Kochanowski była kobietą
Małgorzata Rusek 2011-12-07, ostatnia aktualizacja 2011-12-06 18:07:37.0
Dawno temu, w Czarnolesie koło Zwolenia żył wielki (dosłownie) poeta: postura słuszna, ogromna głowa z
wysokim czołem, wzbudzająca szacunek broda. Tyle... że to tylko nasze wyobrażenia o mistrzu Janie
Nikt dziś nie wie, jak wyglądał naprawdę, a wizerunek, który znamy, to wytwór wyobraźni artysty. Rzeźbiarz wykonał
epitafium 20 lat po śmierci Kochanowskiego, opierając się na ustnych relacjach bratanka renesansowego mistrza,
którego przedstawił go jako rosłego, silnego mężczyznę. Tymczasem przeczą temu wyniki analizy grafologicznej pisma
poety. Eksperci wzięli pod lupę rękopis jego listu do księcia Albrechta (tego od hołdu pruskiego) i ocenili, że
Kochanowski był wątłego zdrowia i słabej kondycji fizycznej. Mit o postawnym mężczyźnie upada. Ale żeby od razu
twierdzić, że był kobietą?
Skąd taki pomysł?
Po badaniach, jakim ostatnio poddał czaszkę dr Andrzej Czubak z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Okazało
się bowiem, że czerep uważany dotąd za należący do poety, należał do niewiasty!
...bo kobiecy typ urody
Kochanowski zmarł w Lublinie w sierpniu 1584 r., dokąd udał się, by wnieść skargę do króla w sprawie zabicia przez
Turków swojego szwagra Jakuba Podlodowskiego.
Przyjęło się mówić, że to był zawał. Ale najnowsze badania mówią, że to mógł być udar. Tak czy siak, z powodu
panującego wtedy upału, poetę pochowano w podziemiach bazyliki Dominikanów. Po roku żona Kochanowskiego
Dorota zabrała szczątki męża do Zwolenia. Tam odbył się drugi pogrzeb. Szczątki Jana złożono pod posadzką kościoła.
Leżały kilkadziesiąt lat, do czasu wzniesienia przy świątyni kaplicy Kochanowskich. Przeniesiono do niej trumnę poety, a
na marmurowym nagrobku umieszczono "podobiznę".
Szczątki spoczywały w spokoju do 1791 r., gdy do krypty zszedł Tadeusz Czacki. Bez świadków otworzył trumnę, która
miała, jak twierdził, cynową tabliczkę identyfikującą poetę i zabrał czaszkę. Coś, co nam współczesnym wydaje się
potworne, było wtedy powszechne i zgodne z tradycją chrześcijańską. Czacki znany był z kolekcjonowania czerepów,
ten należący do Kochanowskiego ulokował w swojej kolekcji w Porycku na Wołyniu, aby pięć lat później sprezentować
go księżnej Izabeli Czartoryskiej. Czaszka najpierw była w Puławach, następnie wraz z resztą zbiorów księżnej została
wywieziona do Paryża, do hotelu Lambert. Gdy kolekcję można było bezpiecznie przywieźć do kraju, trafiła do Muzeum
Czartoryskich w Krakowie.
Mogło coś w tych podróżach się pomieszać? Mogło. Jak dowodzi historia, nie byłby to odosobniony przypadek. Na
przykład Witkacy. Artysta we wrześniu 1939 r. popełnił samobójstwo na Polesiu i tam został pochowany. W 1988 r.
szczątki ekshumowano i przewieziono z Ukrainy do Zakopanego, gdzie pochowano uroczyście w grobie jego matki na
Pęksowym Brzyzku. W 1994 r. dowiedziono, że nie były to szczątki artysty, lecz nieznanej młodej kobiety.
Z czaszką Kochanowskiego jest trudniej. Badaniom poddawano ją wielokrotnie i dowiedziono jedynie, że niczego do
końca nie można być pewnym. Według jednych ekspertów Kochanowski miał małą głowę budową bliższą kobiecej,
niskie czoło, szeroko rozstawione oczy, wydatny, a może nawet orli nos. Według innych, którzy komputerowo
zrekonstruowali twarz, nie była to czaszka kobieca, a czaszka kobiety, bardzo urodziwej, o pucułowatej okrągławej buzi,
skośnych oczach, z dużym, szerokim nosem. Co zrodziło kolejne tezy: albo to czaszka żony Kochanowskiego, Doroty z
Podlodowskich, albo mistrz miał kobiecy typ urody.
Prof. Jan Widacki, adwokat i kryminolog, który czerep badał w latach 80. XX w. podziela tę drugą tezę: czaszka
rzeczywiście jest typu kobiecego, mała, regularna. Ale typ czaszki nie determinuje płci. Bo na przykład czaszka św.
Jadwigi była typowo męska, a Słowacki cały szkielet miał typu kobiecego. Są więc, jak wyjaśnia prof. Widacki, kobiety z
czaszkami męskimi i mężczyźni z czaszkami kobiecymi. Wtóruje mu prof. Bronisław Młodziejowski, prezes Polskiego
Towarzystwa Kryminalistycznego. Według niego płeć genetyczna może być inna niż fenotypowa, czyli ta związana z
wyglądem i budową organów płciowych.
...bo na pomniku siedzi i rodzi.
- Nie rozpatrywałbym postaci poety pod kątem płci - prof. Jan Kucz, autor pomnika Kochanowskiego w Radomiu i
członek Stowarzyszenia Satyryków Polskich. - Mój podziw dla niego jest pozapłciowy.
Pomnik - przedstawiający poetę siedzącego z szeroko rozstawionymi nogami, zwany jest przez radomian "rodzącym
Jankiem".
- Wiem, niektórych razi, że Kochanowski ma kolana rozchylone, ale kto to tak widzi, to myśli tylko na poziomie
naturalistycznym i mogę z nim snuć taką dysputę, że po prostu nie rozumie sztuki. Bo sztuka nie jest kopią
rzeczywistości, sztuka jest stosunkiem do rzeczywistości, opinią o rzeczywistości. Te nóżki nie muszą być jak u Chopina
salonowo założone. Pomnik nie jest formą sztuki dla bezmyślnych, którzy przyjdą, popatrzą i stwierdzą: o, jak on siedzi.
Pomnik jest dla tych, którzy podejmują rozważania natury symbolicznej.
Według znawców tematu pozycja "w rozkroku" chętnie przyjmowana przez portretowanych sarmatów, wymuszona była
budową ówczesnych mebli, w tym wypadku ogromnego i szerokiego krzesła.
...bo należał do RP Babińskiej
Kochanowski był sekretarzem króla Zygmunta Augusta i najwybitniejszym poetą swoich czasów. I należał do
Rzeczpospolitej Babińskiej. Tu skojarzenie z babami jest i natychmiastowe, i błędne. Nazwa grupy literacko-towarzyskiej
wzięła się od położonej na Lubelszczyźnie miejscowości Babin. Właścicielem majątku w Babinie był Stanisław Pszonka,
i to on założył klub o kabaretowym zacięciu, coś na kształt karykatury państwa. W Rzeczpospolitej Babińskiej wszystko
było na odwrót. Urzędy nadawano po opowiedzeniu przez kandydata najśmieszniejszej i najbardziej kłamliwej anegdoty
na zadany temat, zgodnie z przyjętą przez obywateli państewka maksymą: omnis homo mendax - każdy człowiek jest
kłamcą. Kto się jąkał, zostawał głównym mówcą sejmowym. Na podobnej zasadzie można było zyskać tytuły
arcybiskupa, cześnika, medyka, ptasznika, spekulanta, aptekarki czy ochmistrzyni. Kim został Jan Kochanowski, nie
wiedzą nawet w muzeum w Czarnolesie.
Strona 1 z 2
Kochanowski była kobietą
2011-12-07
http://wyborcza.pl/2029020,87648,10771388.html?sms_code=
...bo lubił poplotkować
- Po zbadaniu stosunku rymów żeńskich do męskich w twórczości Kochanowskiego, można by było się zastanowić, czy
poeta, który używa tylu rymów żeńskich, to aby na pewno mężczyzna? - zastanawia się Ewa Kołodziejczyk z Instytutu
Filologiczno-Pedagogicznego Politechniki Radomskiej. - Pewnym faktom zaprzeczyć się nie da. Jan z Czarnolasu miał
słabość do lipy. Jak Polska długa i szeroka o mężczyznach u nas mawiało się i mówi "chłop jak dąb!", chłop na schwał.
A Kochanowski siadał pod lipą, żaden prawdziwy mężczyzna nie siada pod lipą...
Agnieszka Kwiatkowska z Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM uważa pomysł, że Kochanowski mógł być
kobietą, za kontrowersyjny. - W jego twórczości można odnaleźć wiele wątków kobiecych, a może nawet
feministycznych. Na tle kultury polskiego renesansu wydaje się on człowiekiem nowoczesnym, przyznającym
białogłowom prawo do samodzielnego myślenia. To jednak nie tyle kwestia kobiecej strony natury poety, ile raczej
wychowania odebranego w domu rodzinnym, pod kuratelą światłej i dbałej o edukację synów matki - Anny z Białaczowa
herbu Odrowąż. Opisał ją w "Dworzaninie polskim" Łukasz Górnicki, jako wzorzec kobiety renesansowej.
Kochanowski lubił sobie poplotkować.
Jak we fraszce "Na matematyka"
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.
Te i inne uszczypliwe wiersze Kochanowski oparł m.in. na obserwacjach i informacjach o współczesnych. O "kurwie
matematyka" napisał za czasów swojej bytności na dworze królewskim Zygmunta Augusta.
... bo przeżywał, jak kobieta
Teraz "Treny". Według Agnieszki Kwiatkowskiej można odczytać je z matriarchalnej perspektywy. W ich tekstach uderza
ogrom rozpaczy Kochanowskiego i niemal emocjonalny ekshibicjonizm, który kojarzy się z kobiecym, matczynym
przeżywaniem śmierci dziecka.
Tren I
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Symonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki zaraz w dom sie mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomoście,
Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech nagle zbawiła.
Kwiatkowska: - Emocje, łzy, ekstrawertyzm. A ojcowie, mężczyźni, z natury swojej są skryci, są introwertykami, nie
okazją emocji, bo to byłby przejaw słabości. W kulturze przyjęło się, że mężczyzna powinien być ostoją spokoju,
chłodnym racjonalistą. Kochanowski najwyraźniej nie był.
A może przemawiała przez niego wiedźma?
- Mam dwie teorie mogące sugerować tajemniczy związek Kochanowskiego z kobiecością. Myślę, że on na początku
pisał sam, a potem został opętany przez czarownicę, z którą się ożenił - mówi Karol Ketzer, 25-letni poeta, zwycięzca
34. Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Haliny Poświatowskiej.
- Żona nazywała się Podlodowska, a wiadomo, że podejrzane o konszachty z diabłem poddawano próbie niewinności,
wrzucając pod lód. Po drugie, urodziła mu sześć córek. Sześć! Więc fakt, że była wiedźmą, jest dla mnie jasny. Przez te
konszachty zmarła Urszulka. Matka zazdrościła małej talentu, więc zabiła ją. No i jeszcze Czarnolas, Schwarzwald, Blair
Witch, skojarzenia są dla mnie oczywiste.
Ketzer wysnuwa też inną mocno ryzykowną teorię, według której Jan był w istocie kobietą cierpiącą na hirsutyzm,
przypadłość polegającą na występowaniu nadmiernego owłosienia u kobiet.
- Nawet dziś kobiety cierpiące na to nieprzyjemne zaburzenie narażone są na ostracyzm, co dopiero wtedy, gdy nie było
możliwości leczenia! Może Janina przebierała się za mężczyznę, a dzieci robił mleczarz?
Mistrz Jan na to:
Wszystko się dziwnie plecie
Na tym tu biednym świecie.
A kto by chciał rozumem wszystkiego dochodzić,
I zginie, a nie będzie umiał w to ugodzić.
***
współp. Katarzyna M. Wiśniewska
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
Kochanowski była kobietą
2011-12-07
http://wyborcza.pl/2029020,87648,10771388.html?sms_code=