456 11 (2)




456 - "Magowie. Trzej królowie nauczycielami Jezusa" - Adrian G. Gilbert








Wstecz /
Spis Treści /
Dalej



Rozdział 11
Trzej Królowie
Kim więc byli magowie, skąd przyszli i na czym polegała ich misja
w stajence? W moim umyśle zaczął pojawiać się pewien obraz. Wróciłem
do punktu wyjścia długich badań, które zaczęły się w Betlejem
w 1972 roku. Zacząłem dostrzegać, iż odpowiedź na te pytania
częściowo przynajmniej leżała w sytuacji politycznej istniejącej w
tamtych czasach. Bliski Wschód był wtedy, tak jak i obecnie,
regionem niezwykle niespokojnym. Przez większą część pierwszego
stulecia p.n.e. toczyły się tam ciągłe walki między Rzymem i Partią o
tereny stanowiące, bądź co bądź, centrum cywilizacji. Pomiędzy młotem
Rzymu a kowadłem Partów znalazło się wiele małych królestw
i księstw, między innymi Kommagena, Osroene, Pont i Armenia. Wydaje
się prawdopodobne, że „mędrcy” lub, jak twierdzi tradycja
chrześcijańska, królowie, przybyli z jednego lub kilku z tych
krajów.
Przez krótki czas Pont odgrywał rolę punktu zbornego dla
tych, którzy sprzeciwiali się wtargnięciu Rzymian. Król
Pontu, Mitrydates, był twardym człowiekiem i na tyle doświadczonym
żołnierzem, że udało mu się na pewien czas wyprzeć ich nie tylko z
Azji Mniejszej, lecz także z Grecji. Jednakże jego okrutne metody me
przysparzały mu przyjaciół na nowo „wyzwolonych”
terenach, a wielu Greków odetchnęło z ulgą, gdy został
ostatecznie pokonany. Pompejusz, będący kluczową figurą w polityce
tamtych czasów i lepszym wodzem niż Cezar, okazał się na tyle
rozsądny, by pójść na ugodę z sojusznikami Mitrydatesa. W
ramach przeprowadzanej przez siebie „reorganizacji”
zezwolił im na zachowanie ich terytoriów w charakterze państw
buforowych między Rzymem a Partią. Zatwierdził on Antiocha jako króla
Kommageny, dynastię Arju w Edessie i Tigranesa w Armenii. Porażka
Krassusa pod Carrhae w 53 roku p.n.e. ukazała mądrość strategii
Pompejusza, gdyż Rzym nie był jeszcze gotowy na konfrontację z Partią
na jej własnym terytorium. Ta porażająca klęska zmusiła Rzymian do
wycofania się na pewien czas na wschód od Eufratu, co dało
małym księstwom Mezopotamii trochę przestrzeni życiowej.
To szczęśliwe status quo mogłoby utrzymać się dużo dłużej, gdyby
nie dwa czynniki: seria wojen między samymi Rzymianami oraz
machinacje jednego człowieka – Heroda Wielkiego. Człowiek ten,
będący przerażającym połączeniem Makbeta i Otella, w odróżnieniu
od innych władców regionu nie miał praw do tronu wynikających
z zasady dziedziczności. Nie będąc nawet Żydem – był
Idumejczykiem, to znaczy potomkiem syna Izaaka, Ezawa (Edom), a nie
Jakuba (Izrael) – bezprawnie zagarnął królestwo Judei.
Jego ojciec Antypater zdołał nawiązać dobre stosunki z Pompeju szem,
on sam zaś sprzymierzał się kolejno z Juliuszem Cezarem, Kasjuszem,
Antoniuszem i w końcu z Tyberiuszem. Mimo iż był powszechnie
nienawidzony przez Żydów, z rzymską pomocą zdołał utrzymać się
na tronie przez 33 lata 1.
Jednakże nie realizował swoich planów bez przeszkód.
W 40 roku p.n.e. Partowie próbowali uderzyć go w samo serce
poprzez inwazję Palestyny mającą na celu osadzenie na tronie Antygona
– pretendenta z dynastii hasmonejskiej 2. Herod
opuścił kraj, lecz przedtem porwał Mariam – wnuczkę Hyrkana II,
poprzedniego władcy hasmonejskiego. Ostatecznie osadził ją pod
„opieką” swojej rodziny w twierdzy Masada. Była to
forteca nie do zdobycia. Oblegający Partowie nie zdołali jej zająć. W
tym czasie Herod udał się przez Egipt do Rzymu, gdzie udało mu się
przekonać senat, by ustanowił go królem Judei. Co ważniejsze,
z Syrii wysłana została armia rzymska, która wyparła Partów
z Jerozolimy, otwierając Herodowi drogę do tronu. Przed swym powrotem
Herod próbował zapewnić sobie legitymizację władzy, odsuwając
swą pierwszą żonę Doris i poślubiając Mariam. Mordując jej starszego
brata Arystobulosa – wysokiej rangi kapłana – sprawił, iż
stała się ostatnią z linii.
Nadskakujący Rzymianom Herod przysporzył sobie wrogów gdzie
indziej. Istniały poważne przyczyny, dla których był
nienawidzony w Mezopotamii. Wydaje się, że król Kommageny
popierał, inwazję Partów na Syrię i Palestynę w 40 roku
p.n.e., a może nawet brał w niej udział. W roku 38 p.n.e. Marek
Antoniusz zorganizował wyprawę przeciw Kommagenie i oblegał jej
stolicę Samosatę. Herod, chcąc przypochlebić się człowiekowi, którego
uważał za wschodzącą gwiazdę rzymskiej polityki, przyszedł mu z
pomocą. Wydarzenie to opisane zostało przez żydowskiego historyka
Józefa Flawiusza:
 
Herod [...] gdy usłyszał, że Antoniusz prowadzi wielki atak na
Samosatę, dobrze ufortyfikowane miasto w pobliżu Eufratu, pospieszył,
widząc doskonałą okazję do pokazania swej gorliwości i zapewnienia
sobie wdzięczności Antoniusza. I tak się stało. Gdy przybył, zdobył
miasto zabijając wielu wrogów i zagarniając łupy. Dawny podziw
Antoniusza dla jego męstwa znacznie się powiększył. Obsypał go on
nowymi zaszczytami, umacniając jego nadzieję na objęcie tronu po
zmuszeniu króla Antiocha do poddania Samosaty 3.
 
Herod bezpośrednio brał więc udział w obaleniu Antiocha, który
– jak widzieliśmy – stał prawdopodobnie na czele tajnego
stowarzyszenia zwanego Bractwem Sarmoung, wspominanego przez
Gurdjieffa. Tę złożoną sytuację jeszcze bardziej komplikował fakt, że
Marek Antoniusz całkowicie uległ urokowi Kleopatry, królowej
Egiptu. Podobnie jak Herod, nigdy nie była ona pewna swojej pozycji i
po kolei pozbywała się krewnych. Jej ambicje znacznie przekraczały
granice Egiptu i w Marku Antoniuszu dostrzegła szansę realizacji
swych planów. Jak relacjonuje Józef Flawiusz, było to
bardzo niefortunne dla jej bliższych i dalszych sąsiadów:
 
Antoniusz, zrujnowany przez namiętność do Kleopatry, stał się
całkowicie niewolnikiem swej żądzy, podczas gdy ona zajęła się swą
rodziną, nie pozostawiając przy życiu ani jednego ze swych krewnych.
Następnie, pragnąc krwi cudzoziemców, rzucała oszczerstwa na
władców Syrii i żądała od Antoniusza ich śmierci, sądząc, że w
ten sposób łatwo zostanie władczynią wszystkiego, co
posiadali. Chciwość swą rozszerzyła nawet na Żydów i Arabów,
spiskując w tajemnicy w celu uśmiercenia ich królów,
Heroda i Malichusa.
Antoniusz był na tyle rozsądny, aby zdać sobie sprawę z tego, że
część jej żądań – zabicie szlachetnych ludzi i słynnych królów
– jest skrajnie niemoralne, ograniczył je więc, oszczędzając
swoich przyjaciół. Wykroił wielkie części z ich terytoriów,
łącznie z gajem palmowym w Jerychu, gdzie produkuje się balsam, i dał
je Kleopatrze razem z miastami, wyjątkiem Tyru i Sydonu po tej
stronie rzeki Eleutherus. Jako władczyni tych ziem Kleopatra
towarzyszyła Antoniuszowi aż do Eufratu, gdy szedł on na wojnę z
Partami, a następnie wróciła przez Apameę i Damaszek do Judei.
Herod złagodził jej wrogość kosztownymi prezentami i ziemie oderwane
od jego królestwa wydzierżawił od niej za dwieście talentów
rocznie. W końcu towarzyszył Kleopatrze do Pelusium, okazując jej
wszelkie względy. Działo się to niedługo przed powrotem z Partii
Antoniusza, który przywiódł ze sobą więźnia –
Artabazesa, syna Tigranesa, jako prezent dla Kleopatry. Nieszczęsny
Part został jej natychmiast przekazany razem z pieniędzmi i
wszystkimi łupami 4.
 
Józef Flawiusz nie odnotował, co Kleopatra zrobiła z
Artabazesem, lecz prawdopodobnie był on pokazywany na ulicach
Aleksandrii, a następnie stracony. W tym czasie Mariam zmuszona
została do małżeństwa z Herodem, którego nienawidziła jako
wroga jej rodziny, mordercę jej dziadka i brata. Jak twierdzi Józef
Flawiusz, była bardzo piękna, a Herod był nią oczarowany. „Miłość”
ta zmieniła się w żywiołową zazdrość. W roku 29 p.n.e. wyjeżdżający
za granicę Herod powierzył ją opiece swego zięcia Józefa,
którego żoną była siostra Heroda, Salome. Dał Józefowi
ścisłe instrukcje, zgodnie z którymi, gdyby cokolwiek stało mu
się w czasie podróży, Mariam miała być natychmiast uśmiercona.
Oczywiście dowiedziała się ona o tej groźbie i po powrocie Heroda
nierozsądnie go za to zbeształa. Salome, nienawidząca bratowej za jej
królewską krew i urodę, rozpuściła złośliwą plotkę, że Mariam
miała romans z Józefem. Wierząc, iż nie ma dymu bez ognia,
Herod natychmiast skazał ich oboje na śmierć.
Mariam urodziła Herodowi pięcioro dzieci, z których tylko
dwaj synowie, Aleksander i Arystobulos, przeżyli dzieciństwo. Mimo że
starszy z nich, Aleksander, był spadkobiercą tronu, obaj nienawidzili
swego ojca za to, co zrobił ich matce. Oni z kolei znienawidzeni byli
przez Antypatra, swego starszego brata i syna pierwszej żony Heroda,
Doris. Spiskował on przeciw swoim przyrodnim braciom przekonując
Heroda, że zamierzają go otruć. Obu młodzieńców zabrano do
Rzymu na proces, lecz zostali tam uniewinnieni od wszystkich zarzutów
przez Augusta, który był wówczas cesarzem. To jednak
nie położyło kresu intrygom. Ostatecznie Aleksander i jego brat
Arystobulos zostali na rozkaz swego ojca uduszeni. Herod był już w
tym czasie starym człowiekiem, lecz mimo iż miał olbrzymią rodzinę –
wiele żon, konkubin i innych dzieci – nikomu nie ufał. Nawet
gdy choroba przykuła go do łoża, na kilka dni przed swą śmiercią w 4
roku p.n.e. rozkazał zabić także Antypatra, swego spadkobiercę.
Znając charakter tego tyrana, Saddama Husajna swoich czasów,
łatwo można sobie wyobrazić jego reakcję na wiadomość, iż narodziło
się dziecko, pochodzące nie ze stosunkowo młodej linii hasmonejskiej,
lecz od samego Dawida. Z pewnością sądził, że historia może się w
niebezpieczny sposób powtórzyć. Same imiona Marii i
Józefa mogły obudzić w nim straszne wspomnienia wydarzeń
sprzed dwudziestu lat, gdy zamordował Mariam i jej strażnika, także
noszącego imię Józef. Na pewno nie miałby żadnych skrupułów
dokonując rzezi niewiniątek z Betlejem, gdyby sądził, że zapobiegnie
to niebezpieczeństwu.
Takie były realia polityki w końcu pierwszego stulecia p.n.e. W
tym świetle misja magów nabiera silnie politycznego
zabarwienia. Niezależnie od symbolicznego znaczenia wydarzeń
opisanych przez Mateusza, magowie byli w owych czasach zaznajomieni z
najnowszą historią Judei i udziałem Heroda w upadku Antiocha
Epifanesa z Kommageny. Wiedzieli, jak bardzo tereny położone na
wschód od Eufratu narażone były na ataki Rzymu, i być może
mieli nadzieję, że narodziny Jezusa odmienią sytuację, że gdy
dorośnie, wyprze on Rzymian nie tylko z Judei, lecz z całej Azji.
Opowieść o magach jest jednak czymś więcej niż tylko zwykłą, przykrą
historią wojen, polityki siły i ambicji dynastycznych. Sprawozdanie
Mateusza wyjaśnia, iż magowie byli astrologami, którzy ujrzeli
na niebie coś niezwykłego, co spowodowało ich podróż do Judei.
Tym „czymś” była gwiazda, tak wielka i jasna, że widać ją
było długo po świcie. Właśnie ten ważny znak, tak istotny dla
każdego, kto zajmuje się hermetyzmem, sprawił, że wyruszyli w drogę,
i sprowadził ich, jak nam przekazano, najpierw do Jerozolimy, a potem
do Betlejem. Czym więc była ta gwiazda, jaśniejsza niż wszystkie
inne, i dlaczego wydaje się tak ważna?
Współcześni astronomowie, mogący dokładnie nakreślić
horoskop dla każdego dnia w ciągu ostatnich dziesięciu tysięcy lat,
skłaniają się ku twierdzeniu, iż była to ważna koniunkcja planet.
Prawdopodobnie to, co przepowiedzieli, a następnie ujrzeli Magowie,
było zejściem się dwóch największych planet Układu
Słonecznego, Jowisza i Saturna, których podwójne
światło uniemożliwiało ich rozróżnienie. To niesłychanie
rzadkie zjawisko miało miejsce latem, w 7 roku p.n.e. Większość
astronomów jest zgodna, że było to jedyne wydarzenie na niebie
w tamtych czasach odpowiadające opisowi Mateusza. Wiedząc o tym,
uwierzyłem, że można odtworzyć horoskop Jezusa i dowiedzieć się wiele
o jego przewidywanym losie.
Magowie przybyli ze wschodu, z terenów, które
stanowiły wtedy imperium Partów, w odróżnieniu od jego
głównego rywala, Rzymu, dużo mniej scentralizowane. W
Mezopotamii i Anatolii istniało, jak widzieliśmy, wiele mniej lub
bardziej niezależnych królestw, których narody uważane
były przez Rzymian i Żydów za „Partów”.
Były to państwa satelickie, tworzące w czasach narodzin Jezusa bufor
między dwoma imperiami. Z punktu widzenia opowieści o magach
najważniejsze z nich to Kommagena, Osroene (prowincja, na terenie
której leżały Edessa i Harran) oraz Armenia. Ślady z Edessy
wskazują na to, że na terenie tym istniała niegdyś tajemna tradycja
zawierająca elementy egipskie. To z kolei sugeruje, jak widzieliśmy,
istnienie związku między piramidami, gwiazdozbiorem Oriona i
symboliką ukrytą w opowieściach o Samsonie, Hiobie i prorokach.
Tradycja ta wiąże się także z Janem Chrzcicielem.
Kommagena miała w tym czasie własną, związaną z niebem religię,
połączenie idei greckich, perskich i egipskich. Antioch Epifanes I
ustanowił nowy kalendarz oparty na dacie jego „oficjalnych
urodzin”. Zbudował specjalny szyb wskazujący na miejsce w
zachodniej części nieba, przez które codziennie przechodzi
gwiazda Regulus – „mały król” – znana
także jako serce lwa. Zdarza się, że gdy następuje koniunkcja Słońca
i gwiazd, co zdarzyło się w tamtych czasach 29 lipca, Syriusz pojawia
się o świcie. Dzień ten był święty dla Egipcjan i oznaczał początek
ich sotisowego, czyli syriuszowego roku. Antioch naśladował to i
starał się zmienić istniejący w Kommagenie kalendarz księżycowy na
słoneczny lub gwiezdny 5. Najwyraźniej to nowe święto,
które związał z władzą królewską i narodzinami królów
Kommageny, miało stać się oficjalnym początkiem roku. Z tego powodu
późniejsi królowie, łącznie z jego synem Antiochem II,
który władał Kommageną w 7 roku p.n.e., byli bardzo
zainteresowani zjawiskami pojawiającymi się na niebie o tej porze
roku.
Zdarzyło się, iż 29 lipca w 7 roku p.n.e., na początku roku 6,
koniunkcja dwóch największych planet Układu Słonecznego –
Jowisza i Saturna – była ciągle widoczna. Zjawisko to było
bardziej niż interesujące dla astronomów z Kommageny i
prawdopodobnie z innych krajów Bliskiego Wschodu. Znając te
podstawowe fakty, możemy zrekonstruować scenariusz wydarzeń.
Horoskop Mesjasza
Poszukując właściwej daty narodzin Jezusa, musimy brać pod uwagę
różne aspekty. Przede wszystkim, Ewangelia Mateusza,
podstawowe dla nas źródło opowieści c magach, stwierdza, iż w
czasie jego narodzin na niebie widoczna była niezwykle jasna gwiazda,
którą magli kierować się mędrcy ze wschodu. Gwiazda ta
„spoczęła” nad miejscem, w którym znajdowało się
dziecko. Identyfikacja tego obiektu, przy założeniu, że nie mówimy
tu o UFO ani innym nadzwyczajnym zjawisku, jest stosunkowo łatwa.
Najprawdopodobniej wydarzeniem, które spowodowało takie
zainteresowanie wśród magów, była rzadka koniunkcja
Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb. Oznaczało to dla nich
początek „Nowego Roku” – roku Ryb.
W Księdze Objawienia Jezus Chrystus opisany jest jako Lew:
 
A jeden ze starców rzecze do mnie: Nie płacz! Zwyciężył
lew z pokolenia Judy, korzeń Dawidowy, i może otworzyć księgę, i
zerwać siedem jej pieczęci 7.
 
Opis ten byłby odpowiedni dla Jezusa, gdyby urodził się on pod
znakiem Lwa, a nie Koziorożca, który odpowiada dacie 25
grudnia. W rzeczywistości, jak widzieliśmy, celebrowanie Bożego
Narodzenia było późniejszym wynalazkiem Kościoła, który
zaadaptował rzymski kult Mitry i Sol Invictus. Wcześniej zimowym
świętem był dzień chrztu Jezusa obchodzony 6 stycznia. Dla Mateusza i
innych założycieli podwalin chrześcijaństwa zrozumiałe było, że Jezus
był Mesjaszem nowego wieku, a symboliczna, jeśli nie rzeczywista data
jego urodzin powinna być odpowiednia dla króla – Horusa.
Datą tą, która odpowiada także wszystkim innym kryteriom, jest
dzień 29 lipca 7 roku p.n.e.
W starożytnym Egipcie najważniejszym dniem w roku były symboliczne
narodziny Horusa, przypadające na czas heliakalnego wschodu Syriusza
(tuż przed świtem Syriusz wschodzi i jest widoczny przez kilka minut,
a następnie zastąpiony zostaje przez Słońce). Tego dnia Słońce
wschodzi w koniunkcji z Regulusem, gigantyczną czerwoną gwiazdą z
konstelacji Lwa, której nazwa znaczy „mały król”.
Dla Egipcjan czerwony blask świtu symbolizował krew bogini Izydy
rodzącej syna. blade światło Syriusza, duszy Izydy i najjaśniejszej
gwiazdy na niebie, miało być przy ćmione przez jej syna –
Słońce. Słońce jest więc także symbolicznym „synem”
Syriusza. Po narodzinach staje się ono Re-Horachti, bogiem-sokołem,
czczonym w Heliopolis, gdzie znajduje się pochodzący z XII dynastii
obelisk, na którego szczycie wypisany jest jego hieroglif.
Zgodnie z hermetyczną regułą brzmiącą „jak w górze, tak
i na dole”, to budzące respekt, coroczne odradzanie się Słońca
utożsamiane było z narodzinami Horusa-króla.
Heliakalny wschód Syriusza oznaczał początek nowego roku
syriuszowego i jak widzieliśmy – został on prawdopodobnie
przyjęty przez Antiocha z Kommageny za oficjalną datę narodzin jego
samego i jego ojca. Dnia 29 lipca 7 roku p.n.e. dwie planety, Jowisz
i Saturn, znajdowały się w koniunkcji tworząc jedną, bardzo jasną
gwiazdę. Ponieważ były to oficjalne urodziny króla w
Kommagenie (a być może także w innych małych królestwach
Mezopotamii), znaki te były niezwykle interesujące dla magów.
Interesujące na tyle, by wysłać ekspedycje poszukujące w boski sposób
narodzonego dziecka.
 

Narodzenie Jezusa zapisane na niebie, 29 lipca 7 roku p.n.e.
 
Z mauzoleum Antiocha wynika, iż królowie z Kommageny
uważali, że znajdują się pod opieką widniejącego na niebie wielkiego
Lwa oraz pewnych planet – szczególnie Jowisza. Wyznawany
przez nich kult mial silny związek z zaratustrianizmem, Jowisz zaś
uważany był przez nich za wcielenie perskiego boga Ahura Mazdy. Znali
oni także przepowiednię głoszącą, iż perski prorok Zaratustra będzie
mial syna, który narodzi się po jego śmierci. Astrologowie
więc, widząc na niebie koniunkcję Jowisza i Saturna przypadającą na
dzień urodzin ich królów, potraktowaliby to jako
zwiastun prawdopodobnych narodzin Mesjasza. Wiedząc, że takie
narodziny nie zdarzą się wich własnej królewskiej rodzinie,
skonsultowaliby się ze swoimi sąsiadami – mieszkańcami Edessy –
i Ormianami. Rodzina królewska z Edessy także związana była z
konstelacją Lwa, gdyż jej założyciel zwany był Arja, co w języku
hebrajskim i syryjskim oznacza właśnie lwa. Po stwierdzeniu, że tam
także nie spodziewano się żadnych ważnych narodzin, zapytaliby, gdzie
jeszcze mogłoby to się zdarzyć. W Edessie istniała wielka wspólnota
żydowska i byłoby dziwne, gdyby król Abgar nie wiedział, że
rodzina królewska w Judei także rządzona jest przez Lwa, a
Żydzi oczekują Mesjasza. Mędrcy, nie będący prawdopodobnie królami,
mogli więc zostać wysłani z Edessy, Armenii i Kommageny, by
przeprowadzić poszukiwania.
Po przybyciu do Jerozolimy zasięgnęli naturalnie informacji na
dworze Heroda. Potraktowani tam zostali w grzeczny, odpowiadający ich
randze sposób, lecz dowiedzieli się, że w królewskiej
rodzinie nie oczekuje się żadnych narodzin w ciągu najbliższych dni.
Rozpytując wśród kapłanów i starszyzny w Świątyni
dowiedzieli się, że rzeczywiście istnieje stare proroctwo, mówiące,
iż Mesjasz, potomek rodu Dawida, narodzi się w pobliskim mieście
zwanym Betlejem. W odróżnieniu od Jerozolimy, położonej na
terenach należących do izraelskiego plemienia Beniamina, Betlejem
znajdowało się w prowincji Judy. Ponieważ Juda byka „lwim”
plemieniem Izraela, miasto to także należało do Lwa. Z
astrologicznego punktu widzenia było to odpowiednie niejsce dla
narodzin króla znajdującego się właśnie pod opieką Lwa.
Magowie zapragnęli przekonać się o prawdziwości tej przepowiedni.
Pospiesznie pożegnali się i wyruszyli do znajdującego się w
odległości ośmiu kilometrów Betlejem. Być może, ich karawana
przybyła do Betlejem o świcie, mając za symbolicznego przewodnika
niezwykłą koniunkcję Jowisza i Saturna, która prowadziła ich w
drodze na południe z Jeruzalem. Mimo iż wszystkie inne gwiazdy
kolejno gasły, ta „jedna” ciągle widoczna była w momencie
ich przybycia, zawieszona nad stajenką, w której narodził się
Jezus. Uradowani z powodu wypełnienia swej misji, zsiedli z
wielbłądów i wydobyli z sakw dary dla dziecka: złoto, kadzidło
i minę. Weszli i oddając cześć nowemu Mesjaszowi uklękli, ofiarując
mu swe podarunki. Po wymianie uprzejmości z jego rodzicami i
obietnicach wszelkiej możliwej pomocy w jego wykształceniu, rozbili
obóz na pobliskim polu. Ostrzeżeni nocą przez anioła, by nie
wracali do Heroda, pojechali do Edessy inną drogą. Być może, przybyli
najpierw do Egiptu, by odwiedzić przyjaciół i załatwić kilka
spraw.
To, co moglibyśmy nazwać scenariuszem dalajlamy 8, maże
być faktem historycznym, na którym Mateusz oparł swoje
sprawozdanie. Jednakże nie jest wykluczone, że w legendzie o magach
kryje się coś więcej. Biblię odczytywać można na wielu różnych
poziomach. Oczywiście, opowieść ta została przez Mateusza włączona do
Ewangelii w pewnym określonym celu. Cel ten był zrozumiały dla co
najmniej części adresatów Ewangelii – „tych,
którzy mają uszy do słuchania”. Przez nich właśnie
przybycie magów w czasie narodzin rozumiane było w zupełnie
inny sposób – jako zwięzły opis przeznaczenia Jezusa.
Horoskop Mesjasza
Mateusz, który z jakichś powodów określany jest w
Biblii jako „celnik”, mimo iż prawdopodobnie nie zajmował
się zbieraniem podatków, był chrześcijańskim gnostykiem.
Pochodził najprawdopodobniej z Antiochii lub Aleksandrii i z
pewnością wiele wiedział o pogańskich kultach tego regionu. Celem
jego Ewangelii było pozyskanie wyznawców dla nowej wiary, więc
musiała odpowiadać warunkom, w jakich została stworzona. Wydaje się,
że Mateusz rozumiał związki między starożytnymi tajemnicami a
chrześcijaństwem i mając na względzie nowych wyznawców, chciał
je podkreślić. W nowym, chrześcijańskim obrządku pierwotna egipska
trójca, składająca się z Ozyrysa, Izydy i Horusa, zastąpiona
została przez Józefa, Marię i Jezusa. Narodziny Jezusa
odpowiadają więc symbolicznie narodzinom nowego „Horusa –
króla” na ziemi; jest on zwiastunem Nowej Epoki
zastępującej starą, „zużytą” religię Egiptu i w ten
sposób powinien być postrzegany. Twórcy ikonografii
chrześcijańskiej uwiecznili szczegóły horoskopu Jezusa bazując
na zarysach historii zapisanej przez Mateusza i włączając je do
archetypu obrazu narodzin. Połączenie przetrwało dwa tysiące lat.
Dokonano tego w taki sposób, że nie zostało zapomniane ani
zrewidowane, co najprawdopodobniej stałoby się, gdyby władze
kościelne zdawały sobie sprawę, co zaszło. Wiedząc o tym, jesteśmy w
stanie przeanalizować tradycyjną scenę narodzin i odnaleźć w niej
głębsze znaczenie, którego istnienia nie podejrzewali
chrześcijańscy ikonografowie.
Jak widzieliśmy, Maria i Józef mają swoje gwiezdne
odpowiedniki. W makrokosmicznym sensie są oni Syriuszem i konstelacją
Oriona. Symbolizm ten jednakże sięga dużo głębiej. Według tradycji
Jezus rodzi się w stajence, czyli miejscu przeznaczonym dla zwierząt.
Wydaje się, że jest to symbol zodiaku – „zwierzęcej”
ścieżki Słońca, po której porusza się ono po niebie 9.
Przy narodzinach, oprócz Marii i Józefa, asystujądwa
symboliczne zwierzęta zamieszkujące „stajenkę”, to znaczy
tę część zodiaku, która jest widoczna. Są to wół
(odpowiadający zodiakalnemu Bykowi) i owca lub baran (zodiakalny
Baran). Przy wydarzeniu tym obecni są także trzej pasterze. Sądzę, że
są oni trzema gwiazdami, które „wskazują drogę”.
Są to: Capella – bardzo jasna gwiazda w konstelacji Woźnicy,
oraz Kastor i Polluks (Bliźnięta). Wszystkie te gwiazdy obserwowane
były w starożytności i używane dla określania czasu. Wschodzą one
przed Lwem i w pewnym sensie są jego przewodnikami. Znaczące jest to,
że wszystkie znajdują się ponad linią ekliptyki, w części nieba
położonej bardziej na północ niż Orion i Wielki Pies (Józef
i Maria). Wydaje się, że to właśnie oznacza stwierdzenie, że pasterze
znajdowali się „w górach”, to znaczy na północ
od miejsca zdarzenia, gdy zostali wezwani przez aniołów.
Zgodnie z tradycją przedstawia się Jezusa leżącego w „żłobie”,
czyli w miejscu służącym do karmienia zwierząt. Słowo „Betlejem”
oznacza „dom chleba”. Miasto to tradycyjnie znajdowało
się we władaniu plemienia Judy. Każde ze starożytnych plemion Izraela
przypisane było do jednego z dwunastu znaków zodiaku. Juda
było „lwim” plemieniem i jego „dom” stanowiły
tereny, którymi władał Lew. Wyrażenie „Jezus w żłobie”
oznacza więc, że znajduje się on w Betlejem, a także w znaku Lwa.
Symbolem tego jest Słońce wschodzące (rodzące się) w znaku Lwa.
Kolejna jasna gwiazda, Procjon, znajduje się między Marią
(Syriuszem) a Dzieciątkiem Jezus (Słońce w koniunkcji z Regulusem).
Procjon wschodzi po Orionie, tuż przed Syriuszem. W czasie narodzin
znajdował się on bliżej Marii niż Józefa. Procjon jest częścią
gwiazdozbioru Małego Psa, wiążącą go z Wielkim Psem jako jego młodszy
lub mniejszy odpowiednik. Jeśli Wielki Pies przedstawia Marię, to
konstelacja ta powinna oznaczać dziewczynę. Z tego powodu sądzę, że
Procjon przedstawia akuszerkę, która zgodnie z niektórymi
podaniami była córką karczmarza.
O świcie w tej części nieba jedynie najbardziej jasne gwiazdy są
widoczne. Do wyjaśnienia pozostała już tylko kwestia planet. Planety,
zgodnie z filozofią hermetyczną, są bogami niższego nieba (to znaczy
Układu Słonecznego). Każda z nich władała jedną ze „sfer
kryształowych” otaczających Ziemię. Wierzono, że gdy rodziła
się jakaś dusza, otrzymywała „dary” od planet, które
były świadkami jej narodzin. Charakter tych darów, jak
wierzono, określał talenty i los danej osoby do końca jej życia na
Ziemi. Bardzo ważna była znajomość planet swoich narodzin, to znaczy
tych, które znajdowały się w tym momencie ponad horyzontem,
gdyż to one były bogami mającymi największy wpływ na narodzonego
wtedy człowieka.
Zakładając, że Jezus urodził się o świcie 29 lipca w 7 roku
p.n.e., to w czasie jego narodzin na niebie widoczne były trzy
planety: Jowisz i Saturn znajdujące się w tak bliskiej koniunkcji, że
wyglądały jak jedna bardzo jasna gwiazda, oraz Merkury, który
pojawił się tuż przed świtem jako gwiazda poranna. Podobnie jak
Syriusz przedstawia Marię, a Orion Józefa, te trzy planety
odpowiadają trzem królom lub magom pochodzącym z późniejszej
tradycji. Ich darami są złoto, symbolizujące bogactwo, kadzidło,
odpowiadające duchowej mądrości, i mirra 10, symbol
długowieczności. Prezenty te można odpowiednio przypisać planetom, o
których mowa; złoto Jowiszowi, mirrę Saturnowi, a kadzidło
Merkuremu.
Na wielu obrazach przedstawiających pokłon magów dwaj
królowie spokojnie stoją w oczekiwaniu na swoją kolej, by
złożyć hołd nowemu zbawicielowi, podczas gdy trzeci z nich klęczy
przed dzieckiem i całuje jego stopę. Pierwsi dwaj symbolizują
najwyraźniej Saturna i Jowisza w koniunkcji, trzeci zaś to Merkury.
Po grecku planeta ta zwana była Hermes i wiązano ją z egipskim bogiem
Thotem. Znana była także jako Hermes Trismegitos – Hermes po
Trzykroć Wielki. Mimo iż przyzwyczailiśmy się widzieć Hermesa jako
młodego posłańca bogów, to starożytny prorok Hermes
Trismegitos jest zwykle przedstawiany jako czcigodny starzec. Na
obrazach ukazujących narodziny król, który klęczy, jest
zwykle najstarszy z całej trójki.
Jasne jest więc, że niemal wszystkie elementy wizerunku nieba w
czasie narodzin Jezusa przedstawiane są na niezliczonych obrazach w
sposób bezmyślny. Niestety, z przyczyn kalendarzowych i
politycznych data narodzin Jezusa została przez Kościół
przesunięta na 25 grudnia. Data ta była pierwotnie dniem narodzin
rzymskiego i perskiego boga słońca Sol – Mitry. W czasach
wczesnego Kościoła zimowym świętem był dzień Trzech Króli
obchodzony 6 stycznia. Święto to jednakże nie miało nic wspólnego
z narodzinami Jezusa, lecz związane raczej było z celebracją jego
chrztu dokonanego przez Jana. W IV wieku Kościół przekształcił
je w dzień narodzin Chrystusa, prawdopodobnie dlatego, iż fakt chrztu
wskazywał na to, że Jezus powinien był przejść przeprowadzoną przez
Jana inicjację, zanim mógł podjąć się realizacji swej misji.
Krzepnąca wówczas doktryna Kościoła głosiła, że Syn Boży i
druga osoba Trójcy była wszechwiedząca i wszechwładna od dnia
swych narodzin. Twierdzenie, iż Jezus przeszedł przez serię
inicjacji, zanim osiągnął całą swą moc, było niewygodne dla
duchowieństwa, które już zapomniało (o ile w ogóle
wiedziało to kiedykolwiek), czym te inicjacje były. Zmiana daty
zadowalała także pogan z Aleksandrii, pomagając im w konwersji.
Przywykli oni świętować 6 stycznia urodziny Aiona (nowego roku w tym
przypadku), który zrodził się z Kore, dziewiczej bogini. Mogli
oni zaakceptować Jezusa jako Aiona i Marię jako Kore bez konieczności
zmiany ich najważniejszego święta. Później, prawdopodobnie z
tych samych powodów, Boże Narodzenie przesunięte zostało na 25
grudnia, a 6 stycznia stał się Świętem Magów.
Wybór daty sąsiadującej z przesileniem zimowym na dzień
urodzin Chrystusa jest w pewnym sensie logiczny i odpowiada
rzymskiemu kalendarzowi. Oznacza to, że zwiastowanie Najświętszej
Marii Panny, czyli dzień, w którym zaszła ona w ciążę,
dziewięć miesięcy przed narodzinami, mogło być świętowane 25 marca.
Według Ewangelii świętego Łukasza Jezus urodził się sześć miesięcy po
Janie Chrzcicielu. Oznaczało to, że narodziny Jana mogły być wygodnie
obchodzone 24 czerwca, w środku lata. Mimo iż według Biblii to
Gabriel objawił się ojcu Jana – Zachariaszowi, by powiadomić
go, że jego żona Elżbieta jest w ciąży, to data tego „mniejszego
zwiastowania” odpowiada dniu 29 września, który jest
świętem innego archaniołaMichała. Kościół posiada więc święta,
które zgodnie z jego nauką przypadają na cztery najważniejsze
dni w roku, w zimie, wiosną, latem i jesienią.
Świątynie Dziewicy
W naukach Kościoła religia astralna, która łączyła Oriona,
Lwa i Syriusza z narodzinami Jezusa, została ukryta i zmieniona, by
nie stwarzać powodów do oskarżeń. Kalendarz kościelny z
ustalonymi świętami oparty został na czterech dniach rozpoczynających
kwartały: Boże Narodzenie – 25 grudnia, zwiastowanie
Najświętszej Marii Panny – 25 marca, narodziny Jana Chrzciciela
– 24 czerwca i dzień archanioła Michała – 29 września. W
średniowieczu święto zwiastowania było początkiem oficjalnego roku, a
dzień archanioła Michała rozpoczynał jesień. Odpowiedź ma pytanie,
dlaczego te tak ważne święta nie powinny być obchodzone dokładnie w
czasie zrównania dnia z nocą, lecz kilka dni wcześniej, była
dla mnie zagadką, dopóki nie zbadałem całej sytuacji z
astrologicznego punktu widzenia.
Cztery dni oznaczające początek kwartałów dotyczą dwóch
„kuzynów”, Jezusa i Jana Chrzciciela, oraz dwóch
archaniołów, Michała i Gabriela. Święto Zwiastowania
istniejące w kalendarzu rzymskim co najmniej od VII wieku wprowadzone
zostało dla uczczenia wizyty Gabriela, który poinformował
Marię o życzeniu Ojca, aby pozostając w dziewictwie stała się matką
Mesjasza. Wypowiadając pamiętne słowa „niech mi się stanie
wedle słowa twego” Maria przyjmuje swoje przeznaczenie i
zostaje zapłodniona nasieniem Boga. Dziewięć miesięcy później,
w dzień Bożego Narodzenia, jak należałoby powiedzieć, rodzi Jezusa w
stajence w Betlejem. Między świętem Zwiastowania i Narodzenia
istnieje bardzo znaczący z teologicznego i biologicznego punktu
widzenia związek. W podobny sposób, co jednak w oczach
Kościoła jest mniej istotne, odbyły się narodziny Jana. Urodził się
on 24 czerwca, więc poczęcie, które miało miejsce dziewięć
miesięcy wcześniej, wiąże się z dniem archanioła Michała. Według
Ewangelii (tym razem historia została dokładniej przedstawiona przez
Łukasza niż Mateusza) to właśnie archanioł Gabriel pojawia się przed
ojcem Jana, Zachariaszem, i oznajmia mu, że jego zaawansowana wiekiem
żona urodzi syna.
Widzimy wiec, że ten sam anioł, mimo iż w różnych porach
roku, odgrywa rolę posłańca zarówno w przypadku Marii, jak i
Elżbiety, matki Jana. Obie kobiety zachodzą w ciążę z woli Boga, lecz
Elżbieta, w odróżnieniu od Marii, jest mężatką, a nie
dziewicą, i można przypuszczać, że nasienie, którym zostaje
zapłodniona, pochodzi od jej męża Zachariasza. Jan jednakże ma być
„napełniony Duchem Świętym już w łonie matki swojej” 11.
Nawet jeśli narodziny Jana nie są tak cudowne jak jego „spłodzonego
przez Boga kuzyna Jezusa”, to i tak mogą robić wrażenie, jeśli
weźmie się pod uwagę, że jego matka była bezpłodną kobietą w
podeszłym wieku. W pewnym sensie więc Jezus i Jan są boskimi
bliźniakami, kuzynami, których poczęcie i narodziny są
niezwykle podobne i których przyjście zapowiedziane zostało
przez tego samego anioła. Informacje zawarte w Ewangelii świętego
Łukasza, mówiące, iż Gabriel objawił się Elżbiecie pełne sześć
miesięcy przed swoim spotkaniem z Maria,, wskazują na to, że ta
półroczna różnica ma jakieś znaczenie.
Kim zatem jest Gabriel i co symbolizuje? W chrześcijańskiej
ikonografii jest on, lub może ona, tradycyjnie ukazywany jako piękna
uskrzydlona istota. Jego atrybutem, który wręcza Marii
Dziewicy jako znak jej świętego powołania, jest biała lilia
symbolizująca czystość. Lilia ta jednakże ma szersze znaczenie niż
tylko znak dziewictwa. Wydaje się, że było to dobrze rozumiane w
średniowiecznej Europie i legło u podstaw tamtejszego mistycyzmu.
Szczególnie we Francji kult dziewicy osiągnął swoje apogeum.
Jeszcze raz posłużyłem się programem Skyglobe i jeszcze raz
spotkała mnie niespodzianka. Ustawiając go w przybliżeniu na rok 1150
i koncentrując się na Paryżu, odkryłem, że najważniejszą konstelacją
w święto Zwiastowania i dzień archanioła Michała była, co nie jest
może zbyt zaskakujące, Panna. 25 marca Panna wschodziła w czasie
zachodu Słońca. Dokładnie w tym momencie Spica (Kłos), najjaśniejsza
i najważniejsza gwiazda tej konstelacji, wznosiła się ponad horyzont,
podczas gdy Słońce znikało na zachodzie. Zmiana daty na 29 września
była również znacząca, gdyż tego dnia Słońce wschodziło w
koniunkcji z Kłosem. Oba te dni, kiedy zgodnie ze słowami anioła
Gabriela Maria i Elżbieta zaszły w ciążę, związane były z
gwiazdozbiorem Panny.
Z astrologicznego punktu widzenia jednakże istniała pewna
nieprawidłowość w tym, wydawałoby się, poprawnie ułożonym schemacie.
Wschód Kłosa w koniunkcji ze wschodzącym Słońcem był
najważniejszym symbolem zwiastowania. Powinien on wiązać się z
Jezusem jako Mesjaszem, a nie Janem – prorokiem, który
przychodzi wcześniej. Innymi słowy, Kościół przez pomyłkę
przesunął narodziny Jezusa z lata, kiedy Słońce znajdowało się w
koniunkcji z Regulusem, na okres przesilenia zimowego, co całkowicie
zmieniło całą symbolikę zwiastowania. Zdając sobie z tego sprawę,
zdecydowałem się zbadać głębiej ten problem i sprawdzić, jakie
związki mogą istnieć między chrześcijańskim zwiastowaniem i jego
starszym, egipskim odpowiednikiem – „zapłodnieniem
Izydy”.
W książce Piramidy – brama do gwiazd 12
Robert Bauval i ja przedstawiliśmy dowód, że południowy szyb
Komory Królowej w Wielkiej Piramidzie jest tak ustawiony, iż w
czasie, kiedy piramida była budowana, wskazywał na Syriusza, gdy
przecinał on południk. Założyliśmy, że było to związane ze
szczególnym rytuałem, który, jak sądziliśmy, odbywał
się w Komorze Królowej i dzięki któremu Syriusz –
gwiazda Izydy – był symbolicznie zapładniany, gdy o świcie
ustawiał się ponad szybem. Ponieważ najwyraźniej był to egipski
odpowiednik zwiastowania, zdecydowałem się sprawdzić, kiedy przed
narodzinami Jezusa (przyjmując, że miały one miejsce 29 lipca 7 roku
p.n.e.) sytuacja taka mogła zdarzyć się ponad Kairem. Ku memu
zdumieniu dniem, w którym Syriusz ustawił się o świcie w
jednej linii z południkiem, okazał się 22 września 8 roku p.n.e. –
dzień, kiedy Słońce wschodziło w koniunkcji z Kłosem.
 

Prawdziwe zwiastowanie Marii zapisane na niebie, 21 września 8
roku p.n.e.
 
Ponieważ najwyraźniej nie był to przypadek, zdecydowałem się
przeanalizować Symboliczne znaczenie gwiazdozbioru Panny, aby
sprawdzić, kogo lub co przedstawiał on w czasach egipskich oraz jaki
związek mogło to mieć z Marią Panną i archaniołem Gabrielem. W
książce Astraea autorstwa Frances Yates odkryłem, iż
gwiazdozbiór Panny jest łacińską wersją Astrei –
sprawiedliwej dziewicy z okresu „złotego” wieku. Yates
przytacza historię opowiedzianą w Przemianach Owidiusza:
 
W pierwszej księdze Przemian Owidiusza znajduje się słynny
fragment opisujący cztery wieki. W pierwszym, złotym wieku pod
rządami Saturna, ludzie zdobywali pożywienie bez pracy, zawsze trwała
wiosna, wszyscy z natury byli cnotliwi, a na Ziemi panował powszechny
pokój. Po złotym wieku Saturna nadszedł srebrny wiek Jowisza,
kiedy wieczne lato zastąpiły zmieniające się pory roku, a ludzie po
raz pierwszy odczuli chłód i upał oraz poznali pracę przy
uprawie ziemi. Jako trzeci nadszedł wiek spiżu, surowszy niż dwa
poprzednie, ale jeszcze nie bezbożny. W końcu nastąpił wiek żelaza,
kiedy zło zostało uwolnione. Skromność, prawda i wiara zniknęły, a
wiedzeni chciwością ludzie podróżowali po całym świecie w
poszukiwaniu zysku, grzebiąc w ziemi i szukając metali. Przyszła
wojna i wymachiwali bronią trzymaną w zakrwawionych rękach. Pobożność
została pokonana, a dziewica Astrea, ostatnia z nieśmiertelnych,
opuściła zbroczoną krwią ziemię 13.
 
Wiara w istniejący dawniej złoty wiek jest powszechna. W Egipcie
opisywany był on jako okres rządów króla – boga
Ozyrysa i jego żony Izydy, którzy wspólnie stworzyli
cywilizację. Jednym z podstawowych filarów społeczeństwa, co
możemy dostrzec z perspektywy naszych czasów, była silna wiara
we władzę prawa. Abstrakcyjne pojęcia prawdy i sprawiedliwości
przedstawiane były przez Egipcjan w postaci figury bogini zwanej
Maat. Symbolem jej było strusie pióro. Dwa takie pióra
noszone były przez królów Egiptu w tak zwanej koronie
Ozyrysa Atef. Przestrzeganie władzy prawa było podstawowym
obowiązkiem faraona, gdyż starał się on naśladować Horusa, który
przywrócił w Egipcie ład po zamordowaniu jego ojca przez
uzurpatora Seta. Maat jako prawda stanowiła zasadę, zgodnie z którą
Egipcjanie spodziewali się być sądzeni po śmierci. Symbolem tego jest
„ważenie serca” – ceremonia przedstawiana na
niezliczonych papirusach (np. na papirusie pisarza Ani 14).
W czasie tej ceremonii, która, jak sądzę, mogła odbywać się w
Królewskiej Komorze Wielkiej Piramidy, serce zmarłego,
symbolizowane przez mały dzban, w którym umieszczane ono było
podczas mumifikacji ciała, kładzione jest na szalce wagi, gdy na
drugiej szalce znajduje się Maat – pióro strusia. W
zależności od wyników tego sprawdzianu, dusza zmarłego mogła
opuścić Ziemię, by połączyć się z Ozyrysem w jego niebiańskiej
krainie, lub pożerana była przez potwora z ciałem lwa i głową
krokodyla czającego się w pobliżu wagi. W Komorze Królewskiej
znajduje się skierowany na południe szyb, który w czasie
budowy piramidy (ok. roku 2450 p.n.e.) wskazywał wprost na punkt
kulminacji gwiazdy Al-Nitak w Pasie Oriona. Drugi szyb, przy
przeciwnej ścianie, skierowany był w stro nę położonej wówczas
na północy gwiazdy alpha-Draconis. Dwór Ozyrysa
kojarzony jest z Orionem, Gwiazda Północna zaś symbolizowana
jest przez Tauret, boginię z głową krokodyla. Przedstawiana jest ona
zawsze w stanie zaawansowanej ciąży i wiązana z aktem narodzin.
Wynika stąd, iż projekcja duszy przez jeden z szybów jest
uzależniona od wyniku sądu. Dusza łączy się z Ozyrysem w raju lub
zostaje pożarta przez Tauret [Bogini Tauret, mimo swego wyglądu, była
postacią o raczej dobrym charakterze, a z pewnością nie miała nic
wspólnego z pożeraniem zmarłych. Autor myli tu boginię,
przedstawianą jako hipopotamica o głowie krokodyla, z demonem
Imi-Mut, wyobrażanym jako połączenie głowy krokodyla, przedniej
części ciała lwa i tylnej – hipopotama.], by znowu narodzić się
na Ziemi.
Maat, często przedstawiana obok wagi (Waga jest także znakiem
zodiaku), reprezentowana jest na niebie przez konstelację Panny. W
mitologii egipskiej często uważana jest za małżonkę Thota, boga nauki
i pisma, którego Grecy nazywali Hermes Trismegistos. To
właśnie on zapisuje wyniki sądu oraz odgrywa rolę sędziego i ławy
przysięgłych. Wydaje się, że oboje określają przeznaczenie dusz, a
szczególnie w ich reinkarnacji na Ziemi 15.
Frances Yates pisze na temat łacińskiej Panny:
 
Owidiusz wykorzystuje źródła greckie. Tradycja złotego
wieku wspomniana przez Hezjoda, szerzej opisana została przez
Aratosa, greckiego poetę zajmującego się tematem astronomii, przy
omawianiu konstelacji Panny – szóstego znaku zodiaku.
Aratos wyjaśnia, że kiedy dziewica Sprawiedliwość opuściła świat w
okresie wieku żelaza, zamieszkała na niebie w postaci konstelacji
Panny. Postać sprawiedliwej dziewicy lśni teraz na niebie trzymając w
dłoni kłos zboża. Motyw kłosu zboża – virgo spicifera –
powtarzają tłumacze łacińscy i imitatorzy Aratosa. Tradycyjnie
konstelacja ta przedstawiana jest jako uskrzydlona kobieta trzymająca
w dłoni zboże. Kłosy zboża oznaczają pozycję szczególnie
jasnej gwiazdy Spica 16.
 
W pierwotnej, egipskiej wersji, gdzie miejsce Sprawiedliwości lub
Panny zajmowała Maat, Spica byłaby najprawdopodobniej piórem
sprawiedliwości lub kwiatem lotosu 17. Związek między
lotosem a narodzinami Horusa jako reinkarnacji słonecznego Logos jest
także wyraźny. Rundle Clark pisze:
 
[...] dla Egipcjan symbolem pojawienia się wielkiego Ducha Życia
z głębi wód był czasami lotos – lilia wodna –
wznoszący się i rozchylający płatki, by ukazać Boga Światła i Ruchu
[...], czasami kwiat odsłaniał małe dziecko, poranne słońce 18.
 
Z fragmentu tego jasno wynika, że dziecko lotosu przedstawia duszę
jako Horusa, syna Słońca. Widoczne jest to na papirusie Ani,
ukazującym grupę trzech lotosów wznoszących się nad stawem
lilii. Ze środkowego, otwartego kwiatu wynurza się głowa 19.
Może symboliczny wizerunek Horusa w lilii związany był z jego
sekretnymi narodzinami wśród lilii i papirusów Dolnego
Egiptu.
Sądzę, że ze wszystkich tych rozważań jasno wynika, iż anioł
Gabriel astralnie przedstawia Sprawiedliwość, czyli konstelację
Panny. Zwiastowanie Marii Dziewicy miało miejsce, przynajmniej
symbolicznie, 22 września 8 roku p.n.e. Z punktu widzenia symboliki
astralnej nie jest istotne, czy anioł rzeczywiście jej się objawił.
Tego dnia, gdy Syriusz o świcie osiągnął południk, Słońce znajdowało
się w koniunkcji z Kłosem. Anioł (Panna) symbolicznie oferuje bukiet
lilii z duszą przyszłego Horusa-króla ukrytą między nimi.
Maria, symbolizowana przez Syriusza znajdującego się na szczycie
swego kręgu, przyjmuje to „nasienie” (lub raczej duszę)
do swego Iona. Jezus, jako istota ludzka podlegająca reinkarnacji,
opuszcza swoją niebiańską siedzibę z lotosu, czyli miejsce, w którym
dusza spoczywa między okresami reinkarnacji, i poddaje się
ograniczeniom czasu, miejsca i przestrzeni. W procesie tym, tak jak
wszystkie podlegające reinkarnacji dusze, musi on przyjąć swój
los i przeznaczenie. Wszystko to ukryte jest w akcie zwiastowania, a
na jaw wychodzi dopiero w czasie jego narodzin, które
symbolicznie (jeśli nie realnie) miały miejsce mniej więcej dziesięć
miesięcy później – 29 lipca.
Właściwe określenie daty zwiastowania na 22 września pociąga za
sobą stwierdzenie, że prawdziwe narodziny Jezusa miały miejsce nie
zimą, lecz latem. Jego kuzyn Jan natomiast, który w swej
kosmicznej roli dzikusa – proroka symbolizowany jest przez
Oriona, będąc sześć miesięcy starszy od Jezusa, narodziłby się w
okresie, kiedy Słońce znajdowało się w znaku Wodnika. Cóż
mogłoby być bardziej właściwe dla człowieka, którego
przeznaczeniem było dokonywanie chrztów?
Pomijając dni rozpoczynające kwartały w kościelnym kalendarzu,
które opierały się nie na prawidłowym rozumieniu symboli
astrologicznych, lecz raczej na rzymskim święcie Mitry/Sol-Invictus,
byłem w stanie zrozumieć, że chrześcijaństwo łączy się bezpośrednio
ze starożytnymi tajemnicami Egiptu. Nie zdawałem sobie jednakże
sprawy z tego, jak bardzo horoskop Jezusa związany jest z historią
magów i że odkrywa on, jak silnie byli oni związani z jego
astralnym przeznaczeniem.
Podarunki magów
Kościół porzucił twierdzenie, iż narodziny Jezusa
przypadają na dzień heliakalnego wschodu Syriusza w 7 roku p.n.e.,
przyjmując za ich czas okres symbolicznego odrodzenia Słońca w zimie.
Przyjęcie daty lipcowej wskazywałoby zbyt wyraźnie na związek między
chrześcijaństwem pierwotnym a egipskim kultem Ozyrysa, gdyż byk to
początek roku syriuszowego i millennium według egipskiego kalendarza.
Dopiero w 245 roku n.e. „ojciec Kościoła” Orygenes, który
urodził się w Aleksandrii i jako biskup miał kontakty z cesarzem
Aleksandrem Sewerem, potępił świętowanie narodzin Jezusa, „jak
gdyby był on królem, faraonem”. Nie powiedziałby tego,
gdyby w Egipcie nie rozumiano, nawet w jego czasach, że prawdziwe
narodziny Jezusa odpowiadały początkowi egipskiego nowego roku i
oficjalnej dacie narodzin Horusa. Niestety – to, że prawdziwa
data narodzin Jezusa i wiedza, iż urodził się on jako Lew, została
zapomniana, sprawia, że niektóre proroctwa biblijne stały się
niejasne, na przykład Objawienie 5:5, gdy jeden ze starców
mówi: „Nie płacz! Zwyciężył Lew z pokolenia Judy, korzeń
Dawidowy, i może otworzyć księgę, i zerwać siedem jej pieczęci”.
Lew z plemienia Judy musi oznaczać człowieka urodzonego pod znakiem
Lwa i jest to oczywiście Jezus. Siedem pieczęci, które zrywa,
oznaczają siedem planet zamykających sferę kryształową, które
nie pozwalają duszom opuścić Ziemi. Teoria ta może być zrozumiana
jedynie w kontekście tradycji hermetyzmu i znajomości astrologicznego
położenia narodzin Jezusa.
Dary magów także mają głębsze i złożone znaczenie. Zgodnie
z filozofią hermetyczną, z którą Mateusz wydaje się dobrze
zaznajomiony, królami lub władcami niższego nieba było siedem
planet 20. Tracąc łaskę, człowiek znalazł się pod ich
zwierzchnictwem, co oznaczało, że został uwięziony w cyklach
reinkarnacji. Wierzono, że wszystkie planety, a szczególnie
te, które znajdują się ponad horyzontem w chwili narodzin,
uczestniczą w kształtowaniu ulegającej reinkarnacji duszy, nadając
jej pewne cechy odpowiadające własnej naturze. Dary te mogły stać się
błogosławieństwem, ale i przekleństwem, jeżeli użyte były jedynie dla
własnych, egoistycznych celów.
Z astrologicznego punktu widzenia uznać można, iż dary Trzech
Królów symbolizują pewne szczególne talenty
przekazane Jezusowi przez planetarnych władców podczas jego
narodzin. Bardzo znaczące jest to, że bezpośrednio po dokonanym przez
Jana chrzcie, Jezus był trzykrotnie kuszony przez szatana podczas
swego postu na pustyni. Wydaje się, że szatan reprezentuje tutaj
drugą, ciemną stronę jego charakteru, która – w
odróżnieniu od niebiańskiego ducha – ukształtowana
została przez astralne okoliczności jego narodzin. Można sądzić, że
te trzy pokusy związane są z możliwością niewłaściwego użycia trzech
otrzymanych od Królów darów. Jezus najpierw
skłaniany jest do dokonania przemiany kamieni w chleb, to znaczy do
magicznej transformacji materii. Oznaczałoby to nadużycie kapłańskiej
mocy przekazanej mu przez Merkurego – planetę magii. Następnie
kuszony jest, by rzucił się z dużej wysokości w dół wierząc,
że aniołowie pochwycą go i powstrzymają upadek. To byłoby nadużyciem
danej przez Saturna mocy zachowywania życia. W końcu szatan namawia
go, by ustanowił się królem świata, co byłoby niewłaściwym
wykorzystaniem daru otrzymanego od Jowisza – planety
lojalności. Odrzucając wszystkie te pokusy Jezus ukazuje, że jego
przeznaczenie sięga wyżej niż planetarni bogowie symbolizowani przez
Trzech Króli. Istotne jest to, że Wenus, Mars i Księżyc są
nieobecne przy j ego narodzinach. Nic nam nie wiadomo o tym, by był
on kuszony przez pożądanie (Wenus), okrucieństwo (Mars) lub lenistwo
(Księżyc). Szatan lub siedmiogłowy planetarny Logos, który
wiąże ludzkie dusze z materialnym światem, może kusić go jedynie w
sposób zgodny z naturą jego przeznaczenia.
Później, realizując swą misję, Jezus wykorzystuje otrzymane
dary dla dobra innych. Posługuje się mocą otrzymaną od Merkurego, by
przemienić wodę w wino oraz rozmnożyć chleb i ryby nie dla siebie,
lecz dla zaspokojenia potrzeb innych ludzi. Używa mocy Saturna, by
uzdrawiać chorych i wskrzeszać zmarłych. Rezygnuje z wysokiej pozycji
i pieniędzy oferowanych przez Jowisza, by stać się ubogim wędrowcem.
W ten sposób Ewangelia świętego Mateusza ukazuje, że
zachowanie współczesnego wyznawcy hermetyzmu powinno cechować
się pokorą, czynieniem dobra i honorem. Okazało się, że zasady te są
całkowicie sprzeczne z postawą uczonych i faryzeuszy, rzekomych
mędrców tamtych czasów, którzy wpadli w pułapki
szatana marnotrawiąc swój czas na jałowych dyskusjach i
wynoszeniu się ponad sąsiadów. Zostali oskarżeni o hipokryzję
oraz zagarnięcie i ukrycie kluczy do niebios (hermetyczna mądrość
przekazana przez Abrahama, Mojżesza i innych proroków);
 
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie
Królestwo Niebios przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzicie
ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą [...].
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że dajecie
dziesięcinę z mięty i z kopru i z kminku, a zaniedbaliście tego, co
najważniejsze w zakonie: sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności:
te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać. Ślepi
przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda 21.
 
Pod koniec życia, po wypełnieniu swej misji nauczyciela, Jezus
zwraca dary otrzymane od „bogów”, królów
sfer astralnych. W czasie procesu odmawia obrony swej osoby za pomocą
mądrych słów lub magicznych sztuczek. Innymi słowy porzuca
Merkurego. Nie próbuje kupić sobie drogi do wolności, co
biorąc pod uwagę jego koneksje, z łatwością mógłby zrobić.
Oznacza to odrzucenie Jowisza. Trzeci dar, otrzymaną od Saturna
obietnicę długiego życia, Jezus odrzuca umierając na krzyżu. Oddając
Trzem Królom ich prezenty, wybiera wolność od więzów
ziemskiej egzystencji. Dokonuje także czwartej negacji: rezygnuje z
zajęcia pozycji króla Judy. Był to dar samego boga-słońca
Apolla-Heliosa, symbolizowany przez narodzenie w czasie koniunkcji
Słońca z Regulusem. Pozwala, by wyszydzano go za pomocą korony z
cierni i trzcinowego berła. Ostatecznie zostaje na rozkaz Piłata
ukrzyżowany z napisem „Jezus Chrystus Król Żydów”
przybitym do krzyża. Symbolicznie i pod każdym względem Jezus wyrzeka
się wszelkich pokus planetarnego świata. Jego gnoza tym samym staje
się doskonała; jest on w stanie wyrwać się ze sfer kryształowych i –
o czym marzą wszyscy filozofowie hermetyzmu – zasiąść po
prawicy Boga Ojca, którego tron znajduje się poza naszym
niewielkim Układem Słonecznym z jego małymi królami –
planetami.
Taki sposób interpretacji i świadomość, że prawdziwą datą
narodzin Jezusa był dzień 29 lipca 7 roku p.n.e., sprawia, że
opowieść o magach staje się jednym z najważniejszych kluczy
zrozumienia reszty Ewangelii świętego Mateusza. Jak każdy człowiek,
Jezus rodzi się z astrologicznie określonym losem. Jednakże nie ulega
mu, lecz wypełnia swe wyższe przeznaczenie, łącznie z okrutną
śmiercią na krzyżu. Zostało to wcześniej przepowiedziane w Biblii,
którą Jezus cytuje tuż przed śmiercią:
 
A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli,
Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój,
czemuś mnie opuścił? Niektórzy zaś z tych, co tam stali,
usłyszawszy to, mówili: Ten Eliasza woła.1 zaraz podbiegł
jeden z nich, wziął gąbkę, napełnił octem, włożył na trzcinę i dal mu
pić. A inni mówili: Poczekaj, zobaczymy czy Eliasz przyjdzie,
aby go wyratować. Ale Jezus znowu zawołał donośnym głosem i oddał
ducha 22.
 
Wśród obserwatorów nie było najwyraźniej żadnych
uczonych w Piśmie ani faryzeuszy, którzy zauważyliby
podobieństwo do Psalmu 22:
 
Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił...? Czemuś tak daleki
od wybawienia mego, od słów krzyku mojego? Aleja jestem
robakiem, nie człowiekiem, hańbą ludzi i wzgardą pospólstwa.
Wszyscy, którzy mnie widzą, szydzą ze mnie, wykrzywiają wargi,
potrząsają głową: Zaufał Panu, niechże go ratuje! Niech go wybawi,
skoro go miłuje!... Rozlałem się jak woda i rozłączyły się wszystkie
kości moje. Serce moje stało się jak wosk, roztopiło się we wnętrzu
moim. Siła moja wyschła jak skorupa, a język mój przylgnął do
podniebienia mego i położyłeś mnie w prochu śmierci. Oto psy otoczyły
mnie, osaczyła mnie gromada złośników, przebodli ręce i nogi
moje, mogę policzyć wszystkie kości moje[...]. Oni przyglądają się,
sycą się mym widokiem. Między siebie dzielą szaty moje i o suknię
moją los rzucają 23.
 
Czytając Psalm Dawida i porównując go ze sceną ukrzyżowania
opisaną przez Mateusza, trudno nie zauważyć, iż jest to przepowiednia
wydarzeń, które rozegrały się na górze Kalwarii,
łącznie z faktem przebicia rąk i nóg i losowaniem odzieży
Jezusa wśród żołnierzy. W wielkim stopniu rzuca ona światło na
specyfikę przeznaczenia będącego przeciwieństwem losu. Kwintesencją
tej historii, o czym Kościółnie chcąc uznać ludzkiej natury
Jezusa – często zdaje się zapominać, jest to, że nie musiał on
podejmować swego przeznaczenia. Mógł przyjąć dary mędrców
i prowadzić wygodne, a nawet pełne zaszczytów życie, by
ostatecznie umrzeć śmiercią naturalną. Ukrzyżowanie wydaje się
odrzuceniem komfortowego stylu życia na rzecz drogi trudniejszej,
która wypełnia proroctwo przepowiadające śmierć Zbawiciela i
otwarcie bramy sfer kryształowych. Sensem tego głębokiego i trudnego
przesłania jest twierdzenie, że jeżeli chcemy być naśladowcami
Chrystusa, to nie wystarczy tylko go czcić. My także musimy wyjść
naprzeciw naszemu przeznaczeniu i jeśli to konieczne, odrzucić nasz
wygodniejszy, lecz z natury ograniczony los.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2006 04 11 Uchwała ZG OSP system szkoleniaid 456
11 (311)
ZADANIE (11)
Psychologia 27 11 2012
359 11 (2)
11
PJU zagadnienia III WLS 10 11
Wybrane przepisy IAAF 10 11
06 11 09 (28)

więcej podobnych podstron