background image

21 sierpnia 2008

Maciej Lorenc

Sekrety świętych kaktusów - o peyotlu i 
jego wyznawcach 

WPROWADZENIE

Lophophora williamsii 

MESKALINA
Peyotl jest przez wielu użytkowników uważany za święty. I pomimo, że w kulturach 
całego świata coroczny cykl odradzającej się roślinności odzwierciedla ideę regeneracji 
człowieka, którą zawierają w sobie liczne rytuały poświęcone wegetacji, rzadko ma 
miejsce sakralizacja rośliny samej w sobie. Ogromne znaczenie należy tu przypisać 
alkaloidom strychnino- i morfino- podobnym, zawartym w omawianym kaktusie, 
przede wszystkim meskalinie (C11H17O3N). Pierwsza analiza laboratoryjna peyotlu 
została przeprowadzona przez Louis'a Lewina

 w latach 80-tych XIX w. Kolejnym 

krokiem było wyizolowanie składowych alkaloidów przez A. Heffnera w latach 90-
tych XIXw., aby w końcu E. Spath opracował w latach 20-tych XXw. metody syntezy 
zawartych w kaktusie związków. Jak wspomniałem, najważniejszym związkiem w 
peyotlu jest halucynogenna fenetylamina nazwana meskaliną. Jej działanie trwa około 
12 h i jest związane z silnymi zmianami w percepcji, wizjami przepełnionymi 
różnokolorowymi barwami, zjawiskiem synestezji, zwiększoną skłonnością do 
introspekcji, pobudzeniem sensorycznym oraz zanikiem zmęczenia, głodu i pragnienia. 
Warto podkreślić, że występują poważne różnice pomiędzy zażyciem samej meskaliny, 
a zjedzeniem kaktusa pejotlowego w całości oraz zjedzeniem kaktusa przez tubylców 
amerykańskich a "białych". W 1959 roku Anthony Wallace przeprowadził badania 
porównawcze reakcji na spożycie peyotlu i dość jednoznacznie z nich wynikało, że 
biali doświadczali pod jego wpływem gwałtownych, często niekontrolowanych zmian 
nastroju, co kontrastowało z nastrojem religijnej czci charakteryzującym postawę 
Indian. Różnica ta wynika przede wszystkim z decydującej roli jaką w wierzeniach 
Ameryki Północnej odgrywają stany transowe.
ZNACZENIE PEYOTLU
Trans jest specyficznym stanem psychicznym powstającym w warunkach silnego 
napięcia emocjonalnego, w którym świadomość jednostki zmienia zasadniczo swój 
charakter, czemu towarzyszy pobudzenie układu nerwowego i wzmożonej wrażliwości 
na bodźce zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne. Stan ten jest bardzo pożądany 

background image

podczas wszelakich rytuałów na całym świecie, szczególną pozycję zajmuje w 
ceremoniach dywinacyjnych i uzdrawiających (wg badań E. Bourguignon trans jest 
sposobem nawiązywania kontaktu z sacrum u ponad 90% znanych społeczeństw). 
Wiele ludów używało jako sposobów dochodzenia do niego długotrwałego tańca przy 
rytmicznej muzyce i zażywania substancji narkotycznych. Do bardziej drastycznych 
sposobów można zaliczyć stosowane np. Indian Wielkich Równin długotrwałe posty, 
hartowanie ciała przez doświadczanie niskich temperatur, samookaleczenia (zdzieranie 
skóry, obcinanie palców) itp. Praktykom tym towarzyszyły techniki, które można by 
najogólniej nazwać wyciszaniem dialogu wewnętrznego i ujednopunktowianiem 
świadomości. Wizje uzyskiwane poprzez połączenie tych czynników niejednokrotnie 
determinowały podejmowane decyzje zarówno w obrębie życia doświadczającej ich 
jednostki jak i całej wspólnoty. Wielu badaczy dostrzega związek pomiędzy rytualnym 
zażywaniem przez Indian różnych roślin zmieniających świadomość (tytoniu, Datury, 
ostrokrzewu, czy wspomnianej "meskalowej fasolki") a rodzajem energii nazywanym 
w Oceanii terminem "mana" i mającej związek z ucieleśnieniem mocy nadprzyrodzonej 
(w Ameryce Północnej nazywa się ją wokanda, orenda, Manitu). Oprócz kontekstu 
religijnego peyotl cieszył się także sławą swoistego panaceum. Jako "pojemnik" 
przechowujący siły nadprzyrodzone miał leczyć wszelkiego rodzaju przypadłości: 
impotencję, ale także nadmierny popęd seksualny, zapobiegał niechcianej ciąży, ale 
także zwiększał płodność kobiety itp. Był też uważany za najskuteczniejszy lek na 
ukąszenia węży, omdlenia, apatię, zapalenie stawów, reumatyzm, siniaki czy 
przeziębienie. Biorąc pod uwagę, że meskalina znajduje się w grupie I-P (brak znanego 
zastosowania medycznego, duży potencjał nadużywania) na liście substancji 
kontrolowanych przez państwo na mocy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii,

[5]

 

postrzeganie peyotlu przez Indian wynikało bardziej z interpretacji chorób jako 
następstwa wpływu sił nadprzyrodzonych nieprzychylnych człowiekowi, niż 
faktycznych właściwości leczniczych świętych kaktusów. Potwierdzały to 
opublikowane w "Der Meskalinrausch" z 1927 roku badania farmakologiczne Kurta 
Beringera nad ewentualnymi właściwościami leczniczymi peyotlu. Stanisław Grof

 z 

kolei rozważając użycie meskaliny w psychoterapii stwierdza: 
"Meskalina nigdy nie zdobyła popularności jako czynnik terapeutyczny. Jedna z jej 
wad, poza ubocznymi efektami żołądkowymi, to toksyczność i wąski zasięg 
bezpieczeństwa. Nawet podanie powszechnie używanych w klinicznej pracy dawek 
(150 - 500 mg) ma wpływ na wątrobę i powoduje szerokie zmiany, wykazywane przez 
testy laboratoryjne. Toksyczność meskaliny osiąga niebezpieczny poziom, kiedy dawka 
zbliża się do 1000 mg.

[6]

."

Jednakże pomimo braku zastosowania medycznego zdaniem Indian peyotl umożliwiał 
kontakt między uzdrowicielem a chorym na bardzo subtelnym poziomie, na tyle silny, 
że możliwym stawało się zdiagnozowanie choroby, a w następstwie jej 
przezwyciężenie. Co z tym związane do dziś często medycyna ludowa cieszy się 
większą popularnością niż naukowa, a sami Indianie mawiają: "Zwróć się do peyotlu. 
Bóg wie więcej niż jakikolwiek człowiek". Oprócz tego peyotl jest też uważany za 
potężne narzędzie magiczne znajdujące zastosowanie przede wszystkim w ochronie 
przed nieszczęściami i złą wolą innych ludzi, ale także w magii miłosnej, 
wróżbiarstwie, znajdowaniu zaginionych przedmiotów, "remote viewingu" itd. 
Przeważnie wysuszony kaktusik jest noszony jako amulet.
PEYOTYZM
Opisane powyżej właściwości przypisywane peyotlowi świadczą o długiej tradycji jego 
stosowania i wyjaśniają, przynajmniej w pewnym stopniu, dlaczego kult peyotlu był 
powszechny. Jednakże roślin otaczanych kultem w Ameryce Północnej i Środkowej są 
setki, peyotl natomiast cieszy się szczególną estymą. Na bazie kultu peyotlowego 

background image

ukształtował się szczególny rodzaj religii nazywany peyotyzmem i co ciekawe, 
przybrał bardziej sformalizowaną formę i zyskał popularność poza terenami Nowej 
Hiszpanii dopiero w drugiej połowie XIX w. czyli około 350 lat po przybyciu 
Europejczyków. Szczególną rolę w rozprzestrzenianiu się rodzącego się dopiero 
wyznania należy paradoksalnie przypisać bratobójczym wojnom międzyplemiennym, 
które spowodowały przejmowanie rytuałów zawierających spożywanie kaktusów, 
coraz dalej na północ.
I tak od Apaczów-Lipan kult trafia około roku 1870 do Apaczów-Meskalero, dalej do 
Indian Kiowa a następnie na tereny Wielkich Równin. Największy wpływ na rozwój 
peyotyzmu mieli, obok wspomnianych Indian Kiowa, Komancze. Oba plemiona 
przyczyniły się tak silnie do rozprzestrzeniania się nowej religii, że dotarła ona za 
pośrednictwem Szejenów (którzy przejęli ją właśnie od Kiowów) aż do Kanady. 
Warto też w tym miejscu wymienić dwóch ważnych apostołów peyotlowych: Johna 
Wilsona i kontrowersyjnego Johna Rave. Co jednak sprawiło, że roślina od tysięcy lat 
otoczona kultem dopiero pod koniec XIX w. zyskała tak ogromną popularność? 
Wydaje się, że źródeł tego należy upatrywać w szczególnej sytuacji polityczno-
kulturowej Indian Ameryki Północnej tamtego okresu. Postępująca akulturacja, 
przesiedlania Indian przez białych i zamykanie ich w rezerwatach oraz zmiana trybu 
życia wielu plemion z łowiecko-zbierackiego na rolniczy miały znaczący wpływ na 
upadek dawnych instytucji i rozwiązań ekonomicznych oraz konieczność reorganizacji 
życia społecznego i religijnego. Administracja amerykańska skutecznie rozbijała 
jedność plemienną prowadząc zorganizowaną "edukację" młodych Indian i 
doprowadziła do załamania się znaczenia klanów i starszyzny rodowej. Co z tym 
związane powstała pustka na płaszczyźnie wierzeń religijnych. Peyotyzm zdawał się 
być odpowiedzią na te trudności. Narodziny ponadplemiennej świadomości 
ukształtowanej w opozycji do represyjnej europejskiej kultury utorowały drogę 
peyotyzmowi do bycia czynnikiem zaspokajającym zapotrzebowanie na nowych 
wierzenia i tym samym konsolidującym Indian w walce o przetrwanie. Stanowił 
pomost pomiędzy tradycyjnymi wierzeniami odchodzącymi w przeszłość a nową 
jakością - chrześcijaństwem, zdobywającym sobie coraz większą popularność 
(szczególnie wśród Indian tzw. "Pięciu Cywilizowanych Plemion",

[7]

 czyli Creek, 

Czoktawów, Czikasawów, Czirokezów i Seminoli), ale wciąż pozostającym obcym 
elementem kulturowym. Stanowił on zmianę charakteru walki Indian - ze zbrojnej, jak 
do tej pory na bardziej subtelną, bierną, pozostającą już tylko na płaszczyźnie 
ideologicznej i wyznaniowej. Używanie peyotlu od 1571 r. zwalczała hiszpańska 
inkwizycja, która w sporządzonym w 1620 roku dokumencie stwierdzała, że w 
przeżyciach towarzyszących rytuałom z użyciem kaktusów meskalowych "(...) 
wyraźnie widać działanie i podszepty Diabła, który jest prawdziwym sprawcą tego 
złego nawyku; najpierw wykorzystuje on naturalną łatwowierność Indian i ich 
skłonność do czczenia bożków, a potem uderza w wielu innych, którzy za mało lękają 
się Boga i są małej wiary

[8]

." Kościół jednak zdecydował się na pewne ustępstwa 

czego jednym z pierwszych objawów było powstanie w 1692 r. misji El Santo Jesus de 
Peyotes ("Pan Jezus od Pejotlu") u Indian Coahuila. Peyotyzm sam w sobie jest religią 
synkretyczną i stanowi syntezę kultu peyotlu z chrześcijaństwem. Wyznawcy 
opisywanej religii napotkali kolejną przeszkodę w postaci prawa stanowego wielu 
regionów USA zabraniającego zażywania meskaliny. Z powodu ogólnych nieścisłości 
w kwestii tego czym w zasadzie jest narkotyk w wielu regulacjach prawnych, nie będę 
rozwijał szczegółowo tego wątku, dość powiedzieć, że meskalina nie powoduje 
nałogu, zatem nie musi prowadzić zażywającej jednostki do działań szkodzących jej 
samej lub społeczeństwu (ośmielę się stwierdzić, że u czczących go Indian prowadziła 
do zgoła odwrotnych skutków), co często jest filarem definicji narkotyku. 

background image

Antypeyotlowe ustawy obowiązywały w kilku stanach USA (trzeba jednak nadmienić, 
że rząd federalny nigdy nie ograniczał peyotyzmu), ale po dyskusji rozpętanej przez 
antropologów sprzeciwiających się ściganiu peyotystów w latach 50-tych XX w. 
zezwolono na spożywanie kaktusów, jako że zakaz łamał pierwszą i czternastą 
poprawkę do Konstytucji USA (dotyczących "wolności religii" i "korzyści z 
obywatelstwa"). Jak wspomniałem powyżej peyotyzm wyrażał (i nadal wyraża) 
ponadplemienne, integracyjne tendencje zmierzające do zjednoczenia Indian na 
płaszczyźnie religijnej. Stanowi też dość spójną formację ideologiczną, odcinającą się 
zarówno od dawnych, plemiennych wierzeń jak i chrześcijaństwa. Bardzo istotny jest 
fakt, że jest to religia wciąż formująca się, żywa i dynamiczna. Dalsze jej losy zależą w 
największej mierze od decyzji Tubylczego Kościoła Amerykańskiego (Native 
American Church) - pierwszej ponadplemiennej organizacji religijnej, powstałej 10 
października 1918 roku, liczącej około 250 tysięcy wyznawców. 
Nabożeństwo peyotlowe odbywa się w regularnych odstępach czasu - co sobotni 
wieczór, w (większym niż mieszkalne) tipi pełniącym tutaj funkcję świątyni. W 
zachodniej części znajduje się kopczyk-ołtarz. Prowadzący ceremonię wyznacza tzw. 
strażnika ognia, który pomagać mu będzie w czynnościach rytualnych. Pierwszym 
zadaniem strażnika jest rozpalenie w centralnym miejscu tipi świętego ogniska, w 
czasie gdy prowadzący z innymi uczestnikami rozpoczynają na zewnątrz pierwsze 
modlitwy. Następnie uczestnicy wchodzą do środka, umiejscawiając się po obu 
stronach prowadzącego siedzącego naprzeciwko wejścia. Posiada on specjalne 
atrybuty, przede wszystkim wachlarz, grzechotki i laskę (symboliczne wyrażenie jego 
autorytetu). W zasadniczej części nabożeństwa wyjmuje on piękny wysuszony okaz 
peyotlu stający się dla uczestniczących w ceremonii fetyszem.

[9]

 Kładzie go na 

kopczyku ołtarzy razem z liśćmi szałwii i czerwonym piórem. Wokół ołtarza wyżłabia 
rowek symbolicznie wyrażający "peyotlową drogę" po której do Boga wędrują ludzkie 
myśli i prośby, zaś w drugą stronę, do wiernych zsyłane są wizje. Uczestnicy wyrażają 
publicznie swoje cierpienia i krzywdy, po czym strażnik ognia puszcza w obieg 
ogromne cygaro z tytoniu. Przywódca kultowy rozdziela następnie peyotl w formie 
wysuszonych plastrów (przeważnie ilość zjedzonych plastrów wynosi od 8 do 30 na 
osobę). Podczas całej ceremonii panuje nastrój świętości i skupienia oraz cisza 
zakończona "pieśnią otwierającą" zaśpiewaną przez prowadzącego po zjedzeniu 
kaktusów przez wszystkich uczestników. Krążące w tipi laska, grzechotka i wachlarz 
zobowiązują także każdego z nich do zaśpiewania pieśni. Ponownie rozdawany jest 
peyotl i kontynuowane są pieśni. Kolejnym ważnym punktem jest wyjście żony lub 
córki prowadzącego (ewentualnie innej kobiety) z tipi i przyniesienie wiadra z wodą, z 
którego piją po kolei wszyscy uczestnicy. Po tym etapie następuje przerwa na 
rozmowy, przede wszystkim zaś na przekazanie wiedzy o peyotlu młodszym 
uczestnikom ceremonii. Po kolejnej porcji suszonych kaktusów wierni są już pod 
wpływem alkaloidów co wprawia ich w poczucie silnego kontaktu z Bogiem. 
Ceremonia kończy się nad ranem wspólnym śniadaniem. Aby pełniej zrozumieć 
związki peyotyzmu i chrześcijaństwa należy zwrócić uwagę na pewne wspólne 
elementy obu religii. Przede wszystkim zarówno wysuszone plasterki peyotlu jak i 
święta woda są przesycone bezosobową siłą, świętością i stanowią drogę zjednoczenia 
z sacrum, co przywodzi na myśl chrześcijańską eucharystię. Trójca Święta, czyli Bóg 
Ojciec, Syn Boży i Duch Święty jest odzwierciedlona w peyotystycznej triadzie jako 
kolejno: Wielki Ducha, Chrystus i Ptak Wodnego. Kodeks etyczny wyznaczający 
"Peyotlową Drogę" zawiera w sobie między innymi zasadę wszechogarniającej miłości 
do wszystkich ludzi oraz opiekę i obowiązek zadbania o rodzinę, obowiązek 
prawdomówności i wykonywania uczciwej pracy, zakaz stosunków seksualnych poza 
małżeństwem oraz zakaz spożywania alkoholu. Wykroczenia poza ten kodeks traktuje 

background image

się jako grzechy i wyznaje w publicznej spowiedzi (aczkolwiek element uzyskiwania w 
ten sposób rytualnej czystości istniał już w czasach prekolumbijskich, z tym że nie 
towarzyszyło mu poczucie winy ani przyrzeczenie poprawy). Mężczyźni wchodzący 
do tipi-świątyni mają też obowiązek zdjęcia nakryć głowy. Co znamienne wyznawcy 
peyotyzmu często doznają wizji chrześcijańskich świętych, a niektóre plemiona obok 
kaktusa-fetysza kładą na ołtarzu otwartą Biblię, której czytane fragmenty wypełniają 
nabożeństwo. Niedziela jest uważana za dzień święty, w którym nie powinno 
zajmować się pracą, a czas spędzać raczej na medytacjach i modlitwach. Podobnie 
przeniesiony został znak krzyża i chrzest nowych członków religii (nie trzeba chyba 
dodawać, że wodą będącą wywarem z kaktusów). Mirosława Posern-Zielińska kładzie 
jednak wyraźny nacisk na odróżnienie peyotyzmu (będącego religią ludów USA i 
Kanady) od kultu peyotlu. Jej zdaniem ten drugi jest rdzennym, prekolumbijskim 
kompleksem wierzeń charakterystycznym dla Meksyku zachowanym w miarę 
niezmienionej formie wśród plemion Huicholi, Tarahumów i Kora

[10]

KULT PEYOTLU U HUICHOLI
Kult peyotlu występuje na ograniczonym terenie Meksyku, zaś najlepiej 
udokumentowanym plemieniem wyznającym go są Huichole/Huiczole. Sami siebie 
nazywają "Wixarika" (czyt. Wiszarika). Ze względu na zamieszkiwanie trudno 
dostępnych miejsc na granicy meksykańskich stanów Durango i Zacatecas pozostali 
oni długo kulturą w dużej mierze niezależną od wpływów zewnętrznych. Święty 
kaktus nazywają oni hikuri/hikuli, lub po prostu "ti peyote", czyli "nasz peyotl". W 
przeciwieństwie do swoich sąsiadów - plemion Tarahumów i Kora, nie odczuwają oni 
strachu przed peyotlem, a wręcz często spożywają go poza kontekstem ceremonialnym
(co nie stoi w sprzeczności z obdarzaniem peyotlu czcią i pobożnym szacunkiem). Na 
co zwraca uwagę Barbara Myerhoff, ich postawa w stosunku do białych nie jest 
nacechowana żadnego rodzaju poczuciem niższości ani podległości. Badacz w 
początków XX w. Carl Sofus Lumholz pisał o nich: "Ambicja jest właściwa im 
wszystkim. Nigdy, nawet przez chwilę Huiczol nie pozwoli, by jakaś inna rasa nad nim 
górowała (...) zachowują się tak, jakby nie znali pana.

[11]

". Ich pojmowanie sacrum 

nie uwzględnia oderwania go od profanum, w zasadzie podział ten u nich nie istnieje. 
To co święte zawiera w sobie nie neutralizujące się opozycje w stanie równowagi, bez 
utraty ich pierwotnych cech. Szczególnie święte jest to co słabe, czym trzeba się 
opiekować (Huichole mają awersję do przemocy). Głównym bóstwem w ich panteonie 
wydaje się być Tatewari (Nasz Dziadek Ogień). Był on pierwszym mara'akme 
(szamanem) i pozostaje także głównym opiekunem ludzi - zapewnia ochronę przed 
chłodem i umożliwia przyrządzanie jedzenia. Jest darzony wdzięcznością i szacunkiem 
oraz szczerą miłością, dlatego też odpowiedniejsze byłoby nazwanie go 
"dziadziusiem". Drugi ważny bóg to Tayalupa (nasz Ojciec Słońce). Uważany jest za 
silnego ale w odróżnieniu od Tatewari może być groźny dla człowieka. Gdyby nie 
życzliwość Tatewari Tayalupa musiałby zbliżyć się do Ziemi co oznaczałoby zagładę, 
dlatego bóstwo to darzone jest ambiwalentnymi uczuciami. Trzeci ważny bóg to 
Kauyumari (Nasz Starszy Brat Jeleń) - jest lekkomyślny, ale też sprytny i odważny. 
Przynosi ludziom wieści od innych bogów i w ogólnym zarysie odpowiada 
archetypowemu tricksterowi. Jeśli chodzi o bóstwa żeńskie, są one zbiorowo 
nazywane Tateima (Nasze Matki), a najważniejsze są Takotsi Nakawe (Nasza Babka 
Dojrzewanie) oraz Tatei'Utuanaka (Matka Kukurydzy). Fundamentalny dla wierzeń 
Huicholi jest kompleks jelenia, kukurydzy i peyotlu. Jeleń jest świętym i magicznym 
zwierzęciem Huicholi i ofiarował ludziom peyotl podczas mitycznych Pierwszych 
Łowów. Tam gdzie nadepnie, tam wyrasta peyotl. Jego krew sprowadza magiczną 
moc i urodzaj. Reprezentuje przeszłość Huicholi kiedy byli oni społecznością łowiecką. 
Obecnie jednak "jeleń stał się kukurydzą". Kukurydza więc reprezentuje teraźniejszość, 

background image

jest bowiem współcześnie głównym pokarmem tego plemienia. Najbardziej interesuje 
nas tu jednak trzeci element, czyli peyotl. Peyotl zgodnie z ich przekonaniami umie 
czytać w myślach i karać za kłamstwo lub wyrządzone zło, w zależności od moralnych 
zasług spożywającego go człowieka. Rytualna konsumpcja ma miejsce jedynie w 
czasie pory suchej, w ciągu roku można go jeść kiedykolwiek odczuwa się taką 
potrzebę. Huichole nie obawiają się jak już wspomniałem peyotlu i jest to jedno z 
plemion, które jak się zdaje nie zna (nie uznaje...?) innych lekarstw. Centralną 
ceremonią jest coroczna wędrówka do krainy nazywanej Wirikuta w suchych 
miesiącach, czyli pomiędzy październikiem a lutym. Ma ona na celu odszukanie i zbiór 
kaktusów peyotlowych. Uczestników wyprawy jest zazwyczaj między 8 a 12 i nie ma 
ograniczeń odnośnie wieku, płci czy powodów odbywania wędrówki. Grupa 
pielgrzymów (nazywana hikuritamete) musi jednak przestrzegać pewnych ograniczeń - 
nie wolno im w trakcie wyprawy jeść soli, najadać się do syta, wysypiać, odbywać 
stosunków seksualnych i myć. Wędrówka trwa około sześciu tygodni, do przebycia 
(najlepiej pieszo) jest bowiem około 480 kilometrów z Sierry, gdzie mieszkają 
Huichole do Wirikuta. Wirikuta jest to w ich wierzeniach miejsce święte, 
zmitologizowana i wyidealizowana przeszłość, odpowiednik Raju, Walhalli, Edenu - 
miejsce gdzie nie ma podziału na życie i śmierć oraz światło i ciemność. Na czas 
pielgrzymki uczestnicy wcielają się w bogów ze swojego panteonu, realizując tym 
samym eliadowski "Mit Wiecznego Powrotu". "Przydziałowe" bóstwa na podstawie 
doznanych wizji wyznacza mara'akme. W przeddzień wędrówki pielgrzymi biorą 
ostatnią kąpiel i spędzają ostatnią noc ze współmałżonkami. Bardzo ważnym 
elementem przed wymarszem jest ceremonia oczyszczenia, w trakcie której uczestnicy 
wyznają swoje występki seksualne (a Huichole słyną z elastyczności swoich kontaktów 
seksualnych), jednakże nie ma przy tym poczucia winy ani skruchy, przez co jak już 
wspominałem wyżej jest to jakościowo inny rytuał niż chrześcijańska spowiedź. 
Występki są wyznawane ponieważ utajenie któregoś sprowadziłoby na nieszczerą 
osobę wściekłe wizje podczas zażywania peyotlu. Grupa nabiera w ten sposób 
charakteru całości, a nie zbioru jednostek. Staje się oczyszczona. Uczestnicy przestają 
być śmiertelnikami, stają się Dawnymi Ludźmi powracającymi do Utraconego raju. 
Innym ważnym motywem jest miejsce postoju podczas pielgrzymki tuż przed Wirikutą 
- miejsce Świętej Wody (Tatei Matinieri) wspólnie spożywanej i nabieranej do 
pojemników przez pielgrzymów. Znamienne, że podczas wędrówki ustanawiane jest 
odwrócenie codziennego porządku - zmienia się w rozmowach nazwy, kierunki, części 
ciała, wyrażane emocje, formuły grzecznościowe itp. Mara'akme Huicholi, Ramon 
twierdzi, że "wszystko powinno być do góry nogami i odwrotnie

[12]

". W ten sposób 

nos stawał się penisem, zamiast prosić o coś dziękowano za coś, brzydkie stawało się 
ładne, słone stawało się słodkim itd. Raz ustanowione odwrócenie obowiązuje do 
końca pielgrzymki. Pierwszy znaleziony w Wirikuta peyotl-jeleń jest symbolicznie 
upolowany poprzez unieruchomienie strzałami z łuku i z namaszczeniem rozdzielony 
pomiędzy uczestników. Co niezwykle istotne, zbiera się tylko część powierzchniową 
kaktusa ("guzik" wystający ponad ziemię) natomiast korzeń odcina się i zostawia w 
glebie, tak by nie zabijać świętej rośliny i pozwolić jej odrosnąć. Po zbiorach opuszcza 
się Wirikuta, a wyczerpani i brudni, ale zadowoleni pielgrzymi powracają do domów. 
Poprzez tzw. Ceremonię Oczyszczania z Cierni uniemożliwia się przeniesienie 
czegokolwiek z Wirikuta do naszego świata, po której następuje ceremonialne 
polowanie na jelenia, którego krew powoduje przyszłą płodność ziemi i, co za tym 
idzie, zbiory dorodnej kukurydzy. Jak wspomniałem powyżej jeleń, kukurydza i peyotl 
są ze sobą nierozerwalnie związane: bez krwi jelenia nie dojrzeje kukurydza, jeleń nie 
może być ofiarowany bez odbycia łowów peyotlowych w Wikiruta, peyotl nie może 
zostać "upolowany" dopóki nie zostanie oczyszczona i poświęcona kukurydza. Jak 

background image

mówi wspomniany już mara'akme Ramon: "One są jedności, one są jednym, one są 
nami.

[13]

" Doświadczenia pod wpływem peyotlu są traktowane jako coś pięknego i 

drogocennego, ale uczestnicy rytuału nie dzielą się nimi z innymi. Jest to przeżycie 
osobiste i nie ma znaczenia socjogennego. Jedynie wizje mara'akme niosą ze sobą 
przekaz bezpośrednio od bogów i zawierają potężny ładunek symboliczny. 
Doświadczając wędrówki napełniają sensem swoje życie, poprzez utrzymanie 
aktywnego i namacalnego w obrębie ich tunelu rzeczywistości kontaktu z sacrum.
MESCALITO U DON JUANA MATUSA
Ważną rolę odgrywa peyotl w systemie magicznym don Juana Matusa, opisanym w 
powieściach Carlosa Castanedy. Zgodnie z jego naukami na drodze stawania się 
"człowiekiem wiedzy" adept napotyka cztery główne przeszkody. Pierwszą jest 
"klarowność" czyli ignorowanie tych aspektów życia, które można nazwać 
irracjonalnymi lub dziwacznymi. Powstaje w ten sposób bariera, próg blokujący 
percepcję na subtelne, niewytłumaczalne stany świadomości i wydarzenia. Drugą jest 
"strach", czyli obawa przed konfrontacją z nieznanym, z Cieniem, utratą utożsamienia 
z codziennym, małym "ja". Trzecia przeszkoda to "moc", czyli przekonanie o własnej 
potędze i nieomylności prowadzące do pychy i apodyktyczności. Ostatni, czwarty do 
przekroczenia próg na drodze wojownika to "starość", przejawiająca się wyczerpaniem 
energetycznym i znudzeniem światem, co łatwo może zwieść adepta ze "ścieżki 
obdarzonej sercem". Najbardziej interesuje nas w ten pracy pierwsza przeszkoda, 
albowiem do jej przekroczenia don Juan używał trzech świętych roślin: humito (czyli 
grzybów zawierających psylocybinę), czarciego ziela (czyli Datury, bielunia) oraz 
Mescalito (peyotlu). Pierwsze kontakty ze światem "drugiej uwagi", równoległymi 
rzeczywistościami oraz doświadczenia "widzenia", a nie tylko "patrzenia" Carlos 
Castaneda miał przeżyć właśnie poprzez rozbicie za ich pomocą codziennej percepcji. 
Humito i czarcie ziele umożliwiają, zdaniem don Juana, czarownikowi kontakt ze 
"sprzymierzeńcami". Naucza on Castanedę: "Kiedy człowiek staje twarzą w twarz ze 
sprzymierzeńcem, dawcą sekretów, musi zebrać całą odwagę i pochwycić go, zanim 
on zdąży go złapać albo dopaść go, zanim on to zrobi. Pogoń powinna być bezlitosna, 
a po niej następuje walka. Człowiek musi powalić ducha na ziemię i trzymać go tak 
długo, aż ten przekaże mu moc."

[14]

 Sprzymierzeniec jest w swojej istocie neutralny, 

ale posiada ogromną siłę, dlatego też czarownik może wykorzystywać jego potencjał 
do własnych celów. Pozostaje on sam w sobie niewidoczny dla praktykującego, ale 
umiejętnie zmanipulowany może przekazać adeptowi magii rodzaj energii życiowej, 
którą sobą reprezentuje. Czym innym jest Mescalito. Jest to istota zamieszkująca 
kaktusy peyotlowe, ukazująca się spożywającem pod różnymi postaciami (przeważnie 
otoczony jest błękitną aurą) i w odróżnieniu od "sprzymierzeńców" jest w systemie 
don Juana bytem obiektywnym, autonomicznym i niemożliwym do instrumentalnego 
wykorzystania przez ludzi. Jest opiekunem czarownika posiadającym nie tyle moc (jak 
"sprzymierzeńcy") co zdolność nauczania. Jako przewodnik ukazuje właściwe i 
skuteczne sposoby postępowania z mocą, naucza prostoty zachowania, udziela 
odpowiedzi na zadawane mu pytania, a czyni to zabierając człowieka "w głąb nieba". 
W przeciwieństwie do alkoholu spożywanie peyotlu wyostrza postrzeganą 
rzeczywistość, sprawia, że "widzi się wyraźnie." To właśnie Mescalito miał też 
wskazać don Juanowi Carlosa Castanedę jako odpowiednią osobę do przekazania mu 
nauk brujo, indiańskiego czarownika. Jest też dostępny każdemu kto zechce nawiązać 
z nim kontakt, "czymkolwiek jednak jest, nie dowiesz się dopóki sam tego nie 
doświadczysz

[15]

". Już samo przebywanie w pobliżu świętego kaktusa ma przybliżać 

człowieka do niezwykłej rzeczywistości stwarzanej przez Mescalito. Widzimy zatem, 
że relacja Castanedy pokrywa się z opisanym powyżej w zarysie podejściem do 
peyotlu Indian uznających jego świętość. Peyotl jawi się jako nauczyciel wskazujący 

background image

słuszną drogę życia, strzeże zasad moralnych i stanowi łącznik z inną rzeczywistością, 
z której spływają na spożywającego "boskie nauki".
MESKALINA NA ZACHODZIE
W zależności od przyjętej dawki meskaliny (aktywna dawka wynosi 0,2-0,5 g i dla 
porównania jest 5-10 tysięcy razy większa niż aktywna dawka LSD-25), okoliczności 
przyjęcia oraz nastawienia i podłoża kulturowego odczucia mogą się wahać pomiędzy 
depresyjnymi i psychotycznymi stanami przepełnionymi lękiem i wrogością do świata 
zewnętrznego a uczuciem euforii, błogości i zjednoczenia z sacrum. Pierwsze opisy 
podróży meskalinowych ludzi zachodu zostały spisane przez Silasa Weira Mitchella i 
Havelocka Ellisa

[16]

. Drugi z panów miał być tak zafascynowany przeżytym 

doświadczeniem, że podzielił się posiadanym przez siebie zapasem peyotlu z 
irlandzkim poetą W. B. Yeatsem, członkiem Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku. 
Do zakonu tego należał także Aleister Crowley, który w późniejszych latach 
przypisywał sobie zasługę zapoznania brytyjskich elit z "meskalinowymi rajami". 
Crowley spróbował peyotlu prawdopodobnie w 1900 roku podczas podróży do 
Meksyku. Mnogość wywoływanych przez niego barw skłoniła go do przypisywania tej 
rośliny sefirze Hod na kabalistycznym Drzewie Życia, związanej bezpośrednio przede 
wszystkim z Merkurym/Hermesem. Niektórzy też uważają że zapoznał z meskaliną 
Aldousa Huxleya, autora "Drzwi percepcji", w których pisze on: 
"To, co pozostali widzą tylko pod wpływem meskaliny, artysta dzięki wrodzonym 
zdolnościom widzi cały czas. Jego spostrzeganie nie ogranicza się do tego, co 
biologicznie czy społecznie użyteczne. Cząstka wiedzy należącej do Wolnego Umysłu 
przesącza się obok redukującego zaworu mózgu oraz ego i dociera do jego 
świadomości. Wiedza ta dotyczy istotowego sensu wszystkiego, co istnieje. Dla 
artysty, tak jak dla zażywającego meskalinę, draperię są żywymi hieroglifami, które w 
szczególnie eks-presywny sposób wyrażają niezgłębioną tajemnicę czystego istnienia. 
Bardziej nawet niż krzesło, chociaż chyba w mniejszym stopniu niż te w pełni 
nadprzyrodzone kwiaty, fałdy moich szarych, flanelowych spodni były nasycone 
"istotowością"."

[17]

"Drzwi percepcji" pozostają jednym z najznakomitszych opisów eksperymentów z 
meskaliną. Sam Huxley doceniał wartość substancji psychodelicznych polegającą, jego 
zdaniem na umożliwieniu dostępu do percepcji wizyjnej cechującej mistyków i wielkich
artystów, pomagającej zrozumieć historię kultury, religii i aktu kreacji. Były dla niego 
"kluczmi", "drzwiami" do nowego rodzaju interpretacji świata i siebie samego. 
Interesujący jest fakt, że przed Huxleyem swoje doświadczenia peyotlowe opisał w 
1932 roku Stanisław Ignacy Witkiewicz w "Nikotyna, alkohol, kokaina, peyotl, 
morfina, eter". Pisze on o peyotlu tak:
"To są prawdziwe "zwierciadła duszy" - zwierciadła piekielne, którymi łudzi nas 
demon peyotlu, wmawiając w nas, że może i w życiu możliwym jest poznanie obcej 
psychiki, stopienie się z nią w jedność w żarach jakiejś straszliwej miłości, w której 
naprawdę ciało z duchem stanowi absolutną jedność, choćby za cenę unicestwienia. I 
dobra jest przy tym ta aż dźwięcząca cisza wizji stwarzanych przez azteckiego Boga 
światła - cisza spotęgowana niewiarygodnym korowodem zdarzeń, który w jej 
objęciach przepływa przed nami w nicość. A jednak nicość ta nie jest zupełna. Coś 
zostaje po peyotlowym transie niezniszczalnego, coś wyższego stwarza w nas ten prąd 
widzeń, z których prawie wszystkie mają głębie ukrytego w nich symbolizmu rzeczy 
najwyższych, ostatecznych."

[18]

SŁOWO KOŃCOWE
Pomimo starań Tubylczego Kościoła Amerykańskiego peyotyzm pozostaje w dużej 
mierze religią ekskluzywną, religią Indian Ameryki Północnej. Biali wydają się nie być 
specjalnie skłonni do jej przyjmowania, natomiast zainteresowanie samym kaktusem i 

background image

meskaliną znacząco wzrosło w drugiej połowie lat 60-tych XX w. Wtedy to właśnie z 
psychodelicznymi substancjami narkotycznymi eksperymentowało pokolenie "dzieci 
kwiatów". Wyruszali oni na własne, oderwane od mitycznego kontekstu pejotlowe 
łowy wyniszczając jednak pola kaktusów przez nieumiejętny ich zbiór, czyli wyrywając 
całe rośliny z korzeniami. Meskaliną też w dużych ilościach raczył się Raul Duke, alter 
ego Huntera Thompsona w kultowej książki "Fear and Loathing in Las Vegas" z 1971 
roku. Powieść była znakiem epoki. Oto równolegle ze śmiercią Jima Morrisona, Janis 
Joplin i Jimiego Hendrixa, z roli głosu pokolenia zrezygnował Bob Dylan, wielu 
przywódców kontrkultury, w tym zamknięty w więzieniu Timothy Leary, straciło 
swoją moc oddziaływania poprzez działania administracji prezydenta Nixona, a ruch 
hippisowski bezpowrotnie upadł, pozostawiając po sobie w oczach "porządnych" 
amerykańskich obywateli skojarzenie głównie z grupą Charlesa Mansona. Jedno 
pozostaje pewne: regulacje prawne większości krajów nie uznają świętości kaktusa i 
skutecznie uniemożliwiają dotarcie do niego zainteresowanych. Niechęć białego 
człowieka zachodu do kultów sakralizujących jakiekolwiek rośliny wynikać może z 
europocentrycznego przeświadczenia o prymitywnej wierze ich wyznawców. U 
podstaw takiego założenia tkwi jednak podstawowy błąd: peyotyści nie muszą wierzyć 
w świętość Lophophory williamsii ponieważ jej empirycznie doświadczają. Czy obcują 
z fantasmagoriami, czy prawdziwą rzeczywistością? Biskup Berkeley, Philip K. Dick, 
Robert Anton Wilson i wielu innych przy okazji takich pytań uśmiecha się zza grobu.
Maciej Lorenc

maclorenc[at]wp.pl

Źródła:

Drzwi percepcji. Niebo i piekło. Aldous Huxley, Przedświt, Warszawa 1991
Zarys historii Indian północnoamerykańskich, Izabella Rusinowa, Wyższa Szkoła 
Humanistyczna w Pułtusku, 2000
1491. Ameryka przed Kolumbem, Charles Mann, Rebis, Poznań, 2007
Pokarm bogów, Terence Mckenna, Okultura, Warszawa, 2007
Nauki don Juana, Carlos Castaneda, Rebis, Poznań, 2000
Odrębna rzeczywistość, Carlos Castaneda, Rebis, Poznań, 1998
Pejotlowe łowy, Barbara Myerhoff, Wydawnictwo Znak, Kraków 1997
Peyotyzm. Religia Indian Ameryki Północnej, Mirosława Posern-Zielińska, 
Wydawnictwo PAN, Wrocław, 1972
Przygoda odkrywania samego siebie Stanisław Grof, Uraeus, Gdynia, 2000
Alchemia kultury, Richard Rudgley, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 
2002
LSD. Moje trudne dziecko, Albert Hoffmann, Latawiec, Warszawa, 2001
Szamanizm, Nevill Drury, Rebis, Poznań, 1994
Don Juan, Mescalito i współczesna magia. Mitologia przestrzeni wewnętrznej., Nevill 
Drury, Wydawnictwo Wodnika, Warszawa, 1992
Narkotyki. Niemyte Dusze, Stanisław Ignacy Witkiewicz. Opracowała Anna Micińska, 
wyd. II krytyczne, Warszawa 2004

www.nativeamericanchurch.com
ewitkacy.webpark.pl/peyotl.htm

Przypisy

[1]

 "Peyotl" to wersja pisowni z opracowań meksykańskich i nią będę się posługiwał w 

background image

tej pracy, w literaturze amerykańskiej i europejskiej używa się "Peyote", spolszczona 
wersja to "Pejotl"

[2]

 Jako że kaktusy zawierające meskalinę były badane przez wielu uczonych 

jednocześnie powstało pewnego rodzaju zamieszanie dotyczące terminologii i 
klasyfikacji peyotlu. Inne używane nazwy to: Echinocactus Williamsie, Anhalonium 
williamsi, Mammillaria williamsi, Echinocactus lewinii, Mammillaria lewinii, 
Lophophora lewinii.
 Ostatecznie po ustaleniach botaników amerykańskich N. L. 
Britton'a i J.N. Rose'a od 1922 r. obowiązuje nazwa Lophophora Williamsii.

[3]

 W Peru prawdopodobnie jeszcze dłuższą, bo kilkutysiącletnią tradycję używania 

ma inny kaktus San Pedro (Trichocereus pachanoi), zawierający ten sam alkaloid - 
meskalinę. 

[4]

 Za "Peyotyzm. Religia Indian Ameryki Północnej", Mirosława Posern-Zielińska, 

Wydawnictwo PAN, Wrocław, 1972, str. 41

[5]

 W Polsce. W ustawodawstwie innych państw jest podobnie. Tekst wspomnianej 

ustawy przeczytasz np. 

tu

.

[6]

 "Przygoda odkrywania samego siebie" Stanisław Grof, Uraeus, Gdynia, 2000, str. 

302

[7]

 Tak nazwano kilka tybylczych narodów z ówczesnego Południa Stanów, które 

świadomie i dobrowolnie przyjęły wiele elementów cywilizacji Białych. Nie uchroniło 
ich to przed przymusowym i okrutnym przesiedleniem do tzw. Terytorium 
Indiańskiego, późniejsza Oklahoma, na mocy ustawy z 1830 r. Zob. np. hasło "

Pięć 

Cywilizowanych Narodów

" w Wikipedii.

[8]

 Za "Alchemia kultury", Richard Rudgley, Państwowy Instytut Wydawniczy, 

Warszawa, 2002, str. 90

[9]

 "Fetysz" w nomenklaturze antropologicznej: przedmiot magiczny obdarzony 

magiczną mocą lub będący ucieleśnieniem bóstwa.

[10]

Barbara Myerhoff z kolei proponuje aby termin "kult peyotlu" zarezerwować 

Tubylczemu Kościołowi Amerykańskiemu, ze względu na niemożność w przypadku 
np. Huicholi wyrwania peyotlu z kompleksu, w którym jest on tożsamy także z 
jeleniem i kukurydzą. Jako że bardziej przemawia do mnie koncepcja Postern-
Zielińskiej oparłem się na stworzonej przez nią klasyfikacji.

[11]

 Za "Pejotlowe łowy", Barbara Myerhoff, Wydawnictwo Znak, Kraków 1997, str. 

39

[12]

 Op. cit. str. 106

[13]

 Za op. Cit., str. 150

[14]

 "Odrębna rzeczywistość", Carlos Castaneda, Rebis, Poznań, 1998, str. 278

[15]

Op. cit, str. 76

[16]

 Za "Pokarm bogów", Terence Mckenna, Okultura, Warszawa, 2007, str. 243-244

[17]

 "Drzwi percepcji. Niebo i piekło." Aldous Huxley, Przedświt, Warszawa 1991, 

str. 21

[18]

 http://ewitkacy.webpark.pl/peyotl.htm