Maciej Lorenc
Ayahuasca, pnącze duszy
Istnieją ludzie, którzy z braku doświadczenia lub z tępoty odwracają się drwiąco od
takich zjawisk jako od "chorób ludowych" lub z politowaniem w poczuciu własnego
zdrowia; biedni, nie przeczuwają oczywiście, jak trupio i upiornie wygląda ich
"zdrowie", gdy obok nich szumem przebiega płomienne życie dionizyjskich marzycieli.
Friedrich Nietzsche
Substancje psychoaktywne
Nie jest odkrywcze stwierdzenie, że w naturze człowieka leży skłonność do ucieczki
od ograniczeń ziemskiej egzystencji poprzez przeżywania odmiennych stanów
świadomości. Stany te mogą pojawiać się niezależnie od woli człowieka, możliwe jest
też wywoływanie ich posługując się przeróżnymi technikami, do których należą m.in.
modlitwa, medytacja, ekstaza seksualna, ekstaza wywołana obcowaniem ze sztuką,
hipnoza, wywoływanie świadomych snów czy zażywanie substancji narkotycznych.
Podstawowy podział tych substancji ze względu na działanie i właściwości chemiczne
może prezentować się następująco:
1. Stymulanty - środki działające pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy,
powodują wydzielanie hormonów i neuroprzekaźników (przede wszystkim
dopaminy i adrenaliny), czego efektem jest pobudzenie fizyczne lub/i
psychiczne oraz euforia (np. kofeina, nikotyna, kokaina, amfetamina)
2. Depresanty - środki działające depresyjnie na centralny układ nerwowy,
powodujące upojenie (np. alkohol etylowy, opiaty, barbiturany, GHB)
3. Halucynogeny - substancje wywołujące halucynacje wzrokowe i słuchowe
oraz zmiany percepcji, dzielące się na:
dysocjanty - substancje znieczulające, powodujące przede wszystkim
depersonalizację, doświadczenia związane z opuszczaniem ciała (np.
ketamina, PCP, salvinorin-A, dekstrometorfan)
delirianty - wywołują stan oszołomienia zbliżony do delirium (np.
benzydamina, atropina, skopolamina)
psychodeliki - przede wszystkim związane z przeżywaniem doznań
mistycznych, zwiększające doznania zmysłowe (np. LSD, meskalina,
tryptaminy)
Niektóre substancje psychoaktywne mogą zmieniać swoje właściwości zależnie od
przyjętej dawki, okoliczności oraz fazy działania. Dla przykładu: meskalina ze względu
na działanie uznawana jest za psychodelik, ale z chemicznego punktu widzenia należy
do amfetamin. Inny podział dokonany przez Louisa Lewina, a uzupełniony przez
Williama Embodena dokonany ze względu na stan świadomości wywoływany przez
określoną substancję przedstawia się następująco
[1]
:
1. środki upajające (np. alkohol, eter, benzyna, kleje)
2. środki pobudzające (np. tytoń, kawa, herbata, amfetaminy, kokaina, orzeszki
kola)
3. środki narkotyczne o działaniu hipnotycznym (np. wyciąg z korzenia
mandragory, pieprzu metystynowego, pochodne opium)
4. halucynogeny (np. grzyby z gatunku psilocibe oraz muchomor czerwony,
kaktus Lophophora williamsii, pokrzyk wilcza jagoda, lulek czarny, konopie
indyjskie, LSD, meskalina, harmalina, oraz rośliny zawierające DMT)
Zażywanie narkotycznych substancji ma bardzo długą historię - sięgającą według
niektórych do początków istnienia ludzkości. Terence McKenna uważał, że ludzka
świadomość narodziła się w momencie, w którym istota człekokształtna zjadła grzyb
zawierający psylocybinę i pierwszy raz doświadczyła poznania. Jako że niemożliwe jest
jednoznaczne stwierdzenie, który moment można uważać za narodziny świadomości
nie będę tego zagadnienia rozwijał. Jest jednak bezsporną kwestią fakt, że substancje
zmieniające świadomość były ludziom znane od tysiącleci (możliwe, że tradycja ich
używania sięga nawet do górnego paleolitu - około 34 tysiące lat temu). Być może
najstarsze znane nam malowidła naskalne w Lascaux oraz francuskich Pirenejach
przedstawiające zwierzęta i abstrakcyjne figury geometryczne również są skutkiem
używania psychoaktywnych roślin. O wielowiekowej tradycji użycia takich roślin
[2]
świadczą misy służące prawdopodobnie do palenia opium wykopane w Bretanii,
palenia konopi znalezione w Europie środkowej i Wschodniej czy naczynia w kształcie
makówek służące prawdopodobnie do przechowywania opium w starożytnym Egipcie.
Wiodącym tematem tej pracy będą rośliny zawierające pochodną indolu - DMT
(N,Ndimethylotryptamina) i β-carboliny (harminę i harmalinę) oraz kontekst kulturowy
ich użycia i znaczenie w życiu poszczególnych jednostek i całych grup. Pochodne
indolu zaliczane są do halucynogenów powodujących odmienne stany świadomości,
bez wywoływania trwałych zmian toksykologicznych w organizmie. Alkaloidy oparte
na grupie indolowej są powszechnie spotykane w tkankach organizmów żywych jest
nim m.in. serotonina - najważniejszy neuroprzekaźnik ośrodkowego układu
nerwowego.
Dzielą się na
[3]
:
1. pochodne tryptaminy: DMT i jego pochodne o przedłużonym działaniu -
N,N-dietylotryptamina (DET) oraz N,N-dipropylotryptamina (DPT)
2. pochodne 4-hydroxytryptaminy: najważniejsze to psylocybina i psylocyna
występujące przede wszystkim w halucynogennych grzybach z gatunku
psilocibe
3. pochodne 5-hydroxytryptaminy: bufotenina i 5-MeO-N,N-
dimethylotryptamina (5-MeO-DMT) - substancje najbardziej zbliżone budową
do serotoniny
4. okresowe związki tryptaminowe: ibogaina, β-carboliny (harmalina i
harmina), pochodne kwasu lizergowego (np. LSD, LSA)
Rośliny zawierające DMT oraz harminę i harmalinę występują w różnych rejonach i
sferach klimatycznych kuli ziemskiej. Samo DMT może być zażywane doustnie,
palone, wstrzykiwane dożylnie lub domięśniowo lub wciągane do nosa. Po przyjęciu
doustnym ze względu na podobieństwo chemiczne do serotoniny jest stosunkowo
szybko wychwytywane i dezaktywowane przez monoaminooksydazę (MAO). Dlatego
aby przedłużyć i wzmocnić działanie używa się alkaloidów harmaliny i harminy
będących silnymi krótkotrwałymi inhibitorami monoaminooksydazy (MAO-I), co
zwalnia proces metabolizowania DMT w jelitach. Wiedzę dotyczącą łączenia tych
dwóch alkaloidów posiadają od tysięcy lat Indianie amazońscy, ale jest bardzo
prawdopodobne, że mieli ją także Ariowie (Indoirańczycy).
Amazońskie pnącze duszy
W Amazonii spożywa się święty wywar znany m.in. jako ayahuasca, yage (lub yaje),
natema, huaraca, pinde, cudana, caapi, soga de muerte
[4]
. Nazwa ta może oznaczać
"pnącze śmierci", "pnącze duszy", "pnący powróz śmierci"
[5]
lub "napój bogów".
Napój jest rytualnie spożywany na terenie Brazylii, Peru, Ekwadoru i Kolumbii.
Przyrządzany jest z dwóch składników. Pierwszym jest kora i pędy amazońskiej liany
Banisteriopsis caapi z rodziny Malpighiaceae, nazywane toe. Roślina ta została jako
jedna z wielu psychoaktywnych roślin amazońskich przez Richarda Spurce'a między
1849 a 1864 r. nazwana przez niego początkowo Banisteria caapi. Aktywną
substancją tej rośliny jest przede wszystkim harmalina (inne nazwy to banisteryna,
yageina, telepatyna). Drugim składnikiem najczęściej są liście Psychotria viridis z
rodziny Rubiaceae, nazywanej chacruna. Używa się jej jako dodatek do ayahuaski,
ponieważ zawiera duże ilości DMT. Obie rośliny są gotowane razem lub macerują
kilka godzin. Po odparowaniu otrzymuje się gęsty napój zachowujący swoje
właściwości przez kilkanaście godzin.
Po lewej stronie Bansteriopsis caapi
po prawej Psychotria viridis
Wojownik i szaman ayahuasca Rafael mówi o chacruna:
Duchowo jest połączone poprzez ziemię z innymi roślinami ayahuaski. Dlatego dzięki
temu wizje są mocniejsze. Bez tego nie masz wizji, nie widzisz wyraźnie, ale gdy to
dodasz, wtedy masz wizje, możesz widzieć ducha dżungli i górskie lekarstwa.
[6]
"Ayahuasca and Chacruna" - szaman Pablo Amaringo malujący swoje wizje przedstawia
konieczność połączenia magicznych roślin: z pnącza ayahuasca wychodzi czarny wąż, inny wąż -
czekruna penetruje węża ayahuaski wywołując efekty wizjonerskie tych roślin (cztery postacie w
lewej części obrazu)
Pity wywar może powodować wymioty, uczucie ciężkości na żołądku, nudności i
rozwolnienie, a także torsje. Ważniejszym jednak wydaje się fakt, że osoby, które
spożywały yage mówią o braku komfortu psychicznego - uczuciu lęku, paranoi,
doświadczenia siebie samego bardzo głęboko, co nie zawsze jest opisywane jako
przyjemne. Wynika to z intensywności samego przeżycia, na które osoby pijące yage
często nie są przygotowane.
[7]
Picie wywaru ayahuasca umożliwia szamanom doznawanie wizji przyszłości i
porozumiewanie się ze światem duchów przodków, powrót do źródeł oraz otwarcie
ponadzmysłowych kanałów percepcji, takich jak telepatia czy jasnowidzenie. Ponadto
przekroczenie progu śmierci, a także ważne z socjologicznego punktu widzenia
wzmacnianie więzów między członkami wspólnoty i użycie w rytuałach dojrzewania.
Yage może być spożywane zarówno indywidualnie jak i w grupie. Niektóre decyzje
dotyczące przyszłości zbiorowości powstają w oparciu właśnie o grupowe
halucynacje. Może być spożywana tylko przez dorosłych mężczyzn, ale często kobiety
i młodzi przed inicjacją mogą być przy tym obecni. Bardzo ważnym jest fakt, że
ayahuasca jest utożsamiana z bóstwem kobiecym, a samo doświadczenie obfituje w
symbole związane z płciowością i seksem. Szaman Rafael w ten sposób uzasadnia rolę
spożywania wywaru yage:
Bierzemy ją, aby doznać duchowych wizji dżungli, rzeki, deszczu i wzgórz. Ona
zawiera rzeczy, które są dobre dla zdrowia szamana. Daje szamanowi władzę, daje mu
ogromną energię do władzy nad całą dżunglą. Wąż boa jest szamanem, jaguar jest
szamanem, duchowość wszystkich zwierząt jest zwarta w ayahuasce.(...) Kiedy nie
patrzymy, ginie osoba, więc wtedy pijemy ayahuaskę i widzimy kim był zabójca.
Wiemy duchowo. (...) Uczy nas miłości do całego kosmosu, miłości naszej kosmologii,
"Ama Lulla, Ama Killa, Ama Shua". Nie kradnij, nie kłam, nie bądź leniwy. Uczy nas
opieki nad naturą. Nas i nasze dzieci. Ayahuasca uczy nas kochać naturę, widzieć
duchowości tej krainy, zobaczyć "Pacha Mama", matkę Ziemię i Kosmos.
[8]
Jak da się również zauważyć z powyższej wypowiedzi bardzo istotnym aspektem jest
nawiązanie łączności ze światem roślin i zwierząt pod wpływem yage. Indianie z
plemienia Amahuaca w trakcie sesji przywoływali wizje zwierząt, na które polowali.
Byli w stanie dzięki temu utożsamić się ze zwierzyną, a przez to poznać instynkty i
zwyczaje na tyle dobrze by zwiększyć znacznie skuteczność polowań.
[9]
Inna relacją
ukazującą doświadczenie duchów zwierząt jest wizja Indianina z plemienia Jivaro w
Ekwadorze:
Powietrze przeszyła muzyka tsentsak, duchowych pomocników. Moc napoju karmiła
je. Przyzywał je, a one przyszły. Pierwszy, pangi, anakonda, zwinięty wokół jego
głowy, przemienił się w złotą koronę. Potem wampang, olbrzymi motyl, krążył wokół
ramion i śpiewał trzepotem swych skrzydeł. Nad nim tańczyły węże, pająki, ptaki i
nietoperze (...) Dźwięk rwącej wody przepełnił jego uszy. Słuchając jej huku wiedział,
że posiadł moc Tsungi, pierwszego szamana. Teraz mógł widzieć.
[10]
Stanisław Grof przytacza także jako przykład identyfikacji ze zwierzęciem relację
Petera Stafforda:
(...)Pod wpływem yage nie czułem się po prostu jak wąż, ale w pewnym sensie byłem
nim i jakoś osiągnąłem poziom doświadczenia, w którym mogłem skontaktować się z
ukrytym wężem wewnątrz mnie (...) Moje postrzeganie zostało uporządkowane
według nowych i odmiennych kategorii,
[11]
Ponadto uważa się, że wywar ma ogromne właściwości lecznicze i to zarówno, gdy
jest spożywany przez pacjenta jak i przez szamana. Szamani stosują ayahuaskę przy
leczeniu febry, ponadto jest uważany za silny środek odrobaczający (poprzez torsje i
rozwolnienie), działa znieczulająco i jest stosowana w bolesnych obrzędach
inicjacyjnych. Wierzy się, że yage pozwala szamanowi zobaczyć choroby i poznać ich
przyczyny. Ponadto ayahuasca wykazuje korzystne działanie przy leczeniu chorób
psychicznych takich jak schizofrenia i depresja, a także przy terapii uzależnień od
alkoholu i narkotyków. Wiele jest zeznań osób, które po wypiciu ayahuaski zrozumiały
i rozwiązały powody nadużywania przez siebie alkoholu, heroiny lub kokainy. Według
badań prowadzonych przez Stanisława Grofa oraz Claudio Naranjo z lat 60-tych i 70-
tych wskazują, że wywar okazał się być skuteczny w 1/3 przypadków terapii osób
uzależnionych od heroiny (czyli bardzo dużo porównując z innymi metodami). Charles
Grob i Rick Strassman, kontynuujący te badania w latach 90-tych stwierdzili, że
zażywanie ayahuaski niweluje pociąg do narkotyków i alkoholu. Właściwości
terapeutyczne i zwiększenie zdolności telepatycznych, jakie posiada yage skusiła
również jednego z największych pisarzy amerykańskich XX w. Williama Burroughsa
do wyprawy w poszukiwaniu pędów Banisteriopsis caapi. Przez prawie całe życie
zażywał on przeróżne narkotyki z heroiną na czele. Efektem fascynacji Burroughsa
rośliną są m.in. w dużej mierze autobiograficzną powieść "Pedał", w której opisuje on
wyprawę do Ekwadoru, tekst "In search of yage", korespondencja z Allenem
Ginsbourgiem w "The yage Letters" czy wzmianki w "Nagim lunchu" i debiutanckim
"Ćpunie".
Rolę, jaką ayahuasca pełni w kulturze niektórych plemion dobrze obrazują niektóre
fragmenty mitu o stworzeniu według Tukano, będących przedmiotem wieloletnich
badań kolumbijskiego antropologa Gerarda Reichel-Dolmatoffa. Pierwszy dom został
według ich wierzeń zbudowany przez jedno z dwóch bliźniaczych Istnień - Słońce w
"miejscu rośliny yage"
[12]
. W innej części córka Vai-mahse, jednego z
najważniejszych bóstw lasów, będąc w ciąży udała się na brzeg. Kiedy przyszły bóle
porodowe bardzo cierpiała. Kobieta z plemienia Desana chciała jej pomóc, więc
chwyciła ją za rękę, ale córka Vai-mahse wiła się tak mocno, że złamała sobie palec.
Stara kobieta zachowała ten palec w swoim domu, ale został on ukradziony i
zasadzony przez młodego mężczyznę. Wyrosła z niego roślina yage.
[13]
W podobny
zresztą sposób powstała roślina coca oraz curara - trucizna, którą Indianie smarują
strzały. Richard Rudgley przytacza inną wersję mitu o pochodzeniu yage. Mityczna
postać - Kobieta yage urodziła roślinę yage w postaci dziecka. Zostało one porwane i
rozdarte na części przez mężczyzn, będących świadkami tych narodzin
[14]
. Rola yage
u Tukano jest szczególna także pod innym względem. Ozdabiają oni ceramikę,
budowle, meble i narzędzia codziennego użytku geometrycznymi figurami i wzorami
widzianymi podczas halucynacji. Wierzą również, że muzyka i taniec także pochodzą z
halucynacji słuchowych pod wpływem ayahuaski. "Odmienne stany wywoływane przez
spożycie pnącza uznawane są za coś lepszego od zwykłej, codziennej świadomości, co
znajduje odbicie zarówno w użyciu motywów w celach dekoracyjnych, jak i nadawaniu
im ważnych społecznie znaczeń".
[15]
Przykładem znaczenia nadawanego przez
Tukano formom geometrycznym pojawiającym się w wizjach przytoczę za Richardem
Rudgleyem
[16]
np. spirala - symbol kazirodztwa i kobiet zakazanych (kształt wiru
wodnego przedstawiający społeczne niebezpieczeństwo kazirodztwa) czy kropki lub
kółka ułożone w rzędy odpowiadają wyobrażeniom kropli spermy i oznaczają linię
pochodzenia społecznego oraz ciągłość życia.
Czym była soma Ariów?
Kwestią konieczną do poruszenia jest spór dotyczący słynnego, boskiego narkotyku
Ariów (zamieszkujących niegdyś terytorium obecnego Afganistanu). W irańskiej
Aweście (pismo święte zoroastryzmu) nazywany jest on haoma, w Rigwendzie
należącym do tradycji staroindyjskiej - soma. Roślina ta została prawdopodobnie
sprowadzona do Indii przez ludy aryjskie i wywarła ogromny wpływ na rozwój
Hinduizmu.
[17]
Do dziś jej tożsamość stanowi temat dyskusji, jako, że przedstawiona
została ona w obu tekstach bardzo abstrakcyjnie i metaforycznie. Przy przedstawianiu
go oprę się w największej części na syntezie dokonanej przez Richarda Rudgleya.
Początkowo uważano, że był to napój alkoholowy. Rigwenda jednakże wyraźnie
odróżnia somę od napojów preparowanych przez fermentację. Poza tym ze względu na
krótki czas trwania opisywanych tam rytuałów, niemożliwe było zajście fermentacji.
Próbowano też utożsamić ją z haszyszem, jednakże sposób przyrządzania somy nie
miał nic wspólnego z preparowaniem konopi indyjskich. Pojawiły się też próby
utożsamienia somy z żeń-szeniem (Panax gingseng) oraz przęślą zwyczajną (Ephedra
sinica). Ważną teorię wysunął Gordon Wasson w latach 50-tych XX w. -
współtowarzysz psychodelicznych podróży Alduosa Huxley'a a zarazem mykolog-
amator. W 1968 r. wydał pokaźny materiał zatytułowany "Soma: Divine Mushroom of
Divinity", w którym stara się dowieźć swojej tezy, że soma to nic innego jak
muchomor czerwony (Amanita muscaria),
[18]
zawierający potężne substancje
halucynogenne: muskarynę i muscimol, a także kwas ibotenowy. Argumentacja była
przekonująca dla wielu uczonych, wystarczy wymienić Claude Levi-Straussa i
Richarda Schultes'a. W Rigwendzie nie ma bowiem wzmianek o korzeniach, liściach,
kwiatach lub nasionach somy, co pasowałoby bardzo do grzyba. Nie ma też mowy o
jej uprawie, jako że muchomor jest praktycznie niemożliwy do uprawy. Są też
wzmianki dotyczące związku somy z moczem (np. "Mężowie o nabrzmiałych twarzach
sikają i płynie [soma]." Rigwenda IX, 74)
[19]
. Aktywne substancje muchomora nie są
metabolizowane, dlatego spożywający go człowiek może pić następnie swój mocz,
który zachowuje psychoaktywne właściwości Amanita muscaria. Argument ten jest
wątpliwy, gdyż ani w Rigwendzie, ani w Aweście nie ma nigdzie mowy o piciu moczu,
a fragmenty, na których opierał się Wasson zostały przetłumaczone ponownie przez
językoznawców, zmieniając w dużej mierze znaczenie. Argument stojący w zupełnej
opozycji w stosunku do jego teorii to wzmianka o tym, że soma występowała
wyłącznie w górach, Indo-Ariowie natomiast podbili jedynie doliny i mało
prawdopodobne, by prowadzili handel wymienny z agresywnymi plemionami górskimi.
Ponadto w Aweście haoma jest opisana jako roślina wysoka, wonna i zielona, co w
żaden sposób nie pasuje do jakiegokolwiek grzyba. Ważniejszą teorią biorąc pod
uwagę temat pracy jest teoria, której autorami są David Stophlet Flattery i Martin
Schwartz. Doszli oni do wniosku, że haoma to poganek rutowaty, nazywany też rutą
stepową (Pegaum harmala), występująca pospolicie na terenach pierwotnie
Nasiona Peganum harmala
zamieszkałych przez Indoirańczyków.
[20]
Roślina ta zawiera m.in. harmalinę i
harminę, czyli te same alkaloidy co Banisteriopsis caapi. Właściwości ruty są znane w
irańskiej medycynie ludowej od wieków, są też doniesienia o używaniu go przy
praktykach religijnych. Ponadto Flattery zauważył, że teksty z czasów islamskich
wskazują na jego bardzo podobne właściwości z tymi, które posiadała haoma w
Aweście a mianowicie: nadanie działania duchowego przez Najwyższą Istotę,
odstraszanie złych duchów, wzbudzanie męstwa i odwagi. Korzystając z powyższej
teorii Rudgley porównuje somę/haomy z amazońską yage, potwierdzając, że posiadała
ona wiele właściwości takich jak ayahuasca, co wzmacnia podobieństwa natury
farmakologicznej. Należą do nich m.in. oddzielenie duszy od ciała i wkroczenie w
świat duchów. Ponadto wskazuje na tajemniczy zbieg okoliczności, że Indianie
Guarani określają lianę Banisteriopsis caapi mianem "jauma" (czyt. haoma).
Współczesna recepcja
O znaczeniu, jakie ma spożywanie napoju z yage dla ludzkiej duchowości świadczy
powstanie religii Santo Daime. Stanowi ona swoiste połączenie chrześcijaństwa z
kultem ayahuaski i mitologią szamańską. Kościół ten został założony w latach 30-tych
XX w. przez Raimundo Irineu Serra.
[21]
Z czasem przeniósł się do większych miast
Ameryki Południowej, a stamtąd rozprzestrzenił do Stanów Zjednoczonych Ameryki
Północnej i wielu krajów Europy Zachodniej. Rytualne spożywanie ayahuaski, a co za
tym idzie praktyki religijne kościoła Santo Daime są nielegalne we wszystkich krajach
(zgodnie z moją wiedzą z wyłączeniem Brazylii i Peru), a DMT (w czystej formie)
znajduje się na liście substancji kontrolowanych przez rząd na mocy Konwencji
Narodów Zjednoczonych o substancjach psychotropowych z 21 lutego 1971r.
Nieuzależniająca substancja o ogromnym znaczeniu kulturowym i terapeutycznym
została zdelegalizowana i postawiona w jednym rzędzie z heroiną i kokainą. Jest to
konsekwencja paniki, która opanowała cywilizację zachodu wraz z popularyzacją
psychodelików w latach 60-tych XX w. i represjami, które rząd przede wszystkim
USA nakładał na społeczności ich używające. Walka o legalizację Santo Daime w
Brazylii zakończyła się po latach prześladowań raportem komisji interdyscyplinarnej
powołanej przez CONEMA (Brazylijska Rządowa Komisja do Spraw Narkotyków) w
1988 r., w którym możemy przeczytać, że u osób pijących ayahuaskę "nie stwierdzono
anomalii społecznych, normy etyczne i modele zachowania mogą służyć za wzór". W
Europie, ze szczególnym wskazaniem na Holandię jest kilka ośrodków zabiegających o
legalizację DMT i rytuałów związanych z yage, na razie bezskutecznie. Nic też nie
wskazuje na to, żeby sytuacja mogła ulec zmianie. Terence McKenna zauważył, że
"każde społeczeństwo wybiera niewielką liczbę substancji, nie ważne jak toksycznych i
czci je w swoich wartościach kulturowych, później prześladuje wszystkie inne
substancje i ludzi, którzy ich używają". Oczywistym jest spostrzeżenie, że cywilizacja
zachodu w związku z wartościami, na których się opiera wybrała silnie uzależniający
fizycznie i psychicznie alkohol oraz rośliny takie jak
Terence McKenna
źródło
www.nitrozen.com
tytoń, kawa, herbata czy chociażby drzewo kakaowca, wszystkie posiadają działanie
łagodzące zmęczenie i głód, ale jak większość stymulantów mogą powodować w
mniejszym lub większym stopniu uzależnienie psychiczne. Upowszechnianie na całym
świecie zachodniego stylu życia wiąże się nie tylko z ujednolicaniem kultury na
przykład poprzez zakazywanie tradycyjnych obrządków
[22]
, ale także postępującym
przyzwoleniem na wyniszczanie środowiska naturalnego przez kampanie naftowe i
duże koncerny. Rick Strassman nazywa DMT "molekułą duszy". Jego badania z 1990
r. opisane w "DMT: The Spirit Molecule" dowodzą, że DMT jest substancją
endogenną, wytwarzaną przez szyszynkę przede wszystkim podczsas doświadczeń
bliskich śmierci ("near death experience" - NDE), czyli przeważnie chwile narodzin i
śmierci. Stanisław Grof z kolei wskazuje na podobieństwo substancji produkowanych
przez szyszynkę z harmaliną:
Dostarcza to podstaw do pewnych fascynujących spekulacji, ponieważ tradycje
mistyczne przypisują gruczołowi przysadki (szyszynki) wielkie znaczenie w procesie
otwarcia trzeciego oka, wiążą go ze stanami wizyjnymi i zdolnościami psychicznymi.
[23]
Stało się to punktem wyjścia dla wielu myślicieli i naukowców:
Nie rozumiemy jeszcze, dlaczego współczesny styl życia na zachodzie niszczy DMT w
szyszynce. Przyczyną może być stres i odżywianie, ale również to, że wizjonerska
funkcja szyszynki jest tłumiona w nas we wczesnym dzieciństwie (...)Trenujemy
dziecko, aby posługiwało się logiką, aby stało się sztukmistrzem w
skomercjalizowanym świecie, zwolennikiem logiki i założeń społecznie
akceptowanych.
[24]
Mamy więc do czynienia z niezrozumiałym paradoksem, który przedstawia Terence
McKenna:
DMT, najpotężniejszy halucynogen występuje w ludzkim mózgu, jest normalną częścią
metabolizmu. Jest traktowany jak narkotyk nielegalny (Schedule I drug), więc wszyscy
go posiadamy i może on stać się podstawą do wszczęcia postępowania. Aby pokazać,
jakim głupstwem jest cały ten nonsens: Ludzie Stali Się Nielegalni!
[25]
McKenna napisał wiele książek dotyczących swoich doświadczeń z użyciem roślin
halucynogennych, stał się także cenionym filozofem i znawcą szamanizmu. Był tym
samym zwolennikiem legalizacji wszystkich środków psychoaktywnych pochodzenia
naturalnego i symbolem kontrkultury związanej z psychodelikami. Inna ważna postać
dla tych środowisk - Timothy Leary, guru psychodelicznej rewolucji lat 60-tyc XX w.
w USA zaklasyfikował DMT, obok LSD i STP (nazywany też DOM) do klasy
narkotycznych substancji umożliwiających przekroczenie wszystkich 7 wyróżnionych
przez niego poziomów świadomości i osiągnięcie ostatniego z nich - "Atomowo-
Elektronowego".
Świadectwa
Na terenie Polski również występuje roślina zawierająca śladowe ilości DMT - Mozga
trzcinowata (Phalaris arundinacea L.). W całej roślinie występuje 0,06% czystego
DMT. Jak wynika z wypowiedzi internautów najczęściej ze względu na niską cenę i
łatwość przyrządzenia używane jest połączenie nasion opisywanego wcześniej
Peganum harmala (zawierającego inhibitory MAO) i kory Mimosa hostilis
(zawierającej duże ilości DMT). Obie rośliny nie występują w klimacie
umiarkowanym, ale można je zamówić w sklepach internetowych zajmujących się
sprzedażą legalnych roślin używanych do magicznych rytuałów i religijnych obrzędów,
często mających psychoaktywne działanie. Zapytałem o doświadczenia kilka osób,
które spożywały ayahuaskę. Poprosiłem ich o napisanie mi krótkiego sprawozdania,
zastrzegając, że nie ma ograniczeń co do objętości i poruszonych tematów, ale
najbardziej interesują mnie okoliczności spożycia napoju, wpływ tego doświadczenia
na rozwój duchowy i życie respondenta, co z niego wyniósł, czy doświadczenie było
przyjemne i czy poleciłby picie wywaru innej osobie. Zdawałem sobie sprawę z
ograniczeń takiej metody, jednakże z osobami, do których wysyłałem wiadomości
prowadziłem wielokrotnie rozmowy na forum, więc z najbardziej kompetentnymi i
zainteresowanymi mogłem pozwolić sobie na wymianie kilku wiadomości na ten temat,
pogłębiając tym samym szczegółowość zdobywanych informacji. Inną kwestią jest
ogromna anonimowość portali i forów internetowych, co mam nadzieję wpłynęło
pozytywnie na szczerość wypowiedzi, ale też z drugiej strony chęć zachowania tej
anonimowości a w niektórych przypadkach miejsce zamieszkania respondenta
uniemożliwiało spotkanie i przeprowadzenie wywiadu pogłębionego. Jedna z osób nie
zgodziła się napisać takiego sprawozdania stwierdzając:
Nie chce mi się rozpisywać, ale nic specjalnego moim zdaniem, choć może za mało
wypiłem (...) podobne do wejścia grzybowego tylko bardziej mroczne".
Inna osoba wyraziła duże zainteresowanie tematem, ale nie miała czasu na napisanie
szczegółowego raportu ze względu na zbyt dużą ilość obowiązków. Wszystkie osoby,
które podzieliły się za mną doświadczeniem ayahuaski przygotowywały wywar z
nasion Peganum harmala i Mimosa hostilis. To, co charakterystyczne i przewija się
we wszystkich relacjach to ogromna szybkość i niespodziewanie silne działanie
wywaru, a także wynikający z nich szacunek w stosunku do całości doświadczenia.
Skupię się najpierw na czynnikach odczuwanych przez respondentów jako negatywne.
Wszystkie osoby mówią o bólach żołądka, nudnościach i wymiotach spowodowanych
spożyciem yage, a także osłabienie zdolności motorycznych ciała. Jedna z osób
porównał negatywne skutki działania do spożycia dużej ilości alkoholu. Inna napisała,
że całe doświadczenie "psychofizycznie oscyluje pomiędzy bardzo przyjemnym a
fatalnym". Sam fakt zwymiotowania trzy osoby niezależnie od siebie określiło mianem
katharsis, jako że po zwróceniu wywaru ustępuje większość negatywnych objawów
fizycznych. Jeśli chodzi o negatywne odczucia psychiczne przytoczę fragmenty relacji
kolejnej osoby:
Działanie zaczęło przybierać na sile w lawinowym tempie. Zmiany w percepcji w
moment zrobiły się tak radykalne, że poczułem strach, czy aby na pewno wszystko
działa tak, jak powinno. (...) Czułem się jak w klatce, ale nie byłem w stanie podjąć
jakiejkolwiek decyzji, mogłem tylko coraz bardziej zapadać się w siebie(...) Poczułem
się sam, mimo, że blisko mnie byli ludzie (...) Czułem, że opuszczam ciało i że robię to
w najgorszym możliwym kierunku - w kierunku piekła, z którego - czułem to wyraźnie
- nie wrócę.
Z tych fragmentów można już wstępnie wywnioskować o potencjale, jaki posiada w
sobie wywar z yage i głębokości zmian percepcji, jakie powoduje. Przytaczając w
dalszym ciągu cytowaną powyżej osobę:
Moja świadomość przechodziła dziwne transformacje i zdecydowanie przestałem być
ograniczony do ciała. Percepcja także nie zależała już od moich zmysłów. W zasadzie
nie byłem w stanie określić czym w danym momencie jestem, bo moje ja w zawrotnym
tempie oscylowało między różnymi punktami widzenia/odniesienia.
Kolejny rozmówca relacjonuje podobnie:
Mistyczne i niewyobrażalne dla kogoś, kto nie doświadczył podróży psychodelicznej
wejście w siebie. Było to jedno z moich pierwszych, albo i pierwsze mocne doznanie
duchowe.
Głębokość doznań mistycznych ayahuaski potwierdza także następujące stwierdzenie:
Każdy kontemplowany element świata nabierał dla mnie wielkiej głębi i wielkiego
znaczenia. W niebie ujrzałem to, co mogli widzieć Majowie. Wiedziałem, że warto tam
patrzeć, wiedziałem, że kryje się w nim mądrość, że Ziemia jest jednym z punktów
mistycznego planu (...) Opuściłem świat materialny i powędrowałem do tego, co dziś
nazywam karmicznym wymiarem świata astralnego.
Osoba ta zeznaje, że doświadczyła podróży w głąb siebie na tyle głębokiej, że ujrzała
swoje poprzednie wcielenie, w którym była człowiekiem zagubionym w świecie
alkoholu i narkotyków oraz którą samotność i poczucie beznadziei doprowadziło
ostatecznie do samobójstwa. Przeżycie to okazało się dla niej na tyle silne, że
odmieniło jej sposób bycia:
Wystrzegam się błędów poprzedniego życia jak ognia. Znalazłem miłość, znalazłem
Boga, całkowicie poruszony zostałem mistyczną stroną życia i staram się trzymać jak
najbliżej jej. Doświadczenie nie było przyjemne. Było wręcz męczarnią, ale tylko w ten
sposób mogłem się tyle nauczyć. Byłem w ciężkiej sytuacji, ayahuasca pomogła mi
zintegrować się ponownie z życiem, pomogła mi naprawić siebie i uczynić się lepszym
dla innych.
O przemianach duchowych pisze także inny, wcześniej przytaczany rozmówca:
Poczułem piękno wpisane w najgłębszą naturę Wszechświata i zobaczyłem w nim
odcisk dłoni Stwórcy i jego nieskończonej miłości. Miłość przepełniała i rozrywała
mnie od środka. Odkryłem, że miłość duchowa nie pochodzi od nas, że kochając
innych obdarzamy ich miłością Boską i że możemy przez to faktycznie pokochać cały
świat, gdyż miłość ta jest nieskończona. Zrozumiałem, że żyjemy po to, by poznać jak
najlepiej Boga, że żyjemy pośród jego dzieł, z których każde jest osobnym cudem a
mimo to śmiemy kwestionować Jego istnienie. Nie czułem siebie jako osoby. Nie
czułem istnienia śmierci (...) zyskałem niesłychaną intuicję. Kilkakrotnie
odpowiedziałem na pytania (szczegółowe, nie ogólne), zanim mi je jeszcze zadano, bo
"wyczytałem je" w oczach rozmówcy. Resztę nocy spędziłem z przyjaciółmi
rozmawiając, słuchając (miałem wrażenie, że pierwszy raz w życiu tak na prawdę
słucham ludzi) i bawiąc się. Smak nowego życia był piękny. To był smak nigdy
niegasnącej Nadziei, i celu istnienia.
Kolejna osoba z kolei stwierdza, że przeżycie z yage zaprowadziło ją do odkrycia
własnej prawdy odnośnie religii:
Mam swój własny punkt odniesienia, takiego mojego boga,bogiem jest miłość, to ona
jest dla mnie najwyższym priorytetem, wyznaczeniem linii życia. Miłość i przyjaźń.
Wszyscy respondenci stwierdzają jednogłośnie, że doświadczenia psychodeliczne a w
tym także spowodowane spożyciem ayahuaski nie są przeznaczone dla wszystkich -
zależy to od pewnej wrażliwości na tego rodzaju przeżycia, nastawienia, wiedzy
dotyczącej działania substancji, a także celu, motywującego do przyjęcia substancji. W
gruncie rzeczy nieprzyjemne fizycznie, a momentami też psychicznie przeżycie badane
osoby nazwały: "niezapomnianym", "impulsem, który pozwolił mi wejść na drogę
szczęścia", "nieocenionym" , "ważnym doświadczeniem". Żadna z osób badanych
nawet nie wspomniała o jakichkolwiek długotrwałych problemach wynikających z
przyjęcia yage, często przez niewiedzę przypisywanym psychodelikom przez
zaklasyfikowanie ich jako narkotyków.
Istnieje pogląd, że ogromna wiedza, jaką posiadali m.in. Inkowie została zaczerpnięta
z wizji pod wpływem psychodelików. Według tej teorii to właśnie te doświadczenia
psychodeliczne dawały szamanom wiedzę dotyczącą funkcjonowania całych galaktyk.
Grono etnologów badających to zagadnienie zauważyło także podobieństwo między
dwugłowym wężem (częste wyobrażenie ayahuaski), a podwójną helisą DNA.
Peruwiański szaman don Hector mówi o yage:
Ayahuasca może udzielić ci odpowiedzi na każde pytanie, które jej zadasz (...) Ona,
tak naprawdę... wie wszystko.
[26]
Maciej Lorenc
Przypisy
[1]
Za Richard Rudgley, "Alchemia kultury", str. 10
[2]
Jerzy Tomasz Bąbel.
Środki psychoaktywne w kulturach megalitycznych Europy
Środkowej
. (Przypis Taraki).
[3]
Za Tomasz Sikora, "Użycie substancji halucynogennych a religia", str. 287-288
[4]
W pracy będę posługiwał się zamiennie najczęstszymi nazwami, czyli ayahuasca i
yage, nadmienię zaledwie, że dużo problemów przysparza nazywanie w ten sposób
przez niektóre plemiona napoju, przez niektóre zaś poszczególnych roślin
wchodzących w jego skład.
[5]
Za Stanisław Grof, "Przygoda odkrywania samego siebie", str. 286
[6]
"Shamans of the Amazon", Dean Jeffreys
[7]
Przypomnieć warto ewidentny "bad trip" który po pierwszym wzięciu ayahuaski
miał założyciel ruchu neoszamańskiego Michael Harner i upowszechnił tamto swoje
skrajnie negatywne inicjacyjne doświadczenie w książce "Droga szamana" (Wrocław
2007), tworząc chyba najbardziej znany (niestety!) opis działania ayahuaski. Więcej w:
Wojciech Jóźwiak
Pierwsze kroki szamana
(przypis Taraki).
[8]
"Shamans of the Amazon", Dean Jeffreys
[9]
Za Stanisław Grof, op. cit., str. 77
[10]
Za Stanisław Grof, op. cit., str. 139-140
[11]
Za Stanisław Grof, op. cit., str. 80
[12]
Za Tomasz Sikora, op. cit., str. 352
[13]
Za Tomasz Sikora, op. cit., str. 360
[14]
Za Richard Rudgley, op. cit., 72
[15]
op.cit., str. 74
[16]
op. cit., str. 75
[17]
Za Stanisław Grof, op. cit., 285
[18]
Patrz: Mateusz Zięborak,
Rola muchomora czerwonego w kulturach plemiennych
dawnej Syberii
(przypis Taraki).
[19]
Za Richard Rudgley, op. cit., str. 54
[20]
Obszernie o roli ruty stepowej w szamańskich doswiadczeniach dawnych Arjów
pisze Andrzej Rozwadowski, "Indoirańczycy - sztuka i mitologia" (przypis Taraki).
[21]
Zob. Wojciech Jóźwiak,
Halucynacyjne kościoły
(przypis Taraki).
[22]
Jaskrawszym przykładem jest zdelegalizowanie Native American Church w USA -
religii łączącej kult Chrystusa z użyciem kaktusów pejotlowych (Lophophora
williamsi). [Z Wikipedii,
en.wikipedia.org/wiki/Native_American_Church
: "Peyotyzm
w przeszłości podlegał licznym prawnym ograniczeniom, dotyczącym zarówno Indian
jak i wyznawców nie będących Indianami. Obecnie w Stanach Zjednoczonych prawo
federalne pozwala używać pejotlu w religijnych obrzędach tylko członkom oficjalnie
uznanych plemion." Szczegółowe prawa odnośnie tego, komu i kiedy wolno zażywać
pejotlu, są różne w różnych stanach. Sama roślina podlega ścisłej ochronie w
Meksyku, gdzie głównie rośnie. Przypis Taraki.]
[23]
Za Stanisław Grof, op. cit., str. 289
[24]
Stuart Wilde, fragment wypowiedzi z grupy dyskusyjnej (źródło:
www.nitrozen.com/articles/details/90
)
[25]
Terence McKenna, artykuł "Nie-zwykła retoryka" (źródło:
www.nitrozen.com/articles/details/83
)
[26]
Jacek Kaziński, Wit Romanowski, "Ayahuasca - kalejdoskop wyobraźni", (źródło:
vilcacora.com.pl/archiwum/ayahuasca.html
)
Bibliografia:
Rudgley Richard, "Alchemia kultury", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa
2002
Grof Stanisław, "Przygoda odkrywania samego siebie", Wydawnictwo URAEUS,
Gdynia 2000
Sikora Tomasz, "Użycie substancji halucynogennych a religia", Zakład Wydawniczy
"NOMOS", Kraków 2003
"Shamans of the Amazon" - film Dean Jeffreys
"Ayahuasca visions", album Pablo Amaringo
www.santodaime.org
www.yage.net
www.erowid.org
www.nitrozen.com/articles/details/90
www.nitrozen.com/articles/details/70/2
www.nitrozen.com/articles/details/83
www.rodman.most.org.pl/SE/SE14a.htm
www.ms.gov.pl
vilcacora.com.pl