Rozdział II
Ogier galopował do momentu aż wycie prześladowców zgubiło się w ciszy , a nas
otaczały tylko drzewa i góry .
Po jakimś czasie natrafiliśmy na strumień i zatrzymaliśmy się . Bardziej zwaliłam
się niż zsiadłam z jego grzbietu i moje nogi jak z waty , ugięły się pod moim
ciężarem . Odwróciłam się i obserwowałam złotawą mgle otulającą ogiera . Znowu w
ludzkiej postaci , powalił się na brzeg rzeki pijąc wodę tak łapczywie , jak ja
wciągałam powietrze .
–
Proszę nie pic za dużo – wydyszałam – skurcze …
Warknął , ale przestał pic i zaczął turlać się w wodzie . Wilgoć lśniła na jego
mahoniowej skórze a jego oddech był świszczący .
Odległość jaka przebiegł była imponująca , szczególnie ze od dłuższego czasu żył
w zamknięciu .
Patrzyłam na nocne niebo . Niewidoczny księżyc zaczynał się zmniejszać , co
oznaczało , ze była mniej więcej trzecia w nocy . Nawet jeśli biegliśmy przez bite
dwie godziny , to absolutnie musieliśmy przed świtem zwiększyć odległość
pomiędzy naszymi prześladowcami , jeśli chcieliśmy pozostać wolni .
Moje nogi w końcu przestały drżeć i zdołałam stanac na czworaka . Doszłam tak do
rzeki i używając rak do zaczerpnięcia zimnej wody , ugasiłam pragnienie palące
mnie w gardle . Zmoczyłam twarz , szyje i uszy żeby spłukać krew , ale nie
przyniosło mi to ulgi . To czego potrzebowałam to gorąca kąpiel , ogromna kanapka
ze stekiem i filiżanka kawy . Niekoniecznie w tej kolejności .
–
Lepiej niech pani oczyści również inne rany – powiedział słabym
głosem , który ledwo usłyszałam .
Spojrzałam na niego ale miał zamknięte powieki .
–
Właśnie to miałam zamiar zrobić .
Najpierw przemieniłam się żeby jeszcze przyspieszyć gojenie , po czym
przybrałam ludzka formę i ukucnęłam żeby nie tylko zmyć krew i kurz z moich ran ,
ale również sierść i pot konia z moich nóg i partii intymnych . Nie wiem o co
chodziło z tym żartem Lady Godivy , ale jedno było pewne , ze nie wsiadła nago na
konia dla własnej przyjemności . Pot szkapy na skórze nie był niczym przyjemnym .
–
Myśli pani , ze ciągle nas gonią ? - Zapytał po chwili .
–
Z pewnością . To coś podąża za zapachem , a nie powzięliśmy żadnych
środków żeby nie zostawiać za sobą śladów .
Warknął .
–
Chciałem po prostu uciec od tych sukinsynów jak najdalej .
Nie tylko on .
–
Jak długo pan tam był ?
–
Od kilku miesięcy . Niektórzy nawet od roku .
–
I … hm … doili was wszystkich ?
Otworzył jedno oko i popatrzył na mnie zaintrygowany .
–
Jak pani zgadła ?
Wzruszyłam ramionami .
–
Strażnik wspominał o pobieraniu próbek .
–
Nawet jeśli wspominał , to to nie byłby pierwszy pomysł jaki wpadłby
mi do głowy .
–
Jeszcze dwa miesiące temu , mi również nie .
Od tego czasu dowiedziałam się trochę więcej na ten temat . Doświadczenie i te
sprawy …
–
Czy to znaczy , ze ma pani jakąś teorie na to co się tam działo ?
–
Tylko niejasne podejrzenia , nic więcej .
–
Jakie ?
Skrzywiłam się .
–
Badania genetyczne . Hybrydyzacja .
Nie poruszył się , tylko lekko zmrużył oczy . Widocznie domyślał się , ze wiem o
wiele więcej niż chciałam mu powiedzieć , ale zapytał tylko :
–
Ile czasu pani tam była ?
–
Powiedziałabym , ze jakieś osiem dni . Ale ta noc jest pierwsza , która
sobie przypominam .
Znowu warknął .
–
Tak samo jeśli chodzi o mnie . Tylko , ze ja dopiero po jakichś dwóch
miesiącach odzyskałem świadomość .
Więc wszystkim podawali narkotyki . Ale dlaczego u ogierów działanie narkotyku
zniknęło dopiero po dwóch miesiącach a u mnie zaledwie po ośmiu dniach ? Czy
to właśnie fakt , ze się obudziłam , co normalnie nie powinno było się wydarzyć ,
pozwolił mi na ucieczkę ? Potarłam ręką oczy , marząc żeby ta mgła w moim umyśle
rozproszyła się , i żeby moje wspomnienia powróciły .
–
Nigdy nie próbował pan uciec ?
–
Nie , to było niemożliwe . Nigdy nie ściągali z nas łańcuchów a stajnia
była wyposażona w nadajniki anty-psi , w razie gdyby któryś z nas
próbował swoich talentów psychicznych .
To przynajmniej tłumaczyło dlaczego nie rozpoznałam czym jest . On z kolei od
razu mnie przejrzał , co było interesujące . Ale może powodem była , tak bardzo
wrażliwa na zapach wilka , natura konia .
–
Czy robili coś jeszcze oprócz dojenia was ?
–
Nie , dzięki Bogu .
–
Widział pan jakieś inne rodzaje zmiennokształtnych ?
–
Nigdy nie pozwolono nam wyjść z tej przeklętej stajni .
Kiedy go złapali musiał być w doskonalej formie , skoro po tylu miesiącach
wiezienia zdołał jeszcze wykazać się taka silą i wytrzymałością . Wyszedł na
czworaka z wody i położył się na trawie , przeciągając się .
Przebiegłam wzrokiem po jego ciele . Nie tylko jego kolor był cudowny . Był
zbudowany jak rasowy : szerokie ramiona , silna pierś , wąskie biodra i długie ,
umięśnione nogi . Dol jego pleców naznaczony był jeszcze świeżymi śladami bicza ,
ale miał najseksowniejszy tyłek jaki widziałam , odkąd Quinn pojawił się i zniknął z
mojego życia .
Nigdy wcześniej nie spotkałam zmiennokształtnego konia i zastanawiałam się ,
gdzie do tej pory się chował . Jeśli ten mężczyzna był typowym przedstawicielem
swojej rasy , to przy następnej pełni księżyca chętnie poszukałabym jednego czy
dwóch dla siebie . Jeśli zdołaliby pokonać instynktowna niechęć do wilków to jestem
pewna , ze świetnie bym się bawiła .
–
Nie czuje najmniejszej wibracji kroków w ziemi – zauważył .
–
Może są bardzo daleko , ale podążają za nami .
Oparł się na łokciu i obserwował mnie z uwaga .
–
Wydaje się pani być tego pewna .
–
Zamiast nas złapać próbowali nas zabić . To dowodzi , ze przykładają
większą wagę do swojego sekretu niż do nas .
–
Więc lepiej będzie jeśli ruszymy w drogę .
To była ostatnia rzecz , której domagało się moje zmordowane ciało . Potrzebowa-
lam snu jeszcze bardziej niż kawy , a wiedząc jak bardzo byłam uzależniona od
kofeiny , to mówiło w jak marnym byłam stanie . Ale przerwa , nawet
kilkugodzinna , była nie do pomyślenia .
Wstał z nadnaturalna gracja i podał mi rękę . Miał cieple palce , pomimo czasu jaki
spędził w lodowatej wodzie , i poczułam szorstkość jego dłoni . Pomógł mi się
podnieść i puścił moja rękę , ale nie ruszył się z miejsca .
Popatrzyłam mu głęboko w oczy . Zauważyłam w nich błysk , który mi
przypomniał , ze ten mężczyzna od kilku miesięcy nie miał żadnego kontaktu z
kobieta . Woda z rzeki spłukała z niego pozostałości ze stajni i jego piżmowy , pelen
pragnienia zapach otulił mnie jak kokon pożądania .
Podniósł dłoń i odsunął przyklejony do mojego policzka kosmyk mokrych włosów .
–
Mogę wiedzieć jak pani się nazywa ?
Czubki jego palców pozostawiły gorący ślad na mojej skórze . To było przyjemne i
moje własne pragnienie stało się naglące . Ale nie tak bardzo jak strach przed
ponownym uwiezieniem i potrzeba ucieczki . Odpowiedziałam pospiesznie :
–
Riley Jenson . A pan ?
–
Kade Williams . Mówmy sobie na ty , ok ?
–
Musimy ruszać , Kade .
–
Tak , wiem .
Ale nawet się nie poruszył , uśmiechając się szerzej co sprawiło , ze był jeszcze
seksowniejszy . Moje hormony zaczęły brykać . To prawda , ze nie potrzebowały
wiele żeby zacząć podniecać się na widok przystojnego faceta . I gdybyśmy nie
znajdowali się w środku lasu , z kudłatymi bestiami i uzbrojonymi szaleńcami
depczącymi nam po pietach , to pewnie posłuchałabym ich wołania .
–
Ale najpierw jeden pocałunek dla mojej wybawczyni – kontynuował
cichym głosem .
–
To naprawdę nie jest odpowiedni czas i miejsce …
–
Wiem – przerwał mi – i nie obchodzi mnie to .
Objął mnie ręką w talii i pocałował zapalczywie , wbijając swoje palce w mięśnie
moich pleców i przyciągając mnie do swojego gorącego i twardego ciała . Opierałam
się pól sekundy ale w dotyku był tak przyjemny a jego smak tak słodki , ze w
następnej chwili poddałam się . A kiedy mój opór stopniał , pierwsze wątpliwości
wyparowały ustępując miejsca gwałtownemu i namiętnemu pocałunkowi .
Wydawało mi się , ze minęły godziny kiedy w końcu przerwaliśmy dla
zaczerpnięcia powietrza . Miałam wrażenie , ze szybkie bicie mojego serca odbija się
echem w ciszy nocnej czemu towarzyszył ryk krwi w moich żyłach .
Pełnia księżyca już minęła ale gorączka ciągle mnie spalała . Co znaczyło , ze
nawet jeśli w ciągu tych ośmiu dni był jakiś seks , to z pewnością bez żadnej
satysfakcji .
Jednak nie byłam całkowicie pod wpływem moich hormonów , przynajmniej do
czasu aż księżyc znowu nie będzie w pełni . Może i miałam ochotę na tego
przystojnego i silnego zmiennokształtnego , ale nie na tyle żeby tu i teraz wziąć to co
mi ofiarował .
To mogło poczekać aż wydostaniemy się z lasu , dosłownie czy tez w przenośni .
Uwolniłam się z jego objęć i cofnęłam o krok .
–
Lepiej jak przez jakiś czas pójdziemy rzeka , żeby zgubili nasz ślad .
Uśmiech , którym mnie obdarzył był bez wątpienia bardzo namiętny .
–
Pójdziemy w gore zamiast w dol rzeki .
Wygięłam jedna brew .
–
Dlaczego ?
–
Ponieważ ludzie najczęściej wybierają łatwiejsze wyjście i idą z
prądem . A oni najprawdopodobniej pomyślą , ze tak właśnie
zrobiliśmy .
–
Wydaje mi się , ze to ma sens .
Przytaknął .
–
Kiedy woda zrobi się dla ciebie zbyt zimna , to wdrap się na mój
grzbiet .
–
Mam zamiar zmienić się w wilka .
Wzruszył ramionami .
–
Nie wahaj się jeśli będziesz w potrzebie …
–
Dzięki .
Zauważyłam błysk w jego oczach .
–
To pierwszy raz kiedy naga kobieta dosiada mnie w mojej alternatywnej
formie . I jest to takie … erotyczne .
Uśmiechnęłam się .
–
Więc Lady Godiva nie była taka idiotka jak myślałam ?
–
Nie , jeśli jej koń również był zmiennokształtnym .
Spuściłam oczy i w dole jego brzucha zauważyłam wznoszący się namiot . Cóż , to
najprawdopodobniej tłumaczyło blogi uśmiech damy . Wyciągnęłam rękę w stronę
strumienia i powiedziałam :
–
Panowie przodem .
Zmienił się , poczekał aż zrobię to samo i ruszyliśmy pod prąd . Szliśmy przez
resztę nocy . Kiedy woda stawała się za zimna dla moich łap , zmieniałam formę i
wdrapywałam się na grzbiet Kada , poddając się rytmowi jego kroków na
kamienistym dnie .
Kiedy w końcu wyszliśmy z rzeki , niebo na wschodzie barwiło się na złoto i
różowo . Kade doszedł aż do krawędzi skalistego zwisu . Przed nami rozciągała się
zalesiona dolina a w samym jej sercu wyrastało niewielkie miasteczko . Zbocze ,
które do niego prowadziło było tak strome , ze poczułam jak żołądek podchodzi mi
do gardła . Ześliznęłam się z grzbietu i chwiejnym krokiem oddaliłam się od
urwiska .
Kade przemienił się w człowieka i zapytał :
–
Wszystko w porządku ?
Odetchnęłam głęboko kilka razy i potaknęłam .
–
Mam zawroty głowy .
I jakąś urwiskowa fobie od czasu , kiedy w dzieciństwie zepchnięto mnie z
jednego .
Wskazał na miasteczko , którego już nie mogłam dostrzec .
–
Rozpoznajesz je ?
–
Ani trochę . A ty ?
Nie odpowiedział , tylko zmarszczył brwi .
–
Te kręcące się punkty na niebie nad miastem , co to jest ? Orly ?
Popatrzyłam uważnie na dwie brązowe sylwetki i nie dostrzegłam niczego innego ,
jak zwykle orły . Ale z takiej odległości wcale mnie to nie dziwiło . Jednak dopóki
znajdowaliśmy się tak blisko obozu , nie mogliśmy tak po prostu polegać na
pozorach .
–
Być może są to zmiennokształtni , odpowiedzialni za nadzór nad
miastami wokół farmy .
Zmrużył oczy , ale zachował swoje myśli dla siebie .
–
Więc okrążamy ich i idziemy dalej ?
–
Nie . Nie mam już siły iść dalej , a przynajmniej dopóki nie napije się
kawy .
Zbliżyłam się do krawędzi urwiska tak , żeby widzieć miasto ale nie widzieć
urwiska . Zauważyłam dom z cynowym dachem , który oferował interesujące
możliwości : był w połowie zasłonięty drzewami .
–
Co o nim myślisz ? - Zapytałam wskazując dom palcem . - Wydaje mi
się , ze możemy tam dojść tak żeby nikt nas nie zobaczył .
–
To co najmniej dwie godziny marszu – odpowiedział , leniwie
przesuwając wzrokiem po moim ciele i odniosłam wrażenie jakby mnie
dotykał . - Czujesz się na silach ?
Chwile wcześniej stwierdziłam coś odwrotnego , ale to nie tak , ze miałam jakieś
inne wyjście . I nie mogłam na niego wsiąść : koń będzie zbyt widoczny w coraz
jaśniejszym lesie .
–
Jestem wilkiem , jestem silniejsza niż ci się zdaje .
–
Wiem – stwierdził rozbawiony z niby zbolałą mina , rozmasowując
sobie zebra . - Mam siniaki , które tego dowodzą .
Uśmiechnęłam się lekko .
–
Przykro mi , ale zupełnie nie wiem jak się ujeżdża ogiera .
–
Och , postaram się jakoś temu zaradzić .
Gorąca błyskawica przetoczyła się przez moje żyły jak żywe srebro . Wygięłam
jedna brew i odpowiedziałam :
–
A jeśli będę potrzebowała kilku lekcji ?
–
Więc zostanę do czasu aż staniesz się ekspertem .
Cóż , nie miałam zamiaru narzekać . Oprócz tego obecność Kada sprawi , ze mój
brat oszaleje z pragnienia . A po wszystkich zniewagach , których się dopuścił na
temat mojego życia miłosnego ( a właściwie jego braku ) , zasłużył sobie na to żeby
się zaślinić na widok tej mahoniowej perfekcji .
Zeszliśmy z góry , Kade otwierając drogę a ja wpatrując się w jego szerokie i
umięśnione plecy . Stroma droga nie raz sprawiła , ze żołądek podszedł mi do gardła .
Szczególnie kiedy zerkałam na wąwóz , obok którego schodziliśmy .W końcu jednak
udało mi się nie zwymiotować i znalazłam się na dole , drżąc z ulgi .
A może to było po prostu wyczerpanie .
Słońce już dawno pojawiło się na niebie , kiedy w końcu doszliśmy do domu .
Moje nogi były jak z ołowiu i każdy krok wymagał nadludzkiego wysiłku .
Kade wcale nie był w lepszej formie . Oparł zmęczone ramiona o palisadę i zwrócił
spocona twarz w kierunku drewnianego domu .
–
Nic nie słyszę . Może ty coś wyczuwasz ?
Jedyne co czułam to eukaliptusy i nasze dwa zapachy potu .
–
Nie .
–
Rozejrzę się w garażu , ty sprawdź dom .
Spojrzałam w niebo żeby upewnić się , ze nie widać żadnego orla , otworzyłam
furtkę i chwiejnie poczłapałam do najbliższego okna . Dojrzałam przez nie
pomieszczenie w blado żółtym kolorze , w którym królowało ogromne puste łóżko .
Na ten widok prawie się rozpłakałam . Boże , jak bardzo potrzebowałam
odpoczynku . „ Spać .”
Odeszłam od okna , przechodząc na tył domu . Drzwi były zamknięte na klucz .
Obmacałam futrynę , zajrzałam pod wycieraczkę i w końcu , pod krwisto-czerwonym
geranium zdobiącym okno , znalazłam klucz .
Drzwi skrzypnęły kiedy je otwierałam . Skrzywiłam się i przez chwile stałam
nieruchomo , nasłuchując . Stary dom był spokojny ale nie całkiem cichy . Z
sąsiedniego pomieszczenia słychać było miarowe tykanie zegara a powietrze
wypełnione było zapachem lawendy i naftaliny .
Kade pojawił się za moimi plecami , rozgrzewając mnie swoja obecnością .
–
Jest tu ktoś ?
Jego oddech pieścił moje ucho , wzniecając przyjemny dreszcz na mojej skórze .
Moje ciało mogło sobie być zmęczone , za to moje hormony wydawały się
niezmordowane . Potrząsnęłam głową i odsunęłam się lekko .
–
Nie . Znalazłeś coś ?
–
Żadnego samochodu i widząc drzwi garażu powiedziałbym , ze nie były
otwierane od kilku dni .
–
Więc , być może znaleźliśmy schronienie na kilka godzin .
–
Miejmy nadzieje .
Wyjął mi klucz z reki i zamknął drzwi od środka , po czym zawiesił go na haczyku
znajdującym się tuz obok .
–
Myślę , ze nie mógłbym zrobić ani kroku więcej – dodał .
Pierwsze drzwi z korytarza prowadziły do kuchni . Kade właśnie tam się skierował
a ja kontynuowałam zwiedzanie . Dom był nieduży i oprócz kuchni , składał się z
salonu , łazienki i dwóch pokoi . Ściany , albo były pomalowane w pastelowych
kolorach , albo oklejone tapeta w kwiaty , i wszędzie było mnóstwo koronek . Nie
wiem czy sprawiał to wystrój , czy tez zapach naftaliny ale od razu było wiadomo ,
ze mieszkały tu starsze osoby … a zawartość szafy tylko to potwierdziła .
Z drugiej strony byłam złodziejką , więc nie mogłam pozwolić sobie na
wybrzydzanie .
Zawróciłam i weszłam do łazienki . Odkręciłam kran żeby się upewnić , ze była
ciepła woda , po czym wskoczyłam pod prysznic i umyłam się . Po wszystkim
poczułam się o niebo lepiej . Wytarłam się , okręciłam ręcznikiem i wróciłam do
kuchni .
–
Jaka lubisz kawę ? - Zapytał Kade słysząc jak wchodzę .
–
Najlepiej ciepłą .
Rozbierał mnie wzrokiem , uśmiechając się szelmowsko .
–
Pachniesz tak smakowicie , ze można byłoby zjeść .
Nalał gorącej wody do dwóch kubków i jeden przysunął w moja stronę .
–
To również pachnie smakowicie – odpowiedziałam opadając na
najbliższy taboret i wciągając zapach mojej kawy . - Wygląda na to , ze
ci co nas goszczą nawet o tym nie wiedząc , wyjechali na kilka dni .
Potaknął .
–
To by się zgadzało z brakiem łatwo psującej się żywności w lodowce .
Przez chwile popijałam kawę , po czym zapytałam :
–
Jest tu jakiś telefon ?
To była jedyna rzecz , której nie zauważyłam podczas zwiedzania .
–
Na ścianie , za tobą .
Przyglądał mi się przez chwile i w końcu zapytał :
–
Jest ktoś w twoim życiu , kogo musisz jak najszybciej zawiadomić ?
Uniosłam brew .
–
A jeśli tak jest , sprawi ci to jakąś różnicę ?
Przybrał napiętą minę .
–
Oczywiście , ze tak .
–
Myślałam , ze ogiery maja haremy .
–
To prawda , ale odwrotnie do naszych kuzynów zwierząt , nie kradniemy
klaczy innych .
–
Aha . ( Spokojnie delektowałam się swoja kawa , nie odkrywając rąbka
tajemnicy .) A ile kobiet masz na swoim ranczu ?
–
Cztery , dopóki mnie nie schwytali .
–
Niezła liczba , w dodatku do pary .
Uniósł brwi .
–
Nie wydajesz się zaszokowana .
–
Wilki również maja skłonność do mnożenia partnerów , przynajmniej do
czasu aż znajda swoja bratnia dusze .
–
A jeśli chodzi o ciebie , w tej chwili …
–
Jestem wolna jak pszczółka , ale miałam nawet do pięciu kochanków .
Właściwie , to nie tak całkiem jednocześnie . Samce wilki maja trudności z
dzieleniem się w taki sposób .
–
A kiedy znajdujecie swoja bratnia dusze ?
–
Stajemy się monogamiczni .
–
W przeciwieństwie do nas , ogierów .
To było ostrzeżenie . Mile , ale jednak ostrzeżenie . Uśmiechnęłam się lekko .
–
Kiedy zwiążę się z kimś na cale życie , to będzie to ktoś z mojego
gatunku . Chciałabym któregoś dnia mieć dzieci .
Ale moje geny wampira być może już teraz pozbawiły mnie tej możliwości .
Rohan , mój brat bliźniak , dwa tygodnie wcześniej odkrył , ze jest sterylny .
Poddałam się całej serii podobnych badan , ale nie wiedziałam jeszcze jakie są
wyniki . Nic dziwnego , pamiętałam jak wchodziłam do laboratorium , ale tego ze
wychodziłam , już nie .
–
Kim są więc te osoby , z którymi chcesz się skontaktować ?
–
Mój współtowarzysz stada , który jest również moim współlokatorem , i
mój szef .
–
Spisz ze swoim szefem ?
Zaksztusilam się kawa .
–
Nie – odpowiedziałam kiedy już złapałam oddech . - Pracuje dla
Dyrektoriatu Gatunków Alternatywnych . Maja w zwyczaju martwic się
trochę , kiedy jeden z ich pracowników znika . Nawet jeśli to zwykła
sekretarka , jak ja .
–
Więc , podczas kiedy ty będziesz do nich dzwonić , ja idę pod prysznic .
Wyszedł z kuchni . Patrzyłam za nim wzrokiem znawcy , po czym złapałam
słuchawkę i wystukałam biurowy numer Jacka . Usłyszałam tylko nagranie ,
mówiące , ze taki numer nie istnieje . Kiedy próbowałam dzwonić na jego domowy
numer , czy tez do Rohana i do mnie , osiągnęłam taki sam rezultat . Spróbowałam na
komórkę . Albo obaj mieli wyłączone komórki , albo nie mieli zasięgu .
Moje niedobre przeczucie znowu pojawiło się w okolicy żołądka .
Kade powrócił po kilku minutach , ciągle cudownie rozebrany , ale sprawiał
wrażenie jakby czul się – i krotko mówiąc pachniał – świeżo .
–
Nic – wymruczałam rzucając telefon na widełki .
Zmarszczył brwi .
–
Telefon nie działa ?
–
Działa , ale nie mogę się dodzwonić .
–
Spróbuj później . Jest jeszcze wcześnie .
Dla Jacka nie było za wcześnie . Ani dla Rohana . Ten drugi musiał być w stanie
totalnej paniki i wątpiłam żeby ostatnio dużo spal .
–
Ty spróbuj .
Kade podniósł słuchawkę i wybrał numer . Spokojnie słuchał po czym nacisnął na
guzik , rozłączając się .
–
Nagrana wiadomość mówi mi , ze taki numer nie istnieje .
Potaknęłam .
–
Do kogo próbowałeś się dodzwonić ? Do jednej z twoich klaczy ?
–
Nie . Po takim czasie z pewnością dołączyły do kogoś innego .
–
Więc , do kogo ?
–
Wszystkie wilki są takie ciekawskie ?
Wzruszyłam ramionami .
–
Lubie wiedzieć co nieco na temat mężczyzn , których mam zamiar
pieprzyc , kiedy to się skończy .
Gorący błysk rozświetlił jego brązowe oczy .
–
Kiedy to się skończy ?
Potaknęłam skinieniem głowy .
–
Najpierw uciekamy , potem bawimy się .
–
Wydaje mi się , ze to dobry plan .
–
To super .
Nawet jeśli niesamowicie mnie pociągał , to to czego najbardziej potrzebowałam w
tej chwili , to było bezpieczeństwo . Być może znaleźliśmy tymczasowe schronienie ,
ale wątpiłam żebyśmy mogli zostać tu na dłużej . Orsini mieli podobny sposób
działania jak myśliwi i miałam przeczucie , ze nie zmyliliśmy ich naszym marszem w
rzece .
–
Więc , do kogo dzwoniłeś ?
Uśmiechnął się .
–
Do mojego wspólnika w interesach .
–
A w jakiej branży pracujesz ?
–
Jestem przedsiębiorcą budowlanym .
–
Domy ? Biura ?
–
Domy . Słyszałaś o J.K.Konstrukcje ?
–
Nie .
–
Nic dziwnego . Jesteśmy jednym z mniejszych przedsiębiorstw
budowlanych w Południowej Australii .
Supeł w moim żołądku jeszcze mocniej się zacisnął .
–
Jesteś z Adelaide ?
–
Tak . Dlaczego pytasz ?
–
Ja jestem ze Stanu Victoria .
Przez chwile patrzył na mnie , po czym zamknął oczy .
–
Kurwa .
–
Noo. Być może to dlatego telefon nie działa .
Ponieważ nie znajdowaliśmy się w tym samym Stanie . To oznaczało , ze żeby
dodzwonić się do Jacka lub na komórkę Rohana , najpierw musiałam wystukać
numer kierunkowy . Odwrotnie do większości systemów telefonii komórkowej , ta z
Australii nie przełączała bezpośrednio połączeń poza zasięgiem na pocztę głosową .
Ponownie chwyciłam telefon i znowu wystukałam numer biurowy do Jacka . Tym
razem dodałam kierunkowy Stanu Virginia . Usłyszałam tylko jeden sygnał , zanim
ktoś odebrał .
–
Tu Parnell .
Z ulgi zamknęłam oczy . Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa słysząc szorstki
ton Jacka .
–
Jack , tu Riley .
–
Mój Boże , gdzie jesteś ? Znaleźliśmy twój samochód …
Przerwałam mu .
–
Nie mam najmniejszego pojęcia gdzie się znajduje , ale potrzebuje
twojej pomocy żeby nas stad wydostać .
–
Nas ? - Zapytał podniesionym głosem .
–
Tak . To długa historia , ale znajduje się w towarzystwie
zmiennokształtnego , niejakiego Kada Williamsa . Pomógł mi w
ucieczce z miejsca , które wydaje się być nowym laboratorium do badan
genetycznych .
Jack wyrzucił z siebie cały potok przekleństw , którym nie brakowało
pomysłowości .
Kade parsknął cicho .
–
Ten to się zna na obelgach .
–
Gdzie jesteś ? - Ponownie zapytał Jack .
–
W tym tkwi problem . Nie wiem . Jedyne co mogę powiedzieć , to ze nie
jesteśmy ani w Stanie Virginia , ani w Australii Południowej .
–
Zaraz to ust …
–
Riley ? Wszystko w porządku ? - Przerwał Rohan radosnym tonem ,
który jednak zdradzał wyczerpanie .
Zamknęłam oczy .
–
Tak , wszystko w porządku .
–
Co się stało ? Znaleźliśmy twój samochód okręcony wokół drzewa .
Wszędzie było pełno krwi i już myśleliśmy o najgorszym .
Nie przypominałam sobie żadnego wypadku , ani tym bardziej tego , żebym była
ranna . I gotowałam się z wściekłości na myśl o moim roztrzaskanym samochodzie :
miałam go dopiero od tygodnia .
–
Wszystko w porządku – powtórzyłam . - Tylko nie pamiętam co się
działo przez osiem ostatnich dni .
–
Dobra – przerwał głos Jacka . Znajdują się w Nowej Południowej Walii .
–
To ogromny Stan – warknął Rohan . - Czy mógłbyś być bardziej
dokładny ?
–
Właśnie nad tym pracuje .
–
Więc – zapytał Rohan – czy dobrze słyszałem , ze jesteś ze
zmiennokształtnym ?
Spojrzałam na Kada i uśmiechnęłam się .
–
Zgadza się .
–
Jest dla ciebie miły ?
–
Och ! Mam zamiar być „bardzo” miły dla ciebie – zamruczał Kade
lubieżnym tonem .
Och ! Rany Boskie ! Czy wszystkie ogiery były równie seksowne ?
–
Zrobił mi kawę – odpowiedziałam – a to już dobry początek .
–
Noo – odparł Rohan . - Uprzedź go , ze jeśli spadnie ci włos z głowy , to
będzie miał do czynienia ze szczególnie wściekłym , stadnym bratem .
Kade roześmiał się drwiąco i uśmiechnęłam się szeroko .
–
Tylko cie słysząc cały się trzęsie .
–
To dobrze – powiedział Rohan i zawahał się chwile . - W tym miejscu ,
co ci robili ?
–
Nie mam pojęcia . Wiem tylko , ze pobierali spermę Kada i innych
ogierów .
Na moje słowa odpowiedziała cisza i znowu uśmiechnęłam się szeroko .
–
Jest zmiennokształtnym koniem ?
–
Tak .
–
Rany . Jesteś naprawdę małą szczęściarą .
Roześmiałam się cicho i wiedziałam , ze o to chodziło Rohanowi .
–
I to mówi ten , który ma … ilu kochanków ?
–
Tylko trzech .
Jak dla Liandera , to było o dwóch za dużo . Ale on i ja wiedzieliśmy , ze mój brat
nie jest jeszcze gotowy ustatkować się .
–
Zlokalizowaliśmy ich – wtrącił się Jack . Znajdują się w Bullaburra .
–
A gdzie to jest ? – Zapytał Rohan zanim zdążyłam to zrobić .
–
W Górach Niebieskich . Powiedz im żeby zostali tam gdzie są .
Przygotowanie całej operacji może zająć kilka godzin , ale zjawimy się
kiedy tylko to będzie możliwe .
–
Nie wyłączajcie komórek – powiedziałam – żebyśmy mogli
skontaktować się z wami w razie czego .
–
Nie ma sprawy . Bądźcie ostrożni .
–
Robimy co w naszej mocy . Do zobaczenia .
Odłożyłam słuchawkę i napotkałam spojrzenie Kada .
–
Zależy ci na twoim towarzyszu stada – stwierdził .
–
Bardzo . Jesteśmy wilkami i stado jest dla nas wszystkim .
Szczególnie kiedy nasze składało się tylko z nas dwojga , ponieważ stado naszej
matki wykluczyło nas kiedy staliśmy się dorośli .
–
Ale nie sypiamy ze sobą , jeśli to właśnie miałeś na myśli .
–
Dlaczego nie ?
–
Ponieważ woli mężczyzn .
I dlatego , ze to mój brat . Nie chodzi tylko o to , ze to było nielegalne , ale również
obrzydliwe .
Kade dopił swoja kawę i wstawił kubek do zlewu .
–
Ile mamy czasu zanim nadejdzie pomoc ?
–
Co najmniej cztery godziny .
Uniósł brwi .
–
Więc , co robimy do tego czasu ?
Rzucił mi spojrzenie , które przyspieszyło mój puls . Ale byłam szczera w tym , co
mówiłam wcześniej . I pomimo zdesperowanej modlitwy moich hormonów , nie
mogłam sobie na to pozwolić . Perspektywa seksu z Kadem była z pewnością bardzo
przyjemna , ale przegrywała z obawa ponownego schwytania .
–
Myślę , ze najlepiej będzie jak się prześpimy . A dokładniej mówiąc na
przemian , kiedy jedno śpi drugie stoi na straży .
–
Co za nuda .
Poprzez kontuar chwycił rąbek mojego ręcznika przy okazji muskając moje plecy
swoimi gorącymi palcami .
–
Szczególnie , kiedy moglibyśmy zająć się czymś bardziej
interesującym .
–
Raczki przy sobie .
Uderzyłam go lekko w rękę i poprawiłam ręcznik .
–
Brakuje nam tylko , żebyśmy zostali zaatakowani przez kudłate stwory
ponieważ byliśmy zbyt zajęci pieprzeniem się , żeby zwracać uwagę na
cokolwiek innego .
–
Gotów jestem zaryzykować . Szczególnie dla takiego apetycznego ciałka
jak twoje .
Uśmiechnęłam się .
–
Cóż , apetyczne ciałko woli z tym poczekać aż będziemy bezpieczni .
–
Jaka szkoda …
–
Mógłbyś przynajmniej udawać , ze naprawdę tak myślisz .
Roześmiał się słodko aż dostałam gęsiej skorki . Pochylił się i powoli , leniwie
pocałował mnie .
–
Czy to jest wystarczająco szczere jak dla ciebie ? - Zapytał po długiej
chwili .
–
Myślę … ( Odchrząknęłam , żeby oczyścić gardło .) … ze faktycznie ,
jest to wystarczająca gwarancja szczerości .
–
Naprawdę nie mam żadnej szansy żebyś zmieniła zdanie ?
Wprost przeciwnie . Ale na szczęście nie spróbował .
–
Żadnej . Dobra , kto odpoczywa pierwszy ?
–
Hmm , wiedząc , ze nie zasnę dopóki pewne części mojego ciała nie
odprężą się , powiedziałbym ze lepiej będzie jak pójdziesz odpocząć .
Wygięłam jedna brew .
–
A te części ciała , potrzebują dużo odprężenia ?
–
O tak !
Zrobił krok w tył i wtedy zobaczyłam jak wygląda ogier w całej okazałości .
Zaschło mi w ustach . Widocznie namiot , który zauważyłam wcześniej był
wzniesiony tylko w połowie . Boże , był ogromny !
–
Rzeczywiście – powiedziałam . - Raczej nie masz szans zasnąć mając
taki problemem w rekach .
–
Gdybym miał go w rekach , to nie pozostałby długo problemem –
odpowiedział z szelmowskim błyskiem w swoich czekoladowych
oczach . - Uciekaj , zanim pokusa nie stanie się nie do odparcia .
Zostawiłam go . Moja dwugodzinna sjesta wydala mi się zbyt krotka , ale lepsze to
niż nic . Zmieniłam się z Kadem i następne półtorej godziny spędziłam na piciu
kawy i błąkaniu się wokół domu . Nie zauważyłam niczego ani nikogo .
Być może myliłam się co do Orsini . Być może nie byli takimi dobrymi
tropicielami jak się obawiałam .
Zaopatrzyłam się w nowa filiżankę kawy i opierając się łokciami o parapet ,
obejmując dłońmi ciepłą filiżankę , podziwiałam widok z kuchennego okna .
Promienie słońca przechadzały się po pożółkłym trawniku a w cieniu żywopłotu
lekko kiwały się żonkile . Nieco dalej , las był ciemny , tylko nieliczne promienie
słońca bawiły się liśćmi , wysyłając szmaragdowe i złote refleksy na pnie drzew .
Wszędzie było spokojnie , tak na dworze jak i w domu . A jednak …
Mój niepokój wzrósł , chociaż sama nie wiedziałam dlaczego .
–
Skąd ten zamyślony wyraz twarzy ?
Drgnęłam niezauważalnie i odwróciłam się w momencie kiedy Kade wchodził do
kuchni .
–
Właśnie zdałam sobie sprawę , ze skończyła się rozpuszczalna kawa –
odpowiedziałam . - A dla kogoś , kto jest uzależniony od kofeiny tak jak
ja , to prawdziwy dramat .
Zatrzymał się za mną i objął w pasie swoja umięśnioną ręką , przytulając mnie
czule i całując w ucho .
–
Faktycznie , dramat – wymruczał z ustami na mojej skórze . - Czy mogę
coś zrobić żeby poprawić sytuacje ?
Uśmiechnęłam się .
–
Jesteś tak samo nienasycony jak wilk w czasie gorączki księżycowej .
–
Hej ! Jestem ogierem , który uwielbia te sprawy , i który nie bzykał się
od ponad dwóch miesięcy . W dodatku stoję za kobieta , niezadowolona
z tego , ze jest niezwykle podniecająca , i nagusieńka jak w dniu
narodzin . Czego się spodziewałaś ?
–
Na przykład , ze się powstrzymasz aż będziemy bezpieczni .
–
Powstrzymać się ? Wierz mi moja piękna , powstrzymywałem się
wystarczająco długo .
Musnął moje plecy wargami w delikatnym pocałunku , który obudził moje
pragnienie .
–
Więc , o kim myślałaś kiedy przyszedłem ? O kochanku ?
–
Nie .
–
Ale jest jakiś kochanek , z którym masz problemy , prawda ?
–
Tak .
Odwróciłam się żeby na niego spojrzeć .
–
Jak na to wpadłeś ? Jesteś telepata ?
I , jeśli był , to jak udało mu się czytać w moim umyśle ? Quinn , kochanek o
którym była mowa , nie potrafił . A był nie tylko jednym z najsilniejszych wampirów
jakiego znałam , ale był również wyjątkowym telepata .
–
Nie . Moja specjalność to telekineza . Ale jestem dość biegły w
rozszyfrowywaniu kobiet .
Wygięłam jedna brew .
–
Tylko kobiet ? Mężczyzn nie ?
Uśmiechnął się złośliwie .
–
Mężczyźni mnie nie interesują .
To bardzo zmartwi mojego brata .
–
Powiedz mi więc , co wyczytałeś z mojej miny .
–
Zal .
Był w tym naprawdę dobry . Nawet jeśli tak naprawdę nie rozpamiętywałam
Quinna , to te myśli ciągle gdzieś się czaiły , gotowe wyskoczyć kiedy tylko się
zapomnę .
–
Opowiedz mi – zaproponował .
–
Dlaczego ?
Wzruszył ramionami .
–
Nie tylko wilki są ciekawskie .
Mój wzrok przesunął się na zewnątrz , zatrzymując się w cieniu żywopłotu .
–
Nie lubi tego czym jestem .
Znów pocałował mnie w plecy , ale tym razem wyżej , bliżej ramienia . Przebiegł
mnie dreszcz .
–
Sekretarka ?
Uśmiechnęłam się .
–
Nie . Wilkołakiem . Jego zdaniem stoimy tylko nieco wyżej niż kurwy .
–
Dlaczego jestem przekonany , ze nie myśli tego samego o twoim
towarzyszu stada ?
–
Rzeczywiście , uważa ze jest pewna różnica jeśli chodzi o mężczyzn .
–
To oczywiście człowiek – rzucił ze szczypta odrazy . - Tylko oni mogą
wygadywać takie głupoty na temat wilkołaków .
Mój uśmiech się poszerzył .
–
Jest wampirem .
Bardziej poczułam niż zobaczyłam jak wzrusza ramionami .
–
To to samo . Większość wampirów na początku było ludźmi i zachowali
ich uprzedzenia . ( Przez chwile zastanawiał się .) Kochałaś go ?
–
Ledwo go znałam .
Czubkami palców pogłaskał mój brzuch i dotknął piersi , niedbale drażniąc
stwardniałe czubki . Wstrzymałam oddech , czując jak mój puls przyspiesza .
Zdawałam sobie sprawę , ze powinnam się wycofać i zakończyć to zanim posuniemy
się dalej . Ale jakoś nie potrafiłam zmienić moich myśli w czyny . Jakaś część mnie ,
ogromna część , za bardzo potrzebowała seksu .
–
To nie jest odpowiedz na moje pytanie – zauważył .
–
To prawda – powiedziałam wahając się . - I nie , nie kochałam go . Po
prostu było coś między nami , coś co chciałam zglebić . Odmówił tylko
dlatego , ze jestem wilczyca .
–
Jednakże nie wyglądasz na kogoś , kto łatwo się poddaje .
–
Faktycznie , nie jestem taka .
Próbowałam . Dzwoniłam . Nawet dwa czy trzy razy byliśmy na obiedzie . Ale
Quinn wyraził się jasno : to co już otrzymał w zupełności mu wystarczało i nie chciał
niczego innego . W końcu dałam za wygrana . Jak stwierdził Rohan , to Quinn na tym
tracił nie ja .
–
Więc dlaczego się poddałaś ?
–
Ponieważ nie jestem aż tak zdesperowana i dlatego , ze nie jest wilkiem .
–
Ponieważ pewnego dnia chciałabyś mieć dzieci ?
Przytaknęłam .
–
Próbowałam mu to powiedzieć . Nie szukałam poważnego związku .
Chciałam po prostu zbadać zakres możliwości .
–
Wiesz co ? Przekonałem się już wiele razy , ze żeby tacy ludzie
zrozumieli pewne rzeczy , nie ma nic lepszego jak zazdrość . Potrząśnij
mu przed nosem swoimi podbojami i patrz jak się będzie gotował .
–
Nie jest łatwo doprowadzić go do zazdrości skoro nie mieszkamy w tym
samym Stanie .
–
To zapomnij o nim . To jest mężczyzna , który nie rozpozna skarbu
nawet jeśli podstawisz mu go pod nos .
Poczułam rozbawienie .
–
Bo ty z pewnością potrafisz , co ?
–
Kochanie , kiedy spotykam kobietę warta mojego zainteresowania ,
ujeżdżam ja i trzymam się jej do czasu , aż jest moja .
Jakby dla udowodnienia swoich slow , zsunął rękę po moim biodrze i , zanim
miałam czas zareagować , nagle poczułam jego kciuk pieszczący wnętrze mojego uda
, wysyłając dreszcze pożądania na cale moje ciało .
–
I to mówi ten sam mężczyzna , który ostrzegał mnie żebym nie
oczekiwała od niego niczego poważnego ?
–
Gdybyś była zmiennokształtną kobyla , ścigałbym cie aż byłabyś moja .
I nie miałabyś żadnych szans żeby uniknąć dołączenia do mojego stada .
Sposób w jaki mnie dotykał i ton jego głosu nie pozostawiał miejsca na żadne
wątpliwości i to sprawiło , ze poczułam się o niebo lepiej . Pomiędzy zdrada Talona ,
faktem , ze Misha najprawdopodobniej był wspólnikiem tych , którzy stali za moimi
porwaniami i Quinnem , który mnie porzucił , zaczęłam się zastanawiać czy czasem
nie przyczepiono mi na plecach tabliczki z napisem : „ Możesz mnie podeptać ,
uwielbiam to .”
–
Oczywiście nie jesteś kobyla , więc będę musiał się zadowolić lżejszą
relacja .
Ogarnęło mnie rozbawienie .
–
Więc ciągle mogę liczyć na lekcje jazdy ?
–
Kiedy tylko to będzie możliwe .
Czyli już niedługo , jeśli nie uda mi się zebrać w sobie i odsunąć . Ale nie byłam w
stanie tego zrobić . Wspiął się palcami wzdłuż mojego uda i to co mi robił , było
zbyt przyjemne żeby tak szybko to zakończyć .
–
Więc , ile masz dzieci ze swoimi klaczami ?
–
Ani jednego . Rząd zmusił nas do wszczepienia takiej samej pluskwy
antykoncepcyjnej , jaka macie wy , wilki . ( Przez chwile się zawahał .)
Tylko , ze w tamtym miejscu wyjęli mi pluskwę i w tej chwili
najprawdopodobniej jestem płodny .
–
Cale szczęście , ze krzyżówki międzygatunkowe zdarzają się wyjątkowo
rzadko .
Co wcale nie znaczyło , ze nigdy się nie zdarzały . Byłam tego żywym dowodem .
Z jednej strony , to nawet dobrze się składało , ze nie mogłam zajść w ciąże bez
pomocy medycznej . Być może nigdy nie będę mogła , jeśli rezultaty moich badan
były podobne do tych Rohana .
Kade uniósł brew .
–
Ty również nie masz pluskwy ?
–
Nie .
Moja pluskwa została usunięta ponad rok temu przez Talona i nigdy nic nie
zrobiłam żeby ja zastąpić nowa . Nie widziałam żadnej potrzeby żeby to zrobić ,
wiedząc ze większość lekarzy postrzegała mnie jako lykanski odpowiednik mula i
byli zdania , ze nie ma wielkich szans żebym zaszła w ciążę .
–
Ale nie potrzebuje pluskwy . Mam problemy zdrowotne , które
sprawiają ze nie mogę zajść w ciążę .
–
Więc , możemy się zabawiać bez obawy o konsekwencje ?
Było mi coraz trudniej skoncentrować się na tym co mówił , czując jego palce ,
które tam , na dole , robiły coś absolutnie cudownego .
–
To jest dokładnie to co … och !
Zaśmiał się gardłowo i umieścił swoje ogromne dłonie po obu stronach mojego
tyłka , po czym rozsunął mi nogi kolanem .
–
Kochanie , jeszcze niczego nie widziałaś .
Wszedł we mnie jednym ruchem i zajęczałam z przyjemności . Przez chwile nie
ruszał się i zamknęłam oczy żeby lepiej delektować się dotykiem naszych ciał ,
pulsowaniem naszych połączonych organów . Wiedziałam , i on również , ze to nie
było zbyt rozsądne . Nieostrożnością było poddać się przyjemności , kiedy daleko
nam było do zakończenia tej sprawy a tym bardziej do bycia bezpiecznym . Ale
niebezpieczeństwo jest dla wilków afrodyzjakiem , a ja byłam wilczyca , która nie
mogła sobie przypomnieć czy przez minionych osiem dni odczuwała jakakolwiek
przyjemność . Potrzebowałam tego tak bardzo , jak wampir potrzebuje krwi .
Zaczął się poruszać w ta i z powrotem , przeganiając resztki mojego poczucia winy
i pogrążając mnie w intensywnej przyjemności . Ta z kolei rozkwitła cudownym
bólem , który zaczynał się w dole brzucha , po czym zalał mój umysł kalejdoskopem
sensacji wzrastających wraz z coraz szybszym tempem Kada . Prawie zbyt szybko
zaczęłam drzeć i orgazm rozdarł moje ciało i umysł . Dyszałam , czepiając się
parapetu i moje krzyki zmieszały się z jękami Kada , kiedy dochodziliśmy razem .
Kiedy w końcu dreszcze ustały , roześmiał się cicho , przytulając czoło do moich
pleców .
–
Myślę , ze oboje tego potrzebowaliśmy .
Uśmiechnęłam się .
–
Z pewnością masz racje .
Pocałował czubek mego ramienia i objął mnie w pasie , przyciągając do swego
gorącego ciała .
–
Przyrzekam , ze następnym razem nie będę się spieszył .
Otworzyłam usta żeby mu odpowiedzieć i właśnie w tym momencie to
usłyszałam .
Odgłos pazurów na betonie .
Nie byliśmy już sami .