Podróż do granic fizyki

background image

22.07.2016

Prószyński i S­ka

http://www.proszynski.pl/Fragment­fld­11­31064­.html

1/4

Informujemy iż strony www.proszynski.pl oraz księgarnia.proszynski.pl firmy Prószyński Media Sp. z o.o. wykorzystują pliki cookies
do poprawnego działania. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki odnośnie plików cookies oznacza zgodę na ich wykorzystywanie.
Szczegóły znajdziesz w 

Polityce prywatności / cookies

Nie pokazuj więcej tego komunikatu

Aktualności

28.05.2016

Relacja z

Warszawskich

Targów Książki

23.05.2016 ­ 

Nagroda im. Kuryłowiczów

dla tłumaczy książki „Nasz
matematyczny Wszechświat”

23.05.2016 ­ 

Żegnamy Marię Czubaszek

Wywiady

09.05.2016

"Koran mam w

małym paluszku"

Zapraszamy do
przeczytania wywiadu z

Tanyą Valko. 

18.02.2016 ­ 

Widziałem, dotknąłem,

powąchałem

16.07.2015 ­ 

Tanya Valko ostrzega,

naucza, poucza

Posłuchaj i zobacz

03.03.2016

Jak wysoko sięga miłość ­

spotkanie autorskie

Spotkanie z autorkami "Jak wysoko sięga
miłość". 

15.06.2015 ­ 

Najnowsza powieść

Katarzyny Puzyńskiej już w księgarniach!

Tajemnice Wszechświata. Podróż do granic fizyki

Anil Ananthaswamy

PROLOG 

Był  to  pierwszy  dzień  po  Bożym  Narodzeniu  2004  roku,  słoneczny  zimowy
poranek w Berkeley w Kalifornii. Stałem przed kawiarnią na rogu ulic Shattuck i
Cedar,  czekając  na  Saula  Perlmuttera,  astrofizyka  z  Uniwersytetu
Kalifornijskiego.  Kampus  uniwersytecki  znajduje  się  u  podnóża  zalesionych
wzgórz,  które  wznoszą  się  stromo  na  samym  skraju  miasta.  Na  wzgórzach
rozłożyło się Narodowe Laboratorium imienia Lawrence’a (Lawrence Berkeley
National  Laboratory,  LBNL).  W  latach  dziewięćdziesiątych  XX  wieku  w
kampusie  uniwersytetu  oraz  w  LBNL  przebywało  kilku  członków  dwóch
zespołów astronomów, którzy jednocześnie, choć niezależnie od siebie, odkryli
coś, co wywołało ogromne zdziwienie, a nawet poważny niepokój. Otóż nasz
Wszechświat, jak się wydaje, gwałtownie się rozszerza. 
Perlmutter  kierował  jednym  z  tych  zespołów.  Jego  pełne  ekspresji  oczy,
wyolbrzymione  przez  ogromne  okulary  i  wysokie  czoło  z  cofającą  się  linią
włosów,  przypominały  mi  Woody’ego  Allena.  To  jednak,  co  odkrył,  wcale  nie
było  śmieszne.  Perlmutter  przyznał,  że  to  odkrycie  pogrążyło  kosmologię  w
głębokim  kryzysie.  Badania  odległych  supernowych,  prowadzone  przez  oba
zespoły, wykazały, że rozszerzanie się Wszechświata, zaobserwowane po raz
pierwszy przez Edwina Hubble’a w 1929 roku, nabiera tempa, a nie spowalnia,
jak  przewidywało  wielu  uczonych.  Mogło  się  wydawać,  że  jakaś  tajemnicza
energia wytwarza siłę odpychającą, która przeciwdziała grawitacji. Nie znając
jej  właściwej  natury,  kosmolodzy  nazwali  ją  ciemną  energią.  A  co  jeszcze
bardziej  istotne,  jak  się  wydaje,  stanowi  ona  prawie  trzy  czwarte  całkowitej
materii i energii Wszechświata. 
Ciemna  energia  to  najnowsza,  niepokojąca  kosmologów  zagadka,
towarzysząca  tajemnicy,  jaka  dręczyła  ich  przez  dziesięciolecia:  kwestii
ciemnej materii. Prawie 90 procent masy galaktyk jest bowiem, jak się wydaje,
zbudowane  z  nieznanej,  nigdy  niewidzianej  materii.  Wiemy,  że  ona  tam  jest,
ponieważ  bez  jej  przyciągania  grawitacyjnego  galaktyki  uległyby  rozpadowi.
Perlmutter zwrócił uwagę, że przede wszystkim kosmolodzy, ale również fizycy,
muszą teraz przyjąć do wiadomości fakt, iż obecne teorie nie potrafią wyjaśnić
około  96  procent  zawartości  Wszechświata.  Wszystkie  nasze  wysiłki
zrozumienia  materialnego  świata  rzuciły  światło  jedynie  na  niewielki  ułamek
kosmosu. 
To jeszcze nie koniec tajemnic. Powstaje pytanie o pochodzenie masy. Co się
stało  z  antymaterią,  która  powinna  zostać  wytworzona  razem  z  materią  po
Wielkim  Wybuchu?  Po  upływie  niemal  stulecia  od  spektakularnego  sukcesu
wyjaśnienia  naszego  świata  za  pomocą  dwóch  filarów  współczesnej  fizyki  –
mechaniki  kwantowej  i  ogólnej  teorii  względności  Einsteina  –  fizycy  mieli
pewien  stabilny  grunt  pod  nogami.  Teraz,  jak  to  ujął  Perlmutter,  on  i  inni
naukowcy muszą zacząć wspinaczkę po stromych schodach, prowadzących do
nowego  zrozumienia  Wszechświata,  mając  jedynie  mgliste  pojęcie  o  tym,  co
czeka ich na szczycie. 
Część  tego,  jak  się  wydaje,  nadludzkiego  wysiłku  polegać  będzie  na
przekształceniu  mechaniki  kwantowej  wraz  z  ogólną  teorią  względności  w
teorię grawitacji kwantowej. W sytuacji, kiedy mikroskopijne objętości zostają
poddane skrajnie wysokiej sile grawitacji, jak w czarnych dziurach lub Wielkim
Wybuchu,  te  teorie  niezbyt  pasują  do  siebie.  W  gruncie  rzeczy  ponoszą
całkowitą klęskę. Jedną z najbardziej ambitnych prób ich połączenia jest teoria
strun,  struktura  niewyobrażalnie  skomplikowana  matematycznie.  Jej
najbardziej żarliwi obrońcy mają nadzieję, że doprowadzi ona nas nie tylko do
grawitacji  kwantowej,  lecz  także  do  teorii  wszystkiego,  co  umożliwi  opisanie
każdego  aspektu  Wszechświata  kilkoma  eleganckimi  równaniami.  Jednak
odkrycie  ciemnej  energii  i  ostatnie  prace  nad  teorią  strun  pomieszały  nam
szyki.  Innego  zimowego  dnia  w  Bay  Area,  przeszło  dwa  lata  po  spotkaniu  z
Perlmutterem, sam się przekonałem, w jak poważnych kłopotach znalazła się
fizyka. 
Był  luty  2007  roku,  późne  popołudnie.  Sala  konferencyjna  w  Hiltonie  w  San
Francisco była wypełniona do ostatniego miejsca, gdyż odbywała się doroczna
sesja  Amerykańskiego  Stowarzyszenia  Krzewienia  Nauki  (AAAS).  Trzech
fizyków dyskutowało o ciemnej energii w odniesieniu do najważniejszych dla
nas  pytań:  dlaczego  nasz  Wszechświat  jest  taki,  jaki  jest?  Czy  jest  dobrze

Strona główna / Popularnonaukowe / Tajemnice Wszechświata. Podróż do granic fizyki

Pomoc

Mapa witryny

English

 

szukaj

wyszukiwanie zaawansowane

KSIĘGARNIA

Nowości

Zapowiedzi

Bestsellery

e­booki

Duże Litery

Druk na żądanie

Klub KOBIETY TO CZYTAJĄ

Literatura polska

Literatura światowa

Literatura faktu, historia

Biografie, wspomnienia

Fantastyka, fantasy

Kryminał/Sensacja/Horror

Dla dzieci i młodzieży

Popularnonaukowe

Humanistyka

Komiks

Albumy

Kulinaria

Poradniki

Słowniki, atlasy, encyklopedie,

edukacja

Audiobooki CD

Serie

Autorzy

Katalog alfabetyczny

Katalog chronologiczny

O wydawnictwie

Czasopisma

Przyślij swoją książkę

Dla mediów

Praca

background image

22.07.2016

Prószyński i S­ka

http://www.proszynski.pl/Fragment­fld­11­31064­.html

2/4

więcej »

14.04.2015 ­

„Jedenaście tysięcy
dziewic" Joanny Marat!

Bestsellery

TOP 20

1. 

Nienachalna z urody

 Maria

Czubaszek

2. 

Łaskun

 Katarzyna Puzyńska

3. 

Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda

Lucyna Olejniczak

Fotogaleria

1234

przystosowany do istnienia na nim życia? Jak się wydaje, ciemna energia nie
tylko  jest  tajemnicza,  lecz  także  odgrywa  rolę  w  tworzeniu  gwiazd  i  galaktyk.
„Wielkim  znakiem  zapytania  nie  jest  to,  dlaczego  istnieje  ciemna  energia.
Wielkim  znakiem  zapytania  jest  to,  dlaczego  jest  jej  tak  niewiele”,  mówił  do
zgromadzonego  w  Hiltonie  audytorium  Leonard  Susskind,  profesor  fizyki
teoretycznej  z  Uniwersytetu  Stanforda  i  współwynalazca  teorii  strun.  Potem
przybrał poetycki ton: „Faktem jest, że stoimy na krawędzi egzystencji, gdyby
bowiem ciemna energia była o wiele większa, nie byłoby nas tutaj, właśnie to
jest tajemnicą”. 
Jeszcze do niedawna żywiono nadzieję, że ową zagadkę wyjaśni teoria strun,
a  wielkość  ciemnej  energii  wyniknie  w  sposób  naturalny  z  rozwiązań  jej
równań,  tak  jak  miałyby  się  pojawić  wyjaśnienia  innych  zagadek.  Dlaczego
proton waży prawie dwa tysiące razy więcej niż elektron? Dlaczego grawitacja
jest o wiele słabsza niż siła elektromagnetyczna? Dlaczego podstawowe stałe
fizyczne  mają  takie,  a  nie  inne  wartości?  W  odniesieniu  do  tych  pytań
zagadnienie ciemnej energii ma wręcz symboliczny charakter. Żadne z praw
fizyki nie wyjaśnia, dlaczego Wszechświat jest taki, jaki jest, a nie inny. Prawa
te wydają się precyzyjnie dostrojone do stworzenia Wszechświata, który jest w
stanie podtrzymywać życie – ale fakt ten bezustannie trapi fizyków. 
Nic  nie  wskazuje  jednak,  by  rozwiązanie  tego  zagadnienia  miała  przynieść
teoria strun, z którą łączono duże nadzieje. Niektórzy fizycy przestają wierzyć,
że wiedzę o Wszechświecie uda się zamknąć w serii równań. W San Francisco
Susskind  poruszył  ten  temat.  Jego  wystąpienie  było  zatytułowane  „Dlaczego
szczury uciekają ze statku”. Jednak porzucenie redukcjonizmu nie oznaczało
wyrzeczenia  się  teorii  strun,  wręcz  przeciwnie.  Dla  Susskinda  i  wielu  innych
fizyków  wiązało  się  natomiast  z  przyjęciem  tej  teorii  w  całej  matematycznej
złożoności,  bez  względu  na  jej  oszałamiające  konsekwencje.  Jedną  z
najbardziej  niezwykłych  implikacji  teorii  strun  w  jej  obecnym  kształcie  jest
istnienie  wieloświata.  Zgodnie  z  tą  teorią  nasz  Wszechświat  jest  jedynie
jednym z możliwych 10500 wszechświatów, a może nawet większej ich liczby.
Ten  niezwykły  scenariusz  wyjaśnia,  dlaczego  ciemna  energia  i  inne
podstawowe stałe mają takie wartości, jakie mają. W wieloświecie możliwe są
wszelkie wartości ciemnej energii i podstawowych stałych, a prawa fizyki mogą
być różne w różnych wszechświatach. By więc opisać nasz Wszechświat, fizycy
nie  muszą  uciekać  się  do  precyzyjnego  dostrajania.  Jeśli  wieloświat
rzeczywiście istnieje, to jest pewne, choć niewielkie prawdopodobieństwo, że
nasz  Wszechświat  przypadkowo  wyłonił  się,  mając  takie,  a  nie  inne
właściwości. Rządzące nim prawa umożliwiają powstawanie gwiazd i galaktyk
– także planet i inteligentnego życia, łącznie z fizykami, którzy zadają pytanie,
dlaczego Wszechświat jest taki. 
Na  tym  polega  tak  zwana  zasada  antropiczna,  która,  ogólnie  rzecz  ujmując,
mówi, że nasz Wszechświat jest taki, jaki jest, ponieważ możemy to stwierdzić,
żyjąc na nim, a gdyby był inny, nie byłoby nas i nie moglibyśmy zadawać pytań.
Wiele osób uważa taki pogląd za zwykły wykręt, w tej sytuacji bowiem fizycy
nie  muszą  wszystkiego  wyprowadzać  z  praw  podstawowych.  Natomiast  inny
mówca, kosmolog Andriej Linde, kolega Susskinda ze Stanfordu, wspominał,
jak prawie dwadzieścia lat temu chciał mówić o zasadzie antropicznej fizykom
w Fermilabie (Laboratorium Fizyki Cząstek imienia Enrico Fermiego) w pobliżu
Chicago. Ostrzeżono go, że tych, którzy odważą się o niej napomknąć, obrzuca
się  jajkami.  Zaczął  więc  od  zupełnie  innego  tematu,  który  zmienił  dopiero  w
środku  wykładu,  wychodząc  z  założenia,  że  pracownicy  laboratorium  „nie
zdążą dobiec do supermarketu, by kupić jajka”. 
W  związku  z  tym,  że  teoria  strun  zakłada  istnienie  wieloświata,  zasada
antropiczna  zyskuje  rację  bytu.  Jednak  sama  teoria  strun  nie  została
potwierdzona  doświadczalnie,  wielu  fizykom  więc  poważne  traktowanie  jej
implikacji  wydaje  się  trudne  lub  wręcz  niemożliwe.  Trzecim  mówcą  tego
popołudnia  był  kosmolog  Lawrence  Krauss,  pracujący  w  owym  czasie  na
Uniwersytecie  Case  Western  Reserve  i  mający  odmienne  zdanie,  który  tak
podsumował  dyskusję:  „Myślę,  że  można  sobie  wyobrazić  teorię,  w  której
wieloświat  będzie  pojęciem  naukowym.  Gdy  ktoś  stworzy  teorię,  prawdziwą
teorię,  przewidującą  zjawiska  obserwowane  we  Wszechświecie,  w  tym  wiele
takich, które możemy zbadać, lecz także takie, których nie możemy zbadać, to
wydaje  mi  się,  że  wtedy  większość  z  nas  powiedziałaby,  iż  wierzymy  w
zjawiska, których jeszcze nie potrafimy zbadać [takie jak istnienie wieloświata]”.
Susskind rzucał Kraussowi mordercze spojrzenia, jednak jego ponury ton na
końcu  sesji  świadczył  o  tym,  że  niełatwo  będzie  odpowiedzieć  na  krytykę.
„Mogę powiedzieć tylko, że się tym wszystkim niepokoimy”, stwierdził. „[Teoria
strun]  stanowi  teraz  najważniejsze  zagadnienie  w  fizyce.  Tylko  czy  opierając
się na niej, możemy stworzyć naukę eksperymentalną?” 
Trzech  mówców  zgodziło  się  co  do  jednego:  tylko  doświadczenia  mogą
przełamać ten impas. 
Największy postęp w fizyce dokonywał się, kiedy teoria była blisko związana z
eksperymentem. Czasem teoria pojawiała się pierwsza, a czasem zdarzało się
odwrotnie.  Na  przykład  doświadczenie,  jakie  wykonali  w  1887  roku  Albert
Michelson i Edward Morley – wykazując, że prędkość światła jest niezależna
od  ruchu  obserwatora  –  wpłynęło  na  sformułowanie  przez  Einsteina  w  1905
roku  szczególnej  teorii  względności.  Dziesięć  lat  później  Einstein  stworzył
ogólną teorię względności, jednak dopiero po przeprowadzonych w 1919 roku
doświadczeniach, które zweryfikowały jej niezwykłe implikacje – zakrzywienie
promieni  świetlnych  gwiazd  przez  pole  grawitacyjne  Słońca  –  zyskała  ona
ogólną  akceptację.  Od  początku  do  połowy  XX  wieku  zaś  fizycy  teoretycy  i
fizycy  doświadczalni  prześcigali  się  wzajemnie  przy  formułowaniu  mechaniki
kwantowej. Równie owocną współpracę nawiązano w latach sześćdziesiątych
i  siedemdziesiątych  XX  wieku,  kiedy  fizycy  zajmujący  się  cząstkami  stworzyli
teorię cząstek elementarnych i sił, z których zbudowany jest świat materialny, a
doświadczenia potwierdziły ich zaskakująco dokładne przewidywania. Jednak
teraz  to  wzajemne  współdziałanie  znalazło  się  w  impasie.  Odkrycie  ciemnej
energii  i  ciemnej  materii  oraz  niemożność  eksperymentalnego  potwierdzenia

Kontakt

Jak kupować

Polityka prywatności

Foreign rights

Bądź pierwszą osobą wśród
znajomych, która to polubi

Prószyński i …

34 tys. polubienia

Polub tę stronę

 

background image

22.07.2016

Prószyński i S­ka

http://www.proszynski.pl/Fragment­fld­11­31064­.html

3/4

istnienia  bozonu  Higgsa  (który  miałby  nadawać  cząstkom  elementarnym  ich
masę) dało teoretykom wielką swobodę. Pojawia się pełno pomysłów i jeszcze
więcej  domysłów.  Czy  nowe  doświadczenia  w  kosmologii  i  fizyce  cząstek
pozwolą tym teoriom zakotwiczyć się w rzeczywistości? 
Książka stanowi próbę znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Po szukiwanie jej
spowodowało,  że  opuściłem  Londyn,  w  którym  mieszkałem  i  pracowałem,  i
wybrałem się w najdalsze krańce Ziemi, na pustynie i do opuszczonych kopalń,
na szczyty gór i na niziny, w poszukiwaniu odważnych eksperymentów, które
mogłyby wydobyć fizykę z teoretycznego zastoju. Wiele z tych eksperymentów,
każdy  na  własny  sposób,  zajmuje  się  ciemną  materią  i  ciemną  energią.
Oglądałem  także  teleskopy  i  detektory  poszukujące  antymaterii,  bozonu
Higgsa  i  neutrin,  niewidzialnych  subatomowych  cząstek  we  Wszechświecie.
Neutrina nie wchodzą w interakcję z materią i niczym niezatrzymywane płyną
w przestrzeni, przenosząc informacje o odległych obszarach kosmosu, jakich
żadna  inna  cząstka  nie  potrafi  przekazać.  Wszystkie  te  eksperymenty
wyznaczają stopnie metaforycznej klatki schodowej Perlmuttera. Moja podróż
także  stała  się  metaforą  podejmowanych  przez  naukowców  ekspedycji  do
granic poznania – do krańców stosowalności fizyki. 
Rozpocząłem  ją  wyprawą  do  teleskopu  o  średnicy  zwierciadła  254
centymetrów,  umieszczonego  na  szczycie  Mount  Wilson  w  Kalifornii,  gdzie
Hubble  odkrył,  że  nasz  Wszechświat  się  rozszerza.  Obserwacje  te  stanowiły
podwalinę  teorii  Wielkiego  Wybuchu  oraz  współczesnej  kosmologii.  Taka
średnica  zwierciadła  stanowiła  szczyt  ówczesnej  techniki,  choć  już  dawno
pokonały  ją  współczesne  teleskopy  do  obserwacji  nocnego  nieba.  Otwierają
one co wieczór swoje gigantyczne kopuły, by zajrzeć we Wszechświat głębiej
niż połowa odległości do jego krańca, zbierając światło, a czasem tylko jakiś
foton. Równie potężne są instrumenty, które to światło analizują, na przykład
ważący  8,6  tony  spektrograf,  dzięki  któremu  astronomowie  mogą  badać
Wszechświat,  skrawek  po  skrawku,  i  to  z  niezwykłą  dokładnością.  Jego
przeciwieństwem są małe detektory krzemowe i germanowe, wielkości krążka
do  hokeja,  tak  doskonale  wykonane,  że  wszyscy  obchodzą  się  z  nimi  jak  z
dziełami sztuki. Dzień po dniu i tydzień po tygodniu czekają one cierpliwie na
choćby najmniejszą oznakę istnienia ciemnej materii. 
Są  też  gigantyczne  balony,  które  w  stratosferze  poszukują  pierwotnej
antymaterii  i  badają  kosmiczne  promieniowanie  tła  (promieniowanie,  które
pozostawił po sobie Wielki Wybuch). 
Szczytowym  osiągnięciem  fizyki  eksperymentalnej  jest  Wielki  Zderzacz
Hadronów,  największy  na  świecie  akcelerator  cząstek.  Maszyny  ważące
tysiące  ton  monitorują  trajektorie  cząstek  sub atomowych  z  dokładnością  do
jednej milionowej metra. Te cząstki powstają po zderzeniu wiązek protonów – z
których każda ma energię 400­tonowego pociągu, pędzącego 150 kilometrów
na  godzinę.  Elektromagnesy  nadprzewodnikowe,  zimniejsze  niż  głęboka
przestrzeń kosmiczna, utrzymują te wiązki na torach w długim na 27 kilometrów
podziemnym tunelu. Efektem tych zderzeń protonów może być ujawnienie się
bozonu  Higgsa,  ciemnej  materii  lub  pierwszych  zwiastunów  dodatkowych
wymiarów. 
Te  wspaniałe  teleskopy  i  detektory  mogą  pracować  jedynie  w  najbardziej
ekstremalnych  warunkach  na  Ziemi.  Zimne,  suche  powietrze  nad  pustynią
Atakama, wysoko w chilijskich Andach, gdzie nie urośnie nawet źdźbło trawy,
umożliwia  wychwycenie  przez  teleskop  światła  gwiazd,  podróżującego  przez
miliardy  lat,  i  nie  zakłóci  go  tam  takie  ziemskie  zjawisko  jak  para  wodna.
(Oczywiście,  instrumenty  w  przestrzeni  kosmicznej,  na  przykład  Kosmiczny
Teleskop  Hubble’a,  nie  muszą  zmagać  się  ze  szkodliwymi  zakłóceniami
światła).  Krystalicznie  czyste  wody  Bajkału  są  z  kolei  dobrą  lokalizacją  dla
podwodnego  teleskopu  neutrinowego,  a  rosyjscy  fizycy  obozują  na
zamarzniętym jeziorze w przenikliwym zimnie i prowadzą badania. 
Schodzenie  w  głąb  ziemi  również  przynosi  korzyści.  W  głębiach  nieczynnej
kopalni  rudy  żelaza  w  Minnesocie  fizycy  poszukują  ciemnej  materii,  a  ich
detektory  chroni  przed  promieniami  kosmicznymi  skała  o  grubości  niemal
kilometra. Pracującym tam niegdyś górnikom, mającym do dyspozycji jedynie
wiertła i dwuręczne młoty kowalskie, trudno byłoby sobie wyobrazić rolę, jaką
teraz  odgrywa  ich  kopalnia  przy  odkrywaniu  natury  Wszechświata.
Jednocześnie  wielki,  pozbawiony  zanieczyszczeń  obszar  jałowej  ziemi  w
Afryce Południowej to proponowana lokalizacja dla największego na świecie
radioteleskopu.  Trzy  tysiące  anten  takiego  teleskopu  może  przemiatać
ogromne  połacie  Wszechświata  szybciej  niż  jakikolwiek  dotychczas
zbudowany instrument. 
Niewiele ekstremalnych lokalizacji wytrzymuje porównanie z Antarktydą, która
jest  najzimniejszym,  najsuchszym  i  najwyższym  kontynentem  na  Ziemi.  Jest
tam  tak  zimno,  że  głębokie  zaczerpnięcie  oddechu  może  doprowadzić  do
oparzenia płuc. Wydychane wilgotne powietrze natychmiast zamarza. Istnieje
też  śmiertelne  niebezpieczeństwo  w  postaci  pokrytych  śniegiem  szczelin  –
wystarczy chwila nieuwagi, by runąć w dół. Jednak kosmolodzy cenią wyżynne
powierzchnie  Antarktydy  ze  względu  na  rozrzedzone  i  pozbawione
zanieczyszczeń  powietrze  i  budują  tam  gigantyczne  teleskopy  do  badania
mikrofalowego  promieniowania  tła  z  precyzją  niemożliwą  do  osiągnięcia  w
innym  miejscu  na  Ziemi.  Naukowców  przyciąga  nie  tylko  powietrze  nad
Antarktydą.  Wielokilometrowej  grubości  lód  bieguna  południowego  to
doskonałe miejsce dla detektora neutrin. Jedynie tam znaleźć można materiał
tak  masywny,  czysty  i  zwarty,  w  którym  można  by  uchwycić  tę  najbardziej
efemeryczną cząstkę Wszechświata. 
Książka opisuje owe odległe regiony, które są symbolem obecnej kosmologii
eksperymentalnej. Zaskakują nas swoją wyrazistością – czy to będzie Droga
Mleczna na tle ciemnego chilijskiego nieba, czy też niezwykła dolina Hanle na
Wyżynie  Tybetańskiej,  odgrodzona  od  świata  ośmiotysięcznymi  szczytami
Himalajów.  Mimo  dzielących  je  różnic  wszystkie  miejsca  mają  jedną  cechę
wspólną, nic nie dociera do nich z zewnątrz, nie ma tam dostępu rozpraszający
gwar  współczesnego  życia.  Glacjolog,  którego  poznałem  na  Antarktydzie,

background image

22.07.2016

Prószyński i S­ka

http://www.proszynski.pl/Fragment­fld­11­31064­.html

4/4

mówił o „absolutnej ciszy”, jaką odczuwa na tym kontynencie. Konfrontowany
jest jedynie z ekstremalnymi warunkami, których niepodobna zignorować. Jeśli
kosmologia  ma  rozwiązać  zagadkę  naszej  egzystencji,  to  potrzebuje  takich
miejsc.

© Prószyński Media Sp. z o.o. 1998­2016. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projekt i realizacja Structum.

 

Powered by InfoBiz Server

.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podroze do wnetrza siebie
Podroze Do Wnetrza Siebie Fragment Pd
Illustrowany przewodnik w podróży do Krynicy
63 S Goszcyński, Dziennik podróży do Tatrów
podroz do ziemi swietej neapolu Nieznany
Linux Kernel Podróż do wnętrza systemu cz 1
Rozkład jazdy podróżujących do nieba, Dokumenty(3)
Zadania do wykładów z fizyki
podroze do wnetrza siebie
rekolekcje, NAUKA REKOLEKCYJNA(Podróż do nieba II), NAUKA REKOLEKCYJNA - PODRÓŻ DO NIEBA: POJAZD
Goszczynski Dziennik podrozy do Tatrow [opr
podroze do wnetrza siebie
Odpowiedzi do sprawdzianu z fizyki
Pytania do egzaminu z fizyki sem.1 teoria
11 Podrozujemy do starozytnego Egiptu ,156,4476,pobierz (2)
Listy z podróży do Ameryki VI Szkice amerykańskie
Gry i Zabawy Podróż do krainy zabaw
Podróż za granicę
Diady komunikacyjne-podróż do wnętrza, Diady komunikacyjne

więcej podobnych podstron