Hotel w Rzymie Connelly Clare

background image
background image

ClareConnelly

HotelwRzymie

Tłumaczenie:

Dorota

Viwegier-Jóźwiak

background image

PROLOG

Sześć

lat

wcześniej

–Widzisz

ją,Matteo?

Gazety

uwielbiałypisać,żeMatteoVinSantoniemaserca,

aletoniebyłaprawda.

Przyglądając się

bladym

dłoniom dziadka spoczywającym

bez ruchu na pościeli szpitalnej, Matteo czuł w sercu ból,
który potęgowała pewność, że starszemu człowiekowi

pozostałozaledwiekilkagodzinżycia.

–Co

takiego,

Nonn

o?

Nonn

o

?

–AlfonsoVinSantopróbowałsięuśmiechnąć,ale

usta wykrzywiło mu cierpienie. – Nie zwracałeś się tak do

mnieodlat–wyszeptałztrudem.

Matteo

bez słowa wpatrywał się w żylaste dłonie, które

niegdyś uformowały imperium składające się z wielu firm

i trzymały ster aż do jego upadku. Westchnął i spojrzał ku

oknu, za którym widać było szare o tej porze przedmieścia

Florencji.

– Czy

widzisz rzekę? Zawsze lubiłeś patrzeć, jak słońce

odbijasięodfal.

Matteo

zacisnąłpowieki.Mimożeznajdowalisięwpokoju

szpitalnym, zobaczył to, o czym mówił dziadek. Widok

z tarasu rzymskiego hotelu Il Grande Fortuna, który należał

kiedyś do rodziny i którego okna wychodziły z jednej strony
naTyber,azdrugiejnaWatykan.

background image

Poczułzłość,

jak

zawsze,gdymyślałohotelu.

–Tak,jest

piękna.

–Więcejniżpiękna.

Jest

idealna.–Alfonsowestchnął.–To

wszystkomojawina.

– Nie, Nonno.

Matteo

nie zająknął się ani słowem na

temat tego drania Johnsona. Nie chciał dodatkowo
przysparzaćkłopotudziadkowiukresużycia.Choćtowłaśnie
Carey Johnson był winny całemu nieszczęściu. On i ten jego
głupiupór,żebynieodsprzedaćhotelu.Upór,którywkońcu
zaprowadziłgodogrobu.

Ale

Matteomógłtowszystkonaprawić.Izrobito.

–Odzyskam

dlaciebiehotel–powiedział,niebędącnawet

pewnym,czydziadekgousłyszał.

Nie

wiedział jeszcze, w jaki sposób ani jakim kosztem, ale

poprzysiągł sobie, że hotel wróci do rodziny. Był gotów

poświęcićdlatejideiwszystko.

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

–Czy

byłapaniumówiona?

Umówiona?

Ze

swoim własnym mężem? Skye przycisnęła

torbę mocno do siebie, myśląc o pliku dokumentów
rozwodowych, które skrywało jej wnętrze. Strużka potu
spłynęłamiędzyłopatkami,mimożeluksusowewnętrzebyło
klimatyzowane.WWenecjiodranapanowałupał.Zmęczenie
lotem i ciągły niepokój, który ją dręczył, odkąd podjęła
decyzję o odejściu od męża, dały jej tak w kość, że nagle

zwątpiła,czyporadzisobiezczekającymjązadaniem.

–Signor

VinSantomazajętecałepopołudnie,przykromi–

mruknęła recepcjonistka, nie podnosząc głowy znad

terminarza.

Skye

uzbroiłasięwcierpliwość.Rozwódbyłdlaniejbardzo

ważnyimusiałagouzyskaćteraz.Byłaskłonnapójśćnaduże

ustępstwa, byle wszystko poszło po jej myśli. Potrzebowała

podpisu Mattea na dokumentach, żeby wreszcie wyjechać

zWłoch.ZanimMatteoodkryjeprawdę.

– Jeżeli

powie

mu pani, że tu jestem, na pewno znajdzie

czas.

Umalowana

jak lalka recepcjonistka pokręciła sceptycznie

głową,niestarającsięukryćlekceważenia.

Signorina

?

Recepcjonistka

zawiesiła

głos

woczekiwaniunanazwisko.

Skye

uśmiechnęła się do niej. Miała co prawda dopiero

dwadzieścia dwa lata, ale często brano ją za dużo młodszą.

background image

Makijaż,którynałożyłarano,zdążyłsięwytrzećiSkyeczuła

się w tych niesamowicie eleganckich wnętrzach biurowca

niemal tak samo nie na miejscu, jak w czasach swojego

małżeństwa. Niemniej jednak miała prawo tutaj być. Miała

też powód. Przechyliła lekko głowę i spojrzała na
recepcjonistkęzgóry.

Signor

a – poprawiła ją z naciskiem. – Signora Skye Vin

Santo.

Z niemałą satysfakcją patrzyła, jak karminowe usta

recepcjonistki otworzyły się ze zdumienia, a spojrzenie
szybko powędrowało ku jej dłoni ozdobionej pierścionkiem
z dziesięciokaratowym brylantem, który

przezornie

założyła

dziśrano.

Mi

dispiace! Proszę

mi

wybaczyć, pani Vin Santo –

powiedziała i nacisnęła przycisk telefonu. – Nie miałam

pojęcia,żesignorVinSantojestżonaty.

Skye

skinęła głową, ale słowa te zabolały ją. Z drugiej

strony, skąd ta kobieta miała wiedzieć, że jej szef ma żonę.

Skye odeszła od męża zaledwie po miesiącu z kawałkiem.

Aitakuważała,żetoomiesiączadługo.

Jak

tosięstało,żewytrzymałaażtyleczasu?Jakimcudem

w ogóle go poślubiła? To ostatnie było dość proste do

wytłumaczenia. Wspomnienie Mattea z tamtego wieczoru,

kiedysiępoznali,zawładnęłojejmyślami.Oczamiwyobraźni

ujrzała jego elegancki garnitur i przystojną twarz. Usłyszała

miękki, przekonujący głos. Był uroczy i chciał ją uwieść.

Aona?Uległamuodpierwszejchwili.Wtedymyślała,żebyli
sobie przeznaczeni. Nie minęły dwa miesiące od ślubu i na

jawwyszływszystkiejegokłamstwa.

Stała

wciąż

przy

kontuarze,

słuchając

rozmowy

background image

telefonicznej prowadzonej bardzo szybko po włosku.

Niewielezniejrozumiała,toteższybkoprzeniosłaspojrzenie

zaokno,któreodgradzałojąodurokliwychuliczekikamienic

Wenecji. Miasta, które kiedyś kochała i w którym chciała

mieszkaćdokońcażycia.Terazjejsercezamknęłosięnawet
najegoniewątpliwyczar.Idąctutajanirazunieobejrzałasię
za gondolami sunącymi po wodzie z gracją i dumą. Nie
popatrzyłanaprzytulonejednadodrugiejkamienice,kryjące
sekrety ludzi mieszkających w nich przed wiekami. Nie
podziwiała mostów nad kanałami, które były dowodem
mądrości i siły ich budowniczych. Zignorowała kojący błękit
nieba i gołębie, ledwie odnotowując ich obecność. Trzepot
skrzydełbyłoddechemWenecji.

Wenecja, piękna

jak

zawsze, nie była już jej miastem.

Odwróciła głowę, zerkając znowu na recepcjonistkę, która

skończyłarozmowęiwstała.

Signor

Vin

Santo

przyjmie

panią.

Czy

mogę

zaproponowaćcośdopicia?

Wódkę,pomyślała

od

razuSkye,uśmiechającsiędosiebie.

– Może wodę mineralną – powiedziała i po

dłuższej chwili

dodała:–Dziękuję.

Nie

chciałabyćnieuprzejma,poprostujejmyślizajętebyły

w tej chwili zadaniem, które miała do wykonania.

A wiedziała, że nie będzie łatwo nakłonić Mattea do

podpisania tych cholernych papierów, żeby wreszcie mogła

wyjechać.Jaknajdalejodniego.

– Oczywiście, zaraz przyniosę. Tędy proszę – powiedziała

recepcjonistka i ruszyła, wyprzedzając Skye o pół kroku.
Kobieta była wyższa od niej i miała pełniejsze kształty,

a upojny ruch bioder wywołał w niej zazdrość. Skye zawsze

background image

była szczupła, a kiedy dorastała, marzyła o większych

piersiach i szerszych biodrach. Problem ten częściowo

rozwiązywałybiustonoszepush-up.Zwąskimibiodramijakoś

sięwkońcupogodziła.

– To

tutaj – powiedziała recepcjonistka, zatrzymując się

przedwysokimidrzwiami.Teraz,kiedyjużwiedziała,kimjest
Skye,jejwyraztwarzybyłznaczniebardziejprzyjazny.

Skye

miała wrażenie, że stanęła przed jaskinią wilka. Było

to zupełnie usprawiedliwione skojarzenie. Matteo był
modelowym przykładem drapieżnika w świecie ludzi. Silny,
szybkiibezwzględny.

Aona

byłajegoofiarą.Ażdodziś.

Wyprostowała plecy, uniosła podbródek

nieco

wyżej

iwciągnęłapowietrze,mającnadzieję,żedodajejtoodwagi.

Jednak gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich Matteo,

musiała stwierdzić, że nie była gotowa na to spotkanie.

Poczuła się jak w próżni, nie mogła oddychać, ciało miała

bezwładne, a myśli dryfowały, nie chcąc ułożyć się w słowa.

W tej próżni była tylko ona i Matteo. Jej przystojny,

niesamowiciemęskiikłamiącyjaknajętymąż.

Drgnęła, chcąc podejść

ku

niemu. Ale po co? Żeby go

pocałować na powitanie czy wydrapać mu oczy? Raczej to

pierwsze, pomyślała zdruzgotana. Rozłąka i tęsknota zrobiły

swoje. Mogła mówić, co chciała, ale w tej chwili marzyła

otym,byzarzucićmuręcenaszyję,przyciągnąćgodosiebie

ipocałować,jakbynadalwierzyławmiłośćpowszeczasy.

Wyglądał

idealnie

w granatowym garniturze, który tak

lubiła,ponieważpodkreślałszerokiebarkiiciemnąkarnację.
Przeniosła spojrzenie wyżej, na kanciastą szczękę, którą

pokrywałcieńzarostu.Matteonigdyniepodążałzatrendami

background image

mody,poprostuniemiałcierpliwościdocodziennegogolenia

się. Tak czy owak, trzydniowy zarost dodawał mu

nonszalancji.Unoszącgłowęwyżej,dostrzegłazmysłoweusta

i prosty, szlachetnie ukształtowany nos oraz wysokie kości

policzkowe i czoło, na którym nie dostrzegła nawet jednej
bruzdyświadczącejozaskoczeniu.Dopieropotempopatrzyła
wciemne,prawieczarneoczyzkilkomadrobnymiplamkami
w kolorze złota. Oczy, które skanowały jej sylwetkę od góry
do dołu z pasją i uwagą, która nie pozwalała pominąć
żadnego szczegółu. Szpiczastych pantofli na wysokim
obcasie, nagich i opalonych łydek, zwiewnej sukienki
wbladożółtymodcieniuiodsłoniętychramion.

Dopiero

gdy zauważył na jej palcu ogromny pierścionek,

lekko się skrzywił. Dobrze. Niech to da mu do myślenia,

skonstatowała, gdy pochmurne spojrzenie utkwiło w jej

twarzy.Czyżbysięzastanawiał,jakbardzosięzmieniła?

Wyglądałaprzecież

niemal

taksamojakpięćtygodnitemu.

W dniu, kiedy wyszła z domu, zostawiając za plecami dom,

małżeństwo i dotychczasowe życie. Jeśli w tym czasie się

zmieniła,tobyłatoprzemianawewnętrzna.Jedyniegrzywka,

którą kazała sobie zrobić u fryzjera tydzień temu, miała być

sygnałem,żeSkyeniebyłajużtąsamąkobietą,którąMatteo

VinSantouwikłałwswojeżycieiproblemy.

Na

szczęście zdążyła się opamiętać i dziś z trudem

pojmowałaswojąniedawnąnaiwność.

– Dziękuję, że zechciałeś

mnie

przyjąć – powiedziała,

przerywając przedłużającą się ciszę. – Nie zajmę ci dużo

czasu.

Cień

szyderstwa

przemknął przez twarz Mattea. Jakże

dobrze go znała. Zwykle umiał sprawić, że czuła się jak

background image

dzieciaknawetwnajpoważniejszychsytuacjachtakichjakta.

Aleterazniezrobiłotonaniejnajmniejszegowrażenia.

Odsunął się

na

bok i weszła do gabinetu, pamiętając, że

wcześniej już tutaj była. Jej spojrzenie automatycznie

powędrowało ku stołowi, który zajmował centralną część
przestronnegownętrza.Siedziałaprzytymstole,kiedydałjej
do podpisania dokumenty, które były początkiem końca ich
małżeństwa.

–Niekochaszmnie,prawda?–Popatrzyłanajpierwnaplik

papierów, potem na swojego męża. Wszystkie skrawki
informacji, jakie do niej docierały, zaczęły się układać
w całość. – Pytałam o to mojego prawnika. Powiedział mi
owszystkim.Otobie,omoim

ojcu.Całątęplugawąhistorię,

przezktórąożeniłeśsięzemną!

Był

zaskoczony,co

wywołałouniejjeszczewiększąfurię.

–Naprawdęmyślałeś,żenigdysięniedowiem?Żeniebędę

zadawać pytań? – Pomachała mu przed oczami umową. –

Chodziłotylkooten

cholernyhotel,którymójojcieckupiłod

twojegodziadka.Tensam,którypróbowałeśpotemodniego

odkupić przez kolejne piętnaście lat. Oto czym jest nasze

małżeństwo!

Zapadłacisza.Długa,udręczającacisza,którapotwierdziła

tylko

przypuszczeniaSkye.

– Porozmawiamy o tym

później. Na razie podpisz

dokumenty,potemzabioręcięnakolację.

– Nie traktuj mnie jak dziecka – powiedziała i uderzyła

dłonią w blat. – Mam prawo znać prawdę i chcę ją usłyszeć
z twoich ust. To z powodu hotelu przyjechałeś do Londynu

idoprowadziłeś

do

naszegospotkania?

background image

Jego

oczy zwęziły się i przez moment Skye się

zastanawiała,czyMatteospróbujejakośzałagodzićsytuację.

–Tak.

Niemal

usłyszała,jakjejsercepękanapół.

–Idlategopoprosiłeśmnieorękę?

Po

chwili wahania kiwnął głową. Zabił w niej resztki

nadziei,żemożesięmyliła.

Ponure

wspomnienia wirowały w jej głowie jak stado

czarnych wron. Dopiero odgłos zamykanych drzwi przywołał
jądorzeczywistości.

Zostali

sami.

–Przyznam,że

nie

spodziewałemsię

Serce

głucho biło jej w piersi. Mój Boże Jego akcent.

Południowy, gorący, uwodzicielski. Jak mogła zapomnieć

otym,czymjąoczarowałodpierwszejchwili.

Nie

myślotym.Jużwkrótcestądwyjdziesz.Nazawsze.

– Musiałeś chyba wiedzieć, że prędzej czy później się

pojawię – powiedziała i wzruszyła szczupłymi ramionami,

zadowolonazobojętnego

brzmienia

własnegogłosu.

– Skąd niby? – warknął groźnie. – Rozpłynęłaś się

w powietrzu

po naszej ostatniej rozmowie tutaj. Nawet nie

byłaśuprzejmapowiedzieć„dowidzenia”.

Karmelowe

oczySkyeotworzyłysięszeroko.

–Naprawdęchceszterazrozmawiaćouprzejmości?

–Nie.Chcęwiedzieć,

gdzie

siępodziewałaśprzezcałyten

czas!

– Tak jakby cię to obchodziło. – Skye pokręciła głową

background image

zniedowierzaniem.

–Jesteśmojążonąizniknęłaś

bez

słowa.

–Twojążoną.Traktujeszmniejakresztęswojegomajątku.

Jeślikonieczniechceszwiedzieć,byłamwAnglii.

–Alechybanieusiebie?

–wtrącił.

–Nie

–potwierdziła.

Więc szukał jej, przemknęło

jej

przez myśl. Choć zapewne

nie z tego powodu, na którym by jej zależało. Po prostu był
wściekły, że odkryła całą intrygę. Pewnie myślał, że uda mu
sięomamićjądotegostopnia,żenigdynieprzejrzynaoczy.
Iprawiemusiętoudało.Byłtakbliskoodebraniajejhotelu,
aonajeszczedoniedawnaniemiałaotympojęcia.

–Więc

gdzie

siępodziewałaś?–nieodpuszczał.

Najbardziej

na świecie nie lubił przegrywać i na swoje

szczęścieSkyeprzekonałasięotymwsamąporę.

– Nie

twój interes – odparła poirytowana, czując, że

szczegółowo zaplanowaną cywilizowaną rozmowę zaraz trafi

szlag.

– Jesteś moją żoną – przypomniał jadowitym tonem

iprzysunąłsiębliżej.–

Mam

prawowiedzieć.

Kolana

ugięłysiępodSkye,aleostatniezdaniepostawiłoją

nanogi.

–Niesłychane!–odparła

wzburzonym

tonem.

– Jesteś moją żoną – powtórzył

jeszcze

dobitniej, jakby to

miałowyjaśnićwszelkiewątpliwości.

– O tym właśnie przyszłam porozmawiać – powiedziała

isięgnęładotorby.Jednakwtym

samymmomencierozległo

siępukaniedodrzwi.

background image

Recepcjonistka

przyniosła butelkę wody mineralnej,

szklankęzkostkamiloduicytryną.

– Dziękuję – mruknęła Skye, wykorzystując jej wejście, by

nieco opanować nerwy. Odkręciła butelkę i odczekała, aż

recepcjonistka

zostawi ich samych. Potem wlała połowę

zawartościdoszklanki.

–Oczymwłaściwiechciałaśporozmawiać?–zapytałznowu

Matteo,zakładającręcenapiersi.Niemusiałapatrzećwjego
stronę, by wiedzieć, jak władczo się prezentował. Wzięła do
rękiszklankęzwodąipodeszła

do

okna.

– O naszym

małżeństwie – powiedziała bezbarwnym

głosem.

Ich

małżeństwo.Miłośćodpierwszegowejrzenia,bajeczny

ślub. Noce pełne namiętności i dni, kiedy czekała do

wieczora,byznowuzatonąćwjegoobjęciachażdorana.

Nerwowo

obróciłanapalcupierścionek.

– I o tym, jak je zakończymy – dodała i odwróciła głowę

wstronęmęża.

Matteo

nawet nie drgnął. Wiedziała, że nie będzie

próbował jej namawiać do zmiany zdania, bo przecież nie

chodziło o nią, tylko o niego, jego dziadka, jej ojca i jakiś

hotel, o którym nigdy nie słyszała. Dziwaczna historia

z zemstą w tle, która zdawała się wisieć jak fatum nad

najbliższymi,jakjejsięzdawało,osobamiwjejżyciu. Ojcem

imężem

Wyprostowałasię

jak

struna,wiedząc,żepowinnawreszcie

przejśćdosedna.

– Mam

ze sobą dokumenty. Musisz je tylko podpisać, ja

zajmęsięresztą.

background image

– Mogę zobaczyć? – zapytał i Skye odetchnęła z ulgą.

Ta

częśćposzłazaskakującodobrze.

– Oczywiście – powiedziała i wyjęła z torby

plik papierów.

Potemwyciągnęłarękę,uważając,bynawetprzypadkiemgo

niedotknąć.

Spojrzał

na

nią przelotnie i podszedł do stołu. Usiadł

i pochylił głowę nad dokumentem. Przeglądał kolejne kartki
pozwu,poczymodłożyłgonablat.

–Ajeślijaniechcęsięztobąrozwodzić?

Skye

zastygławbezruchu.Zjejtwarzyodpłynąłkolor.

–Nie

opowiadajbzdur–powiedziała,alejejgłoszabrzmiał,

jakbymiałazachwilęzemdleć.

– Co jest w tym bzdurnego? – odparł i wstał,

po

czym

powolnymikrokamipodszedłdoniej.

–Daj

spokój,tonawetniebyłoprawdziwemałżeństwo.

– Wyglądało na całkiem prawdziwe. – Gładkie słowa

zabrzmiały

niebezpiecznie.

Objął

ręką

w

pasie

i przyciągnął do siebie. Zaskoczona zderzyła się z twardym

torsem i gorąco zalało

jej

twarz. Powinna odsunąć się na

bezpieczną odległość, ale wspomnienie gorących nocy

wypełniłojejciałosłodkimbezwładem.

–To

tylkozłudzenie.Terazjużtowiem.

–Co

takiegowiesz?

– Wiem wszystko – powiedziała i zamknęła oczy. – Wiem

otwoimimoimojcu.Wiem,żeobajzakochalisięwtejsamej
kobiecie i że twój ojciec ją poślubił. Mój ojciec był wściekły

ichciałsięzemścićfinansowonatwojejrodzinieina

tobie.

Matteo

zaśmiałsię,przerywającjej.

background image

–Wtwoichustachbrzmitojakjakaśromantycznahistoria.

Rzeczywistość była o wiele bardziej brutalna – powiedział

i popatrzył

na

nią złowieszczo. – Twój ojciec doprowadził

mojegodziadkadobankructwa.Zniszczyłwszystko,coprzez

całeżycieudałomusięstworzyć.

Pasja

wjegogłosiesparaliżowałająnakilkasekund.

– I dlatego

postanowiłeś ukarać za to mnie? – zapytała po

chwili.

Zapadładługaiciężkacisza.

– Nie chodziło o to, żeby ukarać

ciebie

– powiedział

wreszcieMatteo.

–Wtakim

raziemojegoojca.Tojegochciałeśukarać?

Co

mógł na to odpowiedzieć? Tylko przytaknąć, ponieważ

to była prawda. Czerpał przyjemność z ostatecznego ciosu,

jaki zadał temu staremu draniowi. A była nim każda upojna

noc spędzona ze Skye, która była pionkiem w jego grze

iniewolnicąwjegołóżku

–Wyszłaśzamniezmiłości,jużzapomniałaś?

O tak, kochała go. Zrobiłaby dla niego wszystko. Dopiero

potem odkryła, że bierze udział w przedstawieniu. – Miłość

i nienawiść są sobie zaskakująco bliskie – powiedziała

zamyślona. – Nawet nie przypuszczałam, jak łatwo jedno

możesięzmienićwdrugie.

– Chcesz powiedzieć, że mnie nienawidzisz? – zapytał

zprzekąsem.

Dłoń

oparta

władczo na jej biodrze nie pozwalała jej na

najmniejszyruch.Wyraźniepoczuła,żejestpodniecony.

Seks.

background image

Tylko

seksratowałichmałżeństwo.InawetMatteoniebył

na tyle dobrym aktorem, by udawać pożądanie. Ona tym

bardziej.

–Oczywiście,żecięnienawidzę–syknęła.

Roześmiałsięcynicznie.

–Złatwościąmógłbymudowodnić,żetakniejest–odparł

i przestąpił z nogi na nogę, ocierając się o jej brzuch. Omal
niejęknęła,czując,jakpożądaniewzbierawjej

ciele.

– To tylko seks – mruknęła do siebie, skupiając spojrzenie

na górnym guziku bladoniebieskiej koszuli. – Jak zapewne
wieszzdoświadczenia,

sam

seksnicnieznaczy.

– Ale

ty nie miałaś żadnego doświadczenia, kiedy się

poznaliśmy–przypomniałbezlitośnie.–Byłaśtylkomoja.

Jeszcze

więcejchaotycznychwspomnień.Ichpierwszyraz.

Jej pierwszy raz z mężczyzną. Przygryzła wargę, walcząc

z nerwami. Tamtej nocy zawładnął jej ciałem i duszą. Nie

wiedziaławtedyjeszcze,żewszystkotobyłogrą.Złatwością

wciągnął ją do łóżka, skusił wizją szczęśliwego życia

małżeńskiego.

–Inadal

jesteśmoja–dodał,przyglądającjejsięuważnie.

Odchrząknęła nerwowo, otrząsając się

ze

wspomnień. To

przez nie zapragnęła, by jej dotknął, wziął ją w ramiona

Ostatniraz.

Zawsze

tak na nią działał i wątpiła, by to się kiedykolwiek

zmieniło. Każde ich spotkanie, po krótkiej czy po dłuższej

przerwie, nacechowane było napięciem erotycznym, od

któregokręciłojejsięwgłowie.Pamiętaj,pocotuprzyszłaś!
Niestety ich związek nie miał przyszłości. Nie mogłaby

pozostać żoną człowieka ani stworzyć rodziny z kimś, kto

background image

wtakcynicznysposóbjąwykorzystał.

Dlatego

postanowiławyjechaćtakdaleko,byniezapragnął

jejszukać.Jaktylkozdobędziejegopodpisnadokumentach,

wyjdzieztegobiurowcaiznikniezjegożycia,tymrazemna

zawsze. Pomyślała o zabukowanym wieczornym locie do
Australii. Zamierzała ukryć się w jakimś odludnym miejscu
zwidokiemnaplażęitamleczyćzłamaneserce.

– Mylisz się – powiedziała i zdecydowanym ruchem

strząsnęłazbiodrajegodłoń,poczymobróciłasięipodeszła

do

okna.

–Czyżby?

Wzruszyłaramionami.

– Nawet

jeśli nadal cię pragnę, to nic nie znaczy. Byłeś

moimpierwszymmężczyzną.

Urywki

wspomnień z ich nocy przecięły mroki jej pamięci

jak błyskawica. Jego pocałunki. Długie i namiętne. Ich nagie

ciała w basenie na dachu weneckiej willi Mattea. Zmysłowe

masaże. Musiała odsunąć od siebie te myśli, by nie oszaleć

ztęsknotyzadotykiemjegorąk.

– Ale

to wszystko nieważne. Moje serce dostało nauczkę,

którejnigdyniezapomni–dokończyłaurażonymtonem.

–Jakąnauczkę,cara?

– Żeby nigdy nie ufać przystojnym nieznajomym –

powiedziała i westchnęła. –

Podpisz

papiery, Matteo. To

koniecnaszegomałżeństwa.

–Ajeśli

nie

podpiszę?

– Chciałeś zemsty i dopiąłeś

celu. Nie

jestem ci już do

niczegopotrzebna.

background image

–Chciałemodzyskać

hotel.Ty

byłaśuroczymdodatkiem.

– Dodatkiem?

Na miłość boską, Matteo, ja cię kochałam.

Czytonicdlaciebienieznaczy?

Popatrzył

na

niąprzeciągle.

–To

niebyłamiłość.Zwykłezauroczenie.

Skye

przełknęła rozczarowanie. Co on mógł o tym

wiedzieć?Kochałagocałymsercem.Niezamierzałagoteraz
o tym przekonywać, ale pocieszała ją świadomość, że ich
dziecko zostało poczęte, jeszcze zanim dowiedziała się
strasznejprawdy.

– Może i racja – rzuciła nonszalancko. – Nie ma sensu się

o to spierać. Tak czy owak, to koniec. Nie ma mowy, bym

zapomniała o tym, co zrobiłeś. – Wciągnęła powietrze

ipopatrzyłamuprostowoczy.–Możeszzatrzymaćhotel.

Ściągnąłbrwi.

–Il

GrandeFortuna?Chceszmigosprzedać?

– Pod jednym warunkiem – powiedziała lodowatym tonem.

– Podpisz te cholerne papiery, Teo, i przez resztę swojego

życiatrzymajsięodemniezdaleka!

Kiedy

Skye odeszła, poznawszy jego prawdziwe motywy,

właściwie pogodził się z myślą, że być może nigdy nie

odzyska uwielbianego przez dziadka hotelu Il Grande

Fortuna.

Tak

jakwruletce,postawiłwszystkieżetonynajednopole,

którymbyłomałżeństwozbogatąspadkobierczynią.Planbył

prostyidodatkowoprzyjemny.MiałuwieśćSkye,sprawić,by
oszalałanajegopunkcieipowiedziała„tak”,kiedypoprosiją

orękę.Następniemiałapodpisać,cokolwiekjejpodsuniepod
nos. Był już tak blisko celu. Aż pewnego dnia wszystko się

background image

zmieniło.

Do

diabła, ożenił się ze Skye, ponieważ był to jedyny

sposób przejęcia hotelu. A teraz ona chce mu podać to, za

czymsięuganiałprzezcałeswojedorosłeżycie,nasrebrnej

tacy. Dlaczego się zawahał? Dlaczego po prostu nie przystał
najejwarunki?

Ponieważ

nie

chciałsięprzyznaćdoporażki.Niechciałteż,

żebyodeszła.Niebyłnatogotowy.

„Podpiszpapiery,Teo”.

Skye

użyłazdrobnieniaiwidział,że

natychmiast tego pożałowała. Nie byli już parą, która
wymieniałaczułesłówka.Nigdytaknaprawdęniebyliparą.

Matteo

nawetniemyślałaniomałżeństwie,aniozałożeniu

rodziny. Chciał tylko odzyskać hotel. Gdyby podpisał

dokumenty, pozbyłby się żony, której nigdy naprawdę nie

chciał, i dostałby hotel. Jedyne czego mógłby żałować, to

ciało Skye i przyjemność uprawiania z nią seksu. W sumie

jednakbyłatoniewielkacenazaosiągnięciecelu,doktórego

dążyłlatami.

–Wporządku,podpiszę–powiedział.

Wyraźniewidział,że

jej

ulżyło.

– Ale mam swój warunek – dodał i brwi Skye uniosły się

wysoko, a usta lekko rozchyliły. Miał ochotę ją pocałować.

Pokazać, jak łatwo topniała w jego ramionach. Wtedy mógł

zniąrobić,

co

chciał.–Spędzimyrazemjeszczejednąnoc.

Skye

zastygła w bezruchu. Płytki oddech świadczył o tym,

żepróbujezebraćmyśli.

–Nie

–powiedziałaledwiesłyszalnymszeptem.–Nigdy.

Matteo

roześmiałsiętylko.

background image

– Nigdy

nie mów nigdy, cara

. Nie

powiesz chyba, że było

namźlewłóżku?

–Było

nam

dobrze,aleniezamierzamdotegowracać.

– W takim

razie niczego nie podpiszę – odparł

zdecydowanie.–Cosięstało,żenagleobowiązkiżonytakcię
przerażają?Pamiętam,żezawszelubiłaśseks.

–Wtedy

niewiedziałam,doczegojesteśzdolny.

–Ado

czegonibyjestemzdolny?

–Szkoda

miczasunawyjaśnianiecitego.

Matteo

poczułsięwinnyiniespodobałomusiętouczucie.

Miałzobowiązaniawobecswojejrodziny.NiewobecSkye.

Skye

wyglądała jednak na urażoną, a on był tego

przyczyną.Zacząłżałować,żenieudałomusięprzejąćhotelu

bez konieczności wplątania jej w to wszystko. Ale przecież

próbował.Trzylatanamawiałjejojcadosprzedażyhotelu.

„Po

moim

trupie”. To były ostatnie słowa, które Carey

Johnson powiedział w tej sprawie. Gdyby zechciał posłuchać

rozsądku i gdyby nie był tak zaślepiony urazą, z powodu

którejwogóleprzejąłhotel,jegodzisiejszarozmowazeSkye

nigdyniemiałabymiejsca.

Patrząc

teraz

naswojążonę,Matteoniebyłpewien,czyaż

tak bardzo zależało mu na tym hotelu, dziadku albo ojcu

Skye. Nie myślał też o tym, że mógłby uratować swoje

małżeństwo. W tej chwili pragnął tylko pocałować Skye.

Dotknąć aksamitnej skóry. Sprawić, by z jej twarzy zniknął

smutek.

–Nie

patrztaknamnie–poprosiła.

–Jak?–Zrobiłparękrokówwprzódizatrzymałsię.

background image

Dzielił

ich

tylko stół. Na palcu dostrzegł pierścionek. Był

spektakularny, ale nigdy do niej nie pasował. Jeszcze kilka

tygodnipoślubiezastanawiałsię,czynielepiejbyło wybrać

coś mniej krzykliwego. Może obrączkę z różowego złota

idrobniutkichbrylancików?Amożeonyks?Pasowałbydojej
ciemnychwłosów.

Przełknął

nerwowo

i wspomnienia uleciały. To wszystko

tylkogorozpraszało.Powinienmyślećohotelu.Todlaniego
zdecydowałsiępoślubićSkye.

– Jakbyś żałował, że

do

tego doszło – dokończyła Skye. –

Jakbytacałasytuacjabyładlaciebiezaskoczeniem.

Rozmawiamy

przecież

o

zakończeniu

naszego

małżeństwa.

–Nigdyniebyliśmymałżeństwem!–wybuchnęła.–Użyłeś

podstępu,żebymniepoślubić,iudałocisię.Osiągnąłeśswój

cel. Bierz ten hotel, ja go nie chcę. Nie chcę niczego, co

będziemiotobie

przypominać!

Matteo

był pewien, że jej donośny głos dotarł do uszu

Anastazji,którajątutajprzyprowadziła,alemiałtownosie.

Jego

żona cierpiała, a on chciał ją tylko pocieszyć.

Wkącikachjejoczu,niczymniemywyrzut,drżałyłzy.

– Wyobrażam sobie, jak się musiałeś cieszyć z tego, że

przechytrzyłeś mojego ojca. Jak się śmiałeś, widząc mnie

zakochanąpouszyinieświadomątego,że

za

moimiplecami

załatwiaszswojeinteresy.

–Cóż,jestemtylkoczłowiekiem,Skye.Chcesz,żebymteraz

skłamał? Powiedział, że nasze małżeństwo nie miało nic

wspólnego z twoim ojcem, którego nienawidziłem z całego
serca?

background image

Podniosła dłoń, przerywając

jego

przemowę. Szczupłe

palce drżały, twarz Skye przypominała szary papier.

Wyglądała,jakbyzachwilęmiałasięprzewrócić.Matteobył

rozdartymiędzyuczuciemwściekłości astrachemokobietę,

którawciążbyłajegożoną.

Skye

poczułałzyściekającepopoliczkach,aleniemiałasiły

podnieść

ręki,

by

je

wytrzeć.

Była

wyczerpana

przygotowywaniem się do tej wizyty, napięciem, jakie jej
towarzyszyło,wreszcietym,jakichrozmowasiępotoczyła.

– Nie ma nic, co mógłbyś w tej chwili powiedzieć. Nic, co

chciałabym usłyszeć. Nie mogę nawet na ciebie patrzeć.
Podpisz dokumenty, proszę. Weź hotel i zostaw mnie
wspokoju.

Niemal

pogodził się już z faktem, że po jej odejściu stracił

hotel bezpowrotnie. Ale Skye wróciła i zaoferowała mu go

wzamianzarozwód.

Czy

dlatego chciał się z nią przespać ostatni raz? Żeby jej

przypomnieć,co,pozahotelem,ichłączyło?

Rzucił

okiem

na plik dokumentów i podniósł je z ponurą

miną.

–Dobrze.Jeśli

tego

właśniechcesz

Nagrzane

weneckim słońcem powietrze buchnęło jej

w twarz, gdy wyszła z klimatyzowanego biurowca. Było

wczesnepopołudnieimiastoroiłosięodludzi.Ulicamipłynął

szeroki strumień pracowników wracających z lunchu

i turystów robiących zdjęcia. Zrobiła krok i popłynęła

z tłumem, oszołomiona swoim dokonaniem. Dopiero ciemne
mroczki przed oczami zmusiły ją do zatrzymania. Chwyciła

się latarni i oddychała głęboko, ale to nie pomogło. Była
zmęczona i szczęśliwa, że wszystko jest już za nią i że

background image

nareszcie jest wolna. Przycisnęła dłoń do brzucha i kolejna

falamdłościzmusiłajądooparciaczołaochłodnymetal.Nie

chciała mieć więcej do czynienia z Matteem, ale zamierzała

urodzić i wychować ich dziecko. Czy będzie miała siłę, by

zrobićtoiniemyślećonim?

Nie

było innego wyjścia. Matteo należał do przeszłości,

a dziecko było jej przyszłością. Tylko ono się w tej chwili
liczyło.

–Wszystkowporządku?

Dobrze

siępaniczuje?

Oderwałaczoło

od

metalowegosłupa.

– Tak, strasznie

dziś gorąco – powiedziała, ale odpowiedź

przechodnia rozmyła się hałasie. Wokół niej, niczym czarny

woal,zapadłaciemność.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

Matteo stał przy oknie, spoglądając na tłoczną o tej porze

ulicę. Zobaczył Skye stojącą chwilę, jakby się nie mogła
zdecydować, w którą stronę iść. Wreszcie ruszyła, stąpając
niepewnie,ipochwiliznówsięzatrzymała.Zakończonaparę
minut temu rozmowa musiała ją rozstroić. Ich małżeństwo
musiało być dla niej rozczarowaniem. Mimo to nie czuł się
winny. Jeśli kogoś należało tutaj winić, to ojca Skye. Gdyby
niejegoośliupór,odkupiłbyhotelinigdynieożeniłsięzjego

córką.

Potarł dłonią szorstki policzek i wyłapał w tłumie jej

pastelowo żółtą suknię, akurat w tym momencie, kiedy Skye

osuwała się na ziemię. Wyraźnie widział, jak jej ciało

wychyliło się w stronę kanału i zacumowanej obok gondoli.

Gdyby postał przy oknie chwilę dłużej, zobaczyłby, jak Skye

wpadadowody,uderzającgłowąoburtęgondoli.

Ale wtedy już go tam nie było. Gnany adrenaliną wypadł

zgabinetuizbiegłnadół.Wparususachdotarłdomiejsca,

gdzie przystanęła Skye, i zobaczył gondoliera holującego

Skye w stronę brzegu i lasu rąk ludzi, którzy rzucili się na

pomoc. Widząc, że gondolier słabnie, wskoczył do wody

ipomógłmuwydobyćSkyenabrzeg.Cieniutkastrużkakrwi

spływałazjejbladegoczoła.

– Oddycha? – zawołał, gdy razem z gondolierem

wdrapywali się na brzeg. Potem przyklęknął przy niej.
Wyglądała,jakbyspała.

–Wezwijcieambulanswodny!

background image

– Już wezwany. Zaraz tu będzie – uspokoił go jakiś głos

obok.

– Już w porządku, cara. Wszystko będzie dobrze – szeptał

Matteo,zapominającootaczającychichgapiach.

Po paru minutach przy brzegu pojawił się ambulans.

Matteo miał wrażenie, że minęła cała wieczność. Patrząc na
szarą jak papier twarz Skye uporczywie się zastanawiał, co
też takiego się stało, że Skye zemdlała i wpadła do wody.
Ratownicy umieścili Skye na noszach i przenieśli ją na
pokład.

–Panjestzpacjentką?

–Jestemjejmężem.

–Wtakimraziemożepanpłynąćznami.

Matteozdążyłtylkowyjąćplikbanknotówzprzemoczonego

portfela i rzucić je gondolierowi. Potem wszedł na pokład

iambulansodpłynąłwstronęszpitala.

W drodze Skye tylko dwa razy otworzyła oczy, za każdym

razem patrząc na niego z niedowierzaniem. Gdy łódź

zawinęła do nabrzeża przy szpitalu, na brzegu czekał już

lekarz. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Skye

została zabrana na badania, a marsowe miny lekarzy

i pielęgniarek mijających go na korytarzu nie zwiastowały

niczego dobrego. Wreszcie zajrzał do sali szpitalnej, gdzie

nadal trwało małe zamieszanie. Skye została podłączona do

aparatury. Lekarze badali jej głowę. Pielęgniarka pobrała

krew.

– Czy to coś poważnego? Już wiadomo? – zapytał, ale nikt

munieodpowiedział.

Po jakimś czasie sala w końcu opustoszała i Matteo stanął

background image

uwezgłowiałóżka,obserwującuważnieSkye.

– To pańska żona? – zapytał damski głos i Matteo ujrzał

w drzwiach jeszcze inną lekarkę. Uśmiechała się do niego

łagodnie, a on uczepił się tego uśmiechu jak ostatniej deski

ratunku.

Skinąłgłową.

–Jakonasięczuje,panidoktor?

– Uderzyła się w głowę, ale nie wygląda to poważnie. Na

wyniki badań musimy jeszcze chwilę poczekać. Gdy się
obudzi, może być nieco oszołomiona. Przez dzień lub dwa
powinnaodpoczywać.

–Cosięwłaściwiestało?

–Wyglądamitonazasłabnięcie.Nicnadzwyczajnegowjej

stanie. Upał dołożył swoje. Miała szczęście, że od razu

wyciągniętojązwody.

– Chwileczkę – Matteo przerwał jej i zmarszczył brwi. –

Wjakimstanie?

–Niewiedziałpan?

– O czym miałem nie wiedzieć? – zdenerwował się nie na

żarty.

– Pana żona jest w ciąży. Prawdopodobnie drugi miesiąc.

Zawsze robimy pacjentkom rutynowe badanie. Wiedziała

otym?

Jasnyszlag!

Matteo popatrzył na wciąż nieprzytomną Skye. Gdyby nie

opatrunek na czole i mokre włosy, można było pomyśleć, że
poprostuśpi.Czywiedziałaociąży?

„Zostawmniewspokoju!”.

background image

Tak powiedziała. Czyżby chciała przed nim ukryć, że będą

mielidziecko?Tobyłomożliwe,pomyślał,iostrybólprzeszył

muserce.Zdrugiejstrony,czymogłazarzucaćmukłamstwo

ibezczelniegookłamać?

– Nic o tym nie wspominała – powiedział, ale jego

podejrzeniatylkosięumocniły.Nieznalisięzbytdługo,aona
byłacórkątegodraniaJohnsona.Ktowie,doczegonaprawdę
była zdolna? W myślach zaczął odtwarzać przebieg ich
ostatniej rozmowy, minuta po minucie. Szukał czegoś, co
mogło wskazywać na to, że wie o ciąży. Może dotknęła
znaczącobrzucha?Nieprzypominałsobie,bytozrobiła.Nie
miałbladegopojęciaozwyczajachciężarnych.

Dodiabła!

Nigdy mu nie przyszło do głowy, że mogłaby być w ciąży.

Co było dość głupim założeniem, wziąwszy pod uwagę, że

kochalisięprawieconoc.

– Mogła nie mieć jeszcze żadnych objawów – zauważyła

lekarka i wzruszyła ramionami, jakby to nie miało żadnego

znaczenia.Jakbytoniebyłanajważniejszainformacjawżyciu

Mattea Vin Santo. Jakby to, czy Skye wiedziała o ciąży, nie

zmieniało wszystkiego. Jeśli z premedytacją chciała ukryć

przednimciążę,niewybaczyjejtego.

–Dzieckunicniegrozi?–zapytał.

–Nicniepokojącegoniewykryliśmy–zapewniłalekarka.

On i Skye rozmawiali o dzieciach tylko raz. Skye uważała,

żejestjeszczenatozamłoda,aMatteoożeniłsięzzupełnie

innego powodu, którego wtedy nie mógł jej wyjawić. Oboje
uznali, że dzieci to temat ważny, ale odłożyli go na później.

W każdym razie on go nie lekceważył i Skye musiała
wiedzieć,żewiadomośćociążybyładlaniegoważna.

background image

Najprawdopodobniej jednak postanowiła ukryć przed nim

tenfaktiwychowaćdzieckosamotniepodswoimpanieńskim

nazwiskiem.

Omalniezatrząsnąłsięzezłości.

–Żonamiałaprzysobietorbę–rzuciłzamyślony.

– Tak, ktoś ją zabrał z chodnika. Poproszę, żeby ją panu

przyniesiono.

–Dziękuję–powiedział.

Zniecierpliwiony czekał na powrót lekarki, ale wraz

zupływającymiminutamizacząłpodejrzewaćnajgorsze.Skye
byłataknieugiętawkwestiirozwodu.Chciałagouzyskaćjak
najszybciej,bowiedziała,żeniemaczasu.Zachętąmiałbyć

hotel. Przeklęty hotel. Skoro ożenił się z powodu hotelu, to

czemumiałbysięzjegopowodunierozwieść?

Przez swoje zaślepienie omal nie stracił tego, co w życiu

najcenniejsze.

Swojegodziecka.

Jak mógł być tak głupi? Czyżby wcześniejszy romans

z Marią niczego go nie nauczył? Był wtedy bardzo młody.

Zakochał się. Połknął haczyk, a razem z nim wszystkie jej

kłamstwa.Potymwszystkimprzysiągłsobie,żenigdywięcej

niezaufakobiecie.Aterazomaldałsięnabraćporazdrugi.

Skye należała do rodziny Johnsonów. Nie powinien o tym

nigdyzapominać.

Do sali weszła pielęgniarka i podała mu torbę Skye,

zamkniętą w dużym plastikowym worku. Odebrał ją bez

słowa i otworzył jednym szarpnięciem. W torbie znalazł
dokumenty

rozwodowe

i

umowę

sprzedaży

hotelu.

Wyszarpnął plik papierów z torby i upchnął je we wciąż

background image

wilgotnejkieszenimarynarki.

Miałjużodłożyćtorbęnabok,gdypewienszczegółprzykuł

jegouwagę.

Sięgnął głębiej i wyjął paszport z biletem włożonym do

środka. Miała zamiar lecieć do Australii. Na bilecie wpisane
było Sydney i godzina wylotu dziś wieczorem. Biletu
powrotnegonieznalazł.

Więc miał rację? Wszystkie wątpliwości wyparowały,

pozostawiającjedynieuczuciezłościtaksilnej,żetrzęsłonim
odwewnątrz.

– Signor Vin Santo? Mamy ubrania na zmianę, jeśli

chciałby pan skorzystać. – Pielęgniarka podała mu komplet

odzieżypodobnejdotej,wjakiejchodzililekarze.

Niemógłbyterazwyjść.NiemógłzostawićSkyesamej.Nie

chciałzostawićdziecka.

–Zostanęzżoną,dziękuję–powiedziałiodebrałrzeczyod

pielęgniarki.

Po chwili do sali weszła lekarka, z którą rozmawiał

wcześniej,azaniąwtoczonosprzęt,którystanąłobokłóżka.

–Proszęsiętakniemartwić–powiedziałalekarka,widząc

minęMattea.

Podniosła w górę sukienkę Skye i odsłoniła jej brzuch. Był

taki płaski. Może lekarze się mylili? Może Skye nie była

w ciąży? Przyglądał się jej ciału, poszukując innych zmian.

Piersi miała nieduże i krągłe, akurat takie, że mieściły się

w jego dłoniach. Może faktycznie były nieco większe? Nie

będzie już miał okazji, by się o tym przekonać, pomyślał
gorzko.

Lekarka nałożyła nieco żelu na skórę Skye i przystawiła

background image

głowicę sonografu, przesuwając ją równomiernym ruchem.

Skyewydałazsiebiegłębokiewestchnienie.

–Czytojąboli?–zapytałMatteonatychmiast?

– Ani trochę – zapewniła lekarka i przesunęła wózek

zekranem,takżebylepiejwidziałobraz.

– Może mi pani podpowiedzieć, co tutaj widać? – spytał,

próbującsiędomyślićznajomychkształtównaobrazie.

– Sprawdzam, czy narządy jamy brzusznej są w porządku.

Dziecka jeszcze nie będzie widać. Na tym etapie ciąży płód
jest wielkości fasolki. Tak, jak myślałam, nie ma powodu do
niepokoju–dodała.

– A to tutaj? – spytał, pokazując palcem falowaną linię na

doleekranu.

–Tętnopłodu.

Matteo przymknął oczy, wsłuchując się w rytm, który

z każdą chwilą uświadamiał mu, że zostanie ojcem.

Wzruszenieścisnęłomugardło.

– Proszę się przebrać, signor Vin Santo, zanim się pan

przeziębi.

Matteo nie odpowiedział. Analizował swoją sytuację,

próbującodnaleźćwniejjakiśsens.

Skye była z nim w ciąży i chciała tę informację zatrzymać

dlasiebie.

Chybaże

Powoliobróciłgłowęwstronęlekarki.

–Pytałapani,czywiedziałem.Czyjestszansa,żeżonateż

niewiedziałaociąży?

background image

– Jak najbardziej. Wszystko zależy od tego, czy miała

powód do zrobienia testu ciążowego. Przy nieregularnych

miesiączkachmogłanawetniezauważyć,żecośsięzmieniło.

Staralisiępaństwoodziecko?

–Nie.

Matteo nie wiedział nawet, czy Skye brała pigułki.

Zakładał, że tak, skoro twierdziła, że ma jeszcze czas na
urodzeniedziecka.

– Pana żona powinna się niedługo wybudzić, będzie pan

mógłsamjązapytać.

Tak. To było teraz dla niego najważniejsze. Ustalić, czy

Skye wiedziała o ciąży. Mimo ewidentnych dowodów, wciąż

miałnadzieję,żeniechciałagooszukać.Cośnakazywałomu

wierzyć,żeniemogłabyćażtakwyrachowana.

Ciążawszystkozmieniaławichżyciu.Dzieckozasługiwało

na lepszy los niż bycie kartą przetargową dla którejkolwiek

ze stron. A jeśli nie miało być kartą przetargową, to tym

gorzej.Gdybyniewypadek,Skyeprzygotowywałabysięteraz

dowylotu,wkrótcerozpoczęłabynoweżyciebezniego,aon

nigdyniepoznałbyswojegosynalubcórki.

Zacisnął zęby z bezsilnej wściekłości i usiadł przy łóżku.

PatrzyłnaprzykrytąpościelądrobneciałoSkyeizastanawiał

się,jakwybrnąćzsytuacji.

–Matteo?Gdziejajestem?

Wątłygłosprzedarłsiędojegoświadomości.Długopatrzył

naSkyebezsłowa.

– Jesteś w szpitalu, w Wenecji. – Jego głos drżał, mimo że

próbowałnadnimpanować.

–Szpital?–Skyezamknęłaoczy.–Zrobiłomisięsłabo.To

background image

sięzdarza.

–Jaktosięzdarza?–zapytałnatarczywie.

Skye przesunęła dłonią po pościeli i oparła ją na brzuchu.

Widział, że walczy ze sobą. Wreszcie strach wziął górę nad

konsekwencjami.

– Co z dzieckiem? Co z moim dzieckiem? – wyszeptała,

patrzącnaniegobłagalnie.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Zapadłacisza,wktórejMatteobyłwstanieodróżnićkażdy

dźwięk. Ciche pikanie sprzętu medycznego. Dobiegające
z

korytarza

rozmowy

personelu.

Szum

wentylatora

sufitowego.Wszystkieonezagłuszałyterazjegomyśli.

Skyewstrzymałaoddech,czekającnaodpowiedź.

–Powiedzmi,proszę–wyszeptała.

– Z dzieckiem wszystko w porządku – odparł wreszcie,

achłódwjegogłosiejeszczebardziejprzeraziłSkye.

Wszystkie jej wysiłki poszły na marne. Jej podróż do

Wenecji, hotel jako przynęta, by jak najszybciej podpisał

papieryrozwodowe,zanimbędziezapóźnoZanimnabierze

podejrzeń, czemu służył jej pośpiech. Teraz wszystko to nie

miało znaczenia. Liczyło się tylko zdrowie dziecka. Łzy

napłynęłyjejdooczu.

–DziękiBogu,Matteo.

– Będziesz podłączona do aparatury jeszcze przez kilka

godzin.

– Nic mi nie jest. Muszę się tylko przyzwyczaić –

powiedziałaiwyjęłapodłączonądowenflonukroplówkę.

Z trudem dźwignęła się w górę i wstała, ale była na tyle

słaba, że Matteo zerwał się i ją przytrzymał. Tego tylko

brakowało,byznowustraciłaprzytomność.

– Nie trzeba. – Odtrąciła jego rękę, ale nie dawał za

wygraną.Przypominałapostrzelonąantylopę,ajejstrachbył

background image

namacalny.

Bała się jego? Jego złości? Tego, co sobie o niej myślał?

Powinnasiębać,uznał.Tymbardziejżewiedziałaociąży.

–Kiedy,dodiabła,zamierzałaśmipowiedziećodziecku?–

zapytał,ledwietłumiącwściekłość.

–Niekrzycz–wyszeptała,zasłaniającsobieuszy.

Matteo siłą posadził ją na łóżku i stanął tak, by nawet nie

pomyślałaoucieczce.

– Wcale nie zamierzałaś mi powiedzieć, prawda? –

powiedziałprzyciszonymgłosem.

Spuściłaoczy.

–Tonietwojasprawa–odparła.

– Moje dziecko nie jest moją sprawą? Skąd takie rzeczy

przychodzącidogłowy

– Nie chciałeś mieć ze mną dziecka. Potraktuj to jak

przysługę.Niebędzieszmusiałwychowywaćdzieckazkimś,

nakimciwogóleniezależało.

– Nie uważasz, że dziecko ma prawo znać swojego ojca?

Chciałaśtouniemożliwić,przyznajsię.

Skye wpatrywała się w niego intensywnie, jakby szukając

wjegooczachwłaściwejodpowiedzi.

–Dostałeśswójhotel.Odzieciachnigdyniebyłomowy.

–Cozaróżnica.Takczyowak,tomojedziecko.

Po tym, jak ją oszukał, rozkochał w sobie i wciągnął

w małżeństwo, aby podstępem wyłudzić hotel, miała mu się

teraz tłumaczyć? Chciała od niego tylko miłości, ale on nie
był do niej zdolny. Nie wierzyła prasie, w której pisano, że

background image

jestbezwzględny,żeniemaserca.Uwierzyłanatomiastwto,

żepodobnepochodzenieifakt,żeobojebylisierotami,zbliży

ichdosiebieizagwarantujeszczęście.

Wjakisposóbmiałamuterazwyjaśnić,żejejdecyzjabyła

najlepsza nie tylko dla niej, ale także dla niego, a przede
wszystkim dla dziecka. Nic sensownego nie przychodziło jej
dogłowy,aprzecieżczuła,żemarację.

– Nie chcę wychowywać dziecka z tobą. Nie chcę, żeby

mojedzieckopatrzyłonamnieiwidziałomnienieszczęśliwą.
Tobyłobyokrutne.

– Nie będziesz sama decydować o tym, kto ma

wychowywaćmojedziecko–przerwałMatteo.

– Podpisałeś papiery rozwodowe, praktycznie nie jesteśmy

jużmałżeństwem–powiedziałaSkye,chwytającsięostatniej

deskiratunku.

Matteoskrzywiłsięzłośliwie.

– Nie będzie żadnego rozwodu. – Teatralnym gestem

wyszarpnął z kieszeni dokumenty i podarł je na drobne

kawałki.–Dzieckozmieniłowszystko!

Skye otworzyła szeroko oczy, patrząc na strzępy

dokumentówwalającesiępopodłodze.

–NiepozwolęciwyjechaćzWłochizabraćzesobąmojego

dziecka!

– Nie zatrzymasz mnie – wyszeptała tylko i obronnym

gestemzasłoniłabrzuch.Wyglądałanaprzerażoną.

– Jasne, że zatrzymam. Jeśli będzie trzeba, jeszcze dziś

sprawatrafidosądurodzinnego!

– I tak wyjadę. Nie mam nawet obywatelstwa włoskiego.

background image

Żadensądniezmusimnie,żebymtutajzostała.

Podniósłtylkorękę,uciszającjątymprostymgestem.

– Być może. Przekonamy się o tym, za jakiś czas. Ale

o sprawie będzie głośno i moje dziecko prędzej czy później

dowie się, że o nie walczyłem. Nie cofnę się przed niczym,
zapamiętaj to sobie. Żyjąc od rozprawy do rozprawy
i czytając o sobie w gazetach, zatęsknisz za czasami, kiedy
byliśmyzwyczajnymmałżeństwem.

Skyewzdrygnęłasięmimowoli.

– Nie zrobisz tego. Wiem, jak bardzo chronisz swoją

prywatność.

–Zrobięwszystkodlamojegodziecka!

– Więc pozwól mi je wychowywać. Tak będzie lepiej. Nie

chcę ci zabraniać kontaktu – dodała, czując, że musi pójść

naustępstwo.

–Akonkretnie?

– Będziesz mógł odwiedzać dziecko, powiedzmy kilka razy

wroku.JamogęczasamiprzyleciećdoWłoch.Uzgodnimyto

międzysobąjakresztamałżeństw,któresięrozwodzą.

– Twoi rodzice nie żyli ze sobą. Mówiłaś, że nie znosiłaś

podróżowania między jednym domem a drugim. A teraz

proponujesz,żebytakisamlosspotkałnaszedziecko?

Skye zastygła. Zdziwiło ją, że pamiętał takie rzeczy, bo

rzadko się zwierzała. Widocznie jednak na tyle często, że

mógłtegoterazużyćprzeciwkoniej.

–Zorganizujemytolepiejniżoni.

–Niebędziemyniczegoorganizować!

– Oszalałeś? Nie możesz mnie zmusić, bym tkwiła w tym

background image

małżeństwie.

– To ty oszalałaś, chcąc odebrać mi dziecko. I tak

dowiedziałbymsięprawdy.

– Skąd? – zapytała zupełnie poważnie. – Gdybym nie

zemdlała na środku ulicy i nie trafiła do szpitala, nigdy byś
sięniedowiedział.–PoliczkiSkyepobladły.–Przenigdy!

– Dlatego, że postanowiłaś rozpłynąć się w powietrzu

i ukrywać przede mną dziecko! – Patrzył na nią
z potępieniem. – A gdybyś poznała innego mężczyznę?
Wyszłabyś za niego? Wychowywałabyś z nim moje dziecko?
Naprawdę pozwoliłabyś, żeby mój syn albo córka dorastali,
nieznającnazwiskaswojegoojca?

Twarz Skye była biała jak ściana i Matteo poczuł, że przy

jej stanie powinien wyhamować. Dać jej chwilę na złapanie

oddechu i wyciągnięcie własnych wniosków. Tylko że oboje

stali

po

dwóch

stronach

barykady.

Matteo

był

zdeterminowany, by przywrócić dawny blask rodzinnemu

imperium. Skye natomiast wywodziła się z rodziny, która

chciaładoprowadzićjegorodzinędoupadku.Aterazjeszcze

zamierzała pozbawić go dziecka. Trudno było o większego

wroga.

– Odpowiadaj, kiedy do ciebie mówię! – zdenerwował się,

a gdy nie zareagowała, chwycił ją w pasie i korzystając

ztego,żerozchyliłaustawniemymzdziwieniu,pocałowałją

z pasją i zaborczością, jakiej nigdy do tej pory przy niej nie

poczuł.

– To moje dziecko. A ty jesteś moją żoną! – szeptał,

obsypując pocałunkami jej twarz. – Nie pozwolę ci odejść.
Nieteraz.

Wypuścił ją z objęć, gdy przestała stawiać opór i poddała

background image

siępocałunkom.

–Wróciszzemnądodomu–powiedział.

Nie było to pytanie, ale Skye poczuła, że musi walczyć do

końca.

–Tonicnieda.

–Oczywiście,żeda–zaprzeczył.–Niepozwolęciwywieźć

dziecka na drugi koniec świata. Wychowam je sam albo
ztwojąpomocą.Wybieraj,cowolisz.

– Co takiego? – wyjąkała, przerażona tą groźbą nie na

żarty.–Żadensądnieprzyznaciwyłącznejopieki!

OczyMatteaniebezpieczniesięzwęziły.

– Czy ty w ogóle wiesz, kim ja jestem? Jeśli mi na czymś

zależy,dostanęto.

Skyepoczułazimnydreszczprzebiegającyjejpoplecach.

Tobyłaprawda.Wziąłzniąślub,żebyodzyskaćhotel.Nie

miałbyskrupułów,żebyzniszczyćjejżycieiodebraćdziecko.

–Zrobięwszystko,żebydzieckozamieszkałozemnąibyło

wychowywaneprzezemnie.Tutaj,wWenecji,gdziejestjego

dom.Maszmojesłowo,Skye.

Potrząsnęła głową w proteście, ale jej serce zdążył

wypełnićstrach.

A jeśli to prawda, że odbierze jej dziecko? Musiała jak

najszybciejporozmawiaćzprawnikiem.

– Jeśli chcesz ze mną walczyć, wiedz, że nic mnie nie

powstrzyma.Zmieniętwojeżyciewtakiepiekło,żebędziesz
błagać, bym więcej nie stanął na twojej drodze. Nie oddam

dziecka.Zanicnaświecie!

background image

Skye drżała na całym ciele, ale zdołała się unieść

i wyciągnąć rękę w jego stronę. Głuche trzaśnięcie rozległo

sięwpokoju.

– Jak śmiesz! – krzyknęła, wpatrując się w czerwieniejącą

najegopoliczkuplamę.

–Powtarzamjeszczeraz,nicaniniktmnieniepowstrzyma.

Dostanęto,czegochcę.

–Chcesznaszegodziecka,tak?

Sì–potwierdził.–Alechcętakżeciebie.

Jejsercedrgnęłoboleśnie.

– Dlaczego? – Tego zupełnie nie potrafiła zrozumieć.

Przecieżnawetjejniekochał.

– Jesteś moją żoną – powiedział, wzruszając ramionami. –

Chcę,żebyśwróciładomojegożyciaidomojegołóżka.

– Jak możesz myśleć teraz o seksie? Jak śmiesz

przypuszczać, że po tym wszystkim będę chciała z tobą

sypiać? To jest ohydny szantaż. Nienawidzę cię. Jesteś

najgorszymczłowiekiemnaświecie.

– Być może – zgodził się. – Ale sama powiedziałaś, że od

nienawiścidomiłościjesttylkokrok.

–Nigdycięniepokocham,ażtakgłupianiejestem.

– Nie musisz mnie kochać, wystarczy, że będziesz mnie

pragnąć.Tosięchybaniezmieniło?

Skye uciekła spojrzeniem w bok. Nie umiała jeszcze

obronićsięprzedpożądaniem,którerozbudzałwniejMatteo

samąswojąobecnością.

–Niemamowy,żebymkiedykolwiekjeszczeposzłaztobą

do

łóżka

powtórzyła,

ale

musiało

to

zabrzmieć

background image

nieprzekonująco, bo Matteo pochylił się i cmoknął ją

wpoliczek.

– Będziesz błagać, żebym cię wziął, a ja zrobię to

zprawdziwąprzyjemnością,drogapaniVinSanto.

Skye bawiła się wisiorkiem, przesuwając go po złotym

łańcuszku

z

jednej

strony

na

drugą.

Zapatrzona

w zachodzące słońce, zastanawiała się, czy jej samolot już
wyleciał. Mogła siedzieć teraz na pokładzie i myśleć
o rozpoczęciu nowego życia. Z dala od Mattea Vin Santo
ijegokłamstw.

Dziwnie się czuła, wracając znowu do willi, w której

mieszkali po ślubie. Nic się nie zmieniło, a jednak wszystko

wyglądało inaczej. Kiedy była tu ostatnim razem, dom był

wypełniony jej zachwytem, miłością do świeżo poślubionego

męża, pożądaniem Tak łatwo uwierzyła w to, że Matteo

darzy ją głębokim uczuciem, podczas gdy on knuł tylko, jak

przejąćhotel.

Z bólem serca pomyślała o ich nocy poślubnej. Gdyby to

zależało od niej, wskoczyłaby mu do łóżka już po pierwszej

randce. Matteo nalegał, by zaczekali z seksem do ślubu.

Wtedywydałojejsiętoszalenieromantyczne.Dopieroteraz

rozumiała,jakizamysłsięzatymkrył.Takimianowicie,byto

onanalegałanaślub.Rzeczjasna,osiągnąłswójcel,aponim

wszystkiekolejne.

Teraz wróciła do ich dawnego wspólnego domu. W ciąży,

nadal go pragnąc, ale już pozbawiona uczucia i wszelkich

złudzeń.Cozakoszmar!

Nienawidziła go za to, że wciąż miał nad nią tyle władzy.

Wystarczył jeden pocałunek, by znów zaczynała myśleć

ogorącychnocach,którebyływażnączęściąichmałżeństwa.

background image

Usłyszawszyzaplecamijakiśszelest,odwróciłasię.Ciemna

kurtynajejwłosówprzesunęłasięzramienianaplecy.

–Kolacjajestgotowa.

Prawie nie rozpoznała jego głosu. Był chłodny jak wtedy,

gdy prowadził rozmowy służbowe przez telefon. Popatrzyła
z powrotem w stronę okna, na czerwonozłote słońce kryjące
sięzahoryzontem.

– Nie jestem głodna – powiedziała i przymknęła powieki,

jakbychcączatrzymaćobrazzachodusłońcanadłużej.

–Nicmnietonieobchodzi.Jesteśwciąży,musiszjeść.

– Zjem, kiedy będę chciała – odparła i podkuliła nogi,

opierającbrodęnakolanach.Słyszała,żepodszedłbliżej,ale

niezaryzykowałaspojrzeniawjegostronę.

–Zamierzaszwykłócaćsięzemnąowszystko?

Teraznaniegopopatrzyła.

–Jasięztobąniekłócę.

–Gdybyśsięniekłóciła,bylibyśmyjużwpołowieschodów.

– Skye nie zareagowała. – Melania przygotowała twoje

ulubionedanie.Będzierozczarowana,jeśliniezejdziesz.

–Toniefair–odparłacichymgłosemSkyeiwestchnęła.

PosłużeniesięMelaniąbyłopodłe,nawetjaknaniego.

–Dlaczego?Wiemprzecież,żesięlubiłyście.

–Poprostucieszyłasię,żemożewtymdomuporozmawiać

zkimśnormalnym–dodała,dającwyrazswojejfrustracji.

PrzyleciaładoWenecji,mającdozrealizowanaprostyplan.

I była już tak blisko odzyskania całkowitej wolności. Gdyby
wtedynieupadłanaulicyGdybyonjejniezauważył

background image

Zacisnęłapowieki,zatrzymująccisnącesiędooczułzy.

– Odświeżę się tylko i za chwilę zejdę – rzuciła

zrezygnowana.

Matteo

odetchnął

z

ulgą,

jak

jej

się

zdawało,

ipomaszerowałwstronękorytarza,zostawiającjąsamą.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

–Widziszteobrazy,Matteo?

Oczy ośmiolatka wodziły za palcem dziadka wskazującym

naścianę.

–Conanichjest?

Nonnouśmiechnąłsięzdumą.

– Namalował je uczeń Modiglianiego. Widać jego styl po

tym,jakoddanesąrysytwarzy.

Matteo pokiwał głową, choć nie miał pojęcia, kim był

Modigliani ani nie potrafiłby opisać jego stylu. Wiedział

jednak, że jeśli pokiwa głową i przynajmniej będzie udawał,

że wie, wprawi dziadka w zadowolenie. Odkąd z nim

zamieszkał, z dnia na dzień stawało się to dla niego coraz

ważniejsze.

– Spędzał w naszym hotelu każde lato, a zamiast zapłaty

zostawiał obrazy. W taki sposób twój praprapradziadek stał

sięwłaścicielemtychwszystkichobrazów.

–Modiglianiego?–zapytałMatteo.

–Nie,jegoucznia.

–Czyonedużokosztują,dziadku?

–Sącenne,aleniesąnasprzedaż.Topamiątka.Pewnego

dnia będą twoje, żebyś mógł je podziwiać, dbać o nie

iwreszcieprzekazaćjeswojemusynowi,aonswojemuitak

dalej, i tak dalej. To część historii naszego rodu, Matteo.
Wtymtkwiichprawdziwawartość.

background image

Oczy trzydziestodwuletniego Mattea patrzyły teraz na ten

samobraz,którypokazałmudziadek,gdymiałosiemlat.

–SignoraVinSanto!–MelaniaucieszyłasięnawidokSkye.

Matteoodwróciłzamyślonespojrzenieodobrazuizobaczył

swojążonęginącąwuściskugospodyni.

–Taksięcieszę,żewróciłapanidodomu!

–Mnieteżmiłocięwidzieć,Melanio.Codobregosłychać?

– Ach, jestem taka zabiegana. Proszę siadać, już podaję

risotto.Paniulubione.Anadeserbędącannoli.

– Dziękuję, masz świetną pamięć – powiedziała Skye

iuśmiechnęłasię.

Potem usiadła przy stole, rozłożyła na kolanach serwetkę

i ani razu nie spojrzała na Mattea. Jakby w ogóle go nie

byłowjadalni.

Taobojętnośćnapokazniesłychaniegowkurzała.Czuł,że

Skye nadal nie umiałaby się mu oprzeć. Robiła jednak

wszystko,bysprawiaćwrażenieniedostępnej.

Włosy miała związane w grzeczny warkocz, a gęsta

grzywka prawie zakrywała jej oczy. Na sobie miała rzeczy,

które należały do niej, zanim odeszła z domu. Nadal wisiały

w jej garderobie. Nie tknął niczego, jakby przeczuwając, że

kiedyśwróci.

– Może opowiesz mi, jaki właściwie miałaś plan – zapytał,

kiedy usadowiła się wreszcie i wzięła do ręki widelec,

zanurzając go w kopczyku parującego ryżu pachnącego

szafranem.

Podniosła głowę, ale widząc lekko kpiący uśmiech,

skrzywiłasię.

background image

–Toniemajużżadnegoznaczenia.

–ZamierzałaśzaszyćsięwAustralii?

Wyprostowałasięinamomentzastygławbezruchu.

–Skądotymwiesz?–zapytała.

–Znalazłembiletwtwojejtorebce.PrzyleciałaśdoWenecji

tylkoporozwód,tak?

Skyeprzełknęłajedzenieisięgnęłaposzklankęwody.

– Miałam zostać na weekend? – odparowała, nie kryjąc

sarkazmu. – A może chciałeś mi pokazać miasto albo zabrać
naprzejażdżkęgondolą?

–Spodziewałemsięchoćbypoinformowaniamnie,żejesteś

w ciąży. Ale znając twojego ojca, wcale się nie dziwię, że

próbowałaśmnieoszukać.

Stwierdzenietorozsierdziłoją,aleizawstydziło.

–Dobrze,żeotymwspominasz.Gdybynietwojeoszustwo,

niebyłobydzisiejszejsytuacji,prawda?

– I z zemsty za to, że poczułaś się oszukana, postanowiłaś

ukryćciążęiodebraćmidziecko?

– Twoje oszustwo jest faktem i nie ma nic wspólnego

zmoimiodczuciami.Pozatymniezamierzałamsięmścić.

–Więcdlaczegoniepowiedziałaś,żejesteśwciąży?

Patrzyłananiegodłuższąchwilę.Jakmiałamutowyjaśnić,

a jednocześnie ukryć, że złamał jej serce. Nie raz, ale

każdego ranka, odkąd odeszła i odkąd budziła się w łóżku

sama.

Duma nakazywała jej to przemilczeć. Wystarczyło, że ją

zranił do żywego. Nie musiała znosić uśmieszku złośliwej

background image

satysfakcji.

– A ty dlaczego nie powiedziałeś mi o hotelu? Gdybyś

powiedział, że ci na nim zależy albo że chcesz go kupić,

zastanowiłabymsięnadtym.

– Po zastanowieniu mogłabyś odmówić – powiedział, nie

kluczącwokółtematu.–Jakdowiedziałaśsięprawdy?

– Zapytałam mojego prawnika. Powiedział mi wszystko

o sporze między naszymi rodzinami. Także o tym, że
próbowałeśjużwcześniejkupićhotel,aleojciecniechciałci
go sprzedać. Podobno groziłeś, że go zniszczysz i że zapłaci
zato,cozrobił.

Skye poczuła zimny dreszcz między łopatkami. Gdyby tata

dożył ich ślubu, na pewno uznałby ich małżeństwo za taką

właśniezapłatę.

– Ten sam prawnik doradziłby ci, żebyś nie sprzedawała

hotelu.Zwłaszczamnie.

Niestety,znowumiałrację.Przecieżniesprzedałabyhotelu

komuś,ktouważałjejojcazawroga.

–Niemogłeśtegowiedziećnapewno.

–Nietylkomogłem,alewiedziałem–odparłtwardo.

– Niech ci będzie. Dlatego postanowiłeś uwieść mnie,

niewinnądziewczynę,oświadczyćsięiwziąćślub?Wszystko

poto,żebymprzepisałanaciebiehotel?

– Ten hotel jest dla mnie ważny. Nie mogłem pozwolić, by

znowuktośmigoodebrał.

– A niech cię, Matteo! – przerwała mu. – I to ma być

wytłumaczenie?Poprostustrzeliłeśdocelu,ajaoberwałam
rykoszetem.Wedługciebietonic?

background image

Matteozacisnąłusta.

– Ten hotel nigdy nie powinien był trafić w wasze ręce.

Musiałemgoodzyskać.

Skye

przymknęła

powieki.

Długie

rzęsy

utworzyły

półokrągłe cienie na jej bladych policzkach. Słowa Mattea
były kolejnym potwierdzeniem, którego właściwie nie
potrzebowała.

–Całenaszemałżeństwobyłodlaciebietylkogrą

Opuściłagłowęzrezygnacją.

Matteowstałipodszedłdoniej.

–Niecałe–Niskizmysłowygłospowinienjąostrzec,ale

Skyebyłatakroztrzęsiona,żeniemyślałalogicznie.

–Nie?Więccośdomniejednakczułeś?

–Ależtak,cara.Trudnoudawaćto,conasłączyło

Podniosłasięipodeszładookna.Wszystko,cowtejchwili

do niej docierało, to bicie serca i szum krwi płynącej

w żyłach. Oczywiście, że coś do niej czuł, ale tym czymś na

pewnoniebyłamiłość.

–Byłaśdziewicą,kiedyNiespodziewałemsiętego.

Zacisnęła powieki. Ich noc poślubna. Kiedyś tak piękna

i romantyczna, teraz na zawsze już pozostanie skażona

kłamstwemiintrygą.

–Tak,byłamdziewicą.Byłamteżstraszniegłupia.

–Dlaczego?

–Powinnamprzejrzećtwojezamiary.Jestemnasiebietaka

wściekła. I na ciebie! – Odsunęła się gwałtownie, czując, że
Matteo znowu narusza jej granice. Za nią była już tylko

background image

ściana. – Naprawdę myślałeś, że bez namysłu przepiszę na

ciebie hotel? Jeśli nauczyłam się czegoś od ojca, to właśnie

uważnego czytania umów. Ale zostawmy to już. Jestem

gotowaprzekazaćcitenhotel,jeżelidaszmirozwód.

Matteosięroześmiał.

–Nie.

–Przecieżtegowłaśniechcesz.

– Myślisz, że hotel jest dla mnie ważniejszy od mojego

dziecka? – W jego oczach, które znajdowały się ledwie
paręnaściecentymetrówojejtwarzy,dojrzałagniew.

– Tak właśnie myślę – odparła głosem przepełnionym

smutkiem.–Tenhoteltotwojaobsesja.

– Nie widzisz, że zasady gry się zmieniły? Moje dziecko

odziedziczy ten hotel, niezależnie od tego, co się z nami

stanie. Tak czy siak, hotel wróci do rodziny Vin Santo. O to

mi chodziło. A my nadal jesteśmy małżeństwem. To, co

należydociebie,jesttakżemoje,czyżnie?

Skyezazgrzytałazębami.

–Owszystkimpomyślałeś,prawda?

– Nie do końca. – Matteo demonstracyjnie westchnął

i zrobił ćwierć kroku do przodu, niemal przygniatając ją do

ściany. – Nadal nie wiem, jak mamy razem wychowywać

dziecko,jeślibezprzerwysiękłócimy.

PoliczkiSkyeodzyskałyżywszykolor.

– Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby moje dziecko

było szczęśliwe. Nawet gdybym musiała udawać, że cię

znoszę.

Roześmiałsięcicho.

background image

– A to? – zapytał i przysunął się tak blisko, że poczuła

muśnięcie jego warg na ustach. Dłonie wsunęły się pod jej

bluzkę i objęły jej szczupłą talię. – To też będziesz skłonna

znieść?

Jęknęła w duchu i zamknęła oczy, by nie widzieć triumfu

w jego spojrzeniu. Gdyby dała mu do zrozumienia, że go
pragnie, natychmiast wykorzystałby to przeciwko niej. Był
klasycznym przykładem bezdusznego drania. Szkoda, że ten
argument nie przemawiał do jej słabego i głodnego seksu
ciała.

–Nie–usłyszałaswójgłos.–Iwiem,żeniebędzieszmnie

dotegozmuszał.

Matteoznieruchomiał.

–Zmuszaćcię?Zakogotymnieuważasz?

– Myślę, że jesteś okropnym człowiekiem. Zdolnym do

wszystkiego. Nienawidzę cię! – Nawet nie podniosła głosu.

Cała ta rozmowa i wnioski, do jakich dzięki niej doszła,

napawałyjąsmutkiem.

–Myślisz,żezmusiłbymcię,żebyśzemnąsypiała?

– Dlaczego nie? Zmusiłeś mnie do ślubu. To przecież to

samo.

Matteo gwałtownie się odwrócił i podszedł do stołu. Wziął

kieliszekwinaiwypiłsporyłyk.Widziała,żejestwzburzony.

Ucieszyłoją to.Niech choćprzez chwilę poczujeto samo co

ona.

–Wyszłaśzamniezwłasnejwoli–powiedział,niepatrząc

na nią. – Wybrałaś życie u mojego boku. Ja tylko chcę, byś
dotrzymałaprzysięgimałżeńskiej.

JegotokmyśleniawydałsięSkyekuriozalny,aleteżtrudny

background image

dozakwestionowania.

–Wybrałamtakieżycie,bokarmiłeśmniekłamstwami.

–Tak,jużtomówiłaś,alewktórymmiejscuskłamałem?

–Kłamałeśprzezcałyczas!

–Kiedykonkretnie?Cobyłokłamstwem?

Skye otworzyła usta ze zdumienia. To już był szczyt

bezczelności.

–Niechodzioto,comówiłeś,aleoto,żeudawałeśkogoś,

kimniebyłeś.

–Wtakimraziekogoudawałem?

– Kochającego męża – wyszeptała, czując, z jakim trudem

przychodzi jej wypowiedzenie kilku słów prawdy. Całe

szczęście, że nigdy szczegółowo nie opowiadała, jak bardzo

sięczułasamotna,zanimgospotkała.Przynimpierwszyraz

w życiu poczuła się ważna, chciana, uwielbiana. Że też

właśnietomusiałosięokazaćmaskaradą!

–Czykiedykolwiekpowiedziałem,żeciękocham?–zapytał,

nie zdając sobie zapewne sprawy z tego, jak raniące były to

słowa.

– Nie – przyznała. To ona mu mówiła, że go kocha.

Mnóstwo razy. – Ale musiałeś wiedzieć, że z twojego

zachowaniamogłamwywnioskować,żemniekochasz.

–Miłośćjestbezznaczenia–uciąłniecierpliwie.

Byłjużrazzakochanyiniepodobałomusiętoanitrochę.

–Dlamniemaznaczenie.Miłość,pożądanie,przywiązanie.

Todlamniejednoitosamo.

Matteo wrócił do niej. Stał tak blisko, że mogła poczuć

background image

ciepłobijąceodjegociałaikontrastującezoziębłościąserca.

– Tu nie ma miejsca na miłość, cara. Lepiej przyjmij to do

wiadomościrazemzpropozycją,jakąmamdlaciebie.

–Propozycją?

– Tak. Proponuję ci powrót do mojego łóżka i przyrzekam,

żeniebędzieszrozczarowana.

SłowaMatteaażdoterazzaprzątałymyśliSkye.Niemogła

udawać, że nie rozważa jego propozycji. Że nie podziałała
onanajejwyobraźnięjakszampannapustyżołądek.

Problem polegał na tym, że Matteo był świetny w łóżku.

Niemiałacoprawdaporównania,alejużsamfakt,żezawsze
umiał doprowadzić ją do orgazmu, był dobrą wskazówką.

Szybko się nauczył reakcji jej ciała. Wystarczyło jedno

dotknięcie,bymiałananiegoochotę.Nauczyłjąwszystkiego

o seksie, pożądaniu i zmysłowości. Był delikatny, gdy

rankiem budził ją, całując każdy fragment jej ciała.

Zdecydowany, gdy tego potrzebowała. Nigdy wcześniej nie

odmówiłamuseksu.

A teraz, kiedy rozregulowane ciążą hormony rządziły jej

ciałem, a zmysły niepodzielnie panowały nad rozumem,

odmowawydawałasięjeszczemniejprawdopodobna.

Obróciła się na drugi bok. Kilka metrów dalej znajdowała

się ściana pokryta tapetą o skomplikowanym wzorze. Skye

zamrugała powiekami, w których ni stąd, ni zowąd zebrały

się łzy. Emocje, które jakoś okiełznała podczas kolacji,

domagały

się

ujścia.

Przycisnęła

dłoń

do

brzucha,

wyobrażającsobieswojedziecko.Niemalodpierwszegodnia
po ślubie chciała zajść w ciążę, choć oficjalnie nigdy się do

tego nie przyznawała. Zdarzało im się kochać bez
zabezpieczeniaiSkyezawszemiałanadzieję,żewłaśnietego

background image

dniazajdziewciążę.

Kiedy po swoim odejściu dowiedziała się, że będzie miała

dziecko, początkowo była przerażona wizją samotnego

macierzyństwa.

Z

czasem

jednak

coraz

bardziej

przyzwyczajałasiędomyśli,żejejsamotnośćbędzieinnaniż
w czasach, zanim poznała Mattea. Wiedziała, że zrobi
wszystko, by wynagrodzić dziecku brak ojca. Jej dziecko
miałobyćmądre,kochaneizadbane.I,rzeczjasna,nigdynie
będzie zdolne do takich czynów, jakich dopuścił się jego
ojciec!

Była w o wiele lepszej sytuacji niż wiele kobiet, ponieważ

nie musiała martwić się o finanse. Ojciec zostawił jej spory
majątek, jednak nigdy nie miała zapędów, by uważać siebie

za bogaczkę, a teraz, by wychować dziecko na dziedzica

fortuny. Po sobie doskonale wiedziała, że pieniądze nie są

wstaniezastąpićmiłości,życzliwościizwykłegotrwaniaprzy

drugiejosobie.Tego,czegojejzawszebrakowałowżyciu.

Brak miłości i towarzyszące jej od zawsze poczucie

osamotnienia były jej najlepiej strzeżoną tajemnicą. Nie

zwierzała się z tego nikomu. Nawet Matteo wiedział tylko

mgliście, że jej rodzice rozwiedli się i poświęcali jej jeszcze

mniej czasu, niż kiedy byli razem. Dopiero potem zaczęła

podejrzewać, że Matteo w jakiś sposób wyczuł, że ktoś tak

spragniony miłości i uwagi jak ona będzie idealnym

narzędziem,któredoprowadzigodocelu.

Karmiłjąkłamstwami,aonatakchętniebraławszystkoza

dobrą monetę. Nic nie zwróciło jej uwagi, jakby miłość

kompletnie pozbawiła ją krytycznego myślenia. A przecież
wiele lat wcześniej boleśnie się przekonała, że baśnie

o szczęśliwym zakończeniu nie istnieją. Dlaczego więc tak
łatwootymzapomniała?

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Dwalatawcześniej

Bez wątpienia był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego

Skye widziała w całym swoim życiu. Jej oczy mimowolnie
podążałyzakażdymjegogestem,choćwiedziała,żepowinna
bardziej się skupić na rozmowie, w której właśnie brała
udział. Całe to przyjęcie zorganizowane było z myślą
o fundacji charytatywnej wspieranej przez jej rodzinę, a ona
byłaostatniążyjącąspadkobierczyniąfortunyJohnsonów.

Z biegiem lat szeregi ich dumnego niegdyś rodu

systematyczniesiękurczyły.Jejprapradziadekmiałsześcioro

dzieci. Dziadek czworo, a ojciec z jego niechęcią do

ustabilizowania się i niewątpliwym talentem do zdradzania

żon,wychował,oilemożnabyłotaktookreślić,tylkoją.

Skye była owocem związku ojca z pewną stewardesą

i gdyby nie interwencja dziadka, jej rodzony ojciec pewnie

nigdybysięniedowiedziałojejistnieniu.

Oczywiście,miałakuzynów.Jednakpodczasgdyimdostały

się milionowe fortuny, ona została z nieruchomościami oraz

firmami,którymizarządzałojciec.

Jego śmierć, wskutek wypadku na nartach, była dla

wszystkich

szokiem,

szczególnie

że

był

doskonałym

narciarzem. Ledwie parę tygodni później zmarł dziadek.

Plotki mówiły o złamanym sercu, ale Skye podejrzewała, że

stanjegosercamógłmiećwięcejwspólnegoznadużywaniem
whisky.

background image

Miaładziewięćlat,gdyzostałanaświeciesama,nielicząc

prawników i pełnomocników zarządzających majątkiem do

czasu,

gdy

będzie

pełnoletnia.

Wychowywana

przez

zmieniające się jak w kalejdoskopie nianie, trafiła do szkoły

z internatem, w której czuła się równie obco jak w domu.
Kontaktyzciotecznąbabkąograniczałysiędowizytwczasie
świątiwakacjiszkolnych,itotylkowtedy,gdynieznalazłsię
nikt,ktomógłbysięniązająć.

Skye odszukała wzrokiem mężczyznę, którego uroda

całkowicie ją zafascynowała, i tym razem napotkała jego
spojrzenie.Przyglądałjejsię,możenawetodjakiegośczasu.
Zamyślona,przegapiłatenmoment.

– Do świąt planujemy otworzyć hospicjum dla dzieci –

powiedziałprezesfundacji,panWu.Okrągłatwarzzwrócona

kuSkyepromieniałaradością.

–Towspaniałewieści!–Skyepokiwałagłową,starającsię

przypomnieć sobie, o czym wcześniej rozmawiali. Lubiła

pracę w fundacji, która była jej pierwszą inicjatywą

zrealizowaną w roku, gdy skończyła dwadzieścia jeden lat

izyskaławładzęnadwszystkimizasobamirodziny.Towtedy

zaczęła regularnie pojawiać się na posiedzeniach zarządu.

Z czasem coraz chętniej na nich bywała, studiowała

wszystkie dokumenty, a nawet chciała się zapisać na studia

prawnicze, żeby oprócz wiedzy praktycznej, uzupełnić także

teorię.Najbardziejpochłaniałająjednakpracawfundacji.

Oczy mężczyzny były ciemne, przypominały granitową

skałę. Nigdy podobnych nie widziała. Kruczoczarne włosy

były

zaczesane

do

tyłu.

Męskie

rysy

świadczyły

o zdecydowaniu. Czy był przystojny? Nie mogła się

zdecydować. Na pewno robił wrażenie. Choć nie był piękny
jak hollywoodzcy amanci, potrafił przykuć jej uwagę, a stała

background image

nadrugimkońcusali.

Być może chodziło o posturę. Był wysoki, miał szerokie

barki i przypominał wojownika. Z łatwością mogła go sobie

wyobrazićwbłyszczącejzbroi,ruszającegodoataku.

Silny dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. Twarde sutki

ocierały się o materiał gorsetu sukienki. Na policzki
wystąpiłyrumieńce.PanWudalejcośmówił,żywoprzytym
gestykulując,aleSkyemiałaproblemnawetzrozróżnieniem
poszczególnych

słów.

Stanowiły

one

tylko

tło

dla

ukradkowychspojrzeńrzucanychrazporaznieznajomemu.

Zuwagąprzyglądałasięzwłaszczajegodłoniom.Czynosił

obrączkę?Uświadomiwszysobie,wjakierejonyzabłądziłyjej

myśli,zaczerwieniłasięjeszczebardziej.

Pan Wu musiał zakończyć swoją opowieść dowcipem, bo

wszyscy wokół wybuchnęli śmiechem. Skye dołączyła do

nich, chociaż naprawdę nie wiedziała, co wywołało ogólną

wesołość.

Dopiero po godzinie udało jej się wreszcie stanąć twarzą

w twarz z nieznajomym, który zdążył już stać się jej małą

obsesją.

– Nareszcie mam okazję panią poznać. – Głos miał

melodyjny, niski z lekką naleciałością obcego akcentu.

Greckiego?Włoskiego?

Przez

chwilę

stała,

kontemplując

jego

obecność.

W koniuszkach palców czuła mrowienie. Kusiło ją, by

podnieśćręceioprzećjeoszerokitors.

Być może on też miał potrzebę dotknięcia jej, bo w tym

samymmomencieująłjejdłońipochyliłgłowę,byzłożyćna
niejpocałunek.

background image

– Nazywam się Matteo Vin Santo. – Podniósł głowę

iwyprostowałsię,czekającnajejreakcję.

Nie doczekał się. W każdym razie nie tej, która

świadczyłaby o tym, że Skye go rozpoznała. Ojciec osierocił

ją, gdy była dzieckiem, wkrótce zmarł także jej dziadek. Nie
byłonikogo,ktomógłbyjejopowiedziećodawnymkonflikcie,
jakiłączyłrodzinyVinSantoiJohnsonów.

Odpowiedziała

uśmiechem.

Czystym,

niewinnym

i zaciekawionym. Musiała mu się wtedy wydać owieczką,
któradobrowolnieidzienarzeź.

–SkyeJohnson.

–Tojużwiem–odparłimrugnąłokiem.

–Chybazrobiłosięomniegłośno.

– Na szyldzie przed wejściem jest pani nazwisko –

uśmiechnąłsięjeszczeszerzej.

– Rzeczywiście, fundacja nalegała, żeby umieścić je

wnazwie.

– Tak najczęściej honoruje się hojnych ofiarodawców –

wyjaśniłijeszczerazmrugnąłdoniejporozumiewawczo.

– Cóż, ryzyko zawodowe – odpowiedziała zaskakująco

lekkim tonem. Była pewna, że stan napięcia, w jakim się

znalazła,niepozwolijejprowadzićnormalnejrozmowy.

– I koszt filantropii – dodał, obejmując spojrzeniem jej

twarz. Poczuła się przy tym, jakby zdołał przejrzeć jej

wszystkie myśli, łącznie z najgłębiej skrywanymi sekretami.

Niemiałabynicprzeciwko,gdybytaksięwłaśniestało.

–Jakośbędęmusiałaztymżyć.

Uśmiechnął się znowu, a jej serce podskoczyło w piersi

background image

zradości.

– Te wszystkie tartinki wyglądają wspaniale – powiedział,

rozglądającsiępozastawionymprzekąskamistole.–Dałbym

jednak wiele za przyzwoity posiłek. Nie miałaby pani ochoty

zjeśćzemnąkolacji?

Skye zamrugała i zastanawiała się przez kilka chwil, po

czymkiwnęłagłową.

– Myślę, że mogłabym się wymknąć, część oficjalną mamy

jużzasobą.

–Wtakimraziechodźmy–rzekł,podającjejramię.

Gdy następnego ranka po powrocie do ich weneckiej willi

zobaczyła Mattea, poczuła się jak ogłuszona uderzeniem

młota pneumatycznego. Matteo miał na sobie granatowy

garnitur i śnieżnobiałą koszulę, której najwyższy guzik był

rozpięty, ukazując mocną szyję w oliwkowym kolorze. Aż

przystanęła w drzwiach kuchni, by zebrać myśli, które na

jego widok rozproszyły się we wszystkich możliwych

inajmniejpożądanychkierunkach.

Podniósł głowę, zauważając jej obecność. Znów miała

wrażenie, że jest w stanie przejrzeć na wylot jej myśli, choć

było to, rzecz jasna, niemożliwe. Z pewnością natomiast

dostrzegłciemnekręgipodoczamiibladącerę.

Świetnie.

Niech zobaczy, jak przez niego cierpi! Niech poczuje się

choćtrochęodpowiedzialnyzajejstan.Pobożneżyczenia!Od

czasu,gdyjątutajprzywiózłzeszpitala,nieusłyszałanawet
jednego„przepraszam”.

–Niebyłempewien,nacomaszochotę,ikazałemMelanii

zróżnicować menu – zagadnął, jakby powrót po ponad

background image

miesiącu nieobecności nie był niczym, co wymagałoby

dłuższejdyskusji.

Skye zerknęła w stronę talerzy ustawionych na stole i jej

żołądekautomatyczniesięzbuntował.

– Napiję się tylko kawy – powiedziała i usiadła. Lepiej

byłoby nie zwymiotować na płytki podłogowe, pomyślała,
nabierając w płuca powietrza. Choć z drugiej strony, gdyby
przypadkiem trafiła w jego buty, mogłaby to być taka mała
zemsta.

–Możeszpićkawęwciąży?–zaciekawiłogo.

–Jednafiliżankaminiezaszkodzi.Znaczniegorzejbędzie,

jeśliniedostanękawy.

–Dlakogo?Dladziecka?

–Dlakażdego,ktomiodmówi–odrzekłalodowatymtonem,

aleMatteoitaksięuśmiechnął.

Wstałipodszedłdoekspresu.Wlałnapardosporegokubka

i podał go jej. Próbowała tak manewrować ręką, by uniknąć

dotyku, ale niezupełnie jej się to udało. Wyraźnie poczuła

muśnięcie jego palców i przez chwilę jej serce trzepotało

wpiersijakspłoszonyptak.

– Jak spałaś? – zapytał, choć nie dosłyszała w jego tonie

troski.

–Dobrze,dziękuję.

–Ajafatalnie.

–Złesny?–zapytałaniemalznadzieją.

– Wręcz przeciwnie, bardzo dobre sny, a właściwie

wspomnienia – sprostował gładko, tak by nie było

wątpliwości,oczymmówi.

background image

–Achtak–Skyeodchrząknęłaipodniosłakubekdoust.

Przyjemne ciepło ogrzało jej dłonie. Aromat kawy budził

wspomnienia. Mimo że ich małżeństwo trwało krótko,

poranny rytuał, na który składało się wspólne śniadanie

i zawsze filiżanka lub dwie kawy, był jedną z rzeczy, które
wspominała najlepiej. Siadywali obok siebie, celebrując
absolutnąharmonię.Takjejsięprzynajmniejwtedyzdawało.

Teraz tego rodzaju wspomnienia wcale jej nie pomagały.

Spojrzała za okno, próbując skoncentrować się na czym
innym.

–Muszępójśćdzisiajdobiura.Tylkonakilkagodzin.

Skyenawetniedrgnęła.Byłojejowielełatwiejmyśleć,gdy

niemusiałananiegopatrzeć.

– W porządku – odparła. – Ale dlaczego mi o tym mówisz?

Nie oczekuję, że z mojego powodu nagle zmienisz swój

rozkład dnia. Wolałabym nawet, żebyś nie zmieniał. Nic już

niebędzietakiejakkiedyś.

– To prawda – zgodził się. – Teraz jesteś w ciąży. Dlatego

niechcęcięzostawiaćsamej.

Skyewzniosłaoczydonieba.

–Ciążatoniesportwysokiegoryzyka.

– Dopiero co wczoraj zemdlałaś na ulicy i wpadłaś do

kanału–przypomniałjej.Zupełnieniepotrzebnie.Musiałaaż

cztery razy wziąć prysznic, żeby wymyć z włosów ten

paskudnyzapach.

– Ale nic mi się nie stało – powiedziała i wypiła łyk kawy,

zamykającoczyirozkoszującsięjejsmakiem.

–Czytobyłpierwszyraz?

background image

– Omdlenie? – Potrząsnęła głową. – Czwarty. Ma to coś

wspólnego

z

ciśnieniem

dodała,

próbując

sobie

przypomnieć, co na ten temat mówił jej lekarz. – W jednej

chwiliwszystkojestwporządku,awnastępnejmammroczki

przedoczamiiczuję,żezarazupadnę.

MatteonicnieodpowiedziałiSkyeucieszyłasię,żematen

tematzgłowy.

– Dokończę kawę u siebie – powiedziała, uśmiechając się

lekko, żeby nie nabrał podejrzeń. Potrzebowała dystansu
iczasu,żebyprzemyślećswojąsytuację.

Aspetti!

Skyeprzystanęłaiobejrzałasię.

–Tak?

–Wcalemisiętoniepodoba–mruknął,marszczącczoło.–

Zadzwonię do biura, że zmieniłem plany. Nie powinnaś

zostawaćsama.

–Nicminiejest!–powiedziaławpanice.

Tylko tego brakowało, żeby jej pilnował przez całą dobę.

Niestety, wyraz jego twarzy dobitnie świadczył o tym, że

Matteoniezamierzaustąpić.

Cudownie.

– Melania będzie mnie pilnować. – Skye chwyciła się

ostatniejdeskiratunku.

–Jestzajętaprzezwiększośćdnia.

– A ty nie jesteś zajęty? – odparła Skye szybko. – Kiedy

byliśmy razem, wychodziłeś do pracy i nie było cię po
dwanaściegodzin.

– Tęskniłaś za mną? – zapytał od razu i Skye

background image

poczerwieniała.

– Nie o to chodzi. Mówię tylko, że jestem przyzwyczajona

dotwojejnieobecności.

Matteopodszedłbliżej.

– To moje dziecko, a ty jesteś moją żoną. Jestem za was

odpowiedzialny.

Odpowiedzialność. Skye poczuła ból w sercu. Od zawsze

czuła, że jest dla innych ludzi ciężarem. Najpierw dla ojca,
teraz dla męża. Dlaczego żadna z ważnych dla niej osób nie
kochałajejtak,jaktegochciała?

–Napewnomaszdużopracy.Melaniazadzwonipociebie,

jakbędzietrzeba.

–Koniecdyskusji–obwieścił.

Skye zacisnęła tylko zęby, czując, że dalszy opór nie ma

sensu. Ale być może na tej nadopiekuńczości w stosunku do

dzieckamogłacośugrać.

–Chceszzrobićdlamniecośdobrego?Wtakimrazieidźdo

pracy. Twoja obecność tutaj może tylko podnieść mi

ciśnienie.

Matteo spojrzał na nią i uniósł brwi, a potem uśmiechnął

sięznacząco.

– To mogę sobie wyobrazić – dodał aksamitnym głosem. –

Ale omdlenie to raczej kwestia spadku ciśnienia, więc

potraktujmniejaklekarstwo.

Skye potrząsnęła głową. Wprost trudno było uwierzyć,

zjakąłatwościąwygrywałkażdąpotyczkę.

–Usiądź,proszę–powiedział,odsuwającdlaniejkrzesło.–

Nie ustąpię w tej sprawie, więc równie dobrze możesz dać

background image

temuspokój.

– Nie wydaje ci się, że nie masz prawa ograniczać mojej

swobody? – rzekła urażona. Nie zrobiła nawet pół kroku

wstronękrzesła.

– Myślę, że bezpieczeństwo dziecka powinno być na

pierwszymmiejscu.

–Przysięgam,żenicminiebędzie–spróbowałaponownie.

–Świetnie.Zostanęwdomu,żebysięotymprzekonać.

Usiadł przy stole i otworzył gazetę. Szybkimi ruchami

przewracałkolejnestronice,bydojśćdokolumnyfinansowej.

Skye westchnęła zrezygnowana. Na szczęście dom był

duży.Poprostubędziespędzaćczaswswoimpokojualbona

tarasie,nadachu.Tamniepowinienjejprzeszkadzać.

–Nieważne.–Wzruszyłaramionami.–Pamiętajtylko,żedo

porodujeszczedaleko.

– Kiedy dziecko się urodzi i tak będę musiał ograniczyć

pracę.Równiedobrzemogęzacząćjużteraz.

–Jakto?–spytałazaskoczona.

–Myślałaś,żeniebędęchciałspędzaćczasuzdzieckiem?

– Co takiego? Nie! Matteo, to moje dziecko. Zgodziłeś się

wczoraj na rozwód, a teraz zachowujesz się tak, jakbyśmy

mielispędzićzesobąnastępneosiemnaścielat.

–Conajmniej–wtrąciłzszerokimuśmiechemnawidokjej

paniki. – Skye, nie miałem pojęcia, że jesteś w ciąży, kiedy

przyszłaśpopodpisnadokumentach.Rozumieszchyba,żeto

zmieniawszystko?

–Niedlamnie–zaprzeczyłagwałtownie.–Nadalniechcę

byćtwojążoną!

background image

–Ajatwierdzę,żekłamiesz.

– Dlaczego to dla ciebie takie trudne? Jesteś aż tak

aroganckiczypoprostuniechceszznaćprawdy?Naprawdę

sądzisz,żezechcębyćtwojążonąpotym,cozrobiłeś?

Matteooparłsięokrzesłoipopatrzyłnaniązaczepnie.

–Acotakiegowłaściwiezrobiłem?

Skyeroześmiałasię,jakbyopowiedziałdowcip.

– Poważnie pytasz? Mam ci znowu wymienić wszystkie

twojekłamstwa?

Zacisnąłszczęki.

– Chciałem odzyskać hotel – wycedził przez zęby. – To

niczego nie zmienia, jeśli chodzi o małżeństwo. A na pewno

niezmieniatego,codomnieczułaś.

– To zmieniło absolutnie wszystko! Zastawiłeś na mnie

pułapkę.Kiedysiępoznaliśmy,niewiedziałam,kimjesteś.Ty

za to wiedziałeś o mnie wszystko. O konflikcie między

naszymi rodzinami dowiedziałam się nieco ponad miesiąc

temu. Ale ty o nim wiedziałeś. Specjalnie mnie zaczepiłeś,

flirtowałeś i uwiodłeś, i jeszcze śmiesz twierdzić, że to nie

miałozemnąnicwspólnego.Tobyłojednowielkieoszustwo.

–Namiętnośćniebyłaoszustwem.

Skyepokręciłagłową.

– Czy gdyby nie było hotelu, poprosiłbyś mnie o rękę?

Wątpię.

– Co mam ci powiedzieć, Skye? Już o tym rozmawialiśmy.

Poślubiłem cię po to, żeby odzyskać hotel. Naprawdę
chciałbym, żeby to nie było konieczne. Ale to nie znaczy, że

naszemałżeństwoniebyłoudanepodpewnymiwzględami.

background image

–Naprawdęniesądziłam,żemożeszzejśćnajeszczeniższy

poziom.

–Zrobiłemto,comusiałemzrobić.Zresztąsamanalegałaś

najaknajszybszyślubipołączenienaszychmajątków.Tonie

byłatylkomojadecyzja,aletakżetwoja.

– To prawda – powiedziała łagodniejszym tonem. – Ale

byłamwtobiezakochanaimyślałam,żecośdomnieczujesz.
Gdybym wiedziała, że chodzi ci wyłącznie o majątek, nie
dopuściłabymdotegoślubu.

–Samawidzisz,żeniemiałemwyjścia.

Odłożył gazetę i odsunął krzesło, wstając. Podszedł bliżej

i pochylił się. Pachnący wodą kolońską policzek znalazł się

tużprzyjejustach.Matteoobjąłjejtwarzdłońmi.

– Ta rozmowa nie ma sensu i niczego między nami nie

zmieni.

Niespodziewany pocałunek zmiażdżył jej usta, będąc

odpowiedzią na wszystkie pragnienia, które chciała ukryć

przedsobą,aleprzedewszystkimprzedmężem.

Potrzebowałajegoustidotykujaktlenu.

„Będziesz błagać, żebym cię wziął, a ja zrobię to

zprawdziwąprzyjemnością,drogapaniVinSanto”.

Słowa te pobrzmiewały w jej myślach, gdy rozchyliła usta

i zachłannie objęła go ramionami. Nie będzie go błagać. Ale

teżwtakiejchwilijaktabyłotozupełniezbyteczne.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Skye obróciła się na plecy i mocno zacisnęła powieki,

wsłuchując się w głos z nagrania medytacyjnego, które
włączyła, by szybciej zasnąć. Jednak im bardziej próbowała
się rozluźnić, tym bardziej była pobudzona. Po godzinie
bezskutecznego

trenowania

głębokich

oddechów

iwyobrażaniasobiespokojnegooceanu,któregoszummiałją
ukołysać do snu, wyciągnęła rękę w stronę telefonu
iwyłączyłaaplikację.

Było po północy, a ona nadal nie spała. Zdecydowanym

ruchem odsunęła kołdrę i usiadła, patrząc w zamknięte

okiennice,zzaktórychprzebijałydośrodkaświatłaWenecji.

Podeszła bliżej i pchnęła okiennice. W nozdrza uderzył ją

zapach kwitnącego na czerwono geranium. Wszystkie okna

i balkony willi ozdobione były skrzynkami pełnymi kwiatów.

Skye wyciągnęła rękę i zerwała jeden kwiatek, po czym

przyłożyła go do nosa. Ciężki zapach wywołał wspomnienia

zpierwszychtygodnijejpobytuweWłoszech.Miałazwyczaj

zbierania kwiatów w ogrodzie i robienia z nich maleńkich

kolorowych bukiecików, które kładła na stoliku obok łóżka,

tak aby były drugą, po twarzy męża, najpiękniejszą rzeczą,

jakązobaczyrankiem.

Matteo wiele razy proponował, że Melania kupi na rynku

owieleładniejszebukiety,aleSkyewolałaswoje.

– To nasze kwiaty i nie zamieniłabym ich na żadne inne.

W tamtych czasach wszystko w jej pojęciu było ich wspólne,
jakbysłowamimożnabyłozakląćrzeczywistość,która,jaksię

background image

późniejokazało,nigdyniebyłaichwspólna.Onżyłwswoim

świecie planów związanych z hotelem, ona w swoim świecie

marzeńoidealnymmężuidomu.

Zesmutkiemwyrzuciłatrzymanywdłonikwiatekzaokno.

Chwilęjeszczepatrzyła,jakwirowałwpowietrzuiwpadłdo
znajdującej się niżej fontanny. Przez parę sekund unosił się
na jej powierzchni, ale wkrótce zniknął na dobre pod
ciemnymlustremwody.

Wszystko, co piękne, miało swój koniec. Tak jak ich

małżeństwo.Przeklętyhotel!Byłjednązwielunieruchomości
w zasobach rodu Johnsonów. Gdyby nie usilne próby, jakie
Matteo podejmował, by go przejąć, być może nigdy nie
zwróciłabynaniegouwagi.

Czy istniało jakiekolwiek usprawiedliwienie tego, co

Matteozrobił?Czykiedykolwiekwybaczymudwulicowość?

Ciepły podmuch wiatru sprawił, że podniosła głowę

i z rozkoszą wdychała świeże powietrze przesycone

zapachem geranium, restauracji, domów i samej Wenecji,

którapachniałajakżadneinnezeznanychjejmiast.

Corazmniejchciałojejsięspać.

Dłońmigładziłabrzuch.

–Czytotwojasprawka,dzieciaku?–zapytałaszeptem.

Kiedydowiedziałasię,żejestwciąży,przeczytałaoddeski

dodeskiporadnikdlaprzyszłychmatek.Przypomniałasobie,

że było w nim napisane o bezsenności uwarunkowanej

zmianami hormonalnymi, ale szybkie odnalezienie winnego
nie pomogło. W głębi duszy czuła, że za jej bezsenność

odpowiedzialnybyłtakżeMatteoijejuczuciedoniego,które
nie zdążyło jeszcze przygasnąć, gdy zostało wzniecone na

background image

nowo.

Od swojego powrotu tutaj, zdążyła ulec jednemu

pocałunkowi.Tojasnopokazywałojejuzależnienie.

Potem Matteo, jak gdyby nigdy nic, zostawił ją w jadalni

iniewidzielisięażdowieczora.Kolejnednispędziłwdomu.
Słyszała jak rozmawiał przez telefon i miała świadomość, że
jest gdzieś w pobliżu, ale poza posiłkami właściwie nie
spędzali czasu razem. Powinna być mu za to wdzięczna, ale
takniebyło.

Pocałunek całkowicie zamieszał jej w głowie. Obudził

pożądanie,któredręczyłojązadniaiwnocy.

Przy kolejnym powiewie wiatru poczuła, jak jej ciało

pokrywasięgęsiąskórką.Odwróciłasięodoknaipowolnym

krokiem podeszła do drzwi. Na korytarzu przystanęła,

nasłuchując.Wdomupanowałacisza.

Ciekawabyła,czyMatteośpi.Wyobraziłagosobiewłóżku,

nagiego,botylkotaksypiał,kiedybylizesobą.

Zerknęła w stronę drzwi jego sypialni. Spał już czy może

takjakonaprzewracałsięzbokunabok?Ajeśliniespał,to

czymyślałoniej?

Mogłaby uchylić drzwi i sprawdzić, tylko co potem? Nie

była przecież aż tak głupia ani słaba, żeby poddać się

dyktatowiwłasnegociała.

Zawróciła i poszła w przeciwnym kierunku. Na ścianach

długiego korytarza wisiały obrazy. Cała kolekcja. Starsze

zokresurenesansuinowsze–współczesne.Weszłaschodami
na

piętro,

gdzie

znajdowały

się

pokoje

dla

gości

iimponującychrozmiarówbiblioteka.

Kiedy po raz pierwszy znalazła się w Wenecji, jako młoda

background image

mężatka, święcie przekonana, że w życiu czekać ją będzie

tylko szczęście, postanowiła, że przeczyta wszystkie książki,

zaczynającodnajwyższejpółkipolewejstronie,ażdokońca

w prawo, kolejną półkę niżej w przeciwnym kierunku i tak

dalej, Nie chciała żadnej pominąć. Tematyka była jej
obojętna. Stały tam książki historyczne, romanse, powieści
iliteraturafaktu.Wszystkiezawierałyfascynująceopowieści,
a Skye dosłownie chłonęła je jedna za drugą. Przeczytała
szesnaście książek. Zapamiętała dokładnie, na której
skończyła. Miała tę książkę w torbie tamtego dnia, gdy
uważnieprzestudiowałaumowyicośzaczęłojejświtać.

Gdy poznała prawdę o swoim małżeństwie, zostawiła

książkę niedokończoną i nawet teraz nie zamierzała do niej

wracać.

Minęła drzwi od biblioteki i poszła dalej. Klatka schodowa

zrobiłasięmniejsza,anajejkońcudojrzałamałeokno,przez

którewpadałobladeświatłoksiężycaidrzwi.

Oparła dłoń na klamce i przez chwilę stała w kompletnej

ciszy. Pamiętała dokładnie, jak wyglądał ogród na dachu,

tonący w soczystej zieleni i kwiatach. Bugenwilla, winorośl,

wisteria. Leżąc wśród zieleni, można było obserwować, jak

dotyka ona błękitnego nieba. Skye lubiła tu odpoczywać,

popijając mrożoną herbatę i myśląc o swoim mężu, którego

powrotuzpracyniemogłasiędoczekać.

Był tu nieduży basen wyłożony kolorowymi kafelkami,

w którym Skye zanurzała się z ulgą, gdy upał stawał się nie

do wytrzymania. Widać stąd było większy fragment morza

idalejląd.

Tutajpierwszyrazsiętukochaliiniemożliwebyłowyrzucić

to z pamięci. Także teraz, kiedy wreszcie nacisnęła klamkę

background image

i wyszła na powietrze. Noc była cudownie ciepła i Skye

poczułasięniemaljakdawniej,gdybyłamężatką,wdzięczną

losowi za to, że mogła poznać i poślubić Mattea. Teraz jej

sytuacjabyłazupełnieinna.

Na górze świeciła się tylko jedna, dająca słaby poblask

lampa.Roślinnośćrzucaładługiecienienajasnychpłytkach,
którymi był wyłożony taras. W górze świeciły gwiazdy, choć
nietakdobrzewidoczne,jakwbezksiężycowenoce.Wciszy
dosłyszała cichy plusk i z niechęcią spojrzała w kierunku,
zktóregodochodził.

Zniechęcią,bowiedziała,kogosięspodziewać.

Taras na dachu był prywatnym sanktuarium Mattea

imiejscemucieczkiodrzeczywistegoświata.Tylkoona,poza

nim, miała tutaj prawo wchodzić. Kiedyś jej to schlebiało.

Dziś uznałaby to pewnie za dość niską cenę za hotel, który

chciałodniejwyłudzić.

Gdy wreszcie dojrzała Mattea, siedzącego w basenie

z głową skierowaną w stronę lądu, jej policzki zabarwiły się

żywymkolorem.Koloremzłości.

Jak śmiał być tak piękny? Światło księżyca pieściło

muskularne plecy, ramiona i mocną szyję. Krople wody

błyszczaływciemnychwłosach.

Poczuła,jakwrazzgniewemrośniewniejpodniecenie.

Zignorowałaje.

Niepowinnabyłatuprzychodzić.

Zrobiła krok w tył i zaczęła się po cichu wycofywać

w kierunku otwartych drzwi. Nie chciała rozmawiać
z Matteem. Nie mogła na niego patrzeć. Czy miał na sobie

kąpielówki?Amożekąpałsięnago,taksamojakspał?

background image

Wciągnęładopłucpowietrze,nasłuchując.

Dojejuszudoszłokolejne,wyraźniejszepluśnięcie.

–Skye?

Zamknęłaoczyiznieruchomiała.Możejejniezauważy?

–Odwróćsiędomnie!

Nie chciała się odwracać. Chciała uciec. Udać, że go nie

usłyszała,choćprzecieżbyłotoniemożliwe.Ucieczkabyłaby
dowodemstrachu.

Powoli okręciła się na pięcie i rozejrzała, jakby dopiero

teraz go dostrzegła. Zrobiła parę kroków do przodu
i zobaczyła go powoli kroczącego w wodzie. Przy krawędzi

basenu dźwignął się w górę i stanął na brzegu basenu, tuż

przednią.

Krople wody ściekały po szerokim torsie, spływały na

umięśnionybrzuchiuda.

– Nie mogłam zasnąć – wyjaśniła, patrząc mu prosto

w oczy. Powietrze wokół nich zgęstniało, a intensywny

zapach kwiatów uwodził ich, unosząc się w ciepłym, letnim

powietrzu.Przeszłość,teraźniejszośćiprzyszłośćspotkałysię

właśnietutajiwłaśnieteraz,uświadamiającSkye,żeichczas

jeszczeniedobiegłkońca.

To prawda, że kiedy dowiedziała się o jego kłamstwach,

znienawidziłago.Jednakpomimocałejtejnienawiści,gdzieś

na dnie pozostało w niej dawne przywiązanie. Do niego, do

tego domu, do ich wspólnej historii. Oddała mu swoje serce

tamtego wieczora, gdy się poznali i nic tego nie mogło

zmienić.

Nawetto,cozrobił.

background image

A teraz było jeszcze dziecko, które zwiąże ich ze sobą na

zawsze. Będzie musiała wytyczyć granicę i trzymać się

zawsze po swojej stronie. Tylko jak to zrobić, kiedy

jednocześnie tak tęskniła za jego dłońmi, ustami, całym

ciałem?

Z trudem panując nad żądzą pochłaniającą wszystkie jej

myśli,uśmiechnęłasię.

–Skończyłeś?Przyszłampopływać.

Dotknął palcami cienkiej koszulki. Gwałtownie wciągnęła

powietrze, ale to nie pomogło. Dreszcz zdążył przeszyć jej
ciało.

– W tym? – zapytał i złapał fragment bawełny, z której

uszytabyłakrótkakoszulkanocna.

Zastygła,czując,jaksztywniejąjejsutki.Musiałtowidzieć.

Materiałbyłbardzocienki,niemalprzejrzysty.

– Mogę? – spytał, przesuwając cienką tkaninę między

palcami.

Wstrzymałaoddech.Skinęłagłową,zdającsobiesprawę,że

igra z ogniem. Patrzyła prosto w jego oczy, gdy powolnym

ruchem unosił materiał wyżej i wyżej. Tkanina muskała jej

ciało,wywołującrozkosznedreszcze.

– Podnieś ręce – powiedział z uśmiechem, który stopił jej

opórdoreszty.

Pochwilistałaprzednimwsamychkoronkowychfigach.

Srebrzysteświatłoksiężycapadałonajejciałoijegotwarz.

– Mogę? – spytał ponownie, niższym, jeszcze bardziej

zmysłowymgłosem.

Instynktownieprzytaknęła.

background image

Przyłożył

dłonie

do

jej

brzucha,

jakby

szukając

potwierdzenia,żeSkyerzeczywiściejestwciąży.Popatrzyła

mu prosto w oczy i wyczuła to przyciąganie i odpychanie.

Głód, żądzę, złość, zdradę. Wszystko naraz stanowiło

miksturę, od której zakręciło jej się w głowie. Nie umiałaby
powiedzieć, co czuła w tej chwili. Wiedziała jedynie, że nie
powinnapragnąćtego,cosięmiędzynimidziało.Żepowinna
położyćtemukres,pókijeszczemogła.

Dłonie Mattea przesunęły się wyżej, ku jej piersiom.

Obejmowały je od dołu. Oba kciuki krążyły wokół sutków.
Znałatendotykbardzodobrze,mimożeniespalizesobąod
ponadmiesiąca.

– Chcę cię pocałować – wyszeptał, przesuwając dłonie na

jejplecyiniżej,napośladki.Jegowilgotneciałoparowałood

gorąca.

Czy powinna mu pozwolić? A może powinna potraktować

seksjakolekarstwo.Coś,coukoijejból.

–Cociępowstrzymuje?–spytała,alewpytaniutymczaiła

sięniepewność.

– Chcę wiedzieć, czego pragniesz – odparł, dotykając

palcemjejust.

–Aty?Czegotybyśchciał?–odpowiedziałapytaniem.

Zastanawiałsięprzezkrótkąchwilę.

–Chcę,żebybyłojakdawniej.

Szybkozrozumiała,żemanamyślitylkołóżko.

–Toniemożliwe–odparła.

Przezmomentwyglądał,jakbychciałcośodpowiedzieć,ale

zmieniłzdanie.

background image

–Popływajzemną!

Nie było to zaproszenie, raczej rozkaz. Dawniej często to

robili.Terazzrobiątoporazostatni.

Kiwnęłagłowąipodeszładokrawędzibasenu.Wyciągnęła

ręce nad głowę i wskoczyła do wody z gracją, jakiej nie
powstydziłaby się zawodowa pływaczka. Basen nie był duży,
miał zaledwie dziesięć metrów długości, ale był bardzo
głęboki z jednej ze stron. Po wskoczeniu do wody Skye
zawszestarałasięzejśćjaknajniżejidotknąćrękądna.Teraz
miała nadzieję, że zwyczaj ten pozwoli jej się cofnąć do
czasów,gdybyłaszczęśliwaiwierzyła,żejejmałżeństwojest
prawdziwe.

Wrażenie było tylko chwilowe. Wynurzyła się z wody

w teraźniejszości i podpłynęła do krawędzi, z której widać

było wyraźnie morze. Było ciemno, na wodzie unosiło się

zaledwie kilka jednostek migoczących w oddali światłami.

Matteopodpłynąłobokitakjakonaoparłsięobrzegbasenu.

Ichłokciezetknęłysięzesobą.

– Zastanawiałem się nad czymś – powiedział, nie patrząc

wjejstronę.

–Tak?

–Kiedysiędowiedziałaś?

Przechyliła głowę i spojrzała na niego. Miał piękny profil,

zawszetakuważała.

–Odziecku–wyjaśnił,widząc,żeSkyezastanawiasięnad

pytaniem.

–Kilkatygodnitemu.

– I co wtedy poczułaś? Byłaś zaskoczona? Szczęśliwa?

Zmartwiona?

background image

Skyeodchyliłagłowę,zanurzającwłosypodpowierzchnią.

–Chybawszystkonaraz–powiedziała.

–Akiedyzdecydowałaś,żeniepowieszmiociąży?

Skyewyprostowałasię.Najejtwarzypojawiłsięgrymas.

– Nie zastanawiałam się nad tym. Nie sądziłam, że

kiedykolwiekbędęmiałaokazjęciotympowiedzieć.

–Naprawdę?

Skye popatrzyła na morze widoczne z basenu. Wolałaby

teraz unosić się na falach daleko stąd, niż odpowiadać na
trudnepytania.

–Tak.Niebyliśmyjużzesobą.

–Coniezmieniafaktu,żewcześniejspłodziliśmydziecko.

Skyekiwnęłagłowąiwestchnęła.

– Na początku byłam zaskoczona. Potem nie mogłam

uwierzyćwswojegopecha.Gdybytobyłodosłowniemiesiąc

wcześniej Zawsze chciałam mieć dzieci. Nawet jako

nastolatka wyobrażałam sobie, że kiedyś będę mieć dużą,

szczęśliwąrodzinę.

–Taką,jakiejsamanigdyniemiałaś?–zauważył.

Nie było sensu zaprzeczać. Powiedziała mu o sobie

wystarczającodużo,bydomyśliłsięreszty.

–Tak.

–Aterazjesteśszczęśliwa?

Powolipokręciłagłową.Łzyzamigotaływjejoczach.

– Jak mogę być szczęśliwa? Czuję się jak w pułapce. Nie

chcę tego małżeństwa. Nie mogę doczekać się dziecka
i wiem, że będę je kochać całym sercem. Ale zrozum Jeśli

background image

kiedykolwiek coś do mnie czułeś Jeśli byłam dla ciebie

czymś więcej niż narzędziem zemsty na mojej rodzinie, to

musisz przecież wiedzieć, że dalsze utrzymywanie tej fikcji

jestpomyłką.

Matteoprzysunąłsiębliżej.Objąłjejtalięipociągnąłjąza

sobą.Zagniewanymioczamiwpatrywałsięwnią.

–Jakmożeszmówić,żetopomyłka?

Pocałował ją mocno, wdzierając się w rozchylone usta.

Wsunąłdłońmiędzyichzłączoneciała.Poczuła,jakwślizguje
się w jej figi i ściąga je w dół. To samo ona zrobiła z jego
kąpielówkami.Chwilęszamotalisięwwodzie,ażudałoimsię
wyswobodzićzubrań.

Pożądanieprzeszyłojejciałojakprąd,gdyobjąłdłońmijej

biodra.

–Nienawidzęcię–powiedziała.–Pamiętaj,żetotylkoseks,

którynicdlamnienieznaczy.

Spojrzał na nią, jakby miał zamiar się sprzeciwić, ale

zrezygnował. Pociągnął ją w stronę płytszego końca basenu

izłapałjądłońmizapośladki,przyciągającdosiebie.Jejnogi

uniosłysięwgóręioplotłygowpasie.Wszedłwniąmocno,

zamykającjejustakolejnympocałunkiem.

Wspomnieniazalałyjejmyśli.Zawszegdysiękochali,czuła

się wyjątkowa i pożądana. Teraz miała świadomość, że on

patrzyłnatozupełnieinaczej.

Objęła go za szyję. Palce pieściły mocny kark i barki,

zatapiając się w jego ciele z każdym pchnięciem.
Nadchodząca rozkosz zamgliła jej oczy. Plusk wody w jej

uszach skutecznie zagłuszył wszystkie inne dźwięki.
Odchyliłagłowędotyłu,wydajączsiebiecichyokrzyk,który

background image

poszybował prosto w czarne weneckie niebo. Fale rozkoszy

rozeszłysiępojejcieleiosłabławjegoramionach,poddając

sięrytmicznymskurczom.

„Będzieszbłagać,żebymcięwziął”.

Stałosiętak,jakprzewidział.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

– Mam nadzieję, że to, co zrobiliśmy wczoraj, jest

bezpieczne?–zapytał,podnoszącgłowęznadgazety.

Skye zaczerwieniła się. Kochali się w basenie. Dla niej był

to powrót do przeszłości. Nigdy nie zapomniała ich
pierwszegoseksuwłaśnietam,natarasiedachowym.

–Drugirazwciążęniezajdę–zauważyła.

Odpowiedziałuśmiechem,alebyłspięty.

–Chodziłomioto,czyniezaszkodziliśmydziecku.

– Nie – odparła uspokajającym tonem. – Seks nie jest

szkodliwy,nawetwciąży.

– To dobrze – powiedział i wziął ją za rękę. – Bo mam

ochotęnawięcej.

Skye poczuła, że jej tętno przyspiesza. Seks może nie był

zagrożeniem dla dziecka, ale dla niej tak. Nie chciała się

znowuuzależnić,aotobyłobyakuratnajłatwiej.

–Więcejpływania?–spytałazniewinnymuśmiechem.

–Nietomiałemnamyśli.

–Wiem,comiałeśnamyśli.

–Ajawiem,żeteżtegochcesz.

Przełknęła nerwowo i przeniosła spojrzenie z jego oczu na

bliżejnieokreślonypunktznajdującysięzajegoplecami.

–Wydajemisię,żetozłypomysł.

background image

–Dlaczego?–obruszyłsię.

–Chcesz,żebyśmywspólniewychowywalidziecko.Toitak

wystarczająco utrudni nasze życie, nawet jeśli nie będziemy

mieszaćdotegoseksu.

– Jesteśmy mężem i żoną. Spodziewamy się dziecka. Seks

jużjestczęściąnaszegożycia.

Skye umilkła. Nie była pewna, co odpowiedzieć. Dla niego

toniebyłnajwyraźniejżadenproblem.Potrafiłoddzielićseks
odcałejreszty.Zwłaszczaodswoichkłamstw.

–Tozbytskomplikowane.

Matteozacisnąłusta.

– Wręcz przeciwnie, wszystko jest bardzo proste, tylko nie

chcesztegoprzyznać.

–Łatwocimówić,bonanicsięnienarażasz.Alejajużraz

byłam w tobie zakochana i nie chcę, żebyś ponownie złamał

miserce.Mężczyźnimająłatwiej.Sekstodlanichtylkoseks

– skonstatowała i podniosła się od stołu. – Jest taki piękny

dzień,chybawybioręsięnaspacer.

Matteosięnieodezwał.Patrzyłprostoprzedsiebie.

–Zaczekajchwilę–powiedział,gdybyłajużwprogu.

Skye wstrzymała oddech, czekając na słowa, które

pomogłybyjejzmienićzdanie,alenapróżno.

–Pójdęztobą.

–Zostań,nieskończyłeśśniadania–powiedziała.

– Słuchaj, czy muszę cię pocałować, żebyś zaczęła myśleć

rozsądnie?Niechcę,żebyśznowuwpadładokanału.

–Postaramsię.

background image

–Byćmoże,alejabędęprzytobie,żebymiećpewność.

Szła obok niego, wybierając trasę, którą najbardziej lubiła

w czasach, gdy była w nim zakochana, a Wenecja

odzwierciedlała stan jej ducha. Uwielbiała spacerować

wąskimi uliczkami i chłonąć historie z przeszłości, jakich to
miastomiałowieledoopowiedzenia.

Minęli lodziarnię i Skye zwolniła kroku, przyglądając się

zzaciekawieniemkolorowympagórkomlodówpiętrzącymsię
zaszklanąszybą.

–Maszochotę?–zapytałMatteoiwyjąłportfel.

–Hm,tak.

–NadallubiszBaccio?

Pocałunek.Takąnazwęnosiłjejulubionysmak.Droczyłsię

zniąwoczywistysposób.

–Nie–odpowiedziałaszybko.–Poproszęotruskawkowe.

– Jesteś pewna? – Uniósł brwi w oczekiwaniu na zmianę

zdania,aleSkyejużniezwracałananiegouwagi.Coinnego

przykuło jej spojrzenie. Byli na jednej z typowych ulic

Wenecji.

Po

jednej

stronie

znajdował

się

kanał

z przycumowanymi kilkoma motorówkami, po drugiej ściana

starych kamienic. Różnokolorowych, z kwiatami w oknach

lub ogrodami na dachu tak jak w willi należącej do Mattea.

O tej porze nie było jeszcze zbyt wielu przechodniów

i spojrzenie Skye natychmiast wyłapało małego chłopca.

Wyglądałnaprzestraszonego.

Podeszła bliżej, notując coraz więcej szczegółów. Ubranie

chłopca było co najmniej o numer za małe. Nogawki spodni
kończyły się nad kostkami, a koszula ledwie sięgała pasa.

Oczymiałspuszczonewdół.

background image

Zatrzymałasiętużprzednim.

–Cześć.

Zamrugałpowiekami,alenicniepowiedział.

– Wszystko w porządku? – zapytała łamanym włoskim.

Przypomniało jej to, jak Matteo uczył ją w łóżku różnych
zwrotów, a potem karał pocałunkami, jeśli nie potrafiła ich
prawidłowopowtórzyć.

– Tak, proszę pani – odpowiedział również po włosku

i dodał coś jeszcze, ale zbyt szybko, by Skye mogła go
zrozumieć.

– Nie mówię zbyt dobrze po włosku – powiedziała

iuśmiechnęłasiędoniegoprzepraszająco.

– Powiedział, że pierwszy raz widzi kogoś takiego jak ty. –

GłosMattearozległsiętużzajejplecamiiSkyesięobróciła.

Matteowręczyłjejjedenrożek,adrugipodałchłopcu.

–Ciekawe,comiałnamyśli?–zapytałaSkye,przyglądając

siędzieckupałaszującemuzesmakiemlody.

Matteo zwrócił się do chłopca z pytaniem, a potem uniósł

brwi,słuchającodpowiedzi.

–Mówi,żejesteśbardzopięknaielegancka.

Skyezarumieniłasię.

–Zmyślaszpewnie.

–Dlaczegomiałbymzmyślać?

– Nie wiem. Na pewno masz jakiś powód – dodała

przekornie.

Chłopiec tymczasem dotknął jej przedramienia, mrucząc

coś do siebie pod nosem. Skye uśmiechnęła się tylko

background image

i popatrzyła znowu na Mattea, który dobrze sobie radził

wrolitłumacza.

–Mówi,żemaszmiękkąskórę.Jak

–Jakco?–spytała,wstrzymującoddech.

–Jakpłatkikwiatów.

Roześmiałasię.

– Chyba trafiłam na prawdziwego romantyka. Myślisz, że

nic mu nie jest? Może się zgubił? Gdzie są jego rodzice? –
Skye rozejrzała się, ale nikt z przechodzących dorosłych nie
zainteresowałsiętym,żerozmawiaznieznajomymi.

– To pewnie romskie dziecko – wyjaśnił Matteo i zapytał

chłopca o rodziców. – Jego rodzina ma tu niedaleko łódź.

Pracujenaniej.

–Pracuje?Jestzamały,żebypracować.

Przykucnęłaprzynim.

–Potrzebujeszczegoś?–spytałapowoli.

Pokręciłgłową,zzapałemobgryzającrożek.

Nie przekonało jej to. Sięgnęła do torebki i wyjęła z niej

kilka banknotów. Włożyła je chłopcu do ręki. – Weź to

izanieśdodomu–powiedziała.–Otejporzepowinieneśbyć

wszkole.Scuola–powtórzyłapowłosku,dlapewności.

Z niedowierzaniem patrzył na pieniądze, a potem objął

Skyezaszyję.

–Jużdobrze–powiedziała.–Biegnijdodomu.

Chłopiec ścisnął banknoty w dłoni i ruszył biegiem w dół

ulicy.Przedzakrętemobejrzałsięjeszczeipomachałjej.

Wzruszenieścisnęłojązagardło.

background image

– Masz zamiar ratować każde dziecko na swojej drodze? –

zapytał rozbawiony Matteo. – W takim razie powinniśmy

ominąćplacŚwiętegoMarka,bostracisztamfortunę.

–Biednymały.Pewniewogóleniechodzidoszkoły.

–Niewyglądałnabardzozabiedzonego.

Skye nie była zaskoczona, że jej słynący z bezwzględności

mążitymrazemniebyłwstaniewzruszyćsięlosemdziecka,
któregodomemnajwyraźniejbyłaulica.

Szli przez chwilę w milczeniu. Skye powoli jadła loda,

rozkoszującsięchłodemisłodyczą.TużprzedmostemRialto
przystanęła.

–Dałeśmuswojegoloda?

Matteopokiwałgłową.

–Takicoztego?

–Awięcjednakzrobiłocisięgożal!Awszyscymówią,że

niemaszserca.

– Oczywiście, że mam, cara. Przekonasz się o tym, kiedy

pojawisięnaświecienaszedziecko.

Zobaczyła jego usta przybliżające się ku niej i przymknęła

oczy, ale Matteo w ostatniej chwili przechylił głowę i jego

ustazanurzyłysięwtruskawkowejsłodyczy.

–Hej,niepodjadaj!Tojatupowinnamjeśćzadwoje.

Wyprostował się i oblizał wargi. Mogłaby przysiąc, że

dostrzegławjegospojrzeniuciepło,możenawetuczucie.

Wystraszyła się tego bardziej niż obojętności, jaką zwykle

emanował.

RuszyliwstronęCanaleGrande.

background image

– Ciekawe, jakie będzie nasze dziecko – powiedziała Skye

zamyślona.

–Myślisz,żetobędziechłopiecczydziewczynka?

– Czasami śni mi się, że patrzę na niemowlę. Ma

karmelowącerę,jaktwoja,ciemneoczyipucołowatepoliczki
zmaleńkimidołeczkami.–Wzruszyłaramionami.–Zdrugiej
strony,wszystkieniemowlętasądosiebiepodobne.

– Ja sobie wyobrażam dziewczynkę. Z grzywką taką jak

twoja.

– Niemowlęta prawie nie mają włosów. Chciałbyś mieć

córkę?

–Niewiem,chybawszystkomijedno.

–Naprawdę?Myślałam,żebędzieszwolałsyna.

Matteowłożyłręcedokieszenispodni.

– Wychował mnie dziadek. Może gdyby moje relacje

z ojcem układały się lepiej, zależałoby mi na tym, żeby też

mieć syna. Dla mnie dziecko to dziecko. Ważne, żeby było

zdroweiodziedziczyłosercepotobie.

–Dlaczego?

–Bowedługciebiemniegobrakuje–dodałuszczypliwie.

–Wszyscytakuważają–powiedziałaznaciskiemSkye.

–Atycouważasz?

–Mnieotoniepowinieneśpytać.

– Dlatego, że odpowiadając, musiałabyś urazić moje

uczucia?

– Prawdopodobnie – zgodziła się. – Zresztą, czy to ważne,

cojamyślę?

background image

Matteomilczałprzezchwilę,poczymuśmiechnąłsię,jakby

chciałzakończyćtenwątek.

–Jestemgłodny.Maszochotęnalunch?

–Przecieżdopierocowstaliśmyodśniadania.

Pokręciłgłowązdezaprobatą.

–Tobyłowiekitemu.Jaksamapowiedziałaś,powinnaśjeść

zadwoje.

To powiedziawszy, wziął ją za rękę, pociągnął ją w górę

itymrazemugryzłkawałekrożkazlodem.

Intymnygestwzruszyłją,nawetjeślizanicbysiędotego

na głos nie przyznała. Matteo był uosobieniem szczęścia,

które miała na wyciągnięcie ręki. Bała się jednak, że za tym

uśmiechem kryje się kłamstwo. Jedno z wielu, jakich

doświadczyła.Niechciałasięsparzyćkolejnyraz.

–Dobrze,chodźmynalunch–powiedziała,niezawracając

sobie dłużej głowy sensem jego słów, uśmiechu czy wyrazu

twarzy.

–Jesteśmynamiejscu.

Skyepopatrzyłanastolikiwogródku.

–Tutaj?

–Cośnietak?

Śnieżnobiałe obrusy i wykwintna zastawa wskazywały na

eleganckilokal.

–Myślałam,żewstąpimydojakiegośbistro.

– Jestem pewna, że zrobią dla ciebie kanapkę, jeśli nie

znajdziesznicciekawegowmenu.

Matteo zawsze podśmiewał się z jej zamiłowania do

background image

kanapek z ogórkiem, co uważał za przypadłość typowo

brytyjską.

–Niechbędzie–powiedziałaiposzliwstronęwejścia.

Powitał ich kelner w smokingu i po krótkiej rozmowie

z Matteem, prowadzonej po włosku, kelner zaprowadził ich
dostolikazwidokiemnaCanaleGrandeimostRialto.

Skyeprzezcałyczasczułasiędziwnie.Niechodziłonawet

o samo miejsce. Pochodziła z bogatej rodziny i miała wiele
okazji

bywać

w

eleganckich

restauracjach.

Jednak

znalezienie się tutaj razem z Matteem przypominało jej
minionyokres,kiedytużpoślubiezabierałjąnaromantyczne
kolacje. I to chyba ta atmosfera randki najbardziej ją

uwierała.

Usiadła teraz naprzeciwko niego, żałując, że nie założyła

bardziejodpowiedniegostrojuniżdżinsyiszarypodkoszulek.

Przynajmniej biżuteria, jaką miała na sobie, dodawała

luźnemu strojowi nieco elegancji. Złoty naszyjnik ze

szmaragdamibyłjedynywswoimrodzajuipasowałdokoloru

paznokci. Przed wyjazdem do Australii poszła na manikiur,

chcąc czuć się pewnie, kiedy wysiądzie z samolotu jako

przyszłasamotnamatka.

Zmarszczyłalekkobrwi,przypatrującsięswoimdłoniom.

–Pomyślałemdokładnieotymsamym–powiedziałMatteo.

– Tak? O czym? – zapytała i serce zaczęło jej bić jak

szalone.

Matteo sięgnął do kieszeni i wyjął z niego maleńkie

pudełeczko. Od razu je rozpoznała. Otworzył je, postawił na

obrusieiprzesunąłwjejstronę.

– Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdybyś

background image

zechciałazamniewyjść,Skye.Powiedz,żesięzgadzasz.

Słowa zdawały się unosić w powietrzu niczym w tańcu,

uwodzącjejwyobraźnię.Wzruszonakiwnęłagłową.

–Oczywiście,żezaciebiewyjdę.

–Niepodobamisię,żenienosiszpierścionka.

Skye dotknęła pudełeczka. Jej palec przesunął się po

pokaźnychrozmiarówbrylancie.Wspominałaswojąpierwszą
reakcję,gdyMatteooświadczyłsięimieszaneuczucia,które
nią wtedy targały. Zachwyt, euforia i szczęście na myśl, że
poślubi Mattea Vin Santo, w którym była zakochana od
pierwszegowejrzenia.Aleteżzaskoczenie.Musiałjąuważać
za niezwykle pretensjonalną, jeśli wpadł na pomysł zakupu

tak drogiego pierścionka. To prawda, że była dziedziczką

ogromnej fortuny, ale stroniła od ostentacji i widocznych

symbolistatusu.

–Niepodobacisię?–zapytał,czytającwjejmyślach.

–Jestpiękny,tylkobardzozobowiązujący–dokończyła.

– Nie mówisz prawdy – skomentował z uśmiechem

izawiesiłgłos,widząckelnera.

Scusa, mi dispiace! Chyba przeszkodziłem. Wrócę do

państwazaparęchwil.Jeszczeraznajmocniejprzepraszam.

– Nic się nie stało – zaczęła go uspokajać Skye, ale kelner

zniknąłtaksamoszybko,jaksiępojawił.

PopatrzyłanaMattea,którysiedziałnieruchomo.

–Dlaczegominiepowiedziałaś?

– Ty go wybrałeś – odparła, wzruszając ramionami. –

Podobałmisięjużchoćbyztegowzględu.

–Aletybyśtakiegoniewybrała?

background image

– Nie chciałabym wybierać dla siebie pierścionka

zaręczynowego. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że

słabomniewtedyznałeś.

Uśmiechnąłsięisięgnąłprzezstół.Wyjąłpierścionekzjej

rękiizałożyłgonapalec.

–Nośgo,dopókinieznajdęczegoślepszego.

Zadrżała, nie wiedząc, czy cieszyć się z obietnicy.

Popatrzyłajeszczeraznawielkilśniącybrylant,któryMatteo
podarowałjejwdniuoświadczyn.Towarzyszyłjejprzezcały
czasmałżeństwa.Myślała,żenigdysięznimnierozstanie.

– Może zrobimy z niego wisiorek? Jeśli urodzi się

dziewczynka,damygojejnaszesnasteurodziny.

WokuMatteapojawiłsiębłysk,któregonierozumiała.

– Albo będziemy mogli go sprzedać, by kupić naszemu

synowipierwszysamochód.

– Mój Boże, to się dzieje naprawdę. Naprawdę będziemy

mielidziecko.

–Tak,cara,naprawdę.

–Wyglądasznazadowolonego.

Matteowzruszyłramionami.

– To, że nie planowałem dziecka, nie oznacza, że się nie

cieszę.

–Niechciałeśmiećdzieci.

–Takajesteśtegopewna?

Skinęłagłową.

–Takmówiłeś.

–Maszdopierodwadzieściadwalata.Niepamiętamjuż,co

background image

robiłem w twoim wieku, ale na pewno nie marzyłem

owychowywaniudziecka.

–Zajmowałeśsięfirmą,odkilkulat–przypomniałamu.

–Maszdobrąpamięć.

Skye pamiętała wszystko, co powiedział. Kiedy byli razem,

łapała się na tym, że powtarza sobie jego słowa w pamięci.
Tymłatwiejbyłojepotemzapamiętać.

– W moim wieku ciężko pracowałeś. Nie chodziło o to, że

byłeśzamałoodpowiedzialny,bymiećdzieci.

– Ciężko pracowałem, ale jeszcze ciężej balowałem –

powiedziałizamyśliłsię.

Skye poczuła ukłucie zazdrości. Kiedy Matteo miał

dwadzieścia dwa lata, ona była dzieckiem. Przed nią musiał

miećwielekobiet.

– Wtedy nie myślałem o posiadaniu dzieci. A dziś już nie

mogępodjąćtejdecyzji.

Skye odwróciła głowę w stronę okna. Canale Grande

i weneckie ulice tętniły życiem. Miasto o każdej porze dnia

miało

swój

unikalny

charakter.

Teraz,

wczesnym

popołudniem było pełne turystów robiących zdjęcia czy

posilających się w biegu od jednego muzeum do kolejnego.

Podwieczórwidywałosięwięcejtubylców.Eleganckoubrane

pary, rozmawiające przyciszonymi głosami, zmierzały do

mniej popularnych wśród turystów lokali. Śpiewna melodia

włoskiegozlewałasięzcichympluskiemwody.

–Sytuacjaniejestidealna–przyznała–Nadalpodtrzymuję

to, z czym przyszłam do twojego biura. Chcę rozwodu. – Jej
głos lekko zadrżał. – Rozumiem jednak, dlaczego chcesz

spróbować.Więcspróbujmy.Dladobradziecka.

background image

–Masznamyśliprawdziwemałżeństwo?

– Nie. Między nami nie może być już tak jak dawniej.

Decydujemy się na to tylko dla dziecka. Zostanę w Wenecji

i spróbuję ułożyć sobie tutaj życie. Ale jeśli będzie mi z tym

źle, odejdę. Mam nadzieję, że zrozumiesz to i kierując się
dobremdziecka,niebędzieszmitegoutrudniał.

–Bardzopragmatycznepodejście–mruknął.

–Nauczyłamsięgoodciebie–odparła.

Matteospoglądałnakanałzzafrasowanąminą.Trudnosię

było nie zgodzić z tokiem rozumowania Skye. Nie mógł
przecież trzymać jej w swoim domu wbrew jej woli. Miała
swojegoprawnikaiszybkodowiedziałabysię,żewszystkiete

groźbyodebraniajejdzieckainasłaniapaparazzichniemiały

pokrycia w rzeczywistości. Skye cieszyła się dobrą opinią,

także

z

powodu

działalności

charytatywnej.

Próby

zaszkodzenia jej mogły skończyć się źle dla niego samego.

Zyskałbytylkoopinięjeszczewiększegodrania.

–Matteo?

Szybko zamrugał i spojrzał na nią w momencie, gdy brała

do ust ostatnią łyżkę deseru. Miała piękne usta. Zawsze tak

uważał.Pełne,różowe,kuszące.

Dreszczpożądaniaprzeszyłjegociało.

–Myślałemomoście–wyjaśnił.

– Rialto? – zapytała i obejrzała się za siebie. Było go

wyraźniewidaćzokna.

– Tak. Jego wybudowanie kosztowało masę pieniędzy.

Trzeba je było pozyskiwać z wielu źródeł. Zorganizowano

nawet coś w rodzaju loterii, z której zysk przeznaczono
potemnabudowęmostu.

background image

–Nigdyotymniesłyszałam–przyznałaSkye.

– Pomyślałem sobie, że czasami warto postawić na coś, co

po latach może się okazać czymś tak wyjątkowym i trwałym

jaktenmost.Nieuważasz?

background image

ROZDZIAŁÓSMY

Skye zmieniła pozycję, starając się ukryć dyskomfort, ale

czujne oko Mattea potrafiło wyłapać jej najdrobniejszy ruch.
Takbyłoitymrazem.

–Cosięstało?

– Nic – odpowiedziała i uśmiechnęła się. – Zmęczył mnie

spacer.

Od kilku dni po śniadaniu wychodzili się przejść i kończyli

przechadzkę lunchem, za każdym razem w nowym miejscu.

Zwykle rozmawiali na neutralne tematy. Czasami była to

pogoda, aktualne wydarzenia albo polityka. Nic, co mogłoby

sięstaćkościąniezgody.Nic,comogłobyprzypomniećSkye,

że w rzeczywistości stoją po dwóch stronach barykady.

Araczejstaliby,gdybyniedziecko.

W jakim sensie ich życie znowu było oparte na kłamstwie,

tylkotymrazemwspólnieustalilireguły.

Matteowyglądałnazdeterminowanego,bysięichtrzymać.

Poichwspólnejnocynatarasieniepowiedziałaniniezrobił

niczego, co Skye mogłaby uznać za przekroczenie granicy.

Nie flirtował, nie próbował jej uwieść. Zachowywał się jak

stuprocentowydżentelmen.

–Bolicięcoś?

– Nie, nie. – Skye się skrzywiła. – Kręgosłup mnie

pobolewa,nadole.Topodobnoczęstewciąży.

–Niepowinienemkazaćcitylechodzić,przepraszam.

background image

–Lubięspacerować.

Matteopodniósłsię,obszedłstółiwyciągnąłobieręcewjej

stronę.

Spojrzałananiegoniepewnie,alepodałamudłonie.

–Pomogęci.

– Nic mi nie jest – odparła, nie wiedząc, o jaki rodzaj

pomocymożemuchodzić.

–Nieboiszsięmniechyba?

Nie tylko się bała. Była przerażona. Ostatni tydzień, kiedy

spędzali sporo czasu w mieście, był jak miesiąc miodowy,
którego nigdy nie mieli. Albo inaczej, mieli, ale spędzili go

głównie w łóżku. Wspólne spacery, rozmowy, były zupełnie

innymrodzajemkontaktuiczymśwrodzajuniekończącejsię

grywstępnej.Więctak,bałasiętego,cobędzie,gdyMatteo

znowujejdotknie.

Wstałazjegopomocą.

–Połóżsię–powiedział,wskazującnajednązkanap.

–Naprawdęniemusisztegorobić.

–Oczywiście,żemuszę.Tomójobowiązek.

Nielubiła,gdytakmówił.Czułasięwtedyjakkulaunogi.

Położyła się jednak na brzuchu. Palce uciskające delikatnie

dolny odcinek kręgosłupa przyniosły niemal natychmiastową

ulgę.

–Mogępodnieśćkoszulę?

– Tak – powiedziała, przymykając oczy. Wspomnienia

zprzeszłościodżyływjejpamięci.

– Od czego to? – zapytał, przesuwając palcem po szramie

background image

wkształciepółksiężyca.

– Pies mnie kiedyś ugryzł – mruknęła sennym głosem. –

Miałamzedwanaścielat.

–Tylkotutaj?Dziwne,żewcześniejmitoumknęło.

Skyeziewnęła.

– Tak, był już stary i czasami miewał dziwne reakcje.

Musiał się wystraszyć. Siedziałam tuż obok i akurat byłam
pochylona.Kiedyzacisnąłzęby,ażpodskoczyłamdogóry.

–Niewiedziałem,żemiałaśpsa.

–Niebyłmój–powiedziałaiprzekręciłasięnieznaczniena

bok.–Należałdomojejciotecznejbabki.

DłonieMatteazatrzymałysięwpółruchu.

–Toonacięwychowywałapośmierciojca?

– Mieszkałam u niej przez jakiś czas. Miała siedem psów.

Lubiłaprzygarniaćprzybłędy.Jabyłamjednąznich.

– Daj spokój, przecież to twoja rodzina. Byłyście ze sobą

blisko?

–Umarłatrzylatatemu–powiedziałaSkyezdawkowo.

–Aprzedśmiercią?–naciskałMatteo,albonierozumiejąc,

żeSkyeniemachęciotymrozmawiać,alboteżignorującto

zupełnie.

– Zajęła się mną, za co jestem jej wdzięczna – powiedziała

podłuższejprzerwie.

AleMatteoniedałsięzbyćostrożnymdoboremsłów.Skye

ukrywałacośprzednimikonieczniechciałsiędowiedzieć,co

totakiego.Wichsytuacjijednakniemógłoczekiwać,żeSkye
odrazusięotworzyiwyjawimuwszystkiegłębokoskrywane

background image

sekrety.

Zacząłżałować,żewcześniejzniąotymnierozmawiał.Ale

też nie widział w niej osoby z jej własną historią, myślami,

uczuciami, radościami i smutkami. Patrzył na nią i widział

hotel.

Zdawał sobie sprawę z tego już wcześniej, ale nigdy nie

było to przyczyną wyrzutów sumienia, jak teraz. Zerknął na
spokojnie leżącą żonę i zrozumiał, że zasnęła. Ze swoimi
ciemnymi włosami, bladymi policzkami i lekko rozchylonymi
ustamiprzypominającymipłatkiróżywyglądałajakKrólewna
Śnieżka.

Tylko że on nie był księciem. Książę nigdy nie poślubiłby

królewny, aby podstępem przejąć hotel i pomścić kradzież,

któramiałamiejscewielelattemu.Ajużnapewnonieużyłby

szantażu,byzatrzymaćjąprzysobie.

Po cichu pochylił się i wziął ją na ręce, jakby ważyła

niewielewięcejniżpiórko.Zaniósłjąnagórę,dojejsypialni,

ułożyłnałóżkuiokrył,byniezmarzła.

Skye śniła o Matteo. Niemalże każdej nocy. O tamtym

wieczorze, kiedy go poznała i niemal od razu się w nim

zakochała.Śniłaoichrozmowach.

– Nie wierzę w baśnie – powiedziała mu dzień po tym, jak

siępoznali,kiedycałyświatwydawałsiębaśnią.

–Nawetjeśliwrzeczywistościprowadziszbaśnioweżycie?

– zapytał i przycisnął usta do jej policzka w taki sposób, że

nogisiępodniąugięły.

– Nie ma czegoś takiego, jest tylko realne życie – odparła

wtedy.

Otym,żejejświatniejestbaśnią,przekonałasięwielelat

background image

temu, kiedy opuściła ją matka. Ojciec nigdy nie zawracał

sobie głowy, by poświęcić jej tyle czasu, ile by należało.

Cioteczna babka unikała okazywania uczuć ludziom, jakby

troska o kogoś mogła być przejawem słabości. Szkoła

z internatem przypominała Skye więzienie, a nie Hogwart
zpowieścioHarrymPotterze.

– Ale czasami życie może być niemal tak doskonałe jak

wbaśni,prawda?

Skye śniła o ich pierwszym pocałunku, oświadczynach,

ślubie i pierwszej wspólnej nocy oraz o wszystkich innych,
które nastąpiły po niej. Stopniowo zaczynała wierzyć, że
rzeczywistość może się zmienić w baśń. A wtedy
niespodziewanie zmieniła się w koszmar. Matteo ją oszukał,

złamał jej serce. Jednak nie zdołał wymazać jej uzależnienia

odniego.

Przeciągnęła się w łóżku, czując na sobie jego dłonie.

Otworzyła oczy tylko po to, by się przekonać, że to był sen.

Nie było go, kiedy miała tak ogromną ochotę wtulić się

wjegosilne,muskularneciało.

Podniosła się z łóżka i wciąż otumaniona snem wyszła na

korytarz. Nie wiedziała, ile godzin przespała. Mogło być po

północy albo już nad ranem. Nie miało to w tej chwili

znaczenia.

Przezchwilęrozważała,czybyniezapukaćdojegodrzwi,

ale zamiast tego nacisnęła klamkę i pchnęła je ostrożnie.

Przystanęłanaprogu.

Baśnienieistniały.Byłategoprawiepewna.AleMatteobył

jej mężem, a ona go potrzebowała tak mocno, że nie była
wstanieuleżećwłóżku.

Podeszłanapalcachdojegołóżka.Matteoleżałnaplecach.

background image

Pięknyjakmłodybóg.

Trzęsącymi się z pośpiechu dłońmi zrzuciła z siebie

ubranie, przeklinając siebie w myślach za to, że nie

pomyślała o tym wcześniej. Wyciągnęła rękę, złapała za

brzegcienkiejkołdryiodsunęłająnabok.Oparłakolanona
materacu i przełożyła drugą nogę przez jego biodra. Opadła
naniegoipocałowałagoprostowusta.

Otworzył oczy, czując na sobie ciężar. W pokoju było

ciemno, ale natychmiast rozpoznał jej usta. Gdy się
wyprostowała, patrzył na jej piękne ciało, dumnie wypięte
piersiinadalpłaskibrzuch.

–Pragnęcię–powiedziałatylko.

Oparł dłonie na jej biodrach i przesunął je dalej, na

pośladki. Zacisnął palce na rozkosznie ciepłej, miękkiej jak

atłas skórze. Uniósł ją lekko i przesunął wyżej, by wniknąć

wniąjaknajgłębiej.

Poruszała biodrami, kołysząc nimi w przód i w tył.

Wyciągnął dłonie i oparł je na jej piersiach, pieszcząc sutki.

Uniosła ramiona nad głowę, skoncentrowana na zmysłowym

tańcu. Rytmiczne ruchy stawały się coraz szybsze. Wreszcie

opadła na niego bez sił. Ich usta połączyły się w szalonym

pocałunku.

Dźwignął ją i przeturlali się po łóżku, aż Skye znalazła się

naplecach.Matteopochyliłsięnadniąipocałowałjejszyję.

Zsunąłustaniżej,dotarłdoobojczyka.Lekkimijakmuśnięcia

skrzydeł motyla pocałunkami zwiedzał jej ciało, przesuwając

się wzdłuż brzucha, mijając pępek i docierając wreszcie do

rozgrzanegoseksemcentrumjejkobiecości.

Kolistymi ruchami języka pieścił nabrzmiałą łechtaczkę,

doprowadzając Skye na skraj rozkoszy. Wnętrze jej ciała

background image

wypełniłonieznośnenapięcie.

– Błagam – wyszeptała i przerwał, gdy wysunęła w jego

stronębiodra.

Uniósłsięwyżejiwbiłsięwgorącąwilgoć.

Zamknęła oczy, zanurzając się całkowicie w doznaniach,

któreniemiałysobierównych.Uległaobezwładniającejciało
rozkoszy,którarozlałasięciepłempojejwnętrzu.

Potem długo leżeli, wtuleni jedno w drugie. Usta Mattea

muskały jej kark. Jej dłonie zaciśnięte były na jego
przedramionach.

Czułasiętakdobrze.Prawiebezpiecznie.

–Miałemniesamowitysenzeszłejnocy–powiedziałMatteo

rano,gdysiedzieliprzyśniadaniu.

– To zupełnie jak ja – odparła, nie patrząc na niego.

Przeglądała aktualności w gazecie, ale nic szczególnego nie

przykuło jej uwagi. Cisza wisząca między nimi ciążyła jej.

Wzięła do ręki filiżankę z kawą i upiła łyk. Gdy odstawiła ją

na spodeczek, Matteo łagodnym ruchem przykrył jej dłoń

swoją.

–Dlaczegopotemwyszłaś?

Skyezerknęłananiegowystraszona.

–Kiedy?

–Jakskończyliśmysiękochać.

Spojrzałaznównarozłożonąnastolegazetę.

–Miałamzostać?

–Byłopóźno,musiałaśbyćzmęczona.

Zerknęła na niego ponownie, tym razem ich spojrzenia

background image

spotkałysięnadłużej.

–Lepiejśpięusiebie.

–Przedtemnigdyniemiałaśztymproblemu.

– No dobrze – powiedziała zrezygnowana. – Nie chciałam

zostać.

Przyjrzałjejsięuważnie.

– Nie chcesz spać u mnie, ale chcesz przychodzić, kiedy

zachcecisięseksu?

–Natowygląda–powiedziała,kiwającpowoligłową.

– Więc mam cię po prostu zaspokajać? – zapytał, unosząc

brwi do góry, co rozśmieszyło Skye tak, że parsknęła

śmiechem.

–Dokładnie.

–Hm,alekiedyjachcęuprawiaćseks,tojużcięprzymnie

niema.

– Możesz chyba przejść te parę kroków przez korytarz tak

jakja?

– Jesteś zawsze mile widziana w mojej sypialni. Nie wiem

tylko,czytodziaławobiestrony.

PoliczkiSkyezaróżowiłysię.

– Przecież chciałeś, żebym cię błagała o seks, już

zapomniałeś?

Odchrząknął.

–Możeniebyłemzbytdobry,żebyśbłagała.

–Oczekujeszkomplementów?

Spojrzałnaniąpoważnie.

background image

– Cieszę się, że przyszłaś, Skye. Tylko to chciałem

powiedzieć.

Łzy zakręciły się w jej oczach i musiała spojrzeć w okno.

Głupiehormonyciążoweniedawałyjejspokoju.

–Tochybaprzeztenmasaż.

–Wtakimraziemuszęmasowaćcięczęściej.

Podniosła oczy, by zobaczyć, jak mruga w jej stronę

porozumiewawczo.

– Dziś powinnaś odpocząć. Powiedz mi tylko, czego

potrzebujesz.Przyniosę,cokolwieksobiewymarzysz.

Skyekiwnęłagłowąnaznak,żesięzgadza,choćwiedziała,

żeMatteoniemógłjejdaćtego,oczymnaprawdęmarzyła.

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Skye powiesiła sukienkę na wieszaku obok reszty ubrań

wprzebieralni.Sięgającpokolejnystrójzatrzymałasięwpół
ruchu,patrzączzaciekawieniemnaswojeodbiciewlustrze.
Jejbrzuch,zwyklepłaski,wydawałsięinny.Nieokrągły,ale
widoczny. Jej piersi także się zmieniły. W ciągu dnia często
poprawiała uwierający ją stanik. W pewnym momencie
stwierdziła, że nie czuje się komfortowo w ubraniach,
w których chadzała do tej pory. Przesunęła dłońmi po

brzuchu i biorąc głęboki wdech, po raz kolejny uświadomiła

sobie, że naprawdę jest w ciąży, a zmiany zachodzące w jej

cieleniesążadnymzłudzeniem.

Uśmiechnęłasiędosiebiezzadowoleniem.

Uważaj,Skye.Pamiętaj,żeżycietoniebaśń.

Ale ciąża i narodziny dziecka były dla niej taką baśnią.

Przez całe swoje życie nie zdążyła poznać prawdziwej

miłości. Myślała, że znajdzie ją u boku Matteo, ale się

pomyliła.

Dziecko na pewno będzie ją kochać, a ona będzie kochać

je. Całym sercem. Nigdy go nie zrani, nie pozwoli, by było

smutne,czułosięsamotnealboprzerażone.

Przymierzyła ostatnią sukienkę i obejrzała się w lustrze

zkażdejstrony,zanimpokiwałagłowązaprobatąizdjęłają

z siebie. Ubrała się w swoje rzeczy, przewiesiła przez ramię

noweubraniaiwyszłazprzymierzalni.

Matteostałpośrodkubutiku,niewiedzącchyba,cozesobą

background image

zrobić. Miał rozpiętą marynarkę od ciemnego garnituru,

a w rękach ściskał jakiś kolorowy przedmiot. Gdy podeszła

bliżej, jej serce drgnęło ze wzruszenia. To była pluszowa

zabawka.

Pierwszazabawkadlaichdziecka.

–Pomyślałem,żesięprzyda–powiedziałzuśmiechem.

Skye odwzajemniła uśmiech, ale musiała spojrzeć w bok.

Miała łzy w oczach i nie chciała, by Matteo je zauważył.
Podeszła do kasy i wyłożyła wszystkie wybrane wcześniej
ubrania. Ekspedientka raz po raz rzucała zaciekawione
spojrzenia w stronę Mattea i ledwie zwracała na nią uwagę.
Skyewpełnijąrozumiała.Samawielerazypatrzyłananiego

wtakisposób.

–Pakujemywszystkie?–upewniłasiękobieta.

–Tak,itęzabawkę.

Zaczekała, aż ekspedientka przełoży wszystkie ubrania do

torby.Matteoukradkiemwsunąłjejdorękikartękredytową,

cobyłodlaSkyezaskoczeniem,aleteżjąrozdrażniło.

– Będziesz teraz kupować mi ubrania? – zapytała, kiedy

wyszlizesklepu?

–Potrzebujeszichzpowodudziecka–odparłprzytomnie.

–Totakżemojedziecko.

–Tak,cara,wiemotym.Aledziękitemujateżmogęsięna

cośprzydać–powiedział,wzruszającramionami.

–Beztegonieczułbyśsięprzydatny?

– Czułbym się przydatny, ale to ty nosisz w sobie dziecko,

potem je urodzisz, będziesz karmić. Ja też chcę mieć w tym

jakiśudział.

background image

Nigdybygoniepodejrzewałaotegorodzajuprzemyślenia.

Rzuciła mu spojrzenie z ukosa, gdy szli ruchliwą ulicą,

otoczenizewszystkichstronprzezturystów.

– Przyszło mi do głowy, że do tej pory nigdy nie

rozmawialiśmyopokojudladziecka.Tumógłbyśsięprzydać.

Jegotwarzsięrozjaśniła.

–Maszrację,żeteżotymsamniepomyślałem.

Skyeroześmiałasię.

–Oho,żebymtylkotegozarazniepożałowała!

–Myślisz,żetrzysypialniewystarczą?

– Zdecydowanie, tylko żeby pokój dziecka był blisko

mojego.

– Naszego – napomniał ją łagodnie, po czym wziął ją za

rękę.–Chcę,żebyśprzeniosłasiędomojejsypialni.

Skrzywiła się nieznacznie. Czy Matteo naprawdę nie

rozumiał, że taka bliskość, jaką kiedyś mieli, nie była teraz

możliwa?

–Będziemybudzićsięoboje,gdydzieckobędziepłakać.To

bezsensu.Oddzielnesypialniesąbardziejpraktyczne.

Starała się, by odmowa zabrzmiała przekonująco i tak, by

nienabrałpodejrzeń,żejestwrozterce.

– Będziemy też potrzebować pokoju dla niani –

kontynuował. Był już w swoim żywiole i Skye czuła, że

w ciągu paru minut zaplanuje ich całe życie na najbliższe

kilkanaścielat.

–Chwileczkę,jakąnianię?

– Uważasz, że będą potrzebne dwie? Może faktycznie,

background image

jedna będzie zajmować się dzieckiem w dzień, a druga

wnocy.

–Niechcężadnejniani!–zaprotestowałagwałtownie.

Matteopatrzyłnaniąstropiony.

–Skye,będzieszpotrzebowałapomocy.

–Myślisz,żeniebędęumiałazająćsiędzieckiem?

Westchnąłzniecierpliwiony.

–Wieszprzecież,żenietomiałemnamyśli.

– Będę świetną matką – powiedziała i po chwili zbladła.

Gwałtownieskręciłanabokiażoparłasięościanębudynku.
– A jeśli nie będę? – Spojrzała na Mattea rozszerzonymi

strachemoczyma.

– Będziesz bardzo dobrą matką, jestem tego pewien –

uspokoiłją.

– Skąd wiesz? – naciskała. – Nawet nie znałam własnej

matki. Miałam kilka macoch, ale z żadną nie byłam blisko.

Niemampojęcia,cotoznaczybyćdobrąmatką.Ajeślibędę

okropna?Niecierpliwa?Obrażalska?OmójBoże,Matteo.To

będzieprawdziwakatastrofa!

Matteopatrzyłnaniąztroską,aleilekkimrozbawieniem.

– To nie jest śmieszne! – upomniała go. – Za bardzo

skupiamsięnatym,żebędękochaćmojedziecko,amożeto

nie wystarczy? Co się stanie, jeśli nie będę umiała dać

dzieckutego,czegopotrzebuje?

–Skye?

– Nie mam pojęcia, o której godzinie należy kłaść dziecko

spać. Albo co powiedzieć, gdy podrośnie i uprze się, żeby
oglądaćhorror!

background image

–Skye!–Matteopróbowałjejprzerwać,alewogólegonie

słuchała.

–Albojedzenie.Cojedząniemowlęta?Ajeśliotrujęwłasne

dzieckoalbozadławię?

– W jaki sposób miałabyś je zadławić? – zapytał, tłumiąc

śmiech.

– Nie wiem. Nakarmię dziecko karmelkami, a ono nie

będzie jeszcze umiało ich pogryźć. Nic nie wiem
owychowywaniudzieci!

Matteo pochylił głowę i zamknął jej usta pocałunkiem.

Uspokoiłasięnatychmiast.

–Będziemypotrzebowaćniani–przyznała,gdywypuściłją

zobjęć.

– Nie – powiedział. – Nie miałem racji. Może później, jeśli

uznasz to za konieczne. Ale na początku spróbujemy dać

sobie radę we dwoje. Będę się zajmował dzieckiem, jeśli

będziesz potrzebowała odpocząć. Nie zostawię cię samej,

możeszmizaufać.

Skyeskinęłagłowąwmilczeniu.Niebyłaprzekonana.

–Możejednakposzukamykogośnawszelkiwypadek.

– Mamy jeszcze sporo czasu. Pamiętaj tylko, co

powiedziałem.

Będziesz

wspaniałą

mamą.

Już

jesteś

zakochana w dziecku do szaleństwa, a to najważniejsze, co

możesz mu dać. Przykro mi, że sama nie mogłaś tego

doświadczyćwżyciu.

Popatrzyła na niego z wdzięcznością. Rozumiał, przez co

przeszłaiwspółczułjej.Towieledlaniejznaczyło.

–Matteo?

background image

Sì?

– Opowiedz mi o tym, jak to było z naszymi rodzinami –

powiedziała i odsunęła się od ściany. Powoli ruszyli,

wtapiającsięwpłynącyulicąstrumieńludzi.

Nie spojrzała na niego, więc nie mogła widzieć, że

spochmurniał.

–Cochciałabyświedzieć?

– Nie wiem, chyba wszystko. Prawnik taty nie znał

szczegółów.

–Acojużwiesz?

–Tylkotyle,żetwojamatkabyłazaręczonazmoimojcem,

apotemspotkałatwojegotatęizakochałasięwnim.Razem

uciekliwśrodkunocy.

–Takbyło–potwierdziłMatteo.–Twójojciecniepogodził

się z tym, że moja matka wybrała kogoś innego, więc

postanowiłuprzykrzyćjejżycie.

–Wjakisposób?

– Przeprowadził się do Włoch i pojawiał się wszędzie tam,

gdzie oni. Kiedy matka zaszła w ciążę i zrozumiał, że już do

niego nie wróci, dał im spokój, ale zabrał się do niszczenia

imperium dziadka. To były dla niego trudne czasy. Dziadek

rozwijałfirmęzbytintensywnie,apotemnastałkryzys.Twój

ojciec to wykorzystał. Przejmował konkurentów dziadka.

Jednego po drugim. Następnie obniżył ceny i firma dziadka

zaczęła popadać w ruinę. Na początku dziadek ratował się

kredytami,alepotemnawettoprzestałowystarczaćimusiał

sprzedaćniemalwszystko,comiał.

–Takżetenhotel?

background image

– Twojemu ojcu wcale nie zależało na przejęciu firmy czy

hotelu.Poprostuchciałsięnanimodegrać.Zniszczyćgoza

to,żemójojciecodebrałmunarzeczoną.

Skyezawstydziłasię.Wolałaby,żebysłowaMatteaniebyły

prawdą. Ale przecież słyszała już tę historię w zarysie od
prawnikaojca.

– Pamiętam, jak tata ciągle wspominał o kobiecie, którą

kiedyśkochał.Tomusiałabyćtwojamama.Jejutratabyładla
niegotaksamobolesnajakstratafirmydlatwojegodziadka.

–Nie!–sprzeciwiłsięstanowczoMatteo.–Niemożnatego

porównywać. Moi rodzice zakochali się w sobie. Nie zrobili
nic złego. Twój ojciec natomiast przez ponad dziesięć lat

świadomie niszczył majątek mojej rodziny. Kierowała nim

nienawiśćichęćodwetu.

– Przyganiał kocioł garnkowi – mruknęła pod nosem Skye,

czując, że rozmowa poszła w złą stronę i tylko zepsuła

przyjemnynastrój.

Skyeprzystanęłairozejrzałasiępoulicy.

–Chybamuszęnachwilęusiąść–powiedziała.

Matteo przyjrzał jej się podejrzliwie. Była bledsza niż

zwykle.Wziąłjejtwarzwdłonie.

–Słuchaj,nieprzejmujsiętymtakbardzo.To,codziałosię

międzynimi,niemaznaczenia.

– Jak możesz tak mówić? – powiedziała łamiącym się

głosem.–Tomawpływnawszystko,przedewszystkimnato,

że w ogóle jesteśmy razem. – Miała ochotę się rozpłakać. –

Nasze dziecko niczym sobie nie zasłużyło, by wychowywać
sięwatmosferzenienawiści.

–Tuniemażadnejnienawiści–zaprzeczyłMatteo.

background image

– Jest, czuję to. Mój ojciec nienawidził twojego. Twój

dziadek nienawidził mojego ojca. Ty nienawidzisz mojego

ojca.Wszyscysięnienawidzimy.

– To nieprawda. Nie czuję do ciebie nienawiści. Ani ty do

mnie–dodał.

Uciekłaspojrzeniemwbok.

Miał rację. Nie czuła do niego nienawiści. W ogóle nie

wiedziała,codoniegoczuła.

– Nienawidzę tego, jak się zachowałeś. Nienawidzę tego,

doczegojesteśzdolny.Nienawidzęteżtego,żeodebrałeśmi
nadzieję.Nienawidzę

–Wyrzućtozsiebie–powiedziałbezzłości.–Poczujeszsię

lepiej.

To,comiałazamiarpowiedzieć,byłozbytokropne,atakże

okrutne.

– Wolałabym mieć dziecko z kimś innym! – dokończyła,

choć to nie była cała prawda. W rzeczywistości nienawidziła

tego,żewogólezaszłaznimwciążę.

Matteopatrzyłnaniątakdługo,żepowolitraciłanadzieję

nato,żeskomentujejejsłowawjakikolwieksposób.

– To małżeństwo mnie wykończy – wyszeptała i to go

wytrąciłozzamyślenia.

– Cokolwiek by się działo, nadal jesteśmy mężem i żoną,

Skye,ajaniezamierzamcięopuścić.

Wziąłjązarękę.

–Chodźmydodomu.Jesteśzmęczona.

Rzeczywiściebyłazmęczona,wręczwyczerpana,aletonie

byłstan,przyktórympomógłbyzwykływypoczynekczysen.

background image

Matteo

wpatrywał

się

niewidzącym

spojrzeniem

w znajdujący się poniżej kanał. Księżyc, przesłonięty

ciężkimi, stalowoszarymi chmurami sprawił, że miasto

wydawało się spowite ciemną peleryną. W oddali, na

otwartym morzu można było dostrzec nieliczne migoczące
światłastatkówpodążającychwróżnychkierunkach.

Skye spała u siebie, na górze, a on pozostał tutaj,

zapatrzony w okno, jakby się spodziewał znaleźć za nim
odpowiedźnadręczącegopytania.

Skye była nieszczęśliwa, i to on ponosił za to winę.

Dlaczegonigdynieprzyszłomudogłowyporozmawiaćznią?
Gdywkońcusięzesobąprzespali,wiedział,żeSkyegotowa
jest zrobić dla niego wszystko. Nie odważył się jednak

zaryzykować i porozmawiać o hotelu. Nie zniósłby odmowy,

amiałwszelkiepowody,bysięjejspodziewać.

Dlaczego tak się upierał, by historia się powtórzyła? Życie

jego dziadka zostało złamane przez zemstę innego

mężczyzny.

A teraz Matteo był na najlepszej drodze, by złamać życie

Skye.

Możenawetjużtozrobił.

Przypomniał sobie wyraz jej twarzy po ich popołudniowej

rozmowie i ból nieoczekiwanie ścisnął mu serce. Wyglądała,

jakby

była

smutna?

Nie,

to

było

coś

znacznie

poważniejszego

niż

smutek.

Rozczarowana?

Zła?

Opuszczona?

Wszystkie te słowa w jakimś stopniu oddawały stan

faktyczny. Ale było coś jeszcze. Coś, czego nie potrafił

zdefiniować, a co tkwiło w jego myślach jak oskarżenie,
przedktórymniebyłwstaniesięobronić.

background image

Jego miłość do Marii była prosta. Pasowali do siebie. Ona

była znaną aktorką, choć nie wybitną. Długie nogi w pełni

wynagradzały mu niedostatki w innych dziedzinach. Maria

miała słabość do drogiej biżuterii, wakacji w luksusowych

hotelach, a on był szczęśliwy, mogąc jej to wszystko
zapewnić.

Nigdy nie przyszło mu do głowy, że Maria może go

wykorzystać do podniesienia swojego statusu społecznego,
dopóki nie zdradziła go ze szwedzkim arystokratą. Złamała
mu tym serce. Czuł się wtedy tak samo, jak dziś musiała
poczućsięSkye.

On też złamał jej serce, wykorzystując ją jako narzędzie

w swojej grze. Była pionkiem w jego walce o odzyskanie

hoteluIl Grande Fortuna. Nie myślało tym, co będzie dalej.

Zaplanował sobie, że poślubi Skye, wzbudzi jej zaufanie,

apotemweźmie,cobędziechciał.

Acoznią?

Nigdy nie zastanawiał się nad tym, jaki wpływ będą miały

jego działania na nią. A może o to nie dbał, ponieważ była

córkąjedynejosobynaświecie,dojakiejczułnienawiść?Czy

niebyłotak,żeprzeniósłswojezgruntunegatywneodczucia

zCareyaJohnsonanaSkye?

Westchnął poirytowany, wstał z fotela i podszedł w stronę

otwartych

drzwi

balkonowych,

wdychając

powietrze,

przesyconecharakterystycznymdlaWenecjiaromatem.

Tylko raz widział swojego dziadka płaczącego. Był to

widok, który wrył mu się w pamięć na zawsze i zmienił

wszystko, co Matteo wiedział o życiu. Alfonso nie miał
świadomości, że ktoś mógł go obserwować i dał upust

skrywanym emocjom. Jego ciałem wstrząsały spazmy, kiedy

background image

próbował czytać dokumenty leżące przed nim na biurku.

WtamtymczasieMatteonierozumiałjeszczeichznaczenia.

Teraz wiedział, co to było. Monity o zapłatę rachunków.

Naliczone odsetki za zwłokę. Pisma od banków. Należności,

którychAlfonsoniebyłwstaniepokryć.

Matteo złapał obiema dłońmi barierkę i mocno zacisnął

palce, poddając się wspomnieniom, których było o wiele
więcej. Przypomniał sobie ojca Skye. Aroganckie spojrzenie,
które towarzyszyło odmowie podjęcia rozmów na temat
sprzedażyhotelu.

„Będziepantegożałował”.Takmuwtedypowiedział.

Zapowiedź się spełniła. Tylko że teraz to Matteo był tym,

któryżałował.Sprawyułożyłysięinaczej,niżoczekiwał.

Wcałymtymgalimatiasiebyłatylkojednasensownarzecz,

którą mógł zrobić. I tylko jeden sposób, by wymazać

cierpienieSkyeizłagodzićswojewłasne.Jednajedynarzecz,

o której mógł jej przypomnieć i która dałaby im poczucie

szczęścia.

Z zafrasowaną miną wrócił do gabinetu i powolnym, acz

zdeterminowanym krokiem udał się w stronę sypialni na

piętrze.Skyebyłajegożoną,akiedytrzymałjąwramionach,

wszystkoinneprzestawałosięliczyć.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Tabliczkakancelariiadwokackiejtużobokgabinetulekarza

skłoniła Skye do rozważań na ten temat. Zerknęła bez
apetytunależącąprzedniąnatalerzubruschettę.

–Matteo?

Jemu brak apetytu najwyraźniej nie doskwierał. Patrzyła

wmilczeniu,jaknabierawidelcemspaghettiipochłaniajeze
smakiem.

–Możepowinniśmyporozmawiaćzprawnikiem?

Jegorękazatrzymałasięwpołowiedrogi.

Che?

– Nasza sytuacja jest za bardzo skomplikowana – dodała,

czując,żedopadająstrach.

Naraziejeszczebyławciąży,aleczasszybkoleciałizanim

się obejrzą, dziecko pojawi się na świecie, a oni będą

rodzicami. Nowa rola to także nowe obowiązki. Skye czuła,

żenależałobyowszystkimpomyślećjużteraz.

– Myślę, że powinniśmy podjąć decyzję, zanim życie

rodzinnewciągnienaswwirobowiązków.

–Decyzjęoczym?–zapytał,aleztonuniemogławyczytać,

czy jest nastawiony przyjaźnie, czy wrogo do pomysłu

spotkaniazprawnikiem.

Uniosładłoń,wykonującnieokreślonygest.

–Och,owszystkim.Trzebaspisaćintercyzę

background image

Matteowróciłdojedzenia.

– Jesteśmy małżeństwem. Nie potrzebujemy intercyzy –

odparł,przełknąwszykolejnykęs.

Skyepokiwałagłową,alenierezygnowała.

–Myślę,żemusimybyćpragmatyczni.Pamiętaszprzecież,

comówiłeś?

Matteospojrzałnaniązlekkimrozbawieniem.

–Kiedy?

–Powiedziałeś,żenigdymnienieokłamałeś,aprzecieżto

zrobiłeś.

Wiedziałeś,

że

jestem

w

tobie

zakochana

i przekonana, że czujesz do mnie to samo. Mimo to nie

wyprowadziłeś mnie z błędu. Nie powiedziałeś, że mnie nie

kochasz.–Zawiesiłagłos,dającmuczasnareakcję.Czekała,

żepowiecoś,cozłagodzibólzłamanegoserca.

Niewydałzsiebieanisłowa.

Skyeprzełknęłałzy.

– Ja też cię nie kocham. Musimy o tym pamiętać. Kiedy

dziecko się urodzi i poświęcimy mu się w całości, nie chcę

znowupopełnićbłęduiuwierzyć,żejesteśmywprawdziwym

związku.

– To jest prawdziwy związek – powiedział wreszcie,

wzdychając niecierpliwie. – Jesteś moją żoną, a ja twoim

mężem.

– Nie – odparła i podniosła głowę. W jej oczach czaiło się

przerażenie. – Mamy zupełnie inną wizję małżeństwa.
I pomyśleć, że to właśnie ty nauczyłeś mnie wierzyć

w baśnie. Tak chyba było mi łatwiej. Od baśni oczekuje się
takniewiele.Zczasemjednakzrozumiałam,żemamowiele

background image

większe oczekiwania. Chcę miłości i szczęścia, prawdziwego

zrozumienia. Między nami tego nigdy nie było i nie będzie.

Aleponieważobojepragniemydziecka,będziemyjewspólnie

wychowywać. Uważam, że to ważne, byśmy nigdy nie tracili

zoczuprawdyonaszymzwiązku.

–Czyli?–zapytałMatteo,ajegooczyzwęziłysięnieco.

– Cóż, jesteśmy dwojgiem ludzi, którzy będą mieli dziecko

iktórzyzesobąsypiają.

– Uff, cieszę się, że przynajmniej z tego nie chcesz

rezygnować–powiedziałipuściłdoniejoko.

– Mówię poważnie, Teo. Każde z nas ma spory majątek

imusimyjakośuporządkowaćnaszesprawy.Powinniśmyteż

podpisaćporozumieniewsprawieopiekinaddzieckiem.Tak

nawszelkiwypadek.

–Dodiabła,Skye!Chceszsiędzielićopieką?Jeszczenawet

nieurodziłaś,ajużplanujeszrozwód?

– Nie, ale może się zdarzyć tak, że uznamy ten układ za

niewygodny. Wtedy moglibyśmy się rozstać z dnia na dzień,

bez przechodzenia tej całej gehenny z udziałem prawników.

Lepiejzrobićtoteraz,gdyjesteśmywdobrychstosunkach.

Matteopokręciłgłową.

–Nie.

– Kiedy to naprawdę ma sens. Wiesz o tym przecież. –

Pochyliłasiędoprzodu.–Musisztylkozacząćmyślećgłową,

niesercem.

–Mówiłaś,żeniemamserca–przypomniałzgryźliwie.

– Masz, kiedy chodzi o dziecko albo albo o twojego

dziadka.

background image

Tylkomnieniekochasz.

–Sammówiłeś,żeniecofnieszsięprzedniczymibędziesz

walczyłodziecko.Niechcę,żebytaksięstało.

–Woliszwalczyćzemnąteraz?

– Wolałabym w ogóle uniknąć walki. Ustaliliśmy, że

będziemy razem wychowywać dziecko, i jestem gotowa
podjąć to wyzwanie. Ale oboje wiemy, że taka umowa nie
musi obowiązywać wiecznie. W każdym razie zrobię
wszystko, żeby trwała jak najdłużej – dodała ostrożniejszym
tonem.

– W jaki sposób zamierzasz to zrobić? – spytał zaczepnym

tonem i Skye zastanawiała się, co go tak zdenerwowało.

Przecież starała się mówić spokojnie i używać racjonalnych

argumentów.

Zostanę

z

tobą

tutaj,

w

Wenecji.

Ustanowię

pełnomocników, żeby mogli mnie reprezentować. Nie muszę

mieszkać w Londynie. Raz na jakiś czas mogę tam polecieć,

gdyby naprawdę nie mogli się beze mnie obyć. Jeśli chodzi

o dziecko, myślę, że powinno mieszkać ze mną. Opieka

naprzemienna nie byłaby dobrym rozwiązaniem. Dziecko

powinno mieć stały dom, a nie kursować pomiędzy dwoma

światami.

–Zgadzamsięwstuprocentach.Atakżeztym,żedziecko

powinno mieszkać z matką. I ze mną. Chociaż nie. Oboje

powinniściemieszkaćwmoimdomu.

– Matteo, proszę cię, bądź rozsądny. Nie mówię, że się

rozwiedziemy. Mówię, że powinniśmy rozważyć taką
ewentualnośći

– A ja mówię, że nie jestem gotów na takie rozmowy –

background image

przerwał jej. – Nie teraz. Nie jutro. Nigdy! Jesteś moją żoną

inosiszmojedziecko.Jesteśmyrodziną.

Skye zamknęła oczy i opuściła głowę. Przez całe życie nie

pragnęłaniczegobardziejniżmiećrodzinę.

–Niejesteśmyrodziną!Jesteśmyparą,któraniepomyślała

otym,żebysięzabezpieczyć,kiedybyłnatoczas.–Odsunęła
odsiebietalerz.–Niejestemgłodna.

– Dobrze już – powiedział i złapał ją za rękę. – Oboje

pragniemynaszegodzieckaitylkotosięnarazieliczy.

Skye kiwnęła głową, ale było jej ciężko na sercu. Bardzo

chciałategodziecka,aleniewtakisposób.

Wyszarpnęładłońioparłająnabrzuchu.

– To, że chcemy dziecka, nie znaczy, że jesteśmy rodziną.

Nawetniejesteśmywzwiązkuilepiej,żebyśmyobojeotym

pamiętali.

Matteopopatrzyłnaniąprzeciągle.Czuł,żejątraci.Aleco

mógłpowiedzieć?Zresztązgodziłsię,żedajejrozwód.Zrobił

topochopnie,myśląc,żezczasemSkyeotymzapomni.

Teraz na pewno nie był gotowy na to, żeby odeszła. Miała

rację, że nie byli tak naprawdę w związku. Jedynie w łóżku

dogadywalisięświetnie.

Amoże

Zobaczył światełko w tunelu. Blade i odległe, ale jednak

dającenadzieję.

–Skye?Chciałbymcicośpokazać.

OdkądweszlinapokładsamolotulecącegodoRzymu,Skye

tylko raz zapytała, dokąd ją zabiera. Przez resztę podróży

siedziała jak na szpilkach. Po raz pierwszy miała zobaczyć

background image

kośćniezgody,któraskłóciłajejmężazjejojcem.

W czasach swojej świetności budynek musiał być ozdobą

okolicy. Teraz znajdował się w opłakanym stanie. Zabite

deskamioknanaparterze,brakszyldu.

Matteo włożył gruby klucz z brązu w drzwi, przekręcił go

dwarazyipchnąłmasywneskrzydłodośrodka.

Przez któreś okno musiały się dostać gołębie, ślady ich

odchodów było widać wszędzie na podłodze. Tuż przy
drzwiachleżałypustepuszkipocoli.

– Twój ojciec nawet nie zmienił zamków – powiedział,

odwracającsiędoSkye.

Weszli dalej, pogrążając się w mroku. W powietrzu unosił

sięzapachkurzuiwilgoci.

– Ostatni raz byłem tutaj tuż przed świętami. Tam stała

choinka. – Kiwnął głową w stronę schodów, które szeroką

wstęgą pięły się w górę. – A w tamtym rogu fortepian.

Pianistagrałnanimkolędyistandardyświąteczne.

Wjegooczachmogładostrzecśladmagiitamtejsceny.

–Tobyłodlamniewyjątkowemiejsce,Skye.

Pokiwałagłowązezrozumieniem.

Matteoprzykucnąłiprzeciągnąłpalcamipopodłodze.Pod

grubąwarstwąpyłuukazałsiękształtsmokanaróżowawym

kamieniu.

– Marmur był sprowadzany z południa. Sześć tygodni

trwało,zanimgotutajdostarczyli.

Wstał i otrzepał ręce. Powolnym krokiem ruszył w stronę

wysokiego kontuaru, który mógł być kiedyś recepcją. Nad

nim

zwisały

staromodne

lampy.

Kojarzyły

jej

się

background image

z oświetleniem w bankach z lat dwudziestych, może

trzydziestych zeszłego wieku. Matteo nacisnął jeden ze

złotych włączników na ścianie, ale nic się nie wydarzyło.

Wbudynkuzapewnewyłączonoprąd.

– Hotel zbudował mój praprapradziadek. – W jego głosie

dało się wyczuć nutę emocji. – Każde kolejne pokolenie
wmojejrodziniewnosiłocośnowego.Przeztewszystkielata
nasza rodzina stworzyła imperium, zgromadziła pieniądze,
ale ten hotel – urwał i rozejrzał się wokół z taką
bezradnością,żeSkyezrobiłosięgożal.–Mamwrażenie,że
mojarodzinawciążżyjewtychmurach.

Skye odwróciła się, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. To

miejscebardzowieleznaczyłodlaMattea,ajejojciecodebrał

mujeiniechciałzwrócić.

– Twojemu ojcu nie zależało na tym hotelu. – Refleksja

Mattea była odbiciem jej własnych myśli. – Myślę, że nawet

cieszyłsię,widząc,jakhotelpopadawruinę.

–Dlaczegomiałbysięcieszyć?

–Znaszprzecieżodpowiedź.

–Zemsta–wyszeptałaSkye.

– Właśnie. Zamknął hotel, okna zabił deskami. Powiedział,

że zrównałby go z ziemią, gdyby nie to, że miał status

zabytku.

– Tak mi przykro, Matteo. – Skye zacisnęła powieki, nie

mogącznieśćprzygniatającegojąpoczuciawiny.

–Niemusiszprzepraszać.Niemiałaśztymnicwspólnego,

cara.

– Wiem, ale on zrobił ci krzywdę i gdybym mogła,

cofnęłabymczas

background image

–Jużdobrze.–Matteowyszedłzzakontuaruistanąłprzed

nią.

– Oboje chcielibyśmy, by to się nigdy nie wydarzyło, ale

wtedy–Opuściłdłonieipołożyłjenajejbrzuchu,wktórym

rozwijało się nowe życie. – Nie byłoby nas ani naszego
dziecka. Ono jest prawdziwym darem. Ożeniłem się z tobą,
żeby odzyskać hotel, ale to już przeszłość. – Pochylił głowę
idotknąłjejust.–Teraztylkotosiędlamnieliczy.

Jego miłość do dziecka napawała ją radością, ale

równocześnie zazdrościła mu łatwości, z jaką potrafił
oddzielićdzieckoodjejosoby.Onataknieumiała.

–Wiem,żeobojechcieliśmyinaczej,alemusimyskupićsię

natym,bynaszedzieckobyłoszczęśliwe.

Skye była w tej chwili kłębkiem emocji. Nie wiedziała, co

odpowiedzieć.Wzruszeniechwyciłojązagardło.

–Jatylkostaramsiębyćmądra–wyjąkałaprzezłzy.

Matteouśmiechnąłsię.

– Jesteś mądra. Teraz musimy się postarać, żebyś była

szczęśliwa.

Wziął ją za rękę. Nawet nie przypuszczał, ile ten drobny

gestdlaniejznaczył.

–Ilejesttutajpokoi?–zapytała,kierującrozmowęnamniej

emocjonalnedlaniejtematy.

–Kiedyśbyłopięćdziesiąt.

–Równepięćdziesiąt?

– Na początku dwadzieścia. Wtedy ludzie wynajmowali

zwykleapartamenty,pokilkapokoi.Zczasemprzekształcono

każdy z nich w osobne pokoje i zrobiło się więcej. Jednak

background image

nawet po tej zmianie pokoje były większe niż w wielu

hotelach,wjakichzdarzyłomisiębywać.

– Hotel ma świetną lokalizację – powiedziała, idąc obok

niego schodami. – W pobliżu jest Watykan. No i ten widok,

prostonaTyber.

– Tak – przyznał z dumą. – Dawno temu należał do

najlepszych hoteli w Rzymie. Zatrzymywali się tutaj
członkowie rodzin królewskich, znane osobistości, gwiazdy
filmu, muzycy. Raz nawet był jeden magik. Podczas jego
występuzestolikówzniknęływszystkieczerwoneróże.

Skye widziała, że Matteo był całkowicie pogrążony we

wspomnieniach. Jego twarz naznaczona była żalem za

minionymiczasami.

– Ale nie chodzi tylko hotel, bardziej o gości, którzy tu

przyjeżdżali. Tworzyli pewną społeczność. Te same rodziny

odwiedzały nas regularnie w święta. Grupy zwiedzających

zwykleprzyjeżdżaływiosną.Salaśniadaniowatętniłażyciem.

Mieliśmy zawsze najlepszych szefów kuchni. Ich dania były

słynnewcałychWłoszech.–Matteowestchnął.

–Częstotutajbywałeś?

– Kiedy byłem mały, tak. Rodzice przywozili nas w każde

święta. Pamiętam, jak śpiewaliśmy kolędy w salonie,

a dziadek rozdawał prezenty wszystkim dzieciom w hotelu.

Przebierałem się za elfa i pomagałem mu w tym. Miałem

wtedyzeczterylata.

–Apotem,pośmiercirodziców?

–Mieszkałemzdziadkiem.Dalejprowadziłhotelipróbował

za wszelką cenę utrzymać go przy życiu. Była to jedna
z ostatnich nieruchomości, jakie mu zostały. Strata hotelu

background image

byładlaniegokatastrofą.

–Zostałeśzupełniesampojegośmierci.

– Tak. W dniu, kiedy umarł, obiecałem mu, że odzyskam

hotel.–Zamyślonyrozejrzałsiępofoyer,próbującodtworzyć

w pamięci jego dawną świetność. – Wiem, że to dla ciebie
tylkobudynek.Chodź,pokażęcitaras.

– Mój ojciec powinien ci go odsprzedać – powiedziała,

zdającsobiesprawę,jakimcierniemwsercumusiałabyćdla
Matteasprawahotelu.

–Oczywiście–zgodziłsięMatteo.–Aleuważał,żemójtata

zabrałcoś,codoniegonależało.

– Ludzie to nie przedmioty – powiedziała Skye. – Twoja

matka wybrała kogoś innego. Gdyby kochała mojego ojca,

wyszłabyzaniego.

Skyepodniosładłońdoskroni,czującnagłyból.

–Dobrzesięczujesz?

– Tak, wszystko w porządku – odparła. – To sypialnie? –

zapytała,gdyznaleźlisięwdługimkorytarzu.

– Kiedyś tak, teraz to tylko puste pokoje. Wszystkie meble

zostałysprzedaneprzezbank,bypokryćdługidziadka.

Skye zatrzymała się w progu jednego z pokoi i nacisnęła

klamkę. Drzwi nie były zamknięte. Jej oczom ukazał się

przestronny pokój z dużymi oknami. Zza brudnych szyb

widaćbyłoRzym.Drgnęła,słyszącjakiśszelestwrogu.

–Niebójsię,totylkonietoperz.

Podniósłgłowęwgórę,omiatającspojrzeniemsufit.

–Skądwiesz?

background image

– Ochrona pilnuje, żeby bezdomni nie urządzili się

whotelu,alenanietoperzeigołębiejaknarazienieznaleźli

sposobu.

– Zatrudniasz ochronę nawet teraz, kiedy hotel nie należy

dociebie?

Byłowtymcośporuszającego.

– To zawsze będzie mój hotel – powiedział poważnym

tonem. – Twój ojciec pewnie aresztowałby mnie za
wtargnięcienajegoteren.

Skyesięnieodezwała.

–Mamnadzieję,żetybędzieszdlamniełaskawsza.

Głowa rozbolała ją na dobre. Dotknęła palcami skroni,

lekko uciskając ją w nadziei, że to złagodzi nieprzyjemne

doznania.Niechciałaprzerywaćzwiedzania.

–Źlesięczujesz?

–Nie,tylkobolimniegłowa.Czasamitakmampowyjściu

zsamolotu.

–Jesteśpewna?Możewyjdziemynapowietrze?

–Nie.Nicminiebędzie.Pokażmitaras.

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

–Powinniśmygowyremontować.

Matteo odwrócił się w stronę żony. Stała w słońcu,

w miejscu, z którego można było podziwiać cały Rzym.
Dawniej byłoby tu mnóstwo elegancko ubranych osób
popijającychswojekoktajle.Wtlegrałabymuzyka.

–Cowyremontować?

–Hotel.Jestzbytpiękny,żebydocnazniszczał.

Matteonadalnierozumiał.

–Chcesz,żebyśmywyremontowalihotel?

–Tak.Tochybadobrypomysł.

Zasępiłsię.

–Oczywiście.Miałemtozrobićpotym,jak

– Po tym, jak odbierzesz go swojej niczego nieświadomej

żonie?–wpadłamuwsłowo.

–Skye

– Przepraszam. Rozumiem, dlaczego to miejsce tak wiele

dlaciebieznaczy.

Sì?

– Nie wybaczę ci nigdy tego, co zrobiłeś, ale wiem, że to

wina ojca. Powinien zwrócić ci hotel. Właściwie to nie

powiniengokupować.

–Zostaliśmyzmuszenidosprzedaży–powiedziałMatteo.

background image

– Tak, ale on go kupił tylko po to, by go doprowadzić do

ruiny. To było niepotrzebne i mam zamiar to naprawić.

Wiem,żetozajmiesporoczasuibędziedużokosztować,ale

wyobraźsobie,jakbędziepotemwyglądał.

Matteo popatrzył jej w oczy. Po raz pierwszy poczuła, że

jestwjegospojrzeniucoświęcejniżtylkopamięćozemście.

– Nie muszę sobie tego wyobrażać – powiedział. – Ja to

pamiętam.

Skyekiwnęłagłową.

–Pewniebędzieszwiedział,odczegozacząć.

–Porozmawiamyotymprzykolacji.

–Przecieżjedliśmywsamolocie.

–Czynaszemałżeństwozawszejużbędziewyglądaćtak,że

ja proponuję ci jedzenie, a ty mówisz, że nie jesteś głodna?

Niepamiętam,żebywcześniejcośpodobnegomiałomiejsce.

– Wcześniej znajdowałeś sposoby, żeby spożytkować moją

energięipobudzićapetyt.

–Achtak?Wtakimraziemuszętegoznowuspróbować.

Podczas kolacji plan przywrócenia hotelu do dawnej

świetności zaczął nabierać realnych kształtów. Skye była

podekscytowana, gdy późno w nocy wysiedli z samolotu

wWenecji.

– Chyba dziś nie zasnę – powiedziała Skye, gdy weszli do

willi.–Powinnabyćwyczerpanapocałodniowejwycieczcedo

Rzymu,aleperspektywy,jakieprzedsobąmieli,rozgrzałyjej
wyobraźnię. Nie chodziło tylko o dziecko, ale także o całą

resztę.

W hotelu, który był dla niej do tej pory symbolem zła,

background image

zakochałasięodpierwszegowejrzenia.

– Moglibyśmy popływać – powiedział Matteo, patrząc na

niąznacząco.

Dreszcz emocji spłynął w dół pleców. Miała ochotę to

zrobić.

Wziął ją za rękę. Poszła bez oporu. Gdy dotarli na taras,

gdzie pierwszy raz się kochali, Skye pomyślała, że nie chce
tego więcej rozpamiętywać. Prawdę mówiąc, miała ochotę
wymazać wszystko, co się działo po ich ślubie. Zapisać złe
wspomnienianowymiilepszymi.

–Matteo–wyszeptała.–Chcę,żebyś

Nie dokończyła zdania. Nie musiała tego robić. Matteo

doskonale wiedział, czego pragnęła i potrzebowała. Żądza

wybuchławewnętrzujejciałaniczymkulaognia.

Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Ich niecierpliwe

usta złączyły się w pocałunku. Zarzuciła mu ramiona na

szyję,poddającsiędotykowiust,pieszczotomdłoni.

Nad ich głowami świecił księżyc. Noc była ciepła. Zrzucili

zsiebieubrania.

Poczułajegodłonienaswoichplecachipośladkach.Uniósł

ją bez najmniejszego wysiłku, a gdy oplotła nogami jego

biodra,powolnymkrokiemruszyłwstronęłóżekdoopalania.

Ułożyłjąostrożnie,jakbybyładrogocennymklejnotem.

Czyż nie tego właśnie chciała? Może nie było nic aż tak

strasznego w związku, który był pewnym rodzajem

transakcji?Każdeznichmogłowziąćzniegoto,conajlepsze.

Amiędzynimibyłotyledobrego.

Tylkoczykiedykolwiekbędzieumiałamuwybaczyć?

background image

Czywogóletegochciała?

Pocałował ją tak, że wszystkie myśli uleciały w dal, stając

siękompletniebezznaczenia.

–Totylkoseks–wyszeptała,zapominając,żemówinagłos.

–Doskonałyseks,któregonigdydosyć–zgodziłsię.

A jeśli miał rację? Jeśli nigdy nie będzie miała go dosyć?

Jeśliznowuuzależnisięodniego?Nazawsze!

Serce drgnęło jej w piersi. Może to właśnie było jej

przeznaczenie. Ta chwila była w każdym razie cudowna
iSkyechciała,bytrwałajaknajdłużej.

–Matteo?

Był środek nocy, a może i później. Długo kochali się na

tarasie, a potem Matteo zaniósł ją do swojego łóżka, gdzie

niemalodrazuzasnęła.

PodniósłgłowęiprzycisnąłustadonagiegoramieniaSkye,

aledotknąwszypokrytejzimnympotemskóry,otworzyłoczy.

–Cośjestnietak–powiedziałazprzestrachem.

Szybkimruchemrękiwłączyłlampę.

Skye drżała na całym ciele. Jej twarz była blada podobnie

jakresztaciała.

Bella,cosiędzieje?

Jednymskokiempodniósłsięisięgnąłpodżinsy.

Skye przycisnęła dłoń do brzucha, a jej oczy wypełniły się

łzami.

–Niewiem!Cośsięmusiałostać.Taksięboję!

Mógł tylko trzymać ją za rękę i szeptać słowa otuchy.

Całowałjejdłonieiobejmowałjąwramionach,aleSkyebyła

background image

jakby nieobecna. Przestała myśleć, żeby nie musieć mierzyć

się ze straszną prawdą. Straciła dziecko. Jej spojrzenie było

puste podobnie jak jej łono. Jej dusza umarła razem

z nienarodzonym dzieckiem, podobnie jak jej przyszłość

iwszelkanadzieja.

W milczeniu wysłuchała lekarki, która zapewniała ją, że

poronieniawcaleniesątakierzadkie.Słuchałapielęgniarek,
które mówiły, że znają wiele kobiet, które poroniły, a potem
rodziłyzdrowedzieciiżemaosiemdziesiątprocentszansna
donoszenie kolejnej ciąży. Słuchała tego wszystkiego, a jej
serce za każdym razem rozpadało się na tysiące drobnych
kawałków.

Dopierokiedyzostalisami,łzypopłynęłyjejzoczu.

Cara,mówdomnie.

Nie mogła. Nie znała słów, które można by wypowiedzieć

wtakiejchwili.

Bella,perfavore

Wziąłjązarękę.Nawetniemiałasiłyjejcofnąć.

–Chcęwrócićdodomu–wyszeptałapodłuższejchwili.

– Jestem pewien, że wkrótce cię wypiszą. Jak tylko się

upewnią,żedobrzesięczujesz.

Popatrzyłananiegozniedowierzaniem,alekiwnęłagłową,

wiedząc,żetegooczekuje.

–Czujęsiędobrze–powiedziałabezbarwnymgłosem.

Matteoniemógłpatrzećnajejudręczonątwarz.

–Proszę,chcęstądwyjść.Zabierzmniedodomu!

–Takmiprzykro,Skye.

background image

–Przykro?–Patrzyłananiegorozszerzonymioczami,które

wydawały się ogromne w drobnej, bladej twarzy. – To

przecieżnietwojawina,tylkomoja.

Matteogwałtowniepokręciłgłową.

– Nie, Skye, to nie była niczyja wina, słyszałaś, co mówiła

lekarka.

–Chcętylkowrócićdodomu,proszę!

– Dobrze, spróbuję z kimś porozmawiać. Nie ruszaj się

stąd,zarazwrócę.

Nie odpowiedziała. Chyba się nie spodziewał, że wstanie

i spróbuje się wydostać ze szpitala przez przewód
wentylacyjny? W pokoju nie było nawet okien. Może

i słusznie. Nawet piękna Wenecja nie byłaby w stanie ukoić

bólu,jakiczuławsercu.

Matteo wrócił po kilku minutach razem z lekarką, która

trzymałaprzedsobąjejkartę.

– Będę mogła wypisać panią do domu. Proszę przyjść za

tydzień na kontrolę lub wcześniej, gdyby pojawiły się

niepokojąceobjawy.

–Jakiegorodzajuobjawy?–spytałMatteo.

– Infekcja, podwyższona temperatura – zaczęła wyliczać

lekarka.–Wszystko,cozwrócipaństwauwagę.

Skye przygryzła wargę i kiwnęła głową, choć, prawdę

mówiąc, była zbyt oszołomiona, by podejmować świadome

decyzje.

– Dobrze, dziękuję – odpowiedziała pozornie normalnym

tonem. Jednak w tej chwili nic nie było normalne. Cały jej
światrunąłiSkyeniewiedziała,czykiedykolwiekudajejsię

background image

goodbudować.

– Pan się nią zajmie? – Lekarka obróciła się w stronę

Mattea.

–Tak–odparł,niewdającsięwdalszewyjaśnienia.

Skye zacisnęła powieki. Wyczuła fałsz w tym jednym

krótkimsłowie.

– Nic mi nie będzie – powiedziała, próbując przywołać na

twarzuśmiech.

SłowatezabrzmiałyrówniefałszywiejakobietnicaMattea

złożonalekarce.

Nie tylko jej świat leżał w gruzach, ale nawet jej

wyobrażenia.Próbowałasobieprzypomnieć,jakwyglądałojej

wymarzonedziecko,aleniemogła.Zniknęłyuroczedołeczki,

ciemne loki na maleńkiej główce, słodki uśmiech. Nie

widziałaswojegodziecka!

Spanikowana wyciągnęła ręce w stronę Mattea, który

pochylił się nad łóżkiem i objął ją. Ukojenie, którego tak

potrzebowała, było tylko litością. Odepchnęła go od siebie.

Potrzebowała czasu, by sobie to wszystko poukładać. A na

raziejejciałoiumysłweszływtrybprzetrwania.

Taksówka wodna czekała przy nabrzeżu, by zabrać ich do

domu. Droga upłynęła im w całkowitym milczeniu. Poranek

w Wenecji był słoneczny, ale Skye marzła, a jej serce

wypełniałaczarnażałoba.

Wysiadając z łodzi podała mu rękę, ale tylko dlatego, że

wszystko ją bolało i nie czuła się pewnie. Nie chciała go

dotykaćaniczućjegodotyku.

– Dziękuję – mruknęła i popatrzyła w górę, na okna willi,

zktórychuśmiechałosiędoniejkwitnącegeranium.

background image

–Chodź,cara.

Oparł dłoń na jej plecach, ale strząsnęła ją z siebie, idąc

wstronęwejściaszybciej,niżsięspodziewał.

Wszystko dookoła wydawało jej się obce. Dom, okolica,

pokoje. Jakby znalazła się po raz pierwszy w miejscu, które
nie spodobało jej się od samego początku. Ostatnie
dwadzieścia cztery godziny jej życia wydawały się jakimś
ponurym koszmarem. A przecież dopiero co wyobrażała
sobie, że rzeczywiście mogłaby znaleźć w życiu szczęście.
Miała nawet nadzieję, że Matteo mógłby ją pokochać, kiedy
dzieckoprzyjdzienaświat.

Myślała,żejestnapoczątkudrogi,atobyłjejkoniec.

Nie było sensu utrzymywać tego małżeństwa. Nie było

miłości ani nie było dziecka. Nie miała powodu, by zostać

wWenecjichoćbyjedendzieńdłużej.

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

–Musiszcośzjeść.

Skye pamiętała, że wiele razy mówił to samo, pamiętała

też,cozwyklenatoodpowiadała.Wtedyjednakbyławciąży
itroskaMatteabyłauzasadniona.Martwiłsięoichdziecko.
Aleteraz?Potrząsnęłagłową.Oniąniemusiałsięmartwić.

Trzy kolejne dni od nocy, w której poroniła, przeżyła

praktycznie na herbacie i biszkoptach, nie ruszając się
prawiezkanapy.Odczasudoczasupatrzyławstronęokna,

aleniewielewidziała.Ledwowegetowała.

– Nie chce mi się jeść – odpowiedziała, widząc, że Matteo

czeka.

–Musiszsiędobrzeodżywiać,żebybyćsilna.

–Poco?–zapytałazmęczona.

– Jesteś moją żoną, chcę, żebyś szybko wyzdrowiała –

powiedział, klękając tuż przy niej. Oparł dłoń na jej biodrze

przykrytymkocem.

–Nie–powiedziałatylko.

Nienaciskał.Niechciałjejdenerwować.

–Przynieśćcijeszczeherbaty?

–Nie.

Skye odwróciła się od niego. Jej twarz była zmieniona.

Ztrudemrozpoznawałkobietę,zktórąbrałślub.Ceręmiała
białą jak kartka papieru, włosy matowe, splątane. W oczach

background image

widziałciemnośćismutek.Bolałogoto,alewiedział,żeSkye

potrzebujeczasu.

–Jeślimasz jużgotowedokumenty wsprawie przekazania

hotelu,podpiszęjeprzedwyjazdem.

Zamyślony, analizował jej słowa, a gdy je zrozumiał,

przeraziłsię.

–Przedwyjazdem?Dokądchceszjechać?

Popatrzyła w stronę okna, za którym trwał kolejny

słonecznydzień.

–Chcęjechaćdodomu.

Matteozniecierpliwiłsię.

–Tujesttwójdom–powiedziałznaciskiem.

Pokręciłagłową.

– Teraz, kiedy nie ma dziecka, nie mam powodu, by tu

zostać.

–Ależoczywiście,żejestpowód.–Matteowziąłjązarękę.

–Tonicniezmienia.Niemożeszterazwyjechać.Chcęztobą

być i mieć dzieci. Kiedyś. Pierwszym razem nam się nie

udało,aletonieznaczy,żemamysiępoddać.

–Przestań!Niemogętegosłuchać.

Cara – zaczął łagodniejszym tonem. – Wiem, że cierpisz.

Mnie też nie jest lekko. Musi minąć trochę czasu, zanim

wrócimydozwykłegożycia

– Nie masz pojęcia, jak się czuję, i nie mów mi, co mam

robić.

– To było też moje dziecko. Nie jesteś jedyną, która

przeżywajegoodejście.

background image

– Chcesz mnie wbić w poczucie winy? – zapytała, czując

ogromnyciężarwsercu.

– Nie. Chcę tylko powiedzieć, że nie musisz przechodzić

przeztosama.

– Muszę! – powiedziała z uporem i zacisnęła powieki. –

Zostawmnie!–dodałaiobróciłasiędoniegoplecami.

Łzy popłynęły jej z oczu i nagle przed oczami stanął jej

obrazichdziecka,taki,jakzawszesobiewyobrażała.Dziecko
byłodlaniejwszystkim,ajegoutrataoznaczałatakżeutratę
nadziei na miłość i szczęście. Na to, że odnajdzie kiedyś
szczęśliwezakończenieswojejbaśni.

–Niejesteśsama–powtórzyłMatteo,kiedySkyemyślała,

żejużsobieposzedł.

–Wolałabym,żebyśmysięnigdyniespotkali–powiedziała

przezłzy.

– Już dobrze – powiedział, jakby jej nie słuchał. Czuła na

swoim ramieniu jego dłoń i pieszczotliwy ruch, który, mimo

całegobuntu,działałnaniąkojąco.

–Naprawdęcięnienawidzę–wyszeptaładopoduszki.

W nocy właściwie nie spała. Była wyczerpana płaczem

i bólem, ale gdy tylko zamykała oczy, po krótkim czasie

budziła się z przerażeniem, mając wrażenie, że do jej płuc

wpływa woda, a ona sama topi się i nikt nie próbuje jej

ratować. Kiedy zdarzyło się to po raz ostatni, za oknem był

jasnydzień.

Zauważyła trzy rzeczy. Na stoliku obok sofy stał mały

wazonik,awnimkilkagałązekgeranium.Podrugiejstronie
stołu, na fotelu, spał Matteo przykryty kocem, który zsunął

sięprawienaziemię.

background image

Trzecią rzeczą był głód. Może nie wilczy, ale jednak.

Opuściła nogi i po cichu, by nie budzić Mattea, poszła do

kuchni.

Nie znalazła tam nikogo, nawet Melanii, która zwykle

krzątała się od bladego świtu. Skye zastanawiała się, czy
Matteo powiedział jej o poronieniu. Może zwolnił ją na parę
dni,żebymielispokój.

Z pojemnika na chleb wyjęła rogalik, ponieważ była to

jedyna rzecz, którą mogła zjeść bez przygotowania i przede
wszystkim bez robienia hałasu. Wyjęła talerz i poszła z nim
na taras. Jedząc, spoglądała na miasto. Było jej smutno, że
Wenecja, którą zdążyła pokochać, nigdy nie będzie jej
domem.

Cara – Omal nie podskoczyła na leżance, słysząc za

sobąznajomygłos.

Matteo miał pogniecioną koszulę i podkrążone oczy, ale

itakwyglądałbosko.

–Przestraszyłemsię,myślałem,żeodeszłaś.

–Nie–odpowiedziałakrótko.

–Jaksięczujesz?

Wzruszyłaramionami.

–Chodźsiępołożyć,jestjeszczewcześnie.

Kiwnęłagłową,alenieporuszyłasię.

–Nierozumiem,cosięstało–powiedziałapochwili.

Matteoodchrząknąłipodszedłbliżej.

– Lekarka powiedziała, że to wada rozwojowa. Nie mogłaś

niczrobić,bytemuzapobiec.

background image

– Oczywiście, że mogłam. Gdybym więcej odpoczywała

albo

–Niemogłaśniczrobić–powtórzyłznaciskiem.

– Pamiętasz, jak tydzień temu powiedziałam ci, że

wolałabymmiećdzieckozkiminnym?Taknaprawdęwogóle
niechciałambyćwciąży.Aterazniejestem.Spełniłosię
dodałaprawieszeptem.

–Toniemanicwspólnego.Podwpływemnastrojumówisię

czasamiróżnerzeczy.

–Niezasłużyłamsobienadziecko.Dlategojestraciłam.

–Musiszprzestaćtakmyśleć.Zresztąjeśliktokolwiekmógł

zrobić cokolwiek inaczej, to tylko ja. Przepraszam, Skye. Za

wszystkiekrzywdy,jakieciwyrządziłem.

Odwróciła się w jego stronę, zaskoczona. Był bledszy niż

zwykle, pod oczami miał cienie, na policzkach zarost,

niezgolony od trzech dni. Nagle zatęskniła za jego mocnymi

ramionami.Takjaktęskniłazaichdzieckiem.

–Wracamdołóżka–powiedziałazbolałymgłosem.

Po tygodniu ciało Skye zregenerowało się na tyle, że nie

odczuwałajużdolegliwościzwiązanychzporonieniem,alejej

umysł i serce wciąż nie mogły pojąć i przeboleć straty.

Każdego ranka budziła się wcześnie, wychodziła na taras

i naga wchodziła do wody. Pływała przez godzinę w nadziei,

żezmęczysięibędziemogłaznowuzasnąć,głębokimsnem,

bez koszmarów, w których widziała swoje dziecko i budziła

się z płaczem. W kolejnym tygodniu nauczyła się tłumić
wspomnienia i ból z nimi związany. Rozumiała, że musi

ruszyćdoprzodu.

Matteo trzymał się blisko, ale nie wymuszał na niej

background image

rozmów. Zaakceptował, że potrzebuje więcej czasu, by

oswoićsięznowąrzeczywistościąiotworzyćnakontakt.Ona

jednakwiedziała,żetonigdynienastąpi.

Któregoś dnia wieczorem, gdy Melania podawała kolację,

Skye nalała sobie duży kieliszek Pinot Grigio, wypiła prawie
połowę od razu, odstawiła go z powrotem obok swojego
talerzaiposzłaposzukaćMattea.

Był w swoim gabinecie. Nie powinna wchodzić bez

uprzedzenia, a kiedy to zrobiła, serce omal nie pękło jej
z bólu. Matteo siedział zamyślony w fotelu i trzymał
w dłoniach pluszową zabawkę. Tę samą, którą kupili kiedyś
wbutikurazemznowymisukienkamidlaniej.

Zachwiałasięizacisnęładłońnaklamce,bynieupaść.

– Zamówiłam taksówkę. Niedługo powinna tu być –

wyjąkała ze ściśniętym gardłem. – Pomyślałam, że zanim

wyjadę, moglibyśmy omówić kilka spraw związanych

zrozwodem.

Słowa te brzmiały bezosobowo, już kiedy przygotowywała

siędotejrozmowy.Terazbrzmiałynieludzko.

Popatrzyłnanią.

–Dlaczego?–zapytał.

Mogłaby przysiąc, że miał mokre oczy. Nie wiedziała, czy

pyta o dziecko, o nią, czy może ma na myśli jeszcze coś

innego.

– Nie ma tutaj dla mnie miejsca. Chcę wrócić do domu –

powiedziała.

–Jesteśmojążoną.

Powtarzał to bardzo często i nic z tego dla niej nie

background image

wynikało.

– Tylko do czasu rozwodu – stwierdziła, przełykając ból

istrach.–Straciliśmydziecko,Teo.Nicjużniepozostało.

Wstał z fotela i przemierzył pokój szybkim krokiem, po

drodzeodrzucającnabokpluszowązabawkę.

–Mypozostaliśmy.Tyija–powiedziałzrozpaczą.

–Nie.

–Niechcę,żebyśodchodziła.Potrzebujęcię.

Skyezamknęłaoczy.Ostrybólprzeszyłjejserce.

–Doczegocijestempotrzebna?

–Należymydosiebie.Wieszotym.

–Nie.Muszęotymwszystkimzapomnieć.

–Nieróbtego,proszę.Niewyjeżdżaj.

– Muszę. Kiedy na ciebie patrzę, przypominają mi się

najstraszniejsze chwile z mojego życia. Nie chcę tego

pamiętać.–Odchrząknęła.–Niechcęteżpieniędzyzahotel.

Mójojciecniepowiniengoodbieraćwaszejrodzinie.

– To jakieś szaleństwo. Jesteś w żałobie. Oboje jesteśmy,

ale to niczego nie zmienia między nami. Jeszcze zanim

dowiedziałemsięodziecku,niechciałem,byśodeszła.Jesteś

mojążoną,kochaszmnieprzecież,prawda?

Skye zadrżała. Nie było sensu zaprzeczać. Wiele razy

chciałauwolnićsięodtejmiłości,aleniemogła.

–Coztego,kiedytymnieniekochasz–odparłaispojrzała

naniegownadziei.

Przez chwilę myślała, że wyzna jej miłość, ale Matteo

odwróciłsięnagleipodniósłzabawkęzpodłogi.

background image

– Znaczysz dla mnie więcej niż jakakolwiek kobieta na

świecie.

Nienatakiesłowaczekała.

–Porozmawiajmyowszystkimprzykolacji.

–Ostatniejkolacji?–zadrwił.

–Naprawdęlepiejbędzie,jeżeliwszystkoustalimyteraz.

–Żebyśmypotemniemusielizesobąrozmawiać,tak?Nie

wyobrażamsobietego.Niechcę,żebyśwyjeżdżała.

– Nie mogę tu zostać. Zrozum, dziecka już nie ma. Nie

kochamysię.Naszemałżeństwotojakiśokrutnyżart.

– Nie wiem nic o miłości – powiedział bezradnie. – Jedyny

raz, kiedy byłem zakochany, okazał się całkowitą porażką.

Nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że serce jest jedyną

rzeczą, jaką mężczyzna może dać kobiecie. Przecież to

idiotyczne. Ty możesz mieć mnie na własność całego. Moją

krew,ciało,umysł,cotylkozechcesz.Wszystkotojesttwoje,

od pierwszej chwili, kiedy się poznaliśmy. Nawet nie chodzi

o seks. Ja cię potrzebuję, Skye. Tak samo jak potrzebuję

powietrza do tego, by żyć. Na początku myślałem tak jak ty

teraz, że chodzi tylko o hotel, ale gdzieś po drodze

zrozumiałem,żejesteśdlamniekimświęcej.

Skyepobladła.

– Nie kłam. Nie chcę więcej słuchać twoich kłamstw. Weź

sobietenhotel.Nareszcieodzyskałeśswojedawneżycie

– Ty jesteś moim życiem. Chciałem przejąć hotel, to

prawda. Ale potem zostałaś moją żoną i zrozumiałem, że to
ciebiepragnę.

Objąłdłońmijejtwarz.Patrzyłjejprostowoczy.Bardzosię

background image

starała znaleźć choć jedną nutę fałszu w jego słowach, ślad

nieszczerościwspojrzeniu,alenictakiegoniebyło.

– Jak możesz nie widzieć tego, czym dla mnie jesteś? –

kontynuował. – Dlaczego na siłę starasz się zamknąć to, co

nas łączy, w jednym staromodnym słowie, które nawet
w części nie oddaje tego, co czuję. Pogardzam tym słowem.
Można nim dziś rzucać na prawo i lewo jak kolorowym
konfetti. Powiedziałem kiedyś innej kobiecie, że ją kocham,
a nie czułem do niej nawet ułamka tego, co czuję do ciebie.
Ty jesteś dla mnie wszystkim, moim wszechświatem, który
żyje tu we mnie. – Uderzył się w pierś. – Czy to właśnie
chciałaśusłyszeć?

Skyepatrzyłananiego,ledwomogącoddychać.

– Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? Skąd mam

wiedzieć,żetymrazemmówiszprawdę?

–Uwierz,żepowiedziałbymciwcześniej,gdybymrozumiał,

co czuję. Nie masz pojęcia, jak mnie bolało, kiedy zaczęłaś

mówić o ustaleniu opieki nad dzieckiem. Zastanawiałem się,

skąd u mnie taka reakcja. Przecież to było zupełnie

racjonalneżądanie.Dopieroterazwidzę,żepoprostubałem

sięciebiestracić.Byłemtakiwściekły,kiedymniezostawiłaś

pierwszy raz, bo nie chciałem się przyznać do własnych

uczuć. A kiedy wróciłaś i zażądałaś rozwodu, podpisałem

papiery ze wstydu. Myślałem, że kiedy zwrócę ci wolność,

w jakiś sposób wynagrodzę ci to, że poślubiłem cię

podstępem, by przejąć hotel. Chciałem, żebyś była

szczęśliwa, nawet beze mnie. A potem okazało się, że jesteś

w ciąży i postanowiłem o ciebie walczyć. Myślałem, że
dzieckoznowunaspołączy.

–Aledzieckajużniema–wyjąkała.

background image

–Tak,idokońcażyciabędziemynosićwsercachtęstratę.

Razem,ponieważjesteśmysobieprzeznaczeni.

Skyewysunęłasięzjegoobjęć.Jejserceniebyłowstanie

przyjąć więcej bólu. Nawet jeśli Matteo mówił prawdę, dla

niejbyłojużzapóźno.

–Niemogętuzostać.Zadużozłychrzeczysięwydarzyło–

powiedziała.

–Aleteżwydarzyłosiędużodobrego.

– To nie wystarczy. Przez całe życie pragnęłam miłości,

apokochałamkogoś,ktoniechceoniejsłyszeć.

–Powiedziałemciprzecież

–Możerzeczywiścieniechodziłocitylkoohotelalbotylko

o dziecko – z trudem wymówiła ostatnie słowo. – Ale dla

ciebie to tylko gra, a ty nie lubisz przegrywać, Matteo. Jeśli

dziśwyjadę,przegrasz.

–Przegramtylkowtedy,gdycięstracę.

– Już mnie straciłeś – odparła i zamrugała, ale to nie

odgoniło łez. – Straciłeś mnie w dniu, w którym się

oświadczyłeś,bozrobiłeśtotylkozpowoduhotelu.Straciłeś

mnie drugi raz, przyrzekając kochać mnie do końca swoich

dni. Traciłeś mnie coraz bardziej za każdym razem, gdy

sugerowałeś, że wszystko, co między nami jest, to udany

seks.Teraztylkooficjalniestwierdzamfakt.–Serceprzestało

ją boleć. A może po prostu stało się zimne jak kamień. –

Muszęiść.

NatwarzyMatteamalowałasiędesperacja.

–Dajmijeszczejednąszansę.Kolejnytydzień

– Zrozum, że ja nie chcę dać ci kolejnej szansy i nie chcę

background image

zmieniać zdania. Boję się zaufać ci kolejny raz, bo wiem, że

znowumniezranisz.Jesteśniezdolnydomiłości,amnietylko

na niej zależy. – Wyprostowała się i uniosła głowę wyżej.

Poczułasiępewniej.–PożegnajodemnieMelanięipowiedz

jej,żeniemogłamzostaćnakolacji.

Matteobyłzupełnieblady.

–Skye,kiedyjanaprawdęzrobiłbymdlaciebiewszystko

– Nie musisz już więcej kłamać. Najlepiej, jeśli udamy, że

tejrozmowynigdyniebyło.

background image

ROZDZIAŁTRZYNASTY

Skyepatrzyłanakwiaty.Podziwiałalilieoidealniebiałych

pąkach. Instynktownie odwróciła głowę ku żonkilom
w kolorze słońca. Tak jasnym jak słońce w Wenecji. Ukłucie
wsercuprzywołałojądorzeczywistości.

–Codlapani?

Popatrzyła

na

mężczyznę

przepasanego

fartuchem

i spróbowała się uśmiechnąć. Czerwone gerbery były
przepiękne,alegdyspojrzałananiedrugiraz,przypomniało

jej się geranium w oknach willi Mattea. Nie mogłaby mieć

usiebiekwiatówopodobnymkolorze.

–Proszępani?

Przeprosiłaiwskazałanawiadrozmieczykami.

Niosąc ich naręcze do domu, pomyślała, że to właściwy

wybór.Długiełodygizdopierocorozwijającymisiękwiatami

dobrze oddawały jej nastrój. Może teraz wyglądały

niepozornie, ale zdążą jeszcze rozkwitnąć. Po prostu

potrzebowałyczasu.Takjakona.

Mijając kolejne przecznice ruchliwego o tej porze Fulham,

Skye wdychała znajome aromaty i cieszyła się z kolejnego

pogodnego dnia tej jesieni. Z przyjemnością przyglądała się

ludziom, którzy ją mijali. W oknach pubu po przeciwnej

stronieulicydostrzegłaznajomekwiatyijużmiałaodwrócić

głowę,gdynajejtwarzypojawiłsięgrymasprzerażenia.

Matteo?

background image

Stałdoniejplecami,alemiałnasobiegranatowygarnitur,

który tak lubiła. Ciemne włosy, nieco dłuższe, niż

zapamiętała, ocierały się o kołnierzyk. Zaschło jej w gardle,

a czoło zrosił pot. Przystanęła, słysząc głuche bicie swojego

serca.

Z piekarni obok wyszła kobieta, radośnie uśmiechnięta,

z mocno zaokrąglonym brzuszkiem. Mężczyzna zrobił dwa
kroki w bok i ujrzała jego profil. Miał jasną cerę i lekko
zadartynos.

To nie był Matteo. Opuściła głowę i szybkim krokiem

ruszyła przed siebie. Za kolejnym budynkiem skręciła
zgłównejulicyiposzławkierunkuswojegodomu.

Gdy drzwi się za nią zamknęły, z ulgą oparła się o nie

i stała przez chwilę w mroku, czując chłód bijący od ścian.

Ominęła leżące na podłodze listy, obiecując sobie, że zajmie

się nimi później. W kuchni wyjęła wazon i włożyła do niego

mieczyki. Przeniosła kwiaty do salonu i włączyła telewizor.

Pilotem podgłośniła dźwięk, by było go słychać na parterze.

Lubiła towarzystwo, które nie wymagało od niej żadnego

zaangażowania.

Godzinypłynęłypowoli.Późnympopołudniemzrobiłasobie

herbatę, a wieczorem około dziewiątej postanowiła zjeść

kanapkę. O północy zaczęła ziewać. Przeżyła kolejny dzień.

Mogła wreszcie iść spać. Zgasiła światło w salonie, potem

wkuchniiruszyławstronęschodów.

Kątem oka dostrzegła pocztę, która wciąż leżała na

podłodze przy drzwiach wejściowych. Przez chwilę wahała
się, czy nie odłożyć tego do jutra, ale ostatecznie zawróciła,

uznając, że przynajmniej będzie miała coś do poczytania
włóżku.

background image

Zgarnęła z podłogi wszystkie przesyłki. W sypialni

bezceremonialnie rzuciła je na łóżko i zaczęła się rozbierać,

bywziąćprysznic.

WodabyłaprzyjemniegorącaiSkyestaładługopodsilnym

strumieniem,starającsięniemyślećoWłoszech,Matteo,ich
dziecku albo ostatniej rozmowie, jaką odbyli tamtego
wieczora, przed jej wyjazdem z Wenecji. Ale było to prawie
niemożliwe. Wspomnienia płynęły przez nią, uświadamiając
jej, że mimo odległości i upływu czasu nie była w stanie
uwolnićsięodprzeszłości.Łzyspływałypojejtwarzyrazem
zgorącąwodą.Bólbyłtaksilny,żeztrudempodniosłarękę,
byzakręcićkran.

Chwilęjeszczestałazopuszczonągłową,wreszciesięgnęła

po ręcznik. Poczucie osamotnienia i przegranej nie były jej

obce.Zawszejakośdawałasobieznimiradę.Miałanadzieję,

żeterazteżtaksięstanie.

Wytarła się i poszła do sypialni. Odsunęła listy na jedną

stronęłóżkaipołożyłasięobok,zbytzmęczona,byprzebrać

się

w

koszulę.

W

jej

stanie

wyczerpanie

było

błogosławieństwem i alternatywą dla bezsenności, na którą

cierpiałatużpopowrociedoAnglii.

Ranoobudziłasięskoroświt,usiadławłóżkuisięgnęłapo

pierwszą z brzegu kopertę. Trzymała ją w rękach,

zastanawiając się, czy najpierw nie zaparzyć kawy, ale

zdecydowała,żezrobitodopieropotym,jakprzebrnieprzez

całąkorespondencji.

Pierwsze trzy listy okazały się zaproszeniami na przyjęcia

iwydarzenia.Odłożyłajenabok,wiedząc,żebędziemusiała

posłać kogoś w swoim imieniu. Od powrotu z Wenecji nie
byławnastrojudoimprez.

background image

Czwartylistbyłulotkąreklamową.Wyjęłagozkopertydo

połowy i wsunęła z powrotem, nie czytając nic poza

nagłówkiem.Kolejnakopertabyławiększainiecogrubszaod

pozostałych. Skye wsunęła palec pod zaklejony fragment

i otworzyła ją, myślami będąc już przy parującym dzbanku
kawy, która za parę minut postawi ją na nogi. Ziewnęła
i rozwinęła papier listowy. Jej spojrzenie padło na zdobne
inicjały u góry. Od razu rozpoznała godło, którego używała
rodzinaVinSanto.Przesunęłapalcempowypukłymnadruku,
spojrzeniepadłonaskreślonąodręczniejednąlinijkęlistu.

„BezCiebietowszystkoniemasensu”.

Otworzyła szerzej oczy, czując, jak serce łomocze jej

wpiersi.Odwróciłakartkę.Podniąbyłapodpiętapodpisana

przez nią umowa przekazania hotelu. Z trudem łapiąc

oddech, odłożyła list na bok i sięgnęła po szlafrok. Owinęła

się nim szczelnie i na uginających się nogach poszła do

kuchni.Kopertęijejzawartośćzabrałazesobą.

W kuchni włożyła kapsułkę do ekspresu, nalała wody

i nacisnęła przycisk. Kolejny raz przeczytała treść listu, nic

nierozumiejąc.

Przecież tak mu zależało na tym hotelu. To z jego powodu

wzięli ślub. Oddała mu go, ponieważ uznała, że powinna

naprawić błąd ojca. W ten sposób spór pomiędzy ich

rodzinamizostałzakończony,aonanareszciebyławolna.

Aromat kawy, która powolną strużką napełniała dużą

filiżankę rozniósł się po całej kuchni. Skye przymknęła oczy

i przeniosła się wspomnieniami do Rzymu. Zobaczyła siebie
stojącąprzedhotelemipodziwiającąjegozabytkowąfasadę.

Myślała o tym, jak wyglądał w swoich najlepszych latach.
Mogła sobie wyobrazić portiera, flagi i samochody z gośćmi

background image

podjeżdżającepodgłównewejście.

Gdy po dłuższej chwili otworzyła oczy, po raz pierwszy od

miesiącawiedziała,copowinnazrobić.

Hotelpowinienwrócićdoprawowitegowłaściciela.Matteo

przywróci go do dawnej formy. Z tego całego nieszczęścia,
które stało się ich udziałem, powinno wreszcie powstać coś
dobrego. Wszystko, co musiała zrobić, to przekonać Mattea,
żematosens.

Matteo patrzył na wiadomość mejlową z poczuciem

rozczarowania.PrawnikSkyeprosiłospotkanie.Osobiste.

Cholernyrozwód.

Przez pięć tygodni, odkąd Skye wyjechała, panowała

między nimi kompletna cisza. Z każdym upływającym dniem

miałnadzieję,żejegożonazmienizdanie.

Ale nadzieja ta ulotniła się, gdy przeczytał mejl od jej

prawnika.

Wziąłdorękitelefoniwybrałnumerwidniejącywstopce.

– Matteo Vin Santo. Chciałbym ustalić termin spotkania

zCharlesemYoungerem.

Skye spoglądała przez okno na Londyn i zastanawiała się

nad swoją przemianą. Zawsze kochała stolicę, ale teraz

widziała w niej wyłącznie szare niebo i stalowe monolity

budowli. Jej uwadze umykały przedzierające się przez

chmury refleksy słońca odbijające się od elewacji i kręta

wstążka Tamizy przecinająca miasto jak arteria biegnąca

przezżywyorganizm.

Zerknęła na zegarek i przygryzła wargę. Matteo się

spóźniał.

background image

Amożewcaleniezamierzałprzyjść?

Podeszła do stołu, na którym stały ciastka, owoce i woda.

Ostateczniezdecydowałasięnakawę.Nalałapełnąfiliżankę

gorącego napoju i trzymała ją w obu rękach. Przyjemne

ciepło i dobrze znany zapach zawsze działały na nią
uspokajająco.

Zadrzwiamirozległsięjakiśhałas.Skyeodstawiłafiliżankę

i poprawiła włosy. Gdy drzwi się otworzyły, była gotowa na
wszystko.

Pozatym,cozobaczyła.

Jej spojrzenie prześlizgnęło się po prawniku, z którym

widywałasiędośćczęstowostatnimczasie,iskoncentrowało

nadawnonieoglądanymMatteo.

Natychmiast

pożałowała

swojej

pochopnej

decyzji

o spotkaniu. W najmniejszym stopniu nie była przygotowana

na to, by zmierzyć się z magnetyzującym spojrzeniem,

męskim urokiem i stylem bycia swojego jeszcze męża, który

był w stanie zdominować nawet najbardziej odważne

charaktery.

– Zostawię was samych – powiedział Charles. – Zawołaj,

gdybyś czegoś potrzebowała – dodał i Skye w odpowiedzi

skinęłagłową,niezdolnawymówićnawetsłowa.

Gdywyszedł,wniedużejsalikonferencyjnejzapadłacisza.

–Jaksięczujesz?–zapytałMatteoipodszedłbliżej.

Nie było to standardowe pytanie, zadawane przy okazji

spotkańtowarzyskich.

Zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad odpowiedzią.

Przyglądając mu się z bliska, zauważyła, że ma podkrążone
oczyichybatrochęschudł.

background image

– Może się czymś poczęstujesz? – Wskazała na paterę

wypełnionąprzekąskami.

–Nie,dziękuję.

–Cieszęsię,żeprzyjąłeśzaproszenie.Usiądźmy.

Uniósłdogórybrew,alezrobił,ocoprosiła.

Ona usadowiła się po drugiej stronie stołu i objęła dłońmi

filiżankę, by ją przestawić na bok. Widziała, z jakim
zaciekawieniemzerknąłnajejręce.Czyzauważył,żenienosi
pierścionka?Czywogólegotoobchodziło?

–Przejdźmydorzeczy,Skye.Pocomnietutajzaprosiłaś?

Odchrząknęła,chcąc,byjejgłosniebrzmiałzasłabo.

–Dostałamtwójlist.

–Jakilist?–zapytał.

–Zumowąwsprawiehotelu.Odesłałeśmiją,pamiętasz?

– Ach to – przypomniał sobie po chwili. – Wysłałem go tak

dawnotemu

– Dopiero teraz go dostałam – wyjaśniła, choć prawdę

mówiąc nie przeglądała poczty regularnie. Być może list od

dawnależałwstercienieposegregowanejpoczty.

–Rozumiem–odparłioparłsięwygodniej,aSkyedopiero

teraz odważyła się spojrzeć mu prosto w twarz i niemal od

razu uciekła spojrzeniem w bok, czując, jak cała jej szyja

itwarzpokrywająsięmocnymrumieńcem.

– Chcę, żebyś to ty był właścicielem hotelu. Zasługuje na

to,bygowyremontowaćiotworzyćnanowo.

Matteoprzymrużyłoczy.

– Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś się tym zajęła –

background image

powiedział lekkim tonem, jakby rozmawiali o jakiejś

błahostce.

Oczywiście,dysponowałaśrodkami,toakuratniestanowiło

problemu.Niemiałabyjednakśmiałościzmieniaćczegoś,co

tylko Matteo znał. Nie miała pojęcia, jak wyglądały meble,
zanimjewyprzedano,jakikolormiałyprzybrudzoneobecnie
ściany.Tobyłojegodziedzictwo.

– Nie – odparła spokojnym tonem. – Hotel nie należy do

mnie.

– Do mnie też nie – skontrował. – Chyba że ty będziesz

częściąumowy.

–Żadnychumówwięcej,proszę–wyszeptała.–Bądźmypo

prosturozsądni.

–Rozsądni?–Matteoodsunąłkrzesłoipodszedłdookna.

– Wszystko w porządku? – zapytała, czując, że winna mu

jesttopytanie.Onteżstraciłdziecko,czykiedykolwiekotym

pomyślała?

– Czy wszystko w porządku? – powtórzył, odwracając się

i przygważdżając ją spojrzeniem do krzesła. – Nic nie jest

wporządku.Jestemwrakiemczłowieka,Skye.

Podszedłbliżejiuklęknąłtużprzyniej.

–Odkądodeszłaś,niemogęspaćanijeść.Myślęotobiebez

przerwy w każdej minucie każdego dnia. Ten cholerny hotel

zniszczył mi życie. Przez niego nie zauważyłem, że oddałaś

miswojeserce,ajajepodeptałem.

Skye miała ochotę się rozpłakać, dając upust wszystkim

skrywanymdotądemocjom.

– Nie zasługuję na ciebie, wiem, ale jeśli mnie chcesz,

background image

jestemtwój.Gdybyśtylko

– Proszę cię – krzyknęła, zaciskając mocno powieki. – To

wszystkojestdlamniezatrudne!

Złapałjązarękęiprzycisnąłjądoswojejpiersi.

–Zobacz,jakmocnobijemiserce.Dlaciebie.

Potrząsnęłagłową.

–Teo

Sięgnął ręką do kieszeni i wydobył z niej maleńkie

pudełeczko. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, otworzył
je. W środku na miękkiej aksamitnej poduszeczce leżał
pierścionek. Wprost idealny. Nie taki, który kłuje w oczy

bogactwem,leczfascynującydelikatnością.

– Jest przepiękny – wyszeptała, przesuwając palcami po

drobnych diamencikach zatopionych w różowym złocie, po

czymzamknęławieczkopudełka.

UśmiechzniknąłztwarzyMattea.

–Takipowinienemwybraćzapierwszymrazem.

– Ten hotel – Skye próbowała wrócić do tematu ich

spotkania,aleMatteojejprzerwał.

–Pamiętasz,comówiłaśomiłościinienawiści?Żeczasami

trudno je od siebie odróżnić. Nienawidziłem twojego ojca

zcałegoserca,alepotempoznałemciebieimójświatzaczął

się kręcić w innym kierunku. Z nienawiści do twego ojca

narodziła się moja miłość do ciebie, ale nie chciałem w to

uwierzyć. Czy naprawdę nie widzisz, że kochałem cię przez
całytenczas?

–Możetakbyło,alenadalbardziejcizależałonahotelu.

–Chcętonaprawić,jeślitylkomipozwolisz.Hotelznaczył

background image

dla mnie wiele, ponieważ był częścią historii mojej rodziny.

Aleniepozwolę,byprzeszłośćzagroziłamojejprzyszłości.

Skye popatrzyła na niego. Jego słowa były wzruszające,

prawdziwe,takie,jakiezawszechciałausłyszećzjegoust.

– Nie wiem, co powiedzieć. To wszystko jest dla mnie

zupełnymzaskoczeniem–odparłabezradnie.

–Wiem,wiem–powiedział.–Alepotrzebujęodciebietylko

jednego. Ostatniej szansy, żeby przekonać cię, że mówię
prawdę.

–Niewiem,czytowystarczy.

–Więcpowiedz,comamzrobić.Couczynicięszczęśliwą?

–Ajeślipoproszę,żebyśwyjechał?

– Zrobię to. Nie przestanę cię kochać. Będę cię nadal

pragnął,alejeślitomabyćcenazatwojeszczęście,zapłacę

ją.

Uśmiechnęłasię.Wreszcie!

– Och, Matteo – wyszeptała. – Nie mogłabym kazać ci

wyjechać.Chciałabym,żebyniebyłotegoprzeklętegohotelu,

naszych zwaśnionych rodzin, ale to wszystko nie zmienia

faktu,żejestemchora,kiedyniemacięprzymnie.

–Obojeniepotrzebniecierpimy–przyznał,kładącgłowęna

jejkolanach.

Zatopiłapalcewjegowłosach.

–Wcaleniemusitakbyć

–Comasznamyśli?

– Jesteś moim mężem – powiedziała z przekornym

uśmiechem, używając frazy, którą sam tak często się

background image

posługiwał. Pochyliła się nad nim tak, że ich usta dzieliło

zaledwieparęmilimetrów.–Kochamcię.Bardziejniżwdniu,

kiedysiępobraliśmy.

Zamknął oczy, a kiedy je otworzył, patrzyły na niego

roześmianeoczy.

–Tylkomnieniecałuj–mruknął–bobędęmusiałcięwziąć

natymstole.

Skyezaśmiałasię.

–Wtakimraziechodźmydomnie.

–Teraz?

–Natychmiast.

background image

EPILOG

Dwalatapóźniej

– Gotowy? – spytała Skye, posyłając uśmiech mężowi.

Podejrzewała, że będzie się denerwować. Ale to Matteo
wyglądał,jakbybyłnaskrajuzałamanianerwowego.

To dziecko należało do nich obojga i właśnie nastał dzień,

wktórymmoglijepokazaćcałemuświatu.

– Gotowy – potwierdził i uścisnął jej dłoń, patrząc

zuwielbieniemwoczySkye.–Tiamo.

Loso.

–Chodźmy.

Drzwi limuzyny uchyliły się i Matteo wysiadł pierwszy,

podającrękężonie.

Stanęłaobokniegowpięknejczarnejsuknibalowej.Flesze

aparatów rozbłysły, oświetlając okna hotelu, ozdobione

donicamizkwitnącymgeranium.

– A jak tam nasze cudownie absorbujące bliźnięta? –

szepnąłjejdoucha.

– Niania napisała do mnie przed chwilą. Spały przez

godzinę.Terazsiębawiąiczekająnanaswapartamencie.

–Takmyślałem,żeFrancescadanampopalić–powiedział.

– Źle znosi podróże – przyznała Skye. – Ale ma dopiero

roczek,tonormalnewtymwieku.

–Jesttaksamouroczajakty.–MrugnąłdoSkye.

background image

– Alfie za to bardzo przypomina ciebie. Jest równie

dominujący.

– Tak. – Matteo skrzywił się. – Przepraszam za to. Jego

determinacjaczasaminawetmniezaskakuje.

–Jakośsobieztymporadzimy–powiedziałaSkye.

Tłum paparazzich rozstąpił się przed nimi i weszli do

hotelu.

Wigilijny wieczór w Il Grande Fortuna odbywał się po raz

pierwszyoddziesięciulatibyłtakmagicznymwydarzeniem,
jakSkyesięspodziewała.Nareszciemogłazobaczyćnażywo
wszystko, o czym opowiadał jej kiedyś Matteo, wspominając
minioneczasy.

–Zatańczymy?

Sì.Mężowiniemogłabymodmówić.

Podała mu jedną dłoń, a drugą oparła na barku. W jego

ramionach czuła się bezpiecznie. Nareszcie byli rodziną

z prawdziwego zdarzenia. Zasłuchana w łagodne dźwięki

płynące z podestu dla orkiestry, pomyślała z ulgą, że już

nigdyniebędziemusiałaczućsięsamotna.

background image

Tytułoryginału:BoundbytheBillionaire’sVows

Pierwszewydanie:HarlequinMills&BoonLimited,2018

Redaktorserii:MarzenaCieśla

Opracowanieredakcyjne:MarzenaCieśla

©2018byClareConnelly

©forthePolisheditionbyHarperCollinsPolskasp.zo.o.,Warszawa2020

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości
dzieła w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest
całkowicie przypadkowe. Harlequin i Harlequin Światowe Życie Duo są
zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały
użytenajegolicencji.HarperCollinsPolskajestzastrzeżonymznakiemnależącym
doHarperCollinsPublishers,LLC.Nazwaiznakniemogąbyćwykorzystanebez
zgody właściciela. Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books
S.A.Wszystkieprawazastrzeżone.

HarperCollinsPolskasp.zo.o.

02-516Warszawa,ul.Starościńska1Blokal24-25

www.harpercollins.pl

ISBN9788327647436


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Connelly Clare Żona na pokaz
Wyspa Prim amore Connelly Clare
Zakazany romans Clare Connelly
Sen o miłości Clare Connelly
Clare Connelly Każda miłość jest pierwsza(1)
TOKIO HOTEL
Hotel dla zwierzat e 1ohk
Hotel WynajemRezerwacjaPokoi
Hotel 4, Materiałydoegzaminu
Dydaktyka i edukacja w starożytnej Grecji i Rzymie, szkola
Podstawowe wyposażenie recepcji niezbędne do prawidłowego funkcjonowania hotelu, Hotelarstwo, Hotel
HANZA Hotel 09 2014
Pitbull Hotel room service
16 HOTEL
HOTEL „Marriott”
29 Amen m z bazyliki św Piotra w Rzymie
Kerygmat Kiko Bazylika św Pawła w Rzymie 24 XI 2008 PL

więcej podobnych podstron