Schody W Santa Fe

background image

Niezwykłe Schody W Santa Fe


Po podbiciu Meksyku przez Corteza Hiszpanie opanowali również obszary, na których
rozciągają się dzisiejsze stany Kalifornia, Nowy Meksyk czy Teksas. Dopiero w I połowie
XIX wieku Amerykanie sukcesywnie przyłączali te tereny do rozwijających się Stanów
Zjednoczonych Ameryki Płn. Po Hiszpanach pozostały liczne kościoły, domy w kolonialnym
stylu, miasta. Jednym z nich było La Villa Real de la Santa Fe de San Francisco de Assisi, co
w tłumaczeniu na polski brzmi: Królewskie Miasto Świętej Wiary pod wezwaniem Św.
Franciszka z Asyżu. Amerykanie skrócili jego nazwę do Santa Fe i ulokowali w nim stolicę

stanu Nowy Meksyk. W okresie podboju Dzikiego
Zachodu należało do bardziej znanych, gdyż kończyła
się tu linia dyliżansów pocztowo- pasażerskich, słynna
"Santa Fe Trail". Dziś Santa Fe to niewielkie
miasteczko liczące niespełna 50 tys. mieszkańców -
sławne dzięki niezwykłym schodom.
W 1852 roku siostry zakonne ze zgromadzenia pod
wezwaniem Matki Boskiej Światłości z Loreto, mające
swój

klasztor

w stanie

Kentucky,

postanowiły

poszukać sobie nowej siedziby, aby krzewić wiarę
i nieść opiekę potrzebującym. Wybrały Santa Fe,
zamieszkałe wówczas przez Meksykanów i Indian.
Nieustanne

walki,

napady,

choroby

i bieda

gwarantowały, że powołanie sióstr tu miało się
spełniać.

Pobudowały

szkołę

zakonną

dla

nowicjuszek, uczyły czytać i pisać meksykańskie
i indiańskie dzieci, a po dwudziestu latach, gdy już się
nieco ustabilizowały, postanowiły zbudować kaplicę.

Najwyższym dostojnikiem kościelnym na tym terenie był biskup Lama, który zdecydował, że
kaplica będzie wiernym odbiciem paryskiej Sainte - Chapelle. Architekt inż. Paul Mouly
przygotował projekt: kaplica miała mieć 22,5 m długości, 7 m szerokości i 25,5 m wysokości.
Obok wejścia miał być zlokalizowany chór, gdzie mniszki śpiewałyby nabożne pieśni.
Po pięciu latach, w 1878 roku, kaplicę ukończono. Podliczono rachunki - kosztowała 30 tys.
dolarów. Ustalono termin wizyty biskupa dla poświęcenia świątyni. I tu zaczęty się
przysłowiowe "schody", bowiem prawdziwych... nie było!!! Wystrój kaplicy - zwłaszcza
witrażowe okna - był śliczny, podest dla chóru umiejętnie wkomponowany, tylko... czy to
przez przeoczenie architekta, czy to w trakcie prac budowlanych - zapomniano połączyć
kaplicę z chórem schodami. Chór zatem był, ale nie można się było nań dostać.
Wezwani cieśle zastanawiali się, co z tym fantem zrobić. Wszyscy ocenili, że dobudowanie
schodów jest niemożliwe: zajęłyby zbyt dużo miejsca w kaplicy. Przystawiono więc drabinę.
Siostry z matką przełożoną o imieniu Magdalena na czele, zdegustowane taką prowizorką,
postanowiły szukać pomocy w modlitwach. W naturalnym odruchu kierowały je do Św.
Józefa, który - jak wiemy - cieślą był z zawodu.
Nie minęło wiele dni, gdy do furty zapukał stary, siwy człowiek, który podróżował po okolicy
na osiołku oferując drobne prace. Dowiedział się o zmartwieniu sióstr i zaproponował matce
przełożonej, że mógłby zająć się budową schodów. Ta z wrodzonej uprzejmości, nie wierząc
w realność jego deklaracji, wyraziła zgodę.
Minęło kilka miesięcy. Siostry obserwowały jak, dzień w dzień, bezimienny staruszek piłował
deski, moczył je w baliach, pasował, stukał, pukał - i powoli wznosił spiralnie wijące się - od
podłogi aż do podestu chóru - schody, używając tylko piły, kątownicy i młotka.

background image

Gdy pewnego dnia matka Magdalena, widząc gotową już konstrukcję, chciała rozliczyć się
z owym cieślą, nigdzie nie można było go znaleźć. Gdy zaczęto go szukać, okazało się, że
nikt inny w okolicy, poza siostrami, nie widział go, nie wiadomo też było skąd brał drewno,
bowiem żaden skład materiałów nie sprzedał w owym okresie drewna w takiej ilości.
A schody stały, i stoją do dziś, ciesząc oczy turystów swym niezwykłym wyglądem.
Nieznany rzemieślnik zbudował je z 33 stopni, układając w dwa kompletne skręty, każdy po
pełne 360o i, co najbardziej zadziwiające, bez centralnego wspornika utrzymującego je
w pionie! Nie mają żadnych podpórek czy wzmocnień. Nie użył do ich połączenia ani
jednego gwoździa, mocował je na drewnianych kołkach, łącząc płaszczyzny stopni w siedmiu
miejscach do wewnątrz, na tzw. zrąb, i w dziewięciu miejscach na zewnątrz, a wszystkie
fragmenty idealnie spasowane ze sobą. Co prawda, początkowo zakonnice dostawały się na
chór na czworakach, bo schody nie miały zabezpieczającej balustrady. Zbudowano ją dopiero
dwa lata później.
Architekci, projektanci i wykonawcy budowlani, którzy przyjeżdżają podziwiać tę
niesamowitą konstrukcję, zgodnie uważają, że schody nie mają prawa stać - powinny załamać
się tuż po wykonaniu, a minęło już 120 lat i, choć używane codziennie, wciąż stoją
i wyglądają jak nowe!
Żeby lista niezwykłości związanych z tą zadziwiającą konstrukcją była pełna, trzeba dodać,
że schody zostały wykonane z nieznanego drewna: jakiego i skąd je tajemniczy cieśla brał -
pozostaje wciąż nie wyjaśnioną zagadką. Przy tym, idąc po schodach, czy to w dół, czy
w górę - ma się wrażenie, że oba skręty - każdy po 3600 - przybliżają się do siebie.
Siostry zakonne, głęboko wierzące w skuteczność modlitw swych poprzedniczek, uważają, że
owym zagadkowym budowniczym był Św. Józef Cieśla.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
hyundai santa fe sonata oblodzony parownik
hyundai santa fe sonata oblodzony parownik
HYUNDAI SANTA FE 2001 2002
akumulator do hyundai santa fe sm 20 gl 24 27 v6 24v
akumulator do hyundai santa fe cm 27 274x4 27v6 gls 27v6 g
Weekly Lesson Santa Fe, New Mexico 2
akumulator do hyundai santa fe cm 22crdi
Santa Fe Dead Stuart Woods
Projekt SANTA FE nr 486
Jon Bon Jovi Santa Fe
akumulator do hyundai santa fe sm 20 crdi
akumulator do hyundai santa fe cm 22crdi 4x4 22 crdi gls 22
Stopy Fe
schody 2
Schody 1, NAUKA, Politechnika Bialostocka - budownictwo, Semestr III od Karola, Budownictwo Ogólne,
schody i pochylnie, Analiza i ocena zagrożeń
Aktywnośc chelatowania jonów Fe
Obl statyczne schody płytowe

więcej podobnych podstron