SONDRA
RAY
ZWIĄZKI MIŁOŚCI
TAJEMNICA
DOSKONAŁEGO ZWIĄZKU
WYDAWNICTWO "REBIRTHING"
Książka ta zasadniczo różni się od innych wydawnictw na temat związków pomiędzy ludźmi,
ponieważ oparta jest na:
duchowej prawdzie, że MYŚL JEST TWÓRCZA (Zmieniając swoje myśli, możesz zmienić
wszystko. Główny nacisk kładzie się tu na to, jak zmienić głęboko ukryte, podświadome
myśli, które działają niszcząco na związki między ludźmi);
nowych badaniach na temat efektów traumy narodzin w teorii rebirthingu (Rebirthing jest
to proces, który leczy fizyczne i psychiczne zniszczenia powstające podczas szoku naro-
dzin. Wyjaśnia również, jak sposób narodzin człowieka wpływa na jego związki między
ludźmi);
koncepcji fizycznej nieśmiertelności – uczenia się jak zajmować się swoim ciałem, aby je
odmłodzić, a następnie utrzymać w dowolnie wybranym przez siebie wieku. Stosując re-
birthing i zmieniając myśli negatywne na pozytywne, można dowolnie przedłużać swoje
życie.
Powyższe założenia stanowią prawdy duchowe. Jeśli im zaufamy, mamy szansę stać się
pierwszym pokoleniem, dla którego związki międzyludzkie staną się źródłem życia i zdrowia.
Tytuł oryginału: LOVEING RELATIONSHIPS
© Copyright by Sondra Ray
© Copyright for the Polish edition by Jerzy Sikora
Przedruk całości lub fragmentu za zgodą Wydawnictwa “REBIRTHING”
Tłumaczenie: marek Pyszniak
Projekt okładki – Jerzy Sikora
Opracowanie graficzne – Piotr Kawecki
Wydawnictwo „REBIRTHING” – Opole, ul.Koszyka 42/8
Wcześniejsze moje książki dedykowałam Leonardowi Orrowi,
twórcy Rebirthingu oraz mojej matce Ethel Miller.
Tę książkę z dumą dedykuję Herakhanowi Babie Sri Sri, 1008,
Nieśmiertelnemu Mistrzowi Mojemu wielkiemu nauczycielowi
i wspaniałemu przyjacielowi
WSTĘP
Na świecie zawsze istniały doskonałe, głębokie, satysfakcjonujące i podniecające związki między
ludźmi. Zdarzały się one jednak nadzwyczaj rzadko. I zwykle trwały krótko. Literatura romantyczna
opisywała idealne, intensywne, spontaniczne związki, które pokonywały wszelkie bariery. Związki ta-
kie miały dwa zakończenia. W pierwszym z nich kochankowie umierali nagłą śmiercią w chwili naj-
wyższych wzlotów namiętności (Tristan i Izolda, Romeo i Julia), unieśmiertelniając niejako swoją mi-
łość. W drugim mówi się w zakończeniu, że żyli "długo i szczęśliwie" (np. Baśnie Grimmów). Autorzy
oszczędzali w ten sposób czytelnikowi szczegółów oraz powtarzających się okoliczności codzienne-
go życia. Na tego rodzaju modelach wychowywała i dorastała większość ludzi. Tęgo rodzaju przykła-
dy nie pokazywały, jak naprawdę działają związki miłości i przyjaźni między ludźmi.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat w Stanach Zjednoczonych załamały się stare wzorce myślowe na
temat związków międzyludzkich. Gwałtownie wzrosła liczba rozwodów. Stało się jasne, że dawny styl
życia przestał po prostu odpowiadać młodemu pokoleniu. Rewolucja seksualna stała się jedną z czę-
ści składowych nowej moralności, której wciąż brak jest formy zapewniającej ludziom prawdziwą i
trwałą satysfakcję. Oszałamiające jest pomnożenie stylów życia, spośród których możną wybrać
swój własny. A jednak najgłębszy sens związków między ludźmi, które dają życiową siłę i pozwalają
zmieniać niezbyt udane życie, wcale nie zależy od określonego stylu życia. Ten sens wynika z życio-
wych prawd. O nich właśnie mówi ta książka. Poprzez zrozumienie tych prawd będziesz mógł odna-
leźć światło, wolność, siłę, prawdziwą satysfakcję, zachowując swój własny styl.
Prawdy te istniały zawsze, ale rzadko były jasno widziane. Obdarzeni intuicją zdrowi ludzie, po pro-
stu demonstrowali je poprzez zdolności mówienia o tym, co czuli i żyli z innymi bez zaborczości. Tre-
ning Związków Miłości zebrał te zasady i przekazuje je w prostych, zrozumiałych i ciekawych do-
świadczeniach.
Jeśli twój związek z bliską osobą rozpada się, możesz w trakcie treningu odkryć, dlaczego tak się
dzieje i co z tym zrobić. Ta książka i trening Związków Miłości stanowią oznakę końca sztywności,
stłumiania prawdziwych uczuć i fałszywych celów w związkach między ludźmi. Wielu zainteresowa-
nym umożliwi zrozumienie, czego chcą od życia i jak usiłują to osiągnąć w praktyce.
Wokół uczestników treningu Związków Miłości powstała grupa przyjaciół. Liczba osób, które biorą w
nim udział, oraz sympatyków stale wzrasta. Wykorzystujemy swoje idee w osobistych związkach z
innymi. Ufamy sobie, kochamy się, nie tolerujemy kłamstwa. Nasze związki i wzajemne zaufanie,
wdzięczność są satysfakcjonujące, odświeżające i uzdrawiające.
Fred Lehrman
WPROWADZENIE
Trening Związków Miłości został tak pomyślany, abyś opierając się na nim, mógł w pełni kochać sie-
bie i doświadczać miłości oraz radości w związkach z innymi przez cały czas. Książka ta zawiera
większość idei treningu. Dzięki nim twoje obecne związki z innymi zaczną się uzdrawiać. Odnaj-
dziesz satysfakcjonujące więzi z ludźmi, pozbywając się negatywnych myśli.
Gdy zrozumiesz trening Związków Miłości, pozwolisz sobie prawdopodobnie na wspaniałe doświad-
czenia cieszenia się energią innych ludzi, którzy cię lubią.
Pierwszym krokiem jest jednak zawsze uzdrowienie siebie. Pragnę pomóc ci, aby nastąpiło to łagod-
nie i bez wysiłku. Pragniemy nauczyć cię, że musisz się uczyć. Ja musiałam nauczyć się utrzymywa-
nia związków z innymi ludźmi, więc stworzyłam. Trening Związków Miłości. Tak bardzo pragnęłam
stworzyć wspaniałe więzi z innymi ludźmi, że przeznaczyłam trening dla siebie, nie zastanawiając się
nad tym, czy inni interesują się nim czy nie. Na początku nie miało to dla mnie znaczenia, czy mam
jednego słuchacza czy stu. Po prostu chciałam przejść przez trening. Informacje przechodziły przeze
mnie a potem je spisywałam. Czasem uczestniczyłam w treningu innych po to, aby się tej sztuki na-
uczyć. Kocham go i drżę z radości na myśl, że mogę się swoim doświadczeniem podzielić.
No więc zacznijmy od razu. Od sekretów wspaniałych związków z innymi. Kiedy czytasz te strony,
możesz myśleć, że trening jest zbyt trudny lub zajmie ci zbyt dużo czasu. Czy będzie on
trudny, czy łatwy - zależy to wyłącznie od ciebie. Sugeruję, abyś uczynił go łatwym i zabawnym. Na
pewno stanie się zabawniejszy i łatwiejszy, gdy odrzucisz negatywne wzorce postępowania, które
cię zabijają. A gdy je odrzucisz, stosując proste zasady zawarte w tej książce, odkryjesz, że twoją
energią życia została wyzwolona. Gdy poczujesz, że jesteś naładowany energią, bardziej pozytywny,
x pewnością będziesz się lepiej bawił. Jeśli jednak twoim wzorcem jest wysiłek, wtedy odkryjesz, że
się jeszcze bardziej trudzisz. Wielu ludzi ma wzorzec wysiłku, który wytworzył myśl, że "życie jest
wysiłkiem". (Na szczęście, obecnie stosujemy już nowe metody położnicze. A rebirthing uzdrawia do-
rosłych, którzy mieli traumatyczne narodziny.)
Na początku postaraj się przyswoić sobie drogą medytacji następującą afirmację: "Stosując proste
instrukcje zawarte w książce, bez wysiłku, z radością uwalniam się od starych wzorców i naprawdę
tworzę z innymi wspaniałe związki, które mnie uzdrawiają".
Gdy przyswoisz sobie tę myśl. poczujesz, że twoje ciało ożywa i przepełnia energią. Dzieje się tak,
dlatego że pozbywasz się lęków wywołanych myślą "Nie mam sposobu na to, aby moje związki z in-
nymi były satysfakcjonujące" lub "w związku z innymi nigdy nie otrzymuję tęgo, co pragnę otrzymać".
W tej książce pragnę przekazać jeszcze jedną prawdę. Oddanie prawdziwego ducha treningu na
kartach tej książki jest właściwie niemożliwe. Fizyczne i emocjonalne doświadczenia zmieniają
ludzi Po treningu są oni zdolni do odbierania większej dawki miłości, ponieważ znika blokada w jej
odbieraniu. Uczą się odczuwania przyjemności, gdy są zanurzeni w olbrzymiej ilości energii. (Nigdy
poza grupą treningową nie odczuwałam tak ogromnej ilości energii. Jedyny wyjątek stanowi energia
odczuwana w czasie kontaktu z Babaji, a także podczas szczególnie intensywnej sesji rebirthingu).
Fakt, że pragniesz czytać tę książkę, stanowi niezawodny znak, że dojrzałeś do treningu.
Ponieważ pragniesz tak wiele odbierać ze Źródła, w twoim życiu natychmiast zaczną przydarzać się
dobre rzeczy. Bądź pewien, że twoja myśl "Pragnę przyjrzeć się mojemu życiu, związkom z innymi i
ulepszyć je" rozpocznie magiczne zmiany." Powiedz sobie: "Mogę nawet wziąć udział w treningu i
odrodzić się". Ludzie często mówią, że w momencie, gdy podejmują decyzję, aby zmienić siebie po-
przez trening, ich związki z innymi zaczynają się polepszać. Wynika z tego, że jesteś gotów do pod-
jęcia treningu.
Jeżeli już po samym postanowieniu, że weźmiesz udział w treningu, czujesz się lepiej, jak wspania-
łych uczuć doznasz potem, gdy już przepełnisz się pozytywną energią!
Ludzie, którzy są wokół mnie, zawsze uczestniczą w treningu. Jeden z nich, Piotr nazwał go "niebem
na ziemi". Dla mnie także jest to niebo, ponieważ mogę przekazać najlepsze myśli. Bo niebo nie jest
miejscem, jest to rzeczywistość, w której realizowały się doskonałe idee.
Dlatego pierwszy dzień treningu poświęcony jest potężnym procesom, które usuwają blokady świa-
domości nie pozwalające ludziom doświadczać swej doskonałości.
Stworzyłam trening, aby uzdrowić siebie samą. Okazało się, że łatwo się dzielić z innymi. Teraz lu-
dzie uzdrawiają się razem ze mną. Czyż nie daje on tego, czego wszyscy pragniemy? - zdrowia cia-
ła, umysłu, ducha i radości życia? Świat wydaje się miejscem zabawy, w którym wszyscy czerpią ra-
dość z robienia nawet najdrobniejszych rzeczy.
Pragnę podziękować ludziom, którzy przede mną zaczęli uzdrawiać świadomość innych. Chcę też
podziękować sobie za szukanie Prawdy przez lata i nie zaprzestanie wysiłków aż do znalezienia Jej.
Kocham cię.
Sondra Ray
SPOTKANIE PARTNERA
Bardzo łatwo poznać przyszłego małżonka lub partnera, jeśli myślisz, że może to nastąpić. Jeśli je-
steś w stanie odczuwać metafizycznie, dni zmartwień, nadziei i wypatrywania są już poza
tobą. Istnieje coś takiego. Istnieje coś takiego, jak "Uniwersalne Metafizyczne Prawo Przyciągania".
Bardziej odpowiada mi nazwa Kosmiczna "Służba Spotkań". Działa zawsze, jeśli tylko na to pozwo-
lić. Nie musisz już martwić się o to, gdzie lub jak. Osoba, na którą czekasz, pojawi się. ale wtedy i tyl-
ko wtedy gdy jesteś gotów. Musisz po prostu mieć pozytywne myśli i pozbyć się oporu przed przyj-
mowaniem.
Wielu ludzi popełnia błąd, zapominając, że ich myśli przez, cały czas produkują rezultaty. Myśli wielu
osób krążą w zaklętym kręgu: "nigdy nikogo nie znajdę" lub "w moim otoczeniu nie mą
odpowiedniego mężczyzny (kobiety)" czy też "nikt mnie nie potrzebuje". A potem dziwią się, dlacze-
go siedzą sami w domu! Czują się opuszczeni, zwłaszcza po załamaniu się bliskiego związku. Oso-
ba opuszczona myśli tak: "nigdy nie znajdę kogoś tak bliskiego, jak on (ona)". "Nigdy sam nic nie
zmienię" lub "Moje życie jest skończone". Wszystkie te myśli są destrukcyjnej dają negatywne rezul-
taty.
Ważne jest, aby utrzymywać w sobie gotowość do otrzymywania. Wówczas czujesz, że jesteś ak-
ceptowany i zasługujesz na to, aby otrzymać to, czego pragniesz. Dobra afirmacją dla pod trzymania
tego stanu brzmi: "Chcę teraz wprowadzić do mojego życia mężczyznę (kobietę), jakiego pragnę".
Gdy po mówieniu i pisaniu tej afirmacji nie uzyskasz rezultatu, znaczy to, że jest w tobie blokada lub
coś, co nazywam "przeciwną intencją". Sabotujesz pozytywną myśl inną myślą głęboko zagrzebaną
w twojej podświadomości. Musisz ją odnaleźć i pozbyć się jej. Będzie to łatwe, jeśli zastosujesz
techniki afirmacji opisane w tej książce.
Przyciągniesz takiego partnera, który odpowiada twoim rodzinnym wzorcom (dotyczy to także przy-
ciągania klientów, partnerów w interesach, przyjaciół). Gdy poznasz i zrozumiesz, i uwolnisz
się od tych wzorców, automatycznie przyciągniesz kogoś, kto będzie w harmonii z twoimi najbardziej
uduchowionymi myślami. Wtedy życie stanie się łatwe. Najlepszym sposobem pozbywania się sta-
rych „neurotycznych” wzorców rodzinnych jest rebirthing – proces oddychania, który oczyszcza twoją
świadomość począwszy od momentu narodzin, oraz metody Treningu Związków Miłości, przedsta-
wione w tej książce.
CZĘŚĆ PIERWSZA
TAJEMNICE
TAJEMNICE
W dzieciństwie zostałam ochrzczona. Chodziłam do szkółki niedzielnej, do kościoła, na obóz biblijny,
do komunii, a przez pewien czas nawet do średniej szkoły kościelnej. Ale była jedna rzecz. Której nie
mogłam zrozumieć. Dlaczego mój ojciec był chory i cały czas znajdował się na krawędzi śmierci? I
dlaczego wszyscy ludzie umierali i co po nich pozostawało? Zazwyczaj pytałam swojego pastora,
dlaczego On pozwala ludziom umrzeć lub zabija ich? Nigdy jednak nie uzyskałam zadowalającej od-
powiedzi. Mówiono: „Zabrał go Pan”. Nie mogłam się z tym pogodzić. Nie miało to dla mnie żadnego
sensu. Zostawiono mnie w przekonaniu, że Bóg był kimś, kto mnie kontroluje i jeżeli nie będę uwa-
żać, pewnego dnia mogę zginąć z boskiej ręki. Taka koncepcja nie tylko nie zadawalała mnie, ale za-
czynała także budzić zdenerwowanie. Gdy umarł mój ojciec – miałam 15 lat – powiedziałam sobie:
„Jeśli to jest działanie Boga, to nie mam ochoty mieć z nim nic wspólnego”. Skończyło się bezsenno-
ścią trwającą cały rok i innymi bolesnymi przeżyciami. W końcu odeszłam ze szkoły kościelnej zupeł-
nie zagubiona i zbuntowana. Odeszłam do drugiej szkoły w kraju najbardziej „towarzyskiej” szkoły i
usiłowałam czuć się dobrze. Odeszłam stamtąd jako żona ateisty. Mówiąc delikatnie, pojęcie Boga
przerażało mnie. Siedem lat później, ciągle zakochana w swoim mężu, ze złamanym sercem, rozwio-
dłam się.
Jak to się stało? Gdzie jest prawda? Musiałam to odkryć. Nie mogłam czekać, nie znając odpowiedzi.
Rozpoczęłam poszukiwania, które trwały 13 lat. Aby znaleźć przyczynę swej porażki, zaczęłam po-
dróżować po świecie. Gdy znalazłam prawdę i nieco jaśniej zobaczyłam, czym jest Bóg, podróżowa-
łam jeszcze częściej by swe doświadczenia przekazywać ludziom. Przez 22 lata byłam ciągle „w dro-
dze” i nadal pragnę to czynić.
Jeśli myślisz, że Bóg zabija ludzi, niszczy twoje związki z innymi lub karze cię, wpadniesz w jeszcze
większe kłopoty. Jeśli oskarżasz Boga, twoje życie nie będzie przebiegało tak, jak powinno. Taki po-
gląd jest fałszywy. Niedobra jest również myśl, że możesz „opuścić Boga i zapomnieć o tej całej
sprawie”. Pewnego dnia będziesz zmuszony oczyścić swój umysł. Wówczas zobaczysz, że to ty po-
przez swoje myśli tworzysz swój własny wszechświat, a nawet własną śmierć. Wszystko programu-
jesz sam. Otrzymałeś wolną wolę. A Bóg jest Wielką Afirmacją, która akceptuje wszystkie twoje my-
śli.
Dopiero wtedy, kiedy zaczęłam rozumieć tę prawdę, moje związki z innymi zaczęły się zmieniać. Nie
wcześniej.
OCZYŚĆ SWÓJ ZWIĄZEK Z BOGIEM
Jeśli chcesz, aby twoje osobiste związki z innymi były pozytywne, musisz najpierw oczyścić swój
związek z Bogiem. Gdy wyjaśnisz, kim (lub czym) jest Bóg, otrzymasz pomoc, która jest ci potrzebna
w związku z innymi. Jeśli nie jesteś pewien Boga, możesz usiłować obwiniać go za swoje problemy;
możesz nawet myśleć, że Bóg karze cię lub usiłuje dosięgnąć cię. Tymczasem on jest Źródłem, to
jak możesz mieć dobre związki z ludźmi? Jak możesz kochać kogoś, jeśli nie kochasz Źródła?
Aby twój związek z Bogiem był dobry, musisz mieć wyobrażenie na jego temat. Zrozumienie istoty
Boga było zawsze trudne dla ludzi. Mogłeś czuć się zakłopotany i winny, kiedy szukałeś prawdy,
szczególnie jeśli twoje dzieciństwo było mocno zakorzenione w ortodoksyjnej religii. Mogło ci się wy-
dawać, że jesteś nielojalny wobec rodziców i nauczycieli religii. Gnębiła cię obawa, że wyłamujesz
się z wiary, którą wpajano ci w okresie twego dzieciństwa. Jednak poszukiwania Boga nie muszą być
destrukcyjne; mogą one rozwijać i wzmacniać twoje dziecięce wyobrażenia o nim.
Być może, usiłowałeś uciec od Boga, ale jak można uciec od Źródła? Musisz utwierdzić jedność z
Bogiem, aby utwierdzić się w swoim własnym istnieniu. To jest coś, co zależy od ciebie. Jeśli usiłu-
jesz odejść, Bóg nie będzie cię szukał. Inaczej mówiąc, sam musisz wypracować swoje własne oca-
lenie.
Ponad dwa tysiące lat ludzie zachodniej kultury bali się Boga. W rzeczywistości nienawidziliśmy go,
ponieważ zamknął nas w czymś w rodzaju klatki, z której nie ma ucieczki przed śmiercią. Ale Wiek
Ciemności kończy się, a Wiek Prawdziwego Oświecenia jest już tu. Prawda nie musi już dłużej być
tłumiona.
Ta prawda brzmi: Bóg jest Wielką Afirmacją, która twoim myślom zawsze mówi „tak”. Bóg jest ener-
gią dodaną do twoich myśli. Jeśli myślisz: „Umrę, gdy będę miała siedemdziesiątkę”. Bóg mówi:
„Tak, cokolwiek powiesz, masz rację” i dodaje więcej energii do tej myśli. Gdy uświadamiamy sobie,
że myśl jest twórcza, możemy teraz powiedzieć: „Porzucam teraz myśl, że śmierć jest nieunikniona i
odmładzamy się”.
Gdy uświadomimy sobie, że mamy tyle boskiej siły, ile możemy przyjąć – wszystko się zmienia. Mo-
żemy kochać Boga. Nie musimy już bać się oddania MU, ponieważ wiemy, że nas nie zabija.
Prawdą jest , że to ty jesteś Źródłem, częścią Źródła. Innymi słowy, ty i Źródło jesteście nierozdzielni.
Wszystkie twoje związki są zależne od ciebie. Mogą być takie, jakich pragniesz, ponieważ Bóg- Źró-
dło wlewa energię w twoje myśli i pragnienia.
Czym jest Bóg?
BÓG JEST MIŁOŚCIĄ.
Czym jest Bóg?
BÓG JEST ENERGIĄ DODANĄ DO TWOICH MYŚLI.
Czym jest Bóg?
BÓG TO JEST PO PROSTU WIĘCEJ CIEBIE.
A kim ty jesteś? Musisz to sam określić. Twoim zadaniem jest dowiedzieć się, kim jesteś i jaki jest
twój związek z Bogiem. Zacznij widzieć siebie i innych dokoła jako uzdrowionych. Kochaj ich tak, jak-
byś był Bogiem i jakby oni byli Bogami.
OŚWIEĆ SIĘ
Dawno temu, gdy wyszłam za mąż, uczęszczałam na terapię indywidualną. Oboje z mężem uczęsz-
czaliśmy także do poradni małżeńskiej. Nic to nam nie dało. Po tych zabiegach czułam się jeszcze
bardziej zdenerwowana. Wydaliśmy wszystkie pieniądze. I skończyliśmy... rozwodem. Problem pole-
gał na tym, że nie byłam oświecona. Ludzie, którzy udzielali mi porad, także nie. Teraz z przyjemno-
ścią mogę powiedzieć, że się to zmieniło. Gdy stałam się oświecona, sama zaczęłam udzielać porad.
Odkryłam, że porady małżeńskie były najtrudniejszą rzeczą, jaka kiedykolwiek robiłam. Najpierw roz-
mawiałam osobno z każdym z małżonków od trzydziestu minut do godziny. Potem z obojgiem. Była
to bardzo wyczerpująca praca.
Bob i Joan byli parą typową. Ona oskarżała go za nieudane życie seksualne, a on ją. Gdy byli razem,
oskarżenia latały jak piłki. Nie mieli pojęcia, że to ich własne myśli, powstałe przy urodzeniu i dzieciń-
stwie, blokowały porozumienie. Ten cały bałagan tworzyły podświadomie lub świadomie negatywne
myśli, którymi się obrzucali. Musiałam im dać lekcję metafizyki. W końcu powiedziałam im, że praca z
nimi jest zbyt wyczerpująca, bo nie widzę, aby naprawdę chcieli się zmienić. Dodałam, że będę z
nimi pracować, jeśli najpierw wezmą udział w Treningu Związków Miłości. Wydawało mi się kiepskim
pomysłem prowadzić z nimi w nieskończoność trening indywidualny, który kosztował ich zbyt dużo
pieniędzy. Ku mojemu zdziwieniu przystali na moją propozycję. Po treningu tylko raz skorzystali z po-
rady. Bardzo łatwo było z nimi pracować, gdy już zostali oświeceni.
Gdy obie strony są oświecone, wszystko można rozwiązać. W innym wypadku jest to często bardzo
trudne lub wręcz niemożliwe.
Moja książka została oparta na definicji oświecenia przekazanej mi przez Leonarda Orra. Był to naj-
wspanialszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymałam.
OŚWIECENIE JEST POZNANIEM PRAWDY ABSOLUTNEJ.
Prawda Absolutna jest dla wszystkich jednakowo prawdziwa w każdym czasie i przestrzeni.
Jaka jest Absolutna Prawda, która prowadzi do oświecenia?
PRAWDA ABSOLUTNA GŁOSI, ŻE MYŚL JEST TWÓRCZA
lub
MYŚLĄCY TWORZY ZA POMOCĄ SWOICH MYŚLI
dlatego
MYŚLI PRODUKUJĄ REZULTATY
dlatego
TWOJE NEGATYWNE MYŚLI PRODUKUJĄ NEGATYWNE REZULTATY
i
TWOJE POZYTYWNE MYŚLI PRODUKUJĄ POZYTYWNE DLA CIEBIE REZULTATY.
Bóg jest Energią dodaną do twoich myśli i zawsze ciebie akceptuje. Dlatego
ROZWIJASZ SIĘ ZGODNIE Z TYM, O CZYM MYŚLISZ
OTRZYMUJESZ WIĘCEJ TEGO, O CZYM MYŚLISZ.
Twoja myśl wywołuje skutki nawet, wtedy gdy już jej sobie nie uświadamiasz. Jeśli coś złego ci się
przydarzy, możesz mieć trudności z wzięciem odpowiedzialności za stworzenie tego, zwłaszcza wte-
dy gdy nie uświadamiasz sobie negatywnych myśli, które wytworzyły określoną sytuację. Dlatego też
ważne jest, aby odnaleźć takie myśli i usunąć je. Przykładem myśli, która może zaburzyć związki z
ludźmi, jest myśl powstała u wielu kobiet przy urodzeniu, kiedy wisiały do góry nogami i zostały ude-
rzone przez mężczyznę-położnika: „Mężczyźni mnie ranią”.
Ponieważ myślący tworzy za pomocą swoich myśli, ta myśl już u małych dziewczynek bardzo wcze-
śnie zaczyna produkować rezultaty. W miejscach zabaw chłopcy bardzo wcześnie potwierdzają te
domysły, przewracając je i bijąc. Dokuczają im w szkole. W szkole wyższej zaczynają chodzić na
randki i bywają porzucone. Jest to rezultat tkwiącej w podświadomości myśli, która powstała podczas
narodzin.
Po okresie dzieciństwa i młodości, w którym utrwaliła się niechęć do chłopców, dziewczyna wkracza
w dorosłość pewna, że mężczyźni ją zranią. Gdy pojawia się mężczyzna, który wydaje się zapewniać
bezpieczeństwo, odkłada swoje niepokoje na wystarczająco długo, aby zakochać się i wyjść za mąż.
Gdy związek się nie sprawdza, a jej mąż ucieka z jej najlepszą przyjaciółką, umacnia się stare wie -
rzenie: „Mężczyźni mnie ranią”. Wtedy nie chce już mieć nic wspólnego z mężczyznami. Po prostu
mężczyźni odtworzyli w życiu kobiety jej podświadome wierzenie, z którego sobie nie zdawała spra-
wę.
Oczywiście kobiety w taki sposób odtwarzają myśli mężczyzn. Myśl wspólna dla wielu mężczyzn, po-
wstała przy narodzinach, brzmi: „Kobiety chcą mnie udusić (zabić)”. Kobiety mogą tę rolę odgrywać,
będąc zbyt „matczyne” i nadopiekuńcze. Mężczyźni interpretują to zwykle jako znak, że kobiety usiłu-
ją ich schwytać. I tak to się dzieje. Myśli tworzą rzeczywistość.
Sposobem pozbycia się tych destrukcyjnych podświadomych myśli są następujące afirmacje:
Wybaczam lekarzowi ból, jaki sprawił mi podczas narodzin;
Wybaczam mojej matce ból, jaki sprawiła mi podczas narodzin;
Wybaczam sobie ból, jaki sprawiłem sam sobie przy narodzinach;
Inni mężczyźni nie są położnikami ani moim ojcem;
Inne kobiety nie są moją matką.
STOSUJ AFIRMACJE
Betsy jest moją typową pacjentką, która prześladowała głęboko zakorzeniona myśl, że nikt
jej nie lubi ani nie chce. Żyła, powtarzając ją sobie w podświadomości. A potem dziwiła się,
dlaczego jej związki z innymi się nie układają. Zanim została oświecona, nic jej nie mogło
pomóc. Był pewien mężczyzna, który usiłował ją kochać. Ale ona nie mogła tego znieść,
gdyż było to sprzeczne z jej podstawowym wierzeniem o sobie samej. Na poziomie psy-
chicznym wydawała mężczyznom rozkazy: „Nie lub mnie, nie chciej mnie”.
Mężczyźni odbiera-
li te sygnały telepatycznie i potwierdzali je.
Początkowo Betsy trudno było uwierzyć, że po prostu przez zmianę myśli może osiągnąć nowy rezul-
tat. Mogłam się wczuć w jej sytuację, ponieważ kiedyś tak samo było ze mną. Betsy nie chciała pisać
afirmacji: „Wszyscy mnie lubią”, twierdząc, że to jest kłamstwo. Wyjaśniłam jej, że na początku bę-
dzie to wyglądało na kłamstwo, ale ona musi przekonać siebie, że tak naprawdę jest. Najpierw prosi-
łam żeby napisała:
Kiedyś myślałam, że nikt mnie nie lubi i nie chce, a teraz mogę myśleć, że ludzie zaczynają mnie lu-
bić.
Gdy zaakceptowała nową myśl: „Ludzie zaczynają mnie lubić”, dostrzegła w swoim życiu kilka zmian.
Ludzie przyjmowali ją różnie. Gdy pewna grupa ludzi zaczęła darzyć ją sympatią, była zdolna przeko-
nać się do nowej myśli: „Ludzie mnie lubią”.
Każdy może zaprogramować swą świadomość, tak jak to uczyniła Betsy. Aby usunąć negatywną
myśl, należy wziąć głęboki oddech, wdychać nową pozytywną myśl, a wydychać starą.
Afirmacja jest to pozytywna myśl, którą świadomie wybierasz, aby włączyć ją do swojej świa-
domości i uzyskać pożądane efekty w swoim życiu.
Innymi słowy, tym co dajesz swojej świadomości, jest idea celu. Twój umysł stworzy, co zechcesz, je-
śli dasz mu szansę. Przez powtarzanie afirmacji możesz karmić swój umysł pozytywnymi myślami i
osiągnąć upragniony cel. Są różne sposoby stosowania afirmacji.
Najprostszym i najbardziej efektywnym sposobem, który odkryłam jest pisanie każdej afirmacji, dzie-
sięć do dwudziestu razy na kawałku papieru. Po prawej stronie kartki należy zostawić miejsce na
swoje emocjonalne odpowiedzi. Gdy piszesz afirmacje po lewej stronie kartki, po prawej spisujesz
różne myśli, rozważania, wierzenia, lęki lub emocje, które mogą pojawić się w twoim umyśle. Powta-
rzaj afirmacje i obserwuj jak zmieniają się odpowiedzi po prawej stronie. Silna afirmacja pomoże ci
zobaczyć wszystkie negatywne myśli i uczucia znajdujące się głęboko w twojej świadomości. Dzięki
temu będziesz mógł zobaczyć, co stoi między tobą a twoim celem. Powtarzanie afirmacji wpłynie na
twoją świadomość i usunie stare wzorce myślowe, wywołując pożądane zmiany w twoim życiu!
Myśli stwarzają rezultaty, które często są szybkie i zaskakujące.
Powróćmy do przykładów opisanej już techniki zmiany myśli negatywnych na pozytywne. Weźmy
przekonanie: „Mężczyźni mnie ranią”. Zmieniając je, można powiedzieć: „Mężczyźni zawsze pragną
tego, co dla mnie najlepsze”. Ćwiczenie tej afirmacji wyglądałoby następująco:
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Do diabła! Wcale nie.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Jak to możliwe?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Nie. Chce mi się płakać.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Dlaczego mieliby chcieć?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Ojciec mnie ignorował.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Nie zasługuję na najlepsze.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Nie jestem wspaniała.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Ho, ho, ho!
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Jak mogliby?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Nie mieści mi się to w głowie.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Powiedzcie mi o tym!
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Nie mogę ufać mężczyznom.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Czy zaufałabyś mężczyźnie?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Och, naprawdę?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Masz na myśli, najlepsze dla nich.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Ja wiem, czego chcą mężczyźni...
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Może być wyjątek.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Najlepsze dla mnie?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Czy to możliwe?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Czy mężczyźni mogliby troszczyć się o mnie?
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Może pragną.
Mężczyźni zawsze pragną tego, co dla mnie jest najlepsze.
Czy to może być prawda?
Nie przerywaj pisania afirmacji i twoich myśli, dopóki nie skończą się negatywne odpowiedzi. Jeśli pi-
sząc afirmacje czujesz się naturalnie, wtedy dopiero twoja podświadomość zgadza się z tą afirmacją.
Jako inny przykład może służyć mężczyźnie, który miał myśl: „Kobiety chcą mnie udusić (zabić)”.
Przeciwstawna myśl może brzmieć: „Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę”. Pisanie takiej afirmacji
może wyglądać następująco:
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Żarty.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Nie dają mi nic prócz kłopotów.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Staję się smutny.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Matka zawsze zrzędzi.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Nawet mnie nie zauważają.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Nie mogę im ufać.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Żałuję, że nie mogę w to uwierzyć.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Boli mnie gardło, chce mi się płakać.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Nie pozwolą mi nawet płakać.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Boję się.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Czuję zakłopotanie.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
To ryzykowne.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Mogłoby tak być.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Nie liczyłbym na to,
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Może.
Kobiety zawsze dają mi zdrowie i siłę.
Dlaczego nie?
Tego rodzaju ćwiczenia z afirmacjami uczynią cię świadomym tego, co jest już w twojej podświado-
mości, i wskażą ci, co czynić, aby pozbyć się negatywnych myśli. Wszystko, czego potrzebujesz, to
chęć przyjrzenia się sobie.
Po tygodniu pisania afirmacji lub po znalezieniu najbardziej negatywnych odpowiedzi, dobrze jest za-
przestać pisania kolumny odpowiedzi i dalej pisać już tylko pozytywne, afirmujące stwierdzenia. Mo-
żesz mieć wówczas ochotę nagrać te afirmacje na taśmę. Ja odkryłam, że równie dobre jest pisanie
afirmacji na maszynie. Rób tak, jak ci jest najwygodniej.
Oto wskazówki, jak możliwie najwięcej uzyskać w pracy z afirmacjami:
Pracuj każdego dnia z jedną lub wieloma afirmacjami. Najlepiej przed snem, przed roz-
poczęciem dnia lub gdy czujesz się nienajlepiej.
Każdą afirmację pisz dziesięć do dwudziestu razy.
Włącz do afirmacji swoje imię. Mów i pisz każdą afirmację do siebie w pierwszej, drugiej
i trzeciej osobie. Np.
Ja, Sondra, wybaczam swojej matce, że mnie raniła.
Ty, Sondra, wybaczasz swojej matce, że cię raniła.
Ona, Sondra, wybacza swojej matce, że ją raniła.
Pisanie w drugiej i trzeciej osobie jest ważne, ponieważ twoje uzależnienie od in-
nych wywiera na ciebie wpływ.
Pracuj z afirmacjami codziennie, dopóki nie zostaną one całkowicie zintegrowane z two-
ją świadomością. Uzmysłowisz to sobie wówczas, gdy twoja świadomość odpowie pozy-
tywnie i zacznie uzyskiwać zamierzone rezultaty. Wtedy doświadczysz panowania nad
celami. Twoja świadomość będzie ci służyć.
Nagraj swoje afirmacje na taśmę magnetofonową i słuchaj ich tak często, jak możesz.
Ja często słucham ich, prowadząc samochód lub idąc spać. Jeśli zasypiam ze słuchaw-
kami w uszach, a taśma dalej przesuwa się, autosugestia działa, gdy śpię. (Jestem pew-
na, że zdajesz sobie sprawę, że stosuję afirmacje we wszystkich dziedzinach swego ży-
cia – w kłopotach zawodowych, zdrowotnych i innych. Ty możesz robić tak samo).
Dobrze jest mówić afirmacje, patrząc w lustro. Powtarzaj je głośno, aż zobaczysz siebie
rozluźnionego i radosnego. Powtarzaj je aż do wyeliminowania napięć i grymasów na
twarzy.
Inna metoda to mówienie afirmacji podczas siedzenia, twarzą w twarz z partnerem. Każ-
de z was siedzi na krześle z prostym oparciem, trzymając ręce na udach, stykając się
wzajemnie kolanami. Mów afirmacje partnerowi, dopóki nie poczujesz się dobrze. Twój
partner może obserwować uważnie twoje ruchy. Jeśli się kręcisz, denerwujesz nie
„przepuści” cię do następnej afirmacji. Dopiero gdy tę pierwszą afirmację powiesz swo-
bodnie, zdecydowanie, możesz przejść do następnej. Partner może ją również mówić
tobie, stosując drugą osobę i twoje imię. Powinien robić to tak długo, aż będziesz w sta-
nie przyjąć ją bez zakłopotania. Jest to trudniejsze, niż może się wydawać.
Innym sposobem jest powtarzanie afirmacji sobie samemu. Być może, nie zawsze będziesz miał
ochotę na pisanie ich, choć jest ono bardziej skuteczne, gdyż angażuje więcej zmysłów.
Gdy zaczniesz je czytać, zwróć uwag, które z nich wywołują w tobie najsilniejszą reakcję emocjonal-
na lub najsilniejsze napięcie. Spróbuj cieszyć się przy odkrywaniu sekretów swojej świadomości. Je-
śli nawet w pewnej chwili poczujesz, że zaczynasz się denerwować, jesteś wstrząśnięty lub przestra-
szony czymś negatywnym, czego dowiedziałeś się o sobie, nie wpadaj w panikę. Pisz odpowiednią
afirmacje dopóty, dopóki twój umysł nie przyjmie nowej myśli. Gdy to się stanie, negatywna myśl
zniknie, a ty poczujesz się lżej i lepiej. Pamiętaj: równie łatwo jest myśleć pozytywnie jak negatywne.
W rzeczywistości łatwiej jest myśleć pozytywnie. Negatywne myśli wymagają więcej wysiłku. Nie
sądź, że ci się niewiele należy od życia! Zasługujesz na wiele!
Wstępne ćwiczenia z afirmacjami:
Ja ..... urodziłem (am) się z nieograniczoną zdolnością do satysfakcjonujących i pełnych
miłości związków z innymi ludźmi.
Ja ..... wierzę, że moje afirmacje będą działały, a moje wysiłki zostaną wynagrodzone.
Ja ..... pragnę przekroczyć własne bariery ignorancji, strachu i gniewu, tak aby moja do-
skonała istota mogła się przejawić we wszystkich moich związkach z innymi.
Związki miłości są kluczowym elementem mojego zdrowia i dobrobytu.
Każda negatywna myśl automatycznie skłania moją twórczą świadomość do pomyśle-
nia trzech pożądanych myśli.
ODRADZAJ SIĘ CZĘSTO
W czasie każdej sesji rebirthingu, którą prowadziłam, uczyłam się czegoś o wpływie traumy narodzin
na związki danej osoby z innymi w późniejszym życiu. Byłam zdumiona. Ta informacja była tak cen-
na, że zakodowałam ją w umyśle w postaci wniosków, które włączam do Treningu Związków Miłości.
Jednym z najbardziej drastycznych przypadków był młodzieniec o imieniu John. Był on pechowym
dzieckiem. Gdy przychodził na świat, jego matka mocno krwawiła i była bliska śmierci. Z narodzin
wyniósł doświadczenie, że „Aby przetrwać, muszę kogoś zranić, szczególnie kobietę”. Oczywiście
nie pamiętał tej myśli. Ale przyszedł do mnie, był zdecydowany popełnić samobójstwo. Był prze-
świadczony, że jest w nim coś, co powoduje, że rani ludzi, szczególnie kobiety. Przyznał się, że stał
się homoseksualistą. (Można oczywiście dostrzec przyczynę: kiedy był „wewnątrz kobiety”, ona mo-
gła umrzeć i to go przerażało.) Nie pamiętał swoich narodzin i czuł, że rebirthing jest ostatnią rzeczą,
którą zdecydował się spróbować przed śmiercią.
Pamiętam, że jego sesja była długa i głęboka. Miał podczas niej potop obrazów i wspomnień, łącznie
z wyjściem z łona, z krwią swojej matki, która otarła się o śmierć. Kiedy te wszystkie „połączenia” po-
wstały i mogłam mu dać odpowiednie afirmacje, zobaczył, że istnieje nadzieja uwolnienia się od swe-
go syndromu. Wybrał życie.
W jaki sposób twoje doświadczenia z narodzin wypływają na twoje związki z innymi? Bardziej niż
mógłbyś przypuszczać! Poniższe emocje są ściśle związane z narodzinami:
Lęk przed schwytaniem w pułapkę związku.
Wielka zależność od partnera (jak w łonie od matki).
Lęk przed przyjemnością.
Lęk przed rozdzieleniem.
Lęk przed pójściem za tym, czego pragną ludzie,
Lęk przed odbiorem miłości, brak zaufania do ludzi,
Problemy seksualne.
Złe wyobrażenie o sobie, zablokowanie uczuć.
Poczucie umierania, gdy partner cię opuszcza.
Stłumiony gniew i wściekłość itp.
Nasze badania wykazały, że korzenie tych problemów pochodzą z narodzin i z pierwszych pięciu mi-
nut życia. Zanim rebirthing został odkryty, bardzo trudno było wykryć uformowane podczas narodzin
osobiste prawa, które rządzą naszym życiem. Z przyjemnością stwierdzam, że nasze pokolenie bę-
dzie pierwszym, w którym związki międzyludzkie są pozytywne. Dzieje się tak, dlatego że ludzie
uwalniają się od cyklu narodzin i śmierci.
Rebirthing nie tylko uwalnia od lęków, które rujnują związki między ludźmi, ale leczy także w inny
sposób. Gdy wydychujesz negatywną masę myślową, nagromadzoną od narodzin, czujesz się
zdrowszy, piękniejszy, żywotniejszy i bardziej kochany. Zaczynasz w naturalny sposób przyciągać do
swego życia fantastycznych ludzi, z którymi łatwo jest utrzymać atrakcyjne i pełne miłości związki.
Oto przykłady decyzji, które podjęłam podczas swoich narodzin, a które wpływały na moje związki z
innymi ludźmi:
Nie mogę kochać. To boli. Życie rani.
Nie mogę zaufać mężczyznom, gdy mają zamiar coś ze mną zrobić.
Mężczyźni nie mogą być zależni ode mnie, gdy ich potrzebuję.
To już za wiele. Nienawidzę cię. Odejdź z mojego życia.
Dziwię się, jak z takimi myślami pozwoliłam mężczyznom zbliżyć się do mnie. Okazuje się, że na po-
czątku znajomości myśli tego typu są tłumione. Ale gdy miło…ą…ć zaczyna płynąć, te myśli zaczy-
nają wydobywać się na powierzchnię. (Dzieje się tak, ponieważ miłość wydobywa wszystko, co nie
jest do niej podobne). Te podświadome myśli zaczęły podnosić swoje brzydkie głowy i wywoływać
rezultaty, choć świadomie już ich nie miałam. W tej sytuacji może nawet dojść do rozpadu związku.
(Dzieje się tak zwykle wówczas, gdy te myśli ujawniają się jednocześnie u obojga partnerów).
Od narodzin miałam utrwalone w podświadomości myśli w rodzaju „Mężczyźni nie są dla mnie”,
„Odejdź z mojego życia”. Jeśli był ze mną mężczyzna, nie odpowiadało to mojemu programowi. Aby
utrzymać ten wzorzec, starałam się wykreować jego odejście. Powtarzałam swój schemat, podobnie
jak alkoholicy czy narkomani, którzy co pewien czas wracają do nałogu. Mężczyźni, nawet jeśli bar-
dzo mnie kochali, musieli działać przeciw moim wzorcom i w końcu odkrywali, że powinni mi dać to,
czego od nich oczekuję – żeby ze mną NIE być. Jeśli usiłowali zostać, skłaniałam ich do odejścia.
Dopóki nie zostałam oświecona, nie wiedziałam, że mam tak destrukcyjne myśli. Nie mogłam ich roz-
poznać jako swoich własnych. Moje związki z innymi zawsze kończyły się tak samo. Musiałam wyko-
rzystać energię Treningu Związków Miłości, rebirthingu i energię boską oraz afirmacje, aby pozbyć
się tych myśli.
Osobiste prawo jest to twoja najbardziej negatywna myśl na swój temat, ukształtowana zwykle pod-
czas narodzin. Teraz widzisz, jak ważne jest uświadomienie sobie tych praw, jeśli pragniesz, by two-
je związki z innymi były przyjazne. Możesz to osiągnąć, stosując rebirthing.
KOCHAJ SIEBIE
Znałam kiedyś bardzo piękną kobietę, która miała wszystko. Tak przynajmniej mi się wydawało. Ale
zawsze coś zmieniała w swoim życiu. Pewnego dnia straciła wszystko, łącznie z większością swoje-
go majątku. Miała siostrę bliźniaczkę. Urodziła się pierwsza jako zdrowe dziecko. Jej siostra, która
przyszła na świat jako druga, zawsze była chora i nieszczęśliwa. Moja pacjentka nienawidziła siebie,
ponieważ myślała, że zrujnowała życie swojej siostry, rodząc się pierwsza. Stworzyła w końcu o so-
bie sąd: „Jestem słym człowiekiem”. Choć była niezwykle piękna, mężczyźni unikali jej, ponieważ nie
lubiła siebie. Nie traktowała siebie dobrze, ponieważ myślała, że powinna się karać. (Ludzie traktują
cię tak, jak ty sam siebie traktujesz.)
Inna kobieta nienawidziła siebie, ponieważ nie mogła być dzieckiem, które umarło przed jej urodze-
niem. Czuła, że tak naprawdę to rodzice pragnęli tamtego dziecka. A ją mają po to, aby „wynagrodzić
sobie stratę”. Czuła, że nigdy nie będzie mogła być tym dzieckiem, którego pragnęli jej rodzice, i dla-
tego zawsze karała siebie.
Miałam wielu pacjentów, którzy nienawidzili siebie, bo byli innej płci, niż pragnęli ich rodzice. Listę
przyczyn nienawiści do siebie można by rozszerzać bez końca. Ludzie nienawidzą siebie z tysiąca
powodów. Ci, którzy nienawidzą siebie, często stają się otyli. A wtedy jeszcze bardziej się nienawi-
dzą. Zmieniją się także w inny sposób, aby dowieść sobie, że są bardzo źli.
Bardzo ciężko jest im pozbyć się nienawiści do siebie, jeśli nie uświadomią sobie silnych negatyw-
nych myśli o sobie, które powstały podczas narodzin, albo nawet jeszcze w łonie.
Nienawiść do siebie czyni człowieka brzydkim. Każdy, kto porzucał ją, wybaczając sobie wszystko,
dosłownie piękniał w oczach.
Oto metafizyczne prawo:
LUDZIE TRAKTUJĄ CIEBIE TAK,
JAK TY SAM TRAKTUJESZ SIEBIE.
Jezus powiedział: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Miłość jest to bezwarunkowa akceptacja siebie. Jeżeli kochasz siebie, automatycznie dajesz sposob-
ność innym, aby i oni cię kochali. Jeśli natomiast siebie nienawidzisz, nie pozwalasz innym, aby cię
kochali. Jeśli twoja samoocena jest niska, a ktoś cię kocha i akceptuje, będziesz starał się go odrzu-
cić, usiłował go zmienić lub sądził, że kłamie.
Gdy oskarżasz świat o brak miłości, stwarzasz negatywne masy myślowe, które wywołują złe dla cie-
bie rezultaty.
Wspaniałą definicję miłości podał Kyle Os. „Miłość to substancja obecna wszędzie tam, gzie nie ma
negatywnych myśli”. Niektórzy ludzie biorący udział w treningu odczuli prawdziwą miłość pierwszy
raz. Udało im się bowiem odrzucić negatywne myśli, które nie pozwalały im przedtem miłości do-
strzec. Część negatywnych myśli tak głęboko tkwi w podświadomości, że możesz nawet nie zdawać
sobie z nich sprawy. Często może je usunąć dopiero energia dużej grupy ludzi.
Czasem ludzie mówią mi; „Moje życie jest złe, ponieważ nie mam właściwego partnera”. Taka filozo-
fia nigdy nie da pozytywnego rezultatu. To ty sam musisz stać się właściwą osobą, a nie szukać ta-
kiej osoby. Aby przyciągnąć owoc, sam musisz stać się owocem. Aby stać się taką osobą, jaką wy-
obrażasz sobie jako partnera, musisz poprzez trening podwyższać swoją samoocenę.
Oto kilka sposobów zwiększenia miłości do siebie:
Dziękuj sobie i werbalnie nagradzaj siebie.
Aprobuj wszystkie swoje działania. Ucz się z nich.
Zaufaj swoim zdolnością.
Dostarczaj sobie przyjemności bez poczucia winy.
Kochaj swoje ciało i podziwiaj swoje piękno.
Dawaj sobie to, czego pragniesz, czuj, że na to zasługujesz.
Pozwalaj sobie zwyciężać – w życiu, w związkach z innymi ludźmi.
Pozwalaj innym cię kochać.
Słuchaj swojej intuicji.
Dostrzeż swoją własną doskonałość.
Pozwól sobie na bogactwo, porzuć biedę.
Nagradzaj siebie – nigdy nie karz.
Zaufaj sobie.
Odświeżaj się.
Pozwól sobie cieszyć się seksem i uczuciem.
Zmieniaj negatywne myśli o sobie w afirmacje.
P.S. Wysoka samoocena to nie egoizm: „Egoizm to próba udowodnienia, że się jest dobrym, pod-
czas gdy się siebie nienawidzi”. (Marshall Summers).
KOCHAJ SWOJE CIAŁO I OPANUJ NIEŚWIADOMĄ CHĘĆ ŚMIERCI
Rebirthing nauczył mnie także, że ludzie zaczynają nienawidzieć swoje ciało już przy narodzinach.
Miałam pacjentów, którzy uważali, że ich ciało sprawia im ból. Wynikało to z ciężkiego, traumatycz-
nego przeżycia w czasie narodzin. Nosząc tę myśl rzeczywiście stwarzali ciało wypełnione bólem.
Gdy bólu było już za wiele, chcieli umrzeć, aby uwolnić się od niego. Wiele bólu z traumy narodzin
tkwi w ciele i w niektórych przypadkach jet on ciągle świadomie odczuwany. Nic więc dziwnego, że
nasi przodkowie opuścili swoje ciała. Zbyt bolesne było dla nich pozostanie w nich po latach akumu-
lującej się negatywnej masy myślowej. Ciężko kochać swoje ciało, gdy sprawia ono ból. A wtedy wła-
śnie najbardziej potrzebuje ono miłości. Wówczas usiłuje cię ono czegoś nauczyć.
Po śmierci ojca w moim ciele pojawił się ból, który wędrował w różne miejsca. Ten ból dokuczał mi
przez dziesięć lat, chociaż leczyłam się u psychiatrów, terapeutów, hipnotyzerów i internistów. Nic
nie pomagało. Im mocniej odczuwałam ból, tym bardziej nienawidziłam swojego ciała. Zaczęła we
mnie wygasać chęć życia. Wpadłam w samobójczy cykl. Dopiero gdy zaczęłam uprawiać rebirthing,
odradzać się, „wyoddychałam” swój ból i chęć śmierci. Słało się to po trzech sesjach.
Teraz żyję w ciele wolnym od napięć i stresów. Moje ciało stało się dla mnie przyjemnym miejscem,
ponieważ czuję się dobrze, pragnę żyć i przedłużać swoje życie. Nawet spanie obok kogoś, kto po-
zbył się traumy narodzin i chęci śmierci, jest wspaniałym doświadczeniem. Gdy człowiek oczyści się
z negatywnej masy myślowej, jego komórki tworzą nowe wibracje („śpiewają”).
Jeśli nie kochasz swego ciała, nie kochasz siebie. A jeśli sam nie kochasz siebie, jak możesz oczeki-
wać, że ktoś pokocha ciebie i twoje ciało?
Jak możesz kochać swoje ciało, jeśli myślisz, że jest ono nieatrakcyjne lub nie takie, jakiego byś pra-
gnął? Musisz zrozumieć, że twoje ciało wydaje ci się brzydkie, ponieważ masz brzydkie myśli na jego
temat. Możesz zmienić swoje ciało, zmieniając swoje myśli.
Najpierw podziękuj swemu ciału za słuchanie twoich poleceń. Zasługuje ono na miłość za wykonywa-
nie tego, czego od niego żądasz. Zapamiętaj: sam wybrałeś je, aby w nim żyć, a więc nie możesz za
nic winić rodziców. Twoje ciało jest doskonałym zwierciadłem ciebie. Możesz oczyścić je tak, jak
oczyszczasz swoją świadomość. Nigdy nie jest za późno. A gdy na treningu zajmujemy się świado-
mością, widzimy, jak na naszych oczach pięknieją ich ciała. Gdy twoje myśli o sobie samym i życiu
stają się piękne, ty sam także stajesz się piękny.
Jak często twój ból fizyczny lub choroba czyniły cię gderliwym i ciężkim we współżyciu? Jak często
twoje dolegliwości wpływały na twoje kontakty z ludźmi? I odwrotnie, jak często twoje choroby były
rezultatem niewłaściwych związków?
Dobrym sposobem utrzymania zdrowia i urody jest znalezienie negatywnych myśli o swoim ciele,
usunięcie ich i przyjęcie na ich miejsce afirmacji.
Inną, niezwykle skuteczną metodą jest rolfing. Jest to system oparty na głębokiej pracy z ciałem, po-
łączonej z pracą nad świadomością. Dla mnie rolferzy są oświeconymi rzeźbiarzami ciała, rozumieją-
cymi, że jest ono plastycznym instrumentem, dającym się modelować. Podobnie jak rebirthing, rolfing
sprawia, że ciało człowieka staje się giętkie, łagodne, bardziej przystosowane do grawitacji, piękniej-
sze, bardziej powabne.
A ty po prostu nie masz już wymówek, że jesteś brzydki. Nie możesz oskarżać swego ciała winą za
kłopoty ze znalezieniem partnera. Ponieważ możemy zmienić swój wygląd i zachowanie, nic nie stoi
na przeszkodzie, aby nowe związki z innymi ludźmi były wspaniałe. Możemy po prostu zapytać sie-
bie, czy rzeczywiście pragniemy osiągnąć rezultaty w pracy nad sobą. Musimy odrzucić nowe cier-
pienia, zaniechać odmawiania sobie radości. Wtedy dopiero będziemy mogli sobie pomóc.
Czy muszę dodawać, jak kochanie swego ciała wpływa na życie seksualne? Oczywiście, jeśli ko-
chasz swoje ciało bez zastrzeżeń, pozwolisz mu na przyjemność. W seksie będziesz odbierać tyle
wrażeń, ile tylko zechcesz. Więc... seks zależy od ciebie!
OPANUJ GNIEW I SŁUMIONE NEGATYWNE MYŚLI
Miałam wielu pacjentów, którzy wyrastali w rodzinach, gdzie stale toczono walki. Chociaż często ci
ludzie kochali się, jednak nie umieli sobie tego okazać. Wiedzieli natomiast jak wyrażać gniew. Dzieci
z takich domów przyswoiły sobie myśl, że miłość jest gniewem. Innymi słowy, nie czuły się kochane,
gdy nikt się nie złościł. W swoich związkach tworzyły takie sytuacje, aby rodzice na nie się gniewali i
krzyczeli. Moja praca z nimi, rebirthing i trening Związków Miłości, pomogła im oddzielić gniew od mi-
łości.
Z drugiej strony, wiele moich pacjentów sądziło, że gniew jest zakazany. W ich rodzinach tłumiono
gniew i nigdy go nie wyrażano. Ci ludzie wyrastali, nie przejawiając gniewu i stwarzając sytuacje, kie-
dy inni dookoła gniewali się na nich lub rozwijali stosunek nazywany „ukrytą wrogością”, nie zdając
sobie nawet sprawy, kiedy odczuwają gniew. Sama przeszłam taki stan. Wiele czasu upłynęło, zanim
odkryłam, że wszystkie emocje są nie tylko dobre ale dobre jest także okazywanie ich. Nauczyłam
się jeszcze czegoś ważniejszego, a mianowicie: istnieją odpowiednie, bezpieczne metody opanowy-
wania gniewu, metody, które nie niszczą związków z innymi.
Ważne jest, że:
MIŁOŚĆ ODKRYWA WSZYSTKO, CO NIĄ NIE JEST.
Gdy otrzymujemy od kogoś wiele miłości, wychodzą z nas negatywne masy myślowe w formie gnie-
wu, smutku, strachu, bólu, zdenerwowania oraz innych stłumionych negatywnych myśli.
MIŁOŚĆ ZAWSZE LECZY ... JEŚLI JEJ NA TO POZWOLISZ.
Często zauważasz z przerażeniem, że w twoim nowym wspaniałym związku, nagle pojawiają się ne-
gatywne uczucia. Jeśli jednak zrozumiesz, że miłość usuwa wszystko, co nią nie jest, zobaczysz, że
jest to okazja do wyleczenia się.
Pierwszą rzeczą, która może się pojawić, jest stłumiony gniew. Nauczymy się, że nigdy nie jesteśmy
zdenerwowani z powodu, o którym myślimy. Nie oskarżajmy więc swoich partnerów i nie gniewajmy
się na nich. Prawdopodobnie w twojej pamięci ukryty jest jakiś drobiazg, którego komuś nie wybaczy-
łeś i dlatego się złościsz. Nie twierdzę, że nie powinieneś przejawiać swego gniewu. Po prostu nie
rzutuj go na kogoś innego. Gniew jest zawsze okazją, aby lepiej poznać siebie. Oto kilka możliwości
właściwego pozbywania się gniewu:
Wybierz się na przejażdżkę i krzycz w samochodzie lub krzycz pod prysznicem. Po ata-
ku wściekłości krzycz do siebie miłe rzeczy.
Odradzaj się i wydychaj gniew (wdychaj miłość, wydychaj gniew).
Poddaj się rolfingowi, aby uwolnić z ciała ściśnięty gniew. Podczas zabiegu oddychaj
prawidłowo.
Zapisz gniewne uczucia w formie listu, który możesz potem podrzeć.
Wal pałkami w materac lub poduszkę, głęboko oddychając.
Przejdź proces wybaczania.
Połóż się na łóżku z wyprostowanymi nogami, trzymają złączone kolana, zrób „nożyco-
wego” kopniak, uderzając piętami w łóżko. W tym czasie oddychaj głęboko!
Afirmuj, że jesteś gotów wybaczyć każdemu, kto jest przy tobie lub z kim się spotkałeś w
przeszłości. Proś boga o pomoc. Powiedz mu, że jesteś gotów całkowicie wybaczyć.
Zrozum, że gniew w kimś innym jest prośbą o pomoc i uzdrowienie. Nie rywalizuj z nim
energią. A gdy przestaniesz się gniewać, spytaj go: „Jak mogę ci pomóc?”
Mój przyjaciel Phil Laut i ja korespondowaliśmy przez ostatni rok, dyskutując na temat gniewu. Pra-
gnęłam lepiej zrozumieć istotę tego uczucia, odnaleźć lepsze metody opanowywania i pozbywania
się go. Oto fragment jednego z listów Phila:
„Gniew zwykle powstaje z pragnieniem manipulowania lub uczucia odrzucenia. Człowiek próbuje
manipulować innymi, aby osiągnąć to, czego pragnie. Nieproszenie innych o to, czego się naprawdę
chce, jest subtelną metodą manipulacji. (Jeśli proszę cię o mleko, kiedy naprawdę mam ochotę na
wódkę, to mogę nie lubić cię, gdy przyniesiesz mi mleko. Jeśli wyczujesz moje życzenie i przynie-
siesz mi wódkę, wówczas mogę mieć pretensję, że nie przyniosłeś mi tego, o co prosiłem). Jest kilka
sposobów pozbywania się gniewu. Pierwszy to zauważyć, że twoje ciało jest bezpieczne. Innym jest
przyznanie się przed sobą, że się pragnie miłości. W pragnieniu miłości nie ma nic złego, z wyjąt -
kiem sytuacji, gdy się do tego przed sobą nie przyznasz. Wówczas zawsze możesz czuć gniew”.
W innym liście mój przyjaciel, Bill Chappelle napisał kilka słów o oskarżaniu:
„Problem polega na tym, że niektórzy ludzie mieszają samowystarczalność z buntem przeciw komuś
lub odrzuceniem innej osoby. Ten problem zaczyna się wówczas, gdy zobaczysz inną osobę jako
przyczynę swego życia. Wtedy oddajesz jej swoje siły lub oskarżasz ją, jeśli ci coś się nie udaje. A
więc jeśli jesteś z osobą, która kocha siebie i robi dokładnie to, co chce robić, możesz wówczas mieć
tendencje do oskarżania jej, jeśli sam nie robisz tego, czego pragniesz. Emocją, jaka się wówczas
wyzwala, jest często gniew lub beznadziejność. Następstwem tych uczuć jest często decyzja, aby
uwolnić się zacząć od początku lub znaleźć inną osobę, aby od niej się uzależnić i oskarżyć ją o to,
co jest twoim własnym brakiem bezpieczeństwa.”
Książka opublikowana przez Fundację Wewnętrznego Pokoju „Wyjaśnienie kursu cudów” Kennetha
Wapnicha mówi tak:
„Nienawiść i gniew są po prostu projekcją nowego poczucia winy na drugą osobę. Gniew zawsze za-
wiera taką projekcję, niezależnie od tego, jak bardzo może się on wydać usprawiedliwiony. Sytuacja
zewnętrzna nigdy nie jest wystarczającym wyjaśnieniem naszych gniewnych reakcji. Tylko ego oce-
nia gniew. Im bardziej atakujemy, tym bardziej stajemy się winni. Tym większa jest nasza potrzeba,
aby projektować i znów atakować”.
Pamiętaj, że:
OSKARŻENIE JEST ZAWSZE NIEWŁAŚCIWE.
Ilekroć poczujesz, że chcesz oskarżać swego partnera lub kogokolwiek innego, powiedz sobie
STOP. Zastanów się nad tym, co skłania cię do obciążenia innym, co to mówi o tobie i dlaczego to
robisz.
Nauczysz się wiele o sobie i ocalisz swój związek z innym człowiekiem, jeśli odnajdziesz w sobie tę
cześć, która przyczyniła się do powstania takiego zachowania.
MÓW SZYBCIEJ CAŁĄ PRAWDĘ
Dzieci są bardziej wrażliwe od ludzi dorosłych, często umieją odczytywać stan świadomości innych
ludzi, czasem mogą nawet widzieć aurę. Dlatego mogą niekiedy mówić lub robić rzeczy, które rodzi-
com wydają się szalone lub działają im na nerwy. Na przykład „Mamo, widziałam purpurę wokół gło-
wy wujka Harry’ego!” lub „Wujek Bill naprawdę nienawidzi cioci Sary i chciałby, żeby umarła”. Matka
czasem karze dziecko za mówienie tak drastycznych rzeczy. Wówczas dziecko może dojść do wnio-
sku, że za mówienie prawdy zostanie ukarane. Wtedy właśnie rodzi się w nim tendencja, aby kłamać
– nie mówić tego, co się widzi i czuje. Aby uniknąć kłopotów, zagubi lub stłumi swoją zdolność widze-
nia aury.
Myślę, że bardzo trudno utrzymać związek, gdy prawda jest ukrywana. Bardzo trudno również jest
oczyścić związek, w którym ludzie boją się mówienia prawdy.
Należy zacząć od takich afirmacji:
„Teraz bezpiecznie jest mówić prawdę”.
„Mogę bezpiecznie powiedzieć o swoich prawdziwych uczuciach”.
„Ludzie lubią kiedy mówię prawdę”.
„Mówienie prawdy zawsze uzdrawia”.
Właśnie dziś jeden z absolwentów, rozmawiając ze mną z daleka przez telefon, powiedział, że jest
szczęśliwy. Jego związek stał się dobry od czasu, gdy zaczął odbywać trening. A utrwalił się od chwi-
li, gdy zarówno on, jak i jego partnerka zaczęli sobie mówić prawdę o tym, co czują. „To takie proste”
– dodał.
Kiedyś trener Bobby Birdsall zaproponował mi: „W ciągu każdej godziny zajęć starajmy się jak naj-
szybciej mówić sobie całą prawdę”. „Świetnie” – powiedziałam. Tak mi się ten pomysł podoba, że
uczynię z niego motto Treningu Związków Miłości.
Werner Erhard stwierdził: „To czego nie możesz komunikować innym, rządzi tobą”. W pełni się z tym
poglądem zgadzam. Ludzie mają zdolności telepatyczne. Musimy się z tym pogodzić niezależnie od
tego, czy nam się to podoba, czy nie. Nie próbuj więc nikogo oszukiwać. Ciało nigdy nie kłamie. Ste-
wart Emery na podstawie swoich badań stwierdza, że komunikowanie się jest w 40% werbalne, a w
60% niewerbalne. To znaczy, że łatwo odczytać uczucia, które ukrywasz. Ukrywanie prawdy jest bar-
dzo bolesne i szkodliwe dla twojego ciała.
Ludzie boją się mówienia sobie wzajemnie różnych rzeczy, ponieważ boją się, że mogą kogoś zra-
nić. O wiele bardziej zrani was oboje to, czego sobie nie zakomunikujecie. Po pierwsze, twoje ciało
odczuje ból, po drugie, inna osoba będzie zmieszana, po trzecie, wasz związek stanie się nie do
zniesienia. Prawda i tak może wyjść na jaw, a wtedy brak zaufania i gniew mogą być tak silne, że
związek ulegnie rozbiciu.
Zacznij przyswajać sobie następującą myśl; Bezpiecznie jest mówić prawdę. Im więcej prawdy po-
wiem, tym lepiej będę się czuł ja sam i tym lepiej będą się czuć inni.
Jeśli skłamiesz, wtedy często musisz wymyślać następne kłamstwo, aby ukryć to pierwsze. Znaj-
dziesz się w kłopocie. A twoje związki nigdy nie będą satysfakcjonujące.
PRAWDA SKUTKUJE, PRAWDA UZDRAWIA.
Mów ją tak szybko, jak szybko potrafisz. Mów, co jest dla ciebie w tej chwili prawdą. Ludzie będą cię
za to kochać. Będziesz się z tym czuł dobrze. Mów, jak się czujesz!
DZIESIĘĆ SCHEMATÓW ZWIĄZKU
Pewien znajomy o imieniu Herb powiedział mi kiedyś, po swoim rozwodzie spotkał wiele ko-
biet. I zauważył, że wszystkie były bardzo podobne do jego eks-żony. Miały prawie taki sam charak-
ter. Wszystkie one działały destrukcyjnie na jego życie. A jednak przyciągał do siebie kobiety tego
samego typu. Czuł, że jest do nich przyzwyczajony, podobnie jak ludzie przyzwyczajają się do alko-
holu i narkotyków. Był jednak wystarczająco sprytny, aby nie żenić się z żadną z tych kobiet, ponie-
waż prawdopodobnie musiałby się ciągle rozwodzić.
Po poznaniu na treningu dziesięciu schematów związku był zdumiony, jak łatwo to wszystko
wyjaśnić. Każda z tych kobiet była jak jego ojczym, którego nienawidził. Gdy już był zdolny wybaczyć
ojczymowi, przestał przyciągać ten typ kobiet.
Inna uczestniczka treningu w pierwszym momencie zerwała się na równe nogi i zaczęła
krzyczeć: „O mój Boże wyszłam za mąż za swoją nianię!”. Była ona wychowywana przez angielską
nianię. I wszyscy jej kolejni mężowie byli do niej podobni. Aktualnie miała trzeciego męża.
Gdy już uwolnisz się z tych „wzorców”, twoje życie staje się zupełnie inne. Znikają tendencje prze-
chodzenia przez nieskończony strumień partnerów – rodzicielskich substytutów.
Czy udało ci się odkryć, że zachowujesz się tak samo w każdym nowym związku, nawet jeśli spo-
dziewałeś się, że z nowym partnerem będzie zupełnie inaczej? Jeśli tak jest, prawdopodobnie i sie-
bie, i partnera dopasowujesz do wytworzonego schematu. Ten wzorzec jest powtarzającym się pod-
świadomym zachowaniem. Odpowiada ono neurotycznym związkom z przeszłości. Pozbywanie się
tych schematów jest nieodzownym warunkiem uzdrowienia związku.
Przedstawiam dziesięć zidentyfikowanych przez siebie wzorców postępowania. Jestem pewna, że
jest ich więcej. Te, które podaję, są najbardziej rozpowszechnione.
Wzorzec
1.
Pierwszy związek miałeś ze swoimi rodzicami. Dlatego właśnie wykazujesz ten-
dencję odtwarzania ich osobowości w związkach z innymi ludźmi.
Wzorzec
2.
Rodzaj związku ze swoimi rodzicami usiłujesz odtworzyć w innych związkach.
Wzorzec
3.
Starasz się kopiować związek łączący twoich rodziców.
Wzorzec
4.
Ponieważ większość z nas otrzymała sporą dawkę dezaprobaty rodziców, mamy
tendencję do stwarzania takich sytuacji, w których partner nas dezaprobuje.
Wzorzec
5.
Podświadomie pragniesz mścić się na swoich rodzicach, wykorzystując do tego
celu swego partnera lub inną osobę. Jeśli twój partner na to nie pozwoli, będziesz
się starać użyć swoich dzieci.
Wzorzec
6.
Większość ludzi podświadomie pragnie przez całe życie pozostać bezradnymi
dziećmi. Konflikt pojawi się wówczas, gdy zarówno ty, jak i twój partner chce być
dzieckiem, a żadne z was nie przejmie roli rodzica.
Wzorzec
7.
Stłumione kazirodztwo stanowi przeszkodę w życiu seksualnym, twoja seksual-
ność w związku z partnerem jest stłumiona, jeśli tłumiłeś swoje seksualne uczucia
wobec swoich rodziców (lub oni do ciebie).
Wzorzec
8.
Ponieważ większość ludzi walczyła ze swoimi rodzicami, istnienie satysfakcjonują-
cego i świetnie funkcjonującego związku może być dla nich zbyt trudne i przeraża-
jące.
Wzorzec
9.
Z powodu nienawiści do siebie i poczucia winy istnieje tendencja do „bicia siebie”.
Wykorzystuje się do tego celu swoje ciało, życie seksualne, karierę, partnera, sa-
mochód.
Innymi słowy, istnieje dążenie do wykorzystania jednego lub wszystkich
swoich związków, aby siebie za coś ukarać.
Poczucie winy i nienawiści do siebie może powracać różnymi drogami.
Może pojawić się w myśli, że oddaliłeś się od Boga, zajmując się swoim cia-
łem, lub w myśli, że jesteś zły, gdyż sprawiłeś swej matce ból przy narodzi-
nach. Poczucie winy i nienawiść są bardzo głębokie.
Z powodu takich uczuć możesz sądzić, że to co było złe w twoim domu,
sprawiłeś ty. Dzieci często oskarżają siebie za rozwód swoich rodziców czy
ich śmierć.
Innym sposobem „bicia siebie” jest zabronienie sobie tego, na co się na-
prawdę zasługuje. Wówczas nie otrzymuje się niczego dobrego. Najczęst-
szym sposobem jest rujnowanie swego ciała otyłością, bólem lub chorobą.
Efekt wyraża się myślą: „Nienawidzę siebie. Jestem złym człowiekiem”. Ma-
jąc takie myśli, będziesz przyciągać takich ludzi, którzy tego dowiodą.
Wzorzec
10.
Przyciągasz takich ludzi, którzy odpowiadają twoim wzorcom. Oznacza to, że jeśli
masz schemat, który mówi: „mężczyźni mnie opuszczają”, będziesz mieć tenden-
cję do przyciągania mężczyzn, mających taki właśnie wzorzec zachowania.
Jeśli rozszyfrujesz swój schemat, pozbędziesz się go, w związkach z innymi będziesz uzy-
skiwać o wiele większe zadowolenie. Zamiast przyciągać ludzi, którzy odpowiadają twoim wzorcom,
zaczniesz przyciągać osoby, które pozostaną w harmonii z twoimi najbardziej uduchowionymi myśla-
mi.
OCZYŚC STARE ZWIĄZKI
Dziesięć lat zajęło mi oczyszczanie swego związku z moim byłym mężem. Gdy po rozwodzie po raz
pierwszy spotkaliśmy się, byliśmy w sobie jeszcze zakochani i tak zaszokowani tym co się stało, że z
trudem mogliśmy mówić. Żadne z nas nie rozumiało, co się dzieje. Gdy spotkaliśmy się, powstały w
nas takie emocje, że po prostu płakaliśmy. Rok po rozwodzie spotkaliśmy się w Scottsdale. W mię-
dzyczasie on był w Brazylii, ja pracowałam jako pielęgniarka w siłach powietrznych. Mój były mąż za-
mówił szampana, róże, wspaniałe dania. Popatrzyliśmy na siebie i oboje zaczęliśmy szlochać. Nie
mogliśmy ani mówić, ani jeść.
W rok później znów spotkaliśmy się. Było to w pokoju motelowym w Atlancie. Postanowiłam wszyst-
ko wyjaśnić. Powiedział wówczas: „Musisz się na mnie gniewać za to, jak cię traktowałem, więc dla-
czego mnie nie uderzysz?”. Nigdy nie podnosiliśmy na siebie ręki, gdy byliśmy razem. Może on są-
dził, że powinnyśmy byli to robić? Gdy ukląkł u moich stóp, rozkleiłam się. Jednak nie było o wiele le-
piej niż przed rokiem.
Z determinacji aby uleczyć ten związek zaczęłam studiować o więziach między ludźmi. Po kilku la-
tach rebirthingu i przeprowadzeniu seminariów zrozumiałam, że łatwo było uzdrowić ten związek.
Gdy stałam się oświecona, wszystko stało się proste. Być może, uda mi się uchronić cię od kilku lat
poszukiwań. Proste wyjaśnienie, które zamieściłam w tym rozdziale, pomogły zarówno mnie, jak i
moim uczniom. Żałuję tylko, że potrzebowałam tylu lat, aby je znaleźć.
Powrót do przeszłości i oczyszczenie wszystkich starych związków to sprawy bardzo ważne. Każdy
nierozwiązany związek z przeszłości pożera mniejszą lub większą część twojej energii życiowej.
Rozwiązanie starych więzów uwalnia energię, która zwiększa twój zapał i siły witalne.
Zacznij od oczyszczenia swoich związków z rodzicami, ponieważ:
TO CO JEST NIEROZWIĄZANE W TWOICH ZWIĄZKACH Z RODZICAMI, UJAWNI SIĘ W TWO-
ICH ZWIĄZKACH Z INNYMI!
Zwykle denerwują nas u partnera te same rzeczy, których nie wybaczyliśmy rodzicom. Jeśli całkowi-
cie wybaczyłeś swoim rodzicom, to albo twój partner przestanie zachowywać się w sposób, który cię
denerwuje, albo znajdziesz innego partnera, z którym nie będzie tego typu problemów. Można są-
dzić, że partner, który cię denerwował, próbował – sam nie wiedząc o tym – uleczyć cię, prezentując
przed tobą zachowanie twoich rodziców.
MIŁOŚĆ ODKRYWA TWOJE NEGATYWNE CECHY, ABYŚ MÓGŁ LEPIEJ JE ZOBACZYĆ.
Oznacza to, że twój partner czyni nieświadomą próbę uleczenia cię przez odgrywanie ról i negatyw-
nych zachowań, z którymi stykałeś się w przeszłości. Dzięki temu będziesz mogła usunąć je ze swo-
jej świadomości. Większość z nas nie wie w takich momentach, co się dzieje, więc zaczyna oskarżać
swoich partnerów. Tymczasem gniewamy się na matkę, ojca lub jakiś substytut rodzica z przeszłości.
Musimy oczyścić wszystkie związki z przeszłości, które nie zostały w pełni rozwiązane. Jak poznasz,
że związek jest oczyszczony? Porównaj przeszłych i obecnych krewnych, przyjaciół i partnerów w
swoim życiu. Jeśli żywisz do nich inne uczucie niż bezwarunkowa miłość, pojawiająca się w chwili,
gdy o nich myślisz, wówczas związki z nimi nie zostały oczyszczone.
CODZIENNIE OCZYSZCZJ SWOJE ZWIĄZKI
Pamiętam wiele par. które miały wzorzec zachowania, taki jak David i Janet. Gdy David gniewał się o
coś na Janet, nie mówił jej o tym. Udawał, że jest „ponad to”. Ale wewnątrz aż się gotował. Janet
miała taką samą tendencję. Nigdy nie mówiła Davidowi, co ją gniewa. Oboje tłumili gniew. Na skutek
takiego zachowania w obojgu powstawało napięcie. Napięcie to wzrastało i gdy było już bardzo wy-
sokie, wystarczało cokolwiek, aby wybuchło! W czasie awantury wyrzucali sobie wszystko, co zda-
rzyło się przed kilkoma miesiącami, a czasem nawet przed rokiem. Nigdy nie żyli teraźniejszością.
Zawsze jedno z nich zaprzeczało, że coś kiedyś powiedziało lub zrobiło. Wtedy zaczynała się kłótnia
o kłótnię. To był kompletny chaos.
Po treningu zaczęli wszystko od początku. Zwierzyli mi się, że przedtem oboje mieli już samobójcze
zamiary, bo nie umieli uwolnić się od swego syndromu. Teraz uzgodnili, że będą oczyszczać swój
związek każdego wieczoru lub w tym właśnie momencie, gdy coś się w ich związku wydarzy. Trzy-
mali się tego postanowienia i mieli efekty. Odkryli na przykład, że nie byli zdenerwowani na siebie z
powodów, o których myśleli. Przestali walczyć o drobiazgi. Ale gdy się coś pojawiło, odkrywali swoje
uczucia tego samego dnia. Dzień następny zaczynali „na świeżo”. Dzięki temu czuli się z sobą jak w
nowym związku.
Dobrym stróżem twego związku byłoby oczyszczenie go co wieczór. Lepiej oczyszczać go natych-
miast, gdy tylko coś się wydarzyło. Czasami jednak sytuacja na to nie pozwala. Ale jeśli pragniesz
być w jasnym, radosnym związku, nie czekać do jutra, aby coś zakomunikować. Każdego wieczora
możesz spytać swego współmieszkańca, kochanka czy małżonka: „Czy jest coś, co pragniesz mi po-
wiedzieć, zanim pójdziesz spać?” Postępując w ten sposób wcale nie wywołujesz złego ducha. Po
prostu sprawisz, że nowy dzień zacznie się dobrze. Być może, zintegrujesz ten proces ze swoim ży-
ciem w postaci dobrego nawyku. Po pewnym czasie nie będziesz już musiał zadawać pytań. Twój
partner sam będzie ci komunikował wszystkie swoje odczucia.
Po przejściu rebirthingu i rolfingu będziesz pragnął komunikować wszystko tego samego dnia. Zwło-
ka będzie zbyt niewygodna dla twojego ciała, ponieważ staniesz się czuły na wszelkie wibracje.
Suma miłości, która przepływa pomiędzy tobą a twoim partnerem, jest często kontrolowana przez ja-
kość waszej wzajemnej komunikacji. Oczyszczając wzajemną komunikację, wspomagasz swój zwią-
zek. Możecie wówczas iść spać w dobrym nastroju lub mieć doznania seksualne bez przeszkód w
postaci złych myśli.
ODNAJDŹ NAJBARDZIEJ UDUCHOWIONĄ MYŚL
Wiele par, z którymi pracowałam, kłóciło się, ponieważ każdy z partnerów „zatrzymał się” na swojej z
góry upatrzonej pozycji. On myślał, że na pewno to on ma rację, ona sądziła podobnie o sobie. Żad-
ne z nich nie chciało opuścić swoich pozycji i kontynuowali spór. Taka walka może trwać latami. Za-
pewniam cię, że istnieje inny, równie podniecający sposób gry.
Marvin i Thelma spierali się o to, czy mogą, czy też nie mogą zmienić miejsca zamieszkania. Thelma
uważała, że ich dom jest za ciasny i brakuje już w nim miejsca na wiele rzeczy. Dom, który ją przytła-
czał, wyzwolił w niej uczucie depresji. Z powodu złej lokalizacji był ciemny i wilgotny. Stan budynku
pogarszał się. Wydawało się, że nie ma sposobu, aby usunąć wilgoć. Marvin sądził, że po prostu nie
stać ich na nowy dom. Ta sprawa była przyczyną ciągłych niesnasek. Powtarzali swoje argumenty. Z
tych rozmów nic nie wynikało. Powiedziałam im, że nadszedł czas, aby ten problem rozwiązać, pod-
dając się swojej najbardziej uduchowionej myśli. Mówi ona, że oboje mogą wygrać. Nigdy przedtem
nie przyszło im to do głowy.
Poprosiłam ich, aby spróbowali problem ten zobaczyć na nowo. Zaproponowałam, aby zaczęli się
bawić myślą, że mogą znaleźć przestronny, suchy, ciepły dom za przystępną dla nich cenę, lub przy-
jęli myśl, że mogą pozbyć się niektórych rzeczy i znaleźć sposób na osuszenie budynku. Obie myśli
były pozytywne w przeciwieństwie do dwóch negatywnych, które mieli wcześniej. I tak zrobili pierw-
szy krok. Opuścili swoje dotychczasowe pozycje. Następnym krokiem było odnalezienie najwyższej
myśli, która pomogłaby im uzyskać to, czego pragnęli. Wybrali przeprowadzkę. Ponieważ Marvin
poddał się wyższej myśli od tej, której hołdował przedtem (przeszedł od „to jest niemożliwe” do „to
może być możliwe”), faktycznie znaleźli nowy dom za przystępną cenę. W rzeczywistości był on nie-
wiele większy od poprzedniego. Było w nim jednak więcej pomieszczeń. Thelma mogła otworzyć
mały biznes i dzięki temu wkrótce mieli więcej pieniędzy.
Zawsze istnieje sposób, dzięki któremu oboje możecie wygrać. Nigdy nie pozwól sobie stale tkwić w
tym samym przekonaniu. Podobnie jak Bobby j ja, staraj się dążyć do odkrycia i zaakceptowania naj-
bardziej uduchowionej myśli. Możesz ją poznać, słuchając swojego ciała. Najbardziej uduchowiona
myśl to ta, która jest najbardziej pozytywna, najmniej ograniczająca, najbardziej prawdziwa i najbar-
dziej produktywna. To właśnie ją najlepiej czujesz w swoim ciele. Taka gra zapobiega wszystkim kłót-
niom i walkom. Dyplomowani trenerzy rebirthingu bawią się w nią w sposób naturalny. Ludzie uczą
się jej na treningu i rozwijają w tym kierunku umiejętności.
Gdy wszyscy w grupie poddają się najwyższej duchowej myśli, nie oznacza to, że ktoś oddaje komuś
innemu swą duchową siłę. Czasem jeden, a czasem drugi z partnerów posiada wyższą duchową
myśl. Jeśli ma ją mój partner, rezygnuję ze swojej pozycji, podnosząc się do poziomu wyższej myśli.
Jeśli ja znajdę ją, mój partner robi to samo.
Tworzymy takie myśli na spotkaniach biznesmenów lub w innych sytuacjach grupowych. Gdy taka
myśl się pojawi i ludzie ją rozpoznają, przechodzą wówczas na inny poziom myślenia. Bez względu
na to, kto ją znalazł, wszyscy ożywiają się i są zadowoleni. Gdy pojawiają się wątpliwości, która myśl
jest najwyższa, rozdzielamy się, zastanawiając się nad problemem.
Zawsze obserwuj swoje życie, aby wiedzieć, jakie wytwarzasz rezultaty. Zastanów się, jakie myśli, za
pomocą których wytworzyłeś takie, a nie inne skutki. Najbardziej godne zapamiętania są momenty,
gdy partner zachowuje się w sposób, którego nie lubisz. Spójrz na siebie i sprawdź, dlaczego stwo-
rzyłeś taki sposób zachowania swego partnera i która część twojej podświadomości pragnęła takiej
reakcji. Musisz również wziąć odpowiedzialność za przyciąganie do swego życia osób, które demon-
strują taki rodzaj zachowania.
Pracuj nad podniesieniem poziomu swoich myśli i proś partnera o to samo. Będziesz zdumiony rezul-
tatami.
POZBĄDŻ SIĘ POCZUCIA WINY
Bobby i ja byliśmy zdumieni, gdy odkryliśmy u siebie wzorzec gubienia rzeczy. Gubiliśmy cenną biżu-
terię, pieniądze, najlepsze ubrania. Postanowiliśmy znaleźć przyczynę. Zatrzymaliśmy się w Nowym
Jorku, aby porozmawiać o tym z naszym najlepszym przyjacielem Bobem Mandellem. Przy jego po-
mocy pracowaliśmy na sobą, podobnie jak robimy to podczas treningu Związków Miłości. Zdaliśmy
sobie sprawę, że cierpimy z powodu starej winy, że powodzi się nam zbyt dobrze i mamy w życiu za
wiele przyjemności. (Ludzie z kręgu naszej kultury często żyją z myślą, że przyjemność jest zła, a
wtedy paradoksalni „dobro” staje się „złem”. Nie może ci być „za dobrze” czymkolwiek by to nie było).
Ponieważ w porównaniu z większością ludzi osiągnęliśmy zbyt wiele radości, więc musieliśmy zrów-
noważyć to, tracąc trochę rzeczy. W ten sposób pozbyliśmy się poczucia winy. Gdy zrozumieliśmy
ten mechanizm, postanowiliśmy, że zamiast pozbywać się rzeczy musimy pozbyć się poczucia winy.
Wkrótce potem znaleźliśmy się na drodze do Denver. W pobliżu zobaczyliśmy kondukt pogrzebowy,
Bobby spojrzał na mnie i zażartował: „To jest śmierć winy”. Roześmiałam się. Dojechaliśmy do De-
nver, gdzie rozbawili nas koledzy, podjeżdżając starym karawanem. Złożyliśmy winę do grobu i pro-
blem został rozwiązany.
Poczucie winy często kontroluje, rządzi związkami. Dotyczy to również twoich związków
z pieniędzmi. Wina, podobnie jak gorączka, jest symptomem że coś jest nie tak w twoim związku ze
wszechświatem. Gdy zrozumiesz, że jesteś doskonałą manifestacją Źródła, wina nie ma sensu. Po-
czucie winy rodzi się wtedy, gdy pozwalamy sobie zapomnieć o swojej boskości. Chrześcijanie iden-
tyfikują grzech z odejściem od Boga. „Kurs cudów” mówi: „Decyzja o pozostawieniu w separacji jest
jedynym możliwym powodem utrzymania się poczucia winy”.
Wielu ludzi czuje się dobrze w związku i dostarcza sobie wielu przyjemności, dopóki nie przekroczy
granicy, powyżej której przyjemność jest zbyt wielka. Jest to ustawiona przez nich samych sztuczna
bariera, kontrolowana przez winę. W chwili, gdy ludzie zaczynają czuć się winni za to, że mają wspa-
niały związek lub obfitość pieniędzy, zaczną to wszystko tracić.
Musisz „przepracować” winę, aby uwierzyć, że zasługujesz na udany związek. Przyjemności i rado-
ści, jakich ci on dostarcza. Wtedy będziesz również z sukcesem obracał pieniędzmi.
Możesz zacząć od wybaczenia sobie wszystkich porażek i błędów, które popełniłeś. Medytuj nad my-
ślą: „Jestem niewinny. Moja niewinność przynosi mi pokój, miłość i dostatek”.
POWRÓT DO NIEWINNOŚCI
(Phil Laut)
Niewinność jest stanem z samym sobą: jest to stan „teraźniejszego poznania”. Oznacza to, że twoja
percepcja samego siebie jest wolna od przeszłej wiedzy lub uwarunkowań: pozostawia cię ona wol-
nym, abyś mógł funkcjonować w teraźniejszości.
Poczucie winy jest reakcją lęku na to, co odbierasz jako niebezpieczny wszechświat. Wina jest ten-
dencją do „bicia się ze wszechświatem na pięści” i karania siebie, zanim coś większego i mocniejsze-
go zdąży cię ukarać. Wina jest twoją własną karą. Jeśli czujesz się winny, to już wystarczająco się
ukarałeś. Większa kara wcale nie spowoduje, że poczujesz się lepiej.
Wybaczenie jest ścieżką powrotu do niewinności – pomostem do naturalnego ludzkiego stanu bez-
warunkowej miłości, satysfakcji, pokoju i siły. Jest pozbawieniem się przywiązania do myśli zemsty
lub odwetu. Jest emocjonalnym rozbrojeniem.
Wybaczenie nie jest logiczne w sensie standardowej logiki, choć jest bardzo proste. Jeśli czujesz się
z jakiegoś powodu winny, co powinieneś wiedzieć, to tylko to, że brak ci przebaczenia. Nie ma ono
nic wspólnego z nikim innym, tylko z tobą samym. Gdy wybaczasz komuś, możesz zauważyć, że
czuje się on lepiej wobec ciebie. Ale nie w tym tkwi sedno sprawy. Wybaczenie pozwala ci czuć się
lepiej z sobą. Więc tak jak wina jest swoją własną karą, przebaczenie jest swoją własną nagrodą.
Zapytany, jak wiele razy powinien wybaczać, Jezus odpowiedział: „Siedemdziesiąt siedem razy”.
Efektywnym sposobem praktykowania tej idei jest pisanie afirmacji wybaczenia. Siedemdziesiąt razy
dziennie przez tydzień. Wszystko co masz z tego powodu do stracenia, to poczucie winy.
Główne afirmacje wybaczania:
Wybaczam sobie, że raniłem innych.
Wybaczam innym, że ranili mnie,
Wybaczam sobie, że pozwalałam się ranić.
Wybaczam innym, że pozwolili mi ranić ich.
Inne afirmacje przebaczania:
Wybaczam sobie, że akceptowałem jedzenie, podczas gdy pragnąłem miłości.
Wybaczam sobie udawanie, że mam rację, choć naprawdę pragnąłem miłości.
Wybaczam lekarzowi zmuszanie mnie do oddychania przy moich narodzinach.
Wybaczam sobie zmuszanie lekarza do uczenia mnie oddychania podczas moich narodzin
Wybaczam sobie zmaganie się w życiu.
Jestem niewinny. Jestem dzieckiem Boga. Wszystkie moje pragnienia są święte. I zawsze ta-
kie były.
Rima
Pamiętam tę noc, gdy poczułam fascynację osobą Rimy. Kilka miesięcy wcześniej w Teksa-
sie udzieliłam jej certyfikatu (zasługiwała wtedy na to). Ale zaczęłam ją adorować dopiero w sierpniu
1980 r. na spotkaniu rebirtherów w Idaho. Czciliśmy ślub Boba i Maillie. Przepełniała mnie radość.
Rima była w siódmym miesiącu ciąży. Stanowiła największą ozdobę przyjęcia. Była egzotycznie
piękna. Jej duchowe piękno przewyższało jednak jej fizyczną urodę. Poruszyła mnie jej niezwykła
osobowość. Byłam nią po prostu oszołomiona. Płynęła przeze mnie rzeka miłości.
Czy była to ta sama kobieta, którą poznałam rok temu? Wtedy nie była jeszcze gotowa i nie
mogłam podpisać dokumentu uprawniającego ją do zawodu rebirthera. Bolało mnie to, ale musiałam
być dla niej twarda. Wydawało mi się, że cały stan Teksas – i rebirthing – były w tym podpisie. Czu -
łam, że nie rozwiązała jeszcze w pełni problemu traumy narodzin. W sześć miesięcy później, gdy zo-
baczyłam ją w teksasie, tego problemu już nie było. Rima wyglądała zupełnie inaczej. Nowa ciąża
działała leczniczo. Ona sama była wystarczająco inteligentna, aby zdawać sobie z tego sprawę. Pa-
miętam moment, kiedy „zrzucała to”, jak mawiamy w żargonie rebirtherów. Na zajęciach grupy w tek-
sasie stwierdziła, że zrozumiała mój opór sprzed sześciu miesięcy. Uznała, że wyszło to jej na ko-
rzyść. Czułam, że przepływa przeze mnie wielka miłość. Powiedziałam wówczas, że udzielę jej certy-
fikatu, gdy spotkamy się w Santa Barbara. Ale już wtedy w Teksasie był to dla mnie dzień jej certyfi-
katu.
Znaleźliśmy się na rancho u jednego z przyjaciół. Późnym popołudniem gospodyni, Abby
doznała spontanicznego odrodzenia. Upadła przede mną na podłogę. Było to jedno z najbardziej
specyficznych odrodzeń w mojej praktyce. Rima na odległość poczuła, że dzieje się coś niezwykłego
i przyszła z sąsiedniego pokoju, aby mi asystować. Miała do pacjentki doskonałe podejście. Wszyst-
ko, co robiła, było doskonałe. Doceniałam jej pomoc.
W drodze powrotnej Rima prowadziła samochód. Z tyłu siedział Steve, mąż Rimy z nowo
odrodzoną Abby, która to wiąż jeszcze mocno przeżywała. Wszyscy przeżywaliśmy silne emocje. Za-
pytałam Rimę, czy nie jest jej zbyt ciężko prowadzić wóz. Spojrzała na mnie z błyskiem uśmiechu w
oczach i powiedziała z miłym teksańskim akcentem: „Jestem certyfikowanym kierowcą”. Obie rozko-
szowałyśmy się wieloznacznością tego stwierdzenia.
Wkrótce potem miałam okazję, aby wspólnie z nią prowadzić Trening Związków Miłości.
Były to pierwsze tego rodzaju zajęcia w Teksasie. Poinstruowałam nowo kreowaną trenerkę, aby na
pierwszych zajęciach nie zabierała głosu. Jej zadanie polegało na tym, aby uczyć się opanowywania
emocji i kierowanie ogromną energią krążącą po pokoju. Miała milczeć do czasu, aż zostanie o coś
zapytana przez któregoś z uczestników lub trenera. Siedziała cicho, będąc dla mnie i dla grupy źró-
dłem odświeżenia. Gdy udzielałam jej głosu, wszystko co mówiła było niezwykłe. Pomagała mi opa-
nowywać trudne sytuacje, rozwiązywać skomplikowane problemy. Wszystkim mówiła prawdy na zdu-
miewająco wysokim poziomie.
Po treningu o wschodzie słońca weszłam do pokoju Rimy i Steve’a. Skuliłam się w łóżku
między nimi i łączącą ich nową istotą. Wszyscy czworo odczuwaliśmy ogromną radość.
Zostałam w domu Rimy.
Patrzyłam, jak odradza ludzi.
Obserwowałam, jak opanowuje trudne sytuacje w grupie.
Śledziłam, jak uczy.
Pozwalałam jej być moim nauczycielem.
Naprawdę zgadzam się ze swoją decyzją!
Ponownie zaskoczyła mnie podczas prowadzenia Treningu Nieba na Ziemi. Była już w bar-
dzo zaawansowanej ciąży. Nosiła niezwykle seksowne ubranie, które przed 100-osobową grupą eks-
ponowało jej brzuch. Poprosiła nas przez mikrofon, abyśmy położyli się w trzyosobowych grupach.
Osoba w środku miała być dzieckiem w łonie. Osoby po obu stronach miały pełnić rolę rodziców.
Przytulaliśmy się do siebie z wielką miłością. Wówczas Rima włączyła japońską płytę „Dźwięk w ło-
nie”. Przez godzinę przeżywaliśmy delikatne i wspaniałe poczucie odradzania. Bardzo dużo oddy-
chałam. Bardzo mocno płakałam.
WYJAŚNIJ STOSUNEK DO PIENIĄDZA
Kiedyś miałam pacjentkę, która była żoną dwóch milionerów. Będąc z nią stracili oni wszystkie pie-
niądze. Była to kobieta niezwykle inteligentna. Zastanawiała się, o czym to świadczyło i czy miało coś
wspólnego z jej osobą.
Podczas odradzania jej dowiedziałam się, że jej ojciec był bardzo bogatym człowiekiem. W kasynach
Monte Carlo poczynił on duże zakłady, że jego żona, która była w ciąży, urodzi syna. Był gorzko roz-
czarowany, gdy na świat przyszła dziewczynka. Stracił przy tym dużo pieniędzy. Gdy była mała, oj-
ciec wielokrotnie powtarzał jej, że to właśnie przez nią zubożał. Uwierzyła w tę historię i przyjęła
myśl: „Powoduję, że mężczyźni tracą dużo pieniędzy”. Już jako dorosła osoba przyciągała do siebie
mężczyzn równie bogatych jak jej ojciec. Będąc z nią, tracili oni pieniądze. Te przykre doświadczenia
utwierdziły ją w przekonaniu, że jej ojciec musiał mieć rację, twierdząc, że jest okropna. Oczywiście
mężczyźni, których przyciągała, sądzili, że kobiety ich rujnują. Tak więc wzorce obojga partnerów
uzupełniały się.
Pieniądze są przyczyną wielu rozwodów. Jest to niepotrzebne, gdyż można wcześniej wyjaśnić ne-
gatywne myśli na temat pieniędzy wnoszonych do związku przez każdego z partnerów. Bo pieniądze
w każdym związku odgrywają bardzo ważną rolę. Ześrodkowuje się wokół nich znacznie więcej kon-
fliktów, problemów i rozwodów, niż można to sobie wyobrazić. Choć prawdziwą przyczyną nieporozu-
mień bywa zupełnie coś innego.
Pieniądze są jak miłość – suma, którą otrzymujesz zależy od tego, ile pragniesz otrzymać. Będziesz
miał taką sumę, jaką swobodnie potrafisz przyjąć. A więc nie obwiniaj innych za swój stan posiada-
nia. Pieniądze są jak pożywienie – stosują się do twych wskazówek. Są energią. I ty kontrolujesz jej
przepływ. Tak samo jak z pożywieniem. Jednakże gdy jako niemowlę nie byłeś właściwie karmiony
piersią, mogła się w tobie zrodzić myśl: „Nie mogę dostać wystarczająco dużo” lub nawet: „Nic nie
mogę dostać”. Gdy już jesteś dorosły, twoja podświadomość interpretuje te nakazy tak: „Nie mogę
dostać wystarczająco dużo miłości” lub „Nie mogę dostać wystarczająco dużo pieniędzy”.
W twoim związku kłótnie o pieniądze są niepotrzebne. Aby oczyścić się z negatywnych myśli na te-
mat pieniędzy, pracuj z afirmacjami. Napisz na kartce – 10 moich najbardziej negatywnych myśli na
temat pieniędzy, a następnie wypisz je, zastanów się nad każdą z nich i przekształć je w afirmacje.
Natychmiast uzyskasz pozytywne rezultaty w praktyce.
Wiesz o tym, że masz określony stosunek do pieniędzy. Ich posiadanie lub brak ściśle dopasowuje
się do twoich myśli. Jeśli pragniesz dezaprobaty, możesz ich użyć, aby „bić siebie”. Zaakceptuj siebie
i pozwól, aby pieniądze przepływały przez ciebie. Przypomnij sobie, że
BÓG JEST BOGATY
Kiedyś wspomniałam Phillowi Lautowi (autorowi książki „Pieniądze są moim przyjacielem”), że pod-
czas treningu nie mówimy zbyt wiele o pieniądzach. A jednak absolwenci często relacjonują, że po
treningu ich dochody podwoiły się. Gdy spytałam go, co o tym sądzi, powiedział mi:
Wszystkie pieniądze, które się kiedykolwiek otrzymało, pochodziły od innych ludzi. Wszystkie pienią-
dze, które się wydało, powędrowały do innych ludzi. Pieniądze są substancją przenikającą do więk-
szości twoich związków z ludźmi. Łatwo zauważyć to w twoich związkach z osobami, z którymi ży-
jesz, dzielisz wydatki, a także w związkach z tymi, z którymi pracujesz. Jeśli nawet twoje związki z
ludźmi ograniczają się do spotkań raz w miesiącu przy obiedzie, podczas którego dyskutujesz o
sztuce egipskiej, prawdopodobnie przemknie ci przez myśl pytanie: kto zapłaci za obiad? Ludzie do-
świadczają większej zamożności i lekkości, gdy w związkach z innymi mają uczucie zaufania.
Trening Związków Miłości opiera się na prawdzie duchowej, której esencją jest indywidualna
boskość każdej osoby. Swoją własną rzeczywistość tworzysz mocą swojej boskości, która manifestu-
je się w zdolności wybierania myśli, zmieniania ich. Wiedza o tym sprowadza proces dawania i otrzy-
mywania do teraźniejszości. Oznacza to, że wzorce zobowiązań, winy i manipulacji środowiskiem
przez dawanie i otrzymywanie (m.in. miłości, pieniędzy) wygasają. Ponieważ jestem boską istotą, za-
wsze myślę, o dawaniu ci czegoś, zanim to zrobię. Stąd wniosek, że ty musisz myśleć o otrzymaniu,
zanim to nastąpi. Otrzymywanie staje się aktem przyczynowym, a nie rzadkim przypadkiem, nad któ-
rym nie masz kontroli. Jak długo myślisz, że otrzymywanie zobowiązuje cię lub stwarza dającemu
okazję do manipulowania tobą, bezpieczniej dla ciebie będzie ograniczyć się do dawania. Dzięki
temu uchronisz siebie od nieprzyjemnych uczuć. Twoja potrzeba otrzymywania jest słaba. Służy jed-
nak innym: pozwala im swobodnie dawać.
Dla mnie Trening Związków Miłości był krokiem w kierunku zwiększenia wiary w siebie. Istotą pro-
sperującej świadomości jest bezwarunkowe pragnienie wiary w miłość i szczodrość innych ludzi.
Dla każdego niemal narodziny były pierwszym doświadczeniem związku z ludźmi. Prawdopodobnie
nauczyło ono nas, że zaufanie do innych może pociągać za sobą ból. Kluczowym elementem uza-
leżnienia od rodziców, powstałego po narodzinach, jest przekonanie, że ich poglądy są bardziej god-
ne zaufania niż twoje własne. Większość rodziców stosuje praktykę nagród i kar. Ten emocjonalny
system logiki oparty jest na miłości uwarunkowanej. Kochanie siebie jest ściśle związane z zaufa-
niem sobie, wiarą w siebie. Zwiększona samoocena uczestników Treningu Związków Miłości wyraża
się w zwiększonym zaufaniu do siebie, a miarą tego jest zwiększone poczucie zamożności.
Nie mamy barier w otrzymywaniu.
Uczestnicy Treningu Związków Miłości uczą się sztuki odbierania. Usuwają blokady utrudniające im
odbieranie miłości i pieniędzy.
WYJAŚNIJ STOSUNEK DO SEKSU
Pracowałam kiedyś z parą, która przedtem leczyła się w wielu klinikach zajmujących się problemami
seksualnymi. Gdy tam przebywali, jego, a właściwie ich seksualny problem (przedwczesny wytrysk)
przejściowo zanikał. W domu znów powracał. I znów zaczynali mówić o rozwodzie.
Na pól godziny przed odlotem z Los Angeles zadzwonili do mnie, zgodziłam się zobaczyć z nimi w
drodze na lotnisko. Wyjaśniłam, że mam bardzo mało czasu, więc muszą na moje pytania odpowia-
dać krótko, szczerze i od razu mi uwierzyć.
Wróciłam do pierwszego seksualnego doświadczenia mężczyzny. Okazało się, że jego matka, która
intuicyjnie czuła, że „to” się stanie owej nocy, krzyknęła, gdy wychodził: „Jeśli dziewczyna zajdzie
przez ciebie w ciążę, zabiję cię!”. Z pewnego powodu wziął to dosłownie i przeszedł przez to do-
świadczenie tak szybko, że nie miał szansy nawet wejść w tę dziewczynę. Nigdy jednak nie dostrzegł
związku między słowami matki a swoim postępowaniem. Przejęty swoją pierwszą seksualną klęską,
doszedł do wniosku, że coś jest nie w porządku z jego ciałem, lub co gorsza, z psychiką. I wtedy już
w ogóle przestało mu „wychodzić”. Znalazłam dla niego afirmację, prosząc, by mi przyrzekł, że nad
nią popracuje. Zgodził się®. Zaproponowałam, aby napisał: „Teraz jest dla mnie bezpiecznie być we-
wnątrz kobiety” itd. W ostatniej chwili przed odlotem spojrzałam na jego żonę i powiedziałam: „Myślę,
że z pewnych względów ty też powinnaś popracować nad afirmacją: „Pragnę, aby mój mąż rozwiązał
swój seksualny problem”. Zaskoczyła mnie pytaniem: „Skąd tak dobrze mnie znasz?”. Wyznała swo-
je obawy, że uzdrowiony mąż zacznie ją zdradzać z innymi kobietami.
Powiadomili mnie później, co się działo. Problem seksualny okazał się bardziej złożony niż sądzili.
Oboje odsłaniali swoje negatywne myśli, starając się odkryć, w jaki sposób ich wzorce się uzupełnia-
ją. Techniki seksualne nie będą skuteczne, dopóki nie zostaną zmienione negatywne myśli.
Większość z nas może się nauczyć otrzymywać o wiele więcej przyjemności niż otrzymuje. Cel osią-
gniesz wówczas, jeśli rzeczywiście tego pragniesz. Aby twoje życie seksualne było atrakcyjne, mu-
sisz mieć wysoką samoocenę. Jeśli masz o sobie nie najlepszą opinię, nie będziesz uważał, że za-
sługujesz na seksualne przyjemności. Inaczej mówiąc, będziesz miał tyle przyjemności z seksu, ile
masz ochotę jej dać.
Obecnie ludzie tyle czytają na temat technik seksualnych, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są
świadomi i troszczą się o usatysfakcjonowanie siebie. Sądzę, że partnerzy mogą uzgodnić, że każde
z nich jest odpowiedzialne za swój W odpowiedzi własny orgazm. Jest to możliwe, gdy mówią sobie
nawzajem, co jest dla nich najprzyjemniejsze i na zmianę biorą i dają. Jeśli będziesz szczerze mówić
swemu partnerowi o swoich pragnieniach, efektach jego pieszczot, nie będziesz musiał zastanawiać
się, dlaczego twój jest szczęśliwy czy znudzony. Oczywiście seksualne spełnienie wymaga od ciebie
pozbycia się negatywnych myśli, że seks jest brudny, niebezpieczny, zakazany, przerażający itd.
Seks jest niewinny! To tylko negatywne myśli o nim wywołują zaburzenia. Możesz zacząć je usuwać
przez zapisanie ich i zmianę na afirmacje.
To o czym za chwilę powiem, może wydawać się zupełnie oczywiste. Nie pomijam jednak tej sprawy,
gdyż jest ona bardzo ważna. Gdy uprawiasz seks, bardzo pomaga myślenie o nim. (Wielu ludzi myśli
wtedy o pracy, dzieciach, zakupach.) Całą swoją uwagę skupiaj na tej części swego ciała, która jest
dotykana. Podczas gry wstępnej, gdy na przemian otrzymujecie i dajecie sobie przyjemność, oboje
powinniście koncentrować uwagę na osobie otrzymującej. Ja i mój partner skupiamy uwagę na tej
części mojego ciała, która jest dotykana. I odwrotnie. Dwa umysły skupione na jednym ciele wytwa-
rzają ogromną energię seksualną, bo seks jest czystą energią. Im czystsza jest twoja energia, tym
głębsze wspanialsze stają się twoje seksualne doznania.
Pomoże ci przeświadczenie, że grę seksualną możesz przerwać i porozmawiać właśnie wtedy, gdy
nie wszystko przebiega tak, jak byś tego pragnął. Zacząwszy grę ludzie często nie umieją jej zmienić
i mówić o niej, dopóki nie jest skończona. A komunikowanie jest bardzo ważne. Musisz nauczyć się
prosić o to, co lubisz.
Niektórzy ludzie mają tendencję do wstrzymywania oddechu podczas gry miłosnej. Uwierz mi. Że od-
dychają jesteś w stanie przyjąć o wiele więcej miłości.
To wspaniałe odradzać się razem. Seks stanie się dla ciebie zupełnie inny, gdy pozbędziesz się już
traumy narodzin. Wtedy będziesz mógł bezpiecznie pójść „na całość”, oddając się całkowicie grze
miłosnej, ponieważ zrozumiesz, że nic złego lub smutnego w niej nie ma. Twój oddech będzie opa-
nowany i otrzymasz dzięki temu o wiele więcej energii, będziesz kontrolować i przedłużać swoje or-
gazmy, wstrzymując go we właściwych momentach.
NAUCZ SIĘ OPANOWYWAĆ ZAZDROŚĆ
Fred i Barbara często kłócili się. Zawsze z powodu zazdrości. Ona twierdziła, że Freda interesowały
inne kobiety i zwracał na nie więcej uwagi niż na nią. Stwierdziła, że aktualnie mąż jest zainteresowa-
ny jej najlepszą przyjaciółką i zażądała rozwodu. Fred miał jednak jedną przygodę, z której zrezygno-
wał w chwili, gdy zaistniała groźba rozbicia małżeństwa.
Początkowo wyglądało to na winę Freda. Ona była tego absolutnie pewna. Ale gdy poznałam sprawę
głębiej, odkryłam, że Barbara miała siostrę, o którą była chorobliwie zazdrosna. Wydawało się jej, że
siostra skupiała całą uwagę ojca. Sądziła, że ojciec nie tylko bardziej się nią interesuje, lecz także
daje jej więcej pieniędzy, prezentów. Co więcej, siostra umiała nawiązywać kontakt z mężczyznami.
Mężczyźni, którzy przychodzili w odwiedziny do rodziny, zawsze flirtowali z siostrą, a nie z nią.
A więc Barbara stworzyła sytuację, w której Fred był jej ojcem, a wszystkie inne kobiety odgrywały
rolę siostry. Gdy wpadła we wściekłość, tym, na którego rzeczywiście się gniewała, był jej ojciec. I
gdy czuła, że ma ochotę „zabić” inne kobiety, w rzeczywistości „zabijała” swoją siostrę.
W świadomości Freda tkwiła myśl, że kobiety pragną go schwytać. Był tego pewien z powodu choro-
bliwej zazdrości i zaborczości Barbary. Żona dostosowała się do jego schematu, wykazując zdumie-
wające podobieństwo do matki Freda, która zawsze pragnęła mieć nad nim władzę.
W końcu dostrzegli, że naśladują wzorce i nieświadomie usiłują wyleczyć się ze starych rodzinnych
uwarunkowań. Wówczas ich problem został rozwiązany. Barbara wybaczyła swojej siostrze, pozbyła
się do niej urazy, odrywając swoje własne piękno i umiejętności. Fred przestał odtwarzać swój wzo-
rzec. Wyznał, że tak naprawdę nie pragnął innych kobiet. Gdy przebaczył swojej matce jej zabor-
czość, Barbara przestała potwierdzać jego system przekonań o kobietach, przestała być zaborcza.
Rzadko można spotkać człowieka, który nie doświadczył zazdrości. Zaobserwowałam, że im bardziej
podnosisz swoją samoocenę, tym mniej będzie w tobie zazdrości. Ludzie z wysoką samooceną są
skoncentrowani i ufni. Wierzą, że mogą być szczęśliwi nawet wtedy, gdy są sami. Mają świadomość,
że mogą być szczęśliwi bez swojego aktualnego partnera i mogą wykreować nowego, lepszego part-
nera, jeśli obecny odejdzie. Wiedza, że mogą otrzymać to, czego pragną, i zwykle układają sobie ży-
cie tak, że jest w nim mało miejsca na zazdrość. Zawsze zadziwiali mnie ludzie, którzy angażowali
się w związek, nie mówiąc sobie nawzajem o swoich oczekiwaniach co do wierności.
Na jednym z pierwszych treningów Związków Miłości poprosiłam obecnych, aby najpierw ponieśli
ręce ci. Którzy są w związkach ściśle monogamicznych, a potem ci, którzy znajdują się w związkach
otwartych. Wtedy kilka par odkryło, że jeden z partnerów uznawał ich związek za monogamiczny, a
drugi za otwarty. Co za głupota, pobierać się bez tak podstawowego uzgodnienia. Ale zdarza się to
bardzo często. Nie ma „właściwej” odpowiedzi na pytanie, czy lepiej zawrzeć związek monogamicz-
ny, czy otwarty. Tajemnica tkwi w tym, aby dobrze poznać siebie i ustalić, co możesz tolerować, czy
możesz się cieszyć.
Oto kilka rozwiązań:
Związek monogamiczny, zamknięty seksualnie.
Związek monogamiczny, otwarty seksualnie.
Wielu partnerów.
Małżeństwo grupowe.
Celibat.
Najważniejsze, abyś rozważył swoje własne metody zachowania, kiedy decydujesz się, jaki rodzaj
związku jest dla ciebie właściwy. Jeśli słowo „pozamałżeński” jest dla ciebie brudne, to posiadanie
wielu partnerów raczej cię nie uszczęśliwi. Jeśli wybierzesz model niezgodny z twoimi zasadami, mo-
żesz potem karać się za to. Zapytaj siebie: „Jaki model najlepiej służy moim życiowym celom?” Zapa-
miętaj: Możesz sam być źródłem swego kodu etycznego, pytając: „Co jest bezpieczne i odpowiednie
dla mnie, a nie rani innych ludzi?”
Gdy ktoś pyta mnie, jak pozbyć się zazdrości, radzę mu zacząć od odpowiedzi na pytanie, dlaczego
w ogóle wytworzyli sytuacje powodując zazdrość. Innymi słowy, czy stosują sceny zazdrości aby
ukarać siebie? Dlaczego pragną cierpienia w swoim życiu. Jeśli sądzisz, że druga osoba jest związa-
na z kimś, kogo kocha, odpowiedz sobie na następujące pytania:
Czy przyciągam określone sytuacje, by dowieść, że nie jestem wystarczająco dobry?
Czy inna kobieta reprezentuje moją siostrę, która dostała więcej miłości mojego ojca?
Czy inny mężczyzna reprezentuje mojego brata, który dostał więcej miłości mojej matki?
Czy mój związek stawał się zbyt dobry i zbyt ścisły i dlatego musiałam go zniszczyć?
Czy otrzymałem więcej miłości niż myślałem, że pragnę otrzymać, i dlatego musiałem go
przerwać?
Czy jestem przyzwyczajony do bólu i w tajemnicy ten ból kocham?
Czy myślę, że cierpienie jest stanem naturalnym?
Czy szukam dramatu w miejsce pokoju?
Czy usiłuję dowieść, że inni są tu po to, aby mnie wykończyć?
Czy myślę, że nigdy nie mogę zaufać mężczyźnie (kobiecie) i potwierdzam to?
Czy sądzę, że nie mogę otrzymać tego, czego pragnę?
Czy myślę, że życie przynosi mi wiele goryczy i potwierdzam to?
Czy myślę, że nie mogę zatrzymać tego, co pragnę mieć?
Czy posługuję się uczuciem zazdrości, aby mieć pretekst do pozbycia się partnera?
Czy lubię karać siebie, ponieważ z jakiegoś powodu czuję się winny?
Czy w skrytości ducha pragnę mieć innych partnerów i oszukuję siebie?
Czy usiłuję pozbyć się swego partnera?
Czy zaczynasz dostrzegać, dlaczego nie możesz oskarżać innych za swoją zazdrość? To ty stworzy-
łeś ten zamęt! Doprowadziłeś do tego, aby dowieść, że twoje negatywne myśli były właściwe. Zapa-
miętaj:
Tworzysz to w co wierzysz.
Gdy spotkasz osobę, która ci odpowiada, zbadaj wszystkie uczucia i poglądy, jakie oboje macie na
temat bliskiego związku. Wybierzcie taką formę więzi, która najbardziej odpowiada wam oboju. Jeśli
będziesz pracował nad sobą zgodnie z sugestiami zawartymi w tym rozdziale, pewnego dnia wybie-
rzesz jedną z poniższych ewentualności:
Związek monogamiczny, w którym żaden z partnerów nie wytwarza sytuacji powodującej za-
zdrość.
Związek otwarty, w którym jest ci dobrze i w którym nie ma zazdrości.
Inne rozwiązanie, które będzie twoim pełnym ZWYCIĘSTWEM.
Od Boba i w swojej pracy nauczyłam się ważnej rzeczy: Nie istnieją powinności. Nie ma przepisu, że
twój związek ma być taki lub inny. Nie musisz żenić się (wychodzić za mąż), aby być w porządku. To,
że ktoś inny tak zrobił lub że znalazł się w pełni satysfakcjonującym związku, nie czyni go ani trochę
lepszym czy gorszym od ciebie. Jeśli twoje związki się zmieniają, nie znaczy to wcale, że nie korzy-
stasz z życia.
Zawsze otrzymujesz to, czego pragniesz.
W pewnych okresach życia możesz pragnąć być sam i to jest dla ciebie najlepsze lekarstwo.
W innych okresach potrzebne ci jest utrzymywanie wielu związków, aby móc się wiele nauczyć. Kie-
dy indziej najbardziej będzie odpowiadać ci małżeństwo. Zawsze tworzysz takie sytuacje, w których
możesz nauczyć się najważniejszych dla siebie rzeczy. Tworzysz je w sposób naturalny. Dzięki temu
możesz się jak najszybciej uleczyć i pozbyć swego ego. We wszechświecie istnieją wszelkie możliwe
rodzaje związków. Wszystkie one działają uzdrawiająco. Żaden z nich nie jest ani lepszy, ani gorszy.
ZROZUM STŁUMIONE KAZIRODZTWO
Jill powiedziała mi, że życie seksualne jej i George’a było początkowo wspaniałe, ale gdy tylko stali
się małżeństwem, wszystko się popsuło. Obwiniała George’a, ale żaden z jej argumentów nie był
sensownie umotywowany. W końcu sama to przyznała. Spytałam ją, czy to samo zdarzyło się jej już
przedtem. Wyznała, że w jej życiu był mężczyzna, z którym było podobnie. Zauważyła, że taka sytu-
acja powstała wówczas, gdy zaczęli żyć razem. „A co wspólnego mieli ci dwaj mężczyźni?” – zapyta-
łam. „Obaj byli bardzo podobni do mojego ojca” – odparła. Zauważyłam, że mogło jej być ciężko do-
znawać z nimi w pełni, ponieważ wyglądałoby to na kazirodztwo. Dlaczego więc – chciała wiedzieć –
mogła się kochać z nimi na początku? Większość uczuć i więzi kazirodczych jest stłumiona na po-
czątku istnienia związku. Gdy jednak zaczęła prowadzić dom i żyć pod jednym dachem z kimś po-
dobnym do jej ojca, została przytłoczona wspomnieniami z dzieciństwa. Stała wymiana energii w
czasie wspólnego życia wyzwala ukryte wspomnienia z dzieciństwa.
Jill ciężko było zaakceptować tę prawdę. Nie chciała uwierzyć, że mogła czuć pociąg seksualny do
własnego ojca. Zgodziła się na trening. Gdy usłyszała, jak inni mówią o swoich uczuciach kazirod-
czych, poczuła się wystarczająco bezpieczna, aby pozwolić sobie na wyciągnięcie niektórych wspo-
mnień na powierzchnię świadomości. Ale nawet wtedy nie mogła w nie uwierzyć. W czasie czwarte-
go treningu nagle opanował ją atak wściekłości, po którym wydawała się bliska omdlenia. Zetknęła
się ze swoim gniewem, który odczuwała, dlatego że nie mogła uprawiać miłości fizycznej ze swoim
ojcem. Ten gwałtowny wybuch uzdrowił ją. Problem się wyjaśnił.
Zawsze uważałam za nieetyczne unikanie tematu kazirodztwa na treningu więzi międzyludzkich.
Moje doświadczenie w tej dziedzinie nauczyło mnie, że stłumione uczucia kazirodcze do tego stopnia
oddziałują na życie seksualne większości ludzi, że stają się przyczynę wielu problemów.
Zastanawiałam się, dlaczego na początku pary mają wspaniałe życie seksualne, które po wspólnym
zamieszkaniu lub zawarciu małżeństwa staje się coraz mniej przyjemne. Można by przecież pomy-
śleć, że im związek dwojga ludzi staje się staje się bliższy, tym lepsze powinno być ich życie seksual-
ne.
Na początku związku uczucia kazirodcze są bardzo mocno stłumione. Ale gdy para zaczyna wspól-
nie prowadzić dom, doświadczenia z dzieciństwa są nieświadomie odtwarzane i partner staje się co-
raz bardziej podobny do rodzica. I dlatego jesteśmy coraz mniej zdolni do uprawiania z nim seksu.
To podświadome połączenie staje się coraz silniejsze, coraz trudniej kochać się z powodu tabu sto-
sunków seksualnych z jednym ze swoich rodziców. Sprawa często wyjaśnia się po kilku latach, po-
nieważ odsłonięcie stłumionych uczuć wymaga wiele energii i miłości.
Wielu ludzi przechodzi nieświadomie proces kazirodczy na pierwszym Treningu Związku Miłości.
Jest to tak silne obciążenie, że ludzie boją się z nim zetknąć. Powoli jednak zaczynają sobie zdawać
sprawę z faktu, że rzeczy, o których nie mogą mówić, rządzą nimi. Dopiero po trzecim treningu ludzie
czasem pozwalają sobie na odtworzenie swoich kazirodczych uczuć.
Z uczuciami tymi wiąże się poczucie niepotrzebnej winy. Musisz pamiętać, że jako dziecko byłeś bar-
dzo wrażliwy na dotyk, wrażliwą istotą, którą dotykano cały czas. Szczególnie przyjemny był dla cie-
bie czas kąpieli, gdy dotykano całe twoje ciało łącznie z genitaliami. Pamiętaj też, że twoi rodzice byli
wówczas w okresie szczytu aktywności seksualnej. Jako niemowlę uwielbiałeś dotykanie, ale pewne-
go dnia – nagle, bez wyjaśnienia – skończyło się to. Twój umysł powiedział, że stało się tak, dlatego
że zrobiłeś coś złego, i poczułeś się winny. Poczucie winy mogła zwiększyć wczesna gra miłosna z
braćmi lub siostrami. Wiemy jednak, że rzeczą naturalną jest zaspokojenie ciekawości i osiąganie
przy tym uczucia przyjemności.
Co możesz teraz zrobić z kazirodztwem? Zbadaj swoje uczucia w stosunku do rodziców, braci i
sióstr, zaakceptuj je. Zrozum, że nie musisz tych uczuć „odgrywać”. Wszyscy żywimy wiele uczuć, z
którymi zdecydowaliśmy się nic nie robić. Wybacz sobie, że kazirodztwo rządziło twoim życiem. Lu-
dzie, którzy na naszych sesjach grupowych powiedzieli prawdę o swoich uczuciach kazirodczych,
czują się uwolnieni. Później stwierdzili, że w ich życiu seksualnym nastąpiły wspaniałe zmiany.
Treningu Związku Miłości zawiera specjalne procesy, które pomagają usunąć stłumione uczucie kazi-
rodcze. Gdy sam będziesz je odkrywać musisz najpierw zaakceptować swego partnera, który może
być substytutem twego rodzica. W ten sposób odblokujesz wasze życie seksualne.
POZNAJ CEL SWEGO ZWIĄZKU
Nigdy nie myślałam o dążeniu do jakichkolwiek celów, zanim nie dostałam się do szkoły biznesu pro-
wadzonej przez Marshalla Thurbera. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było określenie celu szkoły. Każdy
powinien był wiedzieć, co znaczy każde słowo w wyrażeniu opisującym ten cel. Sądziłam, że będzie
to łatwe. Zajęło to nam wiele dni. Po tym długim doświadczeniu zaczęłam rozumieć, jak ważne jest
określenie wspólnego celu. Jeśli mój cel w stowarzyszeniu różni się od celu innej osoby w tym sa-
mym ugrupowaniu, to znaczy, że pracujemy przeciwko sobie.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po ukończeniu tej szkoły, było zebranie zespołu i ustalenie celu Tre-
ningu Związku Miłości. Pochłonęło to nam wiele godzin. Ale warto było. Zawsze warto tak zrobić.
Nie przywykłam myśleć o tym, co robię w związku i dlaczego jestem w tym, a nie innym związku. Ni-
gdy nie starałam się określać celu związku. Wędrowałam bez celu z partnerem, którego właśnie spo-
tkałam. Nie tworzyłam świadomie ani właściwego partnera, ani właściwego dla siebie związku. Teraz,
gdy jestem oświecona, poświęcam dużo uwagi na temat celu związku i rozmawiam o tym ze swoim
partnerem. Najpierw zawsze mówię o Bogu – przedtem bałam się tego słowa. Moim celem jest stwo-
rzenie świętego związku, który ma tworzyć Królestwo Niebieskie na ziemi i nieść światło. Każdy nie-
mal mężczyzna, z którym byłam, natychmiast się zgadzał na to. Jeśli nie chciał, nie zostawałam z
nim długo. Później przestałam przyciągać mężczyzn, którzy nie mieli tego samego celu. Dzięki temu
moje życie stało się łatwe.
Możesz swój cel wyrażać w sposób, który ci odpowiada. Ważną rzeczą jest wiedzieć, jaki on jest.
Dotyczy to nie tylko intymnych, lecz także innych związków. Na przykład możesz stworzyć związek,
aby zarabiać pieniądze. Ale zawsze dobrze jest pamiętać: „Szanuj Królestwo Boga, a wszystkie po-
trzebne rzeczy będą ci dane”. Jeśli taki jest twój cel i w dodatku uczysz się akceptowania najwyższej
duchowej myśli, mogę cię zapewnić, że wszystko będzie się pomyślnie rozwijało we wszystkich two-
ich związkach.
„Kurs wyjaśniania cudów” mówi o pełnym i niepełnym związku:
... Niepełny związek jest oparty na różnicach – każda osoba myśli, że partner ma to, czego on sam
nie posiada. Łączą się, aby uzupełniać siebie i okradają drugą osobę. Zostają razem dopóty, dopóki
nie dojdą do wniosku, że nie ma już co kraść. Wtedy idą dalej. I tak wędrują przez świat.
Pełny związek rodzi się z innych przesłanek. Każdy z partnerów spogląda w głąb siebie i nie widzi
braków. Akceptuje swoją pełnię, rozszerza ją przez połączenie z innymi, podobnie jak on sam peł-
nym człowiekiem. Taki związek ma świętość nieba. Jak niedaleko do nieba może być w takim związ-
ku.
Pomyśl, czego święty związek może cię nauczyć!
Inaczej mówiąc, jeśli oboje zdecydujecie się skierować swą przyjaźń ku „czemuś większemu” od
was, otrzymacie olbrzymią duchową siłę, która będzie wam służyć.
TRAKTYJCIE SIĘ WZAJEMNIE Z NAJWYŻSZĄ UPRZEJMOŚCIĄ
Kiedyś moja matka spojrzała mi w oczy i spytała: „Dlaczego jest tak, że w rodzinie, gdzie ludzie po-
winni się traktować najlepiej, czasem traktują się wzajemnie najgorzej?” Nie umiałam jej powiedzieć.
Ale pamiętałam pytanie. Czasem złościliśmy się na siebie. Dlaczego nie rozwiązywaliśmy wówczas
swoich problemów delikatnie, z najwyższą grzecznością, dziwiła się matka. Byłam wówczas młoda i
zastanawiałam się, dlaczego pytała o to właśnie mnie.
Gdy wyrosłam, poznałam ten świat, byłam w wielu domach, w których członkowie rodziny nienawidzi-
li się, zachowywali się tak, jakby chcieli nawzajem się zniszczyć, jakby nie mogli doczekać się chwili,
kiedy się wzajemnie poniżą. Wyglądało to tak, jakby pragnęli się pozabijać. Ich ulubionym sposobem
porozumiewania się był sarkazm lub krzyk. Nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Pewnego dnia prze-
czytałam, że większość morderstw jest popełnianych właśnie w domu! Byłam wstrząśnięta! Kiedyś
znalazłam się w domu, gdzie jedyną przyzwoicie traktowaną istotą był pies. Podobnie jak moja mat-
ka, zawsze zastanawiałam się, dlaczego tak było.
Badania, które przeprowadziliśmy na potrzeby Treningu Związku Miłości, rzuciły trochę światła na ten
problem. Większość ludzi czuje gniew do swoich rodziców i przenosi go na swoich partnerów. Oni
nawet nie odnoszą go do osoby, z którą żyją, a do wyobrażenia o niej. Gdy pozbędziesz się gniewu
do rodziców (a potrzebne ci to jest niezależnie od tego, czy rodzice żyją, czy nie), zaczniesz
traktować partnera jak przyjaciela i odnosić się do niego z anielską uprzejmością.
Może wydawać się głupie mówienie o tym, człowiekowi dorosłemu. Ale dlaczego tak często zapomi-
nasz o właściwym traktowaniu partnera? Zapamiętaj Złotą Regułę. Życie zgodne z tą Regułą jest
możliwe wtedy, gdy inna osoba jest zła lub zdenerwowana. Podstawową rzeczą, jaką należy uczynić
w takich sytuacjach, jest pozwolić jej na przejawianie gniewu, a samemu nie wpadać w emocje. Każ-
dy krzyk jest meldunkiem. Krzyczący prosi o pomoc i nie wie, jak to wyrazić.
Oto proste wskazówki postępowania:
Pamiętaj, abyś nie współzawodniczył w wyładowaniu negatywnych emocji.
Pamiętaj o oddychaniu, zalecając partnerowi, aby także głęboko oddychał.
Zaoferuj swoją miłość, pytając: „Jak mogę ci pomóc?”
Zasugeruj sposoby wyrzucania z siebie gniewu.
Chciej wysłuchać partnera.
„Kurs cudów” stwierdza: „Każda pełna miłości myśl jest prawdziwa. Wszystkie inne są prośbą o po-
moc lub uzdrowienie”.
Medytuj nad myślą traktowania swego partnera i rodziny tak, jakby byli oni królami lub królowymi.
Czyż sam nie chciałbyś być tak właśnie traktowany? Medytuj nad tą myślą, aby traktować ich jak
świętych. Zobacz boskość w każdym z nich, wówczas oni zaczną działać jak bogowie.
NAUCZ SIĘ POSŁUGIWAĆ „WYOBRAŹNIĄ”
Pewnego dnia jeden z moich przyjaciół przyszedł do mnie z piękną blondynką, w której był szaleńczo
zakochany. „Jak ją znalazłeś?” – spytałam go. Odpowiedział mi, że było to bardzo proste. Spisał
wszystkie cechy, jakie powinna mieć upragniona kobieta. Narysował w myśli jej obraz i codziennie
wyobrażał ją sobie, aż do chwili, gdy „zjawiła się”.
Kiedyś spotkałam wspaniałego mężczyznę w Nowym Jorku, z którym dotychczas łączy mnie wspa-
niały związek. Siedziałam u przyjaciół – mokra, zawinięta w ręcznik po prysznicu. Przyjaciele mieli
kilka moich książek na sprzedaż. Ten mężczyzna przyszedł, aby kupić jedną z nich. Spojrzałam na
niego, a on na mnie i od razu poczuliśmy się sobie bliscy. Później gdy wychodziliśmy razem, powie-
dział mi, że spędził wiele czasu, wyobrażając sobie mnie i nasze spotkanie. Często koncentrował się
na mojej fotografii umieszczonej na okładce mojej pierwszej książki. Nie wiedział, kiedy i gdzie się
spotkamy, ale był pewien, że to nastąpi. Tego dnia, gdy się spotkaliśmy, nie wiedział nawet, że by-
łam w mieście.
A więc widzisz, że marzenia pomagają.
To co myślisz o sobie, to co mówisz o sobie, to w co wierzysz na swój temat – zamanifestuje się.
Człowiek obecny w twoim sercu – zaistnieje.
Jest to uniwersalne prawo – tworzysz to, w co wierzysz. Myślący jest twórcą. Jeśli myślisz o sobie,
że wszystko w tobie jest zaburzone, to zatrzymasz się martwym punkcie. „Ale ja jestem poplątany” –
możesz zaprotestować. Odpowiedzią na to jest zmiana wyobrażenia o sobie poprzez afirmacje i wy-
obraźnię.
Wyobrażenie jest procesem widzenia czegoś w taki sposób, jak chcesz, żeby było. Jeżeli codziennie
przeznaczysz pewien czas na wyobrażenie sobie idealnego obrazu siebie, twój umysł zacznie two-
rzyć ten ideał w rzeczywistości. Zacznij widzieć siebie na nowo. Zobacz swoje związki w taki sposób,
w jaki pragniesz je widzieć – zdrowe i doskonale działające. Zobacz siebie jako osobę młodą, piękną,
zdrową fizycznie i emocjonalnie.
Jeśli masz kłopoty z tworzeniem wyobrażeń, może to wynikać stąd, że będąc dzieckiem słyszałeś, że
marzenia na jawie są złe. Sny na jawie o sukcesie i szczęściu nie tylko są dla ciebie dobre, lecz tak-
że jak najbardziej wskazane!
Świat sportowy zaakceptował wyobraźnię jako receptę na sukces. Ludzie grający w golfa spędzają
całe godziny, wyobrażając sobie doskonałe strzały. Gdy zaczynają grać, sukces wydaje im się natu-
ralny. Narciarze czynią podobnie.
Wyobraźnia to bardzo przyjemny sposób spędzania czasu. Daje przy tym pozytywne rezultaty. Gdy
masz trudności z marzeniami, zacznij od narysowania „mapy skarbów” – rzeczy, które pragniesz
mieć. Dokładnie narysuj wyobrażone przedmioty i pomaluj je. Umieść pod spodem Klauzulę Ko-
smiczną:
TERAZ OTRZYMAM TO LUB COŚ LEPSZEGO!
BĘDZIE TO W CAŁKOWITEJ HARMONII Z DOBREM
PRZEZNACZONYM DLA WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH.
NAUCZ SIĘ POSŁUGIWAĆ MANTRĄ
Po rozstaniu się z mężczyzną, którego kochałam, myślałam o nim bezustannie. Wszystko, o czym
mogłam myśleć, było związane wyłącznie z nim. Czułam przy tym ogromny ból. Im bardziej usiłowa-
łam nie myśleć o nim, tym bardziej o nim myślałam. Nic nie pomogło. Nie byłam w stanie go ze swo-
jej świadomości. Było coraz gorzej. Nie mogłam myśleć o niczym innym!
Na szczęście przyjechali Camphell Hot Springs i Diana Hinterman. Położyłam się z Dianą do łóżka,
w którym przegadałyśmy całą noc. Opowiadała mi baśnie hinduskie i opowieści o Babaji’m. Byłam
wstrząśnięta. Trochę zakłopotana zaczęłam mówić jej o swoim problemie. Dała mi prostą radę. Pora-
dziła mi, abym za każdym razem, gdy pojawi się myśl o człowieku i naszym związku, powtarzała
mantrę. Spróbowałam. Poskutkowało. (Nawiasem mówiąc, jestem teraz bardzo zadowolona, że
sprawy właśnie tak się potoczyły).
Myśl o Bogu tak często, jak możesz. Szczególnie wówczas, gdy źle dzieje się w twoim związku. Na-
uka Kościoła Świadomości zna technikę nazywaną „Złotym Kluczem”, która jest wspaniała i prosta.
Zawsze, gdy przyłapujesz się na tym, że zaczynasz się denerwować, martwić jakimś problemem w
swoim życiu, powiedz sobie stop i zamiast przejmować się, pomyśl o Bogu. Zapamiętaj, że jedno z
uniwersalnych praw mówi: „To o czym myślisz, pojawia się”. Gdy zastanawiasz się nad jakimś pro-
blemem, zaczyna on się rozrastać. W rezultacie czujesz się jeszcze gorzej. Gdy koncentrujesz się na
swojej idei Boga, napełniasz się miłością i czujesz się lepiej.
Jeśli nie masz koncepcji Boga, która by ci odpowiadała, spróbuj powtarzać mantrę. Jest to słowo lub
sylaba, której uczył Babaji, brzmi: „Om Namaha Shival”. Ma ona wiele znaczeń. Oto tłumaczenie,
które lubię najbardziej: „Nieskończony Byt, Nieskończona Inteligencja, Nieskończona Manifestacja”.
Powtarzając mantrę pozbędziesz się negatywnych wzorców myślowych. Uzyskasz również spokój i
radość.
Afirmacja jest rodzajem mantry. Nucenie afirmacji „Pragnę otrzymywać więcej miłości” jest efektywne
i polepsza samopoczucie.
TRWAJ WE WŁAŚCIWYM NASTROJU
Kiedyś wraz z Billem Chappelle prowadziłam trening w hotelu w San Francisco. Nagle, nie wiem na-
wet dlaczego, oboje wpadliśmy w nastrój przygnębienia. Wtedy zaproponowałam mu, abyśmy wspól-
nie na głos przeczytali książkę poleconą przez Kyle. Bill odpowiedział” „Wspaniale”. Robienie czego-
kolwiek wpływało korzystnie na nasze samopoczucie. Zostaliśmy z sobą całą noc, czytają sobie wza-
jemnie książkę. Nasz nastrój i nastawienie do otoczenia całkowicie zmieniły się. Poczuliśmy się tak
dobrze, że nie mogliśmy spać.
Obserwuj swoje nastroje i podejście do otoczenia.
Wspaniała książeczka „Drzwi do wszystkiego” Ruby Belson mówi o podniosłych postawach. Te po-
stawy zapewniają ci dobre związki z innymi i przyniosą wiarę we wspaniałe szczęśliwe życie. „Pod-
niosłe postawy” to Miłość, Modlitwa. Wdzięczność, jeśli te wartości promieniują z ciebie możesz przy-
ciągnąć do siebie wspaniałych przyjaciół i partnerów, których pragniesz mieć.
Dziękowanie za wszystkie dobre rzeczy, które się otrzymało, przyniesie ich jeszcze więcej. Wielu lu-
dzi spędza czas, koncentrując się na tym, czego nie mają. Zawsze, gdy skupiałam uwagę na tym,
czego nie miałam, cierpiałam. Katarzyna Ponder, omawiając zasadę wdzięczności stwierdza, że dla
każdego istnieje we wszechświecie najwyższe dobro, nawet wówczas, jeśli nie było ono jeszcze do-
świadczone. Człowiek nie zawsze jest już gotów, aby je odebrać. Bóg jest gotów, gdy ty sam jesteś
gotów.
Źródło kwitnie, gdy z niego odbierasz, ponieważ dający wzrasta poprzez dawanie. Nie odgradzaj się
więc od rzeczy, na które zasługujesz i nie blokuj miłości, która jest dla ciebie przeznaczona.
I odwrotnie – gdy coś tracisz, zrozum, że nie było to już dla ciebie najlepsze. Źródło oczyściło dla cie-
bie drogę, aby ci dać coś jeszcze lepszego.
Jeśli koncentrujesz uwagę na tym, co straciłeś, utracisz jeszcze więcej. Jeśli będziesz dziękować za
to, co masz, otrzymasz więcej.
Ja zawsze próbuję sobie tłumaczyć, że wszystko, co mnie spotyka, jest dla mnie najlepsze. Nawet
jeśli pozornie wydaje się to z początku „złe”. Wiem, że jest to lekcja, która najprawdopodobniej zaist-
niała po to, aby mnie czegoś nauczyć. Zawsze staram się przekształcać wszystko w swoją
„wygraną”. Nigdy nie rezygnuję z takiego podejścia, dlatego jestem szczęśliwa.
OPANUJ PIĘĆ INHIBITORÓW
Ten rozdział jest prawdopodobnie jednym z najważniejszych w tej książce. Przeczytaj go uważnie i
przemyśl zawarte w nim informacje.
Zanim stałam się świadoma tych informacji, moje życie nie toczyło się zbyt pomyślnie. Gdy już je po-
znałam i zaczęłam się nimi posługiwać, moje życie stało się przyjemne. Czy muszę dodawać coś
więcej? Jestem pewna, że każdy rebirther zgodzi się ze mną, a także każdy, kto się nad tymi infor-
macjami głębiej zastanowi. A więc ze względu na swoje własne dobro nie lekceważ tych prawd. Myśl
o nich. Podejmuj działania. Gdy to uczynisz poczujesz ulgę.
„Pięć inhibitorów” to negatywne fakty, które oddziałują za większość ludzi i uniemożliwiają im dozna-
wanie szczęścia. Zostały one zauważone przez Leonarda Orra. Ja tylko przystosowałam je do po-
trzeb treningu.
Oto „pięć inhibitorów”:
Trauma narodzin.
Syndrom dezaprobaty rodziców.
Specyficzne negatywne myśli.
Nieświadoma chęć śmierci.
Czynniki związane z pozadziecięcym, okresem życia.
W jaki sposób narodziny wpływają na związki człowieka z innymi ludźmi, mówiłam już w innej części
tej książki.
Syndrom dezaprobaty rodziców mówi o tym, że rodzice nie akceptują swoich dzieci. Postępują w taki
sam sposób, w jaki postępowano z nimi. Dewaluowanie wartości dziecka łamie jego ducha. Powodu-
je, że traci ono poczucie swojej wartości, a poprzez to także swą siłę. Dorastając tak przyzwyczajamy
się do dezaprobaty, że później nieświadomie prowokujemy swoich partnerów, aby postępowali w po-
dobny sposób. Jesteśmy głęboko zranieni postępowaniem, do którego sami doprowadzamy. Nasi
partnerzy przeobrażają się w rodziców, którzy nas nie akceptują. Związek z pełnym dezaprobaty „ro-
dzicem” kończy się często rozstaniem.
W czasie treningu wiele czasu poświęcamy na usunięcie syndromu dezaprobaty rodziców ze świado-
mości pacjentów. Po usunięciu tego problemu na tyle, na ile jest to możliwe, pozostaje miejsce, w
którym można tworzyć nowy rodzaj miłości. Najpierw oczyszczamy dom, a potem ozdabiamy go, by
było w nim przyjemne.
Specyficzne negatywne myśli to takie negatywne struktury myślowe, które stworzyłeś o sobie sa-
mym oraz o życiu. Stale wpływają one na twoje związki z innymi. Jeśli od chwili urodzin nosisz nega-
tywną myśl, łatwo zorientujesz się, w jaki sposób wpływa ona na całe twoje życie, dając określone re-
zultaty. Widzieliśmy już, w jaki sposób te negatywne myśli są usuwane przez afirmacje.
Osobiste prawo to twoja najbardziej negatywna myśl o sobie. Wyobraź sobie myśl: „Nigdy nie otrzy-
muję tego, czego naprawdę pragnę”. W oparciu o to przekonanie można zbudować wiele negatyw-
nych sądów. Najgorszym skutkiem osobistego prawa jest nieświadome, telepatyczne wysyłanie ko-
munikatów światu. W przypadku przytoczonej wyżej negatywnej myśli ten komunikat brzmiałby: „Lu-
dzie, nie dawajcie mi tego, czego pragnę!” Odbiorcy tej myśli zastosują się do niej. Jeśli nie znasz
swego osobistego prawa (nie zna go zresztą większość ludzi). Możesz się dziwić, dlaczego inni lu-
dzie otrzymują to, czego pragną, a ty nie otrzymujesz.
Bardzo ważne jest zrozumienie oddziaływania nieświadomej chęci śmierci na twoje związki z innymi
ludźmi. Większość ludzi uważa, że przyczyna ich śmierci znajduje się poza nimi. Po oświeceniu bie-
rzemy odpowiedzialność za prawdę, że każda śmierć jest samobójstwem. Jeśli całkowicie akceptu-
jesz fakt, że myślący tworzy za pomocą swoich myśli, wiesz, że możesz zmienić myśl, że śmierć jest
nieunikniona. Pomyśl tak: „Mogę posiadać ciało tak długo, jak chcę. Mogę także polecić komórkom
mego ciała, aby odmładzały się zamiast starzeć”.
Oświecenie podwyższa poziom twojej energii, a energia ta dostarcza więcej siły twoim myślom. Mu-
sisz porzucić myśl, że śmierć jest nieunikniona, bowiem energia, którą uzyskałeś pod wpływem
oświecenia, wzmocni ją, a tym samym spowoduje, że zabijasz się szybciej. Wielu wielkich ludzi
umarło młodo, ponieważ nie byli zdolni tego zrozumieć.
W śmiertelnym związku zawsze jesteś przywiązany do pępowiny śmierci. Stałe martwisz się, że twój
partner może umrzeć i zostawić cię samego, być może, po to, byś umarł w samotności. Ból i rozdzie-
lenie są bliskie, istnieje strach lub nawet przerażenie z powodu straty, a śmierć czai się. Jeżeli zdecy-
dujesz, że nie możesz zaufać Bogu, który zamierza cię w końcu zniszczyć, będziesz miał mało po-
wodów, aby ufać zwykłym ludziom, a w tym także swemu partnerowi. U podłoża takiego nastawienia
leży przeświadczenie: „Jeśli ja mam umrzeć, muszę sprawić, aby on (ona) także umarli”. Pragnienie
śmierci twoich rodziców czy partnera może cię wciągnąć lub działać wręcz odwrotnie. Dwoje ludzi
zmierzających razem do grobu w bólu, cierpieniu i smutku nie spełnia ideału więzi miłości, o którym
myślę.
Życie w nieśmiertelnym związku jest zupełnie inne. Zaczyna się on obietnicą, że jesteście dla siebie
na zawsze, że wasz związek jest wieczny, chociaż może się on ciągle zmieniać. W jednej formie
może trwać kilka lat, przez następne lata w innej, ale będzie trwał zawsze i wszędzie, działając
uzdrawiająco i dostarczając miłości. Dlatego nie ma w nim miejsca na strach przed utratą. Stąd wła-
śnie płynie dobre samopoczucie. Związek między ludźmi przepełnia wówczas bliskość, radość, spo-
kój, szczęście, śmiech.
Poprzednie wcielenia wywołują czasem na nasze obecne życie silny negatywny wpływ. Jeśli potrze-
bujesz specjalnej pomocy, możesz zniwelować ten wpływ przy pomocy terapeutów zajmujących się
regresją. Odkryliśmy jednak, że jeśli oczyścisz wszystko w swoim obecnym życiu, począwszy od mo-
mentu zapłodnienia (podczas rebirthingu można go sobie przypomnieć), uwolnisz się od swojej kar-
my, którą mogłeś się martwić.
WYKORZYSTUJ ZWIĄZKI Z INNYMI W CELU OŚWIECENIA
Gdy się rozwiodłam i jeszcze potem kilka razy zostałam zraniona, pomyślałam, że może powinnam
unikać związków z innymi. Wydawało mi się, że one mnie niszczą. Zauważyłam, że wielu moich
przyjaciół myśli o sobie tak samo. I ty podobnie myślałeś, gdy twoje serce zostało zranione, gdy cię
odrzucono, zraniono, zniszczono wewnętrznie. Na skutek gorzkich rozczarowań czułeś się na wpół
umarły. Samo wspomnienie związku wywoływało nerwowy szok.
Mój problem polegał na tym, że nie wiedziałam, jak wykorzystać związki z innymi w celu oświecenia i
uzdrowienia siebie. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, w jaki sposób to przebiega. Teraz już wiem,
że jeśli czuję się zraniona, jest we mnie coś, czego nie oczyściłam. Wiem, że gdy opuszcza mnie ja-
kiś mężczyzna, przyjdzie jeszcze wspanialszy. Wiem, że istnieje nowy sposób utrzymywania związ-
ków, które zawsze dają spokój, radość, oświecenie, bez względu na to, co się zdarza. Ty również
możesz poznać ten sposób. Wspólnie ze swoim partnerem możesz się uczyć osiągania najwyższej
wartości oraz radości ze swego związku, bez względu na to, w jakiej formie będzie on trwał. Możecie
nawet rozstać się i czuć się z tym dobrze. Możesz otrzymać w związku dokładnie to, czego pra-
gniesz.
Partner uświadomi ci wszystkie Twoje wzorce. Nie unikaj związków! Są one najlepszym treningiem
spośród wszystkich możliwych. Prawda jest taka, że twój partner jest twoim guru. Ponieważ to on po-
maga ci się uzdrawiać, powinieneś być mu wdzięczny za służenie ci. Pamiętaj, że to ty stworzyłeś
partnera swego życia, więc nie oburzaj się na niego, nie czuj do niego urazy, gdy się zdenerwujesz.
Możesz mieć najwspanialszego partnera, a mimo to tak układać związek, że nie będziesz wygrywać.
Dlatego niezwykle ważne jest tworzyć związki na bazie wygranej. Musisz siebie bardzo lubić, aby po-
zwalać sobie na wygraną przez cały czas. Większość ludzi woli raczej karać się. Wykorzystują oni
związek, aby dowieść, że nie jesteś dobry. Ale ten sam związek może stworzyć doskonałą okazję,
aby życiu i zdrowiu powiedzieć „tak”. Taka możliwość istnieje zawsze. Powinieneś więc ją wykorzy-
stywać.
Rezultaty twoich zachowań także pełnią rolę guru. Patrząc na swoje życie, możesz dostrzec rezulta-
ty, które tworzy twoja świadomość. Dzieci także stanowią odbicie stanu twojej świadomości. Odgry-
wają to, co tkwi w podświadomości ich rodziców. Gdy dziecko krzyczy, ty nie krzycz na nie, ale za-
stanów się, jaką część twoich stłumionych negatywnych myśli pragnie pomóc ci usunąć. Dzieci są
twoim guru. Rodzice, którzy zdają sobie z tego sprawę, są wspaniali. Dzieci zawsze pokazują ci two-
je negatywne myśli, abyś mógł je lepiej zobaczyć.
Zapamiętaj, zawsze pozostajesz w związku z sobą w obecności innej osoby. Doceń innego człowie-
ka, który służy ci jako zwierciadło i podziękuj mu za to.
Jedna z definicji związku miłości, którą szczególnie lubię, brzmi: „Związek miłości istnieje wówczas,
gdy partnerzy nie przeszkadzają sobie w kochaniu siebie samego” (Kyle Os).
POZWÓL KAŻDEMU ZACHOWAĆ WŁASNĄ PRZESTRZEŃ
Kiedyś bawiłam się, projektując taki dom, w którym mógłby rozwijać się związek dwojga ludzi. Ku
swemu zdziwieniu wymyśliłam wielką, wspólną sypialnię, do której przylegały dwa oddzielne pokoje –
prywatne sanktuaria jej i jego, także z łóżkami, gdzie każde z nich mogłoby się schronić. Nikt poza
właścicielem nie miał tam prawa wstępu. Byłoby to całkowicie prywatna przestrzeń. Taki rozkład był-
by dla mnie idealny. Mogłabym w każdej chwili wejść do swego pokoju, pisać książki, mieć zupełny
spokój. Sądzę, że każdy powinien mieć miejsce, gdzie mógłby być zupełnie sam. Pomyśl o tym.
Ważne jest, aby w twoim związku każdy miał czas na samotność, nie wywołując u partnera poczucie
odrzucenia i bólu. Dzięki temu możesz utrzymać swoją niezależność, tworzyć, nie rozwijając ukrytej
urazy! Pozwalanie sobie na spędzanie czasu za Źródłem jest jedną z najważniejszych rzeczy, jakie
możesz zrobić; niestety, ludzie przywykli uważać ten czas za stracony lub całkowicie z tego rezygnu-
ją. Ponieważ w zasadzie postępujesz zgodnie z prawami etyki. Prędzej czy później pragniesz Boga i
głód życia duchowego będzie rozwijać się w tobie. Możesz wówczas zapragnąć uwolnienia się od
partnera, który – twoim zdaniem – pozbawia cię najbardziej twórczych, boskich stanów ducha.
Aby zachować własną przestrzeń, nie musisz wcale pozbywać się swego partnera. Taką przestrzeń
musisz po prostu sobie stworzyć. Stwórz po prostu taki związek, w którym jest rzeczą naturalną po-
zostawanie samemu przez określoną część dnia lub tygodnia. Gdy będziesz umiał żyć z sobą, bę-
dziesz także umiał żyć z innymi. W każdym z nas drzemią talenty, które pragniemy ujawnić. Talent
nie ma wartości ani dla innych, ani dla ciebie, jeśli nie wykorzystujesz go. Jeśli nie potrafisz go ujaw-
nić, zaczynasz nienawidzieć sobie. Czujesz się winny. I kto wie, czy nie przeniesiesz tych uczuć na
swego partnera.
Nie musisz jechać do innego miasta czy kraju po to, aby znaleźć samotność. Odległość nie odgrywa
tu żadnej roli. Dobrze jest mieć pokój tylko dla siebie. Ale jeśli jest to niemożliwe, możesz próbować
porannych spacerów, szukać samotności w parku czy w kościele. Gdy podróżuję, nie umiem często
znaleźć sobie miejsca, w którym mogłabym być sama. Rozwiązuję ten problem na różne sposoby.
Czasem wstaje o czwartej nad ranem, aby w samotności cieszyć się oglądaniem wschodu słońca.
Dobrym miejscem na przebywanie w samotności jest łazienka, bo ludzie uznają ją za strefę intymną.
Długa kąpiel to wspaniała okazja, aby być samemu i medytować. Moim ulubionym sposobem kąpieli
jest całkowite zanurzenie i oddychanie przez rurkę do nurkowania. (Ta forma mokrego rebirthingu nie
powinna być praktykowana w samotności przed opanowaniem suchego rebirthingu pod opieką rebir-
thera.)
Doświadczałam tego uczucia, zamykając się w pokoju na cztery dni i cztery noce. (Nie musisz jechać
do Indii, aby odkryć siebie). Wybrałam odległe miejsce na wyspie, gdzie nie było hoteli, wynajmowa-
nych pokoi, telefonów. Nie jadłam. Piłam tylko niewielkie ilości soku. Nie oglądałam telewizji, nie słu-
chałam radia, nie czytałam książek i gazet, nie miałam przyborów do pisania. Pierwszego dnia po
prostu siedziałam na łóżku i obserwowałam, jak moje myśli szaleją w amoku. Czułam się tak, jakbym
siedziała w pojemniku z odpadkami. Drugiego dnia otrzymałam mantrę i powtarzałam ją. Wyrzuciła
ona ze mnie wiele nienawiści, która nagromadziła się we mnie od czasu dzieciństwo – nienawiści do
Boga za zabijanie ludzi (tak mi się zdawało), a zwłaszcza za zabicie mojego ojca.
W końcu znalazłam dla siebie następującą afirmację: ”Wybaczam sobie nienawiść do Boga za to, co
zrobiłam sama lub co inni ludzie zrobili sobie nawzajem”. Oczyściłam swój związek z Bogiem. Na-
stępnego dnia weszłam w stan medytacji. Było to tak przyjemne, jak nigdy dotąd.
Po tym czterodniowym doświadczeniu często modlę się i rozmawiam z Bogiem, gdy jestem sama.
Ten sposób porozumienia jest efektywny, i emocjonujący. Modlitwą nazywam mówienie do Boga, a
medytacją, gdy Bóg mówi do mnie. Dobrze być w ciągłym stanie modlitwy i medytacji.
PODDAJ SIĘ
Gdy zaczęłam się odradzać, szybko nauczyłam się, że odpowiedzią na wszystko jest całkowite pod-
danie się. Dostrzegłam bez trudu, że ludzie, którzy poddają się, doznają stanu szczęścia, a ci, którzy
się opierają, odczuwają ból. Życie jest jak rebirthing. Podobnie wyglądają związki z innymi. Leonard
Orr powiedział kiedyś, że ludzie, którzy mają zdolność całkowitego poddania się, nie odczuwają pod-
czas rebirthingu paraliżu. Podczas odradzania się nigdy nie odczuwałam paraliżu, chociaż często by-
łam blisko niego. W takich momentach po prostu powtarzałam sobie: „Poddaję się. Nie będę się
opierać Bogu”. Odkryłam, że w związkach jest trudno całkowicie się poddać, jeśli się nie ma bezwa-
runkowej miłości i zaufania drugiej strony. Zauważyłam, że łatwiej jest się poddać komuś, kto prze-
pracował problemy „pięciu inhibitorów” i myśli pozytywnie. Łatwiej jest się poddać, gdy naprawdę
czujesz się bezpiecznie. Oczywiście musisz stworzyć bezpieczeństwo w swoim własnym umyśle. Ła-
twiej to osiągnąć w obecności bezpiecznej i kochającej osoby.
Medytuj nad słowem poddania:
Poddaj się.
Poddaj się Bogu.
Poddaj się swemu partnerowi.
Poddaj się najwyższej duchowej myśli.
Poddanie się nie jest formą zachowania. Polega ono na otwarciu się i chęci odbierania. Poddanie
jest rezygnacją z kontroli, nie jest rezygnacją z siły. Nie oznacza oddawania siły innej osobie, prze-
ciwnie – jest to akt zwiększający twoją własną siłę. Dzieje się tak, ponieważ pragnąc odbierać, otrzy-
mujesz więcej miłości. A gdy otrzymujesz więcej miłości, przyjmujesz jednocześnie większą niezależ-
ność, wolność i Boga. Siła pochodzi z miłości, bezpieczeństwa, pewności i poddania się Bogu.
Ludziom czasem trudno jest zrozumieć, że związek może im przynieść wolność. Strach przed schwy-
taniem i stłamszeniem pochodzi najczęściej z traumy narodzin. Więź miłości może pomóc usunąć tę
traumę. Możesz się czuć źle z powodu samych myśli. Związek uleczy te myśli. Za każdym razem,
gdy porzucisz myśli o śmierci i inne negatywne myśli, będziesz się czuł wolniejszy i bezpieczniejszy.
Mogą one z ciebie nigdy nie wypłynąć, jeśli nie pozwolisz komuś głęboko cię kochać. Innymi słowy,
prawdziwa wolność to wolność od śmierci i negatywnych myśli. Gdy miłość w związku wyleczy cię –
o ile jej oczywiście na to pozwolisz – okaże się, że będzie cię ona uwalniała, a nie zacieśniała.
Im więcej negatywnych myśli wyjdzie na jaw, tym bardziej będę wolna.
Miłość w związku zawsze leczy, wyzwalając mnie z negatywnych myśli. I dlatego staje się bardziej
wolna.
„PIERWSZA POMOC” DLA ZWIĄZKU
Czasem myślę, że wszystkich złych rzeczy nauczyłam się w szkole. Nikt nie mówił mi o związkach z
innymi ludźmi: jak wybierać partnera, jak opanować złość, czego oczekiwać w małżeństwie, co robić,
kiedy wszystko staje się nieciekawe, jak zapobiec rozwodowi, jak ma wyglądać życie seksualne, co
robić z problemami seksualnymi, jak mądrze wychowywać dzieci – i o wszystkich innych sprawach, o
których naprawdę chciałam wiedzieć.
Później, gdy byłam dorosła, szukałam pomocy u innych w tych sprawach. Było to tak, jakby ślepiec
prowadził ślepego. Och, jak bardzo żałuję, że nie skończyłam kilku klas w szkole związków między-
ludzkich, zamiast uczyć się takich przedmiotów jak chemia! Szalone wydawało mi się to, że ludzie
musieli zdawać egzamin, aby zdobyć prawo jazdy, natomiast nie muszą mieć żadnych uprawnień,
aby zostać rodzicem, choć zupełnie tego nie potrafią robić. Zastanawiałam się, jaki byłby świat, gdy-
by każdy musiał doczeka na zawarcie małżeństwa co najmniej od 25 lat, po czym uczyłby się wycho-
wywać dzieci. I dopiero po zdaniu egzaminów otrzymałby zezwolenie na posiadanie dziecka.
Pragnęłam poznać kilka zasad „pierwszej pomocy”, mogących złagodzić trudności w związku. Nie
znalazłam ich nigdzie. Gdy moje małżeństwo rozpadło się, miałam rozwód. Zaczęły mi wypadać wło-
sy; pragnęłam się zabić. Nie znalazłam wówczas nikogo, kto mógłby mi pomóc. Zrozumiałam, że
mogę liczyć tylko na siebie. Częściowo mi się to udało. Poszukiwałam. Walczyłam od nowa, zanim
udało mi się osiągnąć to, czego szukałam – zanim mogłam polegać na sobie.
Co robić, kiedy wszystko wskazuje na to, że związek się rozpada, a partnerzy nadal pragną być ra-
zem?
Po pierwsze, pamiętaj, że związek istnieje między wami, jeśli oboje pragniecie być razem; po prostu
przejściowo panuje w nim negatywny wzorze. To co się zdarza między wami, zdarza się po to, aby
was z czegoś wyleczyć. Miłość między wami, wynurza na zewnątrz negatywne masy myślowe tkwią-
ce w świadomości twojej i twojego partnera. Zamiast krzyczeć na siebie wzajemnie, wybierzcie jedną
z następujących metod postępowania:
Zasięgnijcie rady u kogoś, komu ufacie.
Umówcie się z rebirtherem na rozmowę.
Spiszcie wszystkie wasze negatywne myśli i zamieńcie je na afirmacje.
Uświadomcie sobie wszystkie myśli na temat partnera. Pamiętajcie, że oskarżenie jest za-
wsze fałszywe. Dezaprobata pochodzi z zakątka twego własnego umysłu: twój partner jest
zwierciadłem. Co ci to mówi o tobie? Jak to stworzyłeś? W jaki sposób to przyciągnąłeś?
Pamiętaj, że miłość odkrywa rzeczy, które są skierowane przeciw niej. Nie zrywaj związku,
póki nie zrozumiesz swego schematu. Jeśli go nie rozszyfrujesz, taki sam związek będziesz
tworzyl z inną osobą.
Opanuj swój gniew za pomocą metod, które ci odpowiadają.
Pamiętaj, że jesteś zdenerwowany z powodu, o którym myślisz. Poznaj wcześniejszą sytu-
acją, którą przeżyłeś i która spowodowała twoje zdenerwowanie.
Połóżcie się razem i trzymajcie się wzajemnie. Gdy nie możecie się komunikować, przerwijcie
rozmowę i trzymając się, oddychajcie spokojnie razem.
Gdy już uspokoicie się, podzielcie się swymi uczuciami. Jedna osoba mówi, druga słucha, nie
przerywając.
Przejrzyj tę książkę lub przejdź odpowiedni dla siebie trening.
Jeśli twój partner jest z inną kobietą lub mężczyzną, a ty ich oskarżasz, powiedz sobie stop. Uświa-
dom sobie prawdę. Spróbuj uzupełnić zamieszczone poniżej twierdzenia. Zauważ, jak wiele możesz
się dowiedzieć o każdym z was.
Takie sytuacje wytwarzam z następujących
powodów .............................................................................
Płacę za stworzenie takiej sytuacji
następująco ........................................................................................
Usiłuję w ten sposób powiedzieć sobie,
że ...............................................................................................
Ta druga osoba
reprezentuje .....................................................................................................................
Podświadomie pragnę, aby mój partner tak postępował,
ponieważ .........................................................
Myśli, za pomocą których stworzyłem taką sytuację, są
następujące ......................................................
Ponieważ twój partner jest twoim zwierciadłem, jest możliwe, że to ty sam podświadomie pragniesz
odejść z kimś innym. Może nie chciałeś dopuścić do siebie myśli, że inni doznają przyjemności, na
którą ty sam nie możesz sobie pozwolić. A może zachowujesz się jak twój brat czy siostra, którzy od-
ciągali od ciebie uwagę rodziców (tzn. uważasz swego partnera za swego rodzica).
Gdy twój związek rozpada się mimo tego, co uczyniłeś, aby go ratować, zapamiętaj, że nigdy nie tra-
cisz niczego ani nikogo, kto był z tobą dla twego najwyższego dobra. Gdy straciłeś kogoś, oznacza
to, że osoba ta już nie przyczyniła się do twego najwyższego dobra.
Uświadom sobie , że nie będzie ci zabrane nic, co nie zostanie zastąpione czymś wspanialszym. Bóg
usiłuje dać ci coś lepszego, więc pozwól mu na to. Musisz stworzyć próżnię, aby przyjąć coś nowe-
go.
WSZYSTKIE STRATY TO NIEROZPOZNANE KORZYŚCI
PRACA Z AFIRMACJAMI
Moje najbardziej negatywne myśli o związkach międzyludzkich brzmią:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje najbardziej negatywne myśli o sobie brzmią:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje najbardziej negatywne myśli o mężczyznach brzmią:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje najbardziej negatywne myśli o kobietach brzmią:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje nowe afirmacje o sobie:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje nowe afirmacje o mężczyznach:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
Moje nowe afirmacje o kobietach:
.................................................................................................................................................................
...
.................................................................................................................................................................
...
CZĘŚĆ DRUGA
WIĘCEJ O ZWIĄZKACH Z INNYMI
Zauważ, że:
Gdy w końcu porzucisz dawny wzorzec
możesz czuć się smutny
możesz czuć się osamotniony
możesz czuć się zakłopotany i niepewny
możesz czuć się zagubiony
możesz ci nawet brakować tej negatywnej masy myślowej
możesz czuć się, że jest to „mała śmierć”.
To minie.
Nie wypełniaj pustki innymi problemami.
Wypełnij ją miłością.
Również:
Jeśli miłość czyni cię szalonym lub smutnym, możesz nie pozwolić sobie na to, by mieć jej więcej
(lub w ogóle ją usunąć).
Miłość jest niewinna.
Przyjmij ten pogląd: inaczej możesz przeżywać długie okresy smutku lub szaleństwa.
To samo dotyczy pieniędzy.
Pieniądze są niewinne.
Wyjaśnij sprawy, które wiążesz ze słowem miłość i pieniądze. Oddziel plewy od ziarna. Wtedy dopie-
ro dokonaj wyboru.
Ponadto:
Jeśli obawiasz się czegoś, tłumisz te obawy, wytwarzasz wokół siebie jeszcze więcej przerażających
rzeczy. W rezultacie potęgujesz swój lęk.
Przyciągasz to, czego się boisz.
Sposobem pozbycia się strachu jest pozwolenie sobie na odczucie go i mówienie o nim. Dzięki temu
możesz go wrzucić na zewnątrz.
Bezpiecznie jest czuć swój strach.
Dlatego, jak powiedziałby Bobby, „Bój się naprzód”. Studiuj swój strach, czuj go. Tłumienie go powo-
duje, że jesteś jeszcze bardziej przerażony. Zapamiętaj afirmację: Jestem bezpieczny i nieśmiertelny
tu i teraz!
Teraz zauważ, że:
Możliwe, że używałeś następujących rzeczy, aby ukarać siebie:
Seks
Miłość
Pieniądze
Twoje ciało
Twój samochód.
Czy nie używałeś lub nie używasz tych rzeczy, aby w jakiś sposób ranić siebie?
Dlaczego?
Dlaczego myślisz, że jesteś tak bardzo winny?
Wybacz sobie!
Zamiast niszczyć siebie tymi rzeczami.
Zniszcz winę!
A wówczas:
Gdy jesteś smutny, pozwól sobie to czuć, płacz;
Gdy jesteś zagniewany, pozwól sobie to czuć, krzycz;
Gdy jesteś przestraszony, pozwól sobie to czuć, bój się;
Gdy jesteś szczęśliwy, pozwól sobie to czuć, śmiej się;
Wyrażaj Czuj
Wyrażaj Czuj
Wyrażaj Czuj
Wyrażaj Czuj!
Wyrażaj!
Spróbuj:
Gdy w twoich związkach pojawił się problem, który bez przerwy drąży twoją świadomość i powoduje,
że się martwisz i martwisz, i martwisz ....
Zatrzymaj się!
ZAMIAST SIĘ GNĘBIĆ, POMYŚL O BOGU
Natychmiast – podziękuj mu, że problem został rozwiązany.
Spróbuj także:
Gdy poczujesz się gotowy, aby spotkać nowego partnera:
Kochaj siebie.
Módl się do Boga.
Relaksuj się.
Bądź szczęśliwy.
Miej otwarte i łagodne serce.
Nuć sobie afirmacje.
Kochaj życie.
Uśmiechnij się.
Dużo oddychaj.
Bądź wdzięczny.
Pozostawaj w pewności.
Pozostawaj „w miłości” cały czas.
Wówczas na pewno ktoś się pojawi!
P.S. Jak powiedziałby mój przyjaciel Bill Chapelle: „Zwątpienie jest poza mną! Intuicja jest we
mnie!”
W końcu spróbuj tego:
Gdy czujesz się niekochany, zacznij kochać siebie i wówczas wyjdź i pokochaj kogoś.
Gdy czujesz się niedoceniany, zacznij doceniać siebie i wówczas wyjdź i doceń kogoś.
Gdy czujesz się niewdzięczny, zacznij dziękować sobie i wówczas wyjdź i podziękuj komuś.
Gdy czujesz się niedotykany, zacznij dotykać siebie i wówczas wyjdź i dotknij kogoś.
Gdy czujesz się ignorowany, zacznij zauważyć siebie i wówczas wyjdź i zauważ kogoś.
Gdy czujesz się odrzucony, zacznij akceptować siebie i wówczas wyjdź i zaakceptuj kogoś.
Gdy czujesz się osamotniony, odnajdź siebie i wówczas wyjdź i odnajdź kogoś.
Gdy czujesz się biedny, zacznij dawać sobie i wówczas wyjdź i daj komuś.
A wówczas odnajdziesz kogoś, kto cię kocha, docenia, dziękuje ci, dotyka cię, zauważa, akceptuje,
znajduje i wiele ci daje. Innymi słowy, gdy czujesz się okropnie ...
Zmieć swoje myśli:
Kochaj siebie – kochaj innych;
Dawaj sobie – dawaj innym;
A jeśli to nie działa ...
Rozmawiaj z Bogiem, krzycz głośno!
MÓJ ZWIĄZEK Z TRENINGIEM ZWIĄZKÓW MIŁOŚCI
Trening Związków Miłości był dla mnie czystą przyjemnością – nigdy nie był pracą. Każdy chce wie-
dzieć, jak go stworzyłam, natomiast mnie jest trudniej mówić o tym, niż go prowadzić. Jestem trochę
zakłopotana tym, że było to takie proste. Istotnie tak bardzo cieszyłam się tworzeniem treningu, że
nie czułam nawet, że wkładam w to wysiłek. Były co prawda chwile lęku i niepewności, ale to nie była
praca. Trochę czasu zajęło mi sprawienie, aby to nie była praca. Trochę czasu zajęło mi sprawienie,
aby moje osobiste życie stało się „łatwe”. Czułam, że bóg dał mi Trening Związków Miłości w chwili,
gdy byłam gotowa do prowadzenia go. Oczywiście wiele nauczyłam się od swoich wspaniałych na-
uczycieli: Wernera Erharda, Leonarda Orra, Bobby’ego Birdsalla, Babaji, mojej matki i wszystkich
mężczyzn, których kochałam.
Początkowo byłam kierowcą Leonarda; później mieszkałam w jego domu, a on uczył mnie rebirthin-
gu. Poruszył mnie głęboko. Dzięki niemu bardzo wiele dowiedziałam się o rebirthingu. Z tej wiedzy
oraz odkrycia traumy narodzin zrodził się Trening Związków Miłości.
W czasie rebirthingu odkrywało się przede mną życie moich klientów. Byłam absolutnie zaskoczona
odkryciem, że przemożny wpływ na ich związki odegrały narodziny. Gdzie bym nie była, myślałam o
informacjach, które zdobyłam (pamiętam wszystko, co odczuwali i mówili ludzie przechodzący rebir-
thingi. Łączyłam je z sobą i ze swoimi osobistymi doświadczeniami i przemyśleniami. Część metody
mojego treningu pochodzi od mojego pierwszego wielkiego nauczyciela, Wernera Efharda. Inne wia-
domości wyniosłam z medytacji, rebirthingu oraz pracy z pierwszymi uczniami. Książki dały mi bar-
dzo mało. Dwadzieścia pięć lat podróżowania po świecie przyniosło mi wiele. Poszukiwałam prawdy
długi czas.
Mój rozwód był katalizatorem w ukształtowaniu treningu. Chciałam uzdrowić siebie, aby już nigdy nie
przechodzić przykrych przeżyć związanych z leczeniem siebie. Mój mąż był genialny. Spędzaliśmy
razem cudowne chwile. Kochaliśmy się bardzo i gdy wszystko się skończyło, żadne z nas nie wie-
działo dlaczego. Odzyskanie równowagi psychicznej zajęło mi całe lata. Przyrzekłam sobie, że już ni-
gdy więcej nie będę przez długi czas dochodzić do równowagi.
Będąc wiele lat pielęgniarką zauważyłam, że nie tylko dla mnie związki z innymi są przyczyną kłopo-
tów i cierpień. Przywykłam pytać swoich pacjentów o to, kiedy pojawiły się ich pierwsze trudności w
ich związkach z innymi i co dalej działo się w ich życiu. Ich fizyczne schorzenia rozwijały się po poja-
wieniu się kłopotów, np. po skończonym romansie, rozwodzie lub czymś podobnym. Postanowiłam
wykorzystać te informacje. Ukończenie kursu socjologii niestety nic mi nie dało. Pewnego dnia po-
znałam Leonarda Orra, który powiedział mi o „pięciu inhibitorach”. Zrozumiałam je bardzo szybko i
zaczęłam dostrzegać metody zastosowania ich w swoich badaniach związków między ludźmi.
W tym czasie byłam w swoim pierwszym „czystym” związku z mężczyzną, co przypisuję oczyszcze-
niu się przez rebirthing. Mężczyzną tym był Marshall Summers. Byłam z nim przez dwa lata, podczas
których uczyliśmy się u Leonarda. Było to piękne doświadczenie. Ale po pewnym czasie zorientowa-
łam się, że nie jestem zdolna odbierać całej miłości. Ciągle nie byłam jeszcze zupełnie oczyszczona.
Marshall i ja rozstaliśmy się w pełnej zgodzie. Każde z nas poszło swoją drogą. On zaczął kompono-
wać muzykę, ja pojechałam do Indii. Marshall pomógł mi stworzyć początki Treningu Związków Miło-
ści. Wypływały one z przestrzeni nowych osobistych więzi.
Marshall i ja pojechaliśmy do Honolulu, aby zrobić tam rebirthing. Wzięliśmy ze sobą program na jed-
nodniowe seminarium związków miłości, na które zaprosiliśmy naszych trzydziestu przyjaciół. Uprosi-
li nas, abyśmy zostali dłużej i powtórzyli trening dla ich przyjaciół. Wszyscy stwierdzili „To co robicie
jest wspaniałe, ale jest stanowczo za dużo materiału na jeden dzień”. Po powrocie do San Francisco
spróbowaliśmy dwudniowej „suchej zaprawy” z przyjaciółmi w Domu Thete. Nie mogłam uwierzyć, że
wszyscy byli tym zachwyceni. Gdy czułam, że nie wiem, co robię, Marshall, który jest muzykiem, za-
czynał śpiewać. I to pomagało. Najbardziej denerwujące momenty były wtedy, gdy pracowaliśmy nad
problemem zazdrości. Powstawało wówczas prawdziwe piekło. Ludzie uznający monogamię znaleźli
się po jednej stronie pokoju, a preferujący związki otwarte – po drugiej. Patrzyli na siebie tak, jakby
byli gotowi się pozabijać. To było okropne. Po tym doświadczeniu podarłam konspekt treningu doty-
czący zazdrości. Jest to problem bardzo delikatny. Do tej pory poprawiałam notatki trzynaście razy.
Pewnego dnia przyleciał z Hawajów nasz przyjaciel Roger Lane, aby uczestniczyć w seminarium,
wówczas zaczęliśmy pracować w hotelu. A w organizowaniu wszystkiego pomagał nam wspaniały
człowiek. George Fatjo. Roger tak pokochał trening, że zaczął myśleć o przeprowadzce do San Fran-
cisco, aby zawsze być blisko ludzi, z którymi brał udział w swoim pierwszym treningu. Wiedziałam,
że tak naprawdę nie chciał opuścić Hawajów. Zaproponowałam więc, że to my przeniesiemy się do
niego, jeśli zbierze grupę swoich przyjaciół z wyspy. Nasz ruch zaczął się rozszerzać.
Na początku było wiele trudnych sytuacji. Pewnego dnia doświadczyłam tak silnego uczucia zazdro-
ści, że przeżywałam je w czasie całego treningu. Chociaż czułam, że nie pozostaję w zgodzie z tym,
czego uczę, zdecydowałam, że powiem prawdę o tym, czego doświadczyłam.
Ludzie mają zdolności telepatyczne i wszystko odczuwają. Leonard powiedział mi: „Sondra, to co usi-
łujesz ukryć, będzie wykrzykiwane z dachów”. Zdecydowałam więc, że to ja będę krzyczeć o sobie.
Ludzie pokochali mnie za mówienie prawdy.
Początkowo szczególnie trudno było mi pogodzić się z faktem, że moje związki zmieniły się na
oczach całego zespołu. Ujawnianie prywatnego życia przed innymi było kłopotliwe. Ale w sercu wie-
działam, że „uczymy się tego, czego najbardziej potrzebujemy”. I w końcu przestałam zwracać na to
uwagę.
Pragnęłam nauczyć się wszystkiego o tym, jak powinien wyglądać związek doskonały. Do tego ko-
nieczne były zmiany związków, co uczyniłam. W końcu spostrzegłam, że każdy następny związek był
lepszy od poprzedniego. Pozbyłam się też zakłopotania, stwierdzając, że żaden z moich przyjaciół
nie postępuje inaczej. Akceptowali oni piekło, które wychodziło ze mnie, ponieważ otwarcie o tym
mówiłam.
Nigdy tak dużo energii nie przepływało przez moje ciało, jak podczas treningu, gdy liczne grupy ludzi
zaczynają uwalniać negatywne masy myślowe gromadzone przez całe lata. Zanim się oczyściłam na
tyle, aby energia ta mogła przeze mnie przepływać, często musiałam robić sobie sama rebirthing. Za-
uważyłam, że im częściej się odradzałam i im stawałam się czystsza, tym więcej osób odradzało się
w mojej obecności – bo więcej uwalniało się energii.
Wkrótce zrodził się nowy problem. Na treningu ludzie czasem wchodzą spontanicznie w rebirthing
(najbardziej podczas pracy nad zazdrością i kazirodztwem). Gdy zdarzało się to pierwszy raz, Mar-
shall i ja przerwaliśmy trening i ludziom, którzy weszli w rebirthing, zrobiliśmy sesję na oczach pozo-
stałej części grupy. Wówczas osoby patrzące stały się niesłychanie aktywne. Sytuacja zaczęła przy-
pominać dom wariatów. Później, gdy ktoś spontanicznie wszedł w rebirthing, oddawałam go pod
opiekę asystentom, którzy byli dobrymi rebirtherami. A ja dalej prowadziłam trening. Takie sesje nig-
dy nie przeszkadzały, chociaż ludziom, którzy pierwszy raz uczestniczyli w zajęciach, mogło to wyda-
wać się dziwne.
Każdy uczestnik grupy lepiej czuje się wówczas, gdy ktoś inny skutecznie oddycha, a nie wtedy gdy
tłumi swoje emocje.
W mojej karierze trenera więzi miłości było wiele śmiesznych i kłopotliwych sytuacji. Najbardziej za-
kłopotana byłam, gdy pewien młody mężczyzna ujawnił wiele intymnych szczegółów swego życia
seksualnego, których nigdy przedtem nie słyszałam. W pokoju zrobiło się gorąco. Gdy wstałam, aby
to skomentować, czerwone jedwabne spodnie dosłownie spadały mi z nóg. Marshall omal nie spadł z
krzesła ze śmiechu. To zdarzenie rozbawiło całą grupę.
Podczas treningu w Bostonie Bobby i ja daliśmy jednej z osób poduszkę, aby pomóc jej uwolnić się
od gniewu. Uderzyła w nią kilkakrotnie i nagle poduszka się rozerwała. Pokój wypełnił się gęsim pie-
rzem, tak że ledwo mogliśmy oddychać. Wszyscy rzucili się do wyjścia, a Bob i ja wybiegliśmy przez
wyjście przeciwpożarowe. Gdy śmiech ucichł, ludzie zaczęli zastanawiać się, gdzie się podzialiśmy, i
odnaleźli nas.
Od tej pory prowadząc trening Bobby i ja zawsze staramy się przestrzegać dewizy „jak najwięcej za-
bawy na godzinę”. W rezultacie umiem przeprowadzać trening bez najmniejszego napięcia w ciele,
niezależnie od tego, co dzieje się w pokoju. Myślałam, że mogę się tym wszystkim zmęczyć, ale za-
wsze zdarza się nowy cud. Nigdy nie męczę się prawdą i duchowym uzdrawianiem.
Trening dotyczy wszystkich aspektów związków i ludzie mówią, że zawiera on wszystko, co kiedykol-
wiek chcieli wiedzieć o związkach z innymi, o miłości.
Moi uczniowie powtarzali mi, że ich wielkim pragnieniem było pozostanie ze mną po treningu. Zaczę-
łam więc myśleć o eksperymencie – zaawansowanym treningu, który dałby mi szansę przebywania z
ludźmi, których kocham. Zorganizowanie takiego treningu było nawet łatwiejsze niż stworzenie Tre-
ningu Związków Miłości.
Po raz pierwszy ten nowy trening przeprowadziliśmy na wyspie Muai na Hawajach. Około trzydziestu
uczniów żyło razem przez trzy dni i trzy noce w luksusowym zajeździe. Wokół mnie było tak wiele mi-
łości i aprobaty, że ogarnęły mnie one całkowicie. W niedzielę rano podczas śniadania całe moje cia-
ło zaczęło intensywnie wibrować i weszłam w odmienny stan świadomości. Czułam obecność istot
wyższych niż mogłam zrozumieć. Płakałam bez uczucia wstydu przez godzinę. Po tym doświadcze-
niu zgubiłam plan zaawansowanego treningu. Inni trenerzy także nie mogli znaleźć notatek. Podczas
drugiego przyspieszonego treningu zaistniała podobna sytuacja. Przestałam organizować te spotka-
nia na długi czas. Przestraszyłam się tak szybkiego ruchu.
Będąc z ludźmi o wysokiej energii, nauczyłam się jednak lepiej niż przedtem opanowywać olbrzymią
ilość miłości i energii. Ulegając prośbom zaczęłam ponownie organizować te treningi. Teraz zwracam
na nie więcej uwagi niż przedtem. Przeprowadzamy bowiem te spotkania w luksusowych miejscach,
gdzie uczniowie mają dodatkową okazję zwiększyć swoją prosperującą świadomość. Usiłujemy orga-
nizować zaawansowany trening w jednym z kurortów, gdzie są ciepłe źródła, aby móc przeprowa-
dzać sesje „mokrego” rebirthingu.
Moglibyście powiedzieć, że stworzyłam Treningu Związków Miłości, aby uzdrowić siebie. Jest to
zgodne z prawdą. Jednak na poziomie duchowym wiedziałam, że była to moja życiowa misja, którą
nosiłam w sobie od momentu narodzin. „Przypomniałam” ją sobie po trzydziestu trzech latach. Tre-
ningu Związków Miłości zrodził się w mojej świadomości po napisaniu afirmacji: „Mam teraz ochotę,
aby boski plan mojego życia zamanifestował się”. I nie był to przypadek, że po czterech latach odra-
dzania się przywołałam myśl, jaką miałam wówczas, gdy byłam jeszcze w łonie matki: „Gdy wycho-
dzę na zewnątrz, wszyscy zaczynają kochać”. I rzeczywiście moje narodziny (urodziłam się na stole
kuchennym) były wielkim radosnym wydarzeniem w małej wiosce, w której żyli moi rodzice. I to pozy-
tywne oczekiwanie w łonie matki spowodowało, że podjęłam określoną działalność. Ludzie, którzy
wspólnie ze mną biorą w niej udział, kochają mnie i siebie nawzajem przez cały czas.
Od czasu mojej pierwszej wizyty w Indiach i spotkania Babaji bardziej koncentruję się na sprawach
ducha. Przepełniłam się wdzięcznością i modlitwą. Moje serce otworzyło się i jest gotowe na przyję-
cie światła. Moim celem stało się takie życie, abym mogła się rozwijać, doskonale przejawiać Ducha.
Modliłam się, aby być autentycznym nauczycielem Prawdy. Głos Boga czasem wibruje w moim ciele
jak muzyka. Moje ciało jest kanałem, przez który przepływa ogromna ilość oczyszczonej energii i od-
dech Boga. Nawet jeszcze teraz jest czasem to dla mnie trochę kłopotliwe.
Gdy Bill Chappelle zapytał mnie, jak chciałabym rozpocząć pracę nad książką na temat związków mi-
łości, powiedziałam: „Powinnam zacząć od Boga. Nie ma innej drogi. Próbowała, już wszystkiego in-
nego.” Jednak trochę bałam się mówić o Bogu. Wiedziałam, że wielu ludziom nie odpowiada stara
koncepcja Boga. Tak czuła przeważająca większość przedstawicieli mojej generacji. Patrzyli na Boga
swoich rodziców, na ich życie i mówili: „Jeśli to Bóg daje, nie mam ochoty mieć z tym nic wspólnego”.
I wielu z nich opuściło dam i opuściło Boga i już nie wracało.
Poza tym ludzi często niszczyło przekonanie, że ma zamiar ich zabrać. Zawsze nienawidzili Boga za
umieszczenie ich we wszechświecie, z którego nie można wydostać się żywym. Ja jednak działałam
w imię Boga nawet wtedy, gdy wprawiał mnie w zakłopotanie. Aby znaleźć odpowiedź, pojechałam
do Indii. Ale wpadłam w jeszcze większe zakłopotanie. Pamiętam jednak, co powiedział Werner Er-
hard: „Zmieszanie to bardzo wysoki stan”. Pamiętam również słowa Leonarda Orra: „Zmieszanie po-
wstaje wówczas, gdy masz dwie rzeczywistości jednocześnie – starą i nową”. Nawet wtedy gdy
wszystko było we mnie najbardziej pomieszane, wiedziałam, że pozbędę się tego stanu. Wiedziałam,
że uwolniłam wystarczająco dużo negatywnej masy myślowej, aby dostać te ostatnie, najgłębiej ukry-
te negatywne myśli. Te myśli przejawiają się w moich przedsięwzięciach finansowych. W takich sytu-
acjach podejmują błędne decyzje i wszystko zaczyna się psuć. Jest on jednak niezniszczalny bez
względu na to, jak bym go usiłowała popsuć. Stworzyłam nieśmiertelny produkt.
Gdy Bobby pojawił się i stał się moim menagerem, związał się ze mną i z treningiem na zawsze.
Upewniłam się wtedy, że robię coś dobrego.
Najwyższej samooceny dokonałam wówczas, gdy Babaji podczas wspólnie spędzonej nocy w świą-
tyni wybrał dla mnie hinduskie imię. „Twoje imię brzmi Durkuli” – powiedział. Spytałam tłumacza, co
to oznacza. I usłyszałam: „Ten, który jest silny, nieśmiertelny, wieczny”. Babaji dodał: „Twoja determi-
nacja jest tak wielka, że osiągniesz wszystko, czegokolwiek zapragniesz, nawet z samego końca
świata”.
OCZYSZCZANIE MOICH ZWIĄZKÓW
Gdy już rozpoznasz wszystkie rzeczy, które blokują utrzymywanie pożądanych związków z innymi,
odkryjesz, że będziesz mógł odtworzyć sytuacje, które są przyczyną porażek. Dla mnie najbardziej
skutecznymi sposobem oczyszczania moich obecnych i przyszłych związków było napisanie listów
do tych, których kochałam i tych, którzy kochali mnie, ale z którymi nie umiałam się związać.
Dla mężczyzn, których kochałam i którzy mnie kochali:
„ Przykro mi, że wykluczyłam cię ze swego życia, że odsuwałam się od ciebie z powodu negatyw-
nych myśli, które wytworzyłam w czasie swoich narodzin. Wiem, że te myśli były tak głębokie i tak
negatywne, że nie mogłeś już dłużej znosić mojej pozornie bezowocnej walki z nimi. Przykro mi, że
wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z ich istnienia. Teraz wiem, że to one były źródłem bólu w
moim i twoim życiu.
Wiem również, że czasem wydobywałeś je ze mnie, abym mogła je lepiej zobaczyć. Często nie
umiałam ich rozpoznać aż do momentu, gdy mnie opuściłeś. Miłość odkrywa wszystkie negatywne
myśli, aby je można było lepiej zobaczyć. Dostrzegam teraz, jak usiłowałeś mi pomóc, zachowując
się w taki sposób, jakiego najbardziej oczekiwałam. Dopóki tego nie rozumiałam, nie mogłam cię do-
cenić. Widziałam tylko swój własny ból. I dlatego oskarżałam ciebie. Tak długo, jak oskarżałam cie-
bie, nie musiałam brać odpowiedzialności za stwarzanie swoich własnych wzorców: byłam zbyt zaję-
ta. Patrząc na twoje.
Usiłowałam również uleczyć swojego ojca, więc spędziłam wiele czasu, starają się leczyć ciebie, za-
miast po prostu cię kochać. Od dziś niech sama moja obecność będzie uzdrawiająca. Pragnę, aby-
śmy siebie widzieli jako osoby leczące się wzajemnie przez cały czas.
Wybaczam sobie, że tyle czasu zajęło mi zrozumienie i pozbycie się swoich wzorców. Pragnę teraz
rozpocząć swoje prawdziwe życie – całkowicie i święte. Pragnę wychodzić poza wszelkie negatywne
wzorce, które przedtem nie pozwoliły mi na utrzymanie doskonałych związków z innymi. Pragnę ko-
chać cię tak bardzo, abyś powrócił. Dzięki temu moglibyśmy zobaczyć i odnowić nasz związek.
Dziękuję ci za to, że byłeś moim guru.
Do wszystkich kobiet, które bardzo kochałam i które kochały mnie:
„Zawsze czułam, że byłaś dla mnie i ufałam ci bardziej niż mężczyznom. Musiałam spędzić te
wszystkie lata wśród mężczyzn, aby to zrozumieć. Nigdy nie usiłowałam cię unikać. Zawsze czułam,
że moje związki z tobą były dobre i większość nieporozumień powstała, dlatego że traktowałam cię
jak swoją siostrę. Zawsze wiele uczyłam się od ciebie. Mam nadzieję, że wszelkie nieporozumienia
między nami wyjaśni ten list. Mam nadzieję, że to ci pomoże. Doceniam twój wysiłek, aby pomóc mi
zostać liderem. Ja ze swej strony pomogę ci we wszystkim, czym się zajmujesz. Dzięki tobie mogę
odrzucić myśl, że mężczyźni nie lubią silnych kobiet. Odkrywałam, że są oni często zmęczeni odpo-
wiedzialnością, która towarzyszy sile, i potrzebują trochę odpoczynku. A tak naprawdę lubią naszą
pomoc w oczyszczaniu światła. Liczę, że podobnie jak ja zechcesz wziąć odpowiedzialność za to,
aby nasz związek był taki, jakiego pragniemy. Mam nadzieję, że podejmiesz ze mną grę w doskona-
leniu siebie.
Celebruj bycie kobietą”.
OSOBISTE UWAGI OD UCZNIÓW
Droga Sondra i Bobby!
Odczuwam wielką wdzięczność dla was obojga i pragnę ją wam przekazać. Robię teraz wiele rzeczy,
które mnie cieszą. I chociaż nie zobaczę was w przyszłym tygodniu na zaawansowanym treningu,
pragnę przesłać wam moją miłość i uznanie. Oboje wiele pomogliście mi w zeszłym roku.
Kiedy zapisałam się na seminarium Sonny’ego Stokesa we wrześniu w Nowym Jorku, a potem na
Treningu Związków Miłości w październiku, tkwiłem w małżeństwie przepełnionym smutkiem, trzyma-
łem się kariery menegera rozprowadzającego książki. Bardziej myślałem o karierze pisarza, psycho-
loga i uzdrawiacza siebie niż o pracy. Czułem, że moje dwadzieścia cztery lata życia z pasją, poszu-
kiwania nowych horyzontów, zamknęły się. Pasja została zastąpiona poszukiwaniem bezpieczeń-
stwa i zadowolenia z siebie. W rezultacie stałem się jeszcze bardziej melancholijny.
Na treningu powiedzieliście mi po prostu: „Nie musisz tracić swojej boskości. Przybyło ci lat, ale się
nie postarzałeś. Wzięcie odpowiedzialności nie oznacza powstrzymywania oddechu w walce z infla-
cja”.
Osobowość was obojga jest tak różna od osobowości ludzi. Którym ufałem, przyjaźniłem się nimi czy
byłem nimi zainteresowany. Od samego początku wiedziałem, że byliście zwycięzcami, że byliście
uczciwi, że byliście przykładem stałego wzrastania. Wasze podejmowanie ryzyka, otwartość, olbrzy-
mia energia to cechy, które zawsze ceniłem u siebie.
Postanowiłem przynieść się do San Diego, realizując tam program samouzdrawiania. Stałem się
otwarty, na co przedtem nie umiałem sobie pozwolić. W San Diego wszystko układało się cudownie.
Zawarłem wspaniałą przyjaźń z Binnie. Miałem tam więcej przyjaciół i znajomych niż kiedykolwiek
przedtem. Każdy dzień spędzałem na plaży, ucząc się od mew i fal tego, czego nie nauczyłem się w
Detroit, Pittsburghu, Nowym Jorku. Uczęszczałem na holistyczne kursy, które pomogły mi się odmło-
dzić.
W marcu zdecydowałem się na wyjazd do Santa Barbara. I ten weekend, który utkwił mi w świado-
mości niczym migawki z taśmy filmowej, stał się przyczyną wszystkiego, co jest w moim teraźniej-
szym życiu doskonałe. Przyjaźnie, związki w interesach – wszystko to stało się źródłem wielkiej sa-
tysfakcji. A nastąpiło to przy tak małym wysiłku z mojej strony.
Teraz wszystko w moim życiu jest piękne i bogate. Nawet gdy któryś z moich partnerów krzyczy lub
gdy tracę głowę w dyskusjach z inwestorem czy klientem, czuję, że wszystkie narzędzia rebirthingu
są do mojej dyspozycji. Mogę pozwolić sobie na to, aby znajdować się w takiej sytuacji. Odnalazłem
w sobie cztery różne głosy dochodzące co pewien czas do mojej świadomości w ciągu wielu lat: głos
pisarza, przedsiębiorcy, uzdrowiciela i nauczyciela. Teraz stwierdzam, że się one wreszcie zharmoni-
zowały. Odzywają się, gdy badam projekty, doradzam przyjaciołom i partnerom, tworzę nowe zespo-
ły, staram się pogodzić różne cele i wizje mające zasadniczy wpływ na jakość życia mojego i innych
w latach osiemdziesiątych.
Jestem wdzięczny wam obojgu, że podczas Treningu Związków Miłości pomogliście mi w tworzeniu
mojej nowej drogi. Pragnę rozwijać w sobie zasadę brania i dawania, której nauczyłem się od was.
Pragnę także, abyście wiedzieli, że jestem otwarty na wasze idee, sugestie i waszą wspaniałą ener-
gię.
A jak jest z moim pierwotnym związkiem? Jestem bardzo szczęśliwy z sobą. We wtorek była moja
rocznica ślubu. Rano poszedłem do homeopaty. Byłem bardzo otwarty. Ze łzami w oczach wróciłem
do domu i tam płakałem długo i głośno. Uwalniałem się od tych wspomnień z mojego małżeństwa,
które nie było prawdziwe. Moja żona i ja jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Uzgodniliśmy, że będzie-
my żyć w separacji. W najbliższym czasie przeprowadzimy rozwód.
Od chwili opuszczenia Nowego Jorku nawiązałem kilka wspaniałych związków. Nadal będę odnajdy-
wał wspaniałych ludzi, którzy zwiększają moją żywotność. Teraz, gdy pozbyłem się smutku i sztyw-
ności w zachowaniu, oczekuję, że w moim życiu pojawi się pełniejszy związek.
Miłość, Lenny
Poniższy tekst został napisany przez bardzo młodą dziewczynę, Esther, po tym, gdy jej matka skoń-
czyła Trening Związków Miłości. Przeczytała go na spotkaniu absolwentów tuż po zakończeniu zajęć.
Luiza: Dzień dobry, wtorku! Kocham cię!
Kocham Esther,
Kocham być matką Esther!
Esther: Kocham być córką Luizy!
Kocham Luizę!!!!!!!!!!
Kocham świat!
Luiza: Ja też kocham świat, och!!!!!!!!!!
Esther: Kocham żyć!
Kocham chodzić do szkoły.
Luiza: Lubię chodzić do pracy.
Esther: Kocham jeździć na łyżwach!
Kocham wrotki.
Kocham, kocham, kocham sport!
Czuję się dziś bardzo kochana.
Luiza: Jestem bardzo kochana.
Esther: Kocham Boga.
Kocham poznawanie wiedzy.
Kocham szczęście i pokój.
Kocham być kochana.
Kocham dawać miłość innym.
Kocham łyk oceanu.
Kocham ciszę.
Kocham grać.
Kocham głos mruczącego kota.
Kocham iść na lunch!!!!!
Kocham patrzeć na ryby.
Kocham biegać.
Kocham relaks.
Kocham wszystkie zwierzaki.
Kocham pisać.
Kocham jazdę na moim motorze.
Kocham naturę.
Mamusiu! Wiem, że możesz schudnąć trochę. Jeśli pomyślisz „Schudnę”, stanie się to prawdą.
Miłość, Essie
Droga Mamusiu! Czy dobrze się czujesz? Trening Związków Miłości zmienił Twoje życie! Cieszę się,
że Ty i ja dobrze się teraz rozumiemy. Nienawidziłam tych czasów, kiedy sprzeczałyśmy się. A ty?
Życzę Ci miłego dnia.
Miłość, Essie
TWÓJ ZWIĄZEK Z TRENINGIEM ZWIĄZKÓW MIŁOŚCI
Pragnę, aby każdy z was mógł uczestniczyć w Treningu Związków Miłości. Jest on nie tylko wspania-
łą okazją do usunięcia wszystkiego, co przeszkadza wam w odbieraniu, nie tylko daje możliwość
stworzenia zupełnie nowego modelu związków z innymi w Nowym Wieku, lecz jest także miejscem,
gdzie możecie spotkać innych świadomych ludzi.
W miarę, jak czuję się coraz bardziej pewna siebie, trening daje mi coraz większą radość. Zmienia
się w wielką ekstrawagancję. Zarówno mnie, jak i innym trenerom prowadzenie zajęć sprawia wielką
przyjemność. Daje nam wspaniałe przeżycie. Na zajęciach ludzie zdolni są odczuwać radość, pło-
nąć. Radzę im, aby nigdy nie tłumili płaczu, uczyli się cieszyć swoim smutkiem i szybko go skracać.
Wyrażamy wiele uczuć, płaczemy, śmiejemy się. Wszystkich przepełnia miłość. Czasem kończę tre-
ning o drugiej w nocy, bo nikt nie chce wyjść.
Grupa uczestników Treningu Związków Miłości reprezentuje uzdrowioną rodzinę. Jest ona taką rodzi-
nę, jaką zawsze pragnąłeś mieć. Wtedy gdy poświęcisz czas i weźmiesz odpowiedzialność za
oczyszczenie wszystkich związków w swojej rzeczywistej rodzinie, stanie się ona rodziną wybraną. I
wszystko stanie się jasne.
Trening jest doskonałą okazją do bezpośredniego usunięcia twoich negatywnych uczuć i chroni cię
przed projektowaniem ich na ludzi, z których żyjesz. Stanowi miejsce, gdzie jest wystarczająco dużo
energii, miłości i pomocy dla ciebie, abyś mógł pozbyć się bez wysiłku negatywnej masy myślowej.
Energia uczestników zespołu wyciśnie ją z ciebie. Dzięki temu poczujesz się świetnie. Ten dobry na-
strój będziesz dzielił z pozostałymi członkami grupy. Jedyną rzeczą, którą musisz porzucić, jest twoje
cierpienie. Ciężko osiągnąć to samemu. Więc witamy cię w rodzinie Treningu Związków Miłości.
Aby uzyskać informację o Treningu Związków Miłości, napisz pod adres:
LRL National Office
145 West 87th StreetNew York, NY 10024
lub zadzwoń:
(212) 799-7324.
Po informacje na temat rebirthingu skontaktuj się z:
Rebirthing International
800-641-4645, wewn. 232.
CZĘŚĆ TRZECIA
ZWIĄZKI Z „NIEŚMIERTELNYMI”
ZWIĄZKI Z „NIEŚMIERTELNYMI”
Jak wygląda związek między dwojgiem Nieśmiertelnych? Przede wszystkim muszę powiedzieć, że
ich życie jest zupełnie inne od życia śmiertelnych. Mają oni poczucie psychicznego komfortu. Dzięki
temu uzyskują stan bezpieczeństwa i spokoju. Odczuwają mniej lęku, ponieważ celem związku jest
stałe zwiększanie żywotności partnera. Mają mnóstwo czasu, aby opanować przeszkody, które mogą
się pojawić. Związek Nieśmiertelnych jest wieczny. Chociaż jego formy mogą się wielokrotnie zmie-
niać, opuszczenie nie jest już aktualne. Stanowi to podstawę radości, szczęścia i ekstazy. Gdy Nie-
śmiertelni są rozdzieleni, działa między nimi telepatia. Ponieważ ich miłość jest czysta, bez projekcji
chęci śmierci, następuje u nich spontaniczne uzdrawianie w aurze i w obecności Nieśmiertelnego.
Będąc razem wytwarzają cudowną energię. Wzajemnie zwiększają swą żywotność. Czują się bez-
pieczni, oddając się sobie całkowicie. Ich życie staje się urzeczywistnieniem cudownego snu.
W świadomości śmiertelnych istnieje walka, choroba, ból. Rezultatem tego jest śmierć. Smutek tra-
gicznego końca związku opanowuje pozostawionego partnera. Często czuje, że on także nie ma in-
nego wyjścia niż śmierć. Nie widzi sensu dalszego życia w samotności. „Śmiertelny” pogodził się z
faktem, że życie trwa krótko, około 70 lat. Wśród ludzi, którzy osiągnęli ten wiek, śmierć jest „popular-
na”. Jednym z najpopularniejszych sposobów zabijania siebie jest wytwarzanie raka, choroby serca
lub innych chorób.
„Śmiertelny” wierzy w śmierć. Po prostu nie widzi innej alternatywy. I często w skrytości ducha niena-
widzi Boga. Dwoje śmiertelnych ma tendencję do wzajemnego wzmacniania swoich systemów wie-
rzeń, w myśl których razem pójdą do grobu. Stali się oni ofiarami wierzeń przekazanych przez wieki.
Nieśmiertelny wie, że nie taką drogę obrał Bóg, aby przywołać swoje dzieci do domu. Wie, że jeśli
może kierować swoimi myślami, wibracji komórek, aby zwiększyć swoje ciało, stale podnosić poziom
wibracji komórek, aby zwiększyć swoją żywotność i młodość. Spotyka się z innymi Nieśmiertelnymi,
którzy pomagają mu to osiągnąć. Razem tworzą pełny związek, aby szerzyć na świecie światło
oświecenia. Nieśmiertelny przyciąga osoby, które kochają życie, mają pozytywne myśli i wspaniałą
energię.
Przedtem nie było bezpiecznie mówić o ideach, które wydawały się skandaliczne, nieśmiertelni za-
chowywali ten sekret dla siebie, aby uniknąć ośmieszenia, izolacji, ukamienowania. (Większość ludzi
woli raczej bronić swoich pozycji, twierdząc, że śmierć jest nieunikniona, niż rozważać istnienie in-
nych możliwości. Ludzie nienawidzą mylić się). Teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać dzięki
dwóm śmiałym duszom jak moi najlepsi przyjaciele Bobby Birdsall i Leonard Orr, którzy mieli odwagę
mówić publicznie na te tematy, zanim stały się one popularne. Moje związki z tymi dwoma mężczy-
znami są wspaniałe. Żałuję jedynie, że nie jestem w stanie wyrazić całej satysfakcji, jaką z nich czer-
pię. I oczywiście, z Babaji. Nieśmiertelny Mistrz jest naszym nauczycielem. Gdy kończę tę książkę,
Leonard jest znów z nim w Himalajach.
Chciałabym również umożliwić ci poznanie innych moich związków z Nieśmiertelnymi. Zwłaszcza z
rebirtherami, którzy są do mnie podobni. Spotkanie każdego z nich było cudem, a przebywanie z nimi
– największą radością mego życia. Stale podróżujemy. Jestem pod wrażeniem pracy i oddziaływania
każdego z tych certyfikowanych rebirtherów. Zawsze byłam usatysfakcjonowana wskazywaniem
przez nich właściwej drogi duchowej. Jesteśmy mocno z sobą związani. Wspólnie zajmujemy się le-
czeniem planety. Do najważniejszych aspektów naszych związków należy prawdopodobnie sposób
utrzymywania kontroli i równowagi. Możemy pozbawić tytułu rebirthera kogoś, kto nie żyje zgodnie z
oczekiwaną przez nas wartością duchową. Nie zachodzą przypadki „zobowiązania” i „urzędowania”
na stanowisku rebirthera. Wszyscy zgodziliśmy się całkowicie oddać się Bogu, rebirthingowi, Nie-
śmiertelności, Prawdzie i sobie nawzajem, zwłaszcza najbardziej uduchowionym myślom przejawia-
jącym się w danym momencie. Nasza misja jest dla każdego taka sama, a zaangażowanie nią – cał-
kowite. Poza drobnymi sprzeczkami istnieje między nami nieprzemijająca więź. Jesteśmy duchową
rodziną, służącą najwyższemu porządkowi.
BOBBY
Gdy moja matka spotkała Bobby’ego Birdsalla, pierwszą rzeczą, jaką powiedziała, było: „Ten męż-
czyzna jest cudowny”.
Gdy ja go spotkałam, znienawidziłam jego charakter. Matka, która była moim pierwszym trenerem,
oceniała Bobby’ego lepiej, z większą intuicja. Szybko jednak zrozumiałam, że popełniłam błąd. Po-
znanie prawdy o nim zajęło mi nie więcej niż pięć minut. Zdałam sobie sprawę, że każdy kto mógł
wywołać we mnie nieuzasadnioną nienawiść (której prawie nigdy nie czuję), powinien zostać moim
guru. Więc poszłam do niego i spytałam, czy mogę mu zrobić śniadanie. Temu dziwakowi, temu ma-
łemu mężczyźnie, który przyszedł na spotkanie w moim domu i nawet nie przedstawił się, który mówił
prawdę tak szybko, że było to aż bolesne. Na pewnym poziomie wiedziałam jednak, że była to moja
własna nienawiść, którą odczuwałam w jego obecności. Coś z jego olbrzymiej energii (olbrzymiej mi-
łości) wyrzuciło ze mnie kroplę nienawiści, której w innej sytuacji chyba bym nie dostrzegła. Widocz-
nie byłam gotowa, aby na nią spojrzeć. Po śniadaniu poddałam mu się na tyle, na ile potrafiłam. Jed-
nak dopiero po roku, może dwóch latach, mogłam poddać mu się całkowicie. Bałam się go. Wydawał
się dziki, swawolny i zbyt sprytny. Byłam przerażona, że mógłby pogniewać się na mnie. Wiedziałam,
że mógł czytać w moich myślach.
Mężczyzna, którego ledwie znałam, a który znał mnie dobrze, pewnego dnia powiedział: „Jesteś tro-
chę oszołomiona i zagubiona, ale nie sądzę, abyś miała negatywne myśli”. Nie mogłam uwierzyć, że
kocha mnie tak bardzo i daje mi całkowitą aprobatę.
Minął rok, trochę zbliżyliśmy się do siebie, mieszkając w dziwnych miejscach w Indiach.
Pewnego dnia kierownik centrum zadzwonił do mnie do Nowego Jorku i zapytał, czy byłoby dobrze,
gdyby Bobby Birdsall pomógł trenerom podczas Treningu Związków Miłości oraz rebirthingu, chociaż
nigdy nie brał udziału w treningu. Godziło to w moje interesy, mimo to zgodziłam się. Bobby był bo-
wiem w moich oczach kimś zupełnie wyjątkowym. Wystraszyłam się jednak. Obawiałam się dwu
ewentualności. Albo Bobby zrezygnuje z Treningu Związków Miłości, albo też przejmie inicjatywę w
swoje ręce.
Gdy przyjechałam do Nowego Jorku, Bobby’ego jeszcze tam nie było. Spóźnił się. Jego samochód
uległ wypadkowi. Wyznał grupie, że stało się tak, dlatego że opierał się miłości. Mimo spóźnienia,
przybył na czas swojej prezentacji. Był ostatni, wstał i powiedział: „Jestem tu żeby płakać”. I rzeczy-
wiście się rozpłakał. Poddał się całkowicie. Przeszedł cały trening. Przejmował prowadzenie tylko
wtedy, gdy go telepatycznie o to prosiłam. Był to jedyny przypadek w historii Treningu Związków Mi-
łości spontanicznego rebirthingu całej grupy. Czułam się z Bobbym zupełnie bezpieczna. Robiłam
swoje (uzdrawiałam kobietę, która podwójnie przeżywała stan swego autystycznego dzieciństwa).
Wiedziałam, że Bobby zajmuje się resztą uczestników sesji. Nie musiałam ani razu zostawiać kobie-
ty, z którą pracowałam. Wtedy mój związek z Bobbym pogłębił się. Po treningu Bobby powiedział mi:
„Zawsze będą szedł za tobą”. A ja dotąd sądziłam, że to ja idę za nim. (Teraz ja idę za nim, a on za
mną).
Podczas tego treningu, na którym Bobby był moim uczniem, zdarzyła się pewna interesująca rzecz.
Gdy powtórnie przeżywał swoje sieroctwo, stał się bardzo smutny i jakby się zaciął. Na początku nie
widziałam go, bo zwinął się na krześle w pozycji embrionalnej. Wyczułam, że energia w pokoju na-
tychmiast się zablokowała i straciłam jasność myślenia. W tym momencie odezwał się klakson samo-
chodu na parkingu i trąbił, i trąbił. Odwróciłam się do grupy i powiedziałam, że ktoś tutaj się napraw-
dę zablokował i zwróciłam oczy na Bobby’ego. Poradziłam mu, aby wstał i podzielił się swymi uczu-
ciami. Gdy tylko to uczynił, klakson umilkł. Gdy usiadł, klakson ponownie zaczął trąbić. Wówczas za-
proponowałam, aby ponownie wstał i dokończył. Gdy to uczynił, klakson wyłączył się. Takie jest życie
z Bobbym, (Widziałam windy, które zwalniały i zatrzymywały się między piętrami, gdy miał on udzielić
ważnej lekcji komuś, kto był w windzie. Widziałam, jak z zamkniętymi oczyma przejeżdżał w nocy
siedem zakrętów. Najzabawniejszy w tym wszystkim był fakt, że wcale nie bałam się. Podnosiłam
głowę i widząc, jak śpiąc jeździ po krętej drodze, kładłam się z powrotem. Wiedziałam, że wszystko
jest w porządku.)
Kiedyś podróżowaliśmy... Nie pamiętam dokładnie, kiedy to było. Chyba dwa lata temu, a mnie się
wydaje, że od tej pory minęły miliony lat. Jeden dzień jest jak jeden rok, gdy jesteśmy z Bobbym. Jest
tak, ponieważ roczną wartość życia mieliśmy w jednym dniu. Czasem jedno zdanie wypowiedziane
przez Bobby’ego oszczędza mi lata.
Zawsze, gdy patrzę na Bobby’ego, wiem, że jesteśmy naprawdę razem, wiem, że codziennie przez
24 godziny będziemy przechodzić różne trudne sytuacje, wiem, że oboje jesteśmy bardzo silni, wiem,
że nie chcę, aby ten związek się rozpadł, wiem, że mógłby się on rozpaść naładowany energią, gdy-
bym nie pomyślała o czymś, co może go utrzymać. Wiem, że bez względu na wszystko nasze du-
chowe cele wysuną się na pierwsze miejsce. I że on to też wie. W końcu zaproponowałam: „Myślę,
że powinnyśmy podjąć grę, aby nasz związek został doskonały, i strzec go, aby nie rozpadł się”. Zgo-
dziliśmy się na grę, w której każdy poddaje się najwyższej duchowej myśli. Jeśli ja znajdę ją, wtedy
on pójdzie za mną opuszczają swoją pozycję. Jeśli ma ją on, ja zrezygnuję ze swojej i pójdę za nim.
Łatwo odczujemy takie myśli w swoim ciele. W przypadku, gdy nie będziemy umieli rozstrzygnąć, kto
z nas ma najbardziej uduchowioną myśl, rozstaniemy się na chwilę i będziemy medytować.
Natychmiast zgodził się na tę grę, co wprawiło mnie w zdumienie. Nie tylko przystał na nią, lecz tak-
że z miejsca „załapał” zasady. Nigdy nie prosił o powtórzenie reguł, nie stawiał żadnych pytań. Od tej
pory bawiliśmy się coraz lepiej. Bobby lubi opowiadać światu, że różniących nas argumentów nie
podtrzymujemy dłużej niż pięć minut. Krzyczy na mnie tylko wtedy, gdy moja świadomość jest zablo-
kowana. Zazwyczaj zdarza się to wówczas, gdy boję się przeskoczyć na nowy poziom.
Co powiedziałbyś, gdyby ktoś mógł łatwo czytać w twoich myślach? Czasem, gdy spotykamy się po
kilku dniach rozłąki, on podchodzi do mnie zawsze delikatnie i mówi: „Nie martw się, czytam w twoich
myślach, zanim przyjdziesz do mnie”. Ja po prostu powinnam pamiętać, aby zawsze być otwarta!
Przez cały czas wiedziałam co robię, pozwalając mu tak głęboko wejść w moje życie. Moja kariera
nie rozwinęłaby się lub zostałaby zaprzepaszczona, gdyby nie Bobby, który dodaje mi odwagi i pod-
trzymuje w trudnych sytuacjach. Ten związek nie jest jednostronny. Bobby wie, że ja też go uzdra-
wiam. Wie, że robię wszystko, aby pomóc mu przez coś, co negatywnie wpływa na jego świado-
mość.
Gdy staję się zbyt poważna, zbyt „serio”, Bobby natychmiast rozbraja mnie śmiechem. Gdy on jest
blisko, oczyszczam się bez żadnych trudności. Sądzę, że gdy jestem z nim, nie potrafię długo mieć
negatywnych myśli. Innymi słowy, w jego obecności zawsze pragnę się ich pozbyć.
Czasem jednak mój umysł nie umie ogarnąć tak głębokiej przyjaźni, tak wielkiej miłości – zwłaszcza
że nie jesteśmy partnerami seksualnymi. Zawsze zrozumiała była dla mnie nasza duchowa misja i
byliśmy jak brat i siostra. Ale dawniej, gdy mieliśmy mało pieniędzy i mogliśmy wynajmować tylko je-
den pokój hotelowy, często spaliśmy w jednym łóżku. Kończyło się na tym, że nasze głowy były ra-
zem, a ciała oddzielnie, jak piramida. Połączona energia była tak duża, jak w tysiącu jednocześnie
świecących żarówek. W ogóle nie mogliśmy spać, bo było zbyt dużo energii. Więc wstawaliśmy, by
pójść na spacer dookoła miasta, w którym pracowaliśmy. Czasami patrzyłam na niego i myślałam, że
wie o mnie coś, czego ja nie wiem. Działał tak, jakby znał całe życie, które było przede mną i wie-
dział, w jaki sposób będę się rozwijać. Martwiłam się, jak inny mężczyzna w moim życiu pogodzi się
z tym wszystkim. Jak podstawowy związek zadziałałby na mój związek z Bobbym? Była to zagadka.
Pewnego dnia zrozumiałam, że nie chcę być z jednym mężczyzną, który nie będzie kochał Bobby’e-
go tak jak ja.
Bobby zawsze oddawał całe swoje serce mężczyźnie, który był w moim życiu. Przejmował się nim,
chwalił go, zajmował się nim, uczył, a nawet gdy widział, że nie jest mężczyzną dla mnie, pomagał
mu i poddawał mu się. Ale jeśli widział, że zbyt wiele cierpię, jestem zbyt zdenerwowana, że ten
związek ujemnie wpływa na moją pracę, spokojnie wyjmował fotografię tego człowieka z mojego biu-
letynu, abym się obudziła.
Moja przyjaźń z Bobbym oczywiście nie przeszkadzała mi przyciągać innych mężczyzn. Ani nie prze-
szkadzała w związkach z innymi mężczyznami. Jedynie pomaga. Mogę siedzieć z nimi otrzymywać
pomoc w każdej chwili. Wszystkie problemy są oczyszczone dobrze i szybko, ponieważ poddajemy
się najwyższej duchowej myśli. Ofiarowuję Bobby’emu tę samą przestrzeń, gdy jest on z inną kobie-
tą.
Zalecamy, abyś i ty również, oprócz swego partnera, miał kogoś, komu możesz całkowicie zaufać.
Kogoś, kogo kochasz i kto sprawia, że nie czujesz się winny.
Moje związki wydają się dziwne pewnym ludziom, ponieważ nie mają tradycyjnych form. Wiele zmie-
niam i eksperymentuję, często angażuję się w różne poszukiwania. Moim głównym celem zawsze
jednak było tworzenie wszystkich form związków bez bólu. Chciałam opanować sztukę małżeństwa,
samotności, życia z kimś innym, utrzymywania jednocześnie wielu związków i wszystkich innych
form. Chciałam umieć uczyć, jak tworzyć związki bez bólu i jak bezboleśnie trwać w nich, i jak bezbo-
leśnie zmieniać je.
Od Bobby’ego nauczyłam się, że nie ma pewności, nie ma też oczekiwań. Nie jest tak, że musisz być
związany w ten czy inny sposób, wyjść za mąż (ożenić się), aby być w porządku. To, że ktoś inny
wyszedł za mąż (ożenił się) lub ma wspaniały związek, nie oznacza wcale, że ten ktoś jest lepszy od
ciebie. Otrzymujesz zawsze to, czego pragniesz. W pewnych okresach życia pragniesz być samotny
i to właśnie jest dla ciebie najzdrowsze. Kiedy indziej musisz utrzymywać wiele związków, aby na-
uczyć się wielu rzeczy. Jeszcze w innym okresie najwięcej może cię nauczyć małżeństwo. Po prostu
zawsze wybierasz taką formę związku, w której możesz otrzymać najwięcej ważnych dla ciebie lekcji.
W sposób naturalny tworzysz taką sytuację, która najszybciej cię uleczy i pozwoli porzucić ego. We
wszechświecie istnieją wszystkie rodzaje związków. Wszystkie one działają uzdrawiająco. Żaden z
nich nie jest lepszy od pozostałych.
Podstawową sprawą jest oczyszczenie twego związku ze Wszechświatem. Gdy ten związek działa,
wszystkie inne staną się jasne, bez względu na to jaką formę przybiorą.
JIM
Nie znałam jeszcze dobrze Jima Morningstara, gdy został certyfikowany. W jego przypadku intuicja
podpowiedziała mi, co powinnam uczynić i wręczyłam mu legitymację. Wiedziałam, że zostanie do-
skonałym rebirtherem, całkowicie oddanym swoim podopiecznym. Nie znajdowałam nic, co mogłoby
mu przeszkodzić w osiągnięciu tego celu. Był on chyba pierwszym człowiekiem, którego certyfikowa-
łam na podstawie kontaktu telepatycznego. I nie pomyliłam się. Na dorocznym jubileuszu doskonale
współdziałał z naszą grupą. Czasem prosiliśmy go, aby przewodniczył naszym spotkaniom. Był czło-
wiekiem, który najlepiej umiał utrzymać porządek i dopilnować, abyśmy zawsze mieli na uwadze na-
sze wspólne cele.
Jim jest obecnie jedynym rebirtherem, który ma żonę i dzieci. Okazało się to dla grupy korzystne,
gdyż dodaje jej równowagi. W przeciwieństwie do pozostałych rebirtherów, którzy bezustannie wę-
drują po kraju, jest on stabilny. Działa w jednym miejscu (Milwaukee). Jest to dla nas wszystkich bar-
dzo pomocne. Wiemy bowiem, że zawsze można go znaleźć. Jim był zupełnie zdecydowany związać
się z Theta International, czego my wszyscy unikaliśmy. Cenimy go za to. Dzięki niemu mamy uła-
twione spotkania, choć jest to dosyć trudna sprawa, gdyż nasze plany wciąż zmieniają się i to dosyć
szybko.
Zawsze fascynowała mnie twarz Jima, wyrażająca niewiarygodną mądrość i bardzo stara duszą.
Gdy przebywałam z Jimem i jego żoną Joan, byłam oszołomiona doświadczeniami, których zazna-
łam w ich towarzystwie. Pewnej nocy wcale nie spaliśmy, tylko dyskutowaliśmy o doskonałości ciała,
ale głównie dawaliśmy sobie miłość i uzdrawialiśmy się. Miałam uczucie, że Jim mógłby przegadać
ze mną dziesięć nocy, jeśli byłoby mi to potrzebne. Choć nigdy nie wątpiłam w jakość jego pracy,
choć w pełni zasługiwał na to, aby zostać kwalifikowanym rebirtherem, liczne podróże uniemożliwiały
mi bliższe poznanie go.
Pewnej nocy Bobby, Jim i ja siedzieliśmy w wodzie. Bobby od kilku godzin prowadził rebirthing, a Jim
opiekował się nim. Jim był tak doskonały, że zaczęłam płakać i łagodnie weszłam w rebirthing. Była
to wspaniała krótka sesja. W ciągu następnych dni stała się rzecz zdumiewająca. Zaczęły mi się po-
większać piersi i biodra. Byłam zdumiona. Zawsze miałam zbyt płaskie biodra, ponieważ ścisnęłam
je, gdy byłam uderzona podczas swoich narodzin. I bałam się znów dostać klapsa. Gdy podczas re-
birthingu opiekował się mną Jim i Bobby, poczułam się na tyle bezpiecznie, aby uwolnić hormony,
które dotąd więziłam.
ZWIĄZKI Z INNYMI A CIAŁO
Moje ciało transmituje i komunikuje stan mojej miłości do siebie przez 24 godziny na dobę. Jeżeli jest
coś nie tak – jeżeli osądzam siebie, karzę siebie – moje ciało jasno portretuje ten dramat, tak aby
świat mógł go zobaczyć. Wielu ludzi próbuje ukryć go, unieważniając jego realność, uciec od swego
ciała (być może, dla wyższych duchowych celów), gdy zaczynają czuć się źle. Przyłączają ciało do
„automatycznego pilota”, gdy jest „za gorąco”. To przejściowe opuszczenie ciała jest jednak bezpo-
średnim komunikatem o tym, gdzie jestem z sobą – na zewnątrz, na śniadaniu!
Rebirthing redukuje podstawowy poziom lęku, jaki się nosi w swoim ciele. Po sesji czuję się wystar-
czająco bezpieczny, aby pozostać w ciele, gdy robi się „gorąco”. W rzeczywistości zaczynam zmie-
niać podniecenie w przyjemność. Poziom przyjemności, jaką sobie ciągle daję, jest barometrem mo-
jego ciała, który wskazuje, jak bezpiecznie się zintegrowałem, jak wiele lęków uwolniłem. Z tego
punktu widzenia ciało służy mi jako miernik bezpieczeństwa lęku i reaguje na każdą moją myśl. po-
ziom, na którym przebywam w swoim ciele odzwierciedla również stopień, w którym chcę uświada-
miać sobie swój poziom wiary.
Obserwuję, że intuicyjnie jesteśmy świadomi nie tylko ładunków własnego ciała, ale także i innych
ciał. Różnica polega na tym, na ile każdy z nas ma ochotę uświadomić sobie to intuicyjne odczucie.
Będę miał tendencję grawitowania w kierunku ludzi, którzy mają podobny stopień poczucia bezpie-
czeństwa. Mogą oni albo przekraczać granicę tego bezpieczeństwa, albo tez zmniejszać je, dostoso-
wując do innych – ich ciało transmituje te stany do fizycznego wszechświata.
Zawsze stawiałem na piedestale tych, którzy – jak sądzę – mają w sobie więcej bezpieczeństwa i do-
skonałości niż ja. Pozostali oni dla mnie odlegli, nietykalni. Gdy osiągnąłem ten sam poziom zaufania
do swego ciała co oni. Obejmowałem ich, jadłem z nimi posiłki itp.
W obrębie różnych stopniu bezpieczeństwa jest pewna liczba odmian typów ciała. Są to jakby mel-
dunki o różnych osobowościach, które na mnie wpływają nawet wówczas, gdy zwiększam poziom
swego bezpieczeństwa. Z reguły nie traktuję jednak tych wpływów zbyt poważnie. I tym mniej identy-
fikuję się z tymi osobowościami, im bezpieczniej się czuję. Typy ciała oddziałują na mój charakter,
wskazują stopień zbliżenia, który osiągam z innymi ciałami, czyli stopień kontaktu w związkach inter-
personalnych.
Pierwszy typ ciała nazywamy fragmentarycznym. Ludzie, którzy reprezentują ten typ, doznali we
wczesnym życiu widocznego chłodu, odrzucenia lub wrogości. Działo się to jeszcze przed narodzina-
mi lub tuż po nich. Słowne wierzenie, które przyjęli, brzmi: nie jest bezpiecznie żyć na świecie (w
swoim ciele). Aby obronić się przed tym poglądem, przyjęli dodatkowo postawę, że są wolnymi du-
chami, nie zajmującymi się sprawami materialnymi i doczesnymi. Ich ciała przypominają zbiór części,
które niezbyt dobrze współdziałają. Ich powierzchowność jest lodowata. Twarz przypomina maskę.
Kontakt z nimi nie jest prosty, pozbawiony ciepła. Ludzie tacy odczuwają lęk przed pełnym przejawie-
niem się podczas kontaktu z innymi. Sądzą bowiem, że obnaża się ich uczucia: wściekłość, agresję,
które czuli przed przebaczeniem. Dlatego pierwszym sposobem ich obrony przed stresem jest całko-
wite opuszczenie ciała lub jeśli to jest niebezpieczne, odejście psychiczne. Rozwinęli oni w sobie
ekstremalną wewnętrzną wrażliwość na swój świat (jeśli nie mogą walczyć, muszą być stale czujni,
aby wiedzieć kiedy zniknąć). Ta wrażliwość często przeradza się we wspaniałą artystyczną i twórczą
ekspresję.
Ich związki z innymi są często intelektualne lub „duchowe”. Jeżeli ich ciało zaczyna się angażować,
przyjmują tendencję do postępowania mechanicznego (nieobecność) lub przybierają inną osobo-
wość, aby czuć się bezpiecznie. W relacje z innymi wchodzą poprzez idee, ale zrozumienie ich praw-
dziwych uczuć jest trudne. Gdy pojawia się w nich strach przed nieprzyjemnymi uczuciami, unikają
ich lub uciekają od nich bez przyjrzenia się im. Są przyciągani przez osoby emanujące ciepłem, za-
pewniające bezpieczeństwo, ale wiedzą również, kiedy czujesz do nich gniew i powstrzymujesz go.
To czego poszukują w sobie i w swoich związkach, to głównie bezpieczeństwo w odczuwaniu swego
ciała, przejawianiu swoich emocji i cieszeniu się innymi ciałami – jedzeniem, ubraniem, seksem itp.
Jeśli potrafisz zaakceptować poziom ich lęku, pozwolisz działać im z ich własną szybkością, bę-
dziesz przewodnikiem w związku z nimi. Drzwi ich serca zaczną się otwierać. Wtedy zostaną lub
wrócą, aby zaakceptować miłość, będącą drugą stroną wczesnych lęków. Gdy ugruntują się w swoim
ciele, ich artystyczna i twórcza ekspresja przybierze nową jakość. Objawi się bogactwo ich wrażliwo-
ści.
Drugim typem ciała jest typ oralny. Doświadczenie z ich wczesnego życia (zwykle podczas pierwsze-
go roku życia) wynikało z przeświadczenia, że byli dziećmi niechcianymi lub nienawidzonymi. Ale ra-
czej byli opuszczeni lub otrzymali zbyt mało. Ich podstawowy sąd o życiu polega na przeświadcze-
niu, że nigdy nie otrzymują wystarczająco dużo. Ich pogląd brzmi: „Jeśli sam kocham wystarczająco
dużo, będę kochany” lub po prostu „Jestem samowystarczalny”. W ich ciele odbija się poczucie de-
prywacji poprzez zapadnięcie klatki piersiowej (choć u kobiet piersi mogą być rozwinięte).* Ich mied-
nica wysuwa się do przodu, a stawy kolanowe do tyłu, co w efekcie stwarza wrażenie wysiłku w
utrzymywaniu się w pozycji stojącej. Mają tendencję do lokalizowania się w głowie (która często jest
wysunięta do przodu, szczególnie rejon ust).
* Deprywacja – stres wynikający z faktu, że nie otrzymało się czegoś ważnego.
Często przybierają pozę ssania – jakby ssali miłość, której im brak. Ale gdy uwaga lub miłość jest im
dana, jest im jej za mało. Pod wpływem stresu ich klatka piersiowa zapada się. Talent, jaki rozwijają,
to uczenie się czego chcą inni – empatia. Być może, jeśli dadzą innym to, czego oni oczekują, sami
również otrzymają to, czego pragną.
Jeśli w związkach z innymi nauczą się w pełni sztuki odbierania, nie będą dłużej czuli się jak
pijawki ssące innych lub nie będą udawać, że nikogo nie potrzebują. Często przyciągają innych wy-
buchem energii, niezwykłością i samowystarczalnością. Jeśli jednak innych nie ma, aby podtrzymy-
wać ich w okresie kłopotów lub depresji, powstaje uraza. Najlepiej możesz ich wesprzeć, dostarcza-
jąc im wiary w siebie, własne zdolności. Nie kupuj programu, że oni lub ty nie zrobiliście wystarczają-
co dużo. Gdy uwolnią swój lęk przed utratą, co naprawdę jest opuszczeniem siebie samych, gdy wy-
gląda, że nie ma innych wokoło – radością będzie doświadczać ich zdolności do empatii, dawania i
odbierania.
Trzeci typ ciała nazywany jest górnym przemieszczeniem. We wczesnych kontaktach z inny-
mi (zwykle między pierwszym a trzecim rokiem życia) toczy się gra o to, kto będzie kontrolować ich
ciało – oni sami czy też inni. Jeśli rodzice na przykład będą odczuwali, że wyłonienie się życzeń
dziecka stanowi zagrożenie autorytetu i potrafią pokonać i uwieść dziecko, w przyszłości będzie ono
widzieć związki z innymi jako walkę, kto kogo pokona. „Bycie na szczycie” oznacza pozbycie się
uczucia słabości i potrzeby wsparcia. Ich podstawowy sąd brzmi: Przyznanie się do uczuć jest słabo-
ścią. Myślą tak, gdyż ich uczucia nie różnicowały tego, co otrzymywali od rodziców. Ich konstrukcją
jest przeświadczenie: „Jestem pod kontrolą”.
Ich ciało może wyrażać „wzrastanie ponad sytuację” lub styl walki, przy którym górna część
ciała jest duża i muskularna, a miednica i nogi cienkie. Ich ciało może być jeszcze bardziej niepropor-
cjonalne, ma jednak w sobie nęcącą pokusę, zwłaszcza w oczach. Pod wpływem stresu kontrolują,
aby górować nad otoczeniem lub manipulują nim za pomocą uwiedzenia. Często rozwijają w sobie
zdolności do przewodzenia. Mają talent w zwyciężaniu. Są nieustępliwi w sytuacji, gdy inni ratują się
ucieczką. Myślą na dużą skalę.
W związkach z innymi mogą być łagodni, sympatyczni od pierwszej chwili. Ale już po krótkiej
znajomości z nimi możesz dojść do wniosku, że właściwie ich nie znasz. Rzadko ujawniają swoje
ukryte uczucia. Reagują obronnie, gdy obawiają się, że są kontrolowani. Jeśli zdołasz podnieść ich
własną wartość w obliczu zagrażających im uczuć, pomożesz im pozbyć się lęku przed utratą siły.
Zaczną wówczas widzieć, że ich siła i zdolność do miłości nie zależą od tego, czy przeprowadzą
swoją wolę, czy nie. Staną się wówczas zdolni do tego, aby „spaść” głową w dół, znajdując w tym ra-
czej przyjemność niż klęskę. Dzięki temu mogą się uwolnić od wysiłku kontrolowania. Swoje zdolno-
ści przywódcze zaczną kierować w stronę przyjemności w związkach z ludźmi, którzy ich otaczają.
Czwartym typem ciała jest typ powstrzymujący. Tutaj grą jest wstyd – często ich wczesnym
doświadczeniem było upokorzenie, ponieważ nie powstrzymywali w sobie tego, co według rodziców
powinni byli zatrzymać. Najprostszy przykład dotyczy treningu toaletowego (drugi-trzeci rok życia).
Podstawowe wierzenie brzmi: „Jestem kochany wówczas, gdy wstrzymuję się od wydalania swoich
nieczystości, a wyśmiewany, gdy w nieodpowiedni sposób to robię”. Życie jest walką o powstrzymy-
wanie w sobie wielu rzeczy, a więc „muszę cierpieć i być dobrym, aby otrzymać to, czego pragnę”.
Dlatego pracuję cały czas i w końcu „nikt nie docenia tego, co dla niego zrobiłem”. Ciało takich ludzi
sprawia wrażenie naładowanego i ściśniętego. Kark jest gruby, tułów zwykle duży, biodra i stan krót-
kie i szerokie. Kość ogonowa podwinięta (jak u psa z podwiniętym ogonem), pośladki ściśnięte i czę-
sto znacznie mniejsze od innych części ciała. Pod wpływem stresu mają tendencję, aby prowokować,
w każdym razie w sposób zawoalowany, nie wprost wyrażać swój gniew – narzekaniem, ironią, żale-
niem się. Umieją rozwijać w sobie zdolność do wytrwałej pomocy. Będą się ciebie trzymać i praco-
wać nad konkretnym projektem nawet wówczas, gdy inni pod wpływem frustracji zrezygnują ze
współdziałania.
W związkach „powstrzymujący się” ma tendencję do zbierania ran i gniewu. Będą robić to
czego pragniesz, ale jeśli to nie jest to, czego chcą, będą czuć się urażeni i niedocenieni. „Nie wiesz,
jak bardzo wycierpiałem się dla ciebie”. Pod tym wielkim wysiłkiem znajduje się twórczy duch, czeka-
jący na radosne uwolnienie. Kluczem do rozwiązania sprawy jest często chęć swobodnego dawania i
otrzymywania od nich. Wiedzą, że muszą dalej służyć ci, aby być kochanym, i że bezpośrednie oka-
zywanie gniewu jest bezpieczne, otwiera drogę do ich serca. Będą usiłowali skłonić cię, abyś również
ciężko „pracował” na ich miłość, jak oni na twoją. Gdy ty będziesz ustalał model związku, zaczną do-
ceniać różnicę między zapracowaniem na miłość a pozwalaniem sobie na nią bez gmatwania. Pod
ochronną barierą „powstrzymywacze” zgromadzili bogactwo ciepła i twórczej ekspresji, którą mogą
się dzielić.
Piątym i ostatnim typem jest typ sztywny. Rozczarowanie jest wczesnym doświadczeniem
odgrywanym w ich męskich i damskich związkach. Otrzymywali oni dużo miłości, byli akceptowani
przed pojawieniem się ich seksualności (zwykle w wieku od trzech do pięciu lat). A potem nie otrzy-
mywali już tych uczuć od rodziców przeciwnej płci. Ich motto brzmi: „Nikt już mnie nie zrani”. Repre-
zentują pogląd: „Jestem kochającą osobą, której nikt nie rozumie”. Ponieważ w okresie przedseksu-
alnym otrzymywali wiele miłości i wsparcia, ich ciała mają zwykle doskonałe proporcje, są pełne
energii i żywotności. Oczy mają jasne, ale mogą mieć pancerz wokół tułowia – ich kark jest sztywny.
Lubią odnosić sukcesy, są dobrze ugruntowani w swoich ciałach. Pod wpływem stresu raczej wybu-
chają, niż będą powstrzymywać napięcie. Mają talent do efektownego działania w świecie material-
nym.
W związkach z innymi istnieje jednak rozszczepienie między miłością a seksualnością. Czę-
sto wydaje się im, że mogą mieć jedno lub drugie, ale nigdy obie naraz z tą samą osobą. Stale szu-
kają sukcesów w miłości i doświadczają rozczarowania, gdy intymność uświadamia im ich ukryty
strach i poczucie zranienia. W przypadku mężczyzn prowadzi to do syndromu madonny i prostytutki:
„Kocham i podziwiam moją żonę, ale seksualną przyjemność mogę osiągnąć tylko z kobietą niepo-
dobną do mojej matki”. U kobiet prowadzi to do ukrytego kuszenia, przyciągania mężczyzn dolną
częścią ciała przy jednoczesnym powstrzymywaniu uczuć w oczekiwaniu na księcia na białym koniu,
który je zabierze i zwalczy lęk przed całkowitym osamotnieniem. Unikanie intymności, doprowadza-
nie do opuszczenia przez kochanka jest częścią tej gry. Zjednoczenie miłości i seksualności zaczyna
się do samoakceptacji. Oznacza ono dla tych osób dopuszczenie uczuć kazirodczych, cieszenie się
nim przy jednoczesnym uwolnieniu się od towarzyszącej tym stanom oceny oraz gniewu. Takie po-
dejście umożliwia stworzenie związku bez ukrytego gniewu i strachu powstałych z oczekiwania na
rozczarowanie. Seksualny lub aseksualny kontakt będzie wtedy świadomym wyborem. Może również
nastąpić pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące zjednoczenie z sercem, jeśli się oczywiście tego pra-
gnie. Entuzjazm, witalność, kompetencja, które obie strony wnoszą do związku, oddziałują na wielu
poziomach.
Jak mogłeś zauważyć czytając powyższe zestawienie, w każdym z opisanych typów ciała
możemy się w pewnym stopniu odnaleźć. Mamy jednak tendencję do faworyzowania, któregoś z
nich. Możemy jednak tak bardzo utożsamić się z nim, że często jako ostatni rozpoznamy go u sie-
bie. Naszym podstawowym zadaniem jest uświadomienie sobie swego typu ciała, pozwolenie sobie
na to, wybaczenie lub uwolnienie się od niego. Dzięki takiej transformacji nasze ciało zmienia się z
więzienia w cudowny wehikuł służący do dawania i odbierania miłości, czyli do utrzymywania wspa-
niałych związków z innymi!
Jim Morningstar
BOB
Nie pamiętam, abym miała jakąś negatywną myśl o Bobie Mandellu. W czasie certyfikowania go na
rebirthera został przez wszystkich zaaprobowany. To było po prostu właściwe. Jest on wspaniałym
rebirtherem. Jest miły, łagodny, ma sympatyczny wygląd i posiada wszystkie cechy, którymi powinien
odznaczać się przewodnik duchowy.
Wiele razy wchodziłam zdenerwowana do jego mieszkania w Nowym Jorku, gdzie mieszka z Maillie i
jej dziećmi. Nie zapowiadałam się. Rzucałam swoje bagaże byle gdzie, krzycząc jak zwierzę. Zawsze
byłam akceptowana niezależnie od tego, co robiłam lub myślałam. Dawniej Bob i Mallie organizowali
dla mnie w Nowym Jorku Trening Związków Miłości. Czasem Bob pomagał mi prowadzić zajęcia.
Czasami prowadził je sam lub z Dianą. Kiedyś Bobby musiał opuścić miasto dziesięć minut przed
treningiem. Poprosił wówczas Boba, aby go zastąpił. Zjawił się natychmiast i doskonale prowadził za-
jęcia, tak jakby to właśnie on miał je prowadzić.
POCZUCIE WINY: ZABEZPIECZENIE PRZED ODDZIELENIEM
Wina jest mafią świadomości. Jest to plan ochrony, jaką stwarzasz sobie, aby uniknąć kary. Sądzisz,
że jeśli ukarzesz sam siebie, wówczas Bóg lub ludzie pozostawią cię w spokoju. (Dlatego winie za-
wsze towarzyszy uraza). Ponieważ myśli są twórcze, rezultatem takiego myślenia jest poczucie osa-
motnienia, alienacji i separacji. Myślisz, że chronisz się przed atakiem, a w rzeczywistości unikasz
doświadczenia miłości, radości i żywotności. Jeśli naprawdę głęboko zakorzenisz w sobie wielką
krzywdę. Wina nie spełnia żadnej pozytywnej funkcji, pogłębia cierpienie, które sięga granic wytrzy-
małości. Ostatecznym wyjściem dla osoby nękanej poczuciem winy jest śmierć – jako pokuta, logicz-
ny rezultat życia pełnego męki i masochizmu.
Poczucie winy jest główną przeszkodą w tworzeniu udanych związków z innymi. Jak możesz pozwo-
lić sobie na otrzymywanie bezwarunkowej miłości, jeśli boisz się konsekwencji? Jak możesz poddać
się miłości, jeśli boisz się straty? Jak możesz pozwolić sobie na otrzymywanie tego, czego najbar-
dziej pragniesz, jeśli czujesz się bezwartościowy? A więc wycofujesz się, ukrywasz te części siebie,
które – jak oceniasz – nie zasługują na miłość. Spodziewasz się, że uda ci się oszukać swego part-
nera, aby cię kochał, poczas gdy ty nie kochasz siebie. Nigdy tak się nie stanie. Jeśli nawet miłość,
której szukasz, przyjdzie do ciebie, nie będziesz w stanie jej odebrać, ponieważ odrodziłeś się doko-
nanymi przez siebie ocenami.
Lęk przed miłością i lęk przed utratą to jedno i to samo. Dlatego ludzie boją się zakochać. Jeśli pój-
dziesz za głosem miłości, możesz zostać zraniony. Oddając siłę partnerowi, poczujesz się otwarty, a
wtedy możesz zostać opuszczony przez swoje „źródło miłości”. Nic dziwnego, że ludzie boją się wiel-
kiej miłości. (Wyglądają oni tak samo, jak ci, którzy odczuwają trudną do zniesienia utratę.) Niektórzy
z nich nie pozwalają sobie nawet na przeżycie takiego doświadczenia, tak wielki jest ich lęk przed
utratą. Wolą żyć sami, mieć może liczne filtry, ale zawsze muszą być pewni, że to oni opuszczą, za-
nim zostaną opuszczeni.
Ludzie zakochani niekoniecznie czują się mniej winni. Ich lęk przed utratą może być tak wielki, że
kurczowo trzymają się związku, który służy im jedynie jako ochronną przed udręką samotności. Tacy
ludzie są mniej lub bardziej chłodni w swoich związkach. Są one dla nich ochroną przed prawdziwymi
uczuciami, chronią się w nich przed życiowymi burzami. Takie związki skazane są na klęskę, ponie-
waż oparte zostały na pełnym oporze przed przeżywaniem lęku przed utratą. Gdy stale opierasz się,
ochronne związki właśnie utrwalają strach i opuszczenie.
Dlaczego czujemy się winni? Dlaczego myślimy, że przyjemność prowadzi do bólu, miłość do utraty,
a życie do śmierci? Dlaczego ciągle odtwarzamy historię Ogrodu Edenu i jakie jest jej znaczenie? I
jak ból i oddzielenie się, których doświadczamy podczas narodzin, wpływają na nasze związki z inny-
mi? To co naprawdę zdarzyło się w Ogrodzie Edenu, polegało na tym, że mężczyzna i kobieta utracili
swoją siłę, zaprzeczyli swojej boskości, pozwolili sobie myśleć, że im czegoś brak. Jak może brako-
wać czegoś w raju? W konsekwencji zostali oni wypędzeni z Ogrodu. Zasłużyli na to! Nie możesz
być w raju, jeśli doświadczasz braku pełni. Separacja jest nieunikniona, gdy sądzisz, że potrzebujesz
czegoś, aby odczuwać pełnię.
W czasie narodzin także jesteśmy wypędzeni z raju. W łonie pływamy w pełnym luksusie, zupełnie
odświeżeni, otoczeni opieką bez wysiłku z naszej strony. Potem rodzimy się! W tym czasie matka od-
czuwa lęk i ból, za który dziecko często oskarża siebie. Rodzimy się winni. Wygląda to tak, jakby na-
sza żywotność przyczyniła się do cierpienia tych, których najbardziej kochamy. Moim zdaniem, ten
„syndrom niemowlęcej winy” jest nie mniej silny niż bardziej popularny „syndrom dezaprobaty rodzi-
ców”. Niszczy on związki znacznie bardziej niż się nam wydaje. Wyobraź sobie, jakie konsekwencje
może spowodować sąd, że twoja żywotność rani tych, których kochasz! Ta jedna myśl może spowo-
dować, że będziesz tłumić swoje uczucia, powstrzymywać radość, zaprzeczać swojej boskości dla
dobra innych. A jeśli kochasz kogoś wybranego, możesz nawet pragnąć zranić się fizycznie (i
umrzeć), aby uchronić partnera przed swoją żywotnością. Wielu ludzi wierzy, że samoofiara jest
oznaką oddania.
Innym rezultatem urodzin, który wpływa na związki jest „syndrom klaustrofobii” (duszenie się). W ło-
nie rosłeś do momentu, w którym byłeś tak duży, że przestrzeń w ciele matki nie mogła cię już po-
mieścić i zaopatrywać cię. Raj nagle stał się piekłem. Byłeś zamknięty w ciasnym pudełku i musiałeś
je opuścić, aby przetrwać. Więc wybrałeś narodziny. Wówczas położnik wziął cię w swoje ręce, od-
ciął pępowinę. Twój pierwszy oddech był pełen bólu i paniki. W związkach często przeżywamy tę
samą emocjonalną kolejność. Przechodzimy od rozkoszy miłości do wzrastającego uczucia ciasnoty i
klaustrofobii. Często wydaje się nam, że raj stał się piekłem i musimy go opuścić, aby się dalej rozwi-
jać. Innym rozwiązaniem jest doprowadzanie partnera, aby to on nas pozostawił. Często odczuwasz
to jako wzrastającą trudność w oddychaniu w jego obecności. Pragniesz wówczas otworzyć okno w
chłodne zimowe noce, aby zaczerpnąć wystarczającą ilość powietrza.
Rezultatem tych emocji jest „wielkie podwójne rozwiązanie”, które występuje w większości związków.
Odczuwasz, że nie możesz żyć z daną osobą, jednocześnie nie potrafisz bez niej przetrwać. Lęk
przed miłością i lęk przed utratą stanowią dobraną parę, której patronuje ojciec-wina, dokonujący ce-
remonii w chwili, kiedy zainteresowani nie podejrzewają jeszcze, że ich związek obraca się w pył.
Alternatywą winy jest niewinność. Wszyscy znamy uczucie niewinności, patrząc w oczy dziecka.
Wielu z nas zapomniało, że każdy nosi w sobie tę boska niewinność – pełnię czystej miłości, ukrytej
czasami pod skorupą bólu i pancerzem ochronnym. Jak odzyskać tę utraconą niewinność? Pytają o
to wszystkie dzieci Boga.
W pewnym sensie śmieszne jest opowiadanie o utraconej niewinności, ponieważ nie można
utracić tego, co jest wieczne w tobie. Często jednak niezbędna jest zmiana percepcji siebie i innych,
aby doświadczyć życia takim, jakie ono naprawdę jest. Ponieważ wina jest formą bólu, badania natu-
ry bólu może pomóc w rozwiązaniu problemu winy. Ból jest w rzeczywistości wysiłkiem wynikającym
z trzymania się negatywnych wierzeń. Myśli, które przyczyniają się do istnienia poczucia winy, mogą
być takie: „Boli mnie kiedy ktoś mnie opuszcza”. „Miłość oznacza cierpienie”. „Bóg nie aprobuje mojej
radości”. Gdy w twojej świadomości istnieją takie myśli, pierwszą rzeczą, którą możesz zrobić, jest
relaks. Odetchnij kilka razy, pozbądź się napięcia, obserwuj, jak przechodzą twoje negatywne myśli.
Zaakceptuj pogląd, że zasługujesz na miłość i żadna ilość ciężkiej pracy, wysiłku, cierpienia
czy sukcesu wcale nie uczyni cię bardziej godnym miłości niż obecnie. Wiedz, że jesteś źródłem za-
równo miłości, jak i bólu, podobnie jak każdy inny człowiek. Innymi słowy, nie ranisz innych ani inni
nie ranią ciebie. Przyczyna cierpienia leży w osobie zranionej, a nie w kimś, kto był obecny w mo-
mencie kary. W gdy ktoś, kogo kochasz, opuszcza cię, nigdy nie tracisz nic ze swej wartości. Cza-
sem wydaje ci się, że coś utraciłeś. Ale to tylko miejsce na przyjęcie czegoś lepszego. Czym w kocu
jest opuszczenie? Ciało to energia w ruchu. Przychodzi i odchodzi, wchodzi i wychodzi, obraca się.
Dlaczego ruchy innych ludzi są z tobą osobiście związane? Jeśli jestem z kimś, kogo kocham i od-
chodzę, czynnikiem, który zdeterminuje jej odpowiedź nie jest moje odejście, ale jej stosunek do sie-
bie samej. Jeśli kocha siebie, będzie kochała mnie nawet wtedy, gdy odejdę. Jeśli siebie nienawidzi,
będzie czuła do mnie urazę. Może sądzić, że potrzebna jest jej moja obecność, aby odczuwała mi-
łość. Tu jest to stare, dobre podwójne związani. Jeśli wierzy w to, że mnie potrzebuje, będzie niena-
widzieć zarówno siebie, jak i mnie, w sytuacji gdy pozostanę. Będzie nienawidzieć siebie za to, że
jest zależna, mnie natomiast za to, że podtrzymuje ten nawyk. Skończy się prawdopodobnie na tym,
że będzie robiła wszystko, abym odszedł. Jak śmieszne jest to wszystko! Ona jest źródłem swego
życia, a nie ja, i mężczyźni będą ją opuszczać dopóty, dopóki będzie potwierdzać ten wzorzec.
Wszechświat jest szczodry. W rzeczywistości powinnyśmy dziękować kochankom, którzy nas opusz-
czają, za podarunek, którym nas obdarzyli, i za nauczenie, że nie potrzebujemy ich, aby odczuwać
miłość.
Oczywiście, jeśli będziesz utrwalał w sobie potrzebę pomocy, uczucie beznadziejności, bez-
radności, powinieneś je honorować, nie unikać ich. Zapamiętaj to, czemu się opierasz, atakuje, to co
akceptujesz – znika. Więc okaż sobie życzliwość, bądź wobec siebie delikatny, cierpliwy i kochający,
gdy ogarną cię takie dziecięce uczucia.
Wybacz sobie. Wybaczanie wymazuje z twego umysłu negatywne myśli i otwiera twoje ser-
ce. Wybacz sobie, że myślałeś, że nie zasługujesz na miłość. Usuń wszystkie myśli i argumenty, za
pomocą których uzasadniałeś odrzucenie miłości. Po prostu zmień swoją świadomość. Wybacz so-
bie, że kiedykolwiek myślałeś, że ranisz innych albo oni ciebie. Przed wszystkim wybacz każdemu,
do kogo czujesz urazę, począwszy od rodziców, poprzez byłych kochanków, a na starych przyjacio-
łach skończywszy. Zakorzeniona uraza wzmacnia twoje poczucie winy, ponieważ zwykle nienawidzi-
my siebie za to, że odczuwamy wrogość wobec innych.
Zwróć uwagę na urazę! Jest ona decyzją, którą zakodowaliśmy w swojej świadomości i ciele
w przeświadczeniu, że zostaliśmy oszukani. W rzeczywistości oszukujemy siebie sami. Czasem war-
to zaaprobować urazę i oskarżenie, i dać sobie przestrzeń, w której można swobodnie przeżywać te
uczucia. Dopóki bierzesz odpowiedzialność za swoje uczucia, każda emocja – nawet oskarżenie –
może być przewrócona. Oskarżenie bez poczucia winy to często pierwszy krok do wybaczenia! Emo-
cja jest energią w ruchu, za którą stoi myśl. Należy pozwolić płynąć bez przeszkód energii, która sta-
nowi twoją życiową siłę. Pomyśl o wszystkich sytuacjach życiowych, w których powstrzymywałeś się
od uczuć oraz wyrażania swoich emocji. W końcu często czujesz urazę do osoby, od której się odsu-
wasz. Oskarżając ją za swój brak bezpieczeństwa. Taka postawa nazywana jest „syndromem wstrzy-
mywania się, wycofywania, urazy”. Prostym rozwiązaniem tego problemu jest pozwolenie sobie na
odczuwanie i wyrażanie wszystkich swoich uczuć. Wszystkie uczucia w pełni odczuwane prowadzą
do uczucia miłości!
Jeśli twoim przeznaczeniem jest niewinność, a twoim wehikułem przebaczenie, dopóki je
odczuwasz, wszelkie twoje emocje będą właściwe. Myśl o swoich emocjach jako o swoim guru,
uczących cię bezwarunkowo kochać siebie nawet wówczas, gdy odczuwasz lęk, gniew czy smutek.
Miłość jest niezwykłą, życiodajną energią, która przepływa przez ciebie wówczas, gdy ty przepływasz
przez nią. Więc nie pozbywaj się jej. Trwaj z nią! I wiedz o tym, że nawet wtedy gdy zmieszanie i
beznadziejność podnoszą łby, ty urodziłeś się niewinny i taki pozostałeś cały czas, a wszystko inne
jest kłamstwem. W głębi serca zawsze o tym wiedziałeś. W im bardziej poddajesz się swemu sercu,
tym chętniej będziesz celebrować swą boskość.
Bob Mandell
PHIL
Zbliżałam się do Phila Lauta, gdy miałam rozpocząć Trening Związków Miłości w Nowym Jorku. Mia-
sto ekscytowało mnie tak bardzo, że w ogóle nie mogłam spać. W nocy przed treningiem byłam zde-
nerwowana myślą, jak go poprowadzę, skoro nie spałam cztery noce. Usiadłam i rozmawiałam o tym
z Philem. Nie uznał, że jestem głupia. Zrozumiał mnie tak głęboko, był taki kochany, że natychmiast
się zrelaksowałam. Doradził: „Powiedz im po prostu, że zrezygnowałaś ze snu”. Zrozumiał moją na-
stępną obawę, której nie zdążyłam nawet wypowiedzieć: „A jak spadniesz z taboretu, to co z tego?”
Od czasu, gdy zajęłam się rebirthingiem, potrzebowałam mnie snu. Nie musiałam już dłużej niczego
tłumić i dlatego nie byłam zmęczona. Bałam się jednak mówić o tym komukolwiek, w strachu, że we-
zmą mnie za szaloną. Phil w pełni zaakceptował moje obawy i dzięki temu przeprowadziłam cały tre-
ning bez snu. Phil zawsze wiedział, co pragnę usłyszeć, i mówił to. Przebywanie z nim sprawiało mi
wielką radość.
Żałuję, że nie ma już miejsca ani czasu, aby napisać o Billu Chappelle (który jest rozkoszny) i o
wszystkich innych certyfikowanych rebirtherach i nieśmiertelnych przyjaciołach (najbardziej pomogli
mi Diana Hinterman i Terry Cole Whittaker). Pragnę im podziękować za to, co wnieśli do mojego ży-
cia. Patrzę teraz w przyszłość, szukając nowych przyjaciół, którzy pojawiają się w moim życiu. Mam
nadzieję, że będziesz jednym z nich.
FRED
Fred był dla mnie wszystkim, czego potrzebowałam. Reprezentuje stan doskonałości. Jest bardzo
myślący – cichy Mistrz, mój osobisty guru, kompan w podróży, najlepszy przyjaciel, kolega, współ-
pracownik, zawsze obecny nauczyciel, zawsze obecny uczeń, duchowy doradca, osobisty rebirther,
odradzany pacjent, terapeuta, konsultant, doradca, a nawet artysta dzięki swojej pięknej muzyce.
Fred wykonał dla mnie na łodzi trzygodzinny koncert na gitarze klasycznej. W wielu językach, którymi
biegle władał, śpiewał pod drzwiami mojej sypialni fantastycznym barytonem. Wykonywał też świet-
nie Tai Chi, gdy go o to prosiłam, wprowadzając mnie w stan medytacji.
Kiedyś zapytałam kilka osób, co o nim myślą. Ellen powiedziała: „On się iskrzy”. Suzanna stwierdziła:
„Jest olśniewający, umie dobierać przyjaciół”. Bob Mandell orzekł: „Jest to człowiek Renesansu,
mistrz: nieocenionego przedstawienia, komunikacji Tai-Chi, metafizycznej dyplomacji. Ludzie kwitną
w jego obecności. Jest on niespodzianką dnia”. Vincent przypomniał pierwszą godzinę spotkania z
Fredem, który wtedy dla niego grał. „Zawsze ujawnia nowy talent – zaznaczył. – Jest uosobieniem
piękna, inteligencji, wspaniałej ekspresji, muzyki i dobrego wychowania.”
Poznałam Freda w dość niezwykłych okolicznościach. W Campbell Hot Spring, w środku nocy, odra-
dzałam się. Ostatnią rzeczą, której oczekiwałam, było spotkanie dwóch miło wyglądających biznes-
menów przybywających do źródeł ukrytych w lasach i niezbyt łatwych do odnalezienia. Zeszli ze
wzgórza. Zbliżyli się do mnie. Gdy ściskałam im ręce na powitanie, płynęły iskierki widoczne dla nas
wszystkich. Wyszłam z wody, złapałam ręcznik i powiedziałam” „Może lepiej porozmawiajmy.” Poszli-
śmy do domu i zaczęliśmy dyskutować o wszystkich uzdrowicielach na naszej planecie. Zastanawia-
liśmy się, jak ich zjednoczyć, aby zaczęli pracować razem nad polepszeniem życia na ziemi.
Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Fredem. Wydawało nam się jednak, że znamy się już od
niepamiętnych czasów. Od tej pory zaczęliśmy pracować razem. Prowadziliśmy treningi, na których
powstawały sytuacje, które wydawały się pozornie niemożliwe. Fred zawsze wiedział, jak je opano-
wać. Zawsze zachęcał mnie, abym została liderem na swoich własnych prawach i delikatnie pomagał
mi w rozwoju.
Mimo, że znam go tak dobrze, a nasz duchowy związek jest tak głęboki, ciągle jeszcze nie zdoła-
łam zgłębić jego tajemnicy. Wielokrotnie czułam, że nie jestem w stanie go w pełni zrozumieć. Prze-
stałam nawet próbować odkryć istotę jego osobowości. Zachowuję jedynie wdzięczność dla niego za
pomoc, którą mi okazuje.
Pewnej nocy moi koledzy i ja zostaliśmy zaproszeni na specjalny obiad. Fred postanowił zapoznać
nas z mistrzem kuchni. Przez godzinę przygotowywał nas na spotkanie z człowiekiem, który kultywo-
wał doskonałość w jedzeniu. Wstęp Freda sam w sobie był bardziej doskonały niż nasze najśmielsze
wyobrażenia na ten temat.
NIEŚMIERTELNE ZWIĄZKI
Jak zaczyna się nieśmiertelny związek? Zaczyna się od momentu rozpoznania. Dwie istoty docenia-
ją się wzajemnie. Każda z nich widzi drugą osobę jako pełną i piękną. Gest jest podyktowany spotka-
niem oczu, czasem fizyczny dotyk lub słowo. Ceń ten moment: nie zapomnij o nim.
Nieśmiertelny związek jest od razu pełny, jego treść nigdy nie ginie, chociaż forma zawsze może się
zmienić. Ta treść, esencja jest unikalna dla każdego związku. Nic nie może jej zmienić ani skorumpo-
wać. Może ona zostać zagubiona tylko w sytuacji, gdy ktoś zapomina lub zaprzecza jej istnieniu. Nie
pozbawiaj się takiej miłości. Stwarzanie formy związku jest wyborem, procesem dawania i odbierania
przyjemności. Ponieważ związek taki jest czysty, nie ma w nim zazdrości. W nieśmiertelnym związku
nie ma miejsca na kłamstw o twojej egzystencji, które mogłeś zaakceptować przy narodzinach.
Pierwsze brzmi: miłość pochodzi z zewnątrz ciebie, drugie – potrzebujesz miłości, aby przetrwać. W
rzeczywistości prawdziwe jest następujące twierdzenie: ty jesteś miłością i nic nie może cię zgubić.
Nieśmiertelny związek jest także podstawą porozumienia przez sztukę. Poprzez to co napisałam,
możesz mnie rozpoznać.
Oferuję ci te przemyślenia, abyś zaczął widzieć to, co zawsze było prawdziwe. Wszystkie twoje
związki są nieśmiertelne.
Fred Lehrman
DIANA
Była raz piękna Dziewczyna
która widziała wszystko
czuła wszystko
i wiedziała wszystko
ale bała się to pokazać.
WSZYSTKO ZROZUMIAŁA SZYBKO!
Była Świętą
wiedzieli o tym wszyscy jej przyjaciele
ale bała się to pokazać ...
Wkrótce nie mogła się już dłużej ukrywać!
I Bóg poprosił ją, aby to pokazała!
Diana jest. Diana żyje.
Jest ona podarunkiem w moim życiu.
Z miłością dzieliłbym się nim z wami.
Książka ta zasadniczo różni się od innych wydawnictw na temat związków pomiędzy ludźmi,
ponieważ oparta jest na:
duchowej prawdzie, że MYŚL JEST TWÓRCZA (Zmieniając swoje myśli, możesz zmienić
wszystko. Główny nacisk kładzie się tu na to, jak zmienić głęboko ukryte, podświadome
myśli, które działają niszcząco na związki między ludźmi);
nowych badaniach na temat efektów traumy narodzin w teorii rebirthingu (Rebirthing jest
to proces, który leczy fizyczne i psychiczne zniszczenia powstające podczas szoku naro-
dzin. Wyjaśnia również, jak sposób narodzin człowieka wpływa na jego związki między
ludźmi);
koncepcji fizycznej nieśmiertelności – uczenia się jak zajmować się swoim ciałem, aby je
odmłodzić, a następnie utrzymać w dowolnie wybranym przez siebie wieku. Stosując re-
birthing i zmieniając myśli negatywne na pozytywne, można dowolnie przedłużać swoje
życie.
Powyższe założenia stanowią prawdy duchowe. Jeśli im zaufamy, mamy szansę stać się
pierwszym pokoleniem, dla którego związki międzyludzkie staną się źródłem życia i zdrowia.
Tytuł oryginału: LOVEING RELATIONSHIPS
© Copyright by Sondra Ray
© Copyright for the Polish edition by Jerzy Sikora
Przedruk całości lub fragmentu za zgodą Wydawnictwa “REBIRTHING”
Tłumaczenie: marek Pyszniak
Projekt okładki – Jerzy Sikora
Opracowanie graficzne – Piotr Kawecki
Wydawnictwo „REBIRTHING” – Opole, ul.Koszyka 42/8