Potrzebny, by otworzyć oczy
Gdy się nawracamy zakochujemy się w Panu, mamy energię i chęć do wszystkiego,
nic nas nie jest w stanie zniechęcić, wszystkim o tym opowiadamy, ale potem coś się nagle
zmienia, powszednieje. Jesteśmy tymi, którzy znają Słowo, jesteśmy dojrzali w
chrześcijaństwie, mądrzy, ale brakuje nam tego światełka w sercu. I właśnie dlatego tak
ważny jest dla nas dziś, teraz, wciąż Duch Święty, aby otworzył oczy serca naszego, abyśmy
zobaczyli, do czego jesteśmy powołani, abyśmy zobaczyli, że oblubieniec czeka!
Janusz Wanat
W Ewangelii św. Jana 16,7 Jezus mówi do swoich uczniów tak: “Lecz ja wam mówię
prawdę. Lepiej będzie, żebym ja odszedł, bo jeśli nie odejdę, pocieszyciel do was nie przyjdzie.
Jeśli zaś odejdę, poślę Go do was". Często mówimy: Panie, pragniemy Ciebie, twojej obecności.
O! Gdybyśmy byli tymi, którzy chodzili z Jezusem ramię w ramię, to byśmy byli silni jak skała.
Ale zobaczmy, co mówi Jezus, że On MUSI odejść, bo przyjdzie ktoś, kto będzie z nami
wszędzie, będzie ze wszystkimi wierzącymi, którzy Go pragną, i którzy wołają o pomoc.
Kiedy ja się nawróciłem, ciągle mówiliśmy o Duchu Świętym: o chrzcie w Duchu
Świętym, o darach Ducha Świętego, o Jego mocy - ciągle. Dlaczego? Bo On jest niezwykle
ważną dla nas osobą. W tej samej Ewangelii w 8 wierszu Jezus mówi: “A On, gdy przyjdzie,
przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie. O grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie,
o sprawiedliwości, ponieważ odchodzę do Ojca i już mnie nie ujrzycie, o sądzie zaś, gdyż książę
tego świata został osądzony". Niemożliwe byłoby poznanie Jezusa bez Ducha Świętego, bez
zrozumienia, dzięki Duchowi Świętemu, że jestem grzesznikiem. Niemożliwe byłoby nawrócenie
i nowe narodzenie, gdybym nie zobaczył, że potrzebuję Jezusa w swoim życiu i że potrzebuję
zbawienia. Tak samo w życiu wielu z was. Duch Święty objawił nam te prawdy, a my na nie
odpowiedzieliśmy. Ale to był początek. Teraz, na naszej drodze z Jezusem potrzebujemy nadal
tego samego Ducha Świętego, Jego obecności w nas, tego, by mówił do nas. W I Liście Pawła do
Koryntian jest powiedziane, że jesteśmy świątynią, w której zamieszkuje Duch Boży.
Potrzebujemy Ducha Świętego też po to, aby Słowo Boże przestało był informacją w naszym
życiu, a stało się prawdą, która je zmieni. Czy rozumiecie tę kolosalną różnicę między znaniem
Słowa Bożego jako książki, jako litery, a odczuwaniem jego wpływu na nasze życie, zmieniania
go tak realnie? Bez Ducha Świętego jesteśmy tylko religijni. Gdy patrzę wstecz na moje życie i
wy pewnie też, to możemy zobaczyć, jak bardzo przez lata Bóg nas zmienił, ale gdy patrzę na
Jezusa, to widzę, ile jeszcze musi się zmienić. Dlatego tym bardziej potrzebuję, potrzebujemy
Ducha Świętego. Bez Niego Słowo Boże jest tylko informacją, a z Nim - zaczyna być życiem. W
Liście do Efezjan 1,17 zapisano: “Aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał
wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu Jego i oświecił oczy serca waszego, abyście
wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem
świętych w dziedzictwie jego ". Paweł nie modli się, aby mieli bogactwo, aby byli piękni, młodzi i
wszystko im się udawało, bo najważniejsze jest posiadanie Ducha mądrości ku poznaniu Jego -
Jezusa. Najważniejsze jest zrozumienie i poznanie Zbawcy, a Jego słowo, aby stało się żywe w
naszym życiu, prawdziwe, aby nas zmieniało. Są ludzie, dla których Słowo jest historią, ale dla
tych, którzy wierzą, to samo Słowo staje się mocą Bożą. To samo Słowo, ale jaka ogromna
różnica! Jezus też mówił do faryzeuszy, że znają pisma, że studiują prawo, że poszerzają je i
analizują, ale nie ma w nich...życia. Oni nie mieli Ducha Bożego, który to życie i objawienie
przynosi. Gdy czytasz słowo proś Ducha, aby ten dany fragment zmieniał twoje życie, aby
oświecił oczy twojego serca, byś sercem zobaczył nadzieję, do której Bóg cię powołał, nas
powołał. Nie możemy sobie myśleć, że w niebie to już będzie pięknie, bez bólu, bez problemów,
tylko Pan i my. Tyle, że Bóg chce, abyśmy przez Ducha Świętego już tu na ziemi doświadczali
tej samej radości i nadziei, która jest w Nim, tej nadziei i radości, której niestety ten świat nie
daje i nie ma, a dla nas jest całe bogactwo chwały, które mamy w Nim. Znacie to?: “Wszystko
mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Jezusie Chrystusie"? Czy to tylko frazes, czy prawda w
waszym życiu? Czy naprawdę wierzymy, że WSZYSTKO możemy w Jezusie? Czy to Słowo
żyje w was, czy jest tylko informacją?
Gdy się nawracamy zakochujemy się w Panu, mamy energię i chęć do wszystkiego, nic
nas nie jest w stanie zniechęcić, wszystkim o tym opowiadamy, ale potem coś się nagle zmienia,
powszednieje. Jesteśmy tymi, którzy znają Słowo, jesteśmy dojrzali w chrześcijaństwie, mądrzy,
ale brakuje nam tego światełka w sercu. I właśnie dlatego tak ważny jest dla nas dziś, teraz,
wciąż Duch Święty, aby otworzył oczy serca naszego, abyśmy zobaczyli, do czego jesteśmy
powołani, abyśmy zobaczyli, że oblubieniec czeka! Niestety my nie wiemy nawet w połowie,
jaka wielka jest moc Boża, nie wiemy tak do końca, jaka jest wartość i moc zbawienia i co by
było, gdybyśmy go nie mieli. I dlatego potrzebujemy otwarcia naszych oczu, liczy naszego serca,
abyśmy to wreszcie pojęli. Abyśmy tak naprawdę wreszcie pojęli, że Pan jest mocny, że ma dla
nas wszelkie błogosławieństwo, że nas wzmacnia, że nas kocha, że jego ręka jest zawsze
wyciągnięta nad nami, że On nas zaopatruje, że troszczy się o nas! Dość już traktowania Słowa
Bożego jak źródła informacji! Gdy skończyłem szkołę teologiczną myślałem, że wszystko wiem.
Umiałem wypunktować każdego, kto mówił kazanie i powiedzieć, co mówi nie tak, z czym się
nie zgadzam. Taki mądry byłem! I teraz Bóg doprowadził mnie do momentu, że im jestem
starszy, to wydaje mi się, że wiem coraz mniej. Czytam Słowo i czuję, że wiem tak niewiele, że
potrzebuję Ducha Świętego, który otworzy oczy mojego serca. Greckie słowo na Ducha
Świętego to “pneuma”, siła, moc, dynamit, czyli coś, co burzy warownie, rozwala twierdze
przeciwko poznaniu Pana, aby światło Bożego Słowa oświeciło nas. A wszystko to, co objawi
nam Duch będzie tak trwałe i zacznie tak działać, że będziemy zadziwieni i przyjdzie życie. I to
nie ma dotyczyć tylko niektórych, ale NAS - WSZYSTKICH, ciebie i mnie. Pragnę, aby
modlitwą was wszystkich stało się wołanie o otwarcie oczu naszych serc, aby zostały zburzone
twierdze, bariery, które nas ograniczają, aby przyszło odświeżenie, nowe tchnienie, zmiana.
Abyśmy już nie byli mądrzy i wszystkowiedzący, ale szczęśliwi i radośni z powodu tego, że
Boże Słowo działa i żyje w nas.