po to, by my Mu co dali, ale po to by my zdecydowali si o co Go poprosi .

Mimo to zawsze przedstawia si jako Ubogi...

Ka dy, kto pije t wod , znów b dzie pragn . Kto za b dzie pi wod , któr Ja mu dam, nie b dzie pragn na wieki,

lecz woda, któr Ja mu dam, stanie si w nim ród em wody wytryskaj cej ku yciu wiecznemu.

Zwró my uwag na szczegó „w nim". ród o znajduje si w poszczególnym cz owieku. W ten sposób ka dy ma

mo liwo rozwija si w swoim rytmie. Dzi ki temu wewn trznemu ród u cz owiek przede wszystkim nie potrzebuje

szuka poza sob sposobów na ugaszenie swego pragnienia: w ko cu jest w stanie odeprze wszelkie u udy.

Spotkanie z Jezusem i dotycz cy tego spotkania dar Ducha wi tego radykalnie odwraca skal warto ci. Odnaleziona

zostaje prawda, autentyzm w asnego istnienia, a odrzucone zostaj pozorne warto ci.

Zdanie Jezusa zda si wyra

przeciwie stwo pewnego tekstu z Ksi gi Syracydesa, odnosz cego si do daru m dro ci:

Którzy mnie spo ywaj , dalej akn b

, a którzy ze mnie pij , nadal b

pragn (Syr 24, 21).

Ale sprzeczno jest tylko pozorna. W rzeczywisto ci syto i zaspokojenie nie przeciwstawiaj si pragnieniu, ale

posusze, niedostatkowi.

Raz pobudzone pragnienie nasila si , narasta, natomiast ust puje posucha.

Daj mi tej wody, abym ju nie pragn a i nie przychodzi a tu czerpa .

Jezus chcia doprowadzi j do tego w

nie „prze omowego punktu": by uzna a si za osob potrzebuj

,

niewystarczaj

. By wybuch o niezadowolenie.

Ca a pedagogia Nauczyciela polega a na dr eniu coraz to g biej, rozbudzaniu pragnienia, zg bianiu konieczno ci,

obna eniu potrzeby, u wiadomieniu tego, czego komu brakuje.

. Kobieta ujawnia swoje zm czenie. Z tego powodu nie mo e ju przyj do tej studni, gdy jej yciu brakuje znaczenia,

nie ma konkretnego celu, który usprawiedliwia by wysi ek, trud, powtarzaj ce si gesty. Pokonywanie tej samej drogi,

wyci ganie wody, powrót do domu z ci kim dzbanem: powtórka tej samej trasy. A jutro tak samo niezmienny

scenariusza, to samo zm czenie.

Kobieta jest strudzona t daremn prac , t zadyszk bez ko ca, tym przedreptywaniem cie ek bez celu. Codzienno

staje si ci ka, nie do zniesienia, kiedy nie rozja nia jej co innego.

W ko cu Jezus zdo

dokona prze omu. Kobieta jest ocalona w chwili, kiedy prosi.

- Id , zawo aj swego m a i wró tutaj.

- Nie mam m a.

- Dobrze powiedzia

: Nie mam m a. Mia

bowiem pi ciu m ów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim m em.

Jak zauwa aj badacze, pi ciu m ów Samarytanki (poj cie „m

" powtarza si pi ciokrotnie w trzech wierszach) ma

te warto symboliczn .

Bowiem zgodnie z opowiadaniem z Drugiej Ksi gi Królewskiej (17, 24 nn.), po zaj ciu Samarii król asyryjski

sprowadzi ludno z pi ciu ró nych regionów, a eby zasiedli kraj. Imigranci przynie li ze swoich pi ciu miast w asne

bóstwa, które czcili nadal, cho przyj li te kult Jhwh. I to w

nie ta mieszanina czy synkretyzm religijny ci gn na

Samarytan niech

ydów.

Zatem Samarytanka, rzeczywista osoba ze sw nieuporz dkowan sytuacj ma

sk , staje si symbolem ca ego ludu.

Trzeba pami ta , e w Starym Testamencie Przymierze mi dzy Bogiem a jego ludem przedstawia si cz sto za pomoc

obrazu za lubin.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 5 -

A kult obcych bogów okre la si jako prostytucj lub cudzo óstwo, natomiast odrzucenie bo ków uwa a si za nowe

za lubiny pomi dzy Bogiem a jego ludem.

Przyjmuj c Jezusa i Jego or dzie, Samarytanie odnajduj kult prawdziwego Boga.

Oto dlaczego Jezus chce, by kobieta – Samaria zerwa a ze sw sytuacj rozproszenia, mnogo ci. Aby ofiarowa swój

dar, Pan da, by my zwrócili si do Niego niepodzielnym sercem, ca nasz istot .

Faktem pozostaje, e mi

Boga do swej oblubienicy jeszcze raz okazuje si silniejsza od wszelkich niewierno ci,

jakich mo emy si dopu ci . Bóg nie godzi si na separacj , zawsze jest gotów zacz od nowa, odnowi histori . Chc j

przyn ci , na pustyni j wyprowadzi i mówi jej do serca... B dzie mi tam uleg a jak za dni swej m odo ci (por. Oz 2,

16-17).

Nadchodzi jednak godzina, owszem ju jest, kiedy to prawdziwi czciciele b

oddawa cze Ojcu w Duchu i prawdzie,

a takich to czcicieli chce mie Ojciec.

wiadczenie Jezusa pomimo interpretacji, jak cz sto podaje si w tym znaczeniu, nie sankcjonuje ko ca kultu i

przejawów zewn trznych. Kult duchowy nie wskazuje na wymiar czysto wewn trzny, osobisty. U w. Jana „duch" nie

sprzeciwia si materii, ale „cia u". A cia o oznacza ograniczenie, prowizoryczno , niewystarczalno , czyli cz owieka

zamkni tego w samym sobie. Duch daje ycie; cia o na nic si nie przyda (J 6, 63).

To tylko dzi ki Duchowi wi temu, czyli zasadzie, która przekracza cz owieka, ma on mo liwo nawi za

czno z

Bogiem.

A Duch jest nierozdzielny od Prawdy. Zatem poj cie Prawdy u w. Jana nabiera cis ego znaczenia: jest przejawem

Boga, który ukazuje si w s owach i gestach Syna. Prawda to Jezus jako Ten, który objawia oblicze Ojca i Jego wol .

Tym, co charakteryzuje prawdziwych czcicieli, jakich poszukuje Ojciec, nie jest brak obrz dów i realizacja czysto

wewn trznej komunii (co by oby zaprzeczeniem natury cz owieka, do której nale y te materia, zmys y), ile raczej

zobowi zanie do s uchania Pana i pe nienia Jego woli tak, jak zostaje ukazana przez Wys annika Ojca.

Nowy kult nie jest ani s

wype nian jedynie ustami i zewn trznymi gestami, ani czci ograniczon wy cznie do

sfery wewn trznej. Jest to raczej kult nowego cz owieka zrodzonego z Ducha, który s ucha S owa i przynosi owoc w

przestrzeganiu przykaza , zw aszcza „nowego" przykazania mi

ci. Mi

ci pragn , nie krwawej ofiary, poznania Boga

bardziej ni ca opale (Oz 6, 6).

Wiem, e przyjdzie Mesjasz... Jestem Nim Ja, który z tob mówi . Oto i po udnie, godzina pe nego wiat a, wielkiego

objawienia i decyduj cej odpowiedzi.

Porzucony dzban

Kobieta za zostawi a swój dzban i odesz a do miasta. I mówi a tam ludziom...

Kiedy spotkanie osi ga pewien poziom nat enia, mo na powiedzie , e cz owiek nie jest w stanie ud wign tego

obci

enia. Jest co , co ci rozsadza od rodka i odczuwasz potrzeb wci gni cia innych, uczynienia ich uczestnikami.

Pojawia si potrzeba zbiorowego celebrowania, Ko cio a.

Osobiste odkrycie staje si wówczas udzielaniem si , opowiadaniem, komunikowaniem narracyjnym. Kobieta nie jest w

stanie zatrzyma wiadomo ci dla siebie. Przej cie od nawróconej do misjonarki jest niejako obowi zkowe.

Dla chrze cijanina wymiar misyjny nie jest luksusem, czym dodatkowym, fakultatywnym uzupe nieniem, ale piln

konieczno ci . Nie mo esz tego nie robi .

Pójd cie, zobaczcie cz owieka, który mi powiedzia wszystko, co uczyni am: Czy On nie jest Mesjaszem?

Samarytanka jeszcze nie nauczy a si katechizmu, nie ucz szcza a na specjalistyczne kursy, nie mog a zapozna si z

technikami dzia alno ci duszpasterskiej, dlatego jej wiadectwo jest bardzo proste, elementarne. Przynosi swoje

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 6 -

do wiadczenie, rzuca pytanie, wzbudza dylemat, ponagla, by uda si w drog . Nie ro ci sobie pretensji do przekonania ich

teoretyczn argumentacj : niechaj i oni prze yj swoje do wiadczenie.

usznie powiedziano: misjonarz to ubogi, który idzie powiedzie innemu ubogiemu, gdzie obaj znajd chleb. Albo

wod .

Or dzie kobiety z Samarii jest proste. Przedstawia je w formie zagadnienia otwartego (Czy On nie jest Mesjaszem?).

Jest rzecz konieczn , by ka dy, tak jak ona, doszed do osobistego wniosku. Ona nie podaje gotowego rozwi zania.

Zach ca, by zobaczy , sprawdzi , powzi osobist decyzj . Ka dy powinien pój swoj drog . Jej do wiadczenie nie jest

ostatecznym, ale wprowadzaj cym.

Prawdziwy wiadek ogranicza si do zaproponowania, pozwala zaledwie dostrzec pe

uroku rzeczywisto . Prowadzi

ci do okre lonego punktu, który nie jest punktem doj cia, ale wyj cia.

Jego drogi nie mo na dok adnie powtórzy . Jego przyk ad powinien pos

tylko do tego, by ka dy poszed w asn

drog , która jest zawsze jedyna; by osobi cie stawi czo o ryzyku poszukiwania.

wiadectwo jest gwarancj dzi ki ci arowi do wiadczenia. Ale nie mo e zast powa do wiadczenia innych.

Autentycznym wiadkiem jest ten, kto jest w stanie zapali iskierk . Taka iskierka rozbudzi oczekiwanie, poszpera od

rodka w t sknotach, w ukrytym pragnieniu.

Do tej kobiety mówili: Wierzymy ju nie dzi ki twemu opowiadaniu, na w asne bowiem uszy us yszeli my i jeste my

przekonani, e On prawdziwie jest Zbawicielem wiata.

Kobieta nie wydaje si zmartwiona tym ko cowym brakiem grzeczno ci, jakiego do wiadcza ze strony swych rodaków.

Mo emy nawet wyczu u miech zadowolenia na jej twarzy. To, co mia o si sta , sta o si . I jakie to ma znaczenie, e nie

pami taj o niej, e zepchni to j na margines.

Samarytanka nie ro ci sobie prawa do przyci gania uwagi, do ebrania o wdzi czno . Nie zamierza b yszcze .

Chce spokojnie pozosta w cieniu, nie zawadzaj c, skoro g ówna Osoba jest ju na rodku sceny.

Jej podstawowe zalety wiadka to pasja i dyskrecja. Umiej tno o wiecania, ale te umiej tno znikni cia.

Trzeba umie podej , ale te usun si we w

ciwym momencie.

Nie zwierciad o, ale ikona

W tym spotkaniu z kobiet mo na uchwyci pedagogiczn metod Jezusa. Oczywi cie bez sztywnego schematyzmu, ale

pod znakiem wie

ci i spontaniczno ci.

Chcia bym wi c, na wzór pewnych wnikliwych uwag Jeana Marca Chappuisa

1

, podkre li pewne znacz ce aspekty.

Jezus nie stawia przed Samarytank lustra, by mog a si w nim przejrze i ewentualnie odczu odraz .

Nie zobowi zuje jej do konfrontacji z oskar aj cym odbiciem: „Widzisz, jak jeste n dzna... Do jakiego stanu si

doprowadzi

... Jak rozbite jest twoje ycie...".

Stawia przed ni ikon . Ikon tego, kim powinna by , do czego jest powo ana; pi kna, jakie powinna osi gn

; harmonii,

jak powinna odnale , zrywaj c z siebie skorup , która szpeci jej autentyczne oblicze.

Ka dy z nas odgrywa przed lustrem rol Narcyza. Zatrzymuje si na kontemplowaniu siebie: aby si podziwia albo

znienawidzi . W ten sposób staje si sob .

Jezus nie stawia przed Narcyzem lustra, ale pozwala, by by jeszcze bardziej narcystyczny. Stawia przed nim ikon , czyli

nowy obraz, pe en blasku, gdzie cz owiek mo e uchwyci konieczno przezwyci enia siebie i zach

do tego, apel o

nies ychan metamorfoz , o radykaln przemian .

Nie chodzi Mu o przywrócenie starego cz owieka, o danie mu ponownej mo liwo ci lepszego funkcjonowania: chodzi

Mu o to, by narodzi si nowy cz owiek. Tak post pi z Nikodemem. Tak z Samarytank .

1

Jésus et la Samaritaine. La géométrie variable de la comunication, Labor et Fides, Genewa.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 7 -

Chwyta ci tam, gdzie jeste , by zaprowadzi ci „gdzie indziej"

Samarytanka przychodzi z dzbanem do studni w najgor tszej porze dnia. I spotyka tam Cz owieka, któremu chce si pi ,

który jest wyczerpany m cz

podró , g odny i do tego nie ma nawet wiadra, by zaczerpn wody.

Jezus, jak zauwa a Bruno Maggioni, zaskakuje kobiet w banalnej codzienno ci, w k opotach powszedniego ycia, by

zaprowadzi j gdzie indziej. Chwytaj , wi zion przez w asne ograniczone, redukuj ce wymagania, by zach ci j do

przezwyci enia siebie.

Wzbudza podziw. Najpierw pro

, potem ofert .

Jezus wywo uje oczekiwania kobiety, zmusza j , by si wyrazi a, i od tego zaczyna. A potem sam przejmuje inicjatyw .

Wcze niejsze idee okazuj si nieadekwatne, nawet wtedy, gdy stanowi punkt wyj cia. Trzeba dotrze a do ostatecznej

rzeczywisto ci.

Droga, jak przesz a kobieta, jest usiana oporami, wykr tami, unikami, niew

ciwym zrozumieniem.

Pokusa kobiety jest typow pokus ka dego, kto szuka Boga: zamkn Bo y dar w przestrzeni w asnych oczekiwa . Ale

Bóg nie pozwala uwi zi si w obr bie ciasnych oczekiwa cz owieka. Naciska na nie bez adnych ogranicze , a je

rozerwie. By otworzy je na niesko czono . St d rodzi si uzdrawiaj cy prze om.

Studnia ju nie jest t sam

Jest to ulubiona taktyka Jezusa: dr

w sercu cz owieka, u wiadomi mu jego ukryte t sknoty, obna

jego

rzeczywiste potrzeby, u wiadomi mu jego skrajne ubóstwo, pog bi wymagania, sprawi , by wyp yn a, niejako

wybuch a, pro ba, objawi mu jego niezbadane mo liwo ci.

Jezus nie tylko zaspokaja oczekiwania i pytania cz owieka.

Zobowi zuje si do ich wywo ania.

Nie ogranicza si do udzielenia cz owiekowi odpowiedzi, ale zamierza sprawi , by wzrasta , rozszerzy jego pragnienia,

poszerzy jego horyzonty, poprowadzi go poza jego oczekiwania i rozs dne przewidywania.

A cz owiek musi zmierzy si z planem Boga, a nie zmusza Boga do swego zredukowanego planu.

Jakub ograniczy si do wykopania studni, do której trzeba powraca , by za ka dym razem zaczerpn wody.

Jezus dr

y studni we wn trzu cz owieka. Studni , która stanie si niewyczerpanym ród em „wody ywej". ród o

znajduje si w ka dym i staje si wewn trznym pocz tkiem poznania, mi

ci, p odno ci.

Najpierw oferta, potem demaskowanie

Jezus przede wszystkim podarowa „wod

yw ". Przedstawi swoj propozycj . I dopiero po wzbudzeniu silnego

pragnienia, zdemaskowa przed kobiet jej winy; wi cej, zmusi j sam , by o nich powiedzia a.

Najpierw objawia pi kno swego daru, potem sygnalizuje przeszkody, które uniemo liwiaj jego przyj cie. Wychodzi od

tego, co pozytywne. Jego demaskowanie nie pozostawia wypalonej ziemi, bo najpierw pozwoli ujrze wywo uj ce

entuzjazm odkrycie, n

perspektyw .

Nauczyciel nie da zerwania, które pogr

y kobiet w pustce, w braku czego . Najpierw uchyla drzwi, otwiera bram

pe ni, potem nieub aganie barykaduje wszelkie inne drzwi i odcina wszelkie drogi, które prowadz donik d.

Tylko przelotnie wspomina o nieuporz dkowanej sytuacji ma

skiej kobiety, by u wiadomi jej stan rozproszenia,

podzia u, w jakim si znajduje. W jej yciu by a ca a kolekcja m ów, ale „nie ma m a". Jej ycie jest postrz pione,

pozbawione spójno ci rozchodzi si na tysi ce stron.

Aby udzieli nam swego daru Jezus chce, by my zwrócili si do Niego ca ym sercem, by my nie prosili innych o to, co

tylko On jest w stanie nam da .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 8 -

Cudzoziemiec zna nasz prawdziw ojczyzn

Tak. Potrzeba Cudzoziemca, kogo , kto przybywa z daleka. yjemy przyzwyczajeniami, na oczach, w ocenach i

pot pieniach innych.

Te same horyzonty. Te same kr gi. Te same troski. Te same powtarzane gesty, niczym gesty kobiety: pokonywanie tej

samej drogi, wyci gnie, nape nianie dzbana, zanoszenie go do domu. A jutro b dzie tak jak dzi . Wszystko zgodnie ze

scenariuszem. Ma si wra enie, e jest si wo em w kieracie. Zawsze powraca si do punktu wyj cia, kiedy zrobi o si ju

okr

enie.

Codzienno staje si nie do zniesienia, kiedy nie przeniknie jej wiat o poruszone zapowiedzi czego innego.

Potem nadchodzi Kto , kto spogl da na ciebie innymi oczyma. Mierzy ci wzrokiem, który zdradza silne wiat o,

fascynuj

tajemnic .

I równie tobie daje nowe spojrzenie: na wiat, na ycie, na innych, na samego siebie. Tak, objawia ci tobie samemu.

Objawia ci tajemnic , która jest pogrzebana w tobie.

Jezus stosuje odwrotno post powania psychoanalitycznego. Nie t umaczy cz owieka, wychodz c od jego przesz

ci,

ale od jego przysz

ci. Nie zmusza go do roztrz sania wspomnie , ale do zg biania przysz

ci. Jak gdyby mówi : jeste

tym, kim si staniesz. Nie wspomnienie, ani nawet nie wyrzut sumienia, ale wyobra nia.

Jezus rozrywa kr g i pozwala temu, kto wydawa si by w kieracie, odkry now drog .

„Do wiadczenie mówi mi, e cz owiek jest zawsze lepszy ni jego rachunek sumienia" – zapewnia Jean Leclercq, ksi dz

przyzwyczajony do odwiedzania wiata przest pczego i przetrz sania wraków spo ecze stwa.

A tutaj odkrywa si znaczenie spojrzenia, znaczenie oblicza.

I to nawet diab a. Jezus nawi zuj c rozmow z „nieprzyjació

", rozbija wiekowy mur: z jednej strony ydzi, z drugiej

Samarytanie. Pozwala wy oni si jednej kobiecie.

Wtedy spotkanie staje si dawaniem i otrzymywaniem. Ty potrzebujesz mnie, jak ja potrzebuj ciebie. Ja mog ci co

da , ale ty tak e jeste w stanie co mi ofiarowa . Nie ma spotkania, nie ma dialogu bez wymiany.

Mury podzia ów uniemo liwiaj komunikowanie. A ludzie s specjalistami od wznoszenia murów: wydaje si , e nie

mog si bez nich oby . I kiedy jaki upada, natychmiast spiesz ze wznoszeniem setki innych. Kobieta i m

czyzna,

pokolenia, narody, rasy, grupy etniczne, klasy, ideologie, religie, sekty.

Mury uniemo liwiaj komunikowanie i czyni je niepo danym. Cz owiek udzi si , e wraz z nie-komunikowaniem

zachowa i wzmocni swoj to samo . To co , jakby: Nie komunikuj , zatem jestem sob .

Jednak e dialog to nie tylko s owa. To przede wszystkim spotkanie twarzy.

Kiedy Jezus mówi, nie pos uguje si poj ciami zaczerpni tymi z jakiej ksi ki, z jakiego kodeksu. Jego s owa tworz

ca

z Jego osob , Jego obliczem, u miechem.

Dialog bez przyzwolenia na atwizn , z Jego strony rozwija si pod znakiem agodno ci, zrozumienia, delikatno ci,

cierpliwo ci.

Nauczyciel ledzi kobiet nawet w jej niedbalstwie, potkni ciach, przebieg ych, pozorowanych manewrach.

Chodzi, jak znowu mówi J. Leclercq, o „rzucenie serca w twarz rozmówcy".

Nie polemika, nie za arte dyskusje, ambitne rozró nienia, s owne zawi

ci, pedantyczne sformu owania, uczone

argumentacje, dowody.

Na tym poziomie mo na doprowadzi do posiadania racji, przewagi, uciszenia przeciwnika, nawet upokorzenia go,

zmieszania, zgniecenia. Cho jednak wygram te s owne potyczki, nie jest powiedziane, e Bóg na tym zyska. To tylko ja

odnosz sukces...

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 9 -

Natomiast Chrystus delikatnie próbuje rozpali jak iskierk w sercu. Jedyn drog mo liw do przemierzenia jest dla

Niego droga cz owiecze stwa.

Nie chodzi o naginanie, ani te o doprowadzenie do atwego konsensu, zobowi zanie do przyj cia rozwi zania

zaprogramowanego ju w punkcie wyj cia. Ale chodzi o podj cie ryzyka wspólnej drogi, wspólnego odkrywania.

Okazuje si , e tylko dialog przekszta ca, i to taki dialog, który jest konfrontacj otwart , nie jednokierunkow .

Potrzebujemy... potrzebowa

O, gdyby zna a dar Bo y...

Kobieta z Samarii potrzebowa a czego innego, cho udawa a przed sob , e tego nie zauwa a, nie przyznawa a si do

tego.

tpliwo sprawia, e równie stajemy na kraw dzi naszej studni. I we mnie tak e zasiewa uzdrawiaj ce podejrzenie,

jak to uczyni z Samarytank .

- Gdyby wiedzia , czego naprawd potrzebujesz...

A tak e:

- Gdyby wiedzia , czego nie potrzebujesz, pomimo tego, e reklama i mody sprzysi gaj si , by stwarza ci fa szywe

potrzeby.

Gdyby wiedzia , czego ci potrzeba, by by cz owiekiem, by mie twarz nieco porz dniej przedstawiaj cego si

chrze cijanina.

Niestety, wierzysz, e potrzebujesz niewiarygodnej masy niepotrzebnych rzeczy, kupy tandety. Potrzebujesz tego, nie

mo esz si bez tego oby , i wszyscy s gotowi da ci to, by ukry twoje rzeczywiste potrzeby, by nie u wiadomi sobie

tego, co wa ne, zasadnicze.

Kurczowo chwytasz si zbytecznych rzeczy, by wyprze si tego, co potrzebne.

Potrzebujesz Boga, ale zarazem boisz si do tego przyzna .

Potrzebujesz czu

ci, ale przyjmujesz mask twardziela.

Potrzebujesz s ucha , a ci gle mówisz. Potrzebujesz wolno ci, a przywi za

si do ogranicze .

Potrzebujesz starej m dro ci, a karmisz si kartkami gazet czy ostatniego bestsellera.

Potrzebujesz Ewangelii, ale nape niasz mieszkanie pobo nymi (a nierzadko

osnymi) ksi czynami.

Potrzebujesz g bokich przekona , a chcesz unosi si powierzchownym entuzjazmem.

Potrzebujesz powa nej medytacji, a ci gle gard ujesz sloganami i formu ami.

Potrzebujesz fantazji, a upierasz si , by powiela wszystko i wszystkich (przede wszystkim samego siebie, swoje

przyzwyczajenia). Potrzebujesz nawrócenia, a nie czynisz nic innego poza narzekaniem na innych.

Potrzebujesz szczero ci wobec samego siebie, a uporczywie znieczulasz swoje najg bsze rany, opowiadaj c sobie bajki,

które nie maj nawet warto ci poezji.

Potrzebujesz przyk adów, nauczycieli, prawdziwych wzorców, a uganiasz si za wszystkimi malowniczymi i

ha

liwymi szarlatanami, jacy pojawiaj si w twoim yciu.

Potrzebujesz umrze niczym ziarno pogrzebane pod tward skorup ziemi (J 12, 24), a gonisz za sukcesem,

popularno ci , atwymi aprobatami, natychmiastowymi rezultatami.

Potrzebujesz tajemnicy, a wymagasz, by wszystko by o jasne, logiczne, uspokajaj ce, ewidentne, zagwarantowane.

Potrzebujesz si zdecydowa , postawi na jedn kart , uci , a odrzucasz ryzyko.

Potrzebujesz rzuci si w wir przygody, a nie opuszczasz wygodnej poczekalni.

Potrzebujesz nadziei, a pozwalasz omami si poz acanymi z udzeniami.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 10 -

Potrzebujesz moralno ci, która nie jest moralizowaniem, ca ej, a nie po owicznej prawdy, prawdziwej modlitwy, a nie

dewocji, silnej duchowo ci, a nie sentymentalizmu, wiary, a nie mirakulizmu, zaanga owania, a nie wygórowanych

ambicji, wierno ci, a nie emocji, mi

ci, a nie czczej gadaniny, umiej tno ci po wi cenia, a nie robienia z siebie ofiary,

pokory, a nie dyskusji o pokorze, czego , co masz przed oczami, a nie widzisz...

Potrzebujesz pozwoli si kocha , kszta towa , stawa darem.

Krótko mówi c, potrzebujesz... potrzebowa .

Musisz nauczy si umiej tno ci przyjmowania.

Ryzykowne zbli anie si do studni...

Ta kobieta mo e nas czego nauczy . Ods ania nam ryzyko spotkania z Jezusem.

Od samego pocz tku wyczu a, e to spotkanie twarz w twarz by o skrajnie ryzykowne. Mog o podwa

ca e jej ycie,

zachwia osi gni

równowag .

Dlatego na wszelkie sposoby stara a si Go wymin , wymkn si po pierwszych kwestiach, dobrze zdaj c sobie

spraw z „destabilizuj cych" konsekwencji.

Jej rozmowa, cz sto szorstka, zjadliwa z powodu ironii, a nawet sarkazmu, usiana przeskokami my lowymi, próbami

wyprowadzenia Nauczyciela „poza zagadnienie" (jak w kwestii wi tyni), do otwarcie ukazuje pragnienie wymkni cia

si z pu apki, by nie da z apa si w sie , nie by zmuszon do dokonania wyboru, podj cia decyzji.

Anonimowa kobieta z Samarii przypomina nam, e Jezus „zna", wie o naszym najbardziej skrywanym nie adzie.

Jego s owo, a jeszcze wcze niej Jego spojrzenie, zdziera z nas maski, odkrywa rany, które próbujemy ukry pod grubymi

warstwami kremów na bazie z udze , ujawnia prawdziwe przyczyny naszego niezadowolenia i niepokoju.

Wobec Niego cz owiek w nieunikniony sposób zostaje obna ony, odarty ze swoich mrzonek, odrapany z pozorów,

brutalnie pozbawiony fa szywego bezpiecze stwa.

Jezus zmusza ci , by przyj , e ka de zaspokojenie jest w rzeczywisto ci zubo eniem; ka da satysfakcja -

umniejszeniem.

My natomiast udoskonalili my sztuk unieszkodliwiania kontaktów z Nim, rozbrajania mocy Jego s ów, neutralizowania

Jego paradoksów, czynienia niegro nymi Jego prowokacji, przyjmowania bez nadmiernych szkód Jego ciosów, odk adania

na jutro nawrócenia, odraczania w niesko czono bardziej zobowi zuj cych decyzji.

Kobieta za pomoc niedwuznacznego znaku dzbana porzuconego na cembrowinie studni, swojego biegu w kierunku

miasta, by podzieli si z innymi sensacyjnym odkryciem, zasia w tpliwo ci, wzbudzi ruch poszukiwania, przestrzega

nas, e nie mo emy nadal bezkarnie podchodzi do tej studni, e nie mo emy wydosta si st d bez szkód.

Spotkanie z Jezusem jest prawdziwym spotkaniem, a nie gr ; jest „wywrotowe", nigdy nie pozostawia spraw i ludzi

takimi, jak przedtem. Po nim nic ju nie jest na swoim miejscu.

To, co wydawa o si pilne, ust puje miejsca temu, co wa ne. Wy aniaj si rzeczywisto ci, które dot d by y

drugoplanowe w stosunku do naszych trosk. Jest si zmuszonym przebudowa system warto ci. Istniej priorytety, które

nale y uporz dkowa . Nast puje radykalna zmiana przyzwyczaje . Dokonuje si odkrycia tego, co istotne.

Przede wszystkim czuje si , e nale y te podzieli si z innymi prze ytym do wiadczeniem. Pojawia si

„komunikowanie narracyjne". Na marginesie: by oby dobrze, gdyby teologowie przyznali, e pierwszy szkic „katechezy

narracyjnej" zawdzi czamy tej heretyczce...

Krótko mówi c: je eli spotkanie z Chrystusem oka e si nieszkodliwe, uspokajaj ce dla naszych monotonnych

zwyczajów; je eli od tej studni zabierzemy ze sob ca ukochan zawadzaj

tandet , to mo emy si obawia , i

unikn li my spotkania, trzymali my si z daleka od tej studni.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 11 -

Gdzie si podzia dzban?

Zwracam si bezpo rednio do zainteresowanej.

Je eli masz pi minut czasu, chcia bym usi

na brzegu twej studni i swobodnie zamieni z tob kilka s ów.

My

, e si zgadzasz. Zosta

ocalona, kiedy mia

odwag zwróci si do tego zm czonego, wyg odnia ego i

spragnionego W drowca, który ebra o yk zimnej wody, i go b aga :

- Daj mi tej wody, abym juz nie pragn a!

Przyznaj to. W owym momencie zdj

mask bezczelno ci, sarkazmu, wy szo ci, by uzna si za biedn , potrzebuj

czego innego.

Tego w

nie z niepokojem oczekiwa od ciebie Jezus. Chcia doprowadzi ci do tego, by poprosi a, wyjawi a swoje

niezadowolenie, przyj a postaw ubogiego.

By wyci gn

ci z bagna twego zaba aganionego ycia, chcia , by zawo

a o pomoc, uczepi a si liny „pro by".

Chcia bym, by zaspokoi a moj ciekawo . Za ka dym razem, kiedy czytam to dotycz ce ciebie wydarzenie, nie mog

powstrzyma si od zastanawiania si , wyobra ania sobie, jak sko czy ten dzban.

w. Jan ogranicza si tylko do uwagi, e zostawi

go tam na chwil , by pobiec do miasta i przekaza sensacyjn

wiadomo . Ale potem, zaj ty ca kowicie opisem przybycia twoich ziomków, nie interesuje si dalej dzbanem.

Osobi cie, przy braku oficjalnych informacji, uwa am, e w ko cu posz

go zabra .

W pierwszej chwili udzi

si , e woda, która definitywnie gasi pragnienie, zaoferowana przez tego jak e ró nego od

innych yda, mo e uwolni ci od uci liwo ci powracania tam, by z trudem wydziera wod z wn trzno ci ziemi.

Potem jednak musia

zda sobie spraw , e Jezus nikogo nie zwalnia ze swoich twardych obowi zków, wobec nikogo

nie stosuje bonifikaty w pracy, trudno ciach, zgryzotach, obowi zkach powszedniego ycia.

Gdy przyj

Jego dar, wszystko uleg o zmianie, ale tylko w g bi ciebie. Na zewn trz sprawy i problemy pozosta y

takie jak zawsze. Ale ponios

je „w inny sposób".

Droga pozosta a ta sama. Nauczyciel nie pokaza ci skrótów. Cho jednak pochyli

barki pod zwyczajowym ci arem,

cho pokona

t sam drog , to nastawienie by o inne.

Jezus nikogo nie zwalnia z trudnych chwil (a jest ich niema o, nawet w jednym dniu). Nadaje im jednak znaczenie.

Dzi ki spotkaniu z Nim twoja „straszliwa codzienno " sta a si czym , co przypomina o liturgi (i wówczas

zauwa

, jak mieszny by temat, który poruszy

- „miejsce" kultu: bliska góra Garizim czy Jerozolima?). A ten dzban,

czy wiadro, cho pozosta ci ki, nabra sakralnej warto ci. Dlatego nie mog

go tam porzuci .

Wybacz t d ug gadanin . Ale przyjemnie mi si siedzi na brzegu tej studni, która jest te moj studni , a mo e by

studni wszystkich, s uchaj c powtarzanego przez ciebie uroczego opowiadania (uwa niej ni lekcji) o tym po udniu, kiedy

to s

ce piek o mocniej ni zwykle (ale by o to inne s

ce), a pragnienie pali o gard o (jednak e by o to inne pragnienie).

Wtedy On poprosi ci o yk zimnej wody, a ty odnalaz

si ze ród em „wewn trz", dlatego nie potrzebowa

i

ebra

w obcych stronach i zwraca si do niezliczonych studni pow ci gliwych w tpliwo ci.

Tak, prosz ciebie, kobieto z Samarii, która pozwoli

si odnale na nieplanowanym spotkaniu i pozwoli

poprowadzi si temu, co nieprzewidziane, i zrozumia

, jakie jest prawdziwe pragnienie, prosz ci , by mi pozwoli a

odkry fundamentalne prawo, jakiego cz owiek mo e si domaga : prawo bycia niezadowolonym...

Ubóstwo mo e by jego nieprawdopodobnym zasobem. Jego wielkim, niewyczerpalnym bogactwem, o ile potrafimy je

przyj .

Szcz liwa kobieto z Samarii, podaj mi r

, bym sobie u wiadomi , e potrzebuj ... potrzebowa .

Podaj mi r

, by poprowadzi mnie na ryzykowne spotkanie.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 12 -

Kobieta uratowana przed kamieniami

J 8, 1 - 11

Oskar onych jest dwoje

Nie dajmy si zwie pozorom. Na law oskar onych przyprowadzono nie tylko kobiet . W zamiarach oskar ycieli jest

dwoje innych: cudzo

nica i Jezus.

Grzech kobiety wydaje si oczywisty, z apali na gor cym uczynku. Jednak grzech Jezusa jawi si jeszcze bardziej

niebezpieczny: nadmiar mi osierdzia.

Jezus „naucza ". Gwa townie przerwali Mu, by zobowi za Go, aby zaj stanowisko, wypowiedzia si o tym

gorsz cym wydarzeniu.

Jednak e to, co nast puje (czyli gest, zachowanie Jezusa), odt d b dzie stanowi zasadniczy rozdzia Jego nauczania.

Co , co trzeba zrozumie i prze

na konkretne zobowi zanie.

Milczenie i s owo: stanowi dwie cz ci lekcji.

Jezus pisze na ziemi. Niektórzy jeszcze dzi zabawiaj si odczytywaniem tych znaków: imienia tajemniczo znik ego

kochanka (mo e przy wspó udziale tych samych „ andarmów" publicznej moralno ci, maskulinistów i pob

liwych dla

abo ci p ci... silnej)? Przykazania „nie cudzo

"? Grzechów bezlitosnych oskar ycieli? „Nie zabijaj"?

upstwa. Jezus kre li linie na piasku, by wykaza , e nie bierze udzia u w debacie prawnej, jak chcieliby wywo

. Nie

przyszed po to, by s dzi .

Dyskusje, w których jak ciosy wymienia si artyku y kodeksu, nie interesuj Go nawet w minimalnym stopniu.

A do tego z tymi bezlitosnymi i fanatycznie zgorszonymi lud mi (u których jedyn prawdziw spraw poza

okrucie stwem jest ob uda) nie ma On nic wspólnego.

To raczej do nas nale y poprawna interpretacja tego powierzonego piaskowi or dzia. Jezus szuka kogo , z kim móg by

nawi za kontakt. Kogo , kto zrozumie. Kogo gotowego odwo

si , tak jak On, do innego prawa.

Do tego uwa am, e s usznie widzia a France Quéré, kobieta, która podarowa a nam niezapomniane karty komentarza do

tego wydarzenia. Swoim tajemniczym pismem Chrystus kre li kodeks mi osierdzia, którego nie mog zamkn ani

artyku y jakiego prawa, ani nie mo na go wyry na skale.

Mi osierdzia nie pisze si na twardej materii, nie mo na go te utrwali na papierze.

Mi osierdzie kre li si na delikatnej powierzchni serca, które symbolizuje mi kkie cia o ziemi.

ycie wynurza si z gliny, gdy glina nadaje si do tego, by otrzyma form . Bóg nie uczyni cz owieka z kamienia.

Tylko ziemia jest p odna. Kamie jest ja owy. A kamienie rzucane nigdy nie spowoduj niczego dobrego... Mi osierdzie

jest p odne. Tworzy. Od-twarza.

Wydaje si nadal widzie Stwórc zaj tego nadawaniem kszta tu, niczym pierwszego dnia, swemu umi owanemu

stworzeniu, po szkodach spowodowanych grzechem; który próbuje po

piecz (obraz i podobie stwo) jako ochron

przed gradem kamieni, który gro nie si zbiera.

Pierwszy kamie jest tym, który powoduje tragedie

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na ni kamie (w. 7).

Wed ug polecenia zawartego w Ksi dze Powtórzonego Prawa (17, 7) egzekucj powinni rozpocz

wiadkowie. Niejako

wzi na siebie wobec wszystkich, z oczywisto ci rzuconego kamienia, pe

odpowiedzialno za s owa oskar enia.

Jezus zaskakuje wprowadzaj c rewolucyjny wariant: pierwszymi nie powinni by ci, którzy widzieli, którzy wiedz , ale

ci, którzy mog nazwa si wolnymi od grzechu.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 13 -

Nie wystarczy odkry b dy innych. Najpierw powiniene przygotowa list swoich cnót, pokaza certyfikat swej

niewinno ci. Tylko wówczas, ewentualnie, b dziesz móg rozpocz kamienowanie. „Sprawiedliwi" powinni ujawni si

ze swym nieskalanym sztandarem.

Potrzeba odwagi. Nie do gromadzenia kamieni, ale do wydania sobie wiadectwa doskona

ci.

Potrzeba odwagi. Nie do wymachiwania naruszonym artyku em kodeksu, ale do tego, by w

sobie na g ow aureol

wi to ci.

Pewnie, e dokuczliwy jest ten „pierwszy kamie ".

Nieszcz cie w tym, e kiedy chodzi o s owa, oszczerstwa, plotki, potwarze, obmowy, podejrzenia, nie zastanawiamy

si . A jednak wszystkie nieszcz cia zale od pierwszego kamienia.

Po twoim pierwszym kamieniu nadci ga grad, bo wszyscy prze cigaj si , przychodz c na pomoc nie biednej ofierze, ale

temu, który rzuci , dodaj c swoje mocne uderzenia. A wszystko to wina tego pierwszego kamienia, cz sto nierozwa nie

rzuconego.

Paradoksalnie to w

nie ten pierwszy kamie , pierwsze s owo tak lekko rzucone, uderza najmocniej.

dzia zmuszony do os dzenia samego siebie

Wszyscy jeden po drugim zacz li odchodzi , poczynaj c od starszych, a do ostatnich (w. 9).

Mo na, a nawet trzeba poprawi : poczynaj c ode mnie.

Musz nauczy si oddala jako pierwszy od miejsc, gdzie kamienuje si jakiego cz owieka (zw aszcza kiedy go nie

ma, a takie kamienowanie jest najcz ciej praktykowane w cieniu wi tyni...). A trzymany z w ciek

ci kamie

wykorzysta do uderzenia si , w widoczny sposób, w piersi. Potem pozwoli broni upa na ziemi z g uchym odg osem,

który us ysz tak e inni.

Do kobiety wkrótce Jezus powie: Id , a od tej chwili ju nie grzesz (w. 11).

Tamci natomiast dobrowolnie odchodz . A ich problemem nie jest „ju nie grzesz", ale to by teraz zacz

uznawa si za

grzeszników.

Ona zostanie uwolniona, zostanie zdj ty z niej ci ar winy.

Natomiast tamci s zmuszeni nie ci ar swoich grzechów.

Je eli dobrze si jednak zastanowimy, to oni tak e otrzymali co od Jezusa.

Nauczyciel zdar z ich oblicza mask . Oderwa ich od anonimowo ci i od n dznego wspólnictwa grupy, korporacji, by

postawi ka dego wobec w asnego sumienia.

Zmusi ich, by zajrzeli sobie do rodka, nie w kierunku cudzo

nicy.

Przyzwyczajeni do przygl dania si wadom innych i do ujawniania ich z pogard , odzwyczaili si od dostrzegania

asnych b dów i zajmowania si nimi.

Bardzo zr czni w wychwytywaniu wykrocze innych, nie byli zaprawieni do „ apania si na tym", e maj splugawione

ce i usta.

Przekonani, e s upowa nieni do ogrywania roli s dziego, ju si nie zastanawiali, czy przypadkiem nie nale do

kategorii otrów.

Zobowi zuj c innych do zdawania sprawy ze swych uczynków, uwa ali si za zwolnionych z patrzenia w lustro.

Jezus zobowi za s dziów, by os dzili samych siebie. I tak proces, który mia by g

ny, zosta uwewn trzniony.

Odbywa si przy zamkni tych drzwiach, ka dy w swoim domu, i nawet nie potrzeba wiat a, gdy rumieniec na twarzy

dostrzega si nawet w ciemno ci.

A oni odnajduj siebie obna onych, prawdziwych. Tylko kamienie z r k im nie powypada y. Opad y maski, mundury,

stopnie, blichtr, aureole, kodeksy, dowody rzeczowe.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 14 -

wiadamiaj c sobie w asn n dz , oni tak e mog naprawd rozpocz

ycie, w tej samej chwili, kiedy ju nie maj

zadania do obrony, roli do odegrania, twarzy do ocalenia, monumentu do ochrony, kogo , na kim si zawzi .

Przybyli jako „sprawiedliwi". Odchodz ze wiadectwem „grzeszników". W czeni we wspólnot grzeszników,

obowi zkowy punkt wyj cia ku komunii wi tych.

Pierwszy krok w kierunku wi to ci zostaje uczyniony wtedy, kiedy kto za ka dym razem, gdy zwo uje si

grzeszników, ma na my li swoje imi na pocz tku listy, niezale nie od porz dku alfabetycznego.

dza i mi osierdzie

Przy ko cu znajd si razem, jak mówi w. Augustyn, same, „n dza i mi osierdzie".

Prawdopodobnie kobieta nawet nie potrzebuje us ysze tych s ów: I Ja ciebie nie pot piam (w. 11).

Wystarczy, e podniesie oczy. Niczego nie musi si obawia ze strony tego cz owieka, który kre li tajemnicze znaki na

ziemi.

Nawet nie zastanawia si , czy On pisze czy wykre la. Niszczy czy przywraca. Mo e jedno i drugie zarazem.

Mimo to jest wiadoma, e teraz to ona powinna odpowiedzie na prowokacj tych nakre lonych na piasku znaków.

Chodzi o to, by nie zmarnowa tej karty mi osierdzia, zaufania, przebaczenia, jak odczyta a nie na ziemi, ale w spojrzeniu.

Zachowanie Jezusa pokazuje nam, e ka dy potrzebuje nabra „nowego spojrzenia".

Spojrzenia zdolnego „podejrzewa ", e ka dy cz owiek pod skorup b dów, wad, ha by czy chocia by tylko s abo ci,

zachowuje miejsce nienaruszone, „dziewicze", gdzie jego najbardziej autentyczna istota piel gnuje pragnienie otwarcia si

na kogo zdolnego go pokocha .

Tej bramy, która prowadzi do „sanktuarium" ka dego cz owieka, nie wywa a si pchni ciem czy waleniem kamieniami.

To ukryte terytorium, ta chroniona okolica nie otwiera si na widok kodeksu, argumentacji, surowego upominania,

gro nego palca. Otwiera si tylko na mi

.

Jedynie mi

, która toruje sobie drog do tej niezbadanej okolicy nie poprzez spojrzenie nieufno ci, ale poszanowania i

akceptacji, jest w stanie zmieni cz owieka od wewn trz.

Osamotnienie

Scena opustosza a. Wszyscy sobie poszli. Poszli sobie s dziowie.

Posz a sobie winna kobieta, z której zdj to ci ar przesz

ci, by w wolno ci mog a tworzy nieska on przysz

.

Pozosta tylko Jezus, Niewinny, jedyny bez grzechu. Który ju wkrótce pójdzie na mier za grzechy wszystkich:

bezlitosnych s dziów, kobiety, a tak e moje.

Spojrzenie

Mam przyjaciela malarza, który nazywa si Antonio Boatto, a mieszka na jednej z grobli rzeki Livenza. Warto jego

malarstwa równa si przynajmniej jego skromno ci, która jest ogromna.

Pewnego wieczoru razem czytali my i komentowali my histori cudzo

nicy. Nast pnie wymog em na nim, by wzi

do r ki p dzle. Trwa w ciszy oko o dwóch godzin. Antonio maluje obraz najpierw „wewn trz"; potem to ju tylko

formalno . Zacz wi c zdecydowanie kre li poci gni cia na p ótnie, które mia przed sob .

Powsta obraz, który z dum wszystkim pokazuj , jak gdybym ja go namalowa , cho zawsze w kwestiach malarstwa

by em niezdar .

ótno w ca

ci wype nia oblicze kobiety. Wszystko rozgrywa si w spojrzeniu. Spojrzeniu, które wyra a najpierw

przera enie, potem zdumienie, prawie niedowierzanie.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 15 -

Kiedy cudzo

nica podnosi oczy widzi Kogo , kto spogl da na ni inaczej ni inni. Nigdy nie widzia a m czyzny,

który obserwowa je) w ten sposób.

Dotychczas spotyka a si z dwoma rodzajami spojrze . Spojrzenia pragnienia, po dliwo ci, egoistycznego posiadania. I

spojrzenia pot pienia. A mo e w ewangelicznej scenie w

cicielami dwóch rodzajów spojrze by y te same osoby: tak, te

z kamieniami w r ku. Teraz jej oczy krzy uj si ze spojrzeniem Cz owieka, który widzi w niej nie obiekt po dania i nie

cel dla kamieni okrutnego wyroku.

Przyjaciel malarz doskonale utrafi w znaczenie ewangelicznej karty.

Osobi cie nigdy nie mia em w tpliwo ci w tym wzgl dzie: mi

mi osierdzia zaczyna si od spojrzenia.

Simone Weil mówi a: „Jedna z fundamentalnych prawd chrze cija stwa, prawda zbyt cz sto nieuznawana, jest

nast puj ca: tym, co zbawia, jest spojrzenie".

Cudzo

nica, jak zreszt Zacheusz i wielu innych, zawdzi cza swoje zbawienie spojrzeniu.

Spojrzenie Jezusa jest w pewnym sensie spojrzeniem stwórczym. Powo uje osob do istnienia. Rozbudza jej autentyczn ,

rzeczywist istot .

Jest te spojrzeniem objawiaj cym. Poniewa ukazuje cz owiekowi jego prawdziwe mo liwo ci, jego prawdziwy

wymiar.

Otworzy oczy, by wypu ci z r k kamienie

Wielce znacz ce wydaje mi si

wiadectwo, jakie przeczyta em w jakiej gazecie: „Zna am osob , przy której ka dy czu

si nie tylko sob , ale wi cej, kim lepszym od siebie. Kiedy zapyta am j , jaki jest jej sekret, odpowiedzia a mi z prostot :

«Wystarczy skupi si na osobie, któr masz przed sob , jak gdyby na wiecie nie by o niczego innego poza interesem tej

osoby»".

Dozna em takiego niezapomnianego wra enia, kiedy spotka em si z wyra nymi, intensywnymi i bardzo ruchliwymi

oczami papie a Paw a VI skierowanymi na mnie.

Nasze spojrzenie powinno by przede wszystkim wolne. Poniewa tylko wolne spojrzenie odzwierciedla apel do

wolno ci.

Wolne, bo rozerwa o wi zienie w asnego egoizmu, w asnych wygód, oboj tno ci, interesów, by otworzy si na

drugiego cz owieka w postawie przyj cia, sympatii, dyskrecji, serdeczno ci, delikatno ci, yczliwo ci.

Wolne od deformuj cych soczewek przes dów, uprzedze , podejrze , nieufno ci.

Wolne od wszelkiego instynktu separacji i dyskryminacji.

Ten mi s

y - Ty nie!

Ten mi si podoba - Ty nie!

Ten mnie interesuje - Ty nie!

Ten jest wobec mnie sympatyczny - Ty nie!

„To «ty nie» jawi si jako z e echo, które rozchodzi si po ca ej ziemi, kopi c przepa ci samotno ci otwarte w naszym

kierunku niczym krzyk. «Spójrz na mnie... bym wiedzia a, e istniej »" (Agnese Baggio).

Mo e osoby, których unika nasze spojrzenie, b

skazane na niesienie przez ca e ycie znamienia odrzucenia,

samotno ci, bezwarto ciowo ci.

Tak e spojrzenie oboj tno ci mo e by zabójcze: bowiem jego przekaz tak mo na zinterpretowa : „Dla mnie nie

istniejesz: odmawiaj c ci znaczenia, odmawiam ci prawa do ycia". Oboj tne spojrzenie ma moc przekre lenia cz owieka.

Spojrzenie wolne jest spojrzeniem, które nie ogranicza si do mu ni cia napotykanych osób. Nie jest pospiesznym

spojrzeniem. Nie jest niepewne. Potrafi zatrzyma si i przyj . Przyj , ale bez zmuszania.

Potrzeba co rano oczyszcza nasze spojrzenie. Chodzi bowiem o to, by:

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 16 -

- Uwolni je od wszelkiego instynktu posiadania.

- Odebra mu ró ne elementy wrogo ci, agresji, zawzi to ci, z

ci.

- Odm odzi je, przywracaj c mu zdolno zadziwienia si i zdumienia, które wszystko odnawia i przywróci mu ochot

do odkrywania drugiego cz owieka. Drugiego jako „nieoczekiwanego".

- Uwra liwi je na innego, by by o zdolne postrzega drugiego tak, jak ja chcia bym by postrzegany w tej konkretnej

sytuacji.

W ten sposób zwracanie uwagi stanie si wyrazem szacunku i no nikiem wyzwolenia.

Tylko uwaga, która rodzi si z mi

ci, o wiadcza drugiemu: „Przyznaj ci prawo, by by tym, kim jeste . Pragn , aby

by tym, kim mo esz by " (Agnese Baggio).

Tak, dopiero kiedy zdob dziemy oczyszczone spojrzenie, kamienie zaczn wypada nam z r k

Znowu pojawili si ci z kamieniami w r ku

Nie mo na si

udzi . Raz pozwolili, aby kamienie wypad y. Ale pojawili si gdzie indziej. Scena si powtarza. Od

tamtego czasu a po dzi dzie , bez przerwy. Obiektów ataku nigdy nie zabraknie.

I wcale nie jest trudno zwerbowa uczestników. Pojawiaj si spontanicznie, przepychaj si . Nie prosz te o zap at za

swoje us ugi. Zadowoleni, e pracuj na rzecz dobra, z mi

ci do sztuki.

Do tego wydaje si , e gra nie mia a przerwy po tamtej nieprzyjemnej, owego dnia na terenie wi tyni. Nie ma

niebezpiecze stwa, e powstanie kto , kto przeszkodzi i powtórzy dra liwe s owa, których nie przewidywa scenariusz:

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamie .

warto ci, które nale y ocali . Twarde wymogi prawa, których nale y broni . Tradycja, któr nale y uszanowa .

Zasady, jakie nale y ochrania . Moralno , której trzeba broni .

A wi c r ka po kamienie. Pewnie, e nie jeste my tak prymitywni, jak owi uczeni w Pi mie i faryzeusze. Ju si nie

ywa kamieni. Nasza bro jest o wiele bardziej wyrafinowana i zapewnia rezultaty o wiele bardziej niszcz ce.

My mamy s owa, wcale nie potrzebujemy brudzi sobie r k. S owa twarde niczym kamienie, wi cej, niczym g azy.

zyk ci ty niczym sztylet. A r ce pozostaj mi kkie, delikatne, bia e, bez zadrapa .

nie, uwa amy si za cywilizowanych i chrze cijan, nawet za mistrzów chrze cija stwa, kiedy os dzamy, pot piamy

i przyst pujemy do egzekucji winnych. udzimy si , e zwalczymy grzech, likwiduj c grzeszników.

Nie zdajemy sobie sprawy, e nie ma adnego „prawa do prawdy", które usprawiedliwia z e s owo, s owo „zabójcze",

zyk pozbawiony mi osierdzia.

I kiedy jaka ludzka istota, chocia by aby winna, zostaje pogrzebana pod gradem s ów-kamieni, tam, pod spodem,

pozostaje nie tylko cz owiek. Tak e Ewangelia, tak e prawda pozostaje pod stosem kamieni.

Kiedy cz owiek zostaje upokorzony, wzgardzony, wskazany do poni ania, zagro ona okazuje si „sprawa", pokonane

zostaje dobro, poobijany wychodzi z tego chrze cija ski styl.

Zwyczajne zadrapanie, nawet tylko s owne, na cz owieku. A mi

mi osierna ma po amane ko ci.

Prawda i moralno bronione kamieniami (chocia by w uwspó cze nionej wersji) czy przez rozpryskiwanie trucizny na

przeciwników, s „nie do rozpoznania", zniekszta cone Nie maj nic wspólnego z prawd i moralno ci proklamowanymi

przez Ewangeli J Chrystusa.

spojrzeniem stwórczym. Powo uje osob do istnienia. Rozbudza jej autentyczn , rzeczywist istot .

Jest te spojrzeniem objawiaj cym. Poniewa ukazuje cz owiekowi jego prawdziwe mo liwo ci, jego prawdziwy

wymiar.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 17 -

Ta, która zosta a odszukana w ród t umu

Mk 5, 25 - 34

Zapas nadziei

W spotkaniu z kobiet , która cierpi na up yw krwi, mo na wyró ni dwie odr bne cz ci:

- Cud w

ciwy (w. 25-30).

- Potwierdzenie cudu poprzez osobiste spotkanie (w. 31-34).

Powszechnie uznaje si , nawet ze strony najbardziej wybrednych j zykoznawców, e wiersze 25-27 s jedn z

najd

szych i najbardziej udanych konstrukcji syntaktycznych u w. Marka. Chcia oby si skomentowa : autor wyra a

wdzi czno .

Tego samego nie mo na powiedzie o zabiegach lekarzy dotycz cych chorej kobiety: d ugie, ale z rozczarowuj cymi

wynikami. Niektórzy zaprzeczaj , e w przedstawionym przez w. Marka obrazie zawarta jest ironia skierowana w stron

lekarzy. Niew tpliwie chce on podkre li powag choroby i natychmiastowy skutek dzia ania Jezusa, przeciwstawiaj c je

bezsilno ci ludzkiej nauki.

Mimo to niema e podejrzenia wzbudza fakt, e inni ewangeli ci albo ca kowicie pomijaj kr puj cy szczegó ( w.

Mateusz), albo znacznie go tonuj ( w. ukasz). Francuzi pos

yliby si s owem glisser...

Mo e i ma racj Lagrange. Obiekt ironii jest inny. Wina spada przede wszystkim na rodzin , która zgodnie ze

wschodnim zwyczajem, ma mani wzywania mo liwie jak najwi kszej ilo ci lekarzy, tak e dlatego, by okaza (nawet

ostentacyjnie) swoj mi

do chorego. Bior to sobie za punkt honoru. Z takim rezultatem, e wydawane s na to ca e

maj tki, pomna a si cierpienie pacjenta (z powodu cz sto sprzecznych zalece ), a sytuacja nieub aganie si pogarsza.

Dok adnie takich w

nie trzech konsekwencji dozna a kobieta.

Teraz us ysza a o uzdrowieniach dokonywanych przez Jezusa. Pewien zapas je eli nie pieni dzy, to przynajmniej

nadziei, jeszcze posiada. I postanawia zwróci si do Niego.

Sposób dotkni cia Jezusa nie jest jej wymys em. Niew tpliwie jest podyktowany potocznym przekonaniem, e szaty, a

nawet cie cudotwórcy emanuj lecznicz moc .

Ale dla kobiety jest jeszcze inny do przejrzysty powód: obecno t umu. Jak mo e wobec tych wszystkich ludzi

rozmawia z Jezusem o swojej chorobie, która oprócz tego, e jest upokarzaj ca, to stawia j w sytuacji prawnej

nieczysto ci? W takim stanie jest ona „nieczysta" i czyni nieczystym wszystko, czego dotknie i wszystkie osoby, które

maj z ni kontakt (por. Kp 15, 25-27).

Bardzo dobrze mówi Lohmeyer, e w post powaniu kobiety spotyka si „troch przebieg

ci, troch pokory, troch

wstydliwo ci z powodu swej nieczysto ci, a przede wszystkim bezgranicznego zaufania do Jezusa". Ja tylko „przebieg

"

zast pi bym „zdecydowaniem": kobieta postanawia sama si postara , po tym jak przez wiele lat inni my leli za ni i za ni

decydowali.

Uzdrowienie jest natychmiastowe. Wiersze 30-31 przedstawiaj je zarówno od strony kobiety, jak i od strony Jezusa.

Pojawiaj si dwa „natychmiast" i to samo s owo „u wiadomi sobie". Kobieta odczu a, e zosta a uzdrowiona. A Jezus

jest wiadomy mocy (dunamis), która wysz a z Niego.

Wydaje mi si te godne zauwa enia podkre lenie w odniesieniu do kobiety, która odczuwa uzdrowienie w swym ciele.

Jest to typowy biblijny realizm, znana noga, któr

w. Marek zawsze st pa po ziemi, o wiele bardziej przekonuj ca ni

tpliwe spirytualizmy.

Jezus szuka oblicza

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 18 -

W tym miejscu opowiadanie wydawa by si mog o zako czone. Wiersze 31-34 wydaj si ca kowitym dubletem. A

jednak nie b

c zbytecznymi, zawieraj wyt umaczenie wszystkiego.

Kto si Mnie dotkn ? (w. 31)

Odpowied uczniów, nieco na odczepnego, w której wyczu mo na poirytowanie, wynika z powszechnego zdrowego

rozs dku. I brzmi te lekko nieuprzejmie.

Oczywi cie by oby przesad wymaga od uczniów, by rozró niali dwa rodzaje kontaktu. Dla nich istnieje tylko nie

robi cy ró nicy t um, który otacza zewsz d Nauczyciela.

On jednak rozgl da si (w. 32). Jest to kr

ce spojrzenie Jezusa. Spojrzenie, które szuka, dostrzega, wyci ga z t umu.

Pomi dzy ci

ludzi Jezus potrzebuje oblicza. Domaga si osobistego kontaktu.

Wtedy kobieta przysz a zal kniona i dr ca..., upad a przed Nim (w. 33). Ma si wra enie, e wychodzi z cienia,

wychodzi z anonimowo ci, w której czu a si bezpieczna.

Jej l k spowodowany jest zarówno tym, e Nauczyciel odbierze jej dobrodziejstwo, które Mu „wykrad a" swym

potajemnym gestem, jakiemu sprzyja t um, jak i tym, e naruszy a prawo i splami a swego Uzdrowiciela. B. Maggioni

zauwa a, e Chrystus publicznie pokazuje jednak, i wcale nie czuje si „nieczysty" z tego powodu, e kobieta go dotkn a

oraz e kategorie czystego i nieczystego nawet minimalnie go nie interesuj . Owszem, interesuje Go wiara.

Córko, twoja wiara ci ocali a, id w pokoju i b

uzdrowiona ze swej dolegliwo ci! (w. 34).

Niektórzy teologowie komentuj : Jezus bierze za wiar to, co wed ug nas, jest tylko zabobonem. Rzecz w tym, e Jezus

nie studiowa teologii.

Odk adaj c arty na bok, ten Nauczyciel zadowala si nawet prost wiar , niedojrza , zmieszan z elementem

zabobonu. Z drugiej strony kto nam zagwarantuje, e intelektualistyczne roszczenia odno nie do „oczyszczonej" wiary nie

zabobonem? O wiele bardziej konkretna i autentyczna jest wiara nieco zabrudzona ziemi , ni wiara rozrzedzona,

aseptyczna, sztucznie wyprodukowana w wyspecjalizowanych laboratoriach, która nie ma racji w

nie dlatego, e jest do

tego stopnia „pewna", e ju nie jest „zara liwa"...

Jezusowi wystarcza, e kobieta przysz a, bo czego od Niego oczekiwa a, a ju niczego nie oczekiwa a od innych, gdy

swoj ufno z

a wy cznie w Nim.

Proces wyja niania

Inni zauwa aj , e uzdrowienie ju nast pi o, a zatem niekonsekwentne wydaje si wyra enie b

uzdrowiona ze swej

dolegliwo ci. Ale tak nie jest.

Przez bezpo rednie poznanie, osobisty dialog Jezus daje kobiecie potwierdzenie uzdrowienia. O mieli bym si

powiedzie , e daje jej ponownie w wierze to uzdrowienie, które ona wykrad a swym post pkiem, kontaktem pokrewnym

magii i zbyt bezosobowym.

Proces przeprowadzony przez Jezusa jest procesem wyja niaj cym. Albo, je eli chcemy, rekonstrukcj cudu. A do tego,

by zrekonstruowa wydarzenie, Jezus potrzebuje „prawdy" (w. 33) kobiety.

Do tego ze swej strony nie zadowala si tym, by Jego dobroczynnej mocy „dotkn " ktokolwiek.

Chce pozna t osob , nada jej oblicze.

W ko cu nie zadowala si tym, by kobieta by a przekonana o swym uzdrowieniu. Pragnie, by pozna a prawdziw jego

przyczyn , lepiej: warunek uzdrowienia, które nast pi o: swoj wiar . Bowiem to wiara umo liwi a cud.

Chrystus chce u wiadomi kobiecie, e to nie gest dotkni cia szat spowodowa cud. Ale co innego, co , co ona ma w

sobie. To co , co kaza o jej wyj z domu, poszukiwa Go, zbli

si do Niego. To co Jezus nazywa wiar , nie pytaj c

teologów o pozwolenie.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 19 -

Zewn trzny gest, kontakt fizyczny by tylko wyrazem g bszej rzeczywisto ci. Gdyby zaistnia tylko on, kobieta niczego

by nie „wykrad a".

Bardzo g boki wydaje mi si komentarz E. Schweizer: „Jeszcze nic wa nego si nie wydarzy o, dopóki nie dosz o do

osobistego spotkania z Jezusem, które dokonuje si tylko za po rednictwem s owa, wi cej: w dialogu. Znowu to od Jezusa

wychodzi „spojrzenie", które poszukuje i stwarza komuni z cz owiekiem. Je eli jest prawd , e uzdrowienie ju nast pi o,

co obiektywnie mo na stwierdzi , i które jest i pozostanie Jego dzie em, to tak samo prawd jest, e w ten sposób nie dotar

On jeszcze do cz owieka, którego szuka".

Nie, to nie fizyczny kontakt zbawia, ale osobiste spotkanie z Jezusem przez wiar .

Jezus „zbawia" kobiet ca kowicie. Chce, by by a wolna nie tylko od swej choroby, ale tak e od l ku. Zapewnia j , e

mo e by spokojna, nie uczyni a niczego z ego, nie. Dlatego egna j s owami: id w pokoju.

Wiara poza programem

Ja nazwa bym to „poza programem". Rzeczywi cie, potajemne wej cie kobiety na scen pozostaje pod znakiem

„pozaprogramowo ci". By o ju postanowione, dok d Jezus ma si uda , czyli do domu Jaira, jednego z prze

onych

synagogi, którego córeczka znajdowa a si w rozpaczliwym stanie (Mk 4, 21-24). Ten antrakt nie by przewidziany.

Je li jednak dobrze si zastanowimy, to obie te osoby: zatrwo ony ojciec i upokorzona sw chorob kobieta, wydaj si

„poza programem". Pierwszy w stosunku do swego otoczenia, druga w stosunku do swego rodowego klanu.

Je eli chodzi o kobiet , to dotychczas by a ona bierna w r kach swej rodziny i w r kach lekarzy, którzy nie wahali si

dodawa swych profesjonalnych tortur do cierpie zwi zanych z chorob : bezsilni, by j uzdrowi , ale zr czni w

przejmowaniu pieni dzy; umieli jedynie pogarsza sytuacj tak kliniczn , jak i finansow biednej chorej.

do tej chwili by a przede wszystkim przedmiotem trosk i kuracji innych. Teraz decyduje sama. Odrzuca bycie

zwyczajnym „pacjentem". Staje si odpowiedzialnym obiektem.

Jezus najwyra niej lubi takie osoby, które maj odwag przej inicjatyw , dokonuj konkretnego wyboru, próbuj

niezaprogramowanej przez innych przygody. Jezus docenia „pozaprogramowe" kroki, a przede wszystkim przyjmuje z

pierwsze stwem tych, którzy maj odwag je powzi . Wiara z konieczno ci jest „pozaprogramowo ci ".

W zachowaniu tej kobiety jest element zerwania z powszechn bierno ci , ze spo ecznymi konwenansami, z

wyrachowaniem, z uwarunkowaniami ówczesnej mentalno ci, z wszelkiego rodzaju konformizmem ( cznie z tym

nonkonformistów).

Wiara rozpoczyna si od zdystansowania si , odej cia. Trzeba wydrze si z t umu, wyj z w asnego, mniej lub bardziej

wygodnego domu, porzuci w asn synagog z jej praktykami, regu ami i tradycjami, zwyczajow ob ud . Dok adnie tak,

jak to uczyni Jair. Aby On móg ocali , nale y uchroni si przed innymi.

Do kobiety Jezus powiedzia : twoja wiara ci ocali a. Znalaz

Mnie, dlatego zdo

uchroni si przed nimi,

powiedzia

„nie" ich radom, próbowa

innej terapii dla swego ycia, odwa

si na krok poza ustalonym przez nich

planem.

Jezus oczekuje przede wszystkim tych, którzy przychodz do Niego „poza programem".

ciwy kontakt

um otacza Jezusa. Ale tylko jedna nic nie-znacz ca osoba w tej naciskaj cej masie jest w stanie nawi za z Nim

ciwy kontakt.

Mia bym ochot ocenia innych. Pot pi osoby, które mno praktyki, gromadz nabo

stwa, skupuj rozmaite

do wiadczenia religijne, kolekcjonuj pielgrzymki, powtarzaj w przyspieszonym tempie kontakty z Nim, nieustannie

wyrzucaj z siebie s owa o Nim, ale którzy patrz c na to, co si widzi w ich czynach, nie s w stanie spotka Go naprawd .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 20 -

Natomiast musz spojrze na samego siebie. W moim yciu w ca ej masie moich relacji z Jezusem, ile jest prawdziwych

kontaktów z Nim poprzez wiar , które co sprawiaj , a ile tych, które jedynie powoduj naprzykrzanie si Mu?

Mog nawet zawsze siedzie Chrystusowi na karku. I pozostawa obcy. Mog dotyka Go, obraca Nim, przyjmowa

Go. I pozosta „odpornym" (kobieta ograniczy a si do dotkni cia...). Istnieje zasadnicza ró nica mi dzy pl taniem si Mu

pod nogami a przebywaniem blisko Niego. Ta sama ró nica, która potem sprawia, e moje wiadectwo pomaga lub

przeszkadza.

Cud posiadania imienia

W opowiadaniu o uzdrowieniu kobiety dotkni tej nieustannym krwotokiem, oprócz powi zania mi dzy wiar a yciem

{twoja wiara ci ocali a, id w pokoju: czyli teraz, kiedy wiara usun a przeszkod , mo esz zacz

prawdziwie, bez

ku) jest te pewien szczegó , który nale y podkre li .

Na drodze Jezusa staj ludzie natr tni, naruszaj cy zwyczaje, nie posiadaj cy praw, jak ta anonimowa kobieta. I

odchodz wys uchani. A On udaje si do domu wa nej osoby, by dokona wielkiego cudu.

Niektórzy jednak wol ma y cud, zadowalaj si male kim cudem dokonanym w biegu, bez zatrzymywania si , kiedy to

zainteresowany nawet go nie zauwa a. Nie chc , by traci czas wobec tych wszystkich pilnych spraw, które ma do

za atwienia.

Kobieta nie da, by uda si do niej do domu, by wys ucha jej narzeka . Jej wystarczy dotkni cie. Mu ni cie Jego

aszcza. Ma y cud uchwycony w locie, bez adnych ceregieli.

Kobieta podchodzi ukradkiem. Tym gestem chce Go cichutko powiadomi .

-I ja jestem...

Niejako przepraszaj c Go, e yje. Ale On zatrzymuje si , chce spojrze w twarz tej niezwyk ej i dyskretnej natr tnej. I

informuje j : - Jeste tylko ty!

Ponownie pod aj swoimi drogami. On w kierunku wielkiego cudu. Ona, by cieszy si swoim ma ym, osobistym

cudem: Kto wezwa j po ród t umu. Uzdrowi j z anonimowo ci. Da jej oblicze w ród masy, która je przekre li a.

Uczyni j wa

. Wa

po zwrócenie uwagi.

Na drodze Chrystusa wszyscy ludzie dokonuj cy przekrocze , wszyscy ci, którzy si nie licz , maj prawo do swego

ma ego, osobistego cudu. Cud ma imi . Cud bycia rozpoznanym.

Dopiero wówczas mo na zacz

.

Okradziony zamierza odda

Wydaje mi si , e wersety, które wielu uwa a za niekonsekwentne powtórzenie, zawieraj najbardziej paradoksalny

(chcia em powiedzie cudowny) aspekt ca ego zdarzenia.

Jezus domaga si zidentyfikowania winnej. W

nie On, okradziony, nie poczuje si spokojny, dopóki nie zwróci

odziejce upu, który Mu wykrad a.

Do tego nie jest dobrze, by kobieta odesz a przekonana wy cznie o mocy Cudotwórcy. By oby to równoznaczne z

utrzymywaniem jej w b dzie. Musia poinformowa j o mocy, jaka by a w niej, o jej mo liwo ciach.

Kradzie , je li chcemy. Ale taka, której zas ugi zostaj podzielone po równo.

Dotkn

szaty niestrze onych cudów

Opiekunowie sanktuarium. Po rednicy. Ci, którzy ustawiaj ci w rz dzie. Mówi , by zaczeka na swoj kolej,

przestrzegaj , e Bóg i tak jest bardzo zaj ty, nie wiedz , czy b dzie móg si zaj tob , przy tych wszystkich pilnych

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 21 -

sprawach, którymi musi si zajmowa ze wzgl du na swój wznios y urz d. Tymczasem ka ci wype ni formularz, potem

si zobaczy, ale bez zbytnich z udze .

Ci, którzy czuwaj przebiegli i gniewni, a eby wszystko post powa o zgodnie z procedurami i ustalonym rozk adem.

Mo e nawet przep dz ci do ty u. Je eli nie jeste w stanie pokaza karteczki przyznawanej uprzywilejowanym, musisz

ust pi wa nym i reprezentatywnym osobisto ciom.

A ty jeste reprezentantem jedynie swojej dolegliwo ci, swego skrytego bólu, swej upartej nadziei.

Do tego s jeszcze podw adni, us

ni, którzy podszeptuj : „Prosz powiedzie mnie... Ja przedstawi ... Poinformuj ,

prosz si nie obawia ...".

Nie zniech caj si . Post puj niewzruszenie. Zignoruj kontrole. Pozwól prowadzi si podejrzeniu, e wszystko jest pod

kontrol , uporz dkowane, ale e przecie zawsze istnieje mo liwo „dotkni cia p aszcza", zostania rozpoznanym przez

Jego spojrzenie, przyj cia w

nie dlatego, e jeste bezprawnie.

Przybli si potajemnie ze swoj ukryt ran , chorob , której si wstydzisz, cierpieniem, którego nie zamierzasz

powierza nikomu poza Jezusem, ignoruj c upowa nionych doktorów.

adne s

by porz dkowe nie b

w stanie przeszkodzi ci w kontakcie z Nim, z Jego szat , jak zapewnia Luigi

Santucci, pe

„niestrze onych cudów".

Zdaj sobie spraw z tego, e twoje serce nie jest „kontrolowane" przez nikogo.

Ta, która zadowala si okruszynami

Mt 15, 21 - 28

Cud wie czy s own batali

Jeden raz Jezus przekracza granic , wchodz c pomi dzy pogan. Na pocz tku jednak wydaje si , e cho przekroczy t

zapor , powstrzymuje go jeszcze swego rodzaju rasizm typu religijnego.

W rzeczywisto ci barier t obali kobieta, a w

ciwie jej wiara.

Mo na by powiedzie , e Jezus nie oczekiwa niczego innego.

To prawda, e nie wychodzi On za bardzo poza granice Izraela. Ma sporadyczne kontakty ze wiatem poga skim.

Jednak Jego postawa sprawia, e ci ostatni odkrywaj tajemnic dotarcia do Niego i prawo (wiar ), które upowa nia ich

do zasiadania przy Jego stole.

Jezus nie tyle bezpo rednio udaje si z misj do pogan, ile stara si obali wszelkie komplikacje typu religijno-

biurokratycznego i wszystkie uprzedzenia wobec nich, które w praktyczny sposób zagradza y dost p do tych „dalekich".

Chodzi o uzdrowienie na odleg

.

Mamy przed sob zapewnienie ze strony Jezusa: niech ci si stanie, jak chcesz.

Mo emy jeszcze zwróci uwag , e cud ten opiera si bardziej na s owach, czyli na „batalii s ownej" mi dzy kobiet a

Jezusem, ni na czynach.

Kobieta zdecydowana i bardzo zr czna

Wydaje si , e Kananejka potrafi tylko krzycze

2

. Nawet wi cej, ujada . S owo bowiem, które tu zosta o u yte,

przywodzi na my l w

nie szczekanie. A ydzi rzeczywi cie uwa ali mieszka ców Kanaanu za psy.

2

Sygnalizuj dwa komentarze, które nasuwaj si ze wzgl du na subtelno analizy, jak zawdzi czamy piórom dwóch kobiet: E. Quéré,

Les femmes de l'Evangile, Seuil, Paris 1982; G. Blaqui re, aska bycia kobiet , Kraków, Wydawnictwo M 1993. Zaczerpn em z tych
dwóch ksi ek kilka my li do mojego komentarza.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 22 -

Ulituj si nade mn , Panie! To wo anie, to ujadanie sta o si liturgicznym: Kyrie, eleison!

Kananejka jeszcze przed konkretnym czynem chce zmi owania, wspó czucia, serca Jezusa.

Odpraw j , bo krzyczy za nami - mówi uczniowie. Ale ich interwencja jest spowodowana nie tyle wspó czuciem, ile

pragnieniem, by w ko cu zostawi a ich w spokoju, by nie przeszkadza a im ta naprzykrzaj ca si kobieta.

Lecz On nie odezwa si do niej ani s owem. Oto milczenie Boga, nie do zniesienia, wobec cierpienia cz owieka, tortur,

jakich doznaje niewinna istota, naszych dr cz cych pyta .

Dlaczego?, Dok d?: to znaki protestu cz sto odnotowywane w Psalmach. A Hiob:

Ciebie b aga em o pomoc. Bez echa.

Sta em, a nie zwa

na mnie...

Kto zechce mnie pos ucha ?

Oto podpis: „Wszechmocny odpowie" (Hi 30, 20; 31, 35)

Na milczenie Jezusa, a potem wyra

odmow , kobieta odpowiada „upadaj c przed Nim". Jest to postawa adoracji. Ta

Kananejka okazuje si zdolna odda cze brakowi odpowiedzi ze strony Boga. Odda cze milczeniu Boga. Odda cze

odmowie Boga.

W j zyku greckim s owo „upa " oznacza „zachowa si jak k ad cy si pies".

„Niedobrze jest zabra chleb dzieciom a rzuci psom". „Tak, Panie, lecz i szczeni ta jedz z okruszyn, które spadaj ze

sto ów ich panów".

Kobieta okazuje si nie tylko zdeterminowana, ale i bardzo zr czna. Przyznaje racj Jezusowi. Jest jednak w stanie

odwróci temat na swoj korzy .

Tak, Panie, lecz... Tym lecz chwyta Nauczyciela za s owo i przeci ga Go na swoj stron . Wydziera Go dzieciom, by

zainteresowa si szczeni tami.

Jej doskonale pasuje obraz psów. Wcale nie czuje si obra ona ma o pochlebnym zestawieniem. Ostatecznie to staje si

jej broni , a da j do jej r ki w

nie adwersarz.

usznie. Nie domagam si chleba dzieci. Nie odbieram go im od ust, tylko tego by brakowa o: jestem matk . Zadowol

si resztka mi, które nale do szczeni t. Domagam si okruszyn.

Jestem psem. A pies znajduje si pod ochron W

ciciela...

Panie, masz wszystko do stracenia, by mie racj

Poczy my na pocz tek dwie uwagi.

1. Mo e ta kobieta ma co , czego mo e nauczy wszystkich, nawet najwi kszych mistrzów modlitwy.

Ostatecznie modlitwa polega na przyznaniu racji Bogu. A kiedy On ma racj , kiedy zgadzamy si z Nim, wtedy

zyskujemy.

To prawda, Panie, jestem nieszcz nikiem (czyli bez aski). A przecie Twoja aska jest przeznaczona dla tych, którzy jej

nie posiadaj .

To prawda, jestem grzesznikiem. A przecie przebaczenia nie mo esz zatrzyma dla siebie: si rzeczy musisz udzieli

go tym, którzy potrzebuj go bardziej ni czegokolwiek innego.

To prawda, Panie, nie zrobi em niczego dobrego. A przecie wa ne jest to, by Ty uczyni co dobrego dla mnie (a moja

nieudolno , która nic mnie nie kosztuje, by uzna tak wiele, jest oczywista, uniemo liwia pomieszanie w przypisywaniu

zas ug).

Widzisz, Panie, e masz wszystko do stracenia, by mie racj ...

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 23 -

2. Po

enie nacisku na temat chleba przeznaczonego dla dzieci pozwala domy la si , e problem uczestniczenia w

uczcie by mocno odczuwany w pierwszych wspólnotach chrze cija skich. By on powodem cierania si sprzecznych

pogl dów.

Mo na by powiedzie , e problem ten i dzi nie jest rozwi zany w wielu rodowiskach, gdzie woli si da pieni dze, ale

nie zasi

razem do sto u; gdzie daje si ja mu

, ale nie go cinno ; gdzie w najlepszym przypadku stara si , by danemu

cz owiekowi niczego nie brakowa o, ale odmawia si mu zasadniczej aski: by czu si jak w domu.

Nale y tylko mie nadziej , e wspólnoty chrze cija skie zdadz sobie spraw , e post powania ewangelicznego, która

przecie jako jedyna okre laj ca wspólnot jako chrze cija sk , przechodzi w

nie przez chleb.

Chleb ofiarowany przez stoj cego na progu domu temu na zewn trz, nie jest chlebem ofiarowanym, ale odmówionym. I

mimo wszystko wcale nie jest znakiem komunii.

To co gorszego od samotno ci. To pozostanie „w ród swoich".

Modlitwa jako walka

Ale powró my do Kananejki. O niewiasto, wielka jest twoja wiara! Ze s ownej batalii Jezus wychodzi rado nie

pokonany. Poddaje si wobec broni, jak pos

a si kobieta: wiary.

Tak, Jezus daje si zwyci

przez wiar . I nie mo e si powstrzyma , by nie okaza swego zdumienia, swego podziwu

dla wiary Kananejki.

Zdeterminowana, by wydrze cud dla swojej córki, nie daje si zniech ci mro

postaw Nauczyciela. Wi cej, staje

si coraz bardziej wojownicza (wspania y przyk ad odwa nej pokory i pokornej odwagi). Zdo

a sforsowa bram broni ,

jakiej nie posiada nawet wielu z tych, którzy zasiadaj przy stole domniemanych panów: wiar .

Cho Kananejka uznaje priorytetowe prawo Izraela, przywilej ludu Przymierza, to domaga si przynajmniej cz ci

(niczego poza okruszyn ) aski, jakiej Bóg udziela... bezinteresownie (w przeciwnym razie nie by aby to ju

aska)

wszystkim, tak e poganom.

Wiara kobiety polega na uznaniu, e zbawczy plan Boga nie mo e by okre lany g upimi barierami, które dziel ludzi.

Na wyczuciu, e chleb jest przeznaczony dla wszystkich.

W równoleg ym opowiadaniu w. Marka (7, 24-30) Jezus wydaje okrzyk: Przez wzgl d na te s owa.

ród moich niezliczonych przywar nie ma zazdro ci (przynajmniej tak mi si wydaje). Jednak e tutaj nie mog

powstrzyma si od tego, by nie zazdro ci tej kobiecie. Czegó bym nie odda , by us ysze co takiego: Przez wzgl d na

te s owa...

Pan s yszy wiele moich s ów, nawet za du o. Kto wie, czy przynajmniej raz w stosie moich wielu przegadanych modlitw

nie zdo a znale „jednego" s owa, tego, które Go zainteresuje, którego nigdy nie s ysza . Po którym mog spokojnie

powróci do domu.

Zbyt cz sto moje modlitwy s nieko cz

si szermierk s own , wielkimi s ownymi manewrami. Jezus woli modlitw ,

która jest prawdziw zaci

walk . I nie pragnie niczego wi cej, jak tylko, by wyszed z niej pokonany. Przez jedno

owo...

Niech ci si stanie, jak chcesz. To tak, jak gdyby Jezus jej powiedzia : „Kobieto, b

wola twoja!". Cho przynajmniej

przez moment nie by a ona wol Bo ...

Ekumenizm na wyje dzie

Ostatecznie tak e Jezus, który raz przekroczy granice Palestyny, zapuszczaj c si na poga skie terytorium (obecnego

Libanu), odzwierciedla mentalno uprzywilejowania, jak dotkni ty by Izrael. Chyba, e (jak uwa am) w swoim

podej ciu do kananejskiej kobiety „odtwarza" On ca problematyk , wahania i zagadnienia, które przyjmuje jako dowody

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 24 -

rzeczowe dla usprawiedliwienia najbardziej t pego znieruchomienia i fundamentalizmu. Nie wystarczy uda si w dalekie

strony. Mo na bezceremonialnie pokona wszelkie granice i zabra ze sob w asne ciasne pogl dy, partykularyzmy,

ograniczenia umys owe, partyzanckiego ducha; zabra ze sob do kieszeni w asn za ciankowo jako miar wszystkiego.

tacy ludzie, którzy podró uj bardziej po to, aby ocenia , a nawet wspó czu

3

, ni by odkrywa , da si zaskoczy ,

zdumie , doceni , zweryfikowa swoje pogl dy, sprostowa wiele frazesów i przestarza ych uprzedze . adnej

konfrontacji z innymi kulturami i tradycjami, a tylko pragnienie wykazania w asnej wy szo ci. Nie mówi c ju o

pragnieniu nauczenia si czego naprawd . Nie wystarczy zanie . Trzeba umie przyj .

Je li si zastanowimy, to Jezus podarowa cud za dany przez t poga sk matk z... upart

agodno ci . Ale przedtem

otrzyma od niej niespodziank : mi , podziwian , niejako wprawiaj

w os upienie niespodziank jej wiary: O niewiasto,

wielka jest twoja wiara!

Jezus jest niejako... niedowiarkiem wobec tak wielkiej wiary. Ta cudzoziemka, ta wykluczona, da a co wa nego

zarówno Nauczycielowi, jak i uczniom. Pozwoli a im znale co szlachetnego, czego oni nie oczekiwali.

Nie jest w

ciw operacj otwarcie bram Ko cio a, a potem pretendowanie do narzucania „innym" naszych gustów,

naszych ceremonia ów; do przeszczepienia naszych schematów my lowych, a nawet naszych sprzeciwów, l ków i obsesji.

Tak naprawd przyjmuj kogo wtedy, gdy próbuj odkry warto ci, które on ma w sobie. Po otwarciu na o cie bram (a

mo e nawet wcze niej...) musz oderwa si od moich pewno ci, zgodzi si na krytyk .

W ko cu dobrze b dzie wspomnie , e uniwersalizm praktykuje si przede wszystkim w domu. Nie jest w

ciwe bycie

ekumenicznym wy cznie na wyje dzie.

Prawdziwym zgorszeniem s podzia y wewn trz Ko cio a. A pierwszymi barierami które nale y usun s te, które

rozdzielaj.) i przeciwstawiaj braci tego samego Ko cio a „W Taizé zauwa yli my, e podzia istnieje nie tyle mi dzy

Ko cio ami, ile w obr bie poszczególnych Ko cio ów. Dzi trzeba mo e zacz realizowa ekumenizm w obr bie ró nych

Ko cio ów, jest on trudniejszy" (ojciec Eric).

Rozmawia w dialekcie na podwórku przed domem

Mo e te by ob ud rozmowa w obcym j zyku „za granic ", a odrzucanie rozmowy w domowym dialekcie. Wszelkiego

rodzaju rasizm sekciarstwo, bariery najtrudniejsze do pokonania, zagnie

aj si w nas.

Mo e by

atwe wyci ganie r ki ku oso bom dalekim, nieosi galnym, a odmawianie pozdrowienia, u miechu s siadowi,

którego mo na jak najbardziej dosi gn

, a który my li inaczej ni my.

Najohydniejsze dyskryminacje to te w ród braci w wierze. Dlatego niektórzy „s siedzi" s trzymani na dystans. S

„równi" i mniej równi od innych. „Wszyscy" znajduj miejsce w naszym sercu, ale niektóre bicia serca s zarezerwowane

tylko dla tych, którzy na to zas uguj . S „nasi", nieco bardziej nasi oraz inni „nasi", których win jest to, e nie s nasi, ale

nale do przeciwnej dru yny.

Nie. Nie wystarczy otworzy drzwi domu. Najpierw trzeba otworzy drzwi serca.

Boiskiem treningowym powszechnego otwarcia, ekumenizmu, powinno by podwórko przed domem.

Chodzi o wykonanie stosownych wicze , przyjmuj c innego na teren wi tyni. Próbuj c rozpozna obcego, który

znajduje si mi dzy nami. Wychodz c na poszukiwanie tego, kto nigdy si nie oddali (cho nam jest wygodnie uwa

go

za dalekiego). Odwiedzaj c z po ytkiem, pomimo zak opotania, jakie mo na odczuwa , tego, kto nie zgadza si z nami.

Ucz c si czego , mo e nawet w dziedzinie wiary, od kogo , kogo pospiesznie oblali my na egzaminie...

Prosi o okruszyny z okruszyn

3

Kiedy pozna em zakonnic , która po pielgrzymce do Izraela czu a si upowa niona do o mieszania modlitwy (poprzez „ko ysanie")

ydów przy Murze zachodnim (nies usznie nazywanym Murem P aczu). Nie mia a niczego lepszego do opowiadania!

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 25 -

Zatem Kananejka by aby w stanie wyt umaczy nam niejedno zarówno z zakresu modlitwy, jak i wiary. Na szcz cie nie

pisze ona ksi ek. Ca a jej lekcja skupia si w ge cie, w postawie, w kilku zdaniach. Do nas nale y interpretowanie ich i

wyci ganie stosownych wniosków.

Spotkanie mo e mi dzy innymi pozwoli nam zrozumie , dlaczego Bóg milczy, odrzuca, odmawia. Chce bowiem mie

nas bli ej; pragnie, by my pozostali przy Nim nieco d

ej nie pozwala, by my wydarli cud pospiesznie, a potem poszli w

swoj stron .

Ale spójrzmy na kulminacyjny punkt rozmowy, nawet dramatyczny, pomi dzy kobiet d a Nauczycielem.

Niedobrze jest zabra chleb dzieciom, a rzuci psom. Wypowiedziane przez Jezusa zdanie, w swojej ostro ci wydaje si

definitywnym zamkni ciem, drzwiami zatrza ni tymi przed nosem. Mimo to kobieta nie poddaje si i natychmiast

odpowiada: Tak, Panie, lecz i szczeni ta jedz z okruszyn, które spadaj ze sto ów ich panów.

Ta, która posiada a wiar , zadowala si okruszynami. By a przekonana, e zdo a si nimi na syci . A my, s uchaj c

zdumiewaj cej pochwa y ze strony Pana, mogliby my poprosi j , by nam podarowa a okruszyny z okruszyn.

Uwa am, e dzi nale

oby odnale wymiar wiary, wychodz c dok adnie od okruszyn. Obserwuj c pewne zjawiska

„religijnego wilczego g odu" (a pewien gigantyzm ostatniego Jubileuszu

4

mo e sprzyja temu zjawisku), które niekiedy

przechodz w grotesk , zdajemy sobie spraw , e mo e nadesz a chwila, by opowiedzie si za religi okruszyn.

Mamy wszystko, rynek jawi si przepe niony; istnieje wielo atrakcyjnych ofert; „chleb" przybiera tak ró norodne

formy, e zaspokaja wszelkie, nawet najbardziej ekstrawaganckie gusty. A jednak nasza wiara zamiast si wzmacnia ,

wydaje si coraz bardziej s abn . Dlatego próbujemy podpiera j , uciekaj c si do mirakulizmu, sensacji, bardzo

niejasnych i „ zawych" dewocji, nawet do praktyk ezoterycznych.

Istnieje zapotrzebowanie na objawienia, cudowne wydarzenia, huczne przedsi wzi cia, niezwyk e zjawiska, imponuj ce

zgromadzenia, pseudoreligijne spektakle, na które z pewnym cynizmem sprowadza si ró ne „bo yszcza" o w tpliwym

autorytecie.

Osobisto ci co najmniej dziwaczne, oddzia uj c na emocje, przyci gaj entuzjastycznych, a zarazem pretensjonalnych

adeptów.

dzni interpretatorzy Ewangelii mi osierdzia albo surowi, nieobyci czy nawet trudni wiadkowie powa nego

chrze cija stwa s poddawani manipulacji, a niekiedy ubóstwiani, nawet w mierci, przekraczaj c wszelkie granice

dobrego smaku.

Zezwala si na rozleg e u atwienia. Ale oferta, cho czyni si j kusz

przy u yciu najbardziej cynicznych rodków,

znacznie przekracza zapotrzebowanie. Co wi cej, rodzi si nawet podejrzenie, e w

nie nadmiar oferty prowadzi do

zmniejszenia zapotrzebowania.

Zapomnieli my zapachu chleba

Czasami przegl daj c na drzwiach niektórych ko cio ów do zag szczony rozk ad Mszy wi tecznych i obserwuj c

krok i twarze niejednego z ich uczestników, my

o ko ciele-szopie w okolicach Dodoma w Tanzanii.

Misjonarz przybywa tam, kiedy si wyrobi, czyli co trzy tygodnie. A ludzie musz i pieszo nawet dziesi ,

dwadzie cia kilometrów. Mimo to wszyscy mieli tam wi teczny wyraz na twarzach, a sprawowana przez nich liturgia

(czas trwania: przynajmniej dwie i pó godziny) nale

a do najbardziej dynamicznych i radosnych wydarze , w których

uczestniczy em.

4

Z korzy ci dla tego tematu mo na przeczyta stron) takiego wierz cego z pasj , jak Giovanni Papini, przedstawione na nowo w

ksi eczce Quale Giubileo?. La Locusta, Vicenza 1998; zw aszcza rozdzia znacz co zatytu owany: „Rok wi n czy rok t usty?"

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 26 -

Odkryli oni, tak jak Kananejka, tajemnic okruszyny. My natomiast bez zbytniego wysil-ku mamy chleb, przyniesiony

prawie do drzwi domu, do skrzynki pocztowej, jak to ma miejsce w niektórych miejscowo ciach w Szwajcarii, i nie wiemy,

co z nim robi . I cz sto ko czy w ród odpadów.

Spróbujmy zrozumie . Okruszyny, które chc odzyska , nie przeciwstawiaj si chlebowi. S raczej przeciwie stwem

religijnego akomstwa, które powoduje przyzwyczajenie i oboj tno .

Nadmiar, przesadne domaganie si niepotrzebnych rzeczy, przyjmowanie tego, co ma jedynie pozory wiary, cho

przemyca si je jako wiar , wywo uje u ludzi efekt „niedo ywienia".

Zaniedbawszy okruszyny, zagubiono te i sens, i smak, i zapach chleba. Nadmiar wyrafinowanych produktów sprawi , e

zapomniano smaku prawdziwego pokarmu. Nadmierne pobo no ciowe dowcipkowanie przekre li o przyjemn wo

chleba.

Staro ytni mnisi na pustyniach Egiptu i Syrii karmili swoj ju do siln wiar okruszynami. Wystarczy pomy le , e

wielu z nich, b

c analfabetami, by o zmuszonych do mi dlenia, prze uwania przez ca y dzie tego samego kawa ka,

czyli tylko jednego wersetu Psalmu, jednego zdania Ewangelii. W ten sposób dochodzili do tego, e znali ca e ksi gi Pisma

w.

Chcia bym zapyta ksi dza, zakonnic , czy jest w stanie zapami ta jedn linijk Psalmu, który odmawia w czasie

Jutrzni. Zapyta przeci tnego wiernego, czy jest w stanie zacytowa ma y kawa ek Ewangelii, któr s ysza podczas

dzisiejszej Mszy.

Na podstawie tego „niewiele", które znam doszed em do przekonania, e wielu wierz cych w krajach Europy

Wschodniej w najbardziej pos pnym okresie ateistycznej dyktatur\ karmi o swoj wiar okruszynami. Tak, swój niezwyk y

„opór" zawdzi czaj , ni mniej ni wi cej, jak cudowi okruszyn.

Zna em ksi y, którzy siedem, osiem lat po zostawali w obozach koncentracyjnych, skaza ni na przymusowe roboty. Ich

biblioteka ogranicza a si do jednego tomu brewiarza (tylko jednego na wszystkie okresy). I wytrzymali, co wi cej, ich

wiara umocni a si wy cznie dzi ki tym niewielu kartkom.

Ich surowa wierno stanowi ci ki akt oskar enia dla naszych superdelikatnych i zbyt pretensjonalnych

(pretensjonalnych wobec tego, co nieistotne) religijnych podniebie , które uszczkn wszy niewiarygodnej ilo ci rarytasów,

wytwarzaj bezbarwn , nic zdoln oprze si najmniejszej zawierusze wiar .

Kiedy jest za du o zabawek, stajemy si niezdolni do zabawy

Wyt umacz to za pomoc pewnego obrazu. Znam dzieci, których udekorowane pokoje s nieprawdopodobnie

zape nione bardzo kosztownymi i nowoczesnymi zabawkami, wyposa onymi w najbardziej wymy ln elektronik .

Cz sto wiele z tych dzieci nie potrafi si ju bawi , cieszy si ; nieustannie p acz , daj c kto wie, czego jeszcze. Maj

znudzone twarze. W moich stronach u ywa si prawie nieprzet umaczalnego okre lenia „grymus" (gryma ny, oci

y,

apatyczny, oboj tny, zniech cony, pretensjonalny itp.).

I pomy le , e wystarczy oby pud o do zapakowania jednego z tych cennych g upstw i folia, w jak s zawini te, a eby

ucieszy ca zgraj afryka skich dzieciaków. I jestem pewien, e te ostatnie przy pomocy wiór wymy li yby jak

zabaw , dzi ki której szala yby przynajmniej przez miesi c.

Wiadomo ci, które docieraj na wysp

Ostatni obraz zawsze dotyczy okruszyn. Gdyby nie obawa o grzeszenie nieskromno ci , nazwa bym go przypowie ci .

Kilkoro ludzi od dawna znajduje si na odleg ej wysepce, gdzie nie ma dobrej komunikacji. Za szcz cie uwa aj

znalezienie starej, pomi tej gazety, prawie nieczytelnej, gdzie z trudno ci s w stanie odczyta wiadomo dotycz

ich

kraju.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 27 -

A wielkim dniem jest ten dzie , kiedy dzi ki prychaj cemu radiu, pomi dzy trzaskami wychwytuj kawa ek zdania,

znane nazwisko, mo e nawet wynik jakiego meczu czy jakich zawodów.

Z rzadka przyp ywaj go cie, by pozostawi im strz p informacji o czymkolwiek, chocia by o pogodzie tam (czy tu).

Nawet najbardziej pomijane szczegó y staj si bardzo wa ne. Zdumiewaj najpospolitsze sprawy. Docenia si

najzwyklejsz rzeczywisto . To, co normalne, staje si niezwyk ym wydarzeniem. Je li do tego nadejdzie list, to jest to ju

wydarzenie historyczne.

Oto i to: ycie wiary chrze cijanina powinno odwzorowywa takie do wiadczenie. Na takiej wyspie uczymy si nadawa

warto ma ym rzeczom. Wystarczy uchwyci odleg y znak; przechwyci informacj sk adaj

si z niewielu prostych

ów; wymieni cenne wyznania, zwróci uwag na s abe lady pozostawione przez Kogo na naszej codziennej drodze.

Nie maj c do dyspozycji zbyt wielu modlitewników, byliby my zmuszeni odkrywa , wymy la , tworzy modlitw .

Aby zaspokoi potrzeb jakich cudownych wydarze , umówiliby my si na wspólne ogl danie rankiem, kiedy jest

jeszcze ciemno, pojawienia si s

ca. I os upieliby my. Z przemo

potrzeb dzi kczynienia w rodku.

Tak, Panie, dzi kuj za okruszyny. Kto wie, czy szukaj c ich, domagaj c si natarczywie, z pokorn odwag Kananejki,

nie powróci nam ch chleba.

Marta i Maria przyjmuj Pana

k 10, 38 - 42

Umiejscowienie i symbolika

To spotkanie wpisuje si w wielk , nieko cz

si podró , która w typowym dla w. ukasza uj ciu prowadzi Jezusa do

Jerozolimy.

W trakcie drogi naprzemian pojawiaj si sceny spontanicznego przyj cia i odrzucenia, serdecznej go cinno ci i

zaprosze nie pozbawionych pewnej dwuznaczno ci, otwarcia i wynikaj cej z uprzedze nieufno ci.

Najwyra niej przyjaciele Jezusa z Betanii s zamo ni. Dwie siostry wyra aj dwie mo liwe postawy przyj cia:

- hojnej, cho nieco zadyszanej pos ugi Marty;

- uwa nego, zaanga owanego i oddanego zas uchania Marii.

Marta obiera drog dawania, czynienia i wykonywania pracy dla Niego.

Maria za drog przyjmowania, przyjmuj cej bierno ci, pozwolenia, by On j kszta towa .

Ale w ich postaciach mo na te uchwyci dwie mo liwe dla kobiety role:

- t tradycyjn - gospodyni domowej i pani gospodarstwa;

- t now , prawie rewolucyjn - kobiety, która odchodzi od garnków i zapocz tkowuje nowy stan: uczennicy.

W opowiadaniu w. Jana przy okazji wskrzeszenia azarza (rozdz. 11), musimy uwzgl dni nawrócenie, by tak

powiedzie , Marty, która staje si bohaterk w ca kowicie odwrotnym sensie. W tych okoliczno ciach zabiegana Marta

znajduje si w sytuacji, w której nie b dzie mog a niczego da , a tylko otrzyma . Mimo wszystko, jak wida , role nie s

sztywno przypisane. Kart z Ewangelii w. ukasza. nale y uzupe ni kart z Ewangelii w. Jana

ci lenia

W przesz

ci opowiadanie zapocz tkowali najró niejsze dyskusje i interpretacje, nie zawsze szanuj ce ewangeliczny

tekst. I jeszcze dzi u ywa si go niekiedy jako poparcia dla do w tpliwych tez.

Aby rozwia najcz stsze nieporozumienia chcia bym poczyni krótkie u ci lenia, niejaki dostarczy kluczy do

odczytania, fundamentalnych dla zrozumienia tej lektury.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 28 -

1. Przesta my sprowadza wszystko do banalnej kwestii przygotowania obiadu. By to ulubiony tekst niektórych

kaznodziejów, którzy mo e z powodu naturalnej predyspozycji spogl dali przede wszystkim w kierunku kuchni:

„Ostatecznie tak e Jezus musia je jak my wszyscy. Zatem by potrzebny kto , kto si zajmowa przygotowaniem obiadu

Gdyby nie by o Marty chodz cej po ziemi z garnkami w r ku, owego dnia wszyscy mich by pusty

dek. Do , musimy

by realistami, a nie buja w ob okach kontemplacji... Ile to razy przedstawiano tego rodzaju rozumowanie...

Natomiast trzeba, by my zdali sobie spraw , e skazujemy si na niezrozumienie symbolicznego wymiaru opowiadania,

kiedy wychodzimy od natr tnej troski o obiad, a go cinno sprowadzamy do kwestii podania talerza czy kubka.

2. S uchanie S owa to nie hobby, ucieczka, zwolnienie z obowi zków. Wed ug Jezusa b ogos awiony jest ten, kto

ucha S owa i je wype nia ( k 8, 21).

3. Postawa kontemplacyjna - typowa dla Marii - nie jest przeciwie stwem s

by - charakterystycznej dla Marty -

lecz warunkiem do tego, by pos uga (diakonia) nie sta a si ja owym niepokojem, frenetyczn , pust bieganin z

poczuciem samogratyfikacji.

4. Kaznodzieje wielokrotnie stawiali nas tak e przed ostateczna alternatyw : „Zatem chcesz by Mart czy Mari ?".

Jest to b dne pytanie i mimo wszystko dezorientuj ce w stosunku do lekcji, jaka powinna wynikn z tego spotkania. Nie

chodzi o wybór pomi dzy Mart a Mari .

Marta i Maria s dwoma wymiarami jednej osobowo ci chrze cija skiej, która chce by jednolita; dwoma wymiarami,

które zawsze nale y ci le czy , harmonizowa ze sob , uzupe nia .

Chodzi o pos ug Panu, jak to uczyni a Marta i o s uchanie Go jak Maria. Oddawa si wielu rzeczom, nie trac c z pola

widzem jedynej rzeczy koniecznej.

Co najwy ej opowiadanie s

y do tego, by nas ostrzec, e „wymiar Marty", który w nas jest, cz sto jest sk onny

przewa

, zwyci

, a po odebranie miejsca, a nawet zduszenia „wymiaru Marii", który pozwala si przygnie , nie

maj c nikogo, kto by go broni przed przemoc tamtego.

5. Zapomnijmy te o wszystkich dyskusjach, jakie rozgorza y na przestrzeni wieków, wychodz c od tego

opowiadania, by wykaza albo kontestowa domniemany prymat ycia kontemplacyjnego nad yciem czynnym.

Jest co najmniej niew

ciwe wykorzystywanie incydentu, jaki mia miejsce w domu Marty i Marii, dla podtrzymywania

jednej czy drugiej tezy. Bowiem dobrze b dzie wspomnie , e kiedy w. ukasz pisa t histori , nie istnia y jeszcze

„formy" ycia ani czynna ani kontemplacyjna, które rozwin y si dopiero w pó niejszych wiekach.

Ewangelista wcale nie dotyka tego problemu, przynajmniej w takich poj ciach, w jakich zosta postawiony; by on

ca kowicie obcy jego uj ciom.

6. Tym, co si liczy w omawianym wydarzeniu, jest moment, okazja, której nie mo na

utraci , czyli osobista relacja z Panem. Chodzi o to, by zrozumie znaczenie tej godziny, zaoferowanej okazji. To kwestia

po wi cenia tego co pilne, temu co wa ne.

Serce opowiadania

Podkre lamy centralne stwierdzenie Jezusa: potrzeba tylko jednego (w. 42). Lepiej by oby przet umaczy : „Tylko jedno

jest potrzebne". Niektóre staro ytne r kopisy zawieraj zdanie: „Tylko niewiele rzeczy potrzeba... nawet tylko jednej". A

chodzi oby o potrawy i dania. Jak gdyby Jezus chcia banalnie zaleca prosty posi ek.

W takim wariancie dobrze czuj si wszyscy interpretatorzy, którzy, jak to widzieli my, wszystko sprowadzaj do

kwestii kuchni.

Tu natomiast mamy zwyczajne przej cie: od chleba materialnego do s uchania S owa: Me samym chlebem yje cz owiek

k 4, 4).

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 29 -

Zw aszcza Ewangelia w. Jana, ale nie tylko ona, rozgrywa si zwykle na dwóch p aszczyznach i nieustannie proponuje

si ganie po „ten drugi wymiar": od tego, co konkretne i materialne, po to, co duchowe; od widzialnego, po niewidzialne.

Kobiecie z Samarii Jezus pozwala domy la si innej rzeczywisto ci, innej wody: O, gdyby zna a dar Bo y i wiedzia a,

kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi si napi - prosi aby Go wówczas, a da by ci wody ywej (J 4, 10).

Przybywaj cym z zapasami ywno ci uczniom Jezus tajemniczo wyznaje: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie

wiecie (J 4, 31).

I Nauczyciel rzuci wyzwanie ydom: Zburzcie t

wi tynie, a Ja w trzech dniach wznios j na nowo (J 2, 19). Maj c na

my li nie wi tyni z kamienia, na któr patrz , ale w asne cia o.

Potrzeba... Chodzi o radykaln potrzeb , naturaln , nie zwyczajnie stosown czy moraln . To znaczy: tylko jedna rzecz,

tylko jedna pos uga jest kobiecie potrzebna, aby by a prawdziwie kobiet .

Jezus absolutnie nie zamierza twierdzi , e nie mo e ona wykonywa innych, wielu innych rzeczy. Ale nie aprobuje

rozproszenia, chaotycznego i m cz cego rozbiegania we wszystkich kierunkach, by wszystkiego zrobi po trochu.

Kobieta nie mo e sta si po prostu po yteczn w sposób, który jest dla wszystkich wygodny.

Marta zrobi a wiele rzeczy, by przypodoba si Panu. Ale odmówi a Mu jednej, której naprawd potrzebowa a: ycia dla

Niego.

Nauczyciel wydziera Mart z p aszczyzny dzia ania, na któr chcia aby te wci gn siostr , i przenosi j na p aszczyzn

bycia. Niejako nakazuje jej: sta si tym, do bycia kim zosta

stworzona.

Jezus widzi w Marii kobiet stworzon dla Boga, nie dla tysi ca rozpraszaj cych zaj .

Chce kobiety po wi conej jedynemu zasadniczemu dzie u, poza rozlicznymi dzie ami.

Jezus utwierdza Mari w jej podstawowym wyborze, w postawie, któr przyj a intuicyjnie. U wi ca j w tym, co jest jej

priorytetow dzia alno ci (bo o dzia alno tu chodzi): uwaga kontemplacyjna, adoracja tajemnicy. Nic nie mo e jej

oderwa od tego pierwszorz dnego zadania.

Kobieca diakonia, zanim stanie si pos ug dla braci, jest skierowana na osob Jezusa, na warto ci bezinteresowne.

Jedyn i konieczn pos ug kobiety jest kontemplacyjne przyjmowanie S owa Jezusa, interioryzowanie go, „pos uga"

bezinteresowno ci.

Marta w adcza

Jezus by bardzo delikatny wobec Marty. Grzecznie skarci j , zgani : Marto, Marto... (w. 41).

My jednak czujemy si upowa nieni do wytoczenia jej procesu. Bo my jeste my Mart . Albo przynajmniej jaka cz

w

nas. A powinni my zbada , co w tej naszej cz ci „nie funkcjonuje" w oczach Pana.

Ogranicz si do przedstawienia najbardziej spójnych punktów oskar enia, jakie tak e w nieodleg ych czasach zosta y

zebrane przeciwko niej. Chc u ci li : prawie wszystkie sformu owane przez kobiety. Mam na my li zw aszcza cenny

dossier przygotowany przez jedn z wielkich mistyczek naszych czasów, Adrienne Von Speyr

5

.

Pierwszy punkt oskar enia odnosi si do postawy w adczej i posesywnej. Mog aby zawo

: „Szkoda, e i ja nie mog

Ci pos ucha ". By oby to bardziej uprzejme i delikatne.

Zamiast tego anga uje Jezusa w k opotliw rodzinn sprzeczk . Nakazuje Mu stanowczo: Powiedz jej, stawiaj c

wcze niej konkretny zarzut: Panie, czy Ci to oboj tne?... (w. 40).

Ach, nie tak post puje si wobec go cia, nawet gdy w gr wchodzi bliska za

.

Kto , kto przybywa do domu, nawet niespodziewanie, nie powinien poczu , e jest ci arem.

Marta przede wszystkim szuka wszelkich sposobów, a eby zwróci na siebie uwag . Ju samo imi Marta znaczy:

„gospodyni", „pani". I nikt nie o mieli si zaprzeczy , e tak si w

nie zachowuje.

5

Trzy kobiety i Pan, Pozna , W drodze, 1989.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 30 -

Marta, czyli wy czne prawo do planowania

A oto drugi punkt oskar enia: nadmiar programowania. Marta najpierw troskliwie przyjmuje Pana. Ale potem sama ro ci

sobie prawo do zorganizowania wszystkiego. Sama ustala to, co „musi" sprawi przyjemno Jezusowi, co jest potrzebne,

co jest dla Niego dobre; to wszystko, co koniecznie nale y wykona , przygotowa , aby okaza Mu szacunek. Ona ustala,

nie radz c si nikogo, tym bardziej zainteresowanego, co Pan potrzebuje najbardziej.

I w ten sposób nie waha si w czy na si do swojego programu, do swojego rytua u siostry. Mo na powiedzie , e

sporz dza swego rodzaju porz dek s

by.

Krótko mówi c, nie ceregieli si , wychodz c z w asnego punktu widzenia. Nie potrafi dostrzec i uszanowa innego

powo ania. Widzi tylko swój sposób przygotowania wi ta dla Przyjaciela. Marta arbitralnie forsuje w asne sprawy.

d w uj ciu

Mówi c innymi s owami: od centralnego miejsca Pana po centralne miejsce Marty. Szumne, cho pocz tkowo

niedostrzegalne przesuni cie perspektywy.

Naczelna intencja Marty jest doskona a: przyj Przyjaciela. Ale potem g ówna intencja ust puje miejsca drugorz dnym

intencjom, a te zdobywaj zdecydowan przewag .

Wydaje si , e j widzimy: biega w t i z powrotem. Mo e pocz tkowo spogl da przelotnie na go cia. Ale potem

spojrzenia te staj si coraz bardziej roztargnione i zamieniaj si w gani ce siostr . Poczym Marta biega jeszcze szybciej,

mo e nawet sapi c.

W t i z powrotem, krz tanina w zadyszce prowadzi do oddalenia si od Osoby Pana.

W ko cu Marta widzi ju tylko swoj pos ug , która przybra a kszta ty jej pragnie i planów.

Przyjaciel taki, jaki jest, ca kowicie znikn za zas on stworzonej o Nim idei. Nie zbli aj c si ju bezpo rednio do

Pana, czy podchodz c tylko sporadycznie, po piesznie, oderwa a si od istoty Jego Osoby.

Mi

do Pana zamieni a si w mi

do spraw Pana, a te sta y si sprawami Marty; zatem mi

do Niego zosta a

sprowadzona do mi

ci do spraw Marty.

St d w ten sposób mo emy ustali itinerarium... zst puj ce Marty:

- widzi Pana,

- widzi sprawy Pana,

- w ko cu bardziej widzi siebie.

cibska

A oto gotowe kolejne oskar enie Marty: przeszkadza w blisko ci. Albo, je li chcemy: w cibska, uchybiaj ca zasadom.

Ma ona bowiem czelno brutalnie wtr ca si w rozmow , przerwa dialog, da sygna do zako czenia kontemplacji.

Marta chce, by Pan milcza , aby Maria mog a po wi ci si dzia aniu, pomóc jej w domowych zaj ciach. Zapomina, e to

On „daje" modlitw , okre la jej miar , intensywno . To On rozporz dza czasem.

owa mi

ci nie mog by okre lone, wymierzone, zarz dzane, kontrolowane, wci ni te we wcze niej ustalony czas, w

sztywn przestrze , w okre lone godziny.

to s owa wolno ci, które maj rozej si daleko, wywo

tajemniczy rezonans, wytworzy klimat, atmosfer ... Nie

mo na ich wi zi czy ci le uporz dkowa . Nikt z zewn trz nie mo e wtr ca si w rozmow .

Czas kontemplacji i adoracji nie podlega zegarom, ale jest w czony w czas Boga, w czas, poza czasem, mi

ci.

(Uwa ajmy, by zabiegana, niespokojna i podekscytowana Marta, która jest w nas, nie interweniowa a brutalnie, aby

sprofanowa , przeszkodzi , ograniczy , przerwa nagle modlitw , przeci

ywy kontakt z Nauczycielem itp.).

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 31 -

Rozpraszaj ca

„Uczynki Marty to mnogo , rozproszenie. Jest to zmieniaj ce si dzia anie, które najpierw jest s usznym dzia aniem dla

dobra Pana, a nast pnie przekszta ci o si w dzia anie dowolne, gor czkowe, niespójne, zatracaj ce si i coraz bardziej

ma ostkowe.

Liczne uczynki nie maj ju

ród a w jedno ci i nie d

do jedno ci... Zatraci si w

ciwy kierunek, uczynki

rozproszy y si we wszystkich mo liwych kierunkach, jakie si akurat nasuwa y i okaza o si to przeszkod nie tylko dla

Pana i Marii, ale nawet dla samej Marty" (A. Von Speyr).

Ju nie chodzi o zasadnicze dzia anie. Wszystko zosta o zdewaluowane, sta o si marginalne, fragmentaryczne.

Niezdolna do szerokiego spojrzenia

Dochodzimy do ostatniego zarzutu: Marta okazuje si niezdolna do szerokiego spojrzenia. Rzuca si w oczy jej

oczywiste zacie nienie pola widzenia. Ca a zamyka si w swoim „szczególe", w swoich ograniczonych horyzontach,

niczym w kapsule.

Jedyn osob spo ród trojga bohaterów, która nie mówi, jest Maria. I w dziwny sposób jedyne przytoczone s owa Jezusa

skierowane do Marty.

Nie zosta a zapisana rozmowa z Mari , ale serdeczne wyrzuty skierowane do Marty.

...Trudne jest, wr cz niemo liwe, wypowiedzenie do wiadczenia Boga. Tylko milczenie mo e co powiedzie .

Jednak e Marta nie s yszy s ów skierowanych do Marii. Natomiast Maria mo e s ucha tak e s ów skierowanych do Marty.

Tym, kto okazuje si zubo ony, jest Marta. Natomiast kontemplacja mo e s ucha , widzie , zrozumie tak e znacznie

poza w asnym, specyficznym powo aniem.

Modlitwa kontemplacyjna jest czym totalnym, ogarnia wszystko. Podniecenie, d enie do dotarcia do wszystkiego jest

ograniczeniem, za lepieniem, niezdolno ci do szerokiego spojrzenia.

Marcie nie nale y pomaga

Marta chcia aby aby siostra wspó pracowa a z ni , by zrobi jeszcze wi cej, po czy razem wi cej spraw, upora si z

wi ksz ilo ci prac.

Maria nie mo e, nie powinna pomaga jej w tym znaczeniu. Maria nie mo e porzuci swej pozycji. Nie mo e odebra

czasu modlitwie, by przeznaczy go na dzia anie, a przede wszystkim na podniecenie.

Maria mo e i powinna pomóc Marcie, ale nie w narzucony przez ni sposób. Mo e i powinna pomaga jej od wewn trz,

swoj „lepsz cz ci ", tym, co istotne, „jedyn rzecz konieczn ".

W nieunikniony sposób Maria zubo y Mart z punktu widzenia wydajno ci, wydatno ci i praktycznego po ytku.

Ale niew tpliwie ubogaci j z punktu widzenia skuteczno ci, autentyczno ci, znaczenia, harmonii, hierarchii warto ci.

Maria musi powiedzie „nie" utylitarystycznej perspektywie, aby potwierdzi prymat bezinteresowno ci.

Czas „stracony" przez Mari nie jest skradziony Marcie, ale przez ni zdobyty.

Ta, która zaj a w

ciwe stanowisko

Ale zam t w post powaniu Marty rzuca si w oczy przede wszystkim poprzez kontrast w stosunku do postawy przyj tej

przez siostr .

Wobec Jezusa Maria okazuje si zasadniczo gotowa „przyjmowa ". Marta natomiast, nie zastanawiaj c si nad tym,

zdecydowanie wchodzi na drog „dawania".

Maria staje na p aszczy nie bycia: siad a u nóg Pana... (w. 39). Marta na p aszczy nie dzia ania.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 32 -

Maria daje pierwsze stwo s uchaniu: przys uchiwa a si Jego mowie (w. 39). S ucha s owa w jego ródlanej wie

ci,

bezpo rednio u ród a. Ma mo liwo s uchania, a zarazem ogl dania. S owa s uchanego i jednocze nie kontemplowanego.

Marta rzuca si w „robienie".

Marta, pomimo chwalebnych intencji, ogranicza si do przyj cia Jezusa w domu. Wpuszcza Go i zarazem przetrzymuje

na zewn trz. Poza sob .

Maria przyjmuje Nauczyciela „wewn trz", staje si tabernakulum, miejscem dla Niego. Ofiaruje mu go cin w tej

wewn trznej, tajemnej przestrzeni, która zosta a przez Niego przygotowana i która jest zarezerwowana dla Niego, dla Jego

mi

ci. Oddaje do dyspozycji to, czego Pan sam si domaga. Poniewa t tajemn przestrze On stworzy , On

przygotowa , wyposa

, po wi ci do tego w

nie.

W ca ej Ewangelii widzimy, e Jezus zawsze jest w druj cym ze swym wiat em, swoj mi

ci , swoim s owem. Ale

ka dy promie tego wiat a, by sta si widoczny, musi znale namacalne pod

e, na którym si oprze. Wówczas rozpala

je, a ono staje si roz arzone i przejrzyste.

Ta w druj ca mi

potrzebuje znale odd wi k, kogo , kto j przyjmie, czeka na ni . Wówczas mi

przekszta ca

cz owieka.

Ta w drowna mi

chce znale milcz

zgod w sercu, obszar milczenia i odd wi ku, aby ujawni wszystkie swoje

tajemnice.

Wspaniale powiedziano: „Jezus jest darem, Maria jest oczekiwaniem. Tutaj mamy spotkanie. Kontakt, który wszystko

rozpala".

Marta ofiaruje rzeczy, ogromn ich ilo ! Maria ofiaruje sam siebie.

Marta - narzekania. Maria - ekstatyczne zdumienie.

Postaw Marii (otrzymywanie, bycie, s uchanie, przyjmowanie, zdumienie) okre la wybór. Potwierdza to sam Jezus:

Maria obra a najlepsz cz stk (w. 42). Mi

wyklucza przymus. Nie istnieje mi

bez wolno ci. „Maria wybra a bycie

wybran przez Pana. Jej wybór by odpowiedzi na pro

Pana" (A. Von Speyr). Ale wybór ten zak ada umiej tno

ofiarowania siebie, nie nale enia do siebie, powierzenia si .

Jezus nie mówi znacz co o wyborze Marty. Poniewa w ca ym stosie spraw, które przedstawia, odmawia Nauczycielowi

siebie.

Czegó w sumie chce?

Wed ug oceny Jezusa Maria w spotkaniu z Nim odgad a w

ciwe stanowisko, wybra a natychmiast, intuicyjnie,

najlepsz cz stk (która pomimo pozorów, wcale nie jest najwygodniej-sza: okazuje si , e o wiele atwiej jest krz ta si

ni „rozumie ").

Niestety, Marta, która nie chce, by czegokolwiek zabrak o dostojnemu go ciowi; która mniema, e o wszystko si

postara, w dziwny sposób zapomina „jedynej potrzebnej rzeczy".

Nasuwa si pytanie: czegó w sumie Pan chce? Tu w

nie jest problem: odkrywa raz za razem (poniewa chodzi o

odkrycie, którego nie mo na dokona raz na zawsze), czego tak naprawd Pan chce od ciebie.

Je eli jednak si nie zatrzymasz, je eli nie masz czasu, by pos ucha , je eli nie przerwiesz swej frenetycznej aktywno ci,

je eli nadal b dziesz zabiegany i b dziesz wydawa polecenia zamiast otrzymywa je od Niego, je eli uprzesz si , by

podejmowa nieprzerwanie inicjatywy i organizowa uroczysto ci na Jego cze , nie pytaj c Zainteresowanego, to nigdy

nie zrozumiesz, jaka jest rzeczywista wola Bo a.

Czy to mo liwe, e nigdy nie przyjdzie ci do g owy, e Bóg „chce" przede wszystkim nieco spokoju?

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 33 -

Oddaj c si sprawom Pana, zaniedbuj c konieczne wskazania, które mog pochodzi tylko z dog bnego, milcz cego

przyj cia Jego S owa, nara asz si na niebezpiecze stwo utraty z pola widzenia Jego i w ko cu widzenia tylko samego

siebie.

Przygotowa

okaza scen na Jego cze , nie zwa aj c na koszty. I zauwa asz, e to ty sam zosta

na rodku sceny.

On natomiast zaszy si w jakim odleg ym k tku, by poufnie z kim szepta .

Wskutek zabiegania, by spodoba si Panu, nie zatrzymuj c si , aby powa nie zastanowi si , co naprawd sprawi Mu

przyjemno , nara asz si na niebezpiecze stwo odkrycia w ko cu (a by aby to aska!), e w rzeczywisto ci szuka

czego innego lub kogo innego.

nie. W rodku domu jest Nauczyciel czy Marta?

„Uwi ziony" Jezus

Pozornie to Maria uwi zi a Nauczyciela. W rzeczywisto ci jest jedyn , która daje Mu przestrze , pozostawia Go

wolnym, pozwala Mu, by by sob , zezwala Mu by „Innym"...

Marta przeciwnie: jest wzorem go cinno ci, która nie potrafi „wyj ". Zamyka Przyjaciela we w asnych schematach, we

asnych programach, we w asnych pragnieniach. Ona decyduje, co sprawi przyjemno go ciowi. I nie zauwa a, e

zamiast interesowa si Nauczycielem (jak to czyni Maria) interesuje si swoimi sprawami i tylko na nie zwraca uwag . A

one staj si nietykalnym absolutem.

Jest to niebezpiecze stwo, na jakie nara one s osoby religijne, kiedy Bóg w ich mniemaniu staje si zbyt „znany",

bliski. udz si , e wszystko wiedz , e odczytuj Jego gust, jak to bywa ze cz stym go ciem domu. I nie zauwa aj , e

nara aj si na niebezpiecze stwo narzucenia Mu swoich przyzwyczaje , tego, co jest im wygodne (cho s to sprawy, od

których dostaj zadyszki, jak w przypadku Marty. Niektórzy chrze cijanie stosuj t w

nie krz tanin , frenetyczny

aktywizm, rozliczne wiadczenia, „ogrom spraw", który ich zajmuje, jako taktyk odwracaj

uwag i obronn , by os oni

si przed prawdziwymi wymaganiami, by nie liczy si z Go ciem, by nie stawia czo a zobowi zuj cemu spotkaniu -

twarz w twarz z Nim; krótko mówi c, by unikn spotkania).

Ale Boga nie mo na zaprogramowa . Nikt z nas nie mo e raz na zawsze zdecydowa o tym, co Mu sprawi przyjemno .

Zabiegana Marta staje si paradygmatem kogo , kto mniema, e „posiada" Boga, kieruje Nim do woli wed ug w asnych

pragnie . Kogo , kto upiera si , by „uwi zi " Pana we w asnych definicjach, mentalno ci, ograniczonym polu widzenia,

ksi kowych tezach.

W ten sposób Bóg mo e sta si zak adnikiem, cho zak adnikiem godnym szacunku; mo e zosta sprowadzony do roli

Boga rodziny, plemienia, sekty, klanu, stowarzyszenia.

Jedynie s uchanie, milcz ce zatrzymanie si , kontemplacyjna postawa Marii pozwoli zrobi Mu miejsce w wewn trznej

przestrzeni naszej istoty, odczytywa Jego wymagania, uszanowa Jego nieprzewidywalno .

Nale y zawsze podejrzewa , e On chce czego innego.

Najlepsza cze , jak mamy za ka dym razem wybiera , to przyjmowanie Jego tajemnicy, co obejmuje nieustanne

poszerzanie naszych przestrzeni, pokonywanie naszych miar, gotowo do naruszenia dusz cego kr gu naszych

przyzwyczaje .

Tak zwani „kombinatorzy Boga" doprowadzaj do tego, e robi wszystko, nawet za du o, ale dok adnie unikaj

robienia tylko jednej potrzebnej rzeczy.

Wywiad na górze, czyli powody przyja ni

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 34 -

W pewnym sensie Marta podziela los Tomasza. Nieustannie stawia si j w stan oskar enia. Ci gle wytacza si jej

proces. I podkre la si , prawie wy cznie, negatywne aspekty jej ycia. Natomiast jej obro cy wyci gaj c poka ne

argumenty, staj si gorsi od oskar ycieli...

Nie pozostaje nic innego, jak pos ucha zainteresowanej:

- Wiesz, e zakocha em si w twojej uroczej wiosce podczas szcz liwie wyd

onego pobytu?

- Mi o mi.

- Zachowa a ona pewien klimat, atmosfer pokoju i spokoju. Na razie do dobrze broni si przez frenetycznym

chaosem Jerozolimy. Czaruj ce miejsce, z polami, drzewami oliwkowymi, figowcami i takie s oneczne...

- Dlatego Jezus ch tnie tu przychodzi .

- Tak e dlatego, e byli cie tu wy, jego przyjaciele.

- Próbowali my dorównywa ... krajobrazowi.

- Jeszcze dzi nazywa si „domem przyja ni".

- Nasz dom mo na by o nazwa tak e „domem oczekiwania". On wiedzia , e zawsze by tam kto , kto Go oczekiwa .

W Jego w drownym yciu ofiarowali my Mu rodzinne miejsce, gdzie móg si zatrzyma , odpocz , zapewniali my

Mu mo liwo ... otwarcia si na zwierzenia. Tak w

nie, jak to bywa w ród przyjació .

- Do tego ty pozwala

' sobie nawet wyrzuca Mu nieobecno przy mierci brata („Gdyby tu by , mój brat by nie

umar "); oskar

Go, e nic zajmowa si twoim zapracowaniem w ród garnków („Czy Ci to oboj tne, e moja siostra

zostawi a mnie sam przy us ugiwaniu?") i nie wyda jej polece („Powiedz jej, eby mi pomog a") przy okazji

awetnego opowiadania przytoczonego przez ukasza.

- Taka przyja

istnieje wtedy, gdy jest spontaniczno , gdy nie trzeba kontrolowa s ów.

- Jednak Jezus tak e ci wyrzuca : „Marto, Mai to, troszczysz si i niepokoisz o wiele...".

- Otó to. Poniewa by Przyjacielem, a nie dyplomat . Zauwa , e zwrócenie uwagi wcale nie by o przykre. By w nim

przyjazny ton, nuta delikatno ci, o mieli abym si powiedzie czu

ci. Pokazuje to powtórzenie imienia „Marto,

Marto...".

Miejsce w sztuce

- W Terrasa miejscowy ko ció jest pod twoim wezwaniem. W Provenza by y momenty, kiedy otacza a si ludowa

pobo no ...

- Mam nadziej , e zbytnio nie zawiod am.

- W sztuce cz sto jeste przedstawiana w akcie pokonywania smoka, z kropid em w r ku...

- Je eli tylko prawda zachowuje wszelkie prawa, to jednak nale y si wielkoduszne uznanie tak e i legendzie. Ja jednak

wcale nie widz siebie z kropid em w r ku.

- Malarze przedstawiaj c twoj siostr o agodnych rysach, które podkre laj delikatne pi kno, tobie nadaj twarde,

surowe rysy; przedstawiaj ci nawet wci ni

w mnisie szaty, z nakrochmalon bia podpink ...

- Podoba mi si fresk, dzie o nieznanego artysty, który znajduje si w refektarzu klasztoru delie Contesse w Foligno.

Widzia

go? Jestem tam przedstawiona w kuchni, przykucam przy ogniu, otoczona bliskimi mi przedmiotami.

Wygl dam na zm czon , wida , e trud dnia prawie mnie pochyli . A jednak wydaj si zanurzona w cichej

modlitwie... Mo e to tylko moja interpretacja. Mimo to rozpoznaj siebie w tej postawie.

Porozmawiajmy o zaj ciu

- Chcemy omówi to wa ne wydarzenie?

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 35 -

- Oczekiwa am tego. Z trudno ci podkre la si moj rol na kartach Ewangelii w. Jana, po wi conych wskrzeszeniu

naszego azarza.

- Przepraszam, ale tam jest Marta „nawrócona". Która znalaz a w

ciw pozycje i znajduje w

ciwe s owa (a s to

naprawd wielkie s owa). Ale to... nie jest ciekawe.

- I dobrze. Po raz kolejny rozpoczynamy proces Marty która krz ta si , by podo

tysi com spraw.

- Czujesz si winna?

- Pewnie... Owego dnia wszystko popsu am, przyznaj . Ale moje intencje by y dobre: przyj w domu Przyjaciela.

- Co konkretnie popsu

?

- Podstawow postaw . Natomiast moja siostra widzia a s usznie. Uwa

am, e trzeba by o robi , zabra si do roboty,

troszczy am si , by przygotowa co dla Pana. Maria wybra a w

ciw drog : otrzymywania, pozwolenia na

obdarowanie si .

- A dalej?

- Zachowa am si jak pani, która chce poci ga za wszystkie sznurki. Chcia am panowa nad wszystkim. Ustali am, z

nikim tego nie konsultuj c, ale uwzgl dniaj c tylko mój gust i moje sk onno ci, co nale y dla Niego zrobi .

Narzuci am Mu to, co uwa

am, e sprawi Mu przyjemno !... Nie podejrzewa am, e mo e On pragn ode mnie

czego innego. Nie w znaczeniu czego do wykonania, ale w

nie postawy, jak mia am przyj wobec Niego.

Przyznaj , e zachowa am si niczym skupiaj ca wszystko w swoich r kach w

cicielka, poniek d jak tyran.

- Augustyn orzek : „Marta jest wyobra eniem posiadania. Maria -pragnienia".

- Zgadzam si z tym wszystkim. Zaganiana, rozproszona, o ograniczonym polu widzenia, która potrafi tylko biega ,

wysila si , ca a zaj ta swoim sposobem uroczystego przyjmowania Pana; nie toleruj ca innego sposobu uczczenia

Go.

- Czy to przypadkiem nie twój szczególny pogl d na rol kobiety, pogl d, powiedzmy, tradycyjny, zdeterminowa twoje

zniecierpliwione zachowanie?

- By mo e. Wyobra

am sobie prawdziw kobiet przede wszystkim jako gospodyni , oddaj

si wielorakiej

pos udze, która powinna zajmowa si wy cznie domowymi pracami.

- A Maria?

- Ona odrzuci a t tradycyjn , czy je li chcemy, ograniczaj

rol kobiety. Nie próbowa a, by j akceptowano poprzez

„wiele pos ug"; nie zgodzi a si po prostu przycupn

; nie da a si sprowadzi do roli kogo wykonuj cego po yteczne

prace, ale domaga a si zwrócenia na siebie uwagi jako na osob . Wysz a poza konwencjonalne schematy (które s

wygodne dla wielu ludzi tak e dzi , u was, cznie z ksi mi) i mo na powiedzie , e zapocz tkowa a nowy stan

kobiety: tej, która s ucha, która bierze czynny udzia w tajemnicy. O mieli abym si mówi o „profetycznej roli"

kobiety... Krótko mówi c: kobiety, która nie musi by zapracowana, by si czu kobiet , ale ma te prawo

dla

czego lub te Kogo Innego.

- Niektórzy broni ci , przypominaj c, e je eli Chrystus chcia je , to musia te by kto , kto si we mie za robot .

- Nie trzeba mi takiej obrony. Problemem nie by obiad, który trzeba by o przygotowa , ale jedyna okazja, której nie

mo na by o straci : osoba Pana, którego trzeba by o przyj .

- Jaka to „jedyna rzecz potrzebna"?

- Nie odkrywa si jej poprzez definicje. Ale zatrzymuj c si , zrywaj c zniewolenie rzecz mi, buntuj c si wobec

despotyzmu zegarka, oddaj c si s uchaniu. Trzeba odrzuci szanta, tego, co pilne, by wej w wolno tego jedynego

potrzebnego.

- A co to za „najlepsza cz

"?

- Ta, która domaga si g bi naszej istoty.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 36 -

Która spo ród dwóch sióstr... ?

- Dlaczego Jezus mówi tylko o „wyborze" Marii, a nic o twoim?

- Bo ja nie wybra am. Raczej zosta am wybrana, zdominowana przez krz tanin , obsesyjne zatroskanie o to, by

wszystkiemu zaradzi , wykona mo liwie najwi ksz ilo prac. Aby wybra , trzeba by wolnym. Ja natomiast by am

niewolnic rzeczy, wi cej: „nadmiaru rzeczy".

- Czy zatem my musimy wybiera mi dzy Mart a Mari ?

- Absolutnie nie. Nale y zatrzyma i Mart , i Mari .

- Musisz jednak si zgodzi , e wspó ycie mi dzy nimi nie jest atwe...

- Oczywi cie z winy Marty, która ma tendencje bycia w cibsk , uchybia zasadom, by w centrum uwagi, w

nieuprawniony sposób zajmowa miejsce, które nale y si siostrze.

- Czym jest Marta bez Marii?

- Pustym kr ceniem si , maszyn ...

- A Maria bez Marty?

- Egoistk , najgorsz egoistk : „duchow ".

- Co Maria odbiera Marcie?

- Czas, który tamta chcia aby wykorzysta na ró ne zaj cia materialne. Na pewno zubo a j na p aszczy nie

wydajno ci, natychmiastowej skuteczno ci. Ale ubogacaj na p aszczy nie g bokiej skuteczno ci, znaczenia,

harmonii, hierarchii warto ci.

- A w czym Marta mo e by po yteczna dla Marii?

- Sprowadzi j na nowo na ziemi , na teren konkretu. Nauczy j zanurza r ce w najbardziej niewygodnej

rzeczywisto ci i ni je zabrudzi . Przypomnie jej, e po s uchaniu trzeba wzi si do roboty. Nie istnieje s uchanie

beztroskie, wygodne, odpoczywaj ce. Jezus nie mówi, by sp dza czas skupionym w sobie, na poziomie

indywidualistycznym i sentymentalnym. By gotowym do s uchania, znaczy by gotowym do tego, by pozwoli na

przypisanie sobie zada ... Kontemplacyjna uwaga przek adacie na zwracanie uwagi na tych, którzy czego od nas

oczekuj ...

- W rzeczywisto ci niektórzy, droga Marto, pomimo dobrodusznego wyrzutu Nauczyciela, widz w tobie wzór

konkretno ci, realizmu. Jeden z naszych poetów, Eugenio Montale, mówi: „My z rasy chodz cych po ziemi". Czy

poczuwasz si do solidarno ci z kategori tych, którzy mocno st paj po ziemi?

- Z pewno ci tak, pod warunkiem powi zania dwóch wymiarów. St pa po ziemi, ale nie trac c czno ci z niebem.

Ukierunkowanie, sens drogi pochodzi z góry.

- Ale je eli nieustannie spogl da si w gór , czy nie ryzykuje si upadkiem?

- Je eli o to chodzi, to jest te niebezpiecze stwo potkni cia si w ciemno ciach. Przyznaj te , e mo na potkn si

w... chmurach. A wtedy mo na przekozio kowa z katastrofalnymi konsekwencjami, cznie z o mieszeniem si , co

trzeba bra pod uwag ...

- Co to znaczy?

- Pewien mistycyzm, niektóra abstrakcyjna duchowo , mglista, sentymentalna, która gubi kontakt z rzeczywisto ci , z

ziemskimi obowi zkami, gubi te spotkanie z Bogiem. On nie daje si znale temu, kto „ucieka" od praktycznej

odpowiedzialno ci.

Porozmawiajmy o mistyce i mistycyzmie, o kontemplacji i ucieczce

- Nie za bardzo lubisz mistyk .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 37 -

- Irytuje mnie mistycyzm, który boi si zabrudzi sobie r ce. A tak e pozwoli sobie wypali oczy przez najbardziej

wstrz saj ce rzeczywisto ci tego „ ez pado u".

- Musisz przyzna , e kiedy cz owiek wznosi si ku Bogu, to nisko z jej b otem i zamgleniem wcale nie poci ga...

- Przeciwnie. Im kto bardziej wznosi si ku górze, tym bardziej odczuwa potrzeb zej cia na dó . Sam Pan, kiedy

potrzeba, bierze na siebie to popchni cie w dó ...

- To wed ug ciebie Bóg nie znosi tych, którzy zanurzaj si w kontemplacji?

- Nie znosi tych, którzy chroni si , uciekaj w kontemplacj , by nie podda si krytyce, nie s ysze apeli k opotliwej,

niepokoj cej a niekiedy dramatycznej rzeczywisto ci, która ich otacza.

- A zatem?

- Do wiadczenie Boga powinno czyni nas nie tylko bardziej „duchowymi", ale bardziej „ludzkimi", o mieli abym si

powiedzie „ziemskimi". Zrozum mnie dobrze: trzeba d ugo przebywa na górze wiat a, by zej z niej

przemienionym. Entuzja ci braterstwa, wra liwi na potrzeby braci, spragnieni i g odni sprawiedliwo ci, potrafi cy

dostrzega przede wszystkim nieprzyjemnego bli niego, którego chcieliby unika , gotowi interweniowa osobi cie, by

da odpowied na najbardziej pal ce problemy. A tak e, je li pozwolisz, potrafi cy cieszy si ma ymi rado ciami tu...

na dole.

- Pewien mnich okre li modlitw umiej tno ci „dania czasu Bogu".

- Mo e by czym

atwym da czas, którego ma si w obfito ci, który ro nie. Ale wi kszo chrze cijan jest wezwanych

to tego, by da czas, którego nie maj , którego zawsze brakuje. To prawdziwy, wielki, konieczny cud.

- Czym jest ycie bez modlitwy?

- Mog zapyta ci , czym jest osoba, która nie oddycha, nie je, nie kocha?

- Ty, która spoufala

si z Nauczycielem, zdrad mi, jakie wydarzenie, postawa uderzy a si najbardziej.

- Jego zy przed grobem mojego brata. W owej chwili nie mia am ju w tpliwo ci o Jego cz owiecze stwie.

- A o bóstwie?

- Musz powiedzie , e nie musia am na nie czeka , a eby mój azarz wyszed z grobu...

- Czy jest co , na czym tobie zale y, by zrozumieli ci, którzy czytaj dotycz ce ciebie opowiada nie ukasza?

- Co bardzo prostego. Aby do wiadczyli w tpliwo ci, nieufno ci, e dla Pana mo na wykonywa wiele, za wiele

rzeczy, z wyj tkiem tych, które naprawd sprawiaj Mu przyjemno . e mo na robi dla Niego wiele, nawet za

wiele, z wyj tkiem „jedynej rzeczy potrzebnej".

Pewna bardzo obgadywana kobieta w domu bardzo porz dnego cz owieka

k 7, 36 - 50

Nie wiem, czy kiedykolwiek przysz a komu ch tka na zaj cie si teologi „Jezusa przy stole". Mog oby to by

zagadnienie podatne na nieoczekiwany rozwój. To fakt, e Jego posi ki nigdy nie s spokojne. Nawet te z przypowie ci.

Zawsze zak óca je jaki wypadek. Zawsze jest jakie „danie" nie przewidziane w „menu". A kiedy to nie inni zatruwaj

atmosfer swoim szemraniem, wówczas zobowi zuje si Jezusa, by wzi inicjatyw w swoje r ce. Tak w

nie dzieje si

w domu faryzeusza Szymona.

Ju od pocz tku co nie gra. Ze strony gospodarza domu przyj ciu brakuje ciep a. Dziwna mieszanina uprzejmo ci i

pow ci gliwo ci, grzeczno ci i zimnego dystansu. Ani zbyt nieprzyjazny, ani zbyt przyjacielski. Krótko mówi c, Szymon

„pozostaje przy swoim".

Niektóre zachowania, nacechowane wywa on uprzejmo ci , okazuj si bardziej obra liwe ni pospolity brak kultury.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 38 -

Na szcz cie pewna grzesznica swoj przygniataj

mi

ci zobowi zuje si wynagrodzi niegrzeczno i przywróci

równowag .

On, faryzeusz, zaprosi Jezusa, by Go „wybada ".

Ona, grzesznica, zaprosi a siebie, by okaza Mu swoj mi

.

On potrzebuje obserwowania Go cia. By wyrobi sobie o Nim zdanie.

Ona zrozumia a ju wszystko. Dlatego forsuje drzwi.

Nieproszony go

A oto kobieta...

Jest nieproszonym go ciem. Jej imi nie zosta o uwzgl dnione na li cie zaproszonych. Jej przybycie do domu

przyzwoitej osoby pachnie prowokacj . Co za bezczelno . Nie znamy jej imienia. Znamy tylko zawód, polegaj cy na tym,

e grzeszy.

Prawdziwy nieproszony go . Go , który wp dzi w zak opotanie nie tylko Szymona, szanowanego pana domu, ale te

ca e zast py egzegetów. Zmarnowali olbrzymi ilo szarych komórek, by zidentyfikowa t kobiet . Rozpalili mi dzy

sob nieko cz ce si dyskusje. Tysi ce stron wy wiechtanych argumentacji, naszpikowanych cytatami, pe nych „poszlak",

które wprawiaj w os upienie najsprytniejszych detektywów.

Ewangelia mówi o dwóch namaszczeniach: tym w domu Szymona i innym „w perspektywie pogrzebania". Czy tych

dwóch namaszcze dokona a ta sama osoba? Czy t anonimow kobiet mo na uto samia z Mari Magdalen , z której

wyrzuci siedem z ych duchów (Maria z Magdali, wed ug Jana)? Czy Maria Magdalena nie jest przypadkiem Mari z

Betanii?

Niektórzy upraszczaj : tylko jedna kobieta. Inni utrzymuj : dwie ró ne kobiety. Wielu k adzie nacisk: trzy ró ne kobiety

(skoro chodzi o grzesznice, obfito nic nie kosztuje, byleby my tyko my nie byli w tej liczbie...).

Jak by nie by o, nieproszony go w domu Szymona ma wiele do zrobienia. Nie ma czasu na przedstawienie swego

dowodu to samo ci egzegetom. Kpi sobie z prezentacji. Zda si mówi : „Ludzkie plotki na mój temat mog wam

wystarczy , prawda?

Kobieta, która prowadzi a w mie cie ycie grzeszne.

Wszyscy j znaj . To jedna z „tych". Kobieta lekkich obyczajów. Krótko mówi c, kobieta z marginesu. Gardz ni . Ale

wykorzystuj .

Tak e „cnotliwi" potrzebuj jej, by mogli poczu si dobrymi, by mogli powiedzie : „Nie zszed em tak nisko, jak ona".

Swego rodzaju oryginalna samokanonizacja oparta bardziej na deprawacji innych ni na w asnych zas ugach.

Ona jednak zna m

czyzn. Mo e lepiej ni oni znaj siebie. I zna te kobiety, poprzez ich m ów... Zna zgnilizn

zepsutego spo ecze stwa. Zna „uczciwe" osoby. Te, które smaruj si uczciwo ci , jak gdyby to by krem do skóry. Ale

ona wie, e pod lakierem przyzwoito ci, moralno ci, ob udy, religii, znajduje si cala reszta. Nie, nie robi na niej wra enia

yskotki ani wizytówki. Inni s zmuszeni do „odgrywania", zak adania maski. Ona ma przynajmniej t zas ug , e nosi

swoj prawdziw twarz. Niezbyt czyst , ale w asn .

A w g bi prawdopodobnie zachowuje tajemnic , której zazdro nie strze e. Pewnego rodzaju zubo

a szlachta, skazana

na ycie na n dznym poddaszu, zmuszona do wydzielania chleba, zachowuje na dnie szkatu ki male ki klejnot, który

przypomina szcz liwe czasy. Tak samo ona. Rozbite ycie. Ale gdzie w k ciku jest skrawek nadziei, uparcie chroniony

przed kolejnymi rozczarowaniami i najbardziej poni aj cymi do wiadczeniami. Nadziei, e znajdzie si kto , kto nie

dzie na ni patrzy jak na narz dzie przyjemno ci. Nadziei na to, e mo e ofiarowa swe serce, nie tylko cia o. Nadziei

na rozpocz cie wszystkiego od nowa, wyj cie od zera. Nadziei na to, e w ko cu j zrozumiej .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 39 -

zy, ponowny chrzest

Dowiedziawszy si , e jest go ciem w domu faryzeusza, przynios a flakonik alabastrowy olejku, i stan wszy z ty u u nóg

Jego, p acz c, zacz a zami oblewa Jego nogi i w osami swej g owy je wyciera . Potem ca owa a Jego stopy i

namaszcza a je olejkiem.

Ka dy modli si na swój sposób. Tutaj modlitwa grzesznicy sk ada si z milczenia, ez. Do swej liturgii, naznaczonej

czu

ci , jako naczy liturgicznych u ywa flakonika pe nego olejku i w asnych w osów. T ceremoni sama sobie

wymy li a.

Prawdopodobnie widzia a ju Jezusa, s ucha a Go, poruszy j . Mo e On rzuci jej spojrzenie upomnienia i zaufania.

Pewn r

uchwyci j za ten ukryty kawa eczek jedynego „czystego" zak tka. I od tego momentu nast pi a ca kowita

zmiana sytuacji. W ludzkich oczach pozostawa a grzesznic . Ale zmieni a si „wewn trz". Teraz czu a si „niejako

zamieszka a przez tego cz owieka" (F. Chalet). Przysz awi c podzi kowa .

„Nie cina sobie w osów na znak pokuty. Pos uguje si nimi na chwa Chrystusa. Jeszcze do wczoraj uwodzicielka,

zachowuje swoj

ask kobiety, stawszy si pokorn i wdzi czn " (Soeur Marie-Therese)

6

.

Jej gesty zachowuj spontaniczno i pewno kobiety, która czuje si kochan . Ca uje stopy, które chodzi y, które

zniszczy y si na wszystkich drogach wiata, w poszukiwaniu rozproszonych owiec.

...p acz c...

Dla niej te nast pi a komplikacja. Flakonik z olejkiem by zaplanowany z góry. Natomiast zy nie by y przewidziane.

Mimo to w cza je do swojej liturgii zbudowanej ze wzrusze . Dzi tak e w chrze cija stwie na zy patrzy si podejrzliwie,

jak gdyby si ich wstydzono. S abo . Wielu woli raczej pop akiwa ni p aka . W duchowym zbur uazyjnieniu, jakie

cechuje wiele sektorów rodzimego chrze cija stwa, dochodzi si do tego, e ironizuje si „dar ez".

A przecie

zy maj w sobie co charyzmatycznego i przedstawiaj skonsumowanie skruchy.

Nie ma nic bardziej obcego duchowi chrze cija stwa ni „brak wra liwo ci zatwardzia ego serca".

w. Jan Klimak pos uguje si wyra eniem przyprawiaj cym o zawrót g owy: „ ród o ez po chrzcie jest czym

wi kszym od chrztu"

7

. Krótko mówi c, p acz by by drugim chrztem. Wyraz skruchy oczyszcza natur , przywraca pi kno

stworzeniu, poniewa „najpi kniejszym i najja niejszym obliczem jest oblicze mokre od ez" (Pawe VI).

zy mog nawet stanowi konkretny obowi zek. Znowu mówi Jan Klimak: „Nie zostaniemy oskar eni, e nie

czynili my cudów, e nie byli my teologami, e nie mieli my wizji; ale na pewno b dziemy musieli odpowiedzie Bogu za

to, e nie p akali my nieustannie z powodu naszych grzechów"

8

.

Wyra an przez zy skruch mo na uwa

za pomost mi dzy l kiem a nadziej .

w. Izaak Syryjczyk wypowiada wnikliwe s owo w tej kwestii: „Skrucha jest dr eniem duszy przed bram raju".

ród innych powinni my odkry równie ewangeliczne b ogos awie stwo, które g osi: „B ogos awieni wy, którzy

teraz p aczecie..." ( k 6, 21).

Ten, kto si uzna za grzesznika, nie wstydzi si swych ez. Wie, e przywracaj one oczom zdolno kontemplowania

Pana.

Cuchn ce my li

Widz c to faryzeusz, który Co zaprosi , mówi sam do siebie: „Gdyby On by prorokiem, wiedzia by, co za jedna i jaka

jest ta kobieta, która si Go dotyka, e jest grzesznic ".

6

La femme et !'Evangile, Les Editions Ouvrieres

7

„S d ten mo e wyda si paradoksalny, mo e nawet wywo

zgorszenie, je li si zapomni, e skrucha jest owocem laski chrztu, tej

samej laski, lecz uzyskanej, przyswojonej przez osob , laski, która stal si w niej darem tez, pewnym znakiem, e serce zosta o stopione
przez Bo mi

" (V. osski, Teologia mistyczna Ko cio a Wschodniego, Warszawa, Pax, 1989, str. 183).

8

Scala paradisi.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 40 -

Jest w nim oburzenie, ale te i satysfakcja. Chcia em wyra nie powiedzie , to byle jaki prorok: nawet nie wie, kim jest ta

kobieta, której pozwala si dotyka .

Nie ma odwagi g

no wyrazi swojej opinii. Ogranicza si do mruczenia sam do siebie.

Powiedz mi, co my lisz o innych, a powiem ci, kim jeste . Niektórzy ludzie s konsekwentni w jednym: w swoich

my lach o innych i w swoich uczynkach. My li si

le, bo si

le post puje. My lenie le o innych jest zagwarantowanym

znakiem naszej zdolno ci do wykonywania takich samych uczynków.

Fiodor Dostojewski zauwa a, e gdyby ludzkie my li mia y wo , to na wiecie rozchodzi by si niezno ny odór i

wszyscy pomarliby zad umieni.

Chrystus nie tylko wychwytywa odór my li, ale odczytywa je na g os, niczym z otwartej ksi gi: Szymonie, mam ci co

powiedzie ...

I faryzeusz doznaje upokorzenia, czuj c si przy apanym „na gor cym uczynku przest pstwa my li" oraz s ysz c, jak

zostaje mu udzielona lekcja dobrych obyczajów.

Jak gdyby tego by o ma o, jeszcze i umartwienie, kiedy widzi, e za przyk ad (i nagan !) przedstawia si zachowanie

grzesznicy!

Widzisz t kobiet ? Wszed em do twego domu, a nie poda

Mi wody do nóg; ona za zami obla a Mi stopy i swymi

osami je otar a. Nie da

Mi poca unku; a ona, odk d wszed em, nie przestaje ca owa nóg moich. G owy nie

nama ci

Mi oliw ; ona za olejkiem nama ci a moje nogi.

Drapni cie, które rozdziera delikatn skór faryzeusza.

Zako czony incydent i zako czona przypowie , jak on wywo

. Ale zako czenie wcale nie idzie w kierunku, w jakim

mo na by oczekiwa .

Zgodnie z przebiegiem przypowie ci logiczne by oby wyci gniecie takich wniosków: podarowanie d ugu jest powodem i

miar mi

ci. Im bardziej kto czuje si „przebaczony", tym wi cej okazuje mi

ci. Zatem w przypadku kobiety, skoro

przebaczono jej wiele grzechów, okazuje wiele mi

ci. Krótko mówi c: przebaczenie poprzedza i wzbudza mi

.

Natomiast Jezus, poprzez swoje zwyczajowe i niespodziewane odwrócenie logiki, idzie w przeciwnym kierunku: serce

kobiety ca kowicie si zmieni o, odk d uzna a si za grzesznic . Skoro dokona a tylu gestów, to znaczy e jej serce ju

nape ni o si mi

ci . Zatem odpuszczone s jej liczne grzechy, poniewa bardzo umi owa a. To nie przebaczenie, jak tego

wymaga aby logika, rodzi mi

, ale to mi

pobudza i daje przebaczenie

9

.

Dla cz owieka wnioski s inne (a jest to powrót do logiki): ten, komu ma o si odpuszcza, ma o mi uje. Ma o si mu

odpuszcza z tego prostego powodu, e nie uwa a si za grzesznika.

Na to wspó biesiadnicy zacz li mówi sami do siebie: Któ On jest, e nawet grzechy odpuszcza?

Znowu my li trzymane w ukryciu. Ale szemranie i zgorszenie obecnych nie przeszkadza Jezusowi doprowadzi do

ko ca akcji odzyskiwania kobiety. Zgie k z ych my li nie przeszkadza w sformu owaniu rozgrzeszenia, które Jezus

uroczy cie wypowiada.

„Sprawc tego przebaczenia, mówi do kobiety, nie jestem Ja: twoja wiara ci ocali a! Je eli chodzi o rezultat

przebaczenia, równie nosisz go w sobie: jest nim pokój, tak, id w pokoju" (R. Bernard).

Kobieta odchodzi. Wszyscy uwa ali j za lekk kobiet .

Ale dopiero teraz poczu a si prawdziwie lekka. Przywrócone jej zosta o nowe serce, czyste i wie e niczym serce

dziecka.

Teraz mo e zacz kocha prawdziwie. Bo czuje si kochana.

A faryzeusz, który zaprosi Jezusa, by Go „wybada ", je eli chce dowiedzie si czego o Nauczycielu, b dzie musia

zwróci si do tej kobiety.

9

My li te zosta y rozwini te z krytyczn

cis

ci pn R. Bernard, Le mystère de Jésus, t. I, str. 354-355.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 41 -

A wraz z nim wiele innych „cnotliwych" ludzi na wiecie.

Dobry przyk ad, jakiego dostarczy a „kobieta lekkich obyczajów"

Szymonie, mam ci co powiedzie ... (w. 40).

Nie wdaje si z nim w dyskusj . Opowiada mu tylko krótk przypowie , zobowi zuj c go, by si wypowiedzia .

Zmusza go przede wszystkim do konfrontacji z przyk adem, jakiego dostarcza „kobieta lekkich obyczajów". A pomnik

przyzwoito ci n dznie si wali. Porównanie z gestami - które tworz niejako liturgi mi

ci - wykonanymi przez tego

rodzaju kobiet okazuje si nieprzychylne dla niego.

Maska zarozumialstwa faryzeusza okazuje si nie do przenikni cia. Nie jest powiedziane, e pod ni z konieczno ci jest

zgnilizna. Co gorszego: pod ni jest zadowolony cz owiek. A w ród tych po yskuj cych, ale lodowatych cian nie ma

adnej mo liwo ci rozpalenia ognia.

Szymonie, mam ci co powiedzie ... ...Odwa si na chwil s abo ci. Pozwól przenikn uczuciu. Spróbuj odzyska

swoj twarz cz owieka, skoro zdrapa

tward skorup . Odszukaj swoj godno , uznaj c cz

n dzy, jaka tobie

przypada. I zwró uwag , e cnota nie powinna cuchn

. Dlatego dobrze by by o, gdyby zapyta , sk d „ta kobieta" wzi a

swoje wonno ci. Boja bardzo lubi wonno ci, nie pomniki.

Niechaj pomniki zostan tam, gdzie s . One wymagaj ochrony. Natomiast wonno domaga si tylko tego, by zosta a

uwolniona, by mog a si rozchodzi .

Szymonie, mam ci co powiedzie ...

...Dlaczego nie sko czysz z t powa

min , z tym zmarszczonym obliczem i nie odnajdziesz rado ci bycia

prawdziwym?

Ta, która mia a tylko dwa pieni

ki

Mk 12, 41 - 44

W ko cu pojawiaj si owoce

Spotkanie (na odleg

wzroku) zosta o przed stawione w trzech obrazach, z których ka dy poprzedzony jest wst pem:

- usiad naprzeciw skarbony i przypatrywa si ;

-przysz a te jedna uboga wdowa i wrzuci a;

- przywo

swoich uczniów i rzek do nich.

Obserwacja, czynno , lekcja. Albo: widzie , odczyta , zrozumie .

Punkt wyj cia stanowi kontrast mi dzy zach anno ci uczonych w Pi mie a wzruszaj

wielkoduszno ci tej kobiety.

Na ten temat mo na przeczyta ostr nagan Jezusa wobec nich (Mk 12, 38-41).

Ale jest te co innego: wznios emu zamkni ciu wielkich i m drych przeciwstawiona zostaje gotowo prostych ludzi,

wobec których Jezus nie ukrywa swej sympatii.

Ale trzeba cofn

si jeszcze bardziej, czyli a do wydarzenia oczyszczenia wi tyni (11, 12-26). Owoce, jakich Jezus

nadaremnie szuka na pocz tku, przynosi teraz ta biedna kobieta.

Scena rozgrywa si na dziedzi cu kobiet. Wokó ca ego muru by o rozmieszczonych trzyna cie pojemników w formie

odwróconego lejka (zw one u góry, szerokie do em ze wzgl du na szubrawców...), nazywanych te „tr bami". Wydaje

si , e ich liczba: trzyna cie, nawi zywa a do ró nego przeznaczenia ofiar.

w. Marek pos uguje si poj ciem „skarbony", czyli Skarbca. Ale pod tym poj ciem rozumiano powszechnie zespó

budynków, gdzie przechowywano cenne przedmioty wi tynne. Tutaj chodzi o raczej o przeznaczon na ofiary korbona.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 42 -

Wydaje si , e ofiaruj cy musia zadeklarowa kap anowi wysoko datku na rzecz kultu czy dla innego celu. W takim

przypadku obserwator (tutaj Jezus) mia podwójn mo liwo : widzie i s ysze .

Dwa drobniaczki

Kobieta wrzuca dwie najmniejsze b

ce w obiegu monety, odpowiadaj ce dwom kwadransom, czyli jednej czwartej

rzymskiego asa. Niewiele centów (mniej ni jedno euro).

Powód, dla którego ta kobieta pomimo pozorów by a hojniejsza od innych, wskazuje Jezus: inni dawali to, co mieli w

nadmiarze. Natomiast wdowa odda a „ze swego niedostatku", ze swej n dzy. „Ex indigentia" albo „de penuria", jak mówi

umaczenia aci skie.

W rodowiskach judaistycznych kr

a opowie o ubogiej kobiecie, któr kap an z oburzeniem odepchn za ofiar

gar ci m ki. W nocy prze

ony wi tyni otrzyma we nie nast puj ce upomnienie ze strony Najwy szego: „Nie gard

ni , bo post pi a tak, jak gdyby ofiarowa a w asne ycie".

Ekspresyjnie opisana przez w. Marka scena wydaje si jakby zosta a uchwycona na ywo. A pouczenie Jezusa nabiera

szczególnego znaczenia, gdy zostaje umieszczone na ko cu dysput (11, 27-12, 40).

R. Fabris tak komentuje: „Tym orzeczeniem o warto ci ofiary ko czy si dzia alno i nauczanie Jezusa w wi tyni.

Rozpocz je, sprzeciwiaj c si kupczeniu i handlowi, jakie odbywa y si pod os on kap anów; pot pi pewno i pró no

jerozolimskich kr gów zwierzchników religijnych, które w wi tyni mia y symbol presti u: uczonych w Pi mie i

saduceuszów; teraz ko czy, pochwalaj c autentyczn warto religijn gestu ubogiej kobiety. Miejsce spotkania z Bogiem

nie przechodzi przez w adze religijne czy pa stwowe, ale poprzez ubogie serce, czyli ca kowicie otwarte i gotowe dla

Boga".

Z kolei E. Schweizer tak komentuje: „Niewielkie opowiadanie pochwala wi c t milcz

ofiar , kompletn i naturaln ,

która swego aktu nie przekszta ca w histori , ale w której cz owiek bardzo konkretnie pomija wszelkie swoje

zabezpieczenia, by ca kowicie zda si na Bo e mi osierdzie. Zatem opowiadanie to jest stosownym zako czeniem

publicznej dzia alno ci Jezusa".

W ka dym razie Jezus w zaskakuj cy sposób ko czy dysputy. Podejmuje egzegez nie dyskusyjnego fragmentu Pisma

w., ale jasnego, niedwuznacznego gestu nieznanej kobiety.

Wyci ga wnioski ze wszystkich uczonych rozpraw. I wydaje si , e wszystko jest w porz dku dzi ki tym dwom

pieni kom wrzuconym przez ubog kobiet do wi tynnego skarbca.

Zm czony nadmiarem teologii Jezus ch tnie przyjmuje nieco muzyki

By mo e, e te dwie drobne monety, wpadaj ce do pojemnika na ofiary, maj smak czy zapach, albo te w chwili, kiedy

dotykaj dna skarbony, wydaj d wi ki, które uk adaj si w muzyk . Albo wszystko to razem. Jak by nie by o, jest to co

pi knego, czystego, uspokajaj cego. Mówcie, co chcecie, to poezja... niewa ne.

Tak e Jezus, je li si dobrze zastanowimy, tego dnia by zm czony nadmiarem teologii. I pozwoli sobie na poetyck

przerw . Pokaza , e ta muzyka sprawia mu przyjemno .

Tr by nie czyni historii

Jest rzecz ciekaw , e skarbony by y nazywane „tr bami". Mo e nie tylko ze wzgl du na ich form .

Ja mu na wielu ludzi potrzebuje tr b, nie mo e si bez nich oby . W pewnych przypadkach nie by oby ofiar, gdyby nie

by a zapewniona odpowiednia reklama.

Natomiast ta kobieta nie chcia a czyni szumu. Niezdecydowanie podchodzi a do „tr by". I z poczuciem wstydu

wymamrota a wysoko sumy. Nic nieznacz ca cyfra, jak eby inaczej, taka godna po

owania, jak ona. Kap an musia si

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 43 -

miechn ze wspó czuciem. wi tynia, ze wszystkimi wydatkami, którym musi sprosta , potrzebuje czego zupe nie

innego.

Ale tam w pobli u jest Kto , kto obserwuje i odnotowuje nic nieznacz cy gest, niedos yszalny oskot (muzyka) dwóch

drobniaczków, które uderzaj w grube srebrne monety.

I ta kobieta na zawsze wesz a do Ewangelii, czyli „do ksi gi maluczkich, nieznanych, bezimiennych, którzy s wielcy

przed Bogiem" (G. Dehn).

Musimy zda sobie spraw , e istnieje historia pisana przez ma ych. Historia pisana przez t wdow -Zydówk ;

posiadane przez ni „nic" staje si „wszystkim", które daje. Pewnie, e nie czyni szumu dwa pieni ki, które wpadaj do

jednej ze skarbon.

Jezus szczegó owo wychowuje uczniów, by odczytywali i interpretowali t mniejsz histori , która jest histori

prawdziw , pisan przez ludzi nic nieznacz cych, jak ta wdowa; gestami, które nie czyni ha asu, nie s wydarzeniem, nie

przyci gaj uwagi, nie zostaj nag

nione przez tr by.

Chodzi o to, by nie zatrzymywa si na powierzchni rzeczy i wydarze ; nie da si oszuka przez huczne, spektakularne

gesty; nie da si za lepi rzucaj cym si w oczy przedsi wzi ciom, podejmowanym przez wa ne osobisto ci na rzecz

publiczno ci. Trzeba widzie poza pozorami. I odszukiwa delikatn , prawie niedostrzegaln ni dziejów prze ywanej

wiary, pisanej przez ludzi prostych, pokornych. To oni s tymi „ostatnimi", którzy prowadz nas do Boga, je eli potrafimy

uchwyci ich skromne sygna y.

Ofiarowa ostatni gar m ki, ostatni kropl oliwy niczym wdowa z Sarepty (Krl 17, 1-16), odda dwa ostatnie

pieni ki, które si posiada, jak ta wdowa z Ewangelii: s to uczynki naprawd wielkie, które tylko maluczcy i ubodzy s w

stanie wykona .

Na szcz cie nikt nie nauczy jej liczy

By y to dwie drobne monety, „drobiazgi" (lep-ta). A komentatorzy nie pomijaj podkre lania, e wdowa doskonale

mog a jeden zatrzyma dla siebie.

Gdyby zapyta a o rad jakiego roztropnego kierownika duchowego, prawdopodobnie us ysza aby, e nie powinna

przesadza , wystarczy intencja.

Na szcz cie kobieta nie zwróci a si do adnego mistrza. Nie by a wyrachowana, a tego nie musia a si uczy .

Pewien chi ski aforyzm mówi: „Ten, kto postanawia szuka Boga i sprzedaje wszystko, co posiada, z wyj tkiem

ostatniego pieni ka, w

nie on jest szalony.

Bowiem to za ostatni grosz kupuje si

Boga".

A w. Ambro y stwierdza: „Bóg nie tyle zwraca uwag na to, co Mu dajemy, ile raczej na to, co zatrzymujemy dla

siebie".

Cho kobieta nie ucz szcza a do szkó , wiedzia a to wszystko...

Pedagogika

Niewielkie opowiadanie stanowi fundamentalny rozdzia pedagogicznej metody Jezusa, który zach ca uczniów do

obserwowania. A przede wszystkim do obserwowania w g b, bez formu owania powierzchownych ocen wydarze i osób.

Jak wiemy, uczniowi Jezusa przedstawia si logik wychodzenia poza. Poza mentalno , powszechny zdrowy rozs dek.

Ale punktem wyj cia tej logiki jest umiej tno spogl dania poza. Poza pozory.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 44 -

Uboga kobieta da a wi cej ni inni. A przecie wielu wrzuca o wiele. Natomiast ona prawie nic nie wrzuci a. W

rachunkowo ci Jezusa cyfry s wa ne nie ze wzgl du na ich wielko , ale ze wzgl du na pochodzenie. Nie chodzi o ilo ,

ale o warto .

Ci, którzy dawali wiele, w rzeczywisto ci dawali mniej, poniewa ofiar z

yli z tego, co im zbywa o, czego mieli pod

dostatkiem.

Wdowa da a wi cej, poniewa wzi a na ofiar z tego, czego jej brakowa o.

Ró nic dostrzega tylko Jezus.

Da to, co si posiada, potrafi wszyscy.

Da to, czego si nie ma, potrafi „maluczcy", których Jezus przedk ada nad innych.

Ostatnie s owo nale y do analfabety

Ta wdowa mia a zaszczyt zako czy spory rozpocz te przez innych. Poprowadzenie ostatniej lekcji powierzono jej.

Oczekiwaliby my ko cowej deklaracji Jezusa, Jego uroczystego stwierdzenia na p aszczy nie doktrynalnej.

Natomiast Nauczyciel zostawia s owo tej kobiecie. Kobiecie, która nie potrafi c przemawia , wypowiada si gestem. A

wypowiada si doskonale, trzeba to przyzna .

Chocia wokó Jezusa by o wielu uczonych, Jezus wysy a nas do szko y tej ubogiej analfabetki. I gorzej dla nas, je eli

nie potrafimy si nauczy .

Gdyby tak wszystkie nasze nieko cz ce si debaty znajdowa y takie zako czenie: konkretny gest, chocia by

najmniejszy, ale jak e wa ny...

Gdyby tak pouczaj c innych, powsta o w nas wahanie, czy przypadkiem nie mamy czego do nauczenia si od ubogich,

nie od ekspertów...

Gdyby tak zgie k naszej gadaniny zosta czasami przerwany przez d wi k spowodowany dwoma pieni kami osobistego

zaanga owania, ca kowitego oddania...

Zwrot

W ko cu kto postara si o naprawienie szkód. Tych, cho niewielkich, to jednak spowodowanych przez Jezusa

poprzedniego dnia, kiedy to zak óci kupczenie w wi tyni (por. Mk 11, 15-16). Teraz d ug zosta sp acony. Dwoma

pieni kami wdowy. Wi cej, wszystko si zgadza, wyra nie z korzy ci dla Skarbca wi tyni.

Mo e jednak zarz dcy tego nie zauwa . Oni nauczyli si jedynie liczenia. Zrozumie warto jakiego uczynku, to co

innego.

Dwa drobne pieni ki wdowy stanowi maj tek tak e dla Ko cio a; maj tek, którego nikt nigdy nie zdo a roztrwoni

tak e dlatego, e zasila go wielu „wspólników" ubogiej kobiety z Izraela.

tpliwo

Dobrze wi c, przyznam si . Na miejscu uczniów nie opar bym si pokusie. Potajemnie, mo e noc , poszed bym szuka

uschni tego figowca.

Kto wie, mo e w owej chwili, gdy do skarbony wpada y dwa „drobniaczki", pokaza si jaki zielony listek.

Ta, która marnowa a wonno ci

Mk 14, 1 - 11

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 45 -

Wpisanie w kontekst

Cho jest to bezpo rednie spotkanie, a nie z dystansu, jak w przypadku ubogiej wdowy z dwoma pieni kami, to nie ma

tu wymiany s ów mi dzy Jezusem a kobiet . Dokonuje ona czego , co wywo uje zgorszenie obecnych, a Jezus broni jej,

okazuje, e przyjmuje jej gest, cho bezpo rednio z ni nie rozmawia.

Wskazówka chronologiczna, u w. Marka znajduj ca si na pocz tku opowiadania o M ce, umieszcza to wydarzenie,

korzystaj c z ydowskiego kalendarza liturgicznego.

Pascha (pesah z rdzeniem psh nawi zuje do czynno ci podskakiwania, utykania) by a pierwotnie przedizraelskim

wi tem pasterzy: obchodzono je na pocz tku wiosny, podczas pe ni ksi yca; wyznacza o te ono wyruszenie na

poszukiwanie pastwisk (wyw drowanie na pastwiska). Mia o ono na celu wyjednanie p odno ci dla stada i oddalenie z ych

mocy. Cechowa je pewien po piech, poniewa nast pnego dnia rano pasterze musieli wyruszy ze stadem.

Pó niej wiara Izraelitów wykorzysta a to stare wi to nomadów, w czaj c do niego wspomnienie (zikkaron) zbawczego

dzie a Jahwe, który wyzwoli swój lud z niewoli egipskiej. W ten sposób wi to przyrody przekszta ci o si w wi to

historyczne (nie zapominajmy, e dla Izraela historia jest zawsze histori zbawienia).

By o to wi to wyj tkowe, a mo na je by o obchodzi tylko w Jerozolimie. 14 dnia miesi ca Nisan, po po udniu,

sk adano w ofierze baranka, którego potem spo ywano podczas uczty paschalnej, która rozpoczyna a si tego samego dnia

wieczorem, ale by to ju 15 Nisan wed ug ydowskiego liczenia, gdy nowy dzie zaczyna si po zachodzie s

ca.

wi to Prza ników wyznacza o pocz tek zbioru j czmienia i mia o charakter ofiarowania pierwocin dla Jahwe. Prza ne

chleby, massot, chleby niekwaszone nazywane te „chlebami strapienia", jedzono w ci gu siedmiu wi tecznych dni.

Pó niej wi to Prza ników (które oczywi cie nie mia o sta ej daty ze wzgl du na zwi zek z zako czeniem zbioru

plonów) zosta o po czone z Pasch i stanowi o jej przed

enie, a po ustalenie jedynego wi ta, jak potwierdza w.

Marek, które ko czy o si 21 Nisan.

Przygotowanie

Szukali sposobu, jak by Jezusa podst pnie uj i zabi (w. 1). Decyzj o u mierceniu Go powzi to ju dawno, od

pocz tku Jego publicznej dzia alno ci (3, 6). Tutaj pojawia si tylko kwestia, jak ten plan wykona . W gr wchodzi t um,

który mo e stanowi przeszkod .

Tylko nie w czasie wi ta, by nie by o wzburzenia mi dzy ludem (w. 2). Ten l k przed powstaniem ze strony ludu oka e

si nieuzasadniony. Wi cej, t um opowie si przeciwko Jezusowi. W ten sposób raz jeszcze si oka e, e cech t umu jest

nieprzewidywalno .

Jednak e opowiadanie rozwija si w rytmie poj cia „przygotowa ". Zwierzchnicy przygotowuj si do schwytania

Jezusa. Judasz przygotowuje si do wydania Go. Kobieta przygotowuje si do pogrzebania cia a Jezusa. Chrystus poleca

przygotowanie do uczty paschalnej.

Paradoks za le y w tym, e kiedy ydzi zamierzaj obchodzi swoj Pasch , wykluczaj c Jezusa, On objawia si jako

Wyzwoliciel, jako Ten, który przynosi wype nienie zbawienia w

nie wtedy, gdy zostaje zg adzony. Jezus wykluczony z

Paschy ydowskiej zapocz tkowuje now Pasch .

Jest On Barankiem, którego krew uwalnia nas od grzechów i przywraca przymierze z Bogiem. A decyduj ce wydarzenie

jest sprawowane przy u yciu chleba, który Jezus pozostawia, by go ama na Jego pami tk .

Ramami jest nienawi i zdrada

Przede wszystkim nale y podkre li umiejscowienie opowiadania. w. Marek, z typowym dla siebie osadzeniem w

kontek cie, wpisuje je pomi dzy spisek przywódców a ich umow ze zdrajc .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 46 -

Wykorzystana technika s

y do tego, by podkre li pewn zbie no , czy te jak w tym przypadku, uwypukli

przeciwie stwo. Nie-nawi -mi

, zdrada-wierno , za lepienie-przewidywanie, ograniczono -hojno , nie-

zrozumienie-intuicja.

Spotkanie, które mia o miejsce w Betanii, pokazuje, e pod pow ok nienawi ci, oszustwa, zdrady, z a przebiega ni

wiat a. Zbli aj c si do krzy a, Jezus spotyka te wielkoduszn i odwa

mi

.

Ale jest te inna zasadnicza wskazówka: nienawi i zdrada stanowi jedynie ramy, okazuj si marginalne w stosunku

do t a, którym jest wierna mi

. Tak naprawd w rodku znajduje si mi

, przedstawiaj c najtrwalsz rzeczywisto ,

która pokonuje nieszcz sne kalkulacje i wrogo , jaka j otacza, miesza dzia ania nikczemno ci.

Scena rozgrywa si w Betanii, osadzie po

onej nieco ponad trzy kilometry od Jerozolimy, schodz c wschodnim

zboczem Góry Oliwnej; stanowi ona miejsce nocnego schronienia Jezusa, który przed nadchodz

Pasch wydaje si

obawia ciemno ci Jerozolimy.

Tak e wydarzenie, którego bohaterk staje si kobieta, podkre la kontrast: wiat o pochodzi z tego ciemnego

przedmie cia, a nie z miejsca, które powinno by „miastem wiat a".

Jedyne wymienione imi odnosi si do w

ciciela domu, Szymona, który by tr dowaty, albo pro ciej mówi c:

dotkni ty jak chorob skórn i by mo e uzdrowiony przez Jezusa. Jednak to nie on jest w centrum uwagi. Najwa niejsz

rol w opowiadaniu odgrywa anonimowa kobieta, która narusza tradycyjn rol pos ugi u sto u i wchodzi na scen

spotkania m czyzn z uczynkiem, który wywo uje zgorszenie.

Olejek narodowy by bardzo cenn wonno ci , na któr mog y sobie pozwoli wy cznie bogate osoby. Pozyskiwano go

z korzeni pewnej ro liny, która ro nie w Indiach. Olejek, który posiada w

ciwo ci szybkiego ulatniania si , zazwyczaj

przechowywano we flakonikach z alabastru albo onyksu.

Nie u ci lono, kim byli owi „oburzeni" z powodu „marnotrawstwa". Mimo to powraca temat niezrozumienia, który

stanowi t o ca ej Ewangelii w. Marka. Niezrozumienie wobec osoby i pos annictwa Jezusa przek ada si na

niezrozumienie wobec osób, które okazuj Mu mi

i szacunek.

Tutaj niezrozumienie polega na przyznaniu bezinteresownemu gestowi kobiety kryterium oceny wy cznie

ekonomicznej, ci le wydajnej.

Trzysta denarów odpowiada o mniej wi cej rocznej p acy robotnika pracuj cego na dniówki. Za trzysta denarów mo na

by o zapewni chleb dla pi ciuset osób przez tydzie .

Ci, którzy si oburzaj , a potem nawet wpadaj we w ciek

, nie rozumiej , e obecno Jezusa przedstawia

wyj tkow sytuacj , wobec której bior w eb rozs dne zasady i zwyczajowe kryteria post powania.

Trzy interpretacje plus jedna

Poprzez swoj odpowied Jezus bezwarunkowo aprobuje post pek kobiety (Dobry uczynek spe ni a wzgl dem Mnie;

mo na by te przet umaczy : „uczyni a co wspania ego"); ods ania jego znaczenie, które wykracza poza intencj tej, która

go dokona a; upomina swoich krytyków; zapowiada, e ten gest b dzie wspominany wsz dzie, gdziekolwiek b dzie

oszona

Ewangelia, która powinna przekroczy granice Galilei, by rozej si na ca y wiat.

Ubogich zawsze macie u siebie to zdanie jest cytatem z Ksi gi Powtórzonego Prawa (15, 11): Ubogiego bowiem nie

zabraknie w tym kraju. I nie trzeba tego rozumie (jak to niekiedy bywa o) w znaczeniu fatalistycznego potwierdzenia

ubóstwa jako czego nie do usuni cia, a nawet chcianego przez Boga. Mnie si wydaje, e Jezus odwrotnie: wskazuj c na

niew tpliw rzeczywisto historyczn , przyznaje wspólnocie dok adne zadanie polegaj ce na nieustannym zobowi zaniu

do usuwania tego z a.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 47 -

Mo na stwierdzi , e wydarzenie zosta o zinterpretowane na trzy ró ne sposoby: dwa zdeklarowane (szemraj cych i

Jezusa) oraz jeden niewypowiedziany (kobiety).

1. Ci, którzy og aszaj marnotrawstwo, maj raczej ograniczony ogl d spraw, poniewa nie potrafi wyj poza n dzne

obrachunki, nawet je eli s one zamaskowane charytatywn trosk , nie b

c w stanie uchwyci warto ci osoby

Jezusa i Jego obecno ci.

2. Anonimowa kobieta swoim „dobrym" uczynkiem oprócz uczucia zamierza okaza szacunek i uznanie dla Jezusa.

Ponadto rozpoznaje w Jezusie prawdziwego ubogiego. W tym momencie jest On wyj tkowym ubogim: odrzucony

przez licz cych si ludzi, opuszczony przez rzesze, zdradzony przez przyjaciela, niezrozumiany przez uczniów, ofiara

samotno ci; bez wity, bez w adzy, bez rezultatów, bez wsparcia.

w. Pawe powie: Znacie przecie

ask Pana naszego Jezusa Chrystusa, który b

c bogaty, dla was sta si ubogim,

aby was ubóstwem swoim ubogaci (2Kor 8, 9).

3. Jezus idzie jeszcze dalej. Kobieta jest w stanie widzie to, czego inni nie widz . Ale jej wizja jest jeszcze ograniczona.

Spojrzenie Jezusa nadaje gestowi prorocz interpretacj , która przekracza nawet intencj kobiety: naprzód nama ci a

moje cia o na pogrzeb (w. 8).

W judaizmie do dobrych uczynków (czy uczynków mi osierdzia) zaliczano tak e grzebanie zmar ych. Zatem gest

kobiety zawiera si w tej kategorii i odpowiada zatroskaniu tych, którzy go dezaprobowali! Ale Jezus widzi dalej tak e w

innym znaczeniu. W

nie w chwili, kiedy Jego dzie o wydaje si skazane na pora

, zapowiada szerzenie si Ewangelii

na ca y wiat. W og aszaniu Dobrej Nowiny centrum b dzie stanowi o opowiadanie Paschy, a w tym opowiadaniu znajdzie

miejsce ta bezimienna kobieta.

Dlatego mo na powiedzie , e opowiadanie podkre la przede wszystkim sprzeczno mi dzy spojrzeniem

krótkowzrocznym a zdolno ci do widzenia dalej. Zw aszcza wobec wstrz saj cej rzeczywisto ci Krzy a chrze cijanin jest

nara ony na niebezpiecze stwo ulegania zgorszeniu, je eli nie potrafi wyj „poza". Jedynie spojrzenie wiary pozwala

przekroczy mur zgorszenia.

Z wiar bez proroctwa (pojmowan jako umiej tno patrzenia daleko) mo na nawet mówi rzeczy s uszne, sensowne,

ciwie oblicza , ale bez zrozumienia.

Cz ciowa wizja mo e by niewybrednym b dem. Obliczenia dok adniejsze, cho ograniczone do jednego tylko aspektu

rzeczywisto ci, prowadz do b dnego rezultatu.

Istnieje tylko jeden sposób, by wierz cy widzia dobrze: a jest to widzie inaczej.

wiadectwo przechodzi na kobiety

Opowiadanie o namaszczeniu w Betanii s

y w. Markowi jako wprowadzenie do jego opowiadania o uczestnictwie

kobiet w roli wiadków.

By zapewni wydarzeniu ci

(a zw aszcza dramatowi, który ma si rozegra ) konieczna jest obecno

wiadków.

Tak wi c w chwili, kiedy zabraknie wiadków wybranych przez Jezusa, a uczniowie opuszcz Go, ci

wiadectwa

zapewni kobiety.

Ta anonimowa jako pierwsza ze wszystkich. Potem b

nast powa po sobie inne kobiety, wiadkowie mierci (15, 40),

pogrzebania (15, 47), a w ko cu pustego grobu (16, 1). O tych wszystkich kobietach nie ma ani s owa. S one wiadkami

spod znaku milczenia.

Ni w ród ciemno ci i promyk wiat a trwaj , poniewa podtrzymuje je razem milcz ca wierno kobiet. To one

zapewniaj zwi zek mi dzy mierci a zmartwychwstaniem Jezusa.

Po zmartwychwstaniu, kiedy minie zawierucha, ni przejm Aposto owie.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 48 -

Jednak e poczynaj c od tego opowiadania i potem, podczas ca ej M ki, tymi, które mia y odwag , by y kobiety. To one

prawdziw siln p ci .

Siln , poniewa zdoln nawi za harmoni ze s abo ci Syna Cz owieczego.

Nadmiar jako w

ciwa miara

Wrzuci a wszystko, co mia a (12, 44).

Uczyni a, co mog a (14, 8); albo lepiej uczyni a, co mia a.

Jezus odczytuje i podkre la znaczenie daru, zarówno wdowy, jak i kobiety z Betanii.

Dwa gesty maj wspóln podstaw , która stanowi o ich wielko ci i pi knie: dar ca kowity.

W tym ostatnim przypadku ca kowito zostaje wyra ona w czynno ci rozbicia pojem-niczka. „Marnotrawstwo" wyra a

si nie tylko w wylanych wonno ciach, ale tak e w rozbitym flakoniku, który tym samym nie b dzie ju móg by

wykorzystany do czego innego albo dla innych.

Jezus zda si nie mie upodobania w darach cz ciowych, odmierzonych, ale lubi dary bez odwzajemnienia, ca kowite,

wy czne. Je eli chodzi o Niego, tylko nadmiar mo e wyra

w

ciw miar .

Bezinteresowno i zaanga owanie spo eczne

Opowiadanie odbiera wszelk spójno przeciwstawieniu pomi dzy mi

ci do Chrystusa a trosk o ubogich.

To, co si marnuje dla Jezusa, nie jest odebrane ubogim. Przeciwnie, powiedzia bym, e w

nie ubodzy mog liczy na

to, co w przesadny sposób zostaje ofiarowane Jezusowi.

Ubodzy i Chrystus s po tej samej stronie. Wy czna mi

do Chrystusa z konieczno ci przek ada si na zwrócenie

uwagi na bli niego, na ubogiego, czyli ponownie na samego Chrystusa, który si z nimi uto samia.

Kontemplacja, modlitwa, mog prowadzi tylko w kierunku bli niego. Potrzebuj cy, których zawsze macie u siebie (i

wsz dzie) korzystaj z bezinteresowno ci, z szale stwa tych, którzy zgadzaj si traci swe ycie, nie z kalkulacji tych

rozs dnych, którzy roztropnie zarz dzaj

yciem swoim i innych.

Od pierwszych zawsze otrzymujemy wszystko. Od drugich co najwy ej okruszyny.

Zaanga owanie spo eczne mo e zrodzi si tylko z teologii bezinteresowno ci. Alternatywa nie przebiega pomi dzy

przywi zaniem do Chrystusa a zaanga owaniem solidarno ci, pomi dzy kontemplacj a walk przeciwko n dzy i

niesprawiedliwo ci, ale mi dzy yciem oddanym, po wi conym, a zwyczajnym daniem rzeczy, dostarczeniem uczynków.

Chrystus wymaga daru ca kowitego, ale nie jest zach anny. Spieszy z oddaniem ubogim ludziom, którzy sami stali si

„darem", szale com niezdolnym do kalkulacji. Prawdziwi przyjaciele potrzebuj cych zawsze byli lud mi nierozs dnymi,

gotowymi do wszelakiej przesady.

Kiedy nadmiar staje si tym, co niezb dne

Ale opowiadanie burzy inn sztuczn sprzeczno : t pomi dzy nadmiarem a tym, co niezb dne. W rzeczywisto ci

nawet nadmiar w pewnych okoliczno ciach mo e okaza si konieczny.

Niekiedy ubogi mo e potrzebowa najpierw kwiatka, a dopiero potem talerza zupy; bardziej u miechu ni ja mu ny;

nieco naszego czasu i naszego zwrócenia uwagi ni naszej pomocy materialnej.

Ubogi potrzebuje najpierw godno ci, a dopiero potem wspó czucia. Mi osierdzie niedba e, biurokratyczne, niechlujne,

pos pne, dokuczliwe, narzekaj ce, które ogranicza si do obowi zku, do tego, co ci le potrzebne, jest przeciwie stwem

mi

ci. Odwa

bym si powiedzie , e jest grobem mi

ci.

Wy cznie dzi ki fantazji mi

nie sprowadza si do powtarzania mechanicznych gestów, oczywistych i

przewidywalnych, seryjnych uczynków, ale wymy la zawsze co zadziwiaj cego, jedynego, wy cznego.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 49 -

Aby unikn tego, e mi osierdzie b dzie wydawa o odór st chlizny, nale y nape ni je zapachem, nada mu przyjemn

wo nowo ci. Mi osierdzie powinno celebrowa swoje obrz dy w klimacie wi ta, nie pos pno ci i smutku.

A do tego kto jest w stanie ustali raz na zawsze, co jest nadmiarem, a co czym niezb dnym? Matka Bo a w Kanie

zauwa

a, e brakuje nie czego koniecznego, ale zbytecznego: nie chleba, ale wina. I interweniowa a, aby zaradzi tej

pustce nie do zniesienia 0 2, 1-11).

Nie mo na kocha bez odrobiny fantazji. Chodzi nie tylko o odpowied na oczekiwania. Najpilniejszym zadaniem mo e

by to, by „zaskoczy ", czyli spowodowa co nieoczekiwanego, nieprzewidywalnego.

„Co wi cej" okazuje si konieczne do ycia.

Bardziej uprzedza ni sta i oczekiwa

Ju naprzód nama ci a moje cia o na pogrzeb. S rzeczy, które mo na wykona tylko naprzód. S okazje i spotkania,

których nie opu ci si tylko wtedy, gdy zdo a si przyby przed czasem. Pewne okazje si nie powtórz . Powiedzia bym, e

nale y uchwyci je, kiedy jeszcze nie istniej .

Kobiety dotr do grobu we w

ciwym momencie. Ale b dzie to zbyt pó no, by wyla wonno ci na cia o Jezusa. Na

szcz cie kto postara si o to, kiedy jeszcze

...

Chrze cijanin nie jest kim , kto przybywa we w

ciwym momencie, gdy zegar historii wybija godzin . Jest kim , kto

ro ci sobie pretensj do tego, by zbudzi jutrzenk (Ps 56, 9).

Pewnie, e chrze cijanin jest kim , kto oczekuje (czyli d y ku). Ale swoje oczekiwanie prze ywa w znaczeniu

aktywnym, „uprzedzaj c". W

nie jako przeciwie stwo stania i oczekiwania.

Dzia anie i s owa

W omawianym spotkaniu wszyscy mówi . Wszyscy maj co do powiedzenia czy do skrytykowania. Wszyscy za

wyj tkiem kobiety, która ogranicza si do uczynku. Która zadowala si dzia aniem w milczeniu. Ona uruchomi a dzia anie.

Jezus je skomentowa . Ona ma materi , Jezus s owa. Swego rodzaju sakrament. Natomiast zbyt cz sto podsuwamy s owa i

nic wi cej. S owa w miejsce Jezusa. A zapominany o tej materii, która zale y od nas. Wyja niamy to, czego... nie ma.

Interpretujemy to, czego spowodowa nie jeste my zdolni. Dlatego nasze znaki staj si nieznacz ce. A przede wszystkim

nieskuteczne.

W odniesieniu do prawej intencji

Kobieta nie mówi. Pozwala, by inni dostarczyli interpretacji tego, co ona czyni. Tylko Jezus w

ciwie odczytuje intencje

kobiety, podczas gdy inni s zatroskani i zaj ci obliczeniami.

Swego czasu k adziono nacisk na praw intencj . Ka dy uczynek nale

o poprzedzi i wykupi dobr intencj , która go

okre la a i czyni a zas uguj cym.

Nasuwa mi si pewna w tpliwo : czy w pewnych przypadkach zamiar nie jest przypadkiem równowa nikiem

kalkuluj cej, utylitarnej mentalno ci? Niejako ch ci przypomnienia Bogu, e co si czyni dla Niego, a zatem niechaj

dok adnie uwzgl dni wszystko, dok adnie zaznaczy ca e zaopatrzenie, jakie jest dla Niego przeznaczone?

Czy nie jest bardziej bezinteresowne (i wyzwalaj ce) dzia anie niczym kobieta z opowiadania w. Marka, po linii mi

ci

bez niepokojenia si o co innego? I pozwolenie, aby to Pan odkry nie wyra on intencj , a nawet j wynalaz ?

Bardziej ni dobrych zamiarów potrzebujemy sensu naszych uczynków. A sens mo e pochodzi wy cznie z mi

ci.

Kiedy jest mi

, intencja staje si zb dna, poniewa mi

j wch ania; chrze cija skim yciem albo kieruje mi

,

wpisuj c je w swoj dynamik , albo prawa intencja, która je uzasadnia.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 50 -

Czy która z matek zajmuje si umieszczaniem dobrych intencji („dla moich dzieci") w tym, co robi, w po wi ceniach,

jakich dokonuje?

Pozostawmy Bogu intencje. B

my pewni, e On rozumie w

ciwie.

Wspomnienie wonno ci

Na jej pami tk . Chodzi o zapami tanie czynno ci dokonanej przez t bezimienn kobiet . To oczywi cie my mamy o

niej pami ta . I nigdy nie zapomina , e to w

nie ona, nielegalna, nie maj ca prawa, marnotrawczyni, uczyni a co tak e

dla nas, w naszym imieniu. Zawsze jest kto , kto wyrównuje nasze zapomnienia, kto zaradza naszej lekkomy lno ci. W

ko cu nasze rozrachunki zgadzaj si dzi ki pewnym „pomy kom", które my, nieco pospiesznie, pot pili my.

Po tym, jak szemrali my, oceniali my, pami tajmy, by przynajmniej podzi kowa tej, która na szcz cie nie potrafi a

prowadzi naszych kalkulacji i nie dostosowa a si do naszych schematów.

I nauczmy si by nieco mniej dok adni, nieco bardziej zdolni zrozumie , wyczu .

Je eli zdo amy rozbi cenne naczy ko naszego rozs dku, naszej pewno ci, e mamy s uszno , to wokó zaczniemy

wyczuwa niezwyk wo Ewangelii. Autentycznej.

Doda nasz fragment do Ewangelii

Oprócz wszystkiego innego Ewangelia jest ksi

, która przekazuje pami osób, które si nie licz ; gestów „b dnych"

wed ug logiki s usznie my

cych; b ahych historii, pogardzanych rzeczywisto ci.

Ewangelia zachowuje to, co wydaje si , e nie zas uguje na uwag , co chcia oby si , by posz o w niepami .

mieli bym si powiedzie , e Ewangelia jest ksi

zestawion z zapomnieniami, z zapomnianymi.

W ten sam sposób, w jaki Bo e drogi nie s naszymi drogami, nasze my li nie s Jego my lami, równie i pami Boga

nie jest pami ci ludzi. Mo na powiedzie , e pami Boga to ludzkie zapomnienia.

My równie za ka dym razem, gdy dokonujemy jakiej czynno ci jako odpowiedzi na Bo mi

, stajemy si

fragmentem Bo ej Ewangelii.

Co dobrego

Dobry uczynek spe ni a wzgl dem Mnie. W ten sposób staje przed nami ostatnia sprzeczno : mi dzy tym, co dobre a

pi kne. Kalon ergon mo na przet umaczy zarówno jako dobry uczynek, jak i jako pi kny uczynek.

Powstaje podejrzenie, e gdyby chrze cijanie bardziej troszczyli si o to, by czyni „co pi knego", nigdy nie zabrak oby

na wiecie „czego dobrego". Tak w

nie, jak w dniach stworzenia.

Maria Magdali zwiedziona przez oczy

J 20, 1 - 18

Biegiem na spotkanie

Wczesnym rankiem... Maria Magdalena uda a si do grobu (w. 1).

Mo emy wyobrazi sobie jej krok. To typowy krok kogo , kto idzie na cmentarz. Na pewno nie biegnie si , kiedy chodzi

o spotkanie ze mierci . Tak jak si nie biegnie, kiedy idzie si w kondukcie za trumn . Nie biegnie ten, kto udaje si wyla

zy na grobie Tego, w kim z

wszystkie swoje nadzieje, kogo kocha bardziej ni wszystko i wszystkich.

Krok Marii Magdaleny w kierunku grobu jest w

nie taki: ci ki, trudny, bolesny, zrezygnowany; krok kogo , kto

zobaczy wydart sobie mi

, przysz

, a ze sob niesie tylko wspomnienia i op akiwanie przesz

ci.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 51 -

Ale oto niespodziewanie staje si

wiadkiem pewnego zdarzenia. Najbardziej niewiarygodnego zdarzenia, jakie mo na

sobie by o wyobrazi .

...zobaczy a kamie odsuni ty od grobu (w. 1).

Oto i co nieprzewidzianego, nieoczekiwane wydarzenie. Które wszystko zmienia.

Je eli ten kamie , który zapiecz towa grób, znajduje si nie na swoim miejscu, wówczas wszystko jest na nieswoim

miejscu. Je eli nie ma porz dku nawet na cmentarzu, to naprawd wszystko zosta o wstrz ni te. Je eli nawet nietykalne

oznaki mierci zosta y naruszone, to nie odnajdujemy si z adnej strony.

Tak zwane „wielkanocne porz dki" sta y si terminem nie do pomini cia. Tak e dla naszej duszy. Ale Pascha taka, jak

opisuje Ewangelia, nie jest elementem porz dku, lecz ba aganu. Zmartwychwstanie Pa skie jest „wichrzycielem"

porz dku, jaki ustalili my. Ma racje mój przyjaciel A. Maillot: „Pascha jest Anarchi ".

Pascha rzuca we wszystko zam t, miesza, wstrz sa wszystkim: rado ci , smutkiem, rozs dkiem, nadziej , mo liwo ci .

„Ani mier , ani ycie nie s ju tym, czym by y dotychczas. Nikt nie jest po prostu tym, kim go widzimy. I ja sam nie

jestem ju sob " (A. Maillot).

W Wielkanocny Poranek dokonuje si powszechne odwrócenie, zburzenie, ca kowite popl tanie: zwyczajów, tradycji,

praw, potrzeb, wymaga . Daremnie chcemy przywróci kontrol sytuacji wed ug wypróbowanych wzorców. Musimy

zaakceptowa Paschalny ba agan.

Skoro nie ma na swoim miejscu kamienia grobowego, skoro nawet zw ok nie ma tam, gdzie je po

ono, skoro Maria z

Magdali ma wra enie dwukrotnej utraty ( ywego i martwego) Tego, którego kocha, to wówczas jedynym sposobem na to,

by by rozs dnym, jest straci g ow .

Magdalena traci g ow . W nast pstwie zdarzenia, którego jest pierwszym wiadkiem, rzuca si w szalony bieg, którym

zarazi tak e innych.

Tak, w paschalny poranek idzie si na spotkanie z Jezusem... biegiem. Maria z Magdali biegnie ku domowi, gdzie

przebywaj przyjaciele Nauczyciela.

Pobieg a wi c i przyby a do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kocha , i rzek a do nich: Zabrano Pana z

grobu i nie wiemy, gdzie Go po

ono (w. 2).

Teraz Piotr i Jan, poinformowani o zdarzeniu, zaczynaj biec w tamtym kierunku.

Wszyscy biegn , przecinaj sobie drogi, czyni nawet nieco zamieszania, jak wtedy, gdy zdarzy si jakie nieszcz cie,

próbuj by w jaki sposób po yteczni. Ale tutaj nieodwracalne nieszcz cie dotkn o mierci po tym, jak wzi a si za

bary z yciem: „ mier i ycie star y si w niezwyk ym pojedynku..." (Sekwencja Wielkanocna).

I sta o si co powa nego, nieodwracalnego dla mierci. W

nie dla niej, która wydawa a si pani absolutn , od

zawsze bezsprzeczn w adczyni , przyzwyczajon zawsze mie ostatnie s owo.

W ko ciele niczym na pogrzebie

Przyjacielu-czytelniku, czy przypadkiem nie odzwyczai

si od biegania?

Czy wstydzisz si jako pretekst przytacza to, e nie jeste ju ch opcem, e pewne rzeczy nie przystoj statecznemu

cz owiekowi?

Czy i ty sta

si m drym, roztropnym, kontroluj cym si , niczym kto , kto wie, e nie warto si przejmowa , e trzeba

przyzwyczai si do mierci?

Czy i ty tak e idziesz do ko cio a swym zwyczajowym krokiem, spokojnym, nieco sztywnym, gotowym uczestniczy w

spokojnej liturgii, wys ucha dodaj cego otuchy kazania?

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 52 -

tacy ludzie, którzy „id na Rezurekcj " albo zwyczajowo udaj si do ko cio a, mo e nawet codziennie, tak jak si

chodzi na pogrzeb. Ze skupieniem, stateczno ci , próbuj c przybra postaw pow ci gliwo ci, nabra porz dnego

wygl du, wygl da uprzejmie, uk adnie.

Nic si nie stanie. Wszystko w porz dku, przewidziane, uporz dkowane. adnej niespodzianki.

Da sobie odebra Boga

Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go po

ono (w. 13).

Maria z Magdali musi przede wszystkim zgodzi si na utrat Pana. Aby naprawd znale Boga trzeba, paradoksalnie,

zagubi Go.

Przyjacielu, pozwól, by ci odebrano twego smutnego Boga. Nie przyczyniaj si i ty, by upowszechnia obraz smutnego

Boga, pos pnego i surowego Ko cio a, smutnego i znudzonego chrze cijanina.

Pozwól, by inni poszli powolnym i miarowo odmierzanym krokiem znale Go, na cmentarz... Ty niczym Maria z

Magdali otwórz si na niespodziank Boga „nie do rozpoznania".

os nie myli

Ale podkre lamy chwil , a przede wszystkim sposób „rozpoznania".

Skoro Maria z Magdali zda a si na „ogl danie", czuje si upowa niona do p aczu (rzeczywi cie, u grobu ma za zawione

oczy), gdy odczuwa to, co jej zosta o zabrane.

Zabrano Pana mego...

Odnajduje Go na d wi k niepowtarzalnego g osu:

- Mario!

- Rabbuni! (w. 16).

Oczy sta y si dla niej zas on , nie pozwoli y Go rozpozna . Jednak g os nie myli. Ta barwa, ten ton, imi

wypowiedziane niczym pieszczota, wyzwalaj iskierk „rozpoznania". Tak e ona, niczym owce w zagrodzie, rozpoznaje

Pasterza, przyjaciela, kiedy s yszy swoje imi 0 10, 3).

W relacji mi

ci nie tylko twarz, ale tak e i g os ma funkcj objawiaj

.

Mo na mówi o „sakramencie g osu".

os zezwala na ukazanie si . Ustanawia kontakt. Umo liwia spotkanie. Celebruje posiadanie.

Wywiad w niebie z Mari z Magdali

- Na pocz tku by o mi nieswojo, kiedy nie by em w stanie znale twojej miejscowo ci. Musia em si zadowoli tylko

drogowskazem pokazuj cym, gdzie dawniej znajdowa a si Magdala.

- Mam nadziej , e nie uda

si do Palestyny, by szuka kamieni.

- Niekiedy nawet kamienie maj swoj warto .

- Tak, ale znaków przej cia Jezusa nie spotyka si w ród rumowiska.

- „...Twoje lady pozosta y niewidzialne". Psalm 77.

- W

nie. Je eli nie dasz si oczarowa atmosfer , tajemnicz woni , archeologia mo e nawet wyja owi serce. Co

najwy ej zaspokoi ciekawo , ale na pewno nie spowoduje wzrostu wiary.

- Uwa aj, by ci nie us yszeli przewodnicy po Ziemi wi tej...

- Dla nich niebezpiecze stwem jest to, ze chc powiedzie zbyt wiele, odkry wszystko, ka

rzecz wyt umaczy . Ale

w kraju Jezusa trzeba niekiedy przymkn oczy, pos ucha g osu ciszy (delikatnego g osu ciszy, jaki us ysza Eliasz na

górze Horeb). Intuicja dr

y g biej ni kilof poszukiwaczy. Fantazja mi

ci jest dok adniejsza ni wszelkie naukowe

opisy.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 53 -

Tajemnica pomi dzy osobami

- Skoro ju rozmawiamy, nie chc , by wymkn a mi si taka okazja. Nasze spotkanie mo e wyznaczy historyczn dat

dla egzegezy biblijnej.

- Zwa na to, e nie jestem ekspertem.

-Ale nikt nie mo e lepiej ni ty wyja ni w tpliwo , jaka od wieków dr czy i dzieli badaczy. Mo e wiesz, e istnieje

male ka i nami tna tajemnica „try-nitarna" w odniesieniu do twojej osoby...

- Nie zdawa am sobie sprawy, e jestem tak interesuj ca. Mimo to smutno mi, e dostarczam tylu przykro ci uczonym,

ca kowicie obcej mi kategorii ludzi, któr jednak szanuj .

- Ach, tym nie musisz si przejmowa . Oni potrzebuj tego rodzaju k opotów, by szlifowa kondycj swych godnych

szacunku mózgów.

- Prosz , wyt umacz mi, o co chodzi.

- Na Wschodzie twoja wyj tkowo jest pewna. Maria z Magdali, Maria z Betanii i anonimowa grzesznica, mi uj ca i

której zosta o przebaczone, a o której opowiada w. ukasz (7,36-50), to trzy wyra nie ró ne osoby. Natomiast na

Zachodzie niektórzy utrzymuj ich to samo . To znaczy ty, op tana (wybacz... ale chc , by mnie zrozumia a), która

zosta a uczennic Chrystusa i wiadkiem Jego mierci i zmartwychwstania, by aby te Mari z Betanii, siostr Marty i

azarza, która przyj a Pana do swego domu i która tu przed Pasch nama ci a stopy Jezusa, nape niaj c dom t

szlachetn woni (J 12, 1-8). I mia aby te by prostytutk (raz jeszcze wybacz), która swoj niewiarygodn liturgi

pokutn na bazie ez, w osów u ytych jako r cznika, poca unków i wonnego olejku, udzieli a lekcji go cinno ci wobec

Nauczyciela temu zadufanemu i zarozumia emu faryzeuszowi, panu domu... ( k 7, 36-50).

(Maria, kiedy j o tym wszystkim informowa em, wydawa a si rozbawiona i przybra a enigmatyczny wyraz twarzy. Ale

wcale nie wydawa a si gotowa do rozwi zania tego problemu).

- A wi c - ponaglam j - Ile Marii istnieje? Jedna czy trzy?

- Na pewno wi cej, ni trzy... W ka dym razie lepiej zostawi t kwesti otwart .

- A dlaczegó to?

- Moja to samo nie ma adnego znaczenia. Ja jestem tylko symbolem, najbardziej znan przedstawicielk tych

wszystkich ludzi, dla których spotkanie z Chrystusem nie by o nieszkodliwe, ale zdeterminowa o radykalny zwrot w

ich yciu, nawrócenie.

Tajemnica pewnego nawrócenia

- Naprawd nie by

cie wzorami cnoty...

- W

nie. Jezus nie przyszed dokona spisu porz dnych ludzi. Interesowa o Go „to, co si zgubi o". Upiera si przy

odzyskiwaniu osób, które stra nicy Prawa bezpowrotnie zdyskwalifikowali.

- Jakich sposobów u ywa wobec ciebie, by ci nawróci ?

- Nie wiem. Mia am wra enie promienia s onecznego, który dosi gn ! ciemnego dna studni; punktu, który tak e i u

mnie wywo ywa odraz i wstr t.

- I zawstydzi

' si swoim poprzednim post powaniem...

- Raczej dozna am ch ci ycia, kochania, rozpocz cia wszystkiego od pocz tku. Prawie ponownego narodzenia.

Nowo , nie wyrzut sumienia, usuwa ci ar, likwiduje d ugi prze sz

ci.

- Kim by dla ciebie Nauczyciel?

- Kim , komu mog am ofiarowa ca moj istot , nie tylko cia o. Kim , kto objawi mi zdolno mi

ci, której nie

podejrzewa am, a któr nosi am pogrzeban w rodku. Bowiem grzech, co by o nim nie powiedzie , jest zasadniczo

nie-mi

ci , l kiem, by kocha .

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 54 -

- Jezus przyj ci do swojej wity wraz z innymi kobietami ( k 8, 1-3), pomimo tego, ie musia wyrzuci z ciebie a

siedem z ych duchów.

- Po prostu On zaj miejsce zajmowane przez bezprawnych domowników. Zreszt ci wszyscy, którzy byli w wicie

Nauczyciela, cznie z Aposto ami, wszyscy byli uzdrowieni.

- Jednak tylko wy, kobiety, dosz

cie a do ko ca. Chc powiedzie , e by

cie obecne na decyduj cym spotkaniu

Krzy a.

- Wida m czy ni nie byli jeszcze ca kowicie uzdrowieni z l ku... Cud ten wymaga dodatkowego czasu, a mo e,

miel si powiedzie , mi

ci.

- Dzisiaj dyskutuje si , i wszystko na tym si ko czy, o roli kobiety w Ko ciele. Mo e nawet przyznaje si j na

papierze.

- Nam rola zosta a przyznana bezpo rednio przez Chrystusa, i o ile wiem - bez konsultowania z kimkolwiek, pokonuj c

zgorszenie wywo ane przez mentalno potwierdzon przez stare uprzedzenia. Je eli chodzi o Kalwari , to rol

wzi

my sobie same, bezpo rednio, odk d pojawi y si rozleg e wolne przestrzenie.

Marnowanie wonno ci?

- Twoje wonno ci, jak równie te innej czy innych Marii, uwa ano za zmarnowanie.

- Mi

jest zawsze nadmiarem, szale stwem.

- W gr wchodzili ubodzy, dla których mo na

by o przeznaczy te roztrwonione na wonno ci pieni dze.

- Mi

do ubogich powinna przechodzi przez mi

do Ubogiego. To, co si zmarnuje dla Jezusa, nie jest zabrane

ubogim. Kto potrafi odda wszystko Panu - a dar jest cenny, kiedy posiada wo wszystkiego - potem nie ogranicza si

do dawania rzeczy ubogim, ale potrafi odda samego siebie.

- Krótko mówi c, z twojego punktu widzenia ten olejek nie zosta zmarnowany.

- Zgodnie z pewn utylitarn , rachuj

wizj - tak. Natomiast Maria (pozostawiam ci do odgadni cia, która to by a)

mie ci si w perspektywie bezinteresowno ci.

- Dzi nam nie jest atwo przyj twoje spojrzenie na sprawy.

- Poniewa w miejscu mi

ci umie cili cie pieni dze. Dzie o zamiast daru osoby. Rozdawnictwo zamiast kontemplacji

i spotkania. Ja mu

w miejsce wymiany. Programowa nie, organizowanie prowadzi do u miercenia fantazji.

Dlaczego w

nie ty?

- Przejd my do spotkania ze Zmartwychwsta ym. „ Udaj si do moich braci powiedz im "... (J 20,17). Zawsze znajdzie

si jaki ubogi duchem, który wyja nia, e skoro wiadomo mia a si rozchodzi , Chrystus z konieczno ci wybra

kobiet ze wzgl du na j zyk...

- Nie obra si . Ale te nie potrafi si u miechn

.

- Rozumiem ci . Ale dlaczego Pan wybra ciebie?

- Je eli chodzi o przekazanie wiadomo ci, to „ rodek" ma niewielkie znaczenie. Liczy si Pos aniec. Licz si odbiorcy.

Ze swej strony mog ci zapewni , e przez nadziej ustanowi am swego rodzaju spó

z t nies ychan wiadomo ci .

Mi

by a silniejsza od pogodzenia si . A do tego mo e kobieta lepiej wyra a wspó istnienie z yciem.

Jednak e owego poranka udaj c si do grobu, pomimo na pozór zainteresowania zmar ym, nie zdaj c sobie z tego

sprawy, dawa am pos uch wezwaniu wiat a, ycia

Faktem jest to, e Pan, aby co zakomunikowa , poczynaj c od Moj esza (Wj 4,10), nigdy nie potrzebowa niczyich ust.

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 55 -

Liczy si osoba, nie usta. Dawa

wiadectwo niekoniecznie oznacza mówi . Grób potrzebuje s ów. yw obecno

sygnalizuj uderzenia serca, jasno oblicza. A ja w owej chwili, zapewniam ci , mia am serce przed krokami, ju nie

mówi , e przed s owami...

- Niektórzy utrzymuj , e w wielkanocny poranek symbolizowa

now Ew . Czyli niewiern

on , która powraca do

domu, do ogrodu pocz tków, by podj rozmow przerwan wiekami n dzy i g uchoty.

- Ja wiem tylko to, e On, Wielki Ogrodnik, wzywa mnie po imieniu. W owym momencie by am pewna, e w tek

rozmowy zosta przywrócony. Cho , prawd mówi c, z mojej strony nigdy nie zosta przerwany.

- Wypowiedz pragnienie...

- Nie dam si prosi . By oby mi przyjemnie, gdyby ci wszyscy, którym zosta o powierzone pos ugiwanie mi osierdzia

przekonali si , e per y o wi kszej warto ci to nie te, które wyrabia si sztucznie w wyspecjalizowanych duchowych

laboratoriach, ale te, które odkrywa si , chcia abym powiedzie - wynajduje si , na drodze, mo e nawet w b ocie.

Potrzebne s jednak oczy i serce zakochanych, by podejrzewa ich obecno ...

Prawdziwa archeologia, drogi przyjacielu, to nie ta, która pokazuje, gdzie znajdowa a si Magdala, ale ta, która pozwala

prze

na nowo, wskrzesi utracone osoby.

Najbardziej wiarygodna archeologia nie pracuje nad przesz

ci , ale nad przysz

ci ...

Spis tre ci

KOBIETA W PU APCE........................................................................................................................................... - 1 -

O

JAKIEJ TO WODZIE MÓWI TEN CUDZOZIEMIEC

? ...................................................................................................- 1 -

U

SYTUOWANIE WYDARZE

......................................................................................................................................- 1 -

N

AUCZYCIEL

............................................................................................................................................................- 2 -

...

I KOBIETA

..............................................................................................................................................................- 2 -

P

ORZUCONY DZBAN

.................................................................................................................................................- 3 -

LEDZ C TEKST

.......................................................................................................................................................- 3 -

P

ORZUCONY DZBAN

.................................................................................................................................................- 5 -

N

IE ZWIERCIAD O

,

ALE IKONA

................................................................................................................................- 6 -

C

HWYTA CI TAM

,

GDZIE JESTE

,

BY ZAPROWADZI CI

GDZIE INDZIEJ

" .............................................................- 7 -

S

TUDNIA JU NIE JEST T SAM

...............................................................................................................................- 7 -

N

AJPIERW OFERTA

,

POTEM DEMASKOWANIE

...........................................................................................................- 7 -

C

UDZOZIEMIEC ZNA NASZ PRAWDZIW OJCZYZN

................................................................................................- 8 -

P

OTRZEBUJEMY

...

POTRZEBOWA

...........................................................................................................................- 9 -

R

YZYKOWNE ZBLI ANIE SI DO STUDNI

................................................................................................................. - 10 -

G

DZIE SI PODZIA DZBAN

?................................................................................................................................... - 11 -

KOBIETA URATOWANA PRZED KAMIENIAMI.............................................................................................. - 12 -

O

SKAR ONYCH JEST DWOJE

.................................................................................................................................. - 12 -

P

IERWSZY KAMIE JEST TYM

,

KTÓRY POWODUJE TRAGEDIE

................................................................................. - 12 -

S

DZIA ZMUSZONY DO OS DZENIA SAMEGO SIEBIE

............................................................................................... - 13 -

N

DZA I MI OSIERDZIE

.......................................................................................................................................... - 14 -

O

SAMOTNIENIE

...................................................................................................................................................... - 14 -

S

POJRZENIE

........................................................................................................................................................... - 14 -

O

TWORZY OCZY

,

BY WYPU CI Z R K KAMIENIE

................................................................................................ - 15 -

Z

NOWU POJAWILI SI CI Z KAMIENIAMI W R KU

................................................................................................... - 16 -

TA, KTÓRA ZOSTA A ODSZUKANA W RÓD T UMU................................................................................... - 17 -

Z

APAS NADZIEI

...................................................................................................................................................... - 17 -

J

EZUS SZUKA OBLICZA

........................................................................................................................................... - 17 -

P

ROCES WYJA NIANIA

........................................................................................................................................... - 18 -

W

CIWY KONTAKT

............................................................................................................................................ - 19 -

C

UD POSIADANIA IMIENIA

...................................................................................................................................... - 20 -

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 56 -

O

KRADZIONY ZAMIERZA ODDA

........................................................................................................................... - 20 -

D

OTKN

SZATY NIESTRZE ONYCH CUDÓW

.......................................................................................................... - 20 -

TA, KTÓRA ZADOWALA SI OKRUSZYNAMI ................................................................................................ - 21 -

C

UD WIE CZY S OWN BATALI

........................................................................................................................... - 21 -

K

OBIETA ZDECYDOWANA I BARDZO ZR CZNA

....................................................................................................... - 21 -

P

ANIE

,

MASZ WSZYSTKO DO STRACENIA

,

BY MIE RACJ

...................................................................................... - 22 -

M

ODLITWA JAKO WALKA

...................................................................................................................................... - 23 -

E

KUMENIZM NA WYJE DZIE

.................................................................................................................................. - 23 -

R

OZMAWIA W DIALEKCIE NA PODWÓRKU PRZED DOMEM

................................................................................... - 24 -

P

ROSI O OKRUSZYNY Z OKRUSZYN

....................................................................................................................... - 24 -

Z

APOMNIELI MY ZAPACHU CHLEBA

...................................................................................................................... - 25 -

K

IEDY JEST ZA DU O ZABAWEK

,

STAJEMY SI NIEZDOLNI DO ZABAWY

................................................................. - 26 -

W

IADOMO CI

,

KTÓRE DOCIERAJ NA WYSP

........................................................................................................ - 26 -

MARTA I MARIA PRZYJMUJ PANA................................................................................................................ - 27 -

U

MIEJSCOWIENIE I SYMBOLIKA

............................................................................................................................. - 27 -

U

CI LENIA

........................................................................................................................................................... - 27 -

S

ERCE OPOWIADANIA

............................................................................................................................................ - 28 -

M

ARTA W ADCZA

.................................................................................................................................................. - 29 -

M

ARTA

,

CZYLI WY

CZNE PRAWO DO PLANOWANIA

............................................................................................. - 30 -

B

D W UJ CIU

...................................................................................................................................................... - 30 -

W

CIBSKA

............................................................................................................................................................. - 30 -

R

OZPRASZAJ CA

................................................................................................................................................... - 31 -

N

IEZDOLNA DO SZEROKIEGO SPOJRZENIA

............................................................................................................. - 31 -

M

ARCIE NIE NALE Y POMAGA

............................................................................................................................. - 31 -

T

A

,

KTÓRA ZAJ

A W

CIWE STANOWISKO

........................................................................................................ - 31 -

C

ZEGÓ W SUMIE CHCE

? ....................................................................................................................................... - 32 -

„U

WI ZIONY

" J

EZUS

............................................................................................................................................. - 33 -

W

YWIAD NA GÓRZE

,

CZYLI POWODY PRZYJA NI

................................................................................................... - 33 -

M

IEJSCE W SZTUCE

................................................................................................................................................ - 34 -

P

OROZMAWIAJMY O ZAJ CIU

................................................................................................................................ - 34 -

K

TÓRA SPO RÓD DWÓCH SIÓSTR

... ?...................................................................................................................... - 36 -

P

OROZMAWIAJMY O MISTYCE I MISTYCYZMIE

,

O KONTEMPLACJI I UCIECZCE

...................................................... - 36 -

PEWNA BARDZO OBGADYWANA KOBIETA W DOMU BARDZO PORZ DNEGO CZ OWIEKA........... - 37 -

N

IEPROSZONY GO

.............................................................................................................................................. - 38 -

ZY

,

PONOWNY CHRZEST

....................................................................................................................................... - 39 -

C

UCHN CE MY LI

.................................................................................................................................................. - 39 -

D

OBRY PRZYK AD

,

JAKIEGO DOSTARCZY A

KOBIETA LEKKICH OBYCZAJÓW

"................................................... - 41 -

TA, KTÓRA MIA A TYLKO DWA PIENI

KI ................................................................................................. - 41 -

W

KO CU POJAWIAJ SI OWOCE

.......................................................................................................................... - 41 -

D

WA DROBNIACZKI

................................................................................................................................................ - 42 -

Z

CZONY NADMIAREM TEOLOGII

J

EZUS CH TNIE PRZYJMUJE NIECO MUZYKI

................................................... - 42 -

T

BY NIE CZYNI HISTORII

.................................................................................................................................. - 42 -

N

A SZCZ

CIE NIKT NIE NAUCZY JEJ LICZY

....................................................................................................... - 43 -

P

EDAGOGIKA

......................................................................................................................................................... - 43 -

O

STATNIE S OWO NALE Y DO ANALFABETY

.......................................................................................................... - 44 -

Z

WROT

.................................................................................................................................................................. - 44 -

W

TPLIWO

........................................................................................................................................................ - 44 -

TA, KTÓRA MARNOWA A WONNO CI ........................................................................................................... - 44 -

W

PISANIE W KONTEKST

......................................................................................................................................... - 45 -

P

RZYGOTOWANIE

.................................................................................................................................................. - 45 -

R

AMAMI JEST NIENAWI

I ZDRADA

...................................................................................................................... - 45 -

T

RZY INTERPRETACJE PLUS JEDNA

........................................................................................................................ - 46 -

WIADECTWO PRZECHODZI NA KOBIETY

............................................................................................................... - 47 -

N

ADMIAR JAKO W

CIWA MIARA

........................................................................................................................ - 48 -

B

EZINTERESOWNO

I ZAANGA OWANIE SPO ECZNE

........................................................................................... - 48 -

background image

Kobiety, które spotka y Jezusa

Aleksander Pronzato

- 57 -

K

IEDY NADMIAR STAJE SI TYM

,

CO NIEZB DNE

.................................................................................................... - 48 -

B

ARDZIEJ UPRZEDZA NI STA I OCZEKIWA

...................................................................................................... - 49 -

D

ZIA ANIE I S OWA

............................................................................................................................................... - 49 -

W

ODNIESIENIU DO PRAWEJ INTENCJI

.................................................................................................................... - 49 -

W

SPOMNIENIE WONNO CI

..................................................................................................................................... - 50 -

D

ODA NASZ FRAGMENT DO

E

WANGELII

............................................................................................................... - 50 -

C

DOBREGO

........................................................................................................................................................ - 50 -

MARIA MAGDALI ZWIEDZIONA PRZEZ OCZY ............................................................................................. - 50 -

B

IEGIEM NA SPOTKANIE

......................................................................................................................................... - 50 -

W

KO CIELE NICZYM NA POGRZEBIE

..................................................................................................................... - 51 -

D

SOBIE ODEBRA

B

OGA

................................................................................................................................... - 52 -

T

AJEMNICA POMI DZY OSOBAMI

........................................................................................................................... - 53 -

T

AJEMNICA PEWNEGO NAWRÓCENIA

..................................................................................................................... - 53 -

M

ARNOWANIE WONNO CI

?.................................................................................................................................... - 54 -

D

LACZEGO W

NIE TY

?....................................................................................................................................... - 54 -


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Grzeczne dziewczynki nie awansuja 101 bledow popelnianych przez kobiety, ktore nieswiadomie niszcza
Kobiety, które mordują
rekolekcje, NAUKA REKOLEKCYJNA(Gdzie mogę spotkać Jezusa), NAUKA REKOLEKCYJNA - GDZIE MOGĘ SPOTKA
Spotkać Jezusa
Grzeczne dziewczynki nie awansują Błędy popełniane przez kobiety, które nieświadomie niszczą własną
Grzeczne dziewczynki nie awansuja 101 bledow popelnianych przez kobiety ktore nieswiadomie niszcza w

więcej podobnych podstron