Pierdółka3 (2)


Jak mialem okolo 12 lat, to nasza prababcia ktora miala juz lat 87 zrobila sie calkiem niekontaktowa.
W ogole juz nie wiedziala gdzie jest i co sie dzieje i nie mogla juz nic kolo siebie zrobic.
Moja mama i babcia postanowily oddac ja do domu starcow, bo w mieszkaniu juz
sie nie dawalo z nia zyc tym bardziej, ze one obie pracowaly i nie bylo jak jej zostawiac
samej na te godziny.
Ja bylem za, bo chcialem miec wreszcie wlasny pokoj, moc wieczorami sluchac
muzyki z Grundiga i miec nocna lampe zrobiona z podswietlanego znaku Zakaz Wjazdu ktory
podpieprzylem ze swojej ulicy.

No wiec oddalismy babcie do domu starcow w Gorze Kalwarii. Nie wiem jak
dzis, ale wtedy bylo to jedno ze straszniejszych miejsc jakie widzialem. Kilka wielkich budynkow
z salami pelnymi stalowych sprezynowych lozek. Przy kazdym lozku taka mala biala szpitalna
szafka i w kazdej sali jedna duza szafa. Na korytarzach taki szpitalny smrod moczu
pomieszanego z cienka kartoflanka czy czyms w tym stylu i wszedzie non stop gwar glosow i
dziesiatki przewalajacych sie w te i z powrotem starych ludzi. Wiekszosc o laskach, z balkonikami, na
wozkach itd. I grube wstretne stare salowe.

Jak sie wchodzilo przez brame to zawsze byli tam jacys staruszkowie sepiacy papierosy. Zabieralo
sie ze soba papierosy dla nich tak jak idac do parku sie zabiera tarta bulke dla golebi.

I byl tam taki wielki teren zarosniety krzakami, drzewami itd. Trudno to nazwac parkiem, ale bylo to
cos w rodzaju "terenu zieleni". Duze. Calosc otoczona ceglanym murem
i pod tym murem rosly krzaki w podcieniach ktorych pomiedzy murem a korzeniami byla ziemia
bez trawy i na tej ziemi byly kupy, stare gazety i butelki po zurach. Jak wszedzie w
Polsce pomiedzy murem i krzakiem.

To bylo lato kiedy oddalismy babcie. Przyjechalem do niej w odwiedziny i
siedzialem na lawce w tym "parku". I zobaczylem cos dziwnego.
Staruszkowie (mezczyni) podchodzili ukradkiem do
jednej kepy krzakow w grupach po dwu lub trzech, a po jakichs dziesieciu
minutach odchodzili stamtad najwyrazniej w bardzo polepszonych humorach smiejac sie i
zartujac.

Wtedy z lawek podnosila sie ukradkiem, rozgladajac sie na boki nastepna
grupka i szla w kierunku tej samej kepki. Trwalo to okolo dwu godzin i bylo dosyc
niesamowite kiedy sie na to patrzylo z boku. Cos dziwnego dzialo sie w tych krzakach i
postanowilem to zbadac.

Po tych dwu godzinach z tej kepy krzakow wyszla kobieta w wieku lat
okolo czterdziestu. Juz na pierwszy rzut oka bylo widac, ze jest niedorozwinieta umyslowo.
W reku trzymala reklamowke wypelniona czyms mniej wiecej do polowy.
Wyszla, rozejrzala sie, obciagnela welniana spodnice i poszla w kierunku
jednego z budynkow. Poszedlem za nia. Weszla do jednej z sal (wlazlem za nia, tam kazdy wchodzil
gdzie chcial) usiadla na lozku i zaczela wypakowywac zawartosc reklamowki do blaszanej
szafki stojacej obok lozka. Byly tam pomarancze, jakas czekolada, papierosy, paluszki i
paczka ponczoch. Pozniej kobieta wyciagnela sie na lozku i zasnela.

Namowilem mame, zeby wywiedziala sie od pielegniarek kim jest ta kobieta.
Najwyrazniej byla niedorozwinieta, ale na pewno nie byla staruszka. Okazalo sie, ze dziewczyna
mieszka w tym domu opieki od wielu lat. Dawno temu zostala oddana do domu dziecka, ale
jako niedorozwinieta umyslowo nie mogla byc trzymana z innymi dziecmi i
tymczasowo, kiedy miala jakies 14 lat zakwaterowano ja w domu starcow do czasu, kiedy jej sie nie
przydzieli miejsca w jakims specjalistycznym domu dziecka. Ale jak to w komunizmie - jej
papiery jakos tak sie ulezaly, gdzies cos przepadlo ktos cos zapomnial i dziewczyna pozostala w
tym domu starcow az do tamtej chwili.

Mieszkala razem ze staruszkami i prostytuowala sie tam za papierosy i owoce.
Podobno miala ksywe Narzeczona.



Powrot do strony głównej

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pierdóka (2)
blokowanie kazza i innych pierdol
pierdółka2 (2)
sprawozdanie 4 pierdolenie

więcej podobnych podstron