Pudlarze złożyli wniosek o zniesienie
zakazu handlu pudełkowego
2011-02-03, Aktualizacja: dzisiaj 02:38
Agnieszka Jasińska
Jest ich dziesięciu. Ale wkrótce dołączą kolejni. Łódzcy pudlarze postanowili
walczyć o to, by mogli handlować tak, jak dawniej. I stworzyli Komitet Obrony
Miejsc Pracy.
Pierwszy kontratak w wojnie, jaką z nimi toczy miasto, już mają za sobą. Wysłali do
urzędu miasta wniosek o zniesienie uchwały o zakazie handlu w miejscach do tego
niewyznaczonych. Przygotowali go wspólnie z prawnikiem. Liczą na to, że uchwała
zostanie usunięta. Komitet Obrony Miejsc Pracy wybrał swojego przedstawiciela. I
nie zamierza się poddawać.
- Pismo przygotowywaliśmy razem z prawnikiem. On sprawdził, że ani w kodeksie
prawa karnego, ani w kodeksie prawa cywilnego nie znaleźliśmy zapisu, który
pozwalałby urzędnikom zabierać towary, których jesteśmy właścicielami - mówią
zgodnie pudlarze. - Urzędnicy nielegalnie pozbawiają nas pracy i zabierają nasze
rzeczy. Dłużej na to nie możemy pozwolić.
- My tylko chcemy normalnie zarabiać na życie. Nie chcemy napadać ani kraść, tylko
sprzedawać uczciwie kupione wcześniej towary - podkreślają handlarki. - Na
wszystko mamy faktury. Urzędnicy nas nie szanują, popychają, traktują jak
zwierzęta, a nie jak ludzi.
Co na to władze Łodzi? - Żeby odpowiedzieć Komitetowi, miasto potrzebuje
nazwiska osoby go reprezentującej. Gdy je otrzyma, jego wniosek zostanie
wniesiony pod obrady i radni będą mogli się ustosunkować do wezwania Komitetu,
aby znieść zakaz handlu poza wyznaczonymi miejscami - tłumaczy Marcin
Masłowski, zastępca rzecznika łódzkiego magistratu.
Do Komitetu Obrony Miejsc Pracy na razie należą przede wszystkim handlarze z
okolic ul. Dąbrowskiego i Tatrzańskiej. To z tą grupą urzędnicy magistratu mają
najwięcej problemów. Od początku wojny z pudlarzami, czyli od wakacji, właśnie na
Dąbrowie rozgrywały się najgorętsze sceny odbierania towaru pudlarzom.
Pierwszego dnia handlarki położyły się na pudłach i nie pozwoliły odebrać sobie
rzeczy. Doszło do rękoczynów i szarpaniny pomiędzy urzędnikami a handlarkami.
Urzędnicy jednak się nie poddali. Konsekwentnie odwiedzają to miejsce. Przypomina
to zabawę w ciuciubabkę. Bo kiedy pojawiają się urzędnicy ze strażą miejską,
pudlarze pakują towar i się chowają. A następnego dnia znów rozkładają stoiska...
* * * * *
Pisma nie będą robić na nas wrażenia - rozmowa z Tomaszem Kacprzakiem,
przewodniczącym Rady Miejskiej w Łodzi
Pudlarze zawiązali Komitet Obrony Miejsc Pracy i wysłali do magistratu wniosek o
zniesienie uchwały o zakazie handlu w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Wniosek ma trafić pod obrady Rady Miasta.
Co Pan na to?
Ci ludzie nielegalnie zajmują pas drogi. I w gestii zarządcy drogi jest to, by przywrócić
jej stan pierwotny w danym miejscu. Na tej podstawie działamy. Wniosek handlarzy
jest więc niezasadny.
We wniosku pudlarze powołują się na kodeks karny i cywilny. A przygotowując
pismo radzili się prawnika...
Ale w sprawie nielegalnego handlu obowiązuje przepis administracyjny. Poza tym
jeśli pudlarze mają pieniądze na prawnika, to nie rozumiem dlaczego cały czas
narzekają, że są biedni.
Co będzie dalej z handlem pudełkowym?
Pisma nie będą robić na radnych żadnego wrażenia. Będziemy konsekwentni w
walce z pudlarzami.
http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/762534,pudlarze-zlozyli-wniosek-o-zniesienie-
dostęp: 2011-02-03 09:35:18