Druga młodość grajka
Coraz częściej napęd CD-ROM jest zastępowany urządzeniem DVD. Co więc można
zrobić ze starym, nieprzydatnym już "cedekiem"? Wyrzucić sprzęt na śmietnik? A
może by tak powrócić "do źródeł" - odtwarzania płyt CD-Audio?
Odgrywanie krążków audio za pomocą komputerowego napędu CD-ROM nie jest niczym
nowym. Każdy korzystał kiedyś z tej funkcji. Ilu jednak użytkowników sprawdzało, jaką
pracę wykonuje komputer podczas odtwarzania muzyki z płyt?
Odpowiedź na to pytanie może wydawać się zaskakująca - otóż pecet nie robi kompletnie
nic! Napęd CD-ROM pracuje samodzielnie, dostarczając tylko do karty dźwiękowej sygnał
audio w postaci analogowej lub cyfrowej (gdy korzystamy z wejścia SPDIF karty muzycznej i
cyfrowego wyjścia CD-ROM-u). Łatwo możemy się o tym przekonać, odłączając od napędu
taśmę kontrolera IDE. Pozostawiamy tylko zasilanie i kabelek doprowadzający sygnał audio.
Po uruchomieniu komputera zauważymy co prawda brak napędu CD-ROM w systemie, ale
po włożeniu płyty CD-Audio i wciśnięciu przycisku PLAY usłyszymy muzykę.
Po takim eksperymencie przychodzi do głowy pewna myśl - a gdyby tak uwolnić CD-
ROM od komputera? Dostalibyśmy niewielkie, samodzielnie funkcjonujące urządzenie. Ale
czy warto przerabiać stary komputerowy CD-ROM na odtwarzacz audio?
Dlaczego CD-ROM?
Przy odgrywaniu płyt z muzyką napęd pracuje zawsze z prędkością x1, więc jego nominalna
prędkość odczytu traci na znaczeniu. W takiej sytuacji ujawnia się pierwsza zaleta sprzętu
komputerowego - cena. Napędy x4, x8 czy nawet o kilkunastokrotnej prędkości mają obecnie
bardzo niską wartość. Sprawne urządzenia sprzedawane są na giełdach za symboliczne kwoty
(ok. 20 zł), a do naszych celów nadają się doskonale. Trzeba wybrać tylko takie, które mają
przycisk PLAY uruchamiający odtwarzanie płyt audio. Sprawdźmy, czy na obudowie jest taki
klawisz - szczególnie wtedy, gdy kupujemy starsze urządzenie.
Napędy CD-ROM (z wyjątkiem bardzo starych, mających czasem kłopoty z krążkami CD-
RW) odczytują bez problemu wszelkie rodzaje nośników - płyty tłoczone, CD-R i CD-RW.
"Zwykłe" odtwarzacze audio, zwłaszcza te starszej generacji lub wbudowane w tani sprzęt
przenośny, lubią płatać figle. Nie widzą wcale płyt CD-RW, a i z krążkami CD-R bywa
różnie - na przykład obsługują tylko te o określonej barwie.
Kolejnym plusem jest korekcja błędów - przeważnie lepsza niż w odtwarzaczach audio.
Płyta CD-Data wiruje znacznie szybciej niż krążek CD-Audio, a zatem wymaga lepszych
algorytmów korekcji błędów. Co robi napęd CD-ROM, gdy używamy porysowanego krążka z
danymi? Zwalnia obroty! A skoro, odtwarzając płytę CD-Audio, urządzenie pracuje z
prędkością tylko x1, ma spory zapas czasu na korekcję. W efekcie zazwyczaj radzi sobie bez
problemu z płytami, które w odtwarzaczach audio odgrywane są z trzaskami, przeskokami itd.
Zaskakuje też wyjątkowa odporność napędu CD-ROM na wstrząsy. Problemy z drganiami
płyty wirującej z ogromnymi prędkościami zmusiły producentów do opracowania
ulepszonych mechanizmów ogniskowania lasera i wymyślnej amortyzacji mechanizmu.
Napęd CD-ROM pracujący z prędkością x1 okazuje się wyjątkowo odporny na drgania.
Przeprowadzałem nieraz testy z potrząsaniem urządzenia podczas odtwarzania płyty i nie
zauważyłem żadnych zakłóceń w pracy. Lepiej nie próbować tego ze stacjonarnymi
odtwarzaczami audio.
Wniosek z przedstawionych tu rozważań jest jeden. Stary komputerowy napęd CD-ROM
okaże się jeszcze do czegoś przydatny i dobrze się sprawdzi w roli odtwarzacza CD-Audio.
Sama przeróbka jest bardzo prosta, a cena potrzebnych elementów nie przekroczy
kilkudziesięciu złotych.
Discman duży i niedrogi
CD-ROM w charakterze przenośnego odtwarzacza współpracującego ze słuchawkami to
zdecydowanie najprostszy do zrealizowania pomysł. Gniazdo do podłączenia słuchawek wraz
z potencjometrem regulacji głośności znajdziemy na ściance czołowej. Sprawę sygnału audio
mamy zatem załatwioną. Pozostaje tylko problem zasilania.
Podobnie jak w przypadku większości napędów komputerowych, będą nam potrzebne dwa
napięcia zasilające: +5 V i +12 V. Pobór prądu przez CD-ROM wynosi 1 A (z zasilacza 5 V) i
1,5 A (z zasilacza 12 V). W praktyce jednak jest inaczej. Pomiary podczas odtwarzania płyt
CD-Audio wykazały znacznie mniejsze wartości: ok. 0,5 A z zasilacza 5 V i ok. 0,2 A z
zasilacza 12 V. Musimy tylko pamiętać, że o ile pobór ciągły będzie niewielki, o tyle podczas
włączania urządzenia i rozpędzania płyty może chwilowo sięgnąć wartości podawanych przez
producenta - i nasz zasilacz musi taki impuls wytrzymać.
Kupienie gotowego zasilacza dostarczającego dwu napięć będzie trudne. Pozostaje więc
zbudować go samodzielnie albo tak przerobić CD-ROM, aby można go było zasilić z
typowych, łatwo dostępnych na rynku zasilaczy o napięciu 12 V i dopuszczalnym prądzie 2
A. Co ciekawe, da się to zrobić bez otwierania obudowy napędu. Jak łatwo się domyślić, 12 V
podłączamy bezpośrednio do odpowiednich styków gniazda, a 5 V zapewni układ złożony ze
stabilizatora napięcia 5 V (7805) i rezystora 5 W o mocy 10 W (lub nawet większej - aby się
zbytnio nie nagrzewał). Całość łączymy tak, jak przedstawia to schemat z poprzedniej strony.
Płytka drukowana nie jest potrzebna. Stabilizator przykręcamy do metalowej obudowy
napędu (będzie ona przy okazji służyła jako radiator), a rezystor może zawisnąć na
przewodach. Pozostaje jeszcze tylko wykonanie starannej izolacji i gotowe. Wtyczka
zasilacza do gniazdka, słuchawki na głowę i można słuchać ulubionej muzyki.
Unowocześniamy starą wieżę audio
W wielu domach stoją jeszcze kilkuletnie miniwieże audio czy przenośne radiomagnetofony
bez odtwarzacza płyt kompaktowych. Często mimo niezłych parametrów akustycznych kurzą
się one tylko na półkach, bo kasety magnetofonowe już trochę wypadły z obiegu. Można taki
sprzęt przywrócić do życia właśnie za pomocą taniego, używanego CD-ROM-u.
Zasilanie realizujemy podobnie jak poprzednio - stabilizator, rezystor i zasilacz 12 V.
Można też zasilić napęd ze sprzętu audio. Pamiętajmy jednak o pobieranym przez CD-ROM
prądzie. O ile w przypadku urządzeń typu miniwieża szansa na stosowny do naszych potrzeb
zapas mocy zasilacza jest spory, o tyle bardzo ostrożnie podchodzić trzeba do wszelkich
przenośnych radiomagnetofonów. Ich zasilacze są bardzo słabe i prawdopodobnie nie
wytrzymają dodatkowego obciążenia. Trudno tu podać jakąś konkretną receptę. Wydajność
zasilacza trzeba sprawdzić w praktyce. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości stosujemy
zasilacz dodatkowy - tak jest bezpieczniej.
Zasilanie gotowe, czas zająć się sygnałem akustycznym. Na tylnej ściance każdego CD-
ROM-u znajdziemy stosowne gniazdo wykorzystywane w komputerze do połączenia z
wejściem karty dźwiękowej. Dostępne w nim styki to R, G, G, L, czyli kanał prawy, dwa razy
masa i kanał lewy. Sygnały elektryczne są zgodne ze standardem wejść Line in sprzętu
akustycznego. Pozostaje jedynie połączenie napędu ze sprzętem akustycznym. Powinno się
użyć kabelka ekranowanego, który jest wyposażony w typową dla CD-ROM-u wtyczkę z
jednej strony, a na przeciwnym końcu ma zakończenie stosowne do gniazd użytych w naszym
sprzęcie muzycznym (łatwo jest zmodyfikować jedną wtyczkę standardowego,
komputerowego przewodu CD - karta dźwiękowa).
Nieco trudniej będzie ze sprzętem audio, który nie ma żadnych gniazd pozwalających na
wprowadzenie zewnętrznego sygnału akustycznego. Nie oznacza to wcale przekreślenia
możliwości współpracy radiomagnetofonu z naszym CD i odsłuchania przez jego głośniki
ulubionych kawałków z płyt kompaktowych. Konieczne będzie jedynie odszukanie na płytce
drukowanej takiego sprzętu wejścia wzmacniacza końcowego i... dorobienie gniazda wraz z
odpowiednim przełącznikiem. Tego typu działania wykraczają już nieco poza ramy tego
tekstu, ale można przyjąć, że dodatkowe wejścia audio zawsze (ewentualnie z pomocą
znajomego elektronika) da się dorobić.
W samochodzie
Wielu kierowcom 12 V zasilania naszego zmodyfikowanego napędu kojarzyć się będzie z
napięciem samochodowej instalacji, a tkwiący w aucie radioodtwarzacz kasetowy codziennie
przypominać będzie o konieczności uzupełnienia go o możliwość odsłuchiwania płyt
kompaktowych. Czy da się to zrobić w miarę tanio? Oczywiście - wystarczy zamontować
CD-ROM w aucie.
Zanim to jednak uczynimy, trzeba rozwiązać pewien problem. Te 12 V w samochodowej
instalacji jest trochę umowne. Przy wyłączonym silniku akumulator rzeczywiście dostarcza
takie napięcie. Po podłączeniu napędu ze stabilizatorem zbudowanym jak przy wykorzystaniu
zasilacza sieciowego wszystko będzie działało prawidłowo. Po uruchomieniu silnika napięcie
w instalacji podskoczy do ok. 14 V. Napęd początkowo powinien działać dalej - ale nieco
zawyżone napięcie podane bezpośrednio do wnętrza urządzenia doprowadzić może do
uszkodzeń. Czy "cedek" wytrzyma takie warunki pracy? Trudno to przewidzieć, gdyż
wszystko zależy od konstrukcji konkretnego modelu. Dodatkowo w samochodzie przytrafić
się mogą różne awarie, pomyłki w biegunowości połączenia itd. Powinniśmy więc zbudować
bezpieczniejszy układ zasilania.
Jego konstrukcja to, rzecz jasna, rozwinięcie przedstawionego wcześniej pomysłu. Jak
wynika ze schematu, podstawowe zmiany to dodanie drugiego stabilizatora dla 12 V (7812),
zwiększenie rezystancji opornika zasilającego stabilizator 5 V oraz wprowadzenie
bezpiecznika i diody zabezpieczającej przed "odwrotnym" podaniem zasilania (jeżeli to się
zdarzy, spali się bezpiecznik, ale CD-ROM ocaleje). Montaż przeprowadzamy bez użycia
płytki drukowanej, przykręcając stabilizatory do metalowej obudowy napędu. Na koniec
niezwykle starannie wszystko izolujemy, gdyż karoseria samochodu to masa zasilania i
wszelkie nieplanowane zwarcia będą fatalne w skutkach!
Teraz możemy być spokojni. Nawet przy pracującym silniku napięcia zasilania wyniosą
dokładnie 12 V i 5 V. W takim układzie jednak podczas pracy z akumulatora (wyłączony
silnik) podającego tylko 12 V stabilizator 7812 wprowadzać będzie pewien spadek napięcia,
ale nie powinno to mieć żadnych negatywnych skutków. W praktyce okazuje się bowiem, że
napęd CD-ROM poprawnie potrafi odtwarzać płyty audio nawet wtedy, gdy wartość napięcia
zasilającego wynosi 10 V.
Podłączenie sygnału akustycznego do sprzętu samochodowego przeprowadzić wypadnie
podobnie jak w przypadku urządzeń domowych. Wystarczy ekranowany kabelek ze
stosownymi wtyczkami. Od strony napędu znajdziemy wyprowadzenie dla gniazda audio, a w
radioodbiorniku mininijack stereo umieszczony na ściance czołowej (CD IN) albo tylko styk
w "kostce" na tylnej ściance. W jego odnalezieniu pomoże instrukcja obsługi radia bądź
dodatkowych wzmacniaczy (jeśli takie w aucie mamy).
Dla ambitnych
Kiedy zajrzymy do wnętrza obudowy napędu CD-ROM, to już po wstępnej analizie
dojdziemy do ciekawych wniosków i licznych pomysłów na usprawnienia naszego
odtwarzacza audio. Podstawowa sprawa to sterowanie. Przyciski to zwyczajne
mikroprzełączniki - ich zadaniem jest zwieranie pojedynczych styków. Wystarczy zatem użyć
długich przewodów, aby umieścić dodatkowe elementy sterujące w dowolnym miejscu - np.
na desce rozdzielczej samochodu. Sam napęd zamontujemy zaś pod siedzeniem lub w
schowku.
Tacka, na której umieszczamy płytę, też nie jest niezbędna. Jeśli w aranżacji domowego
zestawu bardziej komuś odpowiada wkładanie płyt "od góry", bezpośrednio na sprzęgło
napędu, to można wymontować tackę. Przy poziomym ułożeniu odtwarzacza i niewielkiej
prędkości obrotowej (x1) można się nawet obejść bez górnego docisku magnetycznego
przytrzymującego płytę na sprzęgle napędu.
Sporych rozmiarów obudowa też może okazać się zbędna - da się przecież wymontować
sam mechanizm wraz z elementami amortyzującymi, a płytkę z elektroniką ułożyć w nieco
innym miejscu (zazwyczaj jest łączona z mechanizmem za pomocą elastycznej taśmy). Jeśli
chodzi o ochronę przed wstrząsami, to w gruncie rzeczy możemy polegać na producentach
urządzeń. Elastyczne zawieszenie mechanizmu na wspornikach z pianki, miękkiej gumy (a
czasem nawet specjalne mieszki wypełnione żelem) w zupełności wystarczą.
Da się tak wymieniać jeszcze długo - napęd CD-ROM jest bardzo wdzięcznym materiałem
do eksperymentów dla każdego majsterkowicza. Jak się okazuje, zastosowanie "cedeka"
może się znacznie różnić od tego, co przewidział producent. Nawet starszy sprzęt, który
dawno wypadł z wyścigu technologicznego i raczej nie zagości już w naszych komputerach,
znajdzie jeszcze swoje miejsce.