Keri Arthur Pocałunek zła Rozdział 5 cz 1

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

Rozdział V

Wspomnienia powróciły w wirze cierpienia, w postaci urywanych obrazów,

jakby wyrwanych z brutalnego filmu, wyświetlanego zepsutym aparatem. Ponownie
ujrzałam samochód, który uderzył mnie z tyłu… drzewo, którego nie udało mi się
wyminąć… Poczułam krew płynącą po mojej twarzy i ramionach, ból, w końcu
ciemność i wrażenie unoszenia się. Wydawało mi się, że to ostatnie trwało całą
wieczność.

Następnie w mojej głowie pojawiły się dźwięki. Regularne pikanie. Stukot

obcasów na podłodze. Plaskanie ciała o ciało i wrażenie, że jestem gwałcona.

I w końcu zapachy. Środków dezynfekcyjnych. Seksu. Lasu, igieł sosnowych i

kwiatu pomarańczy.

To była niespotykana mieszanka zapachowa, mieszanka, którą już kiedyś

czułam.

„Riley!”
Głos był odległy i wymagający. Wkradł się do więzienia bólu, w którym

zamknięty był mój umysł, gryząc jak fox-terrier połączenia nerwowe, które mnie
unieruchamiały. Jednak wiezienie zdawało się wirować i nie potrafiłam zlokalizować
głosu, ani zbliżyć się do niego.

„Riley!”
Teraz głos był spanikowany. Mgła cierpienia w końcu rozproszyła się i nagle

Quinn znalazł się w moim umyśle, próbując zablokować ból i wyciągając do mnie
niematerialna rękę. Złapałam ją i wydała mi się bardzo prawdziwa, bezpieczna i
pełna ciepłej otuchy.

„Tędy”, powiedział, prowadząc mnie w stronę światła.
Odzyskałam przytomność ciężko dysząc.

Już wszystko dobrze – powiedział czuły i uspokajający głos Rohana. -
Trzymał mnie w ramionach i kołysał, jakbym była jego dzieckiem, a on
moim ojcem. - Już wszystko dobrze.

Czułam świeży powiew na skórze i kiedy w końcu zaczerpnęłam powietrza,

poczułam zapach eukaliptusów i nocy. Znowu byliśmy na dworze.

Otworzyłam oczy. Napotkałam, ciągle tak samo ponure i bez wyrazu,

spojrzenie Quinna.

Drzwi nie były otwarte – zauważyłam.

Nie – potwierdził.

Drzwi? - Wtrącił Rohan. - Jakie drzwi?

Popatrzyłam na niego.

To nic. To nie ma znaczenia.

Tak naprawdę jednak miało to znaczenie: Quinn właśnie przebił się przez moją

tarczę psychiczną, chociaż jeszcze kilka tygodni wcześniej zapewniał mnie, że to
niemożliwe.

1

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

Rohan pogładził mnie po policzku.

Przypomniało ci się coś ważnego?

Tylko zapach. Zapach mężczyzny, którego już wcześniej spotkałam.

Wygiął jedną brew.

Nic więcej?

Potrząsnęłam przecząco głową. Westchnął.

Dobra, dość się wycierpiałaś. Zabieramy cię do domu.

Nie prosiłam o więcej. Czekałam, żeby móc zasnąć i zapomnieć o wszystkim,

choćby tylko na kilka godzin.

Czy to rozsądne?

Skrzywił się.

Nie bardzo. Na razie pojedziemy do bezpiecznego domu. Kiedy Jack i Kade

uporają się z tym burdelem tutaj, dołączą do nas.

Dlaczego to Kade zostaje, a nie ty, czy Quinn? - Zdziwiłam się.

Ponieważ Kade spędził tu kilka miesięcy i lepiej zna to miejsce, niż my.

To wydawało się logiczne, ale nie wierzyłam, że o to właśnie chodziło. Było

oczywiste, że Jack miał jakieś plany dotyczące Kada.

Więc, gdzie się znajduje ten bezpieczny dom Dyrektoriatu? Czy ma

wystarczająco dużą wannę, żeby wilkołaczyca mogła sobie w niej spokojnie
pobaraszkować?

Uśmiech rozświetlił mu twarz.

To apartament na ostatnim piętrze hotelu, który znajduje się na plaży w

Brighton. Można się domyślać, że będzie miał wannę odpowiedniej wielkości.

Również się uśmiechnęłam.

Cóż, jeśli mamy być gdzieś zamknięci, to niech to będzie luksusowy

apartament.

Dokładnie. Czujesz się na siłach, żeby wstać?

Przytaknęłam. Pomógł mi się podnieść. Zachwiałam się lekko i na chwilę

oparłam o niego.

W porządku – powiedziałam, kiedy rzeczywiście poczułam się lepiej.

Tylko zobaczę się z Jackiem i idziemy.

Skinęłam głową i oparłam się o betonowa ścianę. Doceniłam jej chłód na

swojej wilgotnej i gorącej skórze.

Patrzyłam jak odchodzi, po czym odwróciłam się do Quinna.

Czekam na wyjaśnienia.

Wzruszył ramionami.

Tak naprawdę, to nie ma nic dziwnego w tym, co się stało. Czułaś silny ból i

twoje bariery psychiczne były opuszczone. Więc znalazłem sposób, żeby przez
nie przejść.

Tylko że, kiedy postrzelono mnie srebrną kulą, zapewniałeś mnie, że mogłeś

2

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

czytać tylko w moich powierzchownych myślach. Ale teraz, to było o wiele
więcej.

Przez chwilę spoglądał na mnie tymi swoimi oczami, które groźnie błyszczały.

A co miałem zrobić? Chciałaś, żebym zostawił cię, kiedy niepotrzebnie

cierpiałaś?

Okłamałeś mnie.

„Znowu”.

Tylko trochę.

Skrzyżowałam ramiona na piersi.

Dlaczego mam wrażenie, że twoje wyobrażenie „trochę” znacznie rożni się

od mojego?

Tylko kiedy odczuwasz ból, twoje bariery są na tyle opuszczone, że mogę

bez pozwolenia wejść do twojego umysłu. W przeciwnym przypadku są tak
samo nieprzeniknione, jak bariery twojego brata.

Nie wierzyłam mu.

Twierdzisz więc, że abyś mógł wniknąć do moich myśli, muszę być chora

lub ranna?

Zawahał się chwilę.

Tak.

Kłamca. Kiedy jeszcze?

Odwrócił wzrok.

Podczas orgazmu.

Poczułam, jak zalewa mnie wściekłość.

I zrobiłeś to?

Nie.

Miałam na to tylko jego słowo, a w tym momencie jakoś nie miałam ochoty

mu zaufać.

Dobra. Dziękuję ci, że wyciągnąłeś mnie z tego ognistego powrotu moich

wspomnień. Ale jeśli ponownie spróbujesz wejść bez pozwolenia do mojej
głowy, ja …

Przerwałam. Czym mogłam zagrozić wampirowi, w dodatku tak staremu, jak

Quinn?

W porządku – powiedział zimnym tonem. - Następnym razem zostawię cię,

żebyś sama sobie radziła.

Doskonale.

Po czym nastąpiła cisza. Cisza pełna napięcia i nie do zniesienia, która wyrosła

jak mur pomiędzy nami. Choć, tak naprawdę, nie przeszkadzała mi. Przynajmniej
miałam jakiś pretekst, żeby ignorować wołanie moich hormonów i trzymać Quinna
na jeszcze większą odległość.

Tymczasem wbiłam wzrok w ciemne niebo, mając nadzieję, że mój brat

szybko wróci. Oczywiście tak się nie stało, a przedłużająca się cisza zaczynała mi

3

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

grać na nerwach, aż miałam ochotę wrzeszczeć z frustracji.

Kiedy Rohan w końcu wrócił, podał mi rękę i poprowadził do wyjścia z

kompleksu.

Idziemy. Wyglądasz na wykończoną.

Bo jestem – odpowiedziałam, potężnie ziewając. - Jak się dostaniemy do

naszej kryjówki?

Czeka na nas helikopter. Dostarczy nas do prywatnego odrzutowca

Dyrektoriatu, który w tej chwili przygotowuje się do startu.

Świetnie. Strasznie potrzebuję snu.

Będziesz mogła spać w samolocie.

I to właśnie zrobiłam. A kiedy znaleźliśmy się w hotelu, znowu poszłam się

położyć. Tylko że tym razem nie tylko spałam, ale również śniłam. To był nowy sen,
jednakże podobny do tych, które wielokrotnie śniłam, od kiedy Quinn zniknął z
mojego życia tego dnia w jaskini Talona.

Przynajmniej myślałam, że to tylko sen, chociaż wydawał się cholernie realny.
Byłam w kabinie prysznicowej. Woda spływała na moje ciało, a silny strumień

był jednocześnie kojący i pobudzający. A może to bliskość innego ciała i męski
zapach drzewa sandałowego robił na mnie takie wrażenie?

Poczułam dłonie, które mnie dotykają i odwracają, następnie usta, które opadły

na moje. Chłodne, znajome i tak cudownie miękkie. Całowaliśmy się namiętnie przez
długi czas pod strumieniem wody, który odbijał się od naszej skóry, dotykając
naszych ciał, łaskocząc i drażniąc.

Następnie znów mnie odwrócił i teraz stałam przytulona plecami do jego

twardego i gorącego ciała, czując przy pośladkach pulsującą erekcję. Sięgnął po
mydło i zaczął myć moje piersi i brzuch. Zapach lawendy wypełnił wilgotne
powietrze i zdawało się to tak bardzo prawdziwe. Tak samo jak dłonie, które tak
pięknie mnie mydliły.

Ach, jakie to było cudowne.
Jednak pomiędzy ciepłem jego ciała, drażniącym strumieniem wody i

pieszczotą jego rąk, przyjemność stała się niemal torturą i byłam już bliska eksplozji.

Kiedy to naprawdę stało się nie do wytrzymania, wyjęłam mu z rąk mydło i

odwróciłam się. Jego cudowne ciało lśniło w półmroku łazienki jak pozłacany
marmur. Spływająca woda podkreślała każdy mięsień i każdą subtelną wypukłość.
Podążyłam tą samą drogą, namydlając każdy centymetr tej cudownej skóry, aż był
równie podniecony, jak ja.

Wziął ode mnie mydło i odłożył na miejsce. Splótł swoje palce z moimi i

podniósł je nad głowę, przyciskając mnie do mokrych płytek. Jego żar objął mnie,
wniknął we mnie i w porównaniu z chłodną ścianą, wydawał się parzyć.

Spojrzał mi w oczy, jego obsydianowe tęczówki przepełnione były pożądaniem

i determinacją.

Należysz do mnie, Riley – wyszeptał, rozsuwając mi nogi kolanem. - I

4

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

zamierzam cię kochać tak mocno, na wszystkie możliwe sposoby, że nigdy
więcej nie będziesz chciała nikogo więcej, oprócz mnie.

Tak się nigdy nie stanie.

Moja odpowiedź zatraciła się jednak w gwałtownym wdechu, kiedy wszedł we

mnie, wypełniając mnie sobą, skraplając mnie od środka. Mój jęk przyjemności był
echem jego. Zaczął poruszać się we mnie w sposób, który nie miał nic wspólnego z
czułością. Jego ciało i ruchy były gwałtowne, dzikie i tak bardzo cudowne. Napięcie
w moim ciele rosło, zmieniając się w kalejdoskop wrażeń, które wypełniały każdy
zakątek mojego umysłu. Po chwili poczułam dreszcze i wydałam z siebie zduszony
okrzyk, mocniej czepiając się jego ramion i obejmując go nogami w talii, aby mógł
wejść jeszcze głębiej. Eksplozja przyjemności wstrząsnęła nami, a mój orgazm nie
zadowolił się tylko moim ciałem, potrząsnął również moją duszą.

Obudziłam się jeszcze pod wrażeniem siły orgazmu, z umierającym imieniem

Quinna na ustach.

Przez kilka sekund pozostałam nieruchoma, wpatrując się w sufit, wcale go nie

widząc.

Dobry Boże, to wydawało się takie prawdziwe. Moja skóra drżała jeszcze od

dotyku wody, a zapach lawendy unosił się w powietrzu. Nie wspominając faktu, że
czułam się całkowicie usatysfakcjonowana seksualnie.

Dlaczego nigdy nie mam takich snów podczas moich rzadkich okresów suszy

seksualnej?

Przeciągnęłam się jak zadowolona kotka i spojrzałam na budzik na nocnej

szafce. Było prawie południe. Spałam zaledwie sześć godzin, co było dziwne,
ponieważ czułam się, jakbym przespała co najmniej dwadzieścia.

Wsparłam się na łokciu. Nie przypominałam sobie jak w nocy dostałam się do

łózka, ale patrząc na ścieżkę z ubrań na podłodze, widocznie musiałam zacząć
rozbierać się już po drodze.

Sam pokój był ogromny. Przede mną była ściana z wypukłego szkła. Wpadało

przez nią słoneczne światło, zalewając ciepłym blaskiem ściany w piaskowym
kolorze. Na podłodze leżał gruby dywan w kolorze morskiego błękitu. Dwie miękkie
kanapy, w takim samym odcieniu, stały naprzeciwko siebie. Po lewej, otwarte drzwi
pozwalały zobaczyć wyłożone kafelkami pomieszczenie, które bardzo przypominało
największy na świecie prysznic. To nie był ten z mojego snu, ale najwyraźniej został
zaprojektowany z myślą o dobrej zabawie. I miałam zamiar go wypróbować.

Oczywiście moje hormony czekały tylko na jedno, czyli wypróbować go z

przyjacielem. No właśnie, tylko pytanie za milion dolarów brzmiało: z którym?
Zdrowy rozsądek podpowiadał, żeby to był Kade. Jednak po tym śnie raczej bardziej
mnie kręcił seks z mokrym wampirem.

To najprawdopodobniej oznaczało, że nie będzie kochania ani z jednym, ani z

drugim. W tej chwili to było z pewnością najlepsze wyjście.

Szybko odrzuciłam kołdrę i skierowałam się do łazienki, gdzie wypróbowałam

5

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

ten wielki, luksusowy prysznic. Sama.

Zostałam dłużej niż było trzeba pod parującą wodą, pozwalając strumieniowi

masować moją skórę i rozgrzać moje ciało.

Kiedy woda zaczęła robić się chłodniejsza, wyszłam spod prysznica. Wytarłam

się i ruszyłam na poszukiwanie czegoś, co mogłabym na siebie włożyć. W szafie
znalazłam kilka sukienek i spódnic. Widocznie Rohan musiał wybrać się na zakupy,
ponieważ wszystko było nowe, łącznie z butami. Zmarszczyłam brwi, mając
nadzieję, że nie wydał wszystkich naszych oszczędności. Rohan był fanem zakupów.
Nie zliczę ile już razy zdarzyło mu się roztrwonić fortunę i wpakować nas w gówno,
kiedy przychodziło do płacenia czynszu.

Widząc, że dzień był ciepły, wyciągnęłam z szafy białą, bawełnianą sukienkę

ze skrzyżowanymi ramiączkami i głębokim dekoltem na plecach, której dół prawie
nieprzyzwoicie wirował wokół moich ud. Stopy wsunęłam w słodkie, czerwono-białe
sandały, na wysokiej, drewnianej szpilce. Takie obcasy już nie raz przydały mi się w
sytuacjach, kiedy pięści nie wystarczały, a zęby wilkołaka były za bardzo skuteczne.
W końcu wyszłam z pokoju i udałam się na poszukiwanie kuchni, Quinna i mojego
brata.

Znalazłam Quinna czytającego gazetę w salonie. Rzucił mi spojrzenie, które

odczułam jak pieszczotę na moim ciele i w ciągu zaledwie dwóch sekund, aż mnie
skręciło z pożądania. Cóż ten wampir miał takiego, że tak na mnie działał? Dobra,
był przystojny i bogaty, i wszystkie kobiety posiadające chociaż pół mózgu, miałyby
ochotę natychmiast go zaliczyć. Pomiędzy nami było jednak coś innego. Coś o wiele
głębszego.

Skierował wzrok na moje włosy.

Obcięłaś je – zauważył.

Skinęłam głową, zdziwiona, że nie zauważył tego wcześniej.

Tak. Z nadejściem lata wygodniej mi z włosami do ramion.

Pasują ci.

Dziękuję – odpowiedziałam, kierując się w stronę kuchni, wiedziona

zapachem kawy. - Chcesz kawy?

Tak, dziękuję.

Nalałam do dwóch kubków, wróciłam do salonu i podałam mu jeden, po czym

podeszłam do dużego okna. Dziesięć pieter wystarczyło, żebym dostała zawrotów
głowy, ale uważałam, żeby za bardzo nie zbliżyć się do krawędzi. Dopóki nie
widziałam pustki pod stopami, wszystko było w porządku. Port Phillip Bay rozciągał
się przede mną, wypełniony grzywami, które mozolnie dobijały do brzegu. Patrząc
jednak na ruch drzew na zewnątrz, można było się domyślić, że spokojne fale nie
ukazywały całej siły wiatru. Zauważyłam parasol unoszony wiatrem na złotej plaży,
po czym odwróciłam się i zapytałam:

Gdzie jest Rohan?

Musiał iść do Dyrektoriatu, żeby zdobyć jakieś akta dla Jacka.

6

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

Więc Jack i Kade jeszcze nie wrócili?

Nie.

Zastanawiałam się, czy to był dobry, czy zły znak, i czy znaleźli tam coś

interesującego. Z jakiegoś powodu wątpiłam w to. Cała ta afera wyglądała na zbyt
dobrze zorganizowaną, żeby można było znaleźć jakieś dowody rozsiane byle gdzie.

Wiesz może, jak długo będziemy tutaj zamknięci?

Nie. Ale to może trochę potrwać.

Jego ton był równie uprzejmy jak mój, ale jego wzrok nie przestawał błądzić

po moim ciele i w powietrzu wokół mnie poczułam ukąszenie jego pożądania. To nie
było tylko pragnienie seksu, ale również krwi.

Jadłeś coś ostatnio? - Zapytałam szybko.

Zawahał się.

Nie.

Dlaczego?

Wygiął jedną brew.

A dlaczego to cię interesuje?

Ponieważ wyczuwam twój głód krwi.

Wzruszył ramionami.

W lodówce jest krew syntetyczna. Zadowolę się tym.

Długo nie pociągniesz na krwi syntetycznej.

Fakt. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment, pójdę kogoś uwieść.

A tak, rzeczywiście. Wyleciało mi to z głowy. Brał krew tylko podczas

kochania się.

Nie czekaj do ostatniej chwili.

Przyglądał mi się, mrużąc oczy, po czym odpowiedział neutralnym tonem:

Jako wampir żyję już tak długo, że nawet nie chcę o tym myśleć. Nie

potrzebuję rad szczeniaka, nawet jeśli ten jest słodki.

Szczeniak po prostu się martwił – powiedziałam, odwracając się do okna. -

Powinnam była wiedzieć, że to nie ma sensu.

Przez długą chwilę milczał, ale czułam jego palący wzrok, wbity w moje plecy,

wywołujący dreszcze na karku.

Mogę ci zadać pytanie?

Jakie? - Zapytałam równie beznamiętnym tonem jak jego.

Czy pod tą sukienką nosisz majtki?

Prawie zakrztusiłam się kawą. Jeśli było jakieś pytanie, którego nie

spodziewałabym się po nim, to właśnie to.

To jest wyłącznie moja sprawa, ale możesz sobie się zastanawiać.

Och! Z pewnością będę się zastanawiał. Chociaż fakt, że ta sukienka w

świetle dziennym jest prawie przezroczysta, nasuwa mi pewną myśl.

Przykro mi, jeśli widok ci się nie podoba.

7

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

Patrzył na mnie z tą swoją miną wampira, ale pod tym pozornym spokojem

wrzała frustracja. Czułam to, nawet jeśli było niewidoczne.

Dlaczego wszystko, co mówię, odbierasz ze złej strony?

Być może dlatego, że jestem na ciebie nieco wkurzona – odpowiedziałam,

siadając i sięgając po gazetę.

A kiedy już nie będziesz na mnie wkurzona, to czy wysłuchasz, co mam ci

do powiedzenia?

Nie wiem – mruknęłam, rozkładając gazetę. - Może.

A kiedy to będzie?

Wzruszyłam ramionami.

Niech pomyślę… Spędziłam dobry miesiąc, próbując z tobą porozmawiać i

za każdym razem zostałam odepchnięta. Myślę więc, że miesiąc to
sprawiedliwy termin.

Nie spodziewałem się, że możesz być taką suką…

Nie zapominaj, że taka się urodziłam.

Nagle zastygłam, widząc datę wydania gazety.

Dzisiaj jest piątek? - zawołałam, patrząc na zegarek.

Była prawie 14:30.

Tak – odpowiedział, marszcząc brwi. - Dlaczego?

Przespałam całą dobę? - Wykrzyknęłam niedowierzającym tonem.

Posłał mi uśmiech, który rozświetlił jego oczy.

No, tak.

Cholera – zaklęłam, przeczesując ręką włosy. - O 16 mam wizytę u lekarza.

Znowu zmarszczył brwi.

Rohan o tym nie wspominał.

Nie wiedział. Zapisałam się na wizytę w dniu, w którym miałam wypadek. -

Nagle podniosłam się. - Zastanawiam się, czy pomyślał, żeby wyciągnąć z
wraku moją torbę i portfel.

Nie możesz iść na tą wizytę – zaprotestował, idąc za mną do pokoju.

Spróbuj mi przeszkodzić, a pożałujesz.

Skrzyżował ramiona na piersi i oparł się o futrynę drzwi. Nawet, jeśli

całkowicie skupiałam się na poszukiwaniach mojej torebki, byłam w pełni świadoma
jego obecności. Tego, w jaki sposób jego trykotowa koszulka w turkusowym kolorze
opinała jego przedramiona. I tego, jak jego bojówki koloru khaki podkreślały jego
biodra i pachwiny.

Co ta wizyta ma w sobie takiego ważnego, że nie możesz poczekać do czasu,

aż będziesz pewna, że jesteś bezpieczna?

To nie twoja sprawa.

Znalazłam swój portfel, ale nie torebkę. To nie miało znaczenia. Wszystko, co

było mi potrzebne, to moje karty kredytowe i ubezpieczenie.

8

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

Podeszłam do drzwi, ale Quinn nawet się nie ruszył.

Zejdź mi z drogi.

Nie możesz iść sama. Pozwól przynajmniej, abym ci towarzyszył.

Nie chciałam, żeby Quinn tam był. Ani on, ani nikt inny. Nie, kiedy być może

miałam usłyszeć najgorszą wiadomość w moim życiu.

Nic mi się…

Nie. - Powiedział zimnym i zdeterminowanym tonem. - Nie pójdziesz sama.

Albo idę z tobą, albo zostajesz tutaj.

Możesz iść, ale nie wejdziesz ze mną do lekarza.

Skinął głową i odsunął się, żebym mogła przejść. W salonie nabazgrałam parę

słów do Rohana.

O której ma wrócić?

Nie wiedział, być może późno. - Usłyszałam brzęk kluczy za plecami. - W

razie gdybyśmy potrzebowali, zostawił nam Mercedesa.

Kiedy Dyrektoriat otaczał ochroną swoich pracowników, to zdaje się, że

niczego nie robił po łebkach.

Świetnie. Chodźmy więc.

Zjechaliśmy windą aż do podziemi i skierowaliśmy się w stronę prywatnego

parkingu, który dostaliśmy w komplecie z apartamentem. Quinn zabawił się w
dżentelmena otwierając przede mną drzwi, po czym sam zajął miejsce za kierownicą.

Co to za wizyta u lekarza? - Zapytał po chwili.

Już ci mówiłam, że to nie twoja sprawa.

Jesteś chora?

Parsknęłam drwiąco. Już chyba wolałabym być chora. To prawdopodobnie

byłoby lepsze, niż bycie bezpłodnym.

Nie.

Więc, po co ta wizyta u specjalisty?

Poczułam rozdrażnienie i odwróciłam się do niego.

Nie masz żadnego prawa zadawać mi takich pytań.

Nie może mi na tobie zależeć? - Odpowiedział. - Jesteś prawdziwą idiotką,

jeśli myślisz, że tak nie jest.

Nie byłam idiotką. Zawsze wiedziałam, że mu na mnie zależy. Widziałam to w

jego czynach, czasami w jego oczach, nawet jeśli jego słowa temu zaprzeczały. Nie
mogłam jednak poświęcać temu zbyt wiele uwagi, ponieważ nie mogłam
zaangażować się w poważny i wyłączny związek z wampirem. A to było to, czego
chciał, wyłączność, nawet jeśli jeszcze tego nie powiedział.

Quinn, nie jestem w stanie dać ci teraz tego, czego chcesz.

Zwłaszcza, że zrobiłam wszystko, co było możliwe w tej sprawie. A w tej

chwili miałam na głowie ważniejsze problemy.

Nic nie odpowiedział i dalej jechaliśmy w ciszy. Kiedy wjechaliśmy do miasta,

zapytał o adres i zaparkował pod budynkiem na Collins Street. Nie zwracając

9

background image

Keri Arthur

Pocałunek zła

Tłumaczenie: Lucypher_13

najmniejszej uwagi na znak zakazujący parkowania, wysiadł z samochodu i otworzył
mi drzwi.

Udałam, że nie widzę wyciągniętej ręki i wysiadłam bez jego pomocy,

spoglądając na trzydziestopiętrowy wieżowiec. Doktor Harvey miał gabinet na
dwudziestym piętrze, co, jak na mój lek wysokości, było już dużo. Technicznie rzecz
biorąc, nie powinnam odczuwać zawrotów głowy w budynku z czterema solidnymi
ścianami. Jednak mojemu żołądkowi nie sprawiało to żadnej różnicy. Ostatnim razem
prawie wymiotowałam, kiedy tylko spoglądałam przez okno w gabinecie lekarskim.
A potem jazda windą na parter budynku pozostawiła mnie spoconą i drżącą. Wcale
mi się nie spieszyło, żeby ponownie to przeżyć.

Jesteś pewna, że sobie poradzisz?

Oczywiście. Nie jestem chora – odpowiedziałam.

Skoro tak twierdzisz – odpowiedział. - Jesteś biała jak ściana.

Mój lekarz przyjmuje na dwudziestym piętrze.

Wiedział o moim śmiesznym lęku przed wieżowcami i ich strasznymi

windami.

Chcesz, żebym odprowadził cię do windy? Może będzie ci łatwiej, jeśli będę

ci towarzyszył.

Potrząsnęłam głową, próbując nie zwracać uwagi na nutkę niepokoju w jego

glosie.

Nie wiem, ile czasu mi to zajmie.

Poczekam na ciebie w korytarzu.

Dobrze.

Przycisnęłam mocniej swój portfel do piersi i ruszyłam w stronę wejścia do

budynku. Nie zaszłam jednak zbyt daleko.

Riley?

Zamarłam, słysząc ten słodki głos. Wiedziałam kto to był, jeszcze zanim się

odwróciłam.

Misha.


10


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Keri Arthur Pocalunek zla rozdzial 2
Keri Arthur Pocalunek zla Rozdzial 4 Nieoficjalne tlumaczenie Lucypher 13
Keri Arthur Pocalunek zla Rozdział I(1)

więcej podobnych podstron