John le Carre Smiley 01 Budzenie zmarłych

background image
background image

JohnLeCarre

BUDZENIEZMARŁYCH

KrótkahistoriaGeorge’aSmileya

KiedyladyAnnSercombpoślubiłapodkoniecwojnyGeorge’aSmileya,

nazwałago,kuzaskoczeniuswoichprzyjaciółzMayfair,zapierającymdechw
piersiachprzeciętniakiem.Kiedyrzuciłamężadwalatapóźniejdlapewnego
kubańskiegokierowcywyścigowego,stwierdziłaenigmatycznie,żegdyby
wtedygoniezostawiła,tonigdyniebyłabywstanietegozrobić;awicehrabia
Sawleywyprawiłsięnaobchódswojegoklubuirozpowiadał,żekotwylazłz
worka.

Tauwagazrobiłanawetnakrótkokarierębonmotu,alebyłazrozumiała

tylkodlatych,którzySmileyaznali.Niski,tłusty,ospokojnymusposobieniu,
wyglądałtak,jakbymnóstwopieniędzywydawałnanaprawdęokropneubrania,
którewisiałynajegoprzysadzistejsylwetcejakskóranaskurczonejropusze.
Sawleyzrobiłnawetuwagępodczasślubu,że„Sercombzłączyłasięzżabąwe
fraku”.Smiley,nieświadom,żetakgopodsumowano,człapałnawąboczną
czekającnapocałunek,któryzamienigowksięcia.

Byłbiednyczybogaty,byłprostakiemczypanem?Gdzieonagoznalazła?

AbsurdalnośćtegozwiązkupodkreślałaniepodlegającadyskusjiurodaladyAnn,
atajemnicęinspirowałkontrastpomiędzytymmężczyznąajegooblubienicą.
Aleplotkamusiwidziećcharakterywbieliiczerni,wyposażyćjewgrzechyi
motywyłatwedoprzekazaniawstenografiitowarzyskiejrozmowy.ItakSmiley,
bezszkoły,rodziców,pułkualbofachu,bezbogactwaibeznędzy,podróżował
pozbawionyetykietekwbrankardzietowarzyskiegoekspresuiwkrótcestałsię
zagubionymbagażem,któregoprzeznaczeniembyło.gdvnadszedłrozwód,
leżećbezwnioskówozwrotnazakurzonejpołcewczorajszychnowin.

KiedyladyAnnpojechałazaswoimgwiazdoremnaKubęn0ślałaprzez

chwilęoSmileyu.Zniechętnympodziwemprzyznałaprzedsobą.żegdybywjej
życiumiałbyćtylkojedenmężczyzna,tobyłnimSmiley.Byłazadowolona,że
okazałato,zawierającznimświetnyzwiązekmałżeński.

Skutek,jakiwywarłwyjazdladyAnnnajejbyłymmężu,niezainteresował

background image

towarzystwa-onobowiemprzechodziobojętnienadpokłosiemsensacji.
Niemniejbyłobyciekawe,coSawleyijegostadkownioskowalibyzreakcji
Smileya;ztejmięsistejtwarzywokularachzmarszczonejwkoncentracjinad
lekturąpodrzędnychniemieckichpoetówzpoduszkowatych,wilgotnychdłoni
zaciśniętychpodopadającymimankietami.AleSawleyskwitowałtoledwie
uwagą,jakzdawkowewzruszenieramieniem,partirc‘estcourirunpeu,i
zdawałsięnieświadomtego,żemimoiżladyAnnwłaśnieuciekła,kawałeczek
George’aSmileyanaprawdęumarł.

TaczęśćSmileya,któraprzeżyła,byłarównieabsurdalnawzestawieniuz

jegopowierzchownością,jakmiłośćalboupodobaniedozapoznanychpoetów:
tobyłjegozawód,boSmileybyłoficeremwywiadu.Właśnietenzawód
wykonywałZniekłamanąprzyjemnością,aonłaskawiewyposażałgow
kolegóworównie,jakjegonieznanychcharakterachipochodzeniu.Wyposażał
gorównieżwto,cokiedyśkochałnajbardziej:wakademickiewyprawywświat
tajemnicyludzkiegozachowaniadokonywanepoprzezpraktycznezastosowanie
jegowłasnychmetoddedukcji.

Wlatachdwudziestych,kiedySmileywyłoniłsięzmurówswojej

niepozornejszkołyimrugając,powlókłsiędomrocznychkrużgankówcolłege‘u
wOksfordzie,marzyłoczłonkostwachwkolegiachuniwersyteckichiżyciu
poświęconymliterackimzakamarkomsiedemnastowiecznychNiemiec.Alejego
opiekunnaukowy,któryznalSmileyalepiejniżonsamsiebie,odwiódłgood
marzeńozaszczytach,którebezwątpieniaSmileyowisięnależały.Wsłodki
lipcowyporanek1928rokuzaskoczonyilekkozaróżowionySmileyzasiadł
przedobliczemkomisjiprzesłuchańKomitetuZagranicznychStudiów
Akademickich,organizacji,októrejzniewyjaśnionychprzyczynnigdynie
słyszał.Jebedee,jegoopiekunnaukowydziwniewymijającoprzedstawiłmu
sprawę:

Dajtymludziomszansę,Smiley,mogącięchcieć,aplącąnatyledobrze,

żebycizagwarantowaćprzyzwoitetowarzystwo.AleSmileybyłzdenerwowany
ipowiedziałotym.Martwiłogo.żeJebedee,zwykłetakprecyzyjny,terazbył
takwymijający.Lekkowzburzonyzgodziłsięodłożyćswojądecyzję,pókinie
zobaczy..tajemniczychludzi”Jebedee.

Nieprzedstawionogokomisji,alepołowęjejczłonkówznałzwidzenia.Byli

tamFielding,francuskimediewistazCambridge.SparkezeSzkołyJęzyków
OrientalnychiSteed-Asprey,któryjadłobiadprzyWyśokimStoletego
wieczoru,gdySmileybyłgościemJebedee.Musiałprzyznać,żebyłpod
wrażeniem.DlaFieldingasamoopuszczeniepokoju,niemówiącjużo
Cambridge,byłocudemsamymwsobie.PóźniejSmileyzawszemyślałotym
przesłuchaniujakotańcuzwachlarzem;przemyślanyciągodsłonięć,akażde

background image

ukazywałoinnączęśćtajemniczegobytu.WreszcieSteed-Asprey,który,zdaje
się.byłprzewodniczącym,odsłoniłostatniweloniprawdastanęłaprzed
Smileyemwcałejswejolśniewającejnagości.Proponowanomustanowiskow
czymś,cozbrakulepszejnazwySteed-Aspreywstydliwienazwałtajnąsłużbą.

Smileypoprosiłoczasdonamysłu.Dalimutydzień.Niktniewspomniało

poborach.TegowieczoruzatrzymałsięwLondyniewcałkiemniezłymhotelui
wybrałsiędoteatru.Czułsiędziwniebeztroskiitogoniepokoiło.Wiedział
doskonale,żesięzgodzi,żemógłtozrobićjużpodczasprzesłuchania.Tylko
instynktownaostrożnośći.byćmoże,swegorodzajukokieteriawobecFieldinga
sprawiły,żesiępowstrzymał.

Pozgodzienadszedłczasszkolenia:anonimowewiejskiedomy,anonimowi

instruktorzy,sporopodróżyi-corazbliższafantastycznaperspektywapracyw
całkowitejsamotności.

Jegopierwszestanowiskooperacyjnebyłowzględnieprzyjemne-dwuletni

kontraktjakoenglischerDozentnajakimśprowincjonalnymuniwersytecie
niemieckim:wykładyzKeatsaiwakacjewbawarskichdomkachmyśliwskichz
grupkamipoważnychiuroczyścierozwiązłychniemieckichstudentów.Pod
konieckażdychdługichwakacjizabierałniektórychznichdoAnglii,zgłaszając
uprzednioprawdopodobnychkandydatówiprzekazującswojerekomendacje
tajnymikanałamipodpewienadreswBonn.Przezcałedwalataniemiał
pojęcia,czyjegorekomendacjeprzyjęto,czyzignorowano.Niemiałteż
możliwościdowiedziećsię,czyzainteresowanosięjegokandydatami.Wrzeczy
samej,niemiałnawetmożliwościsprawdzić,czyjegowiadomościdotarłydo
celu;akiedybyłwAnglii,niemiałkontaktuzdepartamentem.

Miałambiwalentnystosunekdowykonywanejpracy.Intrygowałogo

dokonywaniebezstronnejocenytego,conauczyłsięnazywać„potencjałem
agenta”wistocieludzkiej;wynajdowaniemaleńkichteści-kówcharakterui
zachowania,któremogłypowiedziećmucośocechachkandydata.Tajegoczęść
byłabezkrwistainieludzka-wtejroliSmileystawałsięmiędzynarodowym
najemnikiemswojegorzemiosła,amoralnym,bezmotywacji,pozatą,którądaje
osobistasatysfakcja.

Alezarazemsmuciłogoprzyglądaniesię,jakwnimsamymstopniowo

obumieranaturalnaprzyjemność.Zawszebyłzamkniętywsobie,ateraz
widział,jakwzdragasięprzedpokusamiprzyjaźniiludzkiejlojalności;z
rezerwąpodchodziłdospontanicznychreakcji.Siłąswojejinteligencjizmuszał
siędoobserwowanialudzkościzklinicznymobiektywizmem,aponieważnie
byłnieśmiertelnyaninieomylny,nienawidziłfałszuwswoimżyciuibałsięgo.

Byłnatomiastczłowiekiemsentymentalnymidługaemigracjaumacniaław

nimgłębokąmiłośćdoAnglii.RzucałsiężarłocznienawspomnieniaOksfordu;

background image

najegopiękno,jegoracjonalnąbeztroskęidojrzałąpowolnośćjegoosądów.
MarzyłoprzewianychjesiennymwiatremurlopachnaHartlandQuay,odługich
włóczęgachpourwiskachKomwaliiztwarząwystawionąnawiatrodmorza.To
byłojegodrugie,tajemneżycieizacząłnienawidzićrubasznych,nowych
Niemiec,którewtargnęływjegoświat:tupaniaiwrzaskówubranychw
mundurystudentów,poznaczonychbliznamiaroganckichtwarzyi
prymitywnychodzywek.Nieznosiłtakżesposobu,wjakiwydziałmajstrował
przyjegoprzedmiocie-jegoukochanejliteraturzeniemieckiej.Iprzyszłanoc,
strasznanoczimą1937roku,kiedySmileystałwoknieiobserwowałwielkie
ogniskonadziedzińcuuniwersyteckim:wokółniegostałysetkistudentów,
twarzemielirozradowane,błyszczącewtańczącychświatłach.Wpogański
ogieńrzucalisetkiksiążek.Wiedział,czyjetobyłydzieła:TomaszaManna,
Heinego,Lessingailegionuinnych.Ściskającpapierosawilgotnądłonią,patrząc
inienawidząc,triumfował,żepoznałswojegowroga.

Rok1939zastałgowSzwecjijakoakredytowanegoagentaznanej

szwajcarskiejwytwórnibroniręcznej,odogodnieprzesuniętejdotyłudacie
zatrudnienia.Jegopowierzchowność,wpodobniedogodnysposób,równieżsię
zmieniła;Smileybowiemodkryłwsobietalentdoroli,którasięgałagłębiejniż
zmianafryzuryidodatekwpostaciwąsika.Przezczterylataodgrywałtęrolę,
podróżującwtęizpowrotempomiędzySzwajcarią,NiemcamiiSzwecją.
Nigdynieprzypuszczał,żetakdługomożnasiębać.Rozwinąłmusięnerwowy
tikwlewymoku,któryzostałnanajbliższepiętnaścielat;napięciewyżłobiło
bruzdywjegomięsistychpoliczkachiczole.Dowiedziałsię,jaktojestniemóc
zasnąć,niemócsięodprężyć,przezcałądobęczućnieznośnełomotanie
własnegoserca,doświadczyćskrajnejsamotnościirozczulaniasięnadsobą,
nagłego,niedającegosięwytłumaczyćpragnieniakobiety,alkoholu,ćwiczeń,
jakiegokolwieknarkotyku,któryusunąłbynapięciezjegożycia.

Takiebyłotło,naktórymprowadziłswójprawdziwyhandelipracęszpiega.

Zupływemczasusiećrozrastałasięikolejnekrajenaprawiałyswójbrak
przewidywaniaiprzygotowania.W1943rokuzostałodwołany.Posześciu
tygodniachzapragnąłwrócić,alemuniepozwolono.

—Skończyłeśsię—powiedziałSteed-Asprey.—Trenujnowychludzi,

zabijajczas.Ożeńsięalbocośzrób.Odprężsię.

SmileyoświadczyłsięsekretarceSteed-Aspreya,ladyAnnSercomb.
Wojnasięskończyła.Dalimuodprawę,aonzabrałswojąpięknążonędo

Oksfordu,żebyoddaćsiętajemnicomsiedemnastowiecznychNiemiec.Aledwa
latapóźniejladyAnnbyłanaKubie,arewelacjeujawnioneprzezmłodego
rosyjskiegoszyfrantawOttawiestworzyłyzapotrzebowanienaludzi,którzy
mielibydoświadczenietakiejakSmiley.

background image

Tobyłanowapraca,bezpiecznaizpoczątkupodobałamusię.Ale

przychodzilimłodsi,zapewneześwieższymiumysłami.Smileyniebył
kandydatemdoawansuistopniowozacząłsobieuświadamiać,żewszedłwwiek
średnizpominięciemmłodościiżezostał-choćwsposóbnajprzyjemniejszyz
możliwych-odstawionynabocznytor.

Światsięzmienił.Steed-Aspreyaniebyło,uciekłznowegoświatadoIndiiw

poszukiwaniuinnejcywilizacji.Jebedeenieżył.W1941rokuwsiadłwLilledo
pociąguzeswoimradiooperatorem,młodymBelgiem,inieusłyszanojużonim
więcej.FieldingzagłębiłsięwnoweodkryciadotyczącePieśnioRolandzie.
OstałsiętylkoMaston,rekrutczasuwojny,doradcaministradosprawwywiadu.
„PierwszydoekskluzywnegotenisanaWimbledonie”,mawiałonimJebedee.
NATOidesperackieśrodkirozważaneprzezAmerykanówzmieniłycałąnaturę
tajnejsłużby.NazawszeodeszłydniSteed-Aspreya,kiedymożnabyłoodbierać
rozkazynadkieliszkiemportowjegopokojachnaMagdalen;uduchowiona
amatorszczyznagarstkiwysokokwalifikowanych,słaboopłacanychludzi
ustąpiłaprzedwydajnością,biurokracjąiintrygamiwielkichrządowych
departamentów-nakorzyśćMastonazjegodrogimiubraniami,jego
szlachectwem,jegodystyngowanymisiwymiwłosamiisrebrzystymikrawatami;
Mastona.któryzawszepamiętałourodzinachswojejsekretarki,któregomaniery
byływzoremcnótdładamztowarzystwa;Mastona,którywciążrozszerzał
swojeimperiumizudawanymżalemprzeprowadzałsiędocorazwiększych
gabinetów;MastonaurządzającegoeleganckiedomowepartywHen-leyi
żerującegonasukcesachswoichpodwładnych.

Sprowadziligopodczaswojny,żebyzajmowałsiępapieramiiłączyłw

całośćbłyskotliwośćswoichpracownikówznieporęcznąmachinąbiurokracji.
Wielkimdodawałootuchy,żemajądoczynieniazczłowiekiem,któregoznają,
któryjestwstaniezredukowaćkażdykolordoszarości,znaswoichpanówi
możesięmiędzynimiprzechadzać.Lubilinieśmiałość,zjakąprzepraszałza
towarzystwo,któreutrzymuje,nieszczerość,zjakąbroniłkaprysówswoich
podwładnych,usłużność,zjakąformułowałnowezobowiązania.Nie
rezygnowałzarazemzkorzyścipłynącychzzajmowanegomalgréluistanowiska
człowiekapłaszczaisztyletu.Płaszczemzasłaniałsięprzedswymipanami,
sztyletzachowywałdlasług.Zajmowałdziwnązpozorupozycję.Niebył
nominalnymszefemsłużbspecjalnych,leczdoradcąministradospraw
wywiadu,aSteed-Aspreyzawszemówiłonim,żejestnaczelnymeunuchem.

TobyłnowyświatdlaSmileya,jaskrawooświetlonekorytarze,eleganccy

młodziludzie.Czułsięjakintruz,staromodny,stęsknionyzawalącymsię
domemztarasemwKnightsbridge,gdzietowszystkosięzaczęło.Ten
psychicznydyskomfortznalazłodbiciewjegowyglądzie,zacząłbowiem

background image

bardziejsięgarbićibyłbardziejżabiniżzwykle.Tikwlewymokupogłębiłsięi
nadanomupseudonimKret.Alemłodasekretarkauwielbiałagoimówiłaonim
zawsze,.mójkochanymiś”.

Smileybyłjużzastary,żebywybraćsięzagranicę.Mastonpostawiłsprawę

jasno:

—Jakbyniebyło,chłopiekochany,jesteśwypompowanypotym

myszkowaniuwczasiewojny.Lepiejsiedźwdomuipodsycajdomowe
ognisko.Tojakośtłumaczy,dlaczegoGeorgeSmileysiedziałnatylnejkanapie
londyńskiejtaksówkiodrugiejnadranemwśrodęczwartegostyczniaijechałdo
CambridgeCircus.

Nigdyniezamykamy

Wtaksówceczułsiębezpiecznie.Bezpiecznieiciepło.Ciepłobyło

przemycone,przeszmuglowanezłóżka,nagromadzonewobronieprzed
wilgotnąstyczniowąnocą.Poczuciebezpieczeństwapłynęłozoderwaniasięod
rzeczywistości:tojegoduchkrążyłpolondyńskichulicachiobserwował
nieszczęsnychposzukiwaczyprzyjemnościdrepczącychpodwielkimi
parasolamiidziwkiopakowanekunsztowniewpolietylen.Tojegoduchwy
szedłzestudnisnuipowstrzyma!telefonbrzęczącynanocnymstoliku…
OxfordStreet…dlaczegoLondynjestjedynąstolicąnaświecie.któratraciw
nocyosobowość?Smiley,opatuliwszysięmocniejpłaszczem,mógłmyślećo
dowolnymmiejscu,odLosAngelespoBerno,któretakchętnierezygnowałyz
dziennejwalkiotożsamość.

TaksówkaskręciłanaCambridgeCircusiSmileywyprostowałsię

gwałtownie.Przypomniałsobie,dlaczegozadzwoniłoficerdyżurny,ito
wspomnieniebrutalniewyrwałogozmarzeń.Rozmowawracaładoniegosłowo
posłowie-wyczynpamięciopanowanydawnotemu.

—Smiley,mówioficerdyżurny.Mamdoradcęnalinii…
—Smiley,tuMaston.PrzesłuchiwałeśSamuelaArthuraFennanaw

poniedziałekwMinisterstwieSprawZagranicznych,tak?

—Tak…Tak,przesłuchiwałem.
—Ocotamchodziło?
—AnonimowylistimputującyprzynależnośćdopartiiwOksfordzie.

Rutynoweprzesłuchanieautoryzowaneprzezdyrektorabezpieczeństwa.Fennan
niemógłsięposkarżyć,pomyślałSmiley.Wiedział,żegooczyszczę.Niebyłow
tymnicniewłaściwego,nic.

CzyMaWtymwrogość,Smiley?Powiedzmi.

background image

Boże,ależonjestwystraszony.Fennanmusiałnapuścićnanascałygabinet.
—Nie.Tobyłaprzyjaznarozmowa;myślę,żeprzypadliśmysobiedogustu.

Choćprawdępowiedziawszy,nietrzymałasięściśleinstrukcji.

—Toznaczy,Smiley?
—Cóż,powiedziałemmuogródkiem,żebysięniemartwił.
—Cozrobiłeś?
—Powiedziałemmu,żebysięniemartwił;najwyraźniejbyłtrochę

podenerwowany,więcmutopowiedziałem.

—Comupowiedziałeś?
—Żeniemamuprawnieńiwywiadteżniema;iżeniewidzępowodu,żeby

ponowniegoprzesłuchiwać.

—Towszystko?
Smileyzastanawiałsięprzezchwilę;nieznałtakiegoMastona,niewiedział,

żejesttakuzależnionyodgóry.

—Tak,towszystko-odparłwreszcie.Absolutniewszystko.-Nigdymitego

niewybaczy.Tyle,jeślichodziowystudiowanąłagodność,kremowekoszule,
srebrnekrawatyieleganckieobiadkizministrami.

—Ontwierdzi,żerzuciłeścieńnajegolojalność,żejegokarieraw

MinisterstwieSprawZagranicznychległawgruzach,żepadłofiarąpłatnych
informatorów.

—Copowiedział?Musiałoszaleć.Wie,żezostałoczyszczony.Czego

jeszczechce?

—Niczego.Nieżyje.Zabiłsięodziesiątejtrzydzieścidziświeczór.Zostawił

listdoministrasprawzagranicznych.Policjazadzwoniładojednegozjego
sekretarzyiotrzymałapozwolenienaotwarcielistu.Potemnampowiedzieli.Ma
byćdochodzenie.Smiley,czyjesteśpewien?

—Pewienczego?
Mniejszaoto.Wpadnij,jaktylkobędzieszmógł.
Zabrałomuparęgodzin,zanimzłapałtaksówkę.Dzwoniłnatrzypostoje,ale

bezskutku.WreszcieodpowiedziałpostójnaSloaneSquareiSmileyczekałprzy
okniesypialniowiniętywpłaszcz,ażzobaczył,żetaksówkapodjechałapod
drzwi.PrzywiodłomutonamyślnalohwNiemczech,tennierealnyniepokójw
śmiertelnejnocnejciszy.

NaCambridgeCircuszatrzymałtaksówkęstometrówodurzędu,trochęz

przyzwyczajenia,atrochę,żebyoczyścićumysłwoczekiwaniunagorączkowe
wypytywaniaMastona.Pokazałprzepustkęwartownikowiipowoliruszyłdo
windy.

Oficerdyżurnypowitałgozwyraźnąulgą.
—MastonposzedłdoScotlandYardupogadaćzeSparrowem-wyjaśnił,gdy

background image

szlikorytarzem.—Musząustalić,którywydziałbędziesięzajmowałtąsprawą.
Sparrowtwierdzi,żewydziałspecjalny,Evelyn,źekryminalny,apolicjaw
Surreynawetniewie,cosięjejtrafiło.Gorzejniemożebyć.Chodź,napijemy
siękawywmojejrupieciarni.Ztermosu,alecałkiemniezła.

Smileyucieszyłsię,żetoPeterGuillammadyżurtejnocy.Guillam,

wytwornyiprzyjazny,zajmowałsięszpiegostwemsatelitarnym.Należałdo
ludzi,którzyzawszemająprzysobierozkładjazdyiscyzoryk.

—Wydziałspecjalnyzadzwoniłodwunastej.ŻonaFennanaposzładoteatru

iznalazłago,dopierogdywróciłazakwadransjedenasta.Wtedyzadzwoniłana
policję.

—MieszkałgdzieśwSurrey.
—Walliston,zaobwodnicąKingston.Tużzaobszaremmiejskim.Kiedy

przyjechałapolicja,znaleźlilistdoministrasprawzagranicznychnapodłodze
obokciała.Superintendentzadzwoniłdonaczelnikapolicji,któryzadzwoniłdo
oficeradyżurnegowMinisterstwieSprawWewnętrznych,któryzadzwoniłdo
dyżurnegourzędnikawMinisterstwieSprawZagranicznychiwkońcudostali
pozwolenienaotwarcietegolistu.Potemzaczęłasięzabawa.

—Mówdalej.
—DyrektordosprawpersonalnychwMinisterstwieSprawZagranicznych

zadzwoniłdonas.Chciał,żebymupodaćdomowynumerdoradcy.Powiedział,
żetoostatniraz,kiedybezpieczeństwogrzebiewjegodepartamencie,żeFennan
byłlojalnymiutalentowanymurzędnikiem,bla…bla…bla…

—Botakibył,właśnietaki.
—Powiedział,żecałaaferawskazujejednoznacznie,źebezpieczeństwo

przekraczaswojekompetencje-gestapowskiemetody,dlaktórychnawet
autentycznezagrożenieniestanowiokolicznościłagodzących…Dałemmu
numerdoradcyizadzwoniłemdoniegozinnegotelefonu,gdydalejsię
wściekał.Podwpływemnagłegoprzypływugeniuszuprzełączyłemministerstwo
najednąlinię,aMastonanadrugąiprzekazałemmunowinę.Tobyłoo
dwunastej.Mastonbyltujużopierwszej,caływnerwach-będziemusiałstanąć
doraportuprzedministremjutrorano.Nachwilęzapadłacisza.Guillamnalał
kawydokubkówidodałwrzącejwodyzelektrycznegoczajnika.

—Jakionbył?-zapytał.
—Kto?Fennan?Cóż.dodzisiejszegowieczoruwydawałomisię.żewiem.

Teraztowszystkoniemasensu.ByłŻydem.Pochodziłzortodoksyjnejrodziny,
aleodrzuciłtowszystkowOksfordzieizostałmarksistą.Bystry,kulturalny…
świetnymówcaijeszczelepszysłuchacz.Wykształcony,odużejwiedzy.
Ktokolwieknaniegodoniósł,niemyliłsię:onbyłwpartii.

—Ilemiałlat?

background image

—Czterdzieścicztery.Alewyglądałnawięcej-mówiącto,Smileyrozglądał

sięponiewielkimpomieszczeniu.-…wyrazistatwarz,gęste,prosteczarne
włosyuczesanepostudencku.profildwudziestojednolatka.gładka,suchaskóra,
niecobłada.Ibardzopobruźdżona,caławgłębokichzmarszczkach.Długie,
cienkiepalce…facetzrodzajutychzamkniętychwsobie,cosamotnieoddają
sięprzyjemnościom.Icierpiąteżwsamotności.

Wstali,gdywdrzwiachpojawiłsięMaston.
—Ach.Smiley.jesteś.Przejdźmydomojegogabinetu.-Uniósłłewąrękę.

żebywskazaćdrogę.

WgabinecieMastonaniebyłoanijednegorządowegomebla.Kiedyśkupił

kolekcjędziewiętnastowiecznychakwareliniektóreznichwisiałynaścianach.
Resztabyłazesklepu.Mastonteżbylprostozesklepu,jeśliotochodzi.Jego
garniturbyłzbytlekki,bybudzićrespekt;łańcuszekmonoklaopadałwzdłuż
nieodmienniekremowejkoszuli.Nosiłjasnoszarywełnianykrawat.Niemiec
nazwałbygoflott.pomyślałSmiley;szykówny.otojakijest-marzeniebarmanki
oprawdziwymdżentelmenie.

—WidziałemsięzeSparrowem.Tooczywistyprzypadeksamobójstwa.

Ciałozostałozabraneiszefpolicjiniepodjąłżadnychdziałańpozazwyczajnymi
formalnościami.Wciągudnia.dwóclirozpoczniesięrutynowedochodzenie.
Uzgodniono-cochcępodkreślićzcałąmocą.Smiley-żeżadnainformacja
dotyczącanaszegozainteresowaniaFennanemniemożedotrzećdoprasy.

Rozumiem.-Jesteśniebezpieczny,Maston.Jesteśsłabyiwystraszony.Niech

spadnąwszystkiegłowy,zanimspadnietwoja,myślisz.Patrzysznamniewten
sposób,mierzyszmikarkpodtopór.

iNiemyśl,Smiley,żeciękrytykuję;wkońcu,skorodyrektor

bezpieczeństwaautoryzowałtoprzesłuchanie,niemaszsięczegoobawiać.

—PozaFennanem.
—Właśnie.Niestety,dyrektorbezpieczeństwaniepodpisałtwojejnotatki

sugerującejprzesłuchanie.Zapewneautoryzowałjąustnie?

—Tak.Jestempewien,żetopotwierdzi.
MastonznówpopatrzyłnaSmileya,ostro,oceniająco.Smileyzignorowałto

spojrzenie.Wiedział,żeMastonchce.abywspólniekon-spirowali.

—Wiesz,żeurządFennanaskontaktowałsięzemną?
—Wiem.
—Mabyćdochodzenie.Możliwe,żenieudasięutrzymaćprasyna

odległość.Pierwsząrzeczą,jakązrobięrano,będziespotkaniezministrem
sprawwewnętrznych.-Nastraszyłmnieiznówpróbuje…Zaczynam
rozumieć…rozważmyemeryturę…ito,czyjeszczenadajęsiędopracy…ale
niebędęuczestniczyłwtwoimkłamstwie,Maston.-Muszęznaćwszystkie

background image

fakty,Smiley.Muszęwypełnićswójobowiązek.Jeślijestcoś,oczym
powinieneśmipowiedziećnatemattegoprzesłuchania,cokolwiek,czegomoże
niezapisałeś,powiedzmiotymterazipozwól,żeosądzęznaczenietegofaktu.

—Nie,naprawdęniemamnicdopowiedzeniaoprócztego,cojużjestw

aktachicocipowiedziałemwcześniej.Możebędziedlaciebiepomocne-to
„ciebie”powinnozabrzmiećodrobinęmocniej-możebędziedlaciebie
pomocne,jeślipowiem,żeprowadziłemprzesłuchaniewatmosferzecałkowicie
nieformalnej.ZarzutywobecFennanabyłymizerne-członkostwona
uniwersyteciewlatachtrzydziestychiogólnikowewypowiedziświadcząceo
obecnychsympatiach.Połowagabinetunależaładopartiiwlatachtrzydziestych.
-Mastonnachmurzyłsię.-WjegobiurzewMinisterstwieSprawZagranicznych
wciążkręcilisięjacyśludzie,więczaproponowałem,żebyśmyposzlinaspacer
doparku.

—Noi?
—Noiposzliśmy.Dzieńbyłsłoneczny,chłodnyiraczejprzyjemny.

Patrzyliśmynakaczki.-Mastonwykonałgestzdradzającyzniecierpliwienie.—
Wparkuspędziliśmyokołopólgodziny.Toonmówiłprzezcałyczas.Był
inteligentny,elokwentnyiinteresujący.Alebyłteżnerwowy.Tacyludzie
kochająmówićosobieimyślę,żepodobałomusię,żemożesięwygadać.
Opowiedziałmicałąhistorię,apotemposzliśmydojegoulubionegobaru
espressoniedalekoMillbank.

—Dokąd?
—Dobaruespresso.Majątamspecjalnyrodzajkawyposzylinguza

filiżankę.

—Rozumiem.Tobyłyte…przyjazneokoliczności,wktórychpowiedziałeś

mu,źedepartamentbędzierekomendowałniepodejmowaniedziałań.

—Tak.Częstotorobimy,alezazwyczajnieprotokołujemytego.
Mastonskinąłgłową.Takierzeczyondoskonalerozumie,pomyślałSmiley.

Bożedrogi,onnaprawdęjestgodnypogardy.

—Mogęztegownosić,żejegosamobójstwo-ilist,oczywiście-byłydla

ciebiecałkowitymzaskoczeniem?Nieznajdujeszwyjaśnienia?

—Byłobygodneuwagi,gdybymjakieśznalazł.
—Niemaszpojęcia,ktogozadenuncjował?
—Nie.
—Byłżonaty,wiesz.
—Tak.
—Zastanawiamsię…niewykluczone,żejegożonamogłabywypełnić

niektóreluki.Wahamsię,czytozaproponować,alemożektośzdepartamentu
powinienspotkaćsięzniąiprzesłuchaćjąwtejsprawie.

background image

—Teraz?-Smileyspojrzałnaniegobezwyrazu.
Mastonstałprzyswoimwielkimbiurku,bawiącsięnożemdopapieru,

pudełkiemnapapierosyizapalniczką-zestawemoficjalnejgościnności.
Dosładza,jakmoże,pomyślałSmiley,aprzyokazjipodziwiaswojebiałedłonie.
Mastonpodniósłwzrok,najegotwarzypojawiłsięnieszczeryuśmiech.

—Smiley,wiem,jaksięczujesz,alemimocałejtejtragediipostarajsię

zrozumiećnaszepołożenie.Ministerisekretarzstanubędąchcielidostać
możliwienajpełniejszyraportztejsprawy,amoimzadaniemjestdostarczenie
go.Zwłaszczainformacji,którewskazywałybynastanumysłuFennanazarazpo
jegorozmowiez…znami.Możerozmawiałotymzżoną.Niesądzę,żebyto
zrobił,alemusimybyćrealistami.

—Chcesz,żebymjatamposzedł?
—Ktośmusi.Będzieprowadzonedochodzenie.Zadecydujeotym,rzecz

jasna,sekretarzstanu,aleobecniepoprostuniedysponujemyfaktami.Czasu
jestmało,atyznaszsprawę.Niemawięcnikogoinnego,komumożnabyją
powierzyć.Jeśliktokolwiekpójdzie,będziesztoty,Smiley.

—Kiedymamtampójść?
—PaniFennanjestniezwykłąkobietą.Tocudzoziemka.IŻydówka,więc

wnoszę,żemocnoucierpiałapodczaswojny,cododatkowokomplikujesytuację.
Tokobietaosilnejosobowości,bardzospokojniezareagowałanaśmierćmęża.
Bezwątpieniatylkozewnętrznie.Alejestsensownaikomunikatywna.
DowiedziałemsięodSparrowa,żejestchętnadowspółpracy,iprawdopodobnie
spotkasięztobą,gdytylkotamdotrzesz.PolicjawSurreymożejąuprzedzić,że
przyjedzieszibędzieszmógłsięzniąspotkaćzsamegorana.Zadzwoniętamdo
ciebiepóźniej,wciągudnia.

Smileyodwróciłsię,żebyodejść.
—Och,jeszczejedno…-PoczułrękęMastonanaramieniuiodwróciłsię,

żebynaniegospojrzeć.Mastonprzybrałuśmiechzazwyczajzarezerwowanydla
starszychpańzesłużbspecjalnych.-Możesznamnieliczyć,Smiley,możesz
liczyćnamojepoparcie.

MójBoże,pomyślałSmiley,tyrzeczywiściepracujeszdwadzieściacztery

godzinynadobę.Jesteśjakkabaret„Nigdyniezamykamy”.Wyszedłnaulicę.

ElsaFennan

MerridaleLanetojedenztychzakątkówSurrey,któregomieszkańcy

prowadząnieustannąwojnęzestygmatamiprzedmieścia.Drzewa,skuszone
nawozemdorośnięciawewszystkichogródkachprzeddomami,przesłaniały

background image

przycupniętezanimiprzyciasne„oryginalnemieszkania”.Rustykalność
otoczeniawzmacniałydrewnianesowydzierżącestrażnadnazwamidomówi
spróchniałekrasnaleniestrudzenietkwiącenadsadzawkami,wktórychpływały
złoterybki.MieszkańcyMerridaleLaneniemalująkrasnali,sądząc,żetonie
przystoiludziomzmiasta.Ztegosamegopowodunielakierująsów;ale
cierpliwieczekają,ażlataobdarząteskarbywyglądemzwietrzałychstarocii
pewnegodnianawetbelkigarażubędąsięmogłyposzczycićżuczkamii
kornikami.

Niejesttowłaściwieślepauliczka,chociażpośrednicywhandlu

nieruchomościamitakutrzymują;jejkoniec,tenbardziejodległyodobwodnicy
Kingston,przechodziwżwirowąścieżkę,którawiedzieprzezMerriesField-ku
następnejuliczce,takiejsamejjakMerridale.Mniejwięcejdo1920rokuścieżka
taprowadziładokościołaparafialnego.Aleterazkościółstoinaczymś,co
właściwiejestwysepkąprzydrodzedoLondynu,aścieżka,którąniegdyświerni
podążalinamodły,stałasięzbytecznymłącznikiemmiędzymieszkańcami
MerridaleLaneaCa-doganRoad.Pasniezabudowanegoterenu,zwanyMerries
Field,zdołałosiągnąćsławęwyrastającądalekoponadjegowłasneaspiracje;
wbiłsięklinemwradędzielnicy,pomiędzyinwestorówbudowlanycha
zwolennikówstatusquo,itotakskutecznie,żepewnegorazucałamaszyneria
lokalnegosamorząduwWallistonzostałazablokowana.Wrezultaciewytworzył
siępewiennaturalnykompromis:MerriesFieldniesąanipuste,anizabudowane
przeztrzystalowepylonyrozstawionenanichwregularnychodstępach.
Pośrodkuznajdujesiępokrytasłomianymdachemchatkanazywanapomnikiem
SchronuzOkresuWojny.Wzniesionaw1951rokujakowyrazpamięcio
poległychwdwóchwojnachsłużyzacichąprzystańdlastarychizmęczonych
ludzi.Niktniewie,jakiinteresmoglibymiećstarzyizmęczeninaMerriesField.
Alepająkiznalazłysobiecichąprzystańwdachu,adlabudowniczychpylonów
chatkabyławyjątkowowygodnymmiejscemdoleserowania.

Smileydotarłtamtużpoósmejrano.Samochódzostawiłnaparkinguprzy

komisariacie,coznaczyło,żeczekałgodziesięciominutowyspacer.

Lało,deszczbyłtakzimny,żewydawałsiętwardy,gdypadałnatwarz.
PolicjawSurreynieinteresowałasięjużsprawąaleSparrowwysłałdo

komisariatufunkcjonariuszazwydziałuspecjalnego,którygdybyzaszłataka
potrzeba,miałpełnićfunkcjęłącznikapomiędzysłużbamibezpieczeństwaa
policją.OkolicznościśmierciFennanawydawałysięoczywiste.Przyczyną
zgonubyłstrzałwskrońzmałegofrancuskiegopistoletuwyprodukowanegow
Lillew1957roku.Pistoletznalezionopodciałem.Wszystkowskazywałona
samobójstwo.

MerridaleLanenumer15byłtoniskidomwstyluTudorówzsypialniami

background image

wefrontowejczęściinapółdrewnianymgarażem.Unosiłasięwokółniego
atmosferazaniedbania,anawetporzucenia.Moglibywnimmieszkaćartyści,
pomyślałSmiley.Fennanniepasowałdotegomiejsca.Kojarzyłsięraczejz
Hampsteadimłodymicudzoziemkamipomagającymiwdomuwzamianza
utrzymanieidrobnekieszonkowe.

Smileyotworzyłbramęipowoliposzedłpodjazdemwstronędrzwi

frontowych,napróżnostarającsiędostrzecjakieśśladyżyciaprzezzatopionew
ołowiuokno.Byłobardzozimno.Nacisnąłguzikdzwonka.

DrzwiotworzyłaElsaFennan.
—Dzwoniliipytali,czyniemiałabymnicprzeciwkotemu.Niewiedziałam,

coodpowiedzieć.Proszęwejść.—Mówiłazlekkimniemieckimakcentem.

MusiałabyćstarszaodFennana.Smukłakobietapopięćdziesiątcezbardzo

krótkoobciętymiwłosamiufarbowanyminakolornikotyny.

Chociażbyłakrucha,roztaczałaauręniezłomnościiodwagi,ajejbrązowe

oczylśniłyzadziwiającointensywniewdrobnejtwarzyonieregularnychrysach.
Byłatozniszczonatwarz,udręczonaispustoszonadawnotemu,twarzdziecka,
któredorastałowgłodzieiwyczerpaniu,twarzwiecznegouciekiniera,twarzz
obozukoncentracyjnego,pomyślałSmiley.

Podałamudłoń-wyszorowanąiróżową,twardąwuścisku.Przedstawiłsię.
—Topanprzesłuchiwałmojegomężawsprawielojalności-

powiedziała.Zaprowadziłagodoniskiego,ciemnegosalonu.Niebyłotam
kominka.Smileypoczułsięnaglechoryipusty.Lojalnośćwobeckogo,wobec
czego.Wjejsłowachniebyłourazy.Byłgnębicielem,aleonaakceptowała
gnębienie.

—Panimążbardzomisięspodobał.Zostałbyoczyszczony.
—Oczyszczony?Oczyszczonyzczego?
—Byłopodejrzenie,podstawadodochodzenia-anonimowylist.Zleconomi

tozadanie.-Przerwałispojrzałnaniązeszczerątroską.-Poniosłapaniwielką
stratę,paniFennan.Napewnoniespałapanicałąnoc.Musipanibyć
wyczerpana.

Niezareagowałanajegowyrazywspółczucia.
—Dziękuję,aleostatnioniemamcoliczyćnasen.Sentoluksusniedla

mnie.-Popatrzyłanaswojewątłeciało.-Mojeciałoijamusimyzesobą
przestawaćprzezcałądobę.Itakżyjemyjużdłużejniżwieluinnych.Acodo
wielkiejstraty.Tak,myślę,żetakjest.Alewiepan,panieSmiley,bardzodługo
niemiałamniczegopozaszczoteczkądozębówijeszczenieprzyzwyczaiłamsię
doposiadaniaczegokolwiek,nawetpoośmiulatachmałżeństwa.

Wskazałamukrzesło,dziwniestaroświeckimgestemwygładziłasukienkęi

usiadłanaprzeciwniego.Wpokojubyłobardzozimno.Smileyzastanawiałsię,

background image

czypowiniencośpowiedzieć.Nieśmiałnaniąspojrzeć;patrzyłprzedsiebie,
starającsięrozgryźćtęzniszczoną,bardzodoświadczonątwarzElsyFennan.
Upłynęłosporoczasu,zanimznówsięodezwała.

—Powiedziałpan,żesiępanuspodobał.Najwyraźniejnieodwzajemniłsię

panutymsamym.

—Niewidziałemlistupanimęża,aleznamjegotreść.-Poważnatwarz

Smileyazwróconabyłaterazwjejstronę.—Topoprostuniemasensu.Boja,
wiepani,powiedziałemmu…żezalecimywstrzymaniesprawy.

Nieruszałasię,czekałanadalszesłowa.Alecomógłpowiedzieć:

„Przepraszam,żezabiłempanimęża,alewykonywałemtylkomójobowiązek.-
Wobeckogo,nalitośćboską?-Dwadzieściaczterylatatemubyłczłonkiem
partiikomunistycznejwOksfordzie;dziękiostatniemuawansowimiałdostępdo
ściśletajnychinformacji.Jakiśżyczliwynapisałdonasanoniminiemieliśmy
wyboru,musieliśmypociągnąćsprawę.Dochodzeniewywołałowpanimężu
melancholięidoprowadziłogodosamobójstwa”.Nicniepowiedział.

—Tobyłagra-odezwałasięnagle-głupieżonglowanieideami;toniemiało

nicwspólnegoznimanizkimkolwiekinnym.Dlaczegosięnamiinteresujecie?
NiechpanwracadoWhitehalliszukanastępnychszpiegów.-Przerwała,nie
okazywałaposobieżadnychuczuć,nieliczącpłonącychczarnychoczu.-Cierpi
pannastarąchorobę,panieSmiley-powiedziała,wyjmującpapierosazpudełka
-ajawidziałamwielejejofiar.Umysłoddzielasięódciała;działapoza
rzeczywistością,wpapierowymkrólestwieiobmyślabezemocjiruinęswoich
papierowychofiar.Aleczasemrozdziałpomiędzywaszymświatemanaszym
jestniepełny;teczkomwyrastajągłowy,ramionainogi.Tojeststrasznachwila,
prawda?Nazwiskamiewająrodziny,uczuciailudzkiemotywytłumacząceich
smutne,małedossierifikcyjnegrzechy.Kiedytaksiędzieje,jestmiwasżal.-
Przerwałanachwilęipodjęławątek:-Tojesttakjakzpaństwemiludem.
Państwototeżsen,symbolniczego,pustki,umysłbezciała,rozgrywkaw
chmurach.Aletopaństwaprowadząwojnyiwiężąludzi.Śnićdoktrynami-
jakieżtouporządkowane!Mójmążijazostaliśmyterazuporządkowani,
prawda?

Patrzyłananiegobezmrugnięciaokiem.Jejakcentbyłterazwyraźniejszy.
—Wynazywaciesiebiepaństwem,panieSmiley;dlawasniemamiejsca

międzyprawdziwymiludźmi.Zrzucaciezniebabomby,alenieschodźciena
dół,żebypopatrzećnakrewiusłyszećkrzyk.

Mówiłaspokojnie,patrzącterazgdzieśponadnim.
—Bylibyściezszokowani,płakalibyście.Alejajużniemamłez,panie

Smiley.Jestemjałowa;dziecimojegożalusąmartwe.Dziękuję,żepan
przyszedł,panieSmiley.Terazmożepanwracać-niemapantujużnicdo

background image

roboty.Wyprostowałsięnakrześle,pulchnedłoniezłożyłjednanadrugiejna
kolanach.Wyglądałświętoszkowatoizarazemtrochęniepewnie,jaknieuczciwy
sklepikarzczytającyBiblię.Twarzmiałbladą,tylkopodoczamiwidaćbyło
jasnofioletowepółksiężyce,częściowoprzesłoniętegrubąoprawkąokularów.

—Niechpaniposłucha,paniFennan,toprzesłuchaniebyłowłaściwie

formalnością.Myślę,żespodobałosiępanimężowiiżenawetbyłszczęśliwy,ze
wreszcieztymskończył.

—Jakpanmożemówićtakierzeczy,jakpanmoże,teraz,gdy…
—Aletoprawda.Przecieżmynawetnierozmawialiśmywurzędzie.Kiedy

tamprzyszedłem,zobaczyłem,żebiuroFennanatocośwrodzajuprzejściówki
międzydwomainnymipokojami.Wyszliśmywięcdoparkuiusiedliśmyw
kawiarni-widzipanijakietobyłoprzesłuchanie.Powiedziałemmu,żebysięnie
martwił-właśnietomupowiedziałem.Japoprostunierozumiemtegolistu,on
niema…

—Nieolistmichodzi,panieSmiley,aleoto,coonmipowiedział.
—Gopanimanamyśli?
—Byłgłębokozaniepokojonytymprzesłuchaniem,takmipowiedział.Kiedy

wróciłwponiedziałkowywieczór,byłroztrzęsiony,mówiłbezładuiskładu.
Rzuciłsięnafotel,ajanamówiłamgo,żebyposzedłdołóżka.Dałammuśrodek
uspokajający.Wystarczyłmunapółnocy.Ranonadalotymmówił.Myślałtylko
otymażdośmierci,i..

Nagórzezadzwoniłtelefon.Smileywstał.
—Przepraszam-todomniezbiura.Pozwolipani?
—Jestwprzedniejsypialni,dokładnienadnami.
Smileypowoliszedłposchodach.Byłkompletniezdezorientowany.Co,na

Boga,powieterazMastonowi?

Podnoszącsłuchawkę,spojrzałodruchowonanumeraparatu.
—Walliston2944.
—Tucentrala.Dzieńdobry.Zamówionobudzenienaósmątrzydzieści.
—Och…och,bardzodziękuję.
Odłożyłsłuchawkę,wdzięcznyzachwilęwytchnienia.Rozejrzałsiępo

pokoju.TobyłasypialniaFennana,skromna,alewygodna.Przedgazowym
kominkiemstałydwafotele.Smileyprzypomniałsobie,żeElsaFennanbyła
przykutadołóżkaprzeztrzylatapowojnie.Fotelepochodziłyprawdopodobnie
ztegookresu,kiedywieczoramirazemsiadywaliwsypialni.Wnękipoobu
stronachkominkabyływypełnioneksiążkami.Wkącienabiurkustałamaszyna
dopisania.WwystrojusypialnibyłocośintymnegoiwzruszającegoiSmileypo
razpierwszybezpośrednioodczułtragedięśmierciFennana.Wróciłdosalonu.

—Tobyłodopani.Zamawiałapanibudzenienaósmątrzydzieści.

background image

Przerwał,jakbyczekałnawyjaśnienia.Aleonaodwróciłasięodniegoistała

wmilczeniu,patrzącprzezokno.Smukłeplecymiałaprosteinieruchome,jej
gęste,krótkiewłosyczerniaływporannymświetle.Naglecośmusięskojarzyło,
coś,zczegopowiniensobiezdaćsprawęjeszczenagórze,wsypialni,cośtak
nieprawdopodobnego,żeprzezchwilęjegomózgniebyłwstanietegoogarnąć.
Musisięstądwyrwać,znaleźćzdalaodtelefonuihisterycznychpytańMastona,
zdalaodElsyFennanijejciemnego,ponuregodomu.Zdalaodwszystkiego,
żebypomyśleć.

—Zadługosiępaninarzucałem,paniFennan.Zastosujęsiędopaniradyi

wrócędoWhitehall.

Podałamurękę.Ściskającjejzimnądrobnądłoń,wymamrotałwyrazy

współczucia.Zdjąłpłaszczzwieszakaiwyszedł.Przestałopadać.Blade
promieniezimowegosłońcaodbijałysięwwilgotnychkonarachdrzewiszarych
ścianachdomówprzyMerridaleLane.Niebobyłonadalciemnoszare,aświat
podnimdziwniefosforyzował,oddającświatłosłoneczne,którewykradłznikąd.

Smileyszedłpowoliżwirowąścieżkąpełenniespokojnychmyśli.TonieElsa

Fennanzamówiłabudzenienaósmątrzydzieścitegoranka.

background image

Kawiarniaprzyfontannie

SuperintendentpolicjikryminalnejwWallistonbyłpotężnym,

sympatycznymmężczyzną,którymierzyłkompetencjęzawodowąlatamisłużby
iniewidziałwtymzwyczajuniczegoniestosownego.InspektorodSparrowa,
Mendel,był-naodwrót-chudymdżentelmenemotwarzyłasicy;mówiłbardzo
szybko,unoszącprzytymtylkokącikiust.Smileyporównywałgowmyślachdo
łowczego-człowieka,któryznaswojeterytoriuminielubiintruzów.

—Dostałemwiadomośćzpańskiegodepartamentu,sir.Mapannatychmiast

zadzwonićdodoradcy.-Superintendentwskazałogromnądłoniątelefoni
wyszedłprzezotwartedrzwiswojegogabinetu.Mendelzostał.Smileypatrzyłna
niegoprzezchwilęsowimwzrokiem,próbującgorozgryźć!

—Proszęzamknąćdrzwi.
Mendelpodszedłdodrzwiicichojezamknął.
—ChcęzdobyćpewneinformacjezcentralitelefonicznejWalliston.Ktotam

jestnąjsensowniejszy?

—Zastępczynikierownika.Kierownikzawszebujawobłokach;onaodwala

całąrobotę.

—KtośzMerridaleLane15zamówiłbudzenienaósmątrzydzieścidziś

rano.Chcęwiedzieć,októrejzgłoszonozamówienieiktotozrobił.Chcęteż
ustalić,czybyłyjakieśzamówienianadziśrano,ajeślitak,toktojezgłosił.

background image

-Znapannumer?

—Walliston2944.AbonentSamuelFennan,jaksądzę.
Mendelpodszedłdotelefonuiwykręciłzero.Czekającnapołączenie,

zwróciłsiędoSmiłeya:

—Niechcepan,żebyktośsięotymdowiedział?
—Zgadzasię.Prawdopodobnienicsięzatymniekryje.Ałejaktylko

zaczniemypaplaćomorderstwie,to…

Mendeldodzwoniłsiędocentraliipoprosiłzastępcękierownika.
—WydziałzabójstwzWalliston,biurosuperintendenta.Prowadzimy

śledztwo…tak,oczywiście…więcniechpanioddzwonidomnie…miejska
liniawydziału,Walliston2421.

Odłożyłsłuchawkęiczekał,ażcentralazadzwonidoniego.
—Rozsądnadziewczyna-mruknął,niepatrzącnaSmileya.Telefon

zadzwoniłiMendelzacząłnatychmiastmówić.-Prowadzimyśledztwow
sprawiewłamanianaMerridaleLane.Numer18.Prawdopodobniewdomupod
11mielipunktobserwacyjny.Możeciesprawdzić,czywciąguostatniejdoby
byłyjakieśpołączenieznumeremalboznumeruWalliston2944?

Przerwa.MendelpołożyłdłońnamikrofonieispojrzałnaSmileyazlekkim

uśmiechem.Smileypoczułdoniegosympatię.

—Pytadziewczyn-powiedziałMendel-iprzejrzypokwitowania.
Wróciłdotelefonuizacząłzapisywaćcyfrynabloczkusuperintendenta.

Naglezesztywniałinachyliłsięnadbiurkiem.

—O,tak.-Głosmiałswobodny,kontrastującyzpostawą.-Ciekawe,kiedy

otoprosiła?-Znówprzerwa…-Dziewiętnastapięćdziesiątpięć…mężczyzna?
Dziewczynajestpewna?…Och,rozumiem,towyjaśniasprawę.Dziękuję,
bardzodziękuję.Nocóż,przynajmniejwiemy,naczymstoimy…wcalenie,
ogromnienampanipomogła…tylkoteoretycznie,towszystko…musimy
ponownietoprzemyśleć,prawda?Cóż,jeszczerazdziękuję.Touprzejmezpani
strony,proszętozachowaćdlasiebie…Ukłony.-Odłożyłsłuchawkę,wydarł
kartkęzbloczkuiwłożyłjądokieszeni.

Telefondzwonił;SmileyprawieżewyczuwałMastonapotamtejstronie

linii.

—Przydrodzejestjakaśkoszmarnakawiarenka-powiedział.-Muszęzjeść

śniadanie.Chodźmy,napijemysiękawy.

Mendelpopatrzyłnaniegoprzezchwilęichybazrozumiał.Nieczekając,aż

telefonprzestaniedzwonić,wyszlizkomisariatuiskierowalisiękuHighStreet.

KawiarniaPrzyFontannie,właścicielkaipaniGloriaAdam,którejwnętrze

zdobiłyróżneelementykońskiejuprzęży,oferowałagościommiejscowymiód
zacenęosześćpensówwyższąniżgdziekolwiekindziej.SamapaniAdam

background image

serwowałanajpaskudniejsząkawęnapołudnieodManchesteruimówiłao
swoichklientach„moiprzyjaciele”.Nierobiłainteresównaprzyjaciołach,ona
poprostuichobdzierała,cowjakiśsposóbpodsycałoiluzjędystyngowanej
amatorszczyzny,októrątakdbała.PochodzeniepaniAdambyłoniejasne,ale
częstomówiłaoswoimzmarłymojcujakoo„pułkowniku”.Wśródtychzgrona
przyjaciółpaniAdams,którzyszczególniedużozapłacilizatęprzyjaźń,krążyła
plotka,żeówtytułzostałmunadanyprzezArmięZbawienia.

MendeliSmileyusiedliwrogu,niedalekokominka,iczekali,żebyzłożyć

zamówienie.MendelspojrzałnaSmileyairzekł:

—Dziewczynadoskonalezapamiętałatentelefon;byłnasamkoniecjej

zmiany-zapięćósmaubiegłegowieczoru.Zamówienienabudzenieoósmej
trzydzieścidziśrano.ZłożyłjeosobiścieFennan,dziewczynajesttegopewna.

—Dlaczego?
—TenFennandzwoniłdocentralinaBożeNarodzenieitasamadziewczyna

miaładyżur.Życzyłwszystkimwesołychświąt.Pogawędzilisobietrochę.Jest
pewna,żewczorajtobyłtensamgłos.„Bardzokulturalnypan”,powiedziała.

—Fennannapisałlistpożegnalnyodziesiątejtrzydzieści.Cosięstało

międzyósmąawpółdojedenastej?

Mendelpodniósłstarą,zniszczonąaktówkę.Niemiałazamka,wyglądała

raczejjakteczkananuty.Wyjąłzniejszarąpapierowąteczkęiwręczyłją
Smileyowi.

—Faksymilelistu.Szefpowiedział,żebydaćpanukopię.Oryginał

przesyłajądoMinisterstwaSprawZagranicznych,adrugąkopięprostodo
MarlenyDietrich.

—Aktotojest,udiabła?
—Przepraszam,sir.Taknazywamypańskiegodoradcę.Bardzo

rozpowszechnionewbranży.Bardzoprzepraszam,sir.

Jakpięknie,pomyślałSmiley,doprawdycudownie.Otworzyłteczkęi

popatrzyłnafaksymile.Mendeldalejmówił:

—Pierwszylistsamobójczypisanynamaszynie,jakikiedykolwiek

widziałem.Wogólepierwszy,jakiwidziałem,jeśliotochodzi.Alepodpiszdaje
sięwporządku.Sprawdziliśmynakomisariacie,porównującgozkwitemz
biurarzeczyznalezionych,którykiedyśpodpisał.Jasnejaksłońce.

Listzostałnapisanynamaszynie,prawdopodobnieprzenośnej.Jak

anonimowydonos;teżbyłpisanynaprzenośnejmaszynie.Aletenzostał
opatrzonyczytelnym,eleganckimpodpisemFennana.Podadresem,ugóry
stronicywidniaładata,apodniągodzina:dwudziestadrugatrzydzieści.

SzanownysirDavidzie,

background image

popewnychwahaniachpostanowiłemodebraćsobieżycie.Niemogę

spędzićlat.jakiemipozostały,watmosferzenielojalnościipodejrzeń.Zdaję
sobiesprawę,żemojakarieraległawgruzach,żepadłemofiarąpłatnych
informatorów.

PańskioddanySamuelFennan

Smileyprzeczytałlistkilkarazy.Zastanawiałsięnadjegotreścią,gdy

Mendelspytał:

—Jakpannatowpadł?
—Naco?
—Natęsprawęzporannymtelefonem.
Odebrałemtelefon,bomyślałem,żetodomnie.Aleniebyłdomnie-to

byłobudzenie.Nawetwtedymnietoniezaskoczyło.Pomyślałem,żetoona
zamówiła,rozumiepan.Zszedłemnadółipowiedziałemjej.

Nadół?
Tak.Majątelefonwsypialni.Onaprzezkilkalatbyłaniesprawna,wiepan,i

zostawilipokójtaki,jakbyłwtedy.Takmisięzdaje.Wyglądajakgabinet;
książki,maszynadopisania,biurkoitakdalej.

—Maszynadopisania?
—Tak.Przenośna.Sądzę,żetonaniejnapisałlist.Alewidzipan,kiedy

odebrałemtentelefon,niepomyślałem,żepaniFennanraczejniemogłago
zamówić.

Dlaczegonie?
—Cierpinabezsenność-takmipowiedziała.Nawetdowcipkowałanaten

temat.Gdypowiedziałemjej,żebytrochęodpoczęła,onapoprostuodparła:
„Mojeciałoijamusimyzesobąprzestawaćprzezcałądobę.Itakżyjemyjuż
dłużejniżwieluinnych”.Wspomniałateżcośoniemożnościskorzystaniaz
luksususnu.Pocowięcmiałabyzamawiaćbudzenienaósmątrzydzieści?

—Apocomiałbytorobićjejmąż?Todośćpóźnagodzinadlaurzędnika

służbypaństwowej.

—Właśnie.Mnietoteżdziwi.WprawdzieMinisterstwoSpraw

Zagranicznychzaczynapracędopieroodziesiątej,aleprzecieżFennanmusiał
sięubrać,ogolić,zjeśćśniadanieizłapaćkolejkęnaczas.Pozatymżonamogła
goobudzić.

—Możetylkotakgadała,zeniemożezasnąć-spekulowałMendel.-

Kobietyczęstomówiąobezsenności,migrenieitakichsprawach.Żebyludzie
myśleli,źesąnerwoweipełnetemperamentu.

Smileypokręciłgłową.
—Nie,tonieonazamawiałabudzenie.Niebyłojejwdomudodziesiątej

background image

czterdzieścipięć.Ajeślinawetzałożymy,żepomyliłasięcodogodziny
powrotu,toniemogłapodejśćdotelefonuiniezobaczyćnajpierwciałamęża.
Niewmówimipan,żejejreakcjąnawidokzwłokbyłopójścienagóręi
zamówieniebudzenia.

Przezchwilęwmilczeniupilikawę.
—Jestjeszczecoś-odezwałsięMendel.
Cotakiego?
—Jegożonawróciłazteatruzakwadransjedenasta,zgadzasię?
—Tak,taktwierdzi.
—Aczyposzładoteatrusama?
—Niemampojęcia.
—Założęsię,żenie.Alemusiałapodaćprawdziwyczaspowrotu.Pewnie

więcdopisałagodzinęwliście,żebymiećalibi.

SmileypomyślałoElsieFennan,ojejgniewie,jejrezygnacji.Podejrzenia

Mendlawydawałymusięśmieszne.Nie,nieElsaFennan.Nieona.

—Gdzieznalezionozwłoki?-zapytał.
—Upodstawyschodów.
—Upodstawyschodów?
—Zgadzasię.Rozciągniętenapodłodzeholu.Rewolwerłeżałpodciałem.
—Alist.Gdziebył?
—Obokzwłok,napodłodze.
—Cośjeszcze?
—Tak.Wsaloniestałkubekkakao.
—Rozumiem.Fennanpostanawiapopełnićsamobójstwo.Zamawiabudzenie

naósmątrzydzieści.Robisobiekakaoistawiajewsalonie.Idzienagóręipisze
pożegnalnylist.Wracanadół,żebysięzastrzelić,izostawiakakaonipwypite.
Towszystkośliczniesięwiąże.

—Tak,rzeczywiście?Aprzyokazji,czyniepowinienpanzadzwonićdo

swojegobiura?

SmileypopatrzyłnaMendla.
—Tokoniecpięknejprzyjaźni-powiedział.
Idącwstronęautomatutelefonicznegoprzydrzwiachznapisem„Obcym

wstępwzbroniony”,usłyszał:p—Założęsię,żepantakmówidowszystkich
chłopaków.

Uśmiechałsię,gdyprosiłopołączeniezMastonem.
Mastonchciałgonatychmiastwidzieć.
Wróciłdostolika.Mendelmieszałnastępnąfiliżankękawyizajadał

wielkiegopączka.

—MuszęwracaćdoLondynu-powiedziałSmiley.

background image

-Cóż,tobędzietak,jakbywpuścićwilkamiędzyowce.Możenie?iMendel

mówiłprzedniączęściąust,bokącikizajętebyłypączkiem.

—JeśliFennanzostałzamordowany,żadnasiłanazieminiepowstrzyma

prasyodzajęciasiętąsprawą.-SpojrzałdoSmileyaidodał:-Niesądzę,żeby
Mastonowisiętospodobało.Wolałbysamobójstwo.

Takczyinaczej,musimysięztymuporać-odparłSmileyizmarszczyłbrwi.

Jużsłyszał,jakMastondrwizjegopodejrzeń.-Niewiem.Naprawdęniewiem.

ZpowrotemdoLondynu,zpowrotemdoIdealnegoBiuraMastona,i

powrotemdowyściguszczurówiwzajemnegoobwinianiasię.Zpowrotemdo
nierealnegoświatapapierów,gdzieludzkatragediamusisięzmieścićw
trzystronicowymraporcie.

Znówpadało.Tymrazembyłtorównyciepłydeszcz.Nakrótkimodcinku

międzykawiarniąPrzyFontannieakomisariatemSmileybardzoprzemókł.
Zdjąłpłaszczirzuciłgonatyłsamochodu.ZulgąopuściłWalliston-mimoże
jechałdoLondynu.Kiedyskręcałwgłównąulicę,katemokaspostrzegłMendla,
któryzestoickimspokojemszedłwstronękomisariatu,wfilcowymkapeluszu
zdefasonowanymipoczerniałymoddeszczu.Pomyślał,żeMendelmógłby
chcieć,abygopodrzucićdoLondynu.Zatrzymałsamochód.Byłomutrochę
głupio,aleMendel,nieprzejmującsięsubtelnościamisytuacji,otworzyłdrzwi
postroniepasażeraiwsiadł.

—Mamszczęście-powiedział.-Nienawidzępociągów.Jedziepando

CambridgeCircus?MożemniepanwyrzucićprzyWestminsterWay?

Ruszyli.Mendelwyciągnąłodrapanązielonąpuszkęnatytońiskręciłsobie

papierosa.Skierowałgodoust,alezmieniłzamiarizaproponowałskręta
Smileyowi.Zapaliłgoniezwykłązapalniczkąbuchającąkilkucentymetrowym
niebieskimpłomieniem.

PrzejechalikilkamiliSmileyzatrzymałsamochódnapoboczu.Odwróciłsię

doMendla.

—Będziemipanmiałzazłe,jeśliwrócędoWalliston?
—Dobrypomysł.Niechpanjedzieijązapyta.
SmileyzawróciłipojechałpowolidoWalliston,naMerridaleLane.Zostawił

Mendlawsamochodzieiposzedłznajomążwirowąścieżką.

Otworzyładrzwiibezsłowawprowadziłagodosalonu.Byłaubranawtę

samąsukienkę.Smileyzastanawiałsię,jakspędzałaczas,odkądzostawiłją
rano.

Chodziłapodomuczysiedziałabezruchuwsalonie?Albonagórze,w

sypialnizeskórzanymifotelami?Jaksięczujewswoimnowymstanie
wdowieństwa?Czyjestjużzdolnatoprzyjąć,czyteżnadalpatrzywlustro,
usiłującwykryćzmianę,wyrazprzerażenianatwarzy,iszlocha,gdysięjejto

background image

nieudaje?

Żadneznichnieusiadło-obojeinstynktownieunikalipowtórkiporannego

spotkania.

—Jestjeszczejednarzecz,októrąmuszępaniązapytać,paniFen-nan.

Bardzoprzepraszam,żekłopoczępaniąponownie.

—Spodziewamsię,żechodziotentelefon,porannytelefonzcentrali.
—Tak.
—Domyślałamsię,żetopanazdziwi.Człowiekcierpiącynabezsenność

prosioporannebudzenie.-Starałasięmówićpogodnymtonem.

—Tak,rzeczywiście,towydajesiędziwne.Częstopanichodzidoteatru?
—Tak,raznadwatygodnie.Widzipan,należędoklubuteatralnego

Weybridge.Chodzęnawszystko,cowystawiają.Mammiejscezarezerwowane
napierwszywtorekkażdegonowegoprzedstawienia.Mążpracowałwewtorki
dopóźna.Nigdyminietowarzyszył;chodziłtylkonasztukiklasyczne.

—AlelubiłBrechta,prawda?Wydawałsiębardzoemocjonować

przedstawieniamiwystawianymiprzezBerlinerEnsemblewLondynie.

Patrzyłananiegoprzezchwilęinaglesięuśmiechnęła.Byłtoczarujący

uśmiech;całatwarzrozjaśniłasięjejjakudziecka.SmileywyobraziłsobieElsę
jakodziewczynę-zwinną,szczupłąchłopczycę,jakPetiteFadettegranąprzez
GeorgeSandpółkobietę,Iwygadanąkłamczuchę.Widziałjąjakoprowokatorkę,
walczącąjakIkotkaoswojeiwidziałjąteżzagłodzonąiwobozie
koncentracyjnym,Ibezwzględnąwwalceozachowaniewłasnejtożsamości.
PrzykrobyłoIpatrzećnatenuśmiech,wktórymwidaćbyłoświatełko
dziecięcejniewinności,jaknazahartowanąbrońwwalceoprzetrwanie.

Obawiamsię,żewyjaśnieniezabrzmigłupio—powiedziała.—Mam

bardzosłabąpamięć,tonaprawdęokropne,idędosklepuizapominam,co
miałamkupić,umawiamsiętelefonicznieizapominamwchwili,gdyodkładam
słuchawkę.Zapraszamludzinaweekend,apotemwychodzimy,kiedyoni
przyjeżdżają.Dlategoodczasudoczasu,gdymuszęoczymśpamiętać,dzwonię
docentraliiproszęotelefonnaparęminutprzedumówionymterminem.Tojest
jaksupełeknachusteczce,alesupełekniemożezadzwonić,prawda?

Smileyprzyglądałsięjejprzezchwilę.Poczułsuchośćwgardleimusiał

przełknąć,zanimsięodezwał.

_Awjakiejsprawiebyłtentelefontymrazem,paniFennan?
Znówczarującyuśmiech.
—TUmniepanma.Zupełniezapomniałam.

Mastoniblaskświec

background image

WracającdoLondynu,SmileyzapomniałoobecnościMendla.
Byłyczasy,kiedysamoprowadzeniewozuprzynosiłomuulgę;w

nierealnościdługiejsamotnejpodróżyznajdowałśrodekuśmierzającydlaswego
skołatanegoumysłu,bozmęczeniekilkugodzinnąjazdąpozwalałomu
zapomniećoposępniejszychsprawach.

Możliwe,żebyłatojednazsubtelnychoznakwiekuśredniego,żejużnie

potrafiłopanowaćwtensposóbumysłu.Terazpotrzebowałsilniejszych
środków:czasemnawetplanowałwmyślachspacerpojakimśeuropejskim
mieście-wymieniał,naprzykład,wszystkiesklepyibudynki,obokktórych
przechodziłbywBremieodkatedrydouniwersytetu.Alepomimotakich
ćwiczeńumysłowychnawiedzałygoduchyteraźniejszościiodsuwałymarzenia
nabok.TobyłaAnn,któraukradłamuspokój,Ann,któraniegdyśsprawiła,że
teraźniejszośćstałasiętakaważna,uzależniłagoodrzeczywistości,akiedy
odeszła,nicniepozostało.

Niewierzył,żebytoElsaFennanzabiłaswojegomęża.Jejinstynkty

nastawionebyłynaobronę,nagromadzenieskarbówżycia,nabudowanie
symbolinormalnejegzystencji.Niebyłowniejagresji,tylkowolaprzetrwania.

Aleczymógłbyćpewien?JaktonapisałHesse?„Dziwniejestwędrowaćwe

mgle,gdziekażdyjestsamotny.Drzewanieznająswoichsąsiadów.Każdejest
samotne”.Niewiemyosobienawzajemnic,zupełnienic,myślałSmiley.Bez
względunato,jakbliskosiebieżyjemy,bezwzględunato,ojakiejporzednia
czynocyzgłębiamynawzajemswojemyśli,nicosobieniewiemy.Jakmogę
osądzaćElsęFennan?Myślę,żerozumiemjejcierpienie,lękispowodowane
nimkłamstwa,alecowiemoniejsamej?Nic.

Mendelwskazywałnaznakdrogowy.
—Totutajmieszkam.Mitcham.Naprawdęnienajgorszemiejsce.Niedobrze

mijużodosiedlizkawalerkami.Kupiłemsobietutajporządnybliźniak.Zamoją
emeryturę.

—Zaemeryturę?Tojeszczekawałczasu.
—Tak.Trzydni.Todlategodostałemtęrobotę.Nictakiego,żadnych

komplikacji.DajcietostaremuMendlowi,niechzawalisprawę.

—Proszę,proszę.Obawiamsię,żedoponiedziałkuobajbędziemy

bezrobotni.ZawiózłMendladoScotlandYarduipojechałdalej,naCambridge
Circus.Kiedywszedłdobudynku,zdałsobiesprawę,żewszyscyjużwiedzą.
Poznałtoposposobie,wjakinaniegopatrzyli,pozachowaniu.Poszedłprosto
dogabinetuMastona.Sekretarkaszefasiedziałazaswoimbiurkiem,gdywszedł,
obrzuciłagouważnymspojrzeniem.v-Jestdoradca?

-Tak.Czekanapana.Jestsam.Tylkozapukaminiechpanwchodzi.Ale

Mastonotworzyłdrzwiijużsamgowzywał.Miałnasobieczarnypłaszczi

background image

spodniewprążki.No,tozaczynasiękabaret,pomyślałSmiley.

—Próbowałemsięztobąskontaktować.Niedocierałydociebiemoje

telefony?-zapytałMaston.

—Docierały,aleniemogłemztobąrozmawiać.
—Niebardzorozumiem.
Cóż,niewierzę,żebyFennanpopełniłsamobójstwo-sądzę,żego

zamordowano.Niemogłemtegopowiedziećprzeztelefon.Mastonzdjąłokulary
ipopatrzyłnaSmileyakompletnieoszołomiony.

Zamordowany?Jakto?
—Fennannapisałlistodziesiątejtrzydzieściostatniegowieczoru,jeśli

przyjąć,żeczaspodanynaliściejestprawdziwy.

—Icoztego?
—Osiódmejpięćdziesiątpięćzadzwoniłdocentraliizamówiłbudzeniena

ósmątrzydzieścinastępnegodnia.

—Skąd,ulicha,otymwiesz?
—Byłemtamrano,kiedyzadzwonionozcentrali.Odebrałemtelefon,

myśląc,zedzwoniązdepartamentu.

—Askądpewność,żetoFennanzamówiłbudzenie?
—Przeprowadziłemdochodzenie.Dziewczynawcentralirozpoznałagłos

Fennana;byłapewna,żetooniżezadzwoniłzapięćósmaubiegłegowieczoru.

—CzyFennanidziewczynasięznali?
—DobryBoże,nie.Poprostuodczasudoczasuwymienialiuprzejmości.
—Nadalniepojmuję,dlaczegosądzisz,źezostałzamordowany?
—Cóż,pytałemżonęotentelefon…
I?
—Skłamała.Powiedziała,żesamagozamówiła.Tłumaczyła,żejest

straszniezapominalskaikażeodczasudoczasudzwonićdosiebiezcentrali,
kiedymaważnespotkanie;tojestjakwiązaniesupełkanachusteczce.Jeszcze
jedno-tużprzedoddaniemsamobójczegostrzałuFennanzrobiłsobiekakao.
Niewypiłgo.

Mastonsłuchałwmilczeniu.Wreszcieuśmiechnąłsięiwstał.
—Zdajesię,żemówimyoróżnychrzeczach-powiedział.*-Wysłałemcię,

żebyśsiędowiedział,dlaczegoFennansięzastrzelił.Wracaszimówisz,żesię
niezastrzelił.Niejesteśmypolicjantami,Smiley.

—Nie.Czasemsięzastanawiam,kimjesteśmy.
—Czyusłyszałeśoczymś,comogłobynasdotyczyć-oczymś,co

wyjaśniałobyjegodziałanie?Cobyłobypodstawądonapisanialistu
pożegnalnego?

Smileyzawahałsię,zanimodpowiedział.Widział,żetonadchodzi.

background image

—Tak.ZesłówpaniFennanwynikało,żejejmążbyłbardzozdenerwowany

poprzesłuchaniu.-Niechjużwysłuchacałejhistorii.-Dręczyłogoto,niemógł
zasnąć.Musiałamudaćśrodekuspokajający.Jejsprawozdaniezreakcji
Fennananamojeprzesłuchaniecałkowiciepotwierdzałotreśćlistu.-Milczał
przezjakąśminutę,mrugającoczami.-Próbujęwłaśniepowiedzieć,żejejnie
wierzę.Niewierzę,żeFennannapisałtenlist,aniwto,żemiałzamiarsięzabić.
-SpojrzałnaMastona.-Topoprostunietrzymasiękupy.Jeszczejedno-dodał.
-Niewidziałemekspertyzy,aleistniejepodobieństwopomiędzyanonimema
listempożegnalnymFennana.Krójczcionkijestidentyczny.Wiem,żeto
śmieszniebrzmi,aletakjest.Musimywłączyćwtopolicję-zapoznaćichz
faktami.

background image

—Zfaktami?—zapytałMaston.-Zjakimifaktami?Załóżmy,żeona

rzeczywiściekłamie-podobnotodziwnakobieta,cudzoziemka,Żydówka.Bóg
raczywiedzieć,comawgłowie.Powiedzianomi,żewielewycierpiałapodczas
wojny,prześladowanojąitakdalej.Mogławidziećwtobieoprawcę,
inkwizytora.Zauważyła,żedoczegośzmierzasz,wpadławpanikęi
poczęstowałaciępierwszymkłamstwem,jakieprzyszłojejdogłowy.Czyto
czynizniejmorderczynię?

—TopocoFennanzamawiałbudzenie?Dlaczegozrobiłsobiekakao?
—Ktowie?—GłosMastonabyłterazpewniejszy,bardziejprzekonujący.-

Jeślijaalboty,Smiley,znaleźlibyśmysięwtymprzerażającymistanie,że
postanowilibyśmyzniszczyćsiebie,ktowie,jakiebyłybynaszeostatnie
poczynanianatymświecie?AjeślichodzioFennana:widziałkoniecswojej
kariery,życiestraciłodlaniegosens.Niejestwykluczone,żechciałusłyszeć
ludzkigłos,poczućciepłokontaktuzinnymczłowiekiem,zanimumrze.
Śmieszneto,możesentymentalne,alenieniemożliwedlakogośtak
udręczonego,żeodbierasobieżycie.

Smileymusiałprzyznać,żetobyłodobreprzedstawienie,aonniestanowił

równorzędnegopartneradlaMastona.Naglepoczuł,żewzbierawnimzłość.
Jakżenienawidziłtegopretensjonalnegopochlebcy,tegoobscenicznego
niewieściuchazjegosiwiejącymiwłosamiirozsądnymuśmiechem.Furia
narastała,zalewałamupierś,dusiłacałeciało.Twarzmupoczerwieniała,
okularyzaszłymgłą,woczachpojawiłysięłzy,dopełniającupokorzenia.

Mastonkontynuował,łaskawietegoniezauważając:
—Niemożeszsięspodziewać,żenatejpodstawiezasugerujęministrowi

sprawwewnętrznych,iżpolicjadoszładofałszywychwniosków.Wiesz,jak
delikatnesąnaszestosunkizpolicją.Zjednejstrony,mamytwojepodejrzenia:
krótkomówiąc,zachowanieFennanaostatniegowieczoruniewskazywałona
zamiarsamobójczy,ajegożona,oczywiście,kłamała.Przeciwkotemumamy
opinięwyszkolonychdetektywów,którzynieznaleźliniczegoniepokojącegow
okolicznościachśmierci,noizeznaniepaniFennan,żemążbyłprzygnębiony
przesłuchaniem.Przykromi,Smiley,aletakwłaśniejest.

Zapadłacisza.Smileypowoliodzyskiwałpanowanienadsobąalewciążbył

otępiałyiniepotrafiłsięwysłowić.Nerwowomrugałoczami,pobrużdżoną
twarzmiałzaróżowionąaustagłupkowatopółotwarte.Mastonczekał,ażcoś
powie,aleSmileybyłzmęczonyinaglestraciłzainteresowanieczymkolwiek.
NiepatrzącnaMastona,wstałiwyszedł.

Dotarłdoswojegopokojuiusiadłprzybiurku.Machinalnieprzejrzał

papiery.Wpojemnikunapocztębyłokilkawewnętrznychpismobiegowychi
osobistylistadresowanydoWielmożnegoPanaG.SmileyawMinisterstwie

background image

Obrony.Charakterpismabyłmunieznany;otworzyłkopertęiprzeczytałlist.

SzanownyPanieSmiley!
MuszęzjeśćzPanemlunchjutrowCompleatAnglerwMarlow.Proszę,

żebyspotkałsięPanzemnąopierwszej.MamPanucośdopowiedzenia.

SzczerzeoddanySamuelFennan
Listbyłpisanyręcznieidatowanynapoprzednidzień,wtorektrzeciego

stycznia.OstemplowanogowWhitehalloszóstejpopołudniu.

Smileywpatrywałsięwlistprzezkilkaminut,potemodłożyłgonabiurko,

otworzyłszufladęiwyjąłzniejkartkęczystegopapieru.Napisałkrótkilistz
rezygnacjądoMastonaiprzypiąłdoniegoszpilkązaproszenieodFennana.
Nacisnąłdzwonekdosekretarki,włożyłlistdopojemnikanakorespondencję
wychodzącąiposzedłdowindy.Jakzwykleutknęławpiwnicyzwózkiemna
herbatędlaarchiwum;pokrótkimoczekiwaniuzacząłschodzićposchodach.W
połowiedrogiprzypomniałsobie,żezostawiłwpokojupłaszcz
przeciwdeszczowyiparędrobiazgów.Pomyślał,żetonieszkodzi,przyśląmu
je.Usiadłwsamochodzienaparkinguipatrzyłprzezzalanądeszczemprzednią
szybę.

Byłomuwszystkojedno,poprostuwszystkojedno.Byłzaskoczony,żeo

maływłosniestraciłnadsobąkontroli.Rozmowyodgrywaływażnąrolęw
życiuSmileyaizawszesądził,żejestodpornynawszystkieichrodzaje:
dyscyplinarne,naukowe,medyczneireligijne.Jegoskrytanaturanienawidziła
celuwszystkichtychrozmów,ichprzytłaczającejintymności,nieuniknionej
realności.PrzypomniałsobiepewiencudownyobiadzAnnwQuaglino,kiedy
opisywałjejmetodękameleona-pancemikapozwalającąpokonać
impertynenckichrozmówców.Jedliobiadprzyświecach,pilibrandy,Ann
patrzyłananiegozmiłościąipożądaniem.Jejtwarzbyłatakbliskojegotwarzy,
gdymówił:

Najpierwstajęsiękameleonem.
Czylizamieniaszsięwewstrętnąjaszczurkę?
—Nie,tuchodziokolory.Kameleonypotrafiązmieniaćkolor.
Itowłaśnierobisz?
—Tak,stajęsiętaki,jakmójrozmówca.
Icocitodaje?
—Tametodaopierasięnazałożeniu,żerozmówca,którynajbardziejkocha

siebiesamego,zainteresujesięwłasnymobrazemwtwoichoczach.Możesz
poznaćjegokolorytsocjalny,polityczny,intelektualnyijegotemperament.

Pompatycznajaszczurka.Aleinteligentnykochanek.
Czasemtametodazawodziwobecidiotyzmualboniechęcirozmówcy.Jeśli

tak,stajęsiępancernikiem.

background image

Wkładaszzbroję?
Nie,stawiamgonatakabsurdalnejpozycji,żezyskujęnadnimprzewagę.

Dokonfirmacjiprzygotowywałmnieemerytowanybiskup.Stanowiłemcałą
jegotrzódkęiotrzymałemtylenauk,żewystarczyłyby,żebyobdzielićcałą
diecezję.Alekontemplująctwarzbiskupa,wyobrażającsobie,żepodmoim
wzrokiemobrastaonagęstymfutrem,zachowałempanowanienadsytuacją.Od
tamtegoczasurozwinąłemumiejętność.Każdegobyłemwstaniezmienićw
małpę,wysłaćnagolasanabankietwolnomularski,zmienićwwęża,żebypełzał
nabrzuchu…

-Paskudna,kochanajaszczurka.
Taktobyło.AlepodczasostatniejrozmowyzMastonemzdolnośćdo

przyjmowaniapozycjiobserwatoraopuściłaSmileya;zabardzosięangażował.
KiedyMastonwykonałpierwszeruchy,Smileybyłzbytzmęczonyi
zdegustowany,żebypodjąćwyzwanie.Mastondopuszczał,żetoElsaFennan
zabiłaswojegomęża,alewcalegotonieinteresowało.Podejrzenia,
doświadczenie,spostrzeżenia,zdrowyrozsądek-dlaMastonatoniebyły
narzędziaprowadzącedoustaleniafaktów.

Papier-tobyłfakt,

ministrowie-tobyłfakt,

wiceministrowiesprawwewnętrznych-tobyłniezbityfakt.

Departamentnieinteresujesięniejasnymiwrażeniamijakiegośjednego
urzędnika,jeślikolidujetozpolityką.Smileybyłzmęczony,bardzozmęczony.
Jechałpowolidodomu.Dziśzjekolacjęnamieście.Cośspecjalnego.Alebyła
dopieroporaobiadowa,spędziwięcpopołudnie,idąctropemOleariusapodczas
jegohanzeatyckichwypraw.PotemkolacjawQuaglinoisamotnytoastnacześć
zwycięskiegomordercy,możewłaśnienacześćElsy,zwdzięcznościza
zakończeniekarieryGeorge’aSmileyawrazzżyciemSamaFennana.

NiezapomniałzabraćpraniazSloaneStreet,wreszcieskręciłnaBywater

Streetiznalazłmiejscedozaparkowaniaojakieśtrzydomyodwłasnego.
Wyszedł,dźwigającbrązowąpapierowąpaczkęzpralni.Dokładniezamknął
samochódizprzyzwyczajeniaobszedłgo,sprawdzającklamki.Przezcałyczas
siąpiłdrobnydeszczyk.Zdenerwowałogo,żektośznówzaparkowałprzedjego
domem.Bogudzięki,paniChapelzamknęłaoknoodsypialni,inaczejdeszcz
by…

background image

Naglestałsięczujny.Cośporuszyłosięwsalonie.Jakieśświatło,jakiścień,

sylwetkaczłowieka,coś-byłtegopewien.Czytobyłwzrok,czytylkoinstynkt?
Niewiedział.Alejakaśpodskórnazdolnośćpercepcjiostrzegłago,aonprzyjął
ostrzeżenie.

Bezchwilizastanowieniawrzuciłkluczezpowrotemdokieszenipłaszcza,

podszedłposchodkachdoswoichdrzwiinacisnąłdzwonek.

Piskliwydźwiękrozszedłsiępodomu.Przezchwilępanowałacisza,a

potemdouszuSmileyadotarłodległydźwiękkrokówzbliżającychsiędodrzwi.
Zgrzytłańcucha,pstryknięciezatrzaskuidrzwisięotworzyły-szybkoigładko.

Smileynigdygoniewidział.Wysoki,przystojnyblondyn,mniejwięcej

trzydziestopięcioletni.Jasnoszarygarnitur,białakoszulaisrebrnykrawat.
NiemiecalboSzwed.Lewąrękętrzymałnonszalanckowkieszenimarynarki.

Smileypopatrzyłnaniegoprzepraszająco.
—Dobrywieczór.CzyzastałempanaSmileya?
Drzwiotworzyłysięszerzej.
—Tak.Wejdziepan?;
Wahałsięprzezułameksekundy.
—Nie,dziękuję.Czyzechciałbypanmutooddać?-wręczyłmężczyźnie

paczkęzpraniem,zszedłzeschodówiwsiadłdosamochodu.Wiedział,żenadal
jestobserwowany.Zapaliłsilnik,skręciłiwjechałnaSloaneSquare,nie
spoglądającanirazuwstronęswojegodomu.NaSloaneStreetznalazłwolne
miejsce,zatrzymałsięibłyskawiczniezapisałwnotatnikusiedemzestawów
cyfr.ByłytonumerysiedmiusamochodówzaparkowanychprzyBywaterStreet.

Copowinienzrobić?Zatrzymaćpolicjanta?Kimkolwiekbyłtenmężczyzna,

dotejporyjużzdążyłsięulotnić.Smileyzamknąłsamochódiprzeszedłprzez
ulicędobudkitelefonicznej.ZadzwoniłdoScotlandYardu,połączyłsięz
wydziałemspecjalnymipoprosiłinspektoraMendla.Okazałosięjednak,że
inspektorpojechałdodomu.Smiley,podługimlawirowaniu,uzyskałjegoadres.
Ponowniezapuściłsilnik,objechałtrzystronyplacuiwydostałsięnamost
AlbertaZjadłkanapkęiwypiłdużąwhiskywnowympubiezwidokiemna
rzekę,akwadranspotemjechałprzezmostwstronęMitcham.Deszczciągle
padałnajegoniepozornysamochód.Smileybyłzaniepokojony,naprawdę
bardzozaniepokojony.

Herbatkaiwspółczucie

Gdydotarłnamiejsce,nadalpadało.Mendelbyłwogrodzieimiałnagłowie

najniezwyklejszykapelusz,jakiSmijeykiedykolwiekwidział.Rozpocząłswój

background image

żywotjakoaustralijskikapeluszwojskowy,alejegowielkierondoobwisłoze
wszystkichstroniterazprzypominałwielkigrzyb.Mendelstałnadjakimś
pniakiemzezłowrogowyglądającymoskardemwżylastejprawejręce.

PrzezchwilępatrzyłostronaSmileya,potemnajegoszczupłejtwarzy

pojawiłsięuśmiech.Odłożyłoskardiwyciągnąłdłońnapowitanie.

—Kłopoty-powiedział.
—Kłopoty-powtórzyłSmiłey.
PoszedłzaMendlemścieżkąwstronędomu.Podmiejskiegoiwygodnego.
—Wsaloniewkominkusięniepali,dopierocowróciłem.Możenapijmysię

herbatywkuchni?

Weszlidokuchni.Panowałwniejidealnywręczporządek.KiedyMendel

przygotowywałherbatę,Smileybeznamiętniezrelacjonowałmu,cozdarzyłosię
naBywaterStreet.Gdyskończył,Mendelpopatrzyłnaniegoizapytał:

—Aledlaczegozaprosiłciędośrodka?
Smileyzaczerwieniłsięlekko.
—Niemampojęcia.Naszczęściemiałemtępaczkę.-Napiłsięherbaty.-

Chociażniewierzę,żebydałsięnabraćnapaczkę.Może

itak,alewątpię.Bardzowątpię.
—Żesięnabrał?
—Cóż,jabymsięnienabrał.Facetwfordziedostarczającypaczkiz

bielizną.Kimmogłembyć?Pozatym,pytałemoSmileya,apotemniechciałem
sięznimzobaczyć.Musiałpomyśleć,żetobardzodziwne.

—Aleocomuchodziło?Cobyztobązrobił?Zakogocięuważał?—

Myślę,żetonamnieczekał,aleniespodziewałsię,żezadzwoniędodrzwi.To
gowytrąciłozrównowagi.Myślę,żechciałmniezabić.Dlategopoprosiłmnie
dośrodka:rozpoznałmnie,aleniebyłpewien.Prawdopodobniewidział
fotografię.

Mendelpatrzyłnaniegoprzezchwilęwmilczeniu.
Chryste-mruknął.
Załóżmy,żemamrację-ciągnąłSmiley.-Fennanazamordowano,ateraz

próbowanozabićmnie.Cóż,wodróżnieniuodciebie,janacodzieńniezajmuję
sięzabójstwami.

—znaczy?
—Niewiem.Poprostuniewiem.Możesprawdziłbyśnumerytych

samochodów.StałydziśranoprzyBywaterStreet.

—Dlaczegosamtegoniezrobisz?
SmileypopatrzyłnaMendlazaskoczonyiuświadomiłsobie,żenie

powiedziałmuoswojejrezygnacji.

—Niemogę-odparł.-Dziśranozłożyłemrezygnację.Jestemteraz

background image

swobodnyjakptak.

Mendelwziąłodniegolistęznumeramiiposzedłdoholudotelefonu.

Wróciłpoparuminutach.

,,Oddzwoniązagodzinę-powiedział.-Chodź,oprowadzęciępowłościach.

Znaszsięnapszczołach?

—Tylkotrochę.WOksfordziezaraziłemsiębakcylemhistoriinaturalnej.
ChciałopowiedziećMendlowi,jakzmagałsięzmetamorfozamiroślini

zwierzątGoethegownadziei,żejakFaustodkryje,„naczymtrzymasięświati
jegonajskrytszesprawy”.Chciałwyjaśnić,dlaczegoniesposóbzrozumieć
dziewiętnastowiecznejEuropybezznajomościnaukprzyrodniczych.Czułsię
przepełnionyważnymimyślami,alewskrytościduchawiedział,iżtodlatego,że
jegomózgzmagałsięzwydarzeniamidniaijestwstanienerwowego
podniecenia.Mendelwyprowadziłgonadwórtylnymidrzwiami.Trzyzgrabne
uleprzycupnęłypodceglanąścianąbiegnącąwzdłużtejczęściogrodu.Staliw
siąpiącymdeszczu,aMendelmówił:

—Zawszechciałemhodowaćpszczoły,zobaczyć,jaktojest.Przeczytałem

wszystkonatentematiwystraszyłemsięjakcholera.Małesprytnecwaniaczki.-
Kilkarazykiwnąłgłową,jakbychciałpodkreślićznaczenietychsłów.Smiley
spojrzałnaniegozzainteresowaniem.Miałpociągłątwarzstalowoszarewłosy
nosiłkrótkoprzycięte.Zdawałsięcałkowicieobojętnynapogodę,apogodabyła
obojętnananiego.Smileyznałwielupolicjantównacałymświecie.Znałteżich
problemy.Wszyscymieliwsobieogromnezasobycierpliwości,goryczyi
gniewu.Doświadczalidługich,bezowocnychgodzinobserwacjiwkażdą
pogodę,czekanianakogoś,ktonieprzyjdzie…alboprzyjdzieiodejdzieza
szybko.Ibylinałasceswoichszefów-kapryśnychidespotycznych,nerwowych
izmiennych,czasemmądrychiwspółczujących.Widział,jakinteligentniludzie
bywająłamaniprzezgłupotęichszefów,jaktygodniepracywdzieńiwnocy
mogąpójśćnamarne.

Mendelpoprowadziłgodouliścieżkąwykładanątłuczniemi-nadal

niepomnynadeszcz-zacząłrozbieraćjedenznichnaczęści,demonstrująci
objaśniając.Mówiłzdługimiprzerwamimiędzyzdaniami,demonstrował
wszystkodokładnie.

WreszcieweszlidodomuiMendelpokazałSmileyowidwapokojenadole.

Salonbyłcaływkwiatach:kwiecistezasłonyidywan,kwiecistepokrowcena
meblach.Wmałejgablotcewkąciestałokilkakufliwkształcieludzikóww
trójgraniastychkapeluszachiparaeleganckichpistoletówobokpucharuza
strzelaniedocelu.

Weszlinagórę.Czućtambyłoparafinąodpiecanapółpiętrze,azbojleraw

łaziencedobiegałoostrebulgotanie.Mendelpokazałswojąsypialnię.Królowało

background image

wniejwielkiemałżeńskiełoże.

—Kupiłemjenawyprzedażyzafunciaka-objaśniałMendel.-Maspecjalne

materacenasprężynach.Czegotoludzieniewymyślą,żebyzapewnićsobie
odrobinęluksusu.DywanynależałydokrólowejElżbiety.Zmieniająjecorok.
KupiłemjewsklepiewWatford.

Smileystałwdrzwiach,trochęzażenowany.Mendelprzeszedłobokniego,

żebyotworzyćdrzwidodrugiejsypialni.

—Atotwójpokój.Jeślichcesz.-SpojrzałnaSmileya.-Niezostawałbymna

nocwdomu,gdybymbyłnatwoimmiejscu.Nigdyniewiadomo,prawda?Poza
tym,tutajbędzieszlepiejspał,Powietrzejestczystsze.

Smileyzacząłprotestować.
Zrobisz,cozechcesz.Twójwybór-rzekłMendelsucho.-Prawdę

powiedziawszy,niebardzosięorientujęwtym,corobisz.Wiemtylko,żeznasz
sięnapolicyjnejrobocie.Postąpisz,jakzechcesz.Jestempewien,żepotrafisz
zadbaćowłasnesprawy.

Znówzeszlinadół.Mendelzapaliłgazowykominekwsalonie.flj&-No

cóż,pozwól,żezaproszęcięwieczoremnakolację-powiedziałSmiley.

Wholuzadzwoniłtelefon.TobyłasekretarkaMendlawsprawienumerów

samochodów.

Zakończywszyrozmowę,MendelwróciłdosalonuiwręczyłSmileyowilistę

siedmiunazwiskiadresów.Czterymożnabyłoodrzucić;tobyłyadresyz
BywaterStreet.Pozostawałytrzy:samochódwynajęty|firmyAdamScarri
SynowiewBattersea,ciężarówkanależącadoSevernTileCompanyz
EastbourneisamochódzarejestrowanyjakowłasnośćambasadoraPanamy.

—Mamznajomego,któryzajmujesięsprawamipanamskimi-powiedział

Mendel.Niepowinnobyćtrudności,ambasadadysponujetylkotrzema
samochodami.

—Batterseajestniedaleko-dodałpochwili.-Możemywyskoczyćtam

razem.Twoimwozem.

—Jasne-zgodziłsięSmiley-anakolacjęmożemysięwybraćdo

Kensington.ZarezerwujęstolikwEnterchat.

Byłaczwarta.Posiedzielijeszczechwilę,gawędzącohodowlipszczółi

prowadzeniudomu.Mendelbyłrozluźnionyiswobodny,aSmileystarałsiętak
kierowaćrozmowę,bynieokazaćmupoczuciawyższości.Domyślałsię,coo
MendlupowiedziałabyAnn.„Kochanie,ktobysięspodziewał,żeonmożebyć
takimiły!Ostatnimężczyzna,októrymbympomyślała,żemipowie,gdzie
możnataniokupićryby.

Jakiślicznymadomek.Spokojnie,onnapewnowie,żetekuflewkształcie

ludzikówtookropieństwo,tylkosiętymnieprzejmuje.Myślę,żetobędzienasz

background image

pupilek.Zaprośgonakolację.Musisz.Niepodśmiewajsięzniego,tylkogo
zaproś”.Niezaprosiłbygo,oczywiście,aleAnnitakbyłabyzadowolona-z
tego,żeznalazłasposób,bygopolubić.Agdybyjużtozrobiła,natychmiast
zapomniałabyonim.TegowłaśnieSmileypragnął-znaleźćsposób,żeby
polubićMendla.Nieszłomutotakłatwo,jakposzłobyAnn.AleAnntoAnn-
razprawiezabiłajakiegośkuzynazEtonzato,żepiłklaretdoryby,leczgdyby
MendelzapaliłfajkęnadjejcrêpeSuzette,prawdopodobnieniezauważyłaby
tego.KwadranspopiątejwyruszylidoBatterseasamochodemSmileya.Po
drodzeMendelkupiłpopołudniowągazetę.Czytał,ztrudnościąchwytając
światłoulicznychlatami.Pokilkuminutach;powiedziałznagłymgniewem:

—Szwaby.CholerneSzwaby.Boże,jakjaichnienawidzę!
—Szwaby?
—Szwaby.Hunowie.Szkopy.CholerniNiemcy.Niedałbymsześcio-

pensówkizaworekzichtruchłem.Mięsożernerudekanalie*Znowu
poniewierająŻydami.Dołóżimipodnieśich.Przebacz.i»zapomnij.A
dlaczego,docholery?Czytrzebapuścićwniepamięćkradzieże^tnor-derstwai
gwałtytylkodlatego,żepopełniałyjemiliony?Chryste,gdyjakiśbiednygnojek
zbankupodwędzidziesięćkafli,całakomendamiejskahuziananiego!Ale
Kruppicałatabanda-nie.Chryste,gdybymbyłŻydemwNiemczech,to
bym…

Smileynaglesięocknął.
—Tocobyśzrobił?Cobyśzrobił,Mendel?
—Och,pewnienicbymniezrobił.Teraztotylkopolityka.Niemasensu

dawaćimbombywodorowej,więctopolityka.No,alesąjankesi-miliony
ryżychŻydówwAmeryce.Icorobią?DającholernymSzwabomjeszczewięcej
bomb.Jużsięskumplowali-wysadząsięnawzajemwpowietrze.Mendelaź
trząsłsięzwściekłości.Smileymilczał,myśląco,ElsieFennan.

—Ajakiejestwyjście?-zapytałwreszcie.
—Bógjedenwie-odparłMendelkrótko.SkręciliwBatterseaBridgeRoadi

zaparkowaliobokposterunkowegostojącegonachodniku.Mendelpokazałmu
swojąlegitymacjępolicyjną.

—GarażScarra?Sir,towłaściwieniejestgaraż,poprostupodwórko-

wyjaśniłposterunkowy.-HandlujezłomemĄtiżywanymisamochodami.Jaknie
przyjdąpojedno,toprzyjdąpodrugie,takmówiAdam.MusipanjechaćPrince
ofWalesDrive,ażdojedziepando^zpitala.Jestwciśniętemiędzydwadomyz
prefabrykatów.Tobyłlejpobombie.StaryAdamwyrównałgopopiołeminikt
gojużstamtądnieruszył.

—Zdajesię,żesporoonimwiesz-powiedziałMendel.
—Nopewnie,musiałemzajrzećdoniegoparęrazy.Niewielejestprzepisów,

background image

którychAdambynienaruszył.TojedenznaszychstałychIklientów,tenScarr.

—Proszę,proszę.Aterazmaciecośnaniego?
Niemogępowiedzieć,sir.Alemożnagowkażdejchwiliprzy-skrzynićza

n*e^e8a^nezakłady.Noijestteraznawarunku.

Pojechaliwstronęszpitala.ParkingpoichprawejstroniewyglądałHświetle

lampulicznychciemnoiponuro.

Bpi-Cotoznaczynawarunku?-zapytałSmiley.
Toznaczy,żemasztakidługirejestrkar,żemożnacięprewencyjnie

zatrzymać-wyjaśniłMendel.

Znaleźlipodwórkomiędzydwomawalącymisiębudynkamizprefabrykatów

stojącymiwnierównymszeregudomówwzniesionychnaobrzeżachleja.
Wszędziewalałysięśmiecieiodpadki.Kawałkiazbestu,drewnaizłomu,
prawdopodobnieściągniętegoprzezpanaScarranasprzedażalbonawłasny
użytek,zgromadzonebyływkącie.Oświetlałojemdłeświatłodochodzącez
odleglejszegodomuzprefabrykatów.Przezchwilęobajrozglądalisięw
milczeniu.PotemMendelwzruszyłramionami,włożyłdwapalcedousti
zagwizdał.

—Scarr!-krzyknął.
Cisza.Zapaliłosięzewnętrzneświatłonadomuzprefabrykatów,przed

którymstałokilkaprzedwojennychsamochodówwróżnymstanietechnicznego
rozkładu.Powoliotworzyłysiędrzwiinaprogustanęłamniejwięcej
dwunastoletniadziewczynka.

—Tatuśjestwdomu,kochanie?.-zapytałMendel.
—Nie.PewnieposzedłdoProd.
Idobrze,kochanie.Dziękuję.
Wrócilinaulicę.
—Coto,udiabła,jestProd?-spytałSmiley.
—Prodigal’sCalf.Pubzarogiem.Możemytampójśćnapiechotę-totylko

jakieśstometrów.Zostawtusamochód.

Byłotużpootwarciu,więclokalbyłpusty.Kiedyczekali,ażprzyjdzie

właściciel,drzwiotworzyłysięnaościeżidopubuwkroczyłbardzotęgi
mężczyznawczarnymgarniturze.Podszedłprostodobaruizacząłwalićwladę
półkoronówką.

—Wilf!—krzyknął.-Maszklientów,tyszczęściarzu.-Odwróciłsiędo

Smileya.-Dobrywieczór,przyjacielu.Zzapleczaodpowiedziałjakiśgłos:

—Powiedzim,żebyzostawilipieniądzenaladzieiwrócilipóźniej.Grubas

przezchwilępatrzyłobojętnienaMendlaiSmileya,potemnaglewybuchnął
śmiechem.

—Nieznimitenumery,Wilf-tofaceci!—Tendowciptakmusięspodobał,

background image

żeaźprzysiadłnaławiestojącejprzyścianie.Ręceoparłnakolanach,potężne
barypodskakiwałymuodśmiechu,apopoliczkachspływałyłzy.Cojakiśczas,
gdyłapałoddechprzednastępnymwybuchem,powtarzał:-Orany,o
rany!Smileypatrzyłnaniegozzainteresowaniem.Grubasnosiłbrudny,sztywny
kołnierzykzzaokrąglonymirogami,kwiecistyczerwonykrawatstarannie
przypiętynawierzchuczarnejkamizelki,wojskowebutyilśniącyczarny
garnitur,bardzoprzetartyibezśladukantunaspodniach.Mankietykoszulimiał
czarneodpotu,bruduiolejusilnikowego.Trzymałysięnapapierowych
skręconychwwęzełekspinkach.Pojawiłsięwłaścicieliprzyjąłzamówienie.
Grubaswziąłdużąwhiskyiwinoimbiroweiprzeniósłsiędosali,wktórejbył
komineknawęgiel.Właścicielpatrzyłnaniegozdezaprobatą.

—Tocałyon,nędznygnojek.Niechcepłacićcenyjaknasali,alelubi

ciepło.

—Ktotojest?-zapytałMendel.
—On?NazywasięScarr.AdamScarr.Bógwie,dlaczegoAdam.Wyobraź

gopansobiewrajskimogrodzie:cholernagroteska,nicinnego.Mówiątutaj,że
gdybyEwadałamujabłko,tozjadłbyjezogonkiem.-Wciągnąłpowietrze
międzyzębamiipotrząsnąłgłową.PotemkrzyknąłzaScarrem:-Alew
interesachjesteśniezły,co,Adam?!Przeszlikilometry,żebycięzobaczyć,no
nie?Takiegopotworazkosmosu,którymjesteś.Przybywajcieipodziwiajcie.
AdamScarr:razrzucicieokiemipodpiszeciepetycję.

Znówradosnyśmiech.MendelnachyliłsiędoSmileya.
—Wyjdźipoczekajwsamochodzie.Lepiejsięwtoniemieszaj.Masz

piątaka?Smileydałmupięćfuntówzportfela,skinąłgłowąnaznakzgodyi
wyszedł.Niebyłwstaniewyobrazićsobieczegośbardziejprzerażającegoniż
dogadywaniesięzeScarrem.

—TyjesteśScarr?-zapytałMendel.
—Zgadłeś,przyjacielu.
—TRX0891.Totwójwóz?
Scarrzmarszczyłsię,jakbytopytaniegozmartwiło.
—Jesttwój?-dopytywałsięMendel,
Był,szefie,był.
Cotoznaczy,docholery?
Scarruniósłnakilkacentymetrówprawąrękęipozwoliłjejłagodni©opaść.
Mętnewody,szefie,mrocznewody.
Słuchaj.Mamnawidokucoświększego,niżmożeszsobiewyobrazić.Nic

mnienieobchodzątwojekanty.Gdziejestsamochód?Scarrudawał,źe
zastanawiasięnadodpowiedzią.

Widzęświatełko,przyjacielu.Szukaszinformacji.-Jasne,żetak,docholery.

background image

Nastałyciężkieczasy,szefie.Kosztyutrzymania,drogichłopcze,sąjak
wznoszącasięgwiazda.Informacjatotowar,towarnasprzedaż,prawda?

Powieszmi,ktowynająłsamochód,iniebędzieszgłodować,iJaiteraznie

głoduję,przyjacielu.Chcęlepiejjeść.

—Piątak.
Scarrdokończyłdrinkaiodstawiłszklankęnablat.Mendelwstałikupiłmu

następnąwhisky.Zwędzonomigo-powiedziałScarr.-Widzisz,przezparęlat
miałemgonajazdywłasne.Nadepo.

Naco?
—Nadepo-depozyt.Facetchcesamochódnadzień.Bierzeszdwadzieścia

funciakówwbanknotachdodepozytu,jasne?Kiedywraca,jestciwinien
czterdzieściszylingów,rozumiesz?Dajeszmuczeknatrzydzieściosiem
funciaków,wykazujeszwksięgachstratęizabawawartajestdziesiątaka.
Chwytasz?Mendelpokiwałgłową.

—Noitydzieńtemuprzyszedłjakiśfacet.WysokiSzkot.Zamożny.Zlaską.

Zapłaciłdepo,zabrałsamochódiwięcejniewidziałemanijego,anisamochodu.
Kradzież.

—Dlaczegoniezawiadomiłeśpolicji.
ScarrnapiłsięwhiskyipopatrzyłsmutnonaMendla.
—Wieleczynnikówprzemawiaprzeciwkotemu.
—Masznamyśli,żesamgozwędziłeś?
Scarrwyglądałnaoburzonegotąsugestią.
—Przypadkiemusłyszałemprzykrepogłoskiokontrahencie,odktórego

uzyskałempojazd.Niepowiemnjcwięcej-dodałszybko.

—Kiedywynajmowałeśmutensamochód,wypełniłformularze.

Ubezpieczenie,pokwitowanieitakdalej.Gdzieonesą?

—Fałszywe,wszystkofałszywe.PodałmiadreswEaling.Poszedłemtam,a

tamnicniebyło.Niewątpię,żenazwiskoteżbyłozmyślone.Mendelzwinął
banknotywkieszeniiwręczyłjenadstołemScarrowi.Scarrrozwinąłbanknotyi
policzyłnaoczachwszystkich,którzymielibyochotępopatrzeć.

—Wiem,gdziecięznaleźć-powiedziałMendel-iwiemparęrzeczyotobie.

Jeślisprzedałeśmistekbredni,złamięcitencholernykark.Znówpadałoi
Smileyżałował,żeniewziąłkapelusza.Przeszedłprzezulicę,minąłzaułek,w
którymmieściłosięprzedsiębiorstwoScarra,iskierowałsiędosamochodu.Na
ulicynikogoniebyło,panowaładziwnacisza.Dwieściemetrówdalejstałszpital
Battersea,małyischludny.Zniezasłoniętychokienpadałynamokrychodnik
smugiświatła.

SmileyminąłpierwszyzdomówgraniczącychzpodwórkiemScarra.Na

podwórzustałstarysedanMGzwłączonymiświatłamipostojowymi.Tablica

background image

rejestracyjnabyłasłabooświetlonaizachlapanabłotem.Nachyliłsię,żebyją
odczytać.Wodziłpalcempoliterachicyfrach:TRX0891.Oczywiście-tojeden
znumerów,którezapisałdzisiejszegoranka.Usłyszałzasobąkroki.
Wyprostowałsię,odwróciłijużzacząłunosićramię,gdydosięgnąłgocios.To
byłbardzosilnycios-zdawałomusię,żerozłupałmuczaszkęnapół.Kiedy
upadł,poczułkrewspływającąpoprawymuchu.

Chryste,jużwięcejnie,jużwięcejnie,pomyślał.Alekolejnychuderzeńjuż

prawienieczuł-byłatylkowizjawłasnegociała,odległego,kruszonegopowoli
jakskała;potrzaskanegoirozłupanegonakawałki.Apotemtylkogorąco
własnejkrwispływającejpotwarzywpopiołyiodgłosuderzeńmłotów
kamieniarskich.Alenietu,tylkowoddali.

HistoriapanaScarra

MendelpatrzyłnaSmileyaizastanawiałsię,czyjeszczeżyje.Przykryłgo

delikatnieswoimpłaszczem,apotemruszyłbiegiemwstronęszpitala.Wpadł
przezwahadłowedrzwiizbyprzyjęćdojaskrawooświetlonegownętrza.Na
dyżurzebyłmłodyciemnoskórylekarz.Mendelpokazałmulegitymację,
krzyknąłcośdoniegoiusiłowałpociągnąćzasobąnaulicę.Lekarzuśmiechnął
się,potrząsnąłgłowąizadzwoniłpokaretkę.

Mendelpobiegłzpowrotemulicąiczekał.Karetkanadjechałakilkaminut

później.SanitariuszepołożyliSmileyananoszeizabralizesobą.Pochowajcie
go,pomyślałMendel.Odpłacęsiętemusukinsynowi.

Stałjeszczeprzezchwilę,przyglądającsięwilgotnejplamiebłotaipopiołów,

naktórąupadłSmiley;wczerwonychtylnychświatłachsamochoduniczegonie
zauważył.Ziemiabyłazdeptanaprzezobsługęambulansuikilkumieszkańców,
którzypojawilisięizniknęlijaksępy.Nielubilikłopotów.

Sukinsyn-wysyczałMendeliposzedłpowoliwstronępubu.Lokal

wypełniałsięgośćmi.Scarrwłaśniezamawiałkolejnegodrinka.Mendelwziął
gozaramię.Scarrodwróciłsięipowiedział:

—Hej,przyjacielu,tyznowututaj.Napijsiętrochętego,cozabiłociotunię.
—Zamknijsię-warknąłMendel.-Muszęztobąpogadać.Wychodzimy.
Scarrpotrząsnąłgłowąicmoknąłzewspółczuciem.
—Niedarady,przyjacielu,niedarady.Towarzystwo.—Wskazałruchem

głowyosiemnastoletniąblondynkęznieprawdopodobnymbiustemsiedzącąbez
ruchuprzystolikuwrogu.Jejwymalowaneoczymiałytakiwyraz,jakbybyła
czymśwystraszona.

—Słuchaj-wycedziłMendel—zasekundęoberwęciuszy,tyzałgany

background image

gnojku.

Scarrzostawiłdrinkapodopiekąwłaścicielaipowoliruszyłdowyjścia.Nie

spojrzałnadziewczynę.Mendelpoprowadziłgoprzezuliczkęwstronędomów
zprefabrykatów.ŚwiatłapostojowesamochoduSmileyaświeciłyzodległości
osiemdziesięciumetrówodnich.Skręcilinapodwórko.MGnadaltamstał.
MendeltrzymałScarramocnozaramię,gotówmuwykręcićalbonawetzłamać
rękę,gdybybyłotokonieczne.

—Proszę,proszę-zawołałScarrnawidoksamochodu-wróciłnałono

rodziny!

—Ukradligo,co?-powiedziałMendel.-UkradłgowysokiSzkotzlaskąi

adresemwEaling.Ładniezjegostrony,żeprzyprowadziłgozpowrotem,
prawda?Miłygestjaknadzisiejszeczasy,co?Popełniłeśbłąd,Scarr.-Mendel
ażtrząsłsięzgniewu.-Dlaczegoświatłapostojowesąwłączone?Otwórzdrzwi.

Scarrodwróciłsięwciemnościach,wolnąrękąklepiącsiępokieszeniachw

poszukiwaniukluczy.Wyciągnąłpękzkilkomakluczamiizacząłwnich
gmerać,ażwreszcieotworzyłdrzwisamochodu.Mendelwsiadł,znalazł
światełkopodsufitemizapaliłje.Zacząłmetodycznieprzeszukiwaćwnętrze
wozu.Szukałszybko,aledokładnie.Półkaprzykierownicy,siedzenia,podłoga,
półkapodtylnąszybą:nic.Wsunąłrękędokieszeninadrzwiachodstrony
pasażeraiwyciągnąłmapęikopertę.Kopertabyładługaipłaska,szaroniebieska
zpłóciennymwykończeniem.Kontynentalna,pomyślałMendel.Niebyłonaniej
napisu.Rozdarłją.Wśrodkubyłodziesięćużywanychbanknotów
pięciofuntowychikartkapocztowa.Mendelpodniósłkartkędoświatłai
przeczytałsłowanapisanedługopisemwielkimiliterami:

SKOŃCZONE.SPRZEDAJWÓZ.
Niebyłopodpisu.
Wysiadłzsamochodu.Scarrodsunąłsięokrok.
Maszjakiśproblem,przyjacielu?-zapytał.
Niejamamproblem,Scarr,totymaszproblem.-Mendelpowiedział

chłodnymtonem.-Największyproblem,jakikiedykolwiekmiałeś-Współudział
wzabójstwie,usiłowaniezabójstwa,złamanieustawyotajemnicypaństwowej.
Możeszdodaćdotegonaruszeniekodeksurogowego,zmowęwcelu
uszczupleniadochodówskarbupaństwa,piętnaścieinnychwykroczeń,które
przyjdąmidogłowy,kiedybędzieszrozmyślałoswoimproblemiena
więziennejpryczy.

—Chwileczkę,gliniarzu,cotozagadka?Kto,docholery,mówio

zabójstwie?

—Słuchaj,Scarr,jesteśgnojkiem,któryzadałsięzdużymichłopcami-

Myślę,żebędzieciętokosztowałopiętnaścielat.

background image

Zalewasz.Lepiejsięzamknij.
Niezamknęsię,gnojku.Wlazłeśmiędzywielkich,bojesteśfrajerem.Acoja

zrobię?Jabędęsięśmiał,ażmnierozbolibrzuch,kiedytybędzieszgniłw
Scrubs.Widzisztenszpital?Tamumierajedenfacet.Zabiłgotentwójwysoki
Szkot.Półgodzinytemuznaleźlifacetanatwoimpodwórku,krwawiącegojak
Świnia.JestjeszczejedentrupwSurrey,aztego,cowiem,możeichbyćwięcej.
Więctotymaszproblem,gnojku,nieja.1jeszczejedno-tylkotywiesz,kimon
jest,co?Aonmożebędziechciałposobieposprzątać.Chwytasz?

Scarrpowoliprzeszedłnadrugąstronęsamochodu.
Mendelusiadłzakierownicąiotworzyłodwewnątrzdrzwipasażera.Scarr

usiadłobokniego.Niezapaliliświatła.

.-Mamtuniezłyinteresik-powiedziałcichoScarr.-Niemożnasięzbytnio

obłowić,aleforsawpływaregularnie.Przynajmniejtakbyło,dopókinie
przyszedłtengościu.j>--Cozagościu?

—Pokolei,gliniarzu,niepopędzajmnie.Tobyłoczteiylatatemu.Nie

wierzyłemwŚwiętegoMikołaja,dopókigoniespotkałem.Powiedział,żejest
Holendremirobiwdiamentach.Nietwierdzę,żemuuwierzyłem,rozumiesz.
Niejestemwciemiębityityteżnie.Niepytałemgo,corobi,aonminiemówił,
aledomyślałemsię,żetoprzemyt.Miałzadużopieniędzy,wydawałjecałymi
garściami.„Scarr-powiedział-jesteśczłowiekieminteresu.Janielubięrozgłosu,
wiesz,jaktojest.Asłyszałem,żejesteśzbranży.Potrzebujęsamochodu.Niena
stałe,tylkowypożyczyć”.Niedosłownietakpowiedział,aletakibyłsens.„Co
proponujesz-jadoniego.-Coztegobędęmiał?”„Cóż-powiedział-jestem
trochęnieśmiały.Chcętakisamochód,żebyniktgonienamierzył,bo,
powiedzmy,będęmiałwypadek.Kupdlamniejakiśładnystarywóz,iżebymiał
cośpodmaską.Kupnaswojenazwiskoitrzymajgodlamnie.Topięćset
funciakównapoczątekidwadżieściafunciakówmiesięczniezagarażowanie.A
topremiazakażdydzień,kiedybędęjeździł.Alerozumiesz,jajestemnieśmiały,
atymnienieznasz.Zatojesttaforsa.Zato,żemnienieznasz”.Pamiętamten
dzień.Lałojakzcebra,ajamęczyłemsięnadstarątaryfą,którąmiałemod
jednegogościazWandsworth.Byłemwinienbukmacherowiczterdzieści
funciaków,agliniarzeinteresowalisięsamochodem,którykupiłemnakredyti
wcisnąłemkomuśwClapham.

Scarrnabrałpowietrzaiwypuściłje,robiąckomiczną,pełnąrezygnacji

minę.

—Iwtedyonprzyszedł.Stałnademnąjakwyrzutsumieniaiobsypywał

mnieużywanymibanknotamijakstarymikuponamitotolotka.

—Jakwyglądał?-zapytałMendel.
—Dośćmłody.Wysoki,przystojnyfacet.Niewidziałemgojużpotem.

background image

PrzysyłałmilistynadawanewLondynie,pisanenamaszynienazwykłym
papierze.Tylko:„Bądźgotównaponiedziałekwieczór”,„Bądźgotówna
czwartekwieczór”itakdalej.Wszystkomieliśmyustalone.Zostawiałem
samochódnapodwórku,zatankowanyiwyregulowany.Niemówił,kiedywróci.
Poprostuprzyprowadzałgoktóregoświeczoru,zostawiałzapaloneświatłai
zamkniętedrzwi.Doschowkanamapywkładałpoparęfunciakówzakażdy
dzień,kiedykorzystałzwozu.

—Acosiędziało,gdycośniewypaliło,bozwinęlicięzacośinnego?
—Zostawiłminumertelefonu.Powiedział,żebymdzwoniłipodawałimię.
—Jakieimię?
—Powiedział,żebymsobiejakieśwybrał.WybrałemBlondie.Niepodobało

musię,aletakjużzostało.Primrose0098.

—Skorzystałeśztegokiedyś?
—Tak,paręlattemumiałemdziesięćdnidoodkiblowaniawMar-gate.

Pomyślałem,żedobrzebyłobygozawiadomić.Odebrałajakaśdziewczyna-też
Holenderka,poznałempoakcencie.Powiedziała,żeBlondiejestwHolandiii
żebyjejzostawićwiadomość.Potemjużztegoniekorzystałem.

background image

—Dlaczego?
—Bozacząłemsięorientować.Przyjeżdżałregularniecodwatygodnie,w

pierwszyitrzeciwtorek,nieliczącstyczniailutego.Zazwyczajwracał
samochódwczwartki.Dziwne,żepojawiłsięteraz.Możeznimkoniec,co?

-Bywało,żedługoniewracał?Przezcałemiesiące?Pojawiałsięrzadziej.W

styczniuwogóleaniwlutym,jakpowiedziałem.IMendelpodałScarrowi
banknotpięćdziesięciofuntowy.

—Niemyśl,żecisięupiekło-powiedział.-“Niechciałbymsięznaleźćw

twojejskórzezadziesięćrazytyle.Jeszczetuwrócę.

Scarrwyglądałnazaniepokojonego.
Niebędębajerował-zapewnił-alerozumiesz,niechcęsięwnic

wplątywać.Chyba,żekrajbynatymucierpiał,wieszjaktojest,szefie?

Zamknijsię-mruknąłMendel.Byłzmęczony.Wysiadłzsamochodui

poszedłwkierunkuszpitala.Wszpitaludowiedziałsię,żeSmileynadaljest
nieprzytomny.Zawiadomionopolicjękryminalną.Mendelzostawiłswójnumer
telefonuiuzyskałzapewnienie,żezadzwoniądoniego,gdybystanpacjentauległ
zmianie.PodługiejdyskusjidostałodsiostrykluczykidosamochoduSmileya.
Wracającdodomu,pomyślał,żeMitchamtopodłemiejscenamieszkanie.

Przemyśleniawszpitalnejsali

Nienawidziłłóżkajaktonącynienawidzimorza.Nienawidziłprześcieradeł,

któreoplątałygotak,żeniemógłruszyćrękąaninogą.Inienawidziłtego
pokoju,bogoonprzerażał.Przydrzwiachstałwózek,naktórymłeżały
przyborymedyczne;nożyce,bandażeibutelki,dziwneprzedmiotyniosące
strachprzednieznanym,spowitewpłótnodoostatniegonamaszczenia.Stały
tamniczymsępygotowerozprućmuwnętrzności,wysokiesłojeprzykryte
częściowoserwetami,awnichkłębiącesięjakwężemałeszklanenaczynkaz
gumowymirurkami.Nienawidziłwszystkiegoibałsię.Byłomugorącoipocił
sięjakmysz,byłomuzimno,apotnadalspływałmupożebrachjakstrumyki
krwi.Ponocynastępowałdzień,aleSmileytegonierozpoznawał.Walczyłze
snem,boilekroćzamykałoczy,zdawałomusię,żewywracająsiędowewnątrz,
abypatrzećnachaoswjegomózgu.Kiedyodczasudoczasupowiekiopadały
podwłasnymciężaremzbierałwszystkiesiły,byrozewrzećjenapowrótidalej
gapićsięwbladeświatłomigoczącegdzieśnadnim.Wreszcienadszedł
błogosławionydzień,kiedyktośrozsunąłzasłonyiwpuściłszaredzienne
światło.Usłyszałdźwiękizulicyiwiedziałprzynajmniejtyle,żebędzieżył.

Problemśmierciznówstałsiękwestiąakademicką-długiem,któryudałosię

background image

odroczyćdoczasu,kiedybędziegomógłspłacićnaswójsposób.Tobyło
wspaniałeuczuciegraniczącezbłogością.Jegoumysłznówbyłcudowniejasny.
Skądontozna:„Umysłoddzielasięodciała,papierowymkrólestwem”?
Męczyłogoświatłozgóry,chciałbywidziećcoświęcej.Nużyłygowinogrona,
zapachplastrówmiodu,Latów,czekolady.Pragnąłksiążek,czasopism
literackich;jakmożeuVćnabieżącozczytaniem,skoromuichniedają?Jego
okresbyłtakmałoprzebadany,takniewielebyłotwórczejkrytykidotyczącej
siedemnastegowieku.MendlowipozwolonoodwiedzićSmileyadopieropo
trzechtygodniach.Wszedł,trzymającwjednejręcenowykapelusz,awdrugiej
książkę-Kapeluszpołożyłwnogachłóżka,książkęnaszafcestojącejobok.
Uśmiechałsię.

—Kupiłemciksiążkęopszczołach-powiedział.-Małesprytnecwaniaczki.

Możecięzainteresować.

Przysiadłnaskrajułóżka.
—Isprawiłemsobienowykapelusz.Żebyuczcićprzejścienaemeryturę.A,

tak,zapomniałem.Teżposzedłeśwodstawkę.

Roześmielisięiumilklinadłuższąchwilę.
—Obawiamsię,żesięniepopisałeś-Smileyprzerwałciszę.-Niepozwalają

minosićmoichstarychokularów.Robiądlamnienowe.-Zmieniłtemat.-Może
wiesz,ktonamnienapadł?plsiMoże.Jestemnatropie.Problemwtym,żeza
małowiem.Chodzimiotwójzawód*GzyWschodnioniemieckaMisjads.Stali
mówicicoś?

—Chybatak.PrzybyłatuczterylatatemuipróbujedostaćsiędoRadyds.

Handlu.

MendelzrelacjonowałswojerozmowyzeScarrem.
Powiedział,żetobyłHolender.Jedynysposób,wjakisięmógłznim

kontaktować,tonumerzPrimrose.Sprawdziłemabonenta.Zapisanogojako
WschodnioniemieckąMisjęds.StaliwBelsizePark.Wysłałemgościa,żeby
trochępowęszył.Ulotnilisię.Nicponichniezostało,anijednegomebla,
zupełnienic.Tylkotelefonzesznuremwyrwanymzkontaktu.

—Kiedywyjechali?
Trzeciegostycznia.TegodniazamordowanoFennana.-Popatrzyłpytająco

naSmileya.

Smileyzastanawiałsięprzezchwilę,wreszciepowiedział:
—SkontaktujsięzPeteremGuillamemwMinisterstwieObronyi

przyprowadźgotutajjutro.

MendelWziąłkapelusziruszyłdodrzwi.
—Dozobaczenia-powiedziałSmiley.—Dziękujęzaksiążkę.
—Dojutra-odparłMendeliwyszedł.

background image

Smileyrozparłsięnałóżku.Bolałagogłowa.Cholera,pomyślałnie

podziękowałemmuzamiód.TeżbyłodFortnumsa.

Skądtenporannytelefon?-zastanawiałsię.Pomyślał,żetoniemądre,aleze

wszystkichzagadektejsprawytaniepokoiłagonajbardziej.

WyjaśnieniaElsyFennanbyłytakgłupie,taknieprawdopodobne.Anna

owszem,kazałabycentralistanąćnagłowie,gdybymiałanatoochotę,alenie
ElsaFennan.Wjejinteligentnejtwarzy,wjejpoczuciuniezależnościniebyło
nic,cowskazywałobynaroztargnienie.Mogłaprzecieżpowiedzieć,żew
centralisiępomylili,zadzwoniliwniewłaściwymdniu,cokolwiek.Fennanbył
roztargniony.Byłatojednazniespójnościwjegocharakterze,którewyłoniłysię
podczasśledztwapoprzedzającegoprzesłuchanie.Wielbicielwesternów,
namiętnyszachista,muzyk,awwolnymczasiefilozof,człowiekpotrafiący
logiczniemyśleć-aleroztargniony.Kiedyśspowodowałstraszliwezamieszanie,
bozabrałjakieśtajnedokumentyzministerstwa.Jaksięokazało,włożyłjedo
swojejskrytkirazemz„Timesem”ipopołudniówką,zanimwyszedłzpracy.

CzyElsaFennanprzypisałasobieroztargnienie,bowiedziała,żetomąż

zamówiłbudzenie,żebysobiecośprzypomnieć?Ajeślitak,tooczymtrzeba
mubyłoprzypominać-cojegożonatakusilniestarałasięukryć?

SamuelFennan.

Spotykałysięwnimdwaświaty-staryinowy.Żydzortodoksyjnejrodziny,

kulturalny,kosmopolityczny,pracowityiwnikliwy.Dzieckoswojejepoki:
prześladowanyjakElsaiwygnanyzniemieckiejojczyznydouniwersytetuw
Anglii.UkończyłstudiaizdołałsiędostaćdoMinisterstwaSpraw
Zagranicznych.Tobyłonieladaosiągnięcie,azawdzięczałjewyłącznie
własnymzdolnościom.Byłtrochęzarozumiałyipotrafiłbronićwłasnego
zdania,nawetjeślikłóciłosięzoficjalnymstanowiskaministerstwa,aleczyjest
wtymcośzłego?Sytuacjazrobiłasiękłopotliwa,kiedywypowiedziałsięza
podziałemNiemiec,alegdywszystkoucichło,zostałprzeniesionydodziałuAzji
izapomnianoocałejsprawie.Codoreszty,byłczłowiekiemwielkodusznym,
cieszącymsiępopularnościązarównowWhitehall,jakiwSurrey,gdziew
każdyweekendpoświęcałkilkagodzinnadziałalnośćdobroczynną.Jego
miłościąbyłynarty.CorokuspędzałsześćtygodniurlopuwSzwajcariialbow
Austrii.Smileyzapamiętał,źeNiemcy-odwiedziłtylkoraz—razemzżoną
jakieśpięćlattemu.Byłonaturalne,żewOksfordzieFennanprzyłączyłsiędo
lewicy.

Miodowymiesiąckomunizmuuniwersyteckiego,aprzyczynytegostanu

rzeczyleżałymunasercu.PowstaniefaszyzmuwNiemczechiweWłoszech,

background image

japońskinajazdnaMandżurię,rebeliaFranco|Hiszpanii,kryzyswAmeryce,a
przedewszystkimfalaantysemityzmuzalewającaEuropę-byłodo
przewidzenia,żeFennanposzukaujściadlaswegogniewuiodrazy.Pozatymz
partiąkomunistycznąwiązanowówczaswielkienadzieje;porażkaPartiiPracyi
rządukoalicyjnegoprzekonaławieluintelektualistów,żetylkokomunizmmoże
stanowićefektywnąalternatywędlakapitalizmuifaszyzmu.Aatmosfera
konspiracjiikoleżeństwamusiałyprzemawiaćdoFennanaidawaćmupociechę
wosamotnieniu.MówiłosięowyjeździedoHiszpaniiiniektórzynaprawdę
wyjechali-jakCornfordzCambridge_bynigdyniewrócić.Smileymógłsobie
wyobrazićFennanawtamtychdniach-inteligentny,poważny,doświadczonyw
prawdziwymcierpieniu,weteranpośródkadetów.Jegorodzicenieżyli.Ojciec
byłbankieremiprzewidującootworzyłniewielkirachunekwSzwajcarii.
Wystarczyło,żebywysłaćSamueladoOksforduiochronićgoprzed
niedostatkiem.SmileydoskonalezapamiętałprzesłuchanieFennana;jednoz
wielu,ajednakinne.Innezewzględunajęzyk.Fennanbyłtakelokwentny,tak
bystry,takpewnysiebie.

—Ichnajwiększymdniem-powiedział-byłdzieńmanifestacjigórnikówz

Rhonddy.Dlatowarzyszytomusiałobyć,jakbyduchwolnościzszedłze
wzgórz.Tobyłmarszgłodowy.Towarzyszomchybanieprzyszłonamyśl,że
maszerującymoglibyćnaprawdęgłodni,alejatozauważyłem.Wynajęliśmy
ciężarówkęidziewczynyprzygotowałygulasz-całetony.Mięsokupiliśmy
bardzotanioodsympatyzującegoznamirzeźnika.Wyjechaliśmyimna
spotkanieciężarówką.Zjedligulasziposzlidalej.Właściwiewcalenasnie
lubili,nieufalinam.-Roześmiałsię.-Bylitacymalutcy,tonajlepiej
zapamiętałem,maliiczarnijakelfy.Mieliśmynadzieję,żezaśpiewają.I
zaśpiewali.Aleniedlanas,dlasiebie.Wtedyporazpierwszyzobaczyłem
Walijczyków.Myślę,żetosprawiło,żelepiejzrozumiałemswojąrasę.Jestem
Żydem,jakpanwie.

Smileyskinąłgłową.
—Niewiedzieli,cozrobić,kiedyWalijczycyodeszli.Zrozumielidlaczego

partiiniezależynainteligencji.Ipoczulisięzawstydzeni’Zawstydzeniswoimi
pełnymibrzuchamiimądrymiesejami.Zawstydzeniswoimtalentemi
poczuciemhumoru.Zawszeopowiadali,jakKeirHardieuczyłsięstenografii,
pisząckredąnaścianiewęgla.Wstydzilisię,żemająołówkiipapier.Ale
przecieżniemożnaichottakwyrzucić,prawda?Wreszcietozrozumiałem.I
dlategowystąpiłemzpartii.

Smileychciałzapytać,jakFennansięwtedypoczuł,aleonznówzaczął

mówić.Powiedział,żewreszciezrozumiał,iżniemawniminicwspólnego.Nie
bylimężczyznami,leczchłopcami,którzymarzyli

background image

owolności,cygańskiejmuzyceizjednoczonymświecie;dziećmi,którym

brakłosił,bystawićopórświatłuzeWschodu,więcposłusznieodwróciły
rozczochranegłowywjegostronę.Kochalisięimyśleli,żekochająludzkość,
walczylizesobąimyśleli,żewalczązeświatem.

Uznał,żesąwzruszającokomiczni.Moglizrównymskutkiemrobićna

drutachskarpetydlażołnierzy.Dysproporcjamiędzysnemarzeczywistością
sprawiła,żeprzeanalizowałdokładniejednoidrugie;całąenergięskierowałna
lekturyfilozoficzneihistorycznei-kuswemuzaskoczeniu-znalazłpociechęi
spokójwintelektualnejczystościmarksizmu.Pławiłsięwjegowyrozumowanej
bezwzględności,emocjonowałsięjegoodwagą,akademickimzaprzeczaniem
tradycyjnymwartościom.Wkońcuwłaśniefilozofia,aniepartia,dałamusiłęw
jegosamotności;filozofiawymagającatotalnegopoświęcenia.Akiedywreszcie
osiągnąłsukces,odwróciłsiędotegowszystkiegoplecami,jakdodziecięcego
skarbu,któryzostawiłwOksfordziewrazzewspomnieniemmłodości.

TakwłaśnieFennantoujął,aSmileyprzyjąłjegowyjaśnieniaze

zrozumieniem.Niewielebyłowtejhistoriigniewuiurazy,amimoto,czymoże
właśniedlatego,wydawałasięprawdziwa.Alebyłojeszczecośwtym
przesłuchaniu:przekonanieSmileya,żeFennanniepowiedziałoczymś
ważnym.

CzyistniejejakiśzwiązekmiędzyzdarzeniemnaBywaterStreetaśmiercią

Fennana?IntuicjaidoświadczeniepodpowiadałySmileyowi,żetak.

Przesłuchaniebyłonieformalne.Przechadzkapoparku,kawiarniaw

Millbank-urzędnikzMinisterstwaSprawZagranicznychrozmawiałz
anonimowymczłowiekiem…Czynapewnoanonimowym?!

Smileywziąłtomikwpapierowejokładceizacząłpisaćołówkiempo

obwolucieksiążki:załóżmy,żemorddokonanynaFennanieiusiłowanie
zabójstwaSmileyasąpowiązane.CołączyłoSmileyazFennanemprzed
smierciątegoostatniego?

1.Przedprzesłuchaniemprzeprowadzonymwponiedziałekdrugiego

stycznianigdyniemiałemokazjispotkaćFennana.Prze-Wyczytałemtylkojego
teczkęwdepartamencieipoczyniłempewneustaleniawstępne.

2.DrugiegostyczniapojechałemtaksówkądoMinisterstwaSpraw

Zagranicznych.Ministerstwozorganizowałoprzesłuchanie,aleniewiedziano
tam-powtarzam:niewiedziano-ktojebędzieprowadził.ZatemaniFennan,ani
ktokolwiekinhyspozadepartamentuniewiedział,kimjestem.

3.Przesłuchanieskładałosięzdwóchczęści:pierwszej,przeprowadzonejw

ministerstwie,podczasktórejludzieprzechodzącyprzezpokójwogólenie
zwracalinanasuwagi;drugiej-wparkuiwkawiarni,kiedykażdymógłnas
zobaczyć-

background image

Coztegowynika?Nic,chybaże…
Tak,jesttylkojedenmożliwywniosek:ktośnaszobaczył,rozpoznałibardzo

musięniepodobało,żeFennaniSmileysąrazem.

Aledlaczego?ZjakiegopowoduSmileymógłbybyćniebezpieczny?

Odpowiedźjestoczywista-jakooficersłużbspecjalnych.Smileyodłożył
ołówek.Awięctemu,ktozabiłSamaFennana,zależało,żebynierozmawiałonz
oficeremsłużbspecjalnych.MożekomuśzMinisterstwaSprawZagranicznych.
Komuś,kogoFennanznałwOksfordziejakokomunistę,komuś,ktoobawiałsię
ujawnieniaimyślał,żeFennancośpowiealbojużcośpowiedział?Ajeślijuż
cośpowiedział,totrzebazabićteżSmileya—szybko,zanimzdołazłożyć
raport.TowyjaśniałobyzabójstwoFennanainapadnaBywaterStreet.Nie
wyjaśniałojednakkilkuinnychważnychkwestii.DlaczegoElsaFennankłamała
wsprawietelefonu?Czemujejmążzamówiłbudzenienaósmątrzydzieści?Kto
napisałanonimowydonos?Gdybymordercaprzestraszyłsiękontaktupomiędzy
SmileyemaFennanem,napewnonieściągałbyuwaginaFennana,denuncjując
go.Więcktotozrobił?Kto?

Opadłnałóżkoizaniknąłoczy.WgłowieznówczułpulsowanieMożePeter

Guillammógłbypomóc.Onbyłjedynąnadzieją.Miałzawrotygłowy.Bolało
strasznie.

Uprzątanie

MendelwprowadziłPeteraGuillamadoszpitalnejsali.Maszgo-powiedział

zszerokimuśmiechem.

Rozmówcyczulisięniezręcznie,szczególnieGuillamzewzględunanagłą

rezygnacjęSmileyaiokolicznościspotkania.Smileybyłwniebieskiejpiżamie*
włosynadbandażamimiałnajeżoneirozczochrane,analewejskroninadal
widniałwielkisiniak.Poszczególniedługiejpauzieodezwałsię:

Słuchaj,Peter,Mendelopowiedziałci,comisięprzydarzyło.Jesteś

ekspertem-cowiemyoWschodnioniemieckiejMisjids.Stali?

Czystajakświeżyśnieg,kolego,nieliczącjejnagłegoodjazdu.Zaledwie

trzejpanowieipies.CzasspędzalizazwyczajgdzieśwHampstead.Nikt
właściwieniewiedział,dlaczegotuprzyjechali,aleodwaliliniezłąrobotęw
ciąguostatnichczterechlat.

Jakiestawialipropozycje?
PoczątkowostaralisięnamówićMinisterstwoHandlu,żebyzrobiłowyłom

weuropejskichkręgachstali.Potraktowanoichozięble,więcwystartowalize
sprawamikonsularnymizakcentemnanarzędziaiproduktyfinalne,wymianę

background image

informacjiprzemysłowychitechnicznychitakdalej.Niemiałotonic
wspólnegoztym,pocoprzyjechali,alebyłobardziejdoprzyjęcia,jaksądzę.

—Cotozaludzie?
Dwóchspecjalistów-profesordoktorjakiśtamidoktorjakiśtaminnykilka

dziewczyniobsługa.

—Aktobyłwobsłudze?
—Niewiem.Parumłodychdyplomatów,żebysiędotarło.Odnotowaliśmy

ichwdepartamencie.Myślę,żebędęcimógłprzysłaćdokładniejszeinformacje.

—Jeślicitoniesprawikłopotu.
—Oczywiście,żenieSprawi.
Znównastąpiłakrepującapauza.
—Przydałybysięzdjęcia,Peter.Mógłbyśparęzorganizować?-zapytał

Smiley.

—Tak,tak,oczywiście-GuillamodwróciłwzrokodSmileya,lekko

zażenowany.-Wiesz,taknaprawdę,tomyniewielewiemyoNiemcachze
Wschodu.Jakieśfragmenty,zebranetuitam,alecałośćtodlanastajemnica.
Jeśliwogóleprowadzilidziałalnośćoperacyjną,toniepodprzykrywkąhandlu
albodyplomacji.Dlatego,jeśliniemyliszsięcodotegofaceta,dziwnebyłoby,
gdybybyłzMisjids.Stali.

—Jakdziałalioperacyjnie?-zapytałMendel.
—Trudnojestgeneralizowaćnapodstawieparuodosobnionychprzypadków,

októrychwiemy.Mamwrażenie,żeprowadziliagentówbezpośrednioz
Niemiec,nieutrzymującbezpośredniegokontaktumiędzyoficerem
prowadzącymaagentemwstrefieoperacyjnej.

—Aletomusiałoichbardzoograniczać-zdziwiłsięSmiley.-Możesz

czekaćcałemiesiące,zanimtwójagentbędziewstanieprzyjechaćnamiejsce
spotkaniapozakrajem.Możewogólenieznaleźćodpowiedniejprzykrywki,
żebywybraćsięwtakąpodróż.

—Cóż,napewnoichtoograniczało.Alewoląużywaćcudzoziemców-

Szwedów,emigrantówzPolskiikogotamjeszcze-domisji
krótkoterminowych,wktórychograniczeniatechnikiniemająznaczenia.W
wyjątkowychsytuacjach,gdydysponująagentemrezydującymwkraju,pracują
zapomocąsystemukurierów,cokorespondujezwzorcamisowieckimi.

Smileysłuchałzrosnącymzainteresowaniem.
—Całkiemniedawno-ciągnąłGuillam—Amerykanieprzejęlijednego

kurieraistądwiemycokolwiekoenerdowskichtechnikach.

—Acotakiego?
—Och,cóż,nigdynieczekaćnaspotkaniach,nigdyniespotykaćsięo

ustalonymczasie,tylkodwadzieściaminutwcześniej;sygnałyrozpoznawcze-

background image

wszystkietypowesztuczkidodającebłyskuinformacjomniskiejjakości.
Zabawiająsięteżpseudonimami.Jedenkuriermożesięspotykaćztrzemalub
czteremaagentami,oficerprowadzącymożeichmiećaźpiętnastu.Nigdynie
wymyślajądlasiebiefałszywychnazwisk.

Oczymtymówisz?Napewnotorobią.
Mająagenta,żebytorobiłzanich.Agentwybieranazwisko,Oficer

prowadzącyjeprzybiera.Takietosztuczki…-przerwałispojrzałze
zdziwieniemnaMendla,którygwałtowniewstał.

Guillamzastanawiaćsię,czywolnomuzapalić.Zniechęciąuznał,żejednak

nie.MendelwłaśniemuopowiedziałoprzesłuchaniuScarra.

—Pasuje-orzekłGuillam.-Pasujedotego,cowiemy.Aleniewiemyzbyt

wiele.JeśliBlondiebyłkurierem,tofakt,żezaprzykrywkęwybrałmisję
handlową,jest-przynajmniejwświetlemoichdoświadczeńf^czymś
wyjątkowym.

Powiedziałeś,żetamisjajesttuodczterechlat-odparłMendel.Blondiepo

razpierwszyprzyszedłdoScarraczterylatatemu.Przezchwilężadenznichsię
nieodzywał.WreszcieSmileyspytał:

—Peter,tojestmożliwe,prawda?Chodzimioto,żewpewnych

szczególnychsytuacjachoperacyjnychmożeimbyćpotrzebnatunamiejscu
zarównorezydencja,jakikurierzy.

No,jeślimajątucośnaprawdęwielkiego,totak.
Czylijeśliuruchomiliwysokousytuowanegoagenta?
—Mniejwięcejotomichodzi.
—Azakładając,żemajątakiegoagenta,jakiegośMacleanaalboFuchsa,

możnasobiewyobrazić,żezałożylitustacjępodprzykrywkąmisjfhandlowej
niedlaprowadzeniaoperacji,ależebybyćbliskotegoagenta?

—Tak,tojestprawdopodobne.Aletobardzoskomplikowanakonstrukcja,

George.Sugerujesz,żeprowadzątegoagentazzagranicy,obsługujegokurier,a
kurieraobsługujemisjahandlowa,którazarazemjestosobistymaniołem
stróżemtegoagenta.Tomusiałbybyćnaprawdęktoś.

—Niezupełniemiotochodzi,aleocośpodobnego.Zakładam,żetaki

systemmontowanyjestdlarzeczywiściewysokoumiejscowionegoagenta.Nie
zapominaj,żejedyne,copoświadczacudzoziemskiepochodzenieBlondiego,to
jegowłasnesłowa.

—Atenagent-wtrąciłsięMendel-czyonbyłbywbezpośrednimkontakcie

zmisjąhandlową?

—DobryBoże,nie—odparłGuiilam.-Prawdopodobniedysponuje

procedurąalarmową,żebysięznimikontaktować-jakiśkodtelefo-nicznyczy
cośwtymrodzaju.

background image

—Jaktodziała?-zapytałMendel.
—Różniebywa.Możetobyćsystemopartynapomyłkowympołączeniu.

DzwoniszzbudkitelefonicznejiprosiszGeorge’aBrowna.Mówiąci,żeGeorge
Browntuniemieszka,więcprzepraszasziodkładaszsłuchawkę.Czasimiejsce
spotkaniaustalonowcześniej-sygnałalarmowytonazwisko,któregoużyłeś.
Ktośprzyjdzienaspotkanie.

—Czymjeszczemogłabysięzajmowaćtamisja?-zapytałSmiley.
—Trudnopowiedzieć.Prawdopodobniemupłaci.Aranżujeskrytkina

przyjmowanieraportów.Oficerprowadzącyurządzatowszystkodlaswojego
agentaiinformujegoosprawach,októrychtamtenmusiwiedzieć,za
pośrednictwemkuriera.Jakjużmówiłem,opierająsięnazasadziesowieckiej-
nawetnajmniejszedetalesąaranżowaneprzezoficeraprowadzącego.Ludziom
pracującymwpoluzostawiasiębardzoniewieleswobody.

Znówzapadłomilczenie.SmileypopatrzyłnaGuillama,potemnaMendla,

zamrugałipowiedział:

—BlondienieprzyszedłdoScarraaniwstyczniuaniwlutym,prawda?
—Nie-odparłMendel.-Aletylkowtymroku.
—Fennanzwykłwyjeżdżaćnanartywstyczniuilutym.Tobyłpierwszyraz,

kiedyniepojechał.

—Zastanawiamsię-powiedziałSmiley-czyniepowinienemjeszczeraz

spotkaćsięzMastonem.

Guiilamprzeciągnąłsięlubieżnieibłysnąłzębamiwuśmiechu.
—Możeszspróbować.Będziepodekscytowany,gdysiędowie,żecię

odmóżdżyli.Alenieprzejmujsię.Powiedzmu,żezostałeśzaatakowany,gdy
łaziłeśpocudzympodwórku-ontozrozumie.Powiedzmuteżonapastniku,
George.Niewidziałeśgo,rozumiesz,inieznaszjegonazwiska,aletokurier
wschodnioniemieckiegowywiadu.Mastonciępoprze;ontakzawsze.
Szczególnie,kiedymusizłożyćraportministrowi.

SmileypopatrzyłnaGuillama,alenicniepowiedział.
—Potymjakoberwałeśwgłowę-dodałGuiilam-wykażedlaciebiepełne

zrozumienie.

Ale,Peter…
Wiem,George,wiem.
Notopozwól,żejeszczecościpowiem.Blondiezabierałsamo-hódvr

pierwszywtorekkażdegomiesiąca.

Noi?
Wtedywypadaływieczory,kiedyElsaFennanchodziładoWeybridge.

Powiedziała,żewewtorkiFennanpracujedopóźna.

Guillamwstał.

background image

Pozwól,George,żetrochępowęszęwokółtejsprawy.Cześć,Mendel.

Zadzwoniędociebiewieczorem.Niewiem,comożemyterazzrobić,ale
postaramsięcośwymyślić.-Podszedłdodrzwi.-Aprzyokazji,gdziesąrzeczy
Fennana-portfel,dziennikitakdalej?To,coznaleźliprzyciele?

Prawdopodobnienadalnakomisariacie-odparłMendel-ażdozamknięcia

sprawy.Guillamstałprzezchwilę,patrzącnaSmileya.Zastanawiałsię,co
powiedzieć.

Potrzebujeszczegoś,George?
Nie,dzięki…właściwie,jestjednarzecz.
Tak?
Mógłbyśzdjąćmizkarkuwydziałkryminalny?Odwiedzalimniejużtrzy

razyi,oczywiście,tu,namiejscu,doniczegoniedoszli.MógłbyśZrobićztego
tymczasowosprawęwywiadu?Byćtajemniczyikojący?

—Tak,myślę,żetodasięzrobić.
Wiem,żetotrudne,Peter,bojanie…
I—Och,jeszczejedno.KazałemporównaćlistsamobójczyFennanai

anonim.Zostałynapisaneprzezróżnychludzinatejsamejmaszyniedopisania.
Różnynaciskiodstępy,aleidentycznaczcionka.Dowidzenia,stary.Weźsiędo
winogron.Guillamzamknąłzasobądrzwi.Słyszeli,jakjegokrokiodbijąjąsię
rześkimechem,gdyszedłkorytarzem.Mendelskręciłsobiepapierosa.m—
Boże-powiedziałSmiley-czyciebienicnieprzestraszy?Niewidziałeśgdzieś
wpobliżusiostry?

Mendeluśmiechnąłsięipotrząsnąłgłową
—Razkozieśmierć-powiedział,wkładającpapierosamiędzycienkiewargi.

Smileypatrzył,jakgozapala.Wyciągnąłzapalniczkę,zdjąłprzykrywkęi
poplamionymkciukiemzakręciłkółkiem,szybkoosłaniajączapalniczkęobiema
dłońmi.

background image

PotempodniósłpłomieńdopapierosaUdałobymusięnawetprzyhuraganie.

—Cóż,ekspercieodzbrodni-powiedziałSmiley-jaknamidzie?
—Mamie-odpowiedziałMendel.—Bardzokiepsko.
—Dlaczego?
—Wszędzieznakizapytania.Wszystkotrzebasprawdzić.Ajalubięalgebrę.
—Coalgebramaztymwspólnego?
—Najpierwtrzebaudowodnićto,comożnaudowodnić.Znaleźćstałą.Czy

onanaprawdęposzładoteatru?Czybyłasama?Czysąsiedzisłyszeli,jak
wracała?Jeślitak,tooktórejgodzinie?CzyFennannaprawdęwracałpóźnowe
wtorki?Czyjegożonęczkarzeczywiścieregularniechodzidoteatrucodwa
tygodnie,takjakpowiedziała?

—Atentelefonoósmejtrzydzieści?Mógłbyśtojakośuporządkować?
—Wciążchodzicipogłowietentelefon,co?
—Tak.Zewszystkichznakówzapytaniatenjestnajwiększy.Myślałemo

tym,wiesz,ipo.prostuniewidzęwtymsensu.Przejrzałemrozkładjazdyjego
pociągu.Byłpunktualnymczłowiekiem-iczęstoprzychodziłdoministerstwa
przedinnymi.Mógłzłapaćpociągóósmejpięćdziesiątcztery,odziewiątej
osiem,awnajgorszymprzypadkuodziewiątejczternaście.Tenoósmej
pięćdziesiątczterydowozigonadziewiątątrzydzieściosiem-lubiłbyćwbiurze
zakwadransdziesiąta.Niemożliwe,żebykazałsiębudzićoósmejtrzydzieści.

—Możepoprostulubiłdzwonki-powiedziałMendel,Wstając.
—Ilisty-dodałSmiley.-Różniautorzy,alemaszynadopisaniatasama.Nie

liczącmordercy,dwojeludzimiałodoniejdostęp:Fennanijegożona.Jeśli
przyjmiemy,żetoFennannapisałlistpożegnalny-Iazpewnościątoongo
podpisał-tomusimydopuścić,żeElsanapisałaIdonos.Dlaczegotozrobiła?

Smileybyłzmęczony.Ulżyłomu,żeMendeljużidzie.
—Wróćdoalgebry.Znajdźstałą.
—Będącipotrzebnepieniądze-powiedziałSmileyipodałmukil-Ika

banknotówzportfelależącegoprzyłóżku.Mendelwziąłjebezcere-Igięlii
wyszedł.Smileypołożyłsię.Wgłowieczułdzikiepulsowanie,byłarozgrzanaI
dobiałości.Pomyślał,żebywezwaćpielęgniarkę,aletchórzostwoprzeważyło.
Stopniowopulsowaniezelżało.Zdworuusłyszałdzwonkiambulansu
skręcającegonapodwórkoszpitalnezPrinceofWalesDrive.

—Możepoprostulubiłdzwonki-zamruczałizasnął.
Obudziłgoodgłossprzeczkinakorytarzu-słyszałuniesiony1proteściegłos

siostry,słyszałkrokiinatarczywygłosMendla.Nagledrzwisięotworzyłyiktoś
zapaliłświatło.Zamrugałiusiadłwłóżku,spoglądającnazegarek.Byłaza
kwadransszósta.Mendelmówiłdoniego,prawićkrzyczał.Oczymonmówił?
CośomościeBattersea…policjarzeczna…zaginionyodwczoraj…Byłjuż

background image

zupełnierozbudzony.AdamScarrnieżył.

OpowieśćDziewicy

Mendelprowadziłbardzodobrze,zbelferskąpedanterią,któranapewno

rozśmieszyłabySmileya.DrogadoWeybridgebyłajakzwyklezapchana.
Mendelnienawidziłzmotoryzowanych.Dajczłowiekowisamochód,azostawiw
garażupokoręizdrowyrozsądek.Byłomuwszystkojedno,ktosiedziałza
kółkiem-widywałjużbiskupówjadącychsiedemdziesiątkąprzezobszary
zabudowaneistraszącychprzechodniów.PodobałmusięsamochódSmileya.
Podobałomusię,żebyłzadbany,terozsądnedodatki,lusterkaboczne,światła
cofania.Tobyłprzyzwoitymałysamochodzik.

.Podobalimusięludzie,którzydbalioprzedmioty,kończylito,cozaczęli.

Lubiłgruntownośćiprecyzję.Żadnejprowizorki.JaktopowiedziałScarr?
„Młody,alezimny-zimnyjakorganizacjacharytatywna”.Znałtakiespojrzenie
iScarrteżjeznał…spojrzeniewyrażającecałkowitąnegację,oczymłodego
zabójcy.Niespojrzeniedzikiejbestii,nieuśmiechnięteokrucieństwomaniaka,
alespojrzenieznamionującenajwyższąsprawność,wypróbowanąi
udowodnioną.Byłtostanwykraczającypozadoświadczeniawojenne.
Przyglądaniesięśmiercinawojniejakośwyrabiaczłowieka;przekonanie
zawodowegozabójcyowłasnejwyższościjestponadtym,dalekoponad.Tak,
Mendeljużtakichwidywał,mężczyzn,którzytrzymalisięzboku,mężczyzno
bladychoczachbezwyrazu,mężczyzn,zaktórymiszalejądziewczęta,aonisię
nieuśmiechają.Tak,byłzimny,bezwątpienia.

ŚmierćScarrawystraszyłaMendla.WymógłnaSmileyuprzyrzeczenie,że

niewrócinaBywaterStreet,gdygowypuszczazeszpitala,jeślibędziemiał
trochęszczęścia,topomyślą,żenieżyje.ŚmierćScarradowiodławoczywisty
sposóbjednego:mordercanadalbyłwAnglii,nadalpróbowałposobie
posprzątać.„Kiedywstanę-powiedziałostatniegowieczoraSmiley-musimy
goznówwywabićznorki.Położymykawałeksera”.Mendelwiedział,kto
będzietymserem:Smiley.Jeżelimieliracjęcodomotywu,toznajdziesię,rzecz
jasna,jeszczejeden^wałeksera:żonaFennana.Niewielejejpomogło,żenie
zostałazamordowana,pomyślałponuro.Zrobiłomusięwstydizacząłmyślećo
innychsprawach.NaprzykładoSmileyu.

Małycwaniaczek,tenSmiley.PrzypominałMendlowitłustegochłopca,z

którymgrywałwszkolewpiłkę.Nieumiałbiegaćanikopaćibyłślepyjak
nietoperz,alegrałjakwszyscydiabli.Nieodpuszczał,dopókibyłwstanieustać
nanogach.Gdysięboksował,podchodziłnieosłoniętyiwymachiwałna
wszystkiestronyramionami;dawałsięprzerobićnamiazgę,zanimsędzia

background image

przerywałpojedynek.Sprytnybyłzniegofacet.

Mendelzatrzymałsięprzyprzydrożnejkawiarencenafiliżankęherbatyi

pączka,apotempojechałdoWeybridge.Teatrstałprzyjednokierunkowejulicy
wiodącejdoHighStreet.Byłtamzakazparkowania,więczostawiłsamochódna
stacjikolejowejipieszowróciłdomiasta.

Frontowedrzwiteatrubyłyzamknięte.Mendelodnalazłboczne,którestały

otworem.Ktośnapisałnanichkredą„wejściedlaaktorów”.Niebyłodzwonka;
lekkizapachkawydolatywałzgłębiciemnegozielonegokorytarza.Mendel
wszedłiruszyłkorytarzem.Nakońcubyłykamienneschodyzmetalową
poręcząwiodącedonastępnychdrzwi.Zapachkawybyłsilniejszy,usłyszałteż
jakieśgłosy.

Och,bzdury,kochanie,doprawdy.JeślitesępyzSurreychcą,żebyprzez

trzymiesiąceszedłBarrie,toniechmają,czegochcą.TobędziealboBarrie,albo
Kukułczegniazdo,któreidziejużtrzecirok,ajakdlamnieBarriebijejena
głowę-mówiłajakaśkobieta,sądzącpogłosie,wśrednimwieku.

Odpowiedziałjejmężczyznapłaczliwymdyszkantem:
Cóż,LudomożezawszezagraćPiotrusiaPana.Prawda,Ludo?
|Świnia,Świnia-odezwałsiętrzecigłos,takżemęski.Mendelotworzył

drzwi.Stałzasceną.Pojegolewejstronieznajdowałasiępłytapilśniowaz
kilkunastomaprzełącznikamizamontowanyminadrewnianympanelu.Obok
stałokrzesłodlasuflera,rokokowe,całewpozłocieihaftach.Pośrodkuscenyna
baryłkachsiedziałodwóchmężczyznikobietaPaliliipilikawę.Dekoracja
przedstawiałapokładstatku.Centralnączęśćzajmowałmasztztakielunkiemi
drabinkamisznurowymi,awielkietekturowedziałobyłowycelowanewstronę
tekstylnegomorzainieba.Rozmowanaglesięurwała,gdyMendelpojawiłsię
nascenie.

—Orany,duchpodczasuczty-mruknąłktoś.Spojrzelinaniegoi

zachichotali..

Pierwszaodezwałasiękobieta:
—Szukaszkogoś,kochanie?
—Przepraszam,żeprzeszkodziłem.Chciałemporozmawiaćokupnie

abonamentu.Chciałbymprzyłączyćsiędoklubu.

—Ależoczywiście.Jakietomiłe.—Kobietawstałaipodeszładoniego.-

Naprawdęniezwyklemiłe.

Wzięłajegolewąrękęwobiedłonieiścisnęłają,!jednocześniesię

odsuwająciwyciągającramionanacałądługość.Tobyłjejkrólewskigest-lady
MakbetprzyjmujeDuncana.Przekrzywiłagłowęnabokiuśmiechnęłasię
dziewczęco.TrzymającMendlazarękę,przeprowadziłagoprzezscenędodrzwi
poprzeciwnejstronie.Znaleźlisięwmałympokoikuzaśmieconymstarymi

background image

programamiiplakatami,tubkamizeszminkąaktorską,sztucznymiwłosami\
tandetnymifragmentamiżeglarskiegokostiumu.

—Widziałpannasząpantomimęwtymroku?ffyspaskarbów,Cozasukces.

Iznaczniebardziejpełnetreściniżtewulgarnerymowankizpokoju
dziecięcego,prawda?

—Tak,oczywiście-potwierdził,choćniemiałzielonegopojęcia,oczymona

mówi.Kątemokadostrzegłstosrachunków,starannieułożonychispiętych
klipsemdopapieru.TennasamejgórzezostałwystawionynapaniąLudoOrieli
byłprzeterminowanyoczterymiesiące.

Patrzyłananiegobadawczozzaokularów.Byłaniskaiciemnowłosa,miała

zwiotczałąskóręnaszyiigrubymakijaż,któryjednakniezdołałpokryć
zmarszczek.Nosiłaspodnieigrubypulowerpochlapanyfarbąklejową.W
wąskichustachtrzymałapapierosa,pośrodku,naprzedłużeniuliniinosa.Wargi
wygiętewłukzniekształcałydolnączęśćtwarzy,nadającjejwyraz
zniecierpliwienia.Mendelpomyślał,żemusibyćtrudnymibystrymrozmówcą.
Ulgęsprawiłamumyśl,żeniejestwstanieterminowopłacićswoich
rachunków.

—Panchcewstąpićdoklubu,prawda?iNie.
Jeślijestpankolejnymcholernymhandlarzem,tomożesiępanstądwynosić

—powiedziałaznieskrywanązłością.-Powiedziałam,żezapłac?»zapłac?
Przestańciemniemęczyć.Jeżelizawasząprzyczynąludziezacznąmyśleć,że
jestemskończona,towyprzegracie,nieja.Niejestemwierzycielem,paniOriel.
Przyszedłem,żebyzaproponowaćpanipieniądze.

Czekała.
Jestemagentemrozwodowym.Bogatyklient.Chcęzadaćpanikilkapytań.»

Jesteśmygotowizapłacićpanizastraconyczas.

Chryste—rzekłazulgą.—Dlaczegoniepowiedziałpantegoodrazu?.

Obojesięroześmieli.Mendelodliczyłbanknotyipołożyłpięćfuntównastosie
rachunków.Jaktworzycielistęsubskrybentów?-spytał.-jakiesąkorzyścize
wstąpieniadoklubu?

Cóż,ojedenastejpodajemynasceniewodnistąkawę.Członkowieklubu

mogąprzebywaćzaktoramipodczasprzerwwpróbie,odjedenastejdo
jedenastejczterdzieścipięć.Oczywiście,płacązawszystko,codostaną,ale
wstępjestograniczonywyłączniedoczłonkówklubu.Rozumiem.

-Aterazcoś,copewniepanazainteresuje.Ranomamytugłównie

chłoptasiówinimfy.

Ciekawe.Cojeszczesiędzieje?
Codwatygodniewystawiamyinnąsztukę.Członkowieklubumogą

rezerwowaćmiejscanakonkretnydzieńkażdejserii-codrugiwtorekitakdalej.

background image

Premierymamywpierwszeitrzecieponiedziałkikażdegomiesiąca.
Przedstawieniezaczynasięowpółdoósmej.Trzymamyrezerwacjęklubowądo
siódmejdwadzieścia.Dziewczynawkasiemaplanwidowniizakreślakażde
sprzedanemiejsce.Rezerwacjeklubowesążaznaczonenaczerwonoi
sprzedawanenasamymkońcu.

Rozumiem.Jeśliktóryśzczłonkówwaszegoklubuniezajmieswojego

miejsca,tozostanieonoskreślonenaplaniewidowni.

-Tylkojeślizostałosprzedane.Oczywiście.
Rzadkogramyprzypełnejsalipopierwszymtygodniu.Staramysiędawać

premieręcotydzień,rozumiepan,aleniełatwojestdostać-hm-kredyt.Na
premieręcodwatygodnieniestarczaśrodków.

—Czyzachowujeciestareplanywidowni?
—Czasami,dlacelówrachunkowych.
—Azwtorkutrzeciegostycznia?
Otworzyłaszafkęiwyjęłaplikdrukowanychplanówwidowni.
—Toczwartytydzieńnaszejpantomimy.Klasyka.
—Jasne-powiedziałMendel.
—Nodobrze,tokimsiępaninteresuje?-zapytałaLudoOriel,pod-noszącz

biurkaksięgęgłówną.

—Niskablondynkawwiekuokołoczterdziestudwóch,trzechlat.Nazywa

sięFennan,ElsaFennan.

PaniOrielotworzyłaksięgę.Mendelbezwstydniezajrzałjejprzezramię.

Nazwiskaczłonkówklububyływpisanewkolumniepolewejstronie.Czerwony
znaczekprzynazwiskuwskazywał,żeczłonekopłaciłsubskiypcję.Poprawej
stroniewidniałynotkiostałychrezerwacjachpoczynionychnarokzgóry.Było
okołoosiemdziesięciuczłonków.

—Nazwiskonicminiemówi.Gdzieonasiedzi?
—Niemampojęcia.
—O,jest.MerridaleLane,Walliston.Merridale!Popatrzmy.Ztyłu,zbrzegu

rzędu.Dziwnywybór,niesądzipan?MiejscenumerR2.AleBógwie,czyzajęła
jetrzeciegostycznia.Niesądzę,żebyśmyzachowaliplanwidowni,chociażja
nigdyniczegoniewyrzucam.Przedmiotypoprostuwyparowują,prawda?-
Popatrzyłananiegozukosa,zastanawiającsię,czyzarobiłatepięćfuntów.-
Wiepanco,zapytamyDziewicy.-Wstałaipodeszładodrzwi.-Fennan…
Fennan…-powtarzała.-Sekundkę,cośmitomówi.Ciekawedlaczego.Aniech
mnie-oczywiście-teczkananuty.-Otworzyładrzwi.-GdziejestDziewica?-
zapytałakogośnascenie.

—Bógwie.
—Świniajesteś-mruknęłaLudoOrielizamknęładrzwi.Odwróciłasiędo

background image

Mendla.-Dziewicatonaszawielkanadzieja.Angielskaróża,zauroczonasceną
córkamiejscowegonotariusza.Fildekosowepończochy,wysokozadartynosek.
Niecierpimyjej.Odczasudoczasudostajerolę,bojejojciecpłacizaprywatne
lekcje.Siadujetuczasemwieczorami,kiedywszyscysięspieszą-onaipani
Torr,sprzątaczkaiszatniarka.Kiedyjestspokój,paniTorrzajmujesię
wszystkim,ąDziewicasnujesięznieszczęśliwąminąpokulisachznadzieją,że
aktorkagrającagłównąrolękobiecąpadnietrupem.-Przerwała.-Jestempewna,
żegdzieśsłyszałamnazwiskoFennan.Pewnajakcholera.Ciekawe,gdziesię
podziewatakrowa.

Zniknęłanakilkaminutiwróciłazwysoką,ładnądziewczyną

kędzierzawychblondwłosachiróżowychpoliczkach.

ToElisabethPidgeon.Chybabędziemogłanampomóc.Kochanie,chcemy

zlokalizowaćpaniąFennan,członkinięklubu.Czyniemówiłaśmiczegośo
niej?

—Otak,Ludo.—Musiałosięjejwydawać,żemówisłodkimgłosem-

UśmiechnęłasięuwodzicielskodoMendla,przekrzywiłagłowę:splotłapalce.

_Znaszją?-spytałapaniOriel.
Otak,Ludo.Jestszaleniemuzykalna;przynajmniejtakmisięwydaje,bo

zawszeprzynosiswojąmuzykę.Jestszalenieszczupłaidziwna.Jest
cudzoziemkąprawda,Ludo?

Dlaczegodziwna?-zapytałMendel.
—Och,cóż,ostatnimrazemokropniesięzłościłaotenfotelobokniej.To

byłarezerwacjaklubowai,rozumiepan,minęłagodzina.Dopierocozaczęliśmy
sezonpantomimyimilionyludzirzuciłysięnamiejsca,więcjesprzedałam.A
onawkółkomówiła,żejestpewna,żeonprzyjdzie,bozawszeprzychodzi.

przyszedł?-zapytałMendel.
Nie.Sprzedałammiejsce.Musiałabyćstraszniezła,bowyszłapodrugim

akcieizapomniałazabraćswojąteczkęnanuty.

—Ataosoba,codoktórejbyłapewna,żesiępojawi-dopytywałsięMendel

-czyjestwprzyjaznychstosunkachzpaniąFennan?

LudoOrielmrugnęładoniegoznacząco.
¿¿rCóż,ulicha,takmisięwydawało-odparłaDziewica.-Toprzecieżjej

mąż.

Mendelpatrzyłnaniądłuższąchwilę,apotemsięuśmiechnął.
MoglibyśmyznaleźćkrzesłodlaElisabeth?
—Okurczę,dziękuję-powiedziałaDziewicaiusiadłanabrzeżku

pozłacanegostaregokrzesła,takiegosamegojakkrzesłosuflerazakulisami.
Złożyłaczerwone,pulchnedłonienakolanachipochyliłasiędoprzodu.Przez
całyczassięuśmiechała,zadowolona,żestałasięośrodkiem

background image

zainteresowania.PaniOrielspojrzałananiąjadowicie.

—Dlaczegosądzisz,żetojejmąż?-WgłosieMendlapojawiłasię

niepokojącanutka,którejwcześniejniebyło.

Cóż,przychodziliosobno,alepomyślałam,żeskoromająfotelezdalaod

resztyrezerwacjiklubowych,tomusząbyćmężemiżonąIonzawszemiałze
sobąwłasnąteczkęnanuty.

—Rozumiem.Cojeszczepamiętaszztamtegowieczoru,Elisabeth?
—Och,bardzowiele,bowidzipan,okropniesiępoczułam,kiedywyszła

takaobrażona,apotemjeszczezadzwoniła.Toznaczy,paniFennanzadzwoniła.
Podałanazwiskoipowiedziała,żewyszławcześniejizapomniałaswojejteczki
nanuty.Zgubiłatakżekwitnaniąibyłabardzozdenerwowana.Mówiła,jakby
płakała.Słyszałamwtleczyjśgłosiwtedyonapowiedziała,żektośwpadniei
zabierzeteczkę,jeślimożnabezkwitu.Powiedziałam,żeoczywiście,apół
godzinypóźniejprzyszedłtenmężczyzna.Takifajny.Wysokiblondyn.

—Rozumiem-powiedziałMendel.-Dziękuję,Elizabeth.Bardzopanimi

pomogła.

—Okurczę,toświetnie,iDziewczynawstała.
—Atenmężczyzna-spytałMendel-któryzabrałjejteczkęnanuty-czyto

niebyłczasemtensam,którysiadywałobokniejwteatrze?

—Tak,kurczę,przepraszam.Powinnambyłatopowiedzieć.
—Rozmawiałapaniznim?
—Powiedziałammutylko:„Proszę,todlapana”.Aonpodziękował.
—Jakimiałakcent?
—Cudzoziemski,takjakpaniFennan.Onajestcudzoziemką,prawda?

Chybastądcałetozamieszanie,jejzdenerwowanie—cudzoziemski
temperament.UśmiechnęłasiędoMendla,odczekałachwilęiwyszła.

—Krowa-mruknęłapaniOriel,spoglądającnazamkniętedrzwi.Zwróciła

wzrokwstronęMendla.-Cóż,mamnadzieję,żenieżałujepanswoichpięciu
funciaków?

—Myślę,żenie-odparłMendel.
Klubniepoważnych
MendelzastałSmileyaubranego,siedzącegowfotelu.Nałóżkuwyciągnął

sięleniwiePeterGuillam,wręcetrzymałniedbalebladozielonąteczkę.

Wkraczatrzecimorderca-powiedział,gdyMendelwszedł.
MendelprzysiadłnaskrajułóżkaipokiwałgłowąwstronęSmileya.iw

Gratulacje.Miłocięwidziećnanogach.

Dziękuję.Aleobawiamsię,żegdybyśnaprawdęwidziałmnienanogach,nie

gratulowałbyśmi.Czujęsięsłabyjakkociak.

Kiedycięwypuszczą?r-Niewiem.

background image

—Niepytałeś?
Nie.
—Więczróbto.Mamdlaciebienowiny.Niewiem,cooznaczają,alecoś

oznaczająnapewno.

No,no-wtrąciłsięGuillam-każdymajakieśnowiny.Czyżtonie

ekscytujące?Georgeoglądamojezdjęciarodzinne-uniósłzielonąteczkę-i
rozpoznajeswoichstarychkumpli.

Mendelpoczułsięzakłopotany,niezrozumiał,ocochodzi.Włączyłsię

Smiley:

Powiemciotymjutrowieczoremprzyobiedzie.Wychodzęstądrano,bez

względunato,copowiedzą.Myślę,żeznaleźliśmymordercę.Ateraz
posłuchajmytwoichnowin.-Wjegooczachniebyłotriumfu.Wyrażałytylko
niepokój.

Klub,doktóregonależałSmiley,niejestwymienianynastronicachWhois

who.UtworzyłgomłodyodszczepienieczJuniorCarltonanazwiskiemSteed-
Asprey,któremusekretarzudzieliłupomnieniazaprzeklinaniewobecności
południowoafrykańskiegobiskupa.Przekonałswojąbyłągospodynięz
Oksfordu,żebyopuściłaspokojnydomwHoilywellizajęładwapokojez
piwnicąnaManchesterSquarepozostawionedojegodyspozycjiprzez
forsiastegokrewnego.Kiedyśklubliczyłczterdziestuczłonków,zktórychkażdy
płaciłpopięćdziesiątgwineirocznie.Zostałoichtrzydziestujeden.Niebyłotu
kobietanizasad,niebyłosekretarzyanibiskupów.Możnabyłoprzynieść
kanapkiikupićsobiepiwoalboprzynieśćkanapkiiniekupowaćniczego.Póki
byłosięwmiarętrzeźwymizajmowałoswoimisprawami,nikogonie
obchodziło,wcosięjestubranym,cosięrobialbomówianikogosięzesobą
przyprowadza.PaniSturgeonjużnieharowałazabarem,nieprzysmażała
zamówionegomięsanakominkuwpiwnicy,aledowodziładwoma
emerytowanymisierżantamizmałegogranicznegopułku.

WiększośćprzychodzącychbylitomniejwięcejrówieśnicySmileyaz

Oksfordu.Panowałazgodacodotego,żeklubmasłużyćtylkojednemu
pokoleniu,żezestarzejesięiumrzewrazzeswoimiczłonkami.Gdywojna
zebrałaswojeżniwo,niktnawetnienapomknąłotym,żenależałobywybrać
nowychczłonków.

Wsobotniwieczórwklubiebyłotylkokilkaosób.Smileyzłożył

zamówienieizastawionodlanichstolikwpiwnicykołoceglanegokominka,na
którympłonąłjasnyogieńpodsycanywęglem.Bylitamsami,siedzielinad
befsztykamizpolędwicyibordo,anazewnątrznieustanniepadałdeszcz.Tej
nocycałejtrójceświatzdawałsięmiłymispokojnymmiejscem,mimo
niezwykłejsprawy,któraichtusprowadziła.

background image

—Najpierw-zacząłSmiley,zwracającsiędbMendla-muszęciwyjaśnić

paręspraw.Zzawodu,jakwiesz,jestemfunkcjonariuszemwywiadu.Zacząłem
pracęwsłużbachspecjalnychnadługoprzedtem,nimwplątaliśmysięwwielka
politykęWhitehall.Wtamtychdniachbyłonasmałoipłacononamniewiele.Po
kursieistażuwAmerycePołudniowejiEuropieŚrodkowejpodjąłempracę
wykładowcynajednymzniemieckichuniwersytetów.Wyszukiwałemmłodych
Niemcówzpotencjałemagenta.-Przerwał,uśmiechnąłsiędoMendlaidodał:-
Wybacz,żeużywamżargonu.

MendelpoważniekiwnąłgłowąiSmileykontynuowałopowieść.Zdawał

sobiesprawę,żerobisiępompatyczny,aleniebyłwstanietemuzapobiec.

Todziałosięnakrótkoprzedwojną;straszneczasybyływtedyNiemczech,

nietolerancjaszalała.Byłbymkompletnymidiotą,gdybybezpośredniozwrócił
siędokogokolwiekztakąsugestią.Mojąjedynąszansąbyłanijakość,całkowita
bezbarwnośćiwystawianiekandydatówzaczyimśpośrednictwem.Starałemsię
przywozićniektórychnichnakrótkodoAnglii,naobjazdystudenckie.
Uważałem,żebyoodczastychpobytówniekontaktowaćsięzdepartamentem,
bowtedy«jemieliśmyzielonegopojęciaosprawnościniemieckiego
kontrwywiadu.Nigdyniewiedziałem,komuzłożonopropozycję,itakbyło
najlepiej-Nawypadek,gdybymniezdjęli.

Przerwał,zakłopotanyzjakiegośpowodu,izająłsięwinem.Naoiiczkach

pojawiłyinusięróżoweplamki.Poczułlekkirausz,chociażiplbardzomało.
Byłomugłupio.

Przepraszam,mamkłopotyzwypowiadaniemmyśli…Takczysiak,kiedy

tamsiedziałem,odezwałosiępukaniedodrzwiiwszedłmłodystudent.Miał
dziewiętnaścielat,alewyglądałmłodziej.NazywałsięDieterFrey.Byłmoim
uczniem,inteligentnymchłopcem,naktóregomiłobyłopopatrzeć.-Znów
przerwałizacząłsięgapićwprzestrzeń.Możetouraz,możetosłabośćsprawiły,
żewspomnieniaodżyłyItakąmocą.-Dieterbyłbardzoprzystojny,miał
wysokieczołoicałąmasękręconychczarnychwłosów.Nogimiał
zdeformowanewskutek,jakmisięzdaje,paraliżudziecięcego.Chodziłolasce,
naktórejciężkosięopierał.Oczywiście,stałsięromantycznąpostaciąnatym
małymuniwersytecie;uważanogozafigurębajronicznąitakdalej.Prawdę
powiedziawszy,janiedostrzegłemwnimnicromantycznego.Wiecie,Niemcy
pasjamilubiąodkrywaćmłodychgeniuszy,odHerderapocząwszy,anaStefanie
George’uskończywszy.Wszyscycackająsięztakimodkołyski.AlezDieterem
niemożnabyłosięcackać.Byławnimzawziętaniezależność,jakaś
bezwzględność,któraodstraszaławiększośćewentualnychpatronów.Nietylko
kalectwo,leczprawdopodobnietakżerasabudziływDieterzeduchaobrony.Był
onŻydem.Wjakisposóbzachowałmiejscenauniwersytecie-nigdynie

background image

zdołałemtegopojąć.Prawdopodobnieniewiedzieli,żejestŻydem.Możebrano
gozapołudniowca,naprzykładWłocha.Nierozumiem,jakktośmógłtak
pomyśleć.Dlamniebyłtypowymsemitą.

Dieterbyłsocjalistą.Niekjyłswoichpoglądównawetwtamtychdniach.

Kiedyśrozważałemzwerbowaniego,alezabiegiwokółkogoś,ktotakjakon
nadawałsiędoskonaledoobozukoncentracyjnego,wydałymisięstratączasu.
Ponadtobyłzbytaktywnyizbytpróżny.

Prowadziłwszystkiekółkauniwersyteckie—dyskusyjne,polityczne

poetyckieitakdalej.Wklubachsportowychpiastowałhonorowestanowiska.
Miałodwagęniepićwśrodowisku,gdziedowodziłosięswejmęskości,
przechodzącprzezpierwszyrokwstanienieustannegoupojenia.

IwłaśnieDieter-wysoki,przystojny,władczykaleka,idolswojego

pokolenia,Żyd-odwiedziłmniewgorącyletniwieczór.Powiedziałem,żeby
usiadł,izaproponowałemcośdopicia.Odmówił.Przygotowałemkawę,chyba
napalnikugazowym.Rozmawialiśmyzdawkowoomoimostatnimwykładziena
tematKeatsa.Narzekałemnastosowanieniemieckichmetod
krytycznoliterackichdopoezjiangielskiej,codoprowadziłodotypowejdyskusji
natemathitlerowskiejinterpretacji„dekadencji”wsztuce.Dietercorazbardziej
sięzapalałwpotępianiuwspółczesnychNiemiec,awreszciesamegohitleryzmu.
Oczywiście,miałemsięnabaczności-niebyłemwtedytakigłupi,jakjestem
teraz.Wreszciezapytałmniebezogródek,comyślęohitlerowcach.Odparłem
ostrożnie,źeniemamzwyczajukrytykowaćgospodarzyiżetakczyinaczej,
politykatozabawnarzecz.Nigdyniezapomnęjegoodpowiedzi.Wstałztrudem
ikrzyknąłzfurią:„vonFreudeistnichtdieRede!”Niemówimyorozrywce!-
SmileyprzerwałipopatrzyłprzezstółnaGuillama.-Przepraszam,Peter,staję
sięrozwlekły.

—Nonsens,stary.Opowiadaszhistorięnaswójwłasnysposób.Mendel

wymruczałkilkasłówaprobaty;siedziałsztywno,trzymającdłonienastole.W
pokojuniebyłożadnegoświatłaopróczpoświatyzkominkarzucającejwysokie
cienienawyłożonąsurowymkamieniemścianęzanimi.Karafkazportobyław
trzechczwartychpusta.Smileynalałsobietrochęiprzekazałkarafkę
pozostałym.

—Wrzeszczałnamnie-ciągnął.-Poprostunierozumiał,jakmogęstosować

niezależnestandardykrytycznewobecsztukiipozostawaćtaknieczułyna
politykęJakmogębredzićowolnościartystycznej,kiedyjednatrzeciaEuropy
jęczywokowach.Czynicdlamnienieznaczy,żewspółczesnacywilizacja
wykrwawiasięnaśmierć?Cotakświętegojestwosiemnastymstuleciu,że
mogęodrzucićdwudziestywiek?Chodziłnamojeseminaria,bouważałmnieza
człowiekaoświeconego,aleterazzdałsobiesprawę,żejestemgorszyod

background image

tamtych.

Niezatrzymywałemgo.Bocomogłemzrobić?Byłpodejrzany:zbuntowany

Żydnauniwersytecie,ciągle-zniewyjaśnionychprzyczyn-wolny.Ale
obserwowałemgo.Semestrdobiegałkońcaimiałysięzacząćdługiewakacje.
Trzydnipóźniejprzyszedłnaostatniezajęciaipodczasdyskusjibyłtakotwarty,
żenaprawdęprzeraziłludzi.NadszedłkoniecrokuakademickiegoiDieter
odszedłniepożegnawszysięzemną.Niespodziewałemsię,żejeszczego
zobaczę.

Półrokupóźniejwybrałemsiędoprzyjaciela,którymieszkaniedaleko

Drezna,rodzinnegomiastaDietera.Nastacjęprzyjechałempółgodzinyza
wcześnie.Zamiastkręcićsiępoperonie,postanowiłempójśćsięnaspacer.
Kilkasetmetrówoddworcastałponuryosiemnastowiecznydom.Byłoprzed
nimmałepodwórkoogrodzonewysokimmetalowympłotembramazkutego
żelaza.Budynekzamienionowtymczasowewięzienie:Lipaogolonych
więźniów,mężczyznikobiet,chodziławokółplacyku.Hśrodkustałodwóch
strażnikówzpistoletamimaszynowymi.Spostrzegłemznajomąpostać:wyższy
niżpozostali,kulejący,usiłującydotrzymaćKroku.TobyłDieter.Zabralimu
laskę.Kiedymyślałemotymnóźnięj,zrozumiałem,żegestaponiechciało
aresztowaćnajpopularniejszejpostacinauniwersyteciewtrakcieroku
akademickiego.

Zapomniałemopociągu,wróciłemdomiastaiznalazłemwksiążce

telefonicznejadresjegorodziców.Wiedziałem,żeojciecDieterajestlekarzem,
więcniesprawiłomitotrudności.Poszedłempodznalezionyadres.Wdomu
byłatylkomatka.Ojcieczginąłwoboziekoncentracyjnym.Niemiałaochoty
rozmawiaćoDieterze,powiedziałatylko,żeniezabraligodoobozudlaŻydów,
aledoogólnego,najwyraźniejna„czasreedukacji”^Spodziewałasięjego
powrotuzajakieśtrzymiesiące.Zostawiłemmuwiadomość,żenadalmamkilka
jegoksiążekichętniemujezwrócę,jeślidomniezadzwoni.Wydarzenia
trzydziestegodziewiątegorokucałkowiciezaprzątnęłymojauwagęiprzezdługi
czasnawetniepomyślałemoDieterze.WkrótcepoprzyjeździezDrezna
odwołanomniedoAnglii.Spakowałemsięiwyjechałemwciąguczterdziestu
ośmiugodzin.Wkrótcedostałemnowyprzydziałwymagającyintensywnych
przygotowań,instruktażyićwiczeń.Miałemwracaćnakontynent,żeby
uaktywnićagentówwNiemczech,którychzwerbowanozewzględuna
nadzwyczajnąsytuację.Zacząłemuczyćsięnapamięćkilkunastunazwiski
adresów.Możeciesobiewyobrazićmojąreakcję,gdyodkryłem,żejestwśród
nichDieterFrey.

Kiedyprzeczytałemjegoteczkę,stwierdziłem,żewłaściwiesamsię

zwerbował,gdywpadłdokonsulatuwDreźnie,pytając,dlaczegonjktnieruszy

background image

palcem,żebypowstrzymaćprześladowaniaŻydów.-Smileyprzerwałi
roześmiałsię.-Znałsięnaludziach.-ObrzuciłwzrokiemMendlaiGuillama.

—Mojąpierwsząreakcjąbyłopoczucieurażonejdumy.Miałemchłopakatuż

podnosemiuznałem,żesięnienadaje.Apotemprzeraziłemsię,żejego
gwałtownytemperamentmożekosztowaćżyciemnieiinnych.Mimo
niewielkichzmianwwyglądzieinowejprzykrywki,podktórąpracowałem,
DietermógłbymnienatychmiastzdemaskowaćjakoGeorge’aSmileyaz
uniwersytetu.Niewielebrakowało,azmontowałbymswojąsiatkębezudziału
Dietera.Naszczęściezmieniłemzamiar.Dieterokazałsięwspaniałymagentem.

Niepowściągałswojejekstrawagancji,alewykorzystywałjąumiejętniejako

swegorodzajupodwójnąosłonę.Kalectwowykluczałogozesłużbywojskowej,
więcznalazłsobiepracęnakolei.Błyskawicznieawansowałnaodpowiedzialne
stanowiskoimógłprzekazywaćmnóstwoważnychinformacji.Szczegóły
dotyczącetransportówżołnierzyiamunicji,ichcelprzeznaczenia,daty
przejazdów.Późniejskładałraportyoskutecznościnaszychbombardowań,
wskazywałnajważniejszecele.Byłświetnymorganizatoremichybatogo
uratowało.Nakoleispisywałsiędoskonale;uznanogozaniezastąpionego,stał
sięnieomalnietykalny.Dalimunawetcywilneodznaczeniezazasługi,agestapo
„zgubiło”jegoteczkę.

Dietermiałtakączystofaustowskąteorię:samamyśljestpozbawiona

wartości,trzebawięc,żebysięzrealizowała.Zwykłmawiać,żenajwiększybłąd,
jakikiedykolwiekpopełniłczłowiek,todokonanierozdziałumiędzymyśląa
ciałem.Niemarozkazu,jeśliniktgoniewykona.CzęstocytowałKleista:
„Gdybyoczywszystkichludzibyłyzzielonegoszkłaiwszystko,cowydajesię
białe,stałobysięzielone,toktobytorozpoznał?”

Jakpowiedziałem,Dieterbyłwspaniałymagentem.Czasaminawettak

planowałtransporty,żebyichprzejazdprzypadałnanocdogodnądonalotów.
Miałwłasnemetodyisztuczki-urodzonygeniuszszpiegostwa.Nadzieja,żeto
potrwadłużej,wydawałasięabsurdem,alenaszebombardowaniabywałytak
skuteczne,iżniktnieprzypisywałichzdradziepojedynczegoczłowieka-
zwłaszczatakotwartegojakDieter.

Dieterwielepodróżował-miałspecjalnąprzepustkę,dziękiktórejmógł

sobienatopozwolić.Kontaktowaniesięznimbyłowięcdziecinnieproste.
Czasamispotykaliśmysięwjakiejśkawiarni,aczasemzabierałmniedo
samochoduzministerstwaiwiózłkilkadziesiątkilometrówautostradą,jakby
podwoziłmniedokądś.Alenajczęściejjeździliśmytymsamympociągiemi
wymienialiśmyteczkiwkorytarzulubszliśmydopaczkarniiwymienialiśmysię
numerkamizszatni.Rzadkodawałmiraporty,naogółprzekazywałkopie
rozkazówtransportowych.sekretarkasporządzałaichcałemnóstwo-poleciłjej,

background image

żebyzałożyłaspecjalnysegregator,któregozawartośćcotrzymiesiąceprzenosił
doswojejteczki.

Wczterdziestymtrzecimzostałemodwołany.MojaprzykrywkabyłajUż

bardzocienkairobiłosięgorąco.-Przerwałiwziąłpapierosaipudełka
Guillama.-Dieterbyłmoimnajlepszymagentem,aleniejedynyMiałem
mnóstwoproblemówzichprowadzeniem.Kiedywojnasięskończyła,
próbowałemsprawdzić,cosięstałozDieteremicałąresztą-Niektórzyzostali
przesiedlenidoAustraliiiKanady,ainniwrócilidotego,cozostałozich
rodzinnychmiast.Myślę,żeDietersięwahał.WDreźniebyliRosjanie,mógł
więcmiećwątpliwości.Alepojechałtam-musiałtozrobićzewzględuna
matkę.PozatymnienawidziłAmerykanów,noibyłsocjalistą.

Późniejdowiedziałemsię,żezrobiłtamkarierę.Dziękidoświadczeniu

administracyjnemu,jakiezdobyłpodczaswojny,objąłważnyurządpaństwowy
wnowejrepublice.Myślę,żereputacjabuntownikaicierpieniajegorodziny
ułatwiłymukolejneawanse.Musimusięnieźlepowodzić.

Dlaczegotaksądzisz?-zapytałMendel.
Jeszczemiesiąctemubyłunas.StałnaczeleMisjids.Stali.
Toniewszystko-dodałGuillamizwróciłsiędoMendla:-Oszczędziłemci

następnejporannejwizytywWeybridgeizadzwoniłemdoElisabethPidgeon.
PokazałemjejzdjęciemłodegodyplomatyonazwiskuMundt.Natychmiast
rozpoznałagojakoczłowieka,któryzabrałteczkęnanutyElsyFennan.Czyto
niewesołanowina?Ale…

Wiem,ocochceszzapytać,spryciarzu.Chciałbyświedzieć,czyGeorgeteż

gorozpoznał.Cóż,rozpoznałgo.Totensamtyp,któryusiłowałgozwabićdo
jegowłasnegodomunaBywaterStreet.

MendeljechałdoMitcham.Znówpadałoibyłozimno.Smiley,śmiertelnie

zmęczony,opatuliłsiępłaszczemipatrzył,jakzaoknemprzewijasięnocny
Londyn.Zawszeuwielbiałpodróże.Nawetteraz,gdybymiałwybór,
przejechałbyprzezFrancjępociągiem,zamiastpoleciećsamolotem.Kochał
magiczneodgłosynocnejjazdyprzezEuropę,kakofonicznedzwonkii
francuskiegłosynaglebudzącegozangielskichsnów.

background image

Annteżtouwielbiałaidwarazypodróżowaliidem,dzielącwątpliwe

radościniewygodnejjazdy.Kiedydotarlinamiejsce,Smileyodrazuposzedłdo
łóżka,aMedelzrobiłherbatę.WypilijąwsypialniSmileya.

—Codalej?-zapytałMendel.
—MógłbympojechaćjutrodoWailiston.
—Cochcesztamzrobić?
—SpotkaćsięzElsąFennan.
—Niepowinieneśjechaćsam.Pojadęztobą.Będęczekałwsamochodzie,

kiedybędzieszzniąrozmawiał.To-Źydówka,prawda?

Smiieyprzytaknął.
—MójojciecbyłŻydem.Alenigdyniemiałotodlaniegowielkiego

znaczenia.

Sennasprzedaż

Otworzyładrzwiiprzezchwilępatrzyłananiegowmilczeniu.
Mógłmniepanzawiadomić,żepanprzyjedzie-powiedziała.Pomyślałem,

żebezpieczniejbędzietegonierobić.Znówmilczałaprzezdługąchwilę.
Wreszciepowiedziała:

Niewiemocopanuchodzi.
Mogęwejść?—zapytałSmiley.-Niemamywieleczasu.Wyglądałanastarą

izmęczonąjużniebyłatakaprężna.Zaprowadziłagodosalonuizwyrazem
rezygnacjiwskazałakrzesło.Smileypoczęstowałjąpapierosemisamwziął
jednego.Stanęłaprzyoknie.Patrzyłnajejszybkioddech,rozgorączkowane
spojrzenie;zdałsobiesprawę,żejestnagranicyzałamania.Panimusibyć
straszliwiesamotna-powiedział.-Niktniejestwstaniewytrzymaćtegona
dłuższąmetę.Towymagaodwagi,atrudnobyćodważnym,gdyjestsię
samotnym.Onitegonierozumiejąprawda?Niewiedzą,iletokosztuje-te
ohydnekłamstwaioszustwa,toodcięciesięodzwyczajnychludzi.Myśląże
panimożefunkcjonowaćnaichpaliwie-wymachiwaniuflagąimuzyce.Ale
panipotrzebujeinnegopaliwa,kiedypanijestsamąprawda?Musipani
nienawidzić,nienawidzićprzezcałyczas,atowymagasiły.Ato,comusipani
kochaćjesttakodległe,takniejasne,kiedyniejestsięczęściątego-mówił
łagodnymtonem.DlaElsyFennanmusiałtobyćgłos,zaktórymoddawna
tęskniła,głosniedoodparcia,oferującyjejsiłę,pocieszenie,współczuciei
bezpieczeństwo.Powoliodsunęłasięodokna,ajejprawaręka,przy.ciśniętado
parapetu,zaczęłaprzesuwaćsiępopowierzchni,wreszcieopadławzdłużciaław
geścieuległości.Wpatrywałasięwniegozwy.razemcałkowitejzależności,

background image

jakbypatrzyławoczykochanka.Jużwkrótce,pomyślał,jużwkrótcesię
załamiesz.

—Powiedziałem,żeniemamydużoczasu.Rozumiepani,ocomichodzi?

Złożyłaręcenapodołkuipatrzyłananie.Wyglądała,jakbynieusłyszała
pytania.

—Kiedyzostawiłempaniątamtegoranka,miesiąctemu,pojechałemdo

mojegodomuwLondynie.Jakiśczłowiekpróbowałmniezabić.Prawiemusię
udało—uderzyłmniewgłowętrzyczyczteryrazy.Dopierocowyszedłemze
szpitala.Miałemszczęście.Potembyłmechaniksamochodowy,odktórego
tamtenczłowiekpożyczałsamochód.Policjarzecznaniedawnowydobyłajego
ciałozTamizy.Żadnychśladówprzemocy-byłpoprostuprzesiąkniętywhisky.
Niemogątegozrozumieć,boodlatniezbliżałsiędorzeki.Aleprzecieżmamy
doczynieniazkompetentnymczłowiekiem,prawda?Wyszkolonymzabójcą.
Wyglądanato,żestarasięusunąćkażdego,ktomógłbygopołączyćz
SamuelemFennanem.Albozjegożoną.Ijestjeszczetamłodablondynkaw
teatrze…

—Oczympanmówi?-wyszeptała.-Copansugeruje?
Smileypoczułnagłąochotę,byjązranić,złamaćresztkijejwoli.
—Czegooczekiwaliście?-zapytał.-Czymyślałapani,żemożnaigraćz

takąpotęgąjakoni-trochędać,aczasemnicniedać?Wierzyłapani,żemoże
powstrzymaćtentaniec-kontrolowaćsiłę,którąpaniimdaje?Cozasenpani
śni,paniFennan,żetakmałownimjestrealności?

Ukryłatwarzwdłoniach,ałzyskapywałyjejmiędzypalcami.
—Myślałamtylkoonim.Onśniłsen,tak…wielkisen.-Zaniosłasię

szlochem,aSmiley,napołytriumfalnie,napołyzewstydemczekał,ażznówsię
odezwie.Wreszcieuniosłagłowęispojrzałananiego.Łzyspływałyjejpo
policzkach.-Niechpannamniepopatrzy-powiedziała.-Jakisenmizostawili?
Śniłamodługichblondwłosach,aoniogolilimigłowę.Marzyłamopięknym
ciele,aoniwycieńczylijegłodem.Zobaczyłam,jacysąludzie,więcjakmogę
uwierzyćwczłowieka?Mówiłammuto,mówiłamtysiącerazy.Przegadaliśmy
całenoce.Aleonmusiałmiećswojesny,wierzył,żejeślimożnazbudować
nowyświat,toSamuelFennanbędziebudowniczym.Powiedziałammu:
„Słuchaj,daliciwszystko,comasz,dom,pieniądzeizaufanie.Dlaczegoimto
robisz?”Aonmiodpowiedział:„Robiętodlanich.Jestemchirurgiem.^wnego
dniatozrozumieją”.Byłdzieckiem,panieSmiley,prowadziligozarączkęjak
małedziecko.

Milczał,nieośmieliłsięzadaćżadnegopytania.
PięćlattemuspotkałtegoDietera.Wschroniskunarciarskimniedaleko

Garmisch.Freitagpowiedziałnampóźniej,żeDietertozaplatał-itakniemógł

background image

jeździćnanartachzewzględunanogi.Wtedy«jeniewydawałosięrzeczywiste.
Freitagtoniebyłoprawdziwena-2wisko.FennannazwałgoFreitagiemnawzór
PiętaszkazRobinsonaCrusoe.Dieterowiwydałosiętobardzośmiesznei
późniejjużnigdynjemówiliśmyoDieterze,alezawszeoRobinsoniei
Piętaszku.-Przelałaispojrzałananiegozcieniemuśmiechu.-Przepraszam,
mówiędośćchaotycznie.

_Rozumiem-powiedziałSmiley.
Tadziewczyna-copanpowiedziałotejdziewczynie?
Żyje.Niechsiępaniniemartwi.Proszękontynuować.
Fennanpanapolubił,naprawdę.Freitagpróbowałpanazabić…dlaczego?
—Bowróciłemizapytałempaniąotentelefonoósmejtrzydzieści.Pani

powiedziałaotymFreitagowi,prawda?

—O,Boże-szepnęła.
Zadzwoniłapanidoniego,prawda?Gdytylkowyszedłem?
—Tak,tak.Byłamprzerażona.Chciałamgoostrzec,jegoiDietera.

Wiedziałam,żepanwszystkoodkryje.Możenieodrazu,aleprędzejczypóźniej
wszystkopanodkryje.Dlaczegoniezostawiąmniewspokoju?Balisięmnie,bo
wiedzieli,żechciałamtylkoSamuela,chciałam,żebybyłbezpieczny,chciałam
gokochaćidbaćoniego.

Smileypoczułpulsowaniewgłowie.
ZatemnatychmiastpomoimwyjściuzadzwoniłapanidoFreita-gaI

powiedział.-NajpierwpróbowałasiępanidodzwonićnanumerPrimroseinie
mogłasiępanipołączyć.

Tak-potwierdziła.-Tak,toprawda.AleobanumerysąnaPrimrose.Więc

zadzwoniłapanipoddruginumer,alternatywny…

Znówpodeszładookna,naglewyczerpanaibezwładna.
—Tak,Freitagbyłświetny,jeślichodzioplanyalternatywne.
—Jakibyłtendruginumer?-dopytywałsięSmiley.Przyglądałsięjej

niecierpliwie,gdywyglądałaprzezoknonaciemnyogród.

Dlaczegopanchcewiedzieć?
Podszedłistanąłobokniej.
—Wspomniałem,żezdziewczynąwszystkowporządku-powiedział.-My

obojeteżżyjemy.Aleniechpaniniesądzi,żetakbędziewiecznie.Odwróciłasię
doniegozestrachemwoczachikiwnęłagłową.Smi-leywziąłjązaramięi
poprowadziłdokrzesła.Usiadłamachinalnie,zobojętnościąprzypominającą
początkichorobypsychicznej.

—Tendruginumertobyło9747.
—Jakiśadres-znapaniadres?
—Nie,bezadresu-odparła.-Tylkotelefon.Bezadresu—powtórzyła.

background image

Smileypopatrzyłnaniąizastanowiłsię.Nagleprzypomniałsobieo
zdolnościachDieteradopodtrzymywaniakontaktu.

—Freitagniespotkałsięzpaniątejnocy,gdyzginąłFennan?Nieprzyszedł

doteatru?

—Nie.
—Tobyłpierwszyraz,kiedyzawiódł.Spanikowałapaniiwyszławcześniej.
—Nie…tak,tak,spanikowałam.
—Nie!Wyszłapaniwcześniej,botakbyłoustalone.Dlaczegowyszłapani

wcześniej?Dlaczego?,

Ukryłatwarzwdłoniach.
—Czypaninadalmyśli,żemożekontrolowaćsytuację?-Smileyprawie

krzyczał.-Freitagzabijepanią,zabijedziewczynę,będziezabijał,zabijał,
zabijał.Kogopanichcechronić,dziewczynęczymordercę?Zaszlochała,alenic
niepowiedziała.Smileyukucnąłobokniej.

—Powiempani,dlaczegopaniwyszławcześniej,mogę?-Nadalmówił

podniesionymgłosem.-Powiempani,comyślę.Trzebabyłozłapaćostatnią
pocztęodchodzącątegowieczorazWeybridge.Nieprzyszedł,niewymieniła
paniznimnumerkówdoszatni,więcpostąpiłapanizgodniezinstrukcją.
Wysłałamupaniswójnumerekipanimatenadres,niezapisany,ale
zapamiętany,zapamiętanyraznazawsze.„Jeślibędziesytuacjakryzysowa,jeśli
nieprzyjdę,otojestadres”,;Czytakpowiedział?Adres,któregoniewolno
używaćanionimmówić,adreszapomnianyizapamiętanyraznazawsze?Mam
rację?Niechpanipowie!

Wstała,podeszładobiurkaiwyjęłakawałekpapieruiołówek.Łzynadal

spływałypojejtwarzy.Powolizapisałaadres.Rękajejomdlewała,
zatrzymywałasięmiędzysłowami.

Wziąłodniejkartkę,staranniezłożyłnapółiwłożyłdoportfela.Terazzrobi

jejherbatę.

Wyglądałajakdzieckowyciągniętezgłębokiejwody.Siedziałanaskraju

kanapy,wdrobnychdłoniachmocnotrzymałafiliżankę,przyciskałajądociała.
Ramionamiałaprzygarbione,stopymocnościśnięte,Smileypatrzącnanią,
pomyślał,zezniszczyłcoś,czegoniepowiniennigdydotykać,takbyłokruche.
Czułsięjakobsceniczny,szorstkicham.Herbata,którąprzyrządził,niebyła
rekompensatązaniezgrabośćwobejściu.Niewiedział,copowiedzieć.Pochwili
onazaczęłamówić:

Lubiłpana.Naprawdępanalubił…Powiedział,żejestpanbystrym

człowiekiem.Samuelrzadkonazywałkogośbystrym.-Powolipokręciłagłową.
Byćmożetowspomnieniesprawiło,żeuśmiechnęłasię.IZwykłmawiać,żena
świeciesądwiesiły,pozytywnainegatywna.„Cowięcmamrobić?-pytałmnie.

background image

-Pozwolić,żebyzrujnowaliplon,bodająmichleb?Twórczość,postęp,siła,cała
przyszłośćludzkościczekauichdrzwi:czymamtegoniewpuścić?”Ajamu
powiedziałam:„Możeludziesąszczęśliwiibeztego?”Alewiepan,onnie
myślałoludziachwtensposób.Niemogłamgopowstrzymać.Wiepan,cobyło
wnimnajdziwniejsze?Przycałymtymmyśleniuigadaniujużdawnotemu
postanowił,cobędzierobił.Całaresztabyłapoezją.Byłnieskoordynowany,to
zwykłammupowtarzać…

…alemimowszystkopomagałamupani-powiedziałSmiley.
—Tak,pomagałammu.Chciałpomocy,więcmujądawałam.Byłmoim

życiem.

Rozumiem.
—Tobyłbłąd.Byłmałymchłopcem.Zapominałoważnychsprawach

zupełniejakdziecko.Itakibyłpróżny.Zdecydował,żebędzietorobić,itakźle
mutowychodziło.Niemyślałotymtakjakpanalbotakjakja.Onpoprostunie
myślałotymwtensposób.Tobyłajegopracaitowszystko.Zaczęłosiębardzo
prosto.Pewnegowieczoruprzyniósłdodomutelegram.Pokazałmigoi
powiedział:„Myślę,żeDieterpowinientozobaczyć”.Niemogłamuwierzyć,że
byłszpiegiem.Boprzecieżbył,prawda?Stopniowozdałamsobieztegosprawę.
Zaczęliprosićoszczególnesprawy.Wteczcenanuty,którąprzynosiłamod
Piętaszka,zaczęłysiępojawiaćrozkazy,aczasempieniądze.Powiedziałamdo
niego:„Popatrztylko,cooniciprzysyłają-czyotocichodzi?”Nie
wiedzieliśmy,corobićztymipieniędzmi.Wkońcuwydawaliśmyje,niewiem
dlaczego.Tamtejzimy,kiedymuotympowiedziałam,Dieterbyłbardzozły.

—Któratobyłazima?
—DrugazimazDieterem—wpięćdziesiątymszóstymwMuerren.

Spotkaliśmygopierwszegostyczniapięćdziesiątegopiątego.Wtedysięto
zaczęło.Iwiepan?WęgryniemiałyznaczeniadlaSamuela,żadnego.Wtedy
Dieterbalsięoniego.Wiem,bopowiedziałmitoPiętaszek.KiedyFennanw
listopadziedałmirzeczy,któremiałamzanieśćdoWeybridge.małonie
oszalałamzwściekłości.Krzyczałamnaniego:..Niewidzisz,źetojesttosamo?
Tesamedziała,tesamedzieciumierającenaulicy?Tylkosensięzmienił,krew
matakisamkolor.Czytegochcesz?”Zapytałamgo:,.CzydlaNiemcówteżbyś
tozrobił?’*Aonpoprostupowiedział:„Nie.Elso.tojestcośinnego”.Inadal
nosiłamteczkęnanuty.Rozumiepan?

—Niewiem.Poprostuniewiem.Alemyślę,żetak.
—Byłwszystkim,comiałam.Byłmoimżyciem.Stopniowostałamsię

częściątego.awtedybyłojużzapóźno,żebytozatrzymać…Adalejtojużpan
wie-wyszeptała,iZdarzałosię,żebyłamzadowolonaztego,corobiłSamuel.
GdypatrzyłamnanoweNiemcy,wróciłynazwy,którychbaliśmysięjakodzieci.

background image

Wróciłastraszliwaduma.Maszerowaliwlytmstarychmarszów.Fennanteżtak
toodbierał.

ByliśmykiedyśwobozienaprzedmieściachDrezna,naszegorodzinnego

miasta.Ojciecbyłsparaliżowany.Tęskniłzatytoniembardziejniżza
czymkolwiekinnym,ajaskręcałammupapierosyzwszelkiegośmiecia,które
możnabyłoznaleźćwobozie.Pewnegodniastrażnikzobaczył,jakojciecpali,i
zacząłsięśmiać.Przyszłojeszczeparuiteżsięroześmieli.Ojciectrzymał
papierosawsparaliżowanejręce,apapierosparzyłmupalce.Rozumiepan,ono
tymniewiedział.KiedyznówdaliNiemcomkarabiny,daliimpieniądzei
mundury,zdarzałysięchwile,krótkiechwile,żebyłamzadowolonaztego,co
robiSamuel.JesteśmyŻydami,więc…

Tak,rozumiemipowiedziałSmiley.-Teżtowidziałem.
Dieterpowiedział,żepanwidział.
Dietertakpowiedział?
—Tak,Piętaszkowi.PowiedziałPiętaszkowi,żepanjestbardzosprytny.Że

kiedyś,przedwojną,wywiódłgopanwpole,idopieropolatachonto
zrozumiał.TylepowiedziałPiętaszkowi.Powiedziałteż,żeniespotkałlepszego
odpana.

AkiedyPiętaszekpowtórzyłtopani?
Długopatrzyłananiegowmilczeniu.Jeszczeniewidziałtakzrozpaczonej

twarzy.Przypomniałsobie,copowiedziałamuwcześniej:

“Dziecimojegosmutkusąmartwe”.Teraztozrozumiałiusłyszałwjej

głosie-gdywreszciesięodezwała:

Czytonieoczywiste?Tegowieczoru,gdyzamordowałSamuela.Toświetny

kawał,panieSmiley.Wchwili,gdySamuelmógłtakwieledlanichzrobić-nie
tylkoprzekazaćjakiśdokumentodczasudoczasu-zniszczyłichwłasnystrach,
zamieniłichwzwierzętaizmusiłdozabijania.Samuelzwykłmawiać:
„Zwyciężą,bowiedzą,ainnizginą,boniewiedzą.Człowiek,którypracujedla
snu,będziepracowaćwiecznie”.Takwłaśniemówił.Alejawiedziałam,jakijest
tenichsen.Wiedziałamżenaszniszczy.Cobowiemniebyłoniszczycielskie?
NawetsenoChrystusie.

—AwięctoDieterwidziałmniewparkuzFennanem?
—Tak.
—Ipomyślał…
—Tak.Pomyślał,żeSamuelgozdradził.PowiedziałPiętaszkowiżebyzabił

Samuela.

_Atenanonimowylist?
_Niewiem.Niewiem,ktogonapisał.Ktoś,ktoznalSamuela,ktogo

obserwował.MożektośzbiuraalbozOksfordu,zpartii.Niewiem.Samuelteż

background image

niewiedział.

—Alelistpożegnalny…
Popatrzyłananiegoitwarzsięjejskurczyła.Dooczuznównapłynęłyłzy-

Pochyliłagłowę.

—Jagonapisałam.Piętaszekprzyniósłpapier,ajanapisałam.Podpisjużtam

był.PodpisSamuela.Smileyusiadłobokniejnakanapieiwziąłjązarękę.
Odwróciłasiędoniegoizaczęłakrzyczeć:

—Niechpanzabierzeteręce!Myślipan,żejestempańska,bonienależędo

nich?Niechpanstądidzie!NiechpanstądidzieizabijePiętaszkaiDietera,
niechpanpodtrzymatęgrę,panieSmiley.Aleniechpanniemyśli,żejestempo
pańskiejstronie,słyszymniepan?BojajestemtułającąsięŻydówką,
człowiekiemznikąd,polembitewnymdlapańskichżołnierzyków.Możemnie
pankopaćideptać,rozumiepan,alenigdy,nigdyniewolnomniepanudotykaći
mówić,żejestpanuprzykro,słyszypan?Terazniechpanstądidzie!Niechpan
idzieizabija.Siedziałaitrzęsłasięjakzzimna.Kiedydoszedłdodrzwi,
odwróciłsię.Wjejoczachniebyłołez.

Mendelczekałnaniegowsamochodzie.

NieudolnośćSamuelaFennana

DojechalidoMitchumwporzeobiadowej.PeterGuillamczekałnanich

cierpliwiewswoimwozie.

—No,rebiata,cotamnowego?
Smileywręczyłmuzłożonąkartkęzportfela.
—Mieliteżnumeralarmowy-Primrose9747.Sprawdźto,aleniewiążęz

tymwielkichnadziei.

Peterzniknąłwholuizacząłdzwonić.Mendelzakrzątnąłsięwkuchniipo

dziesięciuminutachprzyniósłpiwo,chlebisernatacy.Guillamwróciłiusiadł
bezsłowa.Wyglądałnazaniepokojonego.

—Cóż-odezwałsięwreszcie-coonacipowiedziała,George.Smiley

skończyłzdawaćsprawęzporannegoprzesłuchania.

—Rozumiem-powiedziałGuillam.-Tobyłobyto,George.Jeszczedziś

będęmusiałwszystkospisaćinatychmiastpójśćdoMastona.Łapaniemartwych
szpiegówtodoprawdyżałosnezajęcie.

—Doczegomiałdostępwministerstwie?-zapytałSmiley.
—Ostatniodobardzowieluspraw.Dlategouznali,żenależałobygo

przesłuchać.

—Jakietosprawy?

background image

—Jeszczeniewiem.ParęmiesięcytemubyłwwydzialeAzji,aledostał

nowestanowisko.

—Ameryka,oilepamiętam-powiedziałSmiley.-Peter?
Tak—
Czyzastanawiałeśsię,dlaczegotakbardzoimzależałonaśmierciFennana?

Możenaprawdęuważali,żeichzdradził,aledlaczegogo?Nicnatymnie
zyskiwali.Nie,chybanicniezyskiwali.Towymagawyjaśnienia.Pomyśl.
Załóżmy,żeFuchsalboMacleanzdradziliich.Załóżmy,żeobawialisięreakcji
łańcuchowej-nietutaj,alewAmeryce,albonacałympiecie.Czyniezabiliby
go,żebytemuzapobiec?Jesttylerzeczy,którychnigdyniebędziemywiedzieć.
Jaktentelefonoósmejtrzydzieści?-powiedziałSmiley.

Właśnie.-Wstał.-Siedźtutajiczekaj,ażdociebiezadzwonię,dobrze?

Mastonnapewnobędziechciałsięztobąwidzieć.Zacznąbiegaćpo
korytarzach,jakimprzyniosętenowiny.Ajaprzywdziejęspecjalnyuśmiech,
któregoużywam,kiedyprzynoszęhiobowewieści.

Mendelodprowadziłgododrzwiiwróciłdosalonu,powinieneśsię

przyczaić-powiedział.-Narobiłeśniezłegobałaganu.

AlboMundttujestalbogoniema,myślałSmiley,leżącwpłaszczuna

łóżku,zrękamizłączonymipodgłową.Jeśligoniema,sprawaskończona.
Mastonzdecyduje,corobićzElsąFennan,apewnienicniezrobi.JeśliMundt
nadaltujest,todlajednegoztrzechpowodów:

A-boDieterpowiedziałmu,żebyzostałipoczekał,ażwszystkosię

uspokoi;

B-bowokółniegośmierdziiboisięwracać;

C-boniedokończyłdzieła.

Ajestnieprawdopodobne,Dieterniezwykłpodejmowaćniepotrzebnego

ryzyka.Zresztątowariackipomysł.

B-jestnieprawdopodobne,bojeśliMundtobawiasięDietera,toobawiasię

takżeoskarżeniaomorderstwowAnglii.Najmądrzejbyzrobił,gdybywyjechał
doinnegokraju.

C-jestbardziejprawdopodobne.GdybymbyłnamiejscuDietera,

zamartwiałbymsięnaśmierćoElsęFennan.TaPidgeonjestnieistotna-bezElsy
niestanowipoważnegoniebezpieczeństwa.Nienależaładospiskuiniema
szczególnegopowodu,żebyzapamiętaławłaśnieprzyjacielaElsyzteatru.Nie,
toElsajestprawdziwymzagrożeniem.

Istniałajeszczejednamożliwość,aleSmileyniebyłwstanieoszacowaćjej

background image

prawdopodobieństwa:możliwość,żeDieterprowadziinnychagentówza
pośrednictwemMundta.

Nie…toniemasensu,tonietrzymasiękupy.Postanowiłjeszczeraz

przemyślećsprawę.

Cowiemy?Usiadł,żebyrozejrzećsięzaołówkiemipapierem,inatychmiast

zaczęłomupulsowaćwgłowie.Wstałztrudemiwyjąłołówekzwewnętrznej
kieszenimarynarki.Wteczcemiałnotatnik.Wróciłdołóżka,ułożył
odpowiedniodwiepoduszki,wziąłczteryaspi-tynyzbuteleczkinastolikui
oparłsięopoduszkiwyciągającnogiprzedsiebie.Zacząłpisać.Najpierw
staranniewykaligrafowałnagłówekipodkreśliłgo.

COWIEMY?
Potemzacząłkrokpokrokuodtwarzać-takbeznamiętnie,jakbyłoto

możliwe-kolejnewydarzenia:

WponiedziałekdrugiegostyczniaDieterFreyzobaczyłmniewparku

rozmawiającegozjegoagentemidoszedłdowniosku…

Właśnie,dojakiegownioskudoszedłDieter?ŻeFennanjużcośpowiedział,

czyżęmiałzamiartozrobić?Żebyłmoimagentem?

…idoszedłdowniosku,żeFennanjestniebezpiecznyzprzyczynnadalnam

nieznanych.Następnegowieczoru,w’pierwszywtorekmiesiąca,ElsaFennan
zabrałaraportymężawteczcenanutydoteatruwWeybridge,jakbyło
uzgodnione,izostawiłateczkęwszatni.Mundtmiałprzynieśćwłasnąteczkęi
zrobićtosamo.PodczasprzedstawieniaElsaiMundtmieliwymienićnumerki.
Mundtsięniepojawił.WzwiązkuztymElsazastosowałaproceduręalarmowąi
wysłałanumerekpocztąpodumówionyadres.Wyszłazteatruwcześniej,żeby
zdążyćprzedzabraniemostatniejpocztyzWeybridge.Potempojechałado
domu,gdziespotkałaMundta,któryuprzedniozamordowałFennana,
prawdopodobnienarozkazDietera.Strzeliłdoniegozbliska,gdytylkospotkał
sięznimwholu.ZnającDietera,przypuszczam,żedużowcześniejpowziął
środkibezpieczeństwaizaopatrzyłsięwkilkakartekpapieruzpodpisami-
autentycznymialbosfałszowanymi-SamaFennananawypadek,gdybytrzeba
byłogoskompromitowaćalboszantażo-

Zakładając,żetoprawda.Mundtprzyniósłzesobąkartkętf)dp,semwce^u

napisaniananiejlistupożegnalnegonamaszynienależącejdoFennana.Dopiero
porozmowiezElsą,Mundtzdałsobiesprawę,zeDieterźlezinterpretował
spotkanieFennanazeSmileyem-Uznałjednak,żeElsabędziechciałachronić
reputacjęswegomęża-niewspominającojejwspółudziale.Dziękitemubędzie
bezpieczny.ZmusiłElsę.żebynapisałalist,możedlateożenieufałswojej
angielszczyźnie(Uwaga:Alekto.dodiabła,napisałpierwszylist-donos?)

background image

później.Zapewne,zażądałteczkinanuty,którejniezdołałodebrać,|&sa
Powiedziałamu,żepostąpiławedługinstrukcji:wysłałanumerekzszatnipod
adreswHampstead,asamąteczkęzostawiławteatrze.ReakcjaMundtabyła
znacząca:zmusiłElsę,żebyzatelefonowaładoteatruizałatwiła,bymógł
odebraćteczkęjeszczetegowieczoru,podrodzedoLondynu.Zatemalboadres,
podktórywysłanonumerek,niebyłjużważny,alboMundtchciałwrócićdo
domuwczesnymrankiemnastępnegodniainiemiałbyczasu,żebyodebrać
numerek,apotemteczkę.

SmileyodwiedziłWallistonwcześnieranowśrodęczwartegostyczniai

podczaspierwszegoprzesłuchaniaodebrałtelefonzcentralioósmejtrzydzieści.
Telefontenzostałzamówiony(niemacodotegowątpliwości)przezFennanao
siódmejpięćdziesiątpięćpoprzedniegowieczoru.DLACZEGO?

Później,tegosamegoranka,SmileywróciłdoElsyFennan,żebyzapytaćo

tentelefon,onazaś(wedlejejwłasnychsłów)wiedziała,żetogo„zaniepokoi”
(bezwątpieniapochlebnacharakterystykamoichzdolnościdokonanaprzez
Mundtaodniosłatuefekt).PoopowiedzeniuSmileyowihistoryjkioswojejzłej
pamięciwpadławpanikęi¡zadzwoniładoMundta.

Mundt,dysponującyprawdopodobniefotografiąalboopisem,postanawia

zlikwidowaćSmileya(zpoleceniaDietera?)ipóźniejtegosamegodniaprawie
musiętoudaje.(Uwaga:MundtzwróciłsamochódScarrowidopieroczwartego
wieczorem.Niemusitooznaczać,żenieplanowałodleciećwcześniejtegodnia.
Gdybychciałodleciećrano,mógłzpowodzeniemzostawićsamochóduScarra
wcześniejipojechaćnalotniskoautobusem).Wydajesięcałkiem
prawdopodobne,żeMundtzmieniłzamiarpotelefonieodElsy.Niejestjednak
jasne,czyzmieniłjezpowodutegotelefonu.

CzyMundtaogarnęłapanikaporozmowiezElsą?Iczytapaniksprawiła,że

zamordowałAdamaScarra,zastanawiałsięSmiley.

Wholudzwoniłtelefon…
—George,tuPeter.Tenadresinumertelefonutoślepauliczka
—jakto?
—Numertelefonuiadresprowadząwtosamomiejsce“-umeblowany

apartamentwHighgatewynajętyprzezpilotazLufteuropy.Zapłaci}zadwa
miesiącezgóiypiątegostyczniaiodtamtejporysięniepojawił

—Cholera.
—GospodynizapamiętałaMundtacałkiemdobrze.Miły,.grzeczny

dżentelmen,jaknaNiemca,bardzoszczodry.Częstosypiałnakanapie.

—OBoże.
—Przeszukałempokój.Wrogustoibiurko.Wszystkieszufladyzostały

opróżnione,pozajedną,wktórejbyłnumerekdoszatniiZastanawiamsię,skąd

background image

pochodzi…Cóż,jeślichceszsiępośmiać,zapraszamdonaszegocyrku.Cały
Olimpwrzeodaktywności.A,przyokazji…

—Tak?
—PowęszyłemwokółmieszkaniaDietera.Znównie.Wyjechałczwartego

stycznia.Niepowiadomiłmleczarza.

—Acozjegopocztą?
—Niedostawałżadnej,nieliczącrachunków.Przyjrzałemsięteżgniazdku

towarzyszaMundta:dwapokojenadMisjąds.Stali.Meblewywędrowaływraz
zcałymdobytkiem.Przykromi.

—Rozumiem.
—Aleznalazłemcośdziwnego,George.Pamiętasz,jakmówiłem,że

przejrzęosobisterzeczyFennana—portfel,notatnikitakdalej?

—Pamiętam.
—Zrobiłemto.Wjegonotatniku,wczęścinaadresy,jestnazwiskoDietera

wrazznumeremtelefonumisji.Cozatupet.

—Tonietupet.Toszaleństwo.DobryBoże.
—Apoddatączwartegostyczniajestwpis:„SmileyC.A.telefonósma

trzydzieści”.Wpisztrzeciegostyczniabrzmi:„Prosićobudzeniewśrodęrano”.
Ototwójtajemniczytelefon.

—Nadalniebardzorozumiem.
—WysłałemFeliksaTavemeradoministerstwa,żebytamtrochę

pomyszkował.Przejrzałrepertoriaarchiwalnezaostatniedwalata.Udałomusię
ustalić,jakieteczkiposzłydosekcjiFennana.Gdysekcjiszczególniezależałona
jakiejśteczce,przysyłałazamówieniazachowanedotejpory.

Noi?
—Felixstwierdził,żetrzyczyczteryteczkiwydawanoFennanowiyypiątki

wieczorem,awracaływponiedziałekrano.Czylizabierałjedodomuna
weekend.

—O,mójBoże!
Tyleżeprzezostatniesześćmiesięcy,odkądobjąłtostanowisko,brałdo

domumateriałynieutąjnione,którenikogobyniezainteresowały-…

Przecieżwciąguostatnichmiesięcyzacząłsięzajmowaćtajnymiteczkami

zdziwiłsięSmiley.-Mógłzabraćdodomuto,cochciał.

Wiem,aletegonierobił.Możnabyprzypuszczać,żedziałałtakcelowo.

Zabierałdodomumateriałyjawne,słabozwiązanezjegopracą.Czasemnawet
teczkidotyczącetematów,którymijegosekcjawogólesięniezajmowała.

—Iniebyłyutajnione.
—Tak-bezwartościdlawywiadu.
^Awcześniej,zanimobjąłnowestanowisko?Jakiemateriałyzabierałwtedy

background image

dodomu?

Teczki,którymisięzajmowałpodczaspracy,politykaitakdalej.
—Tajne?
—Niektóretak,innenie.Jakmupodchodziło.
Alenicniespodziewanego-żadnychmateriałów,któreniepowinnygo

interesować?

Zgadzasię.Okazjimiałwbród,aleniekorzystałznich.Fiołkiwgłowie.
—Pewnietak,skorozapisałwnotatnikunazwiskooficeraprowadzącego.
—Myślotym,cochcesz:wziąłsobiewolnenaczwartegostycznia
—nadzieńposwojejśmierci.Raczejniezwykłasprawa-byłpracu-siem,jak

mimówili.

—CoMastonrobiztymwszystkim?-zapytałSmileypochwilimilczenia.
—Przeglądateczkiiwzywamniecodwieminuty,żebyzadawaćgłupie

pytania.Chybapoczułsięsamotnywobliczunagichfaktów.

—Uporasięznimi,niemartwsię.
—Jużmówi,żecałasprawaprzeciwkoFennanowiwyrosłanabaziezeznań

neurotycznejkobiety.

—Dziękujezatelefon,Peter.
—Dowidzenia,stary.Uważajnagłowę.
Smileyodłożyłsłuchawkęizastanawiałsię,gdzie.możebyćMendel.Na

stolewholuleżaławieczornagazeta.Zauważyłtytułnapierwszejstronie:
„Linczowanie.Światoweorganizacjeżydowskieprotestują”.Podspodembył
reportażozlinczowaniużydowskiegosklepikarzawDusseldorfie.Otworzył
drzwidosalonu.Mendlatamniebyło.Dostrzegłgoprzezokno.Miałnagłowie
swójkapeluszogrodnikairąbałsiekierąjakoszalałypieńdrzewa.Smiley
przyglądałmusięprzezchwilę,apotemposzedłnagórę,żebyodpocząć.Gdy
dotarłdoszczytuschodów,telefonznówzacząłdzwonić.

—George,przepraszam,żeznówcięniepokoję.TowsprawieMundta.
—Tak?
—WczorajwieczorempoleciałliniamiBEAdoBerlina.Podróżowałpod

innymnazwiskiem,alestewardesyrozpoznałygobeztrudu.Pieskieszczęście,
chłopie.

SmileynacisnąłdłoniąwidełkiizadzwoniłdoWallistonpodnumer2944.

Długoniktnieodbierał.WreszcieusłyszałgłosElsyFennan:

—Halo…Halo…Halo?
Powoliodłożyłsłuchawkę.Żyła.
Dlaczegowłaśnieteraz?DlaczegoMundtwybrałsiędodomuteraz,pięć

tygodnipozamordowaniuFennana,trzytygodniepozamordowaniuScarra?
Dlaczegowyeliminowałmniejszezagrożenie-Scarra-azostawiłnietkniętą

background image

ElsęFennan,neurotycznąizgorzkniałą,gotowąwkażdejchwilizałamaćsięi
opowiedziećcałąhistorię?JakDietermożeufaćtejkobiecie?Czyniezdaje
sobiesprawy,żeteraz,gdyitakjużnieochronidobregoimieniamęża,może-
czytozchęcizemsty,czyzżalu-wyrzucićzsiebiecałąprawdę?Oczywiście,
pomiędzyzamordowaniemFennanaazamordowaniemjegożonymusiałoby
upłynąćtrochęczasu,alejakiewydarzenie,jakainformacja,jakie
niebezpieczeństwosprawiły,żeMundtwyjechałostatniejnocy?Bezwzględnyi
kunsztownyplansłużącyzachowaniutajemnicyFennanazostałodrzucony,
zanimzrealizowanogodokońca.Cotakiegostałosięwczoraj,oczymMundt
siędowiedział?Amożeczasodlotuzostałwybranyprzypadkowo?Smileywto
niewierzył.JeśliMundtzostałwAngliipodwóchmorderstwachizamachuna
Smileya,musiałmiećjakiśpowód.Ważnypowód.CorobiłpozabiciuScarra?
Ukrytywjakimśsamotnympokoju,odciętyodświatłaiinformacji.Idlaczego
terazpoleciałdodomu,taknagle?

AFennan-cotozaszpieg,którywybieradlaswoichpanówmałoprzydatne

informacje,mającpodrękąprawdziweklejnoty?Możezmienizdanie?Osłabła
jegomotywacja?Dlaczegowięcniepowiedziałotymżonie,dlaktórejjego
działaniebyłykoszmaremiktórauradowałabysięjegonawróceniem?
Wyglądałonato,zeFennanniewybierałtajnychdokumentów-poprostu
przynosiłdodomujakiekolwiekteczki.Utratamotywacjiwyjaśniałabyto
dziwnewezwaniedoMarlowaifakt,żeDieterbyłprzekonanyozdradzie
Fennana.Alektonapisałanonimowydonos?

Nicniemiałosensu,nic.SamFennan-błyskotliwyielokwentny-zwodził

taknaturalnie,takmistrzowsko.Smileynaprawdęgopolubił,placzegowięcten
kutynaczterynogioszustpopełniłtakniewiarygodnybłąd,wpisującdo
notatnikanazwiskoDietera,iwykazałsiętakąignorancjąwselekcjimateriału
wywiadowczego?

Smileyposzedłnagórę,żebyspakowaćrzeczy,któreMendelzabrałdla

niegozBywaterStreet.Byłojużpowszystkim.

Stanąłnaschodkachprzeddrzwiami,postawiłteczkęizacząłszukaćkluczy.

Gdyotwierałdrzwi,przypomniałsobie,jakstałtuMundt,patrzącnaniego
wyblakłymi,niebieskimioczami.DziwniebyłomyślećoMundciejakoouczniu
Dietera.Mundtdziałałzbezwzględnościąwyszkolonegonajemnika-
wydajnego,nastawionegotylkonacel.Wjegotechniceniebyłonic
oryginalnego:wewszystkimbyłcienieniswojegomistrza.Zupełniejakby
błyskotliwesztuczkiDieterazostaływciśniętedopodręcznika,któregoMundt
nauczyłsięnapamięć,dodająctylkoszczyptęsoliwpostaciswojejbrutalności.

Nawycieraczceleżałakupkalistów.Smileypodniósłje,położyłnastolikuw

korytarzuiotworzyłdrzwidomieszkania.Wydałomusięobce,zimnei

background image

pachnącestęchlizną.Gdytakszedłodpokojudopokojuporazpierwszyzdał
sobiesprawę,jakpustestałosięjegożycie.

Chciałzapalićgazowykominek,alenieznalazłzapałek.Usiadłwfoteluw

salonieiprzyglądałsięksiążkomstojącymnapółkachipamiątkom,które
przywiózłzpodróży.KiedyAnngoopuściła,zacząłodzacieraniawszelkich
śladówponiej.Pozbyłsięnawetjejksiążek.Alestopniowopozwolił,żebykilka
przedmiotów,którełączyłyjegożyciezjejżyciem,ponowniezaznaczyłoswoją
obecność.Byłytoprezentyślubneodbliskichprzyjaciół-szkicWatteauod
PeteraGuillamaigrupadrezdeńskaodSteed-Aspreya.Wstałzkrzesłai
podszedłdonarożnegokredensu,naktórymstałagrupa.Uwielbiałpodziwiać
pięknotychfigurek,maleńkąrokokowąkurtyzanęwpasterskimkostiumie,z
rękamiwyciągniętymidojednegoadorującegojąkochankaitwarzyczką
obdarzającąspojrzeniemdru-jego.Czułsięnienamiejscuwobectejkruchej
perfekcji,takjakczułsjęwobecAnn,kiedyrozpocząłpodbój,któryzadziwił
towarzystwo.

Temałefigurkiprzynosiłymupocieszenie:byłorówniebeznadziejne

oczekiwaćwiernościodAnn,jakodtejmałejpastereczkiwszklanejszkatułce.
Steed-AspreykupiłgrupęwDreźnie,przedwojną,byłaozdo-bąjegokolekcji.
Dałjąim,bomożepomyślał,żepewnegodniaSmileyowipotrzebnabędzie
prostafilozofia,którątagrupawyrażała.

Drezno:spośródwszystkichniemieckichmiastSmileynajbardziejjelubił.

Uwielbiałjegoarchitekturę,dziwacznąmieszaninęśredniowiecznychi
fclasycystycznychbudynków,kopuły,wieżeiiglice,pokryteśniedziąmiedziane
dachybłyszczącewgorącymsłońcu.Jegonazwaoznaczajniastomieszkańców
lasu”,tuwłaśnieWacławWęgierskiobdarowy-wałUtalentowanychminstreli
przywilejami.SmileywspominałswójostatnipobytwDreźnie,gdyodwiedził
znajomegozuniwersytetu,profesorafilologii,któregospotkałwAnglii.To
podczastejwizytyzobaczyłDieteraFreyawlokącegosięwokółwięziennego
podwórca.Nadalgowidział,spokojnego,wysokiegoimonstrualnie
zmienionegoprzezogolonągłowę,jakbyzadużegonatomałewięzienie.

DreznobyłomiejscemurodzeniaElsy.Przypomniałsobie,jakprzeglądałjej

teczkęosobowąwministerstwie:ElsaFreimannurodzonaw1917wDreźniew
Niemczech;rodziceNiemcy;wDreźnieskończyłaszkołę;więzionawlatach
1938-1945.Próbowałwyobrazićjąsobiewrodzinnymdomu,w
patrycjuszowskiejżydowskiejrodziniedożywającejswoichdniwśródobelgi
prześladowań.„Śniłamodługichblondwłosach,aoniogolilimigłowę”.
Zrozumiał,dlaczegoufarbowałasobiewłosy.Mogłaprzypominaćtę
pastereczkę,krągłąiśliczną.Alejejciałozostałozłamanegłodemistałosię
krucheisłabe.

background image

Mógłjąsobiewyobrazićtejstrasznejnocy,gdyzobaczyłamordercęmęża

stojącegoprzyjegozwłokach,usłyszećjejwyjaśnienia,wypowiedzianebez
tchu,pełneszlochu,iMundta,któryzmuszajądowspółudziałuwtejstraszneji
niepotrzebnejzbrodni.Ciągniejądotelefonu,każezadzwonićdoteatru,aw
końcuzostawiasamą,udręczonąiwyczerpaną,żebyzmierzyłasięz
dochodzeniem,któremusinastąpić.

Tobyłonieludzkie,adlaMundtastanowiłofantastycznewprostryzyko.
Wcześniejbyławiarygodnymwspólnikiem-oironio-bardziejodFennana

uzdolnionymwtechnikachszpiegowskich.Ajaknakobietę,któraprzeżyłataką
noc,przypierwszymspotkaniuodegraławspaniałeprzedstawienie.

Kiedytakstałipatrzyłnapastereczkęupozowanąmiędzydwoma

wielbicielami,zrozumiał,żejestjeszczejednowyjaśnieniesprawySamuela
Fennana,rozwiązanie,doktóregopasująwszystkieszczegółyiokoliczności,
zgodnezniespójnościamicharakteruFennana.Zacząłotymmyślećjako
ćwiczeniuakademickim,bezodniesieniadokonkretnychosób;manewrował
charakteramijakfragmentamiukładanki,przekręcałjetowtę,towtamtą
stronę,żebyzaczęłypasowaćdoramyustalonychfaktów-iwtedywzórnagłe
stałsiętakwyraźny,żedalejniebyłatojużgra.

Sercezaczęłomubićmocniej,zwzrastającymzaskoczeniemzaczął

opowiadaćsobiecałąhistorię,rekonstruowaćscenyiprzypadki-tymrazemw
świetleswojegoodkrycia.Jużwiedział,dlaczegoMundtwyjechałzAnglii
właśniewczoraj,dlaczegoFennanwybierałtakmałoznacząceaktadlaDietera,
dlaczegozamówiłbudzenienaósmątrzydzieściidlaczegoMundtniezabiłElsy.
Wreszciewiedział,ktonapisałanonim.Zobaczył,jakogłupiłygowłasne
sentymenty,jakfałszywieużyłsiłyswojegoumysłu.

PodszedłdotelefonuiwybrałnumerMendla.Gdytylkoskończyłznim

rozmawiać,zadzwoniłdoPeteraGuillama.Potemwłożyłkapeluszipłaszczi
poszedłnaSloaneSquare.Wmałymkioskukupiłpocztówkęzezdjęciem
opactwawestminsterskiego.Wsiadłdometraipojechałnapółnoc,doHighgate.
NapoczciekupiłznaczekizaadresowałpocztówkędoElsyFennan.Położył
kartkęnapulpicieinapisał:„Chciałbym,żebyśtubyła”.Wysłałkartkęiwrócił
naSloaneSquare.Niemógłjużnicwięcejzrobić.

Tejnocydobrzespał.Obudziłsięwcześnieranoiposzedłdosklepuza

rogiem,żebykupićrogalikiipaczkękawy.Zaparzyłkawę,usiadłwkuchniz
„Timesem”wręku,żebyzjeśćśniadanie.Czułsiędziwniespokojny,akiedy
wreszciezadzwoniłtelefon,złożyłstaranniegazetę,zanimposzedłnagórę,żeby
goodebrać.

—George,tuPeter-głosbyłnaglący,prawietriumfalny-trafiona,

zatopiona,przysięgam!

background image

—Cosięstało?
—Pocztęodebrałaoósmejtrzydzieścipięć.Odziewiątejtrzydzieścijuższła

ulicą,całaspięta.Poszłaprostonastacjęizłapałapociągodziewiątej
pięćdziesiątdwiedoVictorii.KazałemMendlowiwsiąśćdopociąguasam
pognałemsamochodem,alebyłozapóźno,żebydopaśćpociągnastacji
końcowej.

JakskontaktujeszsięzMendlem?
DałemmunumerdohoteluGrosvemor.Jestemtuteraz.ZadzwoniHomnie,

jaktylkobędziemiałokazję,ajadołączędoniego.

—podchodziszdotegozwyczuciem,prawda?
Jakdozgniłegojajka,chłopie.Onachybatracigłowę.Gnajakchart.
Smileyodłożyłsłuchawkę.Wziął„Timesa”izacząłprzeglądaćkolumnę

teatralną.Onmusimiećrację…musi.

Poranekciągnąłsięzdręczącąpowolnością.Smileycojakiśczaspodchodził

dooknaipatrzył,jakdługonogiedziewczynyzKensingtonidąnazakupyze
ślicznymimłodymimężczyznamiwjasnoniebieskichpulowerach,jaksąsiedzi
myjąswojesamochodystojąceprzeddomami»Ipotemidąwdółulicyna
pierwszepiwowtenweekend.

WreszciezadzwoniłdzwonekprzydrzwiachfrontowychiweszliMendelz

Guillamem,radośnieuśmiechnięci,głodnijakwilki.

Haczyk,żyłkaispławik-powiedziałGuillam.-AleniechMendelopowiada,

onodwaliłwiększośćroboty.Jatylkoposzedłem,żebydopaśćofiarę.

Mendellekkoprzekrzywiłgłowęizacząłmówić:
ZłapałapociągodziewiątejpięćdziesiątdwiedoVictorii.Wpociągu

trzymałemsięzdalaodniej,zrównałemsięznią,dopierogdyprzechodziła
przezbarierki.WzięłataksówkędoHammersmith.

Taksówkę?-zdziwiłsięSmiley.-Musiałazwariować.
—Jestroztrzęsiona.Jaknakobietęchodziszybko,alepoperonietojuż

prawiebiegła.WysiadłanaBroadwayiposzładoSheridanTheatre.Chciała
wejśćdokasy,aledrzwibyłyzamknięte.Zawahałasięprzezchwilę,potemsię
odwróciłaiposzładokawiarniodległejojakieśstometrów.Zamówiłakawęiod
razuzaniązapłaciła.PookołoczterdziestuminutachwróciładoSheridan.Kasa
byłaotwarta,ajawepchnąłemsięzaniąistanąłemwkolejce.Kupiładwabilety
nanastępnyczwartek,rządT,miejsca27i28.Kiedywyszłazteatru,włożyła
jedenbiletdokopertyizakleiłają.Potemwysłałalist.Niemogłemzobaczyć
adresu,alenakoperciebyłznaczekzasześćpensów.

Smileysiedziałbezruchu.
Ciekawe—mruknął.-Czyortprzyjdzie.
—DołączyłemdoMendlaprzySheridan—powiedziałGuillam.-

background image

Odprowadziłjądokawiarniizadzwoniłdomnie.Potemszliśmyzaniąrazem.

—Sammiałemochotęnakawę-kontynuowałMendel.-PanGuil-Jam

dołączyłdomnie.Zostawiłemgo,kiedystanąłemwkolejcepobilet,aonchwilę
późniejwyszedłzkawiarni.Tobyładobrarobota,poszłobezproblemów.Jest
roztrzęsiona.Aleniczegoniepodejrzewa.

—Cozrobiłapóźniej?-zapytałSmiley.
—PoszłaprostonadworzecViktoria,Zostawiliśmyjątam.
Przezchwilęmilczeli,potemodezwałsięMendel:
—Corobimyteraz?
Smileyzamrugałispojrzałnaniego.
—ZamówmybiletynaczwartkoweprzedstawieniewSheridan.
Poszli,znówbyłsam.Jeszczenieuporałsięzkorespondencją,która

zgromadziłasiępodczasjegonieobecności.Okólniki,katalogiodBlackwella,
rachunki,stertareklam,formularzynazakładypiłkarskieiprywatnychlistów
nadalleżałanastolikuwkorytarzu.Zabrałwszystkodosalonu,położyłnafotelu
izacząłodlistówprywatnych.JedenbyłodMastona.Czytałgozuczuciem
bliskimzażenowania.

DrogiGeorge!
Byłomibardzoprzykro,gdyusłyszałemodGuillamaoTwoimwypadku.

Mamnadzieję,zedotejporyjużwyzdrowiałeś.

Możesobieprzypominasz,żępodwrażeniemchwiłhprzedtym

nieszczęściem,napisałeśdomnielistzrezygnacją.Chcę,żebyświedział,że-
oczywiście-niewziąłemtegonaserio.Czasemnatłokwydarzeńsprawia,że
cierpinaszzmysłperspektywy.Alestarewiarusyjakmynietakłatwodająsię
zbićztropu.Czekamna:chwilę,gdyznówCięzobaczępośródnas,jaktylko
yyydobrzejesz.AtymczasemnadaluważamCięzastarego,wypróbowanego
członkazałogi.Smileyodłożyłlistnabokizająłsięnastępnym.Wpierwszej
chwilinierozpoznałcharakterupisma;patrzyłbezwyrazunaszwajcarski
znaczekpocztowyidrogipapierzhotelowejpapeterii.Naglepoczuł,żerobimu
sięniedobrze,wzrokmusięprzyćmiłiledwieznalazłsiłę,żebyrozedrzeć
kopertę.Czegoonachce?Jeślipieniędzy,oddajejwszystkocoposiada.Mógł
wydawaćpieniądzetak,jakchciał;jeślisprawimuprzyjemnośćroztrwonienie
ichnaAnn,tojeroztrwoni.Niemanictanego,comógłbyjejdać-wszystko
innezabrałajużdawno.Zabrałasegoodwagę,jegomiłość,jegowspółczucie;
zabrałaje,żebyodczasudoczasucieszyćsięnimiwsmutnepopołudnia,gdy
czasciągniesięleniwiepodgorącymkubańskimsłońcem.Możesięszczycić
tymizdobyczamiprzedswoimnajnowszymkochankiem,możejeporównywaćz
trofeami,którezłożylijejwcześniejalbopóźniejinni.

MójkochanyGeorge!

background image

PrzedstawiamCipropozycję,którejnieprzyjąłbyżadendżentelmen.Chcę

doCiebiewrócić.ZatrzymałamsięwBaur-au-LacwZurychuibędętudokońca
miesiąca.Dajznać.

Ann
Smileypodniósłkopertęipopatrzyłnajejrewers:„MadameJuanAvida”.

Nie,żadendżentelmennieprzyjąłbytakiejpropozycji.Żadensennieprzetrzyma
odejściaAnnwbiałydzieńzsacharynowymLatynosemouśmiechujakskórka
pomarańczy.SmileywidziałkiedyśkronikęfilmowąpokazującąAlvidę
wygiywającegojakiśwyścigwMonteCario.Miałwłosysięgająceramioniw
tychswoichgoglach,poplamionyolejemsilnikowym,wtymśmiesznymwieńcu
zwawrzynuwyglądałjakmałpolud,któryspadłzdrzewa.Nosiłbiałąkoszulkę
dotenisa,którajakimścudemniezabrudziłasiępodczaswyścigu.Zjej
rękawówwystawały,zodpychającąjednoznacznością,czarne,małpieramiona.

TobyłacałaAnn:„Dajmiznać”.Wykupswojeżycie,sprawdź,czydasię

przeżyćnanowo,idajmiznać.Znudziłamsiękochankiem,kochanekznudził
sięmną,pozwól,żeznówzburzętwójświat;mójwłasnymnienudzi.Chcędo
ciebiewrócić…chcę,chcę…

Smileywstałizlistemwręcepodszedłdoporcelanowejgrupy.Stałtakkilka

minut,gapiącsięnapastereczkę.Byłatakapiękna.

Ostatniakt

TrzyaktoweprzedstawienieRyszardaIIwSheridanodbyłosięprzypełnej

sali.GuillamiMendelusiedlina*przystawkach,nakońcułukuotaczającego
szerokimpółkolemscenę.Mielistądwidoknatylnerzędy,którewinnym
przypadkubyłybyniewidoczne.WolnemiejsceoddzielałoGuillamaodgrupy
studentów.Patrzyliwzamyśleniunaniespokojnemorzerozkołysanychgłówi
trzepocącychprogramów,gdyspóźnienizajmowaliswojemiejsca.Tascena
skojarzyłasięGuillamowizorientalnymtańcem,wktórymnieznacznegesty
dłoniistópporuszającałeciało.Cojakiśczasspoglądałnatylnerzędy,alenie
byłotamśladuElsyFennanijejgościa.

Właśniekończyłasięnagranauwertura,gdyzerknąłnadwapustefotelew

tylnymrzędzie.Serceażmupodskoczyło.DostrzegłsmukłąpostaćElsyFennan.
Siedziałanieruchomo,zapatrzonana.audytoriumjakdzieckouczącesię
dobrychmanier.Miejscepojejprawejstronie,najbliższeprzejścia,nadalbyło
puste.

Taksówkipodjeżdżaływpośpiechupodwejściedoteatru,apasażerowieo

ustalonejinieustalonejreputacjizostawialikierowcomsowitenapiwki,żeby
przeznastępnepięćminutszukaćbiletów.TaksówkaSmileyaprzejechałaobok

background image

teatru.WysiadłprzyClarendonHotel

inatychmiastudałsięnadół,dorestauracjiibaru.
Oczekujępilnegotelefonu—powiedział.-NazywamsięSavage,proszędać

miznać,dobrze?

Barmanodwróci!sięwstronęstojącegozanimaparatuiprzekazałsłowa

Smileyarecepcjoniście.Ijeszczewhiskyzwodąsodową;czypansięteżnapije?

Dziękuję,sir,alenietykamalkoholu.Kurtynauniosłasięnadsłabo

oświetlonąsceną.Guillampróbowałprzeniknąćnagłąciemność.Stopniowojego
oczyzaczęłysięprzyzwyczajaćdosłabejpoświatyrzucanejprzezświatła
awaryjne,ażwreszciebyłwstanie,dostrzecwpółmrokuElsęimiejsceobok
niej-nadalpuste.

Ostatnirządbyłoddzielonyodprzejściabiegnącegoztyłuwidownitylko

niskimprzepierzeniem,zanimznajdowałosiękilkorodrzwi,prowadzącychdo
foyer,baruiszatni.JedneotworzyłysięnamomentinaElsęFennanpadła
smugaprzyćmionegoświatła.Elsapochyliłalekkogłowę,jakbyprzysłuchując
sięczemuśzanią,uniosłasięwfoteluiznówusiadła.

GuillampoczułrękęMendlanaramieniu.Odwróciłsięizobaczył,że

tenpatrzygdzieśwbok.PodążyłzawzrokiemMendla.Wysokimężczyzna
powolitorowałsobiedrogęmiędzytylnymirzędami;byłprzystojny,z
kosmykiemczarnychwłosówspadającychnaczoło.TonaniegopatrzyłMendel,
nategoeleganckiegogigantautykającegowprzejściumiędzyfotelami.

Byłownimcośwyjątkowego,cogowyróżniało,coś,coprzykuwałouwagę

iniepokoiło.Guillamobserwowałprzezlornetkęjegopowolnyiprzemyślany
marsz,podziwiałgracjęimiarowośćnierównegokroku.

Mężczyznaszedł,wyrzucajączdrowąnogędoprzodu.Byłwtymbunt,

wyzwanie,któregoniemożnazbagatelizować.Guillamspostrzegł,jak
publicznośćodwracagłowy,jakoczywszystkichprzesuwająsięposłusznieza
nim.

PrzecisnąłsięobokMendlaiwyjściemawaryjnymszybkowydostałsięna

korytarz.Pokilkukrokachtrafiłwreszcienafoyer.Kasabyłazamknięta,ale
dziewczynanadalślęczałanadżmudniezestawionymirzędamicyfr,pokrytych
poprawkamiiskreśleniami.Przepraszam—powiedziałGuillam-alemuszę
skorzystaćztelefonu.Topilne,pozwolipani?

—Ciii!-niecierpliwiemachnęłananiegoołówkiem,nawetniepodnosząc

wzroku.Włosymiałamyszowate,aceręthistąibłyszczącąodzmęczeniapracą
dopóźnaioddietyograniczonejdosmażonychziemniaków.Guiliamczekał
dłuższąchwilę,zastanawiającsię,ileczasuminie,zanimdziewczynaznajdzie
rozwiązaniewgęstwinienabazgra-nychcyfr,któremusząsięzgadzaćze
stosikiembanknotówimonetwotwartejkasetcestojącejobok.

background image

—Niechpaniposłucha—rzekłwreszcie—jestemfunkcjonariuszempolicji.

Nagórzeczekaparaśmiałków,którzymająochotęnawasząforsę.Czyteraz
pozwolimipaniskorzystaćztelefonu?

—OBoże-powiedziałazmęczonymgłosemiwreszciepodniosławzrok.

Nosiłaokulaiyibyłabardzobrzydka:-Niechichszlagtrafirazemztymi
pieniędzmi.Mamochotęwbićzębywścianę.-Odsunęłarachunkinaboki
otworzyładrzwi,przezktóreGuiliamwcisnąłsiędośrodka.

—Niezbyttuprzytulnie,prawda?—powiedziaładziewczynazuśmiechem.

Byłabrzydka,alemiałainteligentnątwarz.Pewniestudentka,którasobie
dorabia,pomyślałGuiliam.

ZadzwoniłdoClarendonipoprosiłpanaSavage’a.Pochwiliusłyszałgłos

Smileya.

—Ontutajjest-powiedziałGuiliam.-Byłtuprzezcałyczas.Musiałkupić

dodatkowybilet,wktórymśzprzednichrzędów.Mendelzauważył,jakkulejąc,
idziemiędzyfotelami.

—Kulejąc?
—Tak,tonieMundt.Totendrugi,Dieter.
Smileynieodpowiadał,więcpochwiliGuiliamodezwałsię:
—George,jesteśtam?
—Obawiamsię,żenicztego,Peter.NiemamynicnaFreya.Odwołajludzi,

nieznajdądziśMundta.Czypierwszyaktjeszczetrwa?

—Musisięjużzbliżaćprzerwa.
—Będęzadwadzieściaminut.TrzymajsięElsyjakcień.Jeśliwyjdąisię

rozdzielą,MendelmasięprzykleićdoDietera.Tyzostańwfoyerpodczas
ostatniegoaktunawypadek,gdybywyszliwcześniej.

Guiliamodłożyłsłuchawkęiodwróciłsiędodziewczyny.
—Dziękuję-powiedziałipołożyłnajejbiurkuczterypensy.Zebrałajei

wcisnęłamuzpowrotemdoręki.

—Nalitośćboską-mruknęła.-Niechpanniedodajemiproblemów.
Wyszedłnaulicęizagadałdotajniakówwałęsającychsiępochodniku.

PotemwróciłidołączyłdoMendla,gdykurtynazapadłapopierw-gZyniakcie.

ElsaiDietersiedzielioboksiebie.Rozmawializożywieniemiwyglądalina

bardzorozbawionych.Mendelprzyglądałimsięzafascynowany.Roześmiałasię
zczegoś,copowiedziałDieter,pochyliłasięipołożyładłońnajegoramieniu.
Widziałjejcienkiepalcenarękawiejegowizytowejmarynarki,widział,jak
Dieternachylagłowęiszepcejejcośdoucha.Tymrazemroześmielisięoboje.
Pochwiliświatłaprzygasły,agwarrozmówucichł.Zaczynałsiędrugiakt.

Smileyszedłpowoliwstronęteatru.Tologiczne,myślał,żepojawiłsię

właśnieDieter.PrzysłanieMundtabyłobyszaleństwem.Zastanawiałsię,kiedy

background image

ElsaiDieterodkryjążetonieDieterjąwezwał,żetonieonwysłałpocztówkę
zaufanymkurierem.Modliłsiętylkoojedno|omożliwośćprzeprowadzenia
kolejnejrozmowyzElsąFennan.

KilkaminutpóźniejzająłpustemiejsceobokGuillama.Dawnojużnie

widziałDietera.

Niezmieniłsię.Byłtymsamymnieprawdopodobnymromantykiem

władającymmagiąszarlatana;tąsamąniedającąsięzapomniećpostaciąktóra
mozoliłasięnadruinamiNiemiec,nieprzejednanąwdążeniudocelu,
mrocznąjakbogowiePółnocy.Smileyokłamałichwieczoremwklubie;Dieter
wymykałsięwszelkimdefinicjom.Byłczłowiekiemmyślącymidziałającymw
kategoriachabsolutu,pozbawionymgotowościdojakiegokolwiek
kompromisu.GdyterazsiedziałwciemnymteatrzeipatrzyłnaDieteraprzez
morzenieruchomychtwarzy,nawiedziłygowspomnieniaprzeżytychrazem
niebezpieczeństw,wzajemnegozaufania,gdykażdyznichmiałwrękużycie
tegodrugiego.WstałtUżprzedkońcemdrugiegoaktuiposzedłwstronę
bocznegowyjścia.Mendeldołączyłdoniegopokilkuminutach,aGuillam
prześliznąłsięoboknich,żebyzająćpozycjęwfoyer.

Jestkłopot-powiedziałMendel.-Kłócąsię.Onacośpowtarza,aontylko

kręcigłową.Wyglądanazaniepokojonego.Zacząłsięrozglądaćpoteatrze,
jakbywpadłwpułapkę.Oceniamiejsce,robiplany.

—Poczekaiwydostaniesięztłumem-orzekłSmiley.-Niewyjdzieprzed

końcem.Prawdopodobniespróbujenaswymanewrować,naglerozdzielającsięz
niąpośrodkutłumu.Poprostujązgubi.

—Amy?Dlaczegoniemożemytampodejśćiichzdjąć?
—Musimyczekać.Niemamyżadnychdowodów.AleDieterotymniewie.

JeśliElsajestzdenerwowana,aonzaniepokojony,tonapewnocośzrobią.Niech
ichponosi,niechpanikują,niechrobiącokolwiek.Dopókicokolwiekrobią…
Znówzgasłyświatła,aleSmileykątemokadostrzegł,jakDieternachylasięnad
Elsąicośdoniejszepce.Lewąrękątrzymałjązaramię,zachowywałsiętak,
jakbycośjejperswadował,próbowałpodnieśćjąnaduchu.Sztukawlokłasię,
krzykiżołnierzyiwrzaskiobłąkanegokrólawypełniałyteatr,ażnadeszła
kulminacyjnascenajegoplugawejśmierci.Zwidownidałosięsłyszećzbiorowe
westchnienie.DieterotaczałterazrękąramionaElsy,zebrałfałdyjejcienkiego
szalaiochraniałjąjakśpiącedziecko.Pozostalitakażdozapadnięciakurtyny.
Żadneznichnieklaskało.DietersięgnąłpotorebkęElsyipołożyłjąnajej
kolanach.Skinęłalekkogłową.Ostrzegawczyłoskotbębnówprzygotował
publicznośćnahymnnarodowy.GdySmileywstał,zauważył,żeMendelgdzieś
zniknął.PopatrzyłnaDietera,którywolnopodniósłsięzkrzesła,iwtedyzdał
sobiesprawę,żecośsięstało.ElsanadalsiedziałaichoćDieterłagodnie

background image

nakłaniałjądopowstania,niereagowała.Wyglądałanienaturalniezgłową
opuszczonąmiędzyramionami…Zaczynałasięostatniazwrotkahymnu,kiedy
Smileywybiegłzsaliipopędziłkorytarzemwdółpokamiennychschodachdo
foyer.Byłojużzapóźno-natknąłsięnatłumwychodzących.Rozglądałsię
rozpaczliwiezaDieterem,alewiedział,żetobeznadziejnasprawa-żeDieter
zrobiłto,coonsambyzrobił-wybrałjednozwyjśćawaryjnychprowadzących
wprostnaulicę.Przepychałsięprzeztłumwstronęwejścianawidownię.Gdy
torowałsobiedrogęmiędzywychodzącymi,dostrzegłGuillama.Krzyknąłdo
niegoiGuillamszybkosięodwrócił.Smileydotarłwreszciedoniskiego
przepierzeniaizobaczyłElsęFennan.Siedziałabezruchu,podczasgdy
mężczyźniwokółniejwstawiali,akobietyszukałyswoichfuteritorebek.Potem
usłyszałkrzyk.Nagły,krótki,pełenprzerażenia.Wprzejściustałajakaś
dziewczynaipatrzyłanaElsę.Toonakrzyknęła.Byłamłoda,bardzoładnai
śmiertelnieblada.Schwyciłjązaramionaiodsunąłnabok.Zobaczyłprzedsobą
przerażajmywidok.SzalElsyześliznąłsięzramion,agłowabezwładnieopadła
napiersi.Smileyprzypomniałsobiewłasnesłowa:„Niechichponosi,niech
panikują,niechrobiącokolwiek…”Niepomyliłsię,toskurczone,nieszczęsne
ciałoświadczyłooichpanice.

Wezwijpolicję,Peter.Jawracamdodomu.Trzymajmniezdalaodtego,

jeślizdołasz.Wiesz,gdziemnieznaleźć.-Skinąłgłowąipowtórzył:-Wracam
dodomu.

Byłomgliścieipadałdrobnydeszczyk.MendelszedłFulhamPałaceRoad,

śledzącDietera.Nagledwadzieściametrówodniegozwilgotnejmgływyłoniły
sięświatłareflektorów;ruchulicznybyłniemniejszyniżzwykle,choć
samochodymusiałyszukaćdrogipoomacku.

Onteż.NiemaldeptałDieterowipopiętach,idącledwiekilkanaściekroków

zanim.Pubyikinabyłyzamknięte,alekawiarnieisaletanecznenadal
przyciągałyhałaśliwegrupkitłoczącesięnachodnikach.Dieterszedł,utykając,
aMendelobserwował,jaksylwetkaszpiegarozjaśniasięzakażdymrazem,gdy
wchodziwstożekświatłakolejnejlatami.

Szedłszybkomimokalectwa.Gdywydłużałkrok,utykaniestawałosif

bardziejwidoczne.

Mendelmyślałonimbeznienawiści,czułraczejgłębokąpogardęiniesmak.

DlaniegoprofesjaDieteraniemiałaznaczenia.Dostrzegałtylkonędzęmoralnąi
tchórzostwoczłowieka,którypłaciłinnym,żebyzabijalizaniego.Nigdynie
dzieliłprzestępcównakategorie,uważałbowiem,żespołeczeństwoskładasięz
ludziuczciwychikryminalistów.Tropienieiłapanietychostatnichtraktował
jakoswojepowołanie.DlaniegoDieterbyłzwykłymmordercą.Mgłastałasię
gęstaiżółtawa.Mendelzastanawiałsię,coterazporabiapaniFennan.Guillam

background image

sięniązajmie.NawetniespojrzałanaDietera,kiedysięwymknął.Niepasowała
dotego,samaskóraikości,ażlitośćbrała,gdysięnaniąpatrzyło.Pewnieżywi
sięsamymigrzankamiirosołemzkostki.

Dieternagleskręciłwprawo,wbocznąuliczkę,apotemwdrugą,wlewo.

Szlijużprawiegodzinę,aonniezwalniał.Ulicabyłapusta,Mendelsłyszał
tylkoechowłasnychkroków.Poobustronachwznosiłysięwiktoriańskiedomy
zfasadamiwstyluregencji,przycięźkimigankamiioknamiotwieranymido
góry.Mendeldomyśliłsię,żesąwokolicyFuihamBroadway,możetrochę
dalej,niedalekoKing’sRoad.Dieternadalniezwalniałkroku,najwyraźniej
pewienobranejdrogi,spieszniezdążającydocelu.

ZbliżylisiędogłównejulicyiMendelznówusłyszałodgłosysamochodów.

Gdzieśnadichgłowami,jakzimowesłońce,zaświeciłabladąpoświatą
sygnalizacjauliczna.Dieterwahałsięprzezchwilęprzykrawężnikuiryzykując,
żewpadniepodkołasamochodówwyjeżdżającychjakbyznikąd,przeszedłprzez
jezdnięizanurzyłsięznówwjednejzbocznychuliczekwiodących—Mendel
byłtegopewien—kurzece.

UbranieMendlabyłoprzesiąkniętewilgocią,adrobnydeszczykspływałmu

potwarzy.Musielibyćbliskorzeki;czułjużzapachsmołyikoksu,podstępny
chłódbijącyodczarnejwody.Przezchwilęwydawałomusię,żeDieterzniknął.
Przyspieszyłkroku,omałosięniepotknąłokrawężnik,znówprzyspieszyłi
zobaczyłprzedsobąschodki.Prowadziłydożelaznejbramywbalustradzie
nabrzeża.Bramabyłalekkouchylona.Stanąłprzyniejispojrzałwdół.
Dostrzegłgrubociosanydrewnianytrap,apochwiliusłyszałnierównyodgłos,
gdyDieter,ukrytywemgle,schodziłwstronęwody.Mendelodczekałchwilę,a
potemostrożnieruszyłzanim.Trapłączyłsięzdługątratwązrobionązdeseki
beczekporopie.Zmgływyłoniłysiętrzypodniszczonełodziemieszkalne.
Kołysałysięłagodnienacumach.

Mendelbezszelestniezakradłsięnatratwęisprawdziłpokoleiwszystkie

łodzie.Dwiestałybliskosiebie,połączonedeską.Trzeciabyłazacumowana
jakieśpięćmetrówdalej,awprzedniejkabiniepaliłosięświatło.Mendelwrócił
nanabrzeżeistaranniezamknąłzasobążelaznąbramę.

Szedłpowoliulicą,niepewny,gdziesięznajduje.Pokilkuminutachchodnik

niespodziewanieskręciłwprawo,agruntzacząłsiępodnosić.Domyśliłsię,że
jestnamoście.Zapaliłzapalniczkę.JejpłomieńIoświetliłkamiennąścianępo
jegoprawejstronie.PoruszałzapalniczkąInawszystkiestronyiwreszcie
spostrzegłmetalowątablicęznapisemI„MostBattersea”.Wróciłdożelaznej
bramyiprzystanąłnachwilę,Iżebysiępołapaćwtym,cowie.

Nadnimpoprawejstroniewznosiłysięskrytewemgleczterywiel-Ikie

kominyelektrowniwFulham.PolewejmiałpromenadęCheyneIzrzędem

background image

eleganckichłódeksięgającymmostuBattersea.Wmiejscu,wktórymstał,
promenadaspotykałasięzLotsRoad,jednąznajpaskudniejszychulicLondynu.
Jejpołudniowąstronęzajmowaływielkiemagazyny,nabrzeżaimłyny,apo
przeciwległejciągnęłysięruderytypówedlabocznychuliczekFulham.

DieterFreyznalazłswojesanktuariumwcieniuczterechkominów,jakieś

dwadzieściametrówodmiejscacumowaniaprzypromenadzieheyne.Mendel
dobrzeznałtomiejsce.LedwiekilkasetmetrówdalejwydobytozobjęćTamizy
doczesneszczątkiAdamaScarra.

Echawemgle

Byłojużdobrzepopółnocy,kiedyzadzwoniłtelefon.Smileywstałzfotela

stojącegoprzedgazowymkominkiemipowlókłsięnagórędosypialni.To
pewniePeteralbopolicja.Możenawetktośzprasy.Morderstwadokonanoza
późno,byinformacjeonimpojawiłysięwwieczornychserwisach,aleporanne
gazetynapewnozamieszcząszczegółowerelacje.Cobędzietymrazem?
„Maniakalny;zabójcawteatrze”?„Kobietawśmiertelnymuścisku”?Nie
cierpiałprasy,telewizji,nieznosiłmassmediów,tejzmorydwudziestego
wieku.rWszystko,copodziwiałikochał,byłowytworemgłębokiego
indywidualizmu.TodlategonienawidziłDieteraijegofilozofiiżyciowej
nakazującejwyrzecsięidealizmuwimiędobraogółu.DlaDieterażycie
pojedynczegoczłowiekabyłoniczym:marzyłoarmiachludzibeztwarzy
związanychwspólnąideą;chciałkształtowaćświat,jakbytobyłodrzewo,
odcinaćto,copsujeregularnykształt;wimiętejsprawymodelowałślepe,
bezduszneautomaty,takiejakMundt.Mundtniemiałtwarzy,takjakarmia
Dietera,byłwytrenowanymzabójcą,narzędziem.

SmileypodniósłsłuchawkęiusłyszałgłosMendla.
—Gdziejesteś?-zapytał.
—NiedalekonabrzeżaChelsea.WpubieBalonnaLotsRoad.Właścicieljest

moimkumplem.Obudziłemgo…Słuchaj,chłopakElsyśpismaczniewłodzi
mieszkalnejprzymłyniezbożowymwChelsea.

background image

Kto?

Jejchłopak,jejeskortawteatrze.Obudźsię,Smiley.Cocięgryzie?
—SzedłeśzaDieterem?
—Oczywiście.Zgodniezplanem.Guillammiałprzykleićsiędokobiety,aja

dofaceta…Aprzyokazji,jakposzłoGuiilamowi?DokądwybrałasięElsa?

—Donikąd.GdyDieterwyszedł,byłajużmartwa.Mendel,jesteśtarn?Jak

mamcięznaleźć,nalitośćboską?Gdziejesttomiejsce,czypolicjajezna?

—Będąwiedzieli.Powiedzim,żejestwprzerobionejbarcedesantowej

„SunsetHaven”.JestzacumowanaodwschodniejstronynabrzeżaSennen,
międzymłynemzbożowymaelektrowniąwFulham.Będąwiedzieli…Alemgła
jestgęsta,pamiętaj,bardzogęsta.

—Gdziemożemysięspotkać?
—Walprostowstronęrzeki.Będęczekałnapółnocnymkrańcumostu

Battersea.

—Ruszam,gdytylkododzwonięsiędoGuillama.
Przezchwilęzastanawiałsię,czywziąćbroń.Wkońcuuznał,żeto

bezcelowe.ZadzwoniłdoGuillamaiprzekazałmuinformacjeodMendla.

—Muszązabezpieczyćwszystkieportyilotniska-powiedziałnakoniec.-

Niechprzyglądająsięruchowinarzeceiłodziompłynącymwstronęmorza.
Będąwiedzieli,jaktozrobić.

Włożyłstarypłaszczprzeciwdeszczowy,grubeskórzanerękawiceiwyszedł

naspowitąmgłąulicę.

Mendelczekałnaniegoprzymoście.Ruszyliwzdłużnabrzeża,trzymającsię

bliskorzeki.NagleMendelzatrzymałsię.ChwyciłSmileyazaramię.Przez
chwilęstalibezruchu,nasłuchując.Smileyusłyszałgłuchyodgłoskrokówna
drewnianympodłożu,nieregularny,jakkrokiutykającego.Potemrozległosię
skrzypienieżelaznejfurtki,szczęk,gdyjązamykano,iznowukroki,coraz
głośniejsze,zbliżającesiędonich.Nagledźwiękkrokówucichł.Smiley
wstrzymałoddech,usiłującdostrzecwemglezaryspostaci,októrejwiedział,że
tamstoi.Pojawiłsięnagle,rozepchnąłichnabokiipopędziłdalej.Echo
nierównychkrokównikłowoddali.Odwrócilisięipognalizanim.Mendelbiegł
pierwszy.Nagleskręciłgwałtowniewprawo.Smileyruszyłzanim.Pochwili
usłyszałodgłosciężkiegonarzędziauderzającegowludzkączaszkę.Jeszcze
kilkakrokówizobaczyłMendlależącegonaziemi.

background image

Dieterstałsięnadnimzpistoletemwewzniesionejdłoni,szykującsiędo
kolejnegouderzenia.Smileyowibrakowałotchu,wustachczułsmakkrwi.
Zdołałzaczerpnąćpowietrzaikrzyknąłrozpaczliwie:

Dieter!
Freyspojrzałnaniegoiskinąłgłową.
—Serwus,George-powiedziałizcałejsiłyrąbnąłMendlakolbąpistoletu.

Podniósłsiępowoli,trzymającpistoletlufąwdół.Oburączodbezpieczał
broń.Smileyrzuciłsięnaniego.Nieporadniewymachiwałkrótkimiramionami,
uderzałotwartymidłońmi.Zenergią,jakądajewściekłość,pchałDieterado
balustradymostu.Czułjegociosy,alenieczułbólu.

—Świnia!Świnia!-krzyczał.
Dietercofałsię,aSmileybiłgopotwarzyniezdarnymi,dziecięcymi

ciosami.DieterodchyliłsiędotyłuiSmileyzobaczyłodsłoniętyzarysjego
krtaniipodbródka.Zcałejsiływyrzuciłotwartądłoń,zacisnąłpalcenaszczęcei
ustachDieteraipchał,ciąglepchałgoprzedsiebie.NagleDieterschwyciłgoza
kołnierz,żebyratowaćsięprzedupadkiem.Pochwiliuciskzelżał.Dieterspadł
wmgłękotłującąsiępodmostem.Smileynieusłyszałżadnegokrzyku,żadnego
pluśnięcia.Dieterodszedłjakofiarazłożonalondyńskiejmgleicuchnącej
czarnejrzecepłynącejpodnią.Smileyczułpulsowaniewgłowie,znosapłynęła
mukrew,palceprawejrękibyłypołamane.Wychyliłsięzabalustradęispojrzał
wdół,wmgłę,aleniczegoniezobaczył.

—Dieter!-krzyknąłzrozpaczą.-Dieter!
Krzyknąłjeszczeraz,aległosmusięzałamał,azoczupopłynęłyłzy.
—O,dobryBoże,cojazrobiłem!Dieter,dlaczegomnieniepowstrzymałeś,

dlaczegomnienieuderzyłeś,dlaczegoniestrzelałeś?—Przyciągnąłdłoniedo
twarzy,oparłsiębalustradęipłakałjakdziecko.Gdzieśpodnimnieszczęsny
kalekazmagałsięzciemnąwodąiwreszcieuległcuchnącemunurtowi,który
wciągnąłgowgłąb.Obudziłsię.WnogachłóżkasiedziałPeterGuillami
nalewałherbatę.

—O,George.Witamywdomu.Jestdrugapopołudniu.
—Adziśrano?
—Dziśrano,drogichłopcze,zabawiałeśsięnamościeBatterseawraz

towarzyszemMendlem.

Jakonsięma…toznaczy,Mendel?
Szybkowracadosił.
ADieter?
Nieżyje.
Guillampodałmufiliżankęherbatyikilkaratafiowychherbatnikówod

Fortnuma.

background image

Jakdługotujesteś,Peter?
Dotarliśmytuposeriitaktycznychskoków.Pierwszybyłdoszpitalaw

Chelsea,gdziewylizaliciranyidalipotężnądawkęśrodkauspokajającego.
Potemwróciliśmytutajipołożyłemciędołóżka.Potemtrochętelefonowałemi,
bytakrzec,poszedłemwobchódzeszpikulcem,żebytrochęposprzątać.Co
jakiśczasdociebiezaglądałem.Albochrapałeśjakkoń,alborecytowałeś
Webstera.

Boże.
—KsiężniczkęMalfi,jeślisięniemylę.„Prosiłemcię,gdymniebyłprzy

zdrowychzmysłach,byśzabiłnajdroższegozprzyjaciółmych,atyśtouczynił!”
Koszmarnynonsens,George.

—Jakpolicjanasznalazła-Mendlaimnie?
Możeniezdajeszsobieztegosprawy,alewykrzykiwałeśprzekleństwatak

głośno…

Rozumiem.Usłyszałeś.
Usłyszeliśmy.
-AcozMastonem?ĆoMastonmówiotymwszystkim?
—Chcecięzobaczyć.Prosi,żebyśwpadł,gdytylkolepiejsiępoczujesz.Ale

niewiem,cootymsądzi.Pewnienic.

—Comasznamyśli?
Guillamnalałznówherbaty.
-Ruszgłową,George.Wszystkichbohaterówtejbajeczkipożarłzływilk.

Ależadnatajnainformacjaniezostałaujawniona.Czynaprawdęuważasz,że
Mastonmaochotęzajmowaćsięszczegółami?ŻepobiegniedoMinisterstwa
SprawZagranicznychipowie,żełapiemyszpiegówdopiero,gdypotkniemysię
oichzwłoki?ZadzwoniłdzwonekudrzwiiGuillamzszedł,żebysprawdzić,kto
to.Smileyusłyszał,jakwpuszczagościa,apotemdobiegłygostłumionegłosyi
krokinaschodach.RozległosiępukaniedodrzwiiwszedłMaston.Niósłwielki
bukietkwiatówiwyglądał,jakbywłaśniewracał|gardenparty.Smiley
przypomniałsobie,żetopiątek:bezwątpienianaweekendwybierasiędo
Henley.Mastonuśmiechałsię.Musiałsiętakuśmiechaćjeszczenaschodach.

—No,George,znowunawojniel
—Tak,obawiamsię,żetak.Jeszczejedenwypadek.Mastonusiadłnaskraju

łóżka,pochyliłsięioparłrękęzanogamiSmileya.

—Dostałeśmójlist,George?-spytałpochwilimilczenia
—Tak.
—Mówiłosięonowymwydzialewdepartamencie.My-tojesttwój

departament-sądzimy,żepowinniśmypoświęcićwięcejenergiinatechniki
poszukiwania,zeszczególnymuwzględnieniemszpiegostwasatelitarnego.Ten

background image

poglądpodzielanyjestprzezMinisterstwoSprawWewnętrznych.Guiłłam
zgodziłsięnarolędoradcywramachswoichkompetencji.Zastanawiałemsię,
czywziąłbyśtodlanas.Żebytympokierować.Oczywiście,poniezbędnym
awansieizmożliwościąprzedłużeniaczasusłużbypowypracowaniulatdo
emerytury.

—Dziękuję…możepowinienemtoprzemyśleć?
—Oczywiście…-Mastonwyglądałnalekkoprzygaszonego.-Kiedydasz

miznać?Możetrzebabędziezatrudnićkilkunowychludzi,noijestkwestia
pomieszczeń…Przemyśltoprzezweekend,dobrze?Idajmiznaćw
poniedziałek.Sekretarzbardzobychciał,żebyśtoty…

—Tak,damciznać.Tobardzomiłeztwojejstrony.Dzisiaj.
—Niemasprawy.Wiesz,George,żejajestemtylkodoradcą.Poprostu

przyniosłemdobrąnowinę;jakzwyklejestemgońcem.—Popatrzyłostrona
Smileya,zawahałsięipowiedział:—Włączyłemwtoministrów…wtym
zakresie,wjakimjesttokonieczne.Przedyskutowaliśmyniezbędnedziałania.
Obecnybyłtakżesekretarzsprawwewnętrznych.

—Kiedytobyło?
—Dziśrano.Podniesionokilkabardzopoważnychkwestii.Rozważaliśmy

notęprotestacyjnąwobecNiemiecWschodnichinakazekstradycjitegoMundta.

—AlemynieuznajemyNiemiecWschodnich.
—Właśnie.Natympolegatrudność.Możnajednakzłożyćprotestprzez

pośredników.

—TakichjakRosja?
—TakichjakRosja.Niestety,sprzeciwiłysiętemupewneczynniki.Uznano,

żerozgłos,bezwzględunato,jakąprzyjmieformę,wkońcuzwrócisię
przeciwkointeresowinarodowemu.Wkrajujużdajesięodczućsilnąwrogość
przeciwkozbrojeniuNiemiecZachodnich.Uznano,żejakikolwiekślad
niemieckichintrygwWielkiejBrytanii-inspirowanyprzezRosjanalbonie—
możesięstaćpożywkądlatejwrogości.Rozumiesz,niemaniezbitych
dowodów,żeFreydziałałdlaRosjan.Opiniipublicznejmożnabyrówniedobrze
przedstawićtotak,żedziałałnawłasnyrachunekalbowimieniuzjednoczonych
Niemiec.

—Rozumiem.
Jakdotejpory,tylkonielicznisąświadomifaktów.Naszczęście.Sekretarz

sprawwewnętrznychzapewniłwimieniupolicji,żezrobiąCzystko,by
maksymalniezmniejszyćznaczenietejsprawy…AtenMendel,coznim?Jest
godnyzaufania?

—Tak-odparłSmiley.
Mastonwstał.

background image

—Todobrze-powiedział.-No,muszęjużiść.Czyczegośpotrzebujesz,

możemógłbymcośdlaciebiezrobić?

Nie,dziękuję.Guillamwspanialesięmnązaopiekował.xMastondoszedłdo

drzwi.

Cóż.życzęciszczęścia,George.Weźtostanowisko,jeślimożesz1rzekłz

ujmującym,porozumiewawczymuśmiechem,jakbychciałpowiedzieć,żezależy
munatym.

Dziękujęzakwiaty-odparłSmiley.
Dieternieżył,itoongozabił.Połamanepalceprawejdłoni,sztywność

ciała,przeszywającybólgłowy,poczuciewinywywołującemdłości1wszystko
topotwierdzało.ADieterpozwoliłmunato,niestrzelił,pamiętałoich
przyjaźni,októrejSmileyzapomniał.Walczyliwchmurach,wewzbierającym
nurcierzeki,napolaniewbezczasowymlesie:byłoimpisane,żesięspotkają-
dwajprzyjacielepolatach,awalczylijakdzikiebestie.Dieterpamiętał,aSmiley
nie.Przybylizdwóchróżnychpółkulnocy,zodmiennychświatówmyślii
działań.Dieterwalczyłoto,byzbudowaćnowącywilizację.Onstarałsięgo
powstrzymać.Smileyztrudemzwlókłsięzłóżkaizacząłsięubierać.Pomyślał,
żebędzielepiej,jeśliwstanie.

DrogiDoradco!
Wreszciejestemwstanieodpowiedziećnapropozycjędziałupersonalnego

przyznaniamiwyższegostanowiskawdepartamencie.Przepraszam,żezajętoto
tyleczasu,alejakwiesz,nieczułemsięostatnionajlepiej,musiałemsięteż
uporaćzrozmaitymiosobistymisprawamipozostającymipozazakresem
interesowaniadepartamentu.Jakożenadalniejestemzupełniezdrów,sądzę,że
przyjęcietakiejpropozycjiniebyłobyrozsądne.Bądźłaskawprzekazaćmoją
decyzjędziałowipersonalnemu.

Jestempewien,żemniezrozumiesz.
TwójGeorgeSmiley

DrogiPeterze!
DołączamnotatkęnatematsprawyFennana.Tojedynyegzemplarz.Przekaż

ją.proszę,Mastonowi.gdytylkojąprzeczytasz.Pomyślałem.żedobrzebyłoby
spisaćwydarzenia-nawetjeśliichniebyło.

TwójGeorge

background image

SPRAWAFENNANA

WponiedziałekdrugiegostyczniaprzesłuchiwałemSamuelaArthura

Fennana,wyższegourzędnikaMinisterstwaSprawZagranicznych.wcelu
wyjaśnieniapewnychzarzutówpoczynionychmuwliście.Przesłuchaniezostało
przeprowadzonezgodniezezwyczajnąprocedurą,czylizazgodąministerstwa.
Niemieli-¿fljyżadnychdanych,któremogłybyzaszkodzićFennanowi,nie
liczącjegokomunistycznychsympatiizlattrzydziestychwOksfordzie,do
którychnieprzywiązywanowielkiejwagi.Toteżprzesłuchaniebyłoniejako
czystorutynowąprocedurą.

Okazałosię,żegabinetFennanawministerstwienienadajesiędotegocelu,

więcuzgodniliśmy,żebędziemykontynuowaćnasząrozmowęwSt.JamesPark,
korzystajączładnejpogody.

Późniejwyszłonajaw,żezostaliśmywtedyrozpoznaniibyliśmy

obserwowaniprzezagentawschodnioniemieckiegowywiadu,któ-rywcześniej,
podczaswojny,współpracowałzemną.Niejestpewne,czyobjąłFennana
swegorodzajuobserwacją,czyteżjegoobecnośćwparkubyłaprzypadkowa.W
nocytrzeciegostyczniapolicjazSurreyzameldowała,żeFennanpopełnił
samobójstwo.Napisanynamaszynielistpożegnal-nyopatrzonyodręcznym
podpisemFennanagłosił,żeautorstałsięofiarąwładzbezpieczeństwa.Jednak
podczasśledztwawynikłynastępującefakty,którewskazywałynato,żemamy
doczynieniazoszustwem:

1.O19.55,wdniuśmierci,FennanzamówiłwcentraliWalii-stonbudzenie

na8.30następnegoranka.

2.NakrótkoprzedśmierciąFennanprzygotowałsobiekakaoiniewypiłgo.
3.Miałsięzastrzelićwholu,przyschodach.Listznalezionoprzyciele.
4.Wydajesięniewiarygodne,żepożegnalnylistnapisałnamaszynie,rzadko

bowiemużywałmaszynydopisania;jeszczebardziejzastanawiającebyło,że
potemzszedłnadół,bysięzastrzelić.

5.Wdniuśmierciwysłałlist.wktórymzapraszałmnienalunchwMarlow

następnegodnia.

6.Późniejwyszłonajawtakżeto,iżFennanpoprosiłodzieńwolnegona

środęczwartegostycznia.Najwyraźniejniewspomniałotymswojejżonie.

7.Stwierdzonorównież,żelistpożegnalnyzostałnapisanynamaszynie

należącejdoFennanaiżepewnecechyszczególneczcionkiwanonimowym
donosiesąpodobne.Raportlaboratoryjnystwierdzazarazem,iżobalistypisane

background image

byłyprzezdwieróżneosobychociażnatejsamejmaszynie.

PaniFennan,którawieczoremwdniu,wktórymzginąłjejmąż,byław

teatrze,zostałapoproszonaowyjaśnienie,dlaczegonazajutrzoósmej
trzydzieścizadzwonionozcentrali.Niezgodniezprawdąpowiedziała,żesama
zamawiałatentelefon(wcentralistwierdzono.żebudzeniezamówiłSamuel
Fennan).PaniFennanutrzymywała,żejejmążbyłzdenerwowanyizałamanypo
przesłuchaniu,copotwierdzająsłowajegolistupożegnalnego.

Popołudniuczwartegostycznia,gdywyszedłemodpaniFennan,wróciłem

doswojegodomuwKensington.Zauważyłemprzezokno,żektośjestwewnątrz
izadzwoniłemdofrontowychdrzwi.Drzwiotworzyłjakiśczłowiek,którego
późniejzidentyfikowanojakoagentawschodnioniemieckiegowywiadu.Zaprosił
mniedośrodka,aleodmówiłemwejściaIwróciłemdosamochodu,
zapamiętującpodrodzenumeryzaparkowanychwpobliżusamochodów.

TegosamegowieczoruodwiedziłemmałygarażwBąttersea,żeby

przeprowadzićśledztwowsprawiepochodzeniajednegoztychsamochodów;
byłonzarejestrowanynanazwiskowłaścicielagarażu.Zostałemzaatakowany
przezniezidentyfikowanegosprawcęipobitydoutratyprzytomności.Trzy
tygodniepóźniejwłaścicielgarażu.AdamScarr,zostałznalezionymartwyw
Tamizie,nieopodalmostuBattersea.Gdytonął,byłpijany.Niebyłośladów
przemocy,aonmiałopiniępijaka.

Istotnejest,żeScarrprzezostatnieczterylatapozwalałanonimowemu

cudzoziemcowikorzystaćzsamochoduiotrzymywałzatoszczodre
wynagrodzenie.Ichspotkaniabyłyaranżowanewtensposób,żebyukryć
tożsamośćwynajmującegonawetprzedsamymScarrem,któryznałtylko
pseudonimemswegoklienta-Blondie,imógłsięznimkontaktowaćwyłącznie
telefonicznie.Numertelefonumatuznaczenie:byłtonumer
WschodnioniemieckiejMisjids.Stali.

TymczasemprzeprowadzonośledztwowsprawiealibipaniFennanna

wieczór,kiedydokonanomorderstwa.Wyszłynajawistotneinformacje:

1.PaniFennanchodziładoteatruwWeybridgedwarazytymmiesiącu,w

pierwszeitrzeciewtorki(nb.klientAdamaScarraodbierałsamochódw
pierwszeitrzeciewtorkimiesiąca).

2.Zawszeprzynosiłazesobąteczkęnanutyizostawiałająpiwszatni.
3.Podczaswizytwteatrzezawszedołączałdoniejmężczyzna,
iktóregoopiszgadzasięzopisemczłowieka,którynamnienapadł,iklienta

Scarra.Osobaztrupyteatralnejsądziłanawet,żetenmężczyznamusibyć
mężempaniFennan.On8takżeprzynosiłteczkęnanutyizostawiałjąwszatni.

4.WdniumorderstwapaniFennanopuściłateatrwcześnie,gdyjej

przyjacielsięniestawił,izapomniałazabraćzszatni

background image

...teczkęnanuty.Później,tegowieczoru,zadzwoniładoteatruzpytaniem,

czymogłabyodebraćteczkę.Tłumaczyła,żezgubiłanumerekzszatni.Teczka
zostałaodebranaprzezprzyjacielapaniFennan.

Natymetapiemężczyznazostałzidentyfikowanyjakopracownik

WschodnioniemieckiejMisjids.StalionazwiskuMundt.SzefemmisjibyłHerr
DieterFrey,współpracowniknaszychsłużbzczasówwojnydysponujący
ogromnymdoświadczeniemoperacyjnym.Powojniewstąpiłdosłużbyrządowej
wsowieckiejstrefieokupacyjnej.Nadmieniam,żeFreywspółpracowałzemną
podczaswojnynaterytoriumwrogaiokazałsięznakomitymagentem.

PostanowiłemprzeprowadzićtrzeciąrozmowęzpaniąFennan.Załamałasię

iwyznała,żedziałaławcharakterzekurierawywiadunaprośbęswojegomęża,
któregoFreyzwerbowałczterylatatemu,podczaswypadunanarty.Onasama
współpracowałaniechętnie,poczęścizlojalnościwobecmęża,apoczęści
dlatego,żebygochronićprzedskutkamijegowłasnegoroztargnienia,gdygrał
rolęszpiega.FreyzobaczyłFennana,gdyrozmawiałzemnąwparku.Jakoże
byłemwtedyczynnyoperacyjnie,doszedłdowniosku,iżFennanjest
podwójnymagentem.NajegorozkazMundtzlikwidowałFennana,ajegożonę
zmusiłdomilczeniajakowspólniczkęprzestępstwa.Napisałanawetna
maszyniemężalistpożegnalnynakartcezjegopodpisem.

SposóbprzekazywaniaMundtowimateriałówwywiadowczychzdobytych

przezjejmężajestistotny.Wkładałanotatkiiskopiowanedokumentydoteczki
nanuty,którązabieraładoteatru.Mundtprzy.nosiłpodobnąteczkęzawierającą
pieniądzeiinstrukcje,imwnieżzostawiałjąwszatni.Musielitylkowymienić
sięnumerkami.KiedyMundtwewspomnianywieczórniepojawiłsięwteatrze,
paniFen-nanpostąpiławedługinstrukcjiiwysłałanumerekpocztąpodadresw
Highgate.Wyszłazteatru,żebyzłapaćostatniąpocztęodchodzącązWeybridge.
Kiedypóźniej,tegosamegowieczoru,Mundtzażądałodniejteczkinanuty,
powiedziałamu,cozrobiła.Mundtnalegał,żebyodebraćteczkęjeszczetego
wieczoru,coteżuczynił.

KiedynastępnegodniaranoprzesłuchiwałempaniąFennan,jednozmoich

pytań(otelefonzósmejtrzydzieści)takjązaniepokoiło,żeskontaktowałasięz
Mundtem.Tosprawiło,żejeszczetegosamegodniadokonałnapadunamnie.

PaniFennandałamiadresinumertelefonu,podktórymkontaktowałasięz

Mundtem-któregoznałapodpseudonimemFreitag.Obatropyprowadziłydo
apartamentuwynajmowanegoprzezpilotazLufteuropy,któryczęstogościł
Mundtaizapewniałmunocleg,gdytengopotrzebował.Pilotten
(prawdopodobniekurierwschodnioniemieckiegowywiadu)niewróciłdoAnglii
odpiątegostycznia.

TakiebyłopodsumowaniewyznańpaniFennan,które-wpewnymsensie-

background image

prowadziłydonikąd.Szpiegnieżył,jegomordercyzniknęli.Zwróconosię
oficjalniedoMinisterstwaSprawZagranicznychipoleconopanuFeliksowi
Tavernerowisprawdzićnapodstawiespisówministerstwa,jakieinformacje
zostałynarażonenaszwank.Sporządzonolistęwszystkichteczek,doktórych
Fennanmiałdostęp,odkądFreygozwerbował.Godneuwagijest,żenie
zaglądałdoteczekzawierającychmateriałyobjętetajemnicą,nielicząctych,
któredotyczyływykonywanychprzezniegoobowiązków.Przezostatniepół
roku,gdyjegodostępdoistotnychdokumentacjiznaczniewzrósł,niezabrałze
sobądodomuanijednejteczkizmateriałamiutajnionymi.Teczki,którezabierał
wtymczasie,zawierałymateriaKęniewielkiejużytecznościwywiadowczej,
choćniektóreznichdotyczyłytematykiznajdującejsiępozazainteresowaniem
jegowydziału.Możetowskazywać,żeFennanstraciłmotywacjedodziałalności
szpiegowskiejiżezaproszeniemnienalunchbyłopierwszymkrokiemdo
poczynieniawyznań.Mógłteżnapisaćanonimowydonos,chcącwtensposób
skontaktowaćsięzmoimdepartamentem.

Wtymmiejscunależywspomniećodwóchpóźniejszychfaktach.Mundt,

posługującsięprzybranymnazwiskiemisfałszowanympaszportem,wyleciałz
krajudzieńpomojejtrzeciejrozmowieipaniąFennan.Idrugasprawa:notatnik
Fennanazawierałpełne|azwiskoioficjalnynumertelefonuDieteraFreya-jest
torażącenaruszenienajbardziejelementarnychzasadszpiegostwa.iTrudno
zrozumieć,dlaczegoMundtprzebywałwAngliiażtrzytygodniepo
zamordowaniuScarra,ajeszczetrudniejpojąć,dlaczegoFennankorzystałz
dostępudoteczekzawierającychtajnemateriały:Ponowneprzyjrzeniesię
faktomprowadzidonastępującegowniosku:jedynydowódnato,żebyłon
szpiegiem,pochodziodjegożony.Gdybyfaktymiałysiętak.jakonaje
przedstawiła,todlaczegopozwolonobyjejżyć,mimożeMundtiFrey
postanowiliwyeliminowaćludzi,którzyposiadaliniebezpiecznąwiedzę?

Zdrugiejstrony,czymogłaniebyćszpiegiem?
TowyjaśniałobydatęodlotuMundta:wyjechał,gdytylkopaniFennan

zapewniłago,żewziąłemjejpomysłowezeznaniazadobrąmonetę.To
wyjaśniałobyrównieżvypiswnotatnikuFennana:Freybytprzypadkowym
znajomymznartiodczasudoczasuodwiedzałichwWalliston.Wyjaśniałoby
teżwybórteczek-jeśliFennancelowowybierałdokumentynieutajnione,w
sytuacjigdyjegopracaopiekałasięgłównienamateriałachtajnych,wniosek
możebyćtylkojeden:zacząłpodejrzewaćżonę.StądzaproszeniedoMarlow
wynikającewsposóbnaturalnyznaszejrozmowypoprzedniegodnia.Fennan
postanowiłpowiedziećmioswoichobawachiwziąłdzieńwolnego,żebyto
uczynić-otymfakciejegożonanajwyraźniejniewiedziała.Towyjaśniałoby
również,dlaczegoFennannapisałdonos:chciałsięznamiskontaktować,co

background image

byłowstępemdozadenuncjowaniażony.

Jeśliprzyjmiesiętoprzypuszczenie,należystwierdzić,żepaniFennanznała

technikiszpiegowskieidobrzesobieradziła.Metoda,którejużywalionai
Mundt,przypominadziałaniaFreyapodczaswojny.Planęwaryjnypolegającyna
wysłaniunumerkapocztą,jeśliniedojdziedospotkania,byłtypowydlajego
skrupulatnieprzygotowywanychoperacji.PaniFennan,jakwidać,działałaz
precyzjąnieprzystającądojejtwierdzeń,jakobyniechętnieuczestniczyław
poczynaniachmęża.

Oilelogicznewydajesiępodejrzenie,iżpaniFennanbyłaszpiegiem,otyle

niemapowodu,żebyodrzucaćjejzeznaniedotycząceokolicznościśmiercijej
męża.Gdybywiedziała,żeMundtmazamiargozamordować,niewzięłabyz
sobąteczkinanutydoteatruiniewysłałabypocztąnumerkazszatni.

Wydajesię,żeniemożnabyłobyniczegojejudowodnićbezreaktywowania

jejzwiązkówzoficeremprowadzącym.PodczaswojnyFreyopracował
pomysłowykodnawypadekkoniecznościprzeprowadzeniaspotkania
awaryjnego,polegającynaużyciuzdjęćipocztówek.Obiektznajdującysięna
fotografiibyłswegorodzajuinformacją.Itakobiektreligijny,naprzykład
portretMadonnyalbokościół,oznaczałprośbęojaknajszybszespotkanie.
Adresatwysyłałwodpowiedzirównieniezwiązanyzesprawąlist,opatrującgo
datą.Spotkanieodbywałosięwuprzedniowyznaczonymmiejscuioustalonej
godzinie,dokładniepięćdnipodacieumieszczonejnaliście.

Wydajesięmożliwe,żeFrey,któregotechnikaniewielesięzmieniłaod

wojny,nadalużywałtegosystemu.Opierającsięnatym,wysłałemdoElsy
Fennanpocztówkęzwidokiemkościoła.KartkawysłanazostałazHighgate.
Miałemnadzieję,żepaniFennanuznajązasygnałprzesłanyzapośrednictwem
siatkiFreya.Zareagowałanatychmiast,wysyłającpodnieznanyadreszagranicą
biletnaprzedstawienieteatralne,któremiałosięodbyćzapięćdni.Wiadomość
odpaniFennandotarładoFreya,któryuznałjązapilnewezwanie.Wiedząc,że
Mundtzostałspalony,wskutekzeznańpaniFennan,postanowiłzjawićsię
osobiście.

SpotkalisięwSheridanTheatrewHammersmith,wewtorekpiętnastego

lutego.Zpoczątkukażdeznichuważało,żespotkaniezainicjowałotodrugie,a
kiedyFreyzrozumiał,żespotkalisięwwynikuczyjegośpodstępu,podjął
drastycznedziałania.Możliwe,żepodejrzewałpaniąFennanozwabieniegow
pułapkęalbozdałsobiesprawę,żejestobserwowany.Tegonigdysięnie
dowiemy.Takczyinaczej,zamordowałją.Metoda,jakąsięposłużył,została
opisanawraporciekoronerazałączonegodoaktśledztwa:„Zastosowano
jednorazowyuciskkrtani,wszczególnościnachrząstkętarczycy,co
spowodowałoniemalnatychmiastowąśmierć.Wydajesię,żezabójcapani

background image

Fennanniebyłlaikiemwtejmaterii”.Freybyłściganyażdołodzimieszkalnej
zacumowanejniedalekopromenadyCheyne,akiedygwałtownieopierałsię
aresztowaniu,wpadłdorzeki,zktórejwydobytojegozwłoki.

background image

Międzydwomaświatami
WniedzieleKlubniepoważnychSmileyabyłzazwyczajpusty,alepani

Sturgeonzostawiaładrzwiotwartenawypadek,gdybyktóryśzdżentelmenów
zechciałwpaść.Przyjęłatęsamąsurową,władcząpostawę,jaką
charakteryzowałasięwdniach,gdybyłagospodyniąwOksfordzie-kiedyto
wymagałaodmieszkańcówinternatuszacunkuwiększegoniżwszyscydziekani
razemwzięci.Wybaczaławszystko,alejakośudawałojejsięprzedstawiaćtow
takisposób,żeniewybaczyjużnigdywięcej.RazzmusiłaSeed-Aspreya,by
wrzuciłdziesięćszylingówdopuszkidlabiednychzato,żesprowadziłsiedmiu
gościbezuprzedzenia,apotemprzygotowaławspaniałyobiad.

Usiedliprzytymsamymstolecopoprzednimrazem.Mendelwyglądałna

zmęczonegoijakbystarszego.Rzadkosięodzywałpodczasposiłku,operował
nożemiwidelcemztakąsamąostrożnąprecyzją,jakąstosowałprzywszystkich
zadaniach.Guillammówiłzanichwszystkich,boSmileyteżbyłmniej
rozmownyniżzwykle.Zachowywalisięswobodniewswoimtowarzystwiei
żadennieczułsięzobowiązanydokonwersacji.^-Dlaczegotozrobiła?-
zapytałnagleMendel.

Smileypowolipokręciłgłową.
—Zdajemisię,żewiem,alemożemytylkosnućdomysły.Sądzę,żemarzyła

oświeciebezkonfliktów,prowadzonymistrzeżonymprzeznowądoktrynę.
Widziała,jaknoweNiemcyodbudowująsięnapodobieństwostarych,zobaczyła
jakwraca„straszliwaduma”,jaktonazwała,imyślę,żetobyłodlaniejza
wiele;żewidzącbezcelowość

swoichcierpieńidostatekprześladowców,zbuntowałasię.Powiedziała,że

pięćlattemuspotkaliDieterananartachwNiemczech.Wtymczasieodbudowa
Niemiecjakoważnejzachodniejpotęgibyłajużzaawansowana.

—Czybyłakomunistką?
—Niesądzę,żebylubiłaetykietki.Myślę,żechciałapomócwbudowie

społeczeństwa,któremogłobyżyćbezkonfliktów.Pokójtoterazniemodne
słowo,prawda?Sądzę,żechciałapokoju.

—ADieter?-zapytałGuillam.
—Bógwie,czegochciałDieter.Możechodziłomuohonorio

socjalistycznyświat.ISmileywzruszyłramionami.-Marzyliopokojui
wolności,azostaliszpiegamiimordercami.

—Chryste-westchnąłMendel.
Smileyumilkł,spoglądałwszklankę.Wreszciepowiedział:
—Niespodziewamsię,żezrozumiecie.WidzieliścietylkokoniecDietera.Ja

widziałempoczątek.Zatoczyłkoło.Niesądzę,żebykiedykolwiekprzeszedłdo
porządkunadtym,iżpodczaswojnybyłzdrajcą.Musiałtosobiewyjaśnić.Był

background image

jednymztych,którzytylkoburzą.Towszystko.

Guillamtaktowniezmieniłtemat:
—Acoztymtelefonemoósmejtrzydzieści?
—Myślę,żesprawajestoczywista.Fennanchciałsięzemnąspotkaćw

Marlowiwziąłdzieńwolny.NiemógłpowiedziećElsie,żemawolne,bo
próbowałabymitojakośwytłumaczyć.Zamówiłtelefon,abymiećwymówkę,
żejedziedoMarlow.Tak,wkażdymrazie,przypuszczam.

Ogieńtrzaskałwwielkimkominku.
ZłapałnocnylotdoZurychu.Nocbyłapiękna,patrzyłprzezokienkona

szareskrzydła,nieruchomenatlerozgwieżdżonegonieba;mignięciewieczności
międzydwomaświatami.Tenwidokukoiłgo,uspokoiłjegoobawyi
wątpliwości,nastroiłfilozoficzniewobecnieodgadnionegoceluwszechświata.
Wszystkozdawałosiębyćtakmałoistotne-żałosneposzukiwaniemiłościalbo
powrótdosamotnegożycia.

Wkrótcewdolezamajaczyłyświatłafrancuskiegobrzegu.Patrzyłi

wyczuwałzanimiżycie;odórgauloisesbleues,czosnkuidobregojedzenia,
uniesionegłosywbistro.Mastonbyłodległyomilionkilometrów,zamkniętyze
swoimisuchymipapieramiiwypucowanymipolitykami.

WspółpasażeromSmileywydałsiędziwacznąpostacią—mały,tłusty

człowieczek,toponury,toznówuśmiechającysię,zamawiającydrinka.Młody
mężczyznasiedzącyobokzerkałnaniegokątemoka.Dobrzeznałtentyp—
zmęczonydyrektorwposzukiwaniuodrobinyrozrywki.Smileywydałmusię
odpychającyinieciekawy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
John le Carre Smiley 04 Za późno na wojnę
John Le Carre Budzenie zmarłych
Bardzo poszukiwany czlowiek John le Carre
John le Carre Druciarz, krawiec, zolnierz, szpieg
Wierny ogrodnik John le Carre
Carre Le John BUDZENIE ZMARŁYCH
Le Carre John Uciec z zimna
Carre John Le Perfekcyjne morderstwo
Carre John le Wojna w lustrze
John Norman Telnarian Histories 01 The Chieftain
John Le Carré Perfekcyjne morderstwo

więcej podobnych podstron