SARAH KANE
„MIŁOŚĆ FEDRY” („Phaedra’s Love)
Przełożyła Małgorzta Semil
OSOBY:
Hipolit
Doktor
Fedra
Strofa
Kapłan
Tezeusz
Mężczyźni, Kobiety, Dzieci, Policjanci
Scena pierwsza
Pałac królewski.
W zaciemnionym pokoju Hipolit ogląda telewizję. Siedzi rozwalony na kanapie, wokół
niego różne kosztowne zabawki elektroniczne, puste opakowania po chipsach i słody-
czach, a także brudne skarpetki i bielizna. Je hamburgera; wzrok ma wlepiony w migo-
czące światło filmu hollywoodzkiego. Pociąga nosem. Zbiera mu się na kichnięcie i pocie-
ra nos, żeby je powstrzymać. Nadal kręci go w nosie. Rozgląda się po pokoju i bierze do
ręki skarpetkę. Starannie się jej przygląda, a następnie smarka w nią. Zrobiwszy to, rzuca
skarpetkę na podłogę i wraca do jedzenia hamburgera. Film staje się wyjątkowo brutalny.
Hipolit patrzy na niego obojętnie. Bierze do ręki inną skarpetkę, przygląda się jej i odrzu-
ca. Bierze jakąś inną i obejrzawszy ją uznaje, że jest odpowiednia. Zakłada ją sobie na
członek i onanizuje się. Orgazm nie sprawia mu najmniejszej przyjemności. Zdejmuje
skarpetkę i odrzuca na podłogę. Napoczyna następnego hamburgera.
Scena druga
DOKTOR
Ma depresję.
FEDRA
Wiem,
DOKTOR
Powinien zmienić dietę. Nie może żyć samymi hamburgerami i masłem orzechowym.
FEDRA
Wiem.
DOKTOR
I tylko od czasu do czasu prać ubranie. On śmierdzi.
FEDRA
Wiem. Sama ci to powiedziałam.
DOKTOR
Co on robi całymi dniami?
FEDRA
Śpi.
DOKTOR
Ale jak już wstanie.
FEDRA
Ogląda filmy. I uprawia seks.
DOKTOR
Gdzieś wychodzi?
FEDRA
Nie. Dzwoni po ludziach. Przychodzą. Pieprzą się wychodzą.
DOKTOR
Kobiety?
FEDRA
Hipolit nie jest żadnym gejem.
DOKTOR
Powinien posprzątać u siebie w pokoju i zacząć się ruszać.
FEDRA
Tyle to by mi moja matka poradziła. Myślałam, że potrafisz jakoś pomóc.
DOKTOR
Sam sobie musi pomóc.
FEDRA
Ile ci jesteśmy winni?
DOKTOR
Od strony medycznej nic mu nie jest. Jeśli nie wstaje z łóżka przed czwartą po południu,
to jasne, że czuje się słabo. Potrzebne mu jakieś hobby.
FEDRA
Ma różne hobby.
DOKTOR
Spółkuje z tobą?
FEDRA
Słucham?
DOKTOR
Czy on z tobą spółkuje?
FEDRA
Jestem jego macochą. Jesteśmy rodziną królewską.
DOKTOR
Nie chcę być niegrzeczny, ale ci, z którymi on uprawia seks – co to za ludzie? Płaci im?
FEDRA
Naprawdę nie wiem.
DOKTOR
Musi im płacić.
FEDRA
Jest bardzo lubiany.
DOKTOR
Dlaczego?
FEDRA
Bo jest zabawny.
DOKTOR
Kochasz się w nim?
FEDRA
Jestem żoną jego ojca.
DOKTOR
Czy ona ma przyjaciół?
FEDRA
Jest księciem.
DOKTOR
Ale czy ma przyjaciół?
FEDRA
Dlaczego sam go o to nie spytasz?
DOKTOR
Pytałem. Ale pytam ciebie. Czy ma przyjaciół?
FEDRA
Oczywiście
DOKTOR
Kogo?
FEDRA
Naprawdę z nim rozmawiałeś?
DOKTOR
Dużo nie mówił.
FEDRA
Jestem jego przyjaciółką. Ze mną rozmawia.
DOKTOR
O czym?
FEDRA
O wszystkim
Doktor patrzy na nią.
FEDRA
Jesteśmy sobie bardzo bliscy
DOKTOR
Rozumiem. I co ty o tym myślisz?
FEDRA
Myślę, że mój syn jest chory. Myślę, że powinieneś mu pomóc. Myślę, że po sześciu la-
tach studiów i trzydziestu latach praktyki nadworny lekarz powinien zalecić coś więcej
niż to, żeby się odchudził.
DOKTOR
Pod nieobecność twojego męża kto się wszystkim zajmuje>
FEDRA
Ja. Moja córka.
DOKTOR
Kiedy on wraca?
FEDRA
Nie mam pojęcia
DOKTOR
Nadal go kochasz?
FEDRA
Oczywiście. Nie widziałam go od ślubu.
DOKTOR
Pewnie czujesz się bardzo samotna.
FEDRA
Mam dzieci.
DOKTOR
Może twój syn tak tęskni za ojcem.
FEDRA
Wątpię.
DOKTOR
A może tęskni za swoją prawdziwą matką.
Fedra patrzy na niego.
DOKTOR
Nie kwestionuję twoich umiejętności jako matki zastępczej, ale w końcu żadne więzy
krwi was nie łączą. Tak tylko się zastanawiam.
FEDRA
Faktycznie.
DOKTOR
Choć na chorobę sierocą jest ciut za stary.
FEDRA
Nie prosiłam, żebyś snuł jakieś rozważania. Prosiłam o diagnozę. I o terapię.
DOKTOR
Jasne, że jest przygnębiony. To jego urodziny.
FEDRA
Od wielu miesięcy taki jest.
DOKTOR
Medycznie nic mu nie jest.
FEDRA
Medycznie?
DOKTOR
Po prostu jest bardzo nieprzyjemny. A to nie jest uleczalne. Bardzo mi przykro.
FEDRA
Nie wiem, co robić
DOKTOR
Przestań o nim myśleć.
Scena trzecia
Strofa pracuje. Wchodzi Fedra.
STROFA
Mamo.
FEDRA
Won odwal się nie dotykaj mnie nie odzywaj się do mnie zostań ze mną.
STROFA
Co się stało?
FEDRA
Nic. Zupełnie nic.
STROFA
Przecież widzę.
FEDRA
Czy miałaś kiedyś uczucie, czy miałaś wrażenie, że ci serce pęknie?
STROFA
Nie.
FEDRA
Czy chciałabyś rozciąć sobie pierś i wydrzeć serce, żeby zakończyć ból?
STROFA
To by cię zabiło.
FEDRA
To mnie zabija.
STROFA
Nie. Tylko ci się tak wydaje.
FEDRA
Włócznia w boku, aż pali.
STROFA
Hipolit.
Fedra krzyczy.
STROFA
Kochasz go.
FEDRA (śmieje się histerycznie)
Co ty wygadujesz?
STROFA
Obsesyjnie.
FEDRA
Nie.
Strofa patrzy na nią.
FEDRA
To aż tak widać?
STROFA
Jestem twoją córką.
FEDRA
Myślisz, że jest przystojny?
STROFA
Kiedyś tak myślałam.
FEDRA
Już nie? Dlaczego?
STROFA
Poznałam go lepiej.
FEDRA
I nie lubisz go?
STROFA
Nie za bardzo.
FEDRA
Nie lubisz Hipolita?
STROFA
Nie, właściwie to nie.
FEDRA
Wszyscy go lubią.
STROFA
Ja z nim mieszkam.
FEDRA
Dom jest duży.
STROFA
On też.
FEDRA
Spędzaliście ze sobą dużo czasu.
STROFA
Mam go dosyć.
FEDRA
Masz dosyć Hipolita?
STROFA
Nudzi mnie.
FEDRA
On cię nudzi?
STROFA
Jak cholera.
FEDRA
Dlaczego? Wszyscy go lubią.
STROFA
Wiem.
FEDRA
Wiem, w którym jest pokoju.
STROFA
Nigdy się z niego nie rusza.
FEDRA
Czuję go przez ściany. Wyczuwam go. Na kilometr wyczuwam bicie jego serca.
STROFA
Dlaczego nie zafundujesz sobie jakiegoś romansu. Przestałabyś o nim myśleć.
FEDRA
Między nami coś jest, koszmarne kurewskie coś. Nie czujesz? To aż pali. To nam pisane.
Tak, to nam pisane.
STROFA
Nie.
FEDRA
Że się zejdziemy.
STROFA
On jest dwadzieścia lat od ciebie młodszy.
FEDRA
Chcę się w niego wśliznąć, rozpracować go.
STROFA
To nie jest zdrowe.
FEDRA
Nie jest moim synem.
STROFA
Jesteś żoną jego ojca.
FEDRA
On już nie wróci, jest zbyt zajęty robieniem rzeczy zbędnych.
STROFA
Mamo. Gdyby ktoś się dowiedział.
FEDRA
Czegoś tak wielkiego nie mogę odrzucić.
STROFA
Dla tych, z którymi spał, jest nieprzyjemny. Widziałam go.
FEDRA
Więc może mi będzie łatwiej się z niego wyleczyć.
STROFA
Traktuje ich jak gówno.
FEDRA
Nie mogę tego w sobie zgasić. Nie mogę tego zdusić. Nie mogę się z tym budzić, z tym
płomieniem. Chyba się rozpęknę, tak bardzo go pragnę. Mówię do niego. On mówi do
mnie, wiesz, znamy się bardzo dobrze, mówi mi różne rzeczy, jesteśmy bardzo bliscy. O
seksie i jak bardzo go to przygnębia i wiem...
STROFA
Nie wyobrażaj sobie, że go wyleczysz.
FEDRA
Wiem, kiedy ktoś kocha, naprawdę kocha...
STROFA
On jest trucizną.
FEDRA
Kocha tak, że aż się płonie...
STROFA
Oni go kochają. Wszyscy go kochają. A on za to nimi gardzi. Z tobą byłoby tak samo.
FEDRA
Odczuwa się taką przyjemność.
STROFA
Mamo, to ja. Strofa. Twoja córka. Popatrz na mnie. Proszę cię. Zapomnij o tym. Przez
wzgląd na mnie.
FEDRA
Przez wzgląd na ciebie?
STROFA
O niczym innym już nie mówisz. Już nie pracujesz. Tylko na nim ci zależy, ale nie wi-
dzisz, jaki on jest.
FEDRA
Tak często o nim nie mówię.
STROFA
Nie. Najczęściej z nim jesteś. Nawet kiedy z nim nie jesteś, to z nim jesteś. I tylko z rzad-
ka, kiedy przypominasz sobie, że dałaś życie mnie, a nie jemu, mówisz mi, jaki on jest
chory.
FEDRA
Martwię się o niego.
STROFA
Już mi to mówiłaś. Porozmawiaj z lekarzem.
FEDRA
On...
STROFA
O sobie. Nie o nim.
FEDRA
Mnie nic nie jest. Nie wiem, co zrobić.
STROFA
Trzymaj się od niego z daleka, pojedź do Tezeusza, choćby nie wiem co, prześpij się z
kimś innym.
FEDRA
Nie mogę.
STROFA
Możesz mieć każdego mężczyznę, jakiego zechcesz.
FEDRA
Chcę jego.
STROFA
Z wyjątkiem jego.
FEDRA
Każdego mężczyznę, jakiego zechcę, oprócz tego, którego chcę.
STROFA
Czy kiedykolwiek pieprzyłaś się z jednym facetem więcej niż raz?
FEDRA
To coś innego.
STROFA
Mamo, ta rodzina…
FEDRA
Och, wiem.
STROFA
Gdyby ktoś się dowiedział.
FEDRA
Wiem. Wiem.
STROFA
Tylko czekają na taki pretekst. Ulica rozszarpałaby nas na kawałki.
FEDRA
Tak, tak, nie, masz rację, tak.
STROFA
Pomyśl o Tezeuszu. Poślubiłaś go.
FEDRA
Nie pamiętam.
STROFA
To pomyśl o moim ojcu.
FEDRA
Wiem.
STROFA
Co on by pomyślał?
FEDRA
On by…
STROFA
No właśnie. Nie wolno ci. Nie wolno ci nawet o tym myśleć.
FEDRA
Nie.
STROFA
Seks z nim to katastrofa.
FEDRA
Tak, ja...
STROFA
Nikt nie może wiedzieć. Nikt nie może wiedzieć.
FEDRA
Masz rację, ja...
STROFA
Nikt nie może wiedzieć.
FEDRA
Nie.
STROFA
Nawet Hipolit.
FEDRA
Tak.
STROFA
Co zrobisz?
FEDRA
Przestanę o nim myśleć.
Scena czwarta
Hipolit ogląda telewizję dźwięk ma nastawiony bardzo cicho. Bawi się zdalnie sterowa-
nym samochodzikiem, który śmiga po pokoju, Hipolit przeskakuje wzrokiem z ekranu na
samochodzik i z powrotem; najwyraźniej ani jedno ani drugie go nie cieszy. Pojada słody-
cze z wielkiej torby, którą trzyma na kolanach. Wchodzi Fedra z kilkoma opakowanymi
prezentami; przez chwilę stoi i przygląda się Hipolitowi. Hipolit nie patrzy na nią. Fedra
wchodzi głębiej do pokoju. Odkłada prezenty i zaczyna sprzątać: podnosi z podłogi skar-
petki i bieliznę i rozgląda się, gdzie by je schować. Nie znajduje odpowiedniego miejsca,
więc układa je w schludny stosik na podłodze. Zbiera puste opakowania po chipsach i sło-
dyczach i wrzuca je do kubła na śmieci. Hipolit nieprzerwanie patrzy na telewizor. Fedra
idzie zapalić jaśniejsze światło.
HIPOLIT
Kiedy się ostatnio pieprzyłaś?
FEDRA
Macochy się o takie rzeczy nie pyta.
HIPOLIT
Więc nie z Tezeuszem. Pewnie on też nie suszy.
FEDRA
Wolałabym, żebyś go nazywał ojcem.
HIPOLIT
Wszyscy marzą o królewskim kutasie, sam to wiem najlepiej.
FEDRA
Co oglądasz?
HIPOLIT
Albo o królewskiej cipie – zależy od preferencji.
Fedra nie odpowiada.
HIPOLIT
Dziennik. Kolejny gwałt. Zamordowano dziecko. Jakaś wojna gdzieś tam. Likwidacja pię-
ciu tysięcy miejsc pracy. Ale to wszystko nieważne, bo dziś są królewskie urodziny.
FEDRA
Dlaczego nie protestujesz, jak wszyscy?
HIPOLIT
Nie chce mi się.
Cisza. Hipolit bawi się samochodzikiem.
HIPOLIT
To dla mnie? Kurwa, jasne, że dla mnie.
FEDRA
Ludzie ci to poprzynosili, położyli przy bramie. Pewnie chętnie by ci je wręczyli osobi-
ście. Porobili zdjęcia.
HIPOLIT
Są biedni.
FEDRA
Tak. Czy to nie urocze?
HIPOLIT
Obrzydliwe. (otwiera jeden z prezentów) A co ja, kurwa, zrobię z bibelotami? Co to jest?
(potrząsa jednym z prezentów) List z bombą. Pozbądź się tych gówien, daj na Czerwony
Krzyż. Mnie to niepotrzebne.
FEDRA
To są gesty uwielbienia.
HIPOLIT
Mniej tego niż w zeszłym roku.
FEDRA
A w ogóle udały ci się urodziny?
HIPOLIT
Oprócz tego, że mi jakiś chuj zarysował motor.
FEDRA
Przecież nie jeździsz.
HIPOLIT
Teraz nie mogę. Mam zarysowany motor. (gest pogardy)
Cisza. Hipolit bawi się samochodzikiem.
FEDRA
Kto ci to dał?
HIPOLIT
Ja sam. Jedyna metoda, żeby dostać to, czego chcę. Zapakowałem sobie i w ogóle.
Cisza. Słychać tylko telewizor i samochodzik.
FEDRA
A ty?
HIPOLIT
Co ja? Chcesz cukierka?
FEDRA
Ja...
Nie. Dziękuję...
Kiedy ostatnio...
To, o co mnie pytałeś.
HIPOLIT
Się pieprzyłem.
FEDRA
Tak.
HIPOLIT
Nie wiem. Jak ostatnio byłem na mieście. Kiedy to było?
FEDRA
Wiele miesięcy temu.
HIPOLIT
Naprawdę? Nie. Ktoś był tu u mnie. Jakaś tłusta dupa. Miała dziwny zapach. I przelecia-
łem jakiegoś faceta.
FEDRA
Faceta?
HIPOLIT
Chyba tak. Wyglądał na faceta, ale nigdy nic nie wiadomo.
Cisza.
HIPOLIT
Nienawidzisz mnie?
FEDRA
Jasne, że nie.
Cisza.
HIPOLIT
To co z moim prezentem?
FEDRA
Zostawiam go na później.
HIPOLIT
Co? Na przyszły rok?
FEDRA
Nie. Dam ci go później.
HIPOLIT
Kiedy?
FEDRA
Niedługo.
HIPOLIT
Dlaczego nie teraz?
FEDRA
Niedługo. Obiecuję ci. Niedługo.
W milczeniu patrzą na siebie. Hipolit odwraca wzrok. Pociąga nosem. Bierze z podłogi
skarpetkę, przygląda się jej badawczo. Wącha ją.
FEDRA
Obrzydliwość.
HIPOLIT
Co?
FEDRA
Wycierać nos w skarpetkę.
HIPOLIT
Zawsze sprawdzam, czy przedtem nie wytarłem w nią fiuta. I dbam, żeby były uprane.
Zanim je włożę.
Cisza. Hipolit naprowadza samochodzik prosto na ścianę.
HIPOLIT
Co jest z tobą?
FEDRA
O co ci chodzi?
HIPOLIT
Ja tkwię w tym gównie od urodzenia, ty się w nie wżeniłaś. Taki z niego dobry jebaka?
Widać tak. Każdy facet w kraju ślini się do ciebie, a ty wybierasz Tezeusza, męża stanu,
takiego dupka.
FEDRA
Tylko o seksie ze mną rozmawiasz.
HIPOLIT
Głównie to mnie interesuje.
FEDRA
Myślałam, że nienawidzisz seksu.
HIPOLIT
Ludzi nienawidzę.
FEDRA
Oni ciebie nie nienawidzą.
HIPOLIT
Kupują mi bibeloty
FEDRA
Chciałam powiedzieć...
HIPOLIT
Wiem, co chciałaś powiedzieć. Masz rację. Znacznie bardziej się podobam kobietom, od-
kąd utyłem. Myślą, że pewnie mam jakąś tajemnicę. (wyciera nos w skarpetkę i odrzuca
ją na podłogę) Jestem gruby. Jestem obrzydliwy. Jestem żałosny. Ale na brak seksu nie
narzekam. A więc?... (patrzy na Fedrę)
Fedra nie reaguje.
HIPOLIT
No, mamusiu, wyciągnij z tego wniosek.
FEDRA
Nie mów tak do mnie.
HIPOLIT
No więc. Muszę być bardzo dobry w te klocki. No nie?
Fedra nie odpowiada.
HIPOLIT
Mamusiu, dlaczego nie mogę nazywać cię mamusią? Myślałem, że tak należy. Wielka,
szczęśliwa rodzina. Jedyna w dziejach autentycznie lubiana rodzina królewska. A może to
cię postarza?
Fedra nie odpowiada.
HIPOLIT
Nienawidzisz mnie teraz?
FEDRA
Dlaczego chcesz, żebym cię nienawidziła?
HIPOLIT
Wcale tego nie chcę. Ale mnie znienawidzisz. W końcu.
FEDRA
Nigdy.
HIPOLIT
Wszyscy mnie nienawidzą.
FEDRA
Nie ja.
Wpatrują się w siebie. Hipolit odwraca wzrok.
HIPOLIT
Dlaczego nie pójdziesz i nie porozmawiasz ze Strofą, ona jest twoim dzieckiem, nie ja.
Dlaczego się tak bardzo mną przejmujesz?
FEDRA
Kocham cię.
Cisza.
HIPOLIT
Dlaczego?
FEDRA
Jesteś trudny. Nastrojowy, cyniczny, gorzki, gruby, dekadencki, zepsuty. Cały dzień gni-
jesz w łóżku, a potem całą noc gapisz się w telewizor, z zaspanym wzrokiem obijasz się
po domu, nie myśląc o nikim prócz sobie. Cierpisz. Uwielbiam cię.
HIPOLIT
To niezbyt logiczne.
FEDRA
Miłość nie jest logiczna.
Hipolit i Fedra patrzą na siebie w milczeniu. Hipolit odwraca się do swojego samocho-
dzika i telewizora.
FEDRA
Myślałeś kiedyś o seksie ze mną?
HIPOLIT
Myślę o seksie z każdym.
FEDRA
Czy to by cię uszczęśliwiło?
HIPOLIT
To nie jest właściwe słowo.
FEDRA
Nie, ale... czy by ci to sprawiło przyjemność?
HIPOLIT
Nie. To mi nigdy nie sprawia przyjemności.
FEDRA
Więc po co to robisz?
HIPOLIT
Życie jest za długie
FEDRA
Myślę, że by ci sprawiło przyjemność. Ze mną.
HIPOLIT
Niektórym to sprawia przyjemność. Zapewne. Lubią te rzeczy. Żyją.
FEDRA
Ty też żyjesz.
HIPOLIT
Nie. Zapełniam czas. Czekam.
FEDRA
Na co?
HIPOLIT
Nie wiem. Żeby coś się działo.
FEDRA
Dzieje się.
HIPOLIT
Nieprawda. Nigdy się nic nie dzieje.
FEDRA
Teraz.
HIPOLIT
A do tego czasu. Czas wypełniam bzdetami, gadżetami, pierdółkami. O rany Chrystusa!
FEDRA
Wypełnij go mną.
HIPOLIT
Niektórym się udaje. Nie odmierzają czasu, tylko żyją. Szczęśliwi. Z kochankami. Niena-
widzę ich.
FEDRA
Dlaczego?
HIPOLIT
Robi się ciemno. Dzięki bogu, dzień się zaraz skończy.
Długa cisza.
HIPOLIT
Jeśli będziemy się chędożyć, to nigdy więcej nie będziemy ze sobą rozmawiać.
FEDRA
Nie jestem taka.
HIPOLIT
Ja tak.
FEDRA
Ja nie.
HIPOLIT
Jasne, że tak.
Wpatrują się w siebie.
FEDRA
Kocham cię.
HIPOLIT
Dlaczego?
FEDRA
Fascynujesz mnie.
Cisza.
FEDRA
Dać ci prezent?
Hipolit patrzy na nią. Potem odwraca się z powrotem do telewizora. Cisza.
FEDRA
Nie wiem, co robić.
HIPOLIT
Idź sobie. Nic innego nie możesz zrobić. To jasne.
Oboje wpatrują się w telewizor. Wreszcie Fedra podchodzi do Hipolita. Hipolit nie patrzy
na nią. Fedra rozpina mu spodnie i zaczyna fellatio. Hipolit nie przestaje patrzeć na
telewizję i zajadać słodyczy. Przed samym wytryskiem wydaje cichy dźwięk. Fedra
chce cofnąć głowę, ale Hipolit przytrzymuje ją i nie odrywając oczu od ekranu telewi-
zora ejakuluje jej w usta. Puszcza jej głowę. Fedra prostuje się i patrzy na telewizor.
Długa cisza przerywana tylko szelestem torby ze słodyczami, które Hipolit nadal zaja-
da. Fedra płacze.
HIPOLIT
No proszę. I po tajemnicy.
Cisza.
FEDRA
Będziesz zazdrosny?
HIPOLIT
Z jakiego powodu?
FEDRA
Kiedy twój ojciec wróci.
HIPOLIT
A co to ma wspólnego ze mną?
FEDRA
Nigdy dotąd nie byłam niewierna.
HIPOLIT
To było oczywiste.
FEDRA
Przykro mi.
HIPOLIT
Miałem już gorsze.
FEDRA
Zrobiłam to, bo cię kocham.
HIPOLIT
To przestań. Mnie się to nie podoba.
FEDRA
Chcę, żeby to się powtórzyło.
HIPOLIT
Nieprawda.
FEDRA
Właśnie że tak.
HIPOLIT
Po co?
FEDRA
Dla przyjemności.
HIPOLIT
Było ci przyjemnie?
FEDRA
Chcę by z tobą.
HIPOLIT
Ale czy było ci przyjemnie?
Cisza.
HIPOLIT
Nie. Nienawidzisz tego tak samo jak ja, tylko nie chcesz się przyznać.
FEDRA
Chciałam widzieć twoją twarz, kiedy się spuszczasz.
HIPOLIT
Dlaczego?
FEDRA
Chciałabym widzieć, jak się zatracasz.
HIPOLIT
Nie jest to przyjemny widok.
FEDRA
Bo co, bo jak wyglądasz?
HIPOLIT
Jak każdy głupi dupek.
FEDRA
Kocham cię.
HIPOLIT
Nie.
FEDRA
Tak bardzo.
HIPOLIT
Nawet mnie nie znasz.
FEDRA
Zrób, żeby i mnie było.
HIPOLIT
Nie jestem przyzwyczajony gadać po stosunku. Nie ma o czy,
FEDRA
Chcę ciebie...
HIPOLIT
Nie o mnie tu chodzi.
FEDRA
Chcę.
HIPOLIT
Idź się dupczyć z kimś innym, wyobraź sobie, że to ja. To chyba nic trudnego. Każdy wy-
gląda tak samo, kiedy się spuszcza.
FEDRA
Nie wtedy, kiedy ten ktoś cię pali jak ogień.
HIPOLIT
Mnie nikt nie pali.
FEDRA
A ta kobieta?
Cisza. Hipolit patrzy na nią.
HIPOLIT
Co?
FEDRA
Lena, czy nie...
HIPOLIT (chwyta Fedrę za gardło)
Nigdy mi o niej nie wspominaj. Nie wymawiaj jej imienia, nie mów mi o niej, nawet o
niej nie myśl, rozumiesz?
Rozumiesz?
Nikt mnie nie pali, kurwa, nikt mnie nie dotyka. Więc nie próbuj. (puszcza ją)
Cisza.
FEDRA
Dlaczego uprawiasz seks, skoro tak bardzo tego nienawidzisz?
HIPOLIT
Nudzę się.
FEDRA
Myślałam, że jesteś w tym dobry. Czy wszyscy są tak zawiedzeni?
HIPOLIT
Jeśli się staram, to nie.
FEDRA
A kiedy się starasz?
HIPOLIT
Już przestałem.
FEDRA
Dlaczego?
HIPOLIT
Bo to nudne.
FEDRA
Jesteś taki sam jak twój ojciec.
HIPOLIT
Tak samo powiedział twoja córka.
Pauza. Fedra bije go po twarzy z całej siły.
HIPOLIT
Jest mniej namiętna, ale bardziej doświadczona. Dla mnie zawsze liczy się technika.
FEDRA
Doprowadziłeś ją do orgazmu?
HIPOLIT
Tak.
Fedra otwiera usta, ale nie może nic powiedzieć.
HIPOLIT
To koniec. Pogódź się z tym. Powtórki nie będzie. Nie może być.
FEDRA
Dlaczego?
HIPOLIT
Nie chodziłoby o mnie. Nigdy nie chodziło o mnie.
FEDRA
Nie przestanę cię kochać. Nie możesz mnie do tego zmusić.
HIPOLIT
Mogę.
FEDRA
Nie. Ty żyjesz.
HIPOLIT
Obudź się.
FEDRA
Palisz mnie.
HIPOLIT
Zaliczyłaś mnie, to przeleć kogoś innego.
Cisza.
FEDRA
Czy zobaczymy się jeszcze?
HIPOLIT
Wiesz, gdzie jestem.
Cisza.
HIPOLIT
Dasz mi mój prezent?
FEDRA (Otwiera usta, ale znowu nie może wydobyć słowa. Po chwili.)
Łajdak! Jesteś bez serca.
HIPOLIT
Dokładnie.
Fedra rusza do wyjścia.
HIPOLIT
Fedro.
Fedra patrzy na niego.
HIPOLIT
Idź do lekarza. Mam trypra.
Fedra otwiera usta, ale nie dobywa słowa.
HIPOLIT
Nienawidzisz mnie teraz?
FEDRA (usiłuje coś powiedzieć. Długie milczenie. Po chwili.)
Nie. Dlaczego ty mnie nienawidzisz?
HIPOLIT
Bo sama siebie nienawidzisz.
Fedra wychodzi.
Scena piąta
Hipolit stoi przed lustrem z wywalonym językiem. Wchodzi Strofa.
STROFA
Ukryj się.
HIPOLIT
Zielony język.
STROFA
Ukryj się, idioto.
Hipolit odwraca się do niej i pokazuje język.
HIPOLIT
Pieprzony nalot. Dwa centymetry nalotu na języku. Wygląda jak omszały mur.
STROFA
Hipolicie.
HIPOLIT
Pokazałem go facetowi w kiblu, ale mimo to chciał mnie dymać.
STROFA
Wyglądałeś przez okno?
HIPOLIT
Cuchnący oddech.
STROFA
Spójrz.
HIPOLIT
Całe wieki cię nie widziałem. Jak się masz?
STROFA
Płonę.
HIPOLIT
Pomyśleć, że mieszkamy w jednym domu.
STROFA
Cholera jasna, ukryj się.
HIPOLIT
Dlaczego, co ja zrobiłem?
STROFA
Moja matka oskarża cię o gwałt.
HIPOLIT
Naprawdę? To ciekawe.
STROFA
To nie żart.
HIPOLIT
Nie wątpię.
STROFA
A zrobiłeś to?
HIPOLIT
Co?
STROFA
Zgwałciłeś ją?
HIPOLIT
Nie wiem. Co to znaczy?
STROFA
Czy miałeś z nią stosunek?
HIPOLIT
Aha. Rozumiem. Czy to ma jakieś znaczenie?
STROFA
Czy to ma jakieś z n a c z e n i e ?
HIPOLIT
Czy to ma jakieś znaczenie.
STROFA
Tak.
HIPOLIT
Dlaczego?
STROFA
D l a c z e g o ?
HIPOLIT
Tak. Dlaczego, może byś nie powtarzała za mną jak papuga, dlaczego?
STROFA
Jest moją matką.
HIPOLIT
I co z tego?
STROFA
Moja matka twierdzi, że została zgwałcona. Twierdzi, że ty ją zgwałciłeś. Chcę wiedzieć,
czy miałeś stosunek z moją matką.
HIPOLIT
Dlaczego, że jest twoją matką, czy z powodu, że ludzie gadają.
STROFA
Dlatego, że jest moją matką.
HIPOLIT
Dlatego, że nadal mnie chcesz, czy dlatego, że chcesz wiedzieć, czy jest od ciebie lepsza.
STROFA
Dlatego, że jest moją matką.
HIPOLIT
Dlatego, że jest twoją matką.
STROFA
Miałeś z nią stosunek?
HIPOLIT
Nie wydaje mi się.
STROFA
Czy między tobą a moją matką doszło do kontakty seksualnego?
HIPOLIT
Do kontaktu seksualnego?
STROFA
Wiesz o co mi chodzi, nie udawaj!
HIPOLIT
Nie strofuj mnie, Strofo!
STROFA
A ona tego chciała?
HIPOLIT
Powinnaś być prawniczką.
STROFA
Zmusiłeś ją?
HIPOLIT
Marnujesz się jako niby-księżniczka.
STROFA
Zmusiłeś ją?
HIPOLIT
Czy zmusiłem ciebie?
STROFA
Na to, co zrobiłeś ze mną, nie ma słów.
HIPOLIT
Więc może gwałt to najlepsze określenie. Ja. Gwałciciel. Sprawy zaczynają lepiej wyglą-
dać.
STROFA
Hipolicie.
HIPOLIT
Przynajmniej nie jest nudno.
STROFA
Zlinczują cię za to.
HIPOLIT
Tak myślisz?
STROFA
Jeśli to zrobiłeś, to im pomogę.
HIPOLIT
Oczywiście. W końcu nie jesteś moją siostrą. Jesteś jedną z moich ofiar.
STROFA
Jeśli tego nie zrobiłeś, stanę u twego boku.
HIPOLIT
Gwałciciela?
STROFA
Spłonę razem z tobą.
HIPOLIT
Dlaczego?
STROFA
W imię rodziny.
HIPOLIT
Aha.
STROFA
Jesteś moim bratem.
HIPOLIT
Nie jestem.
STROFA
Dla mnie tak.
HIPOLIT
To dziwne. Jedyna osoba, która nie może się powołać na rodzinne korzenie, jest wobec
rodziny obrzydliwie lojalna. Biedna krewna, która chce być ty, czym nigdy nie będzie.
STROFA
Mogę umrzeć dla tej rodziny.
HIPOLIT
Zapewne się tym skończy. Powiedziałem jej o nas.
STROFA
Co takiego?
HIPOLIT
Tak. I wspomniałem, że zaliczyłaś jej męża.
STROFA
Nie.
HIPOLIT
Nie powiedziałem im, że pieprzyłaś się z nim w ich noc poślubną, ale skoro wyjechał na-
stępnego dnia, to...
STROFA
Matka.
HIPOLIT
Gwałciciel. Lepsze to niż tłuścioch, co się pieprzy.
STROFA
Uśmiechasz się.
HIPOLIT
Tak.
STROFA
Ale z ciebie łajdak. Ty nie masz serca, wiesz o tym?
HIPOLIT
Tak mówią.
STROFA
To twoja wina.
HIPOLIT
Oczywiście.
STROFA
Była moją matką, Hipolicie, moją matką
Hipolit patrzy na nią.
STROFA
Ona nie żyje, ty łajdaku skończony.
HIPOLIT
Nie bądź głupia.
STROFA
Tak. Co ty jej zrobiłeś, kurwa, co ty jej zrobiłeś?
Strofa tłucze go po głowie. Hipolit chwyta ją za ręce i przytrzymuje tak, że nie może go
bić. Strofa szlocha, potem załamuje się i płacze, potem wyje, nie mogąc się opanować.
STROFA
Co ja zrobiłam? Co ja zrobiłam?
Chwyt Hipolita przemienia się w objęcie.
HIPOLIT
To nie twoja wina, Strofo, nie twoja.
STROFA
Nawet jej nie powiedziałam, że ją kocham.
HIPOLIT
Wiedziała.
STROFA
Nie.
HIPOLIT
Była twoją matką.
STROFA
Ona...
HIPOLIT
Wiedziała, wiedziała, że ją kochasz. Nie masz się za co obwiniać.
STROFA
Powiedziałeś jej o nas.
HIPOLIT
Nie obwiniaj mnie.
STROFA
Powiedziałeś jej o Tezeuszu.
HIPOLIT
Tak. Obwiniaj mnie.
STROFA
Ty...
HIPOLIT
Mnie. Obwiniaj mnie.
Długa cisza. Hipolit i Strofa trwają objęci.
HIPOLIT
Co się stało?
STROFA
Powiesiła się.
Cisza.
STROFA
Zostawiła list, że ją zgwałciłeś.
Długa cisza.
HIPOLIT
Nie powinna była tak poważnie tego traktować.
STROFA
Ona cię kochała.
HIPOLIT (patrzy na nią)
Naprawdę?
STROFA
Powiedz mi, że jej nie zgwałciłeś.
HIPOLIT
Kochasz mnie?
STROFA
Powiedz, że tego nie zrobiłeś.
HIPOLIT
Ona mówi, że tak i nie żyje. Uwierz jej. Wszystkim będzie łatwiej.
STROFA
Co jest z tobą?
HIPOLIT
Taki prezent mi zrobiła.
STROFA
Co?
HIPOLIT
Mało kto dostaje taką szansę. To są bzdety, gadżety, bibeloty. To nie są pierdółki.
STROFA
Zaprzecz temu. Zaczęły się rozruchy.
HIPOLIT
Wreszcie jakieś życie.
STROFA
Podpalają pałac. Musisz zaprzeczyć.
HIPOLIT
Zwariowałaś? Umarła, robiąc to dla mnie. Jestem z góry skazany.
STROFA
Zaprzecz.
HIPOLIT
Jestem absolutnie z góry skazany.
STROFA
Dla mnie. Zaprzecz temu.
HIPOLIT
Nie.
STROFA
Nie jesteś gwałcicielem. Nie mogę w to uwierzyć.
HIPOLIT
Ja też nie.
STROFA
Proszę.
HIPOLIT
To koniec, kurwa.
STROFA
Pomogę ci się ukryć
HIPOLIT
Ona mnie naprawdę kochała.
STROFA
Nie zrobiłeś tego.
HIPOLIT
Niech Bóg ją błogosławi.
STROFA
Nie zrobiłeś tego, prawda?
HIPOLIT
Nie. (zabiera się do wyjścia)
STROFA
Gdzie się wybierasz?
HIPOLIT
Idę się oddać w ręce sprawiedliwości.
Wychodzi. Strofa siedzi przez chwilę, potem wstaje i wychodzi za nim.
Scena szósta
Cela więzienna. Hipolit siedzi sam. Wchodzi Kapłan.
KAPŁAN
Mój synu.
HIPOLIT
Zawsze podejrzewałem, że świat nie pachnie wyłącznie świeżą farbą i kwiatami.
KAPŁAN
Może mógłbym ci pomóc.
HIPOLIT
Śmierdzi sikami i ludzkim potem. Wyjątkowo nieprzyjemne.
KAPŁAN
Synu.
HIPOLIT
Nie jesteś moim ojcem. On tu do mnie nie przyjdzie.
KAPŁAN
Czy potrzebujesz czegoś?
HIPOLIT
Mam pojedynczą celę.
KAPŁAN
Mogę ci pomóc.
HIPOLIT
Nie potrzebuję pierdółek.
KAPŁAN
Duchowo.
HIPOLIT
Mnie to już nie dotyczy.
KAPŁAN
Odkupienie dotyczy nas wszystkich.
HIPOLIT
Nie mam się z czego spowiadać.
KAPŁAN
Twoja siostra nam powiedziała.
HIPOLIT
Nam?
KAPŁAN
Wyjaśniła mi sytuację.
HIPOLIT
Nie jest moją siostrą. Przyznać się, tak, wyspowiadać się – nie. Przyznaję się, do gwałtu.
Zrobiłem to.
KAPŁAN
Masz wyrzuty sumienia?
HIPOLIT
Będziesz zeznawał?
KAPŁAN
To zależy.
HIPOLIT
Nie. Żadnych wyrzutów sumienia. Właściwie radość.
KAPŁAN
Z powodu śmierci matki.
HIPOLIT
Samobójstwa, nie śmierci. Nie była moją matką.
KAPŁAN
Czy czujesz radość z powodu samobójstwa macochy?
HIPOLIT
Nie. Była człowiekiem.
KAPŁAN
To skąd czerpiesz radość?
HIPOLIT
Z wnętrza.
KAPŁAN
Trudno mi w to uwierzyć.
HIPOLIT
To jasne. Uważasz, że życie nie ma sensu, jeśli nie ma w nim kogoś, kto by nas dręczył.
KAPŁAN
Ja nie mam nikogo, kto by mnie dręczył.
HIPOLIT
Masz najgorszego kochanka. Nie tylko myśli, że jest idealny, ale w dodatku jest taki. Je-
stem zadowolony, bo jestem sam.
KAPŁAN
Samozadowolenie to sprzeczność sama w sobie.
HIPOLIT
Mogę na sobie polegać. Nigdy siebie nie zawiodłem.
KAPŁAN
Prawdziwe zadowolenie daje miłość.
HIPOLIT
A jeśli miłość umrze, to co? Budzik dzwoni, że czas się obudzić i co wtedy?
KAPŁAN
Miłość nigdy nie umiera. Miłość się przeobraża.
HIPOLIT
Jesteś niebezpieczny.
KAPŁAN
W szacunek. W rozwagę. Zastanawiałeś się nad swoją rodziną?
HIPOLIT
A bo co?
KAPŁAN
To nie jest zwykła rodzina.
HIPOLIT
Nie. Nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni.
KAPŁAN
Monarchowie to wybrańcy. Ponieważ jesteście bardziej uprzywilejowani, to jesteście też
bardziej winni. Bóg...
HIPOLIT
Boga nie ma. Bóg nie istnieje.
KAPŁAN
Być może odkryjesz, że istnieje. I co wtedy zrobisz? Nie ma pokuty w następnym życiu,
tylko w tym.
HIPOLIT
Co mi proponujesz? Żebym się na chybcika nawrócił? Tak na wszelki wypadek? Żebym
umarł tak, jakby Bóg istniał, wiedząc, że nie istnieje. Nie. Jeśli Bóg istnieje, to chciałbym
mu spojrzeć w twarz wiedząc, że tak umarłem, jak żyłem. Świadomie grzesząc.
KAPŁAN
Hipolicie.
HIPOLIT
Jestem pewien, że Bóg byłby dość inteligentny, żeby przyjąć moją spowiedź za pięć dwu-
nasta.
KAPŁAN
Czy wiesz, jaki jest grzech niewybaczalny?
HIPOLIT
Oczywiście.
KAPŁAN
Grozi ci, że go popełnisz. Chodzi nie tylko o twoją duszę, ale i o przyszłość twojej rodzi-
ny.
HIPOLIT
Aaa.
KAPŁAN
I kraju.
HIPOLIT
Dlaczego ja zawsze o tym zapominam?
KAPŁAN
Twoje wyczyny seksualne nikogo nie obchodzą. Ale stabilność moralna narodu tak. Jesteś
jej strażnikiem. Odpowiesz przed Bogiem za upadek tego kraju, któremu przewodzisz – ty
i twoja rodzina.
HIPOLIT
Nie ja jestem odpowiedzialny.
KAPŁAN
Więc zaprzecz temu, że dopuściłeś się gwałtu. I wyznaj ten grzech, teraz.
HIPOLIT
Zanim go popełniłem?
KAPŁAN
Potem będzie za późno.
HIPOLIT
Tak. Natura tego grzechu wyklucza spowiedź. Nie mógłbym go wyznać, nawet gdybym
chciał. Nie chcę. Na tym ten grzech polega. Zgadza się?
KAPŁAN
Nie jest za późno.
HIPOLIT
Zgadza się.
KAPŁAN
Bóg jest miłosierny. Wybrał ciebie.
HIPOLIT
Źle wybrał.
KAPŁAN
Módl się ze mną. Uratuj siebie. I swój kraj. Nie popełniaj tego grzechu.
HIPOLIT
Co cię bardziej niepokoi: dezintegracja mojej duszy czy koniec mojej rodziny. Nie grozi
mi popełnienie niewybaczalnego grzechu. Ja już go popełniłem.
KAPŁAN
Nie mów tak.
HIPOLIT
Pieprzyć Boga. Pieprzyć monarchię.
KAPŁAN
Panie, wejrzyj na tego człowieka, którego wybrałeś, odpuść mu jego grzech, którego źró-
dłem jest inteligencja, jaką go obdarzyłeś.
HIPOLIT
Nie mogę grzeszyć przeciwko bogu, w którego nie wierzę.
KAPŁAN
Nie.
HIPOLIT
Nieistniejący bóg nie może przebaczać.
KAPŁAN
Nie. Musisz sobie sam przebaczyć.
HIPOLIT
Żyłem uczciwie i pozwól mi uczciwie umrzeć.
KAPŁAN
Jeśli twoim absolutem jest prawda, to umrzesz. Jeśli twoim absolutem jest życie...
HIPOLIT
Wybrałem swoją ścieżkę. Jestem, kurwa, z góry skazany.
KAPŁAN
Nie.
HIPOLIT
Pozwól mi umrzeć.
KAPŁAN
Nie. Przebacz sobie.
HIPOLIT (zastanawia się głęboko)
Nie mogę.
KAPŁAN
Dlaczego nie?
HIPOLIT
Wierzysz w Boga?
Kapłan patrzy na niego.
HIPOLIT
Wiem, jaki jestem. I zawsze taki będę. Ale ty. Ty grzeszysz, wiedząc, że się wyspowia-
dasz. A potem zostanie ci odpuszczone. A potem grzeszysz od początku. Jak śmiesz kpić
z tak potężnego boga? Chyba, że tak naprawdę nie wierzysz.
KAPŁAN
To twoja spowiedź, nie moja.
HIPOLIT
To dlaczego klęczysz? Bóg niewątpliwie jest miłosierny. Na jego miejscu gardziłbym
tobą. Starłbym cię z powierzchni ziemi za nieuczciwość.
KAPŁAN
Nie jesteś bogiem.
HIPOLIT
Nie. Księciem. Bogiem na ziemi. Ale nie bogiem. Szczęśliwie dla wszystkich zaintereso-
wanych. Nie pozwoliłbym ci grzeszyć ze świadomością, że się wyspowiadasz i ujdzie ci
na sucho.
KAPŁAN
Niebo byłoby puste.
HIPOLIT
Królestwo uczciwych ludzi, uczciwie grzeszących. Śmierć tym, którzy próbują chować
dupę.
KAPŁAN
Według ciebie czym jest przebaczenie?
HIPOLIT
Być może tobie to wystarczy, ale ja nie mam najmniejszego zamiaru chować dupy. Zabi-
łem kobietę i będę przez to ukarany przez hipokrytów, których pociągnę za sobą. Obyśmy
spłonęli w piekle. Być może Bóg jest wszechmocny, ale jednego zrobić nie może.
KAPŁAN
Masz w sobie pewną czystość.
HIPOLIT
Nie może sprawić, żebym był dobry.
KAPŁAN
Nie.
HIPOLIT
Ostatnia linia obrony człowieka uczciwego. Wolna wola odróżnia nas od zwierząt. (rozpi-
na spodnie) A ja nie mam zamiaru zachowywać się jak pieprzone zwierzę.
Kapłan odbywa z Hipokratesem stosunek oralny.
HIPOLIT
Tobie to zostawiam. (Osiąga orgazm. Kładzie rękę na głowie Kapłana.)
Idź.
Wyspowiadaj się.
Nim spłoniesz.
Scena siódma
Ciało Fedry leży na stosie pogrzebowym, przykryte całunem. Wchodzi Tezeusz. Podchodzi
do stosu. Podnosi całun i patrzy na twarz Fedry. Pozwala całunowi opaść. Klęka przy
zwłokach. Drze na sobie ubranie, potem skórę, potem wyszarpuje sobie włosy z coraz
większym zapamiętaniem. Ale nie płace. Wstaje i podpala stos – Fedra płonie.
TEZEUSZ
Zabiję go.
Scena ósma
Przed sądem. Tłum mężczyzn, kobiet i dzieci zgromadził się wokół ogniska. Są tam rów-
nież Tezeusz i Strofa – oboje w przebraniu.
TEZEUSZ
Z daleka jesteś?
MĘŻCZYZNA I
Z Newcastle.
KOBIETA I
Przyprowadziłam dzieciaki.
DZIECKO I
Piknik też jest.
MĘŻCZYZNA I
Związać go powinni.
KOBIETA II
Łajdaka skończonego.
MĘŻCZYZNA I
Oni wszyscy są tacy sami.
KOBIETA I
Taki przykład dają.
MĘŻCZYZNA I
Za kogo oni nas mają?
KOBIETA I
Pasożyty.
MĘŻCZYZNA II
Pieprzony gwałciciel, a my im płacimy.
MĘŻCZYZNA I
Już nie będziemy.
MĘŻCZYZNA II
A co, oni lepsi?
KOBIETA I
Własną matkę zgwałcił.
KOBIETA II
Sukinsyn.
MĘŻCZYZNA II
Ona jedna jeszcze była możliwa.
TEZEUSZ
Będzie szedł.
MĘŻCZYZNA II
Zaczekam przy tej cholernej bramie.
MĘŻCZYZNA I
Nie ty jeden.
KOBIETA I
Przyznał się.
STROFA
To nic nie znaczy.
KOBIETA II
Sukinsyn.
TEZEUSZ
Może być na jego korzyść. Przepraszam, wysoki sądzie, codziennie czytam Biblię, już ni-
gdy tego nie zrobię, sprawa zamknięta. Księcia przecież nie zapuszkują, no nie? Choćby
nie wiem, co zrobił.
MĘŻCZYZNA II
Racja.
MĘŻCZYZNA I
Nie ma sprawiedliwości.
TEZEUSZ
Członek królewskiej rodziny. Korona przeciwko koronie. Głupi to oni nie są.
MĘŻCZYZNA I
Jeden w drugiego skończone głąby.
MĘŻCZYZNA II
Ona była całkiem możliwa.
MĘŻCZYZNA I
Ona nie żyje.
TEZEUSZ
Trzeba mieć trochę oleju w głowie, żeby utrzymać koronę przez kilkaset lat.
MĘŻCZYZNA II
Racja.
TEZEUSZ
Pokazowy proces. Poświęci się reputację pomniejszego księcia, rodzina się go wyrzeknie.
MĘŻCZYZNA II
Właśnie, właśnie.
TEZEUSZ
Powiedzą, że usunęli ze swego grona zepsutą jednostkę, ale monarchia pozostanie nie-
tknięta.
MĘŻCZYZNA I
To co mamy robić?
MĘŻCZYZNA II
Jednakowe prawo dla wszystkich.
KOBIETA II
Musi umrzeć.
MĘŻCZYZNA II
Musi umrzeć.
MĘŻCZYZNA I
Ze względu na nas.
MĘŻCZYZNA II
I na nią.
KOBIETA I
Nie zasługuje, żeby żyć. Ja mam dzieci.
MĘŻCZYZNA I
Wszyscy mamy dzieci.
KOBIETA I
Masz dzieci?
TEZEUSZ
Już nie.
KOBIETA II
Biedak.
MĘŻCZYZNA II
Tym lepiej nas rozumie, no nie?
MĘŻCZYZNA I
Skurwiel powinien umrzeć.
KOBIETA I
O, idzie.
KOBIETA II
Sukinsyn.
Prowadzonego przed tłumem Hipolita zebrani obrzucają wyzwiskami i kamieniami.
KOBIETA II
Sukinsyn.
MĘŻCZYZNA I
Zgiń, skurwielu!
KOBIETA
Żebyś ty w piekle zgnił, skurwielu!
MĘŻCZYZNA II
Książę rozpruwacz, kurwa jego...!
Hipolit wyrywa się prowadzącym go policjantom i rzuca się na tłum. Wpada w ramiona
Tezeusza.
MĘŻCZYZNA I
Zabij go, zabij to królewskie ścierwo.
Hipolit patrzy w twarz Tezeusza.
HIPOLIT
Ty.
Tezeusz waha się, potem całuje go w same usta i popycha go do Mężczyzny II.
TEZEUSZ
Zabij go.
Mężczyzna II przytrzymuje Hipolita. Mężczyzna I zdejmuje krawat w szyi dziecka i zawią-
zuje go na gardle Hipolita. Dusi Hipolita, ten niemal traci przytomność. Kobiety go ko-
pią. Kobieta II wyciąga nóż.
STROFA
Nie! Nie! Nie rób tego, nie zbijaj go!
MĘŻCZYZNA II
Posłuchaj jej.
MĘŻCZYZNA I
Kazirodcy broni!
KOBIETA I
Co z ciebie za kobieta?
TEZEUSZ
Bronisz gwałciciela.
Tezeusz odciąga Strofę od Kobiety II, którą ta atakuje. Gwałci ją. Tłum się przygląda i
okrzykami daje wyraz radości. Skończywszy, Tezeusz podrzyna Strofie gardło.
STROFA
Tezeusz.
Hipolit.
Niewinny.
Matka.
O, mamo.
Strofa umiera.
Mężczyzna I ściąga Hipolitowi spodnie. Kobieta II odcina mu genitalia i wrzuca je do
ogniska. Dzieci krzyczą z radości. Jedno z dzieci wyciąga je z ogniska i rzuca je innemu
dziecku, które wrzeszczy i ucieka. Dużo śmiechu. Ktoś podnosi genitalia i rzuca je psu.
Tezeusz bierze nóż. Rozcina Hipolita od krocza po pierś. Wnętrzności Hipolita zostają
wyrwane i wrzucone do ognia. Zostaje obrzucony kamieniami, skopany i opluty. Hipolit
patrzy na zwłoki Strofy.
HIPOLIT
Strofa.
TEZEUSZ
Strofa.
Tezeusz przygląda się bliżej kobiecie, którą zgwałcił i zamordował. Rozpoznaje ją z grozą.
Kiedy Hipolit całkowicie nieruchomieje, policjanci, którzy się dotychczas przyglądali,
wkraczają w tłum, rozdając ciosy na prawo i lewo. Tłum się rozprasza. Zostaje tylko Te-
zeusz. Dwaj policjanci stoją i patrzą w dół na Hipolita.
POLICJANT I
Biedak.
POLICJANT II
Żartujesz? (mocno kopie Hipolita) Ja mam dwie córki.
POLICJANT I
Trzeba by go stąd zabrać!
POLICJANT II
A nich zgnije. (pluje na Hipolita)
Wychodzą. Hipolit leży nieruchomo. Tezeusz siedzi przy Strofie.
TEZEUSZ
Hipolicie.
Synu.
Nigdy cię nie lubiłem
(do Strofy) Przepraszam.
Nie wiedziałem, że to ty.
Boże, przebacz mi, że nie wiedziałem
Gdybym wiedział, że to ty, nigdy bym nie...
(do Hipolita) Słyszysz? Nie wiedziałem.
Tezeusz podrzyna sobie gardło i wykrwawia się na śmierć. Trzy ciała leżą całkowicie nie-
ruchomo. Wreszcie Hipolit otwiera oczy i patrzy na niebo.
HIPOLT
Sępy. (zdobywa się na uśmiech) Gdyby takich chwil było więcej. (umiera)
Zlatuje sęp i zaczyna szarpać jego ciało.