w pierscieniu ognia fragment

background image

53



—Zacznijmyodczegośprostszego.Dziwne:wiem,żery-
zykowałaśdlamnieżycie,ajaniemampojęcia,jakijesttwój
ulubionykolor.
Uśmiechamsiępółgębkiem.
—Zielony.Atwój?
—Pomarańczowy—odpowiada.
—Poważnie?—dziwięsię.—TakijakwłosyEffie?
—Niecobardziejstonowany—precyzuje.—Bardziejwod-
cieniu…zachodzącegosłońca.
Zachódsłońca.Natychmiastwyobrażamsobieobrzeżesłońca
znikającegozahoryzontem,widzęnieboprzesyconedelikatnymi
odcieniamipomarańczowejbarwy.Pięknywidok.Przypominam
sobieciastkozliliątygrysiąiteraz,gdyPeetaznowuzemnąroz-
mawia,ztrudempowstrzymujęsięprzedopowiedzeniemmu
całejhistoriioprezydencie.Haymitchzpewnościąniechciał-

background image

54

by,żebymwspominałaotymzdarzeniu.Wolęograniczyćsiędo
gadkioniczym.
—Wszyscyciąglezachwycająsiętwoimiobrazami—zmie-
niamtemat.—Szkoda,żenigdyichniewidziałam.
—Zabrałemcaływagon.—Wstajeiwyciągakumnierękę.
—Chodź.
Miłojestczućjegopalceponowniesplecionezmoimi,ito
nienapokaz,alezeszczerejsympatii.Wracamydowagonuramię
wramię.
—PrzedewszystkimmuszęprzeprosićEffie—przypomi-
namsobieprzeddrzwiami.
—Podlizujsię,ilewlezie—radzimiPeeta.
Kiedy wchodzimy do wagonu restauracyjnego, w którym
śniadanietrwawnajlepsze,wygłaszamdługieizbytkwieciste
przeprosiny.ZdaniemEffietopewnieabsolutneminimumza
pogwałcenieetykiety.Muszęprzyznać,żewielkodusznieakcep-
tujemojesłowaizwalawszystkonakarbsilnegostresu,który
mnienieopuszcza.Jejuwaginatematkoniecznościprzestrzega-
niagrafikuprzezchoćbyjednąosobętrwajązaledwiekołopięciu
minut.Ażtrudnouwierzyć,żetakłatwosięwywinęłam.
KiedyEffiekończyprzemowę,Peetaprowadzimnieprzez
kilkawagonów,żebypokazaćmiobrazy.Samaniewiem,czego
sięspodziewałam,możewiększychwersjiciasteczekzkwiatka-
mi.Moimoczomukazujesięcośzupełnienieoczekiwanego.
Peetanamalowałigrzyska.
Dlakogoś,ktoniebyłznimnaarenie,napierwszyrzutoka
niebyłobytooczywiste.Wodakapiącaprzezszczelinywnaszej
jaskini.Dnowyschniętegostawu.DłoniePeetywygrzebujące
korzenie.Inneobrazywydająsięoczywistedlakażdego.Złota
konstrukcja,zwanaRogiemObfitości.Clovezajętaukładaniem
nożypodkurtką.Jedenzezmiechów,jasnowłosyizielonooki,
czyliniewątpliwieGlimmer,warcząc,kierujesięprostonanas.
Na obrazach widzę także siebie, jestem właściwie wszędzie:
wysokonadrzewie,trzepiękoszuląokamieniewstrumieniu,

background image

55

leżęnieprzytomnawkałużykrwi.Jestjeszczejedenportret,
którytrudnomidopasowaćdosytuacji.Chybatakwidziałmnie
Peeta,kiedydostałwysokiejgorączki:wyłaniamsięzesrebrzy-
stoszarejmgły,któraidealniepasujedokolorumoichoczu.
—Cotynato?—dopytujesięPeeta.
—Koszmar—odpowiadam.Niemalwyczuwamkrew,brud,
nienaturalnyzapachzustzmiecha.—Nicinnegonierobię,
tylkostaramsięzapomniećoarenie,atyprzywracaszjądożycia.
Jakcisięudałozapamiętaćtewszystkieszczegóły?
—Widzęjekażdejnocy—wyjaśniakrótko.
Dobrzewiem,comanamyśli.Koszmary,któreitakmiewa-
łamprzedigrzyskami,terazbezprzerwymniedręczą,rzadko
jednakzdarzasię,bymwidziaławnichojcarozrywanegona
strzępypodczaswybuchuwkopalni.Odzakończeniaturnieju
ciągleprzeżywamgonanowo.NapróżnousiłujęratowaćRue.
Peetawykrwawiasięnaśmierć.RozdęteciałoGlimmerrozpada
misięwrękach.UpiornykoniecCatonaosaczonegoprzezmu-
tanty—otomojenajczęstszesny.
—Jateż—wzdycham.—Malowaniepomaga?
—Sam nie wiem. Chyba trochę mniej się boję zasypiać,
aprzynajmniejwmawiamtosobie—tłumaczymi.—Alewciąż
misięśnią.
—Możejużzawszebędą,takjakHaymitchowi.—Haymitch
namtegoniemówił,alejestempewna,żewłaśniedlategonie
lubisypiaćwciemnościach.
—Fakt.Alejeśliomniechodzi,wolęsiębudzićzpędzlem
niżznożemwdłoni.—Spoglądanamnie.—Naprawdęuwa-
żasz,żemojepracesąkoszmarne?
—Tak.Aleiniezwykłe,poważnie—zapewniamgoszczerze,
jednakniechcęjużoglądaćobrazów.—Maszochotęzerknąćna
mojedzieła?Cinnaodwaliłkawałdobrejroboty.
—Później—śmiejesięPeeta.Pociągrusza,ajapatrzęprzez
oknonaprzesuwającysiękrajobraz.—Chodź,ladamoment
dotrzemydoJedenastegoDystryktu.Rzucimynaniegookiem.

background image

56

Wędrujemydoostatniegowagonu,pełnegokrzesełikanap.
Najfantastyczniejszejestjednakto,żetylneoknamożnawsunąć
wsufit,więcwychylamygłowy,bypodziwiaćrozległeprzestrze-
nie.Naogromnychpolachpasąsięstadamlecznychkrów,okolica
wniczymnieprzypominanaszychrodzinnych,gęstozalesio-
nychstron.Nieznaczniezwalniamyidochodzędowniosku,że
czekanasnastępnypostój,leczprzednamiwyrastaogrodzenie,
wysokienaponaddziesięćmetrówizwieńczonegroźnymipier-
ścieniamidrutukolczastego;przyczymśtakimsiatkawDwuna-
stymDystrykciewydajesięzupełnienieszkodliwa.Zerkamna
fundamentogrodzenia,wzmocnionypotężnymi,metalowymi
płytami.Podniminiedasięzrobićpodkopu,tędyniktsięnie
wymknienapolowanie.Potemspoglądamnawieżeobserwa-
cyjne,równomiernierozmieszczoneiobsadzoneuzbrojonymi
strażnikami,którzyanitrochęniepasujądorozległych,kwieci-
stychłąk.
—Cośnowego—zauważaPeeta.
Ruedałamidozrozumienia,żewJedenastymDystrykcie
surowiejprzestrzegasięzasad,alenigdyniewyobrażałamsobie
czegośtakiego.
Nadeszłaporazbiorów.Wszędziejakokiemsięgnąćmęż-
czyźni,kobietyidzieciwsłomkowychkapeluszachprostująsię
iodwracająwkierunkupociągu,korzystajączchwiliwytchnie-
nia,gdyichmijamy.Woddalidostrzegamsadyizastanawiam
się,czywłaśnietampracowałaRue,wyznaczonadozbierania
owocówznajcieńszychgałęzinawierzchołkachdrzew.Totu,
totamwyrastająmałeosiedlaopuszczonychchatynek,które
wporównaniuzdomamiwZłożyskuwydająsięmikroskopij-
ne.Zapewnewszyscymieszkańcywyruszylidopomocyprzy
zbiorach.
Jedziemybezkońca.Niemogęuwierzyć,żeJedenastyDys-
tryktjesttakogromny.
—Jakmyślisz,iluludzitutajmieszka?—odzywasięPeeta,
ajakręcęgłową.Wszkoleuczononastylko,żetodużydystrykt,

background image

57

i tyle. Nigdzie nie podawano konkretnych danych na temat
liczbymieszkańców.Corokumożemyjednakoglądaćwtele-
wizjidziecizebraneprzyokazjidożynek.Tonapewnotylko
cząstkatych,któretutajżyją.Jakwyglądaprocedura?Czysąor-
ganizowanewstępnelosowania?Czyzwycięzcówwyznaczasię
zawczasuikierujedoudziałuwuroczystości?Jaktosięstało,że
Ruetrafiłanascenęinieznalazłsięnikt,ktozechciałbyzająćjej
miejsce?
Wielkaprzestrzeńzaczynamniemęczyć,więcnieprotestuję,
gdyprzychodziEffieikażenamsięubierać.Wracamdoprze-
działuioddajęsięwręceekipyprzygotowawczej,któraszykuje
mifryzuręimakijaż.Cinnaprzynosiładnąpomarańczowąsu-
kienkęztkaninyzewzoremwjesienneliście.Myślęotym,że
Peeciespodobasiętenkolor.
Effiespotykasięznamiiporazostatniomawiaprogram
dnia. W niektórych dystryktach zwycięzcy objeżdżają miasto
przywtórzewiwatującychtłumów,wJedenastcejednakpub-
liczne wystąpienie ogranicza się do placu, może dlatego, że
przytakmałejgęstościzaludnieniatrudnotutajoprawdziwe
miasto. Niewykluczone też, że podczas zbiorów władze nie
chcąodrywaćludziodpracy.WystąpimyprzedlokalnymPała-
cemSprawiedliwości,dużąbudowlązmarmuru,któraniegdyś
zpewnościązachwycałaurodą,leczczasodcisnąłnaniejswoje
piętno.Nawetwtelewizjiwidaćczęściowozapadniętydachoraz
bluszczporastającysypiącąsięfasadę.Placotaczająwystawyza-
puszczonychsklepów,wwiększościpustych.Tunapewnonie
mażadnychrezydencjizamożnychmieszkańcówJedenastego
Dystryktu.
Całynaszpublicznywystępodbędziesięnawyłożonymkafel-
kami,przestronnymtarasie,jaktomiejscenazywaEffie,pomię-
dzyfrontowymwejściemaschodami,poddachemopartymna
kolumnach.Peetaijazostaniemyoficjalnieprzedstawieni,potem
burmistrzJedenastkiodczytaprzemówienienanaszącześć,amy
zrewanżujemysiępodziękowaniamidostarczonymiprzezKa-

background image

58

pitol.Jeżelizwycięzcamiałsprzymierzeńcówwgroniezabitych
trybutów,możedodaćkilkasłówodsiebie,gdyżnależytodo
dobregotonu.PowinnamnapomknąćoRue,atakżeoThres-
hu,alezakażdymrazem,gdypróbowałamcośnapisaćwdomu,
tylkogapiłamsięnapustąkartkępapieru.Trudnowspominaćich
bezemocji.NaszczęściePeetacośprzygotował,powprowadze-
niudrobnychzmianmożetopowiedziećwimieniunasobojga.
Na koniec ceremonii otrzymamy okolicznościowe tabliczki
iprzejdziemydoPałacuSprawiedliwościnauroczystąkolację.
Pociągwjeżdżanadworzec,aCinnawprowadzaostatniepo-
prawkidomojegostroju.Zmieniapomarańczowąwstążkędo
włosównametalizującozłotą,atakżeprzypinamibroszkęzko-
sogłosem,tęsamą,którąnosiłamnaarenie.Naperoniebrakuje
komitetupowitalnego,widzimytylkooddziałośmiuStrażników
Pokoju,którzykierująnasnatyłopancerzonejciężarówki.Effie
posapuje,kiedydrzwitrzaskajązanaszymiplecami.
—Cośpodobnego.Możnabypomyśleć,żejesteśmybandy-
tami—obruszasię.
Niechodzionas,Effie,myślę.Chodzitylkoomnie.
Pośpiesznie wprowadzają nas tylnym wejściem do Pałacu
Sprawiedliwości.Czujęaromatwłaśnieprzyrządzanej,znakomi-
tejkolacji,któryjednakniejestwstaniezagłuszyćsmrodupleśni
izgnilizny.Niemamyczasusięrozejrzeć.Kiedyustawiamysięw
kolejcedofrontowegowyjścia,słyszępierwszedźwiękihymnu
odgrywanegonaplacu,ktośprzypinamimikrofon,Peetałapie
mniezarękę.Burmistrzzapowiadanaszeprzybycieipotężne
drzwiotwierająsięzeskrzypieniem.
—Szerokiuśmiech!—komenderujeEffieinasszturcha.
Posłusznieidziemyprzedsiebie.
Teraz,myślę.Nadeszłapora,żebymprzekonaławszystkich
otym,jakbardzokochamPeetę.Uroczystośćzostałazaplanowa-
nadonajdrobniejszegoszczegółu,więcniejestempewna,jakto
zrobić.Toniejestodpowiednimomentnapocałunki,leczmam
nadzieję,żeudamisięwcisnąćchoćjeden.

background image

5

Rozbrzmiewajągłośneoklaski,aleniesłyszymyinnychoznak
entuzjazmu,któretowarzyszyłynamwKapitolu,żadnychwiwa-
tów,krzykówanigwizdów.Idziemypozadaszonymtarasie,aż
wkońcuwychodzimyspoddachuistajemywintensywnym
świetlesłońcanaszczyciewysokich,marmurowychschodów.
Pochwilimojeoczyprzyzwyczajająsiędojasnościiwidzę,że
budynkiwokółplacuzostałyobwieszonewielkimiflagami,które
częściowozakrywajązaniedbanefasady.Naplacutłocząsięwi-
dzowie,alewiem,żetotylkodrobnacząstkawszystkichmiesz-
kańcówdystryktu.
U podnóża sceny jak zwykle ustawiono specjalny podest
dlarodzinzmarłychtrybutów.PostronieThreshasiedzątylko
stara,zgarbionakobietaorazwysoka,muskularnadziewczyna.
Domyślamsię,żetojegosiostra.PostronieRue…Niejestem
przygotowananawidokjejbliskich.Natwarzachrodzicównadal
malujesięświeżyból.Patrzęnapiątkęjejmłodszegorodzeń-
stwaizauważamogromnepodobieństwo—wszyscysąsmukłej
budowy,ichbrązoweoczylśnią.Przypominająstadkomałych,
ciemnychptaków.
Brawacichnąiburmistrzwygłaszaprzemówienienanaszą
cześć.Podchodządwiedziewczynkizimponującymibukietami
kwiatów,Peetaodczytujestosownąodpowiedź,apotemdociera
domnie,żemachinalnieporuszamustami,bypodsumowaćwy-
mianęuprzejmości.NaszczęściemamaiPrimwyszkoliłymnie
takskutecznie,żepotrafiłabymwyrecytowaćswójtekstnawet
obudzonawśrodkunocy.
Peetanapisałkilkasłówodsiebienakartce,aleponiąnie
sięga. Woli mówić prostym, dobitnym językiem o Threshu
iRue,otymjakdotarlidofinałowejósemkiijakobojeoca-
lili mi życie, tym samym ratując życie jemu. Podkreśla, że
nigdywżyciunieudanamsięspłacićtegodługu.Nakoniec
waha się, lecz dodaje coś, czego nie zanotował na kartce
— pewnie z obawy przed Effie, która mogłaby mu kazać to
wykreślić.

background image

60

—Nieumiemywżadensposóbzrekompensowaćtejstraty,
alewdowódwdzięcznościpragnęlibyśmycoroku,dokońca
życia,przekazywaćrodzinomobutrybutówmiesięcznewyna-
grodzenie,któreotrzymujemywramachnagrodyzazwycięstwo
wGłodowychIgrzyskach.
Zebraniwidzowiezachłystująsięzwrażeniaiszeptemwy-
mieniająuwagi.DeklaracjaPeetyjestbezprecedensowa,nawet
niewiem,czyprawozezwalanatakieposunięcie.Peetazapew-
nerównieżtegoniewie,więcnikogoniespytał,nawypadek,
gdybypropozycjabyłanielegalna.Zszokowanerodzinytylko
wpatrująsięwnaswmilczeniu.PośmierciThreshaiRueich
życiezmieniłosięnieodwracalnie,aletenpodarunekponownie
odmieniichbyt.Comiesięcznanagrodadlazwycięskiegotrybuta
wzupełnościwystarczanaroczneutrzymanierodziny.Dopóki
żyjemy,niezaznajągłodu.
SpoglądamnaPeetę,uśmiechasiędomniesmutno.Wmy-
ślach słyszę głos Haymitcha: „Mogło być znacznie gorzej”.
Wtejchwiliuważam,żeniemogłobybyćlepiej.Tenprezent
jest…niezrównany.Kiedywięcwspinamsięnapalce,żebypo-
całowaćPeetę,mójgestniewydajesięanitrochęwymuszony.
Burmistrzpodchodziiwręczanampopamiątkowejtablicz-
ce.Sątakduże,żemuszęodłożyćbukiet,abyprzyjąćswoją.
Uroczystość ma się ku końcowi, kiedy zauważam, że jedna
zsióstrRuewpatrujesięwemnieuważnie.Napewnomaokoło
dziewięciulatijestniemalidealnąkopiąRue.Nawetkiedystoi,
taksamolekkowysuwaręcedoprzodu.Niewyglądanazado-
woloną,pomimodobrychwieściododatkowychpieniądzach,
powiedziałabymnawet,żepatrzynamniezprzyganą.Czywjej
oczachjestemwinna,bonieuratowałamRue?
Nie,decydujęwmyślach.Nadaljejniepodziękowałam,to
dlatego.
Robimisięwstyd,botadziewczynkamasłuszność.Jakmogę
staćtutaj,biernieiwmilczeniu,niedodającanisłowaodsiebie?
Gdybymzginęła,Ruezpewnościąuczciłabymojąśmierć.Przy-

background image

61

pominamsobie,jaknaarenieprzysypałamjąkwiatami,upew-
niłamsię,żejejśmierćzostałazauważona.Tengestzatrzesię
wludzkiejpamięci,jeśligoterazniewzmocnię.
—Zaraz! — Chwiejnym krokiem wysuwam się naprzód
iprzyciskamtabliczkędopiersi.Przyznanymiczasnawygło-
szenieprzemówieniaminął,alemuszęcośpowiedzieć,zawdzię-
czamRuetakwiele.Nawetgdybymprzekazałacałąwygraną
siedzącymprzedemnąrodzinom,totoitaknieusprawied-
liwiałoby mojego dzisiejszego milczenia. — Bardzo proszę,
niechpaństwozaczekają.—Niewiem,odczegozacząć,ale
gdywreszcieotwieramusta,słowasameznichpłyną,zupełnie
jakbyoddawnakształtowałymisięwgłowie.—Pragnępo-
dziękowaćtrybutomzJedenastegoDystryktu—oświadczam
ispoglądamnadwiekobietyzrodzinyThresha.—Tylkoraz
rozmawiałamzThreshem,aletowystarczyło,żebydarowałmi
życie.Nieznałamgo,leczzawszedarzyłamszacunkiem,po-
dziwiałamjegosiłę.Imponowałomi,żepodczasigrzyskkie-
rował się wyłącznie własnymi zasadami i nie ulegał żadnym
wpływom. Zawodowcy od początku chcieli, aby się z nimi
sprzymierzył,aleodrzuciłichpropozycję.Podjąłdecyzjęgodną
uznania.
Zgarbionastaruszka,byćmożebabkaThresha,porazpierw-
szypodnosigłowę,anajejustachdostrzegamcieńuśmiechu.
Tłumumilkł.Zapadaciszatakidealna,żeażnieprawdopo-
dobna.Wszyscyzpewnościąwstrzymalioddechy.Zwracamsię
kurodzinieRue.
—Czujęjednak,żebliżejpoznałamRueijużnazawszepo-
zostaniemibliska.Przypominamioniejwszystko,copiękne.
Widzęjąwżółtychkwiatachnałąceprzymoimdomu,wśród
kosogłosówrozśpiewanychnadrzewach,aleprzedewszystkim
odnajdujęjąwswojejsiostrzePrim.—Nieumiempowstrzy-
maćpotokusłów,alejużprawiekończę.—Dziękujęwamza
waszedzieci.—Unoszębrodęizwracamsiędozebranych.—
Awszystkimwamdziękujęzachleb.

background image

62

Stojęnieruchomo,czujęsięprzygnębionaisłaba,atysią-
ce oczu wpatrują się we mnie z uwagą. Zapada długotrwała
cisza,którąprzerywamelodiakosogłosa,czterynutyzagwiz-
dane przez kogoś w tłumie. Ten sygnał obwieszczał koniec
dnia pracy w sadach, a na arenie oznaczał bezpieczeństwo.
Melodiajeszczetrwa,kiedyzauważamjejwykonawcę,starca
o twarzy pooranej zmarszczkami, ubranego w spłowiałą,
czerwoną koszulę i ogrodniczki. Nasze spojrzenia się krzy-
żują.
To,codziejesiępotem,niejestprzypadkowe,wydajesięzbyt
staranniezaaranżowanejaknaspontanicznąreakcję.Wszyscyze-
branijednocześnieprzyciskajądousttrzyśrodkowepalcelewej
ręki,anastępniewyciągająjekumnie.TonaszznakzDwuna-
stegoDystryktu,mojepożegnaniezRuenaarenie.
GdybymnierozmawiaławcześniejzprezydentemSnowem,
tensymbolicznygestwzruszyłbymniedołez.Tymczasemogar-
niamnieprzerażenie,bopamiętamjegoświeżowydanyrozkaz:
mamłagodzićnastrojewdystryktach.CoSnowsobiepomyśli
otymzbiorowymuhonorowaniudziewczyny,którapostawiła
sięKapitolowi?
Zcałąmocądocieradomniesenstego,cozrobiłam.Tonie
byłospecjalnie!Chciałamtylkowyrazićwdzięczność,atym-
czasemmimowolniedoprowadziłamdobardzoniebezpiecznej
sytuacji.SprowokowałammieszkańcówJedenastegoDystryktu
dootwartegobuntu,aprzecieżwłaśnietegomiałamunikać!
Zastanawiamsię,copowiedzieć,żebyrozładowaćnapięcie,
zanegowaćwłasnesłowa,alesłyszęprzyciszonytrzask,coozna-
cza,żewyłączonomimikrofon,aburmistrzprzejąłkontrolęnad
sytuacją.LudzieoklaskująnasporazostatniiPeetaprowadzi
mniezpowrotemdodrzwi.Nawetniepodejrzewa,żezdarzyło
sięcośzłego.
Dziwniesięczuję,muszęnachwilęprzystanąć.Przedmoimi
oczamitańcząiskierkisłonecznychpromieni.
—Wszystkodobrze?—niepokoisięPeeta.

background image

—Kręcimisięwgłowie,nicpozatym.Słońcemnieoślepi-
ło—wyjaśniamispoglądamnajegobukiet.—Zapomniałam
kwiatów—mamroczę.
—Pójdęponie—proponujePeeta.
—Poradzęsobie.
Gdybymsięniezatrzymała,bylibyśmyjużbezpieczniwPa-
łacu Sprawiedliwości. Gdybym tylko nie zapomniała zabrać
kwiatów.Terazjednak,zgłębitarasujaknadłoniwidzimycałą
scenę.
DwóchStrażnikówPokojuciągnienaszczytschodówstarca,
któryzagwizdałmelodię.Zmuszajągo,żebyukląkł,inaoczach
tłumupakująmukulęwgłowę.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
W pierścieniu ognia
Collins Suzanne Igrzyska śmierci 02 W pierścieniu ognia
Choroba ALZ fragmenty
Nawigacja fragmenty wykładu 4 ( PP 2003 )
Metody i techniki szybkiego czytania fragment
A3 Silnik indukcyjny pierscieniowy program
Anielska Terapia [fragmenty]
Korepetycje z sukcesu fragment
Badz swoim najlepszym przyjacielem fragment
Dekalog Myslacego Kierowcy fragment
Fragmenty przykładowych sprawozdań
Kryształowa terapia (fragmenty)
Inteligentne oszczedzanie fragment
(ebook www zlotemysli pl) matura ustna z jezyka angielskiego fragment W54SD5IDOLNNWTINXLC5CMTLP2SRY
ligeti string quartet nr 2 (fragment) 37TIJMK7OLN55XATRZELIHMKA7GXBO6SJAWMOOA

więcej podobnych podstron