Aneta Rzepka
Gra o duszę
ANETA RZEPKA
GRA O DUSZĘ
Wydawnictwo RW2010 Poznań 2012
Redakcja zespół RW2010
Korekta zespół RW2010
Redakcja techniczna zespół RW2010
Copyright © Aneta Rzepka 2012
Okładka Copyright © Dariusz Nowak 2012
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2012
Wydanie numer I
ISBN 978-83-63111-72-4
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem
cytatów w artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
RW2010, os. Orła Białego 4 lok. 75, 61-251 Poznań
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Spis treści
ROZDZIAŁ I
Początek akcji................................................................................................................5
ROZDZIAŁ II
Pierwsze starcie...........................................................................................................21
Rozdział III
Jesteś piękna................................................................................................................30
Rozdział IV
Pozbawiona wszystkiego.............................................................................................44
Rozdział V
Wątpliwości.................................................................................................................66
Rozdział VI
Spotkanie dusz.............................................................................................................77
Rozdział VII
Książę..........................................................................................................................92
Rozdział VIII
Plan B..........................................................................................................................98
4
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
ROZDZIAŁ I
Początek akcji
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
(1 Kor, 13, 4a)
Promienie letniego słońca beztrosko pląsały na dziedzińcu świątyni, dotykając
stóp wiernych, którzy opuszczali przybytek. Wieczorna msza święta dobiegła końca.
Dźwięk organów umilkł, a kościelny zdążył już dokonać niezbędnych prac
porządkowych. Teraz stał przy drzwiach, pobrzękując kluczami. Czekał, aż Paulina
skończy codzienną modlitwę. Nie spieszyła się. Klęczała przed obrazem Jezusa
Miłosiernego i z upodobaniem spoglądała w jego pełne dobroci i ciepła oblicze. W
końcu jednak wstała. Przyklęknęła jeszcze przed tabernakulum i wyszła z kościoła.
Lekkim, niespiesznym krokiem przemierzyła dziedziniec. Fałdy długiej
spódnicy skrzętnie zasłaniały nogi. Rękawy bluzki przyzwoicie okrywały ramiona,
nie pozwalając, aby dotykały ich lubieżne promienie słońca. Wieczór był upalny, ale
to nie zwalniało Pauliny z przywdziania odpowiedniego stroju. Zresztą, nie czułaby
się dobrze w T-shircie na ramiączkach albo krótkiej sukience. Wciąż jej się
wydawało, że wyglądem odbiega od norm wyznaczonych przez kanon piękności. Bo
piersi miała zbyt duże, kolana kościste, biodra szerokie, a ramiona grube. Zakrywała
się więc przed ludzkimi spojrzeniami, starannie tuszując nie tylko mankamenty
figury, ale także jej walory. Pokrywą kompleksów zasłaniała kobiecy wdzięk.
Wmawiała sobie, że będzie ładna, jeśli spodoba się Bogu. W jego obliczu szukała
ciepła i akceptacji, chociaż nigdy nie doświadczyła bezpiecznego ukojenia w smutku
czy samotności.
– Cześć, mała – usłyszała nieznany, męski głos.
5
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
– Cześć – odparła grzecznie, nie patrząc na osobę, która ją zaczepiła.
Przyspieszyła kroku. Nie miała ochoty na rozmowy z okolicznymi łobuzami,
których jedynym celem było wyłudzenie paru złotych na piwo. Zaczepiali ją niemal
codziennie, częstując złośliwymi uwagami i niewybrednymi żartami. Zdążyła
przywyknąć. Nauczyła się ich unikać.
– Zaczekaj, dokąd tak pędzisz?
– Nie mam pieniędzy – mruknęła.
Chciała, żeby intruz się odczepił, dał spokój. On jednak najwyraźniej miał inne
plany. Odgłos ciężkich kroków dowodził, że natręt podążał za nią. Jedyną drogą
ucieczki było przejście na drugą stronę ulicy. Nie oglądając się, postawiła stopę na
jezdni. Usłyszała pisk hamulców i poczuła, że czyjaś silna ręka chwyta ją za ramię i
wciąga z powrotem na chodnik.
– Oszalałaś? – usłyszała karcący głos. Silny klaps spadł na jej pośladki, zaraz po
nim jeszcze jeden. – Chcesz się zabić?
– Nie chcę – wyjąkała zaskoczona.
– No, ja myślę. Za ładna jesteś.
Chciała użyć ciętej riposty, ale nie potrafiła wydusić z siebie nawet słowa.
Poruszyła tylko wargami, jak wyrzucona na ląd ryba, rozpaczliwie próbująca chwycić
w skrzela odrobinę tlenu. Zdobyła się jedynie na wyszarpnięcie ręki z silnego uścisku
i obrzucenie natręta badawczym spojrzeniem. Nie znała go. Nie był jednym z
podejrzanych typów, wystających pod sklepem całodobowym. Czarne, kręcone
włosy, miękko opadające na czoło, szerokie, ciemne brwi, a pod nimi błyszczące
oczy w kolorze węgla, pięknie komponujące się ze śniadą cerą oraz pełnymi
wargami.
Właśnie tak wyobrażała sobie księcia z bajki o Kopciuszku. Brakowało mu
tylko marynarki z ozdobnymi złoceniami i dystynkcjami wojskowymi. Musiała
wystarczyć koszula w zielono-białą kratę oraz beżowe spodnie z materiału.
6
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Dziewczyna poczuła dziwne ciepło na policzkach. Jeszcze nikt nie mówił do
niej w taki sposób. Potrząsnęła głową, żeby pozbyć się onieśmielenia.
– Dziękuję za pomoc – powiedziała cichym, wypranym z emocji głosem. Nie
mogła przecież pozwolić, aby nieznajomy zauważył, jak ogromne wrażenie na niej
zrobił. – Zamyśliłam się.
– Żeby mi to było ostatni raz – rzekł stanowczo jej wybawca. – Bo zapewniam
cię, że przy następnym podobnym wybryku na dwóch klapsach się nie skończy.
Dziewczyna dopiero teraz poczuła pieczenie na pośladkach. Fala wstydu i
oburzenia zalała jej policzki. Co ten intruz sobie właściwie wyobrażał? Dlaczego
rozmawiał z nią w taki sposób? Postanowiła zachować resztki godności.
– Nie będzie następnego razu – odparła, dumnie unosząc głowę. – Jeszcze raz
dziękuję i... do widzenia.
– Hej, zaczekaj! Po co się od razu obrażasz? Zapraszam na lody.
Znieruchomiała w połowie obrotu na pięcie.
– Słucham? – zdziwiła się. – Przecież my się właściwie nie znamy.
– To się właściwie poznamy – odparł, naśladując ton jej głosu. – Rafał jestem.
– Paulina.
Pozwoliła, aby wziął ją za rękę. Długo oglądał dłoń, ozdobioną srebrnym
kółkiem różańca, ze starannie obciętymi i równo opiłowanymi paznokciami. Jego
dotyk był przyjemnie ciepły, niemal gorący, ale nie parzył.
– Lody czy piwo? – zapytał, uśmiechając się delikatnie.
– Lody.
– Jak sobie życzysz, księżniczko.
Położył dłoń na biodrze Pauliny i wprawnym, pewnym ruchem obrócił
dziewczynę we właściwą stronę, po czym nieznacznie ją popchnął, aby zachęcić do
wykonania pierwszych kroków.
7
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Szli obok siebie w milczeniu. Ona próbowała opanować trzepoczące się w
klatce piersiowej serce oraz wstyd, że obcy mężczyzna tak bezceremonialnie
wymierzył jej karę za niewłaściwe zachowanie na ulicy. On ukradkiem spoglądał na
zarumienioną i wyraźnie onieśmieloną dziewczynę, próbując zrozumieć, dlaczego
śliczne, ciemne loki związała niedbale z tyłu głowy, a zielonymi oczami spoglądała
tak niepewnie, jakby za każdym rogiem czyhało niebezpieczeństwo.
„Trzeba nad nią trochę popracować” – pomyślał, otwierając przed Pauliną drzwi
kawiarni.
– Zapraszam. – Wskazał dłonią stolik w rogu sali. – Waniliowe, owocowe?
– Czekoladowe – odparła drżącym głosem.
Rafał uśmiechnął się lekko. Odsunął krzesło i zaczekał, aż dziewczyna zajmie
miejsce.
– To przepraszam na chwilę – powiedział i oddalił się w stronę bufetu.
Paulina dotknęła gorących policzków. Chłód dłoni przyniósł ulgę, ale nie
uporządkował myśli. Nie bardzo wiedziała, jak powinna się zachować, co zrobić.
Nigdy wcześniej nie była tak onieśmielona i zawstydzona, a jednocześnie
zafascynowana osobą, wprawiającą ją w ten stan. Po raz pierwszy w życiu postąpiła
wbrew własnym zasadom. Bo któż to słyszał, żeby przyjmować zaproszenie od, w
sumie, obcego człowieka? Nie powinna tego robić. Nawet jeśli był super przystojny,
mega szarmancki i pachniał jak... No właśnie, co to za zapach?
Kiedy próbowała rozwikłać tę zagadkę, Rafał postawił na stoliku pucharek z
lodami.
– Dziękuję – szepnęła.
– Proszę, księżniczko. – Usiadł naprzeciwko Pauliny i spojrzał w jej zamyślone
oczy. – Ależ ty jesteś ładna, jak tak nie wiesz, co powiedzieć.
– Proszę cię, przestań.
8
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
– Ale dlaczego? – Wziął dłoń dziewczyny i pogładził wskazującym palcem,
skrzętnie omijając obrączkę różańca. Zaczepił o nią paznokciem dopiero po kilku
sekundach. – Po co to nosisz? – zapytał.
– Bo... – zająknęła się. Niezręcznie było przyznać, że zwykła codziennie
odmawiać różaniec. – Bo lubię.
– Przeszkadza mi. Możesz zdjąć?
– Po co? Nie rozumiem. Widzisz w tym coś złego?
– Nie, złego nie. – Uśmiechnął się leciutko. Nadal wodził palcem po dłoni
Pauliny, wywołując przyjemne dreszcze. – Zwyczajnie mi niezręcznie, bo... Bo
wygląda jak obrączka. Zdejmiesz? Proszę.
Nie potrafiła odmówić. Skinęła tylko głową, a gdy odsunął rękę, zdjęła różaniec
i niedbale wsunęła do torebki.
– Zadowolony? – zapytała, uśmiechając się nieśmiało.
– Bardzo.
W oczach Rafała mignęły radosne iskierki, a dziewczyna utwierdziła się w
słuszności tego, co zrobiła. Ponownie ujął jej dłoń i uniósł do ust. Złożył jeden
pocałunek na zewnętrznej, a drugi po wewnętrznej stronie dłoni. Ten drugi był
cieplejszy i jakby dłuższy. Wciąż jednak za krótki. Paulina chciała więcej, ale nie
miała odwagi się do tego przyznać.
– Nie noś go więcej, dobrze? – powiedział, biorąc łyżeczkę. – A teraz jedz.
Lody nigdy nie były tak dobre. Smakowały i pachniały, jakby miały w sobie
najprawdziwszą czekoladę. A bita śmietana, którą je polano, oraz przybranie z malin
sprawiły, że Paulina zapomniała o wątpliwościach, onieśmieleniu i wstydzie. Liczył
się tylko urok chwili, spojrzenie czarnych oczu, dotyk gorącej ręki...
***
9
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Poranek przyniósł rozczarowanie. Paulina obudziła się jak zwykle, o szóstej
rano, żeby stwierdzić, że nadal jest tą samą, nijaką dziewczyną w szarej piżamie, z
kompleksami, brakiem optymizmu i pustym miejscem w sercu. Tylko niespełnione
marzenia o wielkiej miłości bolały bardziej niż wczoraj.
Rafał nawet nie poprosił o jej numer telefonu.
– To cześć, mała – rzucił, kiedy opuścili kawiarnię. I odszedł, zostawiając ją
samą.
A w nozdrzach wciąż mieszkał zapach jego wody toaletowej. Pod powiekami
czaił się obraz wyśnionego księcia. W uszach dźwięczało miękko wymawiane słowo
„księżniczka”. Dreszcz przebiegł wzdłuż przedramienia, kiedy dłonie przypomniały
sobie ciepły dotyk rąk i ust.
Paulina potrząsnęła głową, chcąc odrzucić wspomnienia. Sięgnęła po leżący na
nocnej szafce brewiarz. Zawsze rozpoczynała dzień od modlitwy. Tak miało być i
dzisiaj. Oczy ślizgały się po czarnych literach, usta szeptały znane niemal na pamięć
słowa, tylko nieposłuszne myśli, zamiast skupić się na pochwale Stwórcy, biegły w
stronę Rafała.
„To mam problem” – uznała dziewczyna.
Wyskoczyła z łóżka, żywiąc nadzieję, że zimny prysznic przyniesie
otrzeźwienie. On jednak orzeźwił ciało, ale w żaden sposób nie wpłynął na myśli.
Codzienne czynności wykonywała machinalnie, poświęcając im minimum uwagi. W
pracy zepsuła ważny projekt i otrzymała upomnienie od kierownika. Wymówiła się
chorobą, ale wiedziała, że o premii może już tylko pomarzyć. Dodatkowo
świadomość, że szukała ratunku w kłamstwie, obudziła wyrzuty sumienia.
„Co ja wyprawiam – skarciła się w myślach. – Jak tak dalej pójdzie, to
sprowadzę na siebie jakieś nieszczęście”.
Samodyscyplinowanie ani dobre chęci jednak nie wystarczyły. Kolejne dwa dni
zaowocowały spaleniem czajnika, wyrzuceniem do zsypu segregatora z dokumentami
10
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
oraz przecięciem nożem kabla od suszarki. Tęsknota za oczami w kolorze węgla,
gorącym dotykiem i dającym poczucie bezpieczeństwa zapachem nie pozwalały
Paulinie normalnie funkcjonować. W końcu stwierdziła, że jedynym rozwiązaniem
jest spowiedź. Przygotowała się do niej staranniej niż zwykle, gdyż chciała uwolnić
duszę od nadmiaru złych emocji.
Szła do kościoła z opuszczoną głową, w myślach powtarzając słowa, które
zamierzała wyszeptać do ucha kapłana. Zapomniała o wyuczonej ostrożności i
zbagatelizowała stojących pod sklepem drobnych pijaczków, czekających na łatwy
zysk.
– Daj piątaka na piwo – usłyszała głos, w którym brzmiały nuty prośby.
– Nie mam – odparła niechętnie.
– Daj, póki jesteśmy mili.
– Zostawcie mnie.
– Nie tak szybko, lalka!
Czyjaś ręka chwyciła Paulinę z łokieć. Silne ramię popchnęło ją na ścianę
sklepu. Trzy uradowane żartem, łobuzersko uśmiechnięte twarze pochyliły się nad
przerażoną dziewczyną. Odór piwa i dymu papierosowego wdarł się w nozdrza,
powodując niechętne wykrzywienie ust.
– Momencik, panowie – usłyszała niski głos, którego brzmienie sprawiło, że
serce radośnie podskoczyło. – Czego chcecie od tej damy?
– A tak sobie rozmawiamy – odparł jeden z napastników.
– To przestańcie. No już, raz! Żegnam panów.
– Już, już, szefuńciu...
Mężczyźni, klnąc pod nosami, odeszli na bok, zostawiając Paulinę w spokoju.
– Cześć, mała – powiedział Rafał, otaczając ramieniem drżące plecy
dziewczyny. Dotknął ustami jej czoła. – Czego chcieli?
– Kasy na piwo.
11
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
– Trzeba im było dać, to by się odczepili.
– Ale...
– No wiem, ileż można dawać. Ale co byś zrobiła, gdybym się nie pojawił?
– Masz rację – przyznała. – Mogło być różnie. Dziękuję.
– Ech, ty, mała – mruknął, uśmiechając się lekko. – Chodź, za pół godziny
zaczyna się pokaz w tym cyrku, co się rano rozłożył przy lesie.
– Ale ja...
– Mam bilety – krótko uciął jej tłumaczenia. – Chyba mi nie odmówisz?
Oczywiście, że nie mogła odmówić. Za bardzo tęskniła przez ostatnie trzy dni.
Przecież chciała być w towarzystwie Rafała, czuć jego obecność, ciepło dłoni,
zapach. Ostatecznie nic się nie stanie, jeśli dziś nie pójdzie do spowiedzi. Jutro też
jest dzień.
Cyrkowe sztuczki magiczne, pokazy gimnastyków oraz występ wielbłądów
wprawiły dziewczynę w doskonały nastrój. Najbardziej urzekła ją mimika clowna,
połączona z niezwykłym darem budowania komicznych scen. Dawno nie bawiła się
tak dobrze. Właściwie jeszcze nigdy nie była w cyrku, uważając tego rodzaju
rozrywkę za odpowiednią dla dzieci.
Obecność Rafała oraz ukradkowe spojrzenia czarnych oczu dodatkowo
uatrakcyjniły pokaz. I tylko jeden, mały incydent na chwilę zepsuł im humor. Gdy
młody mężczyzna wziął Paulinę za rękę, jego palce trafiły na różaniec. Zmarszczył
groźnie czoło. Nie musiał nic mówić. Wiedziała. Zdjęła srebrny krążek i wsunęła do
torebki. Nie doczekała się jednak pochwały. Rafał nadal był obok, zagadywał,
doskonale grając rolę towarzysza, ale jej dłoni już nie dotknął.
– Musimy porozmawiać, księżniczko – oświadczył, gdy opuścili cyrk. –
Najlepiej w ustronnym miejscu.
12
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Ton jego głosu sprawił, że po plecach dziewczyny przebiegł dreszcze
przerażenia. Nie potrafiła się jednak przeciwstawić. Posłusznie podążyła w stronę
lasu. Nawet nie wiedziała, że na polanie ustawiono drewniany domek z ławkami i
stołem.
– Siadaj – polecił Rafał, wskazując drewniane siedzisko. Sam stanął nieco z
boku, opierając się plecami o konstrukcję budowli. Splótł ręce na piersiach. – Gdzie
masz różaniec? – zapytał, gdy Paulina ulokowała się na ławce.
– W torebce – odpowiedziała spokojnie. Czuła się nieswojo, kiedy tak stał,
patrząc na nią z góry.
– Wyjmij go.
Wykonała polecenie i spojrzała pytająco w czarne oczy.
– Nie rozumiem, dlaczego on ci tak przeszkadza – mruknęła niechętnie.
– To ci już tłumaczyłem i drugi raz nie zamierzam. Wyrzuć to.
– Nie.
– No już. Na co czekasz?
Pokręciła energicznie głową i wsunęła różaniec na palec.
– Jest mój, dlaczego...
– Wstań i podejdź do mnie – nakazał stanowczo.
Tyle mogła zrobić. Podniosła się i spojrzała Rafałowi w twarz. Nie zobaczyła na
niej łagodnego uśmiechu, tylko niezwykłą wręcz stanowczość.
– Słucham? – zapytała cichutko.
Wyjął z rąk dziewczyny torebkę i położył ją na stole.
– Podwiń spódnicę – nakazał.
– Co?
– Nie będę się powtarzał. I lepiej dla ciebie, żebyś wykonywała polecenia.
Paulina zadrżała. Ton jego głosu zapowiadał, że jeśli nie posłucha, stanie się coś
złego. Powoli zebrała w dłonie materiał spódnicy, odsłaniając łydki i uda. Rafał nie
13
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
miał dość cierpliwości, żeby na to patrzeć. Chwycił dziewczynę za łokieć i odwrócił
bokiem do siebie. Zanim zdążyła zareagować, podwinął sukienkę tak, że odkrył pupę.
– Co robisz! – krzyknęła, zasłaniając się w panice.
W tej samej chwili siarczysty klaps spadł na jej pośladki.
– Stój spokojnie – polecił. – Inaczej będzie bardziej bolało.
Stanowczym ruchem odrzucił materiał spódnicy i spojrzał na beżowe figi.
Nigdy nie przypuszczał, że osoba w jej wieku może nosić bieliznę produkowaną dla
starszych pań.
„Trzeba będzie się tym zająć” – pomyślał. Teraz nie miał jednak czasu. Zsunął
te nieszczęsne majtki, przełożył ramię za plecami Pauliny, zmuszając, aby się
pochyliła.
Dziewczynę zalała fala wstydu. Stała z opuszczoną do połowy ud bielizną, w
mało komfortowej pozycji, a obcy człowiek gapił się na jej pupę. Nie miała jednak
odwagi zmienić tej sytuacji. Pisnęła tylko, kiedy mocny klaps spadł na jej pośladek.
Po chwili poczuła kolejne uderzenie.
– Za nieposłuszeństwo i za podnoszenie na mnie głosu – powiedział spokojnie
Rafał, wypuszczając Paulinę z uścisku. Materiał spódnicy miłosiernie zasłonił
piekące miejsca. – A teraz już bez dyskusji. Zdejmij to świństwo i wyrzuć.
Usłuchała. Za bardzo się bała, że znowu zostanie ukarana. Różaniec wysunął się
z drżących palców i upadł na trawę.
– Już – szepnęła. Nigdy nie przypuszczała, że to będzie tak proste.
– Bardzo ładnie. – Przygniótł srebrne kółko butem. – Wróć na ławkę. Ubierać
się nie musisz, nie skończyłem.
Chciała coś powiedzieć, zaprotestować, ale strach ścisnął ją za gardło,
odbierając mowę. Posłusznie zajęła więc poprzednie miejsce i spojrzała na Rafała.
– Dlaczego taki jesteś? – zapytała nieśmiało.
14
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
– Zwyczajnie wymagam od ciebie szacunku i posłuszeństwa – odparł spokojnie.
– Za ich brak będziesz karana. A teraz mi wytłumacz, dlaczego znowu miałaś
różaniec. Przecież prosiłem, żebyś go nie nosiła, bo mi przeszkadza.
– Nie wiedziałam, że się dziś zobaczymy.
– Uhm, czyli uważasz, że jak nie widzę, to możesz ignorować moje prośby?
– To nie tak...
– A jak, bo nie rozumiem?
– Bo... ja jestem... bardzo... roztargniona. I zapomniałam.
– No, mam nadzieję, że po dzisiejszej lekcji wyleczysz się z roztargnienia i
poprawi ci się pamięć. Podejdź do mnie.
Wykonała polecenie, chociaż okrutnie się bała tego, co za chwilę nastąpi.
Wiedziała już, że oberwie i że będzie bolało. Nie pomyliła się. Silne ramię ponownie
otoczyło jej biodra, spódnica powędrowała w górę, a na odsłonięte pośladki z
głośnym trzaskiem spadały klapsy. Były bardzo mocne. Paulina z trudem
powstrzymywała jęk, po piątym uderzeniu nie wytrzymała i syknęła, szósty klaps
sprawił, że z oczu popłynęły łzy.
– Proszę, już starczy – szepnęła.
Nie doczekała się jednak odpowiedzi. Rafał wlepił jej jeszcze dwa bardzo
mocne klapsy, powodując, że krzyknęła.
– Już – powiedział w końcu, pomagając Paulinie się wyprostować. – Mam
nadzieję, że więcej nie będę musiał tego robić.
– Nie będziesz – szepnęła przez łzy. – Przepraszam.
– Grzeczna dziewczynka. – Pogłaskał ją po mokrym policzku i przytulił,
pozwalając, aby ukryła twarz na jego piersi.
– Boli.
– Zasłużyłaś.
15
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Mocniej wtuliła się w jego tors, paradoksalnie szukając schronienia przed
cierpieniem w ramionach osoby, która była jego sprawcą. Otoczył ramionami
szczupłe plecy, zatopił palce w jej włosach.
– Nie płacz – szepnął. – Już wszystko dobrze.
Paulina drżała z bólu i upokorzenia, a Rafał głaskał ją po plecach, cierpliwie
czekając, aż łzy przestaną płynąć, a emocje nieco opadną.
– Zapaćkałam ci koszulę – stwierdziła nagle dziewczyna.
– To nic. Nie przejmuj się.
– Zaraz wytrę.
– Spokojnie, hm. Ubierz się najpierw.
Poczuła, że na jej policzki ponownie wypływa rumieniec wstydu. Szybko
poprawiła ubranie i sięgnęła po torebkę. Paczka chusteczek higienicznych
znajdowała się we właściwym miejscu. Drżącymi rękami wydobyła jedną, żeby
doprowadzić nos do porządku. Po chwili skupiła uwagę na koszuli Rafała.
– Nic nie poradzę – szepnęła, pocierając mokry ślad na brązowej koszuli.
Wziął jej dłoń, uniósł do ust i delikatnie pocałował.
– Nic się nie stało, księżniczko – powiedział uspokajającym głosem. – Wypiorę.
A teraz chodź, odprowadzę cię do domu.
Szli powoli leśną ścieżką. Paulina walczyła z chęcią rozmasowania piekących
pośladków, Rafał udawał, że nic się nie wydarzyło. Jego myśli biegły jednak tym
samym torem. W pewnej chwili położył rękę na jej pupie. Pogłaskał delikatnie,
łagodząc skutki kary i sprawiając dziewczynie niemałą przyjemność.
– Zobaczymy się jeszcze? – zapytała, chcąc odwrócić od siebie uwagę
mężczyzny. Nie mogła mu przecież pokazać, jak przyjemną była dla niej ta
pieszczota.
– W niedzielę – odparł. – Pójdziemy do kina. Jutro pracuję – dodał, widząc
zawód na twarzy Pauliny. – Będziesz miała czas, żeby kupić sobie jakąś kieckę.
16
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
Wybierz coś ładnego, przed kolana, tylko nie za krótkie, bo będę zazdrosny. I dekoltu
też możesz trochę pokazać. Lato jest.
– Rafał? – Aż przystanęła ze zdziwienia. Nie mogła zrozumieć, jakim cudem w
jego ustach pojawiło się słowo zazdrość.
On jednak inaczej odczytał jej pytanie i wyraz twarzy.
– Jesteś śliczna i nie bój się tego pokazać – szepnął, dotykając ustami jej czoła.
– Tak myślisz?
– Wiem. No, leć do domu – dodał, gdyż właśnie przystanęli przed blokiem, w
którym mieszkała Paulina. – Będę czekał w niedzielę o piętnastej. Tutaj. Dobrze?
– Uhm.
– To trzymaj się.
Paulina weszła do mieszkania, starannie zamknęła drzwi na klucz i położyła
ręce na gorących pośladkach. Wciąż piekły. Odtworzyła w pamięci wydarzenia
ostatniej godziny i ponownie się zawstydziła. Jak mogła pozwolić, żeby obcy
człowiek przekroczył granice jej intymności? Należało go odepchnąć, uciec, zacząć
krzyczeć. Dlaczego pozostała bierna? I co sobie ten Rafał właściwie wyobrażał? Że
będzie ją traktował jak małą dziewczynkę? Dyktował warunki? Karał i nagradzał
wedle własnego uznania? Kim był? Kto dał mu takie prawo? Kopnęła ze złością
stojący w przedpokoju wazon ze sztucznymi kwiatami. Porcelana rozsypała się w
drobny mak, kalecząc odzianą w letni but stopę. Krew trysnęła na podłogę, a piekąca
rana domagała się opatrzenia.
***
Rafał na drżących nogach wszedł do gabinetu szefa. Spodziewał się
najgorszego. Na pewno raport okaże się za mało precyzyjny albo czegoś w nim
zabraknie i będzie trzeba wprowadzić zmiany lub, co gorsza, spisać meldunek od
17
Aneta Rzepka: Gra o duszę
R W 2 0 1 0
nowa. Naczelnik Asmod był nieuleczalnym biurokratą. Domagał się poprawienia
każdego, nawet najdrobniejszego błędu, a wszystkie nieścisłości skrzętnie notował,
aby je wypomnieć przy miesięcznym rozliczeniu. Niezwykle hojnie rozdawał
upomnienia oraz wszelkiego rodzaju kary, co zapewniało mu bezwzględny posłuch.
Wiadomo jednak, że nie ma nic bardziej irytującego od poprawiania w
nieskończoność tych samych dokumentów. Dlatego też Rafał, przed wysłaniem
raportu, dokładnie wszystko sprawdził. Nie brakowało ani jednej kropki. Był tego
pewien. Co zatem mogło oznaczać niespodziewane wezwanie do biura? Miał złe
przeczucia.
– Słucham – powiedział, spoglądając w podłogę.
– Co to jest? – Naczelnik położył na biurku zadrukowaną kartkę.
– Mój raport.
– A ja myślałem, że kiepski żart.
– Nie rozumiem?
– Nie rozumiesz, tak? – Asmod cisnął Rafałowi wściekłe spojrzenie. – To może
wyłożę ci jeszcze raz zadanie, które masz wykonać. Siadaj.
Posłusznie zajął wskazane krzesło. Nie miał jednak ochoty słuchać instrukcji,
których zdążył się wyuczyć na pamięć. Ostatecznie nie były skomplikowane.
– Znam zasady – powiedział znudzonym głosem.
– Więc ci je przetłumaczę, bo chyba nie rozumiesz. Tę dziewczynę trzeba
zauroczyć, przeciągnąć na naszą stronę i przekonać do współpracy. Jest nam
potrzebna, ale musi działać dobrowolnie, nigdy pod przymusem. A ty co zrobiłeś?
– Przyznaję, trochę mnie poniosło. Ale nie pozwolę, żeby jakaś dewotka weszła
mi na głowę. Ma być posłuszna.
– Za szybko chcesz osiągnąć cel. Przestraszyłeś ją.
– Bzdura, je mi z ręki.
18