Polska jedzie na Zachód


Polska jedzie na Zachód
Ostatnio Polacy masowo opuszczali kraj po wprowadzeniu stanu wojennego i
zdławieniu "Solidarności". Wtedy polscy emigranci kierowali się głównie
względami politycznymi. Dziś znów kupowane są na masową skalę bilety lotnicze
w jedną stronę. Jednak powody tego nowego ekso
Stacja radiowa NPR nadała niedawno reportaż z Londynu, w którym przepytywano
"Waldemara z Bydgoszczy", jednego z tysięcy Polaków, którzy każdego ranka zjawiają
się na wyznaczonym rogu ulic w brytyjskiej stolicy, by czekać tam na oferty pracy
głównie budowlanej. Waldemar narzekał, że płaci się mu mniej niż robotnikom
brytyjskim, ale w sumie był zadowolony. Twierdził, że w Polsce nie mógł znalezć
żadnego zajęcia, w Wielkiej Brytanii ma znacznie lepsze zarobki, a Brytyjczycy traktują
go dobrze. Większość zarobionych pieniędzy Waldemar wysyła do żony i dzieci w
Polsce, ale dodał, że jeśli znajdzie kiedyś stałą pracę w Londynie, zapewne
przeprowadzi się tam na stałe wraz z rodziną. Historia Waldemara nie jest pod żadnym
względem unikalna.
Unia dla wszystkich
Tanie linie lotnicze uruchamiają nowe połączenia, specjaliści od rekrutacji przemierzają
Polskę, tysiące ludzi pakuje bagaże. Od 1 maja zaczyna się kolejna odsłona wielkiej
emigracji zarobkowej Polaków na Zachód. To właśnie w tym dniu rynki pracy dla
Polaków otworzą Hiszpania, Portugalia, Finlandia i Islandia. Dla tych, którzy chcą
skorzystać z tej szansy, tanie linie lotnicze szykują nowe, atrakcyjne połączenia.
Spodziewają się masowego napływu klienteli. Samoloty Norwegian wkrótce będą latały z
Warszawy do Malagi, Alicante, Barcelony. Zwielokrotnienie liczby lotów do Hiszpanii
planuje Air Europa, Sky Europe, Centralwings. Na rynek wchodzą też całkowicie nowi
operatorzy, jak fiński Blue 1, który liczy, że liczba Polaków mieszkających w Finlandii
błyskawicznie zwiększy się z obecnych trzech tysięcy do kilkudziesięciu.
Dwa lata temu Brytyjczycy, którzy jako jedyni w Unii otworzyli swój rynek pracy dla
Polaków, myśleli, że na Wyspy przybędzie 13 tysięcy naszych rodaków. Przybyło 20 razy
tyle. Zalewem polskich imigrantów jeszcze bardziej są zaskoczeni Irlandczycy. |ącznie od
maja 2004 roku do krajów zachodniej Europy wyjechało pół miliona Polaków. Jak będzie
tym razem?
Zdaniem unijnych ekspertów druga fala może być jeszcze większa od pierwszej, bo
otwierają się bezprecedensowe możliwości pracy. Już za kilka dni legalnie będzie można
pracować od mroznej Laponii po upalną Andaluzję. We Francji na Polaków będzie
czekało 250 tysięcy stanowisk w budownictwie, gastronomii, hotelarstwie, a także
spedycji. Tuż przed 1 maja o zniesieniu pozwoleń na pracę zdecydują
najprawdopodobniej Grecy. Włosi są gotowi przyjąć aż 170 tysięcy nowych pracowników
1
z Polski po zwiększeniu obowiązujących dotąd limitów. Ułatwienia zapowiedzieli też
Belgowie i Luksemburczycy. Wielu chętnych do pracy już zresztą wyjechało z Polski.
Chcą być pierwsi, aby móc walczyć o najciekawsze posady. Tylko rząd Niemiec nie
zamierza przyjmować polskich pracowników aż do roku 2011.
Przed kilkoma laty rządy zachodnich krajów Europy nie kryły, że obawiają się majazdu
pracowników z krajów wstępujących do Unii. Pózniej jednak okazało się, że najazd ten
okazał się bardzo korzystny dla brytyjskiej gospodarki. Dziś w wielu sektorach handlu
detalicznego, budownictwa i hotelarstwa pracodawcy brytyjscy nie mogą sobie wyobrazić
dalszego prowadzenia biznesu bez polskich pracowników.
Kto zostanie w Polsce?
Dla Polski największym problemem może być utrata wysokiej klasy specjalistów.
"Potrzebujemy lekarzy, wysoko wykwalifikowanych ekspertów w budownictwie i
hutnictwie" wymienia Jose Villa, radca ds. zatrudnienia w ambasadzie Hiszpanii w
Warszawie. Władze niektórych regionów Królestwa, np. Estremadury i Kastylii, zawarły
już porozumienie ze stowarzyszeniami zrzeszającymi polskich lekarzy o automatycznym
uznawaniu kwalifikacji personelu medycznego. W Hiszpanii bardzo go brakuje. Podobnie
jest w Finlandii. Absolutnie każdy, kto ma jakiekolwiek kwalifikacje i zna angielski,
znajdzie tu pracę.
Niebezpieczeństwo "drenażu mózgów" dostrzega Krzysztof Michałkiewicz, polski
minister pracy. Nie chce, aby inne kraje Unii zabierały Polsce najlepszych fachowców:
lekarzy, pielęgniarki, informatyków. Ale jego zdaniem podjęcie przez polski rząd starań o
otwarcie rynków pracy na Zachodzie nie było błędem, bo jest to kwestia zasad, które są
podstawą integracji europejskiej. O swobodę przemieszczania się ludzi walczono jeszcze
w latach 70tych i 80tych. Uważa, że emigracja na Zachód pomaga rozwiązać problem
bezrobocia w Polsce.
Ilu rodaków może tym razem wyjechać do pracy za granicą? Ilu nowych "Waldemarów z
Bydgoszczy" pojawi się na ulicach europejskich stolic? Unijni eksperci spodziewają się,
że już wkrótce liczba Polaków, którzy zdecydowali się na wyjazd za chlebem do innych
państw UE po 1 maja 2004 roku, może osiągnąć milion. Tylko do więc niższej pensji niż
8 euro za godzinę. Polacy mogą też liczyć na zasiłki dla bezrobotnych, dodatki dla dzieci
i niepracującego współmałżonka. Największe zarobki otrzymają jednak ci, którzy
zdecydują się na wyjazd na północ. W Islandii i Finlandii za godzinę pracy
wykwalifikowany robotnik może dostać 15 i więcej euro.
Za chlebem
2
Nowa fala polskiej emigracji ma niemal wyłącznie charakter zarobkowy. Rodacy szukają
dobrej pracy, wysokich zarobków, lepszych warunków życia. Niemal nikt nie myśli o
emigracji poza Europę, np. do USA. Nowi emigranci korzystają w pełni z legalności
przemieszczania się po krajach Unii i zwykle nie wiedzą, czy wyjeżdżają na stałe, czy też
w przyszłości wrócą. Ilu rzeczywiście wróci? To w ogromnym stopniu zależy od
rządzących dziś Polską. Jeśli zawiodą i większość emigrantów osiedli się na stałe za
granicą, polska gospodarka będzie przeżywała ogromne trudności. Bo ci, którzy
zdecydowali się na emigrację, to zwykle najbardziej odważni i obrotni ludzie, którzy
krajowi z pewnością mogliby sę przydać.
Z drugiej strony pojawiają się też oznaki tego, że władze niektórych polskich regionów
zamierzają aktywnie zabiegać o powrót polskich pracowników. Wrocław chce zachęcić
do powrotu do kraju Polaków, którzy za chlebem wyjechali do Anglii i Irlandii. Na ulicach
Londynu zawisną odpowiednie plakaty, namawiające Polaków do osiedlania się we
Wrocławiu. Planowane są też spotkania z Polakami w kościołach, dyskotekach i
modnych klubach. Głównym punktem akcji ma być organizowany 10 września festiwal w
londyńskiej dzielnicy Ealing Common, gdzie mieszka ok. 30 tysięcy Polaków.
Wrocław zdecydował się na taką akcję, bo z powodu boomu inwestycyjnego w mieście
zaczyna brakować pracowników. Choć bezrobocie nadal przekracza 10%, to w wielu
zawodach jest więcej ofert pracy niż chętnych. Brakuje specjalistów z branży
informatycznej i finansowej oraz cieśli, zbrojarzy, malarzy i murarzy. A pracy będzie
jeszcze więcej tylko we Wrocławiu i pod miastem do 2008 roku wielkie firmy zainwestują
blisko 5,5 miliarda złotych.
Obecna fala emigracji jest jedną z największych w historii Polski. Już wkrótce może
przewyższyć skalę wyjazdów Polaków do kopalń Francji i Belgii w latach 20tych i 30tych.
To jest swoisty rachunek za historię Polski od XVIII wieku. Poprzez rozbiory, drugą wojnę
światową, komunizm skumulowały się opóznienia w rozwoju kraju. Mimo ogromnego
postępu, Polska pozostaje krajem stosunkowo biednym, w którym utrzymuje się wysokie
bezrobocie. Nic zatem dziwnego, że pogoń za chlebem stała się tak popularna,
szczególnie że nabrała dziś unijnej legalności.
Wysoka cena integracji
Morderstwa zdarzają się we wszystkich krajach Europy. Gdy jednak sprawcami
przestępstwa są obcokrajowcy, pojawiają się natychmiast komentarze o
niebezpieczeństwach wynikających z masowej migracji społeczeństw. Nie inaczej stało
się w przypadku bestialskiego mordu dokonanego przez dwóch polskich nastolatków w
Brukseli.
17letni Joe Van Holsbeeck zginął od ciosów nożem 12 kwietnia, gdy czekał na dworcu
kolejowym na pociąg. Napastnicy podeszli do niego i zażądali oddania przenośnego
3
odtwarzacza plików MP3. Gdy odmówił, został kilkakrotnie pchnięty nożem. Zginął na
miejscu. Zabójca uciekł następnie do Polski, a jego kolega został aresztowany przez
belgijską policję. Na razie Polak trafił do zamkniętego ośrodka dla młodzieży w
BraineleChateau na południe od Brukseli. Pozostanie tam do końca śledztwa w sprawie
zabójstwa. Czekają go długie przesłuchania. Dopiero potem zostanie oddany do
dyspozycji sędziego ds. nieletnich.
Belgijskie media twierdzą, że rodzice Polaka wiedzieli, że był zamieszany w zabójstwo.
Jednak sprawców morderstwa zidentyfikowano dzięki nagraniom wideo z kamer
umieszczonych na dworcu i w brukselskim metrze. Nie wiadomo na razie, czy rodzice
zamierzali wydać syna w ręce policji.
Belgijska policja skontaktowała się z Polską, by poprosić o pomoc w ujęciu drugiego
Polaka. Uruchomione zostały także mechanizmy współpracy Interpolu i Europolu.
Tożsamość obu podejrzanych nie zostanie podana do wiadomości, ale jest znana.
Władze polskie obiecały zrobić wszystko, by zatrzymać drugiego podejrzanego, który
pochodzi rzekomo z centralnej Polski. Rozmawiał z kimś przez telefon komórkowy w
Polsce, co pozwoliło na ustalenie, gdzie mniej więcej się znajduje. Strona polska
zapewnia, że nie będzie żadnych trudności z jego ekstradycją do Belgii.
Zbrodnia wywołała w Belgii ogromne poruszenie. Początkowo przypisywano ją
imigrantom z Afryki. Przedstawiciele społeczności muzułmańskiej w Belgii wyrazili we
wtorek żal, że media zbyt szybko przypisały zbrodnię przybyszom z Afryki Północnej, co
ich zdaniem mogło doprowadzić do fali ksenofobicznych wystąpień.
Jednak nic takiego jednak nie nastąpiło. Antyimigranckich haseł nie było podczas
pokojowego marszu przeciwko przemocy, w którym wzięło udział 80 tysięcy
mieszkańców Brukseli. Także partie polityczne, na prośbę rodziny zabitego nastolatka,
powstrzymały się od prób zbijania kapitału politycznego na tragedii.
Nie ma jednak większych wątpliwości co do tego, że wydarzenia w Brukseli zostaną
wykorzystanme przez tych, którzy są przeciwni integracji europejskiej i przyjmowaniu
imigrantów. "Przed rozszerzeniem Unii Europejskiej w społeczeństwach zachodnich było
wiele obaw, które się oczywiście nie sprawdziły. Niestety obawiam się, że za sprawą
tego smutnego wydarzenia klimat dla większej otwartości starych państw członkowskich
wobec nowych będzie trudniejszy" powiedział polski urzędnik Komisji Europejskiej,
Mikołaj Dowgielewicz, od kilku lat mieszkający w Brukseli.
Gdyby to samo przestępstwo popełnili Belgowie, sprawa nigdy nie nabrałaby tak
wielkiego rozgłosu.
05-08-2006
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jedziemy na wycieczkę
na poludnie od granicy na zachod od slonca muza?mo
Sandemo Margit Saga o Czarnoksiężniku 8 Droga Na Zachód
Polska herby Pomorze Zachodnie
Polska gospodarka na tle świata
Kapleau ZEN ŚWIT NA ZACHODZIE
Na Zachodzie bez zmian (All Quiet on the Western Front) cz 2
polska podzielona na dzielnice (2)
Brytyjczycy straszą Czy Polska idzie na dno
Koneczny Polska między wschodem a zachodem
Koneczny Polska między wschodem a zachodem

więcej podobnych podstron