Udostępnij
Skomentuj
Moje dziecko kłamie, że je biję!
Gdy 9letnia Ula nie radziła sobie w nowej szkole, do jej domu przyszła pracownica opieki
społecznej, by porozmawiać z rodzicami i zbadać problem. Dziewczynka dostała od miłej
pani wizytówkę i polecenie, by skorzystała z niej, gdy będzie potrzebowała pomocy. Ula,
kierowana ciekawością, po drobnej sprzeczce z mamą zadzwoniła pod wskazany numer i
skłamała, że w domu dzieje się coś złego. Podczas spotkania pani przypadkowo odkryła na
plecach dziewczynki siniaki. Ula została zabrana rodzicom.
SPIS TREŚCI
Dziennikarka Onetu
Obserwuj
99
10
14
Foto: Shutterstock
Groźna wyobraźnia
Groźna wyobraźnia
Groźna wyobraźnia
Ta mrożąca krew w żyłach historia brzmi jak fabuła przerażającego thrillera
psychologicznego. I choć faktycznie nią jest (historia stanowi kanwę filmu
Dariusza Gajewskiego "Obce niebo", który wzbudził spore emocje podczas swojej
jesiennej premiery), niestety, inspiracją do jej stworzenia była autentyczna
tragedia, jaka spotkała rodzinę polskich imigrantów, którzy chcieli rozpocząć nowe
życie w jednym z norweskich miasteczek. Wskutek upiornego nieporozumienia ich
córka trafiła do rodziny zastępczej, a brak wsparcia i znajomości języka oraz
panująca w urzędach państwowych biurokracja nie pozwoliły rodzicom sprawnie
wyjaśnić sprawy. Skończyło się na porwaniu własnego dziecka i przewiezieniu do
ojczyzny, w której nie panowało tak rygorystyczne prawo.
REKLAMA
Problem w tym, że to nie Norwegia – państwo słynące z rozbudowanego systemu
opieki społecznej, stawiające na pierwszym miejscu dobro dziecka – i jej prawo
były czynnikiem zapalnym konfliktu, a… dziecięca wyobraźnia. A ta jest pod każdą
szerokością geograficzną tak samo bujna i – gdy wkroczy na grunt
newralgicznych kwestii rodzinnych – wyjątkowo groźna.
Przekonali się o tym niedawno rodzice
9latka ze Sławna, który samodzielnie
udał się na komendę policji i
zawiadomił dyżurnych, że jest bity
przez rodziców. Podczas interwencji
funkcjonariuszy i pracowników
Gminnego Ośrodka Pomocy
Społecznej okazało się, że w domu nie
ma mowy o przemocy, a całe
nieporozumienie wynikało z
niezadowolenia z kary, jaką chłopiec
dostał za nieodrobienie lekcji (zakaz
korzystania z komputera). Napiętą sytuację udało się złagodzić, ale procedur – już
nie. Do sądu rodzinnego trafiła stosowna notatka, a pracownicy GOPSu są w
stałym kontakcie z rodziną, by w razie potrzeby "udzielić jej wsparcia".
Prawo dziecka
Takich spraw w całej Polsce z roku na rok jest coraz więcej. Wzrost świadomości
swoich praw u dzieci oraz intensywna kampania społeczna przeciwko przemocy w
rodzinie uczy najmłodszych właściwych reakcji na wyrządzaną im krzywdę.
Czasem jednak obraca się przeciw nim samym – nieświadome konsekwencji
swoich kłamstw, stawiają całą rodzinę przed poważnym problemem.
Finał większości tego typu spraw ma na szczęście miejsce już w gabinecie
dyrektora bądź szkolnego pedagoga, gdzie rodzica są zobligowani do złożenia
wyjaśnień. Inne przenoszą się na grunt instytucjonalnej opieki społecznej, która
obejmuje całą rodzinę wsparciem. Ale część to konflikty większego kalibru,
poważne problemy na linii
– dziecko, gdzie to drugie, nierzadko
sprawiające poważne problemy wychowawcze, z pełną świadomością
konsekwencji swoich czynów, skarży na rodziców pedagogom, prezentując
nierzadko umyślnie wywołane obrażenia.
Adresat takiej informacji, w tym
wypadku szkoła, ma obowiązek
interweniować – i to bez względu
na to, czy daje wiarę otrzymanej
informacji, czy podejrzewa
kłamstwo. Role i zadania
pedagogów w ochronie
podopiecznego przed przemocą
w rodzinie regulują Ustawa o
systemie oświaty, Ustawa Karta
Nauczyciela, Rozporządzenie
Rady Ministrów z dnia 13
września 2011 r. w sprawie procedury "Niebieskiej Karty" oraz wzorów formularzy
"Niebieska Karta", a także Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17
listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy
psychologicznopedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i
placówkach.
Zgodnie z regulacjami prawnymi pedagog, w zależności od sprawowanej funkcji
(nauczyciel, wychowawca, pedagog szkolny bądź dyrektor szkoły), sporządza
notatkę służbową, rozmawia z dzieckiem, jego rodzicami oraz rówieśnikami,
próbując ustalić okoliczności sprawy, a w dalszej kolejności wszczyna procedurę
Niebieskiej Karty Część A, która polega na dokumentacji zastanej sytuacji i
podjętych działań.
Akcja – reakcja?
W toku wyjaśniania sprawy bezmyślne kłamstwa dzieci wychodzą zwykle na jaw i
nieporozumienie udaje się rozwikłać na korzyść rodziców. Ale raz zasiany zamęt
szybko nie znika, szczególnie gdy w grę wchodzą podejrzenia płynące ze
szkolnego podwórka – gabinetu dyrektora placówki edukacyjnej i rodziców
rówieśników dziecka, którzy "z pewnego źródła" znają szczegóły sprawy.
Malwina do dziś gorzko wspomina sytuację, jaka miała miejsce w przedszkolu jej
córki.
Zobacz więcej
Moi rodzice się
mnie wyrzekli
"Nie jesteś już
moim dzieckiem!”
– co musi się stać,
by usłyszeć takie
słowa z ust
własnego rodzica?
Okazuje się, że
czasem naprawdę
niewiele.
– Do grupy dzieciaków przyszła dyrektorka placówki i zapytała, czy ktoś z
rodziców je bije w domu. Sporo dzieci podniosło ręce. Moja córka, nie chcąc być
gorsza, także.
Kiedy dyrektorka zaczęła dopytywać, kto i czym bije małą Igę, ta przyznała, że to
tata bije ją pasem. Malwina została wezwana na rozmowę tego samego dnia, gdy
odbierała córkę z przedszkola. Oczywiście, zaprzeczyła – nigdy nie przyszło im
nawet na myśl, by podnieść na dziecko rękę. Ale dyrektorka, choć wyjaśnień
wysłuchała ze spokojem, do końca nie uwierzyła, bo jeszcze kilka razy zaczepiała
w tej kwestii odbierającą Igę babcię. Czara goryczy przelała się, gdy kilka
miesięcy później mała przyszła do szkoły z podbitym okiem. Wszyscy wypytywali
ją, jak to się stało. Przerażona dziewczynka nie chciała następnego dnia iść do
przedszkola.
Malwina spokojnie wyjaśniła Idze, dlaczego jej spontaniczne zachowanie było
niewłaściwe.
– Porozmawiałam z moją córką i wytłumaczyłam jej, że bicie dzieci jest
przestępstwem i jeśli będzie tak mówić, jej tata może pójść do więzienia. Był to
jedyny raz, bo córka bardzo się przejęła, że swoim kłamstwem może tatę wtrącić
do więzienia – opowiada Malwina.
Kłamię, bo nie rozumiem
Jak wyjaśnia psycholog dziecięcy Małgorzata StochTeodorczyk, dzieci kłamią z
bardzo różnych przyczyn. Te najmłodsze nie odróżniają fikcji od rzeczywistości,
nieco starsze – potrafiące już odróżnić to, co wydarzyło się naprawdę od swoich
wyobrażeń, kłamią, bo nie pamiętają dokładnie, co się stało, chcą uniknąć kary lub
– gdy im się nudzi – po prostu ubarwiają szarą rzeczywistość. Ale czasem źródło
kłamstwa może mieć szerszy kontekst.
– Kiedy rodzice nadmiernie kontrolują dzieci, nie dają im prawa do tajemnic i
próbują zagarnąć każdy skrawek dziecięcego świata, kłamstwo jest naturalną
próbą zachowania godności. Chęć uniknięcia ostrych kar, niewspółmiernych do
winy, również prowokuje do kłamstw. Współcześnie dzieci są coraz lepiej
wyedukowane, znają swoje prawa. Zdarza się, że pojmują je na opak i zwykłą
karę interpretują jako przemoc. Czasem próbują się odegrać i składają
nieprawdziwe skargi na rodziców w różnych instytucjach. Jako dzieci mają prawo
nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji – tłumaczy psycholog.
To, co szczególnie istotne, to właściwa interpretacja zachowania dziecka. Czasem
źródło „dziecięcej wyobraźni” wypływa wprost z panujących w domu zasad – lub
ich braku. Dzieci kłamią, bo kłamią ich rodzice, oszukując siebie wzajemnie, ale i
mijając się z prawdą w rozmowach z młodszymi członkami rodziny, zapominając,
że ci są często bardzo uważnymi obserwatorami. Zdarza się również, że kłamstwo
jest formą obrony, aktem zemsty lub sygnałem, że w rodzinie dzieje się coś
niedobrego – nawet jeśli akurat w danej sprawie dziecko faktycznie kłamie – i
potrzebna jest pomoc instytucjonalna.
Nie obwiniać, nie zawstydzać, zrobić rachunek sumienia, porozmawiać – takie
kroki w wyjaśnianiu z dzieckiem nieporozumienia są absolutną podstawą do
odbudowania obustronnego zaufania i uniknięcia podobnych sytuacji w
przyszłości.
– Dobrze jest też rozmawiać o kłamstwie, bo to temat skomplikowany i
niejednoznaczny: czym ono jest, dlaczego ludzie kłamią, dlaczego niektóre
kłamstwa uważa się za dopuszczalne, a inne nie i czy jest różnica między
kłamaniem a niemówieniem wszystkiego. Warto rozmawiać – radzi psycholog
Małgorzata StochTeodorczyk.