N
O W O C Z E S N Y
T
E C H N I K
D
E N T Y S T Y C Z N Y
92
S Y L W E T K I
T E C H N I K I
D E N T Y S T Y C Z N E J
S
ZTUKA
ORTODONCJI
O
d ponad 30 lat zajmuje
się techniką orto-
dontyczną, współpracując
z wieloma gabinetami
ortodontycznymi w całej
Polsce oraz aktywnie
uczestnicząc w życiu
środowiska. Z tech. dent.
Marcinem Kozaczewskim,
współwłaścicielem pra-
cowni ortodontycznej
Lab & Ort Kozaczewscy
w Warszawie, rozma-
wiała Ewelina Ładziak.
fot. A
. Larisz
3
/ 2 0 1 3
93
S Y L W E T K I
T E C H N I K I
D E N T Y S T Y C Z N E J
Temat konfliktów i nieporozumień
w kontaktach technik denty-
styczny – lekarz stomatolog
powraca na naszych łamach, ale
także w środowisku jak bume-
rang. Z czego wynikają nieporozu-
mienia i jakie błędy obie strony
najczęściej popełniają?
Ujmijmy to najprościej. Lekarze nie
mają lub nie widzą potrzeby kontak-
tu z laboratoriami. Brak przepływu
informacji powoduje częste niepo-
rozumienia. Są kraje, w których ze-
spół lekarz – asystentka – technik
współpracują w celu wyleczenia pa-
cjenta. U nas wygląda to czasami jak
walka po dwóch stronach barykady.
To niczemu nie służy, a traci tylko
pacjent. Przykładem niech będą
zjazdy PTO. Nie ma tam miejsca
dla techników. Trochę to smutne,
choć zawsze można mieć nadzieję
na poprawę.
W Państwa pracowni działa
bardzo skuteczny system zleceń –
lekarz wypełnia druk, który
dołącza do zamówienia,
co pozwala uniknąć nieporozu-
mień. Czy rzeczywiście taki
system się sprawdza, czy lekarze
sumiennie wypełniają zlecenia?
Zlecenia to podstawa komunikacji.
Ale najistotniejsze jest to, że takie
zlecenie to umowa cywilnoprawna
na wykonanie w przypadku ortodon-
cji aparatu, którym lekarz ortodonta
ma leczyć pacjenta. A chyba tylko
w naszym kraju istnieją „zlecenia”
na świstkach papieru, notesikach
czy drukach pocztowych. Marzy
mi się zlecenie w formie elektro-
nicznej, wypełniane czytelnie przez
lekarza i przez niego podpisane,
na którym będą absolutnie wszyst-
kie dane niezbędne do prawidłowe-
go wykonania aparatu. A rzeczą już
cudowną byłoby opracowanie jed-
nego wspólnego języka z dziedziny
ortodoncji, którym posługiwaliby się
zarówno lekarze, jak i technicy. W
tej chwili mamy wieżę Babel i nie-
wiele wskazuje na szybkie unormo-
wanie tego języka.
Wraz z rozwojem techniki kompu-
teryzacja dotarła też do pracowni
protetycznych. Co sądzi Pan
o modelach cyfrowych, czy mogą
one całkowicie zastąpić te gip-
sowe?
Jak już wcześniej wspomniałem,
jestem za jak najszybszym wpro-
wadzaniem szeroko pojętej kompu-
teryzacji do techniki ortodontycz-
nej. Oczywiście wszystko musi być
poparte odpowiednimi przepisami
prawnymi, jak choćby to, czy model
elektroniczny może być dowodem
„w sprawie”. Kolejną rzeczą, jaka się
wiąże z wirtualnymi modelami, jest
łatwość ich przechowywania. Proszę
sobie wyobrazić, że nasze laborato-
rium przetwarza ponad dwadzie-
ścia ton gipsu rocznie na modele.
To trzeba gdzieś składować. Jeszcze
inną sprawą są specjalne oprogra-
mowania potrzebne do ortodoncji.
Skanery, które do tej pory testowa-
łem, miały problem przy przejściu
na obiekcie skanowanym z jednego
rodzaju materiału na drugi. A prze-
cież w pracach ortodontycznych
są gips, wosk i metal. Niemniej są-
dzę, że jeśli ludziom udało się dole-
cieć na Księżyc, czy opuścić w głąb
Rowu Mariańskiego, to stworzenie
skanera, programu i drukarki do po-
trzeb ortodoncji to kwestia czasu*.
I pieniędzy. To drugie zresztą znacz-
nie bardziej ograniczy szybkość
wprowadzania nowości do naszej
dziedziny. Zarobek, jaki w tej chwili
uzyskujemy na poszczególnych pra-
cach ortodontycznych, jest na tyle
mały, że nie pozwala na większe in-
westycje. Wyraźnie widać wpływy
recesji na rynku stomatologicznym.
A to będzie coraz bardziej odbijało
się na pozyskiwaniu zaawansowa-
nych technologii do naszych labo-
ratoriów.
W ostatnim czasie technicy wyko-
nujący głównie prace ortodon-
tyczne zaczęli się zrzeszać,
a na polskich uczelniach medycz-
nych powstają osobne zakłady
zajmujące się tylko techniką
ortodontyczną. Czy sądzi Pan,
że obok zawodu technika denty-
stycznego powinien istnieć także
zawód technika ortodontycznego?
On już istnieje. I choć trochę przy-
pomina to szukanie, jakie jest SWW
kosmonautów w Polsce, to brak
urzędowego „numerka” nie przekre-
śli tego że pan Hermaszewski takim
kosmonautą jest. Natomiast poziom
szkoleń spowodowany nikłą liczbą
godzin przewidzianych w progra-
mie szkolnictwa jest co najmniej
żenujący... Wszystko idzie do przo-
du i wszystko się rozwija. Wiem,
że już teraz Izba Gospodarcza Tech-
ników Dentystycznych bardzo za-
angażowała się w rozbudowę tego
kierunku w szkołach i uczelniach.
Oczywiście za tym musi iść szkole-
nie odpowiedniej kadry, stworzenie
kompetentnego programu itp. Nie
wiem, czy doczekam tak wielkich
zmian, o jakich marzę, ale zmiany
nastąpić muszą, a wtedy możemy
w bardzo szybkim czasie stać się
„ortodontyczną potęgą”.
Dużo kontrowersji budzi program
kształcenia w zawodzie technika
dentystycznego, zwłaszcza jego
część poświęcona technice orto-
dontycznej. Na co szczególnie
powinno się zwrócić uwagę,
kształcąc techników ortodontycz-
nych?
Tak jak już wspomniałem, liczba go-
dzin poświęcona w szkołach i uczel-
niach. Poziom wykładowców. Uczyć
techniki ortodoncji powinien świetny
praktyk, a nie osoba, która nie prze-
pracowała przysłowiowych pięciu
minut i prosto z ławy szkolnej sta-
nęła za katedrą. Ale to przemyślenia
na duży i oddzielny artykuł.
N
O W O C Z E S N Y
T
E C H N I K
D
E N T Y S T Y C Z N Y
94
S Y L W E T K I
T E C H N I K I
D E N T Y S T Y C Z N E J
Technicy cały czas się doszkalają,
aby nie tylko podnieść swoje
kwalifikacje, ale także uzupełnić
wiedzę i nabyć nowe umiejętno-
ści. Od wielu lat zajmuje się
Pan szkoleniami z zakresu
ortodoncji. Czego podczas tych
kursów mogą się nauczyć
uczestnicy?
Ja po prostu bardzo chętnie dzielę
się posiadaną wiedzą z koleżankami
i kolegami. Często w trakcie kursów,
poza głównymi tematami, padają py-
tania, na które staram się odpowia-
dać na bieżąco. Oczywiście zdarza
się, że czegoś nie wiem, nie jestem
pewien, mam wątpliwości. Po pierw-
sze, mogę się do tego przyznać (stać
mnie już na to), po wtóre, najgorsze,
co można zrobić, to wprowadzać
świadomie w błąd. Jednak zawsze
chciałbym, aby pytający otrzymał
potrzebne mu dane, a to z kolei sty-
muluje mnie do zdobywania dalszej,
dokładniejszej wiedzy.
Właśnie na rynek wchodzi nowy
produkt, który powstał przy
współpracy Pana z naszą redakcją
– kurs z zakresu techniki ortodon-
tycznej na DVD. Proszę zdradzić,
co znajduje się na filmie szkole-
niowym.
Ogólnie – płytka Schwarza. A bar-
dziej szczegółowo – to jest to próba
opisania kolejności postępowania,
wynikających z takich, a nie innych
poczynań. Jeśli ta produkcja znajdzie
uznanie na naszym rynku, z rado-
ścią przystąpię do realizacji bardziej
skomplikowanych prac, zdradzając
więcej sposobów wykonania ładne-
go, a przede wszystkim skutecznego
aparatu do leczenia wad.
* Technika goni moje marzenia. Ska-
ner, który potrafi zeskanować różne
struktury materiału, już widziałem.
Program do prac ortodontycznych
również, a druk modeli powoli ta-
nieje.