Witkiewicz Wariat i zakonnica

background image

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Wariat i Zakonnica

Wariat i zakonnica czyli Nie ma zlego, Co by na jeszcze Gorsze nie wyszlo Krótka sztuka w
trzech aktach i czterech odslonach 1923 Poswiecona wszystkim wariatom swiata (y compris
inne planety naszego systemu, a takze planety innych slonc Drogi Mlecznej i innych
gwiazdozbiorów) i Janowi Mieczyslawskiemu.OSOBY Mieczyslaw Walpurg 28 lat. Brunet
bardzo piekny i doskonalezbudowany. Broda i wasy w nieladzie. Dlugie wlosy. Ubrany
wstrój szpitalny. Kaftan bezpieczenstwa (camisole de force).Wariat. Poeta.Siostra Anna 22
lata. Blondynka bardzo jasna i bardzo ladna,i dosc "stosunkowo" uduchowiona. Strój zakonny
fantastyczny. Napiersi duzy krzyz na lancuszku. Siostra Barbara przelozona. Strój taki sam
jak u SiostryAnny. 60 lat. Matejkowska matrona.Dr Jan Burdygiel 35 lat. Psychiatra
normalny. Ciemny blondynz bródka. Bialy chalat.Dr Efraim Gruen 32 lata. Psychoanalityk ze
szkoly Freuda.Czarny cherubin o semickim typie. Bialy chalat.Prof. Ernest Walldorff stary,
jowialny facet lat 55-60. Duzesiwe wlosy. Ogolony zupelnie. Zlote binokle. Strój
marynarkowy,angielski.Dwóch poslugaczy dzikie brodate bestie. Alfred czarnabroda, lysy.
Pafnucy ruda broda, z wlosami. Ubrani w strojeszpitalne.Rzecz dzieje sie w celi dla furiatów,
w domu wariatów "PodZdechlym Zajaczkiem". AKT PIERWSZY <Scena przedstawia cele
dla furiatów. Na lewo w rogu tapczan.Nad tapczanem napis: "Dementia praecox", nr 20.
Wprost oknozlozone z dwudziestu pieciu malych, grubych szybek przedzielonych
metalowymi ramkami. Pod oknem stól. Jednokrzeslo. Drzwi na prawo o skrzypiacych
ryglach. Na tapczanie,zwiazany w kaftan bezpieczenstwa, spi Mieczyslaw Walpurg. Palisie
ciemna lampa u sufitu. Dr Burdygiel wprowadza SiostreAnne.>BURDYGIELOto jest nasz
pacjent. Teraz spi po duzej dawce chloralu imorfiny. Powolne trucie nieuleczalnych jest nasza
tajna zasada.Mozliwe jest jednak, ze Gruen ma racje. Ja nie jestem jednym ztych zakutych
psychiatrycznych lbów, które nie sa juz w stanieprzyjac niczego nowego. Pozwalam na
eksperyment, tym bardziej?e nie tylko ja, ale i profesor Walldorff wyczerpal juzwszystkie
srodki. Dementia praecox. Jesli siostra w co bardzowatpie rozwiaze mu jego jak mówia
psychoanalitycy "kompleks", jesli siostra dotrze, do miejsca zapomnianego,
tzw."psychicznego urazu", bede sie tylko cieszyl triumfem Gruena.Co do psychoanalizy, to
uznaje jej metody badania, ale nie wierze w jej wartosc terapeutyczna. To dobre dla ludzi,
którzycale zycie moga poswiecic na leczenie. Oto krzeslo.<Podaje jej krzeslo.>SIOSTRA
ANNA Dobrze, panie doktorze, ale co ja mam wlasciwie robic? Jak mamsie do tego brac?
Zapomnialem spytac o to wlasnie, co jestnajwazniejsze.BRUDYGIELNiech siostra nie stara
sie robic nic specjalnego. W zwiazku zeswoja bezposrednia intuicja niech siostra postepuje
zupelnieswobodnie, tak jak siostrze nakaze glos sumienia. Tylko podzadnym pozorem nie
nalezy spelniac jego zyczen. Rozumiesiostra?SIOSTRA ANNAPanie doktorze, zwracam
panu uwage, ze pan mów do osobyduchownej.BURDYGIELNiech sie siostra nie obraza.
Prosta formalnosc. A wiec zegnamsiostre. Jeszcze jedno: niech siostra pamieta, ze
najwazniejszarzecza jest wylowienie z niego "kompleksu", zapomnianegowypadku, który
sprawil cale to spustoszenie.<Siostra Anna kiwa glowa. Brudygiel wychodzi i
zaryglowujedrzwi. Siostra Anna siada i modli sie. Pauza. Walpurg budzi siei podnosi na
tapczanie. Siostra Anna drgnela. Wstaje i stoinieruchomo.> WALPURG <siedzac>Cóz to za

background image

halucynacja? Tego nie mialem jeszcze nigdy. Co, udiabla? Odezwij sie.SIOSTRA ANNANie
jestem zmora. Jestem przyslana, aby sie panem opiekowac.WALPURG <wstajac>Aha. Nowy
pomysl moich szlachetnych katów.Piekielne pomyslyDzialaja na zmysly,A dusza gdzies
skryta,Nikt o nia nie pyta.Jak pani na imie? Dwa lata nie widzialem kobiet.SIOSTRA ANNA
<drgnela>Moje duchowne imie jest Anna.WALPURG <z nagla zadza>A wiec, siostro, daj mi
siostrzany pocalunek. Pocaluj mnie. Samnie moge. Jestes sliczna. Ach! Co za
meczarnie!<Zbliza sie do niej.>SIOSTRA ANNA <cofajac sie, mówi glosem zimnym i
dalekim>Jestem tu, aby uspokoic zmeczona dusze pana. Sama jestem pozazyciem. Czyz pan
nie widzi mego stroju?WALPURG <opanowuje sie>Ach wiec tak nie mozna? Opanujmy sie.
<innym tonem> Jestem zywym trupem, siostro Anno. Nie potrzebuje opieki,
tylkosmierci.SIOSTRA ANNAJa jestem wiecej umarla niz pan. Pan wyzdrowieje i cale
zyciebedzie jeszcze przed panem.<Walpurg wpatruje sie w niz bardzo
badawczo.>WALPURG Czemu pani jest zakonnica? Taka mlodziutka, taka
sliczna.SIOSTRA ANNANie mówmy o tym.WALPURGMusze mówic. Jest pani podobna do
tej, która kiedys byla dlamnie wszystkim. A moze mi sie wydaje. Nie zyje juz.SIOSTRA
ANNA <drgnela>Nie zyje?WALPURGPani takze miala cos podobnego w zyciu. Ja to
odczulem od razu.On tez nie zyje? Prawda?SIOSTRA ANNAAch, na litosc boska, nie
mówmy o tym. Jestem juz w innymswiecie.WALPURGAle ja nie jestem. Jakze zazdroszcze
pani innego swiata, którypani sama sobie na mieszkanie wybrala. Ja musze zyc tu, w
tymokropnym wiezieniu, w swiecie narzuconym mi przez moich katów,w swiecie, którego
nienawidze. A mój swiat istotny to tenzegar, który mi w glowie idzie bez przerwy nawet
podczas snu.Wolalbym smierc po tysiace razy. Ale ja nie moge umrzec. Takiejest prawo
wobec nas, szalonych, cierpiacych bez winy. Jestesmy torturowani jak najgorsi zbrodniarze.
A umrzec nam nie wolno,bo spoleczenstwo jest dobre, bardzo dobre, i dba o to, bysmysie nie
przestali meczyc przedwczesnie. Ha!! Niech pani zdejmiemi ten przeklety kaftan! Dusze sie!
Rece wychodza mi ze stawów!SIOSTRA ANNAJa nie moge. Doktor nie
pozwolil.WALPURG <zimno>Pani jest wiec pomocnica mego kata? Dobrze. Prosze siadac.
Porozmawiamy. Mamy czas. O! Ja mam mase czasu! Tylko nie wiem,czym go zapelnic. A
moich mysli nie znosze juz nie znosze...<opanowuje lkanie> A myslec musze w kólko, jak
maszyna. Wglowie idzie mi piekielna maszyna. I nie wiem, na która godzinektórego dnia jest
nastawiona. Nie wiem, kiedy peknie. I czekam,bez konca czekam. Czasem mysle, ze juz nie
moze dluzej trwac tameka. Ale nie przechodzi dzien, noc, znowu dzien, potemchloral,
morfina, sen pelen koszmarów i to straszne obudzeniesie z tym poczuciem, ze wszystko
zaczyna sie na nowo. I takciagle, ciagle...SIOSTRA ANNANiech pan tak nie mówi. Prosze,
bardzo prosze: niech sie panuspokoi. Jesli nic panu nie bede mogla pomóc, poprosze doktorao
uwolnienie mnie od tego obowiazku.WALPURG <dziko>O nie! Stad pani nie wyjdzie!
<opanowuje sie: Siostra Anna cofa sie z przestrachem> Przepraszam siostre, ja jestem
zupelnieprzytomny. Mówmy dalej. Zaraz sie uspokoje. Niech pani razzrozumie, ze dwa lata
juz nie widzialem kobiet... Wiec o czymmówilismy? Aha pani kogos stracila. Ja tez. Niech
paniopowie. Pani pozwoli, ze sie przedstawie. <klania sie> Walpurg.Mieczyslaw
Walpurg.SIOSTRA ANNA <chwieje sie>Walpurg? To pana wiersze czytalismy z moim
narzeczonym? Ach, tostraszne! Dziekuje panu. Ilez chwil cudownych panu zawdzieczam!I
wszystko tak okropnie sie skonczylo.WALPURG Moze wlasnie dlatego, ze czytaliscie moje
wiersze. A zresztanie wszystko sie skonczylo. |wiat sobie trwa jakby nigdy nic.Ale trzeci tom
jest niezly. Wiem o tym. Po trzecim tomieprzyszedlem tu na mieszkanie. Alkohol, morfina,
kokaina koniec. A do tego nieszczescie.SIOSTRA ANNAPo co pan to robil majac taki talent!
To juz jest szczescie byctakim artysta jak pan.WALPURG Szczescie! Meczarnia. Chcialem
sie wypisac do dna i umrzec. Alenie. Spoleczenstwo jest dobre. Odratowali mnie, abym
musial tozycie skonczyc na torturach. Ach, ta przekleta etyka lekarska!Wymordowalbym to
cale plemie katów. <innym tonem> Wie pani,kiedy bylem w szkole, uczylem sie biografii

background image

Henryka von Kleist."Er fuehrte ein Leben voll Irrtum..." Nie moglem tego dawniejzrozumiec.
Teraz pojmuje to dokladnie...SIOSTRA ANNA Czemu sie pan zatruwal narkotykami? Niech
pan odpowie. Ja tegopojac nie moge. Bedac takim artysta.WALPURGCzemu? Czy pani nie
rozumie? "Meine Koerperschale konnte nichtmeine Geistesglut aushalten." Kto to
powiedzial? Zar mego duchaspalil moja ziemska powloke. Teraz rozumie pani? Moje
ganglionynie mogly nastarczyc temu przekletemu czemus, co mi kazalpisac. Musialem sie
truc. Musialem zdobywac sile. Ja niechcialem, ale musialem. A jak raz cala maszyna, stara,
slabamaszyna wejdzie w ruch tak szalony, to musi isc dalej, czy sietworzy jeszcze, czy nie.
Mózg sie wyczerpuje, a maszyna idziedalej. Dlatego to artysci musza popelniac szalenstwa.
Cóz robicz bezmyslnie rozpedzonym motorem, którego nikt juz skontrolowacnie moze?
Niech pani sobie wyobrazi hale maszyn wielkiejfabryki bez maszynisty. Wszystkie zegary
przeszly juz dawnoczerwona strzalke, a wszystko wali dalej jak wsciekle.SIOSTRA ANNA
<sluchala z zalamanymi rekami>Ale czemu teraz, w naszych czasach, wszystko tak sie
wlasniekonczy? Dawniej bylo inaczej.WALPURGDawniej nie bylo "nienasycenia forma",
nie bylo perwersji wsztuce. A zycie nie bylo bezcelowym poruszaniem sie
bezdusznychautomatów. Spoleczenstwo jako maszyna nie istnialo. Byla miazgacierpiacych
bydlat, na której wyrastaly wspaniale kwiaty zadzy,potegi, twórczosci i okrucienstwa. Ale nie
wdawajmy sie w terozmowy. Mówmy o zyciu naszym zyciu. Mam dla pani tylelitosci, ile
pani dla mnie. SIOSTRA ANNABoze, Boze, Boze...WALPURGNo, dosyc. Jeden jest tylko
pewnik, ze wielkosc w sztucejedynie jest dzis w perwersji i obledzie oczywiscie mówie
oformie. Ale dla tworzacych, a nie dla szakali, ich formazwiazana jest z ich zyciem. Niech
pani mówi teraz o sobie. Ktobyl on?SIOSTRA ANNA <drgnela, mówi automatycznie>On
byl inzynierem.WALPURGJa sie wcale nie smialem. Zazdroszcze mu tylko. Byl jednym
zkólek w maszynie, a nie zblakanym kamykiem wsród zebatych,stalowych kól.
Dalej!SIOSTRA ANNAKochal tylko mnie, ale nie mógl zerwac z jedna... pania. Iostatecznie
musial skonczyc. Strzelil sobie w skron. Ja poszlamwtedy do
klasztoru.WALPURGSzczesliwy! Niech pani go nie zaluje. Wiec nawet inzynierzymoga dzis
miec takie problemy. I pani dlatego... Ach, cóz zapotwornosc. Czemu j a pani nie spotkalem
wczesniej!SIOSTRA ANNAI cóz by bylo? Zameczylby pan mnie jak
tamta...WALPURGSkad pani wie? Mów w tej chwili, skad wiesz? Tego nie wie nikt.Kto pani
to powiedzial?SIOSTRA ANNANie jestem pani, tylko siostra.WALPURG <zupelnie
zimno>Skad siostra wie o tym? To ciekawe. Ja jestem zupelniespokojny.SIOSTRA ANNA
<brutalnie> Przeciez mówie panu, znam pana wiersze. Wiem, kim pan jest wtej chwili.
WALPURGAch, tak: jestem wariatem w kaftanie. To takie proste. Ale niejest proste kogos t a
k zameczyc, jak ja ja. Nie wiem, kto kogozabil. Ona sie poswiecila. Ostatecznie nie jestem
winien.Umarla na zapalenie mózgu. I nie wiem, czy to ja ja zabilem,czy ona mnie zabija teraz
z torturami, codziennie,systematycznie. Po smierci jej przeczytalem jej dziennik iwtedy
zrozumialem, jak strasznie, piekielnie ja meczylem. Alesama tego chciala. Zabila sie w ten
sposób, a teraz zabijamnie. Ach!!!<Szarpie sie w kaftanie.>SIOSTRA ANNAPanie, dlaczego
pan tu sie dostal?WALPURGZa slaby system. Kokaina. Zegar w glowie. To wieczne
pytanie,kto kogo zabil. W setnej czesci sekundy mam dwie mysliprzeciwne sobie, jak Bóg i
szatan. A zreszta: troche wierszy.Pewno juz wyszly. Moja siostra na tym zarobi. Mam siostre,
której nienawidze. Troche furii. No i dostalem sie tu. A tuprzeciez wyzdrowiec nie mozna.
Sama pani widzi. Wlasciwiejestem zupelnie przytomny, tylko mam mala maszynke w
glowie.Kto raz tu wejdzie, jest skonczony. Bo ich leczenie wzmagatylko obled, a kazdy
wysilek oklamania ich kosztuje tyle, ze potem zrobi sie jakies glupstwo, maly falszywy krok,
i siedzisie dalej bez konca.SIOSTRA ANNATak male wydaje mi sie teraz wszystko, co
przezylam. Wierzylamw wielkosc, w jednosc tego, co bylo ze mna. Teraz nie ma nic,tylko
straszna, beznadziejna pustka. Jego duch odszedl ode mniena zawsze.WALPURG
<zadowolony>Odszedl, ale ze wstydu. Nie móc dla pani porzucic jakiejsmalpy, jakiegos

background image

demonicznego starego pudla, jakiegos swinstwa!!Co? Wiem na pewno. W tym nie ma zadnej
wielkosci. Jego smiercbyla wstretna slaboscia. I to dla pani nie móc tego zrobic!!!A ja? <pada
przed nia na kolana> Niech pani dotknie mojejglowy. Moze ten zegar przestanie isc choc na
chwile. Ja teraztez komponuje wiersze. Ale mysle, ze sa gorsze. Nie moge pisac.Olówkiem
mozna sie tez zabic. Nie moge poprawic, a tu nowerzeczy wciaz przychodza. Niech siostra
potrzyma moja glowe wrekach. Ach, gdybym mógl odkrecic i schowac ja do szafy,
zebyodpoczela troche. Ja bym tez wtedy odpoczal.SIOSTRA ANNANiech pan odpocznie.
Choc troche. O, tak. Prosze.<Bierze jego glowe w rece i osuwa sie na krzeslo. On
kladzieglowe na jej kolanach.>WALPURGNiech pani rozwiaze mi rece. Przeciez jestem
zupelnieprzytomny.SIOSTRA ANNA Nie moge. Nich pan mnie o to nie prosi. Doktor by
mnie...WALPURG <nie wstajac z kleczek podnosi glowe i patrzy na niadziko>Doktor? Czy
pani chce, zebym dostal ataku furii? Tu tak zawsze.Pani jest z nimi w zmowie. Doprowadzaja
do furii, a potemtrzymaja w kaftanie. I tak bez konca. <Ostatnie slowa wymawia z okropna
rozpacza.>SIOSTRA ANNA <wstajac> Juz, juz... Ja wiem... Wszystko jest nic. Dla pana
zrobiewszystko. <Podnosi go, obraca tylem do siebie i rozwiazuje mu kaftan.Walpurg obraca
sie do niej i przeciaga sie odwijajac rekawykaftana az po lokcie. Wyglada jak bokser
przygotowujacy sie dowalki.WALPURGNo teraz jestem wolny. SIOSTRA ANNA <ze
strachem>Panie, ale niech mi pan da slowo, ze nic wiecej nie bedzie.WALPURGNic, tylko
to, zebysmy byli choc chwilke szczesliwi. Pani jestjedyna kobieta na swiecie. Nie dlatego, ze
pani wlasnieprzypadkiem jest pierwsza, która po dwóch latach widze, alenaprawde. Kiedy
jestem z pania, nie istnieje dla mnie nic: calaprzeszlosc, to wiezienie, tortury wszystko
zniknelo. Czuje,ze napisze jeszcze cos. Wszystko jest jeszcze przede mna.<Podchodzi do niej
zupelnie blisko.>SIOSTRA ANNA <nie ruszajac sie z miejsca>Ja sie boje. To wszystko takie
straszne. Nich pan sie nie zbliza.WALPURGCzy myslisz, ze zrobie ci cos zlego? Czy
myslisz, ze ja ponizesie do tego stopnia, zeby cie sila pocalowac? Kocham cie.Mozesz mi
wierzyc. Jestem zupelnie przytomny. <bierze ja zareke: Siostra Anna drgnela jak od
dotkniecia rozpalonymzelazem> Jestes jedyna. Ta chwila tez jest jedyna. Nie wrócinigdy, jak
wszystko. Raz tylko sie istnieje i musi sie spelnicwszystko, co sie spelnic mialo na tej ziemi.
Inaczej jest tozbrodnia zatruwajaca swoim jadem nieskonczone pokolenia.Pocaluj mnie. Jak
ci na imie?SIOSTRA ANNA <bezwolnie>Alina.WALPURG <przysuwajac twarz do jej
twarzy>Alinko, ty mnie kochasz. Nie mysl, ze ja zawsze jestem taki brzydki. Dawniej nie
mialem brody i wasów. Ale chcialem raznadziac sie na brzytwe i przestali mnie
golic.SIOSTRA ANNAAch nich pan tak nie mówi. Ja pana kocham. Nic nie ma naswiecie
calym oprócz pana. Nawet meki wieczne... WALPURG <biorac jej glowe w rece i patrzac jej
w oczy>Nie ma zadnych mek wiecznych, jest tylko doczesna kara inagroda. Pocaluj mnie. Ja
nie smiem...SIOSTRA ANNA <wyrywajac sie>Tylko nie to, nie to! Ja sie boje... WALPURG
<zrywa jej zakonny ubiór z glowy i obejmuje ja dzikimusciskiem> Musisz. Musisz. Ta chwila
jest jedyna...<Caluje ja w usta, przeginajac ja w tyl. Siostra Anna poddajesie bezwladnie.>
AKT DRUGI <Ta sama dekoracja. Zaczyna sie ranek nastepnego dnia. Robi siecoraz jasniej,
ale pogoda jest pochmurna. Nadchodzi burza.Grzmoty i blyskawice poteguja sie coraz
bardziej.>SIOSTRA ANNA <wkladajac zakonne nakrycie glowy>Teraz musze cie zawiazac
znowu. Jakie to okropne! Ale masz to.Daje ci to jako talizman. <odpina z lancuszka i daje mu
zelaznykrzyz, który miala na piersiach> Nie mam juz prawa tego nosic.Nosilam za
specjalnym pozwoleniem siostry przelozonej. Tenkrzyz dostalam od mojej
matki.WALPURGDziekuje ci, Alinko. Dziekuje za wszystko. <bierze krzyz i wklada go w
szpare deski od tapczana> Mial tam byc olówki ipapier, ale nigdy nie moglem tego dostac.
<wraca do niej icaluje ja w reke> A wiesz, ze teraz dopiero zrozumialem ogrommojego
nieszczescia teraz, kiedy mnie kochasz. Wczorajzdawalo mi sie nieludzkim szczesciem
pocalowac twoje wlosy.Dzis, kiedy jestes moja, wszystko stalo sie niczym. Chce stadwyjsc,
pisac, pracowac, ogolic brode i wasy, byc znowu dobrzeubranym. Chce mi sie zycia, zupelnie

background image

zwyklego zycia. Ja muszestad wyjsc. Zobaczysz. Ty mi dalas sile do pokonaniawszystkiego.
Wyjdziemy stad oboje.SIOSTRA ANNA <calujac go>Ja czuje zupelnie to samo. Ja tez nie
jestem juz zakonnica.Mnie sie chce zwyczajnego, spokojnego zycia. Tyle sie
nacierpialam.WALPURG <ponuro>Tak ty wyjdziesz na pewno. Ty nie jestes w wiezieniu.
<znaglym niepokojem> Alinko, nie zdradL mnie. Ten doktorBurdygiel to mój
najstraszniejszy wróg. Wole juz tego Gruena,choc tez jest wstretne bydle. Nie zdradzisz? Boje
sie, zerozpetalem w tobie zmysly, i jak mnie pare dni nie zobaczysz,to moze ktos inny zaczac
ci sie podobac. SIOSTRA ANNA <zarzuca mu rece na szyje>Kocham cie. Ciebie jednego na
zycie cale. Sama bym tu zostala,abys mógl tylko wyjsc stad. Ja cie kocham dla ciebie. Ty
musiszspelnic twoje przeznaczenie.WALPURG <calujac ja>Biedne dziecko. Ja sie o ciebie
boje. We mnie jest jakas sila,nad która nie panuje. Wszystko byc musi musi byc koniecznie.Ja
nie mam woli w zwyklym znaczeniu. Nade mna czy we mnie jestjaks wyzsza potega, która
robi ze mna, co chce.SIOSTRA ANNATo twórczosc. A moze to Bóg. On nam przebaczy. I
moja matkaprzebaczy mi takze, choc byla swieta.WALPURGCzekaj, ja ci nie powiedzialem
wszystkiego. Mnie sie zdaje, zeja ja zabilem. Ale nie wiesz...SIOSTRA ANNA <wyrywa mu
sie> Nie mów, nie mów nic. Ubieraj sie szybko. <wklada mu kaftan>Oni moga przyjsc tu za
chwile.<On staje tylem do niej, ona mu zawiazuje rekawy kaftana.>WALPURGAle nic sie
nie zmienilo? Tak dziwnie mówisz, jakbys przestalamnie nagle kochac.SIOSTRA ANNA
<konczac zawiazywanie>Alez nic. Tylko sie boje. Boje sie o nasze szczescie. <odwracago do
siebie, caluje szybko> A teraz kladL sie i udawaj, zespisz. Predko.<Popycha go ku
tapczanowi.>WALPURG <kladac sie>Pamietaj, nie zdradL mnie. Tyle jest dobrze ubranych
ludzi naswiecie tyle jest kanalii.SIOSTRA ANNAGlupstwa pleciesz. Cicho! Zdaje sie, ze
ida.Walpurg kladzie sie i udaje spiacego. Siostra Anna siada nakrzesle i modli sie. Pauza.
Drzwi odryglowuja sie i wchodzi drBurdygiel. Za nim Siostra Barbara i Gruen.GRUEN <we
drzwiach do kogos, kto jest na zewnatrz>Mozecie zostac.BURDYGIEL <podchodzi do
Siostry Anny i mówi cicho>No i cóz? Jakze tam?<Siostra Barbara caluje w czolo Siostre
Anne, która caluje ja wreke.>SIOSTRA ANNANic. Wszystko dobrze. BURDYGIELSpal
caly czas?<Gruen przysluchuje sie uwaznie.>SIOSTRA ANNANie. Raz sie obudzil.
Rozmawial zupelnie przytomnie. Mówil mi oswoim zyciu. Nie wiedzialam, ze to jest ten
slawny Walpurg.Potem zasnal spokojnie. Drugi raz juz sie nie obudzil.GRUENA nie
mówilem! Zaczyna sie rozwiazywanie kompleksu. Zasnal sampo raz drugi bez chloralu. Czy
zdarzylo sie to wam kiedy,kolego? BURDYGIELMnie w ogóle nigdy. Nigdy nie bralem
chloralu. Ale ten faktjest dziwny tym bardziej w okresie furii. Sluchajcie, Gruen:ja nie mam
zadnych przesadów. Jesli chcecie dalej próbowacwaszych metod prosze. Ja sie zgadzam.
Nawet powiem otwarcie zaczynam nabierac zaufania do psychoanalizy. Oddaje wam
tegopacjenta. Za duzo troche erotyzmu jest w waszych teoriach. Tojest jedyna rzecz, która
mnie zniecheca.GRUENAlez, kolego, erotyzm jest rzecza najwazniejsza.
Wszystkiekompleksy pochodza z tej sfery. Pozwolicie, ze obudze
pacjenta.BURDYGIELWcale.<Podchodzi do Siostry Anny i przechodzi z nia na prawo.
SiostraBarbara patrzy na scene budzenia.>GRUEN <budzac Walpurga> Halo! Walpurg!
Sluchajcie, to ja Gruen.<Walpurg udaje, ze sie budzi. Przeciaga sie na tapczanie isiada.
Pauza.WALPURGA, to wy, doktorze. Dawno was nie widzialem. Lubie te rozmowy zwami.
Czemu nie przychodzicie? Pewnie Burdygiel wam zabronil?GRUENAle gdzie tam. Oddal mi
was w zupelne wladanie. Wylecze was napewno. Jakze wam zrobila rozmowa z siostra Anna?
To byl mójpomysl.WALPURG Cudownie. To swieta osoba. Nigdy sie tak swietnie nie
czulem,nawet za najlepszych czasów. Chcialbym pisac.GRUENDoskonale. Dzis dostaniecie
olówek i papier. Ksiazki tez. Jakiechcecie?WALPURGWszystkie dziela Tadeusza
Micinskiego i drugi to "LogischeUntersuchungen" Husserla. Moze byc takze Moreas. I trzeci
tommój wlasny. Cudownie mi jest. Moze przedstawicie mnie tejwielkiej damie w habicie.
Ksiezna Zawratynska, o ile mi siezdaje, jesli sie nie myle.<Wstaje.>SIOSTRA

background image

BARBARAPanie Walpurg, jestem siostra Barbara, przelozona zakonudobrowolnych
meczenniczek. Prosze o tym nie zapominac.GRUENNie potrzebuje przedstawiac, skoro
panstwo sie znaja...WALPURG Gruen, a moze byscie tak zdjeli mi ten kaftan? Jestem
zupelniejuz zdretwialy, a przy tym kompletnie przytomny. O furii nie mamowy. Daje wam
slowo honoru. Wyspalem sie z sila czterdziestususlów.BURDYGIEL <przerywa rozmowe z
Siostra Anna>O, co to, to nie! Cóz to jest honor wariata? Tego nie wie nikt.A
powstrzymywana furia wybucha czasem ze zdwojona sila. Niezgadzam sie. <Walpurg
opanowuje atak nienawisci.>WALPURGAlez, panie doktorze, Gruen odpowiada za mnie
glowa.Nieprawdaz, Gruen?GRUENTak. Sluchajcie, Burdygiel: albo, albo albo to jest
mójpacjent, albo nie. Polowiczne metody do niczego nie doprowadza.BURDYGIELNo,
dobrze. Walcie. Ale co powie profesor? GRUENWobec takich rezultatów profesora biore tez
na siebie. Walpurg,zdejmuje wam kaftan i uwazam was od dzis za rekonwalescenta.Obróccie
sie.<Walpurg obraca sie do niego tylem. Gruen rozwiazuje murekawy.>SIOSTRA
BARBARA Czy aby nie za wczesnie, panie Gruen?GRUENSiostro Barbaro, nie wtracajcie
sie w nie swoje sprawy. Jak bymwas zanalizowal, wystapilibyscie zaraz z klasztoru.
Maciekompleks pokuty za winy przeciw mezowi. A za zycia torturowaliscie go jak najgorsza
kacica. Ja wiem wszystko.SIOSTRA BARBARAPanie Gruen, niech sie pan nie zapomina.
Niech pan nie powtarzami plotek miejskich ze sfer nizszych.GRUENTo nie sa plotki. To jest
fakt odkryty przeze mnie. Jestesciewolni, Walpurg. A za pól roku wyjdziemy stad wszyscy
razem namiasto. Tylko mniej oporu, sluchajcie. Nabierzcie raz do mniezaufania.WALPURG
<podaje mu reke>Dziekuje wam. <do Siostry Barbary> Nareszcie znalazl sieczlowiek, który
uznal mnie jako wariata. Jako poeta mialem uznania dosyc. <podaje reke Siostrze Barbarze,
która wita sie znim z niechecia> Gruen, dajcie olówek i kawalek papieru.Obudzilem sie z tym
w glowie. Wywloke z tego cudowne rzeczy.<Gruen daje mu blok i olówek. Walpurg zaczyna
notowac stojac.>GRUEN <do Siostry Barbary>Widzicie, siostro, tak trzeba postepowac z
chorymi. Naszeszpitale gorsze sa od sredniowiecznych wiezien. Tylkopsychoanaliza uwolni
ludzkosc od potwornego koszmaru szpitalawariatów. Co mówie, wiezienia stana sie puste,
jesli wszyscybeda poddani obowiazkowemu oczyszczeniu z kompleksów odsamego
dziecinstwa. Recze, ze ten <wskazuje na Walpurga> makompleks siostry bliLniaczki z
czasów, kiedy byl jeszczeembrionem. Dlatego nie moze sie naprawde zakochac.
Kochapodswiadomie siostre, mimo ze w normalnej swiadomosci czuje doniej prawdziwa
nienawisc. Walpurg, pierwsze skojarzenie do "siostra".WALPURG <przechodzac powoli w
prawo>Ostra jaskinia dwoje sierot na bezludnej wyspie powiesc"Blue Lagoon" de Vere
Stackpoola. GRUENWidzi siostra? Jaskinia to lono matki. Bezludna wyspa tosamo.
Rozwiazalem kompleks. Ta powiesc zna ja siostra? todruga warstwa weszla w zrobione juz
lozysko psychiczne.Walpurg, za dwa tygodnie jestescie zdrowi jak byk.WALPURG <nie
zwracajac uwagi na Gruena, mówi do Burdygiela> Panie doktorze, mnie sie zdaje, ze nie
mozna tak dlugoflirtowac z zakonnica.SIOSTRA ANNA <pospiesznie>Mysmy mówili tylko
o panu.WALPURGMoje zwierzenia sa tylko dla pani, siostro Anno.GRUEN <do Siostry
Barbary>Widzi siostra, jak on przytomnie mówi? Obudzil sie w nim zdrowyinstynkt zycia.
Jest zazdrosny moze sie zakochac.BURDYGIELNie czasami musze sie smiac z tej calej
psychoanalitycznejbaliwernii. Cha, cha, cha, cha!<Walpurg chwyta Burdygiela za wlosy i
zadaje mu straszliwy ciosolówkiem w lewa skron, Burdygiel bez jeku wali sie na
ziemie.>WALPURG <spokojnie>Masz za twoje flirty z duchownymi osobami! <kopie
Burdygielanoga> Zdychaj sobie, oprawco! Zaluje, ze nie moglem gostorturowac. Oto jest
zdrowy instynkt zycia. Gruen, prosze waso scyzoryk. Zlamal mi sie olówek. Twarda czaszke
mial ten kretyn, ale jestescie juz bez konkurenta.SIOSTRA ANNA <która stala stezala z
przerazenia>Co pan uczynil? Teraz wszystko przepadlo.<Mdleje i pada na ziemie.>GRUEN
<podbiegajac>Walpurg, czyscie oszaleli? Ja mam slabe serce. O Boze! BiednyBurdygiel.
<maca Burdygiela za puls> Trup trafil mu w samaskron.WALPURGTeraz jestem zdrów

background image

zupelnie. Utozsamilem go z siostra i zabilemich oboje za jednym zamachem. Jestem pewny,
ze ona umarla w tejchwili. Cha, cha! Kompleks rozwiazany. O ile psychoanaliza jestcos
warta, powinienem byc zaraz wypuszczony na wolnosc. Terazjestem juz kompletnie
bezpieczny.GRUEN Sluchajcie, Walpurg czy wy sobie czasem ze mnie nie
kpicie?WALPURGNie mówie powaznie: jestem zdrów. To uderzenie w ten czerepwyleczylo
mnie. Dlatego nie odpowiadam za to zabójstwo, aleodpowiadam za kazda chwile, która
nastapi. Siostro przelozona,obudL sie z tego oslupienia: bronilem czci duchowej osoby
przednapasciami zwyklego donzuana w doktorskim chalacie. Prawda czynie? Jestem pewien,
ze ten psychoznawca mail x romansów naoddziale kobiecym.SIOSTRA
BARBARANiewczesne dowcipy. Jest pan skonczony wariat. A jesli nie, tojest pan
pospolitym zbrodniarzem.<Idzie do Siostry Anny i cuci ja.>GRUENTo nieslychane! Wiec
naprawde czujecie sie dobrze?WALPURG <z niecierpliwoscia>Powiedzialem juz. I kazdy,
kto bedzie mówil ze mna jak zwariatem, jest moim osobistym wrogiem. Prosze o sniadanie
jestem glodny. I prosze was: zajmijcie sie siostra Anna. Czynie widzicie, ze jest jej niedobrze.
Ksiezna nie moze jejdocucic.GRUENWierzyc mi sie nie chce. Sam rozwiazal sobie
kompleksjak bucik!Cos nieprawdopodobnego!<Idzie ku drzwiom.>SIOSTRA ANNA
<budzac sie>Ach! Co teraz bedzie?SIOSTRA BARBARA <gniewnie>To samo co bylo. Bóg
wie, co robi. Gdzie jest twój krzyz?SIOSTRA ANNA <wstajac>To dlatego wszystko sie
stalo, ze zostawilam dzis krzyz w celi.Talizman matki bronil mnie od wszystkiego.GRUEN
<wola przez drzwi> Alfred! Pafnucy! |niadanie dla numeru dwudziestego.<Ukazuja sie
poslugacze.>SIOSTRA BARBARA <do Siostry Anny>WstydL sie wierzyc w takie przesady.
IdL zaraz do spowiedzi.<Wchodza poslugacze i debieja na widok trupa
Burdygiela.>SIOSTRA ANNAMoze jutro. Jestem niegodna po tym wszystkim. Musze
zrobicrachunek sumienia.SIOSTRA BARBARA <popychajac ja ku drzwiom> IdL w tej
chwili! Slyszysz?WALPURG <do Siostry Anny>A niech siostra sie wyspi i przyjdzie dzis
wieczorem. |wietniemi robia te zwierzenia. Nie moge przecie mówic o sobie z takimidiota jak
Gruen.SIOSTRA BARBARA <odwracajac sie>Nie z tym skonczone. Ja nie mam moich
siostrzyczek na ofiarydla morderców.WALPURGGruen, scyzoryk.GRUEN <dajac mu
machinalnie>Alez, siostro Barbaro, on bedzie zwiazany w kaftan. Dlawszelkiego
bezpieczenstwa, bo reczyc moge, ze drugiej zbrodnijuz nie bedzie. <do poslugaczy> Czego
wybaluszacie slepia?Dawac predko sniadanie. <Poslugacze wychodza.> On jest
prawiezupelnie zdrów. Jung opisuje podobny wypadek. Jego pacjent stalsie wzorowym
mezem i swietnym architektem, kiedy ukatrupilciotke, która przyszla go odwiedzic. Mial
kompleks ciotki i rozwiazal go. A doprowadzila go do tego tylko psychoanaliza.SIOSTRA
ANNA <nienaturalnie>Jesli trzeba zycie nawet poswiecic, jestem gotowa. SiostroBarbaro,
blagam cie, nie odmawiaj mi pokuty za wszelkie grzechymoje. SIOSTRA BARBARADobrze
zgadzam sie. Moze Bóg tego chce. Moze jest w tym wszystkim jakis sens wyzszy, niepojety
dla nas ubogichduchem. IdL spac, siostro Anno, i nie idL dzis do spowiedzi. Awieczorem
przyjdziesz o dziesiatej na dyzur.<Wychodza obie, mijajac sie z poslugaczami niosacymi
sniadanie. Walpurg zaostrzyl olówek i pisze.>GRUENJedzcie, Walpurg. Nalezy sie wam
porzadne zarcie po tymwszystkim. Jako psychoanalityk rozumiem i przebaczam wszystko.Nie
ma zbrodni bez kompleksu, a kompleks to choroba.WALPURGZaraz nie przeszkadzac.
Ostatni wiersz... Musi byc drugiprzypadek liczby pojedynczej od...<Pisze.>GRUEN <do
poslugaczy>Czego stoicie, niedolegi? Wyniesc trupa pana doktora dopawilonu numer
siódmy. <Poslugacze biora trupa Burdygiela i wychodza.>WALPURGSkonczylem. Teraz
ostatni slad obledu starlem z mego mózgu.Zegar przestal isc. Nie mam zadnych wyrzutów
sumienia.<Zabiera sie do sniadania. Coraz silniejsza burza. Ciemnoscidosc silne o burym
odcieniu, przerywane zielonymi blyskawicami.Deszcz siecze w okno.>GRUENWspaniala
nauka dla starej psychiatrycznej szkoly. Monografie owas napisze. Bede slawny na caly
swiat.WALPURG <siedzi i je z apetytem>Najlepsza nauke dostala psychiatria w osobie pana

background image

Burdygiela.Nigdy nie lubilem tego durnia i jego manier w stosunku dokobiet. Znam go
dawno. On wietrzyl we mnie ofiare juz od latpieciu. Ale jak mi sie polaczyl z siostra, to juz
bylo nie dowytrzymania. Cha, cha, cha!GRUEN <rzuca sie na niego i sciska go>Walpurg!
Jestescie najgenialniejszy facet na swiecie! Kochamwas. Razem stworzymy cos
wspanialego!WALPURG <wstaje nagle i odtraca Guena, który sie zatacza>A teraz dosyc
tych poufalosci! Nie zwracac mi glowy! Idiota!Spoufalil sie ze mna jak z pierwszym lepszym
psychiatrycznym okazem. Dystans trzymac! Rozumiesz?!GRUEN <odskakujac>Oddaj
scyzoryk! Oddaj scyzoryk!<Walpurg rzuca mu scyzoryk na ziemie, Gruen go podnosi.>
WALPURGMasz, tchórzu! Jedno zabójstwo dziennie wystarcza mi zupelnie.Nie mam
zwyczaju rozdeptywac karaluchów. Won!GRUEN <cofajac sie ku drzwiom, otwiera
scyzoryk>Pafnucy! Alfred!!! <Wpadaja poslugacze.> Numer dwudziesty wkaftan!
Predzej!!<Poslugacze z szalona szybkoscia rzucaja sie na Walpurga,wkladaja mu kaftan i
zawiazuja rekawy. Walpurg nie opiera siewcale. WALPURGCha, cha, cha, cha, cha!! Zabawa
w mimikry. Wariaci sa najsprytniejsi z ludzi. Nawet zwierzeta sa glupsze od nich wswoich
najcudowniejszych instynktach.GRUEN <zamykajac scyzoryk>|miejcie sie Walpurg. |miejcie
sie. Wszystko jedno.Wyzdrowiejecie. Nie chodzi mi o was ani o wasze glupie wiersze.Wazne
jest tylko to, ze tzw. "dementia praecox" jest uleczalnaprzez rozwiazanie kompleksów.
ChodLmy stad.<Idzie ku drzwiom, za nim poslugacze.> AKT TRZECI ODSLONA
PIERWSZA<Ta sama dekoracja. Noc. Pali sie lampa u sufitu. Siostra Annarozwiazuje kaftan
Walpurgowi.>SIOSTRA ANNABardzo zmeczyles sie, mój biedaczku
najdrozszy?WALPURGNic a nic. Spalem caly dzien jak zabity. Odespalem pietnascielat
bezsennosci. Czuje sie swietnie. <Siostra Anna zdejmuje mu kaftan. On sie obraca twarza do
niej> A nawet wiesz, po tymwszystkim ta cela wydaje mi sie jedynym godnym mnie
miejscemzamieszkania. Nawet nie mam ochoty wyjsc stad. Przeczytajwierszyk. Mam treme
sam nie moge.SIOSTRA ANNA <czyta>Ach to cudne:Ja czytam Biblie pod drzewem, a czas
ucieka,I czaja sie narkotyki wsród sloncem, rosa [i kwiatami okrytych krzewów,Posród
rannego wietrzyka powiewów,Mleka mi dajcie mleka prosto od krowy,I jaj prosto od
kury;Chce byc zdrowy, chlop morowy,Chce glowe trzymac do góry.Wtem male pytanie: "po
co? Czy wart?" I geba otwartaWchlonalem wszystkie naraz jady,I jak chusta, jak papier, jak
przescieradlo blady,Rzucilem sie w wir nieznanej bitwy z nieznanym wrogiem Moze
szatanem jest, a moze Bogiem.To nie jest zadna bitwa.To tylko: "Skróc cugle! Bron do ataku!
Marsz!!"To tylko w cudze czaszki wbity mych mózgów falsz.Wspaniale! Ale jak bedziesz ze
mna, wszystko bedzie inaczej.Prawda? Zadnych jadów. Ja ci zastapie
wszystko.WALPURGMoze tak bedzie. Przede wszystkim jednak, mimo wszystko, trzebasie
stad jak najpredzej wydostac. Tylko zbytecznie niezachwycaj sie mymi utworami. To jest
poczatek zupelnie nowychrzeczy, ale samo przez sie to jest nic.SIOSTRA ANNA <siadajac
przy nim>Wiesz mam wyrzuty sumienia, ze jestem tak szczesliwa. Ach gdybym mogla choc
troche cierpiec. Mnie tez nic nie obchodzijuz zycie poza ta cela. Gdyby nas tu zostawili razem
nawiecznosc cala, nie pragnelabym juz niczego. Tak strasznie mi ztoba dobrze. Wszystko
nabralo znaczenia. A pomysl, ile czasuzylam w zupelnym bezsensie. Musze ci sie przyznac,
ze to, zeszabil Burdygiela, podniecilo mi zmysly wprost do szalu. Takstrasznie mi sie
podobasz! To potworne.WALPURG <obejmujac ja z nagla zadza>Moja przewrotna
dziewczyna! <innym tonem> Gdybym mógl jeszczepisac, kiedy zostaje sam! Musze sie
zupelnie opanowac, zeby tenbalwan nie kazal mi wkladac kaftana. Wczoraj nie moglem
sieprzezwyciezyc: musialem zabic te bestie.SIOSTRA ANNANie mówmy juz o tym, Mieciu.
Odpocznij. Oprzyj sie o mnie izapomnijmy o wszystkim. Chcialabym ci wynagrodzic te dwa
latameki. Tak nic nie wiadomo, co nas czeka.WALPURGWszystko bedzie jeszcze dobrze.
Wyjedziemy gdzies daleko, az dotropików. Tam bylem z nia. Na Ceylonie. Ale teraz cien jej
niebedzie nam przeszkadzal. Tamto bylo obledem, takim samym jak twoja milosc do tego
twojego idioty. Jestesmy dla siebieprzeznaczeni. Jestesmy ta idealna para ludzi, którzy

background image

musielisie spotkac w e wszechswiecie. Ach czemu to nie stalo siewczesniej!SIOSTRA
ANNAA moze tak jest lepiej? Inaczej nie potrafilibysmy cenic
siebiewzajemnie.WALPURGDaj usta. Kocham cie. Ty jedna laczysz sie we mnie z
tymwszystkim, co mam napisac. Dla ciebie moge stworzyc rzeczy,które by bez twojej milosci
na zawsze zostaly niewypowiedziane.SIOSTRA ANNAMój jedyny...<Caluja sie dlugo, coraz
namietniej. Nagly trzaskodryglowywanych drzwi i wpadaja: Gruen, dwóch poslugaczy
iSiostra Barbara. Tamci zrywaja sie.>WALPURGZa póLno!<Staje z rekami skrzyzowanymi
na piersiach. Siostra Anna siedzistezala z przerazenia i wstydu.>GRUENCha, cha! Raczej za
wczesnie. To tak, siostrzyczko! To na tym polega zbawienne dzialanie na mego pacjenta.
<Stoja wszyscytak, ze Gruen blizej ich dwojga, dalej na prawo SiostraBarbara, a jeszcze dalej
poslugacze. Tworza rzad równolegly dorampy.> Mial jednak racje nieboszczyk Burdygiel.
<Siostra Annarzuca sie ku niemu, lecz mdleje i pada.> Ale psychoanaliza i ztym potrafi sie
zalatwic.SIOSTRA BARBARATo straszne! Zbrodniarz i rozpustnica w habicie! Ja tego
nieprzezyje!<Zakrywa oczy rekami.>GRUEN <do poslugaczy>Brac go w kaftan! Ja mu
pokaze! On ukryl przede mna nieznanykompleks. A udawal, ze ma kompleks siostry. Ale w
klamstwiemusi tez byc ukryta prawda. To jest zasadnicze twierdzenieFreuda. <Poslugacze
rzucaja sie na Walpurga.>WALPURG <strasznym glosem>Stac wszyscy na miejscu!! Ani
kroku!!! <wszyscy zatrzymuja siew pewnych pozycjach, zaskoczeni tym krzykiem, i "tak
trwaja".Walpurg z szalona szybkoscia wydobywa krzyz ze szpary wtapczanie i krzyczy>
Teraz ja wam cos pokaze, psychicznimordercy!! <Tamci, jak zahipnotyzowani, zastygli w
czajacychsie ruchach.> Holota!!! <Skacze na stól, wybija krzyzem dwieszybki w oknie i
zawiazuje za precik miedzy nimi jeden rekaw kaftana. Drugi zawiazuje sobie na szyi i staje na
stole,zwrócony do widowni z rozkrzyzowanymi rekami, pochylonynaprzód, w pozie takiej,
jak by mial sie rzucic w dól.> A terazpatrzcie, co bedzie, i niech ta zbrodnia spada na
was!<Robi ruch rzucania sie.> ODSLONA DRUGA (bez antraktu)<Przez ten czas, kiedy
kurtyna jest spuszczona <powinno totrwac jak najkrócej>, aktor odwiazuje sie i szybko
wychodzi dogarderoby, a funkcjonariusze teatralni zawiazuja na rekawie kaftana manekina
zupelnie podobnego do Walpurga <maske musiwykonac dobry rzeLbiarz>, ale w stanie
powieszenia inastepnie uciekaja czym predzej. Kurtyna sie podnosi, wszyscyna scenie
powinni stac w tych samych pozycjach co w odsloniepierwszej. Trwa to przez chwile <1-2
sekund>.> GRUEN <rzucajac sie ku trupowi Walpurga>Odciac go!!!<Poslugacze rzucaja sie
i zdejmuja trupa Walpurga z rekawa odkaftana. Gruen go bada. Siostra Anna zrywa
sie.>SIOSTRA ANNACo sie stalo?SIOSTRA BARBARAPowiesil sie twój kochanek, ty
bezwstydnico! To sie stalo!Niech ci Bóg odpusci... Ja nie moge. Zamkne cie na cale
zycie.Zgnijesz w lochu... Ty...<Dlawi sie z wscieklosci i oburzenia.>SIOSTRA ANNA
<patrzy na trupa>Ach! Ach! Ach!! <z nagla furia> To wyscie go zabili zbrodniarze!!!<Rzuca
sie do trupa.>GRUEN <wstajac>Trup. Kregoslup zlamany. Epistropheus wlazl mu w
rdzenprzedluzony. Okaz przepadl. To jest pytanie: czy umarl jako chory, czy tez to bylo
wlasnie ostatnim czynem chorego, przezktóry mógl sie wyleczyc? A moze powiesil sie juz
jako zdrowy?To byloby okropne!SIOSTRA ANNA <przy trupie>Niech go pan ratuje zamiast
gadac glupstwa! On jest jeszczecieply.GRUENPowiedzialem, ze nie zyje. Nie zna siostra
zupelnie anatomii.Centr oddychania zniszczony. Tu nawet psychoanaliza nic niepomoze. Ale
co on ma w reku? Czym on szybe wybil? Zupelniezapomnialem o tym
problemacie.<Podchodzi do trupa.>SIOSTRA ANNA <wyrywa krzyz z zacisnietej reki
trupa>To moje! Ja nie dam! Dalam mu to tylko jako talizman! GRUENDawaj to siostra w tej
chwili. <wyrywa jej krzyz z reki> Krzyz.Ten. Który miala zawsze na piersiach.<Zwraca sie
do Siostry Barbary.>SIOSTRA BARBARAPowtórne swietokradztwo. Quelque chose
d'enorme! To krzyz jejmatki, który pozwolilam jej nosic w drodze laski za
nienagannesprawowanie sie. <Siostra Anna wstaje i zataczajac sie jak pijana podchodzi
doSiostry Barbary.>SIOSTRA ANNALaski! Przebaczenia! Ja umre z rozpaczy. Teraz nie

background image

mam juz nic:nawet moznosci pokuty.<Pada przed Siostra Barbara na kolana.> SIOSTRA
BARBARANa ulicy twoje miejsce! |cierka! Och, quelle salope! Precz ode mnie!<Siostra
Anna kleczac pochyla sie twarza ku ziemi i zastyga wtej pozie. Rece ma kurczowo wpite w
pomiete ubranie glowy.Siostra Barbara kleka i modli sie.>GRUENNo Alfred! Pafnucy!
Bierzcie trupa numer dwudziesty doprosektorium. Ten idiota profesor Walldorff bedzie chcial
zpewnoscia krajac mózg, szukajac zmian anatomicznych. Cha, cha!Niech szuka! <Poslugacze
biora tymczasem trupa Walpurga izaczynaja niesc ku drzwiom. Do Siostry Anny> No siostro
Anno,wyjdLcie teraz z tego odretwienia i chodLmy stad nareszcie.<W tej chwili drzwi sie
otwieraja i wchodzi Walpurg. Jestogolony zupelnie, wasy y compris. Wlosy przystrzyzone.
Ubrany jest w doskonale skrojony zakiet. Ma zólty kwiat w butonierce.Za nim wchodzi
Burdygiel ubrany w czarny anglez. Na reku niesiesuknie kobieca w tonach czarnych,
niebieskich i fioletowych irówniez damski kapelusz. Za nim ukazuje sie
profesorWalldorff.>WALPURGAlinko! Wstan! To ja, Miecio. <Wszyscy debieja. Siostra
Barbara zrywa sie z kleczek. Gruen zotwartymi ustami wpatruje sie w Walpurga, nie mogac
zlapactchu. Poslugacze wypuszczaja z rak trupa Walpurga, który wsródciszy z hukiem wali
sie na ziemie. Siostra Anna zrywa sie ipatrzy oniemiala na Walpurga.>SIOSTRA ANNA
<rzucajac sie ku Walpurgowi>Mieciu! To ty naprawde? A to? <wskazuje na trupa> Ach
wszystko jedno, ja chyba oszaleje ze szczescia! Jaki ty slicznyjestes! Mój jedyny!<Pada w
jego objecia. Caluja sie.>BURDYGIEL Idziemy na miasto. O tu jest suknia dla pani, panno
Alino, ikapelusz. Wybralismy to napredce z Mieczyslawem. Tak na oko.Musi pani sie
przebrac. Moze tymczasem wystarczy.WALPURGChodLmy. Teraz naprwde jestem zdrów
zupelnie: zdrów iszczesliwy. Napisze cudowne rzeczy.<Wyprowadza Aline. Za nim
wychodzi Burdygiel.>BURDYGIELBywajcie zdrowi, Gruen. A zanalizujcie sie po tym
wszystkimgruntownie.<Wychodzi. W drzwiach wsuwa glowe profesor
Walldorff.>WALLDORFFNo i cóz, moi panstwo? Hi, hi, hi!!GRUEN <zbielalymi
ustami>Pro-fe-so-rze... Ja... Ja nie wiem... <krzyczy nagle strasznym glosem> Ja nie wiem, co
to jest, u diabla!!!<Podchodzi powoli do drzwi trzymajac glowe w rekach. SiostraBarbara
patrzy oblednie i groLnie. Poslugacze patrza to natrupa, to na Walldorffa.>WALLDORFFA
nic. Skonczylem z psychiatria. Wracam do chirurgii. Operacjemózgowe uczynily mnie kiedys
slawnym. A Burdygiela biore naasysten...GRUEN <rzucajac sie na niego>Aaaaa!!! To jest
szantaz!!!WALLDORFFO nie! <odtraca go> Hop! siup!<Zamyka drzwi i zaryglowuje je od
zewnatrz. Gruen stajebezradnie i patrzy dziko na pozostalych.>GRUENTeraz o w tej chwili
zrobil mi sie nowy kompleks. Ale jaki?<krzyczy> Ja nie wiem, co to jest to wszystko!
<Poslugacze odskakuja nagle od trupa Walpurga i z rykiemdzikiego strachu rzucaja sie ku
drzwiom i goraczkowo próbuja jeotworzyc.>SIOSTRA BARBARA <z dzika rozpacza>Oto
jest cala wasza psychiatria!! <z placzem> Ja na stare latanie wiem juz, kto jest wariatem ja
czy pan, czy oni. O, Boze,Boze! Zmiluj sie nade mna. Ja chyba juz oszalalam.<Pada na
kolana, wyciaga rece ku niebu.>ALFREDTo mysmy teraz wariaty. Zamkli nas na amen. A
ten lezy znowu, atam wyszedl ten sam dwudziesty bez brody.PAFNUCY <wskazujac na
Gruena>To ten ten je najgorszy wariat. Bic go! Fred! A ino! Pókisily starczy!GRUENStójcie!
Ja wam to wytlumacze. Moze przy tym sam sobie towyjasnie.PAFNUCYA tlumacz to sobie,
kiedys taki madry. A nasci! <Uderza go. Za nim rzuca sie Alfred i obaj okladaja
Gruena.Siostra Barbara rzuca sie na ratunek i miesza sie miedzybijacych sie. Powstaje tak
zwana "obszczaja rukopasznajaschwatka a la maniere russe", przypominajaca tzw.
"samossoude".Wszyscy czworo tarzaja sie po ziemi, lupiac sie wzajemnie, cosie zmiesci. W
te kupe walczacych wmieszany jest trup Walpurga,który przewala sie miedzy nimi
bezwladnie. Oslepiajace blekitneswiatlo, puszczone z góry reflektora, oswietla scene.
Lampagórna gasnie i w ostrym eliptycznym kregu swietlnym widac tylkokotlujaca sie miazge
cial. Podczas tego kurtyna wolno zapada.>7 stycznia 1923

background image



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Witkiewicz S. I. - Wariat i zakonnica, Młoda Polska
Stanisław Witkiewicz Wariat i zakonnica
Stanisław Witkacy Witkiewicz Wariat i zakonnica
Stanisław Ignacy Witkiewicz Wariat i Zakonnica
Stanisław Ignacy Witkiewicz Wariat i Zakonnica
St I Witkiewicz, Wariat i Zakonnica
Witkiewicz Stanislaw Ignacy Wariat i zakonnica
Witkiewicz Stanisław Ignacy Wariat i zakonnica
Witkiewicz Stanisław Ignacy Wariat i zakonnica
Witkacy - Wariat i zakonnica, Dwudziestolecie międzywojenne
Wariat i zakonnica, Dramaty
Bohaterowie Wariata i zakonnicy Nieznany (2)
Witkacy Wariat i Zakonnica
Wariat i Zakonnica
Witkacy Wariat I Zakonnica
Powołanie rodzi się w sercu, powołanie, zycie zakonne,wspólnoty
Jestem wolna, powołanie, zycie zakonne,wspólnoty
LIST DO ROMEA OD OJCA LAURENTEGO W KTÓRYM ZAKONNIK WYJAŚNIA SWÓJ PODSTĘP

więcej podobnych podstron