14404
Andrzej Augustynek
Sport To Zdrowie
– Co w tej sytuacji, trenerze koordynatorze, pozostało do zrobienia? Zastosowaliśmy
wszystko. Maksymalną intensyfikację treningu. Peter trenuje trzy razy dziennie po trzy godziny.
Tygodniowo przebiega łącznie 400 km trener biegaczy nerwowym ruchem zapalił papierosa.
Niepewnie popatrzył na siedzącego naprzeciw niego trenera koordynatora przygotowań
olimpijskich.
– A jak wygląda sprawa odnowy biologicznej? – spytał koordynator.
– Wszystko, to co jest dostępne na świecie, stosujemy. Zajmuje to nam łącznie trzy godziny
dziennie...
– A efektów jak nie ma, tak nie ma.
– O przepraszam, to nas krzywdzi. Pobiliśmy w tym roku trzy razy rekord kraju, zbliżyliśmy
się do rekordu świata na 2 sek. Wygraliśmy wiele mityngów. Peter jest na trzecim miejscu
światowej listy na 10 km z czasem 24 min. 10 sek.
– Pan wie, o co mi chodzi. Na mistrzostwach kontynentu był dopiero trzeci. Pamiętajcie,
kolego, rząd oczekuje sukcesu olimpijskiego za wszelką cenę. Powtarzam, za wszelką cenę.
Zapewniono wam wszystko. Trenujecie tylko jednego zawodnika. – Mówiąc to koordynator
uważnie patrzył w oczy trenera Petera. Po chwili milczenia jakby z lekkim zakłopotaniem
zapytał: – Może są jeszcze jakieś rezerwy? Musimy je znaleźć. A co z dopingiem?
Trener nerwowo przełknął ślinę i szybko wyrzucając z siebie słowa, zaczął odpowiadać.
– Stosujemy wszystko, co jest możliwe. Anaboliki w dawkach sprawdzonych
eksperymentalnie. Odpowiednią wysokobiałkową dietę z dodatkiem sterydów. Zgromadziliśmy
zapas krwi Petera, którą przetaczamy mu przed biegiem. Stosujemy środki moczopędne do
obniżenia wagi ciała, podajemy środki znieczulające, aby znieść ból z nóg i płuc, stosowaliśmy
związki z grupy amfetamin, ale odeszliśmy od tego, gdyż zbyt łatwo je wykryć. A proszę nie
zapominać, że te szakale z komisji antydopingowej coraz bardziej się wtrącają. Stosuję coraz
więcej wymyślnych sztuczek. W moim odczuciu, zrobiliśmy wszystko, co było możliwe.
A wyniki, nie tylko w mojej opinii, są przyzwoite.
– Ależ kolego! Nam nie chodzi o wyniki przyzwoite, nam chodzi o wybitne. W sytuacji
społeczno-politycznej naszego kraju osiągnięcia sportowe mogą, zdaniem rządu, odwrócić uwagę
opinii publicznej od nękających nas trudności. Stąd zadanie dla was: złoty medal za wszelką
cenę, wszelkimi dostępnymi środkami.
– Koordynatorze, co można więcej zrobić? Badaliśmy Petera w tunelu aerodynamicznym.
Opracowaliśmy sylwetkę stawiającą najmniejszy opór powietrza podczas biegu. Zmieniliśmy
nawet z tego powodu kąt ułożenia dłoni. Przeprowadziliśmy badania biochemiczne. Ergonomiści
stwierdzili pewną nieekonomikę ruchów. Skorygowaliśmy to. Zdaniem wielu fachowców
z całego świata Peter jest najlepiej biegającym technicznie długodystansowcem, który jeszcze
przez wiele lat może odnosić sukcesy.
– Nam nie chodzi o wiele lat, nam chodzi o TEN złoty medal olimpijski! Do następnej
olimpiady zdążymy wychować następnego biegacza. Obiecujące wyniki osiąga chociażby
Andreas.
– Darujcie, ale nic ponadto nie możemy zrobić. Przy łucie szczęścia Peter będzie miał medal.
Może nawet srebrny. Na więcej go nie stać. I tak przygotowujemy go tylko do dwu biegów
rocznie. Doping biochemiczny bardzo wyczerpuje organizm. W pozostałych biegach, bez
dopingu, Peter osiąga rezultaty 3-4 min. słabsze.
– Pamiętajcie, powtarzam jeszcze raz, tak jak Tony na ubiegłej olimpiadzie, tak Peter na tej
ma stać się złotym medalistą.
– I co ma z tego Tony? Sześć razy bił rekordy świata. Łącznie w ciągu dwu lat szczytowej
formy zdobył trzy złote medale. A teraz, w wieku 28 lat, jest inwalidą prowadzącym magazyn
sprzętu sportowego w naszym klubie. A co zrobimy z Peterem, gdy już nie będzie mógł biegać?
– Zawracanie głowy. Czy ja zawsze muszę zajmować się wszelkimi drobiazgami? Peter
Strona 1
14404
poprowadzi magazyn, a Tony będzie sprzedawał precelki w kształcie herbu klubowego. Przy
okazji na jego sławie klub trochę zarobi. A odnośnie wyników musimy porozumieć się
z profesorem. Poproście go na rozmowę. Ostatecznie on kieruje sprawą dopingu. Może wymyśli
jakąś nową miksturę. A wy, kolego, nie bądźcie idealistą. Wasze zadania są określone. Mam
nadzieję, że nie chcecie, aby wasze wątpliwości dotarły do Komisji ds. Bezpieczeństwa
i Porządku Publicznego. Na tym na razie kończymy, spotkamy się w czasie rozmowy
z profesorem...
– Panie profesorze, zna pan sprawę, w związku z którą zaprosiliśmy pana tutaj. Rząd
upoważnił mnie do przekazania panu wiadomości, że należy wszystkimi środkami dążyć do tego,
aby Peter zdobył złoty medal olimpijski. My wyczerpaliśmy już swoje możliwości, a co może
pan zaproponować, panie profesorze?
– Zaproponować?! Mówicie jak dzieci. Wam się zdaje, że nauka to róg obfitości, z którego
wy, sportowcy, możecie korzystać do woli. Powiem wam coś w sekrecie. Wasi sportowcy są dla
mnie wyłącznie królikami doświadczalnymi. Oni sami proszą, aby na nich eksperymentować.
Wystarczy stworzyć miraż lepszego wyniku i wszystko zjedzą, wszystkiemu się poddadzą.
Głupcy! Ani chwili nie poświęciłbym sportowi, gdyby to nie przynosiło korzyści naukowych, nie
rozwijało mojej wiedzy. Czy wiecie, że anaboliki, które biorą wasi sportowcy, służą teraz chorym
leżącym przez długie miesiące w łóżku? Po kuracji sterydami i anabolikami chorzy ci mają
normalne, bez zaników, mięśnie. Mogą się szybciej rehabilitować. Sportowcy testują te leki.
Gdyby nie oni, jeszcze przez wiele lat nie byłoby można zastosować ich w leczeniu. A poza tym
wiedzcie, że gardzę waszym sportem, gardzę waszymi metodami. Wasi sportowcy przestali być
dla mnie ludźmi. Są automatami do robienia wyniku, bez przyszłości, z zanikającymi funkcjami
intelektualnymi.
Profesor mówił podniesionym głosem, zaciśnięte pięści oparł na udach. Co chwilę jego
powieką wstrząsał charakterystyczny tik. Po chwili zamilkł, wyjął papierosy i zapalił. W pokoju
zapanowała cisza. Trenerzy nie wiedzieli, jak na ten wybuch zareagować.
Po chwili milczenia profesor znowu zaczął mówić:
– Doping może działać trojako. Po pierwsze pobudzać lub hamować funkcje określonych
ośrodków mózgowych. Po drugie znosić odruchy obronne organizmu. Wreszcie, po trzecie
zwiększać możliwości organizmu. Odnośnie trzeciego nic nowego nie wymyślimy. Anaboliki,
przetaczanie krwi, to wszystko co można zrobić. Drugi sposób jest niepewny. Zmęczenie
zabezpiecza organizm przed nadmiernym wyeksploatowaniem. Robi to z odpowiednim
wyprzedzeniem. Gdyby zmęczenie pojawiało się dopiero wtedy, gdy możliwości energetyczne
organizmu kończą się lub gdy na poziomie molekularnym dochodzi do zatrucia na przykład
kwasem mlekowym, to organizm mógłby już nie mieć na tyle sił, aby się zregenerować. Toteż
uczucie zmęczenia jest psychicznym odruchem obronnym. W trakcie treningu uczycie między
innymi przezwyciężać je. Pomaga w tym także doping chemiczny. Ale to, co bierze Peter, jest już
wszystkim, co można podać bez narażenia go na śmierć na bieżni i związaną z tym sekcję, która
z pewnością ujawni, czym był naszpikowany. A pierwszy sposób? Tu dopiero trwają badania.
Być może na następną olimpiadę zdążymy. Chodzi o to, że mózg reguluje swoją aktywność,
aktywność całego organizmu, poziom odczuwania potrzeb, na zasadzie funkcjonowania
antagonistycznych ośrodków. Weźmy na przykład głód. Jeden to ośrodek łaknienia, drugi
sytości. W normalnej sytuacji, u zdrowego człowieka, funkcja ośrodka sytości przeważa.
W miarę upływu czasu i zużywania się substancji energetycznych zaczyna dominować funkcja
drugiego ośrodka i pojawia się uczucie głodu. W przypadkach patologicznych funkcja jednego
ośrodka może dominować. Róbcie, co ustaliliśmy. Jeżeli chcecie więcej, uważam, że jedyne
rezerwy, jakie pozostały, to rezerwy tkwiące w psychice. Ale to już nie moja dziedzina.
A teraz żegnam panów, nie mam ochoty słuchać, co macie mi do powiedzenia. A ode mnie
złóżcie rządowi bardzo głębokie ukłony. – To mówiąc wstał i nie oglądając się, ani nie żegnając,
wyszedł gwałtownie trzaskając drzwiami.
Między trenerami dalej panowało milczenie. Dopiero po chwili koordynator odezwał się:
– Nie byłby taki pewny siebie, gdyby nie Nagroda Nobla. Już ci od spraw politycznych by go
przycisnęli. Nadęty bufon. Drwi z nas w żywe oczy, ale i tak współpracuje. Może miał rację z tą
rezerwą w psychice. Mam pewien pomysł. Jutro dowiecie się o nim.
Strona 2
14404
– Kolego trenerze, w Instytucie Psychologii naszego Uniwersytetu pracuje specjalista od
hipnozy. Zatrudnimy go w klubie. Powiemy mu, że ma badać cechy psychomotoryczne
czołowych zawodników oraz zająć się psychiczną odpornością przedstartową Petera.
Zaproponujemy mu gażę dwukrotnie wyższą niż jego pobory na uczelni. I niech przychodzi na
badania raz w tygodniu na dwie godziny. Nie interesujcie się wynikami tych badań. Niech robi,
co chce. A w odpowiednim czasie powiemy mu, że ma przygotować Petera do biegu pod
hipnozą.
– A jeżeli się nie zgodzi?
– Zgodzi się. Poleci na pieniądze. Poza tym sukces Petera może mu pomóc w karierze
naukowej.
Minęły miesiące uporczywego treningu, miesiące specjalnej kuracji biochemicznej. Mimo
pewnych, zresztą niewielkich oporów ze strony psychologa, przystąpiono do ćwiczeń w bieganiu
pod hipnozą. Skonstruowano też miniaturowy aparat nadawczo-odbiorczy. Nadawać miał, dzięki
podłączeniu do specjalnego czujnika, informacje o ciśnieniu krwi, tętnic, częstotliwości oddechu,
a odbierać sugestie hipnotyzera i przez słuchawkę przekazywać ją biegaczowi. Umieścić go
miano za uchem pod plastrem, kryjącym rzeczywiste, ale specjalnie zrobione zranienie.
Wreszcie nadszedł dzień biegu. Cały świat żył olimpiadą. Miasto, w którym się odbywała,
kipiało od ruchu i radosnego nastroju. Tysiące młodych ludzi przybyło, by zachłysnąć się tą
atmosferą, tak specyficzną, możliwą do przeżycia jedynie co cztery lata. Wszyscy chcieli wziąć
udział w olimpiadzie, dla wielu było to jedynie uczestnictwo bierne. Tylko nieliczni, najlepsi,
mogli stanąć na podium. Ale nawet na twarzach tych, którzy byli zbyt słabi, aby marzyć
o sukcesie, widoczne było prawdziwe szczęście. Bowiem w tym święcie sportu, tężyzny
fizycznej, zdrowia, podstawowe hasło brzmiało: „NIEWAśNE JEST ZWYCIĘSTWO, WAśNE
JEST SAMO UCZESTNICTWO W OLIMPIADZIE”. Ludzie cieszyli się z sukcesów swoich
faworytów, martwili się ich niepowodzeniami, jednak na każdym kroku widać było, że to
prawdziwy amatorski sport. Sprawy polityczne zeszły na drugi plan, zwyciężyła idea czystej
rywalizacji.
Wśród roześmianej, rozentuzjazmowanej publiczności, w specjalnych boksach, trenerzy,
masażyści oraz różnorodni specjaliści przygotowywali swoich zawodników do biegu na 10 000
m. W każdym boksie umieszczono monitor i głośnik.
– ... Peter, otwórz teraz oczy i nie budząc się ze snu hipnotycznego idź walczyć. Będziesz
słuchał moich poleceń i bez wahania je wykonywał.
Peter podniósł się z leżanki i powoli wyszedł z boksu na bieżnię. Zawodnicy rozgrzewali się
w milczeniu, nie nawiązywali ze sobą rozmów. Unikali spojrzeń w oczy. Był wśród nich
rekordzista świata, Kuźniecow, był były rekordzista świata, Rochford, który po wypadku
przeszedł ciężką operację neurochirurgiczną mózgu i teraz, po dwóch latach przerwy, miał
znowu walczyć o sukcesy. Był Peter Poex – najlepiej technicznie biegający zawodnik świata.
Byli i inni. Same asy.
Bieg ten miał być głównym wydarzeniem dnia.
W boksie Petera trener i psycholog wpatrywali się w ekran monitora. Przed psychologiem
stał mikrofon. Z głośnika dochodził głos komentatora.
– ...Zawodnicy powoli zbliżają się do linii startowej...
– Taktykę ustaliliśmy. Peter ma wygrać bieg tempem. Przewiduję, że wynik będzie o 20-30
sekund lepszy od rekordu świata, a to powinno dać zwycięstwo – zwrócił się trener do
psychologa.
– Ale czy Peter to wytrzyma?
– Wytrzyma, musi wytrzymać. Ma dodatkowo pół litra krwi, anaboliki działają, no i wasza,
doktorze, hipnoza.
Padł strzał startera. Biegacze ruszyli. Psycholog podał sugestię – Wyjdź na pierwszą pozycję
i forsuj ostre, równe tempo” –
Zawodnicy biegną długą kolumną. Na czele Poex, za nim dwóch nieznanych bliżej
zawodników, a za nimi Kuźniecow i Rochford... Drugie okrążenie. Kolumna rozciągnęła się.
Tempo jest za szybkie dla najsłabszych... Poex nadal na czele.
Strona 3
14404
Mamy czas pierwszego kilometra. Niewiarygodne! Rewelacyjny wynik! Międzyczas
wskazuje na końcowy wynik lepszy od rekordu świata. No, ale przed nimi jeszcze 9 km.
Zobaczymy, czy wytrzymają to tempo.
W biegu przez następne trzy kilometry nic się nie zmieniło. Tempo było nadal bardzo ostre.
Na czele Peter, a za nim już tylko 8 biegaczy. Inni coraz bardziej zostawali z tyłu.
Psycholog monotonnie powtarzał sugestie hipnotyczne. Komentator przedstawiał sylwetki
zawodników, zachwycał się ostrym tempem, techniką Poey’a, samozaparciem Rochforda.
– Zbliżamy się do półmetka. Czas, aby Peter zrywami rozerwał czołówkę – powiedział
trener.
Psycholog cicho lecz stanowczo mówił do mikrofonu:
– Peter, na wirażu zwolnij, ale blokuj, aby nikt nie mógł cię wyprzedzić przy wyjściu na
prostą gwałtownie przyspiesz, biegnij tak do połowy prostej, później zwolnij, powtórz to trzy
razy.
– ...Zawodnicy przebiegli siedem kilometrów. Tempo stało się nierówne, chociaż nadal
znakomite. Na czele Poex, a za nim już tylko dwóch: Kuźniecow i Rochford. Różnice minimalne.
Wszystko wskazuje, że ta trójka ma medale, a walka o złoto rozegra się na finiszu...
– Peter musi przyspieszyć, musi zmęczyć ich tempem.
– Trenerze! Tętno i ciśnienie krwi zbliżają się do wartości krytycznej. Peter może tego nie
wytrzymać, mogą zajść w jego układzie krążenia nieodwracalne zmiany.
– Nie czas na dyskusje, niech przyspiesza.
– Peter, na prostej poczujesz, jak zmęczenie znika, łatwo ci się oddycha, a nogi lekko niosą
cię do mety po złoty medal. Peter, na prostej przyspieszysz.
– ...zbliża się koniec 8 kilometra. Proszę Państwa, czas jest rewelacyjny! Będzie rekord
świata! Kuźniecow nie wytrzymuje tempa i powoli traci dystans. Poex i Rochford dublują
większość zawodników... Do mety pozostało jeszcze 500 metrów. Nadal prowadzi Poex, a za
nim jakby przyklejony Rochford. Kuźniecow stracił już 100 m. Nie będzie się liczył w walce
o złoto.
– Niech Peter finiszuje! – ryknął trener – szybciej! Na co czekasz, doktorku? Za co ci
płacimy?
Psycholog popatrzył na zmienioną ze wzburzenia twarz trenera i powiedział do mikrofonu.
– Peter, masz jeszcze wiele sił. Rozpoczniesz finisz, jak powiem: już. Wtedy, jak sprinter,
pobiegniesz do mety po złoty medal... Już! Teraz co sił w nogach do mety.
– ...Rozpoczynają finisz. Do mety pozostało 300 metrów. Prosta, Poex przyspiesza, powoli
odrywa się od Rochforda. Chyba będzie pierwszy. Na twarzach zawodników widać ogromny
wysiłek, widać cierpienie, oczy na wpół przymknięte, twarz wykrzywiona grymasem strasznego
bólu. Co za ambicja, na pewno piersi ich rozrywa przejmujący ból, ale przyspieszają, wiraż.
Proszę państwa, nieprawdopodobne! Rochford przyspiesza! Jego sylwetka prostuje się, zaczyna
biec jakimś dziwnym mechanicznym krokiem. Ostatnia prosta, zrównują się, biegną łeb w łeb.
Rochford przesuwa się do przodu, zwycięża! Meta! Proszę państwa! Mamy nowy, fenomenalny
rekord świata, 24 min. 35 sek.!
– Niech to diabli, co za matoł, kretyn, już ja mu pokażę! Peter, zrobiłeś nam ładny galimatias.
O! do diabła, przewraca się. Szybko tlen, bo stracimy nawet srebrny medal...
– ...Trenerzy wybiegają z boksów, podają tlen biegaczom. Na rękach znoszą bohaterów tych
heroicznych zmagań.
– Za chwilę dekoracja zwycięzców biegu na 10 km. Zwycięża Rochford, drugi Poex, trzeci
Kuźniecow. Medale wręczone. Rozlegają się dźwięki hymnu państwowego, flaga wędruje na
najwyższy maszt, wszyscy stoją nieruchomo. Ale co to? Rochford przewraca się i spada
z podium. Biegnie do niego lekarz, podjeżdża karetka pogotowia, zjawiają się nosze. Biorą go do
karetki. Ale co to ma znaczyć? Do karetki podbiega trener Rochforda, próbuje wyrwać swojego
zawodnika, zostaje jednak odepchnięty przez porządkowych. Karetka odjeżdża do szpitala.
Trener wybiega ze stadionu, jest bardzo wzburzony...
– ...Proszę państwa, przed chwilą otrzymałem tragiczną wiadomość. Zwycięzca biegu na 10
000 m, Rochford, nie żyje. Jego organizm nie wytrzymał tego gigantycznego wysiłku. Widocznie
po wypadku i operacji nie doszedł jeszcze do siebie. Ale ambicja prawdziwego sportowca kazała
Strona 4
14404
mu walczyć. Cześć jego pamięci, pamięci sportowca dżentelmena, sportowca bez skazy, którego
zachowanie na bieżni może być wzorem dla młodych adeptów królowej sportu.
Epilog
Prasa całego świata przytoczyła komunikat Komitetu Olimpijskiego:
Andreas Rochford nie żyje. Przyczyną śmierci był nadmierny wysiłek podczas jego
zwycięskiego biegu na 10 km. Jednak sekcja zwłok wykazała fakt oburzający, skandaliczny i bez
precedensu. Na mózgu Rochforda dokonano operacji wszczepiając elektrody i mikroodbiornik.
Urządzenie to stymulowało pracę organizmu biegacza. Przez umieszczony na zewnątrz nadajnik
trenerzy regulowali podstawowe funkcje organizmu Rochforda. Pobudzając lub hamując funkcje
odpowiednich struktur mózgowych mogli regulować wysiłek. Chcieli odnieść zwycięstwo za
wszelką cenę. Przeliczyli się. Niech śmierć Rochforda będzie jeszcze raz przestrogą przed
stosowaniem dopingu. Rochford zostaje pozbawiony złotego medalu, a jego trenerzy dożywotnio
pozbawieni prawa wykonywania zawodu. W tej sytuacji złoty medal olimpijski w biegu na 10 km
zdobywa Poex.
Jak donosi nasz specjalny wysłannik, dzisiaj w gmachu urzędu Prezydent naszej Republiki
wręczył trenerom i działaczom, przygotowującym Petera Poex’a do sukcesu olimpijskiego,
wysokie odznaczenia państwowe. Trenerzy, dziękując za zaszczytne odznaczenia, oświadczyli, że
jedyną drogą do sukcesów jest rzetelna, uczciwa praca. Napiętnowali niedopuszczalne praktyki
stosowania dopingu prowadzące nieuchronnie do nieszczęśliwych wypadków.
Nie zobaczymy już nigdy na bieżni Petera Poex’a, naszego złotego medalisty olimpijskiego.
Wnikliwe badania lekarskie wykazały istnienie nie wykrytej wcześniej wady serca. W tej sytuacji
dalsze uprawianie sportu wyczynowego mogłoby przynieść niepożądane efekty. Ta trudna decyzja
rezygnacji z usług naszego czołowego sportowca jest jeszcze jednym przykładem, że w naszym
kraju zdrowie sportowca zawsze stoi przed sukcesami. Peter Poex nie zrywa jednak kontaktów ze
sportem. Odtąd będzie sprawował pieczę nad sprzętem klubowym.
Rozpoczęto przygotowania do nowych Igrzysk Olimpijskich. Jednym z zadań jest
kontynuowanie naszych olimpijskich sukcesów w biegu na 10 km. Specjalną opieką objęty
zostanie nasz młody, utalentowany biegacz Andreas Klister. Z ekipą trenerów współpracować
będzie ekipa naukowców z laureatem Nagrody Nobla, prof. Henry Tartem, na czele.
Strona 5