Osho Metafizyka fragment

background image

METAFIZYKA

Metafizyka to nonsens. Jednak musi czemu

ś

słu

ż

y

ć

, w przeciwnym razie nie istniałaby zbyt długo.

Człowiek jest bezradny w obcym

ś

wiecie, w nieznanym

ś

wiecie... nie tylko nieznanym, ale i

niepoznawalnym. Ta ciemno

ść

, ten obłok niewiedzy pot

ęż

nie wstrz

ą

sa ludzkim umysłem. Wi

ę

c

człowiek musi si

ę

jako

ś

ukoi

ć

. Musi stworzy

ć

wiedz

ę

. Nawet je

ś

li ta wiedza nie jest prawdziw

ą

wiedz

ą

,

to stwarza pozory oparcia. Stwarza pozory,

ż

e nie jeste

ś

całkowicie bezradny. Dzi

ę

ki niej mo

ż

esz

udawa

ć

,

ż

e nie jeste

ś

obcy w tym

ś

wiecie;

ż

e nie jeste

ś

tu przez przypadek;

ż

e jeste

ś

tu panem.

Przynajmniej mo

ż

esz bawi

ć

si

ę

słowami, robi

ć

z nimi to, co ci si

ę

ż

ywnie podoba i stwarza

ć

iluzj

ę

własnej pot

ę

gi.

To czyni metafizyka – daje ci poczucie siły tam, gdzie tak naprawd

ę

ż

adna siła w tobie nie istnieje.

Daje ci iluzj

ę

wiedzy tam, gdzie tak naprawd

ę

ż

adna wiedza nie istnieje.

Samo słowo “bóg” staje si

ę

zasadnicze. Dzi

ę

ki u

ż

ywaniu tego słowa masz poczucie,

ż

e co

ś

robisz;

ż

e

jeste

ś

zwi

ą

zany z egzystencj

ą

;

ż

e na tej ziemi nie jeste

ś

samotnym, bezradnym dzieckiem, ale

opiekuje si

ę

tob

ą

ojciec w niebiosach – bezustannie patrzy, martwi si

ę

o ciebie i twój dobrobyt. To

bardzo dziecinne podej

ś

cie, ale człowiek czuje si

ę

bezradny. A istnieje niewielu ludzi, którzy stali si

ę

naprawd

ę

dojrzali. Reszta ci

ą

gle jest dziecinna.

Metafizyka – słowa takie jak “bóg”, “nirwana”, “o

ś

wiecenie”... stały si

ę

niemal rzeczami. Zaczynasz

wierzy

ć

w słowa. Je

ś

li kto

ś

krzyknie “Pali si

ę

!” – pojawi si

ę

w tobie l

ę

k i zaczniesz ucieka

ć

. W ten

sposób mo

ż

esz wywoła

ć

panik

ę

np. w teatrze. Gdy zgasn

ą

ś

wiatła, zacznij krzycze

ć

“Pali si

ę

!” i ludzie

zaczn

ą

ucieka

ć

.

Samo słowo “po

ż

ar” stwarza iluzj

ę

,

ż

e gdzie

ś

si

ę

pali i

ż

ycie jest w niebezpiecze

ń

stwie. Samo słowo

“cytryna”... pomy

ś

l o nim, skoncentruj si

ę

na nim, a

ś

lina zacznie napływa

ć

do twoich ust. Samo słowo

“cytryna”... nie ma w sobie nic, ale człowiek stał si

ę

niewolnikiem słów.

Oczywi

ś

cie, słowo “ogie

ń

” nie mo

ż

e ci

ę

spali

ć

; słowo “woda” nie mo

ż

e ci

ę

zmoczy

ć

. Ale słowo “bóg”;

słowo “religia”; słowo “Chrystus”; słowo “Budda”... jak wielu ludzi po

ś

wi

ę

ciło swoje

ż

ycie dla tych słów?

Kto

ś

obra

ż

a chrze

ś

cija

ń

stwo. Chrze

ś

cija

ń

stwo to tylko słowo, ale chrze

ś

cijanie s

ą

obra

ż

eni i poleje si

ę

krew. Ludzko

ść

walczy w imi

ę

słów – “ojczyzna”, “wolno

ść

”, “socjalizm”, “sztandar”... i miliony ludzi w

imi

ę

tych słów zgin

ę

ło. Słowa stały si

ę

wa

ż

niejsze od samego

ż

ycia. To rodzaj szale

ń

stwa.

Metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale i szale

ń

stwem, w którym oczywi

ś

cie jest metoda. Metafizyka

jest bardzo metodologiczna. Metafizycy bez przerwy buduj

ą

ze słów drapacze chmur, wie

ż

e Babel.

Ci

ą

gle je buduj

ą

.

A kiedy słowa ci

ę

usidl

ą

, rzeczywisto

ść

od ciebie si

ę

oddala. Zaczynasz

ż

y

ć

ukryty za murem słów. A

ten mur jest pot

ęż

niejszy od wszelkich innych murów. Nawet mury zbudowane z cegieł, kamieni, skał

– nie s

ą

tak pot

ęż

ne.

Siła słów polega na tym,

ż

e s

ą

przezroczyste: mo

ż

esz przez nie patrze

ć

i nigdy nie b

ę

dziesz

ś

wiadomy tego,

ż

e patrzysz poprzez słowa. One s

ą

prawie niewidzialne – jak czyste szkło. Sta

ń

przy

oknie. Je

ś

li szkło jest naprawd

ę

czyste, nie b

ę

dziesz

ś

wiadomy istnienia szyby. B

ę

dziesz my

ś

lał,

ż

e

okno jest otwarte i widzisz niebo, drzewa, wschodz

ą

ce sło

ń

ce... i nigdy nie b

ę

dziesz

ś

wiadomy,

ż

e

pomi

ę

dzy tob

ą

a rzeczywisto

ś

ci

ą

jest szyba.


Metafizyka to szyba. Bezustannie oddziela ci

ę

od rzeczywisto

ś

ci, bezustannie zniekształca

rzeczywisto

ść

. Ludzie lgn

ą

do słów, poniewa

ż

nie wiedz

ą

, czym jest rzeczywisto

ść

. Wi

ę

c zaczynaj

ą

wierzy

ć

w słowa. (...) Ci

ą

gle si

ę

modlisz, ci

ą

gle wierzysz, gdy

ż

ż

ycie bez wiary wymaga kolosalnej

odwagi. Modlisz si

ę

, bo je

ś

li zachowasz cisz

ę

, b

ę

dziesz przestraszony jeszcze bardziej.

Czy zaobserwowałe

ś

siebie? Czasem, gdy podczas ciemnej nocy idziesz pust

ą

ulic

ą

, zaczynasz

ś

piewa

ć

i pogwizdywa

ć

. Oto metafizyka. Stwarzasz poczucie,

ż

e nie jeste

ś

samotny. Pogwizdywanie i

background image

słuchanie swojego głosu daje ci poczucie,

ż

e kto

ś

tu jeszcze jest. To ci dodaje otuchy.

Pod

ś

piewywanie, a je

ś

li jeste

ś

religijny – modlitwa... i czujesz,

ż

e bóg tu jest, wszystko jest w

porz

ą

dku. Przez chwil

ę

jeste

ś

zaj

ę

ty

ś

piewaniem, modlitw

ą

, pogwizdywaniem, mamrotaniem. Jeste

ś

zaabsorbowany i zapominasz,

ż

e noc jest ciemna, ulica – pusta i wsz

ę

dzie czai si

ę

niebezpiecze

ń

stwo.

Z powodu

ś

mierci, człowiek bezustannie pogwizduje. To pogwizdywanie to metafizyka. Człowiek

bezustannie stara si

ę

ukrywa

ć

fakt,

ż

e

ś

mier

ć

istnieje. Człowiek bezustannie stara si

ę

ukrywa

ć

fakt,

ż

e

jego

ż

ycie mo

ż

e by

ć

zwykłym przypadkiem.

ś

e stwórca by

ć

mo

ż

e nie istnieje.

ś

e mo

ż

e nie istnieje

nikt, kto nas kontroluje. Gdy zrozumiesz,

ż

e nie istnieje nikt, kto kontroluje – wpadniesz w panik

ę

. I

wtedy, w ka

ż

dym momencie wszystko mo

ż

e si

ę

zawali

ć

i nawet nie b

ę

dziesz miał si

ę

przed kim

wy

ż

ali

ć

. Nie istnieje nikt, przed kim mógłby

ś

si

ę

wy

ż

ali

ć

.

Metafizyka stwarza wokół ciebie urojony

ś

wiat;

ś

wiat wypełniony pi

ę

knymi słowami – “niebiosa”, “raj” –

dla ciebie... no i “piekło” – dla innych. Piekło dla innych, niebiosa dla ciebie – oto jak spełniamy swoje

ż

yczenia.

Psychologowie wiedz

ą

,

ż

e istnieje pewna faza rozwoju, przez któr

ą

musi przej

ść

ka

ż

de dziecko. Czy

zaobserwowałe

ś

małe dzieci? S

ą

bardzo przywi

ą

zane do pewnych przedmiotów – albo pluszowego

misia, albo kawałka koca, albo czegokolwiek – nie ma znaczenia, jaka to rzecz. Cokolwiek jest
por

ę

czne – chwytaj

ą

si

ę

tego i wkrótce ten przedmiot staje si

ę

niemal

ś

wi

ę

ty, religijny. Nie mo

ż

esz go

dziecku odebra

ć

nie rani

ą

c go. Trudno mu b

ę

dzie zasn

ąć

bez swojego pluszowego misia. Ka

ż

de

dziecko jest do niego przywi

ą

zane. On daje mu poczucie bezpiecze

ń

stwa.

Przedmiot ten nie jest zwykłym przedmiotem – jest wyj

ą

tkowy. Musisz to zrozumie

ć

, poniewa

ż

cała

metafizyka jest dzieci

ę

c

ą

lalk

ą

– je

ś

li j

ą

dziecku odbierzesz, nie za

ś

nie, b

ę

dzie za czym

ś

t

ę

skniło. Ta

lalka to jego medytacja transcendentalna, to jego modlitwa. Lalka jest jego bogiem.

Dla ciebie lalka wydaje si

ę

by

ć

czym

ś

zewn

ę

trznym. Dla dziecka ona nie znajduje si

ę

gdzie

ś

na

zewn

ą

trz jego

ż

ycia – jest integraln

ą

cz

ęś

ci

ą

jego istnienia. Lalka znajduje si

ę

gdzie

ś

na granicy

pomi

ę

dzy tym, co wewn

ę

trzne a tym, co zewn

ę

trzne. To, co na zewn

ą

trz – to

ś

wiat przedmiotów. To,

co wewn

ą

trz – to

ś

wiat twojego istnienia. Lalka znajduje si

ę

na granicy tego, co wewn

ę

trzne i tego, co

zewn

ę

trzne. W pewnym sensie jest cz

ęś

ci

ą

zarówno

ś

wiata zewn

ę

trznego, jak i twojego

wewn

ę

trznego istnienia. To najdziwniejsza rzecz na

ś

wiecie, ale daje poczucie bezpiecze

ń

stwa,

chroni ci

ę

. Nigdy nie czujesz si

ę

samotny, zawsze jeste

ś

czym

ś

zaj

ę

ty.

Staje si

ę

to rytuałem. Pierwsz

ą

rzecz

ą

, jak

ą

robi dziecko nad ranem jest szukanie lalki. Je

ś

li j

ą

znajdzie – wszystko jest w porz

ą

dku, wszystko znajduje si

ę

na swoim miejscu. Ta lalka jest jego

ś

wiatem, w ten sposób, dziecko organizuje swój

ś

wiat.

Ś

wiat jest ogromny, a dziecko bezradne – nie

mo

ż

e kierowa

ć

ś

wiatem, ale mo

ż

e kierowa

ć

pluszowym misiem. Przy lalce jest panem.

Ś

wiat jest zbyt

wielki i trudny do poj

ę

cia... dziecko jest bezsilne, uzale

ż

nione od innych ludzi.

Przy lalce, nie jest ju

ż

małym dzieckiem – staje si

ę

szefem, grub

ą

ryb

ą

. Z lalk

ą

mo

ż

e wyprawia

ć

to, co

mu si

ę

ż

ywnie podoba – mo

ż

e ni

ą

rzuca

ć

, mo

ż

e si

ę

na ni

ą

w

ś

cieka

ć

, mo

ż

e j

ą

bi

ć

. Po chwili, mo

ż

e j

ą

pochwali

ć

, pouczy

ć

, pokocha

ć

, przytuli

ć

i pocałowa

ć

. Mo

ż

e z ni

ą

zrobi

ć

cokolwiek mu przyjdzie do

głowy, gdy

ż

lalka jest bezbronna. Dziecko staje si

ę

panem sytuacji.

Cał

ą

metafizyk

ę

cechuje to samo. Nie ma ró

ż

nicy, czy chodzi o boga, czy te

ż

o lalk

ę

. Ci

ą

gle

przytulasz si

ę

do swojej zabawki.

Je

ś

li naprawd

ę

chcesz dowiedzie

ć

si

ę

, czym jest

ż

ycie, musisz wyrzuci

ć

wszystkie lalki, musisz je

zniszczy

ć

. Aby sta

ć

si

ę

zdolnym do poznania tego, co naprawd

ę

jest, musisz zniszczy

ć

wszystkie

iluzje. Wszystkie fikcje musz

ą

zosta

ć

odrzucone.

Ludzie bezustannie ukrywaj

ą

si

ę

za swoimi fikcjami – one słu

żą

im jako jaskinie... wprawdzie nie ma w

nich

ś

wiatła ani

ś

wie

ż

ego powietrza, ale zapewniaj

ą

im bezpiecze

ń

stwo. Wprawdzie twoje fikcje, twoje

wierzenia doprowadziły ci

ę

niemal do

ś

mierci, ale jednocze

ś

nie czujesz si

ę

bezpieczny. Dlatego ci

ą

gle

background image

powtarzam,

ż

e kto

ś

, kto jest prawdziwie religijny, jest najodwa

ż

niejszym człowiekiem na ziemi. Nie ma

innego sposobu na

ż

ycie, ni

ż

bycie gotowym na przyj

ę

cie niebezpiecze

ń

stwa, które

ż

ycie niesie.

Słyszałem tak

ą

anegdot

ę

: Podczas

ż

ydowskiego przedstawienia kurtyna nagle opada i na scenie

pojawia si

ę

bardzo poruszony dyrektor teatru:

– Drodzy pa

ń

stwo, z przykro

ś

ci

ą

komunikuj

ę

,

ż

e nasz wspaniały i uwielbiany aktor – Mendel Kalb miał

wła

ś

nie w swojej garderobie

ś

miertelny atak serca i zmuszeni jeste

ś

my przerwa

ć

przedstawienie...

W tym momencie, z jednego z balkonowych miejsc unosi si

ę

pot

ęż

na kobieta w

ś

rednim wieku i

krzyczy:

– Szybko! Podajcie mu troch

ę

rosołu!

Zaskoczony dyrektor odpowiada:

– Ale

ż

droga pani, powiedziałem wła

ś

nie,

ż

e to był atak serca, inaczej mówi

ą

c – nasz wielki Mendel

Kalb nie

ż

yje.

– No to szybko! Podajcie mu troch

ę

rosołu!

Zdesperowany dyrektor, załamanym głosem wykrzykuje:

– Droga pani! Ten człowiek nie

ż

yje! Rosół mu ju

ż

nie pomo

ż

e!

Kobieta odkrzykuje:

– Mo

ż

e nie pomo

ż

e, ale na pewno nie zaszkodzi!

To samo jest z metafizyk

ą

– jedyne co w jej obronie mo

ż

na powiedzie

ć

to to,

ż

e nie zaszkodzi.

Metafizyka to rosół dla trupa. W niczym nie pomo

ż

e, nie przynosi nic dobrego – jedynie słowa, słowa,

słowa... werbalne zabawy, które w niczym nie pomog

ą

, ale i nie zaszkodz

ą

– s

ą

tak bezsensowne,

ż

e

nawet nie mog

ą

zaszkodzi

ć

.

Pami

ę

taj – co

ś

mo

ż

e by

ć

szkodliwe tylko wtedy, gdy mo

ż

e tak

ż

e przynie

ść

korzy

ść

. To, co nie mo

ż

e

zaszkodzi

ć

, nie mo

ż

e te

ż

pomóc. Wszystko zale

ż

y od tego, w jaki sposób danej rzeczy u

ż

yjesz.

Trucizna jest szkodliwa, ale mo

ż

e by

ć

u

ż

yta w odpowiedni sposób – jako lekarstwo. Zale

ż

y w jakiej

dawce jej u

ż

yjesz.

Metafizyka ogranicza si

ę

jedynie do zwykłych słów, ale ludzki umysł jest skłonny do wiary w słowa i

wkrótce zapomina,

ż

e słowa nie s

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

; zapomina,

ż

e rzeczywisto

ść

poza nie wykracza.

Droga do rzeczywisto

ś

ci wiedzie poprzez cisz

ę

i medytacj

ę

, a nie poprzez umysł. Twój umysł

bezustannie wytwarzaj

ą

c coraz wi

ę

cej słów powoduje,

ż

e anga

ż

ujesz si

ę

w kompletnie bezu

ż

yteczn

ą

aktywno

ść

– wiele hałasu o nic.

Dlaczego zatem ludzie kurczowo trzymaj

ą

si

ę

swoich metafizycznych pogl

ą

dów? Dlatego,

ż

e gdyby je

odrzucili, gdyby odrzucili wszystkie filozofie, cał

ą

religi

ę

, chrze

ś

cija

ń

stwo, buddyzm, hinduizm... wtedy

pozostaliby nadzy. Je

ś

li to wszystko odrzucisz, nagle pojawia si

ę

przera

ż

one dziecko, pozbawione

swojego pluszowego misia. Je

ś

li to wszystko odrzucisz, nie wiesz, kim jeste

ś

. Je

ś

li to wszystko

odrzucisz, nagle tracisz to

ż

samo

ść

– znika twoje imi

ę

, znika twoja posta

ć

, znika wszystko... i

zaczynasz spada

ć

w przepa

ść

. St

ą

d bierze si

ę

ten l

ę

k.

Ludzie kurczowo trzymaj

ą

si

ę

słów. Słowa poci

ą

gaj

ą

za sob

ą

nast

ę

pne słowa. Słowa poci

ą

gaj

ą

za

sob

ą

kolejne pytania, potrzebne s

ą

zatem kolejne odpowiedzi, które prowokuj

ą

nast

ę

pne pytania i tak

dalej, i tak bez ko

ń

ca.

background image

Jest taka opowie

ść

o robotniku, który został

ś

miertelnie ranny. Przysłano do niego ksi

ę

dza, który

swoj

ą

posług

ę

zacz

ą

ł od słów:

– Czy wierzysz w boga ojca? Czy wierzysz w boga syna? Czy wierzysz w ducha

ś

wi

ę

tego?

Robotnik popatrzył na zebranych i wymamrotał:

– Ja tu umieram, a ten go

ść

zadaje mi jakie

ś

zagadki...

ś

ycie jest ci

ą

gle we władaniu

ś

mierci.

Nie tra

ć

czasu na słowa i zagadki.

Budda zwykł mawia

ć

: “Widz

ę

,

ż

e jeste

ś

w wielkim niebezpiecze

ń

stwie, a tracisz czas na

rozwi

ą

zywanie zagadek, które nie maj

ą

nic wspólnego z rzeczywisto

ś

ci

ą

”. Zwykł tak

ż

e mawia

ć

“Jeste

ś

jak wielki filozof, którego trafiła zatruta strzała. Le

ż

ał na ziemi i gdy przyszedł lekarz chc

ą

cy

wyci

ą

gn

ąć

strzał

ę

z jego ciała, człowiek powiedział: “Poczekaj, musz

ę

najpierw dowiedzie

ć

si

ę

, czy ta

strzała jest rzeczywista, czy te

ż

jest iluzj

ą

. Czy

ś

wiat jest rzeczywisty, czy te

ż

jest iluzj

ą

. Musz

ę

rozstrzygn

ąć

, czy strzała trafiła mnie przez przypadek, czy te

ż

kto

ś

wystrzelił j

ą

we mnie celowo. I

dlaczego bóg stworzył

ś

wiat? Czy w ogóle istnieje kto

ś

kto stworzył

ś

wiat?”

Ci

ęż

ko ranny człowiek docieka, czy

ż

ycie jest warte ratowania, czy te

ż

nie. Budda cz

ę

sto opowiadał t

ę

histori

ę

, mówi

ą

c: “Patrz

ą

c na ciebie, widz

ę

tamtego człowieka”.

ś

ycie szybko mija. Strumie

ń

wody

ż

ycia prze

ś

lizguje si

ę

pomi

ę

dzy twoimi palcami, w ka

ż

dej chwili

mo

ż

e nadej

ść

ś

mier

ć

, a ty próbujesz rozwi

ą

zywa

ć

jakie

ś

metafizyczne łamigłówki? Kto stworzył

ś

wiat... czy w ogóle kto

ś

go stworzył... kim jest bóg... czym jest forma...

Ludzie bezustannie debatuj

ą

, bezustannie dyskutuj

ą

. Wydaje si

ę

,

ż

e poprzez te dyskusje czego

ś

unikaj

ą

. Unikaj

ą

ż

ycia. Usiłuj

ą

zaj

ąć

si

ę

czymkolwiek, aby tylko rzeczywiste

ż

ycie i rzeczywista

ś

mier

ć

nie miały do nich dost

ę

pu.

Słyszałem pewn

ą

histori

ę

. Jest bardzo pi

ę

kna. Rzecz dzieje si

ę

w

ś

redniowiecznym Rzymie.

Konserwatywni doradcy papie

ż

a przekonali go,

ż

e powinien pozby

ć

si

ę

ś

ydów z miasta. Rozkazano

wi

ę

c

ś

ydom opu

ś

ci

ć

Rzym. Było to dla nich wielk

ą

tragedi

ą

, poniewa

ż

dok

ą

dkolwiek by si

ę

nie udali,

wsz

ę

dzie czekała ich podobnie ci

ęż

ka sytuacja. Poprosili wi

ę

c papie

ż

a o łask

ę

, a ten okazał si

ę

człowiekiem prawym i zaproponował im zawody, do których

ś

ydzi mieli wytypowa

ć

jednego ze swoich

ludzi. Rywalizacja miała polega

ć

na pantomimicznej debacie z papie

ż

em. Je

ś

li przedstawiciel

ś

ydów

zwyci

ęż

y, b

ę

d

ą

mogli pozosta

ć

w mie

ś

cie.

Wieczorem rabini zebrali si

ę

w synagodze, aby rozwa

ż

y

ć

propozycj

ę

. Podj

ę

cie papieskiej r

ę

kawicy

wydawało si

ę

jedynym rozs

ą

dnym wyj

ś

ciem, ale nie było

ż

adnych ochotników, poniewa

ż

jak

powiedział główny rabin:

– Jest niemo

ż

liwe wygra

ć

debat

ę

z papie

ż

em, poniewa

ż

ten b

ę

dzie jednocze

ś

nie zawodnikiem i

s

ę

dzi

ą

. Poza tym, jak mog

ę

podj

ąć

si

ę

tej odpowiedzialno

ś

ci, je

ś

li moja pora

ż

ka musi przes

ą

dzi

ć

o

naszym wygnaniu?

Nagle zabrał głos dozorca, zamiataj

ą

cy podłog

ę

w synagodze:

– Ja stan

ę

do debaty.

Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Główny rabin rzekł:

– Ty? Zwykły dozorca chce walczy

ć

z papie

ż

em?

background image

– Kto

ś

musi, a nikt prócz mnie nie jest ch

ę

tny.

Tak wi

ę

c, z braku innych ochotników, dozorca został wyznaczony jako reprezentant

ż

ydowskiej

wspólnoty.

Nadszedł wielki dzie

ń

. Na placu

Ś

wi

ę

tego Piotra pojawił si

ę

papie

ż

, otoczony przez kardynalskie

kolegium w pełnym rynsztunku. Wokół zgromadziły si

ę

tłumy biskupów i innych ko

ś

cielnych

dostojników. Z przeciwnej strony zbli

ż

ał si

ę

dozorca w towarzystwie kilku siwobrodych rabinów,

odzianych w swoje ponure, czarne szaty. Stan

ą

ł naprzeciwko papie

ż

a i debata si

ę

rozpocz

ę

ła.

Papie

ż

uroczy

ś

cie uniósł palec i szerokim gestem wskazał na niebo. Dozorca bez wahania, w

stanowczy sposób skierował swój palec ku ziemi. Papie

ż

wygl

ą

dał na zaskoczonego.

Z jeszcze wi

ę

ksz

ą

powag

ą

papie

ż

ponownie uniósł palec i wystawił go prosto przed twarz

ą

dozorcy, a

ten, z lekko drwi

ą

cym u

ś

miechem, w stanowczy sposób wystawił trzy palce przed nosem papie

ż

a...

Wyraz gł

ę

bokiego zadziwienia pojawił si

ę

na papieskim licu.

Papie

ż

spod swej szaty wydobył jabłko. Na co dozorca wyj

ą

ł z kieszeni papierow

ą

torebk

ę

, z której

wyci

ą

gn

ą

ł kromk

ę

chleba. Widz

ą

c to, papie

ż

oznajmił gromkim głosem:

– Ten oto przedstawiciel

ś

ydów wygrał debat

ę

! Mog

ą

pozosta

ć

w Rzymie!

ś

ydzi po

ś

piesznie opu

ś

cili plac, tymczasem ko

ś

cielni dostojnicy byli

żą

dni wyja

ś

nie

ń

i otoczyli

papie

ż

a, pytaj

ą

c: “Co si

ę

stało, Wasza

Ś

wi

ą

tobliwo

ść

? Tempo tej wymiany gestów było dla nas zbyt

szybkie”.

Papie

ż

dr

żą

c

ą

dłoni

ą

przetarł czoło:

– Ten człowiek to mistrz w sztuce debatowania. Na pocz

ą

tku, szerokim gestem uniosłem r

ę

k

ę

w

kierunku niebios, aby da

ć

do zrozumienia,

ż

e Bóg włada wszech

ś

wiatem. A

ś

yd bez cienia wahania

wskazał za ziemi

ę

, wyra

ż

aj

ą

c tym gestem,

ż

e jednak szatan posiada władz

ę

nad swoj

ą

cz

ęś

ci

ą

ś

wiata...

...Wtedy pokazałem mu wyci

ą

gni

ę

ty palec, aby udowodni

ć

,

ż

e pomimo wszystko Bóg jest jeden.

Chciałem złapa

ć

ś

yda w sidła jego własnej teologii. A on natychmiast uniósł trzy palce, aby da

ć

do

zrozumienia,

ż

e Bóg wprawdzie jest jeden, ale manifestuje si

ę

w trzech osobach – tym samym

dozorca wykazał zrozumienie doktryny o

Ś

wi

ę

tej Trójcy...

...Zaniechałem wi

ę

c teologii i wyj

ą

łem jabłko, aby wykaza

ć

,

ż

e

ś

lepi wyznawcy tak zwanej nauki

zaprzeczaj

ą

prawdzie objawionej twierdz

ą

c,

ż

e ziemia jest kulista jak jabłko. Na to dozorca stanowczo

wyci

ą

gn

ą

ł kawałek chleba, aby wykaza

ć

,

ż

e ziemia, zgodnie z objawieniem, jest płaska jak kromka.

Wi

ę

c przyznałem mu zwyci

ę

stwo!

Tymczasem

ś

ydzi doszli do swego obozowiska, otoczyli dozorc

ę

i tak

ż

e domagali si

ę

wyja

ś

nie

ń

. Ten

za

ś

powiedział:

– Nic wielkiego. Najpierw papie

ż

machał r

ę

k

ą

, tak jakby chciał powiedzie

ć

,

ż

e musimy si

ę

wynie

ść

z

Rzymu. Wi

ę

c pokazałem mu dłoni

ą

w dół,

ż

e tu pozostaniemy. Potem wyci

ą

gn

ą

ł do mnie palec, tak

jakby mówił,

ż

e cho

ć

bym padł przed nim trupem, to i tak

ś

ydzi musz

ą

si

ę

wynie

ść

. Na co ja

wyci

ą

gn

ą

łem trzy palce, aby w ten sposób powiedzie

ć

,

ż

e mo

ż

e mnie zabi

ć

trzy razy, a i tak

ś

ydzi

pozostan

ą

w Rzymie. Potem zobaczyłem,

ż

e papie

ż

wyci

ą

ga zza pazuchy drugie

ś

niadanie, wi

ę

c

wyci

ą

gn

ą

łem swoje.

background image

Na tym polega cała metafizyczna debata. Puste, nic nie znacz

ą

ce gesty, którym mo

ż

esz nada

ć

dowolne znaczenie. Puste, nic nie znacz

ą

ce słowa, którym mo

ż

esz nada

ć

dowolne znaczenie. Jeste

ś

twórc

ą

tej gry.

Rzeczywisto

ść

nie przejmuje si

ę

słowami; nie przejmuje si

ę

tym, co my

ś

l

ą

ludzie; nie przejmuje si

ę

tym, co ludzki umysł uwa

ż

a za prawd

ę

. Prawda si

ę

tym nie przejmuje. To nie ty decydujesz, co jest

prawd

ą

. Nikogo nie oszukasz, oprócz samego siebie. Twoja prawda jest tylko twoj

ą

prawd

ą

– nie jest

prawd

ą

autentyczn

ą

.

Wnioski wyci

ą

gane przez umysł s

ą

ograniczone do samego umysłu. Pokazuj

ą

jak działa umysł, nie

mówi

ą

nic o rzeczywisto

ś

ci.

Prawda nie jest zbiorem przekona

ń

zrodzonych w umy

ś

le, prawda jest transformacj

ą

istnienia.

Wi

ę

c nie proponuj

ę

ci

ż

adnej metafizyki. Ludzie przychodz

ą

do mnie i pytaj

ą

: “Jaka jest twoja

doktryna?”. Nie mam

ż

adnej. Wszystkie doktryny s

ą

niebezpieczne, poniewa

ż

staj

ą

si

ę

dogmatami.

Poza tym, doktryny s

ą

niebezpieczne, gdy

ż

cała ludzka energia marnuje si

ę

na nie.

Odrzu

ć

wszelkie doktryny, dogmaty, wierzenia... odrzu

ć

wszelkie “-izmy”. Uwolnij si

ę

od nich, b

ą

d

ź

ś

wie

ż

y, b

ą

d

ź

nieska

ż

ony. A wtedy pojawi si

ę

w tobie inteligencja.

Inteligencja ró

ż

ni si

ę

od intelektu. Intelekt jest zgromadzon

ą

wiedz

ą

, inteligencja za

ś

ś

wie

ż

o

ś

ci

ą

,

dziewiczo

ś

ci

ą

i niewinno

ś

ci

ą

twojego istnienia. Osoba inteligentna bez

ż

adnych słów stawia czoła

ż

yciu, podchodzi do niego naga, bez

ż

adnych wierze

ń

,

ś

wi

ę

tych ksi

ą

g – podchodzi do

ż

ycia

bezpo

ś

rednio. Nie musi niczego udowadnia

ć

, nie ma wobec

ż

ycia

ż

adnych oczekiwa

ń

, wyobra

ż

e

ń

,

uprzedze

ń

.

Człowiek inteligentny nigdy nie jest sfrustrowany. Jest otwarty, chłonny, pozwala rzeczywisto

ś

ci

przenikn

ąć

do najdrobniejszej cz

ą

stki swojego istnienia. Staje si

ę

jak g

ą

bka nas

ą

czona

rzeczywisto

ś

ci

ą

.

B

ą

d

ź

jak

ś

wie

ż

a g

ą

bka, aby

ś

mógł wchłon

ąć

w siebie cał

ą

istniej

ą

c

ą

rzeczywisto

ść

. Na tym polega

medytacja. Medytacja oznacza odrzucenie umysłu, odrzucenie metafizyki, odrzucenie doktryn
dotycz

ą

cych rzeczywisto

ś

ci, aby ta mogła do ciebie dotrze

ć

i ci

ę

wypełni

ć

.

Gdy staniesz si

ę

niewolnikiem doktryny, wtedy b

ę

dziesz we władaniu intelektu, a nie inteligencji.

Człowiek inteligentny jest zawsze wolny, intelekt nigdy nie jest wolny – zawsze próbuje działa

ć

zgodnie z przeszło

ś

ci

ą

. Natomiast inteligencja zawsze reaguje na chwil

ę

obecn

ą

. Intelektualista jest

logiczny, jest zbyt logiczny, jest drobiazgowy. Człowiek inteligentny jest paradoksalny, jest
autentyczny, jest rzeczywisty – a rzeczywisto

ść

jest paradoksalna. Człowiek inteligentny nie ma

wobec rzeczywisto

ś

ci

ż

adnych uprzedze

ń

, nastawie

ń

. Jest elastyczny, płynny jak woda, gotowy do

ż

ywego reagowania na rzeczywisto

ść

, bez wzgl

ę

du na to, co ona niesie. Jest otwarty i chłonny, nigdy

nie mówi nie.

Zapami

ę

taj. Intelektualista zawsze kurczowo trzyma si

ę

nie. Osoba inteligentna

ż

yje zgodnie z tak –

zawsze mówi

ż

yciu tak, bez wzgl

ę

du na to, jakie to

ż

ycie jest. Nie walczy, nie spiera si

ę

z

ż

yciem –

jest jego cz

ęś

ci

ą

.

Bycie inteligentnym to co

ś

zupełnie odmiennego od kierowania si

ę

intelektem. Kierowanie si

ę

intelektem jest jedynie udawaniem,

ż

e jeste

ś

inteligentny; jest marnym substytutem inteligencji. A gdy

kierujesz si

ę

intelektem, stajesz si

ę

egoistyczny. Gdy za

ś

stajesz si

ę

egoistyczny, zamykasz si

ę

.

Je

ś

li kierujesz si

ę

intelektem; je

ś

li próbujesz rozwi

ą

za

ć

zagadk

ę

rzeczywisto

ś

ci; je

ś

li wierzysz w

doktryny i masz nadziej

ę

,

ż

e one pozwol

ą

ci odnale

źć

klucz do rzeczywisto

ś

ci – wtedy ten klucz stanie

si

ę

barier

ą

, gdy

ż

zamek w drzwiach prowadz

ą

cych do rzeczywisto

ś

ci nie jest zamkni

ę

ty. Drzwi s

ą

otwarte.

background image

Pewnie słyszałe

ś

o ameryka

ń

skim magiku – Houdinim, który słyn

ą

ł z umiej

ę

tno

ś

ci wydobywania si

ę

z

rozmaitych kajdan, ła

ń

cuchów, zamkni

ę

tych pomieszcze

ń

, skrzy

ń

. Potrafił zrobi

ć

to w ci

ą

gu minuty,

najwy

ż

ej trzech minut. Ale pewnego dnia, po raz pierwszy w

ż

yciu został wprowadzony w bł

ą

d. Działo

si

ę

to we Włoszech, był zamkni

ę

ty w skrzyni i nie mógł si

ę

z niej wydosta

ć

przez cał

ą

godzin

ę

.

Zgromadzeni ludzie niepokoili si

ę

. Co si

ę

stało? Gdy w ko

ń

cu si

ę

wydostał, był kompletnie

wyczerpany, spocony, wygl

ą

dał przedziwnie. Zapytany, co si

ę

stało, odpowiedział:

– Oszukano mnie. Nie zamkni

ę

to drzwi od skrzyni, były otwarte, a ja przez cały czas usiłowałem

otworzy

ć

zamek, którego nie było! Istniała jedynie dziurka od klucza, sama dziurka, a ja starałem si

ę

otworzy

ć

nieistniej

ą

cy zamek.

Oczywi

ś

cie, je

ś

li zamek nie istnieje, nie mo

ż

esz go otworzy

ć

. Houdini denerwował si

ę

i nie był w

stanie zda

ć

sobie sprawy z tego,

ż

e drzwi były otwarte. Była wprawdzie dziurka, ale nie było zamka,

wi

ę

c

ż

aden klucz nie mógł pasowa

ć

.

Jezus powiada: “Pukajcie, a b

ę

dzie wam otworzone”. Znaczy to: “Pukajcie, a odkryjecie,

ż

e drzwi s

ą

zawsze otwarte”.

Intelekt próbuje stworzy

ć

klucze i z powodu tych kluczy marnujesz

ż

ycie. Gdy znajdziesz klucz...

oczywi

ś

cie wygl

ą

da to jak klucz, ale nim nie jest, poniewa

ż

nie mo

ż

e pasowa

ć

do nieistniej

ą

cego

zamka... wi

ę

c gdy odnajdziesz ten pozorny klucz, stanie si

ę

on pluszowym misiem i zaczniesz stawa

ć

w jego obronie. Hindusi staj

ą

w obronie swojej religii, samo stosowanie si

ę

do jej zalece

ń

nie

interesuje ich tak bardzo, jak walka w jej obronie. Mahometanie staj

ą

w obronie swojej religii.

Chrze

ś

cijanie bezustannie tworz

ą

bezwarto

ś

ciow

ą

literatur

ę

, nigdy nie spotkałem si

ę

z czym

ś

równie

bezwarto

ś

ciowym – to zwykłe brednie. Ale bezustannie t

ę

literatur

ę

tworz

ą

– w obronie religii.

Spieranie si

ę

jest dla nich wa

ż

niejsze, ni

ż

stosowanie w praktyce tego, o co si

ę

spieraj

ą

. Nie post

ę

puj

ą

zgodnie z tym, co mówi

ą

, ich klucz nigdy im nie pomógł, pomimo to ci

ą

gle staj

ą

w obronie własnej

religii.

Ludzie wynajduj

ą

najprzedziwniejsze sposoby, aby broni

ć

swoich kluczy, broni

ć

swoich doktryn. Cała

ich energia marnuje si

ę

na bezsensownym wysiłku. Czy to zaobserwowałe

ś

? Je

ś

li nie posiadasz

ż

adnej doktryny, mo

ż

esz si

ę

ubawi

ć

lud

ź

mi, którzy zaczynaj

ą

racjonalizowa

ć

i broni

ć

swoich doktryn.

Zdarza si

ę

to cz

ę

sto. Przychodz

ą

do mnie... pewien chrze

ś

cija

ń

ski misjonarz przybył tu par

ę

lat temu i

zacz

ą

ł przedstawia

ć

swoj

ą

teologi

ę

. Słuchałem go przez pół godziny, po czym zapytałem: “Czy to

wszystko ci jako

ś

pomogło? Bo wygl

ą

dasz na kogo

ś

stukni

ę

tego”. Musieli

ś

cie zetkn

ąć

si

ę

ze

Ś

wiadkami Jehowy i innymi, równie stukni

ę

tymi lud

ź

mi... Ale on nie słuchał – tak jakby go w ogóle nie

było, ci

ą

gle mówił, mówił, mówił.

Min

ę

ła nast

ę

pna godzina. Przerwałem mu na chwil

ę

, mówi

ą

c: “Poczekaj chwil

ę

, o czym ty w ogóle

mówisz? Czy to, o czym mówisz, pomogło ci?” Odpowiedział,

ż

e nie pomogło, ale ma nadziej

ę

,

ż

e

pomo

ż

e. Zapytałem go: “Jest co

ś

, co pomogło mnie. Czy chcesz o tym posłucha

ć

?”, na co odparł:

“Wpadn

ę

do ciebie innym razem”. Nigdy si

ę

ju

ż

nie pojawił.

Ludzie desperacko trzymaj

ą

si

ę

swoich wierze

ń

. Nie przekonuj

ą

innych – raczej przez przekonywanie

innych przekonuj

ą

siebie samych. Gdy zostaj

ą

sami, zaczynaj

ą

si

ę

ba

ć

: “Kto wie, mo

ż

e jest tak,

ż

e to,

w co wierz

ę

nie jest prawd

ą

?” Natomiast gdy przekonuj

ą

innych i kto

ś

powie: “Tak, to jest prawda”,

wtedy staj

ą

si

ę

pewni siebie. S

ą

przekonani,

ż

e jest jaka

ś

prawda w tym, co mówi

ą

, gdy

ż

w

przeciwnym wypadku inni ludzie nie daliby si

ę

przekona

ć

.

Zdarzyło si

ę

pewnego razu,

ż

e dwaj uczniowie prowadzili dyskusj

ę

o tym, który z ich nauczycieli –

rabinów jest bardziej pobo

ż

ny.

– Mój rabin jest tak

ś

wi

ą

tobliwy,

ż

e przyci

ą

ga uwag

ę

samego Pana. Ostatniej wiosny, gdy w mie

ś

cie

padał deszcz, nad głow

ą

rabina pojawiła si

ę

aureola, która chroniła mego nauczyciela przed

deszczem i o

ś

wietlała jego głow

ę

pi

ę

knymi promieniami sło

ń

ca.

background image

– Pomimo to, mój rabin jest bardziej pobo

ż

ny.

– Co takiego?!? Twojemu brakuje nawet podstawowych elementów pobo

ż

no

ś

ci! Widziano go, jak

podczas

ś

wi

ę

ta Jom Kippur – najwa

ż

niejszego dnia w roku – kiedy obowi

ą

zuje post, twój rabin jadł

kurczaka!

– Oczywi

ś

cie,

ż

e jadł. Tego dnia w całym mie

ś

cie był Jom Kippur i obowi

ą

zywał post, ale nad głow

ą

mojego rabina pojawiła si

ę

aureola, pod któr

ą

był ju

ż

nast

ę

pny dzie

ń

po po

ś

cie.

Ludzie si

ę

gaj

ą

do najbardziej absurdalnych argumentów, aby si

ę

obroni

ć

. Bezustannie w co

ś

wierz

ą

,

poniewa

ż

bez tej wiary spadliby w bezdenn

ą

przepa

ść

.

Ta przepa

ść

jest rzeczywista. Gdy j

ą

zaakceptujesz, zniknie l

ę

k. Gdy zaakceptujesz fakt,

ż

e

ż

ycie jest

tajemnic

ą

, której nie mo

ż

na pozna

ć

; gdy zaakceptujesz fakt,

ż

e

ż

ycie jest niepoznawalne... wtedy l

ę

k

zniknie i ustan

ą

wszelkie wysiłki, aby poznawa

ć

i tworzy

ć

doktryny.

Nagle staniesz si

ę

cz

ęś

ci

ą

rzeczywisto

ś

ci, zniknie rozdarcie. Ten, kto poszukuje, i to, co poszukiwane

– stan

ą

si

ę

jednym. Ten, kto obserwuje, i to, co obserwowane – stan

ą

si

ę

jednym. Ten, kto widzi, i to,

co widziane – stan

ą

si

ę

jednym. Nagle zniknie podział stworzony przez twoje doktryny.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2 Osho Modlitwa(FRAGMENTY NIEAUTORYZOWANEJ WERSJI BIBLI
Osho Chrzeťcija˝stwo Najbardziej îmiertelna ze Wszystkich Trucizn [fragment]
Osho Rajneesh - Nirwana [fragment], Osho - seria wykładów
Osho Nirwana (wybrane fragmenty)
Nirwana {fragmenty} Osho Rajneesh
10 Osho Rajneesh Nirwana {fragmenty}[1]
Choroba ALZ fragmenty
Nawigacja fragmenty wykładu 4 ( PP 2003 )
Metody i techniki szybkiego czytania fragment
Anielska Terapia [fragmenty]
Korepetycje z sukcesu fragment
Badz swoim najlepszym przyjacielem fragment
Dekalog Myslacego Kierowcy fragment
Fragmenty przykładowych sprawozdań
Kryształowa terapia (fragmenty)
Osho Rajneesh Równowaga Ciała I Umysłu

więcej podobnych podstron