Ofiara zdemaskowana
Sześć tygodni po aresztowaniu Dominique'a Strauss-Kahna jedna rozmowa telefoniczna rzuciła na
jego sprawę zupełnie nowe światło. Oskarżenie, dotąd w komfortowej sytuacji, teraz zaczyna się
plątać. Nowojorskiej prokuraturze grozi najgorsza kompromitacja w dziejach.
Podsłuchana przypadkiem rozmowa telefoniczna Nafissatou Diallo, domniemanej ofiary Dominique'a
Strauss-Kahna z więźniem jednego z zakładów karnych w Arizonie, oskarżonym o handel
narkotykami, sprawiła, że prokurator Nowego Jorku, Cyrus Vance Jr musiał spuścić z tonu. Według
źródeł policyjnych i dziennikarskich miało w niej paść między innymi takie zdanie: "Nie martw się,
facet ma kupę forsy – wiem, co robię". Rozmowa odbyła się dobę po oskarżeniu byłego już dziś szefa
Międzynarodowego Funduszu Walutowego o próbę gwałtu.
To, co wydarzyło się 14 maja w apartamencie 2806 w hotelu Sofitel pozostaje tajemnicą i hipoteza
seksualnej napaści nie zostaje w żadnym razie wykluczona. Jednak ta telefoniczna rozmowa,
dorzucona do serii kłamstw wygłoszonych przez pokojówkę zarówno przed śledztwem, jak i pod
przysięgą w czasie dochodzenia, zmusiła oskarżenie do uznania, że ich główny świadek stracił
wiarygodność. Trudno będzie przekonać dwunastu członków ławy przysięgłych do jednomyślnego i
jednoznacznego uznania winy Dominique'a Strauss-Kahna. W piątek 1 lipca oskarżony został
zwolniony z aresztu domowego.
Fakt, że treść tej właśnie rozmowy pokojówki z Sofitelu wyszła na światło dzienne, był dziełem
przypadku. Otoczona od 14 maja ścisłą policyjną ochroną pani Diallo twierdziła, że ma tylko jeden
telefon komórkowy na abonament. Policja kontrolowała tylko połączenia nim wykonane, nie
przypuszczając, że pokojówce przysługują jeszcze cztery inne numery.
W tym samym czasie, lecz bez żadnego związku z aferą DSK, policja w Arizonie rozpracowywała
siatkę handlarzy narkotyków. W ramach działań operacyjnych założono podsłuch pewnemu
Gambijczykowi przebywającemu w więzieniu dla nielegalnych imigrantów. Zatrzymano go za
posiadanie około 180 kg marihuany, którą w południowo-zachodnim Manhattanie wymieniał na
podróbki markowych ubrań.
Nagranie jednej z jego rozmów, prowadzonej w używanym przez ludy Fula języku fulfulde, czekało na
tłumacza – nikt się z tym specjalnie nie spieszył. Rozszyfrowanie rozmowy okazało się wielkim
8 lip, 08:31
Źródło: Le Monde
Dominique Strauss-Kahn, fot. Reuters
Strona 1 z 3
Aktualność - drukowanie - Wiadomości w Onet.pl
2011-07-11
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/4786125,wiadomosc-drukuj.html
zaskoczeniem. Diler mówił o jakimś DSK! Policja zidentyfikowała jego rozmówczynię, posiadaczkę
telefonu na kartę, której nazwisko nie pojawiało się wyświetlaczu więźnia – była nią Nafissatou Diallo.
Zdaniem kryminologa Alaina Bauera, doradcy New York Police Department (NYPD), to właśnie
policjanci z Arizony poinformowali o tym swoich kolegów z Nowego Jorku, którzy z kolei przekazali
informacje prokuratorowi. – Do nowojorskiej policji należała decyzja, czy wziąć pod uwagę oprócz
aspektu seksualnego, także aspekt kryminalny, rzucający cień na pokojówkę – zwraca uwagę Bauer.
Okazało się, że pani Diallo opłaca tę nieznaną komórkę z konta bankowego, którego istnienia nie
ujawniła policji. A więzień, z którym się kontaktowała należał do grupy osób, które wpłaciły pieniądze
o łącznej sumie 100 tys. dolarów na różne konta młodej kobiety w Arizonie, Pensylwanii, Georgii i w
Nowym Jorku. Według jednego z krewnych pokojówki, cytowanego przez "Le Journal du dimanche",
więzień ten jest po prostu jej drugim mężem. Podobno poznali się w Bronksie i wzięli religijny ślub.
Od stwierdzenia, z kim więzień odbył rozmowę telefoniczną, do przekazania w środę 29 czerwca jej
tłumaczenia prokuratorowi Vance'owi minęło sześć długich tygodni. W tym czasie Strauss-Kahn został
uwięziony, formalnie oskarżony, osadzony w areszcie domowym z elektroniczną bransoletą i
uzbrojonymi strażnikami – a wszystko to kosztowało kilka milionów dolarów. Stracił też stanowisko
szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego i przyszłość polityczną we Francji.
Podczas tych sześciu tygodni współpracownicy prokuratora sprawdzali wiarygodność świadków,
wielokrotnie przesłuchiwali domniemaną ofiarę. Sformułowano też siedem głównych zarzutów przeciw
Strauss-Kahnowi… aby w końcu stwierdzić, że pokojówka nie budzi zaufania.
Biuro prokuratora Nowego Jorku prowadzi najróżniejsze sprawy, od afer finansowych na Wall Street
po wszelkiego rodzaju zbrodnie, jakich nie brak w tym mieście – dlatego należy do najpotężniejszych i
najbardziej prestiżowych w Stanach Zjednoczonych. Dysponuje 500 ekspertami i wieloma
udogodnieniami, np. wykrywaczem kłamstw.
Jak można było dopuścić do takiej klapy? – Ekipa Cyrusa Vance'a była podzielona – tłumaczy były
prokurator Nowego Jorku. – Część osób chciała mieć więcej czasu na zweryfikowanie wiarygodności
pokojówki. Jednak inni uważali jej szczerość i fizyczne dowody seksualnej napaści za
niepozostawiające wątpliwości, zwłaszcza zważywszy że w przeszłości Strauss-Kahn miewał już
kompromitujące historie z kobietami. Vance na czele tej drugiej grupy parł do jak najszybszego
postawienia DSK w stan oskarżenia. To on podjął decyzję.
Ten wewnętrzny spór stymulowany był przez pewien element amerykańskiej procedury: o
postawieniu w stan oskarżenia (a przecież tylko oskarżonego można uwięzić) należy zadecydować w
ciągu sześciu dni od wpłynięcia skargi. Stany Zjednoczone i Francja nie mają umowy o ekstradycji,
dlatego Vance bardzo bał się ucieczki Strauss-Kahna za granicę. Opowiadał się więc za jak
najszybszym aresztowaniem, bez pogłębionego wstępnego dochodzenia na temat domniemanej
ofiary.
Wrogość panująca między różnymi osobami i służbami w łonie biura nie ułatwiła sprawy. Lisa Friel, od
ponad piętnastu lat szefowa słynnej jednostki do spraw seksualnych – Sex Crimes Unit – uważana za
wyjątkowo kompetentną specjalistkę, 29 czerwca złożyła dymisję. Oficjalnie jej odejście nie jest
związane z aferą Strauss-Kahna. Została odsunięta po tym, jak zezłościła Vance'a występując w
telewizyjnym reportażu o swojej jednostce (jeszcze nie emitowanym), w którym nie dochowano
dyskrecji odnośnie różnych prowadzonych przez biuro spraw.
Zdaniem "New York Timesa" członkowie biura prokuratora uważają, że odejście Lisy Friel,
zdecydowanie bardziej doświadczonej w kwestii zbrodni na tle seksualnym niż powołany na jej
miejsce zastępca prokuratora, to jedna z przyczyn sądowego fiaska. – Nowojorska prokuratura jest w
totalnym chaosie. Po raz pierwszy doznała takiej porażki – zdradza nam jedna z pracownic. – Jest
dużo awantur, dużo złości, pytań i niejasności – potwierdza były prokurator. – Vance zgrzeszył
naiwnością i błędnym osądem. Wydawało mu się, że robi dobrze uniemożliwiając DSK opuszczenie
terytorium Ameryki, nie wyobrażał sobie, że może przegrać.
Oskarżycielkę Strauss-Kahna dyskredytują fakty niezwiązane z samym incydentem. – Wciąż nie
wiemy, czy pan Strauss-Kahn dopuścił się seksualnej napaści – zaznacza eks-prokurator. – Jeśli tak
jest, ma dużo szczęścia.
Wbrew pozorom i mimo upokarzającego zwyczaju pokazywania aresztowanych w kajdankach,
amerykański system sądowniczy w gruncie rzeczy sprzyja oskarżonemu. "Uzasadniona wątpliwość"
jednego członka ławy przysięgłych wystarczy do uniewinnienia, a cały gmach oskarżenia opiera się na
Strona 2 z 3
Aktualność - drukowanie - Wiadomości w Onet.pl
2011-07-11
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/4786125,wiadomosc-drukuj.html
wiarygodności głównego świadka (zwłaszcza w sprawie o gwałt, w której mamy słowo jednej osoby
przeciw słowu drugiej).
Swoją drogą prokurator ma obowiązek dostarczyć obronie dowody, którymi dysponuje, nawet jeśli
jest to sprzeczne z jego interesem, co może doprowadzić do przerwania postępowania sądowego.
Dominique Strauss-Kahn będzie mógł teraz na własnej skórze przetestować zalety i wady
amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Copyright 1996-2011 Grupa Onet.pl SA
Strona 3 z 3
Aktualność - drukowanie - Wiadomości w Onet.pl
2011-07-11
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/4786125,wiadomosc-drukuj.html